niedziela, 30 grudnia 2018

A2 Rozdział 21: Gorzka prawda


   Tsubasą szarpały sprzeczne uczucia. Z jednej strony czuł ulgę, że póki co fala morderstw ustała, ale z drugiej to bardziej wyglądało na ciszę przed burzą. Na razie nikt nie próbował choćby tknąć Legendarnych, jednak środki ostrożności zostały zachowane. Bleyderom nie wolno było opuszczać terenu WBBA bez eskorty. Zresztą nie mogli narzekać na nudę, gdyż specjalnie na ich przyjazd Ryo Hagane sypnął pieniędzmi, tworząc nowe areny, sale kinowe, rozbudowując ogródek znajdujący się na tarasie oraz kawiarnię będącą na parterze. Dzięki temu nie byli specjalnie marudni.
   Z jednym wyjątkiem.
– Jeszcze raz, Leone!
   Kyoya już chyba po raz czternasty tego dnia wyzwał kogoś na pojedynek. Tym razem był to Chris wyrwany gwałtownie z drzemki. Blondyn nigdy nie odmawiał walki i teraz obydwa beye wściekle na siebie nacierały, czemu towarzyszyły sypiące się na boki iskry oraz delikatne fale uderzeniowe rozchodzące się po arenie. Madoka siedziała na balkoniku nad nimi, jednym okiem obserwując bitwę i dokończając renowację Jupitera Dunamisa.
– Orion! Pierścień Banardu!
– Leone! Lwi Ryk!
   Otori nie czekał na zakończenie bitwy i wyszedł z pomieszczenia. Widział, że lwim bleyderem coraz bardziej szarpią nerwy, zwłaszcza gdy dowiedział się, że nikt nie potrafi odnaleźć Ryugi. Zrobił aferę i zaraz chciał wyruszyć na wyprawę, by odnaleźć Kishatsu. O mało nie skończyło się to utratą połowy ścian w budynku, lecz został w porę powstrzymamy przez specjalny oddział agentów. Wrzask Madoki też miał w tym swój udział, gdyż go prawie ogłuszył.
   Wszedł do gabinetu szefa. Hagane siedział odwrócony do niego tyłem i uważnie obserwował kilka obrazów z kamer przedstawiające chaos na ulicach, zniszczone drogi i połamane lampy uliczne lub zerwane linie energetyczne.
– Kolejne ataki? – spytał, podchodząc do biurka.
– Owszem, mam już nawet informacje że doszło do nich we Francji. Za niedługo mogą ogarnąć cały świat – westchnął Ryo, odwracając się do niego. – Detektyw Kiyoshi jest przekonany, że to ta sama organizacja, która poluje na Legendarnych, jednak nie mogę tego tak zostawić.
– Jak dużo muszą mieć członków, by być w stanie to zrobić? – zastanowił się na głos Tsubasa. – Są jakieś nagrania, szefie?
   Tu o dziwo na twarzy Hagane pojawił się jakby zarys uśmiechu. Mężczyzna kliknął myszką, a na dużym ekranie wyświetliło się nagranie. Co prawda nie było ono mistrzowskiej jakości, ale wyraźnie dało się ujrzeć postać stojącą na dachu jednego z wyższych budynków. Miała na sobie długi płaszcz, jej twarz skrywała chusta w czarne kropki, a oczy zasłaniały przeciwsłoneczne okulary. Był to raczej mężczyzna, jednak Otori nie dałby sobie za to głowy uciąć. Postać podniosła kuczer i wystrzeliła beya. Wtedy Hagane zatrzymał film i zrobił zbliżenie na beya. Tsubasa przełknął ślinę. Niebieski ze złotym energy ringiem. Taki jak z zeznać Mizusawy.
– Yuki potwierdził już, że to ten bey. Teraz szukamy nagrań, gdzie ten mężczyzna się udał oraz ustalamy, co to za rodzaj beya...
– Dyrektorze! – do środka wpadła Hikaru, przerywając mu wpół słowa. – Udało się nam dorwać nagranie z monitoringu z podziemnego parkingu w Paryżu. – Mężczyźni wbili w nią oczekujący wzrok, więc szybko obróciła do nich tablet.
   Postać szła spokojnie, pogwizdując i obracając kuczer na palcu. Nagle zatrzymał się przed nią samochód pozbawiony tablicy rejestracyjnej. Za kierownicą siedziała kobieta, która w podobny sposób zakrywała swoją twarz.
– Ładuj dupę, jutro muszę być w pracy – warknęła.
   Usłyszeli jeszcze ostry, męski śmiech, po czym film się urwał.
– Ktoś zniszczył kamerę – wyjaśniła Hikaru.
   Ryo i Tsubasa w milczeniu popatrzyli na siebie. Obydwoje mieli wrażenie, że dwóch sprawców to za mało, by wywołać takie zniszczenie. Choć L-Drago...
– Hikaru – kun, proszę wezwij detektywa i pokaż mu oba nagrania – zarządził Ryo, podnosząc się. – Jak idzie identyfikacja beya?
– Na razie wykluczone jedynie, że to typ defensywny – odparła dziewczyna.
   Otoriego coś tknęło i jeszcze raz spojrzał na beya. Nie mógł się pozbyć wrażenie, że go widział i to wcale nie tak dawno temu.

