Następnego dnia mr. Hagane wezwał naszą drużynę do
WBBA.
– Ciekawe, o co chodzi – zastanawiał się Nil, gdy
jechaliśmy windą.
– Pewnie chce nas za coś opieprzyć – powiedziałam wesoło, ale obawiałam się, że ktoś
mu wypaplał mój sekret.
– Standard. – mruknął Egipcjanin.
– Ale za co? – wtrącił się Demure.
– Czy to ważne za co? Jak Hagane ma zły humorek to
nawet za niechlujny ubiór – zaczęłam wciskać różne guziczki.
– Nie mielcie jęzorami, tylko chodźcie – mruknął miły
jak zawsze Tategami.
– Odezwiesz się ty kiedyś normalnie? – zadałam pytanie
retoryczne i ruszyłam za tą irytującą mendą.
Weszliśmy do gabinetu Ryo. Dyrektor siedział ze
skupioną miną przy biurku. Na nasz widok wskazał ręką, byśmy usiedli. Nigdzie
nie było Hikaru. Podejrzane.
– O co chodzi? – spytał Tategami, splatając ręce na
torsie.
– Więc... – westchnął. – Tylko proszę was, nie zdenerwujcie się.
– Obiecujemy. – odparł szybko Nil, widząc minę Kyoyi.
– Jutro odbywają się eliminacje do mistrzostw, a ja
zapomniałem wam to przekazać. – uśmiechnął się niewinnie.
Papcio Ryo jak zawsze w formie, spóźnia się tak samo jak Explorer. Inna sprawa, że też nic o tym nie słyszałam, a nie oszukujmy się, jestem nieco bardziej ogarnięta od dyrektorka.
– Proszę o czas – ułożyłam ręce w kształt litery ,,T’’– Przecież wszędzie było by to nagłośnione, nie? – rozejrzałam się wkoło, szukając potwierdzenia.
Ryo uniósł brwi i włączył telewizor.
– Witam wszystkich bleyderów i bleyderki! – znany wszystkim
bleyder DJ wyszczerzył zęby. – Nie przegapcie jutrzejszych eliminacji do
mistrzostw! Odbywają się na głównym stadionie od 11! – puścił oczko i reklama
zniknęła.
– Jeszcze uwierzę, że Kyoya nie ogląda telewizji, ale
ty Jenny? – pokręcił głową Hagane.
– Dobra, czekaj. To po co nam to mówisz, skoro
wszędzie jest o tym mowa? – dalej nie widziałam sensu wzywania nas tutaj.
- Po pierwsze, przewidziałem, że nie będziecie nic
wiedzieć. Po drugie, Nil i Demure nie mogą brać udziału w tych eliminacjach, bo
nie są z Japonii. – oświadczył.
– Kiedy zaczynają się w Afryce? – wtrącił się Nil.
– Też jutro. – odparł Ryo.
Na te słowa Kyoya gwałtownie wstał i zaczął kierować
się do wyjścia.
– Dokąd to? – zawołał Hagane.
– Przecież muszę się dostać do Afryki. – mruknął narwaniec.
– Chyba musimy. – poprawiłam go.
– Nikt cię nie zmusza, byś jechała. – warknął i
wyszedł.
No tak samotny lew. Mam nadzieję, że go coś potrąci, bo coraz bardziej działa mi na nerwy. Poczekałam, aż jego kroki ucichną i
zwróciłam się do dyrektora.
– Możemy pożyczyć helikopter?
– Oczywiście. – skinął głową.
– Niech będzie za godzinkę. Chodźcie. – powiedziałam
do chłopaków.
Kiedy wyszliśmy, dostrzegłam znajome rude kłaki
znikające w drzwiach.
– Idźcie, ja muszę coś załatwić! – krzyknęłam i
pobiegłam do wspomnianego pokoju.
Zgodnie z moimi przypuszczeniami w środku znajdował
się Ginga.
– Cześć rudzielcu! – zawołałam radośnie.
Chłopak gwałtownie podskoczył na to nagłe powitanie.
– Jenny! Gdzie się włóczyłaś? – spytał na przywitanie
i wziął gryza hamburgera.
W takich momentach przypominał mi Benkeia. Usiadłam
na stoliku i zaczęłam majtać nogami jak małe dziecko.
– A tu i tam. – oderwałam kawałek potrawy i włożyłam
sobie do buzi. – Szykują się kolejne mistrzostwa, co?
– Yhym. – skinął entuzjastycznie głową.
– Pegazis jest coś taki oklapły – powiedziała
Artemis w moim umyśle.
Widać wiadomość o eliminacjach pobudziła ją do życia. Normalnie
spałaby o tej porze.
– Dobrze mu tak. – dodała z satysfakcją.
Zawsze mnie zastanawiało, czemu tak bardzo nienawidzi
tego beya. Mówiła, że najchętniej odcięła by mu ten głupi łeb. Jednak nigdy nie
podała powodu, czemu chce to zrobić. Ja zresztą też nie pałałam za dużą
przyjaźnią do Gingi. Denerwowała mnie jego wiara w potęgę dobra i przyjaźni (
Jest kucykiem Pony, czy co?). Ale i tak wolę go od pana wieczny okres.
– Jedziesz na eliminacje do Afryki czy zostajesz
tutaj? – wyrwał mnie z zamyślenia.
– Afryka. – odparłam krótko i zeskoczyłam ze stołu.
– Już idziesz? – zrobił zawiedzioną minę.
– Nie, idę śmieci wynieść. – odparłam ironicznie, machając ręką na pożegnanie.
– Jenn, stój. – stanowczy głos Artemis zabrzmiał w
mojej głowie.
Posłusznie zatrzymałam się tuż za framugą.
– Co jest? – spytałam.
– Nic, już nic. – powiedziała z wyraźną ulgą, dlatego ruszyłam dalej.
– Słucham, co zaniepokoiło jaśnie miko.
– Wydawało mi się, że...– przełknęła ślinę. – Pegasis
jest otoczony mroczną aurą. Ale na szczęście wydawało mi się.
– Jesteś tego w 100% pewna? – zaniepokoiłam się.
Kolejnego opętanego tylko mi brakuje.
– Tak, pomyliłam się. – ziewnęła. – A teraz idę się
zdrzemnąć.
Czyli standard. Teleportowałam się do domu.
Jest jakiś sens lecieć helikopterem, skoro mogę się tam spokojnie przenieść?
– I co? – krzyknął mi do ucha Izumi na powitanie. – Czego chciał?
– Won od moich bębenków! – fuknęłam. – A co do
spotkania to za chwilę lecę do Afryki na eliminacje – wygrzebałam z czeluści szafy jakąś
torbę i zaczęłam wrzucać do niej najpotrzebniejsze rzeczy.
– Zapomniał wam to wcześniej przekazać? – spytał Izumi, kładąc się na kanapie.
– Ta. – włożyłam do torby już wszystko, więc
wyciągnęłam telefon i wystukałam sms do Nila, że mają lecieć beze mnie. Nie
czekając na odpowiedź, wyłączyłam komórkę i usiadłam na ziemi.
– Czyli zostaję strażnikiem domu? – bardziej stwierdził
niż spytał młodszy Terada.
– Na mózg ci padło? – popukałam się w czoło. – Jak ostatnio
zostawiłam mieszkanie pod twoją opieką pozbawiono mnie połowy ścian. – na samo
wspomnienie zaczęłam się śmiać.
– To był jeden jedyny raz! – usprawiedliwiał się.
– I ostatni. Poproszę Alice i Patricka, by od czasu
do czasu tu wpadali. – ucięłam dyskusję.
– Harumi wyjeżdża, ty też. Zostanę sam! – uśmiechnął się.
– Haru cię zabije, jeśli urządzisz imprezę.
– Tylko wtedy gdy jej pokój, pracownia lub bronie
zostaną zniszczone.
