Ten kretyński prześladowca nie dał mi w spokoju
zasnąć przez pół nocy. Ciągle pukał mi w szybę, dzwonił lub chodził po balkonie, wyśpiewując najnowsze hity muzyki pop. Dopiero gdy o czwartej w nocy skrajnie
wykończona, wyciągnęłam z sejfu kałasznik, ten dał mi spokój. A teraz jest 11, a
ja mam ochotę tego kretyna udusić.
,,I swear I
never meant to. Let it die. I just don’t care about anymore!’’. Mój
cudowny budzik dzwonił już 3 raz piosenką ,,Let it die’’, ale mi nie chciało się
ruszyć, by go wyłączyć. Zresztą miło posłuchać rocka po nocy hitów popu
śpiewanych przez gościa, który chyba nie miał mutacji. Z wyjątkiem faktu, że
czułam piasek pod powiekami, poranek był całkiem, całkiem. Postanowiłam wstać i
zrobić sobie kawę, boski napój. Gdy wytoczyłam się z łóżka, ktoś zaczął walić w
drzwi wejściowe.
– Otwieraj te cholerne drzwi albo je wyważę! –
wrzasnął tajemniczy osobnik, a ja już wiedziałam, że Tategami dostał okresu i
jest w nie najlepszym humorze.
– Nie złość się tak, bo złość piękności szkodzi. A
nie, przepraszam, tobie nie ma w czym zaszkodzić. – uśmiechnęłam się złośliwie, gdy otworzyłam mu drzwi.
Tategami wtargnął do środka i wbił we mnie drapieżny
wzrok.
– Wiem, że rozmawiałaś z moim bratem. – niemal
wyszeptał, jakby bał się, że ktoś oprócz mnie to usłyszy.
– Tak. Co w tym złego? – wzruszyłam ramionami.
– Co ci powiedział? – zignorował moje pytanie.
– Mówił, że nie jesteś jego bratem. Tylko tyle. –
zaciekawiło mnie jego zachowanie.
– Byłaś w moim mieszkaniu. Widziałaś moje dokumenty?
– zbladł jak kreda.
– Widziałam. Nie chcesz usiąść? Wyglądasz, jakbyś
miał zamiar zemdleć. – spytałam.
Chłopak tylko skinął głową i opadł na beżową sofę. Przestraszony Kyoya? Czyżby koniec świata nadciągał?
– Czemu tak panikujesz? – usiadłam naprzeciwko.
– Nie twoja sprawa. – warknął.
– To dlatego, że teoretycznie zaginąłeś 12 lat temu?
– spytałam.
Kyoya zerwał się z kanapy i przygwoździł mnie do
fotela, na którym siedziałam. Jego tęczówki zwęziły się. Wyglądał jak lew
oczekujący na swoją ofiarę.
– Skąd.O. Tym.Wiesz? – wycedził, przybliżając do mnie
twarz.
– Odsuń się, bo inaczej, jak kakao kocham, tak ci
przyłożę, że doktor House będzie miał zagadkę na następne kilka odcinków. –
odepchnęłam go. – Wiem to stąd, że jakiś gościu wysłał mi na e-maila
artykuł o twojej matce, tobie i twoim bracie. – odparłam.
Po tych słowach Kyoya zaczął chodzić w kółku i
mruczeć coś pod nosem.
– Musisz o tym zapomnieć. Nie ma innego wyjścia. –
powiedział.
– Odbiło ci?! Czemu mam o tym zapominać?! –
oburzyłam się.
– To moje życie i żadna wścibska dziewucha nie
będzie mi się w nie mieszać. – syknął.
– Jak mnie nazwałeś?
– Wścibską, upierdliwą wiedźmą, która nie zna
prawdziwego życia i myśli, że wszystko dobrze się kończy! Pewnie nie wiesz, ale
nie wszyscy żyli w luksusowym mieszkanku opłacanym przez rodziców. – zakpił.
– Co ty o mnie wiesz? – wysyczałam – Nic. Nie masz pojęcia o mojej przeszłości, więc się zamknij.
– To może mi powiesz? – uśmiechnął się jadowicie.
– Nie mam mowy.
– To łaskawie zapomnij o moim bracie, tym artykule i
wszystkim innym. Inaczej pogrzebie w twojej przeszłości i dowiem się co to za
,,tragedie’’ cię spotkały.
– Nie będziesz mi rozkazywał! Albo mi powiesz o co
tu chodzi, albo rozgłoszę to wszędzie! – zagroziłam.
Tego się narwaniec nie spodziewał. Popatrzył na
mnie oniemiały.
– To jak będzie? – spytałam bezczelnie, opierając się
o ścianę. Przymknęłam na chwilę oczy, żeby się uspokoić, a kiedy je otworzyłam, narwaniec znajdował się koło fotela po mojej prawej stronie.
Dostrzegłam kątem oka jakiś ruch i cudem uniknęłam
stolika. Padłam na podłogę, a mebel rozbił się o ścianę. Dokładnie w miejscu
gdzie przed sekundą była moja głowa. Jak miło...
Kyoya w tym czasie zwiał z
mieszkania. Podniosłam się, chwyciłam beya i wyleciałam za nim. Na parterze
wpadłam na Izumiego i Harumi – starszą siostrę rudzielca.
– Gdzie tak galopujesz, gazelo? – spytała wesoło Haru.
Chyba moja mina nie była za wesoła, bo zmarszczyła
brwi i objęła mnie ramieniem.
– Co się stało? Ten chłopak coś ci zrobił? – spytała
troskliwie.
– Nie. Zamknijcie drzwi od mojego mieszkania, ja
muszę coś załatwić. – powiedziałam, wyrywając się Harumi.
Rodzeństwo kiwnęło głowami, a ja popędziłam na miasto, wypatrując Kyoyi. Jak on śmiał rzucić we mnie stolikiem?! Był taki
ładny...
Dobra ogar Ashida. Szukasz tej mendy! Pobiegłam do B-pit.
– Madoka! – krzyknęłam, wpadając do środka.
– Co? – pani mechanik stała z ladą.
– Jest tu Tategami? – spytałam.
