Izumi tak naprawdę nigdy nie wiedział, czym
jest tęsknota. Dzięki swojemu optymizmowi i beztrosce nawet po śmierci matki
nie czuł specjalnego smutku. Podobnie było w przypadku ojca, którego ledwo
pamiętał, gdyż zmarł, kiedy był mały.
Właśnie dlatego, gdy ujrzał swoich rodziców
tuż przed sobą, nie rozumiał, czemu tak ściska go gardło, a głos się łamie. W
gruncie rzeczy, to nie miał pojęcia, jakim cudem przeniósł się ze zniszczonego
korytarza wprost do salonu w rodzinnym domu, który spłonął osiem lat temu.
Jednak teraz nie zwracał na to uwagi, pochłonięty całkowicie przez obecną
sytuację.
–
Izumi, co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha – zaśmiała się mama.
Kobieta była dość podobna do syna zarówno
pod względem fizycznym jak i psychicznym. Posiadała długie falowane włosy w
kolorze krwi oraz dołeczki w policzkach, które nadawały jej twarzy niewinnego
wyglądu. Oprócz tego była zawsze spokojna i nie zaprzątała swojej
głowy zmartwieniami, wiedząc, że zawsze jest jakieś wyjście. Różniło ją jedynie
to, że racjonalniej podchodziła do życia i miała dość przyziemne marzenia.
–
Trafiłaś w punkt, mamuś – wymamrotał, przecierając twarz dłońmi. Powoli jego
mózg wychodził z szoku i zaczął analizować sytuację. – Coś ciekawego mnie
ominęło? – spytał głośniej, uśmiechając się szeroko, jak na dziecko tęczy
przystało.
–
Huh? Przysnąłeś, kochanie? Właśnie rozmawialiśmy o tym, że powinieneś uczyć się
od Haru, jak prowadzić firmę. W końcu po naszej śmierci obydwoje ją przejmiecie
– powiedziała mama, gładząc szczupłą dłonią dużą potężniejszą odpowiedniczkę
taty.
Ojca z kolei Izumi ledwo pamiętał, więc dyskretnie
lustrował go wzrokiem. Był to postawny mężczyzna o szerokich barkach, splątanych
bordowych włosach oraz czerwonych oczach, w których błyskały radosne iskierki.
Izumi dyskretnie wstrzymał parsknięcie śmiechem, gdyż pomyślał, że Haru może
wyglądać podobnie w przyszłości, ale natychmiast przestał, gdy usłyszał odległe
odgłosy przeładowywania pistoletu.
No dobra, ale skąd on się tu wziął? Przecież
szedł z sis przez korytarz, podczas szukania Jenn. I co było dalej? Wytężył
maksymalnie umysł i zdołał odnaleźć wspomnienie jakiejś rośliny. Potem była już
tylko ciemność. Czyli pułapka, mógł się tego spodziewać.
–
Ach, no tak, firma – uśmiechnął się głupkowato, drapiąc po głowie. – Zapomniało
mi się.
–
Poza tym mieliśmy ci przekazać, że Michael pytał, czy zamierzasz kupić Jenny osobno
prezent na urodziny, czy dokładasz się do ich projektu – odezwał się tata
głębokim basem.
Izumi przechylił głowę. Michael? Michael
tutaj też żyje?
Zaraz...Wszyscy, z wyjątkiem wspomnianej
Jenny, byli na sto procent martwi. Więc może....Spojrzał przez łukowe okno na
dwa szmaragdowe księżyce*...
Zmartwychwstali?!
****
Harumi od zawsze nienawidziła swojego
realizmu. Niby pozwalał jej na trzeźwo oceniać sytuację i jako tako zajmować
się zwariowanym bratem, ale jednocześnie ją przygniatał. Przez niego nigdy nie
potrafiła dostrzec tych wszystkich plusów co Izumi. Przez niego dawała dopaść
się zmartwieniom i stresowi. Przez niego wątpiła w marzenia.
Przez swój realizm i trzeźwość umysłu
wycelowała karabin we własnych rodziców, którzy stali objęci kilka metrów od
niej.
Bo miała tą przerażającą świadomość, że Minako
i Naoto Teradowie zmarli.
I nic tego nie cofnie.
****
Izumi wiedział, że powinien odejść. Nie
było to nic trudnego. Wystarczyło tylko wstać i otworzyć drzwi, które
znajdowały się tuż za oparciem kanapy.
