Alice cierpliwie rozczesywała długie włosy Jenny.
Szatynka siedziała po turecku na dywanie i i lekko uśmiechała się do swojego
odbicia oraz przyjaciółki. Alice sięgnęła po grube czarne wsuwki i wsunęła we
włosy. Kok był gotowy. Kilka kosmyków opadało Jenny na czoło.
– Dziękuje. – powiedziała Jennifer, kręcąc głowę by
sprawdzić wytrzymałość fryzury. – Kurde, mi nigdy nie wychodzi. Jak ty to
robisz?
– Używam mocniejszych gumek. – Alice wzruszyła
ramionami i wstała z czerwonego krzesełka.
Jenny zerknęła na sześć ogromnych plecaków, wypełnionych
po brzegi. Oprócz nich w kącie leżały jeszcze wełniane czapki i grube kurtki.
Zmarkotniała. Nie znosiła zimna, a o ironio losu jutro mieli ruszać do wioski
lodowych magów.
Patrick po raz setny tego dnia rozmawiał z Kaito
przez video – czat i powtarzali wspólnie plan.
– Zjawię się jutro o dwudziestej i przeniesiemy się
do krainy. – mruknął już nieco znudzony Rolini. – Panikujesz jak Victor.
– Ja się tylko martwię. – oświadczył Patrick. –
Nigdy tam nie byliśmy.
– I co? Myślisz, że zamienią nas w bałwanki? –
zaśmiał się chłopak. – Jeśli nie strzelimy żadnej głupoty, to może nie zauważą, kim jesteśmy.
– I to jest dobra postawa! – zawołał Izumi z
sąsiedniego pokoju. Rozległ się dźwięk uderzenia. – Nie trafiłaś!
– Miałeś się spakować cztery godziny temu! – jęknęła Harumi
z niedowierzaniem. – Jak z dzieckiem.
– Niepełnosprawny umysłowo w dodatku. – dorzucił Patrick
z bezczelnym uśmiechem.
– Odezwał się ten co ma oczy jak królik. Czerwone i
małe!
– Bo analizuje naszą sytuację i szukam informacji,
debilu!
– Książki też są pełne ciekawych faktów.
– To ich poszukaj, panie mądry!
– Dobra! – Izumi zdecydowanym krokiem ruszył w
stronę biblioteczki Jenny.
– Pakowanie! – Harumi cisnęła w niego plecakiem i
mnóstwem innych przedmiotów czyli butelkami z wodą, jedzeniem i zapasowymi
ubraniami.
– Jedziemy na Antarktydę? – Terada wrzucił niedbale
ubrania do plecaka.
– Można tak powiedzieć. – odezwał sie Kaito z
wielkim bananem na twarzy. – Tylko się tak nie kłóćcie w wiosce, ok?
– Teraz rozumiesz czemu się martwię? – powiedział Patrick
z nietęgą miną.
Kaito tylko machnął lekceważąco ręką.
– Znam was od małego. Zawsze się dogadujecie, gdy
trzeba.
Gray nie wyglądał na pocieszonego, ale skończył z
marudzeniem i rozłączył się. Izumi wielce obrażony usiadł na podłodze i
odwrócił się plecami do pakowanego plecaka. Harumi wzięła głęboki wdech, po
czym wyszła z mieszkania, głośno trzaskając drzwiami.
– Mogę wiedzieć, co się z wami dzieje, do cholery? –
Yuka przybrała poważny wyraz twarzy. – Ciągle na siebie warczycie. – Wzięła się
pod boki i wbiła w nich groźny wzrok. – Tak być nie może!
– To pewnie przez stres spowodowany tą grupą magów i
Alter. – powiedziała Jenny, biorąc łyk wody.
– Alter? – różowowłosa uniosła brew. – Dlaczego?
Izumi, Jenny, Alice i Patrick wymienili
porozumiewawcze spojrzenia. Bali się o przyjaciółkę. Ona była człowiekiem, a
Mitsuki chciała ich wszystkich pozabijać. Jak mogli się nie martwić?
– Alter nie przestanie na tych kilku, którzy zabili
Michaela. Ona zabije wszystkich. Yuka jesteś człowiekiem. Alter cię nienawidzi.
My nie możemy z tobą zostać. Co jeśli ona...– głos Jenny załamał się.
Otrząsnęła się z mrocznych myśli. – Nie możesz na czas naszej nieobecności
zamieszkać u Victora? Tam będziesz bezpieczniejsza.
– Nie. – Wanabe skrzyżowała ręce na piersi. – Nie jestem
tchórzem i nie będę uciekała przed jednym demonem. Nie takie rzeczy już
robiliśmy!
– No właśnie, robiliśmy.
– powiedział z naciskiem Patrick. – Sama się nie obronisz. Jeśli myślisz,
że wygrasz z Mitsuki, to jesteś głupia nie odważna. I tu nie chodzi o to, że ona
jest demonem. – dodał, widząc wzrok kumpeli. – Jest psychopatką. Nie da się
przewidzieć, co zrobi. Więc prosimy.
– Dobra.
Odetchnęli. Yuka wyglądała na nieco urażoną, ale w
głębi ducha przyznała im rację. Nie miałabym najmniejszych szans w starciu z
Mitsuki.
– Coś ciekawego mnie ominęło? – Na podłogę zleciał
stos pistoletów, strzelb i nawet bazook. – No co się tak
patrzycie? Przezorny zawsze ubezpieczony. – Harumi uśmiechnęła się promiennie.
– Może od razu zróbmy transparent ,,Jesteśmy
szpiegami, zabijacie nas!”? – spytał Patrick, przecierając oczy. – Weź jakieś
małe poręczne, by nie rzucały się w oczy. Co się tak patrzysz?
Haru pokręciła głową z politowaniem i pstryknęła
palcami. Bronie zmniejszyły się do rozmiarów kolczyków. Dziewczyna włożyła je do
kilku pudełeczek i umieściła w wewnętrznej kieszeni bluzy, po czym uśmiechnęła
się zwycięsko. Jenny wraz z Izumim wybuchnęli śmiechem na widok miny Patricka,
a Alice zeszła z kanapy i przykucnęła przy szatynie.
