Wędrowałam przez to cholerne miasto, próbując znaleźć
sobie wygodną miejscówe. Bleyderzy zaprzestali niemal całkowicie ataku, więc
mogłam spokojnie posiedzieć i poczytać. No co? Niektórzy lubią bitwy, inni
elektronikę, a ja uwielbiam czytać. Z moim trybem życia rzadko kiedy mogę to
robić, dlatego zawsze korzystam z okazji.
Wreszcie znalazłam pusty ślepy
zaułek. Nie śmierdziało w nim, więc usadowiłam się wygodnie na skrzyni i
wyciągnęłam kryminał.
– Masz zamiar czytać w tych ciemnościach? – spytała
Artemis.
– Tak. – zatopiłam się w lekturze.
– Przypomnij mi później, by załatwić ci wizytę u
okulisty.
Zignorowałam ją, na co ona westchnęła i wytworzyła
małe kolorowe kuleczki, które świeciły mocnym fioletowym światłem.
– Dziękuje. – powiedziałam.
Miko tylko ziewnęła i zniknęła. Nie wiem, ile
czytałam, ale gdy oderwałam się od lektury, powoli zaczęło świtać. Schowałam
książkę i ruszyłam poszukiwać resztę. Jeszcze trochę czasu zostało. Na
uliczkach panowała martwa cisza. Zupełnie jakby miasto wymarło. Nagle
usłyszałam ruch w uliczce obok. Podekscytowane szepty i odgłosy szarpaniny.
Chciałam iść dalej, ale kula przelatująca koło mojej głowy, skutecznie mi
przeszkodziła. Starłam krew ze skroni i obróciłam się do przeciwnika.
– Czego? – spytałam znudzona.
Celowała we mnie wysoka dziewczyna w czerwonym
sportowym staniku i poszarpanych spodniach.
– To nasz teren, lalusiu. – plunęła mi pod stopy. –
Więc bądź grzeczna.
– Kolejna
irytująca ludzka istota. – warknął dobrze znany mi głos w mojej głowie. Druga
ja też się obudziła.
– Nie mam czasu na zabawy, sorry. – ruszyłam
przed siebie.
Usłyszałam pociąganie za spust i gwałtownie
wykonałam obrót o 180 stopni. Kula utknęła w ziemi.
– Nie zrozumiałaś? – warknęła dziewczyna, podchodząc bliżej ciągle celując we mnie pistoletem.
– Dawaj wszystko, co masz.
– Utrapienie. – zerknęłam na broń. – Tylko czymś
takim umiecie się bronić? – uniosłam brew.
– My? – spytała zaskoczona.
– Ludzie. – odparłam, znajdując się tuż przy niej.
Krzyknęła i strzeliła. Złapałam kulkę w dwa palce i
odrzuciłam za siebie. W jej oczach dostrzegłam panikę. I bardzo dobrze.
Zacisnęłam mocno palce na jej nadgarstku. Pisnęła zaskoczona i wypuściła
pistolet.
– Co teraz? – byłam od niej wyższa, więc podciągnęłam
ją tak, by mieć jej przerażoną twarz tuż koło swojej.
– Prze..prze...– jęczała
Zmieniłam kolor tęczówek na czerwony. Poczułam, jak
ciepłe ramiona obejmują mnie.
– Ja się wszystkim zajmę. – szepnął mi do ucha mój
własny głos.
Poczułam się senna. Znowu to samo.Nie chce
zasypiać, ale siła drugiej mnie wpycha coraz bardziej w ciemność. Znowu...
****
Kyoya
Za chwilę koniec eliminacji, a mojego zespołu nigdzie
nie ma! Wiadomo było, że Ashida to oleje, ale żeby Nil?! Rozglądałem się po
zaułkach, szukając Egipcjanina, gdy zobaczyłem to. Ashida stała nad jakaś
dziewczyną. Wyraźnie się śmiała. Gdy podszedłem bliżej, usłyszałem szaleńczy
śmiech rodem z psychiatryka. A dziewczyna tylko skuliła się, zasłoniła uszy i
nie poruszała się.