****

   Pozostawiłam opiekę nad Olivią Blaisowi, mając nadzieję, że w czasie godziny dom państwa Gray pozostanie nietknięty. Phy, co ja gadam. Szybciutko wystukałam sms’a do Izu, po czym dopiero wkroczyłam do salonu Kimiko, uprzednio pukając. Dopiero wtedy leniwa miko, która zawodziła mi przy uchu, że zaraz będzie bezdomna, się uspokoiła.
   Władczyni demonów spojrzała na nas, po czym kilka razy szybko zamrugała. Wyglądała na wybitą z równowagi, co było bardziej niż dziwne, biorąc pod uwagę jej usposobienie.
– Jenny, Kaito już do ciebie dotarł? – spytała lekko zdziwiona.
   Teraz to ja zaczęłam intensywnie strzelać powiekami. Co do tego ma Kaito?
– Niee, Artemis chciała z tobą porozmawiać – Wskazałam na miko. – Coś się stało?
   Kimiko westchnęła i opadła na swój ulubiony fotel. Usiadłam na drugim. Widząc, że chyba jest zmęczona, nalałam nam czarnej herbaty. Podziękowała mi skinieniem głowy.
– To o co chodzi, Artemis – san? – spytała, podnosząc filiżankę.
– Postać z pani wizji chciała się wedrzeć do mojej przestrzeni – powiedziała miko. – Wie pani, kto to może być?
   Kimiko drgnęła ręką. Odłożyła filiżankę i spojrzała na Artemis okrągłymi oczyma.
– Jesteś pewna?
– Tak. Była przepełniona mrokiem i jakąś nienawiścią.
   Władczyni oparła się o fotel i jakby pobladła.
– Czyli jednak się nie pomyliłam – mruknęła, kręcąc głową. – Nie wierzę.
– O co chodzi? – spytałam, nie powiem, zdezorientowana jak cholera.
– Miałam niedawno pewną wizję pełną krwi i przemocy. Znajdował się w niej mroczny bey. I mam niejasne uczucie, że to był urywek przeszłości tej istoty, którą widziałam wcześniej.
– I co z tego? – Uniosłam brew.
 – Problem polega nam tym, że tam istota raczej nie pragnie zemsty. Nie, dla niej Legendarni są jedynie ofiarami, podwalinami, na których stworzy swoje królestwo. Kradnie ich beye, gdyż posiadają dużą siłę.
– Czyli to coś chce zniszczyć świat ludzi, by stworzyć swój własny?
– Owszem, własne królestwo.
   Spojrzałam na herbatę. Izu mówił, że jakiś tam trup miał gdzieś wyryte, że królestwo wcale nie odeszło. Uniosłam kącik ust, choć do śmiechu mi wcale nie było, gdyż Yuka była w niebezpieczeństwie. Jednak to nawet nie takie złe uczucie, że to wcale nie chodzi o ciebie. A zlikwidowanie takiego Yoyo czy Dunamisa naprawdę przyniesie więcej pożytku niż szkód!
– Wiem, że tobie to zwisa i powiewa, ale i tak wyślemy kogoś, by zorientował się, jak radzą sobie ludzie i ile mają informacji. Trzeba temu zapobiec, nie chcemy, by powstała jakaś mocniejsza rasa, bo to może być wyjątkowo uciążliwe.
  No, żebyście sobie nie myśleli, że demony się jakoś specjalnie troszczą o innych. Ludzkość jest jedną z najmniej szkodliwych ras, więc dla naszej wygody lepiej by ich nie zastąpiły jakieś silniejsze istoty.
– Kimiko – saaan, no nie bądź taka podła, przecież jestem niezwykle empatyczna i przejmuje się innymi – jęknęłam z udawanym wyrzutem.
   Kimiko obdarzyła mnie pełnym politowania wzrokiem i zwróciła się do Artemis.
– Skoro ta istota jest w stanie wedrzeć się do świata beyi, to jest duże prawdopodobieństwo, że jest to ten, którego widziałam w wizji – zasępiła się.
– Eris – powiedziałam.
– Słucham?
– Eris – powtórzyłam. – Nie tak dawno pojawiła się w moim lustrze, bo cudem przeżyła. Ciągle się nie zregenerowała, jednak ona kiedyś była beyem...
– Nie wydaje mi – Artemis potrząsnęła głową. – Rozpoznałabym ją. To było coś innego, jednak znajomego, tylko nie wiem czy przez wasze wizje, czy gdzieś to już spotkałam...
– To lepiej zrób szybki przegląd swojego długiego życia, bo serio stracisz chatę – prychnęłam.
– Póki co nie ma się co nad tym rozwodzić – uznała Kimiko. – Wyślemy kogoś, by zorientował się w sytuacji, a jeśli pojawią jakieś istotne informacje, to wam przekażemy.
– Ja nigdzie nie idę – wtrąciłam.
– Nawet nie przeszło mi to przez myśl – Uśmiechnęła się lekko. – Tylko ostrzeż Yukę. A właśnie – Zmrużyła powieki, przez co poczułam dreszcz na plecach. Jeszcze niczego złego nie zrobiłam! – Blaise jeszcze nie oddał mi tysiąca monów. Gdzie on jest?
   Słodki Lucyferze, w chwili obecnej to powinien sobie kopać grób.


