Podniosłam filiżankę z białej porcelany
zdobioną rysunkami czarnych kwiatów. Czerwona powierzchnia herbaty zafalowała
łagodnie, przez co moje odbicie zaczęło się marszczyć. Siedziałam wraz z
dziadkiem w niewielkim, przytulnie urządzonym gabinecie przy okrągłym stoliku.
– Czyż to nie zabawne, Jennifer? – spytał Hiroshi
ochrypłym głosem, który kiedyś by sprawił mi koszmary na dobre kilka miesięcy.
–
Co takiego? – Uniosłam brew, biorąc łyk napoju. Z przyjemnością stwierdziłam,
że to herbata z owoców leśnych. – To że rozmawiamy, chociaż powinnam być
martwa?
–
Och, nie. Nie planowałem cię wtedy zabić.
–
Oya, naprawdę? – Odłożyłam filiżankę i rozsiadłam się wygodniej. – W takim
razie może mi opowiesz, o co ci chodzi? Spokojnie, mamy dużo czasu. Nie jestem
owładnięta chęcią zemsty, głównie zależy mi na tym, by dowiedzieć się, skąd ten cały cyrk.
–
Nie martwisz się o przyjaciół?
–
Phi, jedyne zagrożenie stanowiła laska
od dźwięku – Pokazałam mu pięć palców. – Ale z tego co widziałam, jej psychika
padła. Poza tym nie ma tu też Yuki i tego Fumio – Zagięłam trzy. – Pozostał jedynie
aniołek i Hideki. Naprawdę myślisz, że stanowią jakieś zagrożenie dla nas? –
Parsknęłam śmiechem, kręcąc głową. – Jesteś naiwny.
Hiroshi westchnął i sięgnął po mały pilocik.
Kiedy nacisnął czerwony przycisk, kilka ekranów za jego plecami włączyło się i
pokazało obrazy z kamer z całego budynku. Dziadyga trafiła idealnie w czasie,
bo właśnie mogłam zobaczyć, jak Haru ładuje cały magazynek karabinu w czaszkę Hidekiego.
Psychopata padł na posadzkę, a wokół jego głowy zaczęła się tworzyć krwawa
aureolka. Chwilunia, czy ja właśnie straciłam fana?
-
Szybciej stalkera – mruknęła z politowaniem Artemis.
Wzruszyłam ramionami i ogarnęłam wzrokiem
pozostałe ekrany. Banda strażników, która przywlokła się tutaj z nami, okazała
się nie być totalnymi ciotami, tylko całkiem zręcznymi wojownikami, którzy bez
zbędnego wahania pozbywali się nadciągających przeciwników. Patrick, mający
oczy utkwione w małym laptopie, nawet ich nie zauważał, bo jedną ręką ciskał
kule energii, a drugą pisał coś na klawiaturze. Taa, ale to ja jestem ta
beztroska i pozbawiona rozsądku!
Izu w gruncie rzeczy miał najgorzej, bo na jego
drodze stanął aniołek. Biedny, teraz będzie musiał się nasłuchać wykładu o
tym jakie to demony są złe, agresywne, bezlitosne i tak i tak dalej, bo te kupy
pierzu są wyjątkowo uparte i długo zdychają. Poważnie, trzeba im podciąć krtań
albo wyciąć język, żeby nie zaczęły pieprzyć o swoim światopoglądzie i potędze
tego swojego tam...yyy...archanioła czy jakoś tak.
Matko, Kimiko by mnie zabiła, gdy widziała,
że nadal jest zielona w kwestii rządów u innych ras. Chociaż nie, spokojnie,
najpierw dziadek będzie chciał mnie zaciupać i jeszcze może mu się udać. Tsa,
na pewno, yhym.
–
Chyba im coś nie idzie – stwierdziłam,
uśmiechając się.
–
Bezużyteczna banda głupców – syknął Hiroshi.
– Cóż, będę musiał się was wszystkich pozbyć sam.
–
Ojej, czyli chcesz nas pozabijać? Jak miło, naprawdę nie spodziewałam się
tego! Yosh, skoro masz takie plany, to
może załatwimy to szybko, dziadku?
–
Czyli jak, Jennifer?
–
Po prostu zadam ci pytania, a ty mi na nie ładnie odpowiesz. Bo coś czuję, że
twoja historia ciągnęłaby się i ciągnęła, a chciałabym zdążyć na nowy
horror do kina.
–
Heh – Po raz pierwszy się uśmiechnął, przez co zmarszczki wokół jego oczu bardziej się pogłębiły. – Mówisz to tak, jakbyś była pewna, że wyjdziesz stąd
żywa. Jesteś tak samo naiwna i głupia
jak twój ojciec.
–
Już mi tak nie słodź – Wytknęłam język. – I do rzeczy. Chcesz mieć to szybko z
głowy, nie?
Zacisnął usta w wąską linię, a w oczach
powoli ujawniała się cała nienawiść, jaką mnie darzył. Cudnego mam dziadka,
prawda?
–
Moja matka była człowiekiem, ale ojciec demonem. Mimo to jestem czystej krwi,
chociaż powinnam być mieszanej. Dlaczego?
–
Poznałaś Eris, prawda? Amane, ja i ty jesteśmy z jej przeklętego rodu. Krew tej
wiedźmy płynie w naszych żyłach – Zacisnął pięści. – Krew, która bardziej
przypomina demoniczną niż ludzką. Przeklęty gen, który sprawił, że stałaś się
taka szkaradą.
Zagwizdałam cicho. Czyli wychodzi, że
zajebałam własną przodkinię? Nie no świetnie, może jeszcze niech wyjdzie, że ja
i Yoyo jesteśmy kuzynami, to wyjdę i nie wrócę.
–
Ooookej – Zmarszczyłam brwi. – Lecimy dalej. Czemu zabiłeś moją matką; swoją
własną córkę?
–
Nie spytasz o ojca?
–
Gdyby tata wtedy żył, ta rozmowa by się nie odbyła. Jesteś tylko słabym
człowiekiem, nie ma szans, byś go pokonał. Poza tym pamiętam, że zginął rok
wcześniej na misji w Piekle. Więc?
