,,Nie
można czegoś zyskać, nie tracąc niczego.”
Miło, że akurat na dzień walk musiało się tak cholernie
rozpadać. Byłam cała mokra. Co prawda stadion był osłonięty, ale podczas
czekania na taksówkę, która miała nas zawieźć, przemokłam do suchej nitki. Bo po
co brać parasol czy rzeczy przeciwdeszczowe! Westchnęłam i wzięłam ciuchy,
które Hikaru dała mi na przebranie. Chłopaki już poszli, więc mogłam w spokoju
zrzucić mokre spodenki i bluzkę, a zamiast nich ubrać białą koszulkę i czarne szorty.
Na ekranie akurat pokazywali wypełniony do granic
możliwości stadion. Gdzieniegdzie fanki trzymały zdjęcia Kyoyi, Nila lub
Juliana. Kamera skierowała się w stronę loży. Konzernowie chcieli się popisać,
bo kopułę podtrzymywały złote kolumienki, a czerwony dywan wypełniał
wnętrze. Na razie siedział tam tylko Nero i Konzern senior.
– Za kilka minut rozpoczniemy! – ogłosił angielski
DJ.
Przejechałam ręką po włosach i wyszłam z szatni.
– Kto pierwszy? – spytałam Nila, siadając na kanapie
i zakładając nogę na nogę.
– Tym razem ty. Ja ostatnio walczyłem pierwszy. –
odparł.
– Jak chcesz.
Zaczęło się uroczyste przedstawienie drużyn, skrót
zasad, bla bla bla.
– Pierwsza walka! – ogłosił DJ. – Kogo wybiorą obie
drużyny?
– Żądamy walki drużynowej! – powiedziała Sophie.
Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia z Nilem i
Demurem. Nieważne, kto pójdzie i tak to wygramy (ach, ta skromność)
– To może ja i Jenny? – zasugerował Demure.
– Mi obojętnie. – wyjęłam Artemis, która zapłonęła
ciemnofioletowym płomieniem.
– Nil i Jennifer walczą. – zadecydował Kyoya. – W końcu
zawsze oni są pierwsi, nie?
Razem z Egipcjaninem ruszyliśmy na arenę przeciw
Diamentowym Bliźniakom.
– Witajcie. – powiedział Wales.
– Hej. – mruknęłam.
Nil i Sophie tylko skinęli głowami i przygotowaliśmy
się do walki.
– 3! 2! 1! – wrzasnęliśmy, po czym odpaliliśmy beye.
– Cetus! – krzyknęli jednocześnie nasi przeciwnicy.
– Nee, załatwmy to szybko. – uśmiechnęłam się do
Nila.
– Jestem za. – uśmiechnął się lekko. – Horuseusie!
Dusza beya zaczęła atakować włócznią Cetusy.
– Za słabo! – krzyknęła Sophie.
Biały wieloryb całym ciężarem swego ciała naparł na
Horusa i powalił go na łopatki.
– Artemis!
Miko szybkim kopniakiem wysłała białego Cetusa w
powietrze, po czym skoczyła za nim i zaatakowała toporem. Bóg pozbierał się i
wystrzelił świetliste pociski w stronę niebieskiego ssaka.
– Sophie, gotowa? – Wales zwrócił się do dziewczyny.
– Zawsze i wszędzie. – odparła. – Grand Cetus Wielki Wir!
Arena zatonęła w szalejącym żywiole. Artemis kręciła
się na skrawku.
– Topór księżyca!
Miko przecięła wir na pół, a Horus wybił Cetusa
włócznią.
– Tak łatwo nie wygracie! Specjalny atak! Wielka
Flotylla!
– Specjalny atak! Wielka Wiktoria!
– Łączony atak! Wielka fala! – Sophie i Klaus oparli
się o siebie plecami i wysunęli ręce.
– Nil, gotowy? – spojrzałam na ogromną falę, która
zmierzała w naszym kierunku z zamiarem zmiecenia beyi z powierzchni areny.
– Oczywiście.
Artemis i Horuseus skinęli głowami i rozdzielili się.
– Ucieczka nic wam nie da! – krzyknął Wales.
– Spokojnie, za chwilę skończymy. – machnęłam ręką.
– Zmiotę te wieloryby z powierzchni ziemi. – Artemis
wybiła się wysoko ponad arenę.
– Mistyczny krąg!
– Piosenka mroku!
Nasza taktyka wyglądała tak: mistycznym kręgiem
wysyłamy Cetusy do góry, a miko swoimi mocami wgniecie ich w ściany stadionu.
Jak widać wyszło nam świetnie.
– Wygrali Nil i Jennifer z drużyny Wild Fang! –
ogłosił DJ.
Diamentowe Bliźniaki niezbyt przejęły się przegraną. W chwili
gdy Sophie przywołała beya, poczułam napływ mrocznej energii.
– Cetus! – krzyknęła Artemis, ale było już za późno.
Dziewczynę otoczyła ciemna aura. Padła na kolana i
złapała się za głowę.
– Sophie? – Wales ukląkł przy niej.
– Nie zbliżaj się. – przeskoczyłam przez arenę. – To
mroczna moc.
– J-jak? Przecież nie była opętana. – chłopak cofnął
się o krok.
– Nie wiem. – delikatnie poklepała dziewczynę po
plecach. – Sophie?
Uniosła głowę i skierowała we mnie swoje oczy
pozbawione wyrazu. Po chwili mrok wypłynął z niej i zaatakował mnie.
Ta moc nie jest w stanie mnie opętać, bo nie jestem
człowiekiem. Ale to by było trochę dziwne gdyby mnie przebiła i została
wchłonięta, więc uniknęłam jej. Victor prosił mnie, bym jeszcze bardziej
uważała, gdyż boi się, że ludzie zaczną coś podejrzewać.
Siegnęłam po jej beya. Płonął czarnym płomieniem.
– Bardzo silnie zainfekowany. – stwierdziła Artemis.
– Jak oni to zrobili?
Sama zadawałam sobie to pytanie. Lekko ścisnęłam
Cetusa. Sophie pisnęła. Czyli są mocno powiązane. To oznacza, że najmniejsza
szkoda dla beya, oznacza duże cierpienie dla bleydera. I co ja mam teraz
zrobić?
– Artemis, jakieś pomysły jak się tego pozbyć?
– Możesz bez obaw wchłonąć mrok, ale to trochę
zajmie. Uważaj.
Uniknęłam uderzenia ciemnej energii. Sophie zaczęła
się obłąkańczo śmiać.
– Zniszczę was! Zniszczę! – krzyczała grubym głosem.
Wales patrzył się na nią z przerażeniem. Na
trybunach panowała wrzawa. Wszyscy starali przyjrzeć się Sophie, ale cofali się
przed atakami mrocznej mocy.
– Co robimy? – Julian i Kyoya znaleźli się przy nas.
– No, sorry ja się na oczyszczaniu z mroku nie znam.
Musi opanować tą moc inaczej oszaleje. – mruknęłam.
