sobota, 18 listopada 2017

Rozdział 58: Your name, your face...

   Izumi tak naprawdę nigdy nie wiedział, czym jest tęsknota. Dzięki swojemu optymizmowi i beztrosce nawet po śmierci matki nie czuł specjalnego smutku. Podobnie było w przypadku ojca, którego ledwo pamiętał, gdyż zmarł, kiedy był mały.
   Właśnie dlatego, gdy ujrzał swoich rodziców tuż przed sobą, nie rozumiał, czemu tak ściska go gardło, a głos się łamie. W gruncie rzeczy, to nie miał pojęcia, jakim cudem przeniósł się ze zniszczonego korytarza wprost do salonu w rodzinnym domu, który spłonął osiem lat temu. Jednak teraz nie zwracał na to uwagi, pochłonięty całkowicie przez obecną sytuację.
– Izumi, co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha – zaśmiała się mama.
  Kobieta była dość podobna do syna zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Posiadała długie falowane włosy w kolorze krwi oraz dołeczki w policzkach, które nadawały jej twarzy niewinnego wyglądu. Oprócz tego była zawsze spokojna i nie zaprzątała swojej głowy zmartwieniami, wiedząc, że zawsze jest jakieś wyjście. Różniło ją jedynie to, że racjonalniej podchodziła do życia i miała dość przyziemne marzenia.
– Trafiłaś w punkt, mamuś – wymamrotał, przecierając twarz dłońmi. Powoli jego mózg wychodził z szoku i zaczął analizować sytuację. – Coś ciekawego mnie ominęło? – spytał głośniej, uśmiechając się szeroko, jak na dziecko tęczy przystało.
– Huh? Przysnąłeś, kochanie? Właśnie rozmawialiśmy o tym, że powinieneś uczyć się od Haru, jak prowadzić firmę. W końcu po naszej śmierci obydwoje ją przejmiecie – powiedziała mama, gładząc szczupłą dłonią dużą potężniejszą odpowiedniczkę taty.
  Ojca z kolei Izumi ledwo pamiętał, więc dyskretnie lustrował go wzrokiem. Był to postawny mężczyzna o szerokich barkach, splątanych bordowych włosach oraz czerwonych oczach, w których błyskały radosne iskierki. Izumi dyskretnie wstrzymał parsknięcie śmiechem, gdyż pomyślał, że Haru może wyglądać podobnie w przyszłości, ale natychmiast przestał, gdy usłyszał odległe odgłosy przeładowywania pistoletu.
   No dobra, ale skąd on się tu wziął? Przecież szedł z sis przez korytarz, podczas szukania Jenn. I co było dalej? Wytężył maksymalnie umysł i zdołał odnaleźć wspomnienie jakiejś rośliny. Potem była już tylko ciemność. Czyli pułapka, mógł się tego spodziewać.
– Ach, no tak, firma – uśmiechnął się głupkowato, drapiąc po głowie. – Zapomniało mi się.
– Poza tym mieliśmy ci przekazać, że Michael pytał, czy zamierzasz kupić Jenny osobno prezent na urodziny, czy dokładasz się do ich projektu – odezwał się tata głębokim basem.
   Izumi przechylił głowę. Michael? Michael tutaj też żyje?
   Zaraz...Wszyscy, z wyjątkiem wspomnianej Jenny, byli na sto procent martwi. Więc może....Spojrzał przez łukowe okno na dwa szmaragdowe księżyce*...
   Zmartwychwstali?!

****

   Harumi od zawsze nienawidziła swojego realizmu. Niby pozwalał jej na trzeźwo oceniać sytuację i jako tako zajmować się zwariowanym bratem, ale jednocześnie ją przygniatał. Przez niego nigdy nie potrafiła dostrzec tych wszystkich plusów co Izumi. Przez niego dawała dopaść się zmartwieniom i stresowi. Przez niego wątpiła w marzenia.
  Przez swój realizm i trzeźwość umysłu wycelowała karabin we własnych rodziców, którzy stali objęci kilka metrów od niej.
   Bo miała tą przerażającą świadomość, że Minako i Naoto Teradowie zmarli.
   I nic tego nie cofnie.

