poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozdział 26: Czasami słowa potrafią przerazić bardziej niż czyny

    Kyoya czekał ze zniecierpliwioną miną na resztę. Mnóstwo ludzi podchodziło do niego (głównie dziewczyny) i prosiło go o autografy. Zbywał ich krótkim ,,Śpieszę się.” Nagle na ekranach telewizorów w kawiarence rzut kamieniem od niego, wyświetliły się wiadomości.
 Podczas jednej z walk na mistrzostwach świata, wydarzył się okropny wypadek! Bliźniaki Chris i Tony dostały ataku szału i niemal doszczętnie zniszczyły stadion! – mówiła z przejęciem prezenterka.  Zostały przewiezione do szpitala. Ich stan nie jest znany. – Wyświetlono zdjęcie zniszczonego stadionu, a po nim pokazani jak przewożono braci do szpitala. Obydwoje byli bladzi, a ich żyły nabrzmiały oraz pulsowały. Kyoya widział też słabą czarną aurę. Mroczna moc.
   Na tym wiadomości się skończyły. Ludzie w kawiarence zaczęli, wiadomo, plotkować.
 Po raz kolejny.
 Co się dzieje na tych mistrzostwach?
 Myślałam, że po pokonaniu Nemezis to się nie powtórzy...
 Co z tym zrobi WBBA?
   Tategami prychnął pod nosem. Za powrotem opętanych odpowiadały jacyś nie –ludzie czy tam magowie, jak to określił Victor. Co niby WBBA jest w stanie zrobić?
 Kyoooooya – san! – Przez tłum przedarł się radosny okrzyk Benkeia. – Już jesteśmy! – zameldował, stając koło niego.
 To idziemy. – mruknął lider Wild Fang i ruszył do przodu, odprowadzany ciekawskimi spojrzeniami.
   Gdy dochodził do lotniska, gdzie czekał już na nich samolot, usłyszał:
 On będzie idealnym materiałem.
   Odwrócił się, ale nikt się na niego nie patrzył. Przesłyszał się?
 Legendarny, cooo?
   Tym razem wyciągnął kuczer i wycelował w sam środek tłumu. Ludzie cofnęli się.
 Pokaż się! – warknął.
   Jednak nikt się nie ruszył.
 Jego koledzy też się nadadzą.
   Drapieżnym spojrzeniem przebiegł przez tłum. Nie widział nikogo, kto mógłby powiedzieć te słowa.
 Kyoya, co jest? - Nil położył mu rękę na ramieniu. – Mamy samolot, chodź.
   Tategami schował kuczer i powędrował za resztą Wild Fang. Głos ucichł.

****

 To jak będzie? – spytałam z nutką bezczelności w głosie. – Po dobroci czy po złości? – W prawej dłoni zmaterializowała mi się katana.
 Dobrze już dobrze! – Podniósł ręce w geście poddania się. – Tylko przestań się tak na mnie patrzeć. – Wzdrygnął się. – Masz przerażające spojrzenie.
 To gadaj. – Uniosłam się nad posadzkę, splotłam ręce na piersiach i założyłam nogę na nogę.
   Król wypuścił z ulgą powietrze i otrzepał srebrną szatę z lodu i śniegu, po czym siadł na tronie.
 To zdarzyło się dwa lata temu – Popatrzył w przestrzeń. – Nagle z nieba spadła ta dwójka – Kiwnął głową w kierunku Alice i Patricka. – Nie wiem, jakim cudem się tu znaleźli. W każdym razie spadli w okolicach rynku. Mój syn i córka, bliźniaki, chcieli im pomóc. Wiecie, co  wasi kumple w podzięce im zrobili?! – niemal warknął i zacisnął pięści. – Powalili ich na ziemię i niemal zabili! – Pałac zaczął drżeć w posadach, a gostek wstał.
 Uspokój się. – powiedział chłodno Kaito. – Nie chcemy, by doszło tu do morderstwa. – Potrząsnął lekko karabinem, który oparł o nogi.
 Mów za siebie, Kaito. – Powstrzymałam się jednak od ataku i podparłam policzek ręką. – Siadaj i  kontynuuj.
   Król dyszał ciężko, ale posłusznie usiadł.
 Dobrze. – Złączył palce i oparł o nie brodę. – Moje dzieci trafiły do szpitala z poważnymi obrażeniami. Minako do dziś ma bliznę nad okiem. Zresztą i tak dobrze, że tylko ją, a nie całe zastępy na ciele. – Rzucił Alice i Patrickowi mordercze spojrzenie. – Pochwyciliśmy te dwa potwory i wrzuciliśmy ich do jaskini, gdzie zostali zamrożeni na wieczność specjalną techniką najlepszych wojowników tego miasta. – Zmarszczył brwi. – Jak?! Jakim cudem uciekliście z tego lodu? Kto wam pomógł?!
   Poczułam demoniczną energię zbierająca się wokół mnie. Ten gościu ośmielił się tknąć Pata i Alice...Nie wybaczę mu. Zmrużyłam oczy i czekałam na rozwój wydarzeń.
   Alice spojrzała na niego i westchnęła, otulając się ramionami.
 Teraz sobie przypominam. – szepnęła. – To przeraźliwe zimno, które mnie otaczało i pana głos mówiący, że na taki koniec zasłużyliśmy. – Zacisnęła palce na ramionach. Patrick objął ją i pogłaskał po głowie.
 Nie pamiętałaś tego? – spytał zdumiony król.
- Jak przez mgłę. – przyznała Shirai, nie patrząc na niego.
 Odpowiadając na twoje pytanie: naprawdę myślałeś, że demony tu nie przebywają? – spytał Kaito. Jego wzrok mógł dosłownie zabijać. Podobnie jak reszty. Demoniczna aura rosła coraz bardziej i tworzyła czarno – czerwoną sieć na lodowych ścianach pałacu. – Pewnego dnia Kimiko – sama miała sen. Śniło jej się, że widzi dwójkę demonów w lodowym bloku. Jako że nasza władczyni miewa prorocze sny, polecieliśmy to sprawdzić. I co? W jednej z gór koło waszego miast odnaleźliśmy naszych – mówił spokojnym tonem, ale chyba każdy czuł, że jest przepełniony furią.
 To przestępstwo wobec Piekieł, wiem król o tym? – spytała Harumi poważnym głosem z nutką groźby. – Prawie zabiliście dwóch  naszych i nawet nie poinformowaliście nas, że tu są. – Zdjęła jednego kolczyka. – Chyba nie chcecie mieć w nas wrogów? – ściszyła głos.
 O-oczywiście, że nie! Ale oni skrzywdzili moją córkę i mego syna! – Wycelował drżącym palcem w Patricka. – To też przestępstwo!
 Och, czyli za zwykłe pobicie dostaje się tu karę śmierci? – odezwałam się. – Interesujące. – Przejechałam palcem po rękojeści katany. – Czy może chodzi o to, że to były twoje dzieci? – Zmrużyłam oczy. – Jak to jest, panie lodowych magów? Hmmm?
   Król z trudem przełknął ślinę. Bał się. Czułam zapach jego strachu. Bał się naszych pytań i oskarżeń. Zerknęłam na strażników. Ciągle leżeli nieprzytomni. Władca był sam kontra nasza szóstka. Musiał uważać, by nam nie podpaść. Jednocześnie był zły na Alice i Patricka. Wymieszane emocje. Żadna nie może znaleźć ujścia. Jakie to smutne.
 Cóż, to jest...to jest....to jest...  zaczął się jąkać. – Bardzo skomplikowana sprawa. – Odkaszlnął i przybrał nieco bardziej stanowczy ton. – Uznaliśmy, że stanowią zagrożenie dla mieszkańców no i...Nie patrz się tak na mnie! – wrzasnął, patrząc na mnie. – Nie jesteś panią tego miejsca!
   Zaśmiałam się krótko.
 Powiedziałeś ,,uznaliśmy.” – powiedziała Harumi, bawiąc się pistoletem. – A nie powinno być ,,uznałem.”? – Przekrzywiła głowę. – Nie mam racji? – Włosy zasłoniły jej prawe  oko.
   Król wymamrotał coś pod nosem. Brzmiało jak: obudźcie się idioci!
 To koniec historii? – zapytał Izumi. – Bo ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz. – Rozejrzał się po sali tronowej. – Czemu nas tu sprowadzono? Czy potem dowiedzieliście się, że Alice i Patrick uciekli?
– Nie. Wierzyliśmy, że umarli pod lodem – odparł król. Izumi przymknął jedno oko, a aura wokół niego pociemniała. – Ale wiele mieszkańców pamiętało o tym wydarzeniu. Jedna z obywatelek poinformowała nas, że widziała identyczne demony. Dlatego zgarnęliśmy was z domu państwa Gin. Nie wnikam, co tam robiliście. – dodał szybko. – Chce wiedzieć co innego. Może i uwolniły was wasi pobratymcy. Ale jakim cudem przeżyliście tak długo pod tym lodem?!
 Hibernacja. – wyjaśniła Harumi. – Demony mają zdolności do regeneracji. Ich organizmy nie mogły wyleczyć ran pod lodem, więc spowolniły procesy życiowe, by poczekać na czas, gdy będą mogły uleczyć rany.
 Niemożliwe...  jęknął król. – Przetrwać coś takiego.
 Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych! – wyszczerzył się Izumi.
 Czyli wszystko się ładnie wyjaśniło. – Podleciałam do króla. – Pozwól teraz, że ja ci coś wyjaśnię. Wiesz co to mantykora?
   Kiwnął głową.
 Mantykory mają jad, który...- urwałam, gdy wspomnienia tamtego dnia wyświetliły mi się przed oczami jak film. 
         
