Spojrzałam nieufnie
na portal, który otworzył Kaito. Po drugiej stronie panowała zamieć. A my
mieliśmy iść piechotą, bo latanie w taką zawieruchę mogło się skończyć
zboczeniem z trasy.
Westchnęłam,
zarzuciłam plecak na ramię i przeszłam na drugą stronę. Gwałtowny zimny podmuch
prawie zerwał mi czapkę, ale w ostatniej chwili ją złapałam.
– Matulu, jak tu zimno. – jęknęłam, otulając się szalem. – Zróbmy to szybko! –
zawołałam do reszty.
– To w
którą stronę do tej wioski? – spytała Harumi.
Kaito
wyciągnął kompas i wyrzucił go w powietrze. Przedmiot zawisł, jakby trzymała go
niewidzialna ręka. Po chwili wysunęła się dłoń, która wskazała kierunek
północny i pokazała cztery place.
– Cztery kilometry. Całkiem blisko wylądowaliśmy. – powiedział Kaito, chowając kompas do
kieszeni.
Śnieg
przyjemnie skrzypiał nam pod stopami. Lubię śnieg, ale nie znoszę zimna.
Łapiecie ten paradoks? Znaczy się, gdy jest do – 10 stopni, to wytrzymam. Im
niższa temperatura tym gorzej. A w tej cudownej krainie było kurde jak na
Syberii! – 50 jak nic!
– Moment! Co my powiemy mieszkańców wioski, gdy już tam dojdziemy? – Harumi
zwróciła się do Kaito.
– Mówimy, że jesteśmy podróżnikami, którzy chcieli zobaczyć słynną lodową wioskę.
– odparł. – Naprawdę, wiele osób tam wędruje. To podobno wyjątkowe miejsce. –
dodał, widząc sceptyczną minę Harumi. – Łykną to.
– A
demony też często ich odwiedzają? – zapytała.
– Różne
rasy. Bez obaw, jak coś, to wiecie, co robić. – Spojrzał na jej kolczyki, które
były tak naprawdę pomniejszonymi pistoletami. – Niezła sztuczka.
– Bo
moja. – powiedziała z dumą i ruszyliśmy dalej.
Nagle
usłyszałam cichy śmiech. Rozejrzałam się, ale nikogo nie było. Zresztą w tak
gęstym śniegu własnej ręki można było nie zobaczyć. Tym razem śmiech był
głośniejszy. Uświadomiłam sobie, że Alter się tak śmiała. Jest szczęśliwa. A to
nie znaczy nic dobrego.
Zignorowałam
śmiech i podążyłam z przyjaciółmi.
– Patrzcie! Płatek śniegu w kształcie królika! – Izumi zafascynowany podetknął
nam pod nosy swoją dłoń, odzianą w czarną rękawiczkę.
– Rzeczywiście. – Alice wystawiła dłonie przed siebie. – Nigdy nie widziałam
takiego śniegu.
Harumi
pokręciła głową z głośnym westchnięciem.
– Nie
mam czasu na wygłupy. – powiedziała stanowczo. – Musimy załatwić tą sprawę jak
najszybciej.
– Strasznie jesteś posępna od kilku dni. – zauważyłam.
– Ta
cała wioska mi się nie podoba. – Zmarszczyła brwi. – Idziemy tam po raz
pierwszy, nie znamy ich zwyczajów i jest nas tylko sześcioro. Poza tym to ich
terytorium. – Otuliła się ramionami, a w jej oczach zagościł smutek. – Możemy
tam zginąć.
Wszyscy
doskonale wiedzieliśmy, czemu ją to tak gryzie. Jej i Izumiego ojciec
zginął na podobnej wyprawie. Od tamtej
pory Haru boi się chodzić do nieznanych wcześniej wymiarów (jest ich bardzo
mało, ale zawsze coś). Objęłam ją ramieniem i uśmiechnęłam pokrzepiająco.
– Nikt
nie umrze. Wrócimy za kilka dni i znów będziesz tworzyła nowe bronie, dotarło?
Nieco
się rozluźniła i skinęła głową. Izumi odetchnął z ulgą. Po tej krótkiej
przerwie ruszyliśmy dalej w te zasmarkane zaspy.
Nagle
uderzył w nas tak mocny wiatr, że Alice cofnęła się kilka kroków, straciła
równowagę i zaliczyła glebę.
– Auu. –
jęknęła, trąc dolną część pleców. – Głupi wiatr.
– Idziemy już jakąś godzinę, a to miały być cztery kilometry. – Patrick pomógł jej
wstać, po czym spojrzał do góry. – Tak w ogóle to jaka jest pora? Dzień czy
noc? Bo wszędzie jest biało i nie mogę stwierdzić.
– Jest
dokładnie 21. 45. – powiedział Kaito, patrząc na zegarek. – Za chwilę zobaczymy
miasto.
Ruszył
dalej. Po chwili uderzył w coś.
– Co
jest? – mruknął.
– To
chyba jakaś bariera. – Podeszłam do niego. – Odsuń się.
Zrobił, co poprosiłam. Wokół mnie zapłonęły czarne i fioletowe ogniki, które złączyły
się w jeden. Dmuchnęłam w niego, tym samym rozpraszając śnieżną powłokę.
– Nie
mogłaś tak robić przez całą drogę? – spytał z wyrzutem Izumi.
– Nie
czepiaj się. Też mogłeś o tym pomyśleć!
Ukazał nam się lodowy mur. Nad nimi unosiła się dachy wieżowców. Zaraz...co?!
– Coś
myślę, że wioska to bardziej potoczna nazwa. – mruknęłam. – Wchodzimy?
Kaito
skinął głową. Rozwinęliśmy skrzydła i wznieśliśmy się do góry. Ukazała nam się
panorama miasta. Dominowały w niej wysokie wieżowce i budynki o falistych
zdobieniach na oknach. Wylądowaliśmy tuż pod murem. Kilka osób zerknęło
nieufnie w naszą stronę. Podszedł do nas mag w białej koszuli, niebieskich
spodniach i długich butach z wymalowanymi smokami po bokach. Do koszuli miał
przyczepioną włócznię, na głowie stożkowatą czapkę, a w jednej dłoni ściskał
lodowy szpikulec. Czyżby strażnik?
– Kim
jesteście i w jakim celu tu przybyliście? – spytał grubym głosem, świdrując nas
niebieskimi oczami.
Już
chciałam mu powiedzieć, że niegrzecznie jest pytać o imię bez uprzedniego
przedstawienie się, ale Kaito posłał mi ostrzegawcze spojrzenie i zabrał głos.
– Jesteśmy podróżnikami, którzy przyszli zwiedzić to piękne miasto. – powiedział
bez zająknięcia, uśmiechając się uprzejmie.
– Jesteście demonami. – Mag przyjrzał nam się uważnie. – One rzadko kiedy tu się
pojawiają.
– Mój
ojciec tu kiedyś był i polecał mi bym tu kiedyś przyszła. – skłamałam.
– Nie
mówił ci, że trzeba wejść przez główną bramę, a nie przelatywać przez mur?
– Wie
pan, mój ojciec zawsze łamał zasady. – wyszczerzyłam się.
Strażnik
nieco się rozluźnił.
-
Dobrze. Tylko żeby mi to był ostatni raz! – polecił i odszedł.
– Myślałam, że będzie bardziej nieufny. – szepnęła Haru.
– To
miasto przyzwyczajone do turystów, a nie jakaś zabita deskami wiocha. –
zauważył Kaito. – Zresztą nie przybyliśmy tu
żeby robić zamachy, tylko zdobyć informację o tej całej Yuki.
– Gdzie
zaczynamy szukać?
– Proponuje w szkole. – Alice wskazała na prostokątny, błękitny budynek z białym
dachem i tabliczką z napisem ,,Szkoła nr 2”.
– Tu
musi być mnóstwo szkół. – powiedział Patrick. – Rozdzielmy się na trzy dwójki i
zwiedźmy każdą po kolei. Gdy na coś trafimy, natychmiast się ze sobą
kontaktujemy.
– Lepsze
będę dwie trójki. – Wskazałam na rodzeństwo. – Mogą się telepatycznie
komunikować.