****

   Izumi wiedział, że powinien odejść. Nie było to nic trudnego. Wystarczyło tylko wstać i otworzyć drzwi, które znajdowały się tuż za oparciem kanapy.
   Jednak nie umiał się na to zdobyć. Czuł, jakby z każdą sekundę spędzoną z rodzicami kolejne łańcuchy oplatały jego ciało i przykuwały do miejsca. Przestał myśleć, co to za rodzaj pułapki, nie zastanawiał się, jak z niej wyjść. Myśli blakły, zacierały się i odpływały w siną dal.
  Bo...bo czy tak nie było łatwiej? Tutaj wszystko było lepsze. Rodzice żyli, Jenny miała swoją rodzinę, Haru prowadziła szczęśliwe życie, powoli przejmując firmę po rodzicach. Nikt nie żył w cieniu ciągłej śmierci, nikt nie był samotny, nikt nie plamił rąk ludzką krwią.
 Tak, powinien tu zostać, stwierdził, biorąc kęs mistrzowskiego czekoladowego ciasta według przepisu babci. Czując rozkoszny smak czekolady rozchodzący się w buzi, uśmiechnął się błogo, na co jego mama zachichotała jak mała dziewczynka.
  Zostanie tu i...
  I...
 Drgnął, jednocześnie upuszczając widelczyk, który z cichym brzdękiem uderzył o wyczyszczony blat stolika kawowego. Spojrzał na niego i ujrzał swoje wykrzywione odbicie.
  I co będzie dalej?
 Tutaj nie ma żadnego celu, sensu. Wszystko jest idealne, harmoniczne, idylliczne. Tak bajkowe że aż koszmarne. Nie ma strachu, smutku, cierpienia, szaleństwa, okrucieństwa.
  Nie ma uczuć.
  Nie ma szczęścia.
  Tutaj nic nie ma.

  
****

– Jesteś tego pewna, Harumi?
   Palec zamarł na spuście.
– Jestem – odparła, opanowując drżenie głosu i nadając mu zdecydowany ton.
– Nie jesteś – Ojciec uśmiechnął się na wpół kpiąco na wpół troskliwie. Przełknęła ślinę. Zawsze się tak uśmiechał, kiedy wiedział, że dręczą ją wątpliwości. – Inaczej zastrzeliłabyś nas w ułamku sekundy. W końcu...
– ...litość prowadzi do zguby – dokończyła za niego starą, rodzinną sentencję i westchnęła, opuszczając karabin, który nagle stał się diabelsko ciężki.
  Nie do końca było tak, że wątpiła, czy rodzice na pewno umarli. Jej umysł był tego w pełni świadomy, wyostrzony i gotowy do działania. Niestety ciało wymknęło się spod kontroli. Ręcę drżały, żołądek zaciskał się w supeł, a w gardle zapanowała suchość. Z ogromnym trudem powstrzymywała nogi od puszczenia się pędem w stronę rodziców i ręce od objęcia ich.
   Wiedziała, że nie może, ale nie umiała powstrzymać chęci. Chęci tak wielkiej, że wręcz niszczącej od środka. Zagryzła z całej siły wargę, pozwalając, by zęby przebiły cienką skórę. Smak krwi i lekki ból ratowały ją przed zatraceniem się.
– Harumi – mama zacisnęła dłonie razem, patrząc na nią z niepokojem. – I ty i my wiemy, że tego nie chcesz. Więc może wrócisz z nami? – Otworzyła ramiona, uśmiechając się delikatnie, jakby chciała ją przytulić na dobranoc. – Znowu staniemy się prawdziwą rodziną.
   Harumi potrząsnęła gwałtownie głową i zamknęła oczy, ale to w niczym nie pomogło, bo obrazy z dnia, kiedy umarła matka, wcisnęły jej się nachalnie pod  powiekę. Chwili, gdy w świetle pioruna stanęła przed nią. Strumyk krwi zmieszany z purpurową cieczą, który ciekł z kącika ust mamy i skapywał na granatową koszulę nocną. Woń wiśni zmieszaną z odorem śmierci. Zimne dłonie, które objęły ją w delikatnym jak lekki powiew uścisku. Uśmiech matki, który zgasł równie szybko co blask życia w oczach. Huk ciała uderzającego o panele. I tą pustkę, która wtedy nastała.
– Harumi... – Minako odezwała się po raz kolejny, próbując dotknąć ramienia córki.
–  Dość.
– Eh? – Kobieta przechyliła głowę.
– Mam już dość tej pustki – Harumi uniosła karabin, przymrużając jedno oko.
– Harumi, zastanów się, jeszcze nie jest za późno! – zawołał Naoto,
– Tato, sam mnie uczyłeś, by zawsze kończyć robotę – Uśmiechnęła się. – A ja muszę jeszcze odnaleźć przyjaciółkę i doprowadzić ją żywą do domu.
  Dźwięk serii strzałów zagłuszył głos taty.