        

            To zdarzyło się podczas słonecznego dnia wiosennego. Akurat byłam z rodzeństwem Terada i Yuką na granicach Piekła, gdy przybiegł do nas jeden ze strażników. Chyba Akio.
 Alice! Patrick! – wykrzykiwał w kółko.
 Co z nimi? – spytała zaniepokojona.
   Pamiętałam, że zostali wysłani, by zlikwidować kilka stworów, które pojawiło się w mieście. Robiliśmy to niejeden raz, ale czasami podczas takich akcji ktoś zostawał ranny.
 Mantykora...walczyli, ale ona...ona wbiła Alice swoje żądło. – oznajmił przerażony. – P-patrickowi chyba też.
 – Co z nimi? Są w szpitalu?  – spytałam, kiedy otrząsnęłam się z szoku.
 Nie...oni nie żyją. – Spuścił głowę.
 Przestań pieprzyć! – Harumi zaczęła nim potrząsać. – Alice i Patrick nie mogli zginąć! – Jej usta zacisnęły się w wąską linię.
 Niemożliwe. – Zacisnęłam pięści. – Gdzie są?
- Koło urzędu cywilnego, ale Jennifer nie idź tam! – krzyknął, lecz nie posłuchałam się go i poleciałam do urzędu.
   Wokół budynku stało kilku pracowników szpitala i strażników. Chodnik i niektóre budynki były zniszczone. Ślady pazurów były wyryte niemal wszędzie. Podobnie dziury po wybuchach i kulach energii. Victor siedział koło dwóch ciał z posępną miną.
 Nie... Podeszłam do niego i spojrzałam na dwójkę przyjaciół. – Co to kuźwa za szopka?! – wrzasnęłam.
   Mieli spokojne twarze. Na ciele Alice było mnóstwo zadrapań. Najgorsza była dziura na brzuchu, gdzie wbiło się żądło. Patrick wyglądał podobnie z tą różnicą, że dziurę miał na ramieniu.
   Czas stanął w miejscu. Nie słyszałam, co mówił do mnie Victor, strażnicy, rodzeństwo czy Yuka. Po prostu stałam tak i czułam, jakby ktoś wyrwał mi resztkę serca.
   Czułam w ustach smak onigiri Alice. Słyszałam wrzaski Patricka, gdy po raz kolejny przeszkodziłam mu w zabawie laptopem.
   Osunęłam się na kolana, mając wrażenie, że świat rozpada się na kawałki.
– Jenny... – Victor położył mi rękę na ramieniu.
   Zacisnęłam powieki, ale mimo to po policzkach zaczęły mi lecieć łzy.

