Więc w ankiecie wygrał Kyoya i oto one shot o nim. Nie wiem jak to wyszło, bo jest jeszcze kilka innych postaci, ale trudno. Kyoya ma główną rolę i to się liczy xD Akcja opowiadania dzieje się w czasie nieokreślonym po wydarzeniach w wiosce lodu itp. Miłego czytania.
Ostrzeżenie
To nie ma najmniejszego związku z fabułą i relacjami między postaciami!
~~~~~~~~~~~~
– Wiesz, że za takie zrąbanie walki powinno się
ciebie powiesić? – warknęła Jenny w kierunku Kyoyi.
Ten tylko spojrzał wrogo na nią.
– No co? Może nie mam racji?!
– Nie jestem jakimś popieprzonym demonem, którego praktycznie
nic nie zabije! Miałem się dać przygnieść?!
– Bo wytwarzanie tornad to wcale nie twoja broszka.
– Bo wytwarzanie tornad to wcale nie twoja broszka.
– Przestańcie obydwoje! – Nil postanowił zakończyć
kłótnię lidera z dziewczyną. – Zachowujecie się jak dzieci, przysięgam. –
dodał.
– To jej wina! – wydarł się Kyoya.
– Przecież jak tylko mówię.
– Jasne! Warczysz na mnie od rana!
– Odezwał się ten, który robi to praktycznie dzień w
dzień!
– Bo inaczej się z wami nie da!
– Może dam ci leki na histerię?
– A co lekarz ci za dużo przepisał?
Nil westchnął.
– Oni nie umieją żyć bez dogryzania sobie. –
pomyślał.
Jenny mimo lekceważącego uśmiechu na ustach i
spokojnej postawy ciała, zdradzała, że jest zdenerwowana. Brew drgała jej za
każdym razem, gdy krzyczała coś do Tategamiego.
Chłopak nie pozostawał jej dłużny, więc w pokoju
obrad drużyny Wild Fang dało się wyczuć, że zaraz dojdzie do rękoczynów i na
pewno nie skończy się tylko na siniakach.
– Kyoya – san nie zrobił tego celowo! – do kłótni
włączył się Benkei. – Musiał uniknąć ściany, a Ryuga to wykorzystał.
– Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam! Czyli że latał
sobie w tornadzie bez problemów, ale spadająca ściana to już tragedia?
– Przypominam, że ty jesteś jakimś demonem!
– No i?
– Czy gdy przywaliła cię ściana, stałoby ci się coś?
– Nie.
– No właśnie!
W tej chwili Demure nie wytrzymał i uderzył pięścią
w stolik. Wszyscy umilkli i wlepili w niego zaskoczony wzrok. Pewnie zastanawiali
się nad tym samym: Demure się zdenerwował? To w ogóle możliwe?!
– Proszę was, ogarnijcie się! – poprosił chłopak. –
Wasza kłótnia nie ma najmniejszego sensu! Tylko wprowadzacie niepotrzebne
zamieszanie.
– Po raz kolejny powtarzam, że to... – zaczął Kyoya,
ale Demure spojrzał na niego takim wzrokiem, że zamilkł.
– Dziękuje. Wykłóciliście się już?
Jenny stanowczo pokręciła głową. Demure spojrzał na
nią błagalnie. Szatynka uniosła brwi, lecz po chwili z lekką niechęcią
skinęła na tak.
– Mamy jakieś walki w najbliższym czasie? – spytał Nil,
siadając koło kwadratowego stoliku, przy którym zawsze się naradzali.
Pozostali też zajęli swoje miejsca i zaczęli
omawianie planów.
– Drużyna Chandora wyzwała nas na walkę za tydzień. –
mruknęła Jenny, przeglądając maile na służbowym laptopie. – I to chyba
wszystko.
– Ktoś nie może wtedy iść? – Tategami rzucił
standardową formułkę.
Nikt się nie zgłosił, więc lider wstał, włożył ręce
do kieszeni i wyszedł z pomieszczenia. Jenny też wstała, tyle że wyskoczyła
przez okno. Benkei zerwał się i popędził za Kyoyą. Nil i Demure pozostawieni
sami pożegnali się i każdy poszedł we własnym kierunku.
****
Kyoya
Zaczyna mi brakować czasów, gdy Jenny odłączyła się
od drużyny i latała sobie po swoim Piekle. Teraz znowu muszę się z nią użerać,
a to nie jest przyjemne.
– Przepraszam. – usłyszałem nieśmiały, cichy głos za
plecami. Odwróciłem się. – Jesteś Tategami Kyoya, prawda? Mógłbyś udzielić
krótkiego wywiadu do gazety? – Dziewczyna z krótkimi, niebieskimi włosami
ściskała długopis oraz podkładkę i wyraźnie czekała na odpowiedź.
Lepsza ona niż jakaś natrętna fanka.
– Ile będzie pytań? – spytałem z nutką niechęci w
głosie.
– Pięć! – odparła szybko.
– Dawaj.
– Dziękuje! – zanotowała coś. – Pytanie pierwsze:
Dlaczego zacząłeś grać w beyblade?
W myślach strzeliłem sobie w łeb. Czemu ja się
zgadzałem?! Teraz muszę wymyślać jakąś odpowiedź, bo czuję, że ta laska mi
obecnie nie odpuści.
– Więc... – inwencja twórcza uznała, że wyjedzie na
wakacje. – zafascynował mnie ten sport.
– Czym konkretniej? – spytała, notując odpowiedź.
A może tak poszczuć ją Leonem? Tak, to wydaje mi się
całkiem niezłym pomysłem. Nie znoszę drążenia tematu i niepotrzebnych pytań.
Wolę, żeby było krótko i zrozumiale.
– Po prostu zafascynował. Nie wiem czym. –
wzruszyłem ramionami.
– Jak możesz nie wiedzieć? – zrobiła zdziwioną minę.
Ręka mi drgnęła w kierunku kuczera.
Już na język cisnęły mi się porządne wyzwiska, gdy
chodnik pod naszymi stopami zadrżał i spod ziemi wypłynęła fioletowa mgła.
Dziewczyna krzyknęła i nim zdążyłem mrugnąć, była
już po drugiej stronie chodnika. Westchnąłem z ulgą i skierowałem uwagę na
mgłę, która powoli znikała. Pewnie to kolejna sprawa związana ze światem
Ashidy. Odwróciłem się na pięcie i podążyłem do hangarów za miastem.
Usiadłem na skrzyni, założyłem ręce za głowę i
oparłem się o ścianę. Na szczęście tylko ja tu byłem. Nikt mi nie przeszkadzał.
Zamknąłem oczy i zacząłem rozmyślać.
Muszę iść do irytującej Madoki, bo z Leonem jest coś
nie tak. Tylko jak to zrobić, by nie zalała mnie falą swojej gadaniny? Może
wyślę Benkei’a?
– Kyooooooooya – zanucił ktoś.
Uchyliłem powiekę i przetarłem oczy. Na środku
hangaru stał Ginga. Chyba to był on. W sumie te rude kłaki, plaster na nosie i
szal się zgadzają. Reszta to co innego. Hagane miał idiotyczne, białe spodnie w
zielone paski, czerwoną koszulkę i białą czapkę z daszkiem. Wyglądał jeszcze
gorzej niż zwykle.
– Nie wiedziałem, że wróciłeś. – mruknął na przywitanie.
– Gotowy na walkę? – wyciągnąłem kuczer.
– Wiedziałem, że to powiesz. – wyszczerzył się.
Bez zbędnego odliczania wypuściliśmy beye.
****
– Potęga wiatru! – wrzasnąłem, gdy nasza walka
przeniosła się do portu.
Pegasis i jego bleyder nie spodziewali się tek potężnego
ataku i zostali porwani do góry.
Po chwili padli na ziemię.
Pegasis potoczył się tuż pod moje stopy.
Wygrałem...z Gingą.
****
Kyoya otrząsnął się z chwilowego szoku i zawył jak
najprawdziwszy lew. Pokazał tym, że wreszcie jego polowanie doszło do końca.