– A na pewno zostaną. – mruknęłam, dzwoniąc do
blondynki.
Alice bez protestów zgodziła się. Odetchnęłam z
ulgą. Tym razem może wrócę do zwykłego mieszkania. Stwierdziłam, że jak teraz
się nie ruszę, to tak do jutra będę siedziała. Założyłam torbę na ramię.
– Trzymaj się. – uśmiechnęłam się do Izu i teleportowałam
do Rock City.
Wylądowałam na ławce w zacienionym parku. Żaden z
przechodniów nie zainteresował się moim niezwykłym pojawieniem.
– Lepiej poszukaj noclegu, a nie się wygrzewasz. –
Artemis się nie wyspała, skoro zaczyna zrzędzić.
– Co to za różnica? Mogę spać wszędzie –
wyciągnęłam się wygodnie.
Ciekawe jakie w tym roku będą eliminacje. Znowu
bransoletki? A może wymyślą coś nowego?
– Ty możesz. Ale ja nie, więc rusz się i szukaj
jakiegoś hotelu! – rozkazała Artemis.
– Idź spać, bo zachowujesz się jak Tategami. – mruknęłam
i z wielkim żalem ruszyłam na podbój miasta.
Zwracałam na siebie uwagę większości mieszkańców.
Pewnie pamiętali mnie z mistrzostw lub po prostu moja blada karnacja mocno
kontrastowała się z opalonym tłumem. Pogwizdując pod nosem, dotarłam pod drzwi
hotelu ,,Knight’’ . W recepcji stał gościu około 40-letni.
– Witam. Chciałam
wynająć pokój na jedną noc. – oświadczyłam, wyciągając portfel.
Recepcjonista zmierzył mnie dziwnym spojrzeniem.
– Dokumenty proszę. – wyciągnął do mnie rękę.
Podałam mu dowód. Przeczytał, zamrugał kilka razy i
znowu przeczytał, jakby nie wierzył w to, co widzi.
– Jesteś zeszłoroczną reprezentantką? – spytał zaskoczony.
– Owszem. – potwierdziłam. – To dostanę ten pokój? –
spytałam, widząc, że niezbyt mu się śpieszy.
– Ach, tak, oczywiście! – rzucił kluczyk na ladę. –
Pokój 125 na samym końcu korytarza. Życzę miłego pobytu. – rzucił standardową
formułkę, gdy oddawał mi dokumenty.
Odprowadził mnie uważnym spojrzeniem, a potem zaczął
przeglądać jakieś papiery. Wparowałam do pokoju i wyciągnęłam telefon. 5
nieodebranych połączeń od Nila i 23 od Alice. Zastanawiałam się przez chwilę, do kogo zadzwonić
najpierw. Uznałam, że dom ważniejszy i wystukałam numer blondynki.
– Jeśli Izumi szaleje to patelnią w łeb. –
powiedziałam, gdy tylko odebrała.
– Nie, spokojnie, wszystko pod kontrolą. Mam tylko pytanie, czy
to normalne, że z twojego salonu zniknął fotel? – spytała.
Czekaj, co ja zrobiłam z fotelem? Wyszłam rano z nim
w celu kupienia nowego pokrowca. Co zrobiłam z nim później? Znowu zgubiłam
jakiś mebel...
– Pewnie zgubiłam gdzieś na mieście. – odparłam, na co
Alice zareagowała wybuchem śmiechu.
– Jak zwykle. – wykrztusiła.
– Bardzo zabawne. Jestem pozbawiona fotela, czuj ten dramat!
– Coś nie za bardzo czuję.
– Jaka okruuutna – zabuczałam. – Masz jeszcze jakieś pytania?
– Żadnych. Skop tam przeciwników. – rozłączyła się.
To teraz Nil. Już wciskałam zieloną słuchawkę, gdy do
pokoju wtargnął Benkei z Demurem.
– Gdzie jest Kyoya-san?! – krzyknął stały bywalec
fastfoodów.
– Duchem Świętym jestem? Nie wiem. Pewnie włóczy się
ze swoją trumienką. – wzruszyłam ramionami.
– Jeśli nie dotrze na zawody, to nie będzie mógł
walczyć z Gingą! Rozumiesz powagę sytuacji? – tryb sługa Tategamiego włączony.
– Mam gdzieś, gdzie on jest. – rzuciłam torbę na
krzesło. – Ja za nim latać nie będę.
– To nasz lider! – oburzył się Benkei.
– Lider, który porzuca drużynę, tylko dlatego, że może
walczyć z rudym, nadaje się na tą funkcję jak wół do karety. – warknęłam.
Hawana burknął coś pod nosem i wyszedł, głośno
trzaskając drzwiami. Nawet lepiej, bo nie wiem, co bym mu zrobiła, gdyby dalej
gadał o tym idiocie jak o jakimś świętym.
– Gdzie Nil? – zwróciłam się do Demura.
– Załatwia pokoje. – odparł spokojnie, zerkając na
drzwi. – Czy wy musicie się ciągle kłócić? – spytał przyciszonym głosem.
– Póki będzie tak mówił to tak. Kyoya nie jest
żadnym bożkiem. – mruknęłam.
Demure tylko westchnął w odpowiedzi. Ciekawe jakim
cudem ktoś tak łagodny jak on wytrzymuje w naszym towarzystwie? To naprawdę
zagadka.
– Cóż ja idę pomóc Nilowi. Do zobaczenia jutro. – uśmiechnął
się lekko i wyszedł.
– Nie zapomniałaś o czymś? – spytała Artemis.
– O czym znowu? – mruknęłam, padając na łóżko.
– Hmm pomyślmy. Na przykład o fakcie, że miałaś
poznać przeszłość Kyoyi i takie tam inne?
Klepnęłam się w czoło. Jak mogłam zapomnieć!
Ostatnie wydarzenia trochę mnie pochłonęły, więc nie poświęciłam czasu na
poszukiwania kolejnych poszlak.
– Dzięki za przypomnienie Artemis.
– Nie ma za co. – odparła miko.
Spojrzałam przez okno na zachodzące słońce. Czerwona
łuna mieszała się z błękitem.
– Kropelki krwi mieszają się z łzami i spływają na
podłogę. – zanuciłam cicho.
Ta piosenka a
raczej te słowa ciągle siedziały mi w głowie. Nie pamiętałam tylko, skąd je znam.
Jest kolejny rozdział :D. Nie mam już siły na nic innego więc oyasumi ^^
Lilka:*gdzieś w pokoju oparta o ścianę, mruczy pod nosem coś o tym, że to nie Lew, tylko kiciuś i to pers w dodatku, albo taki łysy bez futra i że menda bo drużyny nie pilnuję. Prycha i wychodzi*
OdpowiedzUsuńJa:Ta to taki miły akcent na wejście. No, zaczęły się kolejne mistrzostwa. Ciekawie nie powiem. Czekam na next i Izumi nie rozwal domu i broni siostrze^^....o matko 2! Kurcze haha.
Jenny: Dalej bawi się w emo? Ale Kyoyę zjechała konkretnie :D
UsuńKyoya: Niech się ta banda sama pilnuje.
Jenny: Może pojedziesz na eliminacje do Japonii? Przyda się mi trochę odpoczynku od ciebie :D
Jack:Do emo, to dużo jej brakuje ale ja pracuje nad tym co ona tu odstawia.
UsuńJa:*zdenerwowana z brwiom uniesioną do góry* A tera Kyoya słuchaj mnie uważnie bo ja nie lubię się dwa razy powtarzać. Spróbuj tylko wrócić do Japonii albo nie dostać się do drużyny Afryki(chodź to mało prawdopodobne) i nie walczyć z Gingą to obiecuję że zrobię się bardzo ale to bardzo nie miła....Dotarło?
Jack:...Wiesz czasem jak się skrzywisz to...
Ja:*spojrzeniem zabójcy ucisza Jacka*
Jack:Nic nie mówiłem...
