W napięciu wpatrywałam się w srebrną ramę i
porozbijane kawałki lustra. Rozpaczliwie zagłębiałam się we własnym umyśle,
próbując znaleźć najmniejszą nitkę, która mogłaby mnie połączyć z Artemis.
Bezskutecznie cała nasza więź zanikła i pozostał jedynie gęsty mrok.
Zacisnęłam pięści. Szczerze, to nie
myślałam, że Eris okaże się tak tępą dzidą, by porywać się na moją miko. Ale
skoro tak, to proszę bardzo, znajdę drogę, by dostać się do przestrzeni, gdzie
przebywała. A potem będą ją zabijała tyle razy, aż wreszcie nie zdechnie na
dobre. Nawet robale mają swoje limity.
– Jenny
– usłyszałam głos Blaisa i jego dłoń na ramieniu.
Zerknęłam na niego pytająco. Demon
wyszczerzył zęby, widząc, że zaczęłam kontaktować i wskazał głową w bok.
Spojrzałam tam i ujrzałam Patricka, który stukał niecierpliwie nogą o podłogę z
rękami skrzyżowanymi na torsie oraz Alice opartą o framugę. Minę miała ponurą,
co odebrałam jako zły sygnał.
– Nie
słyszałam, jak weszliście – mruknęłam, podnosząc się z klęczek.
–
Zauważyliśmy, że wolisz walić modły do lustra – zadrwił Patrick i uchylił się przed moim trzepnięciem.
Uśmiechnął się, po czym spoważniał. – Coś się stało?
– Eris
jakimś sposobem zerwała moją więź z Artemis i gdzieś ją zabrała – wyjaśniłam,
zaciskając ręce na przedramionach.
– Szlag!
– syknęła Alice. – Spóźniliśmy się. –
Spojrzała na mnie. – Razem z Patem doszliśmy do wniosku, że w to wszystko może
być zamieszany Hypno.
Zmarszczyłam brwi i machnięciem ręki
pokazałam, byśmy przenieśli się do salonu, bo nie miałam najmniejszej ochoty
stać w tej przeklętej ławce. Alice i Pat przywitali się z Yuką, po czym padli
na kanapę. Zagłębiłam się w fotel.
– Skąd
niby miał tu się wziąć Hypno? – spytałam. – Zresztą rozpłynął się w powietrzu
po śmier... – urwałam, a w środku zrobiło mi się zimno. Blaise spojrzał na mnie
zaniepokojony.
Dopiero teraz do mnie dotarło, że beye tak
nie reagowały na stratę właściciela. Nie znikały, jedynie ich moc została
ponownie zapieczętowana. Jak mogłam wtedy tego nie zauważyć? Alice westchnęła,
widząc moją minę.
– No
właśnie. Hypno wcale nie zniknął.
Patrick opowiedział mi, do czego doszli wraz
z Shirai, obserwując pracę policjantów. Elementy zaczynały do siebie pasować.
Artemis mówiła, że coś, co chciało się wedrzeć do jej przestrzeni, było znajome,
lecz nie była to Eris. Jakimś cudem ten zwichnięty psychicznie żywy trup dorwał
beya martwego dziada. W sumie ona nim manipulowała, ale gówno mnie to
interesowało. Najważniejsze było, by jakoś wydostać miko.
– Eris
do tego wszystkiego pasuje – wycedziłam, co chwilą zaciskając i rozluźniając
palce. – Była beyem, więc posiada jakieś moce. Pierdoliła, jak to umie wpędzać
innych w szaleństwo, nienawidzi Legendarnych. Pewnie obserwowała sobie wszystko
z lustra, a Hypno odwalał resztę roboty swoimi iluzjami.
– Ej,
ale w takim razie, czemu nagle
zdecydowała się zabrać Artemis? – wtrącił Blaise. – Skoro chce sobie urządzić w
świecie ludzi królestwo ciemności, to czemu jak jest tak blisko celu,
zdecydowała się wkurwić demona? Z którym wie, że nie ma wielkich szans?
– Eris
jest pieprznięta – mruknęłam i podrapałam się po nosie. – Ale masz rację, nie
to nie miałoby sensu.