Chłopak pomógł wstać Gindze, który pogratulował mu
wygranej. Na twarzy Tategamiego cały czas gościł dziki uśmiech.
Szybkim krokiem ruszył do miasta. Chciał pokazać
drużynie, że w końcu osiągnął swój cel.
Jest najlepszy! Te lata ciężkich treningów i wyrzeczeń wreszcie się opłaciły!
Zawył jeszcze raz z radości. Kilku przechodniów spojrzało na niego ze strachem.
Nie obchodziło go to. Nic go nie obchodziło. Wygrał, wygrał, wygrał!
– Ej jak łazisz, pajacu! – ktoś rzecz jasna musiał
zburzyć chwilę jego triumfu.
Tym kimś okazał się jego brat, który ściągnął kask i
spojrzał na niego wrogo.
– Szkoda, że cię nie przejechałem. Mógłbym udawać,
że to był przypadek. – warknął.
Kyoya bez ceregieli ściągnął młodego z motoru i
powlókł go w pustą uliczkę.
– Nie możesz sobie już odpuścić? – spytał, opierając
się o ścianę. – To stare dzieje.
– Tak, jasne braciszku, ty sobie spieprzysz, gdy
będzie źle, a kiedy łaskawie wrócisz my cię potem przyjmiemy bez żadnego
problemu! Na głowę upadłeś? – spytał z drwiną Kakeru.
– Dobra, popełniłem błąd! – przyznał Kyoya (a to
nowość O.O dop. Jenny) – Byłem tchórzem, śmieciem czy jak tam mnie nazywasz,
ale już taki nie jestem! – walnął pięścią w ścianę. – Nie możemy zacząć od
nowa?
Kakeru przez cała jego przemowę, przyglądał mu się
uważnie.
– Nie wiem. – powiedział. – Skąd mam wiedzieć czy
dalej jesteś moim bratem, idioto?
– A czym mam być? Kosmitą o twarzy twojego brata?! –
warknął Tategami.
Młody uśmiechnął się z rozbawieniem.
– Dalej się zachowujesz, jakbyś miał okres. – wytknął
mu.
– Przywalić ci?
– Spróbuj!
Po chwili szarpiąc się i kopiąc, dwaj bracia
wytoczyli się na ulicę.
– Masz, zdrajco! – Kakeru trzasnął brata w nos.
W odwecie dostał kolanem w brzuch.
– Co wy wyprawiacie? – Jenny rozdzieliła ich i
patrzyła jak psychiatra na swoich pacjentów.
– Egdlfpxrfvnkjfn. – wykrztusił Kakeru.
Dziewczyna pokręciła głową, puściła ich i pokazała
ręką, że mają iść za nią. Dotarli pod wysoki, nowoczesny wieżowiec, w którym mieszkała.
Z jednego z okien wylatywał dym.
– Haru coś nie pykło. – stwierdziła Jennifer.
– Zadzwonić po straż? – spytał Kyoya, który nie miał tak poobijanej twarzy jak brat i mógł mówić normalnie.
– Zadzwonić po straż? – spytał Kyoya, który nie miał tak poobijanej twarzy jak brat i mógł mówić normalnie.
– Nie będzie potrzebna. Mają gaśnice. – Jenny wcisnęła
guzik przywołujący windę, po czym odwróciła się do chłopaków. – O co poszło?
– Takie braterskie potyczki. – mruknął Tategami.
– Jasne. – prychnęła. – Wyglądacie jak siedem
nieszczęść.
– A ty jesteś ósme. – odparł.
Wzruszyła ramionami i wepchnęła ich do windy.
– Jaka duża chata. – powiedział Kakeru, gdy
opuchlizna z twarzy mu nieco zeszła. – Sama tu mieszkasz? – zwrócił się do
Jenny, która rzucała Kyoyi krem na siniaki.
– Teoretycznie tak, ale zawsze jest tu pełno de...osób. – ugryzła się w język.
– Masz dzisiaj jakiś dzień dobroci, że się mną
zajmujesz? – spytał z przekąsem Kyoya.
– Spokojnie następnym razem popchnę cię pod auto. Po
prostu miałeś dzisiaj taki tragiczny. – zrobiła cudzysłów palcami. – dzień, że
postanowiłam ci pomóc.
– Wygrałem z Gingą. – rzucił niby od niechcenia,
– Nieźle ci słonko przygrzało. – stwierdziła.
– Mówię poważnie! – zacisnął pięści. – Jaka ty
jesteś denerwująca.
– Naprawdę? Szybki jesteś.
Kakeru zaśmiał się. Wziął łyk wody, zdjął woreczek z
lodem z twarzy i z uroczym uśmiechem powiedział:
– Pasujecie do siebie.
Jenny dostała ataku śmiechu i padła na kanapę, a
Kyoya postukał się w czoło.
– Jesteś głupszy niż myślałem. Ja mam jakiś gust.
– Wolałbyś taką
Sierrę, co? – spytała uszczypliwie Jenny. – Wiesz, Kakeru, nikt przy zdrowych
zmysłach nie umówiłby się z gościem, który warczy co drugie słowo i za życiowy
cel ma pokonanie rudego dzieciaka.
– Pokonałem go!
– Kakeru nie uderzyłeś go za mocno przypadkiem?
– Ashida!
– Czego?! Rozmawiam z twoim bratem, odwal się!
Kyoya warknął pod nosem i wstał z czarnej kanapy, przy okazji zrzucając maść na podłogę. Podniósł ją i wyszedł do przedpokoju. Jak ona go denerwowała. Zawsze musiała być wredną
jędzą. Zawsze! Za grosz szacunku!
– Tylko mi ścian nie rozwal, bo świeżo malowane!
– Zamknij się!
– Komuś tu nerwy puszczają. – mruknął Kakeru.
– Bo jest młodsza, a myśli, że będzie wszystkich po
kątach rozstawiać!
– Ty jedyny tak myślisz.
– Uwzięłaś się na mnie.
– Nie? – wzruszyła ramionami. – Trzeba nie być takim
irytującym dupkiem, to będę miła.
– Znasz w ogóle takie pojęcie?
– W przeciwieństwie do ciebie tak!
– Ach, tak stawiasz sprawę?!
– Kakeru możesz stąd na chwilę wyjść? – wycedziła Jenny, podwijając rękaw bluzy. –
Muszę załatwić coś z narwańcem.
Młody obrzucił ich uważnym spojrzeniem i zamknął się
w kuchni.
Jenny z furią w oczach złapała Kyoyę za koszulkę i
spojrzała mu prosto w oczy. Jej tęczówki oczy zmieniły kolor na krwisty, a
wokół jej ciała pojawiła się ciemna aura.
– Naprawdę nie obchodzi mnie, co sobie o mnie
myślisz, ale twoje wieczne czepialstwo się tego, że nie mam dla ciebie
szacunku, zaczyna mnie wkurzać. – wysyczała. – I jeszcze te ciągłe wzywanie
mnie na treningi. Nie ogarniasz, że mam ważniejsze sprawy i swoje sposoby
treningowe?!
– Nie, nie rozumiem. – powiedział chłodno. – Może i
nie miałaś łatwo w życiu, ale zachowujesz się jak rozpieszczona księżniczka,
tylko dlatego, że jesteś od nas fizycznie silniejsza. Żałosne.
– Czy ktokolwiek oprócz ciebie tak twierdzi? –
spytała, puszczając go.
– Mogą się bać powiedzieć.
Parsknęła śmiechem.
– Wiesz co? Nie lubisz jednej osoby i już
twierdzisz, że jest najgorsza. To tak naprawdę jest żałosne!
Obydwoje mierzyli się groźnym wzrokiem. W oczach
Kyoyi tańczyły iskierki wściekłości, a aura wokół Jenny płonęła na fioletowo.
– Załatwmy to po... – Kyoya urwał, gdy się potknął o porzucony krem na siniaki.
– Auu. – Jenny otworzyła oczy.