****

   Ruszył ku drzwiom, ale zatrzymał się, gdy na jego koszulce zacisnęły się małe dłonie z pomalowanymi na czarno paznokciami. Doszedł go zapach wiśni.
– Mamo, puść – powiedział, nie odwracając głowy.
– Nie – głos matki łamał się i Izumi miał wrażenie, że ta zawsze nieugięta i silna kobieta za chwilę rozpłacze się bezradnie. – Nie chcę cię stracić. Nie chcę patrzeć, jak odchodzisz. – Oparła czoło o jego łopatkę, drżąc. – Proszę...
– Nie martw się, mamuś! Pewnego dnia do ciebie dołączę – Ścisnął jej dłoń, po czym z rozmachem otworzył drzwi.
   Krzyknęła, lecz on już się nie wahał. Minął próg, wkraczając w nieprzeniknioną ciemność. Rzucił jeszcze ostatnie spojrzenie przez ramię i puścił oczko rodzicom.
– Kiedy się wreszcie pojawię, upieczcie ciasto, dobrze?

****

   Harumi patrzyła na siebie. Rodzice rozpłynęli się w powietrzu, zaraz po tym, jak pierwsza kula rozprysła lustro. Teraz przed nią była tylko szklana szyba ozdobiona kilkunastoma pociskami, w której odbijała się jej twarz. Po chwili odbicie zaczęła pokrywać pajęczyna rys, aż w końcu lustro pękło na miliony kawałków, które z brzdękiem upadły u nóg Harumi.
   Podniosła głowę i ujrzała, jak w jej stronę pędzi ciemność. Uśmiechnęła się i zamknęła oczy.

****
– Izumi!
– Harumi!
   Rodzeństwo od razu padło sobie w objęcia, jak tylko uwolniło się z uścisku pnączy.
– Sis, ty też widziałaś rodziców? – spytało dziecko szczęścia, kiedy zaprzestali czułości.
– Yhym – Skinęła głową. – To pewnie przez to drzewo – Spojrzała na pnącza, które zszarzały i opadły na podłogę.
   Wyciągnęła pistolet zza paska i dla pewności potraktowała je serią z magazynku.
– Hmmm – Izumi przybrał minę myśliciela. – Gdzieś już takie widziałem...
– To Desiderium. Żywi się energią życiową, którą wysysa, podczas gdy ofiarę gnębią wspomnienia rzeczy lub osób, za którymi najbardziej tęskni – wyjaśniła pokrótce Haru, nabijając pistolet. – Mniejsza, musimy się śpieszyć.
– Ach, no tak! Jenn się zgubiła! – Izumi pokiwał gorączkowo głową i popędził do przodu. – Już po ciebie idę, Jeeeennyyy!
   Harumi uniosła brew, uśmiechając się delikatnie.
   Jej brat nigdy się nie zmieni.



* W Piekle są dwa księżyce. Tak o sobie wymyśliłam xD

Wróciłam z krótkim rozdziałem, z którego w sumie jestem tak sobie zadowolona, ale no dobra xD Chciałam nieco przybliżyć rodziców rodzeństwa i samo rodzeństwo. Nw, czy wyszło mi to jakoś dobrze, ale pozostawiam to waszej opinii.
Odmeldowuje się!
Ps. Wiecie, że został tylko jeden rozdział?

52 komentarze:

  1. Jeden!? Czyli w idealnym momencie nadrobiłam! XD jak dla mnie takie przytoczebie rodziców Izu i Haru było w sumie fajne a jeszcze fajniej przedstawione! ^^

    KKurd, chciałam jakiś dobry długi kom walnac ale jak zwykle czmychła przez okno. A jeszcze 3-latka dobierająca się do telefonu nie pomaga
    No nic, moge jedynie czekac na ostatni rozdzial, gdzie wszystko sie rozstrzygnie i bedziesz mogla przejsc do Aktu II
    Woec paaaa i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeden, który może pojawić się za jakieś 2 miesiące xD Moje tempo pisania znów mnie dobija *wzdycha* Sorki, że nie odpisałam wczoraj, ale byłam padnięta po 6 godzinach snu i pobycie w klasztorze (nie pytaj, ratowałam się...)
      Jenn: Kiedy wszystko się rozstrzygnie. Phy, jasne xD
      Wątpisz we mnie?
      Jenn: Przez całe życie.
      -_-