–
Bezczelna gówniara – syknął, na co się promiennie uśmiechnęłam. Żyłka powoli
zaczęła pulsować zupełnie jak u Yoyo. – Ratowałem Amane.
–
Ratowałeś mamę? – Przechyliłam głowę. –
Podpalając świątynie i zabijając ją? Kurde, dziadek, ty masz gorsze rozumowanie
pomocy ode mnie!
W tym momencie Artemis nie wytrzymała i
uderzyła się płaską dłonią w czoło.
–
Amane zawsze była dobrym dzieckiem. Kochanym, szczerym, rozsądnym – Hiroshi z
nostalgią zapatrzył się w herbatę. O nie, czuję wywód na co najmniej godzinę,
ratuj się kto może. – Kochałem ją i widziałem, że nikt nie jest jej godzien,
dlatego trzymałem ją jak najbliżej siebie. Starałem się, by miała wszystko,
czego zapragnęła. Wierzyłem, że ona będzie pierwszym białym kwiatem, który
wyrósł w tym skażonym rodzie. Jednak...– Zielone oczy pociemniały i skierowały
się na mnie. – pojawił się twój ojciec i wszystko zniszczył! – wrzasnął i
uderzył pięściami w stolik. Filiżanki podskoczyły i wywróciły się. Blat zalała
brązowa i różowa ciecz. – Omamił ją, sprawił, że uciekła. Odebrał mi ją!
–
Mówiąc krótko, nie umiałeś pogodzić się, że twój cenny ptak uciekł z klatki –
stwierdziłam, wzruszając ramionami. – Nie dziwię się mamie. Każda uciekłaby od
ciebie.
–
Zamknij się! – Cisnął we mnie talerzem, który złapał między dwa palce. – Nic nie
rozumiesz! Twój przeklęty ojciec zbrukał moją biedną Amane. Moją biedną,
kochaną córeczkę! – łzy zaczęły mu cieknąć ciurkiem po policzkach, ale w oczach
nie było smutku tylko obłąkanie. Tak samo jak w uśmiechu, który wykrzywiał mu
usta. Facet przede mną był jedną z najczystszych form szaleństwa, jaką w życiu
widziałam.
–
Dlatego ją zabiłeś? Bo pokochała jeszcze kogoś oprócz ciebie?
Ale Hiroshi już mnie nie słyszał. Psychoza
pochłonęła go do reszty.
–
Szukałem jej. Bardzo długo, aż w końcu
dowiedziałem się, że zamieszkała w miasteczku na Okinawie. Wtedy ujrzałem ciebie
po raz pierwszy – Zachichotał i wsunął palce we włosy. – Byłaś taka podobna do
Amane. Taka śliczna, taka bezbronna, taka...czysta. Pomyślałem, że może twój
ojciec nie jest taki zły, że mogę mieć wspaniałą wnuczkę, ale – Wbił paznokcie
w skórę głowy, a twarzy wykrzywił mu grymas wściekłości. – ujrzałem też
prawdziwą postać twojego ojca. Przebrzydłego, odrażającego demona, który
przytulał moją Amane!
–
Weź najpierw spojrzyj w lustro, dziadygo – prychnęłam.
–
Jenn, on cię nie słyszy – westchnęła Artemis, mrużąc oczy. – Oszalał.
–
Wiem, ale nie będzie mi taty obrażał! Papa był przystojny i to bardzo.
Hiroshi zamilkł. Uniosłam brew. Czyżby to koniec monologu i
zaraz rzuci się na mnie z wodą święconą albo innym cholerstwem? Popchnęłam
lekko kciukiem tsukę, by katana mogła się nieco wysunąć z sayi.
Dziadyga dalej się nie odzywała ani nie
poruszyła, co powoli zaczęło mnie wnerwiać. W normalnych okolicznościach jego
łeb już dawno by toczył się po podłodze, ale chciałabym się łaskawie
dowiedzieć, jak do tego wszystkiego doszło.
–
Ty byłaś jej największym przekleństwem –
odezwał się wreszcie, wpatrując w podłogę. – Dlatego na nią napadłem wraz z
moimi ludźmi. Chciałem, by cię własnoręcznie zabiła, by uratowała swoją duszę,
ale Amane...ona...ona – Zacisnął zęby. – ona cię zasłoniła własnym ciałem. Ten
demon sprawił, że oszalała! Wtedy zrozumiałem, że muszę ją zabić. Tylko tak mogłem
odprawić nad nią egzorcyzm i błagać bogów o litość nad nią.
–
Zabiłeś córkę, bo broniła swoje dziecko – powiedziałam cicho. – I jeszcze
twierdzisz, że ona była szalona... – Poczułam, jak moja krew staje się coraz
gorętsza.
–
Złościsz się? – Roześmiał się, po czym zaczął kaszleć. – To ci niespodzianka!
Myślałem, że nie okazujesz emocji!
–
Tylko mówię na głos największy absurd
jaki udało mi się usłyszeć – Machnęłam ręką. – Nie ekscytuj się tak i kończ
historię.
–
Szczęśliwym trafem, ty przeżyłaś.
Taa, koniec końców okazało się, że nikt mnie
nie zepchnął z tej skarpy. Sama z niej zleciałam, kiedy oślepiona łzami i
strachem starałam się uciec. Nie patrzyłam, gdzie biegnę i stało się. Uderzyłam
głową o kamień i moje wspomnienia wziął szlag. A to, że nikt mnie nie znał, nie
było niczym dziwnym. Mama ukrywała mnie przed ludźmi i nikt nie wiedział o moim
istnieniu.
–
Na początku chciałem cię zabić, ale wpadłem na lepszy pomysł. Kilka wiosek
dalej mieszkała miko – Noriko, u której się zatrzymałem, kiedy szukałem Amane.
Wiedziałem, że nienawidzi demonów całym sercem, więc postanowiłem ją
wykorzystać. Potem poszło już łatwo, nie sądzisz? Wystarczyło jedynie zapoznać
Noriko z doktorem Troyem, by zafundować ci prawdziwe piekło na ziemi!
