(Kyoya)
Jennifer przekrzywiła głowę i z rozbawieniem obserwowała
naszą reakcję, a było co oglądać. Hikaru wyglądała, jakby zobaczyła Ryugę, Madoka
pobladła, Benkei zaczął się śmiać, Nil zamarł, a Demure wytrzeszczył oczy.
Wyglądali jak banda osłów.
– Jaki jest twój cel mówienia nam o tym? – spytałem.
– A czy koniecznie muszę mieć jakiś cel? –
odpowiedziała pytaniem na pytanie, robiąc piruet.
Mimo że wydawała się rozbawiona i rozluźniona, to widziałem w jej diabolicznych oczach niepokój. Wyszczerzyłem zęby.
– Mówimy o tobie. Zawsze masz jakiś cel.
Przewróciła oczami.
– Ktoś mnie do tego zmusił. – odparła.
– Czemu wcześniej nam o tym nie powiedziałaś? –
spytała Madoka, robiąc krok w jej stronę.
Demonica spojrzała na nią wzrokiem, gdzie lekkie zaskoczenie mieszało się z politowaniem.
– W końcu jesteście ludźmi – rozłożyła ręce, uśmiechając się z pogardą. – Boicie się wszystkiego, co jest od was potężniejsze. Gdybym wam o tym powiedziała, dostalibyście paniki, znienawidzili mnie, powiedzieli o mnie komuś. Miałabym wtedy lekkie kłopoty, a jest mi to wybitnie nie na rękę. Cenię sobie spokój.
– Coś ty powiedziała? – wycedziłem, wyciągając kuczer.
– Odłóż to. – szepnęła mi do ucha. Kiedy zdążyła się
tam przenieść?!
– Odsuń się. – warknąłem.
– Jesteś zabawny. Myślisz, że jesteś w stanie mi coś
zrobić? – powiedziała z wyraźną kpiną w głosie.
– A żebyś wiedziała, wiedźmo – próbowałem kopnąć ją w udo, ale rozpłynęła
się w powietrzu.
– Nic się nie zmieniasz. – siedziała już na fotelu i
bawiła się kosmykiem włosów.
Irytowała mnie w cholerę. Ma nas zamiar zabić czy co? Najchętniej
potraktowałbym ją Lionem, ale ta mała zaraza za szybko znikała.
– Czemu mielibyśmy cię znienawidzić? – zapłon Madoki
kiedyś wpędzi mnie do grobu.
Jennifer nic nie odpowiedziała, tylko pstryknęła
palcami. Przeniosła nas do jakiegoś pomieszczenia. To chyba była sala tronowa.
Jenny młodsza o jakieś dwa – trzy lata siedziała przy stoliku i spokojnie popijała
herbatę. Mężczyzna a właściwie demon około pięćdziesiątki o długich blond włosach ubrany w długi ciemny płaszcz ozdobiony rubinami wpatrywał przez okno na deszcz.
– Bitwa z Rago to nie zabawa. Jesteś tego pewna? –
spytał, odwracając się do dziewczyny.
Przecież to tylko człowiek. – odparła z pogardą.
– Z potężnym, mrocznym beyem. – powiedział poważnym tonem demon.
– Nie rozśmieszaj mnie, Victorze. Miałabym przegrać z
kimś tak słabym jak Rago? – przekrzywiła głowę i uśmiechnęła się kpiąco.
– A co z twoimi przyjaciółmi?
– Jaki to problem rozbić tych legendarnych
bleyderów? Kyoya już sobie gdzieś poszedł wielce obrażony, Aguma i Chris pracują
dla Rago, a Ryuga to po prostu Ryuga. Oni bez mojej pomocy się niszczą – roześmiała się.
- A co zrobisz, jeśli jednak połączą siły?
- Pozbędę się ich i zniszczę Nemezis. – wzruszyła ramionami. – Nie martw się Victor. Nemezis nie jest dla nas
żadnym zagrożeniem. – dodała i pociągnęła łyk herbaty.
****
(Jenny)
Wszyscy dobrze wiemy, że koniec końców historia
potoczyła się inaczej. Mimo tego że dałam ten naszyjnik Pluto, a on założył go
na Dunamisa, uszkodziłam im helikopter i podjudzałam Agumę, ta banda zawalczyła
z Rago. Ja nie mogłam tego zrobić beyem, bo połączenie dwóch beyi ciemności
wywołałoby tragedią, która pochłonęła by cały ludzki świat. Miałam zawalczyć z Nemezis
jako demon. Czemu im wtedy dałam wolną rękę? Przez to moją cholerną cząstkę
ludzkiej natury. Musiałabym ich zabić, a nie umiałam się na to zdobyć. Jestem
stanowczo za miła. Spojrzałam na nich. Ludzi, których oszukiwałam od samego
początku. Zamiast nienawiści dostrzegłam w ich oczach zaskoczenie. Oho, cóż za zmiana, nie chcą mnie spalić na stosie.
No może z jednym wyjątkiem.
– Ty... – zaczął groźnym tonem Kyoya, zbliżając się do mnie.
Był wściekły.
– Od samego początku chciałaś się nas pozbyć! –
wrzasnął i zamachnął się, kiedy ktoś chwycił go za przegub.
– Uspokój się. – powiedziała stanowczo Hikaru.
Narwaniec tylko prychnął i wyrwał się jej.
– Wam, ludziom, nie można zaufać. – mruknęłam.
– Słucham? – posłał w moją stronę mordercze
spojrzenie.
– Nie mówię, że wszystkim. Ale ty jesteś tego
idealnym przykładem. Liczy się dla ciebie tylko jakaś głupia wygrana, wszystko
inne masz gdzieś. Jak mam wierzyć komuś takiemu, hm? – prychnęłam, rozkładając ręce.
Chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu.
– Uznałeś, że wiodę życie rozpieszczonego
bachora, nie? Pokaże ci to życie, to może zmienisz poglądy. – uśmiechnęłam się
pogardliwie i przeniosłam nas w otchłań moich wspomnień.
****
(Kyoya)
Staliśmy w laboratorium. Do wielkiego łóżka z białym
prześcieradłem była przykuta mała dziewczynka. Miała może z dziesięć lat. Długie
brązowe włosy okalały drobną twarz. Ciężko oddychała, a jej prawe oko świeciło
się czerwonym blaskiem. Do środka wszedł mężczyzna w kitlu. Siadł przy łóżku i
wstrzyknął jej coś do żył. Oczy dziewczyny pociemniały, by po chwili zmienić się
w oczy demona. Wrzasnęła i zaczęła się szarpać. Po kilku minutach opadła na
łóżko i zaczęła pluć krwią.
– Próba nr 6 pomyślnie poprowadzona. – wyszczerzył się
mężczyzna. – Brawo Jennifer.
– Zamknij się. – warknęła dziewczyna.
To się naukowcowi nie spodobało, bo ją spoliczkował.
– Powinnaś być nam wdzięczna, że cię nie zabiliśmy.
Scenę pochłonął mrok, a my wylądowaliśmy na małej
uliczce.
– Co to było? – spytałem.
– Kiedy moje moce się przebudziły, trafiłam do
ośrodka badawczego. Tam próbowano przerobić mnie na żywą, doskonałą broń. – powiedziała chłodno, patrząc gdzieś ponad moją głową. - Idealne życie, co? – dodała ironicznie.
– Ja... – nie zdążyłem skończyć, bo znowu nas gdzieś
przeniosła.
Koło mnie przebiegła ta sama dziewczynka. Na twarzy
miała dużo zadrapań, ubranie było poszarpane, a z lewego ramienia leciała jej
krew. Uciekała przed płomieniami. Widać było, że jest na granicy wytrzymałości.
Nagle zza zakrętu wypadł jakiś chłopak. Też nie był w najlepszym stanie.
– Jenny! - krzyknął uradowany i wziął dziewczynę na
barana. – Trzymaj się, zaraz cię stąd wyciągnę – uśmiechnął się ciepło.
Dziewczynka skinęła lekko głową.
– Dziękuje Mich...– kawałek sufitu upadł tuż przede mną i zagłuszył jej dalsze słowa.
Ashida patrzyła na to cało widowisko obojętnym wzrokiem. Jakby to ktoś inny, nie ona, przechodził przez to piekło. Obejrzała się
tylko za uciekająca dwójką i ruszyła przed siebie. Wyglądała jak w transie.
Płomienie nie robiły na niej żadnego wrażenia. Chcąc nie chcąc, ruszyłem za nią.
Weszła do małej salki. Tej samej, w której była przeprowadzane na niej testy.
Rozejrzała się uważnie i podeszła do stołu. Pod nim leżał tamten naukowiec. Był
przygnieciony sprzętem. Z rany na brzuchu wypływała mu krew. Majaczył i wodził
dookoła oszalałym wzrokiem.