Ja:No i tak ma być.
Lilak:*wchodzi z herbatą nie zwracając na nic ani na nikogo uwagi i popijając herbatę przechodzi dalej*
Jack:-_-
Jenny: A właśnie jak tam twój kolega,Jack?
UsuńKyoya: Kto ma się dostać jak nie ja?
Izumi: Jack ty pantoflu :D
Ja: No i na taką odpowiedź liczyłam.
UsuńJack:Że niby jaki kolega? I nie jestem pantoflem z tą kobietą się nie zadziera to zło wcielone. Z wierzchu to niby taki aniołek z aureolą i skrzydełkami co to z dobroci kilka centymetrów nad ziemią się unosi a w środku diabeł z rogami co to jak jej się coś nie spodoba toooo zile się dzieje.
Ja:No co ty jaki tam ze mnie diabeł :)
Jacka:O cho forma aniołek a zrobisz coś co się jej nie podoba to nagle ogon wyrasta.
Ja:Jack moje złotko kochane nie prowokuj mnie bo ci tu urządzę prawdziwe piekło w czym Hades to będzie wycieraczka do butów :)
Jack:*pokazuje ręką na Kruka demonstrując od stup do głów*
Izumi: Rzeczywiście przerażające...Ty chyba Kimiko wściekłej nie widziałeś O.O
UsuńJenny: A jak miał widzieć? Zresztą każdy człowiek ma dwie twarze,Jack ^^ a chodziło mi twojego ukochanego towarzysza Jacka :D
Harumi: Kobieta zmienną jest ^^ *poleruję bazookę* Potrzebują to na czymś wypróbować. Jakieś pomysły?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa:Czyli Izumi...twierdzisz że nie jestem straszna? :)
OdpowiedzUsuńJack:*patrzy na Jenny ze znudzeniem i jak na kogoś mniej inteligentnego* Serio?
Ja:Ja bym to wypróbowała na mojej matematyczce. On jest zawsze chętna do takich że czy.
Jack:*wywraca oczami*
Jenny: *odwzajemnia spojrzenie* Nie, na niby wiesz? -.-
UsuńIzumi: Tak ^^
Harumi: Nie mogę testować na ludziach :( Jenny gdzie masz te swoje tarcze?
Jenny: Zgubiłam..
Izumi: Jak kanapę,pelargonię,obraz,fotel...
Ja:*spojrzenie na Izumiego* -_-
UsuńLilka:*słyszy coś o testowaniu broni i wychodzi z założonymi rękoma z pokoju* Jestem zainteresowana tym testowaniem. Jaką to ma moc?
Jack:*kręci głową z politowaniem* Kwiatków mu się zachciało zrywać.
Jenny: Weź tu zrozum psychopatów..
UsuńKyoya: Kto jak to ale ty akurat powinnaś ich rozumieć.
Jenny: Wiesz,Kyoya może i przebywam z tobą już 3 lata ale dalej nie rozumiem twojej zrąbanej psychiki :)
Izumi: *uśmiech* ^^
Harumi: Taką,że gdybym strzeliła nie byłoby już tego wieżowca.
Jenny: Won mi z tym z mojego mieszkania!
Lilka:Acha...*wraca do pokoju i zwija się w kłębek w fotelu*
UsuńJack:*z zamyśleniem przygląda się Lilce* Czy ktoś chce pomóc mi w eksperymentowaniu?
Jenny: *oczy jej ciemnieją* Eksperymentować?
UsuńHarumi: Tylko na broniach *podgwizduję grzebiąc w torbie*
Jack:Nie na tobie na Czarnei. To będzie taki eksperyment psychologiczny.
UsuńJa:Głupich nie znajdziesz.
Jack:....
Jenny: Sorry odpadam *zakrywa się książką*
UsuńIzumi: Psychologiczny? *.*
Harumi: Oho...
Jack:Tak, no powiedźmy. Rozumiem że się zgadzasz...stary. Więc tak podchodzisz tam do niej gadasz coś chodzisz kręcisz się no coś koło tego...
UsuńLilka:....
Harumi: Ja was do szpitala potem nie odwiozę...
UsuńIzumi: Lila-chan *siada na ziemi koło dziewczyny* Co się stało? Staremu Izumiemu możesz się zawsze wyżalić ^^
Jack:*Przygląda się Lilce*
UsuńLilka:*zero reakcji*
Jack:*gładzi się po brodzie*
Izumi: *przywołuję kubek z kakao* Masz ochotę? ^^
UsuńHarumi: Coś wam nie idzie...
Lilka*patrzy na kubek i przerzuca wzrok na Izumiego*....Nie dzięki.
UsuńJack:Hy...*wbija wzrok z Izumiego na Lilkę*
Ja:Jack nie cuduj.
Jack:Oj cicho.
Izumi: *smutnieje i chowa kubek* Nawet kakao nie działa
UsuńJack:Hy...Kruku sprowadź mi tu tą całą Vanesse i Tetagamiego.
UsuńJa:Chyba główka cię boli chcesz żebym nie miała dachu nad głową?....Niema mowy.
Jack:Psujesz cała zabawę wiesz*uśmieszek*
Ja:Nie próbuj tu ze mną tych swoich sztuczek.
Jack:Nie ważne i tak już widziałem co chciałem.
Lilka:Niby co?!
Jack:Ty już dobrze wiesz co*uśmieszek*
Lilka:Grrrrrrrr
Ja:I co ja z nimi mam.
Harumi: Jenny z Kyoyą normalnie O.O
UsuńJenny: Tategami mam dla ciebie cudowną propozycję!
Kyoya: Jaką?
Jenny: Wkurz Lilkę :D
Kyoya: Co będę z tego miał?
Jenny: Nie dożyjesz dnia jutrzejszego :)
Kyoya: Rzeczywiście świetna oferta.
Jenny: No mówiłam ^^
Jack:Tak, a dziś mamy rabat*znudzony* dobra Kruku decyduj się.
UsuńJa:To nie jest dobry pomysł.
Jack:*uśmieszek*
Ja:Jeszcze będziesz prosił o wyautoiwanie ale Kyoy tu nie przyprowadzę.
Jack:Ta jeszcze w piachu skończy i będziesz się darła. No a ta Everdeen.
Ja:.....Dobra niech ci będzie. Vanesso powstań.
Vanessa:*pojawia się nie wiadomo z kąt rozgląda po całym pokoju in dostrzega Lilkę* O kogo my tu mamy...
Lilak:*ignoruje*
Jack:*przygląda się z zainteresowaniem*
Jenny: *zerka lekko zainteresowana ale po chwili wraca do lektury* Widzisz? Idź może cię za darmo puszczą ^^
UsuńKyoya: A może ty pójdziesz?
Jack:To miał być sarkazm, nie ważne.
UsuńVanessa:To jak może opowiesz co to się stało z tatusiem bo...*nie kończy bo Lilka przyszpila do ściany za szyję*
Lilak:*oczy ciemnieją* Posłuchaj mnie uważnie bo dwa razy powtarzała nie będę...
Ja:Chyba ktoś mnie tu kopiuje...nie ładnie.
Lilka:*kontynuuje* Zapewne wiesz co to jest przestrzeń osobista prawda?
Vanessa:*kamienieje*
*przez dłuższą chwile żadna się nie rusza*
Lilka:Tak myślałam*upuszcza dziewczynę na podłogę*
Vanessa:*oczy wielkości pomarańczy* C-c-c-co to było?!
Lilka:*chwile jeszcze patrzy na Vanesse* Idę po herbatę jakby co.
Vanessa:Ja chcę do domu.
Ja:Już już*zabiera Vanesse*
Jack:I prawie widziałem to co chciałem.
Lilka:No popatrz*popija herbatkę* A co ja widziałam...
Vanessa:Ona ona ona...
Ja:Tak tak a teraz idziemy na odwyk.