–
Mam rozumieć, że nie zabiłeś mnie, bym mogła „odpokutować” grzechy rodziców?
–
Nie, nie rodziców, Jennifer. SWOJE. Musisz odpokutować to, że przyszłaś na
świat, że wyglądasz tak samo jak Amane, że ona przez ciebie umarła!
–
A potem stworzyłeś to? – Rozłożyłam ręce, ignorując jego wrzaski.
–
Nieee – Uśmiechnął się psychopatycznie. –
Kiedy powróciłaś żywa z ośrodka, byłem szczerze zdziwiony, ale nie dlatego, że
żyłaś. Był z tobą ktoś jeszcze. Chłopak. Michael.
Otworzyłam szeroko oczy, a serce zaczęło
szybcieć bić.
–
Ci ludzie mieli księgę od ciebie?
–
Zgadza się! Zawsze, kiedy stawałaś się szczęśliwa,
niszczyłem ci życie, Jennifer. Zabrałem ci ukochanego brata, jedyną istotę,
która cię kiedykolwiek kochała! – Zrobił obrót, wywalając krzesło i nachylił
się nade mną. – Teraz rozumiesz? Przez całe twoje życie byłem tuż za tobą.
Widziałem, co robisz, z kim się przyjaźnisz, kiedy płaczesz, kiedy zabijasz,
kiedy się uśmiechasz. Wiem o tobie więcej od ciebie samej.
–
Ale mordę to weź, ślinisz się –
Odepchnęłam go, zaciskając drżącą dłoń na rękojeści. – Dobra, trochę nam
się to przeciągnęło – uznałam, zerkając na zegar. – Dlatego ostatnie pytanko!
Jakim cudem tak wielu magów i innych ras za tobą podąża?
–
Dzięki temu – Podniósł do góry srebrnego
beya; Hypno. – Potęga Hypnosa jest niezrównana! Mogłem mieszać każdemu w
głowie, udawać, że umiem czarować, czytać w myślach. Wszystko! Ale czasami
wystarczyło też postąpić podobnie jak z Rin. Dać jej iluzję czegoś, czego nie
ma. Zniewolić ją i uzależnić od siebie. Wykorzystałem ich, stworzyłem ten
ośrodek i powoli zacząłem cię wprowadzać w swoją grę. A wiesz, o czym oni
myśleli? Że chcę spełnić ich marzenia.
–
Huh, otaczasz się osobami z podobnym poziomem IQ – stwierdziłam, wstając. –
Okej, za pół godziny mam seans, więc może już to skończymy?
****
Nil czuł zapach cytryny, przez który kręciło
go w nosie. Zaraz...cytryny? Przecież był w pomieszczeniu z jakimś dziwnym
gościem. Co on takiego mówił? W chaosie wspomnień, próbował wychwycić jego słowa. W
końcu mu się udało. Ach, tak, że jest dziadkiem Jenny i ma zamiar ją zabić. Ale
co się stało potem?
Powoli przed oczami zaczęły mu się formować
obrazy i wszystko zrozumiał. Ktoś im przyszedł na ratunek.
–
Myślisz, że żyje? – Usłyszał nad sobą kobiecy powątpiewający głos. Wydawało mu
się dziwnie znajomy.
–
Nie jest zimny, więc raczej tak – tym razem odezwał się mężczyzna, ale wrażenie
było takie samo. Znał ich albo przynajmniej kojarzył.
Zebrał wszystkie siły i powoli otworzył oczy.
Został uraczony widokiem wysokiej dziewczyny o długich bordowych włosach, która
trzymała karabin, i kucającego rudego chłopaka z uśmiechem na twarzy. Nie musiał
im się długo przyglądać, by dojść do wniosku, że są rodzeństwem.
–
Kim jesteście? – wydusił, czując, że płuca palą go żywym ogniem.
–
O! Żyjesz! – Chłopakowi zaświeciły się oczy. – Widzisz, Haru? Miałem rację!
–
Całe szczęście – odetchnęła Harumi. – W takim razie trzech przeżyło.
–
Jak to trzech? – spytali równocześnie Nil i Izumi.
–
Ten z czarnymi włosami nie oddychał i miał głęboką ranę w brzuchu, gdy go
znalazłam.
Nil poczuł, że wokół szyi zaciska mu się
pętla. Masamune...nie żyje?
– Gdzie on jest? – zadał kolejne pytanie, próbując się podnieść. Niestety jego ciało było zbyt obolałe i nawet nie myślało się go posłuchać.
– Gdzie on jest? – zadał kolejne pytanie, próbując się podnieść. Niestety jego ciało było zbyt obolałe i nawet nie myślało się go posłuchać.
– Na zewnątrz, zajął się nim jeden gwardzista,
bo mogłam się pomylić – powiedziała Haru po czym zwróciła się do Patricka. – I jak
tam rozkazy?
–
Mam ich przenieść do wyznaczonego szpitala, a wy macie się stąd zmywać. Gdzie
jest Jenn?
Rodzeństwo rozłożyło ręce i pokręciło
głowami. Patrick przejechał ręką po twarzy. Chyba nie było misji, gdzie ta
wariatka działałaby rozsądnie.
-
Dobra – Informatyk schylił się i przerzucił rękę Nila przez kark, po czym
dźwignął się do góry. Zrobił to samo z Gingą i Chrisem, którzy do tej pory
spoczywali nieprzytomni pod ścianą. – Ja lecę, a wy popatrzcie jeszcze za
Jenn, ok? Jakby coś się działo, znikajcie stąd jak najszybciej i wzywajcie
posiłki.
-
Aye, kapitanie! – Izumi zasalutował i starł krew z policzka. – Ej, a wiecie, że
te plotki, o tym, że im potężniejszy anioł, tym jego krew pachnie bardziej
owocowo, są prawdziwe? Kiedy pokonałem tego gostka, to tak zaleciało jabłkami,
że w głowie mi się zakręciło.