Dziewczyna pokręciła głową. Czyli jest jest u
siebie, w hangarach lub na stadionie.
– O! Cześć, Jennifer!– zza półek wyszedł Kakeru.
– Widziałeś Kyoyę? – zapytałam, nie myśląc, że Madoce
mogło się to wydać trochę podejrzane. W końcu Kakeru jest podobny do brata, a
ona nie jest idiotką.
Chłopak zmarszczył brwi i pokręcił głową.
– Dzięki! – krzyknęłam,wybiegłam z B-pit i ruszyłam
w kierunku domu Kyoyi. Byłam napędzana przez furię, więc w ekspresowym tempie
tam dotarłam.
– Tategami! – wrzasnęłam, kiedy wchodziłam po
schodach.
W drzwiach od jego mieszkania coś zachrobotało.
Chyba zamknął się na cztery spusty. Niewiele myśląc, walnęłam w drzwi
ciężkimi, czarnymi glanami, które wyjątkowo dziś ubrałam. Nieco wypadły z
zawiasów, ale dalej nie dały się otworzyć. Jakaś kobieta zaczęła do mnie
krzyczeć, żebym przestała, bo wezwie policję. Ehh, nawet pokopać sobie nie można, bo się jakaś z pretensjami przypałęta. Wykonałam duży zamach nogą i celnym
kopniakiem ostatecznie pokonałam drzwi.
– Nie wygłupiaj się, idioto! – krzyknęłam, ignorując
rosnący tłum za moimi plecami.
Nikt mi nie odpowiedział. Ludzie za mną coś
szeptali. Usłyszałam takie słowa jak ,,wariatka’’ ,,dzwońcie po policję’’.
Weszłam do środka i od razu pokierowałam się do sypialni. Pusto...
Szeroko
otwarte okno wskazywało, jak ten kretyn się stąd wydostał. Ughh. Wyjrzałam na
zewnątrz czy przypadkiem nie leży gdzieś rozkwaszony na ziemi. Czysto.
– Dziewczyno, wyłaź stamtąd natychmiast, bo wezwiemy
policję – oho. Chyba mam towarzystwo. Wychyliłam się, chwyciłam za rynnę i
zjechałam na chodnik. Łiiii! Otrzepałam na ręce, zastanawiając się, gdzie on mógł
pójść. Nagle mój telefon zaczął wibrować.
Nil.
– Słucham? – odebrałam lekko zaskoczona.
– Widziałaś dziś Kyoyę? – spytał z niepokojem
Egipcjanin.
Co ja mam mu powiedzieć? ,,Tak rzucił we mnie
stolikiem i gdzieś sobie polazł’’? W sumie Nil by w to uwierzył.
– Rano mignął mi na ulicy. A co? – miałam dość
biegania, więc spacerkiem ruszyłam na te cholerne przedmieścia.
– Jakaś kobieta przyszła dziś do nas i mówiła,że
musi z nim pilnie porozmawiać. – odparł.
– Jak wyglądała?– czyżby Satomi bała się o syna?
– Długie blond włosy, brązowe oczy, wysoka. – czyli
to nie ona. Chyba. W gruncie rzeczy nie wiem czy ta kobieta z mojej wizji to
Satomi.
– Przedstawiła się?
– Nie. – mruknął Nil. Po jego tonie wyczułam że jest
zdenerwowany.
– Przekażcie jej, że za niedługo Kyoya powinien przyjść. – powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się.
W czasie tej rozmowy dotarłam do hangarów. Przez
Tategamiego stracę trochę wagi, bo dzień w dzień latam za nim po całym mieście.
Weszłam do tego, w którym ostatnio walczyliśmy.
– Jesteś tu? – spytałam, a mój głos odbił się echem
po całym budynku.
Odpowiedziała mi cisza. Tego się spodziewałam. Nagle
usłyszałam kroki na górze. Ktoś schodził po metalowych schodkach.
– Czego chcesz? Możesz o tym gadać do woli i tak za
niedługo już mnie tu nie będzie. – Kyoya stanął przede mną, patrząc się jakoś tak dziwnie. Był smutny?
– Nie mam zamiaru o tym nikomu mówić. – prychnęłam.
– To po co przyszłaś? – mruknął.
– Prawie dostałam od ciebie stolikiem, ale to nieważne. Chcę, żebyś odpowiedział na jedno pytanie. – powiedziałam.
Kyoyi niezbyt się to spodobało. Splótł ręce na
klacie i zmierzył mnie nieufnym spojrzeniem.
– Ty też będziesz mi mógł jedno zadać. – próbowałam
go przekonać.
Staliśmy tak z pięć minut w całkowitej ciszy.
Tategami wysilał swój malutki mózg do wysiłku, więc na efekty trzeba było trochę
poczekać.
– Dobra. – w końcu się odezwał!
– Czemu wtedy uciekliście z Soweto? – spytałam.
Chciałam to wiedzieć. Nic innego mnie nie interesowało.
– Bo chcieliśmy mieć w miarę normalne życie. –
powiedział, patrząc mi prosto w oczy. Nie mógł kłamać. To spojrzenie było zbyt
szczere.
– Aha. – wydukałam i uświadomiłam sobie, jaki błąd
popełniłam, pozwalając Kyoyi zapytać mnie o cokolwiek.
– Teraz moja kolej. – uśmiechnął się podstępnie a mi
zaschło w gardle. Nienawidzę pytań o moją przeszłość.
– Co się stało z twoimi rodzicami? – wiedziałam, że
zapyta o to.
– Więc...– przełknęłam ślinę. – Moja matka była miko*. Jej rodzinie nie podobało
się moje postępowanie i kiedy miałam 10 lat, matka zostawiła mnie tutaj. Powiedziała, że
będzie opłacać mieszkanie i przesyłać pieniądze, a w zamian mam się już nigdy nie pokazywać się jej na oczy. Co do ojca
to nawet go nie znam. – wzruszyłam ramionami.
– Co takiego zrobiłaś, że twoja własna rodzina cię
znienawidziła?