****

      Sklep Yuki mieścił się w jednej z pięciu głównych ulic Sylwdor czyli miasta, gdzie mogły spotkać się wszystkie rasy. Na zewnątrz wyglądał na elegancki i zadbany, jednak po wejściu do środka było widać, że od co najmniej tygodnia nikt się nimi nie zajmował. Szklane gablotki, w których znajdowała się biżuteria, lustra w srebrnych oprawach oraz ladę pokrywał kurz. Alice kichnęła kilka razy i postanowiła otworzyć okno na zapleczu. Wspięła się na palce, sięgając po rączkę, gdy ujrzała na podwórku przed drzwiami brązową paczkę z hurtowni.
– Yuki naprawdę nie było tu od tego ostatniego nagrania – powiedziała do Patricka, który siedział po turecku i przeglądał pozostawionego na ladzie laptopa.
– Yhym, właśnie widzę. Ma w notatkach zapisane, żeby wyłączyć kamery. Tylko czemu? – mruknął, drapiąc się po karku.
– Możesz sprawdzić od kogo ma ten lokal? – spytała Alice, rozglądając się jeszcze raz po wnętrzu. – Może właściciel coś będzie wiedział.
– Sekunda.
   Nagle poczuli chłód. Alice obróciła głowę i czym prędzej wystrzeliła beya, jednocześnie odskakując i ciągnąc Patricka za sobą. Izyda rozcięła lśniącą szpadą kilka lodowych sopli, po czym wylądowała na rozstawionych nogach, celując mieczem w pogrążone w ciemności zaplecze. Nad dłońmi Patricka pojawiły się dwie czerwone kule, a Shirai wyciągnęła swoje krótkie ostrza.
   Z mroku wyszła Yuki. Niebieskie włosy miała mokre i pokręcone, a jasną suknię ubrudzoną błotem. Gdy ujrzała, kto jest w jej sklepie, opuściła dłoń i uśmiechnęła się słabo.
– Alice, co ty tu robisz? – spytała zachrypniętym głosem.
– Martwiłam się o ciebie – odparła Shirai, opuszczając sztylety, jednak ich nie schowała. – Nie odpowiadałaś na listy i widziałam, że od kilku dni nie chodzisz od pracy. Co się dzieje?
– Och, widziałaś mój monitoring – stwierdziła czarodziejka, przechylając głowę na bok i postępując w ich stronę. – Nic takiego, byłam chora i pojechałam do swojego miasta, by wyzdrowieć.
– Zapisałaś sobie, by wyłączyć monitoring – wtrącił Patrick, przyglądając jej się nieufnie. – Czemu?
    Yuki omiotła go spojrzeniem, którego na pewno nie  można było zaliczyć do sympatycznych. Skrzywiła się lekko.
– By tacy jak ty nie podglądali mojego sklepu – powiedziała. – Alice, co ty na to byśmy poszły do jakiejś kawiarni i... – urwała i przyłożyła dłoń do ust. Nogi zaczęły jej drżeć, a ona sama zgięła się wpół.
– Yuki? – Zatroskana Alice pochyliła się nad nią i ujrzała, że dziewczyna ma zabandażowaną dłoń oraz zadrapania na szyi. – Kto ci to zrobił?
– Alice...ty... ja...ja...ja! – Czarodziejka wrzasnęła, łapiąc się za głowę i rzuciła do tyłu.
   Shirai nie zdążyła jej złapać, przez co dziewczyna wylądowała na podłodze. Sukienka podwinęła się do góry, ukazując podrapaną skórę.
– Nie podchodź do niej – syknął Patrick, przytrzymując blondynkę za ramię. – Coś jest z nią nie tak.
    Yuki przez chwilę szarpała się na podłodze z niewidzialnym przeciwnikiem, by nagle przestać. Słyszeli, jak ze świstem wciąga powietrze. Podniosła się do siadu i uniosła głowę. Spomiędzy niebieskich pasm włosów wyjrzały ogromne pozbawione wyrazu oczy, a usta były wykrzywione w grymasie. Czarodziejka położyła dłonie na podłodze, pod którymi w ułamku sekundy pojawiła się lodowa pokrywa.
– Yuki? – wymamrotała Alice. – Co się z tobą dzieje? Dobrze się czujesz?
   Dziewczyna rozciągnęła wargi w szerokim uśmiechu. Fioletowe i czarne żyłki zaczęły pojawiać się na jej jasnej skórze.
– Neee – zagadnęła wesołym głosem. – kim jesteście?! – wrzasnęła, a z lodowej pokrywy wystrzeliły dwa słupy.