Leżała przygwożdżona do ziemi przez muskularne ręce
Kyoyi. Chłopak patrzył w zdziwiony prosto w jej oczy.
****
Jenny
Narwaniec nawet chodzić porządnie nie umie! Potknął
się o dywan! Ugięłam nogi, by go wykopać, gdy coś mnie zatrzymało. Konkretniej
jego spojrzenie. Patrzył się na mnie, jakby pierwszy raz mnie widział. Nachylił
się jeszcze bardziej. Czułam jego oddech na szyi.
– Co ty odwalasz? – jęknęłam. – Złaź albo wylecisz
przez okno!
Brak reakcji.
****
Kyoya
Za chwilę ktoś stwierdzi, że oszalałem, ale Ashida
ma całkiem ładne oczy. Są takie..wesołe i przyjazne. Nachyliłem się jeszcze
bardziej. Dalej nie jej nie lubię, ale w tych zielono – czerwonych tęczówkach
można utonąć. Ashida coś do mnie mówiła, ale niezbyt zwracałem na to uwagę.
****
Jenny
Dobra, sam tego chciał
– SPADAJ! – kopnęłam go w brzuch.
– Odleciał i pacnął w ścianę niczym mucha w packę.
– Nie dość, że chodzić po prostej drodze nie umiesz,
to jeszcze gapisz się na mnie jak jakiś pedofil na małe dziecko. – wzdrygnęłam się
z obrzydzeniem. – Będą mi się śnić koszmary.
– Ale ty jesteś miła. – warknął.
– Szczera!
– Masz całkiem ładne oczy. – wypalił nagle.
Spojrzałam na niego uważnie, a gdy zobaczyłam, że to
nie żart, westchnęłam głośno.
– Ty naprawdę mocno oberwałeś. – stwierdziłam. – Ale
wiem, że mam śliczne oczy. – uśmiechnęłam się.
****
Kyoya
Ja to serio powiedziałem?! Halo mózgu zdechłeś?!
Czuję się jakbym kurna własnego ciała nie kontrolował!
– WSTAWAJ TY LENIU, BO JA CIĘ WSTANĘ I BĘDZIE ŹLE! –
usłyszałem wrzask.
Poczułem wodę na twarzy.
Otworzyłem oczy.
Ashida z wiadrem i wrednym uśmiechem stała nade mną.
To był tylko sen?
Uffff.
~~~~~~~~~~~~~
Jenny: Zabić to mało ;-;
Ja: No miało być o Kyoyi, ale jakoś tak bez ciebie mi się ciężko pisało i tak wyszło. Musiałaś wystąpić xD
Jenny: *gibie się na łóżku* Haru dziś śpię z tobą ;-;
Harumi: Chcesz żelki?
Jenny: Poproszę ;-; *owija się kocem*
Ja: To nie ma najmniejszego związku z fabuła i relacjami między postaciami!
Jenny: Spróbuj ktoś powiedzieć inaczej.
Ja: Już planuję dla ciebie związek z..*ogarnia, że chce zrobić spoiler i milknie* Odmeldowujemy się ^^
Kim: Będzie związek? *dziecięcy uśmiech* Czyli muszę zacząć zbierać zakłady. ^^
OdpowiedzUsuńHiromi: Nie nudzi cię to?
Kim: Nie, dopóki na tym zarabiam, a z resztą to tylko gra. ^^
Shizuka: Nie musi być na pieniądze.
Kim: Oj tam, za bardzo się przejmujesz Shizu.
Ja: No może będzie ^^
UsuńJenny: Super -.-
Izumi: Jedni uczciwie pracuję, a Kim robi zakłady.
Jenny: Ja zostanę wróżką.
Izumi: Musiałabyś mieć mniej przerażający wygląd.
Jenny: Chodziło mi o taką co wróży z ręki. Nabieranie idiotów to moja specjalność *oczy podkrążone z niewyspania*
Kaosu: Ta radość w głosie Jen... Powala optymizmem.
UsuńShizuka: *pociera skron* Oj daruj już sobie Yakaru.
Hiromi: To już jest jej symbol rozpoznawczy.
Kim: Jakoś trzeba przetrwać na tym świecie.^^ A u nas Romi lubi oszukiwać.
Hiromi: Że tam od razu lubi... *patrzy na Jen* Marnie wyglądasz. Udostępnić ci ten obiecany futon?
Jenny: Poproszę ;-; nie mogłam zasnąć...
UsuńHarumi: Cały czas się zrywała i sprawdzała czy nigdzie nie mam Kyoyi.
Jenny: Musimy iść na Obecność 2, bo inaczej nie wymaże tego z pamięci >.< Dlaczego sądzicie, że ironia to mój symbol? *nadyma policzki, ale jest rozbawiona*
Izumi: Bo ciągle jej używasz?
Jenny: Ty wiesz, że to było pytanie retoryczne?
Izumi: Nie?
Harumi: Musisz odpowiadać z pytajnikiem?
Izumi: Tak?
Harumi: Bo ci obetnę kieszonkowe -.-
Izumi: *uśmiecha się niewinnie* Ja mam swoje sposoby na zyskanie kasy.
Hiromi: *grzebie w schowku* Zobaczmy, gdzie to... Mam! *wyjmuje zwiniety futon i poduszkę* Rzadko go urzywamy więc trochę się zakurzyl. *trzepie futon dłonią*
UsuńAaron: Aż przypomniał mi się jeden żart.
Hiromi: *zduszony jęk rozpaczy* Wiesz, że w twoim wykonaniu każdy żart robi się denny?
Aaron: *niby urażony ale z uśmiechem* No wiesz co... To było niemiłe.
Kim: Oo, Izu-kun też ma swoje inne źródła zarobku?
Harumi: Ta -.- bójki.
UsuńIzumi: Zawsze wygrywam.
Harumi: Bo wcale nie walisz w nich zaklęciami, a potem zabierasz kasę i zwiewasz.
Izumi: Co zrobić ^^
Jenny: Aaron ja twierdzę, że ty i Kell skończycie w związku jak Haru i Alex. Poczyniłam potrzebne przygotwania *ziewa i pada na futon* Arigatou ^^ Oyasumi ^^ Wstanę za jakieś 15 minut.
Kim: Oj tam. Ważne, że skutkuje.^^
UsuńShizuka: Jak twoje ciągle pasmo zwycięstw przy zakładach.
Kim: Mam do tego smykalke.
Hiromi: *przebiegły uśmiech* Ostatnio też gdzieś wyskoczyli.
Aaron: To wyjście było dlatego, że wygrała ze mną i Kim zakład. Mieliśmy razem z nią pójść na lody.
Kim: Ale ja musiałam wcześniej wrócić i zostaliscie sami. ^^
Aaron: To nie powód, żeby brać to za randkę!
Hiromi: A może niech hanza Angel przeczyta ostatnie komy Kaze no ryu u Hani i sami zadecydują, co to dokładnie było. Pasuje eam taki układ?
Jenny: Randka, nie trzeba czytać! *przeciera oczy* Już mi lepiej ^^
UsuńIzumi: Spałaś..18 minut!
Jenny: Mówiłam, że mi starczy ^^
Izumi: Od lodów się zaczyna.
Jenny&PAtrick: *zaczynają się śmiać*
Izumi: No jak dzieci*
Jenny: Cicho nawet 18 nie mam.
Izumi: Dzieciak.
Jenny: Przyganiał kocioł garnkowi -.-
Hiromi: Dobrze słyszeć, wygodnie się drzemało? *wciąż ze swoim uśmiechem* No widzisz Masky, im nie trzeba wielu dowodów.
UsuńAaron: *westchnienie porażki*
Kim: A właśnie Jenny podobno masz w zanadrzu jakiś plan dla tej dwójki. ^^
Shizuka: Ktoś tu się lubi bawić w swatke.
Kim: Nom. Większość. ^^
Jenny: Nawet, nawet ^^ Mam *złowieszczy uśmiech* ale poczekam z realizacją na odpowiedni moment.
UsuńIzumi: Wciągnęłaś się.
