Tategami Kyoya, lat 20, z całą pewnością
mnie nienawidził.
Rzecz jasna, z płomiennym odwzajemnieniem.
Niektórzy idioci – w tym pewne rude dziecko
szczęścia, które obecnie spoczywało w koszu na pranie z głową owiniętą w szmatę
od mopa – twierdzili, mając na ryjach miny kurewsko mądrych wykładowców z
uniwerku, że mamy zbyt podobne charaktery, dlatego się nie dogadujemy.
Kiedy za pierwszym razem usłyszałam ten
argument, poplułam się ze śmiechu. Za drugim machnęłam ręką. Za trzecim
zaczęłam się poważnie zastanawiać czy przypadkiem nie otaczam się totalnymi
debilami.
Nie byliśmy podobni. Kompletnie. On w ciągu
dalszym jest zarozumiałym, warczącym na wszystko co się odezwie, gburowatym,
nadambitnym chodzącym okresem z taką burzą włosów, że można tam wsadzić rękę i
już jej nie wyjąć (ta grzywa żyje własnym życiem, potwierdzone info, testowałam
na jego fankach). A ja? Nie warczę na
kogoś, póki nie sprawi, że zacznę mieć ochotę ogłuchnąć – pozdrawiam Sierrę
środkowym palcem, zgiń w końcu, pustaku – nie mam jakiś pojebanych aspiracji na
bycie „najlepszą” wystarczy mi wygodne życie i na pewno nie należę do istot
nietowarzyskich. Gdzie tu między nami jakieś podobieństwo, powiedzcie wy mi.
A czemu tak właściwie przywołuję tą starą,
wałkowaną wielokrotnie kwestię? A no przez pewnego rudzielca szerzej znanego
jako Izu, który koniecznie musiał mi pokazać ff na wattpadzie, gdzie jakieś
shiperki łączą mnie i narwańca. Chociaż ja i tak miałam lajtową sytuacją, bo
zdecydowana większość lasek uwielbia gejozę, więc logiczne było, że największym
hitem stanie się taka parka jak KyoyaxNil czy tam NilxDemure. Pozostało się
cieszyć, że posiadam porządne kobiece kształty i nawet największa oszołomka nie
weźmie mnie za zniewieściałego faceta. Lucyś jednak mnie kocha.
–
Ja pierdolę, nienawidzę cię – sarknęłam, patrząc krzywo przez ramię na Teradę.
– Niszczysz mi apetyt!
Izumi wymamrotał coś niezrozumiałego, po czym
zaczął wierzgać nogami we wszystkie strony świata. Kosz poleciał w tył, a
dziecko szczęścia wyskoczyło z niego, jednocześnie ściągając szmatkę z twarzy i
uśmiechając się promiennie. Aż przymrużyłam powieki, by mnie czasem blask
czystego optymizmu nie oślepił.
–
Co ty gadasz, Jeeenn~ - zaświergotał i zaraz zaczął się do mnie lepić. Przez
momencik chciałam go palnąć wachlarzem, ale opuściłam ręce, wzdychając głośno.
Na tego idiotę nie ma sposobu. – Przecież wiem, że mnie kochasz.
–
Tsa, ktoś musi – powiedziałam, unosząc kącik ust i ciągnąc go za policzek. –
Ale daruj sobie ten temat, bo cię tu zostawię.
–
I tak dobrze wiem, że tego nie zrobisz.
Pokręciłam głową, wzdychając cierpiętniczo
nad okrutnym losem, przez który ruda kupa kłopotów stała się moim najlepszym przyjacielem.
Potarmosiłam go za rdzawe kosmyki i zaczęłam spychać z nóg.
–
Zjeżdżaj, zaraz wychodzimy. Yuka nie lubi czekać.
–
Mamy jeszcze dziesięć minut – spojrzał na mnie zdumiony.