Jednak nie umiał się na to zdobyć. Czuł, jakby z każdą sekundę spędzoną z rodzicami kolejne łańcuchy oplatały
jego ciało i przykuwały do miejsca. Przestał myśleć, co to za rodzaj pułapki,
nie zastanawiał się, jak z niej wyjść. Myśli blakły, zacierały się i odpływały
w siną dal.
Bo...bo czy tak nie było łatwiej? Tutaj
wszystko było lepsze. Rodzice żyli, Jenny miała swoją rodzinę, Haru prowadziła
szczęśliwe życie, powoli przejmując firmę po rodzicach. Nikt nie żył w cieniu
ciągłej śmierci, nikt nie był samotny, nikt nie plamił rąk ludzką krwią.
Tak, powinien tu zostać, stwierdził, biorąc
kęs mistrzowskiego czekoladowego ciasta według przepisu babci. Czując rozkoszny
smak czekolady rozchodzący się w buzi, uśmiechnął się błogo, na co jego mama
zachichotała jak mała dziewczynka.
Zostanie tu i...
I...
Drgnął, jednocześnie upuszczając widelczyk,
który z cichym brzdękiem uderzył o wyczyszczony blat stolika kawowego. Spojrzał
na niego i ujrzał swoje wykrzywione odbicie.
I co będzie dalej?
Tutaj nie ma żadnego celu, sensu. Wszystko
jest idealne, harmoniczne, idylliczne. Tak bajkowe że aż koszmarne. Nie ma
strachu, smutku, cierpienia, szaleństwa, okrucieństwa.
Nie ma uczuć.
Nie ma szczęścia.
Tutaj nic nie ma.
****
–
Jesteś tego pewna, Harumi?
Palec zamarł na spuście.
–
Jestem – odparła, opanowując drżenie głosu i nadając mu zdecydowany ton.
–
Nie jesteś – Ojciec uśmiechnął się na wpół kpiąco na wpół troskliwie. Przełknęła
ślinę. Zawsze się tak uśmiechał, kiedy wiedział, że dręczą ją wątpliwości. –
Inaczej zastrzeliłabyś nas w ułamku sekundy. W końcu...
–
...litość prowadzi do zguby – dokończyła za niego starą, rodzinną sentencję i
westchnęła, opuszczając karabin, który nagle stał się diabelsko ciężki.
Nie do końca było tak, że wątpiła, czy
rodzice na pewno umarli. Jej umysł był tego w pełni świadomy, wyostrzony i
gotowy do działania. Niestety ciało wymknęło się spod kontroli. Ręcę drżały,
żołądek zaciskał się w supeł, a w gardle zapanowała suchość. Z ogromnym trudem
powstrzymywała nogi od puszczenia się pędem w stronę rodziców i ręce od objęcia
ich.
Wiedziała, że nie może, ale nie umiała
powstrzymać chęci. Chęci tak wielkiej, że wręcz niszczącej od środka. Zagryzła
z całej siły wargę, pozwalając, by zęby przebiły cienką skórę. Smak krwi i
lekki ból ratowały ją przed zatraceniem się.
–
Harumi – mama zacisnęła dłonie razem, patrząc na nią z niepokojem. – I ty i my
wiemy, że tego nie chcesz. Więc może wrócisz z nami? – Otworzyła ramiona,
uśmiechając się delikatnie, jakby chciała ją przytulić na dobranoc. – Znowu staniemy
się prawdziwą rodziną.
Harumi potrząsnęła gwałtownie głową i
zamknęła oczy, ale to w niczym nie pomogło, bo obrazy z dnia, kiedy umarła
matka, wcisnęły jej się nachalnie pod
powiekę. Chwili, gdy w świetle pioruna stanęła przed nią. Strumyk krwi
zmieszany z purpurową cieczą, który ciekł z kącika ust mamy i skapywał na
granatową koszulę nocną. Woń wiśni zmieszaną z odorem śmierci. Zimne dłonie, które
objęły ją w delikatnym jak lekki powiew uścisku. Uśmiech matki, który zgasł równie
szybko co blask życia w oczach. Huk ciała uderzającego o panele. I tą pustkę,
która wtedy nastała.
–
Harumi... – Minako odezwała się po raz kolejny, próbując dotknąć ramienia
córki.
– Dość.
–
Eh? – Kobieta przechyliła głowę.
–
Mam już dość tej pustki – Harumi uniosła
karabin, przymrużając jedno oko.
–
Harumi, zastanów się, jeszcze nie jest za późno! – zawołał Naoto,
–
Tato, sam mnie uczyłeś, by zawsze kończyć robotę – Uśmiechnęła się. – A ja muszę
jeszcze odnaleźć przyjaciółkę i doprowadzić ją żywą do domu.