Jenny: Bo Keron to całkiem niezła para.
Harumi: Kim mistrzyni nazw.
Jenny: Jeszcze nam Aaron podziękujesz
Hiromi: *śmieje się* Chcę zobaczyć ten plan w akcji. Oczywiście kiedy nadejdzie ten odpowiedni czas. ;)
UsuńKim: *dumna z siebie*
Kaosu: Jak pierwszy raz usłyszałem tą nazwę to mi się tak jakoś z grecką mitologią skojarzyła.
Hiromi: Kreon, a Keron to dwie inne rzeczy.
Kaosu: Tylko przez dwie litery, bo są zamienione miejscami.
Aaron: ...
Jenny: *klepie Aarona w plecy* Trochę wiary we mnie.
UsuńKyoya: Miałaś kiedyś chłopaka?
Jenny: Nie. A co?
Kyoya: Kolejnej osobie zrąbiesz życie -.-
Jenny: *strzyka ostrzegawczo palcami* Mój plan nie jest jakoś odkrywczy, ale powinien pyknąć.
Aaron: Właśnie ta moja wiara w to, że twój plan się powiedzie jakoś mnie niepokoi...
UsuńHiromi: Ale spójrz na to z drugiej strony, będziesz pierwszą osobą z naszej hanzy, która będzie miała drugą połówkę. ;)
Kaosu: Z cyklu proste acz genialne. :D
Jenny: Będziesz wreszcie pierwszy! *ogarnia ci powiedziała* Sorry to nie miało tak zabrzmieć!
UsuńKyoya: Ta wmawiaj mu to.
Jenny: *podbija mu oko*
Kaosu: *daje 600 yenów Kim*
UsuńHiromi: Obstawialiście czy dojdzie do rękoczynów?
Kim: *chowa wygraną w kieszeni* Nie. Obstawialiśmy kiedy dojdzie do rękoczynów. ^^
Aaron: *masuje siniaka na głowie*
Jenny: A tobie co Ar?
UsuńKyoya: *złorzeczy pod nosem gdy wyciąga go Benkei z mieszkania*
Izumi: Jenn~~~~
Jenny: Czego?
Victor: Chyba powinnaś iść do szkoły.
Jenny: Ostatnim razem jak próbowaliście to wyleciałam po 2 dniach.
Victor: Bo przyszłaś na jedną lekcję i wyszłaś w połowie >.<
Jenny: A co mnie obchodzą jakieś kosinusy?! Pomogą mi w życiu.
Victor: Eee...yyy...
Jenny: No właśnie!
Aaron: Uderzyłem moim czerepem o taką jedną betonową ścianę.
UsuńKaosy: Sinus, cosinus, tangens, cotangens... A ja wciąż nie rozgarniam o co z tym wszystkim chodzi.
Kim: *przechyla zdezorientowana głowę* Po co teraz iść do szkoły? Został niecały tydzień do wakacji. No chyba, że u was jest jakoś inaczej.
Victor: Długa sprawa po co jej szkoła.
UsuńJenny: Nie mam czasu, ochoty i niczego. Nie zmusisz mnie!
Victor: Niestety...
Kimiko: Mógłbyś sobie darować! A i masa za chwilę się zniszczy! Już, do kuchni *ciągnie męża za rękaw*
Jenny" Problemy z błędnikiem?
Aaron: Nie. Raczej upadek z dachu, na szczęście budynek był niski, a później przygwoźdżenie do ściany z łupnieciem. Ale ściana chyba w całości.
UsuńKim: *kręci sie na krześle obrotowym, a nagle przestaje* Nie lubię szkoły... Wszyscy się jakoś dziwnie na mnie patrzą.
Jenny: Nie chodzę.
UsuńIzumi: Ja też.
Ekipa: Nikt nie chodzi oprócz Angel.
Ja: Banda nieuków.
Hiromi: Uczyłam się w domu.
UsuńAaron: Czasami chodzimy z Yuną do szkoły.
Ja: Bo strach was samych na 5 minut zostawić, a co dopiero na 8 godzin.
Ja: Heh a ja was na 8 godzin zostawiam bez problemu.
UsuńJenny: Bo powiedziałaś, cytuję: ,,Rozwalajcie sobie co chcecie poza mieszkaniem. Tknijcie coś w nim, a wasze życie stanie się najgorszym koszmarem. Dotarło?!"
Izumi: Wszystko powiedziane z uroczym uśmiechem.
Hiromi: Yuna, chyba powinnaś brać przykład z Angel.
UsuńJa: Strach mi was puszczać samopas, bo cierpi na tym kuchnia i okazjonalnie szyby jak sobie źle sobie wycelujecie. No i pamiętacie, że póki nie ma policji przed drzwiami lub wściekłego tłumu macie wolną rękę. Co nie znaczy, że nie martwią mnie wasze wyczyny.
Aaron: *klepie mnie po głowie* Za bardzo się tym przejmujesz.
Ja: Mieć wyrąbane na wszystko to moje motto życiowe.
UsuńJenny: Nie zawsze jest dobre, ale cóż *grzebie w torbie* Gdzie ja będę spać? ;-;
Harumi: Puścimy horrory. Zresztą i tak potrzebujesz ok 20 minut by się wyspać!
Jenny: Już dzisiaj tak spałam! Teraz muszę co najmniej 4 h!
Ja: Niestety do mnie to jakoś nie przemawia. Po prostu tak nie potrafię.
UsuńHiromi: A może znowu pożyczyć ci futon, chcesz?
Shizuka: *wlecze się do swojego pokoju i przeraźliwie ziewa*
Aaron: Tylko nie połknij nikogo.
Shizuka: *zbyt zmęczona, żeby zareagować na docinke*
Jenny: A moge u was spać?
UsuńPatrick: Ktoś tu nie kontaktuje.
Izumi: Wtyczka od kontaktu? *.*
Patrick: Oczywiście.
Izumi: Zgadłem *o* na kolana przed geniuszem!
Harumi: *zakrywa się książką*
Hiromi: No pewnie, że możesz. Raksha, będziesz miała jeszcze jedną osobę w pokoju. Cieszysz się, nie?
UsuńRaksha: *wychyla się z pokoju w yukacie na noc* A kogo?
Hiromi: Jenny wpada na nocke.
Raksha: *kiwa głową i wraca do pokoju*
Shizuka: *w jasnofioletowej yukacie, wiąże niski kucyk i wchodzi do siebie ignorując tekst Patricka*
Hiromi: Ona naprawdę jest dzisiaj padnięta.
Jenny: Piżama! *przebiera się w krótkie luźne spodenki i bluzkę z krótkim rękawem i napisem ,,I'm boss"* Gotowa ^^
UsuńPatrick: *wyszczerz i idzie przenieść śpiącą Alice do łóżka*
Alice: *otwiera jedno oko* Och masz jakieś mięśnie.
Patrick: Jak śpisz jesteś milsza. Wracaj do krainy Morfeusza, bo cię zostawię na podłodze.
Alice: *wzdycha i zamyka oczy*
Izumi: Między nimi coś będzie *.*
Hiromi: *w czarno-białym zestawie krótkich spodenek i bluzki na ramiaczkach* Te drugie drzwi po prawej to pokój Rakshy. Jako, że to dom bazuje na tradycyjnym japońskim domostwie to drzwi są przesuwane. Tak mówię, żeby nie było niespodzianek. :) Futon jest już w pokoju. *ziewa* Buonanotte.
UsuńKim: How sweet. :3 Ta dwójka tworzy ciekawą parę.^^ Może warto pomyśleć o jakimś zakładzie... *zasypia na fotelu*
Mizuki: *przewraca oczami i bierze Kim na ręce* Robisz się coraz cięższa świergocie. *idzie do ich pokoju*
Ja: *wygląda co jej tak piszczy pod oknem*
UsuńJenny: *delikatnie by przypadkiem nie rozwalić odsuwa drzwi* Hello Raksha! ^^ Tylko się nie zdziw jak będę się rzucać, bo ciągle ten pedofil mi się śni *tuli dziewczynę*
Izumi: Wiem, wiem od dawna podejrzewamy, że między nimi coś jest ^^
Raksha: *lekko odwzajemnia uścisk* Cześć Jen.