– Co ty odwalasz? – warknąłem, ciągnąc szatynkę na
ulicę.
– Zabierz łapy, śmieciu. – głos był mroczny i
głęboki. Kompletnie inny niż Ashidy.
Zlustrowałem ją dokładnie. Poza faktem, że jedno oko
miała czerwone, a drugie zielone wyglądała jak Jennifer.
– Co tym razem? – puściłem jaśnie księżniczkę. –
Demon się znudził czy co?
Przekrzywiła głowę jakby pierwszy raz mnie
zobaczyła. Zachowywała się jak wariatka.
– Czyli to ty jesteś Tategami? – bardziej
stwierdziła niż spytała. – Myślałam, że będziesz ciekawszy. – dodała z odcieniem
zawodu w głosie.
– W co ty się znów bawisz? – warknąłem nieźle
poirytowany. – W amnezję?
– Dalej nie ogarnąłeś? – westchnęła z niedowierzaniem.
– Nie jestem Jenny, która znasz. – wyjaśniła.
– To kim, do cholery?
– Kim? – przyłożyła palec do policzka. – Dobre
pytanie..hmm... – zaczęła się zastanawiać. – Można by powiedzieć, że jej drugą
stroną.
To mi wyjaśniła. Powinna się zatrudnić jako tłumacz.
Robota gwarantowana.
– Aha. – mruknąłem.
– Powstałam z nienawiści, żalu i wszystkich
negatywnych emocji, gdy Jenny miała około 16 lat. – zrobiła obrót w miejscu.
To brzmi jak bardzo kiepski dowcip.
– Powiedzmy, że ci wierzę. Co zrobiłaś tej
dziewczynie? – zmieniłem temat.
– Ach to. – na jej twarzy pojawił się rumieniec. –
Pobawiłam się z nią – uśmiechnęła się, a w jej oczach błysło szaleństwo.
Jest dużo gorsza od oryginalnej Ashidy.
– Dlaczego?
– Bo mnie wkurzyła. – odparła niczym małe dziecko.
– I to ma być powód? – prychnąłem.
– Czy ja koniecznie muszę mieć powód? Zrobiłam to i
już. Nie zabiłam jej, więc powinieneś się ode mnie odwalić. – zmrużyła oczy.
– Jesteś nienormalna.
– Może. – nawijała kosmyk na palec. – Ale to nie
jest twój interes. Chyba, że chcesz zostać moją zabawką. – kolejny raz
psychopatyczny uśmiech.
– Nie jestem zainteresowany.
– Wiesz, dlaczego jeszcze tu stoisz? – spytała. – Bo
jesteś mi potrzebny.
– Świetny powód, ale w niczym ci nie pomogę. –
rozmowa z nią powoli mnie nużyła.
– Och, nie. Po prostu badanie twojej przeszłości jest dla mnie zajęciem. Taki przeganiacz
nudy. A jak znikniesz, nie będę miała, co robić. Rozumiesz? Dlatego jeszcze
żyjesz. – zauważyła krew na bluzce i zaczęła ją wycierać chusteczką.
– Żyje? – warknąłem. – Nie zdechnę, bo ci się tak podoba!
– wrzasnąłem, wyciągając kuczer.
Spojrzała na mnie spod uniesionych brwi i zaczęła
się śmiać. Pusty, szaleńczy śmiech dziwnie brzmiał wśród ciszy, która nas
otaczała.
– Jesteś naiwny. – nachyliła mi się do ucha. –
Powstałam z jednej konkretnej myśli. – wyszeptała. – ,,Niech wszyscy ludzie
zginą!’’. – odsunęła się i wskoczyła na dach.
– Czego chcesz? – wrzasnąłem, wskakując za nią.
– Czego? – zrobiła zaskoczoną minę. – A to nie oczywiste? – uśmiechnęła się szeroko, mrużąc oczy. – Chcę, żebyście zdechli.
