sobota, 12 stycznia 2019

A2 Rozdział 22: To tylko zwykła mordercza gra


   Kiedy rozległ się trzask drzwi, Emiko przestała udawać, że rozwiązuje nudne zadanie z matematyki i sięgnęła po telefon. Zaraz po odblokowaniu ukazał się jej numer dziennikarki. Zagryzła wargę. Czy aby na pewno powinna to robić? Dziennikarzom się nie ufa, oni zrobią wszystko dla sensacji, a w szczególności ta kobieta. Ale z drugiej strony może już nigdy więcej nie dostać takiej szansy...
   Wzięła głęboki wdech i kliknęła w zieloną słuchawkę.
– Halooo? – usłyszała melodyjny głos Raisy.
– To ja, Emiko Kiyoshi, uznałam, że...
– Czyli jednak, moja droga – Raisa weszła jej w słowo. – To cudownie, że się zdecydowałaś. To co masz coś dla mnie?
– Yhym, tato właśnie poszedł do WBBA. Z tego co usłyszałam, to chodzi o jakieś ważne nagranie.
– Hmm, rozumiem, później tam pójdę. W takim razie słuchaj Emiko – chan. Są już trzy śmiertelne ofiary tych szaleńców, ale nie wygląda, by miały coś wspólnego ze sprawą. Chodzi tylko o Legendarnych, reszta to zwykła zmyłka. Oni się bawią.
   Po tych słowach się rozłączyła. Emiko przełknęła ślinę, czując, jak zaczyna boleć ją głowa. Więc to dlatego ojciec nie chciał, by szła w jego ślady?
   Trzy trupy...

****

   Nienawidziła komplikacji. Do tej pory wszystko szło tak, jak zaplanowała, a teraz jedna z jej marionetek jeszcze walczyła z własnym rozbiciem, a drugiej nie zniszczyła się dusza.
   Cisnęła raportem przez ciemny pokój. Białe kartki rozleciały się na boki niczym przestraszone ptaki uciekające przed myśliwym. Zagryzła wargę, krzyżując ręce. Przez incydent z Sylwdor musiała wszystko przyśpieszyć, co może przynieść jej planu więcej szkód. Jednak teraz i tak zapadała noc, więc ma czas spokojnie przemyśleć kilka kwestii i ustalić kolejne ruchy.
   Najważniejsze było wymykające się z jej kontroli rozbicie umysłu Yuki. Przecież ostatnio pieczętowała jej oryginalną osobowość i zostawiła tylko podległą sobie Pannę. Więc jakim cudem ona wciąż wracała? Czyżby chęć odzyskania wspomnień i ten przerażający brak celu egzystencji kruszyły siły zaklęcia? Jeśli tak, to będzie musiała zabić ją wcześniej, niż planowała i zdobyć nową marionetkę.
   Albo nawet dwie, bo Mari też działa źle. Jej organizm bronił się przed tabletkami, chociaż nie powinien. Jaki był tego powód? Czyżby jej godny pożałowania braciszek postanowił zza grobu ją chronić, bo zrozumiał swój ogromny błąd? Zaśmiała się, odchylając głowę do tyłu. Jeśli tak nie złamie jej duszy, to zrobi to inaczej. Może kawałek po kawałeczku będzie kruszyła jej człowieczeństwo, patrząc, jak zamienia się w ogarniętą szaleństwem bestię?
   Przejechała językiem po ustach. Jaka kusząca wizja.
   Dotknęła zimnej szyby. Pragnienia ludzkiego serca były doprawdy fascynujące. Przepełnione słodką trucizną, która powoli wyniszczała wszystkich, tworząc posłuszne lalki. Wystarczyło jedynie dodać trochę ciemności, a wszystko stało przed nią otworem.
   Jednak fakt, że demony dowiedziały się za wcześnie, był nie lada zadrą. Chyba Yuki będzie jeszcze użyteczna, tylko nieco bardziej udoskonalona.
   Nagle poczuła jego obecność i odwróciła się, uśmiechając do gęstego mroku.
- I jak poszło? Och, tak? Rozumiem, nikt nie powiedział, że to będzie łatwe. I tak wszystko przyśpieszymy. A wtedy wreszcie zobaczysz się ze swoim ojcem, mój drogi.
    Zza oknem słońce zniknęło za horyzontem. Czas zakończyć drugi etap.