– A pogotowie nie pomoże? – spytał Konzern.
Spojrzałam na niego z politowaniem.
– Dadzą jej zastrzyk na uspokojenie? – prychnęłam. –
To mroczna moc, baranie! – ryknęłam i odwróciłam.
Nagle mrok znikł, a Sophie osunęła się nieprzytomna
na ziemię. Wales przerażony wziął ją na ręce.
****
Victora obudził trzask drzwi. Spojrzał półprzytomnie
na swojego gościa, którym okazał się jego syn – Takeru.
– Co się stało? – spytał, trąc powiekę.
– To. – Takeru włączył telewizor.
Na ekranie
pojawiła się Sophie opętana przez mroczną moc. Victor wytrzeszczył oczy. W
jednej chwili całkowicie oprzytomniał.
– Lecimy tam. – podjął szybką decyzję.
– Nie musimy. – Takeru położył ojcu rękę na
ramieniu. – Dziewczyna zemdlała.
– Doszło do infekcji?
– Nikt jej nie dotknął, bo Jenny w porę ich
ostrzegła.
Władca kiwnął głową. Czyli ta era opętanych to
najprawdziwsza prawda. Przeklął głośno. Nie dość, że poszukiwał Alter i owych
magów to jeszcze to.
– Wyślijcie tam Kaito. Niech dopilnuje porządku. – zarządził, po czym szybkim krokiem podążył w stronę pokoju zebrań. – Zawołajcie generała
Besariona. Pilna narada. – powiedział do dwóch strażników.
Ci skinęli głowami i polecieli wypełnić rozkaz.
– Kimiko! – zawołał.
– Co się stało? – spytała jego żona, stając przed
nim z filiżanką herbaty. – Mam nadzieję, że to ważne, bo mam herbaciane
przyjęcie. – wskazała głową na otwarte drzwi.
– Mroczna moc powróciła. – powiedział Victor. – Po skończeniu
dzisiejszych zawodów mogłabyś zrobić wiesz co? – spytał.
– Jeśli muszę. – demonica westchnęła.
– To wyścig z czasem, Kimiko. – niespodziewanie uściskał
ją. – Ci magowie planują coś niebezpiecznego.
– Wiem.
Puścił ją i podążył w kierunku końca korytarza.
Kimiko obejrzała się za nim i wróciła do salonu na przyjęcie.
*****
Sytuacja się względnie uspokoiła i wrócono do walk.
Tategami i Konzern szykowali kuczery.
– Naprawdę demony nie mogę być opętane przez mroczą
moc? – dopytywał się Nil.
- Nie. To by przeczyło trochę naszej naturze. Mimo że posługujemy się ciemnością, to mrok jako bliźniak nie może nas uszkodzić. –
mruknęłam.
– Jaka jest różnica między ciemnością a mrokiem?
– Duża. To długa historia, Nil. Może kiedyś ci ją
opowiem, ale teraz skupmy się na walce, dobrze? – oparłam ręce o barierkę.
– Jak chcesz. – odparł i wbił wzrok w stadion.
– Let it rip! – wrzasnęli dwaj bleyderzy.
– Leone, odwrócone tornado!
Ostatnio Tategami polubił od razu wyprowadzać ataki.
Jednak Julian nic sobie z tego nie zrobił. Jego Destroyer mieczem zniszczył trąbę powietrzną i zamachnął się na lwa.
Nie bez powodu Leone był kiedyś nazwany przez
Madokę żelazną fortecą. Zablokował atak i pazury poszły w ruch.
– Strzała Grawitacji! – ryknął Julian.
Leone został przykuty do areny.
– Żałosne. – prychnął Kyoya. – Wichrowa ściana mocy!
Bey wyrwał się spod strzały Perseusa.
– Czarny Excalibur!
– Miażdżący Kieł Królewskiego Lwa!
Dwa specjalne ataki starły się. Leone warcząc, napierał coraz mocniej na Destroyera, a bey Juliana odpychał go.
Konzern uśmiechnął się z wyższością.
– Dałeś się nabrać!
– Co? – warknął Kyoya.
– Styl obronny! Otwórzcie się oczy Meduzy!
Tym razem bey Tategamiego został całkowicie
unieruchomiony. Wirował z każdą chwilą coraz wolniej.
– To są chyba jakieś kpiny! – wrzasnęłam. – Jesteś legendarnym
bleyderem i przegrywasz?!
Tategami odwrócił się i ku mojemu zdziwieniu na jego
twarzy gościł drapieżny uśmiech.
– Wszystko pod kontrolą, Ashida.
– No coś tego nie widzę!
– Zaraz zobaczysz. Leone!
Bey zabłysł zielonym światłem.
– Potęga wiatru!
Leone wytworzył 10 tornad, które złączyły się w
ogromną trąbe powietrzną.
– Niesamowite Kyoya- san! – wrzasnął Benkei.
– Wow. – wyrwało mi się.
Jak żyję, nie widziałam tak ogromnego tornada.
Widzowie trzymali mocno swoje rzeczy, by nie uleciały. Kilka zdjęć naszego
zespołu, Excaliburu i przede wszystkim narwańca tańczyły w powietrzu.
– Koniec. – mruknął Kyoya, gdy Destroyer uderzył o
ziemię.
– Kiedy nauczyłeś się tego ataku?
– Niesamowite! Niesamowite! – ryczał ciągle Benkei.
– W końcu jestem legendarny, nie? Musze się pokazać
od jak najlepszej strony. – powiedział Tategami.
– Więc...Wygrała drużyna Wild Fang! – krzyknął DJ z
niezadowoloną miną.
– To nie fair! – wrzasnął ktoś z widowni. – To przez
nich Sophie – san została opętana!
Przewróciłam oczami. Jasne, zwalcie wszystko na nas!
– To nie nasza wina! – uciął Kyoya. – Idziemy. –
rzucił.
Spojrzałam do góry. Na górze trybun stał Kaito. Co
on tu robi? Ruchem ręki pokazał mi, bym poszła na dwór. Wyprzedziłam narwańca i
wypadłam na parking, gdzie czekała na nas taksówka. Kaito stał w pewnym oddaleniu koło drzew.
– Cześć, Jenn. – uśmiechnął się. – Ciekawy dzień, co?
– Czyli już wiecie o mrocznej mocy. – stwierdziłam.
– Tak. – zza drzewa wyszła Kimiko. – Teraz musimy
jak najszybciej znaleźć tych magów.
– Masz rację. – kiwnęłam głową. – Jak oni to
zrobili? – wskazałam głową na stadion.
– Prawdopodobnie mają tą mroczną moc w jakiś
ampułkach czy strzykawkach. Wystarczy dać kilka kropel na beya, a gdy on to wchłonie, mrok przejmuje kontrolę. – stwierdziła kobieta.
– Po co im to? – zastanawiał się na głos Kaito.
– Właśnie tego musimy się dowiedzieć. I dlatego –
spojrzała na mnie smutno. – musisz odejść...