– Zawsze chciałam zobaczyć, jak cierpi. – ukucnęła, przyglądając
mu się z jakimś chorym zafascynowaniem. – Za to wszystko co mi zrobił. – jej głos stawał się
coraz bardziej mroczny, a oczy
pociemniały.
– Czyli dlatego nie ufasz ludziom. – stwierdziłem.
– Można by tak powiedzieć – wstała.
Chyba ocknęła się z tego transu.
– To bez sensu. Przecież twoi przyjaciele to ludzie.
– Naprawdę? – spytała rozbawiona i pstryknęła
palcami.
Tym razem jakieś zadupie. Wyglądało trochę jak ten
Hades, do którego zaciągnął mnie walnięty Damian. Koło nas wylądował jakiś gościu. Ten rudy co kazał
mi tu iść. Też posiadał skrzydła i demoniczne oczy. Dodatkowo miał na ręce
wytatuowany miecz.
– Dawaj, Jenny! – krzyknął i wytworzył czarną
barierę.
– Nie tak szybko! – z drugiej strony nadleciała
czerwona kula energii.
Chłopak dostał nią w plecy i padł plackiem na
ziemię.
– Harumi to nie fair! – krzyknął, wydymając policzki.
Z lasku wyszła demonica. Miała długie ciemnobordowe
włosy i takie same oczy jak rudzielec.
– Oj braciszku. – pokręciła głową, śmiejąc się.
– Ludzie? – spytała Jenny, gdy po raz kolejny
wylądowaliśmy na kamiennej uliczce.
– Nie do końca. – odparłem.
– Czas wracać. – powróciliśmy do jej mieszkania.
– Zatem. – przeciągnęła się. – Co macie zamiar
zrobić?
****
(Jenny)
Czemu właściwie pokazałam to Kyoyi? Cóż on mnie nie
znosi (z wzajemnością), więc pewnie próbowałby mnie udupić. A takie wspomnienia
wpłyną na niego uspokajająco. Nie chce mieć tu jakiegoś szekspirowskiego dramatu czy innego cholerstwa.
Wróciłam do formy
człowieka.
– Co macie zamiar zrobić? – ponowiłam pytanie.
Popatrzyli na siebie niepewnie.
– Przecież to jest śmieszne. – powiedziała Hikaru
łamiącym się głosem.
Spojrzałam na nią zainteresowana. Co ona widzi w tym
zabawnego?
– Osoba, która pomagała mi po przegranej z Ryugą, jest
demonem. To jest głupie, demony są złe. – gadała dalej, nieświadomie mnie
denerwując.
– To wasze ludzkie pojęcie o nas. – warknęła Harumi
spod ściany.
Hasama popatrzyła na nas, jakbyśmy jej oświadczyły, że
Ryuga wrócił. Szok mieszany z przerażeniem.
– To ludzie wymyślili, że demony są największym złem. Chociaż to ludzie najbardziej szkodzą ludziom. – kontynuowała Harumi.
Była wściekła. Zawsze tak reagowała, gdy ktoś nas, nawet nieświadomie, obrażał. Jeszcze chwila i się przemieni, a wtedy na moich ścianach będzie mnóstwo plam krwi i dziur po kulach.
– Ta rozmowa nie ma sensu. – westchnęłam.
Nie ma się co łudzić, ludzie boją się demonów. Tak było, jest i będzie.
– Usunę wam pamięć. Teraz, gdy się przebudziłam, jakoś
znajdę tego kretyna i zniszczę go. – powiedziałam bardziej do siebie i uniosłam
rękę.
Wtem dostrzegłam jakiś ruch za oknem. Na parapecie
stał prześladowca z aparatem fotograficznym. Zamarłam. Zrobił mi zdjęcie.
Ludzie to zobaczą... W ułamku sekundy rozwaliłam okno, chwyciłam tego idiotę i
wciągnęłam do środka.
– Czego tutaj szukasz? – zmrużyłam oczy.
– A tak sobie przechodziłem. – zakpił z bezczelnym uśmieszkiem.
Przywołałam łańcuchy, które go obwiązały. Miałam
gdzieś, że tamci to widzą. I tak nic nie będę pamiętać. Wzięłam aparat do ręki.
– Ładny sprzęcik. – zaczęłam przeglądać zdjęcia.
Musiał przybyć przed chwilą, bo sfotografował mnie, jak wytwarzałam krąg zapomnienia. Zgniotłam aparat w ręce.
– Co to ma znaczyć? – syknęłam, zmieniając się w
demona.
Wyczułam, że coś leci w moją stronę. Spojrzałam w stronę
resztek okna. Pewnie kunai. Po minucie koło mojej głowy był wbity właśnie
on.
– Uroczo. To twój i twoich kumpli sposób powitania? –
zwróciłam się do prześladowcy.
Uśmiechnął się lekko.
– Nieźle.
– Uważaj, bo się zarumienię. – złapałam go z bluzkę i
uniosłam do góry.
– Dla kogo pracujesz?
– Nie muszę ci tego mówić. – odparł, próbując spleść
ręce.
– Masz rację. Najwyżej skończysz na cmentarzu. –
uśmiechnęłam się pod nosem.
Nagle dostałam potężny cios w kark. Puściłam
chłopaka i poleciałam kilka kroków do przodu. Wymierzyłam napastnikowi pięknego
kopniaka w brzuch.
– Czego chcesz,Victor? – jęknęłam, patrząc na władcę
demonów i jednocześnie mojego mistrza walk.
– Nie możesz go zabić. – odparł, puszczając mój but.
– A to niby czemu? – naburmuszyłam się.
Tatatatam! Rozdział z opóźnieniem ale jest :D
Jenny: Jakim cudem?! *uśmiecha się*
Ja: Znaj łaskę pana ^^
Jenny: Kyoya chciałeś się w damskiego boksera zamienić! Ładnie to tak?!
Kyoya: Rzuć się do morza -.-
Jenny: Ojj nie marudź :D
Nie no nie mogę ze piszę koma o tej porze. Rozdział bardzo mi się podobał. Poznaliśmy trochę historii Jenny, wyjaśniło się czemu nie walczyła z Nemezis i co to za zły doktor tam był to ja nie wiem ja już jestem przeczulona na tym punkcie.
OdpowiedzUsuńLilka:Po pierwsze:Bucu nie wolno bić kobiet wiem że jeszcze nic nie zrobiłeś ale chciałeś. Po drugie: Dlaczego Jenyy umie tak jak Ja. Po trzecie:Wiedziałam że Izumi i Harumi to demony.Po czwarte:Pzrybył Victor.Po piąte:Kogo on tam ze sobą przyprowadził? może twojego brata lub siostrę nie wiem kogo...
Ja:Ja mam domysły ale oj tam. Czekam na następny rozdział.
Jenny: Nie przejmujcie się doktorkiem. To już zimny trup :)
UsuńHarumi: Zaskoczenia wielkiego nie było ^^
Kyoya: To nie kobieta. To demon!
Jenny: A tam. Przesadzasz
Ja: Cieszę się mega, że rozdział się podobał ^^
Ja:Aj ja poprostu zawsze tak wszystko wyolbrzymiam i się przejmuję ale skoro już odszedł na tamten świat to pokój jego złej duszy.
UsuńLilka:*spojrzenie na Kyoy* -_-
Ja:*nie zwraca wagi na to co dzieję się w koło*Nawet ci powiem że mi to pasuję do ciebie Harumi i do Izumjego ta wasza demoniczność.
Lilka:*robi to samo co wcześniej ale zwraca się do Kruka* Ty weź tam w rozdziale coś po świruj że jednak przez "przypadek" on się uszkodzi dosyć boleśnie jesli wiesz co mam na myśli.
Ja:*westchnięcie* Spokojnie, oddychaj, poskrom emocje i opanuj się.
Lilka: -_-*mruczy pod nosem* i jak tu ich wszystkich nie zamordować.
Jenny: Jestem za pomysłem Lilki ^^ Kyoya~
UsuńKyoya: Czego chcesz dziecię szatana?
Jenny: Dasz się związać? :D
Kyoya: Rąbnęło cię za mocno w głowę?
Jenny: *mruży oczy* Pojedynek?
Kyoya: Jeszcze się pytasz
*gdzieś w tle walka*
Harumi: *rzuca czerwonymi kulami w ścianę* Dzięki ^^
Victor: Słyszałem,że pewna panienka chce ze mną porozmawiać
Lilka: Nikt na tym świecie nie traktuje mnie poważnie :'(. Idę sobie*człapie do Victora*
UsuńJa:A proszę bardzo Harumi.
Lilka:Dzień dobry*dyga jak na damę przystało* V chciała coś od pana ale co to nie wiem. V!!!
