W kuchni stał łoś.
Ze spokojem przeżuwał gałązki jakiegoś
krzaka, który stał w miętowej donicy na parapecie, i zdawał się nie zwracać
uwagi na pięć par oczu, w których płonęły zupełnie różne uczucia.
W oczach Jenny gościła beztroska, gdyż
dziewczyna sama myślała nad jakąś świąteczną atrakcją, a łoś nadawał się do
tego idealnie.
Czerwone tęczówki Harumi wyrażały wielką
dezorientację. Skąd w jej kuchni wziął się ten zwierz?
Ślepia Patricka mówiły wyraźnie znudzonym
głosem: „Och, tym razem łoś.”
W patrzałkach Yuki pojawiły się radosne iskierki.
Miała okazję namalować takie dostojne zwierzę!
Tylko w dwukolorowych oczach Alice lśniła
irytacja. Łoś bezczelnie żarł jej naturalnie wychowane zioła!
Wtem ze swojego pokoju wyszedł zaspany Izumi
z rozczochranymi włosami i pluszowym słoniem w objęciach. Przetarł zapuchnięte
powieki, zamrugał kilka razy i uśmiechnął się słodko do przyjaciół, którzy
stali w kurtkach w progu kuchni i przyglądali się łosiowi.
–
Uznałem, że nazwę tego renifera Sho – chan! – oświadczył, uwieszając się na
szyi kochanej starszej siostry.
W odpowiedzi usłyszał dźwięk odbezpieczania
pistoletu.
***
Przygotowania do świąt przebiegały tak jak
zawsze. Izu, mimo że był lekko naburmuszony przez reakcję siostry na Shośka,
dekorował choinkę złotymi, czerwonymi, purpurowymi oraz srebrnymi łańcuchami i
różnobarwnymi bombkami. Alice – ciągle złorzecząc na Shośka za zjedzenie ziół –
stała nad garnkiem z aromatycznie pachnącą zupą. Patrick ogarniał oświetlenie,
dzięki czemu po raz kolejny będziemy najbardziej oczojebnym budynkiem w zasięgu
stu kilometrów. Yuka malowała na korytarzu, co chwila marszcząc nos i klepiąc się
po policzkach, by utrzymać wenę w ryzach. Jedynym problemem była Haru.
– Ale
ścianę mogłaś sobie podarować, znowu trzeba będzie tynkować – powiedziałam,
spoglądając na kilka dziur nad półką z przyprawami. – A wiesz, jak teraz trudno
o dobrego tynkarza!
W sumie nie do końca łapałam, czemu moja
ukochana snajperka się tak wkurzyła. Będzie pyszne żarcie, ona ma wolne w
robocie, Wild Fang i WBBA szlag wziął, są
święta, żyć nie umierać. Może troszkę Shosiek psuje nastrój swoim włochatym
cielskiem i faktem, że nie jest reniferem, ale bez przesady, każdy może się
pomylić i jedno i drugie ma rogi.
– Zamknij
się, Jennifer – odparła groźnym głosem.
Kompletnie się tym nie przejęłam, tylko
oparłam nogi o blat stołu, kiwając się na dwóch nogach krzesła.
– No, no
bez nerwicy, Haru.
– To nie
ty masz łosia w domu – wbiła ponury wzrok w kolana – Mój własny brat nie
odróżnia renifera od łosia...
– Bo sam
jest łosiem – zauważył Patrick i po
chwili zgrabnie się uchylił przed nadlatującą deską do krojenia.
– Zawsze
możemy z niego zrobić pieczeń – wzruszyłam ramionami. – Mogę go już nawet
pociąć – poklepałam katanę,
– Niee! –
Yuka dramatycznie zawyła i zamachała rękami jak wiatrakami. – Najpierw muszę go
namalować!
Artystka ledwo ujrzała tego pseudorenifera, od
razu popędziła do schowka, wyciągnęła z niego sztalugę, a z kieszeni
granatowego płaszczyka farby oraz dwa pędzle, po czym zasiadła na niskim stołku
i oddała się malowaniu Shośka, który stał w przedpokoju i wpierdalał jakieś
zielsko.
Typowe święta, nic dodać nic ująć.
– Długo
ci to zajmie? – spytała Haru, rozchylając palce i patrząc na łosia z
nieukrywaną złością. – Ten cholerny zwierz śmierdzi.
– Możemy
go umyć! – zaproponował Izumi, biorąc się pod boki.
– Nie będziemy
trzymali łosia w domu – wycedziła, mordując brata wzrokiem.
– Eh?
Czemuu? Przecież mamy duży dom!