– Byłam nieposłuszna, uparta i nie umiałam zachowywać
się jak miko. Dodatkowo zniszczyłam część świątyni. Po tym wszystkim głowa
rodziny wydziedziczyła mnie. – odparłam.
– Rozumiem. – mruknął narwaniec.
Hmm...chyba miałam mu coś jeszcze powiedzieć...A no tak!
– Nil mówił, że jakaś kobieta chce z tobą rozmawiać.
Zadzwoń do niego. – powiedziałam i wyszłam na zewnątrz.
Wspominałam, że uwielbiam japońską pogodę? Bo ja ją
ubóstwiam! Jeszcze rano było całkiem ładnie, a teraz całe niebo było zasnute
ciemnymi chmurami. Dookoła miasta unosiła się mgła. Cudnie, właśnie o takiej
pogodzie marzyłam. Nie mam siły już chodzić, więc ruszyłam na poszukiwanie
stacji taksówek lub przystanku.
***
(Kyoya)
Nie powiedziała mi całej prawdy, wiem to. Jej głos, gdy to mówiła, był pozbawiony emocji, jakby mówiła o prognozie pogody, a nie o
swojej przeszłości. Nie wyglądała na smutna czy wściekła na swoją matkę za
to, że ta ją porzuciła jak zepsutą lalkę. Może w połowie to było prawdziwe, ale
zataiła jakieś istotne informacje. Dlaczego? Z Nemezis było tak samo. Nie
chciała mi powiedzieć, czemu wtedy nic nie zrobiła.
***
(Jenny)
Czy mnie prześladuje pech?! Postój taksówek pusty, a
najbliższy autobus, który jedzie w kierunku mojego domu, przyjedzie za dwie godziny! Usiadłam na przystanku. Po Izumiego czy Harumi nie zadzwonię, bo nie
tak dawno rozwalili coś w samochodzie i wysłali go do mechanika. Yuka nie ma w
mieście. Muszę czekać w tym deszczu przez dwie godziny. Wspaniale...
– Przepraszam, wiesz może, kiedy będzie następny
autobus? – koło mnie usiadł chłopak. Był ubrany w czarno-granatową bluzę z
narzuconym na głowę kapturem, z którego wystawały pojedyncze niebieskie kosmyki.
– Za jakieś piętnaście minut. – odparłam.
Przez chwilę panowała cisza, przerywana siąpieniem deszczu o daszek przystanku, aż głos zabrał chłopak.
– Nazywasz się Jennifer, prawda? – wyszeptał z
podekscytowaniem.
– Ta...Znamy się? – zerknęłam na niego mało zaciekawiona. Jakiś fan?
– Można tak powiedzieć. Wiem o tobie wszystko! –
powiedział i zrzucił kaptur z głowy. W jego seledynowych oczach płonęły ogniki. – Nienawidzisz węży, lukrecji, Kyoyi Tategamiego, zimna. Kiedy się
denerwujesz, pocierasz ręce, a gdy złościsz, zagryzasz wargę po lewej stronie! – wykrzyknął, uśmiechając się szeroko.
Otworzyłam szeroko oczy. O kurwa. On serio dużo o mnie wie.
– Czego chcesz? - spytałam, odsuwając się na koniec ławki.
– Chcę tylko z tobą porozmawiać, Jenny - san... – wyciągnął w moim kierunku dłoń, próbując dotknąć moich włosów.
Bez chwili zastanowienia trzasnęłam go pięścią w twarz. Pod wpływem uderzenia potknął o ławkę i wywalił . Zaczął się
śmiać pustym, psychopatycznym śmiechem, który odbijał się od ścian przystanku. W
okamgnieniu wstał i rzucił się na mnie z pięściami. Padłam na ziemię
i podcięłam go. Wywrócił się na kolana, a ja zamachnęłam się lewą ręką.
Zamierzam go trafić w głowę, pozbawić przytomności i zwiać.
Nagle poczułam przenikliwy ból w prawej
nodze. Chłopak walnął mnie tam z łokcia. Błyskawicznie się podniósł, chwycił
mnie za bluzkę, podniósł do góry i odsunął jak najdalej od siebie.
Super, pięknie, zajebiście! Jakby kto nie zauważył, nie mam żadnego noża, pistoletu
lub innej broni, a jakiś psychol chyba ma zamiar mnie zabić. Wierzgałam się i
próbowałam go kopnąć.
– O czym? – warknęłam.
- Wiem, co ukrywasz przed całym światem. Twoją
inność, prawda? Okłamujesz wszystkich wokół byle by to ukryć. Mam rację? –
wypowiedział te słowa z takim uczuciem, jakby mówił o jakimś skarbie.
Przestałam próbować się wyrwać. Myślałam, że się
przesłyszałam, ale to on naprawdę dowiedział się nawet tego. Jak?! Skąd?!
– Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. – starałam się
zabrzmieć, jakby te słowa nie wywarły na mnie żadnego wrażenia.
– Znowu kłamiesz, Jennifer – san. Całe twoje życie jest
zbudowane w na kłamstwach i ucieczkach. – rzekł jadowicie.
Zmrużyłam oczy i uśmiechnęłam się z pogardą. To nie był pierwszy raz, gdy słyszałam takie słowa. W ułamku sekundy zamachnęłam się na niego nogą i trafiłam go w skroń. Chłopak stracił równowagę. Kiedy był wystarczająco
blisko, wymierzyłam mu kopniaka z całego serca w miejsce, gdzie powinna być
wątroba. W odwecie dostałam z pięści w twarz. Poczułam, jak coś spływa mi po
brodzie. Krew. Rozciął mi wargę.
– Czego ty tak właściwie chcesz? – warknęłam, ocierając krew rękawem kurtki.
– Powiedz swoim przyjaciołom o twoim sekrecie. Tylko
tyle. – powiedział, masując się po brzuchu. Błyskawica oświetliła
przystanek. Mogłam mu się dokładniej przyjrzeć. Wory pod oczami, uśmiech
psychopaty i wyraz szaleństwa w oczach.
– No jasne, już lecę. A mam im o tym opowiedzieć przy herbacie czy kawie? – zakpiłam, opierając ręce o biodra.