– Dobry
pomysł. – pochwalił mnie Kaito. – Więc: Jenny, Izumi i Alice oraz Patrick, ja i
Harumi?
– Może
być.
– My
bierzemy tą szkołę. – kiwnęłam głową w kierunku budynku.
– Komuś
tu się nie chce szukać. – Patrick uśmiechnął się złośliwie.
– A idź
pan precz.
Rozdzieliliśmy
się. Przez całą drogę przyglądałam się mieszkańcom. Każdy z nich miał coś
białego w ubiorze. Bluzkę, spodnie, sukienkę, buty czy nawet spinkę do włosów.
Ich oczy były niebieskie, szare lub fioletowe. Brak zielonych, brązowych,
czerwonych i innych. Ostatnią wspólną cechą był kolor skóry, którą mieli
śnieżnobiałą pozbawioną jakiejkolwiek skazy. Żadnych pieprzyków czy też znamion.
Gdy
weszliśmy na teren szkolnego podwórka, zadzwonił dzwonek i dzieciarnia wbiegła
do budynku. Nawet nie próbowaliśmy wmieszać w tłum, bo z naszymi tobołami i
wyglądem ślepy by nas odróżnił. W środku szkoły było tak ciepło, że zrzuciliśmy
kurtki, czapki, rękawiczki i szaliki.
– Wolność! – Razem z Izumim zaczęliśmy wachlować się rękami. – To co dalej?
– Chodźmy na lekcję! – krzyknął Izu.
Razem z
Alice popukałyśmy się w czoło. Chłopak wydął policzki.
– A
macie lepszy pomysł?
Ja to
bym wskoczyła z kataną do gabinetu dyrektora i zażądała dokumentów wszystkich
Yuki, które uczyły się w tej szkole. Ale tutaj to nie przejdzie. Zaraz by
przyleciały psy, czy co tam mają i byłaby wielka afera, a potem dostałabym
trzygodzinne kazanie od Victora na temat mojego zachowania. Tak, już raz
próbowałam.
– To nie
jest przypadkiem ona? – Alice wskazała na zdjęcie, wiszące pod drugiej stronie
korytarza.
Wytężyłam
wzrok. Była młodsza o jakieś dwa – trzy lata i ubrana w szkolny mundurek, ale to bez
wątpienie Yuki. Niebieskie oczy patrzyły nieśmiało w obiektyw, a włosy były
spięte w dwa kucyki.
– Izumi,
przekaż Haru, że znaleźliśmy. – powiedziała Alice. – Izumi? – zorientowała
się, że ten bałwan gdzieś polazł.
– Idiota. – mruknęłam. – Izu!
Brak odpowiedzi. Pięknie!
– Jak on
poszedł na te lekcje, to go uduszę. – Alice zmrużyła groźnie oczy, gdy
przemierzałyśmy korytarze w poszukiwaniu
pajaca. Zobaczyłyśmy go na trzecim piętrze, kiedy próbował dostać się do gabinetu
dyrektora za pomocą rury kanalizacyjnej.
– Co ty
odwalasz?! – syknęłam i przygwoździłam go do podłogi. – Chcesz nas wydać? I
skąd masz tą rurę?!
– Leżała
na parapecie. – powiedział całkowicie poważnie.
– Co?
Eeee...Mniejsza! Spadamy! – Pociągnęłam go na schody. W ostatniej chwili, bo
drzwi jednej z klas otworzyły się i
wyjrzała nauczycielka w okularach.
– Dziwne, myślałam, że słyszałam jakieś wrzaski. – szepnęła i wróciła do środka.
Alice
zaczęła opieprzać Izumiego, który stwierdził, że do środka gabinetu nie da się
teleportować i użył ,,tradycyjnych metod.” Spróbowałam i okazało się, że ma
rację. Gabinet był chroniony.
– Izumi poinformuj Harumi, że znaleźliśmy ślady, Alice pilnuj czy nikt nie idzie. –
Przykucnęłam i wyciągnęłam z plecaka wytrych, po czym podreptałam do drzwi.
Manipulowałam
przy zamku z dobre pięć minut, kiedy usłyszałam kroki na schodach. Optymista jeden wyjrzał
przez poręcz na dół.
– To
chyba woźny, bo ciągnie mopa i wiadra. – poinformował nas i wyjął z plecaka
kawał blachy. – Myślicie, że trafię?
– Narobisz
tylko hałasu. – powiedziałam. – Nie masz czegoś odpowiedniejszego?
– Mogę
go zastrzelić, jak chcesz.
Przewróciłam
oczami. Nasze zamierzenie by zrobić to szybko i dyskretnie, trafił szlag.
– Zrób
na niego naskok i go znokautuj. – rozkazałam po chwili namysłu. - Na którym jest piętrze?
– Drugim,
ale kieruje się na nasze.
– Ruszaj!
Izumi
zeskoczył. Było słychać zdławiony okrzyk, który szybko ucichł i ciche
uderzenie mopa o podłogę.
– Misja
wykonana! – Terada wskoczył z powrotem do nas. – Udało ci się?
W
odpowiedzi zgrzytnęłam zamkiem. Przygotowaliśmy spray usypiający w razie, gdyby
ktoś tam był. Zrobiliśmy dosłowne z buta wjeżdżam. Pusto. Zablokowaliśmy drzwi
regałem z książkami i wzięliśmy się za poszukiwania.
– Była w
klasie A. – oznajmiła Alice, przeglądając klasowe zdjęcia. – Chyba, bo nie
jestem pewna czy to ona. – Pokazała mi fotografię.
– Ona. –
odparłam krótko, wertując dokumenty uczniów. – Ile może mieć teraz lat?
– A bo
ja wiem. 16?
– Czyli
opuściła szkołę przed ukończeniem pełnoletności. – odłożyłam segregator i
wzięłam kolejny. – Z tego co widzę, tutaj dorosłym jest się od 17 roku życia.
Nagle
zobaczyłam jej twarz. Szybko przeczytałam informację o niej, po czym odczepiłam
kartki i schowałam je do wewnętrznej kieszeni kurtki.
– Mieszkała przy ulicy Snowland 12. – poinformowałam resztę. – Coś tam jeszcze
pisało o jej rodzinie, chorobach i zachowaniu, ale to się później przeczyta. –
Machnęłam ręką. – A jak u was?
– Zgarnęła około 12 nagród, wygrała 50 konkursów i miała tytuł ,,Najlepszej
uczennicy Szkoły.” – powiedział Izumi. – Musiała być wybitnie uzdolniona.
– Myślicie, że właśnie dlatego była w tamtej grupie? Z powodu wysokiego poziomu
umiejętności?
– Jak
dla mnie to nie były one jakieś powalające. – mruknęłam. – Powaliłam ją jednym
ze średnich ataków.
– Ta
twoja skromność wygrywa. – Wyszczerzył się Izumi. – W każdym razie Harumi mówi,
żebyśmy się pośpieszyli, bo czekają na dole.
Otworzyłam
okno, tym samym wpuszczając lodowate powietrze do pokoju. Wzdrygnęłam się i
szybko ubrałam kurtkę oraz zawinęłam szalikiem po same uszy. Złapałam ciężki
plecak i bez ceregieli wyrzuciłam go na zewnątrz.
Huknęło.
Padłam na ziemię, unikając regału z książkami. Do środka wkroczyło pięciu
magów, uzbrojonych w pistolety i włócznie. W moich dłoniach pojawiła się ciemna
mgiełka. Dmuchnęłam w nią. W całym pokoju zapanował nieprzenikniony mrok. Tylko
demony mogły w nim coś widzieć. Jednak magowie zaczęli strzelać na oślep.
– Idioci. – prychnęłam i wytworzyłam krąg pod ich stopami. – Rozłam.
Wybuch
wyrzucił magów na korytarz i wcisnął ich w ścianę i posadzkę. Z klas wybiegli zdezorientowani uczniowie i nauczyciele.
– Świetnie nam idzie. – powiedziała z ironią Alice. – Ledwo zaczęliśmy, a już
będziemy ścigani.
– Oj
tam, oj tam mamy informacje o Yuki i stąd wychodzimy! – zawołał Izumi. –
Sayonara! – Pomachał do grupki osób, która weszła do gabinetu.