Lilka:*patrzy na Vanesse*
Jack:Wiesz z każdą chwilą zaczynam rozumieć o co ci chodzi.
Lilka:Gratuluję.
Ja:Idę od was
Vanessa:*łapie Kruka za nogę* Nie...
Ja:O rusz się. To byłą tylko taka gra wstępna ciesz cię że nic ci nie zrobiła gorszego.
Patrick: Gra wstępna?! nie wiedziałem,że lubicie...*dostaje w łeb od Alice*
UsuńAlice: Jak nie masz nic mądrego do powiedzenia to się nie odzywaj.
Jenny:*wzrok pogardy na Vanessę* Jakie to było żałosne.
Lilka:*mruczy pod nosem* W sumie po tym co pozwoliłam jej zobaczyć to gorzej powinna się zwijać....To Vanessa ale twarda jest. Zresztą nie ważne.
UsuńJack:-_-
Ja:O ja skończcie już.
Lilka:Ty lepiej skończ rozdziała a nie na boku o jakiś fankach i geiach piszesz aż głowa mnie boli po tych wspomnieniach.
ja:Oj tam oj tam. Nic nie poradzę że pisanie w 3 os zile mi wychodzi a właściwie to wcale nie wychodzi...Ej a może wreszcie wybierzemy się na ten obiad co?
Lilka:Jak chcecie.
Ja:To idziemy. Musimy was opuścić bo głodna się zrobiłam.
Jack:*wzdycha*
Ja: :P
Jack:-_-
Ja: *macha na powitanie* Witam wszystkich ponownie! :D
OdpowiedzUsuńShizuka: *naprawia Irbis* Kolejne mistrzostwa, co? No cóż, życzę powodzenia Jenn w walkach i wytrzymaniu z Tategamim.
Shun: Wiara w przyjaźń i ducha walki? Od razu na myśl przychodzi Dan i Dragonoid. Nie wspominając o ilości jego ewolucji.
Shizuka: Zazdrosny?
Shun: Nie. Ale powoli zaczynają być męczące.
Kim: To temat do innego bloga. A póki co obstawiamy, kiedy Kyoyo i Jenn się pokłócą.^^
Shizuka: *prycha* Po co? Z tą zieloną kupą kłaków nie da się inaczej.
Hiromi: Nie dorobisz się na zakładach Kim.
Kim: Echhh, z wami się czasami nie da normalnie pożartować. *zaczyna czytać 4 część Servampa*
Ja: To ja chyba poszukam jakiegoś zdjęcia dla Aarona.
Ja: Ohayo ^^ fajne,że przybyliście :D
UsuńJenny: A dziękuje,dziękuje ^^
Nil: Jutro.
Harumi: Za pięć minut.
Demure: Teraz.
Kyoya: Ashiiida!!!!
Jenny: Czego chcesz okresie?
Kyoya: *wzrok mordercy* czemu mój żel pod prysznic to farba!? *wymachuje fioletową ręką*
Jenny: Bo jesteś tak głupi i pomyliłeś opakowania,debilu.
Kyoya: Ja przynajmniej nie gubię mebli.
Jenny: Wolę robić to niż być panem wieczny okres :D
Demure: Mówiłem.
Shizuka: *chichocze pod nosem*
UsuńShun: Albo Demure ma tak dobry zmysł obserwacji, albo za dobrze ich zna.
Kaosu: O przepraszam! Gubienie mebli nie jest niczym głupim!
Hiromi: Fakt, że coś takiego przydarza się tylko nam i Jenny, chyba, że czegoś nie wiem. Plus ja mam problem z końmi ze stadniny…
Ja: A gdzie Stojanov?
Hiromi: Aaron pomaga Satoru przy pracy, a Arisu trawi jeszcze twoje ostatnie wypociny…
Ja: Chodziłam cały wieczór jak na szpilkach, nawet nie wiem czemu… A te moje „wypociny” skończyłam skrobać 20 minut po północy…
Demure: Trzy lata...
UsuńNil: *klepie chłopaka po plechach* Nie ty jeden.
Jenny: Biedacy. Rozumiem wasz ból przebywania z tym :(
Kyoya: To wyjaśnisz mi czemu mam fioletową ręke?!
Jenny: Mogę sprawić,że za chwilę będziesz cały fioletowy!
Shizuka: Muszę wam pogratulować cierpliwości do ... tego. Jenn farby szkoda... Można ją czymś zastąpić?
UsuńJa: Zdjęcie dla Aarona już jest, a jak tylko mój pendrive zechce otworzyć moje dokumenty to i wasze się znajdą. Ale jeszcze szukamy Kaosu.
Ja: Aaa właśnie jak tam z blogiem? :D
UsuńJenny: Hmm barwnik do jajek za 25 groszy też by się nadał ^^
Kyoya: Spróbuj! *chwyta krzesło i rzuca w dziewczynę*
Jenny: Żałosne *odrzuca krzesło*
Kyoya: *unik a krzesło rozwala okno*
Jenny: Cholera..macie coś ciężkiego i wam nie potrzebnego do rzucania *wściekły wzrok i ciemna aura*
Izumi: *wyciąga popcorn* Wkurzyła się ^^
Ja: Obiecałam sobie, że jeśli będę miała co najmniej 65% z próbnej matematyki to zakładam jak najszybciej. Ale zdjęcia postaci jak mówiłam mam na pendrivie, którego za cholerę nie mogę otworzyć na laptopie. :(
UsuńKaosu: Moździerz! :D
Shizuka: Jeszcze się przyda do odganiania dzikiego tłumu.
Hiromi: *wylicza na palcach* Ale jest stara lodówka, cegły za domem, etażerka i komoda na strychu... Albo tradycyjne noże do rzucania.
Shizuka: Nie prościej go uśpić na kilka godzin?
Jenny: *uśmiech typowej yandere* Po co? *bierze lodówkę,otacza siebie i Kyoyę specjalną barierą i rzuca w chłopaka* Muszę się na kimś wyżyć
UsuńKyoya: *unik* Co to jest?!
Izumi: Mroczna strona Jenny. Została jej po eksperymentach
Shizuka: *niewzruszona zaczyna naprawiać Syriusa* Lodówki szybko się niszczą, jakby co weź cegły.
UsuńKaosu: A ja nadal sugerowałbym moździerz...
Hiromi: Już wiem kogo na pewno nie denerwować z waszej grupy...
Izumi: A co ciekawe reaguje tak tylko na Kyoyę.
UsuńJenny: *przywołuje ogromny topór* Szykuj się,Tategami Kyoya!
Ja: Jeeennnyyyy!!!
Jenny: *opuszcza broń* Mała ranka?
Ja: *kręci głową*
Jenny: *wzdycha i likwiduje barierę* Znaj łaskę pana,baranie
Hiromi: *westchnienie ulgi* Dobrze słyszeć, jeszcze chce zobaczyć mój pokój w nowych barwach. ^^
UsuńShizuka: Zdążyli naprawić?
Hiromi: Yep. Wiesz, wuj miał lekkie wyrzuty sumienia to wszystkich zmobilizował. :)
Ja: *myśli głośno* Jakby co to prolog i 1 rozdział mam niby gotowy, ale moja wizja opactwa różni się od anime, a bazowałam na jednym fanficu... I to całkiem mocno.
Kaosu: A myślisz, że ile polaków go czytało?
Ja: Wielu, w tym i ja.
Ja: Jaki fanfic? O.o *.*
UsuńJenny: *mruczy coś pod nosem,że Kyoya to tchórz*
Kyoya: *niemal warczy* Ciesz się,że jesteś demonem.
Jenny: Won stąd póki się jako tako kontroluję
Ja: Angielski fanfic "Heaven's Light" bodajże z paringiem Kai x Hilary. W zasadzie potrzebowałam tylko kilka pierwszych rozdziałów, gdzie akcja toczy się właśnie w opactwie. *bawi się włosami* Jeśli... Jeśli chcesz przeczytać choć troszkę przed blogiem to... Mogę ci coś wysłać... jeśli chcesz.