– Kurwa! – warknął Patrick, odpychając Alice łokciem i niszcząc je za pomocą kul magii. Następnie szybko oddzielił ich barierą od czarodziejki.
   Tymczasem Yuki wreszcie podniosła się na nogi. Odrzuciła włosy na plecy, wybuchając śmiechem. Żyły jej nabrzmiały.
– Co się z nią stało? – spytała Alice, zaciskając dłonie na sztyletach.
– Wygląda, jakby coś ją opętało – odparł Patrick. – Trzeba będzie stąd spierdalać.
– Nic mnie nie opętało! – ryknęła dziewczyna, patrząc na nich wściekle. – Obiecała, że mi pomoże! Znalazła mnie, kiedy wszystko i wszyscy zniknęli! W moim domu były trupy! A ja...a ja – Opuściła wzrok na swoje dłonie. Znów zaczęła się śmiać, jednak bardziej brzmiało to jak płacz. – zabije mnie, słodko, w końcu mnie zabije. Nic nie pamiętam, nic a nic...ej ty – Wycelowała palcem w Alice. – dlaczego nazywasz mnie Yuki? Kto to jest Yuki? O a znasz taką Mari...zaraz Mari? – Zmarszczyła czoło. – Ugh, to boli! – jęknęła, trąc się po skroni.  – Wszystko mi się miesza, kim ja kurwa jestem? Miałam zanieść tabletki. Ciekawe jak sobie poradziła?
   Alice wpatrywała się w przyjaciółkę niezdolna do wyduszenia słowa. Dziewczyna dalej bredziła, chodząc dookoła lady. Już nie zwracała na nich uwagi, pogrążona we własnym świecie. Nie zważając na ostrzegawcze syki Patricka, cichymi i zwinnymi ruchami podkradła się do Yuki i powaliła na ziemię, przyciskając ostrze do szyi. Czerwone wstęgi otoczyły nadgarstki czarodziejki, osłabiając jej magię.
– Kim jesteś teraz? – spytała groźnie.
– Zwą mnie Panna na Haju – odparła czarodziejka znudzonym tonem. – A bo co?
– Czego chcesz?
    Yuki przejechała językiem po wardze.
– Śmierci.
– Alice!
   Shirai zasłoniła się skrzydłem przed cięciem szabli. Syknęła, czując ostry ból, po czym kopnięciem odrzuciła od siebie beya. Izyda wyskoczyła przed nią, wykonując kilka zamachów, które trafiały w przeciwnika raz za razem. Patrick jedną ręką ciskał w Yuki kulami magii, która ta parowała za pomocą otaczających ją sopli, a drugą złapał w pasie.
– To Ice Warrior! – krzyknęła Izyda, zderzając się z wrogim beyem. Odchyliła głowę, by uniknąć ostrza, a następnie podcięła mu nogi.
   Ice Warrior był beyem nieżyjącej już Sierry. Co robił w rękach Yuki? Przecież Yuki nie grała w beyblade. Alice miała coraz większy mętlik w głowie, co wcale nie pomagało jej w walce.
   Czarodziejka uniosła ręce. Szyby pękły, wpuszczając do środka mroźne powietrze oraz śnieg, którego z każdą sekundą przybywało. Nie ulegało wątpliwości, że ma dużą ochotę pogrzebać ich w zimnie.
– Izyda, Królewski Miecz! – rozkazała Alice, ciskając kilkoma sztyletami w Yuki. Musiała zagryźć warge, kiedy dwa trafiły dziewczynę w nagdgarstki, na co ona krzyknęła z bólu. Nie chciała je krzywdzić, naprawdę nie chciała.
– Dobra nasza – stwierdził Patrick, który wynurzył się z śnieżycy.
   Yuki spojrzała na niego przestraszona i na moment jej oczy odzyskały wyraz. Jednak Gray tego nie zauważył, tylko uderzył ją w brzuch pięścią płonącą fioletowym ogniem. Poleciała na drzwi od zaplecza, wpadając do środka wraz z odłamkami drewna.
   Izyda radziła sobie gorzej, głównie przez śnieg oraz wszechobecny lód, do którego nie była specjalnie przyzwyczajona. W przypływie geniuszu posłała na niego kopniakiem jedną z gablot, a potem zaatakowała, wybijając mu szablę z dłoni. Doprawiła ciosem w szczękę.
– Spadamy! – krzyknął Patrick.
   Alice złapała Izydę i rzuciła ostatnie spojrzenie na przyjaciółkę. Dziewczyna próbowała się podnieść, a z ust ściekała jej krew. Popatrzyła nią tymi pustymi oczami, aż ścisnęło ją w sercu.
– Przepraszam – szepnęła, zanim pochłonęło ją niebieskie światło.