****

   Klaun przetasował białą talię kart, po czym westchnął i odrzucił rudą grzywkę z twarzy. Pod dolnymi powiekami miał wymalowane dwie łzy, jedną w kolorze czerwieni a drugą zieloną. Oparł podbródek o nadgarstek, przyglądając się swojej bleyderce.
– Co się dzieje, Mari? – spytał. – Chciałaś próbować stworzyć nowy atak, a od pięciu minut stoisz i wpatrujesz się we własne buty.
    Dziewczyna poderwała głowę i uśmiechnęła słabo. Ciągle była zmęczona po napadzie wymiotów, lecz mimo to wyszła z nim do bey – parku, by nieco potrenować. Na tle rozległego ciemnego nieba wydawała mu się taka drobna.
– Dostałam ostateczne zlecenie – powiedziała, ściskając swój naszyjnik. – To już koniec, Metil.
– Ach, rozumiem – mruknął, po czym cisnął trzema kartami w górę Zmieniły się w srebrne promienie, rozpryskując na boki niczym fajerwerki.
– Nie zapytasz mnie, czy jestem tego pewna? Albo czemu tak szybko?
– Podjęłaś decyzję dawno temu. Ja natomiast obiecałem ci, że pójdę za tobą wszędzie. Mówiłem ci o moich wątpliwościach oraz podejrzeniach, jednak żeby osiągnąć nasz cel może rzeczywiście trzeba oddać się diabłu.
   Mari skinęła głową. Dalej była zaskoczona, że choć dalej nie nawykła do brania tabletek, to już dostała to ostatecznie zadanie. Myślała, że zostało jej jeszcze około tygodnia. Wzięła głęboki wdech, rozpościerając ręce. Wiatr rozwiał jej włosy, a rozkloszowane długie rękawy bluzki zafurkotały.
   Te dwa miesiące w Tokio nawet nie było takie złe. Spędziła przyjemnie czas w towarzystwie Osamu, doprowadziła plan do drugiego, przedostatniego punktu. Poznała też kilka osób, które uwiodła swoją maską. Ciemność dobrze jej radziła. Teraz będzie miała ogromną satysfakcję.
– Dziękuje za wszystko, Metil. A teraz chodźmy, w końcu mamy jeszcze jedną sprawę do dokończenia. A i wybacz, że jednak nie dokończymy tego ataku.
– Nic się nie stało. Będziemy mieli na to całą wieczność.
– Wieczność, huh – powtórzyła, związując włosy w wysokiego kucyka. – Nie brzmi tak źle.