****
Oczywiście nie byłam potulnym dzieckiem,
czekającym, aż Hiroshi się zgodzi, tylko zamachnęłam się na niego kataną.
Zdołał odskoczyć, ale szybko się obróciłam i wbiłam mu ostrze w ramię. Jednak,
mu mojemu zdumieniu, z rany nie zaczęła cieknąć krew.
–
Co to jest? – mruknęłam, cofając się o kilka kroków i wyrywając miecz.
– Oj, Jennifer, nie bądź taka gwałtowna – roześmiał się Hiroshi, a jego rana
zaczęła się zarastać. Zmrużyłam oczy. Skąd u niego wytrzasnęła się umiejętność
regeneracji?
-
Chyba nie myślałaś, że nie przygotuje się na wojnę z tobą? – spytał, odwracając
się. Jego skóra stała się dużo bledsza, natomiast pod oczami pojawiły się czarne znaczki. – Nie zbierałem krwi opętanych bezcelowo, Jenny.
–
No świetnie, boss dostał swojego power-up’a – warknęłam. Kurna, muszę przestać
siedzieć tyle z Patem, zaczynam gadać jak on!
– Poza tym chciałbym ci pokazać jedną rzecz – Pstryknął palcami, a ekrany po raz
kolejny pokazały obrazy z kamer.
Ujrzałam Harumi i Izumiego owiniętych przez
jakieś dziwne, granatowe pnącza.
– Co to za gówno?
– To pnącza drzewa Desiderium. Odbiera siły życiowe i sprawia, że widzisz rzeczy,
za którymi najbardziej tęsknisz. Jeśli twoi znajomi dadzą się ponieść
tęsknocie, czeka ich zguba.
– No i oczywiście atrakcja wieczoru, pułapka antagonisty! – Wywróciłam oczami.
On serio jest taki głupi czy po prostu ślepy?
Taaa, powróciłam! Oczywiście po ponad miesiącu, bo przecież inaczej nie umiem. Wybaczcie, że taki przegadany rozdział, ale nie chciało mi się pisać retrospekcji, więc Hiroshi musiał się wygadać xD Wgl zauważyłam, że fabuła i antagonista jak z shouena, tylko Jenn z innej bajki ma to wszystko gdzieś, zabije, to co jej stanie na drodze i pójdzie dalej xD Dobra, mam nadzieję, że coś tam się wyjaśniło, a teraz spadam pisać coś do Jess, przy dźwiękach wichury.
Do zobaczenia!
Miju:*o mało nie wpadła w szał przez słowa Hiroshi*
OdpowiedzUsuńBeta:tylko nie wybuchnij
"Ej, a wiecie, że te plotki, o tym, że im potężniejszy anioł, tym jego krew pachnie bardziej owocowo, są prawdziwe? Kiedy pokonałem tego gostka, to tak zaleciało jabłkami, że w głowie mi się zakręciło."
Hanako: Założe się że wszyscy wiedzieli że plotka jest prawdziwa a ty jedyny nie
"Podpalając świątynie i zabijając ją? Kurde, dziadek, ty masz gorsze rozumowanie pomocy ode mnie!"
Miju: dość ciekawe to rozumowanie pomocy
Super ten rozdział czekam na kolejny
Jenn: *jest okazem spokoju i patrzy na Autorkę, którą powoli trafia szlag*
UsuńCzy tylko w moim pieprzonym województwie jest coś nie tak z prądem? -.-
Jenn: Ale fajnie wieje xD
Zamknij się, nie mam prądu!
Jenn: Ach te polskie orkany
Przysięgam, zatłukę cię
Izumi: Mało walczymy z aniołami, więc niekoniecznie ;3
Hanako: A to już rozumiem.
UsuńJa: Nie chce jutra i wtorku 😭😭
Miju: co cię pogrzalo by iść do technikum?
Ja: to że po liceum studia są obowiązkiem, a ja chce zawód
Ja: u mnie na wakacjach gdy ja byłam w krakowie u dawnej koleżanki to w moim mieście kilkanaście uluc na raz straciło na 3 godziny prąd. Koleżanka śmiała się że apokalipsa nadchodzi po tym jak ją spotkałam
*podziwia Armagedon na ulicy* Nie ma bata żebym dziś wyszła xD
UsuńJenn: Jak to nie? Przecież jest taka urocza pogoda, słońce świeci
Izumi: Gałęzie latają
Haru: śmietniki się wywracają
Witamy w moim mieście...Shit jak ja rozdział wrzuce?!
Jess: No to bosko xD
U mnie raz grad raz słońce nie chce się wychodzić z domu.
UsuńMiju: ale pewnie po kawę pójdziesz
Ja: za zimno
Hanako: co ty narzekasz ciepło jest
Ja i Miju: Zimno!
Piotr: Oj Miju długo to byś w arosji nie pociągnęła
Miju: Stul pysk Ruski Khoury!
*odzyskała wszystko i tuli laptopa* Moje biedne bobo, tyle bez mamy
UsuńJenn: *wzdycha* Pat zaraziłeś ją -.-
Pat: Jest taka bez mojej pomocy
Jenn:...
U mnie dalej gałęzie latają ale przynajmniej już nie leje...jeszcze ;3 *otwiera Worda i wraca do rozdziału*
Jenn: Ruski? Macie może jeszcze niemieckiego?
Miju: Są Egipsy, Węgierscy i Ruscy Khoury. Ruscy nie znoszą Węgierskich i Egipskich bo się wywodzą od poprzrdnurgo przywódcy rodziny którym był mój pradziad
UsuńBeta: pokrecona ta twoja rodzina.
Miju: nie
Beta: dobra zacxynam szukać dowodów, ale Hanako to niezły przykład
Jenn: Z rodziną najlepiej na zdjęciach, a ten dzieciak jest jakiś dziwny. Po co ona trzyma beya, skoro nie chce go używać? xD
UsuńIzu: Niech go puści, a on pofrunie gdzieś daleko daleko, gdzie odnajdzie swojego bleydera
Artemis&Helios: Gdyby to było takie łatwe
Jenn: Ewentualnie może ją wepchnąć w jakąś skałę, za jakieś 5 lat na pewno ktoś ją stamtąd wygrzebie
Miju:ojciec od niej wymaga posiafania beya. Viria specjalnie coś odejść nie chce.