– Nie radziłbym mnie lekceważyć, Jenny – san. Chyba nie chciałabyś, żeby cała Japonia się o tym dowiedziała? – uśmiechnął się jak ostatni kretyn.
Zrobiłam
szybki obrót i walnęłam go z prawego sierpowego oraz kopnęłam w kolano. Kiedy
się wywalił, usiadłam mu na brzuchu, chwyciłam za bluzę i przyciągnęłam do
siebie.
- Nie próbuj mi grozić, bo źle się to dla ciebie
skończy. – wysyczałam z nienawiścią.
– Co zrobisz? Zabijesz mnie? – zakpił.
– Jeśli zechcę. – odparłam, uśmiechając się.
Chłopak popatrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
– Ja... – szepnął.
– Co? Masz zamiar teraz zdechnąć i oszczędzić mi
kłopotu?
– Nie. – wyszczerzył się.
– To co...- nie dokończyłam, bo przywalił mi z dyńki
i zrzucił z siebie.
Miałam mroczki przed oczami. Widziałam tylko jego
buty. Normalnie po takim ciosie od razu bym wstała, a teraz moje ciało odmówiło
mi posłuszeństwa. Co on mi zrobił?
- Masz tydzień, Jenny – san. Potem wszyscy się dowiedzą – powiedział, puścił mi oczko i poszedł
sobie, podgwizdując pod nosem.
Nie miałam zamiaru pozwolić mu uciec. Z trudem
podniosłam się. Opierając się o ścianę przystanku, powoli przemieszczałam się.
Mimo że dostałam w głowę, czułam ból w całym ciele. Nagle zajechał autobus.
– Jenny! – krzyknął zaskoczony damski głos.
W moja stronę szła Hikaru. Widać wracała z WBBA.
– Hej. – powiedziałam słabym głosem.
– Co się stało? – spytała zaniepokojona, patrząc na
moja wargę i siniak, który pojawił mi się na ramieniu.
– Później ci wytłumaczę. Jestem przemoczona, mogę
się u ciebie na chwilę zatrzymać? – spytałam.
Powoli wracały mi siły.
– Pewnie. Chodź. – objęła mnie ramieniem i zaprowadziła
do swojego mieszkania.
Kiedy szłyśmy, ciągle myślałam o tym chłopaku. Kim on
był? Skąd to wszystko wiedział? Popatrzyłam na zmartwioną Hikaru i zagryzłam wargę. Mogłam się łudzić, że kłamał, ale nie...
On mówił prawdę.
Kelly: KOLEJNY PSYCHOPATA!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJa: Ej Jenny weź tych dwóch sprowadź do mojej szkoły do pokoju nauczycielskiego...
Kelly: Jenny my to mamy psychopatow. Ja na szczescie mam jednego ktory chce mnie przebic mieczem a potem albo nawet i naras idciac glowe
Ja: Matko egzaminy? Ja mialam dzisiaj zastepswo z dyra. gadal o tym ze juz tylko 2 miesiace bla bla bla.
Kelly: A ty kimałas na poduszce.
Ja: Tak. Zaiwaniłam koleżance poduszke i przez caly dzien ja sciskałam. A na religii na tej kanapie to prawie zasnęłam xD
Rozdział nawet nawet. Co ty Jenny ukrywasz hmm? A Yoyo tez nie zawiele powiedzial....
Przynajmniej tobie wena towarzyszy. Bo moja przestraszyla sie probnych i gdzies zwiala.
Czekam na next
Izumi: Kyoya to skryty facet jest :D
UsuńJenny: Angel chyba lubi uprzykrzać mi życie -.-
Ja: Przesadzasz ^^ już masz próbne?! Wohoho w mojej szkole jeszcze nie było :D ale za to było 5 sprawdzianów ^^
Jenny: Biolo,geo,matma,chemia i angielski, Mózg mi wysiada
Ja: Mam doooość. Ja chce wakacje :( ja mam trochę za dużo weny więc przesyłam
Ja: 22,23,24 <--- dni grozy. Ja też mam za dużo tego wszystkiego. Nawet moja polonistka stwierdziła "Matko oni praktycznie codziennie coś mają"
UsuńKelly: To ona posiada emocje?!
Lloyd: Ja bym spytał czy to wogóle jest człowiek
Kelly: Dobrze gadasz młody ^^ *klepie Lloyd'a po głowie*
Ja: Chętnie przyjme wene bo moja jest ale zaraz nagle gdzieś znika. Leże sobie dzisiaj w szkole na kanapie pisze rozdział pisze pisze i nagle już nie wiem co pisać. Masakra.
Kelly: *drze się ze słuchawkami w uszach* Fallen angel in the dark! Never thought you'd fall so far! Fallen angel close your eyes! I won't let you fall tonight!
Ja: Takie odreagowanie szkoły... Ja tak zachowywałam się godzine temu wrzeszcząc Not gona die. O to pasuje do mojej sytuacji
Jenny: Let it dieeee!
UsuńYuka: Ty też nie umiesz śpiewać ;-;
Jenny: Wiem :D
Ja: Ja pisze następny rozdział ^^ mam nadzieję,że będzie lepszy od tego ;-;
Kyoya: Ashida!
Jenny: Po nazwisku to po pysku! Czego chcesz,amebo?
Kyoya: Mogłabyś się przymknąć?
Jenny: Niee!
Lied too much
She said that she's had enough
Am I too much!!
Kyoya: Zabierzcie too!
Piszę ten kom 2 raz. Gdy pisałam pierwszy to lumia mi się rozładowała.Rozdział świetny. Dużo się podziało i kolejny z wariatkowa uciekł. Muszę przyznać że dużo tu wariatów ale co tam takie blogi zawsze są ciekawsze od Fb.
OdpowiedzUsuńMiju: Kyoya stawaj do walki!!! Padniesz na deski już po pierwszych minutach pierwszej rundy!!!! A i masz odkupić mebel Jenny bo jeśli nie to Pachet poharata pazurami twojego beya!
Ciekawie tutaj.
Jenny: Spoookojnie Miju. Kyoya mi to odkupi.