– Przez te twoje królicze oczy tak ogłupiałeś czy upał
uderzył ci do głowy? – zapytała z nutką rozbawienia.
– Powiedziała ta, która kupiła kurczaka myśląc, że
to ryba.
– Mięso to mięso. – Blondynka wzruszyła ramionami. –
Zresztą wczoraj było prawie czterdzieści stopni, a dziś jest tylko 35!
– Co nie zmienia faktu, że ryba mięsem nie jest i...-
zaczął Patrick, ale Izumi wpadł mu w słowo.
– Jak to?! To ja caluśkie życie w błędzie żyłem?
– Zdania w tej kwestii są podzielone. Dla jednych
ryba jest mięsem, bo jak nie to czym? Rośliną? Inni natomiast mówią coś o jakiś
prążkach i dla nich to nie mięso tylko ryba. – Yuka zabrała się za tłumaczenie.
– Moment...Czyli ryba to ryba, roślina czy mięso?
– Ryba!
- Roślina!
– Mięso!
Jenny strzeliła klasycznego facepalma na widok tej
kłótni. Izumi miał WTF wymalowane na twarzy. Harumi wertowała gazetę kulinarną
w poszukiwaniu odpowiedzi, Alice, Yuka i Patrick piorunowali się nawzajem
spojrzeniami.
– Porzućmy kwestię ryby i zróbmy coś produktywnego. –
Ashida wskazała na klimatyzację. – Patrick działaj!
– Spadaj, ryba to ryba!
– Niech będzie sobie nawet i kawałkiem betonu! Jest
tak gorąco, że za chwilę mi żaluzje przepali, a wy kłócicie się o rybę, która, nawiasem mówiąc, była dobra.
Patrick w końcu zdecydował się wstać i powlec do
klawiatury, obsługującej klimę. Pogrzebał w niej przez chwilę. Po chwili całe
mieszkanie wypełnił przyjemny chłodny wietrzyk.
– Zbawienie! – Jenny zadowolona położyła się na
kanapie i zamknęła oczy.
– Idę zrobić coś na drogę. – powiedziała Alice. – Ty
nawet nie licz na okruszka. – rzuciła do Patricka.
– Jeszcze bym się zatruł.
– Nie byłoby mi przykro.
– Będziecie piękną parą. – stwierdził Izumi.
Spojrzeli na niego wrogo. – Widzicie? Nawet często macie synchroniczne ruchy.
– Synchroniczne to ty za chwilę będziesz miał drgawki.
– warknął Patrick.
– Nie mogę! – wybuchnęła Jeny, wstając. – Wiem, co
wam jest! To kyoyanizm!
– Kyoyanizm? – powtórzyli ogłupiali.
Pokiwała energicznie głową i zaczęła grzebać w
szufladzie oraz tłumaczyć.
– Inaczej można to nazwać czasem wielkiego wkurwa
lub wiecznego warczenia. Objawy to warczenie na siebie, co w naszej
paczce nie jest do końca normalne i chęć mordu w oczach. – Brodą pokazała na
Alice, której kolorowe oczy ciągle ciskały pioruny. – Prawdopodobnie Tategami was tym już dawno temu
zaraził, lecz dopiero teraz się ujawniła. Ale spokojnie wiem, jak temu
zaradzić. – Wyciągnęła małe pudełko i je otworzyła. – Głupie zdjęcie, słodycze
i nasza ulubiona muzyka powinny przegonić małe, zielone zarazki. – uśmiechnęła się.
Przyjaciele przytaknęli. Od dawna brakowało im
chwili wytchnienia i normalnego wspólnego byczenia się. Wszystko działo się tak
szybko. Ich życie z każdym dniem robiło się coraz bardziej wyboiste. Rozłożyli
się wygodnie na podłodze. Jenny wsypała żelki i różne cukierki do dużej miski i
postawiła na środku.
****
– Patrzcie to było wtedy, gdy Alice pomyliła szampon
z farbą do włosów! – Yuka uniosła fotografie, przedstawiającą Shirai z
niebieskimi końcówkami. – Do twarzy ci w nich było. – zwróciła się do niej.
– Wolę, jak mają jednolity kolor. – Alice pieszczotliwie
dotknęła kosmyków, opadających na jej ramiona.
– Haru w dwóch kucykach i sukience al’a księżniczka.
– Jenny zaczęła się śmiać, widząc fotografię.
Harumi lekko się zaczerwieniła, ale i uśmiechnęła.
– Miałam wtedy osiem lat!
– Jak to możliwe, że z księżniczki zmieniłaś się w
bad girl? – spytał Patrick.
– Jakie znowu bad girl? To, że rzadziej chodzę w
sukienkach i spódnicach oraz nie lubię jasnych kolorów oprócz białego nic nie
znaczy. – Przerzuciła stronę albumu. – Jenny ~~. – zanuciła.
– Hmm? – Ashida wsypała sobie do ust garść żelek i
pochyliła się w stronę zdjęcia. – C-co?! – zakrztusiła się jedzeniem. – Kiedy?!
Na fotografii miała twarz wysmarowaną pastą, prócz
tego była ubrana w intensywnie niebieską sukienkę z bufiastymi rękawami i długie
buty do jazdy konnej. Wybuchnęli śmiechem.
– To z sylwestra, nie? – spytała Jenny, biorąc album
do rąk.
– Yhym.
Chytry uśmiech pojawił się na twarzy Jenny. Płynnym
ruchem przerzuciła strony i wyjęła kilka zdjęć. Przedstawiały kolejno:
Patricka w stroju pszczoły tańczącego na stole.
Harumi kołyszącą solidny kawałek jagnięciny.
Izumiego z namalowanymi wąsami, który z kloszem
lampy na czubku głowy tańczył z manekinem.
Alice grającą w baseball wieszakiem do ubrań, a za
piłkę służył jej czyjś but.
Yukę śpiącą w kojcu dla psa i otoczoną przez koty.