      Usuń
  2. No hejo
    Miju: dawno mnie tu nie było
    Beta: Prawie zapomniałam jak tu jest
    Ciekawie zostało to przedstawione. Fajny pomysł taki rozdział z rodzeństwem
    Miju: Ty dajesz rozdział o wszystkich prawnukach mojego pradzadka a Angel o rodzeństwe. Co ey tak o tej rodzinie?!
    Ja: yyy święta się zbliżają?...!
    Miju: Święta Egipskich i Węgierskich Khoury....matko to będzie armagedon. Oby Ruskich nie zaprosili
    Akana: krewnych?
    Miju: nie Akana pierogów. Oczywiście że krewnych. To będzie już apokalipsa.
    Czekam na kolejny rozdział acteraz uciskam bo 4 konkursy i testy i poprawki gonią uzbrojone w wiedze i długopisy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To od tak dawna nie pisałam rozdziału? O.o
      Jenn: Wiesz, jak się pisze jeden na 2 miesiące...
      Shut up
      Jenn: *wywraca oczami" Aye, aye *puka w drzwi z uśmiechem żmii* Jak tam Yoyo?
      Kyoya: Zgiń.
      Jenn: Ara, zły rozmiar?
      Kyoya:...
      Jenn: *obraca jego koszulkę na palcu* Wiesz, że jak nie wyjdziesz, to Nir odzyskasz swoich ubranek?
      Kyoya: Zdechnij.
      Jenn: Jaki zasób słownictwa, wzruszyłam się

      Usuń
    2. Beta: *zaczyna się śmiać z tej całej sytuacji* o co poszło
      Hanako: lepiej nie wnikać
      Beta: Bo?
      Hanako: bo tak. Ej gdzie Miju?
      Ja: Znowu w siedzibie. Matko ten mój brqt to debil. Nie umiał od maja Battlefront zainstalować a ja to zrobiłam w kilka godzin
      Beta: brawo. Jenny serio pytam o co tym razem poszło

      Usuń
    3. Jenn: Dobra, Hanako, idź się bić z Virrią czy jak tam ona miała *odgania dziewczynę dłonią i odwraca głowę do Bety* Yoyo zgubił gdzieś ciuchy...
      Kyoya: Zapierdoliłaś mi je. Ty albo twoi znajomi
      Jenn: *brew jej drga i drze koszulkę na strzępy, po czym je spala* Kijem bym ich nie tknęła. A wracając do tematu, to jako że jestem niezwykle dobrą osobą, to chciałam mu dać jakieś ubrania. Tylko że strzelił focha i nie ma zamiaru ich ubrać
      Haru: Jprd, bielizny też na sobie nie ma?
      Jenn: Ja tam nie wiem, w czym on śpi i wolę nie wiedzieć
      Haru:...

      Usuń
    4. "Yoyo zgubił gdzieś ciuchy..."
      Ja:*śmieje się jak głupia i o mało na podłogę nie glebła*
      Beta: podobną reakcje miała po tych slowach Jacka z chusteczką. Jenny ty ją załatwiłaś lepiej niż Jack
      *wraca do swojego komputerowego świata*
      Hanako: czemu bym się miała z Virią...*pada* prawie zapomniałam..*dusi się*
      Akana: te demoniczne bey'e to jednak koszmar dla niektórych

      Usuń
    5. Jenn: Wo, wo Asha trzymaj się czegoś *zerka na Hanako i unosi brew, pokazując na nią palcem* Padaczka czy to u niej normalne?
      Izumi: Demoniczne beye?
      Pat: Kimiko - san stworzyła beye?
      Kimiko: Słucham? *cedzi z uśmiechem na twarzy i ciemną aurą*

      Usuń
    6. Beta: w nocy norma. To Virii wina. Nie nam nic do demonówa ani demonicznych beyi, ale do Virii tak. Nie Pat to nie jest wytwór Kimiko. To wytwór ludzi którzy podpisali pakt z innym silnym demonem. Tak przybajmniej piszą archiwa wojska Egiptu
      Kai: złanałaś zabezpieczenia! Jak!
      Beta: Łatwe to było.
      Miju:*wraca z siedziby* coś mnie ominęło
      Ja: już dobrze

      Usuń
    7. Jenn: Uuu, ktoś zgarnął ładną kasę za wykorzystywanie głupoty ludzi. Wiecie może co to za demon? xD *wcale nie planuje małego szantażyku, by mieć kasę na imprezę w klubie*
      Haru: *bez zbytniego zainteresowania zerka na Hanako, jednocześnie czyszcząc lufę pistoletu*
      Izumi: *wpada z mordą umalowaną farbami* Ara, Hana tańczy breakdance? ^^

      Usuń
    8. Hanako:*wstaje* nie demonie
      Miju: Nikt nie wie co to za demon. Wiemy, że te beye to są tak jak by jego "potomkowie". Imienia demona raczej predko nie poznamy. O ile się uda
      Hanako: pytanie za 100 punktów. Jak zniszczyć demonicznego bey'a?
      Beta: patelnią zdziel na pół 😂😂
      Miju: To by było śmieszne.