UsuńIvan:Pokrecona osoba
Miju: Pokrecony to ty jesteś ruski
Pachet: będzie wiele osób w tedy co spróbują zdobyć bey'a ale Hanako Virii nie odda
Hanako: A nie możemy podyskutować o kimś innym tylko o mnie?
Jenn: *zerka na Hanako i wzdycha* Wymieniliśmy może o tobie ze 4 zdania, o co ty się tak spinasz? Drugi Yoyo się rodzi >.>
OdpowiedzUsuńGdzie?! *.*
Jenn: Nie taki Yoyo
Aaa, już myślałam ;; *smuta i wraca do oglądania Inuyashy*
Miju: Hanako słyszysz mnie jeszcze? Matko trzeba ją na leczenie puki nie jest za późno
UsuńPiotr i Ivan: Kto to Yoyo?
Miju: Tategami
Ivan:*śmieje się* co takiego zrobił że dali mu takie głupie przezwisko
Jenn: *wychyla się nad ramię Miju* Zemdlała? xD Yoyo, pacz, zostałeś chorobą!
UsuńKyoya: Yuhuuu
Jenn: Ach, ta radość aż z ciebie tryska. Przezwisko nadał mu Yuu, taki uroczy malec ^^
Miju: Jeszcze nie.
UsuńHanako: *pada nieprzytomna*
Miju: A nie no przecież jej nic nie zniszczy moja krew. ASHA! Co z One shot ze mną i resztą w Hogwarcie?
Ja: Daj mi żyć Khoury
Akana: To już nie Atsuba
Ja: Nazwisko już zmieniła
Jenn: Ale pięknie plasnęła, szacun. Tak, zmieniła, dobre tempo, nawet Pat już to ogarnął
UsuńPat: Co?
Jenn: Nic nic
Akana: Ukrywam się przed wojskiem i zawodowymi mordercami. Nic nie wiem co się dzieje. Ja znikam *znikam*
UsuńMiju: I wszystko jasne. Asha kiedy ten One Shot!
Ja:*chowam się za książkami* uczę się daj mi życ
Miju: Nie udawaj
Jenn: *marszczy brwi* Nie prościej ich zabić?
UsuńKyoya: Ty nie masz innych rozwiązań, nie?
Jenn: Mam. Ale nie na stalkerów, psychopatów, wrogów, aniołki no i takich idiotów jak ty czy Ryo
Kyoya: *ironiczny ton* Poczułem się zagrożony
Jenn: No ja też słyszałam, że Sieraa odzyskała przytomność
Kyoya: ...
Miju: Akana jakie to wojsko...Akana
UsuńAkana:*przez głośniki* Sirrian i Rutian
Miju: to się nie dziwie są baaaardzo liczrbni a Rutianie to najlepsi wojskowi
Miju: Sierra odzyskała przytomność. Hmmmm zapowiada się na nieźle śmianie
Jenn: *dalej nie widzi żadnego problemu*
Usuń*otula się kołdrą i kocem* Kurde dziwnie się z tym czuje, że chce zarówno oglądać bakugan jak i beyblade
Jenn: O twoich dramatach moralnych można by napisać książkę
Stul pysk, lucyferskie dziecko, ja tu próbuje wymusić współpracę z weną
Miju: wymuszenie współpracy z weną. Życzę powodzenia
UsuńHanako: coś mnie ominęło
Miju: nic ciekawego
Beta:*śpi oparta o biurko przrd sobą ma laptop*
Miju: co ona znowu planowała?
Akana: pewnie znowu włamanie
*ma dość*
UsuńJenn: *patrzy za szerokim uśmiechem na wene, która siedzi przy oknie*
Naprawdę? Naprawdę kurwa?
Wena: Jakoś twoje zmęczenie mnie przyciąga
*drga jej brew*
Miju: Oj weno ty się nigdy nie zmienisz
UsuńHanako: A niby czemu skoro można innym robić na złość tym że się nie przychodzi od dawna
Wow, czytam to opko już nie wiem jak długo, nigdy wcześniej nie komentowałam, a teraz nie wiem co napisać. Może po prostu... Dobra robota! xD Serio, mało jest historii o Beyblade, nie mówiąc już o DOBRYCH, a ta się do nich z całą pewnością zalicza. Sama zaczęłam pisać własne ff, miałam już kilka rozdziałów gotowych do publikacji, ale koniec końców zaczęłam to robić na wattpadzie, gdzie również czytam parę całkiem niezłych ff. Kończąc. Mega rozdział, nie mogę się doczekać następnych. Trzymaj się cieplutko, żeby cię huragan Grzegorz nie przeleciał xD.
OdpowiedzUsuńHuragan Grzegorz mnie na szczęście nie przeleciał, ale odebrał na trochę prąd xD No ale ładnie oddał, więc mogę mu wybaczyć :3 A tak wgl to witam serdecznie *ściąga czapkę admiralska z głowy i kłania się jak dama* Bardzo dziękuje za miłe słowa i mega się cieszę, że to moje opko zrodzone z chorej głowy przypadło ci do gustu ^^
UsuńPs. Dasz linka na to opko na wtt? :3
Proszę bardzo, tu jest link do prologu :> https://www.wattpad.com/474665620-dziewczyna-dla-bladera-prolog
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, już tam lecę ^^
UsuńRozumiem dziadka. Ta taka moja Halinka XD Nie to żebym była zwolenniczką zabijania czy torturowania ludzi, demonów czy kogo innego, ale ogarniam. Tych "złych" też trzeba doceniać bez nich to byłaby chyba sielanka. Staruszek po prostu nie potrafił sobie poradzić i potrzebował pomocy psychologa. Jakbym nagle mi demon z pod ziemi wyskoczył, taki ponad naturalne stworzenie o którym się nic nie wie to pewnie też bym się osrała. Poza tym trochę trzeba się wczuć żeby taki dziadek miał ręce i nogi.