Wytrzeszczyli oczy, widząc owe zdjęcia. Jenny roześmiała
się i złapała za brzuch.
– Uwielbiam te zdjęcia. – wykrztusiła, gdy łapała
oddech.
– Ty je zrobiłaś?
– Jak nie ja to kto? – wyszczerzyła się, po czym
została zasypana przez lawinę poduszek. – No co? Miałam pozwolić by takie
piękne chwile nie zostały uwiecznione?
– Ja się zemszczę. – mruknęła Harumi. – Matko, co ja
wtedy wzięłam?
- Nie mam bladego pojęcia, ale mówiłaś coś w stylu
,,Cii, baranku. Ta pani cię już nie zje. Ciii.” – szatynka znów wybuchnęła
śmiechem.
– Wszyscy byliśmy wtedy na haju, nie ma co do tego
wątpliwości. – stwierdziła Yuka. Zerknęła na Izumiego. – O nie...
Chłopak miał rozszerzone źrenice i rozmarzony
wpatrywał się w sufit.
– Dzwoneczku wreszcie jesteś. – wymamrotał. – Już się
bałem, że nie zabierzesz mnie do Nibylandii...Czyś ty oszalała kobieto!? –
krzyknął już całkowicie przytomny, gdy Alice wylała na niego wodę z wazonu.
– Masz już wystarczająco dużo upokarzających zdjęć. –
powiedziała blondynka. – Chcesz kolejne? – wyciągnęła telefon.
Izumi pokręcił energicznie głową.
– Tak też myślałam.
Harumi poczołgała się po kolejny album, gdy jej
wzrok padł na zegarek, który stał na komodzie.
– Już 20?! Nawet do połowy się nie spakowałam! –
Zerwała się na równe nogi.
– A to? – Yuka wskazała na sześć wypełnionych plecaków.
– To o wiele za mało! Każdy z nas musi wziąć nieco
więcej rzeczy, w końcu nie wiadomo ile tam będziemy. – Przybrała stanowczy
wyraz twarzy. – Było miło, ale obowiązki wzywają. No już wstawać! – klasnęła w
dłonie, po czym odwróciła się na pięcie i wybiegła na schody.
Izumi podążył za siostrą, Alice ruszyła robić dango
oraz onigiri, a Patrick ziewając, ruszył szukać kropli do oczu, bo go
nieznośnie piekły. Jedynie Jenny jeszcze przeglądała zdjęcia. Kiedy salon
opustoszał, przewróciła go na ostatnią stronę. Była tam tylko jedna fotografia.
Taką samą miała na nocnej komodzie, ale schowała ją do szuflady, bo nie umiała
na nią zbyt długo patrzeć.
Ona w ogrodniczkach, zielonej bluzce i czarnej
opasce na głowie siedziała na plecach swojego brata, Michaela. On był ubrany czarne spodnie, białą bluzkę oraz czerwone trampki. Obejmowała go za szyję, a jej długie włosy łaskotały go po twarzy. Obydwoje byli uśmiechnięci. W tle
obracał się diabelski młyn. Miała wtedy 14 lat, Michael 18.
Uśmiechnęła się smutno. Dlaczego to się musiało tak
skończyć? Jego uśmiech mogła oglądać już tylko na fotografiach. Nie płakała.
Już nie umiała. Lecz ból, który pojawił się po jego śmierci, ciągle w niej
siedział. Zmienił ją.
Każdy jednak ma osobę dla której zrobiłby wszystko.
Którą kocha ponad własne życie. Więc czy da się żyć po staremu po jej stracie?
Odpowiedź brzmi: nie.
Zatrzasnęła album i rzuciła go na stolik. Dała sobie
mentalnego policzka.
– Nie popadaj w depresję, idiotko. – mruknęła do
siebie. – Niczego nie cofnę.
Będzie żyła dalej i nikogo więcej nie straci.
Podjęła tą decyzję dawno temu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Wróciłam z Hiszpanii :D Cieszy się ktoś? *rozgląda się* A no tak zapomniałam, że mnie tu przez niemal 2 tygodnie nie było ;-; Powiem wam, że Hiszpania a szczególnie Barcelona są piękne. Kocham ciepłe morza i hiszpańskie jedzenie <3 Ja chcę jeszcze. *.* Postacie mi domu w pył nie obróciły. Same plusy :D A i Salvador Dali to dość ekscentryczna osobistość.
Jenny: W autokarze gorzej go z Aśką nazwałaś.
Ja: Wolę tego nie powtarzać xD A teraz czas pisać następny rozdział tym razem już a akcją ^^
Jenny: A gdzie moja narracja?
Ja: Będzie jeszcze, spokojnie. Ledwo wróciłam daj odpocząć. Trochę muszę ponadrabiać, bo tamten net to bym nawet ślimaka nie dogonił.
Jenny: Teraz masz wakacje.
Ja: Będziemy szaleeeć! Ech, nie mam już nic lepszego do powiedzenia, więc do zobaczenia ^^
Megi: Jesteś powalona!
OdpowiedzUsuńJa: Kreatywna.
Megi: Niech będzie *siada na dywanie* Eh Jenny ja cie aż za dobrze rozumiem
Ness: Tak dla info ich kłotnia trwała od wczoraj.
Ja: Powracasz z extra rozdziałem! :D Hiszpania *.* ja moze na praktyki pojade. A na razie bylam na jednodniowym wypadzie w Mszczonowie xD
Kelly: *rozkminia notatki Vanessy* O a właśnie, Angeeeeeeeel *maslne oczka* Vanessa znalazla jakis program dzie robi sobie tla ale tamta strona sie troche scina...
Ja: Holnder!
Kelly: O ty mówie. Wiec whtlumaczysz jak dziala ta Canva? Jak wypoczniesz i wogole. A Vanessa laskawie oderwie sie od Redakai
Ja: Nieeeee!! Aciraaaaa!!! Gdzie ona? Trzeba ja przedstawic.
Megi: Nas sie nie pytaj. Ona to nasze przeciwienstwo.