– To
dzikie zwierze! Będzie tu mieszkało po moim trupie!
Grzecznie przełknęłam uwagę o zwierzętach,
jakie są w Piekle i jakie Haru bardzi lubi, bo z pociskiem między oczami było
mi wybitnie nie do twarzy.
– Haruś, czemu jesteś taka podłaaaa? –
zajęczało dziecko tęczy, przytulając się do Alice. – Aliiice, zrób coś.
– Haru ma
rację. Łoś przeszkadza i śmierdzi – Shirai odwróciła się i z kamienną twarzą
podniosła tasak, który zalśnił w świetle lampy. – Lepiej się go pozbyć.
–
Mordercyyy! – zawył Izu, odskakując od Alice. Przytulił do siebie Shośka i
zwrócił się do Pata i Yuki. – Wy też chcecie zabić mojego renifera?!
– To
łoś, bałwanie – westchnął Patrick, włączając kolejny komplet światełek.
– Na
razie maluję, więc ma być żywy – odparła wesoło artystka, uśmiechając się.
Izu wydął policzki i popatrzył na siostrę
maślanymi oczami skrzywdzonego szczeniaczka. Kiedy ujrzał wyprostowany środkowy
palec, obrócił się na pięcie.
– Phi!
Nic mnie to już nie obchodzi! – oświadczył i poszedł do pokoju, trzaskając
drzwiami. Foch forever z przytupem, zaraz polecą kolędy na cały regulator.
Wywróciłam oczami i zerknęłam na Haru.
– Co ci
szkodzi potrzymanie tego łosia do jutra? Później zrobi się z niego jakieś
kotlety czy coś.
– Gdyby
tam miało być, to to cholerstwo mogło by tu zostać – skrzywiła się. – Ale znając
Izu zaprze się i ten łoś tu zostanie co najmniej do przyszłego miesiąca, a
ostatnia rzecz o jakiej marzę podczas wolnego, to jakieś śmierdzące, kopytne
zwierzę w mieszkaniu.
– Ehh,
widzę, że muszę wkroczyć do akcji – podniosłam się i otrzepałam bluzę z
okruszków kruchych ciastek. – Ty ogarnij Izu, a ja ogarnę Shośka. Yuka,
skończyłaś?
– Yhym,
tło namaluję później.
***
Dziwne, dlaczego ludzie nie chcą kupić łosia
za tysiąc jenów? Przecież to niepowtarzalna okazja! Gdzie w Japonii można
zdobyć łosia? No gdzie?! A przy okazji mają niepowtarzalną szansę, by wspomóc
portfel piękności z brązowymi włosami o szmaragdowych oczach!
Zauważyliście, że robię się coraz
skromniejsza?
Westchnęłam, a obłoczek pary, który wypłynął
z moich ust, poszybował do granatowego nieba usianego gwiazdami. Sklep
spożywczy był rzut kamieniem, ale byłam zbyt leniwa, by się kopsnąć po jakąś
kawę. Zamiast tego wygodnie rozsiadłam się na fotelu, opierając nogi odziane w
skórzane kozaki o biała tabliczkę z napisem „Łoś na sprzedaż! Jedynie 1000
jenów! Okazja!”. No co wy sobie myślicie? Że będę stała jak jakiś przygłup?
Mowy nie ma.
Teoretycznie mogłam też Shośka pieprznąć do
jakiegoś lasu, ale skoro już się pofatygowałam i go zabrałam, to chcę mieć
jakieś korzyści, halo halo. Najwyżej jak mi już dupa zacznie odmarzać, to go
wrzucę do jakiegoś zoo i niech sobie radzi, dzielny w końcu jest, skoro nie
umarł od samego wzroku zabójcy Haru. Weteran, ot co.
Sam bohater przedsięwzięcia stał nieopodal
uwiązany do słupa ze znakiem i gryzł krzaka. Tylko czekać aż się straż miejska
zleci. Eh, zachciało mi się być uczynną.
–
Em, Jenny, co ty odwalasz?
Popatrzyłam w prawo i spotkałam się z
niebotycznie zdumionym wzrokiem fiołkowych oczu Chrisa. Chłopak stał obładowany
paczkami i owinięty szalem po czubek nosa.
–
Łowię rybki, jakbyś nie zauważył – zakpiłam. – Sprzedaję łosia, kryzys nadszedł.
–
Skąd wytrzasnęłaś łosia? – Podszedł do Shośka, który bez oporu dał mu się
pogłaskać. W końcu po ekipie demonów ludzie wydają mu się niegroźnymi
wiewiórkami. Cóż za porównanie, czuję, że będę pisarką.