   Otrząsnęłam się ze wspomnień i pochyliłam nad królem, który tylko przerażony drgnął, jakby chciał uciec, ale strach trzymał go mocno w swych szponach i nie puszczał.
 Jad mantykory nas nie zabija, ale doprowadza do stanu, gdzie atakujemy każdego czy to wróg, czy przyjaciel. – mówiłam spokojnie i wolno, by mógł sobie to przyswoić. – Mantykora wbiła żądło z jadem naszym przyjaciołom, którzy jakimś cudem zostali przeniesieni tu do was. Teraz rozumiesz? Nie robili tego świadomie, a ty ich prawie zabiłeś. – Zacisnęłam rękę na katanie. – To prawdziwe przestępstwo.
 I c-co z tego? Zasłużyli na karę! – krzyknął król.
   Podniosłam katanę. Skulił się ze strachu.
 Rozumiem. – Spojrzałam na lśniące ostrze. – Mówisz, że zasłużyli na karę?
 Przestań, Jenny! – zawołał Kaito, ale nie zwróciłam na to uwagi. Byłam zbyt wkurzona.
 Czyli ty też na nią zasłużyłeś. – stwierdziłam. – Za utajnienie informacji i próbę zabójstwa bez sądu, nieprawdaż?
 Gdybym wiedział, że mieli sobie w jad mantykory, to bym tego nie zrobił! – Spróbował wstać, ale łańcuchy, które wyczarowałam, przykuły go do tronu.
 Momencik, królu złoty. Mówiłeś, że nawet jeśli ich działanie nie było celowe, to i tak zasłużyli na karę. – przypomniałam mu. – To samo tyczy się też ciebie. I co teraz? – Rozkoszowałam się chwilą zwycięstwa. – Nikt ci nie pomoże. Jeśli spróbujesz wrzasnąć, to wbije ci tą kataną prosto w ten pusty łeb, rozumiemy się? – uśmiechnęłam się słodko.
 Jesteś potworem. – wysyczał.
– Ojej, dziękuje za komplement – Odsunęłam się nieco od niego. – Zróbmy tak: przeprosisz moich przyjaciół i puścisz nas wolno. A i nikomu ani słówka o tym, co tu zaszło.
 A jeśli się nie zgodzę? – prychnął z nienawiścią.
   Widać odwaga mu wracała, gdy nie byłam tak blisko z kataną.
 Wtedy mieszkańcy będą musieli sobie poszukać nowego króla. To jak będzie?
   Zaklął pod nosem, ale kiwnął głową. Pstryknęłam palcami i łańcuchy oplatające go, zniknęły. Król wstał i skłonił się przed Alice i Patrickiem.
 Przepraszam za wszystkie krzywdy, które wam wyrządziłem. – powiedział mechanicznie jak robot.
 Przeprosiny przyjęte. – odparli obydwoje.
   Zeskoczyłam z podestu, gdzie stał tron i stanęłam między Kaito i Harumi.
 Musiałaś go tak straszyć? – szepnęła mi do ucha Haru. – Myślałam, że padnie tam na zawał.
 Zasłużył. – mruknęłam i przypomniałam sobie o czymś. – Słyszałeś coś o czarodziejce zwanej Rin? – spytałam na głos.
 Rin? – powtórzył władca. Zmarszczył brwi. – Nie.
 Ok. To wszystko. Idziemy! – zarządził Kaito.
 Moment! – Izumi wyciągnął rękę przed siebie. – Oblivio.
   Pod królem pojawił się oliwkowy krąg zapomnienia. Błysnęło. Jego spojrzenie stało się puste, po chwili padł nieprzytomny.
 Nie możemy ryzykować, że na nas doniesie! – oświadczył Izumi, uśmiechając się dumnie. – Niezbyt ciągnie mnie wizja kazania Victora o naszych metodach.
   Pokiwaliśmy zgodnie głowami. Tsukiwa czasami potrafił gadać 3 godziny bez przerwy! A jak dochodziła Kimiko to robił się ruski cyrk na kółkach.
 Zanim zapomnę. – Harumi zwróciła się do Alice i Patricka. – Pamiętacie, kto was przeniósł tu?
 Jedyne, co pamiętam, po tym jak mnie ta mantykora trafiła, to błysk złota i czerwonego. Nic więcej. – Wzruszył ramionami Patrick.
 Ja czułam dotyk materiału jakby yukaty czy tam kimona. I te światła co Pat. Chciałabym wiedzieć, kto nas uratował. – westchnęła.
– Ale czemu zrobił wasze kopie? – zastanawiałam się na głos.
 Tego się już raczej nie dowiemy. – Przerwał nam Izumi. – Kogo to obchodzi? Może chciał się bawić w zagadki, nie wiem. Teraz wracajmy, zanim mi palce zamarzną! Kakao też od dawna nie piłem! – poskarżył się.
 Yuka pewnie za nami tęskni. – dodała Alice.
 I tak szybko to załatwiliśmy. – Kaito pokiwał z uznaniem głową. – Czyli musimy zwiedzić Sylwdor i poszukać informacji o czarodziejce, która urodziła się w Piekle. – Zastanowił się. – Coś mi się już obiło o uszy. W każdym razie wracajmy!
   Otworzył portal na szeroką, asfaltową ulicę z dwoma pasmami fioletowych, czerwonych i granatowych drzew. To było jedno z bocznych wejść do pałacu. Srebro – czerwone wrota na końcu ulicy były otwarte, jakby nas zapraszały.
 No zwijajmy się! – przeciągnęłam się i z prawdziwą radością weszłam w portal.


 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jenny: *zadowolona z siebie czyta nową książkę*
Yuka: Myślałam, że gościu się zsika O.O
Jenny: Słabeusz.
Izumi: Ale przeprosił.
Ja: Wena taka miła przyszła w nocy xD
Jenny: Nocny marek.
Harumi: *patrzy na telewizor* Oj dzieje się na tych mistrzostwach. Dzieje.
Kyoya: Taaa.
Jenny: Niiil *ściska chłopaka* Brawo, że trzymasz narwańca na łańcuchu ^^ bo byście już dawno przegrali -.-
Nil: Jeszcze nie walczyliśmy z Gingą.
Jenny: To wiele wyjaśnia.
Kyoya: Spieprzaj.
Jenny: Wracaj do ścieków.
Ja: Brakowało mi tych kłótni.
Jenny: Mi jakoś nie.
Kyoya: Ja tam się cieszę, że jej nie ma.
Jenny: Wodorościany łeb.
Kyoya: Psychiczna.
Ja: *ziewa* Jutro muszę wcześniej wstać, bo lecę na podbój...nie wiem jeszcze czego, ale podbój będzie xD Dobranoc ^^





63 komentarze:

  1. Idealnie! :D Będe miała co z Zuzą czytać w czekaniu na autobus xD
    Kelly: A w drodze powrotnej rozdział u Hani.
    Ja: Dzisiaj cały dzien w biegu. Najpierw nawiesc orginały potem godzina czekania na autobus, kilka minut wytchnienia, rowerami 5 km do biblioteki w te i z powrotem. .. Czyli w domu bd tak koło 16 *sprawdza po raz setny czy wszystko wziela* Mam dziwne uczucie ze nie...
    Kelly: Bo autobus nam ucieknie!
    Ja: Dobra lecim ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja:Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
      Kelly: *od 15 minut odlicza czas*
      *3 kwadranse później*
      Ja: eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee... Nie mam weny. Kilkanaście minut temu wróciłam a i tak jeszcze muszę zaświadczenie lekarskie dowieść.
      Kelly: Dzisiaj to przygoda dnia
      Ja: Najpierw autobus spóźnił sie 20 minut. Dojechałyśmy, złożyłśmy papiery. Powrotny autobus miałyśmy pół torej godziny. Wiec poszłysmy zwiedzać okolicę. Idziemy na przystanek i jakis autobus odjezdza . Zawał. Czekamy 20 minut jedzie jakes a nie to 13. Potem 19. Victoria nasz autobus! Jedziemy wstajemy zeby wyjsc kierowca sie nie zatrzymuje, następny przystanek, nastepny i nastepny... Musiałysmy prawie 2 km z buta isc a pitem jeszcze od razu do biblioteki. Pedzimy na leb ba szyje bo sie centralnie nad nami chmurzy. Ja prawie mialam czolowe z autem. Ale koniec koncow nas nie zmoczylo a dzien udany jednak meczacy.
      Kelly: Nasze komy jak zwykle o niczym xP.
      Ja: Nie mam siły. Ledwo nogami przebieram. Chyyyyyyyba ogarniam o co chodzi z Alice i Patrickiem. (Czytalam to co chwila zerkajac czy autobus nie jedzie xD) A podsumowujac rozdzial jak zwykle swietny! Aaaa weba jest a sil nie ma! No nie! *tupie noga ale po chwili przestaje* Nie mam sily. O wiem moze poprzepisuje rozdzialy. W koncu stukanie w klawiature nie wymaga duzo energiu xP
      to czekamy na next! *pada na łóżko*