Kelly: Ale tez i nie. Potrafi walczyc. Obdjrzyj najpierw cale anime. Nw czy to anime ake kij
Ja: Niemyslee. Konczymy. Pa!
Czemu wszedzie jest tak pusto? (Mam na mysli blogi)
Po opublikowaniu i przeczytaniu stwierdzam ze ten kom wogole nie dotyczy rozdzialu...
UsuńJa: Wytłumaczyć mogę nawet teraz ^^ Spałam jakieś 6 godzin, więc mi to starczy. Ja tam pustki nie zauważam, bo muszę nadrobić.
UsuńJess: A ja i Meg? >.<
Ja: Spookojnie rozdziały są w drodze. Wyboistej, ale są xD
Jenny: *podbiera dango z talerza* Ciepłe jedzenie!
Izumi: Po dwóch dniach na babeczkach i croissantach można oszaleć.
Ja: Aj tam, aj tam fajnie było xD Odżywiało mnie pół autokaru.
Jenny: Masz się czym chwalić.
Ja: Ciii, bo pokaże gorsze twoje zdjęcia. Wróciłam i stwierdziłam, że w Polsce jest cholernie zimno mimo, że było 25 stopni...
Megi: Ona ma... Ile ona ma lat?
UsuńJa: Chyba 15
Megi: Chyba??? Oj dobra nie mam do ciebie siły.
Ja: Ja do siebie też nie.
Kelly: O rany kto nas stworzył...
Ness: Ej weźcie bo Acira się przestraszy a jeszcze wogóle nas nie zna.
Ja: *dorwała się do kompa* Tłumacz Mistrzu Yodo XDDD A ja spałam... 7 I wstałam o 5 i już do teraz nie śpie. I nie chce mi sie spac
Megi: Bo jesteś dziwna!
Ja: *nabiera powietrza*
Ness: No i się zaczyna. To może pojdziemy spotkać się z Acira?
*wszyscy zgodnie wybbywają z domu*
Ja: Dobra cicho!
Megi: *morderczy wzrok*
Ja: Tlumacz ^^ Ale tu czy na hangouts?
Ja: Mi to obojętne. Może lepiej na hangoust?
UsuńJenny: *ogląda clan Nura razem z Megumi* Same cioty oprócz Tsu, Ao i tego dziadka.
Rikuo: No dzięki -.-
Jenny: Ty widziałeś siebie? *wskazuje na laptopa*
Izumi: Acira?...*zaczyna się śmiać*
Harumi: *dyskretnie zakrywa się bazooką*
Ja: Dobra to lece.
UsuńMegi: Tak masz odemnie pozwolenie.
Acira: *ładuje exrider, zamienia się w demona i zaczyna gonić Izumiego*
Megi: A wogóle Izumi to z czego rzysz?
Ja: Chce taka bazooke.
Megi: A na ciebie nadal mam focha
Ja: O ranyyyyyy
Ja: Rozdział! Nie którzy stwierdzili tu niezłe rzeczy więc...Jack?
OdpowiedzUsuńJack:*uśmiecha się niczym anioł* Patrick i Alice są podejrzani a ten gość jest chyba gejem.
Lilka: Tetagamiowa choroba nerwowa hahahahah*turla się po podłodze* A z tą ryba to już w ogóle. Biologia stulecia. Ryuga twierdzi że pomidor jest jagodą ale jagoda pomidorem już nie. Ja twierdzę że kot jest myszką ale myszka kotem już nie jest. A ryba w końcu czym jest?*zamyślona mina z palcem na policzku*
"Patricka w stroju pszczoły tańczącego na stole.
Harumi kołyszącą solidny kawałek jagnięciny.
Izumiego z namalowanymi wąsami, który z kloszem lampy na czubku głowy tańczył z manekinem.
Alice grającą w baseball wieszakiem do ubrań, a za piłkę służył jej czyjś but.
Yukę śpiącą w kojcu dla psa i otoczoną przez koty."
Jack:Tak na nich patrzę i nie wiem co oni ćpają.
Lilka:Pewnie twoją lemoniadę.
Jack: Możliwe.
Lilka:Jen? Nie smuć mi się tam dobra? Wiesz co Jack zawiodłam się dziś na tobie jakoś nic nie pocisnąłeś. Zawsze masz jakiś tekst.
Jack: *masuje się po skroni* Jak byś przez dwie godziny bez przerwy słuchał babci Kruka też by cię odmóżdżyło U_U
Lilka: No cóż. To wiele wyjaśnia.
Ja: Yhym. Moja babcia jest*w tym momencie patrzy na babcie jak nawija...nie wiem o czym*przemiła staruszka.
Jack:Seniorka ma w sobie nie zacinająca się płytę a nie...
Ja: Głowa mnie od tego rozbolała.
Lilka: Serio? Ja najdłużej wytrzymałam i jestem nie do zdarcia ha ha.
Jack: Bez komentarza-_-
Ja: Czekam na kolejny rozdział bajo.
Jenny: Ja się nie smucę tylko wspominam.
UsuńJa: *słucha Memories* Ideaaloo
Jenny: To tylko niektóre zdjęcie, Jack. Tego jest więcej.
Izumi: Tylko, że tam są i twoje upokarzające.
Jenny: Ehhh *zatyka uszy* Haru wyłącz toooo!
Harumi: Ale pomaga mi się skupić.
Jenny: Ja tu się z Nury nabijam!
Harumi: Ty się wiecznie z kogoś nabijasz! Jak kurde Angel!
Ja: Krew z krwi ^^ *udaje, że umie śpiewać*
Jenny Co, Jack? Mózg ci przeprało? *uśmiecha się złośliwie*
Jess: *wchodzi z nutellą i staje jak wryta na widok Jack'a* Jak kuźwa?!
Jenny: To Jack nie ten dupek.
Jess: Na 100%?
Jenny: Yhym.
Jess: *idzie dalej*
Alice: *ciągle robi onigiri*
Patrick: *marszczy brwi* POdejrzani...? Coś sugerujesz? -.-
Lilka:Jasne.