OdpowiedzUsuńJack: Zaraz raczej ich miał nie będzie.
Ja: Ale wiesz o co mi chodzi, tak?
Jack: No tak, tak.
,,– Ej, a wiecie, że te plotki, o tym, że im potężniejszy anioł, tym jego krew pachnie bardziej owocowo, są prawdziwe? Kiedy pokonałem tego gostka, to tak zaleciało jabłkami, że w głowie mi się zakręciło."
Ja: Aż mi się nie dobrze zrobiło XD
Lilka:*mina jakby jej ktoś zabił chomika* Ale miał takie fajne skrzydełka*przełknęła ślinę i popukała się palcem w policzek* Jeszcze ci tu trochę zostało Izu.
Ja: Tak mi się wydaje, że Haru i Izu pewnie zobaczą rodziców.
Lilka:*usiadła na gałęzi i objęła ją jakby obejmowała konia* Ale zarąbiste.
Zmora:Krzak.
Lilka: A ty głos. Opanujmy je*zaczęła się fajczyć jakąś czarną energią*
Jack: Zejdź z tego!
Lilka: Nie jesteś moim ojcem nie rozkazuj mi!
Jack: Złaź mówię!
Lilka: :P
Ja: A tak między nami blogerkami. Nie zabijaj Masamumu. Kocham jego zapał i energię. Takich bleyderów z ADHD jak on też potrzeba.
Jack: Ja mam kota z ADHD i nie polecam-_-
Komik krótki, ale chyba najważniejsze sprawy poruszyłam. Powinnam jeszcze przeczytać rozdziały u Vanessy i Megan. Jak wy to robicie, że wstawiacie tak po dwa rozdziały?!
Weny życzę!
XOXOXO
Ps. Izu dokop temu drzewu XD
Izu: Aye! *salutuje, po czym ściera krew, strzepuje ją z palców i uśmiecha się radośnie* ^^
UsuńJenn: *nie ma najmniejszego zamiaru rozumieć Hiroshiego, bo ją wkurwił tym, że zabił Michaela i mamę*
Gdyby mi się chciało, a ten akt nie stał mi się kulą u nogi, to może bym jakoś rozwinęła jego postać. Ale mi się nie chciało i wyszedł psychol xD
Izu: Ale Kruk jakąś głębie tam dostrzegła
No nie wiem, zastanowię się xD Moje kamienne serce domaga się zabicia kogoś, a rudy jest niestety jeszcze potrzebny (tak, właśnie zaspoilerowałam, że ruda kupa kłopotów chyba długo nie pożyje)
Jenn: Jak tak lubisz skrzydełka, to ci jakieś załatwię, chcesz?
Kolejni statyści pójdą się walić?
Jenn: No bywa
"Ja: Tak mi się wydaje, że Haru i Izu pewnie zobaczą rodziców."
Nic nie powiem, tajemnica państwowa xD
Jack: Kruk w największym gównie zobaczy głębie tylko potrzebuje czasu żeby to rozważyć.
UsuńJa: Nie no jeśli stwierdzisz, że trzeba go zabić to chyba nikt się nie popłacze z tego powodu.
Lilka: Tylko dlatego, że nikt się nie przywiązał. Jak można chcieć zabić własną rodzinę!*mina a la WTF?*
Ja: Źle zrozumiałam czy chcesz zaciupać Gingę?
Jack: Pewnie ci się przywidziało jak zwykle. Tego rudego nic nie zabije. Takie dobre pojeby jak on nie umierają. Bóg nie zrobi ci dobrze.
Lilka: Nie, nie chcę skrzydeł. Poco mi bez reszty? Żeby wam teraz jakiejś sprawy nie wytoczyli ci archaniołowie za to ze zabiliście jednego z nich. A poza tym...Psikus albo psikus!^^
Julie:*w stroju biedronki* Nie Liliś mówi się cukierek albo psikus. Jack zostaniesz moim Czarnym Kotem?
Jack: Nie-_-
Julie:*idzie się przytulić do Lilki*
Lilka: Masz włożyć te uszy-_-
Jack: Nie-_-
Lilka: Bo jako wiedźma żócę na ciebie klątwę.
Jack: Gadam z tobą to już jest straszne.
Lilka: Pffy. Chodź Juls podpalimy dynię.
Julie: Tak!^^
*ziewa, wtulając się we własną poduszką* Halloween z bliźniaczką jest najlepszeee <3
UsuńHiroshi: Wy tego nie zrozumiecie
Jenn: *wywraca oczami* Tak, tak, głębia splugawienia i inne kwiatki dotarło, zamknij ryj >.> A mogą wytaczać, pocałują klamkę.
Jestem autorką, Jack, mogę wszystko *unosi palec z dramatyczną miną*
Pat: Weź idź spać
Zamknij się =.=
Ekipa: *oni mogą straszyć bez strojów*
Izu: *z wyszczerzem wsuwa cukierki z ogromnej troby w kształcie dyni
UWAGA, POWRÓCIŁAM I MAM ZAMIAR WALNĄĆ KOMA WIĘC NAPIJ SIĘ KAWY! XD
OdpowiedzUsuńKel: No leć z tym, zaraz lekcja
Obsługa, to kłiiitam
Meg: *potrząsa Vanessą* Ty mała zarazo, czemuś przestała to czytać, no!?
T-ty-ylko... n-nie... m-m-mała! M-mam metr 70!
Kelly: 69
*morderczy wzrok* j-już 70! A t-ty moż-e-esz przestać m-ną trz-ąchać!?
Meg: *puszcza Nesse, ale nadal ma nadąsaną minę*
*układa włosy* tak szczerze... to myślałam, że mam do nadrobienia max 10 rozdziałów, MAX.... a tu prawie 20 xD
Kel: Nie ma się czym chwalić
Ale nadrobiłam w jeden... dw!... trzy! dni, nadrobiłam!