****

    Mimo że zegary wskazywały już godzinę dwudziestą, która była porą, kiedy większość pracowników opuszczało już siedzibę WBBA, to Hikaru oraz Ryo siedzieli w gabinecie, czekając na werdykt detektywa. Kiyoshi ze ściągniętymi brwiami oglądał nagranie uzyskane z monitoringu parkingowego. Za jego plecami ze splecionymi z tyłu rękami stał jak zawsze spokojny Shiro.
– Bey pasujący do opisu, dwie tajemnicze postacie, z czego kobieta mówi po angielsku, ale z mocnym akcentem. Typowym dla Azjatów. Hmmm, ataki zaczęły się dwa miesiące temu – zaczął mruczeć Kiyoshi, gładząc się po brodzie. – Ile kobiet w tym okresie dołączyło do WBBA?
– Do japońskiej siedziby tylko jedna księgowa. Nade Todoroki. Jednak ma już trzydzieści osiem lat, więc nie pasuje.
   Kiyoshi skinął głową. Miał już w głowie układankę, niestety brakowało jej wielu elementów. Jakim sposobem ta para przemieszczała się po różnych krajach, nie będąc przez nikogo zauważoną? Ostatnie raporty z największych lotnisk, stacji kolejowych czy nawet statków pasażerskich nic mu nie dawały. Przesłuchanie dawnych współpracowników Rago tak samo.
   Miał już beya i nagranie dwóch winnych, a czuł się jakby stał w miejscu. Ataki były do odciągnięcia uwagi, morderstwa do rozgłosu i wzbudzenia chaosu. Dwie skuteczne zasłony dymne, dzięki której sprawcy przemykali pod ich nosem. Bo nie miał żadnej wątpliwości, że są oni  niemal na wyciągnięcie ręki.
    Nie mogąc się powstrzymać, wyciągnął paczkę papierosów. Zaoferował ją Ryo oraz Hikaru, jednak odmówili. Wyciągnął jednego, Shiro podsunął mu ogień. Po chwili jego płuca wypełniła uzależniająca nikotyna.
– Jak idą ustalenia czyj to bey?
   Teraz głos zabrała Hikaru.
– Typ ofensywny, nazwa Pardusin. Poprzedni właściciel to Naoki Ono, który zginął w wypadku dwa lata temu, obecny jest nieznany.
– Hmm...nie ma nikogo w WBBA, kto mógłby mieć jakiekolwiek powiązanie z tym byłym właścicielem?
– Nie wydaje mi się – mruknął Ryo. – Przejrzeliśmy jego historię, bezdzietny, żona wyjechała z kraju.
– Co się stało z beyem?
   Dyrektor rozłożył bezradnie ręce.
– Nie wiadomo.
– Dobrze, zostawmy to na razie – westchnął Kiyoshi, rozgniatając resztkę papierosa.
   Nagle go olśniło. Beye! Miejsce, gdzie kupuje się beye! Podniósł się gwałtownie, czym zaskoczył wszystkich w pomieszczeniu.
– Owszem do WBBA nie dołączył nikt taki i teraz rozumiem czemu! W przypadku zdobycia takich informacji jak to nagranie taka osoba szybko stałaby się podejrzana. Jednak co by się stało, jeśli dołączyłaby do miejsca, które pozornie nie ma nic wspólnego z WBBA i prowadziła tam spokojne życie? Mogłaby zdobywać informacje, jednocześnie będąc poza wszelkimi podejrzeniami! – wykrzyknął. – I istnieje takie miejsce, sam je sprawdzałem! B-pit!
– Mówi pan o Madoce? – wykrztusiła zdezorientowana Hikaru, której zmęczenie ani trochę nie pomagało w zrozumieniu detektywa.