– Co? – zapytałam zdumiona. – Z Wild Fang?!
Skinęła głową.
– Czemu? Przecież ktoś musi kontrolować sytuację na
zawodach!
– Kaito się tym zajmie. – powiedziała Kimiko. – Ty,
Harumi, Alice, Patrick i Izumi wyruszycie do wioski lodowych magów. Przykro mi.
– Dobra, to tam pójdziemy, zgarniemy jakieś informacje
i po sprawie, nie?
- To bardziej skomplikowane Jenny. – westchnęła. – Ja oraz Victor podejrzewany, że to wszystko dzieje się przez ciebie.
– He?
– Od kiedy twój sekret wyszedł na jaw, dzieje się coraz więcej dziwnych rzeczy. Prawdopodobnie ktoś chce cię dorwać. Dlatego na pewien czas powinnaś opuścić ludzki świat. Jeśli sytuacja się nie zmieni, będzie to znak, że ktoś chce po prostu rozpętać erę opętanych i trzeba to będzie ogarnąć.
– Niech będzie – mruknęłam. – To wszystko?
Skinęła głową, więc odwróciłam się na pięcie i wróciłam na parking.
Moja była już drużyna czekała na mnie przy taksówce.
Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Żal mi ich opuszczać.
– Słuchajcie – zaczęłam. – Muszę odejść. –
wypaliłam.
Spojrzeli na mnie, jakbym właśnie im oświadczyła, że
biorę ślub z Ryugą i zamieszkamy wspólnie w buszu.
– Co? – warknął Kyoya. – W środku turnieju? W kulki sobie lecisz?!
– Nie. – mruknęłam. – Po prostu mam ważną misję.
– To poczeka!
– Nie może.
Zacisnął ręcę na moich ramionach.
– Nigdzie nie idziesz.
– Bierz te łapy. – warknęłam. – Chcesz oglądać
kolejnych opętanych? Lub stać się jednym z nich? Nie? To mnie puść! – wyrwałam mu
się.
– Ale wrócisz? – zapytał Demure.
– Właśnie? – dołączył się do niego Nil.
Oj, Demure, Nil. Czy wy zawsze musicie być tacy kochani?
– Przepraszam. – uśmiechnęłam się smutno. – Benkei mnie
zastąpi. – zerknęłam na Hanawę. – Tymczasem żegnajcie.
Nim zdążyli coś powiedzieć, teleportowałam się do
pałacu.
****
Alter
Wiem, że większość z was ma mnie za chorą sadystkę i
powiem wam, że się nie mylicie. Jestem zła i w pełni zdaję sobie z tego sprawę.
Ale co z tego? Dobro i zło to złudne pojęcia, które mają tylko usprawiedliwiać ludzkie czyny.
Narodziłam się dwa lata temu przez gwałtowne
nagromadzenie mroku w mojej siostrze. A teraz po dwóch latach życia w cieniu, wreszcie żyję na swoich zasadach i we własnym ciele. Jeszcze raz spojrzałam na
moją białą jak lilia rękę. Dobrze, że ja i siostra wyglądamy inaczej. Nie chcę, by moje wyczyny przypisywano jej. Nie pozwolę znowu spychać się do roli
rozdwojenia.
Spojrzałam na tą żałosną rasę pod moimi stopami. Jak
ona może żyć koło takich słabeuszy, którzy zabijają się nawzajem i nie
posiadają żadnych mocy? Kiedyś była inna. Taka jak ja. Zabijała ludzi bez
mrugnięcia okiem. Brakuje mi tamtej Jenny. Jednak nie ma czasu na wspominanie
przeszłości, muszę wreszcie zacząć żyć.
Teleportowałam się do Włoch. Weszłam do najbardziej
obskurnego hoteliku, jaki znalazłam. Recepcjonista tylko coś burknął, że mam się
wynosić, ale spora kupka monet zmieniła go w energicznego właściciela. Wręczył
mi klucz, poradził bym nie otwierała okna i ukłonił się na odchodne. Nie zwróciłam
najmniejszej uwagi na pokój, tylko od razu walnęłam się na łóżko.
Miałam jeden
zasadniczy problem. Jak się nazwę? Nie mam imienia. Oficjalnie nie istnieję.
Nawet lepiej. Nikt nie będzie wiedział, kim jest demonica z długimi, czarnymi
włosami i czerwonymi oczami. Przejrzałam notatnik. Zapisywałam w nim wszystkie
imiona, które usłyszałam wraz z ich znaczeniami. Może Mei? Albo Mitsuki? Koniec
końców zdecydowałam się na Mitsuki. Brzmi poważniej i nie kojarzy mi się z
uroczą pięciolatką. A teraz ostatnia czynność. Przypomnieć sobie kogo mam
zabić. Przekartkowałam notatnik i znalazłam odpowiednie nazwiska. Wreszcie po
tylu latach. Zemszczę się.
Odchyliłam głowę. Och, te krzyki, krew, przerażone
spojrzenia. Nie mogę się doczekać, by znów to zobaczyć, by poczuć ten dreszczyk ekscytacji, kiedy ofiara dławi się własną krwią. Wyciągnęłam z
wewnętrznej kieszeni kurtki średniej długości zakrzywiony nóż. Stęskniłam się za nim.
Mam w dupie
czy mnie po tym złapią. Póki co mam jeden cel. Kto wie może potem znajdę
kolejny. Dość tego przygotowywania, czas pokazać nędznym słabeuszom kto wrócił.
Pstryknęłam palcami, tym samym przenosząc się pod kamienny domek na obrzeżach miasta. Widziałam przez okno uśmiechniętą
kobietę, która nakładała starszemu mężczyźnie spaghetti. To on. Jeden z tych
którzy wywołali tą bestię. Zapukałam. Otworzyła drzwi owa kobieta.
– Słucham? – spytała i lekko się cofnęła, gdy światło
dochodzące z sieni mnie oświetliło.
– Mam tutaj coś do załatwienia. – weszłam i
zatrzasnęłam drzwi nogą.
Jej oczy rozszerzyły się z przerażenia. Stałam przed
nią w pełnej demonicznej krasie.
– Margie, co się stało? – zawołała, jeszcze nieświadoma ofiara.
– Przeszkadzasz. – szepnęłam do niej i zanim zdążyła
się poruszyć, zatopiłam nóż w jej gardle. Krew obryzgała ściany i mnie. Osunęła
się na podłogę. Przeszłam nad nią, kierując się do salonu. Czułam zapach włoskiej
kuchni.
– Margie? – powtórzył staruch tym razem
zaniepokojony.
– Yo, Daichi. – uśmiechnęłam się drapieżnie, wchodząc do przytulnie urządzonego salonu –
Poznajesz starą znajomą?
– Ty...ty...chłopak...krew...bestia...ty! – zaczął bełkotać, jednocześnie próbując wstać, ale nogi mu tak drżały, że nie był w stanie zachować równowagi.
Westchnęłam ciężko. Żałosny jak cała jego rasa.