V:*jak zwykle z maska nie zdradzająca żadnych uczuć prześwietla Victora wzrokiem*
Lilka:To się dowiedzieliśmy o co chodzi*sarkazm*
Victor: *uśmiecha się szeroko* O co chodzi piękna panienko?
UsuńJenny: Victor nie zarywaj jest starsza od ciebie
Victor: Ryby i dzieci głosu nie mają
Jenny: Masz ochotę dostać
Victor: *ignoruję* Nie mówicie mi per:pan tylko Victor
Jenny: To jest po prostu mistrz walki i jeden z większych nieudolnych podrywaczy w piekle *klepie Victora po plecach
Lilka: Jack też nie potrafi zarywać.
UsuńJack:Ja nie muszę panie same do mnie przychodzą.
Lilka:Acha ta jasne i zaraz odchodzą. A ty Victor nie masz żony przypadkiem?....zaraz to ile ty masz lat V?
V: -_-
Ja:W następnym rozdziale sobie pogadacie na te i inne tematy.
Lilka:Dobra...Powierzała bym coś ale V będzie smutać :(. Po za tym z V nie ma rozmowy.
V:¬_¬
Ja:A ja się trzęsę pod kocem już od jakiś trzech godzin :'( będę chora.
Wysyłam wirtualne ciepło,nie wiem czy pomoże
UsuńVictor: No mam i kocham ją najbardziej na świecie :D
Jenny: Co mu nie przeszkadza zarywać do innych -.-
Victor: Zamilcz!
Jenny: *wali go pluszakiem w łeb* Won z mojego mieszkania paskudo!
Przytulam to ciepło :)
UsuńLilka: Ooooo nie ładnie Victorze niech no tylko ona się o tym dowie. Po za tym musisz uważać i być przygotowany na każdą ewentualność. V może zaatakować w każdej chwili.
Victor: Bez obrazy ale władcy Demonów mało co może zrobić krzywdę
UsuńJenny: Wściekła żona z wałkiem może ^^
Ja: A jak wyobrażacie sobie Victora? :D
Mam jego obraz ale nie potrafie go opisać... Cała ja. A tak wgl to powinnam jakiegoś koma dać czy coś takiego...
UsuńLetty: No powinnaś.
Ja: Dobra skończe temat o... *wertuje podr od his' zjednoczeniu włoch i coś tam sklece.
Letty: +nauczysz sie 10 tematów
Ja: NIc nie mow bo zamorduje
Jenny: *unosi się w powietrzu* Elo, kochane ^^
UsuńV:*niewidoczny uśmieszek i kręcenie przecząco głową*
UsuńLilka: Okay....Właśnie żeby żona cię nie dorwała bo coś czuję że jej to się boisz na pewno.
Ja:Ja miałam obraz ale się sfajczył i teraz nie wiem. Teraz mam podobnie jak Vanessa.
Victor: Moja żona jest najczulszą demonicą w piekle. Do czasu..
UsuńJenny: Tylko kretyn prowokuje Kimiko-san ^^
Ja: Ja jego obrazu też nie mam a chcę wstawić jego opis..cóż może google grafika mi pomoże
Lilka:Widzisz to teraz musisz kupić jej jakieś duże albo coś innego zależy co ona lubi i co tam u was nie spłonie. Hahaha wiecie co przypomniało mi się jak V podpaliła Jackowi bluzę hahaha jego mina niezapomniana
UsuńJack:Bardzo zabawne no naprawde boki rwać.
Ja:O coś mi się w glowie zrodziło. Czarne, gęste włosy z kapką siwizny(nie śmiać się tam XD) taki zarost na brodzie i oczy to nie wiem jakie....takje rdzawe(nie czerwone i nie brązowe tylko takje rdzawe) yyyyyyy dosyć taki pan postawny ale nie jakoś bardzo wysoki, kształt zważy to taki kwadratowy trochę. No nie wiem coś takiego się pojawiło jak pomogłam to dobrze jak nie to nie zwracaj na to uwagi. No mam obraz ale nie wiem jak go do konca opisać.
Victor: Ja jestem bardzo młody!
UsuńJenny: W zasadzie demony dożywają 200 lat ^^
Ja: Szukajcie mi rdzy to mu do oczu wczepię
Yuka: Kwadratowy *zaczyna się śmiać*
Victor: Jestem blondynem!
Ja: Kto ci dał prawo o decydowaniu o tym? -.-
+Złośliwy uśmieszek bajeranta.
UsuńJack:Rozdajesz mój dar na prawo i lewo...przypadkiem nie daj tego uśmieszku Czarnej.
Lilka:Muj "uśmieszek" Jack to zabił by cię na miejscu.
Jack:Yhy
Ja: To jak młody to mój stary opis mógł by być...kurcze jak bym miała leprze dojście do netu to bym ci e-mailem wysłała to zdjęcie co mam. Aj...
Victor: Blondyn!Blondyn!
UsuńJa: *przylepia mu plaster na usta* moje uszy..
Jenny: *maluję Kyoyi po twarzy niezmywalnym markerem* Spalić bluzę..To niezły pomysł :D
Lilka:*mruczy coś pod nosem*
UsuńJa:Spokojnie coś wymyślisz. A jak Victor tak bardzo chce być blondynem to zrób z niego takiego Valentina jak z Darów Anioła XD. Albo blondyna z brązowymi oczami albo odrazu metaliczna szarość lub błękit. A ty idź po maluj Kyoyi po twarzy markerem to ci się humor poprawi.
Lilka:....*wymrukuje* mam go gdzieś ¬_¬
Jenny: Kim jesteś i co zrobiłaś z Lilką?! *potyka się o Kyoyę i zalicza glebę*
UsuńKyoya: Jesteś ciężka,złaź.
Jenny: *układa się wygodnie* Jesteś za wygodny ^^
Lilka: Nic ¬_¬*wyjmuje bluzę z szafy*
UsuńJack:*ogląda telewizor*
Ja:Ja niewjem co tu się dzieje O_o może to dla tego że będę chora....nw co tu się dzieje.
Jenny: *podlatuje do lilki i Kruka i mierzy im gorączkę* Nic nie czuję
UsuńHarumi: Jack może byś tak zajął się paniami?
Lilka:To kruk jest lub będzie chora ja jestem pełni zdrowa oczywiście na ciele* zakłada kaptur. Podchodź do okna i je otwiera * Jeszcze wrócimy do tej rozmowy V.
UsuńV: -_-
Lilka:*wyskakuje przez okno*
Jack:Duża jest poradź sobie wypije herbatkę....No dobra*podchodzi do Kruka zwiniętej w kokon* No pokarz zaraz zobaczymy czy masz gorączkę*kładzie rękę na czole kruka* Yhy jak nic gorączka. Idę po herbatę a ty nigdzie się nie ruszaj.
Ja:Bardzo śmieszne*bierze pluszowego królika i go tuli*
Jenny: *przywołuje ciasto,herbatę,telewizor i chusteczki* Ja lekarz nie jestem ale wiem,że to z zasady pomaga *wylatuje za Lilką* Co się stało?
UsuńYuka: V czemu tak mało mówisz?
Lilka:Mogła byś sobie odfrunąć i za mną nie lecieć i dać mi spokój na jakiś czas?
UsuńV:*po dłuższej chwili ciszy i niechęci do odpowiedzi*Nie widzę potrzeby wypowiadania bezsensownych słów.
Ja:*siedzi na łóżku oparta o ścianę, zawinięta w kokon i ogląda telewizor*Chusteczki nie są potrzebne ale dzięki za resztę.
Jack:*wchodź z herbatą* zrobiłem.
Ja:Już mam Jenny wypstrykała.
Jack:-_-...no to wypijesz dwie.
Ja:...A posłodziłeś chociaż?
Jack:Tak.
Ja: Naprawdę zbliżyłeś się do cukru dla mnie *_*?
Jack:Tak pij tą herbatę*daje herbatę i siada obok*
Ja:Dziękuje bardzo*wydostaję ręce z kokonu i odbiera herbatkę* O i nawet w moim kubku ⌒.⌒
Jack:Tak wiem jestem wspaniały a teraz pij.
Jenny: *odlatuje* I skromny w cholerę *ląduje na kanapie*
UsuńYuka: Izumi rada dla ciebie -_-
Izumi: *zapycha się monte* Lalalala nic nie słyszę
Jack:*typowy dla niego uśmieszek*
UsuńJa:No cóż cały Jack:)
Jack:Po co ci ten królik nie za stara jesteś?
Ja:Sam jesteś stary. Do tulenia jeśli chcesz wiedzieć. Falafinek zajmuję cząstkę mojego serca nie zabierzesz mi go.
Jack: A mnie to tulić nie masz zamiaru?*wyszczerz*
Ja:Co ty masz w głowie dzieciaku U_U
Jack:*nadal wyszczerz*
Ja: Lepiej byś poszedł poszukać Lilki poszukać.