UsuńKyoya: Pomarz sobie. *wyciąga beya* Chcesz pojedynku, Miju? Depresja przeszła?
Jenny: Hmm jeśli Miju użyje mrocznej mocy zostanie z ciebie proch. Waalcz! *biegnie po popcorn*
Yuka: Teoretycznie to my nie wiemy czy ten prześladowca to psychopata czy po prostu lubi denerwować Jenny.
Harumi: Czyli jesr samobójcą
Piszę ten kom 2 raz. Gdy pisałam pierwszy to lumia mi się rozładowała.Rozdział świetny. Dużo się podziało i kolejny z wariatkowa uciekł. Muszę przyznać że dużo tu wariatów ale co tam takie blogi zawsze są ciekawsze od Fb.
OdpowiedzUsuńMiju: Kyoya stawaj do walki!!! Padniesz na deski już po pierwszych minutach pierwszej rundy!!!! A i masz odkupić mebel Jenny bo jeśli nie to Pachet poharata pazurami twojego beya!
Ciekawie tutaj.
Kyoya: Niebieskie włosy, wesołe oczy, stalker, śmieje się jak psychopata...*patrzy na Kelly*
OdpowiedzUsuńKelly: JESTEM NIEWINNA! MAM CYCKI! Poza tym gdybym to była ja twoja dziewczyna wyszła by z tego z większymi obrażeniami.
Kyoya: To nie jest moja dziewczyna. To...cholera sam nie wiem.
Kelly: Dziewczyna, przeciwnik, wróg u ciebie to wszystko jedno i to samo.
Jenny: Kelly,uraziłaś mnie. Ja posiadam jakiś tam gust ;-;. A co do niego *wskazuję na Kyoyę* To prawdopodobnie jestem jego wrogiem/nieprzyjacielem. Cholera wie. A teraz przepraszam idę coś rozwalić.
UsuńIzumi: Elo, Kel! Pewnie jakbyś to była ty to ta walka dalej by tam trwała i trwała...
Kelly: Przepraszam wybaczysz mi Jenny? A walka trwała by tyle ile bym chciała.
UsuńJenny: Pewka ^^ nie umiem się długo gniewac. Szczególnie na ciebie Kelly.
UsuńKyoya: *masuje obolałe dłonie* Angel co ty do cholery trzymasz w tych szafach?!
Ja: Ubrania, książki, zeszyty, bloki, hantle mojego brata i coś tam jeszcze...
Jenny: Właśnie! Jak tam trup z kuchni, Kyoya?
Kyoya: To nie jest żaden trup!
Jenny: Wszyscy ci wierzymy.
Yuka:*wychyla się z pokoju i patrzy na Kelly wrogim wzrokiem*
Ja: A ty dalej swoje?
Yuka: Tak.*wyciąga sztaluge i zaczyna malować* ja je pokaże boidupe!
Kelly: Trzęsidupe i z całym szacunkiem nie mam najmniejszej ochoty jej oglądać.*jadowity uśmiech* Czyli mamy sztamę tak Jenny. Yoyo lepiej tego z tej kuchni wyciągnij bo ci całe jedzenie od niego zaśmierdnie poza tym kto trzyma zwłoki w kuchni?. Izumi masz jakieś ciastko kremowe? Poziom cukru mi spadł. :(
UsuńYuka: *grzebie w telewizorze* I vice versa
UsuńJenny: Pewnie :D sztama forever! *bawi się modelem auta* kupię sobie takie bmw,pojadę do Włoch i z całego serca nakopię Julianowi ^^ Dobry plan?
Harumi: *udaje naleśnika* Doskonały. Przy okazji kupisz mi lazanię,pizzę,spaghetti i coś tam jeszcze.
Jenny: Żołądek bez dna.
Kyoya: A idźcie wszyscy ode mnie! Nie trzymam trupów w kuchni!!
Izumi: *drapie się widelcem po głowie* Hmm. Coś tam mam. *otwiera lodówkę* Ooo ciacho waniliowo-truskawkowe! Nawet 3! Masz ochotę? ^^
Lilka:"- Wścibską, upierdliwą wiedźmą,która nie zna prawdziwego życia i myśli, że wszystko dobrze się kończy! Pewnie nie wiesz ale nie wszyscy żyli w luksusowym mieszkanku opłacanym przez rodziców. – zakpił." Ty człowieku masz to odszczekać w trybie nał albo jeszcze szybciej bo jak nie to będziesz mił ze mną do czynienia*wsciekla pokazuje kciukiem na siebie*
OdpowiedzUsuńJa: Jej kolejny gość prześladuje Jeny. Nie dobrze. V by tam poleciał to byście go załatwiły....chociaż nie, ona nie może wychodzić z samotni...
Lilka: Niebieskie włosy...ja widziałam dzieciaka z niebieskimi włosami a nawet z nim walczyłam a nie wiem jak ma na imię....hy...a i masz odkupić stolik Jeny słyszysz zielony?!
Ja:Rozdział fajny, ciekawy i czekam oczywiście na kolejny.
Jenny: Lilkaa*biegnie tulić dziewczynę*
UsuńKyoya: Uważaj bo się przestraszę. Powiedziałem prawdę *wzrusza ramionami*
Jenny:*wyciąga katane* Jak dawno ci czegoś nie zrobiłam.
Kyoya: Uwazaj bo się skaleczysz.
Jenny:*robi zamach i prawie pozbawia Kyoyi głowy* So close...
Ja: Uspokójcie się!
Jenny: On zaczął!
Izumi: Jak dorwe tego gościa co przywalił Jen to mu łeb urwe! *pojawia się ciemna aura a oczy mu ciemnieją*
Lilka:Grry ty mówisz że się mnie nie boisz ty chyba nie wiesz co mówisz ty nie wiesz na co mnie stać ty i dlaczego ty taki jesteś co? Taki bucowaty?
UsuńJa:Izumi jestem z tobą!
Lilka:I ja też ale najpierw tamten zielony musi odszczekać to co powiedział bo jak nie...po za tym Izumiiii mogę liczyć na twoje kakao^^
Kyoya: To ty masz mnie za buca.