      Usuń
    2. Ja: A poszły tylko złożyć papiery i oddać książki xD Och dzieci pechu.
      Jenny: Angel ty wjechałaś z tekstem ,,Pan stoi bo tu jest Pikachu!" , więc siedź cicho.
      Ja: To była pilnie strzeżona informacja!
      Jenny: Jasne.
      Ja: Pobrałam Gimpa...nie umiem z niego korzystać xD
      Harumi: My sami nie ogarniamy co się tam do końca wydarzyło.
      Ja: Na upartego można coś napisać xD ja pisałam po 2 dniach jazdy gdzie spałam tylko 3 godziny....
      Jenny: Angel łapała pokemony i goniła ludzi z ŚDM razem ze swą bliźniaczką.
      Ja: Flagi zapomnieli ;-;!
      Jenny: Już się tak nie broń.
      Ja: *idzie coś zjeść, bo pada z głodu*

      Usuń
    3. ,,Pan stoi bo tu jest Pikachu!"
      Ja: *ze śmiechu zlatuje z krzesła"
      Kelly: Chyba wszyscy w to grają
      Ja: Ja nie... Phahaha xDDD *tarza się ze smiechu* O ja pierdziele. Szablon usunęłam! Sznycla mać!!!
      *godzina później*
      Ja: O podoba mi się nawet bardziej niż wcześniej ;DD Wow w tydzień 700 wyświetleń O.O
      Kelly: Vanessa na każdej lekcji info gdy robili w gipmie cos psuła. A to klawiature, a to internet zjadała...
      Ja: *zbiera z podłogi jadalne kamyczki* No co ja poradze że jestem dzieckiem destrukcji i najgorszego pecha? *podnosząc się wali głową o biurko*

      Usuń
    4. Ja: I tak go nie złapałyśmy, bo ktoś na s wyprzedził :(
      Jenny: Chciałaś ich wepchnąć po samochód.
      Ja: Oj tam, oj tam
      Jenny: Angel to rzuciła w cholerę, bo mimo, że po polsku to i tak nie łapała co do czego,
      Ja: Właśnie dlatego nie zostanę informatykiem.

      Usuń
    5. " Zachowałeś się głupio, nieodpowiedzialnie, złamałeś kodeks Kairu, naraziłeś siebie i innych... Ale i tak cieszę się że wróciłeś i dowiedziałeś się czegoś wiecej na temat ojca"
      Ja: *zgina się ze śmiechu* Uwielbiam Mistrza Bodaja XDDDD *tarza się z śmiechu*
      Kelly: To Vanessa nie wiadomo nadal jak to odinstalowała.

      Usuń
    6. ja: Może kiedyś ogarnę, a pamięci dużo to nie zajmuję, więc może zostać.
      Jenny: Łaska.
      Ja: Arbuz czy jagody? xD

      Usuń
    7. Ja: Arbuz!!! *głupawka a tata Vanessy nie pomaga się uspokoić* Czy jak się na kogoś wsciekasz to też dwa razy powtarzasz jego imię...? xDDD
      Kelly: *stara sie ogarnąć o co chodzi w Redakai*

      Usuń
    8. Ja: *bierze nóż do ręki i zamachuje sie na arbuza* Nie O.O wtedy to leci wiązanka przekleństw xD
      Jenny: *idzie po apteczkę*

      Usuń
    9. Ja: Arbuzik!
      Kelly: *powoli i jej udziela się głupawka* Apteczka dla arbuza czy dla Angel?
      Ja: *leży na podłodze i wgapia się w sufit* Jestem miękkim jak jedwab pingwinkiem nanananaaaa....

      Usuń
    10. Jenny: Dla wszystkiego co jest w pobliżu Angel z nożem.
      Ja: Pokroiłam *wymachuje rzeźnickim nożem*
      Jenny: Odłóż to O.o

      Usuń
    11. Kelly: To jak Vanessa zaczyna gotować to wiemy zeby od razu dzwonic na pogotowie i straz pozarna.
      Ja: Nie powiem co to wyjdzie z tego rozdziału jak pisze go w trakcie glupawki xDD
      Kelly: Cira bój się.

      Usuń
    12. Ja: *zamyka drzwi z kopniaka*
      Jessie: OOo jak Angel przy połowie rozdziałów o mnie.
      Ja: Co zresztą widać.

      Usuń
    13. Ja: Przyjaciolka polecila mi zebym swoja glupawke przelala na klawiature...
      Kelly: *czyta to co stworzyła do tej pory Vanessa* Phahahahaha xDD Nie mogę! XD *zlatuje z biurka*

      Usuń
    14. Jenny: Angel też ma głupawkę i planuje wielkiego grupowego one shota ze wszystkich ekip O.O
      Ja: *próbuje śpiewać po japońsku, przy okazji tańcząc jakby miała porażenie mózgowe*

      Usuń
    15. Ja: Uuu to mogło by być ciekawe... XD Ja ce, ja ce!
      Kelly: Jacek... XD
      Ja: Głupawka się udziela xD
      Cira: Jaki słoooodkiiiiiiiiiii!
      Kelly: Może to ona? *wyciera lezke glupoty*

      Usuń
    16. Ja: A to miał być poważny rozdział xD
      Jenny: No właśnie...miał.

      Usuń
    17. Brat Vanessa: Ty stój pokemon!
      Ja: *facepalm* Serio? XD Jeszcze ty?
      Braciszek: Udostepnie ci wifi i bd razem łapać
      Ja:.... Dobra! :D
      Kelly: Kobieta zmienną jest...