W tym
samym momencie wyskoczyliśmy przez okno. Ja i Alice wylądowałyśmy normalnie na
nogach, ale Izu był zbyt zafascynowany śniegiem i nie zauważył zbliżającego się
dziedzińca, przez co obecnie miał głową utkwioną w zaspie.
– Co
wyście zrobili? – spytała Harumi, unikając lodowych pocisków.
Ze wszystkich okien na trzecim piętrze celowali w
nas magowie. Mieli wściekłe wyrazy twarzy i wysunięte ręce. Przed nami wyrósł
ogromny sopel, który zaszarżował w nas. Rozbiłam go kataną. Wokół mnie i Harumi
zapłonęła ciemnofioletowa aura.
– Idźcie. – rzuciła Haru do reszty.
– A wy? –
spytał Patrick, wyciągając Izumiego z zaspy.
– Pokażemy, że z nami się nie zadziera. – odparłyśmy równocześnie.
Kaito
chciał zaprotestować, ale Alice pociągnęła go za rękaw.
– Poradzą sobie. Uwierz mi.
Chłopak
niepewnie skinął głową. Odbili się od ziemi i zniknęli za jednym z pobliskich
drapaczy.
– Od
dawna nie walczyłyśmy tylko w dwójkę. – Harumi zrzuciła plecak z ramion i rozpuściła
włosy. – Brakowało mi tego.
– Mi
również. – przyznałam. – Oi, wy tam! – wrzasnęłam do magów. – Jeśli chcecie
walczyć to chodźcie tu na dziedziniec. Nie chcemy krzywdzić dzieci.
– Demony
pragną honorowej walki? – zaśmiał się jeden z nich. – Coś mi tu śmierdzi.
– Może
dlatego, że dziś rano się nie kąpałeś? – Uśmiechnęłam się jadowicie. –
Tchórzycie?
– Bezczelna! – ryknął.
Popędziła
na mnie potężna śnieżyca, która zerwała mi szalik i czapkę. Chwyciłam za
katanę.
****
Fala czarnej
energii z hukiem przetoczyła się przez dziedziniec, wyrywając drzewa i niszcząc
zaspy. Magowie cofnęli się, kiedy ich kolejna bariera uległa zniszczeniu. Padły
strzały. Harumi odbiła się od lodowych odłamków i strzeliła w kilku. Jednak
śnieżyca zmieniła tor lotu pocisków.
– Haru!
Haru! – krzyknął Izumi w jej głowie. –
Macie natychmiast przestać walczyć, usunąć wszystkim pamięć i pędzić do nas na
Snowland 12!
– Dlaczego? – Terada uchyliła się przed
lodowymi soplami.
– Victor
wydał taki rozkaz. Zresztą przez to zrobimy sobie wrogów w lodowych magach.
– Oni i
tak nas nie lubię. – odparła. – Ale dobra. Za chwilę będziemy. Jenny,
krąg zapomnienia! – krzyknęła do szatynki, która rzucała w magów fioletowymi
ognikami.
– Czemu?
– zawołała Jennifer z wyrzutem. – Jest zabawnie!
– Bo mi
zaczniesz Alter przypominać! Krąg zapomnienia i koniec!
– Dobrze, dobrze. – Jenny uniosła rękę, wywracając oczami.
Nad
budynkiem szkoły i dziedzińcem pojawił się oliwkowy, magiczny krąg z napisem
,,Oblivio” (zapomnienie). Błysnęło i wszyscy oprócz dwóch
demonic padli na ziemię.
– A
teraz na Snowland 12! – zakomenderowała Harumi.
– Takie
małe pytanko. Jak my tam kuźwa trafimy? – spytała Jenny.
– Czekaj, mój brat powinien nam powiedzieć, gdzie to jest. – Harumi przymknęła oczy. –
Izu!
– No
więc...yyy...Jest taki wieżowiec. On ma na dachu błyszczący, duży kryształ. Na
pewno go zobaczycie. No, koło tego właśnie wieżowca jest dom. Pierwszy od
lewej, przed fontanną zbudowaną podajże z niebieskiego marmuru. – jej brat
próbował jak najlepiej podać położenie. – Czekamy na was!
– Ok. –
Terada otworzyła oczy. – Leć za mną.
****
Risa
wyjrzała przez okno na zaśnieżoną uliczkę. Wyglądała jak zawsze. Kilkoro dzieci
bawiło się w wytwarzanie sopli, śniegu i lodowatego wiatru, starcy gawędzili na
ławkach, a młodzi nosili zakupy, przytulali się do siebie lub gadali. Sielanka.
Jej uwagę przyciągnęła grupka osób stojąca
koło bramy jednego z domów. Risa zmarszczyła nos. W tym domu mieszkała ta słynna
dziewczynka, Yuki. Córka samej pani Wakany. Więc co taka grupa mogła od nich
chcieć? A może to przypadkowi turyści, którzy przystanęli, by złapać oddech? To
co zobaczyła później sprawiło, że wypuściła talerz z rąk. On i ona...
– Niemożliwe. – powiedziała drżącym głosem. – Jak?
Musiała
jak najszybciej powiadomić króla.
Ja: Ledwo przybyli, już rozpierdol zrobili. Moja krew :,)
Jenny: Sami się prosili *rozkoszuje się słońcem*
Ja: Mówisz tak za każdym razem, gdy coś zniszczy.
Jenny: No popatrz, popatrz.
Ja: Yuki to moje kolejne śliczne dziecko. Jeszcze tylko znaleźć Chloe i będzie cudnie ^^
Jenny: Jaką kurde Chloe? Mało mam wrogów?!
Ja: Nie ta część *pokazuje Jenny nagłówek* Widzisz? Mam już plany na Akt II!
Jenny: Super, super.
Ja: Czemu powtarzasz słowa?
Jenny: A bo ja wiem? Mam podejrzenia, że zrobisz ze mnie jakąś dziewczynę co tylko gada o śmierci i bólu istnienia -.- Widziałam notatki!
Ja: Spokojnie to byłe plany. Ewentualnie staniesz się nieco bardziej....schizowa.
Jenny: Jeszcze lepiej...
Mitsuki: Do mojego poziomu ci daleko.
Jenny: Cieszę się.
Ja: *ma załamkę* Nie ma to jak mieć plany na obecne rozdziały do 30 i końcówkę nie? Kurde co będzie się działo po rozdziale 30?!
Jenny: Mnie się pytasz?
Ja: Amoooo *leci po jakieś pomysły*
Kyoya: Coś czuję, że nie będzie za wesoło.
Jenny: Już nie jest -.-
Kyoya: Okres masz?
Jenny: Jak się okaże, że w tej ,,wiosce" czyli mieście jedzą lukrecje jako główne danie to nie ręczę za siebie.
Kyoya: Kto je lukrecję na obiad?
Harumi: Nie widziałeś co jedzą takie smoki.
Kyoya: A wy co jecie?
Jenny: Ludzi, wiesz?
Victor: Ale kiedyś demony zjadały ludzi, wampiry konkretniej.
Harumi: Nie pomagasz.
Izumi: Wampiry to demony? O.o
Victor: Wapiry to nasi dalecy kuzyni, ale stworzyli osobną rasę. Moment...Do szkoły nie chodziłeś?
Izumi: Szkoła? Najlepsze drzemki się tam robiło *.* Tylko potem miałem opieprz, bo nie słuchałem.
Victor:....
Jenny: Ja się może nie będę odzywać.
Patrick: Nauka domowa tak bardzo.
Jenny: Wątpię czy wiedza ile czułek czy tam par nóg ma pająk krzyżak kiedykolwiek przyda mi się w życiu. Ja wiem to co trzeba ^^
Izumi: A jak coś to wujek Google pomoże ^^
Jennifer&Mitsuki (nieco nieaktualny podpis, ale co tam)
Skonczylam odcinek ogldac i paczam nowy rozdzial :D Dobrze ze przynajmniej ty masz wene... Dobra lece czytac
OdpowiedzUsuńNo wiedzialam żeby od razu na tablecie pisac ;-; nic tak to od nowa. Fajnie masz ze masz wene. Bo moja gdzieś polazla. I nie mam jej ani na rysowanie, ani na pisanie ani ogólnie na nic.