– Nie, miesiąc temu dołączyła tam nowa osoba, prawda? Mari Odaka, która pochodzi z Kioto! Ach, jak mogłem tego nie zauważyć – Pokręcił głową. – Konoe – kun, idziemy!
– Teraz?! – Ryo zerwał się z kanapy. – Nie lepiej wezwać je tutaj?
– Nie, nie rozumie pan? Jeśli jest winna, lepiej żeby nie wiedziała, że my wiemy. Tak będzie łatwiej ją zaskoczyć.
   Shiro już sięgał po klamkę, kiedy szyba eksplodowała, a wkoło poleciały szklane odłamki. W klamkę uderzył świetlisty strumień, paląc ją. Na podłodze wylądował niebieski bey z błyszczącym złotym energy ringiem. Z face bolta szczerzyła się szablastozębna bestia. Nigdzie jednak nie było bleydera.
   Shiro przygotował się do wystrzelenia Urani, natomiast Hikaru czym prędzej wcisnęła alarm. Nie minęło pięć sekund, gdy do gabinetu wpadła siódemka agentów WBBA z Tsubasą na czele.
– Nie panikujecie trochę? – rozległ się męski głos. Hikaru rozejrzała się na boki, lecz nie dostrzegła jego źródła. Wyglądało to, jakby mówił do nich sam bey. – Niczego nie robię.
– Czego chcesz? – spytał Ryo, powstrzymując agentów przed wystrzeleniem swoich beyów. Wolał uniknąć niepotrzebnej walki, zwłaszcza w tak małej przestrzeni.
– Niczego taki-
– Powstrzymać mnie przed zdemaskowaniem Mari Odaki – powiedział spokojnie Kiyoshi. – Jesteś jej kolegą z ataku na Paryż, prawda?
    Bey z szybkością błyskawicy wystrzelił w jego stronę. Oczom zebranych ukazały się tylko szare szpony, nim uderzyła w niego laska Urani oraz bey jednego z agentów. Siła odrzutu odepchnęła detektywa pod ścianę.
– Radziłbym nie miętolić jęzorem – warknął głos. – Jeśli będziesz nam za bardzo przeszkadzał, zginiesz. Nie potrzebujemy większego chaosu, niż sami tworzymy.
– To twoje nierozsądne akcje potwierdziły moje domysły – odparł chłodno. – Kim jesteś?
– Nikim ważnym, gdyż to nie ze mną się mierzysz, panie Hayato Kiyoshi. Twój przeciwnik to ktoś dużo, dużo silniejszy. Ktoś dla którego zabicie twojej drogie żony i kochanej córki byłoby świetną rozrywką.
   Wtedy bystre oczy Tsubasy zlokalizowały niewyraźną sylwetkę stojącą na dachu dwa budynki dalej. W jednej dłoni ściskała kuczer, a jej płaszcz powiewał podobnie jak chusta na twarzy. Szybko wystrzelił beya, jednak jego przeciwnik był jeszcze szybszy i kolejny jasny płomień śmignął w powietrzu. Orzeł krzyknął, kiedy jego pióra zajął złoty ogień.
– Było miło panowie i panie. Do zobaczenia w nowym królestwie.
   W gabinecie eksplodowała światłość, oślepiająca wszystkich i pochłaniająca beya oraz jego bleydera. Gdy Kiyoshiemu przestały tańczyć kolorowe barwy przed oczami, spojrzał na zegarek. Za piętnaście dziewiąta.
– Szlag! Spóźnimy się! – warknął i czym prędzej wypadł z gabinetu, nie zważając na wołania Hagane czy Tsubasy. Shiro podążył za nim jak cień.