      Usuń
    9. Izu: Ufufu, brakuje tylko piorunów w tle xD
      Jenn: Tsk, ustawił się dobrze *marszczy brwi i dalej myśli nad fuduszami* Hmm, Haruuu!
      Haru: *z błyskiem w oku, odbezpiecza karabin*
      Jenn: *szczerzy się* Jak ty mnie dobrze znasz
      Alice: Nie używać?
      Pat: Zakopać?
      Yuka: Zapieczentować
      Jenn: Co wy. Przecież w tym pojebanym świecie zaraz znajdzie się jakiś, co będzie takiego chciał xD Bo przecież nie ma nic lepszego od zniszczenia świata xD

      Usuń
    10. Miju: Jenn ma rację. Jak takiego L-Drago chcieli to Virie też.
      Hanako: Dokładnie. Ej Miju a nie mogła by Viria zostać uwięziona w czasie?
      Miju: Ze mną nie gadaj dopiero zaczynam uczyć się kontroli nad czasem. Na razie zapieczętowałam broń i pojęłam kilka rzeczy
      Beta: A Jenn jak zwykle o kasie
      Miju: Nic nowego *sprawdza wiadomości i dostaje furii* *klnie we wszystkich językach jakie zna* no jak mogły te cioty odrzucić wniosek ja się pytam? Chce do odzialu zabójców WBBA Egipt a tu taka kicha. Eh może serio zaczne od zwiadowców.

      Usuń
    11. Jenn: Bo ja jestem biedne dziecko, pozbawione funduszy, które spoczywają na cmentarzu w Kioto
      Za robotę się weź
      Jenn: No wiem, wiem xD
      Pat: Blaise czeka z utęsknieniem
      Jenn: Oddział zabójców WBBA? *próbuje zachować powagę, ale nie wytrzymuje i parska śmiechem* Kurwa, to już ten czas, że świnie latają? XDD

      Usuń
    12. Hanako: kto to Blaise?
      Beta: znajomy Jenn od imprez
      Hanako: aaaa
      Miju: to dość młody oddział, lecz skuteczny. Egipskie WBBA to nie Japońskie gdzie wszystko jest nieogarniete.
      Akana: Skąd w ogóle wiesz o tym oddziale? Głośno się o ty nie mówi.
      Miju: ojciec Bety. Znajomości. Po znajomościach do Zabójców nie przyjmują.
      Beta: Za to im plus się liczy.
      Miju : dlaczego jak słyszę Kioto to mi się Owari no Seraph przypomina?

      Usuń
    13. *zatraciła się w muzyce, by nie myśleć o następnym dniu*
      Jenn: *ona dalej się z tego leje* WBBA i zabójcy xDD Wait...Świat się kończy! Fuck yeah!
      Blaise: Hello, miłe panie ;3
      Izu: To jest Blaise

      Usuń
  3. Chyba zrobiłam błąd idąc na grafikę
    Miju: bo?
    Ta babka wszystko mi niszczy co do tego przedmiotu i teraz go się boję.
    Miju:.....
    Hanako: Aaaa to on jest Blaise. Koleś od kosy
    Miju: Widzisz Hanako to dość znana broń, a ty tego nie potwierdzałaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahh, kolejna osoba mi udowadnia, że praktycznie nie ma już nauczycieli z powołania xD
      Blaise: *krzywi się, uprzednio stuknąwszy szklanką z whisky z Jenn* Koleś od kosy? Wolałabym być nazywany gorącym blondynem albo tym przystojnym
      Jenn: *unosi brew, wypijając zawartość jednym haustem* W snach.

      Usuń
    2. Jak bys miała lekcje z moją wychowawczynią to by cię tylko to utwierdziło
      Hanako:śmieje się* Blaise ty to masz poczucie humoru
      Beta: A wy już pijecie? Be ze mnie?!! To cały Jack Daniels i whisky dla mnie. Miju pijesz?!
      Miju: Nie dziękim chwila to ty specjalnie kupilaś
      Beta: Kto bogatym zabroni przecież mam tego jeszcze sporo

      Usuń
    3. Jenn: *przesuwa ręką kilka rządek butelek i klepie dłonią w wolną przestrzeń na stoliku* To co tak stoisz? Siadaj *robi drinka dla siebie*
      Kurwwww, dajcie mi weekend...
      Izu: Jest blisko
      *zerka na stos książek* A jednak tak daleko...