UsuńMegi: Też ne lubię działać po cichu. Wtedy ogóle zabawy ni ma.
Ja: Izumiiiii! Ty mi kogoś z zachowania przypominasz ale za Chiny nie wiem kogo xD
Kelly: *uzbrojona w siatkę Na motyle* Wena.. kicikici gdzie jesteś?
Ja: *słucha Linkin Park i gryzie długopis zastanawiając się nad fabułą do Redakai* Nosz kurde nawet do tego weny nie mam! Głupi kryzys.
Megi: A rozdział świetny! :D Czekamy na next. Tak krótko bo nawet na koma weny nie mamy ;-;
Ja: *przegląda taczki* Kopsnąć ci z 4 taczki? ^^
UsuńJenny: Dokładnie! Jak już muszę być w jakimś lodowym zadupiu to niech chociaż będzie ciekawie ^^
Izumi: Jestem jedyny w swoim rodzaju :3
Ja: Izumi powstał z jednego snu, więc ja go z nikim nie kojarzę.
Harumi: Wena to jest jednak kapryśna.
Yuki: *głaszcze wenę* Jest bardzo przyjazna. No chyba, że Angel próbuje robić 3 rzeczy naraz.
Ja: Oj cicho.
Z chęcią przyjmę. Bo z moją to bardzo krucho. Izumi... *mruzy oczy* Ja cie z kims kojarze. I to chyba nawet z kims z reala...
UsuńKelly: Teraz bd tak jak z ta nazwa "Zarcan"
Ja: ^^" ze dwa tygodnie sie z tym meczylam xD
Megi: Rozruba najlepsza *przybija pione z Jenny*
Izumi: Mam bliźniaczą duszę.
UsuńHarumi: Powiedzcie, że jeszcze ta osoba ma siostrę, a wyjdzie, że mamy rodzinę.
Ja: Właśnie co tam u Zuzi? Informujesz ją regularnie?
Jenny: Teraz ich trochę przybędzie ^^
Ja: Zarcan? Co to za nazwa? xD
Już wiem! Mikey! !
UsuńKelly: Serio?? Ten z Wojowniczych Żółwi Ninja xD No w sumie....
Ja: Informuje ja regularnie,w środę wraca z Bydgoszczy i wygrała z Internetem czyli bd nadrabiać rozdziały ;) i ogólnie jakoś żyje.
Megi: *wygląda przez okno* No mógłby już przyjść z tą drukarką to byśmy poszły do basenu. Eh...
Ja: To mnie tak olsnilo z tą nazwą i to jeszcze pisałam rozdział gdzie ta nazwa była xD
Megi: I się okazało ze to ta wioska do ktorej Legendarni przyszli w pierwszych odcinkach i gdzie walczyli na tym wulkanie z Ryugą. Czyli w Metal Fury.
Ja: Przeczytałam Bieszczad i już mi skojarzenie wjechało.
UsuńJenny: Ubierze te okulary.
Ja: Ciiii.
Jenny: Po co wam drukarka? *patrzy na uschnięte kaktusy w domu Teradów* Ja w was nie wierzę...
Izumi: Czasu nie było!
Harumi: Jesteśmy zdolni do wszystkiego, pamiętaj!
Ja: Serio się tak nazywała? Wiecie ja to oglądałam po japońsku i jakoś żadnej nazwy nie usłyszałam xD
Ja: Coś tam takiego było...xD
UsuńMegi: Poprzednia drukarka się zepsuła i teraz przyjechała nowa.
Ja: Ja nie chceeeee! *barykaduje sie w pokoju*
Kelly: To tylko zdjecia!
Ja: Nie chce. Nie cierpiee zdjec.
Kelly: Nie przesadzaj. A 18 i tak bd musiala jechac do lekarza pracy.
Ja: AAA!!!!
Ja: *pisze stronkę ciekawostki* Matko, ale ja miałam pomysły, gdy byłam mała O.o
UsuńJenny: Też nie cierpię zdjęć. Szczególnie tych z zaskoczenia.
Ja: Eee tam nie piszę historii opartej na Metal Fury to nie muszę znać nazwy xD
Kelly: Uuu stronka o ciekawostkach. Moze byc ciekawie :D
UsuńJa: *nadal z niechecia chce jechac do fotografa* Zaczac pisac czy nie?
Ness: A czemu nie?!
Ja: Bo nie chce sie rozczarowac jak weny jednak nie bedzie.
Ness: O rany...
Ja: Już się tworzy, na podstawie notatek z telefonu...Dobrze, że nie stworzyłam tej historii, ale niektóre osoby z niej chyba wezmę do drugiej części.
UsuńJenny: Pisz, pisz :D
Ja: *zaczyna cos bazgrac o Megi* Taczki z wena pomogly :D
UsuńCira: Cerberroid! Włócznia Hadesu! *zmienia sie w trzygłowego wilka, przywołuje włócznie i spycha nią Harrier*
Megi: Nawet ciekawe są te walki. Ale beznadzieja że ta energia sie marnuje.
Cira: I dlatego musimy szukać Kairu.
Megi: Troche przechlapane.
Cira: *w postaci Cerberroida unika ataku Harrier* Ee tam przynajmniej mozna powalczyc... Mroczny strzal!
Megi: Eh Vanessa załatw mi Exridera... Exdraiwa... Kurde nadal nie wiem jak to pisac!
Ja: *utknela w martwym punkcie, gryzie dlugopis*
Kelly: Zaraz wszystkie pogryziesz.
Ja: *zamyslona wyglada za okno*
Ja: Ostrzegam, nie zdziwcie się jak za niedługo zobaczycie tu gdzieś prolog XD Bo ja pani inteligentna uznałam, że go dodam na wszelki wypadek, gdyby przybyli nowi czytelnicy xD
UsuńTak po... 24 odcinkach xDD No ale spoko. Chetnie przeczytam *oglada zdjecia od fotografa* Brzydko wyszlam.
UsuńMegi: I zaczyna sie.
Kelly: Ej twojej sis nie ma, rodzicow nie ma...
Megi: Impra?!
Kelly: Nee. Rozdzial niech zacznie pisac.
Pfu odcinkach! *Rozdzialach xD
UsuńJa: Spokojnie jak znajdę cierpliwego informatyka to tak to wykeruje, że prolog pojawi się na samym początku.
UsuńSpectra: Kto nami rządzi ;-;
Ja: Ja: :3 i nie depreś mi tam Nessa! (mogę tak pisać?)
Ja: Możesz ;3 jakos to przeboleje... No ale bd musiala to nosic na plakitce. Dobra odwruci sie druga strona i nd git xD
UsuńKelly: Spectra nie tylko ty zadajesz sobie to pytanie.
Megi: Każda autorka musi być trochę świernięta, przecierz inaczej wogole bysmy nie powstali.
Spectra: Jest różnica między trochę a bardzo.
UsuńJa: *puszcza bańki* Morda. Czekaj...czemu musisz nosić swoje zdjęcie na plakietce? Co na twarzy będziesz miała osłonkę czy co?
Ja: *zaczerpuje powietrza* Wiec, w moim techniku jest tak ze te plekietki z twoim imieniem i tak dalej i ze zdjeciem otwieraja drzwi wejsciowe i wyjsciowe zeby nikt z zewnatrz nie mogl wejsc. I zeby nauczyciele wiedzieli kim jestes. Dobrze to wyjasnilam czy nie?
UsuńKelly: Akcja jak chcialyscie wyjsc ze szkoly a drzwi sie nie chcialy otworzyc xD
Ja: Juz z buta chcialam ale wtedy jacys chlopacy nam otworzyli. Ooo wena!! Wrocila! :D
Kelly: Viiictoriaaaa! Wreszcie.
Ja: Aaaa moja przyjaciółka też coś takiego ma :D U mnie na szczęście nie ma ^^
UsuńJenny: Z twoim roztrzepaniem zgubiłabyś ją w tydzień.
Ja: Właśnie dlatego się cieszę.
Ja: Też ją pewnie zaraz zgubie. *patrzy w harmonogram* Po jaki kij mam isc do lekarza pracy?