–
Ale ja nie mam zamiar pokazać się na mieście w spranej bluzie i legginsach –
przelazłam przez oparcie kanapy. – W końcu jak się tu pokazuje raz na rok to
trzeba zaszpanować! – zakręciłam biodrami i odrzuciłam włosy na plecy,
puszczając oczko.
–
Zaleciało Sierrą.
–
Wyjdź.
****
Studenci ogólnie nie mają łatwego życia.
Walki o notatki, dorywcza robota, sesje, zaliczenia, wykładowcy ze wścieklizną
i mnóstwo podobnych urozmaiceń z pewnością nie wpływają na nich korzystnie. Są
niespokojni, niewyspani i co najważniejsze – zestresowani. A przecież stresu
trzeba się jakoś pozbyć, nie? Jak? Na przykład topiąc go w alkoholu!
Yuka była w bojach tak zaprawiona, że nie
byliśmy specjalnie zdziwieni, gdy po raz piąty pchnęła szklankę z dwiema
kostkami lodu w stronę barmana. Mężczyzna zerknął na nią dyskretnie, ale bez
słowa dolał jej whisky. Artystka stuknęła się ze mną tumblerem i zaczęła sączyć
napój.
Izumi zaczął się kręcić na krzesełku, co
chwila patrząc w kierunku kolorowego parkietu, gdzie spora grupa ludzi tańczyła
w rytm muzyki techno. Czułam, że stuka stopą w moją kostkę, ale dzielnie go
ignorowałam, kończąc Pinequila. Kiedy zaczął buczeć, łaskawie na niego
spojrzałam, opierając się łokciem o blat.
–
Jenn, Yuka chodźcie tańczyyyć – zajęczało dziecko tęczy, wydymając policzki.
–
Miałam sesję, ledwo żyję – odparła Yuka, stukając paznokciem w szkło.
Leciała już siódmego shota i miała jedynie
zarumienione policzki. Miałam ją ochotę wyściskać z dumy, że tak ładnie
nauczyła się pić, jednak Izu skutecznie mi to uniemożliwiał swoim marudzeniem.
Niby demony mają mocne głowy do alkoholu, ale w jego przypadku po pewnej ilości
włączał się tryb marudy. Obróciłam głowę i zaczęłam szybko taksować wzrokiem
parkiet. Głównie widziałam pary splecione w namiętnym tańcu lub grupki
znajomych, aż do chwili gdy spostrzegłam swoje wybawienie. Koło jednego z
krańców tańczyła dziewczyna z drinkiem w dłoni, ubrana w skórzaną spódnicę
przed kolano i biały crop-top. Poobserwowałam ją chwilkę, a kiedy uznałam, że
jest sama, klepnęłam Izu w ramię.
–
Słuchaj, masz wyzwanie.
–
Jakie? – momentalnie się ożywił.
–
Tam tańczy samotna laska – kiwnęłam głową w kierunku dziewczyny. – Zagadaj do
niej albo stawiasz nam drinki.
–
Ale po co?
–
Eh, Izu, nie drąż. Jesteś ciotą i wymiękasz czy jesteś facetem?
Normalnie taka prowokacja nie przyniosłaby
skutku, bo dziecko tęczy ciężko było wybić z równowagi, lecz alkohol jest
bogiem cudów, więc rudzielec zmrużył oczy i zlazł z krzesła.
–
Tylko patrz! – rzucił i ruszył w stronę parkietu.
I tak oto pozbywałam się problemu na dobre
kilka godzin, o ile dziewczyna nie okaże się jakąś popieprzoną laską, która nie
toleruje mężczyzn albo będzie z chłopakiem. Chociaż nawet jak kogoś ma, to Izu
jest demonem...
A walić, to nie Piekło, tu nie ma policji
pokroju Takeru czy Kimiko.
Po raz kolejny stuknęłam się z Yuką szklanką
i rozkoszowałam chwilą spokoju, aż nie dobiegły mnie okrzyki i gwizdy pełne
podziwu. Obejrzałam się przez ramię i wyszczerzyłam mordę, widząc, że Teradzie
uruchomił się tryb tancerza, a dziewczyna śmiała się radośnie i go dopingowała.