      Usuń
  2. Jack; No tak tak fajnie fajna bajka ale nadal mi coś nie pasuje.
    Lilka:Sherlok się znalazł. Ważne ze wszystko się dobrze skończyło.
    Jack:Wychodzi na to ze Izumi czasem myśli.
    Lilka:Cud! Ludzie to cud on wreszcie zapamiętał.
    Jack;Nie wyobrażał bym sobie za dużo na twoim miejscu.
    Lilka:No jasne. Po za tym Jenny!*tuli dziewczynę*
    Ja: Niech tylko ktoś tnie ten samolot to ja go znajdę i nogi z tyłka powyrywam!
    Lilka: No jak raz muszę się zgodzić.
    Jack:Tak? A kto kilka godzin temu widział samolot i powiedział coś takiego: "Fajnie by go było strzelić i popatrzeć jak wybucha...Oj ja ale nie powiedziałem tego na głos?" I w tedy ja ci na to: "Powiedziałaś"
    Lilka:Idź precz. Po za tym król narobił w gacie nie to co mój. Poszedł w kimę skubany.
    Ja:Czekamy na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrick :Tobie wiecznie coś nie pasuje.
      Izumi: Myśle wtedy gdy muszę ^^ *strzela do celu*
      Jenny: *tuli Lilę* Co tam? ^^
      Ktoś: Zobaczymy kto będzie szybszy.
      Ja: Morda!
      Ktoś: Dobrze już spokojnie.
      Ja: *brew jej drga*
      Jenny: Ma się te umiejętności straszenie ludzi ^^ A ty Jack nie wtrącaj się -.- tu dzieje się wiele podejrzanych historii.
      Ja: *za chwilę leci łapać pokoemony*

      Usuń
    2. Jack:Bo taka prawda. Coś jest nie tak Peper i ja to wiem i ty też to wiesz.
      Lilka:A nic ale wczoraj się nie dotuliłyśmy po za tym pamiętaj ze nie jesteś sama.
      Jack:To takie urocze ale ja wiem swoje.
      Ja: Angel nie wiem kto to ale widzę że denerwuje cie tak samo jak mnie. Po za tym idę z tobą na te pokemony.
      Jack:Łowczynie się znalazły.
      Ja:Zobaczymy co będziesz gadał jak prawdziwi łowcy przyjdą po twoją...................................................Poduszkę.
      Jack:Ale wymówka. Gadasz i sama nie wiesz co.

      Usuń
    3. Patrick: I tak się raczej nie dowiem kto to był.
      Jenny: Hai, hai ^^ *czochra Lilce włosy*
      Ja: Łowy udane ^^ złapałam z przyjaciółką/bliźniaczką jakiegoś nietoperza i myszkę ^^
      Harumi: Stałyście 10 minut na parkingu i próbowałyście wycelować.
      Ja: Ruszał się, a my ślepe jesteśmy xD
      Jenny: Jack nie wkurzaj Autorek za bardzo. Bo dostaniesz one shot gdzie jesteś upokorzony.
      Ja: I tak wykopałaś Kyoyę w ścianę xD

      Usuń
    4. Jack: Poczekamy zobaczymy.
      Lilka: ^^
      Ja: No i brawo.
      Jack: Mnie niema w opowiadaniu na razie a ty chcesz one shota?
      Ja:No nie zdziw się jak coś wymyślę.
      Jack:No czekam.

      Usuń
    5. Ja: Kurde Jacka coś to strasznie zaciekawiło *uważny wzrok* Hmmm.
      Jenny: Łowczynia ślepa na jedno oko.
      Ja: Ej! Nie jestem ślepa tylko gorzej widzę!
      Jenny: Taaa *łapie żabę* Izu, bo serio je powystrzelam!
      Izumi: *wyrzuca żabę za okno* Leć malutka.
      Jenny: Jesteśmy na 7 piętrze.
      Izumi: *patrzy na lecącą żabę* Może przeżyje *żabę łapie bocian* Żartowałem...Bądź wolna mała!
      Alice: I tak by skończyła jako posiłek *wzrusza ramionami*
      *w pokoju obok słychać strzały*
      Harumi: *ładuje na nowo karabin* MAŁE *kilka strzałów* WKURZAJĄCE *kolejne strzały* OBŚLIZGŁE *kolejna salwa*
      Jenny: Tategami łap za mopa posprzątasz ^^
      Kyoya: Bo?
      Jenny: Bo tak.

      Usuń
    6. Jack: Spokojnie mnie nie tylko to ciekawi po prostu niema co robić.
      Ja:Już niedługo jeszcze jakieś...4 rozdziały i ty będziesz.
      Jack; To mnie pocieszyłaś.
      Lilka: O! Harumi! Jedną przeoczyłaś*popycha Kyoye w stronę linii strzału*
      Jack;*patrzy na Izumiego*

      Usuń
    7. Harumi: *taka trochę zła, nie patrzy co robi* Gdzie? *patrzy na włosy Tategamiego* Zielone...*kładzie palec na spuście*
      Kyoya: Już sprzątam!
      Jenny: Jakbyś się nie zgodził to bym cię związała i rzuciła na pastwę fanek ^^
      Izumi: No co?

      Usuń
    8. Lilka:Hahahah genialnie. Normalnie trójkąt bermudzki w którym ginie Buc.
      Jack;To sobie znalazłaś przyjaciółeczki.
      Lilka: :)
      Jack:Powiedź...Izumi...czy ty w ogóle wiesz co to jest śmierć?
      Lilka:No co bocian sie przynajmniej najadł. A bocianki lubię. Są takie czerwono-czarno-białe jak Ja!^^

      Usuń
    9. Jenny: *patrzy jak narwaniec unika kul złej Haru* I ściana do wymiany *wzdycha z uśmiechem*
      Izumi: Widziałem więcej śmierci niż ty zobaczysz przez całe życie.
      Jenny: Jedni umierają by drudzy mogli żyć *puste spojrzenie* w każdym świecie panuje taka logika.
      Harumi: *szturcha Jenn w ramię, by się ogarnęła i wychodzi z karabinem zarzuconym na ramię*

      Usuń
  3. Ja: Właśnie, coś w tym jest, że dobre pomysły przychodzą nocą. Chyba wiele ludzi tak ma w tym i chyba ja. ^^
    Shin: Chyba?
    Ja: No, bo nawet jak mi coś wpadnie do głowy to najczęściej jest to bardzo nagła myśl, która często nie ma zastosowania w danej chwili. Co więcej często zamiast jakiegoś logicznego składu myśli mam wszystko oderwane od poprzedniego kontekstu i nie na temat. -.-
    Hiromi: A teraz może wrócimy do posta i jakiegoś konkretnego komentarza, hm?
    Aaron: My i konkretny komentarz? To nie przejdzie.
    Hiromi: Oj tam. Przynajmniej wiemy, że Jenny i spółka wrócą do jakiś cieplejszych klimatów niż 50 stopni poniżej zera.
    Shizuka: *naprawia Irbis* Glonomózg zaczyna słyszeć głosy. Czyżby choroba psychiczna?
    Kaosu: Nee Tiger, dopiero wróciłaś z zawodów i już w złym humorze?
    Shizuka: Jakbyś przez 3 godziny unikał niechcianej uwagi to też byłbyś zmęczony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Nocny marek od urodzenia.
      Jenny: Aleluja! Teraz tylko uniknąć tematu moich gróźb i będzie cudnie ^^Shizu, narwaniec od dawna ma chorobę psychiczną tylko mu nowa doszła ^^
      Izumi: Zawody ninja? :D
      Jessie: Dziadek pewnie trenował.
      Ja: Łapanie pokemonów to zło. Prawie 3 razy auto mnie przejechało Xd
      Jenny: Bo chodzisz jak w Hiszpanii. Na czerwonym świetle.
      Ja: Ciii