UsuńIzumi: Oczywiście,też chcesz Kruk? ^^ *podaje kubek Lilce*
Jenny: *pije kakao Izumiego* A weź się przymknij Kyoya. Gdybyś trochę milszy może byśmy się polubili. Chociaż nie to niemożliwe...
Kyoya: Ale o co ci chodzi,co?
Jenny: Za niedługo się dowiesz...
Kruk, widziałam,że dodałaś rozdział czemu mi się nie wyświetla? O.o
UsuńLilka:*mruczy pod nosem*najwyraźniej mam powody*chwyta za kubek*dzięki Izumi twoje kakao jest naprawdę pyszne*pije patrząc z wyrzutem na Kyoye* wiesz zastanawiam się Izumi jak możesz być takim ciągłym optymistą...też bym tak chciała.
UsuńJack: Przecież ty i tak się ze wszystkiego cieszysz.
Lilka:*wbija wzrok w kubek* ta...tylko że ja czasem udaję żeby niektóry się na de mną nie litowali...I chyba masz rację Jeny...to nie możliwe...kiedy dowiedzą się prawdy znienawidzą nas...a mnie będą chcieli zabić...
Ja:*patrzy smutno na Lili i Jene* to ja jednak poruszę to kakao. A rozdział to przez przypadek wcisnęłam"opublikuj" kiedy rozdział był nieukończony...możliwe że pojawi się dziś wieczorem lub jutro. Niestety mam problemy z Jackiem*spojrzenie na chłopaka*
Jack:*typowy uśmieszek*
Izumi: A dziękuje ^^. A co do optymizmu to jakoś tak mam. Wszystko widzę z takiej jakby lepszej strony. Po co mam się smucić? Lepiej jest się śmiać i łazić po balkonach^^ *robi piruet w powietrzu*
UsuńHarumi: Wyślę cię do szkoły cyrkowej. Nadajesz się jak nikt inny.
Jenny: Czy ja wiem czy mnie znienawidzą? Pewnie się przestraszą ale czy znienawidzą? Sama nie wiem. Co do próby zabójstwa*mierzy Wild Fang groźnym wzrokiem* spróbują się do ciebie zbliżyć a poznają moje prawdziwe ja.
Kyoya: A nie pomyślałaś,że tobie tez możemy coś zrobić?
Jenny: Buhahaha! Wtedy to by był największy błąd w waszym życiu.
Ja: Z chłopakami to są zawsze problemy -.- mam nadzieję,że rozdział szybko się pojawi ^^
Lilka:*patrzy na Izumiego i Harumi i chichoczę lekko zatykając sobie usta* tak...śmiać*uśmiecha się* Co ja ci mam powiedzieć Jenny...niech lepiej uważają żeby ci nie podpadli i....myślę że może zrozumieją...a przynajmniej co nie którzy :)
UsuńJa:Ja też mam taką nadzieje Angel U_U
Izumi: Widzisz ^^ do twarz ci z uśmiechem, Lila-chan :D
UsuńJenny: Po co się martwić na zapas *macha ręką* Idę coś obejrzeć. Istnieją jakieś śmieszne horrory?
Yuka: Ty się nawet na ,,Obecność'' śmiałaś więc oglądaj co chcesz.
Jenny: Wieem. Jestem bardzo dziwną osobą ^^
Kyoya: I agresywną
Jenny: Co zrobisz? Nic nie zrobisz
Lilka: Arigato Izumi-chan*uśmiecha się szerzej*
UsuńJa:Jeny ty jesteś mą bratnią duszą naprawdę. Masz dokładnie moje teksty a raczej teksty podobne jak z Kiepskich których uwielbiam i śmiejesz się nawet w tedy gdy inni nie widzą powodu do śmiechu. A za śmieszny horror polecam "Sinister" tam jest taki gościu co tak śmiesznie spada ze strychu bo myśli że coś go trzyma za nogi i tak śmiesznie nimi wierzga hahahaha no padłam.
Jack:Następna skomplikowana istota. Ale ty i tak się boisz kilku rzeczy i czasem drzesz przy horrorach.
Ja:Oj tam. Każdy się czegoś boi.
Jenny: Gościu spadł ze strychu. Izumiii :D
UsuńIzumi: To ty mnie wtedy zepchnęłaś!!
Jenny: Szczegół.
Izumi: Idiotka*rzuca w nią poduszką*
Jenny: Ciekawe czego boi się taki Kyoya czy Nil ^^
Yuka: Pewnie ciebie.
Kyoya: Kto by się bał takiego kurdupla.
Jenny: Ty :P
Ja:*uśmiech od cha do ucha* no...w sumie to Lili tak potrafi a raczej będzie potrafiła.
UsuńJack: Spamer z ciebie
Ja: No niestety.
Lilka:To by mogło być interesujące tak jak wspomniałam o tym w rozdziale którego ty jeszcze nie ukończyłaś ale nie będę się pakowała komuś do głowy...mogła bym zobaczyć coś czego nie chcę widzieć....ale to nie znaczy że nie mogłabym tego zrobić*uśmiecha się tak by wystraszyć Kyoye*
Kyoya: *prycha* Ty nawet dzieci z przedszkola byś tym nie przestraszyła.
UsuńJenny: Ja ci się chętnie do głowy wepchnę,YoYo :D
Kyoya: A kysz,szatanie!
Jenny: *uśmiecha się* Blisko...
Ja: Jenny!
Jenny: No co?
Ja: Po następnym rozdziale będziesz mogła się z tym obchodzić a na razie morda w kubeł!
Jenny No dobrze już dobrze :(
Ja: Do było też do was! *patrzy na Izumiego i Harumi*
Ja:Kurcze nie mogę więcej spamować.