Izu ma laskę, chwalcie mnie, jestem pieprzonym Erosem.
–
Jeszcze raz to samo poproszę – pchnęłam tumblera w stronę barmana, upojona
własnym sukcesem.
****
Kyoya Tategami wielokrotnie się zastanawiał,
co takiego w życiu zrobił, że spotkał Jennifer. Powaga, napsuła mu więcej krwi
samym żmijowatym uśmiechem niż Benkei swoją kakofonią krzyków, jęków, beków i nieśmiertelnego „Kyoya
–saaan!”. Dzięki tym na górze, dziewczyna wyniosła się dobre dwa lata temu z Japonii
i ich kontakt się urwał. Inni wtedy popadli w depresję (głównie Nil), a on
myślał nad kupieniem szampana i wypiciem go jednym haustem.
Jęknął z niezadowolenia, gdy przez zasłony
przebiło się kilka promieni słonecznych i padło mu prosto na twarz. Po
wczorajszej ostro zakrapianej imprezie dalej czuł piasek pod powiekami, a w
głowie mu huczało, dlatego niechętnie witał koniec nocy.
Mieszkał dalej w swoim małym mieszkanku,
prowadząc przykładne życie mechanika samochodowego. Nie narzekał, miał pracę,
mieszkanie, dobrych znajomych, krótko mówiąc – komfort. Komfort, który został
zniszczony, gdy poczuł jakiś ciężar na brzuchu i usłyszał coś na kształt ziewnięcia.
Zerknął na dół i zamarł. Przetarł kilka razy oczy, ale widok nie znikał.
Na jego brzuchu leżała głowa. I to nie byle
jaka. Głowa, którą dobrze znał. Głowa, która posiadała długie, brąz włosy
obecnie rozsypane na prześcieradle.
Jennifer Ashida spała w jego łóżku i zrobiła
sobie z niego poduszkę.
****
Budziłam się w wielu domach, lasach, jaskiniach,
parkach, sklepach i tak dalej. Nie zawsze na początku wiedziałam, skąd wzięłam
się w danym miejscu, ale po jakimś czasie już pamiętałam.
Tym razem tak nie było. Widząc mordę Kyoyi, otrzeźwiałam
w piorunującym tempie, kac strzelił szlag, ale i tak za luja nie miałam
pojęcia, co ja tu robię.
Mózgu, dlaczego ty mnie tak krzywdzisz.
Dlaczego, ja się pytam.
–
Lucyferze, czemuś mnie opuuuściiił?! – zawyłam jak ranne zwierze, opatulając
się szczelniej kocem.
–
Nie drzyj się – warknął Tategami, który od już ładnych pięć minut łaził po
pokoju.
–
Spierdalaj, przeżywam dramat! Spałam z tobą w jedym łóżku! Pewnie złapałam
pchły!
–
Uspokój się! Nie mam pcheł!
–
Hoo? Skąd taka pewność? Robiłeś badania?
–
Idąc tą logikę, ty także możesz mieć, więc...
–
Moje włosy nie przypominają dżungli.
–
Ty cholerna...
Uchyliłam się przed jakąś wyjątkowo grubą
książką, która plasnęła o ścianę i upadła z hukiem na panele.
****
Kyoya postanowił, że nie da się sprowokować
do popełnienia morderstwa. Jeśli trafiłby do więzienia, byłaby to za duża
strata dla świata, a jeszcze większa dla warsztatu, gdzie pracował. No nie
oszukujmy się, więcej dziewczyn przyjeżdżało tam, by się na niego pogapić, a
nie z troski o swoje autka. Skromność skromnością swoje atuty trzeba znać,
pamiętajcie.
–
Ej, ludzka pierdoło, gdzie trzymasz kawę?