      Usuń
    2. Ja: Mi tam rodzina nie pozwala za długo buszować po domu w nocy. -.- Ale i tak noszę dumne miano sowy. :D
      Shizuka: No tak. Jak to było ... kyoyanizm może?
      Shin: Prawie, nie zajmujemy się tym zawodowo. Oprócz tego dziadek, jak już słusznie Jessie zauważyła, trenuje nas w sztukach walki. W czasie ostatnich zawodów krajowych reprezentowaliśmy naszą szkołę, w której trenujemy.
      Hiromi: Na czerwonym? Jak Yuna we Francji.
      Ja: Oj tam, przecież nic mi się nie stało. Niestety nie rozgarniam za bardzo pokemonów, ale zagrać może bym i zagrała, gdyby nie fakt, że internetu w telefonie nie mam. -.-
      Kaosu: Przypomniał mi się ten koleś, co jak łapał pokemona na nieznanym sobie terenie wpadł do wody. Nic mu się nie stało, ale telefon był do wymiany. Przynajmniej złapał, co chciał. :D

      Usuń
    3. Jenny: Angel i jej ,,Pan stoi, bo tu Pikachu jest!"
      Ja: *wzrusza ramionami* Ja też nie mam tej aplikacji, bo na moim telefonie by ,,pamięci" zabrakło. Ale z bliźniaczką poszłam i pół miasta przeleciałam za 2 pokemonami xD
      Jenny: Tak kyoyanizm!
      Ja: Moi zasypiają za szybko, by mnie upomnieć ^^
      Izumi: U nas w mieście duuużo osób gra ^^
      Ja: W Hiszpanii na jakim nie pójdziesz i tak cie może przejechać...

      Usuń
    4. Kaosu: Takich sytuacji to teraz będzie multum. x)
      Hiromi: I wszędzie będą zombiaki wpatrujące się w swoje ekrany telefonów.
      Kaosu: Ale trzeba przyznać, że ta gra wymusza wyjście z domu i poznawanie swojego otoczenia. :D
      Hiromi: Poznasz otoczenie wgapiając się ciągle w telefon?
      Kaosu: Oj tam. ^^'
      Shizuka: Czy mi się wydaje, czy ta nazwa była wcześniej użyta przy jakiejś okazji...
      Ja: Farciara ;). Mnie nawet młodszy brat mówi, że mam iść spać... -_-
      Kaosu: Cały czas jesteśmy u dziadków Yuny na wsi, więc nie wiemy jak się sprawy mają gdzie indziej.
      Hiromi: O ile dobrze pamiętam to właśnie w krajach śródziemnomorskich za bardzo nie przejmują się przepisami ruchu drogowego. W Rumunii i Bułgarii chyba było podobnie. Też niektórzy jeżdżą jak popaprańcy.

      Usuń
    5. Jenny: To nazwa choroby Tategamiego, gdy ma się zły humor i ciągle warczy. Czyli cały narwaniec.
      Kyoya:.....
      Jenny: Uwierz mi mogłam tak nazwać gorsze rzeczy.
      Kyoya: Ty się ciesz, że nie ma cię w drużynie.
      Jenny: Jak przegracie to cię poćwiartuje i wrzucę do kanionu, dotarło glonie?
      Kyoya: Spieprzaj.
      Ja: Ten wygrywa gdy nie masz młodszego brata i mieszkasz jako jedynaczka, chociaż nią nie jesteś.
      Ja: Właśnie dlatego tam latasz na jakich światłach chcesz. Możesz nawet na żółtym ^^
      Ekipa: *goni żaby, które uciekły z garnka* IZUMI!
      Izumi: Przynajmniej będzie co jeść ^^

      Usuń
    6. Shizuka: Wiem, tylko... Zastanawiam się czy nie użyto tej nazwy w jeszcze innym kontekście... *pociera twarz* Za bardzo przymulona jestem, żeby trzeźwo myśleć.
      Kaosu: *wkłada jej słuchawki i puszcza "No light"* Masz na rozbudzenie. ^^
      Kim: *szturcha Hiromi* Płać, kłócą się.
      Hiromi: *rzuca jej monetę* Symboliczny coś ten zakład był.
      Kim: Nie trzeba mi aktualnie kasy. ^^
      Ja: Czasami zostaje sama w domu, ale czasami robi się tak nieznośnie pusto... Kurka paradoks. Chce być sama, a jednocześnie tego nie chce.
      Hiromi: Zostajemy w klimatach Francji jak widzę. ;) *łapie jedną żabkę* Chyba, że komuś z was zachciało się księcia z bajki szukać czy tam księżniczki.

      Usuń
    7. Izumi: Miały być do przedstawienie, ale nie wyszło :(
      Harumi: *ściera jedną żabkę z drzwi* To teraz jej łap.
      Jenny: *bierze karabin* Ja się z nimi nie będę męczyć *odbezpiecza* Chowajcie się!
      Patrick: Oddawaj to! *unika salwy kul* ASHIDA!
      Ja: Uwielbiam być sama lub przyjaciółkami *.* w tamte wakacje potrafiłam przesiedzieć przez dwa dni całkowicie sama w domu ^^
      Jenny: Nie przepadam za Francją, wolę Włochy.

      Usuń
    8. Shizuka: *kiwa głową do rytmu piosenki*
      Hiromi: *żaba chowa jej się w kieszeni* Przedstawienie z hordą żab... A jaki był tytuł?
      Kaosu: Radykalne sytuacje wymagają radykalnych metod... Lub Jenny nie ma ochoty się z płazami cackać. ^^
      Ja: U mnie ilość znajomych, których czasami widuje wynosi trzy osoby, no może jedna, dwie więcej... Nie mam życia towarzyskiego... ;-;
      Aaron: Może dlatego, że cięgiem siedzisz przed komputerem.
      Ja: Cicho siedź.
      Aaron: Taka prawda.
      Hiromi: Serio? No to moja droga jak będziesz miała chwilę czasu to wpadnij może do mnie do domu we Włoszech. Pojeździmy konno, postrzelamy z armaty i poskaczemy po dachach. Opcjonalnie obijemy mordy i kogoś okradniemy. ^^ Co ty na to? :)