– Chyba
że Artemis ma coś, czego Eris potrzebuje – odezwała się cicho Yuka.
Zapadła na moment cisza. Potrząsnęłam mocno
głową. Miko może i miała teraz wybitny kryzys wieku średniego, lecz tak łatwo
się nie da. Utrzyma się, póki jej nie znajdę.
–
Wiadomo coś o miejscu pobytu tych jej popleczników? – zwróciłam się do Pata.
–
Na razie brak informacji, mimo iż szuka ich Kaito – westchnął. – Słyszałem też
nieco o jakiś dziwacznych glutach biegających po Tokio. O co chodzi?
Skróciłam mu moją przygodę z ratowaniem
Nila. Niedługo potem nasze dwa gołąbki postanowiły się zbierać i jeszcze zahaczyć o Victora, by powiedzieć mu
o swoich wnioskach oraz dorzucić wydarzenia ode mnie. Tsa, niby powinnam się
pofatygować osobiście, ale wolałam myśleć nad opcjami ratunku dla Artemis, niż
zdawać raporty naszemu kochanemu władcy.
Obydwoje się teleportowali. Mina Alice dalej
była ponura, kiedy znikała wśród błękitnego światła. Dalej martwiła się o los
Yuki, choć czarodziejka pewnie stała się już pustą marionetką Eris. Jeśli ta
psychiczna kurwa chce to samo zrobić miko...
Niespodziewanie poczułam, jak Blaise zaczyna
delikatnie głaskać moje spięte ramiona, po czym lekko je ugniatać. Przymknęłam
oczy, na moment dając się rozluźnić.
– Nie
marszcz się tak. Damy radę – oświadczył, dodając nieco więcej siły. – Eris nie
jest na tyle głupia, by wypowiedzieć ci wojnę.
– Nawet
jeśli, to to trochę uciążliwe, że nie mogę mieć trochę spokoju w życiu –
stwierdziłam i uchyliłam powiekę, obserwując jak Yuka wymyka się na korytarz z
tym swoim uśmieszkiem. Znów coś nagada do Izu i o drugiej w nocy rudzielec mnie
nawiedzi, pytając o szczegóły dzisiejszych wydarzeń. Zapowiadam wam to kurwa.
Syknęłam, gdy Blaise nacisnął mocno kciukami
mięśnie karku.
– Aleś
się spięła w tak krótkim czasie – skomentował, masując dalej.
Uśmiechnęłam się lekko i kto wie, czy nie
spędzilibyśmy przyjemnie jakiejś godzinki. Ale nie wszak ta spierdolina umysłowa
musiała być spierdoliną umysłową, taka już była siła natury. Odsunął włosy z
mojego ucha i połaskotał szyję ciepłym oddechem.
– Myślę,
że najlepszy byłby masaż całego ciała. Z zagłębieniem w każdą część – szepnął.
Brew mi drgnęła, po czym wywróciłam oczami i
całej siły trzasnęłam go głową w szczękę. Stęknął, padając plecami na kanapę.
Spojrzałam na niego przez ramię, a widząc krótki błysk w oku, zrozumiałam, że
zrobił specjalnie. Cóż, skoro lubi tak.
– Chyba
jednak prześpisz się na tej kanapie – stwierdziłam słodkim głosem. – Przez
najbliższe dwa tygodnie.
****
Byli słabi. Długo walczył z tą myślą, za
wszelką cenę próbował ją odgonić. Wiedział bowiem, że od tego zaczynało się
popadanie w coraz większą apatię, aż nagle kończyło się z zakrwawioną twarzą z
zimną lufą przy skroni i dłonią śmierci na ramieniu. A on nie miał zamiaru
nigdy zginąć tak żałosną śmiercią! Ba! Nienawidził biadolenia, roztrząsania
spraw czy bezsensowego płaczu. Łzy nigdy nikomu nie pomogły.
Jednak teraz...teraz było jakoś inaczej.
Czuł, że gdzieś w jego środku coś zaczyna powoli pękać. Może to była jego siła
woli? A może nadzieja? Zacisnął pięści na materiale spodni. To nie było w jego
stylu. On, Król Bestii, zaczął czuć słabość?!