UsuńKelly: *je mufinke, wzrusza ramionami*
Ja: Mam tu dramę co zrobić z Jess...No kurde 3 opcje i żadna mi jakoś nie pasuje...
UsuńJess: Tylko mi nie zrąb bardziej życia.
Ja: i to jest najgorsze. najlepiej mieć zawsze jeden pomysł lub jedną opcję to wtedy dylematów nie ma
UsuńKelly: ty potrafisz miec
Ja: Witam to ja. Ty jak dobrze pójdzie to może dziś wstawie rozdział :D
Ja: Muszę napisać sobie mniej więcej ciąg wydarzeń, to może się ogarnę co, kiedy i gdzie. Rozdział? Uuu super *.* Też bym chciała xD
UsuńJenny: Ty i tak już zapieprzasz z tymi rozdziałami.
Ja: A co mam robić gdy moja bff wyjechała, druga też, a trzecia jest chora? U.U
Ja: *słucha Skillet "monster" Polecam pisanie planu wydarzeń. Wtedy człowiek w jakimś stopniu bardziej ogarnięty jest. Moje dwie bff też wyjechały. Zuza dopiero w srode wraca, a Mary dopiero we... wrześniu. Co ja bede robić jak Zuza znowu wyjedzie
UsuńKelly: Pisać rozdziały ;D
Ja: Udało mi się!
UsuńJessie:..........^^
Ja: Sorki, że dopiero teraz, ale byłam kupić sobie kolację.
Jenny: Czyli lody
A ja w tym czasie napisalam, przepisalam i opublikowalam rozdzial ^^
UsuńCira: Burza! *chowa sie pod biurko* Błyska sie.
Ja: Właśnie go komentuje ^^
UsuńJenny: Ja też chcę burzę *.* Nasz miasto jest dziwne Tu prawie zawsze jest ciepło i nie pada.
Izumi: Pustynia normalnie.
Pisz, pisz z checia poczytam ^^
UsuńMegi: NIe ogarniam, jak mozna nie lubic burz?
Cira: *Z bunkra* Można.
Kelly: O jakie fajne zdjecia ci wyszly *.*
Ja: Nessie? Pewnie tak :D
UsuńMegumi: Ja nie lubię.
Jenny: Ale dostała piorunem bo ktoś *przeciągły wzrok na Rikuo* chciał ją zabrać do siedziby. Ironia losu.
Rikuo: *nic sobie nie robi z Jenny*
Ja: Napisany :D
Ja: Masz odpowiedz :D
UsuńCira: Pjona Megumi.
Kelly: O otworzylas sie do ludzi :D
Cira: *zeskakuje z lozka na drugi koniec pokoju* B-błyska sie, grzmi sie ogolnie bardzo nie f-fajnie.
Megumi: *przybija pionę*
UsuńJenny: Bardzo dobrze im idzie ^^
Megumi: *zakłada Cirze słuchawki* Jak włączysz swoją ulubioną muzykę i zatopisz się we własnych myślach to burza minie raz - dwa. Haru mi poleciła ten pomysł
Cira: *wyprobowuje pomysl*
Usuń*godzine pozniej*
Kelly: *drze sie do ucha Ciry* Burza przeszla!!!
Cira: *zdejmuje sluchawki* Co?
Kelly: Juz po burzy.
Cira: O ^.^ Dzieki Meg :3
Ja: Sie zastanawiam jak twoje imie czytac. Kira.. Kejra... Kajra...
Kelly: Ja bym została przy "Kira" W koncu to i tak skrot od jej pelnego imienia. I ladnie brzmi.
Cira: Mi sie podoba.
Ja: Okey... *zapisuje w notatkach*
Meg: Proszę ^^ *pije w spokoju herbatę, a o jej udo oparty jest łuk*
UsuńJenny: Trenujesz w nocy?
Megumi: Próbuje nową sztuczkę ^^
Ja: Czemu ja to czytałam jako cira, że mówiła ćra?! (jak załapałyście o co mi chodzi to brawo xD)
Ja: *glupieje po 4 godzinach robienia naglowka i zmiany wygladu bloga* Zylus, Koz, Zylus, Koz, Zylus Zylus Koz, Koz.. koza...
UsuńKelly: O rany.
Ja: No ale Koz czy Zajlus?
Kelly: Zylus sie pisze.
Ja: No ale Koz czy Zylus?
Kelly: Nie wiem kobieto! Ratunku zwarjuje z nia. Nastepnym razem jak chce robic przez 4 godziny wyglad bloga to uprzedz mnie. Wyemigruje na noc z domu
Ja: *nadal sie zasnawia bujajac sie w tyl i w przod* A moze Zane... (nie ten z Ninajgo xD)
Kelly: On brzydki jest. A poza ty w Mayi sie podkochuje
Ja: Uuu *przyklada palec do ust i robi wielkie oczy*
Kelly: *ciezko wzdycha*
Ja: Hahahahahah.
OdpowiedzUsuńJack: I jak zwykle rechot nie wiadomo z czego.
Ja: Szkoła nr.2 złożyłam tam podanie. Hahahah.
Jack:Czyli że od dziś będziesz jakimś lodowym dziadem?
Ja: Tak Jack będę lodowym dziadem-_-
Lilka: Popsuliście spokój w szkole. Oj oj nie ładnie nie ładnie. Wchodzicie sobie do wiosko-miasta i od razu wyjazd z dzidą tylko że waz przepuścił ten gość i nie biegaliście po całym mieście gonieni przez garnki.
Tarkin: Jesteś czymś co nie istnieje więc się nie dziw.
Lilka:A ten nadal swoje.
Ja:Już nie długo spokojnie.
Lilka: Szczerze myślałam ze Harumi jest twardsza.
Jack: Nerwica cię bierze.
Lilka:Bronisz jej? Ty jej bronisz*stwierdza*
Jack: Nie a nawet jeśli.
Lilka: Hyhy.
Jack: Co zaraz cię coś spęta.
Lilka: ple ple poza tym czy ty zmora też tak nie możesz jak ten kompas z łapą.
Zmora: Ja niszczę światy a nie wskazuje dojazd do budki z hot-dogami.
Lilka: A idź.
Jack:No to wreszcie się dowiemy czegoś o panu "rozwalam mikrofale" i pani "ładne oczy". Mam swoją tezę ale zobaczymy co z tego będzie.
Lilka:*ogarnia teren wrogim spojrzeniem i wraca do bycia dzieckiem tęczy*
Ja: Płatki śniegu w kształcie królików.
Juli & Ja: Uuuu *.*
Jack:*wzdycha z załamaniem*
Lilka: Oj tam oj tam zobacz jak się cieszą^^
Jack:...
Ja: Czekamy na kolejny rozdział.
Jack: Z niecierpliwością*mina szatana*
Ja: Spokój.
Ja: Poczekasz jeszcze chwilę Jack. Będę odwlekała tą chwilę *przytrzymuje szafę noga* Siedź tam!
UsuńKtoś: Nie! Daj mi wyjść!
Ja: Nie wierzę w to co robię. Mitsuki!!!
Mitsuki: *podnosi wzrok znad jakiegoś krwawego filmu*
Ja: Pilnuj szafy, musze odpowiedzieć/
Mitsuki: *psychiczny uśmiech*
Ja: Nie wolno mordować.
Mitsuki: *zniecierpliwiona mina*
Jenny: Jaka rozmowna -.-
Harumi: *uśmiecha się znad stosu kartek* Widzisz moją słabą stroną jest rodzina, tak samo w twoim przypadku, nie Lila? ^^
Ja: Ej co myślicie o zrobieniu takiej strony jak ,,ciekawostki"? Opisałabym tam kilka moich pierwotnych planów co do postaci :D
Jenny: Srednio mi się podoba ten pomysł.
Ekipa: Nam też.
Ja: Nie narzekajcie ^^Zrobię tak na wszystkich blogach. Mam tylee czasu :D
Izumi: *kuca przy Juli i pokazuje jej śnieg* Ładny, nie? ^^
Jenny: Według ludzi to my też nie istniejemy a tu taka niespodzianka ^^
Kaito: Od samego początku czułem, że to się tak skończy *idzie po lody dla Autorki*
Victor: Wytłumaczcie mi jak to robicie, że jeszcze żyjecie?