Jack: Może nic sobie nie zrobi.
Ja:Ja nie o nią się martwię tylko o to co znajdzie się w jej otoczeniu.
Jack:Przesadzasz.
Ja:Nie lekceważ jej.
Jack:Przecież ja nikogo nie lekceważę*usmjeszek*
Ja: ¬_¬
Jenny: Może lepiej niech ten dyplomata nie idzie bo może już nie wrócić
UsuńHarumi: Na pluszaki nigdy nie jest się za starym ^^
Jack:Pfy nic by mi nie zrobiła.
UsuńJa:No oczywiście że tak*tuli Falafinka*
Jack:Weź i tu dogódź kobiecie.
Jenny: Co najwyżej urwała łeb :D
UsuńJack:Wątpię...
UsuńJa:*kręcić głową z politowaniem*
*w oddali słychać wrzaski, prychanie kotów*
Lenox: Tak?!
Sky:Żebyś wiedział że tak!
*krzyk, szamotanina, prychanie i użycie pazurów a następnie oddalenie się*
Jack:Ocho czyżby okresu godowy phahahaha
Ja: O_O Jack dobrze się czujesz?
Jack:Wspaniale a jeszcze lepiej bym się czuł jakbyś oddalała mi mój laptop.
Ja:Nie dostaniesz bo się przeprasowujesz.
Jack:....A idź spać lepiej.
Miju: Kyoya po tobie. Spróbuj tylko tknąć Jenny a będziesz miał do czynienia ze mną i Mroczną Mocą! Jasne!
OdpowiedzUsuńRozdział czaderski. Fajnie było poznać trochę faktów z przeszłości Jenny. Było to ciekawe. Czekałam długo na ten rozdział. Jest świetny rewelacyjny.
Jenny: Mijuuu*tuli dziewczynę* Dawno się nie widziałyśmy^^ idziemy coś lub kogoś rozwalić? :D
UsuńKyoya: Jak to załatwić *wertuje książkę pt. ,, Jak pozbyć się wampira"
Jenny: Baran:)
Ja: Przepraszam, że tak długo ale wena, lenistwo i te sprawy wzięły nade mną przewagę -.- Cieszę się, że rozdział się spodobał ^^
Ja: Yay, kolejny rozdział! :D Warto było czekać.
OdpowiedzUsuńShizuka: *siedzi w kącie* Demon, pół-demon, czy nawet człowiek z nadludzkimi zdolnościami… Wszystkich bez wyjątku nienawidzą ludzie… Nieważne czy żyjemy jak inni. Zawsze jest to samo… Naśmiewanie się… Bicie…
Shin: *obejmuje Shizu* Ludzie boją się tego czego nie rozumieją. Strach przed tym co nieznane prowadzi do wielu niegodziwości… Ale nie wszyscy tacy są.
Shizuka: Wiem braciszku, wiem…
Jak widać tempo mam niesamowite *sarkazm*
UsuńJenny: Yuka jest człowiekiem i bez protestów zaakceptowała nas ^^
Yuka: *uśmiecha się do Shizu* Bezie dobrze :D
Jenny: Dobra nie smutajmy ^^ Mogę dostać tego słodziaka Rakshy? *.*
Yuka: Izuumi!
Izumi: *wbija uzbrojony w patelnię a na głowie ma garnek* Żywcem mnie nie weźmiesz!
Ao: *złazi z Rakshy i wchodzi na Jenny* P'kyuu.
UsuńShizuka: *uśmiecha się słabo* Dzięki.
Kaosu: Znam Rakshę od małego i wiem, że nikogo by nie skrzywdziła, chyba, że w obronie własnej. ^^
Kim: Jesteśmy bardzo tolerancyjni. ^-^
Hiromi: Jesteś fanką creepypast, a 3/4 hanyou to twoja przyszywana siostra. To o czymś świadczy.
Kim: Yep.
Kaosu: Izumi, chcesz jakąś broń?
Izumi: Strzałki...
UsuńYuka: *krzesło i dawaj pościg*
Jenny: *chwyta Ao i zaczyna go głaskać oraz drapać za uchem* Jesteś uroczy ^^ Ja jestem demonem i fanką horrorów ^^ a potrafię być delikatna
Kyoya: Coś ci nie wierzę...
Shizuka: Morda Tategami, nie znasz się.
UsuńAo: *szczęśliwy jak uczeń w ostatni dzień szkoły* P'kyyuuu.
Kaosu: *wyciąga strzałki z kieszeni* Noszę od wczoraj. *podbiega do Izumiego* Masz. *podaje strzałki czerwonowłosemu*
Izumi: *zaczyna rzucać w Yukę*
UsuńHarumi: Z tym celem to szybciej siebie uszkodzisz...
Kyoya: Ja się doskonale znam na ludziach!
Jenny: Ludziach..
Hiromi: Aleś palnął Tategami...
UsuńShizuka: *oczy zasłania grzywka*
Kaosu: Izumi kapkę wyżej celuj.
Izumi: *trafia Yukę w ramię*
UsuńYuka: *gleba na ziemię*
Izumi: Przeżyłem *opada na podłogę*
Harumi: Zdejmij ten garnek z łba *facepalm*
Jenny: *ciągle głaszcze Ao pod brzuchem*
Rufo (wilk): Widzę, że wiewiórka znów w centrum uwagi.
UsuńRaksha: *obejmuje go za szyje* Ciebie też kocham.:)
Kaosu: Izumi odejdź stamtąd zanim Yuka się obudzi... Taka mała rada...
Jenny: Hej, Rufo ^^ *sadza sobie wiewiórkę na ramię*
UsuńIzumi: *robi barykadę przy drzwiach*
Harumi: Może najpierw stamtąd wyjdziesz? :D
Izumi: *wyskakuje przez okno*
Rufo: *kiwa głową w geście powitania* Witaj Jenny.
UsuńKaosu: Wole nie wejść w drogę Yuce, kiedy ta się obudzi...
Hiromi: *patrząc też kątem oka na Shizu* Niebo nie zna wściekłości takiej...
Harumi: Spokojnie Yuce przejdzie. Prawdopodobnie
UsuńJenny: A Angel napisała,że jest od nas znacznie spokojniejsza :) *zwraca się do Rufo* Mogę cię pogłaskać?
Rufo: *kiwa głową* Nie mam nic przeciwko.
UsuńRaksha: Ja też nie. :)
Jenny: *głaszcze Rufo po głowie* Skąd pochodzisz Raksha? :D Ogólnie jestem ciekawe historii każdego z was ^^
UsuńRaksha: *odrobinę nerwowo* Nooo, moja babcia była z Indii i stąd moje imię; Raksha znaczy tyle co chronić. Ale ożeniła się z Japończykiem i przeprowadziła się do Japonii, aby uchronić swoją jeszcze nienarodzoną córkę przed podziałem na kasty w społeczeństwie. W Indiach nie można żenić się z osobą z innej kasy. Moja mama zakochała się w ninjy, przynajmniej tak mi mówiła babka... Nigdy nie poznałam rodziców... A babka umarła kilka lat temu w szpitalu, przy okazji powierzając mi rodzinną tajemnicę. Niedługo potem adoptowałam jako siostrę Keiko, a Kaosu znam od najmłodszych lat...
UsuńKaosu: Jeszcze traktujesz jak starszego brata jednego chłopaka z sąsiedztwa... Jak on miał na imię?
Raksha: Kenshin.
Jenny: Rozumiem,miałaś cięzko *przytula dziewczynę*
UsuńRaksha: *tuli z powrotem* Nie tylko ja miałam przerąbane dzieciństwo. Wierz mi. Ale i ty miałaś ciężko.
UsuńJenny: To przeszłość. Nic z tym nie zrobię ^^
UsuńIzumi: To jej motto życiowe
Yuka: *powoli się budzi*
Izumi: *Chowa się za kanapą*
Raksha: *uwalnia się z uścisku* Racja. :)
UsuńKaosu: Choć Shin, zrobimy coś na słodko, na poprawę humorów . ^^
Ja: Jak wam znów wybuchnie mąka to własnoręcznie wyślę was na cerkwie!
Mizuki: *wchodzi* Gdzie wtryniliście benzynę?!
Ja: A skąd mam wiedzieć.
Raksha: A w czym była?
Mizuki: Ano w takiej zielonej butelce. Gadać gdzieście ją wsadzili!
Hiromi: ... Merda ... Znów zepsułam tablet...
Ja: Czy wystarczy, że dotkniesz jakąkolwiek elektronikę, żeby ją zniszczyć?!
Izumi: Jak ja ^^
UsuńJa: Ty rozwalisz wszystko ;-; nawet nokie -.-
Jenny: Poszukajcie w puszce na kakao/herbatę
Harumi: No ciii wypadek przy pracy
Mizuki: *idzie do kuchni*
UsuńHiromi: Niezdary wszystkich krajów łączmy się.