–
Kumpel skądś go wziął. Nazywa się Shosiek.
–
To nie powinnaś go oddać odpowiednim służbom?
–
I stracić hajs? Oszalałeś? – Podniosłam tabliczkę i po chwili namysłu dopisałam
jeszcze jedno zero do ceny oraz magiczne słowo „promocja”, które podkreśliłam
dwa razy. – W końcu są święta, pieniążki są potrzebne.
Chris westchnął, patrząc na mnie z
niedowierzaniem. Wyszczerzyłam się i strzepnęłam biały puch z włosów.
–
To bierzesz go czy nie?
Pokręcił kilka razy głową, po czym rzucił mi
kilka paczek i zaczął klepać kieszenie w poszukiwaniu portfela. W końcu go odnalazł
i wyciągnął plik banknotów.
–
Dam ci 2000.
–
Ale tutaj piszę dziesięć tysięcy, Chris – kun – pomachałam tabliczką. – Czytaj wyraźnie.
–
Za chwilę, moja droga, pojawi się tu policja i będziesz musiała oddać swojego
Shośka – powiedział z uśmiechem.
–
Ugh – wydęłam policzki. Niestety miał rację. – Znaj łaskę pana. Jak dorzucisz
500, to dam ci sanki na te twoje paczki.
–
Zgoda.
Patrzcie jaka ze mnie królowa biznesu! Z
łosia zrobiłam szeleszczące 2500 jenów! Wstałam z fotela, odwiązałam Shośka i
wyciągnęłam zza krzaka średniej wielkości drewniane sanki, które wygrzebałam ze
składzika rodzeństwa Terada. Wtedy myślałam, że zrobię sobie prywatny powóz,
ale łoś stawał co pięć minut, by upierdolić jakiegoś krzaka czy tam drzewko,
więc z tego zrezygnowałam.
–
Co z nim zrobisz? – spytała, podając mu sznur, do którego był uwiązany Shosiek.
–
Mam kolegę leśnika. On coś zaradzi – Chris jeszcze raz pogłaskał łosia po
nosie. – To na razie. Wesołych świąt, Jenny.
–
Wesołych.
Jeszcze przez chwilą patrzyłam, oparta
biodrem o fotel, jak ciągnie za sobą sanki z paczkami, a drugą ręką prowadzi
łosia.
Ja pierdolę, właśnie sprzedałam łosia.
W Święta.
Logiko, gdzie jesteś?
***
Kiedy teleportowałam się z powrotem do domu
Teradów, powitał mnie zapach pieczeni oraz pierników i cisza. Zdumiona, że nie
słyszę wrzasków Izu i Haru czy też strzałów, zajrzałam do salonu i uniosłam
kącik ust. Obydwoje drzemali przed kominkiem przykryci kocem, trzymając się za
ręce.
–
Jeszcze ich nie budź, ledwo się uciszyli – mruknęła Alice, zdejmując fartuszek
i rozpuszczając włosy, które złotymi falami spłynęły jej aż do pośladków.
–
W każdym razie pozew o zakłócanie spokoju mają już zapewniony – dodał Pat.
–
Przesadzacie, nie darli się tak głośno – zaprotestowała Yuka.
–
Tylko dzieci w sąsiednim wieżowcu zaczęły płakać – wytknęła ironicznie Alice.
Artystka pomachała lekceważąco dłonią i
przykucnęła przy rodzeństwie, podpierając podbródek nadgarstkiem.
–
Ale patrzcie jak oni uroczo razem wyglądają. W sumie gdyby nie Shosiek, to
byłoby by takiego uroczego rodzinnego obrazka – stwierdziła, wyciągając telefon
i cykając im fotkę.
–
A właśnie co z łosiem? – przypomniał sobie Patrick, przenosząc na mnie wzrok.
–
Jest w bezpiecznych rękach.
–
Czyli u rzeźników?
–
Phi, myślisz, że jestem aż tak nieczuła? U leśnika, mój drogi panie!
Patrick już otwierał usta, lecz Alice
zmroziła go wzrokiem, niby przypadkiem trzymając jego laptop w dłoniach, więc
się zamknął i podniósł z kanapy.
–
Dobra, póki rodzeństwo masakry śpi, to może przemyćmy prezenty? – zaproponował.
–
Prezenty?!
Odwróciliśmy się jednocześnie, by zostać
uraczeni widokiem dwóch rozczochranych głów, które różnił jedynie odcień koloru
włosów i tęczówek. Obydwoje mieli rumieńce po drzemce i roziskrzone oczy.
I powiedzcie wy mi teraz, że to nie jest
najbardziej urocze rodzeństwo świata.