      Usuń
    4. Beta:*daje ten alkohol co kupiła do zapasu* Miju jesteś pewna
      Miju: Tak
      Beta: Spokojnie tym razem nie będzie, aż tak źle
      Miju: Nie dzięki
      Hanako: Ja ich potem nie będę stąd wynosić
      Miju: Nie tylko ty
      Hanako: A chrzanie piję z nimi
      Hirooki: *kijem do hokeja uderza w głowę Hanako, a ona pada* Po moim trupie młoda

      Usuń
    5. Jenn: *patrzu lekceważąco na Hanako* Ja to nie ty, pchło i nie mam problemów z własną głową *podnosi wzrok na Hirookiego* Weź mi tu nie morduj, co? Zapach krwi psuje smak sake i innych >.< Swoją drogą, dobry morderca, dał się zajść i trzasnąć kijem xDD

      Usuń
    6. Hirooki: Ona ciągle się uczy. W porównaniu do kuzynki to Han nie ma doświadczenia. Za chwilę się obudzi
      Hanako: *wkurzona budzi się* Hirooki! *bierze byle jaką kosę i rzuca się na brata, ale po chwili się zatrzymuje* to nie moja kosa
      Hirooki: *ucieka*
      Miju: jestem ciekawa kto pierwszy w piciu odpadnie
      Beta:*pije drinka* Jak byś ty piła to ty
      Miju: Dlatego nie piję

      Usuń
    7. Jenn: *rozgląda się po kilkunastu pustych butelkach i szklankach, po czym wystawia kubek do Blaise, który polewa* Kto odpada po alkoholu?
      Yuka: *unosi rękę*
      Jenn: Biedna xD
      Haru: W przypadku demonów szybciej wyjdzie na "kto szybciej zwróci" XD
      Jenn: Nie moja toaleta, róbcie co chcecie xD

      Usuń
    8. Miju:Dobrze wiedzieć
      Beta: Ty już odpadasz. To dopiero początek *z pod stolu wyciąga dwa Jack Daniel's*
      Miju: oho Beta włączyła rezerwy.
      Hanako:*szuka swojej kosy bo trzyma nie swoją* gdzie ona jest. Albo czyja ta jest
      Miju: ty chyba masz dzisiaj pecha
      Hanako: Możliwe

      Usuń
    9. Jenn: *wpierdziela pizzę, jednocześnie wlewajac Becie Danielsa do szklanki, a sobie sake* Blaise, to nie twoje?
      Blaise: Moje cudo jest w swoim pokoiku
      Jenn: Masz pokój dla kosy?
      Blaise: Yhym. A ty nie masz dla swojej katany?
      Jenn:...

      Usuń
    10. Beta: Widzę, że nie tylko ja robię pokój dla swojego sprzętu najważniejszego.
      Miju: Pokój dla kosy to przegięcie
      Hanako: Zgadzam się

      Usuń
    11. Blaise: Mi tam pasuje ;3
      Jenn: Hoho, czekam na pókój płaszcza i kolczyków
      Blaise: Za małe mieszkanie, trzeba czekać na podwyżkę
      Jenn: *mruczy pod nosem* Oby ci nie dali...

      Usuń
    12. Beta: Mogę to załatwić. Wystarczy tylko wpisać w systemie tam gdzie pracuje. Tak obniżałam pensje pracownikom konkurencji ojca.
      Hanako: Tia, ale potem nie narzekaj, że broń za daleko jest, a trzeba kogoś zabić
      Miju: Duża broń typu kosa to sam problem. Trudno ją ukryć. Nie to co sztylety.
      Hanako: Kosa lepsza
      Miju: Sztylety
      Beta: A nie bo informatyka jest najlepsza *pije kolejny drink*
      Miju: Ty jeszcze się trzymasz?!

      Usuń
    13. Jenn: *unosi brew* Chcesz się włamać do systemów Piekła, gdzie jest inny język i technologia tym komputerkiem?
      Pat: Zasadniczo technologie są podobne, ale mają inne zasady
      Jenn: *macha ręką* Wpisuj sobie "Polowanie na potwory" xDD Tylko tak ci napomknę, że to nie żadna firma, więc żadnych zarobków nie podwyższysz, ale próbuj, przynajmniej się pośmieje xD
      Haru: *100% powagi* Karabiny.

      Usuń
    14. Miju: Krabiny? gdzie! *nagle za nią lewicują sztylety*
      Hanako: nigdzie.
      Miju: Aż mi się akcja z jednostką dowodzenia przypomniała
      Beta: Kiedyś się włamię do systemów piekła.
      Miju: ambitny plan
      Hanako: Polowanie na potwory. Ja tam wole ludzi zabijać.
      Beta: widać że Khoury.