– Pora spłacić rachunki, Daichi – zlizałam krew kobiety z noża i spojrzałam na niego znacząco.
– Nie! – wrzasnął nagle i rzucił we mnie talerzem.
Odchyliłam głowę, a naczynie rozbiło się na ścianę.
– Daruj sobie szopkę – zacisnęłam rękę na jego szyi i zwaliłam go z krzesła. – Ode mnie
nie uciekniesz.
Jego upajający uszy krzyk rozległ się w całym domu.
****
Coś się stało. Czuję to. Rozdzieliłam się z Alter pięć
dni temu, ale jeszcze wyczuwam niektóre jej emocje. Victor mówił, że to zniknie
za jakiś czas. Szczerze? Nie interesowało mnie, co chce zrobić. Wreszcie
uwolniłam się od niej, a ona ode mnie. Victor co prawda wysłał za nią list
gończy, ale jednocześnie polecił, by żaden cywil nie próbował z nią walczyć na
własną rękę. Jest niemal tak silna jak ja. Przeklęta psychopatka.
Oparłam się o
zimną szybę. Żyła tylko dla zemsty, jednak Kimiko uważa, że gdy jej dokona, zatraci się do końca i będzie zabijała tak długo, aż nie zginie.
Kiedy odłączyłam się od Wild Fang, przeniosłam się do
własnego mieszkania i czekałam z przyjaciółmi na wiadomości o wiosce, do której
mieliśmy się udać. Na razie Wild Fang nie miało żadnych walk, ale zbliżał się
finał grupy ,,B”. Dobrze, że w tej grupie nie ma drużyny Gingi, bo Kyoya znów
by coś zrąbał. Żałuję, że nie ma mnie z nimi, ale co zrobić? Takie życie.
– Jenny nie smętaj na parapecie, tylko chodź! –
krzyknął Izumi z pełnym kubłem popcornu.
– No chyba, że się boisz. – dorzucił Patrick.
– Że co proszę? – uniosłam brwi. – Wziąłeś swojego
pluszaczka? – spytałam szatyna.
– Hahaha, ale zabawne. Twój poziom. – mruknął i
zniknął za drzwiami.
Zeskoczyłam z parapetu. Wiem, że nie raz spotkam
jeszcze Alter. I wcale mi się to nie podobało.
****
Mitsuki
Ta cała Margie wspaniale gotowała, muszę jej to
przyznać. To był najlepszy posiłek jaki jadłam od wieków. Odłożyłam talerz i otarłam
twarz. Podczas posiłku Daichi dogorywał sobie, przygwożdżony do ściany
żelaznymi gwoździami. Będzie miał szczęście, jak komuś uda się rozpoznać jego
ciało. Specjalnie się postarałam, by jego twarz była najbardziej zmasakrowana.
– Jak tam? – podeszłam do niego i wbiłam mu nóż z resztkami sosu w łydkę.
– Po...Pot...Potwór... – wydyszał na ostatkach sił, nie mając już nawet siły na krzyki.
– Nie, mój drogi. – pokręciłam głową. – Ja tylko
wypełniam mój obowiązek.
Chciał coś powiedzieć, ale zakrztusił się własną
krwią. To koniec spektaklu.
Znowu stałam w moim pokoiku. Zmyłam krew z rąk. I
zaczęłam się śmiać. Wreszcie! Gdy jego kumple usłyszą o nim, wpadną w panikę i
będę uciekać. Zabawniej jest polować na broniącą się zwierzynę, prawda? Prawda?!
Opadłam na pościel, zostawiając na niej krwawe ślady. Muszę się stąd
wynieść. Victor panikuje, przecież nie skrzywdzę swoich. O ile nie wejdą mi w
drogę. Otworzyłam okno i stanęłam na parapecie. Odwróciłam się tylko, gdy usłyszałam szelest skrzydeł i obdarzyłam Władcę Demonów uśmiechem.
– Zrobiłaś to. – stwierdził, widząc moje ubranie.
– Brawo. – zaśmiałam się. – Przykro mi Victorze, ale
mam jeszcze dużo spraw do załatwienia.
Machnął ręką, a wokół moich kostek i nadgarstków
owinęły się stalowe grube łańcuchy.
– Nigdzie nie idziesz. – warknął. – Muszę zadusić to
szaleństwo w zarodku. – zacisnął pięść, a ja poczułam, że moja moc zaczyna mnie opuszczać.
Cholera, muszę się pośpieszyć, bo inaczej wszystko przepadnie.
– Wybacz. – skupiłam energię i szybkim wybuchem zniszczyłam okowy. Wyskoczyłam w mrok, unikając kolejnych. – Ale dopiero zaczęłam się bawić, Victorze! – cisnęłam w budynek kilka wiązek mocy i teleportowałam się.
Od rana w telewizji mówiono o „Przerażającej zbrodni
nowego Kuby Rozpruwacza.” Daichi Yasuda. Jeden z zabójców Michaela.
– Czyli Alter podąża za nimi. – podsumował Patrick,
gdy prezenterzy przerzucili się na jakiś skandal polityczny.
– Jakże mi przykro. – ziewnęłam.
– Tylko się nie popłacz.
– Wybuchnie panika. – powiedziała Yuka. – Ludzie
będę bać się wychodzić z domów. Myślicie, że Victor coś z tym zrobi?
– Formalnie to Alter nie istnieje. Nie należy do
żadnej z ras. Victor nie musi się nią zajmować – Harumi wertowała gazetę. – O, jeden z dziennikarzy określił jej wyczyn "najokrutniejszym mordem w ciągu dwudziestu lat"
– To się nazywa rozmach. – mruknął Patrick znad
miski z płatkami.
Spojrzałam w lustro. Wpatrywała się we mnie bledsza
niż zwykle dziewczyna z niedbale ułożonymi włosami i lekkimi cieniami pod
oczami. Nagle uśmiechnęła się mrocznie, a tęczówki zmieniły kolor na czerwony.
Może i Alter uciekła z mojego ciała. Mrok pozostał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Kopniak weny i oto rozdział :DJenny: No super -.-
Ja: Siła wyższa.
Jenny: Czyli ty.
Ja: Hahahaha jak widać ^^
Izumi: Już 22 rozdziały O.O
Ja: I teraz trzeba się brać za one shot o Kyoyi :D
Kyoya: Mam złe przeczucia.
Ja: Spokojnie, ja też.
Kyoya: Żeś mnie pocieszyła.
Ja: Zła jestem?! Masz nowy atak.
Kyoya: Dziękuje. Happy?
Ja: Bardzo ^^ Ryuga! Yuka!
Ryuga: Serio?
Ja: Bez gadania ^^
Yuka&Ryuga
Yuka: Witamy po niedługiej przerwie.
Ryuga: Taa.
Yuka: Zastanowię się, czy jednak nie kupić tego jachtu...
Ryuga: Angel czemu wpychasz mnie w takie show, skoro wiesz, że nie jestem gadatliwy?
Ja: By czytelnicy się tobą nacieszyli.