Dźwięk serii strzałów zagłuszył głos taty.
****
Ruszył ku drzwiom, ale zatrzymał się, gdy na
jego koszulce zacisnęły się małe dłonie z pomalowanymi na czarno paznokciami.
Doszedł go zapach wiśni.
–
Mamo, puść – powiedział, nie odwracając głowy.
–
Nie – głos matki łamał się i Izumi miał wrażenie, że ta zawsze nieugięta i
silna kobieta za chwilę rozpłacze się
bezradnie. – Nie chcę cię stracić. Nie chcę patrzeć, jak odchodzisz. – Oparła czoło
o jego łopatkę, drżąc. – Proszę...
–
Nie martw się, mamuś! Pewnego dnia do ciebie dołączę – Ścisnął jej dłoń, po
czym z rozmachem otworzył drzwi.
Krzyknęła, lecz on już się nie wahał. Minął
próg, wkraczając w nieprzeniknioną ciemność. Rzucił jeszcze ostatnie spojrzenie
przez ramię i puścił oczko rodzicom.
–
Kiedy się wreszcie pojawię, upieczcie ciasto, dobrze?
****
Harumi patrzyła na siebie. Rodzice
rozpłynęli się w powietrzu, zaraz po tym, jak pierwsza kula rozprysła lustro.
Teraz przed nią była tylko szklana szyba ozdobiona kilkunastoma pociskami, w
której odbijała się jej twarz. Po chwili odbicie zaczęła pokrywać pajęczyna
rys, aż w końcu lustro pękło na miliony kawałków, które z brzdękiem upadły u
nóg Harumi.
Podniosła głowę i ujrzała, jak w jej stronę
pędzi ciemność. Uśmiechnęła się i zamknęła oczy.
****
–
Izumi!
–
Harumi!
Rodzeństwo od razu padło sobie w objęcia,
jak tylko uwolniło się z uścisku pnączy.
–
Sis, ty też widziałaś rodziców? – spytało dziecko szczęścia, kiedy zaprzestali
czułości.
–
Yhym – Skinęła głową. – To pewnie przez to drzewo – Spojrzała na pnącza, które
zszarzały i opadły na podłogę.
Wyciągnęła pistolet zza paska i dla pewności
potraktowała je serią z magazynku.
–
Hmmm – Izumi przybrał minę myśliciela. – Gdzieś już takie widziałem...
–
To Desiderium. Żywi się energią życiową, którą wysysa, podczas gdy ofiarę
gnębią wspomnienia rzeczy lub osób, za którymi najbardziej tęskni – wyjaśniła pokrótce Haru, nabijając pistolet. – Mniejsza, musimy się śpieszyć.
–
Ach, no tak! Jenn się zgubiła! – Izumi pokiwał gorączkowo głową i popędził do
przodu. – Już po ciebie idę, Jeeeennyyy!
Harumi uniosła brew, uśmiechając się
delikatnie.
Jej brat nigdy się nie zmieni.
* W Piekle są dwa księżyce. Tak o sobie wymyśliłam xD
Wróciłam z krótkim rozdziałem, z którego w sumie jestem tak sobie zadowolona, ale no dobra xD Chciałam nieco przybliżyć rodziców rodzeństwa i samo rodzeństwo. Nw, czy wyszło mi to jakoś dobrze, ale pozostawiam to waszej opinii.
Odmeldowuje się!
Ps. Wiecie, że został tylko jeden rozdział?
Jeden!? Czyli w idealnym momencie nadrobiłam! XD jak dla mnie takie przytoczebie rodziców Izu i Haru było w sumie fajne a jeszcze fajniej przedstawione! ^^
OdpowiedzUsuńKKurd, chciałam jakiś dobry długi kom walnac ale jak zwykle czmychła przez okno. A jeszcze 3-latka dobierająca się do telefonu nie pomaga
No nic, moge jedynie czekac na ostatni rozdzial, gdzie wszystko sie rozstrzygnie i bedziesz mogla przejsc do Aktu II
Woec paaaa i trzymam kciuki!
Tak, jeden, który może pojawić się za jakieś 2 miesiące xD Moje tempo pisania znów mnie dobija *wzdycha* Sorki, że nie odpisałam wczoraj, ale byłam padnięta po 6 godzinach snu i pobycie w klasztorze (nie pytaj, ratowałam się...)