To teraz w ramach długoterminowej nieobecności po krótce postaram się skomemtować każdy z tych 20 rozdzialików ^^"
Kel: Coś czuję że bd dużo kopiowania
Chociaż raz napiszę porządny kom!!
Meg: Albo kilka, bo się ten esej w jednym raczej nie zmieści
Rozdział 41:
Kelly: *zachłysnęła się powietrzem, czytając końcówkę* łohoho, cóż to się stanęło
Meg: Oj daj spokój, każdy może się nawrócić (choć istnieją wyjątki *morduje Hyomę wzrokiem*) niektórym głupota pozostanie po wieki.
Sakuraaaaaa! Chcę takiego kotka *.*
Meg: Wyszkol Hiro, on też już jest małym demonem
*uśmiech pomocnika Śmierci* *zaczyna poważnie rozważać takową opcję*
R 42:
Phyyyyyyy! *prycha na widok Alter* za nią to nie tęskniłam, ni huhu
Kelly: Ale paczaj - dedła!
Meg: To się chyba inaczej pisze
Kelly: A kij, grunt, że zdechła!
Meg: Czemu mam przeczucie, że jednak nie....
Kelly: Przebiła ją dwa razy kataną!
Meg: Eh, dziecko, jak ty mało wiesz o życiu...
Kelly: Jestem w tym samym wieku, co ty!
Meg: Teoretycznie. Praktycznie jesteś o rok młodsza
Kelly: *otwiera już usta, ale przerywa jej głośne szczekanie*
*Hiro dumny siedzi na brzuchu Nessy z miną króla*
Meg&Kelly: *wszystko mówiące spojrzenia*
R. 43
"Chyba ci chomik z toru wypadł"
Boże, śmiechłam xDD czytam, czytam sobie na przerwie między dwoma polskimi, żeby się odstresować i nagle wybucham śmiechem, a kumpela nie wiedząc co mi jest, trzepła mnie w plecy, bo myślała, że się duszę
Kelly: Co poniekąd podchodziło pod prawdę. Cała czerwona byłaś i oddechu nie mogłaś złapać
Bez przesady...
Meg: *pokazuje jej zdjęcie* byłaś, byłaś
...*no coment*
"Jenny: *jeździ wózkiem sklepowym po mieście*
Izumi: *leci za nią*"
I to dokladnie ja i brat, gdy pojechaliśmy dzisiaj po moich lekcjach do Auchana xD
Kelly: Bo stwierdziłaś że nie chce ci się siedzieć w domu od 14, a na jutro i tak nic nie masz do nauki
Dokładnie! Poza tym, między mną a mamuśką nadal ciężka atmosfera xd chociaż już coraz lepiej, muszem przyznać...
R. 44
"Ujrzała tunel, na którego końcu błyskało małe światełko. "
Meg: *wściekle wymachuje rękami* Nie idź w stronę światła, nie idź w stronę światła to na pewno pociąg!!
*zawzięcie myśli, nucąc pod nosem* Ne, Angel, z jakiej piosenki to tekst? Bo kojarzę, ale za Chiny nie mogę skojarzyć xD *po przeczytaniu podsumowania* nie było pytania!
"Hyhyhy przyznać się ktoś myślał, że Nil coś tam do Jenny może czuć? xD"
*unosi do góry ręke*
Zuzeł: *unosi obie ręce*
Te, czekaj... *czyta pierwszy kom* my tu byłyśmy!
Kel: Egh, jeszcze nawet 18 nie ma a już skleroza ją dopadła
*gorączkowo myśli na jakich to ona była prochach*
R 46
Kelly: A gdzie 45?
Cicho, muszę się sprężyć, bo ten kom nie zmieści się na jeden raz xD
Meg: Było czytać regularnie! *odskakuje w bok, a pies rozbija się o ścianę*
Tam są ruskie artyyyy? *.*
Kelly: *stara się zabrać jej telefon* nie oglądaj tego na lekcji, nie teraz!
Meg: i za pozno....
*widząc ostatni art* *za późno kumpela dźga ją w bok i wybucha krótkim hihotem*
Nauczycielka: Kolejny atak padaczki?
*przypomina sb zajście z pierwszej klasy i ponownie stara się nie udusić ze śmiechu*
*na przerwie*
*pierniczy naukę i stojąc na parapecie łapie zasięg* nooo ja chcę przeczytaaaaać!
Meg: Hm, Jenny odzyskuje wspomnienia... to ja już się boję co bd ze mną
*mina Zła*
Meg: No tak, to tylko skoczyć z klifu mi pozostaje
CDN..... (bo nauczycielka mnie wzrokiem morduje xD)
((*robi za ninje ukrywając się z telefonem przed nauczycielką*
UsuńKel: *robi za parawan z lewej strony*
Meg: *robi za parawan z prawej strony*... możemy czuć się grube....))
R 47
TAK! *podwójne zwycięstwo bo ma i zasięg, i nadrobiła już połowę* to tera szybko do 48 póki jest net
R 48
"Kałuża ciepłej krwi ciągnęła się od kaloryfera aż pod regał z książkami. Kobieta, którą kiedyś uważałam za matkę, leżała wykręcona pod dziwacznym kątem na fioletowym dywanem. Z rany na jej brzuchu oraz ze skroni dalej kapała szkarłatna ciecz. W szeroko otwartych oczach zastygł wyraz przerażenia."
Nie ma to jak optymistycznie zacząć rozdział xD
Meg&Ja: *biorą wdech* Lies! Lies to hide the shame, lies to kill the pain. Lies! As it feels your base, you don't want to blame. Lies! Lies!
Kelly: *stara się nie ogłuchnąć*
Kyaaaaaaa, moja ulubiona piosenkaaaa!
Kelly: Jedna z miliona
Ją jeszcze ogarniam gdzie jest w playliście, inne, takie, których mniej słucham, to już za Chiny nie znajdę xD
"Od tej bibliotekarki biła taka przyjazna aura, że ciężko było być dla niej nieuprzejmym."
Coś o tym wieeemy ^^ mamy teraz najlepszą bibliotekarkę forever and ever!