Dlaczego napisałam shota świątecznego o łosiu xDD Czemu xDD Tyle to ma do świąt, co karp do Wielkanocy xD Co ja mam we łbie, powie mi ktoś? xD Dobra, uspokajam się *wdech i wydech*
Kochani wy moi! Nadszedł ten wyczekiwany przez nas okres świąteczny, gdzie w końcu mamy trochę spokoju, dlatego też życzę wam:
Jenn: Wiele szczęścia ;3
Patrick: Radości
Alice: Spełnienia marzeń ^^
Yuka: Zdrówka! ;D
Harumi: Spokoju *zerka wymownie na brata*
Izumi: Miiiłości! ;* *przytula siostrę*
Kyoya: Świetnych prezentów *uśmiecha się lekko*
Benkei: Pysznego żarcia!
Demure: Najlepszych ocen
Nil: Jak najwięcej śmiechu
Jenn: No i zajebistego Sylwka! ^^
Wesołych świąt! ^^
Czytanie tego o 24 to nie był dobry pomysł, zważywszy na to że potem śniło mi się że łoś spał w budzie moich psów xD
OdpowiedzUsuńKel: Nie wiem co bierzesz, ale zmniejsz dawkę
*kaszlnęła i opluła sobie cały ekran* XD
Mama Nessy: *morderczy wzrok*
*zasłania się poduszką* ja wcale nie jestem chora...
Kel: Można zwalić na latanie do psów w deszcz
I na Hira który musiał mnie przewalić w tą wodę!
Kel: A to ledwo szczeniak...
Nic mi nie mów; jak Zuza go po miesiącu zobaczyła to się zaczęła zastanawiać czy my nie dajemy mu jakiegoś radioaktywnego żarcia
Kel: *podejżliwy wzrok*
Ja nic o tym nie wiem! *szuka siatki na motyle* chęci na napisanie jakiegoś shota są, ale wenaaaa *przysłania oczy i patrzy hen daleko* spierdzieliła już wczoraj
Kel: Wyjechała gdzieś gdzie nie pada deszcz, a za minutę śnieg . Poza tym gdzie wcięło Meg?
Na Grenladię po pingwiny poleciała. Jak u nas śniegu nie ma to zastsowała drastyczniejsze środki
Kel: No tak, śnieg był, ale na poczatku listopada a teraz to mu się nie kwapi
Pooolska moja droga! A ja wreszcie utrę nosa dziadkowi; w tym semestrze udowodniłam mu że lepiej idzie mi hiszpański, aniżeli niemiecki!
Kel: czepnie się średniej
-.-
Kel: dobra nic nie mówię
To my spadamy (i w sumie czekamy na zakończenie 1 aktu xD) zanim mamuśka mnie zabije, paaaaaa!
Ps. Meg: *wróciwszy z dwoma pingwinami w pezenośnej lodówce* Chriiiiiis, odsprzedaj tego łosia! Ja go cę!
Wylecisz razem z nim i ze mna z domu jak go wujek zobaczy!
Meg: A wuj! *biegnie za Chrisem* wezmę kredyt na rodzinę Makimoto i go odkupię!
Rey: *po chwili* ej no!
Chris: *rozkłada ręce* Soreczka, właśnie oddałam go kumplowi
UsuńIzu: Shosiek, bądź dzielny!
Jenn: *wygina usta w podkówkę* Kurw, mogłam go sprzedać Meg za większą ceną
Izu: Ty okrutniku!
Jenn: Życie jest ciężkie, pamiętaj Izu
Izu:...Ale przynajmniej wróci do lasu ^^
Yuka: Ja to bym chciała wiedzieć, skądś go wziął.
Izu: Ymm
Jenn: Coś czuję, że go dalej trzymało po próbie na Sylwka
Haru: Dwa dni?
Jenn: Ja miałam kaca.
Haru: Dobra, wygrałaś
Nie tylko wy czekacie na zakończenie 1 aktu xD Ja się już niemal modlę o jakąś wenę do ostatniego rozdziału xD
Cóż...renifery są zajęte, to łoś przyszedł na zastępstwo.
OdpowiedzUsuńMiju: Widzę, że u was kolorowo. Asha szybko z tym postem pliss.
Ja: Nie poganiaj. Wesołych świąt ekipo
Beta: Pisz ten One Shot!
Miju: Zgadzam się.
Ja: To ja lecę. Wesołych Świąt.
Jenn: Nie, po prostu spizgany Izu nie odróżnia tych zwierząt xD
UsuńIzu: Ej no!