UsuńJenn: Kiedy wszystko się rozstrzygnie. Phy, jasne xD
Wątpisz we mnie?
Jenn: Przez całe życie.
-_-
No hejo
OdpowiedzUsuńMiju: dawno mnie tu nie było
Beta: Prawie zapomniałam jak tu jest
Ciekawie zostało to przedstawione. Fajny pomysł taki rozdział z rodzeństwem
Miju: Ty dajesz rozdział o wszystkich prawnukach mojego pradzadka a Angel o rodzeństwe. Co ey tak o tej rodzinie?!
Ja: yyy święta się zbliżają?...!
Miju: Święta Egipskich i Węgierskich Khoury....matko to będzie armagedon. Oby Ruskich nie zaprosili
Akana: krewnych?
Miju: nie Akana pierogów. Oczywiście że krewnych. To będzie już apokalipsa.
Czekam na kolejny rozdział acteraz uciskam bo 4 konkursy i testy i poprawki gonią uzbrojone w wiedze i długopisy
To od tak dawna nie pisałam rozdziału? O.o
UsuńJenn: Wiesz, jak się pisze jeden na 2 miesiące...
Shut up
Jenn: *wywraca oczami" Aye, aye *puka w drzwi z uśmiechem żmii* Jak tam Yoyo?
Kyoya: Zgiń.
Jenn: Ara, zły rozmiar?
Kyoya:...
Jenn: *obraca jego koszulkę na palcu* Wiesz, że jak nie wyjdziesz, to Nir odzyskasz swoich ubranek?
Kyoya: Zdechnij.
Jenn: Jaki zasób słownictwa, wzruszyłam się
Beta: *zaczyna się śmiać z tej całej sytuacji* o co poszło
UsuńHanako: lepiej nie wnikać
Beta: Bo?
Hanako: bo tak. Ej gdzie Miju?
Ja: Znowu w siedzibie. Matko ten mój brqt to debil. Nie umiał od maja Battlefront zainstalować a ja to zrobiłam w kilka godzin
Beta: brawo. Jenny serio pytam o co tym razem poszło
Jenn: Dobra, Hanako, idź się bić z Virrią czy jak tam ona miała *odgania dziewczynę dłonią i odwraca głowę do Bety* Yoyo zgubił gdzieś ciuchy...
UsuńKyoya: Zapierdoliłaś mi je. Ty albo twoi znajomi
Jenn: *brew jej drga i drze koszulkę na strzępy, po czym je spala* Kijem bym ich nie tknęła. A wracając do tematu, to jako że jestem niezwykle dobrą osobą, to chciałam mu dać jakieś ubrania. Tylko że strzelił focha i nie ma zamiaru ich ubrać
Haru: Jprd, bielizny też na sobie nie ma?
Jenn: Ja tam nie wiem, w czym on śpi i wolę nie wiedzieć
Haru:...
"Yoyo zgubił gdzieś ciuchy..."
UsuńJa:*śmieje się jak głupia i o mało na podłogę nie glebła*
Beta: podobną reakcje miała po tych slowach Jacka z chusteczką. Jenny ty ją załatwiłaś lepiej niż Jack
*wraca do swojego komputerowego świata*
Hanako: czemu bym się miała z Virią...*pada* prawie zapomniałam..*dusi się*
Akana: te demoniczne bey'e to jednak koszmar dla niektórych
Jenn: Wo, wo Asha trzymaj się czegoś *zerka na Hanako i unosi brew, pokazując na nią palcem* Padaczka czy to u niej normalne?
UsuńIzumi: Demoniczne beye?
Pat: Kimiko - san stworzyła beye?
Kimiko: Słucham? *cedzi z uśmiechem na twarzy i ciemną aurą*
Beta: w nocy norma. To Virii wina. Nie nam nic do demonówa ani demonicznych beyi, ale do Virii tak. Nie Pat to nie jest wytwór Kimiko. To wytwór ludzi którzy podpisali pakt z innym silnym demonem. Tak przybajmniej piszą archiwa wojska Egiptu
UsuńKai: złanałaś zabezpieczenia! Jak!
Beta: Łatwe to było.