Ja: *chowa twarz w dłoniach* Ja picole... Znowu kuchnia będzie do remontu.
Jenny: Izumi, Hiromi cię woła
UsuńHarumi: Najwyżej ci odbudują,spokojnie Yuna ^^
Ja: Tylko sąsiedzi będą nas napastować przez kolejne 2 tygodnie...
UsuńHiromi: Od elektroniki wolę zajmować się końmi.
Jenny: Powinnaś poznać panią spod 4 :D
UsuńJa: *bierze bokken* Chętnie się zapoznam. :D
UsuńPIER-DUT
Ja: No ż kur... *biegnie do kuchni jeszcze z bokkenem w ręku* CO TYM RAZEM WAM WYBUCHŁO?!
Jenny: Kakao?
UsuńHarumi: Pewnie kurczak ^^
Shin: *usmolony i odrobinę pali mu się antenka* Nie zgadliście. Herbata.
UsuńShizuka: *gasi antenkę brata* I to ja przypalam jedzenie, tak?
Shin: *z uśmiechem* Mhm, ja z nimi *wskazuje na Kaosu i Mizuki* sprawiam, że wybucha.
Kaosu: *próbuje zetrzeć sadzę z twarzy, ale coś mu nie wychodzi*
Mizuki: *wkurwiona* Wy DEBILE! JAK można pomylić benzynę z herbatą, a cukier z saletrą?! JAK ja się pytam!!!
Kaosu: Zastanawiało mnie czemu tak dziwnie pachnie...
Jenny: *zaczyna się smiacu* Kucharze pierwsza klasa ^^
UsuńIzumi: Coś wam nie wyszło...
Kaosu: Herbata, faktycznie...
UsuńJa: Ostatni raz wpuszczam was bez nadzoru do kuchni.
Mizuki: Ciągle to mówisz i nic z tego nie wychodzi. Lepiej daj tym deklom czasami się zranić, może w końcu nauczą się gotować.
Shizuka: Patrząc na was Gesslerowa płacze rzucając zastawą stołową.
Raksha: A Ramsay idzie do koszmarnych hotelów, restauracji i nie ma żadnych zastrzeżeń.
Jenny: Ja nie wiem gdzie ty herbatę widzisz
UsuńIzumi: Besos!
Jenny: Przestań...
Kaosu: No po wybuchu nam wyparowała...
UsuńHiromi: Uwaga! Idzie tu wściekły tłum z sąsiadów!
Ja: Przygotujmy się do wojny.
Jenny: *rzuca im bazooke* Haru gdzieś wycięło więc nie wiem czy mogę dać więcej :(
UsuńHiromi: No problemo. :) Dzięki za bazooke. Kaosu przyniosles skrzynie ze strychu?
UsuńKaosu: Yep. Do wyboru do koloru. ^^ Mamy nawet różowy paralizator.
Hiromi: Wolę biały. A gdzie mozdzierz?
Shin: Tutaj. *kładzie obok Kaosu* Pociski w szarej skrzyni.
Mizuki: Dziady będą miały niespodziankę.
Jenny: *przywołuje topór* Mogę pomóc? ^^
UsuńHiromi: Co za pytanie. Oczywiście, że możesz. :) *zaklada maskę* Przygotujcie się.
UsuńJenny: *opiera topór o ramię i nuci jakaś melodię*
UsuńKaosu:
UsuńBlyska topór, swiszcze miecz
Pancerz święci w koło też
Konie biegną, błyszczy stał
Wroga bij nim umknie w dal!
Czarna klacz, czerwony koń
Walcz, by obronić swój dom
Zadmij w róg i gromko krzycz
Spośród nich żyw nie ujdzie nikt!
Jenny: Piszesz wiersze?
Usuń*świeci
UsuńKaosu: Nie. To tylko tłumaczenie jednej piosenki. ^^
UsuńHiromi: On gorzej pisze od Nerona, naprawdę.
Kaosu: Nikt nie prosił cie o komentarz Rova.
Jenny: Spoko ^^ Ao! *.* Stęskniłam się za nim ^^
UsuńRaksha: On za tobą też. :)
UsuńAo: *wskakuje na Jen* P'kyuu.
*w oddali widac kłótnie z sąsiadami*
Jenny: *głaszcze Ao* Cześć malutki ^^
UsuńLetty: Zważywszy na to, że Vanessa jest zajęta a Kelly stwierdziła, że na tym blogu ja jestem asystentka naszej stwórczyni, to dzisiaj ja napisze komentarz. A więc Ness chciała napisać, że, cytuje: "rozdział świetny. Nie mogłam się go doczekać. Wreszcie poznałyśmy zarys przeszłości Jenny jupi :D. Victor wparował nieproszony... Chociaż on pewnie nie bawi sie w cerygiele. Chwila kogo on ze soba przyprowadził? Czekam na next" To tak z grubsza. A teraz coś ode mnie. Jenny jesli db zrozumiałam to umiesz się teleportować? Miodzio. Wuhu to tak jak ja. Tylko mi do tego jest Orion potrzebny.
OdpowiedzUsuńKelly: *puka do drzwi* Moge na chwile?
Letty: Pewnie. Co chcesz?
Kelly: Nie wiem czy to dobry pomysł ale zapewne tak. Chce poznać żonę Victora ^^
Letty: Po co?
Kelly: Żeby pomogła mi ogarnąć chłopaków. Ona ma wałek ja patelnie. Połączenie wychodzi piekielne. Ty prawie sie zrymowało. Dobra wracam do siebie *zabiera patelnie z kuchni i wraca do swoich spraw
Letty: No to tyle od nas. Pozdrawiamy :)
Kimiko: Witam ^^ *uśmiecha się miło i wali Victora w łeb* Podrywek sobie szukasz?
UsuńVictor: Mój kwiatuszek :,) *ściska żonę*
Kimiko: Idź ode mnie...Kelly pomóc? *bawi się wałkiem*
Jenny: A przyprowadził bardzo fajną osobę ^^
Ja: Cieszę się,że się spodobało ^^
Kelly: Z wielką chęcią i miło poznać ^^
UsuńKai: To nie wruży nic dobrego....
Cole: Kelly + Kimiko podkreślmy diablica = emigracja
Kelly: Już cie lubie Kimiko :D Faceta mocno trzeba walnąć w łeb aby coś tam dotarło
Lloyd: O.O
Kelly: Nie spokojnie dzieci nie bije.... Chyba że mnie wkurzą
Kimiko: No panowie *uderza wałkiem o rękę* Co zmalowaliście?
UsuńJenny: Kimiko to nasza mistrzyni :,)
Harumi: Uczyła nas jak trzymać facetów i gotować
Izumi: Ahh młodość,młodość
Jenny: Odezwał się 18 nastolatek
Ja: *wchodzi do pokoju a tam pobojowisko jak po 2 wojnie światowej* What's the hell za przeproszeniem. Kelly!!!
UsuńKelly: *chowa patelnie za plecy* Ja nic nie zrobiłam. To oni *wskazuje na chłopaków
Kai: No wiesz co?!
Kelly: Nie nie wiem *wystawia język.
Ja: *ciezko wzdycha i siada na fotelu* Kimiko bardzo chetnie skorzystam z twojej pomocy. Ogarnij chłopaków żeby chodzili jak w zegarku a Kelly naucz gotować dobra?
Kelly: Gotować? *strach w oczach
Letty: Najwyżej Ness straci kuchnie
Ja: *wcina ciasto karmelowe* O nie nie bd sie uczyć u ciebie i Tes.
Letty: Że co?! Dopiero co ją ogarnelyśmy po tym jak Tim chciał zagotować wodę.
Tim: Ej! Nie rób ze mnie nieudacznika.
Letty: Nie muszę ^^ I tak wiesz że cie lubie
Kimiko: *kiwa na chłopaków i zabiera ich gdzieś* Jenny zostawiam ci gotowanie!
UsuńJenny: *wyciąga garnki itp* Dawaj Kelly pobawimy się w kucharki :D
Izumi: Powodzenie moi drodzy ^^
Victor: Biedacy..
Kelly: *macha chłopakom na pożegnanie. Nie musicie szybko wracać a jak juz to odnowieni
UsuńJay: *gdzieś w oddali* Ale ja nie chceeeee!!
Kelly: *zaciera rece* Zabieramy sie do roboty Jenny ^^
Letty: * Siedzi na kanapie i przygląda sie poczynaniom w swojej kuchni* Wiedziałam że to był zły pomysł... Błagam nie zniszczcie jej za bardzo
Jenny: Jak coś to ci nową kupię lub przywołam ^^ To najpierw Kelly zagotujmy wodę na makaron. Co robimy? Coś włoskiego? ^^ *zawiązuje fartuszek*
UsuńHarumi: Tylko nie wysadźcie kuchni jak Kyoya
Letty: Bez przesady Kelly nie jest aż tak zdolna jak Kyoya aby kuchnie wysadzić za pomoca kakaa... Chyba. Zreszta nw jeszcze jakie mam z tym całym Tategamim relacje
UsuńJa: Myśle nad tym.