Ryuga: Nie kupuję tego.
Ja: No weź -.- Bo naślę na ciebie Yato >.< za jedyne 5 yenów zrobi wszystko!
Ryuga: Idiota.
Ja: Może trochę. Aaaa! Nie gadać, tylko brać się do pracy!
Ryuga: Ty jedyna tu mówisz.
Ja: Shut up!
Yuka: To dość długi rozdział jak na Angel, więc może rozpiska.
Ryuga: Obojętnie.
Yuka: *grzebie w papierach* Zgubiłam.
Ryuga: *załamany* Cokolwiek. Nie chcę tu siedzieć!
Yuka: Tylko niczego nie rozwal. Podsumując: Alter szaleje, Jenny musi odejść, ale przed tym skopuje tyłki rodzeństwu.
Jenny: Jak odejść to z klasą!
Yuka: Dokładnie. Julian pewnie znów dozna załamania.
Ryuga: Frajer.
Yuka: Wszystko?
Ryuga: Wszystko.
Yuka: No to my się odmeldowujemy ^^
Ja: Chyba pomyślę nad zmianą prowadzących...
Ryuga: Zbawienie!
Ja: *ubrana cała na czarno*
OdpowiedzUsuńKelly: Oj nie załamuj się. Jest dobrze.
Ja: ... Przynajmniej będę mieć co czytać na matmie. Chyba że matematyczka bd czytać wyniki :'( Zastrzelecie mnieeeeee!
Ja: *siedzi gdzieś w kącie i zwija sie ze śmiechu*
UsuńKelly: zerka na zegarek* Od 8.15 tak ma i jeszcze jej nie przeszlo.
Ness: A co ty bys robila gdyby na kazdej lekcji nic, kompletnie NIC nie robilas
Kelly: Spalabym
Ness: No to Vanessa tez to robila ale skonczylo sie tym ze jej i jej przyjaciolka zaczelo odwalac.
Ja: Na fejsie jestem kotem ja na stadjonie tez. Jestem w T-mobile. Ja tez w Tmobile. My tez w Tmobile...Za groacooooooooo APSIK
Megi: Spokojnie bd druga ulewa.
Ja: Dobra ogarne sie na chwile zeby napisac kom. Rozdzial długi w sam raz *pociaga nosem* dla mnie na obecną chwilę. Jak zwykle zapomniałam co miałam pisać. A Mitsuki rozpoczeła mord. Jenny musi odejsc eh taki los APSIK *wydmuchuje nos* Nie no gdzie sa moje prochy na alergie?!
Kelly: Czyli dzisiaj nie wzielas?
Ja: Rano jakas nieobecna bylam przez te wyniki. Zawalu dostalam gdy sie strona odswiezala *pociaga nosem* Eh nie moge z tym!
Rozdzial bardzo fajny, Zuzi pewnie tez sie podobal a ja ide szukac proszkow i dwoch rolek papieru bo cos czuje ze sie przydadza. Czekamy na next!
*wywala caly pokoj do gory nogami*
Ja: Ja bym wyszła z lekcji i poszła na lody!
UsuńJenny: A teraz będę szła do krainy wiecznego lodu. Super -.-
Mitsuki: *ogląda swój zakrwawiony nóż*
Izumi: Cieszę się, że z nami nie mieszka.
Victor: Angel ty mi życie utrudniasz -.-
Jenny: TOBIE?! Naszej dwójce!
Victor: Jednak nie jesteś egoistką.
Jenny: No dzięki -.-
Niestety bylo trzeba latac po calej szkole i szukac nauczycielki ktora zaliczyla mi projekt.
UsuńMegi: *wyglada przez okno* No i gdzie ten deszcz?
Jenny: Ni ma :D Chcę coś dobrego do picia >.<
UsuńJa: Nie! *słucha piosenki* No kurde Mitsuki twoja nuta!
Mitsuki: *kiwa głową i wraca do noża*
Ja: Proszę jak spokojna. Ja się nie wkurzy.
Kelly: Jest tylko w kij silny wiatr.
UsuńJa: A ja chce cos słodkiego.
Megi: Jakie zachcianki mają. Ja piernicze ale wieje!
Jenny: Kelly nie możesz go uspokoić?
UsuńJa: Moje włosy prze to wyglądają jak gniazdo ;-;
Izumi: Mała różnica.
Ja: *zdziela go książką*
Kelly: Po co? Jest fajny...
Usuń*wiatr przerwaca rower*
Ja: *unosi lewa brew*
Kelly: ...No dobra pójdę go troche uspokoic *zaklada katane na plecy i wychodzi*
Jenny: *łapie doniczkę* Cudowny...Dzięki, Kel ^^
UsuńKelly: Nie ma sprawy ^.^ Polecam sie na przyszlosc.
UsuńJa: *nudzi się wiec tłumaczy sobie odcinek*
Megi: *je ciasto*
Ja: *lata z siatką jak głupia*
UsuńWena uciekła?
UsuńJa: Szaleńczym sprintem. Cała ekipa za nią poleciała, bo zagroziłam, że ich wsadzę w jakieś związki.
UsuńHm skuteczny argument. Jak mi zwieje bd musiala wyprobowac. *trzask drzwi na dwor* Aha no i poszła. Kelly! Kai!
UsuńKelly: Czo?
Ja: Biegnijcie za nia.
Kai: Czemu?
Ja: *pokazuje na powyzyszy kom Angel*
Kai&Kelly: *zostaje po nich obloczek kurzu*
Ja: Jenn i Jessie na przedzie, bo rzecz jasna Kyoya i Spectra jako drugie połówki.
UsuńJenny: *próbuje złapać kota* Hahaha, ten narwaniec miałby wtedy przerąbane, bardziej niż zwykle.
Jessie: *zachodzi kota od tyłu*
Wena: *pokazuje język i wskakuje w krzaki*
Kaosu: Gdy myślisz, że już nic gorszego się nie stanie to nagle BAM! I więcej problemów na głowie.
OdpowiedzUsuńKim: Cała akcja Alter, aktualnie Mitsuki kojarzy mi się z yandere simulator.
Shizuka: Tylko, że ona nie zawraca sobie głowy sprzątaniem zwłok. *wyrywa sobie ze skrzydła kolejny odłamek szkła*
Hiromi: *podaje miskę na odłamki* Serio nie zauważyłaś szyby?
Shizuka: Nie.
Hiromi: A nie mogłaś, nie wiem, zahamować, skręcić?
Shizuka: *przewraca oczami i wyrywa kolejny kawałek szkła krzywiąc się* Wybacz, ale gwałtowne zakręty w powietrzu nie wychodzą za dobrze.
Alter: Właśnie o to chodzi *psychopatyczny uśmiech*
UsuńJenny: Takie to już życie moje ;-; Yandere to przypadkiem taka co na początku jest miła, a wariuje pod wpływem miłości? Bo jeśli tak to Alter jest pół yandere.