 WBBA wpadło na trop, a kto się spodziewał, że Panna to Yuki? Ktokolwiek? ^^'' Powoli pcham akcję dalej, choć tu jest jeszcze spoooro do wyjaśnienia XD
Ps. Opis tej bitwy z Yuki jest taki dwa na dziesięć, no ale wybaczycie. Jak będę miała kiedyś czas, to ją edytuje XD

6 komentarzy:

  1. Ostrzegam, będziesz dziś miała taką relację na żywo, że odechce ci się moich komentarz xD
    ,,Zresztą nie mogli narzekać na nudę, gdyż specjalnie na ich przyjazd Ryo Hagane sypnął pieniędzmi, tworząc nowe areny, sale kinowe, rozbudowując ogródek znajdujący się na tarasie oraz kawiarnię będącą na parterze. Dzięki temu nie byli specjalnie marudni."
    O kurka...od kiedy to WBBA jest takie bogate, żeby specjalnie dla garstki osób tak inwestować w tworzenia jakiegoś hotelu.
    Jack:*głosem dziadka* Za moich czasów to takiego marnotrawstwa nie było tylko gry na konsolę, ciasto i badania. Poprzewracało się tym gówniarzom w głowach. Ja nie o takie WBBA walczyłem!
    Lilka: Ty w ogóle o żadne WBBA nie walczyłeś...
    Jack: Mniejsza :)
    ,,Z jednym wyjątkiem."
    ...
    ,,– Jeszcze raz, Leone!"
    Tak czułam XD
    Lilka: To było do przewidzenia, że ta trzęsidupa nie usiedzi na tyłku przez kilka dni.
    ,,Są jakieś nagrania, szefie?"
    Gdzieś w tym momencie nawiedziła mnie taka myśl, że ta afera jest specjalnie nakręcona dla odwrócenia uwagi, żeby WBBA miało czym się zająć.
    ,,– Yuki potwierdził już, że to ten bey. Teraz szukamy nagrań, gdzie ten mężczyzna się udał oraz ustalamy, co to za rodzaj beya..."
    Osamu? Is that you? O.O
    Lilka: Czy ty nie możesz zostawić ludzi w spokoju?
    Jack: Tak! Dobrze Kruk. Bardzo ładnie. Oby tak dalej.
    Lilka:...
    Jack: Weź, nie ciekawi cię ta sytuacja?
    Lilka: Nie. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego i pewnie Ryuge podobnie, bo skoro nie możecie go znaleźć to pewnie dlatego, że nie chcę być znaleziony.
    Jack: No nie wiem. Wiesz, że Kishatu ma słabość do udzielania się w organizacjach. Może właśnie bawi się w najlepsze z tym Mrokiem, Ciemnością czy jak jej było.
    Lilka: I kto to mówi.
    ,, – Problem polega nam tym, że tam istota raczej nie pragnie zemsty. Nie, dla niej Legendarni są jedynie ofiarami, podwalinami, na których stworzy swoje królestwo. Kradnie ich beye, gdyż posiadają dużą siłę."
    Hymmmm -.-
    ,,Słodki Lucyferze, w chwili obecnej to powinien sobie kopać grób."
    Mi się wydaje, że w chwili obecnej to powinien być wasz najmniejszy problem...Jezusie, czemu jak taki jadę dziś po wszystkich?!