UsuńRufo: *leży nad futonami* Witaj Jenny. Nie martw się, przyzwyczailiśmy się do nagłych wrzaskow po koszmarach, więc i to nie stanowi dużego problemu.
Ao: *ma czymś napchane policzki*
Raksha: Ao... Co jadłeś?
Jenny: *patrzy ogłupiała na futon* J-jak to było...? O hej Rufo, Ao *głaszcze ich delikatnie* Teraz będzie zabawnie *układa się wygodnie* Ale wy wiecie, że ja teraz nie mam szans za zaśnięcie, nie?
UsuńRufo: Niby czemu? *żartobliwym i życzliwym tonem* Bo zajęta będziesz głaskaniem Ao?
UsuńAo: *przełknął, co miał w pyszczku* P'kyu?
Raksha: *leży na swoim futonie*
Jenny: *śpi na boku*
UsuńHarumi: Zasnęła ^^
Izumi: Jenn jest urocz kiedy śpi.
patrick: Mniej denerwująca.
Jenny: *otwiera oczy* Wow spałam..yy...*patrzy na zegarek*..7 godzin. Twój pokój Raksha jakieś cuda robi O.O
Hiromi: *rozczesuje włosy* Wszystko jest urocze kiedy śpi.
UsuńKaosu: Lub jest małe i młode. ^^
Raksha: *podnosi głowę z futra Rufo* Ja nie wiem... Może byłaś bardzo zmęczona...
Ao: *ziewa i pociera łapką oczy*
Jenny: *zwija się w kłębek* Zostaje tu ^^
UsuńJa: *próbuje się ogarnąć*
Harumi: No akurat Izu gdy śpi nie jest uroczy.
Izumi: Jak to?!
Harumi: Bo chrapiesz s masz jakieś nerwowe ruchy.
Izumi: Nawet we śnie ćwiczę ^^
Rufo: *miły pomruk* Skoro tak bardzo chcesz. Miejsca jest wystarczająco i dla ciebie.
UsuńHiromi: A Andrew mamrocze przez sen. Powinnam go chyba kiedyś nagrać, bo wciąż sam w to nie wierzy.
Ja: *zadumana*
UsuńJenny: Dziękuje ^^ *już w normalnych ciuchach* Chodźmy na lody, bo zgłodniałam ^^
Harumi: Ciekawe co mamrocze.
Izumi: *podziwia siniaki na kolanie* Ten przypomina Australię.
Raksha: *przebrana* O-okej...
UsuńAo: *włazi na ramię Rakshy* P'kyuu.
Kim: Ooo, ja też się piszę. ^^
Rufo: Przyda mi się spacer.
Hiromi: Jakbym mogła ten niewyraźny bełkot zrozumieć to bym ci powiedziała.
Kaosu: Australia ma trochę kształt głowy kota i psa. Oczywiście jak się dobrze spojrzy.
Jenny: To chodźmy grupowo ^^ *wyjątkowo dzisiaj w czarnej sukience z białymi kropkami*
UsuńHarumi: Może nagraj i puścimy w zwolnionym tempie?
Izumi: *przekręca głowę* Bardziej jak pies ooo a od tej strony przypomina jaszczurkę!
Kim: Yey! Chodźmy! ^^ *bierze za ręce Jen i Rakshe* To do której lodziarni się udajemy?
UsuńAaron: A wilk w środku miasta bez choćby smyczy lub kaganca to dobry pomysł?
Kaosu: Oj tam. Przecież nikogo nie ugryzie. ^^
Rufo: Może z kilkoma wyjątkami.
Hiromi: Jak nie zapomnę i będę miała czym to nagram.
Ja: *wybucha śmiechem, ale kaszel powstrzymuje* Ty jak zawsze potrafisz poprawić mi humor. W szczególności gdy zdycham bo jestem chora. Cudownie, świetnie, zarąbiście prosto na bal i na wakacje. Chora będę tłuc się autobusami do Dolnego. Eh jakie ja mam przerąbane życie. Wkurzające najbardziej jest to, że chce pisać rozdział u siebie ale nie moge bo nie mam siły ;-;
OdpowiedzUsuńKelly: Siły ci zeszły na ten durny one shot. Zuza sie prawie udusiła ze śmiechu!
Ja: To chyba dobrze. Nie wiedziałam że potrafię humor poprawiać.
Kelly: Odkrywasz nowe talenty.
Ja: *wydmuchuje nos i rzuca chusteczkę na dwu-metrowy stos* Nie wykuruje się do jutra ;-; Leżeć mi się nie chce, czytać mi sie nie chce, słuchać muzyki mi się nie chce... Kurde. Przerąbane.
Kelly: To wracaj do łóżka!
Ja: Czekamy na rozdział! Pozdrawiamy, papatki :)
APSIK!
Ja: O nie :( Izu magiczne kakao!
UsuńIzumi: *leci do kuchni*
Ja: To się ciesze, że cię rozbawiłam ^^ Śmiej się, a choroba szybciej przejdzie.
Jenny: Ty masz katar.
Ja: Mi on nie przeszkadza.
Jenny: Dzisiejszy dzień sportu* ziewa po czym wybucha śmiechem* Czekam aż Zuzia kiedyś napisze samodzielnego koma *.*
Jenny: Oczywiście ciepło ją przyjmiemy ^^
Kyoya: Taa banda demonów.
Jenny: Ty jesteś największym koszmarem *wzdryga się* Pedofil..
Kyoya: Sama nim jesteś.
Jenny: Mam przez ciebie cholerną traumę, więc zasłoń czymś ryj, może dzieci się ciebie nie będą bać.
Kyoya: Hahaha.
Ja: Kuruj się ^^
Ja: Namawiamy ją aby napisała ale idzie to opornie.
UsuńKelly: Może powiedzmy że jej pomożemy w napisaniu.
Ja: Good idea! Eh śmieje sie bo mam z czego ale gdy zaczynam to kaszel mi przerywa -.- A jutro jest bal! Nie po to się męczyłam na tych probach aby teraz nie pojsc! *kaszel* Kurde!
Ja: Robię sobie wolne od pisania, jutro mam całą chatę dla siebie i wiecie *.* skończe rozdział do Jess i zacznę do Jenny.
UsuńJenny: Jeej.
Ja: Tylko musze sobie pomyśleć co wy teraz zrobicie *wzrok na Mitsuki*
Mitsuki: *śpi*
Ryuga: Coś taka mało żywa jest.
Jenny: Zbiera energię.
Mitsuki: *uchyla jedno oko i patrzy złym wzrokiem*
Izumi: Aż mi ciary przeszły po plecach.
Ja: *zapisuje coś w notatniku* Ja to bym się cieszyła, że nie musze iść na bal xD a raczej na tańce bo na samą imprezę to chętnie.
Ja: No i chyba nie pójde -.-
UsuńKelly: On cie zabije.
Ja: Zobaczymy kto bd szybszy. O Angel taka prosba. Wytlumaczylabys mi (nie juz teraz bo malo rzeczy do mnie dociera xd) jak się korzysta z Canvy? ^^ Bo ja nieogarniete dziecko jestem.
Kelly: *lata po pokoju z łapką na muchy* Giń, przepadnij!
Ja: Mogę wytłumaczyć, ale nie wiem czy zakapujesz, bo ja nie tłumaczę zrozumiale i wszystko robię na instynkt xD
UsuńJenny: *strzela w muchę wiązanką fioletowej energii* A kysz.
Mitsuki: *zwleka się z łóżka i idzie do sali treningowej*
Jenny: Czemu ona w ogóle z nami mieszka?
Ja: Ze względów bezpieczeństwa. Ona sama na mieście pełnym ludzi? Wiesz ilu statystów by mi zdechło?!
Jenny: Ty to jesteś troskliwa.