UsuńJack: *uśmiecha się czarująco do Jess i wraca do Jeny* Mi nie ale jak tak patrze na co poniektórych to już od dawna pralki nie uruchamiali.
Lilka:Wiedziałam że coś powie*kreci głową*
Jack: Och na prawdę? No popatrz.
Lilka:Patrzę i widzę.
Jack:...
Lilka:^^
Jack: Tak "POdejrzzani...?" Sugeruję że nagle dwa demony zmartwychwstały i nikt się tym nie przejął za specjalnie. Może jakieś dochodzenie. W końcu nic nie dzieje się od tak. Już od dawna ciąży mi to na myśli i myślałem ze czegoś się dowiemy a tu oprócz dwóch gołąbków nic nie widać.
Lilka:*obrzuca tylko każdego podejrzanym spojrzeniem i wraca do zgrywania dziecka tęczy* Alice a potrafisz robić takie pandowate?
Ja: Jack dziecko drogie tu wszystko jest ze sobą ściśle powiązane, inaczej wyjaśnienie by dawno wjechało, ale bez jednej istotnej osoby nie może.
UsuńPatrick: Patrzcie jaki dociekliwy. Słyszałeś kiedyś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
Jenny: No prawdę mówię ;-;, twoja Jack to już dawno padła ^^
Alice: Nie.
Jack:No tak jeszcze Michael zmartwychwstał. nie no spokojnie ja poczekam cierpliwy jestem.
Usuń"Patrick: Patrzcie jaki dociekliwy. Słyszałeś kiedyś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?"
Jack:I tak słyszałem czarna proponowała mi wycieczkę ale stwierdziłam ze niema coś się palić z tą propozycją.
"Jenny: No prawdę mówię ;-;, twoja Jack to już dawno padła ^^"
Jack:Uwierz mi że dział bardzo dobrze.
Lilka: Szkoda...a pierożki potrafisz?
Ja: *uśmiecha się pod nosem* Fajna teoria.
UsuńJenny: W Piekle jest przyjemnie ^^ i ciepło *.*
Izumi: Ciepło życiem!
Harumi: Obecnie jest upał -.-
Ja: Ledwo 27 stopni. W Hiszpanii to to jest zima xD
Harumi: Ale tu nie!
Alice: *pokazuje onigiri w kształcie piesków*
Izumi: O ja *.*
Alice: Umiem. Chcesz zjeść?*wyciąga następny garnek*
Jack:Wiem ja ma tylko takie.
UsuńLilka: Ciepło to ciepło i zdecydowanie je lubię dlatego na zimę zakładam ciepły szalik*mina ale jestem mądra*
Jack:Ja bym sobie pojechał do Hiszpanii ale nie Kruk woli siedzieć na zadupiu podlaskim.
Ja: To mój mały Paryż pajacu.
Jack: Ach tak? No popatrz.
Ja:-_-
Lilka:Jakie ładne*.* Po za tym jasne że chcę. Rodzice mojej kumpeli mają restauracje z chińskim żarciem.
Jack:A te pierożki nie są Japońskie.
Lilkka: Oj tak się mówi. I sos słodko kwaśny do tego i jesteśmy w domu.
Jenny: Nienawidzę zimy >.<
UsuńIzumi: Obecnie mamy lato, więc się tym nie mart *pożera czekoladowe ciastka*
Harumi: *sprawdza bronie*
Ja: W Polsce w gruncie rzeczy jest Paryż xD
Jenny: I koniec świata.
Alice: *zabiera się za pierożki* Dziewczynko rusz się po sos.
Patrick: *nie zwraca na nic uwagi i grzebie śrubokrętem w mikrofali*
Jenny: Zepsuj a zabiję!
Patrick: Hai, hai.
Jenny: Obserwuję cię -.-
Bum!
Jenny: PATRICK!!!!!!!!!
Patrick: *dyskretnie się wycofuje*
Jenny: *biegnie za nim z miotłą*
Lilka: Wszystkie pory roku są fajne tylko no cóż...tak zbudowany jet świat nic nie zrobimy. Wszystko się zmienia.
UsuńJa: Oczywiście że jest ja jestem w tym momencie w miejscowości o podobnej nazwie.
Jack: Dla mnie to i tak zadupie podlaskie.
Ja:Jeszcze cie przekonam i poznasz się na urokach tego zakątka.
Lilka: Nawet Sekwana tu płynie XD
Jack:Tak nazwaliście rzekę na tym zadupiu Sekwaną.
Ja: Jutro robię ci szczegółowe oprowadzanie. Mówię ci zakochasz się w tym miejscu.
Jack: Z tobą? No to może się skuszę.
Ja: Co ja stworzyłam.
Lilka: Marudzicie. Tu jest cudownie a w ogóle to kiedy ja pojadę do babci albo odwiedzę coś fajniejszego niż miejsce w którym aktóalnie przebywam czyli Tarkinowej krainie.
Ja:Jeszce kiedyś odwiedzić Paryż w końcu masz tam znajomych.
Lilka:Serio kogo?
Ja:....Nikogo.
Jack:Sama się wydała nie wierzę. Peter majster pierwsza klasa ale chyba od końca.
Lilka:On ma na imię Patrick.
Jack:No przecież mówię że Percy.
Lilka: P...nie ważne.
Jenny: Angel pochwal się swoją wiedzą geograficzną *siedzi na znokautowanym Patricku*
UsuńJa: Morda xD Ona jest całkiem niezła.
Izumi: Do przeżycia.
Ja: -.- Jezu była 3 nad ranem!
Alice: Ale żeby pomylić Mazury z Mazowszem...
Ja: Ciiii, ty kupiłaś rybę zamiast kurczaka!
Alice: *przewraca oczami*
Patrick: *budzi się* Ej dzieciaku wyglądający jak Hydron umiesz zbudować robota sterowanego myślami? Nie? To morda.
Ja: Jacy wy wszyscy jesteście mili.
Jenny: Taki nasz urok ^^ Ja bym wolała tysiąc razy bardziej pływać w morzu, ale nieee idę na jakieś lodowe zadupie -.-
Ja: Przykro.