Ale wtedy na tym parkingu... Ginga przez to
skończył ze złamaną kostką, natomiast on... Nie do końca zrozumiał, co zrobił
mu facet o czerwonych tęczówkach, jednak kiedy tamte istoty zaczęły go w siebie
wciągać, poczuł lęk. Usłyszał z tyłu głowy głosik mówiący, że to nie było coś,
co mógł pokonać. Im głębiej wpadał, tym więcej widział. Chwilę, kiedy opuszczał
rodzinny dom, kiedy ostra krawędź butelki przecięła skórę na jego policzku,
cieknącą krew. Albo ich walkę z Nemesis. Wszędzie tylko okrzyki bólu, mrok i...
Te lata wyrzeczeń, morderczych treningów
spełzły na niczym. Trafił na mur nie do przebicia.
Dość!
Wciągnął powietrze nosem, próbując się przywrócić do rzeczywistości. Podniósł
wzrok na pomarańczowo – różowe niebo, które gdzieniegdzie przecinały złote strumyki
zachodzącego słońca. Powoli kończył się kolejny dzień podczas którego nie
poznali miejsca pobytu Madoki ani jej porywaczy, morderca tamtych ludzi mógł
dalej swobodnie chodzić po ulicach,
Drzwi od jego pokoju skrzypnęły i w progu stanął
Nil. Również był w podłym nastroju, tylko w jego przypadku utrzymywał się on od
ponad tygodnia. Kyoya nigdy nie był zbytnio spostrzegawczy, ale ciężko było nie
zauważyć zmian w zachowaniu Nairu. Jego milczenie stało się ponure, wyraz
twarzy pochmurny, a oczy puste. Tategami nie znosił nachalności i doskonale
wiedział, że Nil też nie lubił wtykania nosa w swoje sprawy, lecz miał
wrażenie, że miało to związek z dziewczyną, z która chłopak się wcześniej
spotykał.
– Nie
zamierzasz iść na kolację? – spytał Nil, przysiadając na krześle koło szafy.
– Nie
lubię jeść, gdy jest atmosfera jak na stypie – prychnął w odpowiedzi.
Jeszcze na początku całego tego cyrku w
jadalni było żywo, głównie za sprawą Benkeia i Masamune, lecz po fali zabójstw
i porwaniu Madoki nawet oni zamilkli. Reszta z kolei stała się zdenerwowana i
osowiała. Nie żeby on sam był jakąś rozrywkową osobą, lecz jedzenie w takim
klimacie sprawiało, że kawałki posiłków utykały mu w gardle.
– Nie
dziw się im. Kto wie, kiedy oni tu przyjdą po resztę beyi – mruknął Nil bez
większych emocji w głosie.
– O ile
przyjdzie.
Jak dotąd jedynie Tithi oraz Yuki byli ich
pozbawieni. Może wcale o nie nie chodziło? A może chciano ich jak najdłużej
utrzymać w niepewności?
– Mam
wrażenie, że to co na nas poluje, jest nieludzkie – odezwał się znów, chcąc
zniszczyć ciężką ciszę.
– I masz
rację.
Tategami drgnął i spojrzał na Nila,
marszcząc czoło.
– Skąd
to wiesz?
Nairu podniósł na niego oczy. Ich wyraz
zdołał przekonać Króla Bestii, że jednak nie chce poznać źródła tej informacji.
Gwałtowne pukanie wyrwało ich z małego
pojedynku na wzrok. Jednak nim Kyoya zdążył odpowiedzieć, klamka opadła w dół.
Najpierw ujrzał jasne włosy poskręcanę w loki oraz fioletową opaskę. Dopiero
potem gdy dziewczyna spojrzała na niego, mrużąc powieki, poznał ją. To ona
jakiś czas temu wpadła tu z Gingą i dała mu w twarz.
Emiko zamknęła za sobą drzwi, oparła się o
nie i założyła ręce na piersi. Dalej była w szkolnym mundurku, a z jej ramienia
dyndała brązową szkolna torba. Uśmiechnęła się krzywo.
– Czego
chcesz? – spytał znudzony.