UsuńHiromi: Kyoya, lepiej stamtąd spieprzaj...
Kyoya: *zerka na aurę Jenny i wybiega z mieszkania*
UsuńJenny: Wreszcie polazł *aura znika a dziewczyna patrzy na okno* piąty szklarz w tym tygodniu...
Ja: Chętnie ^^
Ja: Naprawdę? To... Podasz mi swój e-mail? Wychodzi na to, że naprawdę potrzebuje czyjeś opinii na temat moich wypocin. ^^'
UsuńHiromi: *patrzy w komórkę* Moje rodzeństwo przyjechało do nas w odwiedziny. Proszą o dokładny adres i pytają czy kupić coś po drodze.
Kaosu: Cukier, ale nie saletrę oraz zieloną herbatę.
Ja: O kurde będę recenzentką czy jakoś tak *.* a E - mail to beatka.rybotycka01@gmail.com ^^
UsuńJenny: Jakby mogli to mellisę i podpaski dla Kyoyi.
Hiromi: No dobra. *wysyła wiadomość*
UsuńJa: Arigato! :) No cóż... Mamy raczej nie zapytam o zdanie. ;)
Hiromi: *dostaje wiad. zwrotną* "Kyoya to babochłop? Nie wiedziałem aż do teraz. XD Andrew."
Jenny: Cholera wie co to jest...
UsuńKyoya: *wbija z powrotem* Farba nie chce zejść!
Jenny: No to masz problem.
Kyoya: My mamy problem.
Jenny: Spokojnie za chwilę przyjdą podpaski :)
Kyoya: Co?!!
*do pokoju wchodzą Seth, Andrew i Kale*
UsuńHiromi: A zapukać to nie łaska?
Seth: Salve sorella. Następnym razem zamykajcie drzwi, bo złodziej przyjdzie.
Shun: A ucieknie tak szybko jak Dulli Duffa przed wami.
Hiromi: Nie ma jak skłócone rodziny.
Andrew: To komu dać te podpaski? ;D
Jenny: Witajcie panowie ^^ podpaski to tej zielonej kupy :)
UsuńKyoya: Dacie mi je a urwę wam łeb!
Jenny: Hyhyhy
Seth: *kiwa głową* Salve.
UsuńAndrew: Łap zielono-fioletowy! :D *rzuca Kyoyi paczkę podpasek*
Kale: *włącza swojego małego laptopa* Prawdopodobieństwo pościgu Tategamiego za Andrewem 95,8%.
Jenny: *puszcza na cały regulator ,,Hit and Run''* idealne do tej sytuacji :D
UsuńKyoya: *dzikie błyski w oczach* Lepiej wiej *wyszczerza swoje kły*
Harumi: Wygląda jak lew przed atakiem.
Jenny: Chyba pers
Andrew: *śmieje się jak hiena* Pewnie to zrobię, ale *złośliwe błyski w oczach* będziesz na tyle głupi, żeby mnie gonić? W końcu lwy nie potrafią się wysoko wspinać.
UsuńKale: 98,2% szansy pościgu.
Jenny: Tulił tornado. To ci wystarczy jako odpowiedź.
UsuńKyoya: *strzyka palcami* Wyjątki się zdarzają.
Jenny: Ty na przykład. Jesteś wyjątkiem człowieka, który funkcjonuje bez mózgu.
Andrew: No to dawaj zielony. Zobaczymy na co cię stać...
UsuńKale: 99,8% szans.
Seth: *wzdycha* Jak złamiesz sobie nogę to ja do szpitala po ciebie nie jadę.
Andrew: No problemo! Przyjdę o kulach.
Shizuka: On ma mózg, ale jako dekorację Jenn.
Jenny: Czy ja wiem.
UsuńKyoya: Dzieci przodem :)
Jenny: To czemu nie biegniesz?
Kyoya: *wzrok pełen nienawiści i rzuca w Anderewa stołem*
Andrew: *zgrabny unik* Zachowujesz się jak Romi, gdy byliśmy młodsi. :D
UsuńHiromi: Bez przesady nie było aż tak źle.
Seth: Chciałaś pomalować rybki, żeby były złote...
Shizuka: Zawsze możemy go zabrać na prześwietlenie, ale to trochę kosztuje.
Kyoya: *wyciąga kuczer*
UsuńJenny: Jak skończą tą ,, walkę" to pojedziemy. Może zostaniemy nagrodzone z znalezienie człowieka-ameby ^^
Ja: *ignorując powstały chaos* Jakby co to wysłałam prolog na twoją pocztę Angel.
UsuńJa: Ok ^^ wezmę prysznic i biorę się do czytania :D
UsuńShizuka: Dobry pomysł.
UsuńAndrew: Catch meee ifff youuuu caaaaannnnn imbecille.
Kyoya: Miażdżący kieł królewskiego lwa!
UsuńJenny: Jak ja się cieszę,że nie jesteśmy w moim mieszkaniu
Andrew: *wyskakuje przez otwarte okno i zgrabnie ląduje na nogach* Tategami, na zewnątrz wygodniej nasyłać na mnie beya, ne? Jeśli będziesz na tyle uprzejmy, żeby wyjść z mieszkania nikt nie będzie musiał płacić za remont.
UsuńKyoya: *wyskakuje za nim*
UsuńJenny: Andrew-kun bądź na tyle miły i go za bardzo nie pobij,ok? Bo potem jedziemy do szpitala z Shizu by mu prześwietlenie zrobić.
Kyoya: Dzięki za twą niesamowitą troskę
Andrew: *biegnie ulicą* Nie-e, ja go tylko zmęczę, chyba, że nie będę miał innego wyboru niż walka. ^^ *wystrzeliwuje Kenzo* To co przyjacielu mała przebieżka po dachach? Szkoda, że nie jesteśmy we Florencji...
UsuńJenny: Jak myślisz Shizu kto przegra?
UsuńKyoya: Wszędzie cię dopadnę
Shizuka: Cała rodzina Rova od dziecka biega po wszystkich włoskich miastach skacząc z budynku na budynek. Wytrzymałościowo i gimnastyczne są praktycznie nie do prześcignięcia. Wspinaczka na wysokie budynki nie stanowi dla nich problemu. (Ezio Auditore tak bardzo)
UsuńKale: Z racji tego, że Andrew ma wzrost równy Hiromi ma dodatkowe plusy do uników i zwodów.
Shizuka: Z kolei Kyoya jest uparty jak stado osłów i jak się zaweźmie to łatwo nie odpuści. Nie mam pojęcia kto wygra...
Kim: Panie i panowie obstawiamy! ^^
Andrew: *wspina się na budynek i rusza pędem po dachu, a obok niego Kenzo*
Race you to the top
Behold the distant streets below
Times I hoped would last forever
Never older grow
Kyoya: Nigdy nie byłem dobry z języków obcych *ląduję tuż przed chłopakiem* Lion!
UsuńJenny: Bezkonkurencyjnie Kyoya!
Nil: Może miej w niego trochę wiary?
Jenny: Nie.
Andrew: To najwyższa pora zacząć się uczyć, imbecille. *pokazuje język* Kenzo! *skacze w bok uczepiając się framugi okna sąsiedniego budynku, włazi na dach i kontynuuje bieg*
UsuńKyoya: *leci łeb na szyję za nim*
UsuńJenny: Spadnij,spadnij.
Izumi: Nie może go pobić to go przeklnie. Typowe
Andrew: Nie bije się jeśli nie ma takiej potrzeby. ^^ A co do niego *w biegu pokazuje palcem na Kyoye* to kłamstwa mi nie zarzucicie - on jest idiotą. :D
UsuńShizuka: Byle głowy nie uszkodził, bo to ją mamy zamiar prześwietlać.
Hiromi: Tak dla jasności... On jest moim bliźniakiem?