Jenn: xDD
Dobra teraz bakuganiec, potem YD...Ehh to będzie ciężki dzień *mruży oczy i łapie Wenę, która już wdziewa kurtkę* A ty gdzie, hmm? ^^ *wzrok demona*
Wena:...
Jenn: Ta świąteczna atmosfera xD
Miju: Ja muszę motywować Ashe do pisania. Nie jest łatwo, ale jakoś to idzie
UsuńJa: Tiaaaa....motywator z cb dobry
Miju: no wiem ^^ Asha mamy jakieś zwierze w domu?
Ja: poza psem drapieżcą to nie.
Hanako: Izu co ci strzeliło do głowy żeby przynieść łosia. W ogóle to skąd go wziąłeś?
Izu: Bo ja myślałem, żeby zrobić taki pojazd Mikołaja!
UsuńPat: Z łosiem?
Izu: Wydawało mi się, że renifery żyją w lasach
Jenn: I dlatego poleciałeś do Rosji xD
Izu: No ale byłem blisko!
Hanako: Akurat święta w Rosji spędzam. Byłeś blisko Moskwy Izu?
UsuńMiju: Serio? Zaprzęg?
Beta: Cóż różne pomysły mają ludzie
Akana: Zgodzę się z tobą. Izu po renifery to do Laponii
Miju: Po coś to mówiła?
Akana: Ups...
Izu: Uu! Laponia! Jenn, wdziewaj płaszcz, lecimy
UsuńJenn: Ale tym razem skończy się na kotletach z renifera *zerka wymownie na pokój Haru*
Izu: Spokojnie, ja mam plan
Jenn: Wątpię w to *do Bety* a gdyby to jeszcze był człowiek xD
Beta: a no tak na chwile zapomniałam że do nie człowiek
UsuńMiju: Akana nie potrzevnie to mówi . Izumi daj spokój reniferom one nie są gotowe na demony.
Akana: bywa *próbuje naprawiać podmieniacz wyglądu* w morde przestaje działać *pokazuje się w prawdziwej posraci. Czarna rogówka, biała skórka pod oczami czarne smugi, fioletowe włosy 7 rogow na głowie i na plecach slady po odcieciu skrzydeł*
Beta: To ty jesteś Sirrianką!!
Miju: Tak Akana to Sirrianka
Hanako: Miju gdzie ty schowałaś pierniki
Miju:jak najdalej od ciebie
Izu: *ma gdzieś rady i właśnie zaprzęga dwa renifery do zaprzęgu*
UsuńJenn: *waży w dłoniach paczki z prezentami*
Alice: *wchodzi, patrzy na Akane i mruga intensywnie, przechylając głowę* Kto to?
Jenn: *odwraca do niej głowę* Chyba Akana, choć ja się tam nie znam
*patrzy tesknie na ciasta*....chcę kawałek...
Znam twój ból Angel
UsuńAkana: trafiłaś Jenny. Podmieniacz wyglądu się zepsuł i nie wyglądam jak człowiek
Hanako:*szuka pierników* gdzie one są
Miju:*patrzy na Izumi* Harimi przerobi to na kotlety ze złości
Akana: ciekawe czy taki kotlet z renifera jest dobry
A Wigilia o 18 xDD
UsuńJenn: Schudniesz
*wzrok mordercy*
Jenn: *nic sobie z tego nie robi i wsuwa mandarynkę*
Alice: Aha...
Pat: Ta ekspresja, ta głębia wypowiedzi
Alice: Zatkaj się
Yuka: *zerka na nich z uśmieszkiem*
Izumi: Nie przerobi, nie przerobi, spokoojnie
Jenn: Tak długo aż nie zabrudzą kopytami holu, to owszem. Potem bedzie gorzej.
A ja nwm kiedy mam, ale już zostawili nam psa i przyjadą za godzinę XD
UsuńAkana: O Pat jesteś. Naprawiałeś kiedyś podmieniacze wyglądu?
Hanako: Miju zjadłaś te pierniki czy co? Nigdzie ich nie ma.
Miju: Nie zjadłam. *sprawdza skrytkę i nie ma pierników* Hirooki zjadłeś pierniki?
Hirooki: *buzie ma pełną pierników* nie
Pat: *przygląda się przez chwilę sprzętowi, a potem wyciąga rękę* Daj. W godzinkę się uwinę
UsuńJenn: Oho, czas cudów nastał
Izu: *patrzy na Hirokiego* Amator
Akana: Dzięki *daje mu sprzęt*
UsuńMiju: co jak toczas cudów
Hirooki: Ej!