Ja:Yhym ja patrzyłam w niebo zamiast na mapę i nagle Mazury przeniosły się do kotliny Sandomierskiej więc...wszystko się może zdarzyć.
UsuńJack:Jasne wmawiaj sobie dalej.
"Patrick: *budzi się* Ej dzieciaku wyglądający jak Hydron umiesz zbudować robota sterowanego myślami? Nie? To morda."
Lilka:Nie furkotaj na niego-_-
Jack: Odpowiedni sprzęt, materiały i człowiek z głową jak moja. W tedy powstanie wszystko. Nasze potrzeby Jennifer są zaniedbywane wyczuwasz to. Zechcesz iść poskarżyć się do praw dziecka?
Ja:Tylko spróbujcie.
Lilka:Co z pierożkamiiiii?
Jack: W najmniej odpowiednim momencie.
Lilka:Tak do tego też mam talent.
Ja:Ach U_U
Patrick: Będę furkotał na kogo chcę. No tak zapomniałem, że ludzie muszę zdobywać materiały i zbierać na nie kasę.
UsuńHarumi: W teorii my też, ale...Szkoda gadać.
Jenny: Raz byłam to mnie wywalili, bo stwierdzili, że wyglądam na 19 lat -.- Wtedy tak trochę im chaos zrobiłam. W sumie ja mam już chyba 18 lat..
Izumi Jeszcze nie masz.
Jenny: To kiedy ja mam urodziny?
Izumi: Nie powiem ci.
Jenny: *trze skronie* Pamiętam, że w lipcu robicie mi najazd o 6 rani pod pretekstem ,,urodzin" tylko który to lipca? Mam fatalną pamięc do dat ;-;
Harumi: To jakim cudem zawsze jesteś gotowa na nasze?
Jenny: Alarmy w telefonie i moja tajemna szafa ^^
Izumi: Narnia?! *.*
Jenny: taaa.
Alice: *podsuwa Lilce talerz* Gotowe *idzie umyć ręce*
Lilka:*dostaje nerwicy* Co proszę?!
UsuńJack:No nie każdy jest jakimś demono-cosiem z króliczymi oczkami jak to ujął Izuzu.
Lilka: Izumi kretynie!
Jack:A no tak...Izumi.
Lilka:Sukces *-*
Jack:*zachodzi od tyłu i szepcze do ucha* Chciał byś.
Lilka:Bo dostaniesz a ostatnio już taki jeden oberwał jak się zakradał od tyłu.
Jack:*drapie się po brodzie*Mówisz? To ciekawe nawet. Wiesz Jenny mnie również biorą za starszego, i mam fatalną pamięć ale do imion frajerów których nie chcę pamiętać.
Lilka: Ile powiązań nagle-_- I powiem ci coś Izumi w tej Narnii to bardzo wybredni są chciałam tam Buca kopsnąć w Boże Narodzenie ale nie chcieli. Chłodna w obyciu jesteś powiem ci Alice no serio ale dzięki z pierożki...takie wspomnienie jakby.
Jack:Pierożki wspomnieniem?
Lilka:Tak*słaby uśmiech*
Jenny: I to niby ja smutam! *chwyta Lilę w mocny przytulas*
UsuńYuka: Daj jej w spokoju zjeść.
Jenny: Cichaj.
Izumi: Brawo, nauczyłeś się wypowiadać moje imię.
Patrick: *roztrzepuje włosy* Jestem zwykłym demonem, a te oczy to ne moja wina!
Alice: Ta, ta.
Jenny: Wybacz Alice Lila, ale ona jest strasznie nieśmiała i nieufna ^^
Izumi: Bo do nich trzeba dobrze podejść.
Jenny: Ja się nie dziwie, że go przyjąć nie chcieli. Wykopmy go do kanionu i wszyscy będę szczęśliwi.
Harumi: Oprócz jakiś trzech milionów fanek.
Jenny: A tam.
Lilka:*zabiera tylko mordercze spojrzenie z Patricka i wzdycha* Wcale nie smutam.
UsuńJack;Nie cieszył bym się za bardzo zawsze mogę zapomnieć.
Lilka: I w tym momencie nie wiem czy mówisz serio czy nie.
Jack:*uśmiecha się tylko i unosi brwi a potem szybko opuszcza*
Lilka: Krulik z chomikiem się dogadać nie mogą.
Ja:Jack nie może się dogadać z moim Falafinem więc no...
Jack:Ta wypowiedź była tak porywająca ja wiatr w lecie.
Lilka: Żebyś się nie zdziwił ostatnio tu takie tornado przeszło że linie pozrywało.
Ja: Kyoya czuwa XD
Lilka:*wywiesza oczy do góry*Jasne. Ja też mam ograniczone zaufanie ale nie przesadzajmy chyba nie jestem taka zła nie. Wrzuciłam Buca do tej szafy i bez rozmów powinni go zabrać. Chociaż jak tak się zastanowić to popsułby cały urok tej krainy więc kanion to leprze rozwiązanie.
Ja:Ja się nie zgadzam!
Lilka;Zacznijmy od tego że ty się nigdy nie zgadzasz-_-
Jenny: Tategami od nas już sobie polatał po różnych wymiarach i szpitalach, ale jak na złość Angel latała go ratować.
UsuńJa: Jest mi potrzebny *wraca do oglądania*
Kyoya: Miło.
Jenny: Degradacja, narwańcu.
Kyoya: Zamknij się.
Jenny: Nie. Prestiż ci spada :)
Kyoya: Jeszcze wrócę na szczyt.
Jenny: Chyba głupoty -.- *zwraca się do Lilki* Cóż taka jest i koniec *mruży oczy* Gdyby jej nie dręczyli to by taka nie była. Śmiecie..*wraca do normalności* Naprawiłeś?!
Patrick: Ale co?
Jenny: Yyy...zapomniałam xD
Patricka: Żadna nowość.
Ja:Tomek! *biegnie szukać szczura*
Jack:Ostatnio ja sobie polatałem.