Miju:*wraca z siedziby* coś mnie ominęło
Ja: już dobrze
Jenn: Uuu, ktoś zgarnął ładną kasę za wykorzystywanie głupoty ludzi. Wiecie może co to za demon? xD *wcale nie planuje małego szantażyku, by mieć kasę na imprezę w klubie*
UsuńHaru: *bez zbytniego zainteresowania zerka na Hanako, jednocześnie czyszcząc lufę pistoletu*
Izumi: *wpada z mordą umalowaną farbami* Ara, Hana tańczy breakdance? ^^
Hanako:*wstaje* nie demonie
UsuńMiju: Nikt nie wie co to za demon. Wiemy, że te beye to są tak jak by jego "potomkowie". Imienia demona raczej predko nie poznamy. O ile się uda
Hanako: pytanie za 100 punktów. Jak zniszczyć demonicznego bey'a?
Beta: patelnią zdziel na pół 😂😂
Miju: To by było śmieszne.
Izu: Ufufu, brakuje tylko piorunów w tle xD
UsuńJenn: Tsk, ustawił się dobrze *marszczy brwi i dalej myśli nad fuduszami* Hmm, Haruuu!
Haru: *z błyskiem w oku, odbezpiecza karabin*
Jenn: *szczerzy się* Jak ty mnie dobrze znasz
Alice: Nie używać?
Pat: Zakopać?
Yuka: Zapieczentować
Jenn: Co wy. Przecież w tym pojebanym świecie zaraz znajdzie się jakiś, co będzie takiego chciał xD Bo przecież nie ma nic lepszego od zniszczenia świata xD
Miju: Jenn ma rację. Jak takiego L-Drago chcieli to Virie też.
UsuńHanako: Dokładnie. Ej Miju a nie mogła by Viria zostać uwięziona w czasie?
Miju: Ze mną nie gadaj dopiero zaczynam uczyć się kontroli nad czasem. Na razie zapieczętowałam broń i pojęłam kilka rzeczy
Beta: A Jenn jak zwykle o kasie
Miju: Nic nowego *sprawdza wiadomości i dostaje furii* *klnie we wszystkich językach jakie zna* no jak mogły te cioty odrzucić wniosek ja się pytam? Chce do odzialu zabójców WBBA Egipt a tu taka kicha. Eh może serio zaczne od zwiadowców.
Jenn: Bo ja jestem biedne dziecko, pozbawione funduszy, które spoczywają na cmentarzu w Kioto
UsuńZa robotę się weź
Jenn: No wiem, wiem xD
Pat: Blaise czeka z utęsknieniem
Jenn: Oddział zabójców WBBA? *próbuje zachować powagę, ale nie wytrzymuje i parska śmiechem* Kurwa, to już ten czas, że świnie latają? XDD
Hanako: kto to Blaise?
UsuńBeta: znajomy Jenn od imprez
Hanako: aaaa
Miju: to dość młody oddział, lecz skuteczny. Egipskie WBBA to nie Japońskie gdzie wszystko jest nieogarniete.
Akana: Skąd w ogóle wiesz o tym oddziale? Głośno się o ty nie mówi.
Miju: ojciec Bety. Znajomości. Po znajomościach do Zabójców nie przyjmują.
Beta: Za to im plus się liczy.
Miju : dlaczego jak słyszę Kioto to mi się Owari no Seraph przypomina?
*zatraciła się w muzyce, by nie myśleć o następnym dniu*
UsuńJenn: *ona dalej się z tego leje* WBBA i zabójcy xDD Wait...Świat się kończy! Fuck yeah!
Blaise: Hello, miłe panie ;3
Izu: To jest Blaise
Chyba zrobiłam błąd idąc na grafikę
OdpowiedzUsuńMiju: bo?
Ta babka wszystko mi niszczy co do tego przedmiotu i teraz go się boję.
Miju:.....
Hanako: Aaaa to on jest Blaise. Koleś od kosy
Miju: Widzisz Hanako to dość znana broń, a ty tego nie potwierdzałaś
Ahh, kolejna osoba mi udowadnia, że praktycznie nie ma już nauczycieli z powołania xD
UsuńBlaise: *krzywi się, uprzednio stuknąwszy szklanką z whisky z Jenn* Koleś od kosy? Wolałabym być nazywany gorącym blondynem albo tym przystojnym
Jenn: *unosi brew, wypijając zawartość jednym haustem* W snach.
Jak bys miała lekcje z moją wychowawczynią to by cię tylko to utwierdziło
UsuńHanako:śmieje się* Blaise ty to masz poczucie humoru
Beta: A wy już pijecie? Be ze mnie?!! To cały Jack Daniels i whisky dla mnie. Miju pijesz?!
Miju: Nie dziękim chwila to ty specjalnie kupilaś
Beta: Kto bogatym zabroni przecież mam tego jeszcze sporo
Jenn: *przesuwa ręką kilka rządek butelek i klepie dłonią w wolną przestrzeń na stoliku* To co tak stoisz? Siadaj *robi drinka dla siebie*
UsuńKurwwww, dajcie mi weekend...