    ,,– Alice, co ty tu robisz? – spytała zachrypniętym głosem.
    – Martwiłam się o ciebie."
    Od kiedy one są takimi friends? Co mnie ominęło? Ja muszę coś dziś z sobą zrobić.
    ,,– Nie podchodź do niej – syknął Patrick, przytrzymując blondynkę za ramię. – Coś jest z nią nie tak."
    Dziadek dał jej trochę mrocznej mocy? Ale przecież nie zaczęłaby chyba działać dopiero po takim czasie...kurcze ciekawie się robi.
    ,,– Kurwa! – warknął Patrick,"
    Ja nie mogę, no dokładnie. Co tu się dzieje?! O co chodzi?!... Dobra dalej.
    ,,– Wygląda, jakby coś ją opętało – odparł Patrick. – Trzeba będzie stąd spierdalać."
    Jack: Nieee. Ty geniuszu jak na to wpadłeś?... Bierz ją szybciej i spierdalaj!!!
    Lilka: Oooo ty ich lubisz.
    Jack: Odwal się.
    ,,– Nic mnie nie opętało! – ryknęła dziewczyna, patrząc na nich wściekle. – Obiecała, że mi pomoże! Znalazła mnie, kiedy wszystko i wszyscy zniknęli! W moim domu były trupy! A ja...a ja."
    O kurde...to ma sens. Dobrze jest <3
    ,, Ice Warrior był beyem nieżyjącej już Sierry."
    Oo tęskni mi się za nią.
    Lilka: Jesteś tego pewna? Xd
    ,,WBBA wpadło na trop, a kto się spodziewał, że Panna to Yuki? Ktokolwiek? ^^''
    Nie! :) Ale podoba mi się ten powrót do postaci z poprzedniego sezonu. Tak sentymentalnie mi się w serduszku zrobiło. Akcja była świetna! Plus nadal leję z tego gifa, który ci wysłałam i moich reakcji w myślach, które zsynchronizowały się z wypowiedziami Pata. Bardzo fanie i wybacz tę upierdliwość, ale to było do pewnego momentu silniejsze ode mnie.
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jenn: Oni zawsze byli bogaci, skoro umieli szybko po mnie posprzątać. Hmm, jaki jest u nas kurs jenów, Izu?
      Ryo: Nie. Zapomnij.
      Jenn: Mhyhyhy~
      Ryo: Łapy precz od naszych funduszy.
      Jenn: Paaat!
      Kyoya: Ta, trzęsidupa, bo widzę, że tu trzeba działać, a nie oglądać jakieś nagrania i dumać nad kawką >.>
      Jenn: Idź, przy odrobinie szczęście wreszcie skręcisz ten cholerny kark
      Izu: Tornado nie dało rady
      Jenn: Ale auto o odpowiedniej prędkości albo Ciemność pewnie da :)
      Kyoya: Albo sobie jednak posiedzę
      Jenn: Nikt nie powiedział, że samochody nie mogą jeździć po WBBBA.
      Tsubasa: Nawet jeśli jest to prowokacja, to musimy reagować
      Raisa: Dobre serduszka macie ^^
      Tsubasa: *patrzy na nią groźnie*
      Raisa: *dalej się uśmiecha*
      Osamu: Jaaa? *urażona mina* ja bym się w życiu w takie szmaty nie ubrał.
      Mari: Łachmany to mój styl!
      XDDD