– Och,
nieco złagodniałeś – stwierdziła i obdarzyła go przeciągłym spojrzeniem. – Ale czy
tak powinno się witać osobę, którą nie tak dawno się zwyzywało, że sprowadzi
tylko kłopoty, a samemu się to zrobiło?
Nawet nie pytał, skąd się o wszystkim
dowiedziała. Już na pierwszym spotkaniu zorientował się, że była wścibska jak
mało kto.
– W
każdym razie pomyślałam, że może tym razem będziecie nieco bardziej chętni do
współpracy –powiedziała i zerknęła na Nila. – WBBA was o niczym nie będzie
informowało ze strachu, że znów z czymś wyskoczycie. Tylko będziecie tu tak
siedzieć aż albo ich złapią, albo oni was tu dorwą.
– A co
niby ty możesz zrobić? – Tategami uniósł
brew.
Nil
również spojrzał z lekkim zaciekawieniem na Emiko. Ta uśmiechnęła się i zaczęła
mówić.
****
Shiro wrócił do swojego mieszkania zmęczony
po całym dniu, choć i tak nie posunęli się o krok do przodu w całej tej
sprawie. Teraz jednak mało go to interesowało, pragnął się tylko wykąpać i
położyć. Powłóczając nogami, wszedł do malutkiej łazienki, gdzie mieścił się
tylko sedes, umywalka i kabina prysznicowa. Zrzucił ubrania na ziemię, po czym
sięgnął za ucho, gdzie była gumka od jego maski.
Był wdzięczy detektywowi Kiyoshiemu, że bez
problemu pozwalał mu ją nosić w pracy. Dla niego nie liczyło się, jak Shiro
wyglądał, tylko jak wykonywał swoją pracę. A na pewno ludzie byliby mniej
chętni z nim rozmawiać, gdyby ujrzeli, co pod nią skrywał.
Westchnął, odłożył czarny materiał na umywalkę i podniósł głowę. W prostokątnym lustrze odbił się gruby szew biegnący
poziomo przez brodę, pięć blizn oraz trzy ślady po przypalaniu papierosem.
Pamiątki lat jego edukacji.
Stanął na brodziku od prysznica i puścił
wodę. Myślami zaczął wracać do tamtych lat, kiedy przekraczając szkolną bramę
nie wiedział czy czekają go pinezki w butach, podarty strój na wf czy może
kolejna seria ćwiczenia kopnięć na jego brzuchu. Oczywiście nikt niczego nie
widział, wszystko było w porządku. Znęcanie się w jednym z najlepszych z
gimnazjów? Gdzieżby znowu! I jeszcze te słowa „Musisz dać radę. To synowie
urzędników! Nic im nie możemy zrobić!”. Wtedy twarze rodziców zaczęły mu
przekreślać czarne „x”. Podobnie jak twarz brata, choć Urani mówił inaczej.
Uchylił powieki i przejechał dłonią po
swoich jasnych włosach. Teraz mógłby ich bez trudu zabić. Przez dwa lata bycia
asystentem detektywa odwiedził tyle różnych miejsc przestępstw i poznał
wszelkie błędy, które prowadziły do złapania sprawców. Tak, mógłby popełnić
zbrodnię doskonałą i nic by mu się nie stało.
Lecz od dawna nie miał już takiej potrzeby.
Odkąd spotkał Uranię, jego życie powoli zaczęło wychodzić na prostą. Poznał
detektywa, tym samym zyskując pracę oraz święty spokój. Był jej wdzięczny, że
przy nim trwała, obdarzając tym swoim delikatnym uśmiechem i wzrokiem
pozbawionym obrzydzenia czy współczucia. Wiedział, że bała się o niego, dlatego
zdusił swoje zbrodnicze żądzę, póki same nie zniknęły. Nie chciał, by Urania
się smuciła.
Wyszedł spod prysznica, wdział luźne dresowe
i wyszedł na korytarz.
– Ach,
Shiro! – Urania pojawiła się przed nim niczym jasna gwiazda. – Jak się czujesz?
Nie jesteś przemęczony?
– Nic mi
nie jest – westchnął. – Ale jest śpiący. Dobranoc, Uranio.