Izu: Jest blisko
*zerka na stos książek* A jednak tak daleko...
Beta:*daje ten alkohol co kupiła do zapasu* Miju jesteś pewna
UsuńMiju: Tak
Beta: Spokojnie tym razem nie będzie, aż tak źle
Miju: Nie dzięki
Hanako: Ja ich potem nie będę stąd wynosić
Miju: Nie tylko ty
Hanako: A chrzanie piję z nimi
Hirooki: *kijem do hokeja uderza w głowę Hanako, a ona pada* Po moim trupie młoda
Jenn: *patrzu lekceważąco na Hanako* Ja to nie ty, pchło i nie mam problemów z własną głową *podnosi wzrok na Hirookiego* Weź mi tu nie morduj, co? Zapach krwi psuje smak sake i innych >.< Swoją drogą, dobry morderca, dał się zajść i trzasnąć kijem xDD
UsuńHirooki: Ona ciągle się uczy. W porównaniu do kuzynki to Han nie ma doświadczenia. Za chwilę się obudzi
UsuńHanako: *wkurzona budzi się* Hirooki! *bierze byle jaką kosę i rzuca się na brata, ale po chwili się zatrzymuje* to nie moja kosa
Hirooki: *ucieka*
Miju: jestem ciekawa kto pierwszy w piciu odpadnie
Beta:*pije drinka* Jak byś ty piła to ty
Miju: Dlatego nie piję
Jenn: *rozgląda się po kilkunastu pustych butelkach i szklankach, po czym wystawia kubek do Blaise, który polewa* Kto odpada po alkoholu?
UsuńYuka: *unosi rękę*
Jenn: Biedna xD
Haru: W przypadku demonów szybciej wyjdzie na "kto szybciej zwróci" XD
Jenn: Nie moja toaleta, róbcie co chcecie xD
Miju:Dobrze wiedzieć
UsuńBeta: Ty już odpadasz. To dopiero początek *z pod stolu wyciąga dwa Jack Daniel's*
Miju: oho Beta włączyła rezerwy.
Hanako:*szuka swojej kosy bo trzyma nie swoją* gdzie ona jest. Albo czyja ta jest
Miju: ty chyba masz dzisiaj pecha
Hanako: Możliwe
Jenn: *wpierdziela pizzę, jednocześnie wlewajac Becie Danielsa do szklanki, a sobie sake* Blaise, to nie twoje?
UsuńBlaise: Moje cudo jest w swoim pokoiku
Jenn: Masz pokój dla kosy?
Blaise: Yhym. A ty nie masz dla swojej katany?
Jenn:...
Beta: Widzę, że nie tylko ja robię pokój dla swojego sprzętu najważniejszego.
UsuńMiju: Pokój dla kosy to przegięcie
Hanako: Zgadzam się
Blaise: Mi tam pasuje ;3
UsuńJenn: Hoho, czekam na pókój płaszcza i kolczyków
Blaise: Za małe mieszkanie, trzeba czekać na podwyżkę
Jenn: *mruczy pod nosem* Oby ci nie dali...
Beta: Mogę to załatwić. Wystarczy tylko wpisać w systemie tam gdzie pracuje. Tak obniżałam pensje pracownikom konkurencji ojca.
UsuńHanako: Tia, ale potem nie narzekaj, że broń za daleko jest, a trzeba kogoś zabić
Miju: Duża broń typu kosa to sam problem. Trudno ją ukryć. Nie to co sztylety.
Hanako: Kosa lepsza
Miju: Sztylety
Beta: A nie bo informatyka jest najlepsza *pije kolejny drink*
Miju: Ty jeszcze się trzymasz?!
Jenn: *unosi brew* Chcesz się włamać do systemów Piekła, gdzie jest inny język i technologia tym komputerkiem?
UsuńPat: Zasadniczo technologie są podobne, ale mają inne zasady
Jenn: *macha ręką* Wpisuj sobie "Polowanie na potwory" xDD Tylko tak ci napomknę, że to nie żadna firma, więc żadnych zarobków nie podwyższysz, ale próbuj, przynajmniej się pośmieje xD
Haru: *100% powagi* Karabiny.
Miju: Krabiny? gdzie! *nagle za nią lewicują sztylety*
UsuńHanako: nigdzie.
Miju: Aż mi się akcja z jednostką dowodzenia przypomniała
Beta: Kiedyś się włamię do systemów piekła.