Izumi: Trzeba mieć dobrą kontrolę nad skrzydłami ^^
Kim: Nom. ^^ Przynajmniej tak to wygląda w grze... Bo Yuna nie ma żadnych mang z yandere.
UsuńJa: Jak jakaś się znajdzie dam ci znać.
Kim: No ja myślę. ^^
Shizuka: *z przekąsem* I dobre oznakowania na szybach.
Hiromi: Co ty jakiś wróbel jesteś, że naklejki musisz widzieć?
Shizuka: ...
Jenny: *mruczy pod nosem zaklęcia*
UsuńVictor: Mówiłem ci, że modyfikowanie jest zakazane dla ciebie!
Jenny: No wiesz co :(
Victor: Mysz z mordą kota dalej mi się śni -.- ja nawet nie wiedziałem, że się da.
Izumi: Jenny to taki mech?
Jenny&Victor: *unoszą brew do góry*
Izumi: Bo zawsze ona pokazuje nowe sposoby ^^
Kaosu: Hm, czyli Jen tworzy hybrydy?
UsuńHiromi: *odstawia miskę ze szkłem* Pamiętam jak w photoshopie Yuna też tworzyła mieszańce.
Shizuka: Kruk z końskim czerepem.
Ja: A wy niby mieliście ciekawsze pomysły?
Hiromi: Tak.
Jenny: A nie powinnam xD cóż jestem oryginalna ^^ Aaron jak randka?
UsuńIzumi: Będą z tego dzieci?
Harumi: Najpierw jest ślub!
Jenny: Mam ćwiczyć, ale jestem zbyt ciekawa ^^
Aaron: To nie była randka.
UsuńKaosu: Taa, jasne. ^^
Hiromi: Oczywiście, że nie. ^^
Aaron: *zły błysk w oku* Wasza dwójka ma jakiś ewidentny problem.
Hiromi&Kaosu: Nie. *pojawiają się aureolki nad głowami, ale po chwili aureola Kaosu przestaje świecić i spada mu przekrzywiona na głowę, a Romi zamienia się w różki*
Kim: A próbowałaś zmieszać gąsienicę z małpą?
Shizuka: Nawet nie podsuwaj jej takiego pomysłu Kusari.
Kim: Za późno.^^
Jenny: Wiecie ja to robię przypadkowo. Nie zawsze modyfikuje.
UsuńIzumi: Ta Aaron , a ja jestem pesymistą. Miłość rooośnie wokół naaas!
Yuka: *bierze zatyczki do uszu*
Jenny: Te błyski mi się nie podobają. Jess Maskaradowi skopała cztery litery. Chyba nie chcesz powtórki?
Victor: JENNIFER!
Jenny: To nie ja, to kot!
Victor: A ja jestem święty turecki.
Jenny: Cześć kolego ^^
Victor: Kopiesz sobie grób.
Kim: Meh, szkoda.
UsuńShizuka: Zawsze masz photoshopa Kim.
Kim: Ale to strasznie zawracanie głowyyyy. :(
Aaron: *podnosi ręce* Do was nic nie mam tylko przyszywana kuzynka i Yakaru ciągle gadają o tym moim wyjściu.
Hiromi: Bo to BYŁA randka!
Aaron: To było ZWYKŁE wyjście!
Hiromi: Akurat ci uwierzę!
Aaron: A powinnaś!
Kaosu: *kręci aureolą na palcu* Oni jednak muszą być ze sobą jakoś spokrewnieni. ^^
Jenny: Spoko Romi, za niedługo dostaniemy zaproszenia na ślub Aarona i Kelly :) Tylko pamiętaj Ar by iść do normalnego fryzjera ^^
UsuńIzumi: To pięknie wyglądało jak Jenn chciała uleczyć królika i wyrosła mu morda krokodyla.
Patrick: Zjadł biurko.
Jenny: Ja się dziwię czemu się nie przewracał.
Hiromi: *macha ręką* Rozpuści mu się włosy i już będzie cacy.
UsuńAaron: *z przekąsem* Jeszcze mi kolejne 5 lat życia ułóżcie.
Hiromi: Po co? Wystarczy cię z Kelly zeswatać. A później się zobaczy. ;)
Kim: Przynajmniej miał czym się bronić przed drapieżnikami. ^^
Shizuka: Bo sam nim został?
Kim: E, tam. ^^
Jenny: Naprawdę tego chcesz? *dziki błysk w oku* Kim wymyśl im nazwę bo masz do tego smykałkę.
UsuńIzumi: Ring of fire!!!!!!!
Ja: *śpiewa razem z nim*
Jenny: Śpię u was, Romi, Kim. Ar
Kim: Hmm... *stuka palcem o brodę*
UsuńAaron: Żartujecie sobie, prawda?...
Hiromi: *wzrusza ramionami* Czasami nawet żart może być poważny. *do Jenny* Wolisz futon czy zwykłe łóżko?
Kim: A co powiecie na Keron?
Jenny: *do Romi* Mogę spać nawet w powietrzu. Keron? Dobre ^^
UsuńIzumi: No Aaron masz przerąbane jak Jenn się wciągnie.
Harumi: Już próbowała wymyślić mi i Alexowi.
Izumi: Wyjdziesz za niego kiedy Jenny wyjdzie za Kyoyę -.-
Harumi: Sorry gówniarzu jestem starsza.
Aaron: *przejeżdża dłonią po włosach* Już miałem jak Romi i Kaosu zaczęli mnie tym napastować.
UsuńHiromi: Mamy wolny futon. I chyba nie będzie ci przeszkadzać towarzystwo Rakshy i Rufo, prawda?
Kim: Ma się ten talent do nazw. ^^
Hiromi: Kto wie Izumi, Autorka może nawet głaz w piórko zamienić.
Izumi: Ej Angel pamiętasz jak cię pan od muzyki zjechał.
UsuńJa: powiedział prawdę jakby nie patrzeć. Ale 6 jest ^^
Jenny: Pewnie, że nie ^^ Będę mogła *uśmiecha się tajemniczo* Tylko czy się Kelly nie pogniewa.
Ja: Nauczyciel mistrz ciętej riposty?
UsuńHiromi: Przecież śpisz razem z Rakshą i wilkiem, a nie z Maskim. On ma własny kawałek podłogi w innym pokoju.
Aaron: Powiedziałaś to tak jakbym centralnie na podłodze spał. -.-
Hiromi: A chcesz?
Aaron: Nie za bardzo.
Jenny: Nie o to mi chodzi.
UsuńIzumi: Wy serio nie chcecie wiedzieć do czego ona jest zdolna.
Harumi: Wyrazy współczucia.
Jenny: Yuuuka! *biegnie szukać przyjaciółkę*
Ja: Tak. Powiedziałam mu: Prze pana ja śpiewać nie umiem! A on na to: ,,Dawaj śpiewaj!" No to zaśpiewałam kawałek piosenki. Rekacja? ,,Rzeczywiście nie umiesz śpiewać! Ale jaja!"
Ja: Śpiewanie... Jedynie, gdy wiem, że mnie nikt nie słyszy.