Ledwo powstrzymał się od porwania noża i
rzuceniem nim w dziewczynę. Zamiast tego oparł się dłonią o blat i spojrzał
wilkiem na Jennifer, która beztrosko myszkowała po szafkach kuchennych. Podobno
ludzie z wiekiem się zmieniają, ale ona była demonem i miała na tą zasadę
wywalone. Ciągle tak samo wkurwiająca z uśmiechem żmii przylepionym do buzi.
–
Trzecia szafka po prawej – mruknął, zastanawiając się, czemu jeszcze jej nie
wywalił na zbity pysk.
Może dlatego, że mu zagroziła, że jeśli to
zrobi, to zacznie płakać i oskarży go o porwanie? Albo że podpali mu
mieszkanie? Głupi nie był, doskonale wiedział, że zrobiłaby to bez mrugnięcia
okiem.
Chyba osiwieje przez te nadmiary stresu, czas
brać urlop, bez kitu.
–
Nee, Yoyo.
–
Czego? – westchnął, podnosząc kubek z kawą.
–
Jesteś mechanikiem, że tak wali u ciebie smarem i olejami?
–
Bingo.
–
Hee, to jednak pracujesz, czas cudów nadszedł.
–
W przeciwieństwie do ciebie nie jestem pasożytem – uśmiechnął się, widząc, że
drgnęła jej brew. Akurat denerwowanie dziewczyny zawsze lubił, choć głośno tego
nie przyznawał.
–
Dla twojej informacji, ja też pracuję – wydęła policzki i wlepiła wzrok w
telefon.
–
Ile jeszcze będziesz mi zakłócała spokój? – zmienił temat.
–
Nie bój żaby, Yuka wytrzeźwiała i już po mnie pędzi – odparła i dopiła kawę, po
czym wrzuciła kubek idealnie na szczyt naczyń w zlewie.
–
Pierwsza miła informacja tego dnia.
–
Jasne, jasne, przecież wiem, że tęskniłeś za mną dniami i nocami – zakpiła,
wyłażając na malutki hol.
–
Phi, chyba dalej nie wytrzeźwiałaś – poszedł za nią i oparł się biodrem o
framugę, obserwując, jak wiąże buty.
Wtedy zrobiła ostatnią rzecz, której by się
po niej spodziewał. Poczuł jej miękie wargi muskające jego własne. Kompletnie
zdezorientowany, nie zdążył nawet kiwnąć palcem, kiedy się od niego odsunęła,
robiąc piruet.
–
To takie małe zadośćuczynienie, byś nie był taki pokrzywdzony! – oznajmiła,
patrząc na niego ze złośliwym uśmiechem, po czym wyszła na klatkę schodową.
Przez kilka minut wpatrywał się w drzwi jak
wół w malowane wrota, a potem przejechał opuszką palca po wardze.
Stanowczo musi wziąć urlop.
****
– Po raz kolejny chcesz mi się wepchnąć do
domu i pozbawić kawy?
Obróciłam się, słysząc kpiący głos tuż za
sobą. Bez zaskoczenia stwierdziłam, że to Kyoya, który ubrany w ciemny
podkoszulek i dżinsy siedział na jednym z krzesełek przy kontuarze.
–
Nie pochlebiaj tak sobie, szukam Yuki – prychnęłam z wyższością, rozglądając się.
Moja zdolna studentka po zaliczeniu jakiegoś
wyjątkowo ciężkiego egzaminu poszła oblać sukces i w chwili obecnej była tak
narąbana, że nie umiała poprawnie napisać nazwy klubu, gdzie przebywała. Jako odpowiedzialna przyjaciółka ruszyłam więc na zwiedzanie wszystkich barów w
pobliżu uczelni, licząc w duchu, że artystka nie odwali jakiegoś numeru.
Nadzieje pewnie były złudne, gdyż Yuka za długo przebywała w mym skromnym
towarzystwie, ale nocny spacerek nikogo jeszcze nie zabił. Obeszłam klub,
starając się wyłowić w tłumie nietrzeźwą różową grzywę, a gdy uznałam, że znów
nie trafiłam, chciałam skierować do wyjścia, gdy odezwał się Tategami:
–
Stawiam tej pani – spojrzał na mnie. – Co chcesz?