Jenny: Ma się tego farta ^^ *przykłada lód do czoła*
Jack:Ależ poczekam tak jak już mówiłem cierpliwy jestem.
UsuńLilka:*cwany uśmiech* Odpowiedź prawidłowa.
Jack: Testów jej się zachciało.
Lilka: Powiedźmy że szukam osób odpowiednich*staje za Izumim w dzikim uśmiechem spoglądając jednocześnie na Harumi*
Jack:Szajba albo plan genialny.
Ja: Zakładka "ciekawostki". Wiesz zrobisz jak uważasz...HY.
Jack:Nawet nie zaczynaj.
Ja: Ciekawostką jest to że jack miał być pierwotnie miłym, wychowanym, z lekka nieśmiałym gościem.
Lilka:Najlepsze było to jak go straszyłaś że zrobisz z niego geja.
Jack: To by dopiero była strata.
Lilka:No tak...jakby sobie poradziły z tym twoje fanki.
Jack: Odział ratunkowy pękałby w szwach.
Lilka: No jasne.
Juli:*w jednym ręku trzyma pluszowego królika w drugiej gryzie palec.
Lilka: Nie bój się Izumiego on jest fajny^^
Juli:*Niepewnie dotyka płatka śniegu a ten się topi* Zniknął *.*
Jack: No magia normalnie.
Lilka: Ciii.
Harumi: *trochę przerażający uśmiech*
UsuńIzumi: Odpowiednich do czego? ^^
Ja: Jenny miała być bff Kyoyi xD
Jenny: *wypluwa sok* Że co kurwa?!
Ja: Oj już nie przeżywaj.
Jenny: ;-;
Patrick: Mało kto by żałował.
Ja: Jakby Kyoya był gejem to byłby armagedon.
Jenny: Odezwała się.
Ja: Obecnie mam Rikuo :3
Patrick: Twoje upodobania zmieniają się jak rękawiczki.
Yuka: Jack nie psuj dziecku radości.
Izumi: Ale to jest fascynujące *.* Śnieg zmienia się w wodę, która tak szybko znika. Ciekawy jest ten wszechświat ^^ i wesoły ^^
Lilka:Do pewnej rzeczy :)
UsuńJack:*patrzy na Lilkę i patrzy* Na mój gust szuka kogoś kto by ją zabił.
Lilka: Gdyby Jenny była bff Buca to już dawno by mnie zabiła.
Ja: Kto to "Rikuo"?
Lilka:Pewnie znowu jakiś ogórek.
Juli: Ogórek, ogórek, ogórek,
Zielony ma garniturek,
I czapkę i sandały,
Zielony, zielony jest cały^^
Lilka: O rzesz ty to nawet na dzieci przeszło.
Ja: Kyoya jest niezastąpiony.
lilka: Teraz tak mówisz zobaczymy co powiesz jak ci się znudzi.
Ja:Nic mi się nie znudzi. Foch.
Lilka:No jasne.
Jack:Czy ja coś mówiłem. Stwierdziłem że to takie niesamowicie magiczne.
Juli:Fajny jesteś wies^^ To jest mój Falafin*pokazuje królika*
Ja: On był mój *^*
Jack:Przecież go jej oddałaś.
Ja:Wiem U^U
Izumi: A-ha *zwraca się do Juli* Wiem to ^^
UsuńPatrick: Skromniacha.
Izumi: Jak zawsze :D Uuuu *.* Wiesz Juli, ja kiedyś miałem psa Mana, ale oddałem go takiej jednej demonicy ^^
Harumi: Oddałeś to złe słowo. Po prostu ci go zarąbała.
Izumi: Ja się jeszcze zemszczę!
Jenny: Ale nie jestem i być nie zamierzam!
Ja: Rikuo to mój bish *fangirlskie oczy*
Jenny: Radzę ignorować. To u niej normalne.
Ja: Maaam kryzys!
Patrick: A kiedy ty go nie masz, co?
Ja: Spitalaj. *gryzie patyczek po lodzie* To za duża dziura fabularna! Co ja zrobię? ;-; Nie chcę tak szybko kończyć tej części.
Jenny: *przewraca oczami* Masz trochę materiału, poradzisz sobie.
Ja: Serio? *.*
Jenny: Tak. A teraz wracaj do oglądania, czytania czy co tam robisz.
Ja: Wszystko na raz ^^
Lilka:Czyli ustalone.
UsuńJuli:*gryzie królikowi ucho*A fajny był ten Mana?
Ja: Nie śliń go *^*
Lilka: Pada!*wybiega na dwór*
Juli: Potem będą kałuże hihi^^
Lilka:Spoko ja to ignoruje 24 na dobę więc jedna fanka kogoś tam to pikuś.
Ja:Trudno. Ja zostaje przy Kyoy
Lilka:Buuu wjekie Buuuuu!
Ja: Ja też mam kryzys ponad puł rozdziału napisane a tu nie chce dalej iść. Ale my to przejdziemy jestem tego pewna.
Jack:Jaki zapał a może tak dokończysz pisać?
Ja: Nie mogę U_U
Jack:To żebym ja ci zaraz nie pomógł.
Ja:Nie strasz mnie bo się ciebie nie boje.
Jack: Zawsze możesz zacząć.
Jenny: Mało kto przestraszyłby się się kogoś o wyglądzie Hydrona.
UsuńIzumi: *szepcze do reszty* Co jest z Lilą?
Alice: A bo ja wiem.
Jenny: Tajemny plan.
Patrick: Samobójczy chyba.
Jenny: Jak tak, to nie wypali ^^
Ja: Nie widziałam deszczu od ponad 3 tygodni.
Jenny: Szmat czasu.
Ja: A żebyś wiedziała.
Jack:Żebyś się nie zdziwiła.
UsuńLilka:*stoi w deszczu z zamkniętymi oczami i uniesiona głową* Słysze muchę lecącą dwa kilometry dalej myślicie że tego nie słyszałam?
Ja:Mazowieckie wita. Deszczyk pada po kilka minut kilka razy dziennie. Dziś pada przed wczoraj padało w czwartek też chyba coś pokropiło i taka pogoda albo żar leje się z nieba albo deszczyk ale nie jest zile.
Juli:*siada sobie obok Jacka i zaczyna machać nogami*
Jenny: Wiemy doskonale *przedziera się przez chaszcze* Ja dalej twierdzę, że on ma najwyżej 12 lat.
UsuńJa: Opolskie pozdrawia xD Upał 24 na dobę.
Izumi: Looody!
Harumi: Kopsnij się po nie.
Izumi: Nie chce mi sięęęę
Alice: To masz problem.
Lilka:To się cieszę. W takim razie dlaczego szepczecie za moimi plecami.
UsuńJack: Nie dawno twierdziłaś ze piętnaście i to niby Angel zmienia zdanie jak rękawiczki.
Lilka: Kobieta zmienną jest. Przestało padać.
Juli: Liliś a teraz wyjdziemy na dworek.
Lilka: No pewnie. Zakładaj kalosze i idziemy na spacer.
Juli:*Biegnie po kalosze*
Ja: Nie znoszę kaloszy ;-;
UsuńPatrick: To jak ty chodzisz po kałużach.
Ja: Przeskakuje, albo wskakuje. Skarpety sie wypierze, a buty wysuszy.
Jenny: Bo tak ^^ Izu się pytaj.
Izumi: Bo się dziwnie zachowujesz, Lila - chan.
Jenny: Kiedy powiedziałam, że 15? Ja cały czas ładnie obstawiam 12 >.<
Ja:Ja w ogóle po kałużach nie łażę i omijam.
UsuńJack: Jedno słowo: Pisz.
Lilka:-_-
Jack:Po mimo że chcę zapominać imion niektórych frajerów to mam dobra pamięć i mówiłaś ze 15. nie ważne nie będę z tobą dyskutował na jakieś bezsensowne tematy.
Juli:*wbiega w różowych kaloszach* Ładne mam kalosze?
Lilka:Śliczne.
Juli: A gdzie twoje kalosze Liliś?
Lilka: Ja sobie będę na bosaka chodziła bo mokrym i cieplutkim betonie.