Hanako:*zabrała placka* ty pierniki to ja ciastka
Hirooki: ta zniewaga krwi wymaga
*objedzona i zmęczona pada na poduszki* Jeny, kocham te wigilie xD
UsuńJenn: Czapka wygrała <3
Jak rosyjski konduktor XDD
Pat: *oddaje* Prosz
Jenn: Czas cudów, bo Pat pomaga bez marudzenia *czochra chłopakowi włosy, jednocześnie pijąc lampkę wina*
Miju: To faktycznie cud. Hmmmmm podejrzane
UsuńBeta: Nawet bardzo
Akana: Dzięki *uruchamia go i wygląda jak człowiek* w końcu czułam się nieswojo
Ja: *pokryjomu ucieka po pierogi*
Miju: Złapać Ashe!
Patrick: Jprd, pomagam - źle, nie pomagam - źle. Jaki wy macie problem?
UsuńJenn: Ja rzadko, przecież wiesz, że cię uwielbiam ponad życie
Patrick: Tsa, zwłaszcza, jak ci telefon się zepsuje
Jenn: Akurat mi wtedy poziom miłości w żyłach wzrasta
PAtrick: *do Akany* A proszę bardzo
Święta ciąg dalszy
UsuńMiju: Czyli kolejny dzień przy stole i udawa ie bycia miłym
Beta: dokładnie
Ja: Wszystko by było ok fdy by wuj nie przyjechał on wszystkie ciastka zje!
Akana: typowe
Ja: tak jak u cb nie pokazywanie się w Sirrianskiej postaci
Czuję, że przybyło mi z dwa kilo
UsuńJenn: Jutro na nartach trochę zrzucisz
Turlając się ze zbocza? XD Z pewnością
Narty? Oooo to będzie ciekawie na nartach
UsuńBeta: powodzenia
Zrobiłam piękną płaszczkę, aż mi powietrze z płuc wyleciało
UsuńJenn: I ta twoja dezorientacja xDD
Ale tak to było zajebiście, uwielbiam narty <3
Dzięki za życzonka i shota :*
OdpowiedzUsuń,,Patrzcie jaka ze mnie królowa biznesu!"
Jack: Ta. Wilk z Wall Street od razu. Chris jak mogłeś dać 2500 jenów za jakiegoś łosia?
Lilka:*osłania Sho własnym ciałem* On ma na imię Shośek i nikt niema prawa go zabić bo będę gryźć.
Jack: E-tam. Alice kopsnij mi jakieś pierogi!
Lilka: I to ja będę gruba tak? Pfy. Yuka pokarz mi lepiej obraz.
,, Zauważyliście, że robię się coraz skromniejsza?"
Jack: Ooo tak.
Julie: Prezenty? Gdzie? O.O
Lilka: Jutro Juli, jutro.
Juli: Acha...Angel ja też mam dla ciebie prezent. Namalowałam ci laurkę*pokazuje kartkę z rozgryzmolonym sercem*
Jack: To wątroba Zenka.
Lilka: Cicho bądź.
Juli: A gdzie jest Zenek?
Lilka:On...musiał popłynąć na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi.
Juli: I znów się nie pożegnał?
Lilka: No śpieszyło mu się, ale za rok wróci.
Jack: O tak. Na pewno :)
Chris: Bo żal by było, by skończył jako kotlet
UsuńJenn: *szczerzy się* Oo, kochaniutki, Wilka to ja dawno przebiłam
Za chwile twoja skromność zacznie przebijać dach
Jenn: Ups :x
*bierze do rąk laurkę i pociąga nosem ze wzruszenia* Ooo Juli ty moja kruszyno! *tuli ją do piersi*
Izu: Hohoho! *na szybkiego przebrał się w Mikołaja i trzyma dużą paczkę w objęciach* Czy są tu jakieś grzeczne dzieci?
Pat: Ja pier...*uderza nosem w blat pod wpływem ciosu od Haru*
Jess: Zenek? Zenoheld?!
Aki: Jeez, kolejny trup powraca?
Alice: Mogę ci co najwyżej barszcz dać, pierogi robię jutro i mówi się "proszę" *nachmurza się*
"Jack: Ooo tak"
Jenn: Tak czułam :3
Jack: Wątpię k o c h a n i u t k a.
UsuńJuli: Tak! My wszyscy byliśmy grzeczni!^^*przygląda się chwilę* Izumi dlaczego przebrałeś się za mikołaja?
Lilka: Dzieci nie nabierzesz*po chwili ciśnie pompę z Haru i Pata*
Juli: Zenek to nasz karp^^ Zawsze co roku nas odwiedza i pływa w wannie, a potem musi sobie iść na kolację ze swoimi przyjaciółmi z jeziora.