Miju: ambitny plan
Hanako: Polowanie na potwory. Ja tam wole ludzi zabijać.
Beta: widać że Khoury.
Jenn: W ludziach nie ma niczego interesującego
UsuńEris: Ale są naiwni :)
Jenn: Ty się w końcu kiedyś zamkniesz?
Eris: Nie.
Jenn: Victooor! Zarzuć książką od likwidacji śmieciii!
Miju: Przydała by się
UsuńSombra: Zrobię to prędzej niż Beta
Hanako: nie bądź taka pewna. Beta jest lepsza
Sombra: nie. * wykonuje jeden ruch rękawicą po czym pojawiają się panele ze wszystkimi indormacjami na Ziemi*
Hanako: Porzyczysz tą książkę? Muszę się pozbyć Virii!
Jenn: *otoczona murem tomisk* Czekaj! Najpierw muszę to gówno znaleźć!
UsuńJess: Sombra? Ta Veny?
Haru: Nope, to nie jest bakugan...znaczy się chyba, bo jej nie kojarzę.
Hanako: pomóc?
UsuńMiju: Sombra wypad to nie twój czas
Sombra: Na pewno? *znika* Ni to nie bakugany
Beta: Uważa się za lepszą w hakerstwie. To wojna
Jenn: *pada plecami na ziemię z szeroko rozłożonymi rękami* Nie ma jeeej ;;
UsuńVictor: A to ona się przypadkiem nie spaliła?
Jenn: ...Kurw.
Eris: Hyhyhy
Jenn: Nie śmiej się, raz cię zabiłam, to to powtórzę
Eris: Straaaszne~
Hanako: Jak to nie ma!!! pada na plecy* A już miałam nadzieję.
UsuńMiju: Nadzieja umiera ostatnia
Virria: Trochę w to wątpię. Prawdopodobnie Eris da radę.
Pachet: Sprzeciw
Virria: Doprawdy Pachet
Pachet: Wiem swoje i wiem to, że upadniesz.
Jenn: *przymyka oczy* Nie interesuje mnie zdania kawałka gadatliwego plastiku.
UsuńArtemis: Eh?! Jak możesz!
Jenn: Nie chodziło mi o ciebie, Arti
Artemis: O, to dobrze ^^
Ehem...Tak wiem mam zapłon XD Miałam de ja vu! No więc z racji, że jestem upośledzona na punkcie Nocnych Łowców i wszędzie ich widzę to twoja ekipa przypomina mi ich od początku. Harumi to dla mnie taka Izzy *-*
OdpowiedzUsuńLilka:*mamrocze coś sobie bo jej nie lubi*
Ja:Tak więc I love you and thank you for those memories!
Jack: Zespół odstawienia Clare aktywacja.
Ja: Już niedługo przytulę sobie Władce cienia *.*
Jack: Ogarnęłabyś się-_-
Ja: No już dobrze. Izu i Haru dzięki krzakowi i projekcją utopii chyba już tak na poważnie wzięli się w garść po śmierci rodziców i widać, że się kochają chodź sobie tego nie mówią. W skrócie kupuję ich*tulam Izu i Haru*
Lilka: Możesz ich już puścić nie mają syndromu sierocego-.-
Ja:*puszczam*Masz rację twoja kolej*ściskam ją ale wcale się nie wyrywa*
Jack: O Czarna jak uroczo 3:D
Ja: Zobacz Lilka Jack też chce się przytulić.
Lilka: :)
Jack:*pozbawiony dopływu powietrza*
Czekam na next!
Ps. Odpoczywaj, pij dużo herbaty i już nie skacz po schodach króliku :P
To nie był skok! xDD To był zwykły talent do chodzenia xD
OdpowiedzUsuńJenn: Tylko go nie rozwijaj, bo trzeba będzie ci kupić KPDU
Co to jest?
Jenn: KPDU - Kostium Przeciwko Durnym Upadkom *prezentuje grubą tubę zrobioną z dwóch materacy, która ma otwory na głowę oraz kończyny i biało -czarny kask*
Oklaski dla projektanta...
Haha, czyli nie jestem jedyna, której Haru się z nią kojarzy! Dobrze wiedzieć ^^
Rodzeństwo: *również tulą (choć Haru po sekundzie wahania)*
Jenn: *nadąsana, bo wszyscy się tulą, a nie ją*
Jaaack!
Jenn: Jak Jack to tylko Daniels
Są całkiem podobne z charakteru, ale Harumi trochę spokojniejsza, brakuje jej jeszcze odrobinę takiego wewnętrznego ognia.