UsuńSeth: Rodziny się nie wybiera... Innymi słowy tak.
Kale: Jesteście bliźniakami jednojajowymi.
Hiromi: Wciąż w to nie wierzę...
Jenny: Izumi i Harumi są rodzeństwem...Główkę szanujcie jest nam potrzebna! A i tak jestem idiotą ^^
UsuńJa: Przeczytałam prolog (nw czy odczytałaś maila) i bardzo mi się spodobał ^^
UsuńJa: Odczytałam i nawet próbowałam ci przesłać odpowiedź, ale chyba nie doszła... No nic, cieszę się, że ci się spodobał.^^
UsuńHiromi: Dobry punkt Jen.
Andrew: Jak się na nią nie wywali to nic się jej nie stanie. Słyszysz Tategami? Szanuj swój czerep, bo się jeszcze przyda.:D
Jenny: jak go znam to się specjalnie na nią wywali byleby mi na złość zrobić.
UsuńKyoya: Mam to gdzieś *zjedża po rynnie a ppyem wskakuje na jakiś parapet* Chodź tu!
Andrew: Nope. *pokazuje język i wspina się trzymając jakiegoś balkonu, chichocze jak hiena*
UsuńShizuka: *masuje skronie*
Kyoya: *kieruje w niego tornado*
UsuńJenny: I ta fioletowa ręką....
Hiromi: Kale zerknij czy w internecie nie ma o nich wzmianki.
UsuńShizuka: *zaczyna chichotać*
Kale: Są, nawet filmiki na YT chcecie zobaczyć?
Andrew: Cazzo! *skacze w dół*
Jenny: Oczywiście *.*
UsuńIzumi: *rzuca popcorn* To zacznijmy ^^
Kale: Najpierw zwykła wersja. *Tategami biegnie jak wariat za Andrewem* Później wersja z muzyką *kankan w tle* a na koniec remix *chyba nie muszę tłumaczyć jak remix wyglada*
UsuńAndrew: *wbiega w tłum ludzi*
Jenny: *ociera łzy śmiechu*
UsuńKyoya: *patrzy się na tłum, mruczy coś pod nosem i biegnie dalej* Zabije...
Jenny: Biegniesz za nim już drugi dzień ;-;
Shizuka: Mówiłam, jak się zaweźmie to nie odpuści.
UsuńKale: Ciekawe czy gdzieś w pobliży tej dwójki nie ma stacji metra.
Jenny:Mamy tu dowód, że on jednak nie ma mózgu...
UsuńIzumi: Może zaczniesz do mistrzostw trenować?
Jenny: Zwariowałeś? Tak wcześnie?!
Shizuka: Ale wciąż potrzebujemy wyników prześwietlenia. Wtedy będziemy miały na to niezbity dowód.
UsuńShun: Nakręciłyście się na tę robotę.
Shizuka: Jestem tego ciekawa i tyle.
Jenny:Koniec tego dobrego. Łap ktoś Kyoye bo jedziemy do szpitala
Usuń*pakuje cegłę do torebki* Na personel
Shizuka: Wezmę linę, na wszelki wypadek.
UsuńKale: Mogę przedzwonić do brata i poprosić go o zwabienie Yo-yo pod szpital.
Kaosu: A właśnie... On wciąż ma fioletową rękę?
Jenny: Owszem ^^ będzie ją miał do końca tygodnia.
UsuńIzumi:
Kale: Dzwonić czy dać wam wolną rękę, ale i więcej użerania się?
UsuńJenny: Dzwoń przyjacielu. *ładuje strzałki* To też się przyda
UsuńKale: *rozmawia przez telefon* Masz chwilę?
UsuńAndrew: *ciężko dysząc* Ta... Odpoczywam.
Kale: To super, bo musisz Tategamiego pod szpital doprowadzić.
Andrew: ... ... ... CO!? Ja go ledwo co zgubiłem! A teraz mi każecie jeszcze raz się pod nóż pokładać?!
Kale: Co to dla ciebie. No, chyba, że się boisz.
Andrew: ... Podaj mi adres szpitala.
Kyoya: *dostrzega Anderwa* Mam cię!
UsuńJenny: Koło wielkiego stadionu beyblade. Powodzenia ^^
Andrew: *nagły przypływ siły w nogach spowodowany pojawieniem się Yo-yo* Dzięki Jen! *biegnie* Postaraj się bardziej, narwańcu!
UsuńShizuka: Lepiej się zbierajmy pod ten szpital.
Kyoya: *zrównuje się z Andrew* Mówiłeś coś?
UsuńJenny: Musimy jeszcze ogłuszyć personel więc ruszamy ^^
Andrew: *przełyka ślinę* A i owszem... *doskakuje do znaku drogowego, chwyta go i robi dziwny obrót tak, że skręca w lewo i biegnie dalej* Kiepsko ci wychodzą gwałtowne skręty! *do siebie* Dziewczyny pośpieszcie się!
UsuńJenny: Już jesteśmy ^^ *wali Kyoye w splot słoneczny*
UsuńKyoya: *pada nieprzytomny*
Jenny: * rzuca Anderowi butelkę wody* Dziękuję *daje mu buziaka w policzek* Izumi przejmij Kyoye i ruszamy ^^*bierze Shizu pod ramię*
Andrew: *pada cały czerwony na trawę* Nie ma za co. I dzięki za wodę. :) Powodzenia w prześwietlaniu.
UsuńShizuka: *idzie z Jenny* Będziesz pierwszym, który dowię się o wynikach.
Jenny: Umiesz używać rentgena? *wali gościa z ochrony torebką*
UsuńShizuka: *wiąże ochroniaża* Yuna kiedyś miała prześwietlenie. Najpierw trzeba Kyoye usadowić na krześle, przyłożyć czoło lub skron (zalezy z ktorej strony chca ci zrobic) do takiej metalowej tablicy i przez chwile nie będzie mógł oddychać.
UsuńIzumi: *usadawia Kyoye na krześle i na wszelki wypadek go wiąże*
UsuńKyoya: *otwiera oczy* Co wy odwalacie?
Jenny: Nie oddychaj przez chwilę albo nigdy więcej nie zobaczysz Liona.
Kyoya: *wstrzymuje oddech*
Jenny: Dawaj, Shizu.Ubezpieczam cię
Shizuka: *wzdycha* No to jedziemy. *przyciska coś i po chwili robi zdjęcie (nie znam się na tym)* Tsa, myślę, że po wszystkim. Zdjęcie zaraz się pojawi w bazie danych. Chcesz naklejkę odważnego pacjenta Kyo?
UsuńKyoya: Oczywiście -.-
UsuńJenny: To po wszystkim *wspisuje coś w komputerze i po chwili wyświetla się zdjęcie* Co myślisz? *patrzy się na Shizu*
Shizuka: Łap. *rzuca mu naklejkę* Coś niby tam jest ale... Ech, cholera wie... Przydałoby się zanieść ten wydruk komuś kto się na tym lepiej zna.
UsuńJenny: Alice się na tym zna!
UsuńKyoya: Rozwiążcie mnie!
Jenny: *pstryka palcami a Kyoya gdzieś znika* Już nam nie jest potrzebny.
Shizuka: Zobaczymy co ona powie, a Andrew jest w całości. Całkiem udany dzień, nie sądzisz? *owija się fioletowym materiałem jak kapturem (taki Shun;))* Idziemy stąd?
UsuńJenny: *zakłada czapkę ochroniarza* Yhym idziemy najpierw po Andrewa a potem lecimy do mnie.
UsuńAndrew: Salve! :) Skoczylem tylko do Akiby po elektroniczny słownik japońskiego.
UsuńShizuka: *rozprostowuje skrzydla* To w która stronę do twojego mieszkania Jen?
Jenny:*prostuje skrzydła* Prosto a potem w prawo ^^
Usuń(Sorki, że dopiero teraz. Na treningu byłam)
UsuńShizuka: *wzlatuje do góry* No to ruszamy.