UsuńAaron: Albo masz słuchawki na uszach.
Hiromi: Myślę, że póki nic nie wyleci w powietrze Yuna się niczym nie przejmie. Musimy mieć na uwadze, że nasza "twórczyni" cuchnie romansidłami.
Ja: *burak* Ej no! Miałaś nikomu nie mówić. ;-;
Hiromi: Jestem kłamczuchą. ;)
Jenny: Angel też ma jakąś fazę na romansy.
UsuńJa: Śpiew pod prysznicem. Przydałoby się pójść.
Yuka: O co cho?
Jenny: *szepta jej coś do ucha*
Yuka: Dałoby się ^^
Hiromi: No patrz Yuna nie jesteś jedyna.
UsuńJa: *chowa się pod kołdrą*
Hiromi: Aaron, bój się.
Kim: One coś szykują.^^
Aaron: ...
Ja: Ale tylko a niektóre pary ^^
UsuńJenny: *z przebiegłym uśmiechem wychodzi z Yuką*
Ja: *wystawia głowę* U mnie zależy od aktualnego widzi mi się.^^
UsuńHiromi: A później już nikt nie ogarnia kto z kim.
Aaron: Cholera...
Izumi: Będzie dym.
UsuńJenny: *krzyczy* Oj będzie!
Ja: *stuka palcem w brodę* zgubiłam książkę z muzyki a muszę ją oddać. Cholera.
Shin: *po rozgarnieciu co się dzieje* Keron, tak? W sumie... I ship it. :)
UsuńShizuka: *parska ze śmiechu*
Aaron: Serio Kazami?! Nawet ty nie dasz mi spokoju?
Shin: Przecież to słodkie. ;)
Aaron: Ty...
Ja: Marnie. Osobiście unikam szkolnej biblioteki, bo boję się reakcji pani na fakt, że przez cały rok szkolny książki wypożyczalam książki skądinąd. x)
Hiromi: Serio Yuna? Serio?
Ja: No co? Też tak byś miała.
Ja: Kupię nową! Albo ją znajdę.
UsuńJenny: Jak to jest możliwe, że zgubiłaś książkę, którą używałaś...2 razy?
Ja: No właśnie nie wiem.
Yuka: *gada przez telefon*
Kaosu: Trzymamy kciuki Angel. ^^
UsuńHiromi: Yuna już kilka razy zgubiła tą samą branzolete.
Ja: I co?
Hiromi: Ano, że moglas z tego wyciągnąć wnioski.
Ja: -.-
Kaosu: Ari, a co ty sądzisz o Keronie?
Arisu: *wzrusza ramionami*
Ja: *przekopuje pokój*
UsuńJenny: Ari ma to gdzieś.
Izumi: *gwałtowny zryw i biegnie na korytarz, ale potyka się o wiadro, które ląduje mu na głowie* Kurrr
Harumi: *wchodzi do mieszkania*
Izumi: Już chciałem biec na ratunek.
Harumi: Z wiadrem na głowie?
Kaosu: Sprawdzałaś pod łóżkiem i materacem?
UsuńArisu: *bierze do ust pocky* Nie moja sprawa z kim go swatają.
Aaron: Znikąd wsparcia...
Hiromi: *zdejmuje wiadro z Izumiego* O ile się orientuje to hełmy z wiader już dawno są passé. ;)
Ja: Sprawdzałam wszędzie ;-; nie ma! Przerąbane
UsuńJenny: 20 zł mask wydasz. Bywało gorzej.
Ja: Może się magicznie znajdzie.
Izumi: Pewnie w tym twoim bajzlu w szafce gdzieś jest.
Kaosu: A może w lodówce? U nas często lądują tam narzędzia Mizu.
UsuńHiromi: Jest możliwość, że w makulaturze?
Ja:Ooooooo podobał mi się ten rozdział. I jestem dumna Kyoya ma nowy atak :,)
OdpowiedzUsuńLilka:*wywraca oczami*
Ja:Dlaczego Jen opuściła drużynę? :'(
Lilka:Skończmy te twoje pierdoły i przejdźmy do rzeczy. Mitsuki zabiła człowieka! Czemu nikt nic nie robi ja sie pytam. Patrick zostaw te płatki, Harumi odłóż gazetkę i zróbcie coś do choler jasnej bo wykituje chcecie żeby to coś zaczęło zaprowadzać swoje rządy?!
Lenox:Spokojnie Lili.
Lilka:Nie uspokajaj mnie!
Zmora: Czy jest coś bardziej rozkosznego niż zemsta hyhy
Lilka:Zawrzyj się!!!
Zomora:Oo denerwujesz się mam się szykować.
Lilka:*staje sztywno brew jej drga*
Zmora:Hyhyh :)
Jack:*obraca się w fotelu z rękoma za głową* Przynajmniej bitwę sobie obejrzałem.
Ja: Rozgadałeś się dziś.
Jack:A niby co mam mówić?
Ja:No nic bujaj się dalej. Czekamy an kolejny rozdział.
Ja: Widzisz chłopak się postarał ^^
UsuńKyoya: *zadowolony*
Jenny: Tylko poczekajmy aż zacznie merdać ogonem.
Harumi: Czemu? Bo w gruncie rzeczy to też morderca *wraca do czytania gazety*
Jenny: Lila musisz coś zrozumieć. My nie jesteśmy ludźmi i nie będziemy się bawić w superbohaterów. Nam to zwisa.
Izumi: Brutalne acz prawdziwe.
Mitsuki: Jego krzyki *rozmarzona*
Jenny: No świetnie Angel. Dużo jeszcze psychopatów dojdzie?
Ja: Może kilku xD
Mitsuki: Rządy? Śmieci trzeba wybić, a nie robić z nich poddanych!
Ja: Ja wiem ja widzę.
UsuńLilka:Ja rozumiem ja wszystko rozumiem...Nie kurde nic nie rozumiem a Nil a Demur a Yuka to ich dom a jak Mitsuki zachce ich zabić. Mówiła to chyba. Nie ja wykituje dziś jak Bóg mi światkiem.
Zmora:Bogowie?! Hahah! Bogowie to tchórze.
Lilka:O matko skończcie obie.
Zmora:Chciał byś co?
Lilka:No a nie. Gadasz i gadasz raz po Suachiri raz po Rusku a wczoraj po łacinie. Po za tym jeśli Mitsuki coś odwali to nie będzie na ciebie Jen chyba musicie ją zatrzymać nie? Po za tym wracaj na te zawodu już ci miałam śpiewać Waka waka i zatańczyć.
Jenny: Ja chcę, a mi nie pozwalają ;-;. Jeśli Alter zaatakuje Wild Fang i Yukę to ją zabije. Jeśli teraz niszczy naszych wspólnych wrogów to nic mi do tego.
UsuńYuka: Ja się już przyzwyczaiłam do jej rozumowania. Lila. Ty też przywykniesz.
Jenny: Czemu ma być na mnie? Mitsuki zrobiła to niech się broni.