      Usuń
    9. Jenny: Armata? Skakanie? Obicie mord? *leci po walizkę*
      Izumi: Jest taka bajka o księżniczce i żabie ^^ a to byli różni kandydaci do głównej roli.
      Harumi: *przejęła rolę Jenny i teraz odkłada karabin jak najdalej od rozwalonych żab* Dobrze im tak.
      Alice: Resztę porwały bociany.
      Ja: Bociany żyją w Japonii? O.o
      Alice: Nie mam pojęcia.
      Kyoya: *z mopem w dłoni* A czemu mam to robić?
      Jenny: Bo inaczej cię zwiążę i rzucę na pastwę Sierry i innych dziewczyn.
      Kyoya: *zaczyna wycierać podłogę*
      Jenny: Dobry lewek.
      Kyoya: *pokazuje jej środkowy palec*

      Usuń
    10. Hiromi: Chyba wypadałoby rodzinkę powiadomić, że Jen nas odwiedzi... E tam, będą mieli niespodziankę. ^^
      Kim: Co masz zamiar zrobić z tą żabką w kieszeni Romi?
      Żaba: Kero?
      Hiromi: Póki co ze mną zostanie. Może kogoś nią podenerwuje, kto wie...
      Kaosu: *radzi się Wikipedii* Boćki czarnodziobe występowały w Japonii, ale wyginęły z powodu polowań. Obecnie Japończycy starają się odbudować gatunek z pomocą boćków z Rosji i chyba są już jakieś sukcesy. ^^

      Usuń
    11. Jenny: *wjeżdża z czarną walizką na kółkach* Gotowa ^^ *zakłada w biegu czarne buty z białymi paskami bo boku*
      Alice: O widzisz, czyli są.
      Izumi: *zabiera wiadro od Kyoyi* Brawo, stary.
      Kyoya: Zabije ją.
      Jenny: w snach!

      Usuń
    12. Hiromi: *poprawia kolczyki z piór* Czyli wyjeżdżamy od razu, tak? W sumie czas moich odwiedzin przypadał na kolejny tydzień, więc nie zaszkodzi przyjechać wcześniej.
      Żaba: Kero?
      Hiromi: Dobra, ciebie też wezmę.
      Kaosu: Łoooo, ale tu się nagle czysto zrobiło. Kyoya ma talent do tej roboty. :D
      Shizuka: Raczej dobrą motywację.

      Usuń
    13. Jenny: Kimona *wrzuca je do walizki* Możemy jechać, lecieć, teleportować się. Jak tam chcesz ^^ Zjem sobie hoomaraaa i pizzę.
      Harumi: *wygląda przez drzwi* Aż po oczach daje.
      Jenny: *cwany uśmiech*
      Kyoya: Nie szczerz się tak.
      Jenny: A kto mi zabroni?

      Usuń
    14. Hiromi: Hmm, może polecimy jak wtedy, gdy rozwalili mi ścianę pokoju armatą.
      Żaba: Kero? Kero, kero, kero!
      Hiromi: Sorki zielony, nie rozumiem po żabiemu.
      Żaba: *znowu chowa się w kieszeni*
      Kaosu: Teraz to podłoga zacznie wam robić za źródło światła. Zaoszczędzicie na prądzie. ^^

      Usuń
    15. Jenny: Ok ^^ *bierze Romi pod pachy i unoszą się do góry* Papa!
      harumi: Taaa ^^
      Izumi: Uważajcie na bociany! Mogą zjeść żabkę!

      Usuń
    16. Hiromi: *śmieje się* Uwielbiam to uczucie w czasie lotu. ^^ Podobne do tego, kiedy jeżdżę konno.
      Żaba: Kero!
      Kaosu: Nie martw się o zielonego Izumi. Siedzi głęboko w kieszeni Romi. ^^ A jakby natknęły się na boćka to dostanie w dziób. :D

      Usuń
    17. Jenny: *zakłada okulary przeciwsłoneczne* To chyba, nie? *stawia Romi i walizkę na dachu jakiegoś hotelu*
      Izumi: *patrzy na śmiejącą się Angel* Tobie co?
      Ja: Kapusta! :D
      Ekipa: ....O nie!

      Usuń
    18. Hiromi: Chyba jesteśmy na miejscu.
      Żaba: Kero, kero!
      Hiromi: Nie wyjeżdżaj mi tu z pretensjami! Na pewno to tutaj, willę widzę.
      Żaba: Kero.
      Hiromi: Okej, to najpierw idziemy do rodzinki czy chcesz co innego zrobić?
      Kaosu: Kapusta, ... głowa pusta?
      Kim: Nieee, to chyba nie o to chodzi.
      Ja: *siedzi na kombajnie i wykręca śrubki*
      Kaosu: Tylko nam tam nie spadnij!

      Usuń
    19. Ja: Słuuuchaaaam? Moja głowa jest pełna jednorożców *.* hyhyhyhyh *słucha Vocaloidów i próbuje śpiewać po japońsku*
      Harumi: *szuka zatyczek*
      Ja: To nie było miłe -.-
      Harumi: dbam o swój słuch.
      Ja: Ehhh.
      Jenny: To idziemy! *skacze z dachu na ulicę*

      Usuń
    20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    21. Aaron: Jakbym widział Yunę jak śpiewa "Akakakushi" albo inne piosenki.
      Shizuka: Sama twierdzi, że uszy więdną.
      Ja: Ej nooo ... prawda... *dalej wykręca śrubki*
      Hiromi: *zeskakuje obok Jenny*
      Pani X: Ah, signorina Hiromi buon pomeriggio!
      Hiromi: Dzień dobry Signora Accardi. :) Jak zdrowie?
      Pani Accardi: Bene, grazie. Myślałam, że przyjeżdżasz dopiero za tydzień.
      Hiromi: Postanowiłam zrobić rodzinie niespodziankę i pokazać Włochy mojej przyjaciółce. Pani Accardi to jest Jenny, Jenny pani Accardi, prowadzi tutejszy sklep z warzywami.
      Pani Accardi: Witaj Jenny, mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić. :)

      Usuń
    22. Jenny: *szeroki uśmiech i patrzy na sklepy z ciuchami* Dobry ^^ oj będę się dobrze bawić. Nawet bardzo doobrze ^^
      Artemis: W tym momencie zaczęłam się bać.
      Jenny: *mentalnie do Artemis* Spoko nie mam w planach zabójstwa, ale patrz ile tu ciekawych rzeczy.
      Artemis: *też mentalnie* Nie będzie cie na to wszystko stać.
      Jenny: Właśnie o to chodzi. Romi chodźmy do twoich braci, a potem nad morze, prooszę *.*
      Ja: *pisze rozdziały i one shoty ciągle się śmiejąc*
      Ekipy:...Po nas.