Andrew: Pójdę pieszo, ale dachem.^^
Witamy ponownie
UsuńJenny: *odbija się od chodnika i leci z dużą prędkością*
Harumi: Już się bałam że was Kyoya udusił
Shizuka: Nie zdążył by. A z resztą był związany.
UsuńAndrew: *siada na podłodze* Koles jest nawet szybki, ale nie dałem się złapać.^^
Harumi: Jak Izumi go związał to bym go mianem związanego nie określała.
UsuńIzumi: Dzięki za wiarę we mnie, siostra.
Harumi: Proszę braciszku :D
Shizuka: *składa skrzydla, żeby nie zajmować za dużo miejsca*
UsuńAndrew: To go czymś znokautujemy.^^ Ja mam przy sobie zawsze sztylecik. No wiecie, jak Duffa na za dużo sobie pozwolą i do obrony własnej. W sumie to się że sobą łączy.
Jenny: *wyciąga cegłę* Starczy.
UsuńIzumi: To się nazywa szacunek do przeciwnika.
Jenny: No ba.
Shizuka: Wiadomo coś z tym zdjęciem? A szanuje się tych, którzy tez szanują innych. A Tategami ... sami wiecie.
UsuńAlice: Nic tam nie widzę. Albo źle zrobiliście zdjęcie albo serio nie ma mózgu.
UsuńShizuka: Robiłam zdjecie słuchając instrukcji z komórki. Ale obie wersję są prawdopodobne.
UsuńJenny:.... Tak blisko!
UsuńShizuka: Jeśli podczas walki z Hagane na mistrzostwach znowu padnie ze zmęczenia, możesz kogoś poprosić o prześwietlenie jego głowy.
UsuńAndrew: I pomyśleć, że większość tej całej akcji zaczęła się przez paczkę podpasek...
Jenny: Życie jest pełne niespodzianek. A co do Pony to z wielką chęcią.
UsuńArtemis: Padnie podczas walki z nami.
Shizuka: Z chęcią to zobaczę. No cóż musimy się zbierać do domów. Pewnie dziadek znow mnie ochrzani za spóźnienie.
UsuńAndrew: Muszę młodemu dac ten słownik.
Jenny: Papa *ściska rodzeństwo a potem kładzie się na kanapie i otula skrzydłami*
UsuńIzumi: Do zobaczenia ^^
Andrew & Shizuka: *machaja na pożegnanie , wychodzą i rozdzielaja się przy pierwszym skrzyżowaniu*
UsuńShizuka: *wchodzi do domu*
Dziadek: *macha kijem kendo* Cóż to za spóźnianie się, młoda damo!?
Shizuka: *zgrabne uniki* Zagadalam się ze znajomymi.
Dziadek: *opuszcza kij* Tak, twój brat wspominał mi coś o nich. No dobrze, ale jutro wiesz, że masz trening?
Shizuka: Hai.
Ja: *wali głową o biurko*
OdpowiedzUsuńKelly: Siniaka sobie nabijesz
Ja: *nie przestając* Mam.To.Gdzieś.
Letty: Co jej?
Kelly: *przygryza paznokcie zastanawiając się co zrobić*Setny raz stożek i walec jej nie wyszły.
Letty: Przecież oddała
Kelly: Ale matematyczka powiedziała że sa krzywe. Znowu weekend zawaliła aby to zrb ale znowu jej nie pykło. Na dodatek przez to nie uczyla sie do wosu a jutro ma klasówke
Ja: *przestając* IZUMI!!!! Potrzebny mi twój cholerny optymizm!! I kakao. A Jenny ty w ramach treningu możesz poćwiczyć na mojej matematyczce. *powraca do walenia ale Letty w ostatniej chwili podkłada poduszke.
Letty: No teraz przynajmniej czoło ocalisz.
Kelly: Walec nie pomógł to może bey'e coś zdziałają.
Letty: *nakłada Oriona na wyrzutnie* Gotowa. A tak poza tym to fajny rozdział. Kolejne mistrzostwa tym razem je wygrajcie. Ginguś i Mroczna Moc! Mogło by być ciekawie :D On taki swiety że ola Boga we wszystkich wierzy aż mi się nie dobrze robi. To tyle. Czekamy na next a ja ide cos z tą matematyczką zrobić bo ona mi się zamęczy.
Kelly: *przytrzymując Vanesse przed dalszym samobiciem* Tez cos jej zrobie. Izumi gdzie to kakao??!
Izumi: *biegnie z kubkiem wielkości szafy* Gotowe! *kładzie je na biurku* Proszę Vanessa-chan ^^
UsuńJenny: *wniebowzięta mina* Mogę? *.* A dzięki za wsparcie Letty :D wygramy jeśli to *wzrok na Kyoyę* nie będzie w drużynie.
Kyoya: Szybciej ty nie będziesz.
Jenny: Przegrałeś ze mną więc się mendo nie odzywaj -.-
Ja: *wyciąga strzałki uspokajające z szufladu Izumiego* Chcecie?
Ja: *bierze kubek i siada na biurku (ulubione miejsce do siedzienia) wkłada słuchawki na uszy i włącza Skillet Battle Cry* I tego mi było trzeba. Dzięki Izumi :) Macie zezwolenie i moje błogosławieństwo dziewczyny
UsuńLetty: Okey to na razie. Chodź Jenny teleportujemy sie do jej nory*
Ja: *przygląda się strzałką* Jakie to ma działanie?
Jenny: *teleportuje się* Wrócimy za chwilę!
UsuńIzumi: Zawsze do usług :D
Ja: Dość silne skoro powaliło wkurwioną Yukę ^^ wiesz takie na uspokojenie a tobie się przyda po tych walcach.
Harumi: Wy się uspokajacie kakao a ja strzelaniem do celu...*rozkmina życia*
Letty: *też się teleportuje*
UsuńJa: Wezme ze dwie. Albo trzy. A macie coś na wampiry?
Kelly: Chcesz sie zabić?!
Ja: Co? Nie. To na nauczycielki. A w ogóle to już nie jestem wampirem.
Kelly: A czym? O.O"
Ja: .... Wilkołakiem a co?
Kelly: W sensie że sie umiesz w wilka przemieniać?
Ja: *dopija herbatę i kiwa potwierdzająco głową* Harumi ja sie czasami odstresowywuje to miotam pluszakami siostry (w nią oczywiście) To nie to samo ale jednak czasami pomaga.
Ja: Wampiry *rozgląda się po pokoju* Haaru masz coś?
UsuńHarumi: *przywołuje mały srebrny pistolet* pocisk co chwilę znikający,celuj w łeb. *pochyla się nad jakimiś papierami*
Izumi: Co jej obiło?
Yuka: Pewnie coś z firmą.
Harumi: *wzdycha i zaczyna coś pisać*
Alice: Jesteś wilkołakiem? O.o
Ja: Można tak powiedzieć. Nie umiem się zmieniać ale mam wyostrzone zmysły (węch, słuch, wzrok)
UsuńKelly: I to sie stało po przeczytaniu Wilka
Ja: Koleżanka mnie zaraziła co ja poradze?
Ja: No nic nie poradzisz ^^
UsuńIzumi: *ogląda pistolet* Kiedy ona go zrobiła?
Harumi: *odrzuca papiery i siada na biurku* Dawno temu. *żuje gumę* Coś Letty i Jen długo nie ma
Ja: Co zrobisz jak nic nie zrobisz, nic nie zrobisz
UsuńKelly: O lepiej ci już
Ja: Jako tako.
Kelly: Właśnie coś ich długo nie ma... Może zaszły jakieś komplikacje?
Ja: Albo jej w jamie nie było.
Kelly: Albo okazał się że jednak jest wampirem i sie w gacka zamieniła
Ja: O.O" *zamyka okno*
Izumi: Mamy pistolet jak coś.