Kelly: *kiwa z zapałem twierdzaco głową*
Ja: No to mam nadzieję że zjem spóźniony obiad
Jenny: *wyciąga ser i sos pomidorowy* To może lazanię? ^^
UsuńHarumi: Kakao *zrywa się* Cholera!
Yuka: *rysuje szkic nowego obrazu* Znowu dałaś proch strzelniczy do puszki na kakao?
Harumi: Niee *wybiega z pokoju*
Kelly: Whee lazania. Do roboty ^^
UsuńLetty: Zapowiada się na ka-bum?
Ja: *robi wyliczanke. Po kilkunastu próbach podejmuje decyzje którą i tak pewnie zmieni*
BUUUUM
UsuńJenny: *spokojnie kroi mięso* Izumi robił kakao
Yuka: Wyjechałam poza linię :C
*alarm pożarniczy w tle*
Jenny: Zaraz starucha spod 4 wyzwie nas od piromanów
Letty: *przywołyje do ręki kule wody, a Oriona też otacza woda* Pomóc?
UsuńJenny: Nie ma takiej potrzeby. W ich mieszkaniu wiecznie się coś fajczy
UsuńHarumi: *wbija z gaśnicą* no kryzys zażegnany, Idę sie umyć *biegnie do łazienki* Biorę twoje ciuchy Jen!
Jenny: Co ja jestem,Caritas? Kelly możesz zagotować makaron? :D
Kimiko: Witam *ciągnie za sobą chłopaków* Mam nadzieję,że pomogłam. *chwyta Victora za ucho* Do.Domu
Kelly: *wrzuca do garnka makaron wyciera rece w fartuch po czym patrzy na chłopaków.
Usuń* Wszyscy bladzi, oczy jak 5 zł. Ale stoją wyprostowani w jednej linii. Ogólnie szok*
Letty: *celuje w nad głowy chłopaków dużą kulą wody. Pstryka palcami woda rozbryskuje sie moczac chłopakow.
Jay: *ocknąwszy sie* Nie chce tam wracać!!! Będziemy już grzeczni obiecujemy ale nie każ nam tam wracać *kleczy przed Vanessą razem z pozostałymi
Ja: Zastanowie się. A teraz sprzątać mój pokój
*zabieraja sie do pracy bez zbednego marudzenia*
Kelly: Kimiko jesteś wielka :D
Ja: *z nosem w ksiażce* Makaron
Kelly: O szlak!
Kimiko: Tylko z Teradami i Ashidą mi nie wyszło *macha na pożegnanie i wraca do piekła*
UsuńJenny: Nas się nie da wychować *patrzy na makaron* Kurde
Kelly: Z moim szcześciem to było do przewidzenia
UsuńLetty: *macha Vanessie ręką przed twarzą
Kelly: A tej co?
Letty: Nie wiem. Sprawdzała telefon i nagle zamarła
Kelly: *zerka na ekran * I wszystko jasne.
Letty: No nie za bardzo
Kelly: Sprawdziła librusa i dowiedziała się że dostała 5- z klasówki z geo. Trzeba popracować nad jej samooceną.
Letty i Kelly:* wymieniaja poruzomiewawcze spojrzenia.
Ja: *ocknela sie* Nie ja nie chce!! Kimiko na dzis skończyła pracę.
Letty: No ale twoja samoocena kuleje.
Ja: Wcale nie
Kelly: A kto mi przez pol dnia jeczal ze zawalił klasowke z fizyki i polaka w koncu dostał dwie 4??!
Ja: *szura butem* Postaram sie poprawić...
Brawo Vanessa ^^
UsuńJenny: To jeszcze raz *wsypuje makaron do garnka jednocześnie pilnując sosu*
Ja: Jeszcze to do mnie nie dociera... 3 dobre... Wroc jak dla mnie bardzo dobre oceny w ciągu tygodnia? I'm master ^^
UsuńJenny: Chcesz coś dobrego w nagrodę? ^^
UsuńIzumi: Moje włosy ;-; Harumi!!!!
Harumi: Przymknij się smarkaczu
Ja: Bardzo chętnie ^^
UsuńLetty: A ten czemu tak panikuje?
Jenny: *pstryka i na stole pojawiają się wszystkie potrawy świata* bierz co chcesz ^^
UsuńIzumi: Włosy mi podfajczyło
Harumi: To twoja wina, jak można pomylić proch strzelniczy z kako *wzdycha*
Rozdział chaotyczny ale miło sie go czytało, a teraz ktoś kot wręcz nie może się doczekać, żeby z tobą porozmawiać.
OdpowiedzUsuńKelly: Tak dla jasności mam kilka pytań. Ty i twoi demoniczni kumple chcieliście zniszczyć Legendarnych bleyderów i Nemezisa tak?
Chaos to moje drugie oblicze
UsuńYuka: Lenistwo też :D
Ja: Życie...
Jenny: Nemezis miałam zniszczyć a legendarnych bleyderów tak jakby trzymać jak najdalej od Rago a co?
Kelly: Zadałam proste pytanie na które odpowiedź powinna brzmieć tak lub nie. Sama powiedziałaś, że "Oni bez mojej pomocy się niszczą" więc znaczy to, ze chciałaś ich zniszczyć. legendarnych bleyderów czyli Ryuge. Dla twojej wiadomości Ryuga to dla mnie najważniejsza osoba na świecie i żadnemu demonowi czy kimkolwiek innemu nie pozwolę nic zrobić. Postanowiłam ci zaufać tylko dlatego, że na samym początku powiedziałaś że wolała byś być z nami niż z Wild Fang, ale widzie że tym razem intuicja mnie zawiodła. Zgnij w piekle do nie widzenia.
UsuńJenny: Papa ^^ przyzwyczaiłam się,że ludzie mnie nienawidzą. W piekle nie zgniję bo to moje środowisko życia ^^
UsuńKelly: Jak widać mają za co. Miałam gdzieś czym jesteś, ale tego co się stało tamtego dnia nigdy nie zapomnę i nigdy nie odpuszczę komuś kto maczał w tym palce.
UsuńJenny: Zabawne,że winisz mnie za,że Rago go ,,zabił'' miałam ich tylko odciągnąć ale jak wolisz nie będę się tłumaczyć bo i tak nie zrozumiesz ^^
UsuńKelly: Jedynym kto tutaj nic nie rozumie jesteś ty.
UsuńRyuga: Kelly uspokój się przecież oboje wiemy, ze to moja wina.
Kelly: A dajcie mi wszyscy święty spokój. *wychodzi trzaskając drzwiami*
Jenny: Nie twoja Ryuga tylko pewnego idioty,który myślał,że zapanuje nad beyem mroku :) może kiedyś Kelly mnie zrozumie *wzdycha smutno*
UsuńRyuga: Dałem się sprowokować Doij'emu. To moja wina. Tego, że jestem chciwy i w pewnych momentach nie potrafię nad sobą panować. A co do Kelly to się zobaczy może jak sie opanuje dotrze do niej o co ci chodziło...ale z tym naszyjnikiem to przesadziłaś.
UsuńJenny: *drapię się po głowie* Jako demon mniej myśle i jestem pozbawiona wrażliwości. Ale czego się nie robi dla przyjaciół :,)
UsuńRyuga: Właśnie czego się nie robi dla....przyjaciół.
UsuńKelly: No to może zacznij więcej myśleć. Ryuga choć już.
Jenny: *macha na do widzenia* Ty też byś wszystko poświęciła żeby uratować Ryugę. Ja to samo zrobiłam dla Yuki.
UsuńKelly: *patrzy na Yuke z mina ala no chyba kpisz* Oczywiście, że tak. Bez najmniejszego wahania. Więc czemu dziwisz się ze tak się na ciebie wściekłam?
UsuńJenny: Nie dziwię się *przechyla głowę* Tylko mówię moją wersję wydarzeń i czemu to zrobiłam. A to,że nie lubisz Yuki to nie moja wina
UsuńKelly:; Nie twoja tylko jej i ja jej nie nielubie, ale ona tak myśli ( a to jest fajne bo nie muszę sie przy niej powstrzymać). ^^
UsuńRyuga: Co ja widzę czyżby to był uśmiech?
Kelly;...Nie...No dobra. Skoro jej bronisz(a ona nie jest Hikaru) to nie może być taka zła...