****

    Mari po przekroczeniu progu mieszkania powitał szum wody w czajniku oraz grające radio. Przywitała się z Madoką, która stała przy kuchence i przyrządzała dla nich kolację. Szatynka obdarzyła ją promiennym uśmiechem i poinformowała, że dopiero zaczęła, więc musi trochę poczekać.
   Weszła do pokoju i ogarnęła go jeszcze raz wzrokiem. Wolała swoje mieszkanie, które w ramach planu musiało zostać spalone, ale tutaj też było całkiem przytulnie. Westchnęła, przykucnęła i wyciągnęła swoją sportową torbę. W kilka minut zdołała w miarę porządnie zapakować tam swój dobytek. Zapięła ją, odłożyła koło drzwi i ruszyła do kuchni.
   To zwykła gra, pamiętaj, Mari.
– Madoka – san? – spytała, siadając przy blacie.
– Co jest? – Amano spojrzała na nią przez ramię.
– Masz jakieś marzenia?
– Marzenia? No jasne! Na przykład chciałabym kiedyś zwiedzić całą Anglię! A ty Mari?
– Mam tylko jedno.
– Naprawdę? Mogę wiedzieć jakie?
– Chcę, by mój brat ożył.
   Zapadła cisza. Mari uważnie obserwowała, jak Madoka odwraca się do niej ze zszokowaną miną.
– O matko, Mari twój brat...nie żyje? – szepnęła. – Czemu nie mówiłaś wcześniej? Matko, co za tragedia!
   Chciała ją objąć, ale Odaka odsunęła się z poważną miną.
– Ty go znałaś, Madoka – san – powiedziała twardo.
– Eh? Nie wydaje mi się. Nie pamiętam nikogo o takim nazwisku.
– Omówmy tą kwestię, dobrze?
   Madoka skinęła głową, czując coraz większy mętlik. Zachowanie Mari diametralnie różniło się od tego, które prezentowała do tej pory. Amano mając niejasne przeczucie, zgasiła ogień pod garnkami i usiadła naprzeciwko dziewczyny. Kolacja może poczekać.
– Mój brat nie ma tak na nazwisko jak ja, ponieważ mamy różnych ojców. Poznałam go dopiero, mając sześć lat, kiedy był na wakacjach w Japonii. Choć moja matka nienawidziła jego ojca, za to że ją zdradził, pozwalała mi się spotykać z braciszkiem. Bawiliśmy się razem, zwiedzaliśmy Kioto – Uśmiechnęła się. – To były naprawdę fajne wakacje.
– Dalej nie rozumiem, jak on miał na...
– Niespodziewanie jego ojciec ciężko zachorował, a wtedy mama przejęła nad nim opiekę. Mój brat bardzo lubił historię, a w szczególności starożytną. Kilka razy byliśmy na wakacjach w Grecji. Kiedy miał siedemnaście lat, dokonał niesamowitego odkrycia – Madoka drgnęła. – Wiesz, o jakie mi chodzi?
– Czy ty mówisz o Rago? – spytała Madoka, blednąc. – Jesteś jego siostrą?
– Jego? – Mari skrzywiła się. – Jeszcze czego. Mój brat był tym, który odkopał historię o królu Hadesie. Pluto Aygun. – Posmutniała, garbiąc się. – Niestety dostał na jej punkcie obsesji. Mówił mi, że jeśli zdoła ją ożywić, to staniemy się panami świata. Udało mu się nawiązać współpracę z Dojim i wspólnie rozpoczęli planować, jak osiągnąć ten cel. Był szalony, wiem to, ale mimo to kochałam go, a on mnie – urwała, ocierając oczy.
– Mari... – zaczęła Madoka. – dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?
– Bo się bałam – wyznała dziewczyna. – Może i dla mnie zawsze był tym samym troskliwym bratem, ale to nie zmienia faktu, że próbował zniszczyć świat. Mało tego, doskonale wiedziałam, a nic z tym nie zrobiłam – Ukryła twarz w dłoniach, szlochając.
– Mari, to nie była twoja wina – przemówiła łagodnie Amano, gładząc ją po włosach. – Nie miałaś przecież na to wpływu.
    Mari podniosła na nią zaczerwienione oczy. Madoce ścisnęło się w sercu. Dalej miała w pamięci koszmar, jaki ona i Legendarni przeżyli za sprawą Nemesis, ale nie mogła za to winić dziewczyny. Nie miała wątpliwości, że ona też przez to cierpiała.
– Naprawdę? – wyjąkała.
– Tak – zapewniła ją mocnym głosem i objęła. – Nikt nie będzie do ciebie nosił za to urazy.
   Mari również ją objęła.
– Jesteś tak miła jak on, Madoka – san – powiedziała. – Wiesz, kiedy dowiedziałam się, że został wchłonięty przez Nemesis i pogrzebany w bezdennej otchłani, przeraziłam się. Bo mimo jego całego szaleństwa, był dla mnie najcenniejszy. A ty i Legendarni zabraliście mi go – ton jej głosu stał się zimniejszy, lecz Madoka zarejestrowała to z pewnym opóźnieniem. – Ale nie ma tego złego. Bo dzięki wam go odzyskam – szepnęła, zaciskając mocniej rękę na pasie Madoki.
   Amano dopiero wtedy zorientowała się, w jakim jest niebezpieczeństwie i szarpnęła się. Przez to nóż, który Mari miała ukryty w rękawie, trafił ją nie w ramię, a łopatkę. Madoka krzyknęła z bólu, padając na podłogę. Próbowała się jakoś pozbierać, jednak panika oraz silny ból sprawiały, że miotała się po kafelkach jak oszalały szczeniak.
– Myślałam, że zwymiotuję, gdy musiałam być miła dla tych, którzy go zabrali – powiedziała Mari, łapiąc ją w mocny uścisk. – Przez to zaczęły znów nawiedzać mnie koszmary. Ale cóż – Wzruszyła ramionami. – To już koniec – mówiąc to, zatkała usta Madoki szmatką z chloroformem, którą trzymała w kieszeni bluzy.
    Brunetka opadła na podłogę. Zaczęła się pod nią tworzyć plama szkarłatnej krwi. Mari podniosła się, ocierając twarz zakrwawioną ręką. Madoka w obronie zrobiła jej kilka płytkich zadrapań. I tak nieźle, biorąc pod uwagę głębokość rany, jaką jej zadała. Teraz musi się pośpieszyć, zanim ktoś tu przybędzie lub ona wykrwawi i pójść do Ciemności.
   Poszła na korytarz, zabrała z niego torbę i wróciła do kuchni. Madoka leżała w niezmienionej pozycji.
– Nie bądź zła, Madoka – san – powiedziała Mari. – Gdyby okoliczności były inne, na pewno bym cię polubiła.
   Schyliła się, podniosła bezwładne ciało i przerzuciła przez ramię. Krew spłynęła na jej bluzkę i kapnęła na kuchenny blat. Spojrzała na nóż, który leżał porzucony na podłodze. Podniosła go i włożyła z powrotem pod rękaw.
   Nawet nie zauważyła, jak kawałek jej duszy pękł z hukiem.
  