Juli: To ja tez chce.
Lilka:Nie ty mas kalosze.
Juli: to zdejmę.
Lilka:Nie zakładaj.
Juli:Nie.
Lilka:A mogłam się nie odzywać. No doba Juls ja też założę kalosze ale ty musisz założyć swoje zgoda?
Juli: Zgoda^^
Ja: Jack autorek się nie pogania -.-
UsuńJenny: Kiedy? ;-; Matko mam sklerozę ;-;
PAtrick: Albo po ludzku gadałaś co ślina na język przyniosła i nie zwracałaś na to uwagi.
Jenny: Dobra teoria *.*
Harumi: Lili będzie dobrą mamą.
Izumi: Co to za myśli O.o
Jenny: Po tych piernikach i wdychaniu benzyny na stacji.
Izumi: Benzynowy haj!
Jack:Czasem trzeba. Rozdział miał być wczoraj.
UsuńJa:No właśnie maił ale coś nie idzie tam się tragedia odbywa a nie...
Lilka: Ja zamierzam wyjść za mąż około trzydziestki więc na to dziecko sobie poczekacie. O-O A zapach benzyny uwielbiam.
Juli:*zakłada kalosze* Jeden kalosz....i drugi kalosz*chwyta za łapę królika i biegnie do drzwi*
Lilka:Już idę* padniętym krokiem w czerwonych kaloszach idzie za Juli*To teraz będzie rajd dackar.
Ja: Oj tam, oj tam małe opóźnienie.
UsuńJenny: Będę chrzestną!
Harumi: Kto cię dopuści?
Jenny: Ja się żadnych księży o zdanie pytać nie będę.
Patrick: Nigdy się nie pytasz.
Izumi: Juli to dziecko szczęścia jak ja i Lili
Jack:Małe?
UsuńJa: Oj dobrze będzie.
Jack:Leń.
Ja:Judź bo mnie dobijasz.
Lilka:....Ale ja mam dopiero 15 lat.
"Izumi: Juli to dziecko szczęścia jak ja i Lili"
Juli:Chlap! Chlap!*skacze w kałuży bryzgając wodą na boki*
Lilka:*mruknięcie- coś w stylu że się zgadza*
Ja: *je lody* Co to była za wycieczka.
UsuńJenny: Twoja zawiecha wygrała xD
Ja: Myślałam o blogach ;-;
Jenny: Ja poczekam.
Harumi: Dzieciak będzie miał cudowne życie.
Jenny: Noo, pokaże mu jak się walczy kataną, pije dwie butelki sake na raz, manipuluje innymi *.*
Patrick: *kręci głową* O czym wt gadacie...
Jack:O dzieciach Peper o dzieciach których ty miał nie będziesz.
UsuńLilka:*na jej kolanach siedzi Juli na której kolanach siedzi pluszak*Moje dziecko ma nie wiedzieć o istnieniu magi, Buca, latających chomików, Zmory, kompasu i....Boże zacznijmy od tego czy ja w ogóle przeżyje i czy dzieci będę miała. Ludzie opanujcie się i skończmy ten temat O_O
Jack:Boisz się dorosnąć.
Lilka:A ten ma swoje stwierdzenia.
Jack: Bo ja mam swój świat i swoje kredki słonko.
Lilka: Wiesz...szczerze to lubię te twoje porównania.
Jack: O_O
Lilka: Co zaskoczony? Tak wiem potrafię namieszać. A teraz serio Izu sprawdź czy siostra się prochu strzelniczego nie nawdychała.
Patrick: Ty też.
UsuńHarumi: Ej!
Jenny: Już szybciej Izu by się nawdychał xD
Ja: A ty Jenny dzieci nie planujesz.
Jenny: Jak dożyję do końca tygodnia w tym lodowym zadupiu to będzie fajnie, a ty mi tu o dzieciach nawijasz. A idź!
Ja: Sama zaczęłaś.
Jenny: Moje dzieci będą cudowne :3
Kyoya: Oby nie miały twojego charakteru.
Jenny: I vice versa.
Alice: Przejdźmy na inny temat, bo tu wykituje ;-;
Jack:W sumie fakt. Gwoździ nie szukam.
UsuńLilka:No sami mówiliście że coś z nią nie tak a on mi tu teraz "Ej!". Ty się tam Bucu w sprawię dzieci nie udzielaj bo ty ich mieć miał nie będziesz.
"Jenny: Moje dzieci będą cudowne :3"
Lilka:I jestem tego pewna :)
Jack:Spokojnie Alice jestem przy tobie.
Lilka:I tego się wszyscy obawiamy.
Juli: Ogórek! Hyhyhy^^*pokazuje palcem na Kyoye*
Lilka:Nie pokazujemy palcem nawet na niego.
Juli:*chowa palec za plecy*
Jenny: O dziękuje ^^
UsuńJa: Ty wiesz, że już masz paring?
Jenny: Jeeej.
Alice: *uśmiecha się miło*
Patrick: Mi starczy rodzeństwo.
Jenny: Narwaniec pokazuje palcem, więc ty też możesz na niego pokazywać Juli ^^
Lilka:Z kim?
UsuńJack:*uśmiecha się tylko lekko do Alice*Wiesz Peper ja na twoim miejscu gdybym nic nie miał do roboty to bym walił rodzeństwo i szukał sobie dziewczyny no chyba ze potwierdzasz moją tezę.
Lilka: Juli Bucem nie jest i palcem pokazywać nie będzie na jakiegoś pedofila.
Jack:A to takich się nie wytyka palcami przypadkiem?
Juli: A kto to pedofr?
Lilka: Nikt Juli nikt.
Patrick: Hydron wyobraź sobie, że ja też czasu nie mam.
UsuńJa: A nie powiem, nie powiem ^^
Jenny: Taki zły pan *mamrocze pod nosem* Czyli narwaniec.
Ja: Jest dwunasta a gorąco jak w piekle ;-; powariowali!
Jack: Masz masz i zainwestuj w okulary...dobra koniec bycia miłym i dawania rad. Czarna bierz landrynę i spadamy.
UsuńLilka: Arrivederci Jack.
Juli: Pa pa*macha ręką*
Jack: Dobra wracam sam tylko potem nie gadajcie z ena taxi nie miałyście...a z resztę latarnie już zapalone.
Lilka:Kretyn.
Juli: Kretyn*powtarza po Lilce śmiejąc się*
Lilka:Nie mówimy tak bo to nie ładnie.
Juli:A dlaczego ty mówisz nie ładnie.
Lilka:...Ty chyba już powinnaś spać. Jack zabierz ją do domu...a nie czekaj ona cię nie zna dobrze więc...spadaj.
Juli:*powtarza bez namysłu po Jenny* Zły pan. Liliś a czy te pan nic nam nie zrobi.
Lilka:Nie jestem pewna że nie. A jak by próbował to dostał by w ...
Juli: W co?
Lilka:Nie ważne...
Juli:Przeczytamy Falafinkowi bajeczkę?
Lilka:Tak przeczytamy ale potem teraz chyba idziemy bo Jack ma kasę na Taxi a pod latarnią stać nie zamierzam.
Ps:U mnie burza była a teraz znów zaczyna padać.
UsuńJa: No dlaczegoooo?! U mnie to asfalt się pali!
UsuńJenny: Serio?!
Ja: To była przenośnia.
Izumi: Jack też sugeruje AlicexPatrick? O.o
Jenny: Ja was mogę przenieść ^^ A ty Jack głupi jesteś.
Izumi: Odezwała się ta co wcale tak Sierry nie wepchnęła.
Jenny: No ale ona wygląda jak typowa dz *widzie wzrok Juli i milknie* plastik.
Jack;Ja sugeruję tą opcje a może nie tą opcje.
UsuńLilka:Tak urok małych dzieci przynich nie użyjesz partykuły wzmacniającej.
Juli: Co to jest parabola?
Lilka: Partykuła i nic dla ciebie.
Jack: Słyszałem już czarujący, atrakcyjny, mały Jack, uroczy ale głupi.
Lilka:Tak wiemy co zaraz powiesz ale iż to słyszałeś a teraz spadamy bo błyska się jak nie wiem.*wychodzi na ulice i głośno gwiżdże* TAXI!*samochód się zatrzymuje* Jack!