Jenny: *lekki uśmiech i strzela małymi strumykami w sufit*
UsuńYuka: Znowu ty,szumowino? :)
Kelly: Spadaj na kaktus różowa laleczko. :3
UsuńRyuga: z demonem się dogada a ze zwykła dziewczyna nie może.
Kelly: Z Ines się....
Ryuga: Hahahahah TAK Ines jest bardzo zwykła i normalna.
Kelly: Uwielbiam jak wybuchasz śmiechem w najmniej oczekiwanym momencie. :3
Jenny: *zlatuję na podłogę zaskoczona śmiechem Ryugi*
UsuńYuka: Rzuć się na miecz niebieska idiotko
Jenny: Wątpicie w normalność Ines?
Kelly: Widziałaś jak walczy?...NO to masz odpowiedź. nikt normalny tak sie nie śmieje. Wyczyść sobie uszy blenderem laleczko.
UsuńYuka: Wejdź do piekarnika ^^
UsuńJenny: Widziałam ale jej śmiech wydawał mi się normalny. Demony się podobnie śmieją...Aaaa
Izumi: Dobry zapłon
Jenny: Lepszy niż Madoki
Kelly: Umyj się w pralce.
UsuńMary: A znacie ten żart. Co jest małe zwęglone i stuka w szybkę?
Kelly: Dziecko w piekarniku.
Ines: Przypomnijcie mi, żebym nigdy nie powierzała wam dziecka, ani niczego innego.
Kelly: Po hejtujmy dziewczynki z WBBA. Hikaru ma odrosty.
Ines: A Madoka to deska.
Mary: A Angel mnie wkurza.
Ja: Ja? ;-;
UsuńJenny: Kyoya jak nic nadaję się na opiekunkę,ne*szturcha chłopaka*
Kyoya: Bo skończysz jak to dziecko z dowcipu
Kelly: Oj Yoyo. Nie bocz się.
UsuńYuu: No własnie Yoyo.
Tithi: Tak Yoyo nie bocz się.
Yoyo yyyy Kyoya: Dajcie mi żyć.
Kelly: Hyhyhyhyhyh nigdy.
Kyoya: A może ja też zacznę się bawić po swojemu.
Kelly: Tym razem ci tak łatwo nie pójdzie.
Jenny: Jak ja dawno Yuu nie widziałam O.o
UsuńHarumi: Chcecie basen? *macha kluczami*
Jenny: Wychodzisz?
Harumi: Robota czeka *rzuca klucze i wychodzi*
*obydwoje mówią cichym nieprzypominającym mruczenie głosem*
UsuńKyoya: Chyba należy mi sie dogrywka.
Kelly: Czyli przyznajesz, że wczoraj ze mną przegrałeś?
Kyoya: A odważysz się po raz kolejny wejść ze mną do jednego basenu?
Kelly: Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
Kyoya: tak samo jak ty na moje.
Ines: OGARNIJCIE SIĘ TU SĄ DZIECI.
*mała korekta tam powinno być przypominającym mruczenie*
UsuńJenny: To idziemy na ten basen? ^^
UsuńIzumi: Gdzie są dzieci? O.o *rozgląda się wkoło*
Yuu: Ja ani Tithi nie jesteśmy dziećmi!!!
UsuńKyoya: Ja pierdole rudy pedofil.
Kelly: Spokojnie Yoyo już dawno jesteś poza kryteriami.
Izumi: Słucham? -.-
UsuńJenny: *odsłania basen i wskakuje do niego* Gdzie jest ten kurek do ciepłej wody,Izumi?
Izumi: Nie wiem szukaj. *piorunujący wzrok na Kyoyę*
Liz: Tu są osoby w naszym wieku?
UsuńJa: Liz nie wcinaj się innym do rozmowy, to nie jest grzeczne.
Liz: *kiwa główką*
Kelly: wiesz co Yoyo lepiej uciekaj. Bo ten rudy niewdzięcznik wygląda jak razowy gwałciciel i w dodatku gapi sie na ciebie.
UsuńKyoya: Nigdzie się stąd nie ruszam.
Kelly: No przecież zapomniałam, ze jesteś pizdą i lubisz rudych.
Kyoya: Coś ty powiedziała?
Kelly: Na bombe! *krzyczy wskakując w ubraniu do basenu*
Jenny: *dostaje ataku śmiechu i zaczyna się topić* Cholera,cholera *zmienia się w człowieka* Ufff
UsuńIzumi: *prycha i odchodzi*
Jenny: Tylko nie wysadź czegoś!
Kyoya: wyłaź stamtąd i pozwól se zabić.
UsuńKelly: Co kotek boi sie wody?
Jenny: Nie ma to jak odpowiednia zachęta *nurkuje* Jakbyście zauważyli zielony przycisk to go wciśnijcie
UsuńKelly: Yoyo zielony twój ulubiony kolor. Choć i pomóż nam szukać*chwyta go za noge wciąga do basenu*
UsuńKyoya: Zdychaj w męczarniach.
Kelly: Magicznego słowa zapomniałeś.
Kyoya: Zdychaj w męczarniach prosze.
Kelly: Uwielbiam jak błagasz.
Kyoya: Jesteś chora.
Jenny: *podpływa do Kelly* Nie wiem w co się potem przebierzesz Yoyo. Ciuchy Izumiego będą za małe a twoje są mokre ^^ Ale widzę pozytywną zmianę :D Zacząłeś prosić ^^
UsuńKyoya:*wzrusza ramionami* Wyschną na mnie, ale miło słyszeć, że się o mnie martwisz.
UsuńKelly: Jenny co ja słyszę? Wiesz jaki rozmiar nosi Kyoya musiał cie bardzo interesować, albo miałaś szansę dokładnie przyjrzeć sie jego budowie. Uhu czy ja o czymś nie wiem moi drodzy?
Jenny: *mina jakby ktoś ją zdzielił w łeb* No sorry ale podczas mistrzostw, ktoś *wzrok na Kyoyę* uznał,że będziemy spać w jednym pokoju. No i się przekonałam...Możemy przerwać ten temat? To nie są najmilsze wspomnienia. I nie martwię się tylko nie chcę mieć potem zatargów z babą spod 4 -.-
UsuńKelly: *uśmiech ale jestem złem*Nie. Nie możemy zmieć tematu. Zakochana para Yoyo i Jenny siedzą. Na kominie i całują...
UsuńKyoya:*wpycha głowę Kelly pod wodę* Jaka cisza. Powinienem to wcześniej zrobić.
Kelly:*szamocze sie przez chwilę po czym przestaje się ruszać*
Jenny: Jak ją utopiłeś to cię Ryuga zje. Ta zakochana para -.- a ty takiej niewinnej nie udawaj :D
UsuńKyoya: *wyciąga zimne nieruchome ciało z wody* Zabiłem czło...Kelly.
UsuńRyuga: COŚ T KURWA ZROBIŁ!!!!!????
Kyoya: Chciałem żeby przestała mówić i przestała w ogóle oddychać.
Ryuga:...* # szok i rozważanie załamania nerwowego *
Jenny: *patrzy zszkowana na Kelly a potem zwraca się do Kyoyi* Tategami!!! *w jej dłoni pojawia się wielki topór* Lepiej zmów paciorek -.-
UsuńRyuga:*aura zła Ryugi mrocznej mocy i chuj wie czego* Mogłem cie zabić z samego rana tak jak planowałem....Gratuluje Kelly nowy rekord na bezdechu całe 8 minut.
UsuńKelly: Khe khe khe wiem jestem świetna.
Kyoya: Ide od was jebane pojeby.
Kelly: Hahha nikt nie będzie tenskinił.
Jenny: Aleś mnie przestraszyła ;-; *wyrzuca topór* Ryuga chcesz popływać? :D
UsuńRyuga: W sumie mogę*zdejmuję płaszcz bluzkę i buty*
UsuńKelly: Tylko mi się na niego nie gapić . On jest mój.
Jenny: Nikt nie ma zamiaru ci go odbierać...gdzie jest ten głupi przycisk..
UsuńKelly: Czego chcesz od wody jest cieplutka.
UsuńRyuga: Jest lodowata, ale trochę mniej niż ty.
Kelly: No wiem zimna ze mnie suka. Dlatego ktoś mnie musi grzać w nocy...
Jenny: *wciska zielony przycisk* W końcu ^^ Axel przestraszył się Harumi? Bo coś go dziś nie widziałam? :D
UsuńRyuga: A kto go tam wie.
UsuńKelly: Chyba uzgadnia z Hania ostatnie szczegóły jego historii przed następnym rozdziałem. Ciekawe jakie kłamstwo tym razem wymyśli.
Jenny: Pewnie, że go ojciec zmusił czy coś w tym stylu. Czekaj...Jak Tategami stąd wyszedł skoro zamknęłam drzwi? O.o
UsuńKelly: Ryuga co ty zrobiłeś?
UsuńRyuga: No wygrałem z nim walkę i sobie poszedłem...