Tak, teraz widział, że była zmartwiona. Jednak
nie potrwa to długo, bo wkrótce wszystko się skończy.
Eris w końcu ma ciało czy jest tylko duchopodbnym czymś?
OdpowiedzUsuń,,Niespodziewanie poczułam, jak Blaise zaczyna delikatnie głaskać moje spięte ramiona, po czym lekko je ugniatać."
Widzę Blackwood masażysta wleciał X,D
Lilka: Po praktykach jest to teraz może szpanować.
Jack: Pewnie uczył się pod twoim bystrym okiem co?
Lilka: Ufaj, ale kontroluj, tak?
,,– Chyba jednak prześpisz się na tej kanapie – stwierdziłam słodkim głosem. – Przez najbliższe dwa tygodnie."
Jak ona go katuje. Psychicznie i fizycznie. Wiesz, o co chodzi. Dobra muszę przestać pisać ,,wiesz, o co chodzi".
,,Nil również spojrzał z lekkim zaciekawieniem na Emiko. Ta uśmiechnęła się i zaczęła mówić."
Oooo^^ Najpierw sprawiali "kłopoty" w pojedynkę, a teraz całą paczką. Emiś i wszyscy zagrożeni przez gluty.
,,Jednak nie potrwa to długo, bo wkrótce wszystko się skończy."
No nie mów mi, że Shiro jest w ekipie Eris i stąd porwanie Artemis?
Virgo:...Lilka zjedz ich.
Lilka: Oo już ci przeszedł foch? Poza tym nie jestem twoim psem-.-
Mam jakieś chore wrażenie, że zbliżamy się do końca i mi się to nie podoba.
Chcę trzeci sezon.
Chcę Pat x Alice.
Jack: Oboje tego chcemy.
Chcę też Alice x Jack XD
Lilka: A ja życzę sobie, by Jenny była szczęśliwa i te gluty już nie uprzykrzały jej życia, bo w innym przypadku wyczaruję sobie to takie niebieskie, przejdę przez nie i widzimy się w twoim pokoju Angel. Nie podejmuj pochopnych działań, bo twoja świnka skarbonka została moim zakładnikiem, a na pewno nie nie chcemy, by przydarzyło jej się coś niemiłego.
Jack: Czyste zło XD
Skomentowałam i wytoczyłam swoje postulaty więc czekam na next.
XOXOXO
Fufufu, kto wie?~~~ Nie no w końcu to się wyjaśni XD
UsuńJenn: Duchem w lustrze, żeby ją szlag wziął
Eris: :))))
Jenn: *patrzy na nią błyszczący czerwonym okiem*
Eris: *przestaje się uśmiechać, bo za kulisami Jenn może jej zrobić wszystko*
Jenn: Uważaj podczas snu :)
Tak XDD Jak ma talent, to niech używa ^^
Blaise: *dramatyczny głos* WIDZISZ?! Wszyscy to już zauważyli, okrutnica z ciebie
Jenn: *nieporuszona* Ani trochę.
Blaise: :((
Jenn: *wywraca oczami*
Kto wie, jakie cele ma Shiro *rozkłada ręce i wzrusza ramionami* Dobre masz wrażenie, bo tak jest XD A o Pat x Alice się nie bójcie, nie mam w planach tego niszczyć (choć kto wie, co będzie za taki miesiąc...)
Jenn: Liliii, ty miłości moje *przytulas z rozpędu* Jako jedyna chce mojego szczęścia.
Lila, skarbie, świnka jest dalej w moim pokoju, what;s wrong with you? XDDD
Babcia Kruk nad wszystkimi...nad większością jojczy. Nie martw się Blaise ty nasza dramo queen ty.
UsuńJack: Pizdotrzęs.
Lilka: Nie znasz dnia ani godziny-.-
Zmora:* ten refleks* Ktoś coś mówił o nadziei?
Lilka: Tak, a teraz wracaj spać.