Lilka:*W uciszającym geście przykłada palec do czerwonych ust. To ma znaczyć, że nikt nie ma prawa uświadomić Juli bo ona tego kogoś uciszy*
Jack: Jutro jest teraz. Więc?
,,Jenn: Tak czułam :3"
Jack: Ale sarku to ty nie wyczuwasz.
Alice: *zarzuca złote loki na plecami i odwraca się od Jacka, zabierając się za pakowanie prezentu*
UsuńIzumi: *przykuca przy Juli, przykładając palec do ust* Słuchaj Juli, mam bardzo ważną misję. Mikołaj oraz Gwiazdka z trudem wyrabiają się z prezentami, dlatego im pomagam ,rozumiesz? Ale nie mów nikomu, to nasz sekret, okay? *podaje Juli prezent* Proszę, Juli - chan ^^
Jenn: *siedzi na oparciu kanapy, patrząc na wszystko ze swoim wpółkpiącym wpółradosnym uśmiechem, ubrana w czerwony sweter w bombki i rogi renifera* Ty byś nie zauważył sarkazmu, nawet jakby do ciebie podszedł i strzelił w twarz, Jackuś *cmoka go w czoło i rzuca czarne satynowe pudełko ze srebrną kokardką, po czym rzuca się na szyję Lili, prawie zwalając ją z nóg* Liluuś ^^ Mordeczko najśliczniejsza, Wesołyyych świąt! <333 *wciska jej około cztery paczki w ręce, a do buzi lukrowanego piernika* Hyhy ^^
Za dużo cukru, dziecko...
Jack: Więc to tak się przyjmuje zbłąkanego i głodnego wędrowca? Dobra zapamiętam to sobie.
UsuńJa: Spokojnie, wytrzymaj już niedługo się na wcinamy.
Juli: Dobrze O.O Pozdrów ode mnie mikołaja i elfy i renifery i Jacka Mroza i Panią Mikołajową i dziękuję za prezent!^^*przytula Izu*
Jack: Poco ci Jack Mróz kiedy masz mnie?
Juli: Jesteś Jackiem Mrozem? O.O
Jack: Tak nie powiedziałem*Jenn go cmoknęła* No i to są święta. Czarna powinnaś się uczyć.
Lilka: Żeby ci głowę wypaliło? Ani mi się śni królewno*przytula mocno Jenn* Dzięki. Fajny masz swet...*zatkano ją piernikiem i próbuje utrzymać chwiejącą się wierzę z paczek*
Jack:*wybuchł śmiechem* Pomóc ci?
Lilka:*przymruża oczy bo wie, że Jack wcale nie mówił poważnie*
*czeka na 18*....(odpala amv z Kyoyą na pocieszenie*
UsuńAlice: *gada z Patem na balkonie*
Haru: Chyba ktoś cię ignoruje ;x
Jenn: *przytrzymuje wieżę* Wiem, wiem, Kimiko sama mi go wydziergała xDD
Izu: Oczywiście, przekażę im *ściska Juli, po czym wsiada do czerwonych sani zaprzęgnięte tym razem w prawdziwe renifery* i odjeżdża*
Jenn:...*zerka na Haru* Co on odwala?
Haru: Chce się znaleźć w gazecie
Jack: Taki jest mój plan.
UsuńLilka: A myślałam, że chciałeś wkurzyć Pata i w tedy on miał stać się zazdrosny o Alice i mieli się spiknąć, a tym czasem to ona olewa ciebie.
Jack: Liczą się efekty. Poza tym uważaj żebym ja ci nie zrobił wywodu na temat twoich gierek.
Lilka: Nie wiem o czym mówisz.
Jack: Pf. No tak.
Juli:*oczarowana Izu, saniami i reniferami* *.*
,,Haru: Chce się znaleźć w gazecie."
Lilka: To jest na dobrej drodze. Już widzę te nagłówki ,,Naj wyczesany mikołaj 2017!"
Jenn: Wowo, widzę, że mamy tu nowego mistrza intrygi, robić ci tron?
UsuńIzu: *już powrócił i razem z Yuką śpiewają kolędy* Przyyybieżeli do Bentelejeeeem!!! Paaaa...steee...rzeee!!!
Jenn: Oho, mamy kandydatów na Pasterkę
Haru: Póki co jest tylko wpis na twiterze o mistrzu driftu sankami z reniferami.
Alice: Każda sława zaczynała powoli
Jack: A dlaczego nie? Dziwię się że dopiero wpadłaś na ten pomysł*kiedy słyszy jak Izu śpiewa wytrzeszcza oczy* Niech ryczy z bólu ranny łoś, Zwierz zdrów przebiega knieje, Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś. To są zwyczajne dzieje.