Ja: Wiem xD
Kelly: Grr czemu ja tak nie umiem?
UsuńJa: Bedziesz umiała inne sztuczki.
Kelly: Ciekawe kiedy*zakrada sie do muchy na firance* Lepsze miejsce nie... Było?! Ha! Trafiony zatopiony!
Megi: Jeszcze trzy.
Kelly: No serio?!
Ja: Spoko moze zrozumiem ^^ *dostaje info po ktorym jest mocno wnerwiona* Aha super czyli MUSZE isc na bal. Zajebiscie -.-
Ja: Ja i tak bym nie przyszła, żeby zrobić na złość. Tylko powiedz, kiedy ci wytłumaczyć ^^ Może zrobię dziś nowy nagłówek? Polubiłam to ^^
UsuńJenny: Pomóc? **strzela w następną muchę* Ogólnie razem z Angel zakochałyśmy się w nucie ,,Forevermore" i polecamy *.*
Ja: To jest takie piękne U.U
Ja: *leci odsłuchać*
UsuńKelly: Dzieki. Jeszcze dwie...
Valciria: *w postaci bey'a załatwia dwie ostatnie, po czym wraca do Megi*
Megi: No wreszcie koniec.
Kelly: Niestety Vanessa najprawdopodbniej pojdzie bo zostanie wypchana.
Ja: Jeszcze pretensje do mnie że jestem chora, nosz...!
Ja: *ogląda nowe anime*
UsuńJenny: Dlatego się cieszę, że nie chodze do szkoły.
Victor: Próbowaliśmy, ale jesteś nieprzystosowana społecznie.
Jenny: Mundurek + głupie pustaki + irytujący nauczyciele = zabiję!
Ja: *bije sie z samą sobą czy iść na bal* Jak nie pojde dostane w piernicz. Jak pojde... Co mi szkodzi? No ale nie chce mi sie tanczyc tego glupiego poloneza ani bawic sie bo jestem chora *chodzi w kolko po pokoju*
UsuńKelly: Zobaczymy jutro jak się będziesz czuła. Bo jak słabo to ja cię nie wypuszcze.
Ja: Ale mamusia mnie wypcha.
Kelly: To ja cie wepcham z powrotem.
Megi: To Zuza teraz nadrabia odcinki Beyblade ^^
Ja: Moja rada to: Nie idź bo jeszcze ci się pogorszy, ale zrób jak uważasz.
UsuńJenny: Poszłaś chora na dzień sportu i oblewaliście się ciągle wodą.
Ja: Dalej mi koszulka nie wyschła.
Kelly: Najgorsza wada Vanessy?
UsuńMegi: Jest nieśmiała
Kelly: To też. Jest bardzo bardzo niezdecydowana.
Ja: No nie wiem! Zobacze jutro. A teraz co by tu narysowac help.
Jenny: Obrazek z mangi/anime!
UsuńJa: Tak ambitnie narysuj czołg xD
Izumi: Co ty masz z tym czołgiem.
Ja: Jakbyś grał w kalambury na matmie to byś zrozumiał.
Ja: Znalazlam inspiracje! :D
UsuńKelly: Pomysl Jenny wygral. O znalazla stary zeszyt z rysunkami
Jenny: Wiecie lubię oglądać takie rysunki. Angel umie tylko najprostsze.
UsuńJa: Skonczone!
UsuńKelly: *znad kokejnej czesci Drużyny* Tak szybko
Ja: Jadna postac wiec szybko
Kelly: *patrzy na rysunek* Chcesz Jenny to moge wyslac na Hangouts. Czy to jestem ja...
Ja: Ee moze ^^
Jenny: Chętnie ^^
UsuńJa: Nienawidzę cię google grafika! >.<
Ja: Nie wiem czemu jej nie cierpisz ale witaj w klubie Angel. Nie mozesz znalezc odpowiednich rysuknow?
UsuńKelly: Wyslane!
Ja: Dokładnie! Ja nie wiem jak niektórzy bloggerzy to robią.
UsuńTia to moj najwiekszy koszmar. Znalezc zdjecie ktore np pasuje mi do bohatera. Ja nie wiem jak Elz znajduje takie fajowe *.*
UsuńJa: Jeszcze zawsze dopisuję tumblr i są fajne ^^, ale czasami nie umiem określić o co mi chodzi xD
UsuńJa: Aa! *odskakuje od swojego drugiego rysunku*
UsuńKelly: Co jest?
Ja: Zaczynam sie siebie bać... Czy to ja tak ł-ładnie narysowałam...?
Kelly: *podonosi kartke* Nom. Na to wyglada. Twój zapał do rysowania powrocil ze zdwojona moca. Moze bd do rozdzialow dodawac?
Ja: *nadal w szoku* Może...
Megi: Okreslenie o co autorce chodzi. I wez tu jej pomoz skoro ona sama nie wie a co dopiero ty xP
Ja: Dlatego trzeba znać dużo anime, wtedy łatwiej znaleźć ^^ Ja już mam kilka do Jess i Jenny.
UsuńJenny: Jak Angel zacznie ładnie malować postacie to będzie święto.
Ja: Beztalencie totalne
Ja: Eee tam. Tez tak myslalam o sobie. Ale jest jedna wada/zasada : musze na cos patrzec a potem to odzworowac/przerobic na swoj gust i potrzeby.
UsuńKelly: Ty lepiej idz spac a nie insporacji szukasz.
Ja: Za malo.
Kelly: Ponad 15 to zamalo?! Bd miala co rysowac w wakacje nie martw sie. A teraz spac.
Ja: Dobze corciu. Dobranoc wszystkim!
Ja: Dobranoc *wraca do pisania*
UsuńJenny: Ale 5 z plastyki jest xD
Po pierwsze:
OdpowiedzUsuńLilka:PEDOFIL! MÓWIŁAM OD POCZĄTKU ZE TO PEDOFIL. TRYNKIEWICZ PEDOFIL Z BYTOMIA. Myślałam że to ja mam dziwne sny a tu taka niespodzianka.
Ja:A teraz historia życia. Patrze one shot o Kyoy. Moja reakcja: Jej!^^ czytam Kyoya ma walczyć za Gingą. Moja reakcja: Marzenia się spełniają! Czytam, czytam a tu BUM! Ekran mi ciemnieje i pojawia się biały napis: Do widzenia. Moja reakcja: CO!-i natychmiastowe stanięcie na równych nogach. Panika. Złość na siebie że nie ogarnęłam że bateria mi pada. Brak ładowarki. Pozostało tylko jedno. Potrzebna osoba z Power Bankiem. Biegnę do Kaśki:
-Kasiu, Kasiu!
-Czego królu złoty?
-Masz Power Banka?*-*
-Maciek wziął.
-Bądź przeklęty.
Potencjalny posiadacz numer dwa:
-Ikaaaaaaaaaa?
-O-O?
-Wzięłaś Power Banka?
-Nie a co?
-Nic U-U
Lilka: Wieczny odpoczynek racz jej dać panie...!
Ja:Cicho ja tu opowiadam tragedię. Więc....Płacz. Lament. Jęki. Kfęki. Ochy. Achy. I nagle. Pojawia się rycerz bez zbroi z Power Bankiem w ręku.
-Kaśka mówiła że szukasz Power Banka.
-Maciuś! Nareszcie! Dzięki.
Ucieszona że skończę czytać to co zaczęłam wsiadam do autobusu. Niestety pojawiła się pani i: Zapnijcie pasy ble ble ble. Szybko zapinam pasy i chwytam za telefon.A teraz sprawdzimy czy wszyscy są.-odzywa się pani.
Moja reakcja: Zgon.
Jack: Przecież żyjesz.
Ja:Ale było blisko. Czytam czytam a tam Kyoya wyskakuje z tekstem o oczach. Moja reakcja: Tak! Wreszcie się doczekałam już myślałam ze będziesz starym kawalerem z pasem, fotelem i piwem w ręku.
Lilak:Moja reakcja: Wreszcie będzie siedział pod pantoflem tak jak trzeba.