Blaise: Drama king jak już
UsuńHaru: Wychodzi na jedno tak czy siak
Jenn: *słysząc głos Zmory: Refleks szachisty
MAM DOOOOOOOOOOŚĆ
Jenn: Oraz depresję
Izu: Zaburzenie snu
Damon: Koszmarne cienie pod oczami
Tak, to jest motywacja >.>
Miju: Czy Eris kiedy kol wiek przepadnie i przestanie wszystkim truć życie?
OdpowiedzUsuńHanako: Może?
"Eris jest pieprznięta – mruknęłam i podrapałam się po nosie. – Ale masz rację, nie to nie miałoby sensu.
– Chyba że Artemis ma coś, czego Eris potrzebuje – odezwała się cicho Yuka."
Viria: Pewnie przez to ten kryzys wieku średniego.....chociaż jak patrzę na nią to nie powiedziałabym średniego
"Słyszałem też nieco o jakiś dziwacznych glutach biegających po Tokio. O co chodzi?"
Ja: Gdy nazywanie Kyoye glutem utknie ci za bardzo w głowie....
"Dalej martwiła się o los Yuki, choć czarodziejka pewnie stała się już pustą marionetką Eris. Jeśli ta psychiczna kurwa chce to samo zrobić miko..."
Ja: Zauważyłam w ogóle jedno.....ja już czasami nie ogarniam jak jest z Tymi lub Yuką i je mylę czasami i mi się wszystko co do nich szamota 😂😂
Beta: Brawo
Hiroaki: Bardziej bym się martwił czy Eris zrobi sobie marionetke z Artemis czy nie
Pachet: Artemis marionetką? Jak tak to ja jestem kurczakiem!
"To nie było w jego stylu. On, Król Bestii, zaczął czuć słabość?!"
Miju: Kiedyś to musiało nastąpić
"Znęcanie się w jednym z najlepszych z gimnazjów? Gdzieżby znowu! I jeszcze te słowa „Musisz dać radę. To synowie urzędników! Nic im nie możemy zrobić!”. Wtedy twarze rodziców zaczęły mu przekreślać czarne „x”. Podobnie jak twarz brata, choć Urani mówił inaczej."
Hirooki: Japonia.....wspaniałe uroki tłumienia wszystkiego i takich oto zachowań hierarchii do bani i innych do bani faktów....
Miju: Skończyłeś już??
Hirooki: Tak
"– Och, nieco złagodniałeś – stwierdziła i obdarzyła go przeciągłym spojrzeniem. – Ale czy tak powinno się witać osobę, którą nie tak dawno się zwyzywało, że sprowadzi tylko kłopoty, a samemu się to zrobiło?"
Ja: Pierwszy raz Emiko mnie nie wkurzyła samym pojawieniem się
Miju: Cud!
"
Jenn: Oby kurwa
UsuńEris: Mhyhyhy
Artemis: No i wszystko jasne, oddawaj staruchu moje zdrowie witalne
Eris: ...ty nie masz zdrowia witalnego O.o
Yuki - czarodziejka, której Eris namieszała w głowie
Yuka - artystka i bff demonów, obecnie siedzi i Jenn
O wszystko można obwiniać polską odmianę, bo jest identyczna XD
Jenn: Chill, Miju, jakoś długo o Japonii nie gadał XD
To się cieszę XD
Miju: Bo kurde jak po tym nie przepadnie to ja już chyba we wszystko zwątpie
UsuńViria: Ma kryzys i nie wie co plecie....chyba
Ja: Już wiem dzisiaj ogarnęłam 😂😂
Miju: Niby tak Jenn ale....to nie ty jesteś głowa rodu Khoury i nie musiałaś wysłuchiwać jaki to ten kraj jest xiulowy raz dziennie minimum....za którymś razem ma się już ochotę rozwalić mu o łeb wszystko co masz pod ręką
*najchętniej to by poszła spać i obudziła się jutro popołudniu, ale ma przed sobą jeszcze słówka* AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
UsuńEris: Srututut
Jenn: ponad 1000 lat na karku...
Eris: Czas to pojęcie względne
Jenn: Podobnie jak twój mózg
Izu: Ja to bym taśmę proponował *pstryka palcami i w jego ręce pojawia się zielona taśma z czarnymi nadrukami szwów* Ultramocna z wyciągiem z czegoś tam! *wręcza Miju*