      Usuń
    15. Jenn: W ludziach nie ma niczego interesującego
      Eris: Ale są naiwni :)
      Jenn: Ty się w końcu kiedyś zamkniesz?
      Eris: Nie.
      Jenn: Victooor! Zarzuć książką od likwidacji śmieciii!

      Usuń
    16. Miju: Przydała by się
      Sombra: Zrobię to prędzej niż Beta
      Hanako: nie bądź taka pewna. Beta jest lepsza
      Sombra: nie. * wykonuje jeden ruch rękawicą po czym pojawiają się panele ze wszystkimi indormacjami na Ziemi*
      Hanako: Porzyczysz tą książkę? Muszę się pozbyć Virii!

      Usuń
    17. Jenn: *otoczona murem tomisk* Czekaj! Najpierw muszę to gówno znaleźć!
      Jess: Sombra? Ta Veny?
      Haru: Nope, to nie jest bakugan...znaczy się chyba, bo jej nie kojarzę.

      Usuń
    18. Hanako: pomóc?
      Miju: Sombra wypad to nie twój czas
      Sombra: Na pewno? *znika* Ni to nie bakugany
      Beta: Uważa się za lepszą w hakerstwie. To wojna

      Usuń
    19. Jenn: *pada plecami na ziemię z szeroko rozłożonymi rękami* Nie ma jeeej ;;
      Victor: A to ona się przypadkiem nie spaliła?
      Jenn: ...Kurw.
      Eris: Hyhyhy
      Jenn: Nie śmiej się, raz cię zabiłam, to to powtórzę
      Eris: Straaaszne~

      Usuń
    20. Hanako: Jak to nie ma!!! pada na plecy* A już miałam nadzieję.
      Miju: Nadzieja umiera ostatnia
      Virria: Trochę w to wątpię. Prawdopodobnie Eris da radę.
      Pachet: Sprzeciw
      Virria: Doprawdy Pachet
      Pachet: Wiem swoje i wiem to, że upadniesz.

      Usuń
    21. Jenn: *przymyka oczy* Nie interesuje mnie zdania kawałka gadatliwego plastiku.
      Artemis: Eh?! Jak możesz!
      Jenn: Nie chodziło mi o ciebie, Arti
      Artemis: O, to dobrze ^^

      Usuń
  4. Ehem...Tak wiem mam zapłon XD Miałam de ja vu! No więc z racji, że jestem upośledzona na punkcie Nocnych Łowców i wszędzie ich widzę to twoja ekipa przypomina mi ich od początku. Harumi to dla mnie taka Izzy *-*
    Lilka:*mamrocze coś sobie bo jej nie lubi*
    Ja:Tak więc I love you and thank you for those memories!
    Jack: Zespół odstawienia Clare aktywacja.
    Ja: Już niedługo przytulę sobie Władce cienia *.*
    Jack: Ogarnęłabyś się-_-
    Ja: No już dobrze. Izu i Haru dzięki krzakowi i projekcją utopii chyba już tak na poważnie wzięli się w garść po śmierci rodziców i widać, że się kochają chodź sobie tego nie mówią. W skrócie kupuję ich*tulam Izu i Haru*
    Lilka: Możesz ich już puścić nie mają syndromu sierocego-.-
    Ja:*puszczam*Masz rację twoja kolej*ściskam ją ale wcale się nie wyrywa*
    Jack: O Czarna jak uroczo 3:D
    Ja: Zobacz Lilka Jack też chce się przytulić.
    Lilka: :)
    Jack:*pozbawiony dopływu powietrza*
    Czekam na next!


    Ps. Odpoczywaj, pij dużo herbaty i już nie skacz po schodach króliku :P

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie był skok! xDD To był zwykły talent do chodzenia xD
    Jenn: Tylko go nie rozwijaj, bo trzeba będzie ci kupić KPDU
    Co to jest?
    Jenn: KPDU - Kostium Przeciwko Durnym Upadkom *prezentuje grubą tubę zrobioną z dwóch materacy, która ma otwory na głowę oraz kończyny i biało -czarny kask*
    Oklaski dla projektanta...
    Haha, czyli nie jestem jedyna, której Haru się z nią kojarzy! Dobrze wiedzieć ^^
    Rodzeństwo: *również tulą (choć Haru po sekundzie wahania)*
    Jenn: *nadąsana, bo wszyscy się tulą, a nie ją*
    Jaaack!
    Jenn: Jak Jack to tylko Daniels

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są całkiem podobne z charakteru, ale Harumi trochę spokojniejsza, brakuje jej jeszcze odrobinę takiego wewnętrznego ognia.
      Lilka: Hej, Jenn chodź tu to zrobimy stosik.
      Jack:Co ja? Jak chcesz whiskacza to leć do monopolowego albo otwórz barek ja po sklepach biegał nie będę.