Już miałam odpowiedzieć, gdy uświadomiłam
sobie, co on powiedział. Zamrugałam kilka razy, świdrując go wzrokiem. Kto to
jest? Niby ma takie lazurowe oczy i zielone włosy jak Kyoya, ale to ktoś inny. Kakeru
tak upodobnił się do brata? Biedny, może da się to wyleczyć.
–
Zapomniałaś, jak się mówi?
O kurwa, to jednak Tategami.
Potrząsnęłam głową i uniosłam brew, krzyżując
ręce na piersiach. Darmowego alkoholu się nie odmawia, ale gdzieś tam Yuka szasta
fortuną, by utopić stres, a przecież nie mogę dopuścić by zbankrutowała. Dla
studenta ilość pieniędzy to być albo nie być.
–
Sorki, Yoyo, ale muszę wracać do poszukiwań, znajdź...- urwałam, kiedy
usłyszałam ciche „dzyń!” oznaczające sms. Odblokowałam telefon i odczytałam
wiadomość od Haru, która oświadczała, że odnalazła Yukę i zawlokła do domu. –
Żartowałam, poproszę whisky – bez ceregieli władowałam się na czarne krzesełko.
Pewna przysłowie mówi, że alkohol niezwykłe
rozwiązuje język, dlatego też nie zdziwiłam się, gdy po chwili Tategami zaczął
mi opowiadać, co się działo z Wild Fang przez minione kilka lat. To
zaskakujące, jak bardzo kilka kolejek drinków potrafiło zmienić takiego gbura w
nawet przyzwoitego towarzysza. A jeszcze lepsze było to, że nie zwracał uwagi,
iż brałam coraz droższe shoty. W końcu trzeba czerpać z życia – no w tym
przypadku z portfela narwańca – pełnymi garściami, nie?
–
Ej, wiesz, Jenny...
Oya, ile on ma procentów, że mówi na mnie „Jenny”?
Czy to już ten stan, że nie sprawdza się ilości alkoholu we krwi, a krwi w
alkoholu?
–
No? – mruknęłam, podpierając brodę dłonią.
–
Pusto było bez ciebie.
Westchnęłam. Tak, jest zalany w trupa.
Choć z drugiej strony...tylko pijani i dzieci
mówią prawdę...
– Cholernie pusto.
Kiedy poczułam, jak jego gorący oddech owiewa
mi szyję, zasłoniłam usta dłonią. Chłopak zamrugał zaskoczony, gdy poczuł, że
jego wargi spotkały się z czymś zdecydowanie większym niż powinny. Uśmiechnęłam
się pod nosem, odsuwając nieco jego twarz od swojej.
–
Nie powinieneś robić rzeczy, których będziesz żałował na trzeźwo –
stwierdziłam, gładząc kciuckiem jego policzek.
–
O czym ty gadasz, Jennifer? – Przechylił głowę w bok, unosząc kąciki ust.
- Ja tylko odbieram swoją zapłatę za
drinki.
–
O, czyli jednak nie jesteś aż tak pijany – wymruczałam, nachylając się ku
niemu.
Tym razem pozwoliłam, by przycisnął usta do
moich w rozgrzewającym, powolnym pocałunku. W klatce piersiowej czułam
przyjemny ogień, kiedy jego palce gładziły moją szyję oraz obojczyki. Ugryzłam
go lekko w wargę i uśmiechnęłam się, gdy spojrzał na mnie groźnie.
–
Jesteśmy w barze, Kyoya – wyszeptałam i
cmoknęłam go w nos. – Naprawdę chcesz by nas wyrzucili?
Wykorzystałam
chwilę, kiedy odwrócił się w stronę barmana, by ześlizgnąć się z krzesełka i
przemknąć do wyjścia. Na zewnątrz odetchnęłam nocnym powietrzem i wsiadłam do
pierwszej lepszej taksówki. Akurat gdy kierowca ruszył, ujrzałam Kyoyę
wypadającego z klubu i pomachałam mu na pożegnanie.