Ja:Taa. Poczekaj jeszcze trzy rozdziały.
Lilak:Phy...zaraz co to miło znaczyć?
Ja:*śmiech szatana*
Lilka:Lenox boje się jej O-O
Lenox: Ona tylko tak żartuje. Prawda kruk?
Ja:Hyhyhyhyhyhyhyhpapapapapayayaya....nie wiem.
Jack:*ogląda mecz*TATATATATTATATATA! ŁAAAAAA! TAK! Ci idioci strzelili gola. Nie nie wierzę.
Lilka:O-O?
Ja: Jack cii.
Jack: A tak.
Lilka:Ten Kekeru to jest jedyny normalny dzieciak w tej rodzinie.
Jack:Jak na niego patrzę to mi się moja kuzynka przypomina.
Ja:Ja mam tylko jedno pytanie. Co perspektywa Jenny robiła w śnie Kyoy skoro to był sen? To ona tam była naprawdę? Nie to że coś ale tak mi wyszło w głowie. One shot bardzo fajny czekam na kolejne i na rozdział oczywiście.
+
UsuńLilka: Demur się zezłościł O-O Nie spodziewałam się.
Ja: Kruk wiem co planujesz.
UsuńJenny: Odezwała się ta, co nie planuje!
Ja: Ty mi jeszcze podziękujesz.
Jenny: Dobry żart, Angel.
Ja: No po prostu boki zrywać. Tak szczerze to można powiedzieć, że weszła mu do głowy i dołożyła swoje 3 grosze.
Jenny: Ale kopnęłam pięknie.
Ja: 5 metrów jak nic.
Jenny: W luj duże mam to mieszkanie jak na 1 osobę.
Victor: A co? Chcesz kawalerkę?
Jenny: Nie -.- Tylko stwierdziłam fakt. Fajny fartuch *uśmiecha się wrednie*
Victor: Wiem.
Patrick: Ciebie na taki nie stać.
Alice: Powiedział ten, który nie umie się zająć rodzeństwem.
Kakeru: Jestem Kakeru nie Kekeru -.-
Jenny: To oznacza po japońsku ,,fragment' lub ,,odłamek" ^^
Kyoya: O proszę japońskiego się nauczyłaś.
Jenny: *strzela go słownikiem w czerep*
Harumi: *z kubkiem kawy* A dziś zaśniesz Jenn?
Izumi: Puszczę ci horrory.
Jenny: Nie wiem. Mi starczy 20 minut by funkcjonować przez cały dzień, więc wiecie ^^
Ja: *słucha Forevermore* Kooocham tooo! *.*
Jenny: Wiem z kim to kojarzysz i mi się to nie podoba -.-
Ja: No ale to będzie urocze.
Jenny: Wmawiaj sobie.
Ja: A żebyś wiedziała!
Demure: *gra w karty z Nilem* hm?
Jenny: Narwaniec to by potrafił nawet kamień zdenerwować.
Kyoya: To przez ciebie.
Jenny: *strzela w niego fioletową wiązanką energii* Shut up.
Ja: To jestem ja xD Szlak nie oddałam kluczyka i książki...Trudno moze zapomną xD W każdym razie dobrze, że ci się spodobało ^^
Ja:Tak? A co wiesz? Z kim ją spiknę? Ja na przykład pytam moje postaci o te inne to mają taje tezy ze mózg mi dymi.
UsuńLilka:Nie wchodź mu do głowy bo mu się pokręci i jeszcze weźmie cie za BFF albo lepiej.
Ja:hyhyhyhy.
Lilka:Co znów cieszysz mordę?
Ja:Uważaj żeby ciebie nie wziął za BFF po tych waszych obietnicach*nie wytrzymuje i wybucha śmiechem*
Lilka: A sory młody nie bucuj przejęzyczyłam się zdarza się najlepszym. Nic nic Demur nie przeszkadzaj sobie.
Ja:Wykonawce mogę prosić?
Ja: Twierdzę,że z Kyoyą lub Tarkinem xD
UsuńJenny: Angel i jej teorie.
Kakeru: Tylko, że wy mnie już tak któryś raz nazywacie.
Jenny: Broken Iris *.* Lila wypluj te słowa, ja już muszę sobie noclegu szukać, bo nie wytrzymam w jednym blogu z tym pedofilem ;-;
Ja:Hahahahhahahah dobre.
UsuńLilka:Serio? Kruk myśl co piszesz. O.O
Ja:Wybaczcie U-U po za tym nie zwalaj wszystkiego na mnie.
Lilka:Yyy no tak Święty Kruk z Paryża. Ja jak przeczytałam tekst tej piosenki i zobaczyłam ciebie i tego tam to nw dlaczego mi się nie dobrze zrobiło. No ale już nic nie mówię.
Ja: Chociaż Lila z ufoludkiem..Wszystko jest możliwe.
UsuńJenny: Dla mnie ta piosenka jest świetna. Taka delikatna *.*
Patrick: O proszę czyli masz jakieś wrażliwe uczucia.
Jenny: Zamknij się panie wiecznie robiący roboty.
Patrick: Naprawiam twoje sprzęty, przymknij się.
Jenny: Nie :)
Ja:Phhyhyhyhy.
UsuńLilka: Jak nie jeden ufok to drugi. Dajcie żyć. Najpierw był Demur potem Nila chcieliście w to wplątać że o Bucu już nie wspomnę a teraz kosmitę.......Mam dość. A piosenka jest nawet ładna tylko jak sobie wyobrazisz to co ja to ci się odwidzi. A ty Patrick nie bądź zrzędą.
Patrick: A nie mam racji?
UsuńJenny: Ta twoja szczerość czasami denerwuje -.-
Patrick: Kontrasty w życiu są potrzebne.
Jenny: Ta, ale kiedyś skończysz z głową wbitą na pal.
Patrick: I tak przeżyję.
Jenny: Spróbowałbyś nie! *opiera się o niego ramieniem* Mimo wszystko dobrze, że ty i Alice wróciliście *łagodnie się uśmiecha*
Lilka:No i widzisz. Martwi się o ciebie i Alice czyli że ja miałam racje.
UsuńPatrick: *czochra włosy Jenny* Oj dobra wygrałaś tym razem.
UsuńJenny: I znów będę mieć szopę...*podwija rękaw bluzy*
Izumi: Taki gorąc a ty w bluzie? O.o
Jenny: Lubie ją *zwija się w kłębek*
Lilka:*zaciesz roku*
UsuńJack:Następna. Ta tutaj cały dzień przełazi w czarnej bluzie. A ja zastanawiałem się cz jest ktoś równie mądry.
Lilka: Chodzę w czym chcę.
Jenny: Ta bluza jest od mojego brata. Spadaj *obraca się na drugi bok i spada z kanapy* Kurrr....
UsuńPatrick: Dziecko szczęścia w 100%
Jenny: Nie gadaj tylko mnie podnoś.
Patrick: To muszę po dźwig zadzwonić.
Jenny: Nie mówię, że ty masz wstać tylko, że masz mnie podnieść, głuchoto!
Lilka:A jak :D
UsuńJack:A chudźcie sobie w czym chcecie.
Lilka:Zdradzę ci sekret ja mam koszule Denego. To ta taka czerwona w kratę co w niej czasem chodzę to jego. A teraz wstaaaawaj*ciągnie Jenny w górę*
Ja:*urządziła sobie polowanie na komary*
Ja: *dostaje kurwicy bo coś jej piszczy pod oknem*
UsuńJenny: *wstaje i wywala się razem z Lilką na podłogę* We dwie raźniej :D
Kyoya: I to niby ja chodzić nie umiem.
Jenny: AAA Spadaj! *ciska w niego kulą energii*
Kyoya: *unik* Wariatka *wychodzi*
Jenny: Następna kula pozbawi go głowy -.- *patrzy na Lilę* Kto nas teraz podniesie? Izuuu!
Izumi: *pochłonięty filmem*
Jenny: Angel!
Ja: *z butem w ręce wygląda na ulicę*
Jenny: Haru!