UsuńLilka:Ty zielony jesteś nie mądry lekceważąc mnie*robi krok w przód* bo...*następny krok* nie wiadomo*jest kawałek od Kyoyi* kiedy cię za atakują*jest już prawie przy chłopaku kiedy omija go i rusza przed siebie roztaczając śmiech niczym z zakładu psychiatrycznego*
Ja: Lili jeszcze się tak nie chichramy jest za wcześnie
Lilka:*nadal obłąkany śmiech*
Mam nadzieją Angel że nasze mózgi nie wytworzyły tego samego^^
UsuńW sensie kim są nasze postacie? Ja też mam taką nadzieję ale wątpie,żeby Lilka była tym samym co Jenny ^^
UsuńJenny: Takie coś jak ja istnieje w ogóle w rzeczywistości?
Ja: Nie ;-; ale muszę przyznać oryginalna jesteś :D
Jenny: W końcu w anime nie na co dzień się spotyka..
Ja: *wzrok zabójcy*
Jenny: Już milczę!
No może nie...czas pokarze ale pewnie nie.
UsuńLilka:Aj tam i tak jestem zaczadzista^^ i zielony się mnie na sto procent boi tylko nie przyzna się do tego.
Ja:Tak a ja padam a zostało mi już tylko kilka słów do końca rozdziału ale nie Jack musi odwalać bo przecież inaczej by się pociął.
Jack: Aj wymyślasz.
Jenny: Jack,mendo jedna! Daj Krukowi w spokoju napisać rozdział a nie stroisz fochy!
UsuńKyoya: Wmawiaj sobie Lilka. Nie boję się nikogo.
Jenny: To się jeszcze okażę ^^
Kyoya: Taa *wyjmuje ciastko z lodówki*
Jenny: Czemu wszyscy uzywają mojej lodówki?!
Jack: A bo to moja wina to nie ja się budzę o ósmej rano.
UsuńJa:Po pierwsze cicho masz być ja wstaję dużo wcześniej i żyję.
Lilka:*pstryka palcami używając lewitacji i talerz z ciastkiem ląduje na twarzy Kyoyi* Smacznego*uroczy uśmieszek*
Kyoya: *wyciera resztki ciastka z twarzy i rzuca w Lilę masłem* Masz,poczwaro!
UsuńJenny: Bez wymówek drogi panie!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńLilka:*obrywa ciastem prosto w twarz* hhhhaaaaaa*uchyla wargi mrugając przy tym ze złości*Ty! Zapłacisz za to!*zgarnia to czym oberwała i odrzuca w stronę Kyoyi a następnie zbiera sobie z policzka trochę masy i próbuję* No całkiem dobre. Bende musiała w środę piec tort dla kruka*unosi oczy do góry*
UsuńJa:*ciągnie Jacka za bluzę*Idziesz. To. Przeczytać! I kończymy!
Jack:Niech ci będzie.
Lilka:Jacki chcesz trochę spróbować*idzie do niego z masą na palcu*
Jack:*odruch wymiotny i już go nie ma*
Lilka:Nie rozumiem ludzi którzy nie lubią słodyczy. A moja zasada-Nie ufaj ludziom którzy nie nie lubią słodyczy*unosi palec do góry*
Kyoya: Masło zamieniło się w ciasto O.O
UsuńJenny: Jezus nie takie cuda robił.
Kyoya: Mam dość wariatek na dziś *wychodzi*
Jenny: Miłej drogi do domu! Oby cię napadli! Ja też nie ufam ludziom, którzy nie lubią słodyczy. Są podejrzani ●.●
Izumi: Lila podsunęła mi pomysł ^^ zrobię wafla
Jenny&Yuka&Harumi : Najlepszy na świecie *.*
Jenny: Zróbmy jutro dzień słodkości :D zrobię ciasteczka i jabłecznik.
Yuka: Babeczki
Harumi: Czekoladki ^^
Kyoya:Czego kobietom brakuje do szczęścia? Słodyczy!
Ja:Przykro mi ale ja już słabo widzę i nie wiem co widzę.
UsuńLila:Ciasto. Nie wiem czy powinnam to mówić ale....jak raz dobrze gadasz zielony...słodycze są najbliżej mojego serca zaraz po Tacie i Denym i...o trochę tego ludu jest.
Ja: Jej!A zresztą z czego ja się cieszę i tak zaraz go zbluzgasz. Po za tym czy ja usłyszałam babeczki?
Jack:nic nie jesz bo potem będziesz mi jęczała nad uchem że jesteś gruba.
Ja:*foch*
Lilka:Wiesz Izumi mógł byś mi dać jakiś przepis na tort?
Izumi:*wyciąga gruba księgę* Hmmm, te są pyszne*podaje Lillce 4 kartki* Moje panie musicie poczekać gdyż teraz idę pograć w fife ^^*wychodzi*
UsuńHarumi: I będzie tak nawalał do 1 *wzdycha* Dobrze, że mam pokój daleko od niego.
Jenny: Oj Jack Kruka obraziłeś, nieładnie -.-
Ja: Spoko Kruk :D ja często tak odpisuje nawet nie widząc co jest tam napisane ^^ a tak by the way to swoim poprzednim kompem nabiłaś mi 200 komentarzy :D
Fakt. Teraz ogarnęłąm. Odpowiem ci tu wiec z dużo anime to nie oglądałam ale jakoś tak to podsumuję:
Usuń-Beyblade(1 i 2 trzeci powieszchownie, ale to nadrabiam)
-Bakugan(Najeźdźcy z Gundli i Nowa Vestroja reszta powierzchownie)
-Kill la Kill(powierzchownie)
-Sailor Moon(całe)
-Hiperdimension Neptunia(powierzchownie)
-Drzdon Ball(całe)
co jeszcze...
-Pretty Cure(ogarniałam ale jakoś mi nie podeszło do końca)
Ale z tych wszystkich najlepsze są: Beyblade, Dragon Ball...a z resztą. Może mi coś polecisz ciekawego?
Jack:Będzie żyła
Lilka: Dzięki Izumi jak zrobię i na stówę was wszystkich poczęstuję tylko najpierw Kruk zdmuchnie świeczki.