Proszę bardzo, kolejna rzecz wyjaśniona! XDD Mamuś czekam bardzo na reakcję, rozdział długi, no ale ja sama zaczynam się gubić w intrydze, którą wymyśliłam. I znów bez Jenn ^^'' Odmeldowuje się!



9 komentarzy:

  1. No przecież. Jak nie wiadomo o co chodzi to musi chodzić o rodzinę XD
    Rozwaliło mnie to olśnienie detektywa, ale tak się wczułam w czytanie, że sama chciałam z nim tam lecieć do momentu aż nie pojawił się Osamu.
    Ciemność dostała tego czego chciała kiedy Mari skrzywdziła Madokę.
    Tak coś czuję, że Jenny pokona Ciemność bo ona ma jakąś moc z mroku jak tam kiedyś chyba pisałaś, a mrok jest silniejszy od ciemności?
    Znów coś sobie umyśliłam jak zwykle z resztą ^^"
    To czekam na kolejny.
    XO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem XDD
      Osamu: No i się wydałem
      To było oczywiste mordo XDD
      Jenn: To have fun WBBA, Yuka może spakuj się już jak na przeprowadzkę co?
      ryo:....
      Tsubasa: Musisz aż tak nas wspierać psychicznie
      Jenn: Jasne, jestem waszą fanką nr.1
      Ciemność: To nawet nie jest 1/4 moich pragnień, ale zadowolona jestem :3
      Jenn: Haha, no zapierdalam
      Eee, nie przypominam sobie szczerze, ona zawsze mówiła, że ciemność jest silniejsza od mroku i tyle XD

      Usuń
    2. Raczej chodziło mi o Mari z tą rodziną.
      To w końcu ciemność jest silniejsza? Ja pamiętałam, że na odwrót ^^"
      Jack: Z dnia na dzień masz coraz większą sklerozę. Co się stało z pamiętam tekst z komentarza z przed roku albo dwóch :)
      *rozkładam ręce*

      Usuń
    3. No mi też chodziło o Mari xDD Osamu chodziło o to, że też się wydało, że jednak robi niezłe bajlanda
      Nie, zawsze było, że ciemność silniejsza, bo mrok to chodziło o mroczną moc, mami ^^''