UsuńLilka: Jezu malusieńki XD W głowie ci się od tego kolędowania pomieszało.
Jack: Żebyś wiedziała. Izumi kumplu...weź tak więcej nie rób. Zakłócasz cisze nocną. Na tej pasterce to ksiądz osiwieje jak cię usłyszy.
Victoria: O ile demon wejdzie do kościoła.
Lilka: Przemówiła! Toż to kolejny cud!
Jenn: Już biorę się do roboty *szczerzy się ironicznie i pada na kanapę, kładąc głowę na kolanach Yuki* Jeżu malusieńńńki!
UsuńJprd, jakie wyjce. Idźcie śpiewać po domach, może dadzą wam forsę, byście się zamknęli xD
Izu: *kompletnie niezrażony i przekonany o swoim talencie śpiewa dalej*
Yuka: Nie musisz słuchać, Jack ^^
Jenn: Aha! Mówiłam, że noc cudów! Pat pomaga bez marudzenia, Vic gada, a Kimiko od rana jest łagodna jak baranek!
Jack: Jak ludzie ich wodą święconą pogonią.
UsuńJa:U mnie jeszcze kolęndników nie było. Ciekawa jestem kiedy przyjdą. Wolałabym być przygotowana.
,,Yuka: Nie musisz słuchać, Jack ^^"
Jack: I nie mam zamiaru.
Lilka:*przesuwa Jenn* Zrób mi miejsce co?
Jenn: Na nas woda święcona nie działa *układa sobie nogi na ramieniu Lili* Hyhy ;3
UsuńMnie wystarczą moi, więcej nie potrzebuję, dziękuje
Yuka: A właśnie, Lili, bo chciałaś zobaczyć *prezentuje obraz Shośka na tle holu* Tadam ^^
Izu: Mam nadzieję, że mu się dobrze wiedzie
Jenn: z pewnością
Lilka:...Chyba coś ci się pomyliło, księżniczko*strąca sobie nogi Jenn i przygląda się obrazowi* Ciekawe tło...takie...ekscentryczne.
UsuńJack: Łoś na tle holu...hum. Skłania do refleksji*roi minę myśliciela i wybucha śmiechem*
Lilka: Jest oryginalny i mi się podoba. Shośek jak żywy.
Jack: A pro po śmierci. To pewnie był ten sam łoś czy tam jeleń na którego Tategami mało nie wjechał XD
Jenn: Księżniczki zawsze mają rację!
Usuń*wstała na narty i nie wie, który jest rok*
Izu: Shosiek się mści! Patrz, Haru! On za nami tęskni i chcę wrócić
Haru: Przejechali go?
Jenn: Jaka okrutna xD
Yuka: *promienny uśmiech* Dziękuje ^^
Lilka: Nie w moim świecie.
UsuńJack: Niby nie ale wiadomo może jak zobaczył Tategamiego to dostał zawału i zdechł z miejsca.
Lilka: Niema za co :)
Izu: Skoro przetrwał wkurwioną Haru, to Kyoya to pikuś.
UsuńYuka: Hihihi ^^
Jenn: *przypomina sobie, jaka Yuka była spierdolona na początku ich znajomości i uważa, że powinna dostać order za jej metamorfozę* Powinni mnie w jakimś programie o zmianach zatrudnić
Pat: Jak dobić psychicznie w 3 dni? Stanowczo.
Super, teraz będę miała kompleks bo nie umiem napisać takiego fajnego, wcale nie-śmiesznego, shota ;_;. Oczywiście żarcik. Wesołych Świąt, wszystkiego najsupi, zdrowia, szczęścia i czego tam jeszcze sobie życzysz :>.
OdpowiedzUsuń~ Ja aka mistrzyni składania życzeń <3
Nawzajem, nawzajem i do siego roku! xD A shocik to nie problem, tutaj wystarczył łoś Shosiek, a jest pierdyliard gatunków zwierząt, zawsze możesz napisać o Kyoyi próbującym zabić karpia xD
UsuńTy, to jest całkiem niezły pomysł XDDDD
OdpowiedzUsuńHyhy, moja główka produkuje 102 dziwaczne pomysły na dzień xD
Usuń43 years old Data Coordiator Ambur Candish, hailing from Nova Scotia enjoys watching movies like Godzilla and Surfing. Took a trip to Heritage of Mercury. Almadén and Idrija and drives a Econoline E150. czytaj tutaj
OdpowiedzUsuń