Masz urodzinki za niedługo? :D a z anime hmmm ja osobiście uwielbiam tasiemca - One Piece, które było przy okazji mym pierwszym świadomym anime a następne to
UsuńInazuma Eleven
Kuroshitsuji
Akame ga kill
Higurashi
Kamisama Hajemista (czy jakoś tak xD)
Hellsing
Black Lagon
Znasz jeszcze wiele innych ale nie mogę sobie przypomnieć nazw. Ja idę spać bo padam już na twarz ;-; dobranoc ;*
Ja:O w właśnie Inazuma Eleven o tym zapomniałam i znając życie jeszcze o czymś. W wolnym czasie je ogarnę.
UsuńA urodziny mam w środę XD. No cóż...dobranoc chociaż nie jeszcze czeka mnie nauka do kartkówek na jutro U_U
Nienawidzę mojego mózgu nie pozwoli mi zasnąć póki nie dodam kolejnych więc:
UsuńInuyasha
Pandora Hearts
Oda no Yobuna
Fruits Basket
Durarara
Hatenko no Yuugi (czy coś w ten deseń)
Fullmetal alchemist
Teraz mogę iść spać ^^ miłych snów ^^
Haha dobranoc, Angel :-*
UsuńJa: U ciebie miko, u mnie ninja i hanyou…
OdpowiedzUsuńKaosu: Nie zapomnij o smoku powietrza i przymierzach liczących kilka tysiącleci. ^^
Ja: Słowem: sprawa Rakshy i ciebie. Ile wasze klany mają już tę umowę?
Kaosu: Bardzo, bardzo dłuuugooo. :)
Ja: A propos japońskich klanów, gdzie trojaczki?
Raksha: *Ao bawi się jej kolczykiem z pióra* Shun sprząta kuchnię z Aaronem, Shin polazł do lasu, a Shizuka naprawia Syriusa i Corvusa.
Ja: Proszę o kolejne rozdziały. :) Tematyka przeszłości niektórych bleyderów jest zaiste zajmująca i ciekawa. Shizuuu… Choć coś przeczytaj…
Shizuka: *z innego pokoju* Zajęta jestem, znajdź sobie inną ofiarę!
Ja: Rozdział 7 jest już w trakcie tworzenia ^^ wena jest tym razem wyjątkowo łaskawa. :D
OdpowiedzUsuńJenny: Ja to mam fajną rodziną, nie?
Kyoya: To nie jest twoja matka!
Jenny: Zakład?
Kyoya: Z tobą? Nigdy!
Shin: Jak ci żal siedzieć samej w mieszkaniu to możesz czasami wpaść do nas do dojo. :)
OdpowiedzUsuńShizuka: O ile nie przeszkadza ci obecność naszego dziadka. Jego jedną z ulubionych czynności jest witanie gości z kijem kendo w ręku...
Kaosu: Zawsze jest możliwość posiedzenia z kumplami u Rakshy. Jeśli chcesz oczywiście... ^^
Kaosu: Jakby Tategami znów dostał okresu to śmiało ruszaj do Tengu. ;)
OdpowiedzUsuńJenny: Oooo dziękuję ^^ z dziadkiem się chętnie zapoznam :D. Ja prawie nigdy nie siedzę sama bo Yuka, Harumi i Izumi lubią tu przesiadywac
UsuńKyoya: Grrr! Ja nie mam okresu
Jenny: Wszyscy tak mówią.
Kyoya: Widziałaś kiedyś mężczyznę z okresem?
Jenny: Jak cię tam kopne to za chwilę zobaczę.
Kyoya:*odsuwa się*
Jenny :*pakuje mi plecak* Dziś jest chemia, nie? ;-;
Ja: Spoko będę wyniki sprawdzianu.
Jenny: Szykuj się na poprawę.
Ja; Dzięki za wiarę we mnie -.-
Kaosu: Yunaa co z poprawa z matematyki?
UsuńRaksha: A japoński? Są już wyniki?
Ja: Nie wiem... I nie chcę wiedzieć...
Raksha: Ale musisz.
Uczysz się japońskiego,Kaze? *.* zazdroszczę też bym chciała :(
UsuńJenny: Dostałaś 4 z chemii, wow. Jestem z cb dumna ^^
Ja: Ledwo ale jest. Jeszcze tylko wyniki z matmy i mogę spać spokojnie ^^
Yuka: *robi coś w telewizorze* Jak można tak zrąbać elektronikę?! ;-;
Harumi: *drapie się po głowie i głupkowato śmieje* Trzeba być mną :D
Kaosu: Ja japoński dobrze znam. :) To Yuna się uczy. :)
UsuńJa: Poprawa z matmy za mną... A widać kolejne testy na horyzoncie. -.-
Shizuka: Idź ty od razu na poprawę.
Ja: No dzięki wielkie! Co za wsparcie.
Raksha: Hiromi, coś ty zrobiła z tabletem? -_-*
Hiromi: Chyba zepsułam...
Kaosu: Przynieść taśmę klejącą?
Ja: Aktualizacja z ostatniej chwili: test semestralny z japońskiego uważam za ZDANY!!! :D
UsuńKaosu: *niesie tackę ze słodyczami* No to świętujemy! Komu ciacho?
Izumi: Miiii!
UsuńEkipa z bloga&ja: Gratulację! *strzelają confetti*
Jenny: I co jutro wyniki geo i matmy? :D
Ja: Z matmy będzie 4 a z geo... Od czego są poprawy ^^
Kaosu: Prosz. ^^ *podaje talerz Izumiemu*
UsuńJa: Zastanawiam się czasami, czy ta czerwonowlosa dwójka nie jest że sobą spokrewniona, ... z resztą nieważne.
Raksha: *powstrzymujac Ao od zjedzenia confetti* Jutro pytanie z anglika.
Kaosu: Cii, Tengu nie psuj momentu, proszę. :)
Izumi: *Je ciasto i wskazuje głową na Harumi* Ja już mam rodzeństwo.
UsuńHarumi: Niezwykle piękną i utalentowaną siostrę :P
Izumi: I w dodatku jaką skromną ^^
Kaosu: Mi wystarcza Raksha, chociaż nie łączą nas więzy krwi. ^^
UsuńRaksha: Jeszcze jest Ao i Rufo.
Ao: *jedzac ciastko* P'kyuu.
Kaosu: Zwierzaki też rodzina. ^-^