Doprawdy, wodzenia go za nos nigdy mi się
nie znudzi.
Shot z parą, która oficjalnie tu nigdy nie zaistnieje part 1 xD (choć kto wie, co mi odwali do końca 2 aktu). Trochę się z tym namęczyłam, ale chyba było warto, ne? ^^ Cóż z rozdziałem jest nieco gorzej, bo nie mam weny na pisanie walk ^^''.
Dobranoc!
Miju: Dlatego ja już nie pije. Bo potem naprawdę dziwne rzeczy się dzieją
OdpowiedzUsuńBeta: Miju nie długo sylwester
Miju: Nie przekonasz mnie
Ja: ale się uśmiałam nie no ten shot jest super ^^
Miju: Asha wszystko....*nie dokańcza zdania bo słyszy statki i eksplozje* trzeba wracać* znika*
Beta: a ta gdzie
Akana: poszła dokopać tym co Aleksadrie zajmują
Czekam na kolejne One Shoty
Jenn: Życie bez alko to nie życie, zapamiętajcie to sobie
UsuńPat: Alkoholik.
Jenn: Phi, jeszcze czego. Zalałam się w trupa 3 razy! 3! W ciągu 18 lat!
Pat: Już cię wpisywać do księgi Guinnessa?
Jenn: A możesz, może dadzą mi jakąś kosztowną nagrodę *szczerzy się*
*tańczy ze szczęścia, że napisała jakąś przyzwoitą Jenyę*
Miju: za wpis do księgi chyba jest taka nagroda
UsuńBeta: Jenn dogadała by się z moim kuzynem. Twardą głowę to on ma
Miju: ten od impry gdy o 3 w nocy poszłam ci oddać książki Pottera a ty byłaś u kuzynki a w twoim domu kuzyn robił impre
Beta: tak
Miju: ledwo stamtąd wyszłam
Akana: Zgłaszam sprzeciw! Pat nie .a racji
Jenn: Uuu, to czekam na nią ;3
UsuńHaru: Z polską pocztą trochę się naczekasz
Ejejej, nie narzekajcie mi paczka doszła w 4 dni xD
Jenn&Haru: Szok i niedowierzanie.
-_-
Patrick: Co znowu nie tak?
Angel jak mogłaś to wstawić o tej godzinie?! Why? Czytałam to po dwunastej w nocy i pilnowałam żeby nie ryknąć śmiechem(bo to moja reakcja w życiu na większość rzeczy) i nie obudzić domowników, którzy by mnie za to zabili XD
OdpowiedzUsuńTak jak kiedyś mówiłam Jennyś to demon(przepraszam, że znów szufladkuje) i będzie wodzić Kyoye za nos i pewnie na tym koniec. A tak wog to sztos shot! <3
Jack:*w momencie kiedy Jenn pocałowała Kyoyę zrobił minę z cyklu przyczajony tygrys, ukryty smok i wodził nim od Lilki do Jenny czekając na jakąś reakcję. Hymm. Nie doczekał się* Seriously?-_- Liczyłem na jakąś jatkę w kiślu czy coś w tym stylu.
Lilka:*ma go gdzieś teraz jara się czym innym* Izu wreszcie!^^ I co umówiłeś się z nią? Powinieneś. Po klubach czasem nie kręcą się normalni ludzie jakoś trzeba ją wypróbować więc...umów się z nią!
Jack: Czy ty mnie wog słuchasz?
Lilka: Nie, mam cię gdzieś. Ekscytuję się Izu i tą koleżanką obok niego.
Jack: Ty się sobą zajmij. Tam ci twoja przyjaciółka faceta odbija i obraża tą jego zieloną plerezę.
Lilka:*wzdycha* Nie Jack nie jestem zazdrosna bo wiem, że do tego zmierzasz.
Jack: Jasne.