UsuńJa:Nie martw się Kyoya ja tu jeszcze jestem i cię nie zdegraduję.
Lilka:*patrzy na Kruka jak na idiotkę* Stwierdzam że dobrze że Benkeii jeszcze nie wbił na naszą Między wymiarową podróż bo chyba bym zbzikowała. bo w końcu ile można. "Kyoya och na pewno to wygrasz" "Kyoya ach jesteś taki śmaki i owaki" " Kyoya to Kyoya siamto" a może "Koya wreszcie usunie się i nie będzie sprawiał problemów" tak to mi pasuje. A teraz serio. Który dręczył Alice to dostanie w nos. Mam wprawę do takich idiotów.
Jack: No wiesz. Demon który żył pewnie w normalnym świecie i nagle zaczęła się przebudzać i zaczęli się czepiać dziewczyny.
Lilka:...
Alice: *wzrok pozbawiony wyrazu* Nie żyłam w normalnym świecie. Raz gdy byłam u mamy, oni zaczęli się śmiać z moich oczu. Nie oni jedyni... *zaciska ręce na sukience i szybko wychodzi pokoju*
UsuńJa: To się wszystko wyjaśni. W każdej przeszłości kryją się odpowiedzi.
Yuka: Znowu gadasz jakimś szyfrem.
Jenny: A Jack nie ogarnia demonów.
:atrick: Bo to dzieciak i człowiek.
Ja: Ejejeje! Ja tu siedzę i wszystko słyszę! Pat zluzuj!
Patrick: -.-
Kyoya: Jedyna sprawiedliwa.
Ja: *już we własnym świecie*
"Alice: *wzrok pozbawiony wyrazu* Nie żyłam w normalnym świecie. Raz gdy byłam u mamy, oni zaczęli się śmiać z moich oczu. Nie oni jedyni... *zaciska ręce na sukience i szybko wychodzi pokoju*"
UsuńLilka:...
Jack:*wychodzi za Alice*
Lilka:Jack nie ogarnia demonów, mnie i istot które w normalnym świecie istnieć nie powiny bo dla niego magia nie istnieje więc sami rozumiecie. Nie to żebym usprawiedliwiła jego zachowanie ale tak jak powiedziała Angel"W każdej przeszłości kryją się odpowiedzi"...no. Nie ważne.
Ja: No dokładnie.
Lilka:Bucu nie wpieraj jej czegoś co nie jest prawdą gdyby była sprawiedliwa to już dawno dostał byś w nos.
Ja:Przyjdzie na to czas.
Lilka: Serio? No zaskoczyłaś mnie ci powiem...Oczywiście mile.
Jack:*dogania Alice* No to cie mam. Wiem co sobie teraz myślisz. "Kolejny gnojek przyszedł usprawiedliwiać swoje gnojkowe zachowanie" Czy tak? Otóż nie przyszedłem cię przepraszać tylko powiedzieć ci że twoja heterochromia nie czyni cię dziwną tylko wyjątkową. Wiem że zaraz powiesz że takie bajery to mogę wstawiać innym a nie tobie ale mówię prawdę. Masz naprawdę ładne oczy a jak jakiś frajer ma zaburzenia wzroku i tego nie widzi to jego problem. A teraz uśmiech i z życiem to nie bal dla emerytów....No dalej proszę o uśmiech bo będę ci tak gadał całą noc :)
Patrick: Bajerant jeden.
UsuńJenny: Daj spokój. Próbuje pomóc Alice ^^ Oho czuję, że przeszłość Jack'a musi być ciekawa. Narwaniec oberwie? *.* Czekam z niecierpliwością!
Ja: Normlanie dzieci w jego wieku wierzą w magię, a tu proszę o.o
Jenny: Jesteś od niego niewiele starsza.
Ja: A idź.
Alice: *nieśmiały uśmiech* D-dziękuje.
Jenny: *wielki banan na twarzy* Brawo, Jack
Jack:*uśmiecha się tylko do Alice i wraca do normy* No dobry bajer to połowa podstawy powinieneś się uczyć Peper...w ogóle to prawdziwa rycerskość umarła by już dawno gdyby nie ja.
UsuńLilka: Hyhy no jasne zgrywaj teraz takiego cwaniaczka.
Jack: A co zazdrosna się zrobiłaś. Spokojnie mnie wystarczy dla każdego.
Lilka:*kręci głową z rozbawieniem*
Ja: Co ja stworzyłam.
Jack:*ocieka dumą*Mnie.
Ja:No tak.
Lilka:Tak to Jack nie wierzy w magie i nie lubi słodyczy + to bajerant. Tyle o nim wiem.
" Narwaniec oberwie? *.* Czekam z niecierpliwością!"
Lilka:Ja również, ja również.
Kyoya:...
Ja:Ale w tedy to naprawdę sobie zasłużysz.
Kyoya: No jasne.
Ja: U^U
Lilka:No i tak to ja mogę żyć.
Zmora:Dokładnie żyj puki możesz.
Lilka: Morda kapciu.
Jenny: Jeny Zmora my tu sobie przyjemnie gadamy, a ty się wcinasz. Idź kobieto, facecie, genderze czy czym tam jesteś i nie wiem poniszcz coś lub morduj statystów jak Alter.
UsuńMitsuki: *siedzi na dachu jednego z budynków i opiera się o karabin snajperski*
Patrick: Żyj w tym swoim urojonym świecie, żyj.
Jenny: I tak wiesz więcej niż ja o tym ścierwie Hidekim.
Patrick: Nie ma to jak stworzyć narcyza.
Jenny: A przeżyje czy nie? Bo wiecie Angel...*unika ciosu łyżką*
Ja: Cicho sza!
Zmora: Tak praca psuję szczęście i inne przyjemności.
UsuńJack:Lepszy mój świat niż twoje sfajczone mikrofalówki.
Lilka:Tak ja wiem że się kochacie jak kot z psem ale jak zaraz nie skończycie to ja z wami skończę.