      "Mi się wydaje, że w chwili obecnej to powinien być wasz najmniejszy problem"

      Jenn: Zła Kimiko>>>>>> jakieś mroczna istota z skrzywioną psychiką. Zresztą to bardziej tyczy się ludzi niż nas ^^
      Artemis: Ale mój dom!
      Jenn: No przecież kupię ci kłódkę
      Artemis: -.-
      Tak, Ryuga sobie właśnie pije z Ciemnością winko zrobione z krwi ich wrogów XDD Dokładnie tak jest

      "Od kiedy one są takimi friends?"

      Zaprzyjaźniły się, kiedy Alice się nią zajmowała podczas 1 aktu, a potem pisałam chyba w 4 rozdziale, że zostały przyjaciółkami i piszą do siebie listy XD
      Milczę, co takiego stało się z Yuki, jeszcze nie czas na to :x
      Jenn: Przecież o tym będzie w następnym
      MOŻE będzie.
      Jenn: Ooo Jackuś
      Izu: Uroczo ^^
      Haru: Bo nie bedzie miał komu dokuczać
      Yuka: I kto mu gotować
      Jenn :W sumie XD Nieee, żadnej Sierry ma być martwa!
      I jest ^^ e tam przesadzasz i cieszę sie, że się spodobało ^^