Lilka:*nie odzywa się bo wie, że cokolwiek powie Jack i tak obróci na swoje i zawsze będzie szukał sensacji*
Jack:*czyta sobie z niej jak z otwartej księgi i doznaje szokującej prawdy kiedy ogarnia, że Lilka nie kłamie* Tak jak mówiłem nudy się przez was tworzą.
Lilka: Wiesz co zaprosiłbyś gdzieś Meg i odczepił się ode mnie.
Jack: O mnie się nie martw, słońce.
Lilka: Nie mów tak do mnie-_-
Jack: A Liliś słońce?
Lilka: Bo cię kopnę.
Ja: Jak tak patrzę na ten cudny obrazeczek przedstawiający szarpiących się to widzę Lilkę i Jacka. Widzicie jak ja was kocham? Wszędzie was widzę!
Jack: W takim razie masz problemy. Powinnaś iść do psychologa.
Ja:Nie wyszukuj problemów tam gnie ich nie ma. Nie jesteś sorką Haliną. Ciekawe czy Izu już napisał biznesplan? To tak odnośnie tego zdjęcia na hg XD
Jack: Jego biznes splajtuję. Mówię wam ja się na tym znam.
Ja: Nasz pomysł na kwiaciarnie i zakład pogrzebowy umarł wraz z końcem przedsiębiorczości w pierwszej klasie. Smutne ale prawdziwe.
Podsumowując ten jak zwykle nie ogarnięty kom XD Yuka+alko=nevermore. Na litość niech ją ktoś pilnuje lepiej. Izu to...cóż Izu i niech tak zostanie <3 Straszysz mnie wizją jakichkolwiek studiów, a ja nawet jeszcze matury nie pisałam i nawet nie wasz się mnie tym straszyć i tak już się wystarczająco cykam. Kyoya na mechanika też takie plany miałam od dłuższego czasu! XD
Jack: Chyba po prostu myślicie podobnie.
Lilka: I to jest w tym wszystkim straszne.
Mam nadzieję, że nie bo popsujesz mi niespodziankę XD
Lilka:*prubóje wypalić mi dziurę w głowie*
Przestań wiesz, że nie masz laserów w oczach.
Lilka: Kwestia czasu i dobrego treningu.
Poza tym końcówka też świetna ;)
Jack: Tategami i jego plereza powinni wylądować w koszu na śmiecie i w tedy byłaby "świetna końcóweczka"*przedrzeźnia mój ton*
Ja tak nie mówię. Kiedy kolejny tego typu post? Czekam na YukaxDemure XD Jestem tego ciekawa jak diabli. Nw jak mogłam to wycudować.
Jack: Ty lepiej rozdział wycuduj.
...
Jack: Noo milcz dalej.
I tym Jackowatym i mało optymistycznym akcentem kończmy. Niech wena będzie z tobą!
XOXOXO
Zawsze mogło być później, mamuś nie marudź, Jenya wymaga czasu xDD Ooo, dziękuje <3, a ty mnie chamie hejtem straszysz, phi xD
UsuńIzu: Yhym! ^^ byliśmy razem w naleśnikarni i pijani gorącej czekolady iii we wrotkarni! ^^ *majta nogami, uśmiechając się*
Jenn: *zakłada koronę i zasiada na tronie, zakładając nogę na nogę* Jestem bogiem, bez kitu.
Patrick: No poczekaj, zaraz trzej królowie przylecą z darami.
Jenn: Uuu, dostanę kadzidło! ^^
Nieee, Izu i planowanie? Toż to moje dziecko xD Poszedł na żywioł xD Bo Kyoya się na niego strasznie nadaję xD No bo kurde jakoś go nie widzę za biurkiem, toż to człowiek tornado.
Jenn: Chyba człowiek dżungli.
Jaką niespodziankę, hyyy? &.&
Jenn: No przecież pilnowałam jej *wydyma policzki i mruczy pod nosem* A że nie zawsze, to inna sprawa
Demure da sobie radę, wierzę w niego xD Kiedy? Noo...oprócz poniedziałku mam luzy, więc pewnie szybko, bo już zapuszczam kolędy i ruszam do pracy! xD
Ps. Napiszemy rozdziały po świętach, więc morda Jack xD
Proszę cię ja i hejt XD Chyba że nieświadomie, a potrafię tak czasem coś palnąć.