      Usuń
    4. A ok XD
      Ale było coś jak Kimiko czy ktoś mówił, że Jenny jest silniejsza bo ma mrok.
      Albo tak było albo nie...albo widać jak czytałam pamiętam ^^"

      Usuń
  2. Ja: Jak to tu koma nie dałam.....
    Hanako: Znowu zapomniałaś
    "– Nie, miesiąc temu dołączyła tam nowa osoba, prawda? Mari Odaka, która pochodzi z Kioto! Ach, jak mogłem tego nie zauważyć – Pokręcił głową. – Konoe – kun, idziemy!
    – Teraz?! – Ryo zerwał się z kanapy. – Nie lepiej wezwać je tutaj?
    – Nie, nie rozumie pan? Jeśli jest winna, lepiej żeby nie wiedziała, że my wiemy. Tak będzie łatwiej ją zaskoczyć."
    Miju: No w końcu ktoś kto myśli a z WBBA współpracuje
    " Amano dopiero wtedy zorientowała się, w jakim jest niebezpieczeństwie i szarpnęła się. Przez to nóż, który Mari miała ukryty w rękawie, trafił ją nie w ramię, a łopatkę. Madoka krzyknęła z bólu, padając na podłogę. Próbowała się jakoś pozbierać, jednak panika oraz silny ból sprawiały, że miotała się po kafelkach jak oszalały szczeniak."
    Hanako: W końcu Madoka oberwała!
    Ja: Widzę, że zaraziłaś się o de mnie nienawiścią do Madoki
    "– Szlag! Spóźnimy się! – warknął i czym prędzej wypadł z gabinetu, nie zważając na wołania Hagane czy Tsubasy. Shiro podążył za nim jak cień."
    Hirooki: Przypomina mi trochę autorkę z rana. Tak samo do szkoły ostatnio leciała.
    "– Jego? – Mari skrzywiła się. – Jeszcze czego. Mój brat był tym, który odkopał historię o królu Hadesie. Pluto Aygun. "
    Beta: *zamurowało* WHAT!
    Miju: No ciekawa informacja
    " Trzy trupy..."
    Aż mi się przypomniało, jak w Lola się gra i zrobisz trzy zabójstwa pod rząd i ta komentatorka "TRZY TRUPY!"
    Dobra brak weny na kom


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jenn: Jak myśli, to szybko do odstrzału
      Ej
      Jenn: A źle mówię?
      Kto wie ^^''
      Jenn: No i jeszcze Madoka poszła w cholerę. Rip wszystkie beye
      Artemis: A kto mnie będzie czyscił?
      Jenn: No jebnę skądś taką maszynkę XDD
      Mari: Nom
      Zmyj tą krew
      Mari: Osamu śpiewa pod prysznicem
      Jenn: A ja już myślałam, że ktoś w tej łazience zdycha

      Usuń
    2. Miju: Na razie nie Jenn. Może z tego wyjść coś ciekawego. Z resztą koleś ma łeb na karku.
      "Jenn: No i jeszcze Madoka poszła w cholerę. Rip wszystkie beye
      Artemis: A kto mnie będzie czyscił?
      Jenn: No jebnę skądś taką maszynkę XDD"
      Beta: A czemu by nie
      Akana: Czy tylko mi się wydaje, że wizja świata rządzącego przez maszyny jest coraz bliższa?
      "Mari: Osamu śpiewa pod prysznicem
      Jenn: A ja już myślałam, że ktoś w tej łazience zdycha"
      Miju: Nie może być chyba aż tak źle
      Hanako: Skąd wiesz? Słyszałaś to ??

      Usuń
  3. 31 year old Research Assistant II Inez Newhouse, hailing from Listuguj Mi'gmaq First Nation enjoys watching movies like My Father the Hero and Basketball. Took a trip to Kasbah of Algiers and drives a Pathfinder. zobacz strone

    OdpowiedzUsuń