      Usuń
    2. Jenn: *podchodzi, przechylając głowę na bok* Jaki stosik? Taki jak maka paka czy chcesz palić jakieś czarownice?
      Izumi: Stosik kamieni! ^^ *wyrzuca ręce do góry*
      Pat: Takie głupie a żyje
      Harumi: Doganiał kocioł garnkowi
      Jenn: Blaise! Otwórz szafę!
      Alice: Szafę?
      Jenn: No..dużo ubrań, chaos, Yuka nie zagląda.
      Alice:...xD

      Usuń
    3. Lilka: Chodziło mi o taki stosik jak robili Krudowie. Czyli jeden wielki przytulas^^ A wiedźm bym nie paliła wiesz podobno jestem jedną z nich...
      Zmora: Kiedyś wystarczyło by kobieta zaczęła myśleć, a już nazywano ją wiedźmą i palono na stosie. Młot na czarownice...Eh. Istna głupota.
      Lilka:Tak, tak. A tak BTW mogliście zabrać te skrzydła aniołka na pewno są sporo warte...O nie. Jack zaczynam gadać jak ty.
      Jack: Straszne.

      Usuń
    4. Jenn: *robi się lekko blada i czym prędzej wykopuje Jacka za drzwi, po czym łapie Lilkę w objęcia, gładząc ją po włosach* Ciii, spokojnie, to dopiero faza wstępna, nie staniesz się takiem burakiem. A jak tak, to ten świat serio powinien pójść w cholerę
      Pat: Lecz się
      Blaise: Już za późno
      Jenn: Mordy.

      Usuń
    5. Lilka:*mruga ze zdziwienia* Okej.
      Jack:*robi na drzwiach Jenny graffiti*

      Usuń
    6. Jenn: *dalej ją tuląc, idzie do przedpokoju i z kopniaka otwiera drzwi, przy okazji trafiając Jacka* Uuu, co ty tu maziasz? Pożegnalne rysunki dla mnie? *i tak się stąd wyprowadza, więc ma to gdzieś*
      Haru: *wychodzi za nią, żrąc lody z kubełka* Tylko żeby babsko z 4 nie przyleciało.
      Pat: Ufufu, co ja widzę? Czyżbyś nabierała tłuszczyku, bo chłopak cię nie odwiedza?
      Haru: *wkłada łyżkę do buzi, zdejmuje z ucha kolczyk, który wraca do rozmiarów pistoletu i strzela w niego kilka razy, po czym wraca do jedzenia*
      Jenn: XDD

      Usuń
    7. Jack:*uśmiechnął się niczym aniołek i podał Jenny spray* Potrzymasz? No pewnie.*Puka do pani z pod czwórki i spiernicza. Na drzwiach napisał ,,Babsko z pod 4 to smoczyca. by. Jennyfer Ashida".
      Lilka: Pewnie nie ma czasu. Musi pomagać cioci Hani w studiowaniu.

      Usuń
    8. Jenn: *drga jej brew, a wokół zaczyna sie tworzyć ciemna aura*
      Babsko z 4: *otwiera drzwi i już w progu się zapowietrza*
      Jenn; *nie czeka na ciąg dalszy, tylko rzuca w wiedźmę sprayem i leci za Jackiem, a gdy go dopada sprzedaje mu kopniaka* Zgiń.

      Usuń
    9. Jack:*uskoczył przed kopniakiem i nadal się śmieje*Ty wiesz, że mnie kochasz diablątko :)
      Lilka: Ej, ale ty go tam nie kop tylko ja mogę się nad nim znęcać!

      Usuń
    10. Jenn: *ciągnie Jacka z policzek* Eh? To on jest twoim workiem treningowym? Myślałam, że Yoyo

      Usuń
    11. Lilka: Jack nie jest moim workiem treningowym tylko...kimś ważnym.
      Jack:*odrobinę zniekształcona mowa prze to pucianie* Oo bo się wzruszę-_-*paca Jenn po łapkach* Nie toje to nie macaj bo powiem, że mnie molestujesz.
      Lilka: A o Bucu nie mówmy, ok?

      Usuń
    12. Jenn: O nie, ale się boję *sarkazm z kilometra* Ok, ok on to faktycznie nie jest gorący temat
      Izu: Kto jest gorący?
      Na pewno nie Stev Jobs!
      Jenn: Jprd xD Angel, przedawkowałaś, STOP
      Nie mów mi jak mam żyć

      Usuń