Kelly: Yoyo jest duchem.
Kyoya: Gdzie są pierdolone klucze?
Kelly: Jasny gwint a już się bałam...że cie ktoś przede mną sprzątnął.
Jenny: Gdzieś w basenie :D
UsuńIzumi: *wbija przez okno* Ryuga?! Ty żyjesz? O.o
Jenny: Nie trup nas odwiedził :)
Kelly:*zaczyna smutać bo Izumi przypomniał jej o tym dniu*
UsuńRyuga:*morduje rudzielca wzrokiem*
Kyoya: To je wyciągnij.
Izumi: Ojj dobra nie patrz się tak na mnie *wyskakuje z mieszkania*
UsuńJenny: *leży na plecach* Sam je sobie szukaj. Z mojego mieszkania bym cię wywaliła w podskokach ale tu Haru zabroniła mi tak robić :( A poza tym nie jestem twoją służącą
Kyoya: Wyciągnij je albo powiem wszystkim co opowiadałaś przez sen.
UsuńRyuga: I nie wracaj. Kelly no uśmiechnij się. Patrz Yoyo jest przemoczonym idiota.
Kyoya: Do tej pory nie ogarniam jak możecie tolerować tego psychopatę po jego występie na mistrzostwach Japonii a mnie nie.
Jenny: Różnica między wami jest taka, że Ryuga jest spoko a ty nie ^^ a twoja próba szantażu ci nie wyszła ^^ *mruczy pod nosem* ja nawet nie wiem gdzie są te cholerstwa..
UsuńKyoya: W takim razie zostaje....Wiem, że cieszycie się z tego powodu tak samo jak ja.
UsuńJenny: Mam fantastyczną propozycję. Może sam poszukasz tych kluczy? Czy to za trudne dla ciebie?
UsuńKyoya: Jak tak bardzo chcesz żeby wyszedł to sama rusz dupę i ich poszukaj.
UsuńJenny: Najwyżej cię zamknę w którymś z pokoi i dopiero Harumi wypuści *nurkuje*
UsuńKyoya: Z miłą chęcią byle dalej od ciebie i ich*skazuje głową Ryuge i Kelly robiących konkurs kto dłużej nie będzie oddychał.*
UsuńJenny: Jak sobie przypomnę który z pokoi to zimny, obślizgły loch to cię tam zamknę ^^
UsuńKyoya: Dzięki za szczególną troskę.
UsuńKelly: Pocałujcie sie w końcu albo dajcie po mordzie bo już mnie denerwować zaczynacie.
Jenny: *mina ala no chyba sobie kpisz* Amoo *strzela Kyoyi w łeb i wrzuca go do przypadkowego pomieszczenia* Zadowolona?
Usuń* wali Kyoye w łeb
UsuńKelly: Nie. Zwyklę wybiera się pierwszą opcje. :(
UsuńJenny: Gdy jest się zakochanym -.- jak chcesz go pocałować to droga wolna ^^
UsuńKelly: Całowałam się z Drago gorzej już chyba być nie może chodziarz jak patrze na Yoyo to zaczynam w to wątpić.
UsuńRyuga: całowałaś się z Drago?
Kelly:...Może t ktoś za mnie wyjaśnić?
Jenny: Powiedzmy, że to był taki podstęp by zniszczyć Drago ^^
UsuńRyuga: Zniszczyć Drago? O co kurwa chodzi?
UsuńJenny: Eee... O motylek *.*
UsuńJenny: Ines ci to chyba najlepiej wyjaśni
UsuńInes: No więc Drago dostał mechaniczne ciało przypominające z wyglądu i zachowania ciebie. I używając go pocałował Kelly, żeby móc w spokoju kontynuować ratowanie was musiłąyśmy zniszczyć ciało i wydobyć z niego Drago.
UsuńKelly: *czerwona jak burak stara się właśnie umrzeć*
Jenny: Dzięki Ines ^^ Kelly nie zdychaj tam
UsuńKelly: Bul bul bul....
UsuńRyuga: Acha spoko okey idę ochrzanić Drago.*wychodzi z basenu i tak jak stoi wychodzi* ( sory za drzwi)
Kelly:Zabicie mnie...Nawet nie wasz się stamtąd ruszyć Yoyo.
Jenny: Spokojnie *przywraca drzwi na miejsce* Weź tu nie umieraj bo kto wtedy będzie mi Kyoyę tak ładnie pakował? ^^
UsuńKelly: Łatwo powiedzieć. Zależy mi na Ryudze, a Drago możliwe, że wszystko właśnie popsuł. Widziałaś reakcje Ryugi?...No właśnie.
UsuńJenny: Przecież Ryuga to twój bff na pewno zrozumie :D najwyżej *widzi nogę Kyoyi* Nawet o tym nie myśl Tategami *wysyła chłopaka s powrotem do pomieszczenia*
UsuńKelly:...Ty chyba nic nie ogarniasz...
UsuńJenny: Waszych relacji? No może trochę...:/
UsuńHarumi: Kto się bawi w samobójcę i co Tategami wyrabia w lochu? ;-;
UsuńInes: Tą dwójkę ogólnie trudno ogarnąć, ale chyba powoli czaje o co im chodzi.
UsuńJenny: To może mi nieco to rozjaśnisz bo ja już się poplątałam.
UsuńKyoya: Nic nowego.
Jenny: Ty siedź w tym lochu -.-
Kelly: Ja próbuje się utopić, a Yoyo to się w lochu z Jenny bawi sama do końca nie wiem w co.
UsuńInes:...
UsuńMary: Blefowałaś?
Ines: Nie. zastanawiam się jak to ubrać w słowa.
Mary: Na pewno.
Ines: Kelly zależy na Ryudze. To pewne. Zrobi dla niego wszystko i jeszcze trochę. Nie jestem pewna czy to jest zwykła przyjaźni czy może jednak coś więcej do pełnego obrazu brakuje mi wiadomości o Ryudze chociaż on wydaje mi się też nie mieć pełnego obrazu sytuacji.
Jenny: Przecież stoję w basenie O.O a ta próba samobójcza coś ci nie idzie
UsuńJenny: Aaa ^^ dzięki za objaśnienie :D
UsuńKyoya: I tak nic nie zrozumiałaś!
Jenny: A idź ode mnie
Kelly: Jestem zbyt silna lub słaba żeby sie zabić i mam za silą wolę walki by ktoś mógł to za mnie załatwić. Więc muszę z tym wszystkim żyć.
UsuńJenny: *oddycha z ulgą* Już chciałam wodę zpuszczać
UsuńKyoya; I bądź tu wrogiem takiego cholerstwa.
UsuńKelly: Za to opiekowanie sie mną jest łatwe. A właśnie nie powinieneś zdać raportu Benkeiowi z tego co robię? Wiesz pluskam się w basenie z demonem.
Kyoya: Już zdałem powiedział, żebym przypilnował, żebyś ich nie zjadła bo masz po nich nie strawność i rzygasz jak kot.
Kelly: Kochany jest żeby was oboje szlag trafił.
Jenny: Ta miłość między wami :,) a raczej jej brak. Kyoya myślałam,że chciałeś sobie stąd iść. Czyżbyś zmienił zdanie? :D
Usuń(To ja się wtrace, przepraszam.)
UsuńShizuka: *siedząc na dachu* Cechą wspólna kazdefo rodzeństwa Kelly, na to ratunku nie ma.
Kyoya: Tak. Urzekła mnie wasza rozmowa o uczuciach.
UsuńKelly: Czytaj będzie się teraz zemnie nabijał.
Kyoya: Gdzież bym śmiał. *złośliwy uśmiech*
Jenny: A to mi nowość. Wiesz musi sobie odvić za te kpiny z niego :)
UsuńIzumi: My się w miarę nieźle dogadujemy
Harumi: Czasami..
Kelly: Cechą wspólną jest bycie wstrętnym zdrajcą dowodzącym bandą którą odebrała mi to co było dla mnie najważniejsze? Serio? Nie wiedziałam.
UsuńKyoya: Dużo o mnie nie wiesz.
UsuńKelly: Jak tylko przestaje warczeć robi się z niego straszna wredota.
Jenny: Jakoś się nie rwę by cię bardziej poznać ^^
UsuńShizuka: Jednak trochę się o ciebie martwi... Jakby na to nie patrzeć.
UsuńKyoya: Twoja strata.
UsuńJenny: Czy ja wiem. Jak na razie to każda próba kończyła się tak ,,odczep się,jędzo''
UsuńKelly; Mam to gdzieś spóźnił się jakieś 7 lat.
UsuńKyoya: Widać na samy stracie musiałaś mi za każdym razem nadeptywać na odcisk.
UsuńKelly: Jak zemną i Mary. Mam wrażenie, że przeszkadza jej nawet jak oddycham.