Mitsuki: *obłąkańczy uśmiech*
Jenny: Jeszcze mnie kuźwa siostra nazywa -.- Mnie bardziej ciekawi czy tym razem narwaniec może nie zrąbie walki drużynowej. Ha wiadomo, że położy na całej linii xD
Benkei: Wygrana z Ginga to jest jego cel!
Jenny: Szkoda, że to są zawody o tytuł światowy! O niie, pójdę do tej zakichanej wioski, a potem wrócę, bo beze mnie będzie masakra.
Kyoya: Wreszcie mam spokój.
Jenny: A tak mi odejść nie dawałeś.
Kyoya: Kto będzie walczył?!
Jenny: Masz obecnie 4 - osobową drużynę. No jakiś wybór jest ^^ Radź sobie.
Lilka:A rób co chcesz twój wybór tylko nie daj jej ich skrzywdzić. Ja juz jestem przyzwyczajona do dziwnych tekstów Zmory nie wiem czy jest mnie coś w stanie zdziwić...Chociaż pewnie.
UsuńJa: Benkeii jestem z tobą całym sercem!
Lilka:*strzela face palma mrucząc cos pod nosem*
Jenny: Czy ja wiem. Nic nie jest pewne, Ale dość tych depresji ^^
UsuńIzumi: To takie wklęsłe doliny, nie?
Ja: Skończcie z tą geo! Stworzenie szatana i tyle!
Victor: Protestuje.
ja: Lalalala nie słyszę cię.
Jenny: Dlaczego dziewczynom podobają się takie ameby?
Harumi: To jedna z największych zagadek.
Lilka:Macie racje niema co smutać na razie chociaż powinniście mieć na oku Mitsuki. A to dlaczego "dziewczynom podobają się takie ameby?" to normalnie istna enigma. Pewna różowa landryna postać która ma dopiero wejść powie mi że on ma zwierzęcy magnetyzm ale o co jej chodzi to nie mam pojęcia.
UsuńJa;Ty myślisz tak o Geo ja myślę tak o Ruskim. Po ostatniej nauce Rosyjskie litery przelatywały mi przed oczami kiedy je zamykałam. A ostatnio nawet zamiast używać niektórych zwrotów po polsku to mi się wypsnie i po Rusku nadaje.
Ja: *słucha piosenki ,,Human"*
UsuńJenny: Zwierzęcy to się zgodzę. Ale wygląd :P.
Kyoya: Przypominam, że w 1 rozdziale powiedziałaś, że jestem przystojny.
Jenny: Izu zakropił mi oczy przez ,,przypadek"
Izumi: Przeprosiłem!
Ja: *cierpi na brak weny* Ciągle się zastanawiam czy będzie 2 część tego opowiadania O.O
Jenny: Pierwszej nie skończyłaś, a już o drugiej myślisz.
Ja: Mam napisany rozdział 30. Sorry taka już jestem. Matko, ale by było zejebiście gdyby na podstawie naszych blogów zrobiono anime *.*
Lilka: Nie wiedziałś co mówisz. Przyjmijmy ze do tych kropel dodać można niewyspanie i działanie Mitsuki. Jak już gadamy o Bucu to coś wam zdradzę. Jednak kupela Kruka stwierdziła takie rzeczy an jego temat ze kruk się załamała.
UsuńJa:Tak a zobaczyła pierwszą scenę z Ketą i od razu się zakochała i stwierdziła ze to jej dziecko. Ja mówię jej jak nazywa się Benkeii a ona usłyszała Pancakes Hawajski-Naleśnik Hawajski rozumiecie? U-U I tak od tamtej pory na niego mówimy żeby się połapała o kim mówię jak mówię.
Lilka:Tak Kruk też ma w głowie drugi sezon a tu dopiero pierwszy się rozkręca.
Ja:Tak anime o tym wszystkim. Nawet ostatnio pewna osoba stwierdziła że ja powinnam to wszystko wyreżyserować, zagrać i jeszcze w kamerzystę się bawić po drodze. Logika XD
Jenny: Głucha niczym Angel.
UsuńJa: Nie jestem głucha! Tylko jak się na czymś skupię to możecie do mnie mówić i mówić, a i tak nic nie zrozumiem.
Jenny: Mitsuki? Nieee. Powiedzmy, że miałam gorszy dzień.
Ja: Ja nie wiem czy będzie 2 sezon. Może skończę po tych zaplanowanych 80-90 rozdziałach?
Jenny: Zostawisz mnie? ;-;
Ja: Nie! *tuli Jenny* Spoko ja jeszcze coś wymyślę. Mam czas.
Harumi: Jakbyś się roztroiła to byś dała radę :D
Ja:Ej ej nie obrażać mi tu nikogo.
UsuńLilka:Fakt faktem ze na pewno nie mówiłaś tego celowo tylko z chwilowej głupawki.
Ja:Musisz pisać bo ja cię znajdę. Ma swoich ludzi od tego B/
Jack:Taa pomoc drogową.
Ja:Cii.
Jenny: Tak!
UsuńJa: Ja cię Kruk szukam! Mazowsze, Mazowsze.
Patrick: Z jej ogarem i uwielbieniem geo to trafimy na Kaszuby.
Ja: No to gdzieś blisko!
Patrick: To nad morze.
Ja: -_-
Jack:Kiedyś kruk się zamyśliła i pokazała mazury w kotlinie sandomierskiej więc idziecie nowe mapy się tworzą.
UsuńJa:To przez przypadek bo patrzyłam za okno a wskazówką machałam po mapie.
Jack:Jasne.
Lilka:A ja i tak najbardziej będę lubiła Historie i nie lubiła matmy.
Ja:Moje dziecko :') Ale biologia i tak nailepsiejasza.
Lilka:Nie bo Historia.
Ja:Biologia.
Lilka:Historia.
Ja: Biologia.
Lilka:Nie bo Historia.
Jack:Szukajcie a znajdziecie...
Jenny: Tak powiedział Judasz.
UsuńJa: Co?
Patrick: Jenny ogar już nie będzie religii.
Jenny: Jakże mi przykro.
Ja: Mi też *sarkazm* Dawaj Kruk zrobimy mapy!
Harumi: A potem pół Polski się zgubi.
Ja: Trudno!
"Jenny: Tak powiedział Judasz."
UsuńJack: O-O
Lenox: Według Kruka gdzieś koło Łodzi trafi meteor i wszystko się pomiesza. Mazury będą tam gdzie kotlina sandomierska a Beskidy nagle znajdą na granicy z Białorusią tak w nizinie podlaskiej a i pojezierze pomorskie zamieni się w wielkopolskie.
Ja:Wiecie jak się miało pięć lat to polska była całym światem XD
Ja: Myślałam, że jest tylko moje miasto xD
UsuńJenny: A ten Judasz to był taki prorok nie?
Ja: O mam kolegę z Łodzi co moja koleżanka do niego w Chorwacji zarywała. Ciekawe czy mnie pamięta.