Lenox: Spokojnie/
Lilka:Ja jestem spokojna...jeszcze. Taa Hideki? Ty przynajmniej wiesz jak się nazywa twój prześladowca i jak wygląda a mój chciał mnie ściąć jak jakiegoś kwiatka...frajer. Trochę więcej szacunku.
Ja:I kto to mówi.
Lilka:Ja wiesz. Nie no wiesz raczej od ciosu w nos nie powinien od razu zdechnąć. Fakt że raz już zdychał ale nie w tedy uratowała go...*widzi spojrzenie Kruka i milknie*
Ja:Chyba wystarczy już tych spoilerów.
Jack:Maż racje ograniczmy się do jednego dziennie.
Ja: U_U
Jack:Nie krzyw się tylko idź pisać.
Ja:Iść to ja idę ale spać bo już nie wyrabiam ostatnio.
Ja: To dobranoc ^^
UsuńPatrick: To mikrofala Jenny.
Jenny: Ty w niej grzebałeś!
Hideki: Ktoś coś o mnie mówił?
Rin: Wracaj, kretynie.
Jenny: *z kataną schowaną za plecami* Możesz tu podejść? *fałszywie miły uśmiech*
Ja: Żadnych mordów!
Jenny: *robi naburmuszoną minę* Nawet na nim?
Ja: Nawet.
Ps. Jack wiesz, że może nawet za 2 rozdziały wyjaśni się kwestia Patricka i Alice? Bo tak mi wychodzi z moich notatek.
UsuńKelly: Jestem jedyna oharnięta dzisiaj. A to coś nowego więc niczym rasowy plastik wyhasztaguje wam co się dzieje i myślę:
Usuń#brak weny na kom.
#zakradanie się do wiosek takie fajne
#albumy i upakrzające zdjęcia takie rozczulające
#Alex taki wkurzony
# wioska lodu tak bardzo fajne miejsce do odwiedzenia
# niech ktoś mnie zastrzeli, albo sama to zrobię.
Jenny: Jprd Sierra czy ty zaraziłaś Kelly?
UsuńSierra: *pochłonięta malowaniem oczu*
Jenny: Aż mnie korci by ci tą kredkę w oko wsadzić. Czemu Alex jest zły? O.o
Izumi: Jego nie ogarniesz.
Jenny: *dostaje załamki na widok toreb, które przygotowuje Haru* To my jakieś konie bierzemy?
Harumi: Nie.
Alice: Umiesz unieść ciężarówkę, poradzisz sobie.
Jenny: To jest cięższe od ciężarówki ;-;
Patrick: *zabiera wszelkie bronie z zasięgu Kelly*
Kelly:*zabiera z kosmetyczki Sierry jak kolwiek szminkę robi dzibek i zaczyna malować usta* Ja niewiem ale gdybym miała zgadywać to dlatego, że Harumi nie dawała znaku życia przez trzy tygodnie.
Usuń*wrzuca szminkę od kosmetyczki i zabiera maskarę Sierry i zaczyna zaczerać żęsy* Spokojnie Patrick jak już się będę zabijała to daleko od potencjalnych wybawców i po tym jak już załatwie wszystkich których powinnam. No i jak?
Kyoya : Jak Joker.
Kelly: No i super.
Harumi: Przepraszam Alex, ale ty nawet nie chcesz wiedzieć co tu się działo pod nieobecność Angel ;-;
UsuńJenny: No jedna impreza była.
Harumi: Trzydniowa!
Jenny: *widzi zabójczy wzrok Autorki i niewinnie się uśmiecha* Znaczy się Victor miał urodziny.
Ja: A on nie ma w sierpniu? o.o
Victor: Ty nawet nie wiesz kiedy się urodziłem? ;-;
Ja: 50 lat temu!
Victor: Nie o to mi chodziło -.-
Ja: Ciii.
Jenny: Idziesz straszyć ludzi na mieście?
Izumi: To to były już 3 tygodnie? O.o Matko, nieźle mi się film urwał.
Kelly: Nie. Na Cosplay. :)
UsuńAlex: Alex Harumi chcę ci coś powiedzieć...
Kelly: Ooooo jest foch. Czekaj poczytam mu w myślach.*opiera ręce na kolanach i patrząc na Alex'a robi poważną minę.* Najpierw zostawiasz mnie samego w kinie w środku filmu, a potem to.*zaczyna trajkotać jakieś rzeczy bez sensu a potem wybucha śmiechem*
Alex: Zabił bym cię, ale to zagraża życiu i zdrowiu Alex'a.
Kelly: Ja ciebie też. ^^
Jenny: Kurna Alex pożyj chwilę naszym trybem życia a zrozumiesz, że i tak ona o ciebie w luj zabiega -.- Zresztą *groźny wzrok* Sam potrafiłeś zniknąć na miesiąc, więc morda.
UsuńIzumi: Wiesz jakoś szczytem naszych marzeń, nie jest utrata roboty -.-
Harumi: *siedzi cicho*
Alex: Gdy to odemnie zależało nie odstępywał bym jej na krok.
UsuńKelly: Truuuuudne sprawy.
Alex: Oj słodkie Retrouvailles. *bierze do ręki dłoń Harumi* Zapomnijmy o tym. Co ty na to?
Harumi: Jestem za ^^ *daje mu buziaka w policzek*
UsuńJenny: Oni mnie czasami dobijają...*idzie szukać termosu*
Kelly: A co to jest "Retrouvailles"?
UsuńAlex: Lekcje Francuskiego poszły w las?
Kelly: No jedno słowo mi uciekło.
Alex: Jasne. Retrouvailles to ciężkie do opisania uczucie szczęścia, gdy spotyka się pierwszy raz po długiej rozłące z miłością swojego życia.*całuje dłoń Harumi*
Kelly: Serio wymyśliliście na to nowe słowo?
Alex: No co poradzę, że wasz Japoński zestaw słów w kategorii miłości jest bardzo ubogi.
Jenny: E tam klasyczne kocham cię czy cieszę się, że jesteś są lepsze ^^ *wyciąga termos z szafki w łazience* Bąbelki *.* *zapominając o świecie wskakuje do wanny*
UsuńIzumi: Francuz potrafi.