Kelly: Już na dzień dobry dwie pozytywne uwagi na rzecz pracy dla biblioteki...
Uwielbiam ją! A jeszcze tyle świetnych książek biblioteka ostatnio kupiła... *.*
Meg: Do rzeczy! Bo Angel uśnie, czytając te wypociny o niczym, w zasadzie
A teraz będzie bez składu i ładu xD
54.
Kimikoooooooooo! Jak ja za nią tęskniłam *.* za tym jej "piekielnym spokojem" od którefo włos się na głiwie jeży
Kel; Mogłabym mieć taką mamuśke...
Przynajmnjej by cie wychowała twarda reka!!
A co do nexta to tez mam czasem ochotę żeby ten świat szlag trafil... zwłaszcza jak ledwo żywa przychodzisz do szkoły żeby napisac klasowke a klasa oznajmia ze przełożyli... malutka chec mordu
57
"Patrick, mający oczy utkwione w małym laptopie, nawet ich nie zauważał, bo jedną ręką ciskał kule energii, a drugą pisał coś na klawiaturze. Taa, ale to ja jestem ta beztroska i pozbawiona rozsądku!"
Uwielbiam goscia xD
"Zagwizdałam cicho. Czyli wychodzi, że zajebałam własną przodkinię?"
Meg: Można i tak... Nessa, czemu jestem taka zrąbana że chce mi się śmiać w takich sytuacjach?!
No bo to Jenn, u niej nie da się nie śmiać xD
"Nie, nie rodziców, Jennifer. SWOJE. Musisz odpokutować to, że przyszłaś na świat, że wyglądasz tak samo jak Amane, że ona przez ciebie umarła!"
Kel: Idź się utop w herbacie, pływa tam na stoliku
*stara się nie dostać apopleksji na lekcji*
dobra! Nadrobiłaaaaaaaaaam! Kto jest ze mnie dumny?! ^^
Kel&Meg: *Sceptyczbe miny*
*pioruny w tle*
Meg: No dobra dobra ale i tak moglas czytac regularnie
*zdziela ją klawiaturą w łeb*
Iiii... straciłam wątek!
Kel: ujmując rzecz w paru słowach - Nessa ba glupia ze przestala to czytac ale poszla po rozum do glowy i teraz jest z siebie mega dumna, i ma glosna nadzieje ze, Angel, ruszysz dupę z pomocą Jenn i rwszty ekipy, jesli bedzie trzrba, i szybko zakonczysz Akt I, bo Nessa nie usiedzi w miejscu
*mruga pare razy* eee, no tak, dokladnie to chcialam powiedzieć! Wiec chyba sie zwijamy bo jeszcze strace glowe...
CZEKAMY NA JAKIKOLWIEK NEXT!
I ślemy wenę
I ślemy chęci
I ślemy czaaas
I motywacjeeeeee
Meg: Sledzie? O.o
*facrpalm* agh! Telefon mi sie scina!
Kel: za dlugi kom i tyle
To jest moj najdluzszy w zyciu, docen to o.O
trzymaj kciuki ze bd czytala regularnie ;P
Doceni, doceniam *ma po dziurki życia, jest śpiącą i łeb ją boli* a co do nexta, to yyy no staram się coś tam pisać, ale że istnieje coś takiego jak SZKOŁA to trochę mi nie idzie. No i rzecz jasna wena nie jest zbyt łaskawa
UsuńJenn: Pierdolisz
Jenn sama się śmieje z tego, jakie ma popierdolone życie xD
Jenn: I Autorkę
Nie grab sobie, bo serio na sam koniec skończy się TYM
Jenn: *unosi brew i uśmiecha się z pogardą* Myślisz, że kim ja jestem
Typem bohaterki, której Autorka zabić nie może
Jenn: No właśnie *mruży oczy* Więc tamto tym bardziej nie przejdzie
Phi T.T
Hiroshi: *lekceważy wszystkich pochłonięty psychozą*
Jenn: Hmm, dziadek psycho, przodkini masowy morderca i psycho. Mrrr, czekam na kuzyna terrorystę i ciotkę torturującą dzieci w piwnicy.
Spoko
Jenn: Yatta!
Kimiko: *uśmiecha się uprzejmie* Witajcie
Patrick: Teraz to witajcie, a wcześniej zabijała oczami
Kimiko: Słucham?
Patrick: Wzrokiem mordowałaś
Kimiko: *ledwo dostrzegalnie drgnęła jej brew*
Jenn: *klepie Pata w ramie* Ktoś musiał u nas być szczerym pacanem
Patrick: Powiedziała królowa psychopatów
Jenn: Uzupełniamy się ;3
Pat: *puka się w czoło*
Jenn: Żartuje, nie zabiore cię Alice
Alice&Pat: *wzdychają*
Kom miał być dłuższy, ale historia wzywa
Ave!
Heh, doskonale rozumiem i czuje dokladnie to samo... *z checia zamordowania paru osob* w piatek tylko 7 lekcji... i na doslownie KAZDEJ mamy test lub kartkowke... no nic jak skoczyc z mostu!
UsuńMeg: *stara sie cis ogarnac* po wuj wam hustoria i spoleczenstwo i historia zwykla? To bez sensu!!
Jak caly zywot! *przypomnialo jej sie ze musi zrobic dwie interpretacje na polski* choroba!
Kel: *stuka obcasem w podloge* eghem, rozdzial.do.mnie.kiedy?
W terminie blizej nieokreslonym! Eh, chce juz swietaaaaa! Nawet nie ferie bo w ferie zapewne do roboty rodzice mnie wysla >.>
Meg: zycie, samo zycie *unika noża, tasaka i cyrkla oraz ksiazki od matmy*
29 yr old Senior Editor Abdul Bicksteth, hailing from Longueuil enjoys watching movies like "Whisperers, The" and Baseball. Took a trip to Monarch Butterfly Biosphere Reserve and drives a Duesenberg Model SJ Convertible Coupe. Czytaj dalej
OdpowiedzUsuń