      Usuń
  2. " Kyoya już chyba po raz czternasty tego dnia wyzwał kogoś na pojedynek. Tym razem był to Chris wyrwany gwałtownie z drzemki"
    Miju: No co za skandal. Chris współczuje jeśli stwierdził, że obudził cię tornadem i prawie przez okno wyrzucił.
    Beta:*tylko się z tego śmieje*
    "– Kolejne ataki? – spytał, podchodząc do biurka."
    Ja: Nie. Przecena w Lidlu na pomarańcze. Głupszego pytania nie miałeś w zanadrzu Tsubasa?
    "– Owszem, mam już nawet informacje że doszło do nich we Francji."
    Miju: Nic nowego....
    "– Czyli to coś chce zniszczyć świat ludzi, by stworzyć swój własny?
    – Owszem, własne królestwo."
    Hanako: I po co się Legendarni tak trudzili, jak teraz sobie nie poradzą z tymi co chcą stworzyć Królestwo i zawodne WBBA musi ich bronić?
    " A zlikwidowanie takiego Yoyo czy Dunamisa naprawdę przyniesie więcej pożytku niż szkód!"
    Miju: Zgadzam się z tobą. Gadałam nawet o tym ze Śmiercią lecz stwierdziła, że ich jeszcze z tego świata nie zabierze
    Eszter: Gadałaś z nią?
    Miju: No co z przodkiem pogadać nie wolno??
    Hanako: *po tej całej walce i pojęciu że Panna to Yuki* Jakim K*wa prawem??!!!!
    Akana: Panna......to.....Yuka........jak.....JAKIM CUDEM???!!!
    Hirooki: Byle by nie krzyknęły błagam!

    Widzę, że bitwy to zmora nas wszystkich. Przyznaję, że fajnie ta wyszła. Dobra kończę bo wena na dłuższe komentowanie zwiała :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Chris: *już w dresiku szykuje się do spania* Nie, tylko darł ryja, kto walczy i mną potrząsnął
    Jenn: Było mu odtrząsnąć *zaczyna się śmiać z tekstu Ashary*
    Tsubasa: Wolałem się upewnić, mógł oglądać nagrania starych
    jenn: Dobrze, dobrze, już się nie bulwersuj XDD
    JAk to po co? By pożyć o te 3 lata dłużej!
    Jenn: Mówiłam, byś brała swoje leki regularnie
    -_- Tee, uważaj sobie
    Izu: W sumie mogą zniszczyć beya, zanim ci je dorwą ^^
    Legendarni: *patrzą na niego z niesmakiem* Pojebało?
    Izu: No najłatwiejsze wyjście
    Artemis: Nie łatwiej zabić bleyderów? ^^''
    Legendarni: Ej!
    Jenn: Zróbmy głosowanie!
    Legendarni: Spierdalaj!
    Jenn: E,e Śmierć co to ma być? Bo to tobie zabiorę stołek!
    O no takim, że Ciemność ją wykorzystała i...no do tego jeszcze dojdziemy ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. "Chris: *już w dresiku szykuje się do spania* Nie, tylko darł ryja, kto walczy i mną potrząsnął"
    Miju: To miałeś lżejszą opcję
    "JAk to po co? By pożyć o te 3 lata dłużej!*
    Hanako: Co nie zmienia sensu że na marne świat ratowali
    "Artemis: Nie łatwiej zabić bleyderów? ^^''
    Legendarni: Ej!"
    Hanako: Tak. Nie wydaje mi się by byli silni w walce.
    Śmierć:*materializuje się za Miju w dłoni ma kosę * Jeszcze są potrzebni Jenny. Spokojnie jeszcze ich dzień nadejdzie.
    Hanako: Tiaaaa o ile nie stwierdzisz że niech sobie jeszcze po świecie chodzą w "ostatnim ich dniu"
    Śmierć: Takim idiotom to bym nie przedłużyła losu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *z depresją, bo jutro musi wrócić do szkoły* Jeez, nieee! ja chcę do 7, błagaaam ;-;
      "na marne świat ratowali"
      Jenn: No, niektórzy przynajmniej nie umrą prawiczkami
      Dunamis: O co ci chodzi? -_-
      Jenn: Ty już dobrze o co, hyhy. No trzymam cię za słowo śmierć, ale twój stołek obserwuje

      Usuń