Harumi: *śpi zwinięta w kłebęk na łóżku*
Jenny: Jasne radźcie sobie same
Ja:Znam ból Angel kibice dali czadu po raz kolejny. Yh.
UsuńLilka:hahahah no to albo tu sie kimniemy albo same się podniesiemy albo Jaaaaack!
Jack:Nie.
Lilka: Jeszcze nie wiesz o co chodzi.
Jack:Nie.
Lilka:Yh.
"Kyoya: I to niby ja chodzić nie umiem.
Jenny: AAA Spadaj! *ciska w niego kulą energii*
Kyoya: *unik* Wariatka *wychodzi*"
Ja:Jak stare dobre małżeństwo......XD
ja: A kto dziś nie idzie do szkoły? Ja!
UsuńJenny: Wiecie co Angel zrobiła o 2 w nocy? Otworzyła okno i zobaczyła dwa ptaki, które tak piszczały. Wzięła pustą butelkę i rzuciła w jednego.
Ja: *wnerwiona* Uciekl skubany. Ja go jeszcze dorwę -.-
Patrick: Puścisz za nim list gończy?
Ja: Mam swoje sposoby.
Jenny: Będzie latać po parku i ich szukać xD *podpiera brodę ręką* I koniec końców się kimnąłysmy. Ehh nie ma już dżentelmenów. I wypraszam sobie Kruk już szybciej Alice i Patrick wyglądają jak małżeństwo!
Ja:A ja musiałam iść do szkoły bo próbę miałam na pożegnanie i tak dalej.
UsuńLilka:Nie wolno zabijać zwierząt*mina ależ jestem wszech wiedząca*
Jack:Jak jedna nie poluje na komary to druga na ptaki. Łowcy nie blogerki.
Ja:A Jak*dumna postawa ale mało nie wybuchnie śmiechem*Tak zgadzam się Alice i Patrick do siebie pasują. Ale nie tylko oni.
Jack:Ktoś jest zazdrosny*patrzy na Lilke*
Lilka:*łapie się za głowę* Ale ty głupi jesteś U_U jak but.
Ja: A kto jeszcze? *łowca ptaków i lodów*
UsuńJenny: *turla się po podłodze* Tfuu! *wypluwa kurz*
Patrick: Nie odkurzałaś?
Alice: Dziś była twooja kolej, dziewczynko.
Patrick: Nie, głupi chłopczyku. Dzisiaj Izumi!
Izumi: Mam siniaka w kształcie Australii *.*
Jenny: Dobrze wiedzieć.
Jack:Ta tutaj*pokazuje na Kruka*
UsuńJa:No bo komary są wnerwiające :D
Lilka:*jednym zwinnym ruchem staje na równe nogi i biegnie gdzieś a następnie wraca z maścią na siniaki i wyciska ją na siniaka Izumiego* Plump! A teraz siniaku giń!...A w sumie jesteś demonem nie? Zaraz ci to zniknie.
Jack:Jak tak patrze na ten pokój to pół biedy u mnie jest gorzej.
Ja: To wcale nie taak, że odpowiadam po kilku dnach. Nie, to błąd kalendarza.
UsuńJenny: Nie brnij w to.
Ja: Cii *zakrywa się kapeluszem* Nie bij, Kruk ;-;
Izumi: *patrzy na maść to na Patricka* Mi nie jest potrzebna ^^ *pokazuje czystą rękę* ATAK! *paćka szatyna maścią*
Patrick: Co ty kur..IZUMI! *sciera maść z brwi*
Jenny: *wybucha śmiechem i spada z leżaka tym samym lądując w basenie*
Ja:Ja nie biję ja sama ma opóźniony zapłon i na ogół do mnie wszystko słabo dochodzi w końcu Jack po kimś to musi mieć.
UsuńJack:Nie wydaje mi się.
Lilka:*zdławionym śmiechem śmieje się z Izumiego i Patricka*
Kelly:*siedzi na ziemi dokładnie zasłaniając sobie dłońmi oczy*
OdpowiedzUsuńRyuga: Kelly?
Kelly: Przestali?
Ryuga:*wybucha śmiechem*
Kelly: Co rżysz jak koń!? Jestem dzieckiem i wiem czego niepowinnam oglądać!
Ryuga:*zwija się ze śmiechu*
Kelly: *nie zdejmujac rąk z oczu* Nienawidzę cie.
Alex: Tak przestali.
Kelly:Uff.*wraca do "normalności"* Wiedziałam, że to sen w momencie w którym Kyoya pokonał Rudego. Tak btw Kyoya czemu fantaziuhesz o tym, że Jenny spuszcza ci łomot?
Kyoya: Pytaj się Angel to ona mi kazała tak śnić.
UsuńJa: *cwany uśmiech*
Kyoya: Nie jesteś ostatnio za miła.
Ja: Nigdy nie byłam. A terazzzz WAKACJE *wrzask pełen szczęścia*
Jenny: Hmm czyli ja powinnam zakryć oczy gdy leżałaś w łóżku z narwańcem, bo jeszcze nie mam 18 :D
Izumi: A w Japonii to nie jest jakoś inaczej z pełnoletnością?
Jenny: Jeden pies ^^ *siedzi w okularach słonecznych i opala się z Yuką i Harumi*
Alice: *pływa w basenie*
Patrick: Pływasz jak żółw.
Alice: A ty toniesz jak kamień.
Patrick: Jeszcze nie tonąłem.
Alice: Ale za chwilę zaczniesz.
Kelly: Jaaaaaaaasne Yoyo. Wszyscy w to wierzą. Glimer choć tu na chwilę.
UsuńGlimer:*głosem Kyoy teatralnie przrsadzaonym* Za chwilę ktoś stwierdzi, że oszalałem, ale Ashida ma całkiem ładne oczy. Są takie..wesołe i przyjazne. Nachyliłem się jeszcze bardziej. Dalej nie jej nie lubię, ale w tych zielono – czerwonych tęczówkach można utonąć.
Kelly: Haha! Dlaczego musiałaś pracować dla Doji'ego?
Glimer: Bo głupia byłam.
Kelly: Na mocy nadaneji mi przez...mnie ogłaszam was mężem i żoną. Patrick możesz pocałować pannę młodą. A tak serio to żółwie świetnie pływają w ich kwestii wiem prawie wszystko. :D
Ryuga:*groźny wzrok*
Jenny: Ryuga nie sądzisz, że zaczynasz mieć jakiś odruch nerwowy gdy ktoś mówi o żółwiach. A małe żółwiki są urocze *.* bo starsze tak marszczą mordę.
UsuńPatrick: Wolałbym pocałować kappę.
Alice: Nie martw się ja też.
Jenny: Pięknie się wyłożyłeś Patrick na tych żółwiach.
Patrick: Bo za chwilę wylądujesz na samym dnie.
Jenny: Życie ^^ *dostaje zimną wodą w twarz* Tego mi było trzeba *.*
Izumi: Nosz kurr zapomniałem, że jest ciepło.
Patrick: Frajer.
Kyoya: *brew mu drga*
Kelly:Ymm Kyoya masz coś tutaj.*wskkazuje bliżej nie określony punkt na twarzy*
UsuńRyuga: Nie. Nie sądzę.
Ines: Jesteśmy tu chwilę a Kelly już zdążyła wkurzyć dwie osoby.
Jenny: Taki już jej urok ^^ *ochlapuje się z Harumi* A tak btw to chcecie dołączyć bo jest gorąco ^^
UsuńKyoya: Znam tą sztuczkę. A potem powiesz, że to moja morda -.-
Ja: *wachluje się czym ma i ogląda Niekrytego*
Kelly: Ty masz mordę? A ja całe życie myślałam że paskudną i pocharataną ale jednak twarz. Chodziło mi o tego konika polnego nad twoim okiem. Ja się kotku nie lubię powtarzać wiesz. Basen? Ja pasuje. Złe wspomnienia. Pod parasolem się raczej schowam.
UsuńInes: Bikini nie zabrałam.