Jack: Aj aj jeszcze kawa by się przydała.
Lilka: Złote góry od razu.
Juli:*stoi z misiem w ręku i macha wszystkim* Pa pa.
Jack:To zabrzmiało jak "I tak wszyscy zginiemy"
Lilka:Oo lubię ten cytat.
Jack;No w miarę jest.
Takiaż: To gdzie jedziemy?
Jack: na między wymiarowe zadupie.
Taksiaż: O_o
Lilka:...Jeny transportuj nas bo wykituję.
Ja: Oj tam spadamy bo burza a ja tu za laptopem. Ekipa zwijamy się*wyciąga wszystkich*
Juli: Jutro przyjdziemy się pobawić :)
Jenny: Taaa. No sorry Jack taka prawda.
UsuńIzumi: My doskonale wiemy, że zginiemy.
Ktoś: Może nawet wcześniej niż myślicie.
Jenny: Czy to Mitsuki? -.-
Mitsuki: *rzeczy nie dla wrażliwych*
Jenny: *teleportuje Lilę i innych* Do zobaczenia ^^
Hiromi: Jakbym widziała Kale w czasie gry typu skradanki albo assassin's creeda. Za którymś razem, gdy przechodzi tą samą misję przyjmuje postawę a la chrzanić to wszystko i leci na chama. I Jenny nie jesteś samotna, też nienawidzę zimna.
OdpowiedzUsuńAaron: - 50 to jeszcze da się przeboleć.
Hiromi: Powiedział koleś z Syberi. -.- Ty przy - 35 łazisz w samej bluzie! Razem z siostrą zresztą.
Aaron: Generator sam się nigdy nie naprawi.
Kaosu: Jaki generator? o.O
Aaron: Prądu geniuszu. Przecież w Rosji mieszkamy na kompletnym zadupiu. Wszędzie nic tylko las, las i głowa Hadesa.
Kaosu: Kogo?! O.O
Aaron: *przejeżdża ręką po włosach* No tego... A z resztą nieważne.
Jenny: To jest najlepsza taktyka ^^ Przynajmniej coś się dzieje.
UsuńVictor: Fakt, że wy żyjecie jest cudem.
Jenny: Eee tam po prostu szczęście Izu dodaje nam wszystkim fartu. - 50?! Zabierzecie mnie stąąąąd!
Kyoya: Uuu demon pęka.
Jenny: Jak się wysadzę na Syberii to zobaczysz -.-
Izumi: Czemu macie głowę naszego byłego bóstwa w lesie? O.o
Harumi: Bo to Rosja.
Jenny: Tego nie ogarniesz.
Hiromi: *szybka kalkulacja historii życiowych* My chyba też żyjemy wyłącznie z cudów. I jakby to powiedział Kale: Izumi Terada w teamie + 50 do szczęścia. ;)
UsuńAaron: Mi chodziło o bakugana...
Kaosu: Czekaj, w sensie, że ten mechaniczny kawał metalu, co go Shadow miał? On nie powinien zgnić?
Hiromi: *trzepie go po czerepie* Metal nie gnije! -.-
Kaosu: Szczegół! *masuje głowę*
Aaron: Porósł mchem i nawet nie rdzewieje.
Jenny: Shadow go miał? *idzie do lasu, rozdeptać Hadesa*
UsuńIzumi: Ona go ewidentnie nie lubi.
Jenny: Bo jest głupim psycholem, udającym wampira!
Harumi: Ciii, to Rosja tam może być wszystko.
Aaron: Ano. To ten mecha bakugan którego Arisu rozwaliła na kawałeczki. A ocalała głowa spadła niszcząc kawał lasu.
UsuńKaosu: Słowem macie całkiem pokaźną pamiątkę po psycho - wampie. :D
Aaron: I dobry punkt odniesienia w terenie.
Hiromi: W Rosji może być na przykład kuchnia zmieniona w basen.
Izumi: Za chwilę tej głowy nie będzie.
UsuńJenny: Cholerny wampir.
Izumi: w naszym mieszkaniu są jakby dwa piętra, ale ładnie ukryte + loch i basen więc takie rzeczy są normalne.
Harumi: to samo powiedziałeś gdy Jenn stworzyła tego króliko cosia.
Jenny: To było dawno i nieprawda!
Kaosu: Ciekawe czy zniszczenie tej kupy metalu wpłynie jakoś znacząco na środowisko.
UsuńAaron: Wątpliwe.
Hiromi: Ale tam kuchnię pokryli folią i wlali wodę. A później wlali ją do piwnicy. Tak po prostu.
Kaosu: To była jakaś królikowata hybryda?
Harumi: No to coś z głową krokodyla.
UsuńJenny: *otrzepuje ręce z pyłu i resztek metalu* Po sprawie :)
Izumi: Nie takie rzeczy się robi, Romi.
Kaosu: To musiało ... ciekawie wyglądać. ^^'
UsuńAaron: Coś zostało, żeby oddać do recyklingu albo skupu złomu?
Hiromi: W Rosji na pewno.
Jenny: *podnosi jeden ząb* Chcecie to?
Usuńharumi: Taaa, cudownie.
Jenny: Victor stwierdził, żebyśmy tym straszyli na Hallowen :D
Harumi: Próbowałaś to coś wyciągnąć na spacer.
Jenny: Przegryzł łańcuch ;-;
Kaosu: *patrzy na ząb* Całkiem duży ten ... Eeee... trzonowiec?
UsuńHiromi: W dodatku ciężki.
Aaron: Może być. Jakby co posłuży jako ozdoba. Taki łapacz kurzu.
Hiromi: Zacne zwierzątko.
Kaosu: Z diamentowymi zębami. o.o A co się z nim później stało?
Jenny: Łap *rzuca mu ząb* No i tyle z tego zostało ^^
UsuńShadow: Haaades! T.T
Jenny: Hyhyhy
Harumi: O ile dobrze pamiętam porwał jednej kobiecie sukienkę, a potem oberwał włócznią Izumiego i zdechł.
Kaosu: *łapie trzonowca i zatacza się do tyłu wpadając na Aarona* Sorki Aaronnio.
UsuńAaron: Co się drzesz Prove? Przecież Arisu dawno zniszczyła to twoje ustrojstwo. *wynosi zęba razem z Kaosu*
Hiromi: Nieprzyjemna śmierć. *wzrusza ramionami* No ale cóż, takie życie.
Shadow: Ale nie całeeee, jesteś zła Jennifer.
UsuńJenny: No co ty nie powiesz.
Harumi: Dokładnie *wyciąga pepsi z lodówki* Ma ktoś ochotę?
Izumi: Bąbelki.
Jenny: Shun ucieszyłby się z fanty :P
Jessie: Dosłownie latałby z radości.
Shun: -.-
Arisu: *z nosem w książce* I tak by ci go nie poskładali Prove.
UsuńKim: Ja poproszę, jeśli to nie problem. ^^
Kaosu: Przypomina mi się ta ryba z Nemo co mówiła "Bąbelki, bąbelki! Moje bąbelki." x)
Shin: Co się tak przejmujesz Shun? Każdemu zdarzają się odpały. ;)
Shizuka: Jak tobie, gdy się nażresz czekolady?
Shin: *lekki uśmiech* No mniej więcej o to chodzi.
Shadow: Nie rozumiesz mojego bólu, wiewióro ;-;
UsuńHarumi: *rzuca Kim puszkę*
Jenny: Dori? *.*
Patrick: Sklerotyczka jak ty.
Jenny: Stul pysk.
Arisu: *przymyka książkę* Rozumiem więcej niż twój móżdżek może pomieścić. Zważając na to, że go nie posiadasz.
UsuńKim: *łapie colę* Dzięki Haru. ^^
Kaosu: Niee, to taka żółta ryba z akwarium była.
Kim: A właściwie to może pójdziemy sobie kiedyś obejrzeć "Gdzie jest Dori".
Kaosu; Czemu nie. ^^
Shadow: Jasne, jasne
UsuńJa: *je swoją kolację czyli lody* Co to była za wyprawa!
Jenny: Jutro też sobie powędrujesz.
Harumi: Prosz ^^