UsuńLilka: Hej, Jenn chodź tu to zrobimy stosik.
Jack:Co ja? Jak chcesz whiskacza to leć do monopolowego albo otwórz barek ja po sklepach biegał nie będę.
Jenn: *podchodzi, przechylając głowę na bok* Jaki stosik? Taki jak maka paka czy chcesz palić jakieś czarownice?
UsuńIzumi: Stosik kamieni! ^^ *wyrzuca ręce do góry*
Pat: Takie głupie a żyje
Harumi: Doganiał kocioł garnkowi
Jenn: Blaise! Otwórz szafę!
Alice: Szafę?
Jenn: No..dużo ubrań, chaos, Yuka nie zagląda.
Alice:...xD
Lilka: Chodziło mi o taki stosik jak robili Krudowie. Czyli jeden wielki przytulas^^ A wiedźm bym nie paliła wiesz podobno jestem jedną z nich...
UsuńZmora: Kiedyś wystarczyło by kobieta zaczęła myśleć, a już nazywano ją wiedźmą i palono na stosie. Młot na czarownice...Eh. Istna głupota.
Lilka:Tak, tak. A tak BTW mogliście zabrać te skrzydła aniołka na pewno są sporo warte...O nie. Jack zaczynam gadać jak ty.
Jack: Straszne.
Jenn: *robi się lekko blada i czym prędzej wykopuje Jacka za drzwi, po czym łapie Lilkę w objęcia, gładząc ją po włosach* Ciii, spokojnie, to dopiero faza wstępna, nie staniesz się takiem burakiem. A jak tak, to ten świat serio powinien pójść w cholerę
UsuńPat: Lecz się
Blaise: Już za późno
Jenn: Mordy.
Lilka:*mruga ze zdziwienia* Okej.
UsuńJack:*robi na drzwiach Jenny graffiti*
Jenn: *dalej ją tuląc, idzie do przedpokoju i z kopniaka otwiera drzwi, przy okazji trafiając Jacka* Uuu, co ty tu maziasz? Pożegnalne rysunki dla mnie? *i tak się stąd wyprowadza, więc ma to gdzieś*
UsuńHaru: *wychodzi za nią, żrąc lody z kubełka* Tylko żeby babsko z 4 nie przyleciało.
Pat: Ufufu, co ja widzę? Czyżbyś nabierała tłuszczyku, bo chłopak cię nie odwiedza?
Haru: *wkłada łyżkę do buzi, zdejmuje z ucha kolczyk, który wraca do rozmiarów pistoletu i strzela w niego kilka razy, po czym wraca do jedzenia*
Jenn: XDD
Jack:*uśmiechnął się niczym aniołek i podał Jenny spray* Potrzymasz? No pewnie.*Puka do pani z pod czwórki i spiernicza. Na drzwiach napisał ,,Babsko z pod 4 to smoczyca. by. Jennyfer Ashida".
UsuńLilka: Pewnie nie ma czasu. Musi pomagać cioci Hani w studiowaniu.
Jenn: *drga jej brew, a wokół zaczyna sie tworzyć ciemna aura*
UsuńBabsko z 4: *otwiera drzwi i już w progu się zapowietrza*
Jenn; *nie czeka na ciąg dalszy, tylko rzuca w wiedźmę sprayem i leci za Jackiem, a gdy go dopada sprzedaje mu kopniaka* Zgiń.
Jack:*uskoczył przed kopniakiem i nadal się śmieje*Ty wiesz, że mnie kochasz diablątko :)
UsuńLilka: Ej, ale ty go tam nie kop tylko ja mogę się nad nim znęcać!
Jenn: *ciągnie Jacka z policzek* Eh? To on jest twoim workiem treningowym? Myślałam, że Yoyo
UsuńLilka: Jack nie jest moim workiem treningowym tylko...kimś ważnym.
UsuńJack:*odrobinę zniekształcona mowa prze to pucianie* Oo bo się wzruszę-_-*paca Jenn po łapkach* Nie toje to nie macaj bo powiem, że mnie molestujesz.
Lilka: A o Bucu nie mówmy, ok?
Jenn: O nie, ale się boję *sarkazm z kilometra* Ok, ok on to faktycznie nie jest gorący temat
UsuńIzu: Kto jest gorący?
Na pewno nie Stev Jobs!
Jenn: Jprd xD Angel, przedawkowałaś, STOP
Nie mów mi jak mam żyć