      Usuń
    23. Hiromi: No to chodźmy. *bierze pod rękę Jenny* Do widzenia pani!
      Pani Accardi: Do widzenia!
      Żaba: Kero!
      Hiromi: No właśnie... Jak by cię tu nazwać żabolu, hm?
      Dineri: A nie może zostać po prostu żaba?
      Hiromi: Eee, babcia Yuny może sobie kotkę kotką nazywać. Wolę coś oryginalniejszego.
      Dineri: Coś się przywiązałaś do tego płaza.
      Hiromi: No i? *wchodzi po schodkach przed willą* Byle tylko nie załapać się na paplę Annetty.
      Ja: *schodzi z kombajna* Będzie ciekawie. ^^
      Kaosu: Już mi ich szkoda.
      Aaron: *kiwa głową*

      Usuń
    24. Ja: *śmieje się ciągle* Prawie kończę~
      Harumi: Nie zazdroszczę *klepie Jess w ramię*
      Jessie: *krzywi się*
      Harumi: Sorki!
      Jenny: A może...Kermit? ^^ *rozgląda się* Ładnie tu *.*

      Usuń
    25. Hiromi: Hmm, chcesz być Kermitem?
      Żaba: Kero!
      Hiromi: Nie oburzaj się tak... A może Tango?
      Żaba: *kręci łebkiem na nie*
      Hiromi: Gapi, Cash, Kemi, Daki...
      Żaba: Kero!
      Hiromi: Czyli zostajemy przy Daki. *śmieje się* W sumie w ogrodzie najczęściej dłubie Seth. Taki z niego ogrodnik. ;)
      Niccolo (wuj Romi): Nipote, witaj!!! *obraca Hiromi w powietrzu*
      Hiromi: *lekki chichot* Witaj wujku.
      Niccolo: Myślałem, że termin odlotu masz później. Ale teraz to nie ma znaczenia. ^^ *dostrzega Jenny* Widzę, że znów przywiozłaś ze sobą przyjaciół. *stawia Hiromi*
      Hiromi: Tym razem tylko jedną. Wuju to Jenny, Jenny mój wuj Niccolo.
      Niccolo: Miło mi cię poznać Jenny. Zawsze jestem rad, że nipote odwiedza nas z przyjaciółmi. :)

      Usuń
    26. Jenny: *uśmiecha się* Witam ^^ mi też miło poznać *dostrzega plażę* Mooorze *.* *zeskakuje ze schodków do ogrodu* Cześć Seth :D
      Ja: Kolacje by się zjadło *idzie do zamrażalnika*
      Harumi: Dziś wyjątkowo nie jagody.
      Ja: Wena na komy mi poszła ;-; *biegnie ją łapać z lodem na patyku*

      Usuń
    27. Seth: *momentalnie podnosi głowę znad rabatki* Jenny? Jak ty tu...?
      Hiromi: *skacze za Jenny* Co tam braciszku?
      Seth: Romi? A ty nie...
      Hiromi: Wystąpiła mała zmiana planów. Plus Jen chciała pozwiedzać. Co u chłopaków?
      Seth: Kale jak zwykle przed komputerem, a Andrew jeśli skończył już swoje żarty to najpewniej siedzi w pokoju.
      Ja: Kolacja, już?
      Kaosu: No przydałoby się coś zjeść.
      Ja: Są płatki.
      Shizuka: Na kolację?
      Ja: A czemu nie?

      Usuń
    28. Ja: Ostatnio jadłam o 1 w nocy, więęc
      *dialog Angel z jej tatą o 1 w nocy*
      T: co ty robisz?
      A: Jem kolację ^^
      T: To lody...
      A: Mała różnica.
      T: *patrzy na zegar* Jest 1 czemu nie śpisz?
      A: Bo mi się nie chce
      T: Aha...*wychodzi*
      *koniec dialogu*
      Ja: Tak się mną interesują.
      Jenny: *prawie potyka się o łopatę* Chodźmy na plażę ^^ Złowię sobie homara.
      Artemis: Nie wiem czy ludzie będą chcieli oglądać demona , który robi wodne tornado...
      Jenny: yyyy

      Usuń
    29. Ja: Mi się często nie chce wychodzić z łóżka jak jestem głodna w nocy.
      Kaosu: Ale i tak wychodzisz.
      Ja: Nom. O 1 w nocy to u mnie wszyscy śpią, więc do takiej sytuacji jak u ciebie raczej nie dojdzie. Chyba, że ktoś zacznie mieć problemy ze snem.
      Shizuka: Jak ty.
      Ja: Jak ja. ^^
      Hiromi: Momencik skoczę po strój kąpielowy. Też chcesz Jenny?
      Seth: Przynajmniej coś ciekawego by się stało. Ale prawdopodobnie połowa emerytów w mieście wtedy zejdzie na zawał.

      Usuń
    30. Jenny: Mam już na sobie ^^, ale chętnie odwiedzę twój pokój Romi :D
      Artemis: Właśnie dlatego Jenny masz się zachowywać jak zwykły człowiek.
      Jenny: Hai, hai...Andrew! *idzie szukać reszty rodzeństwa, ciul, że nie zna rozkładu domu*
      Ja: U mnie o 1 w nocy...to policja stoi pod oknem.
      Harumi: Piękne jest to miejsce gdzie mieszkamy.
      Ja: Jedyne w swoim rodzaju ^^

      Usuń
    31. Hiromi: Poczekaj chwilę! *zrównuje się z dziewczyną* Do naszych pokoi jest w drugą stronę.
      Dineri: I na wyższe piętro.
      Hiromi: Tutaj są nawet piętra na minusie i trochę ukrytych pokoi. Można się pogubić.
      Dineri: Wasi przodkowie mieli bujną wyobraźnię.
      Hiromi: I doskonałych architektów o budowlańcach nie wspominając.
      Ja: Chyba dlatego wolę wieś. Jest trochę spokojniej. Ciul z tym, że psy szczekają jak najęte i nie da się zasnąć.

      Usuń
    32. Jenny: To zawracamy ^^ *wraca skąd przyszła* Prowadź ^^ ale ja wiem ,ze jak wstanę w środku nocy to i tak się zgubię. Macie tu lochy? *szeroki uśmiech*
      Ja: Nie mieszkam w mieście tylko takim małym miasteczku *gra w Harvest Honors*

      Usuń
    33. Hiromi: Chyba tak... No przynajmniej coś locho podobnego. *zakręca w korytarz z malunkami na ścianach i zatrzymuje się przy pierwszych drzwiach* Na pierwszy ogień idzie Andrew. ;) *otwiera drzwi kopniakiem* SALVE, trąbo jerychońska! :D
      Andrew: *spada z łóżka* Salve siostra, siema Jenny! ^^

      Usuń
    34. Jenny: Już wiem gdzie Tategami spędzi resztę wakacji jak wrócę ^^ Elo kolego ^^ Zbieraj manatki idziemy łowić homary!
      Artemis: Nie podarujesz sobie, prawda?
      Jenny: Wiadomo ^^
      Ja: Głupie marchewki

      Usuń