UsuńLilka:*Cieszy się szczęściem Izu ze szczerym uśmiechem. Już dawno się tak chyba nie cieszyła*
Ja: Dokładnie ma ADHD i w miejscu nie usiedzi. No ale to jest Kyoya koniec i kropka <3
,,Jaką niespodziankę, hyyy? &.&"
Już wiesz jaka bo mnie sama o nią pytałaś XD
Jack: Jak ty znów coś takiego napiszesz to będzie cud.
Mamy czas :)
Lilka:*trenuje wypalanie mi dziury w głowie*
,,Jenn: No przecież pilnowałam jej *wydyma policzki i mruczy pod nosem* A że nie zawsze, to inna sprawa."
Jack: Trzeba było jej wrzucić do drina taki nadajnik i byś wiedziała gdzie zawsze jest. Po 24h i tak sam opuszcza organizm. Poza tym ja nie mam mordy ja mam twarz w przeciwieństwie co do niektórych.
,,Demure da sobie radę, wierzę w niego xD"
Ja&Lilka: My też!
A Let It snow i Jingle bell już słuchałaś dziś? XD
Lilka: Sinatra i tak tak najlepszy.
Jack:Właśnie robisz minę chomika.
Lilka: Wcale, że nie!
Jack:Yhym.
aaa, shocik świąteczny *klepie się w głowę* No tak, będą cię o to męczyć, szykuj się xD
UsuńJenn&Autorka: *olewają Jacka* Nope, męczymy wczorajsze hity do powyższego shota*
Izu: *zarzuca ręce na kark Jenn i Lili i robi grupowego tulasa* Hyhyhy ^^
Hm... *postawa filozofa* Ciekawe czy ona będzie zazdrosna o resztę dziewczyn z Ekipy.
Jenn: Jak jej powie, że jest gejem...*urywa* Kurwa, nie tym razem
Izu: Nie jestem gejem, jestem dzieckiem tęczy!
Patrick: Teoretycznie to samo
Izu: A spierdalaj
Patrick: Haruu! Twój brat przeklina!
Jenn: Dalej masz nastrój gremlina, po tym jak ci laptop wybuchł?
Patrick: *milczy*
Jenn: Alice, użyj swoich uspokajających gestów, mamy tu prawdziwy wulkan emocji!
Lilka:*przytula się* Właściwie kto to wog jest i jak ma na imię? Izu nie przeklinaj. Pat ma dysfunkcję mózgu i nic nie rozumie. Ja podobno wolę dziewczyny. Szokujące jest to, że nawet nic o tym nie wiedziałam.
UsuńJack: Niema o co się bać. Testosteron mu w górę nie pójdzie.
Lilka: Skąd wiesz, sprawdzałeś? XD
Jack: Tak wiesz-_-
Jenn: Yyy...
UsuńIzu: Ayumi - chan ^^ pracuje w salonie tatuaży i ma własną sowę :3
Jenn: *przypomina sobie swoje przesłuchanie przez sowę* O kurwa, jak to jej rodzina, to ja dziękuje xD
Emm, moi drodzy, ale wy wiecie, że to tylko shot i w normalnie fabule nie żadnej Ayumi?
Izu: Oł
Jenn: Znając życie będzie taka laska, ale o innym imieniu CD
Jaki testosteron? Czyj? Komu? Dlaczego?
Alice&Patrick: *leżą pod jednym kocem, czytając jakąś książkę*
Czytając tego shota miałam, nie wiem dlaczego cały czas wielkie "xD". Całkiem fajna parka, muszę przyznać. Cóż, oczywiście czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńSpoko, miałam podobnie, z tym że co 5 minut zmieniałam piosenki, by się z rytmu nie wybić xD Cieszę się, że się spodobało ^^
Usuń