UsuńHarumi: Jesteśmy demonami ośle U_U
Jenny: *ląduje na szafie* Jesteśmy :D
Ja: No nareszcie! I jak poszło?
UsuńLetty: *siada na biurku* A więc, potwierdzone że to wampirzyca. Gdy wparowałyśmy zamieniła się w gacka. Ale Orion i Artemis sobie poradzili. Miałyśmy przynajmniej trening w strzelaniu do ruchomego celu.
Kelly: Dobiłyście to?
Letty: *czyści Orion'a* Nie. Pozostawiłyśmy sobie ją na kolejny trening.
Kelly: Aha czyli będzie umierać powoli
Ja: Co ja robie ze swoim życiem....
Jenny: *dzika iskra w oku* tak jest dużo zabawniej.
UsuńArtemis: I znów mroczna strona *facepalm*
Artemis: Mam nadzieję, że tej rudej mendy i idioty Pegazisa nie będzie na mistrzostwach.
UsuńJenny: Nie licz na to.
Artemis: Mogę ich ukatrupić?
Letty: Tam gdzie zawody tam Ginga. A gdzie Ginga tam Kyoya chcący go pokonać... Nie ogarniam gościa. Świra można miec ale bez przesady.
UsuńOrion: Możemy się przyłączyć
Letty: Też gości nie trafisz
Orion: Kucyk ze skrzydłami ma być silny? Nie rozśmieszaj mnie. A ten Ginga według mnie tak naprawdę nie umie wykorzystać swojego potencjału. Mozna stawiac dobro innych ponad swoje ale bez przesady!
Letty: żeś sie rozgadał.
Orion: Dawno ze mną nie gadałaś... -.-
Letty: Kilka dni.
Orion: Wiesz jak to jest zamkniętym w bey'u?! Ciasno tam. I nie ma sie do kogo odezwać. Artemis masz swoje pozwolenie.
Kelly: Wytłumaczcie mi co to to "miko".
Letty: realy?
Kelly: No co? Ucze sie ninjitzu!
Druga cz koma bo za szybko kliknelam opubliku
Usuń^^"
Kelly: Kończą. Ucze się ninjitzu a nie jakiś japońskich znaczeń. to tyle. Teraz mozesz kilknąc opublikuj.
Ja: *kilk
Artemis:Miko to inaczej kapłanka.
UsuńJenny: Dobre tłumaczenie....
Artemis: A cicho.
Jenny: Ginga nie pojmuję , że dobro nie zawsze zwycięża...
Kelly: Aaa. Minimum słów maximum treści jak to mawia nasza polonistka. Danke Artemis ^^
UsuńLetty: No właśnie o to chodzi. Nie zawsze dobro jest górą. Ale ten tego nie ogarnia! *nasladuje młodego Hagane*"Dobro dobro wieże we wszystkich! dobro jest wszedzie! Dobro zawsze zwycieza!jestem kucykiem pony"
Orion: Weź bo mi się nie dobrze robi.
Letty: To smoki potrafią póścić pawia?
Orion: Jeśli nadal bd udawać tego rudzielca to sie przekonamy... Ale nie rób tego!
Jenny: Jak coś to łazienka pierwsze drzwi po lewej.
UsuńIzumi: Przynosi hańbe mojemu kolorowi włosów ;-;
Artemis: Ależ proszę.
Jenny: ,, Zło zawsze zawsze przegrywa* *układa sobie włosy do góry i przylepia plaster do nosa* Pokażę jaki jestem silny i będę wciągał opony zawieszone na łańcuchu...
Letty: Opony?!? *wybucha śmiechem* Niech postrzela sobie nw do kamieni zrzucanych najego łeb (oby jakaś go trafiła) Opony To nawet Tim potrafi podnieść
UsuńTim: Czy ty mnie właśnie obraziłaś...?
Letty: Eee... Jen pomórz to była obraza? Czasami za dużo paplam jak sie rozkręce
Jenny: A ile masz lat? (Sorry dopiero zaczęłyśmy czytać twojego bloga- tempo mamy niesamowite) bo jak jesteś dzixkiem to był komplement ^^
UsuńArtemis: Czasami tracę w nią wiarę.
Jenny: Hmmm może uda mi się na tym mistrzostwach walczyć z rudzielcem. Nieźle do wtedy poturbuje :D
Tim: 15... Czyli to była obraza...
UsuńLetty: Nie dąsaj sie. Lepiej zrób cos moj hakerze aby Jenny walczyła z Pony (nazywajmy go tak^^) Teleportne sie do Afryki i bd kibicować twojej wygranej. Chociaz bez tego i tak wygrasz ^^
Jenny: Dziękuję Letty *ściska dziewczynę*
UsuńArtemis: Pony i Pegaz mogą już zmawiać paciorek *ostrzy topór* Orion ty nie możesz wyjść z beya kiedy ci się chce?
Jenny: Kelly jak tam z gotowaniem? :D
Orion: Teoretycznie moge. Teoretycznie bo ostatnio jak wylazłem to sąsiadka zadzwoniła na policje i Vanessa się wkurzyła.
UsuńLerty: A ja musiałam tlumaczyc że to był tylko hologram
Orion: Chyba tego nie kupiła
Letty: Ślepa i stara jest. Myslisz że komu policjanci uwierzyli
Orion: Pewnie Vanessie bo to ona sie tłumaczyła.
Letty: Nie ogarnaim smoka nie widzieli.
Ja: Podkreślmy że zrobiliście to w naszym świecie!! Tutaj smoki ani bey'e ani wężonowie nie występują!!
Letty: Dziwny wymiar...
Kelly: Gotowanie? Kuchnia Vanessy przeżyła tylko dwa wybuchy. A tak to coraz lepiej ^^
Kai: Zgadnij kto sprzątał.
Kelly: Kimiko was chyba czegos tam nauczyła. Musiałam sprawdzić to w teorii jak wam idzie ^^
Jenny: Brawo ^^
UsuńKimiko: Ktoś coś o mnie mówił?
Artemis: Biedny Orionie. Ja wychodzę kiedy mi się zechce i nikt nie robi z tego afery.
Jenny: Bo mieszkają z nami sami ślepi i głusi.
Harumi: Oprócz 4.
Letty: Kurde znalazłam taki świetny obrazek Pegazusia ale nie moge go wstawic w kom ToT
UsuńOrion: Eh ja to mam przerypane. Nie dość że kilka tysiecy lat przesiedziałem w zamknieciu to jeszcze nie moge swobodnie wychodzic.
Letty: Życie. Ale nie narzekaj że jest ci ze mna zle ^^
Orion: Nic takiego nie powiedziałem.
Ja: Jak jesteście u mnie to idzcie sobie do lasu i tam trenujcie a nie u mnie na powdórku. Jak rozpoznać do choroby jasnej olej do jedzenia od napedowego?! Nie nawidze chemii!!
Kelly: Podgrzać i wtedy cus sie powinno zrobić
Jenny: Bum?
UsuńJa: Na mnie nie licz ja i chemia to dwie inne bajki.
Jenny: Haru powinna wiedzieć ale jej nie ma...
Ja: *rzyca zeszyt Orionowi* Możesz to zeżreć. Ja się wole anglika uczyć
UsuńOrion: *z pogardą patrzy na zeszyt. Odsuwa łapą* Byle czego nie jem.
Letty: *wzdycha. Odkłada tablet* Podgrzewasz oba te gówna za przeproszeniem... I roślinny zacznie sie rozkładać i wytwarza sie akroleina czy cos tam i to capi. Nie wnikaj skąd to wiem
Ja: ...Akro co?
Letty: Nie ważne. Napisz na kart ze po prostu rozklada sie i ma drazniacy zapach. Proste. *powraca do swojego zajęcia*
Jenny: Stwierdzam ,że nie lubię chemii....
UsuńIzumi: Me too