Potem zrobiła piruet na skraju gzymsu i rozpłynęła się w powietrzu, chichocząc piskliwie.
****
Jenny2
– Irytujący
śmieć. – mruknęłam pod nosem, gdy wylądowałam poza miastem.
Za kogo on się uważa?! Powinien być wdzięczny, że
nie podzielił losu tej dziewuchy.
– Idź już sobie. – powiedziała Artemis.
– Widzę, że bardzo się cieszysz na mój widok. –
uśmiechnęłam się jadowicie do, jakby nie było, własnego beya.
– Idź już sobie. – powtórzyła. – Niech wraca
normalna Jenny, a ty wracaj do swojej ciemności. – powiedziała groźnie.
Nigdy mnie nie lubiła.
– Dobrze wiesz, czemu się obudziłam. – miko się
wzdrygnęła. – Nienawiść nie znika tylko się nasila.
– Twoja. – podkreśliła. – Czemu Jenny umiała
zaakceptować śmierć brata, a ty nie? – spytała.
– Nigdy tego nie zaakceptuje! Oni powinni za to zapłacić, zapłacą za to! A wtedy braciszek do mnie wróci! – zaczęłam krzyczeć.
Artemis westchnęła ciężko.
– Zniknij. – powiedziała cicho. – Po prostu zniknij.
Zobaczyłam, jak piasek ucieka mi spod stóp i
wpadłam do dobrze znanej mi ciemności.
****
Jenny
Ocknęłam się na pustyni. Widać druga ja wyniosła
się z miasta. Artemis pochylała się nade mną z zatroskaną miną.
– Pamiętasz coś? – spytała.
Pokręciłam głową. Znowu pustka w umyśle. Dzieje się
tak za każdym razem, gdy ona się
pojawia. Bawi się, potem znika, a ja kompletnie nie pamiętam, co robiłam.
– Mówiła o twoim bracie. – powiedziała miko.
– To jej główny powód życia. – rzekłam, otrzepując
ubranie.
– Może gdybyś wyba...– zaczęła Artemis, ale jej
przerwałam.
– Nie ma takiej opcji. Nie wybaczę zabójstwa brata.
– warknęłam.
– Ale Michael byłby szczęśliwy, gdybyś to zrobiła. –
znowu ten sam argument.
– Artemis, nie i koniec. Dotarło? – powiedziałam
groźnie, wstając.
Miko tylko skinęła głową i zniknęła.
Za chwilę pod bramą powinni się zebrać ci, którzy wygrali eliminacje. Ciekawe czy Demure zdobył bransoletę i czy James utrzymał się w drużynie...
Schowałam beya, gdy moją głowę przeszył ostry ból i zobaczyłam niewyraźne fragmenty jakiegoś wspomnienia. Śmierć Michaela. Czyli druga ja dalej to roztrząsa. Pozbyłam się obrazów sprzed oczów i wyglądałam chłopaków. Po chwili pojawił się Nil wraz z Kyoyą. Tategami rzucił mi dziwne spojrzenie i o dziwo się odezwał.
Za chwilę pod bramą powinni się zebrać ci, którzy wygrali eliminacje. Ciekawe czy Demure zdobył bransoletę i czy James utrzymał się w drużynie...
Schowałam beya, gdy moją głowę przeszył ostry ból i zobaczyłam niewyraźne fragmenty jakiegoś wspomnienia. Śmierć Michaela. Czyli druga ja dalej to roztrząsa. Pozbyłam się obrazów sprzed oczów i wyglądałam chłopaków. Po chwili pojawił się Nil wraz z Kyoyą. Tategami rzucił mi dziwne spojrzenie i o dziwo się odezwał.
– Od dawna tu siedzisz?
– Nie, niedawno przyszłam. – odparłam.
Nil zrobił zdumioną minę, że normalnie rozmawiamy, ale
się nie odezwał. Pozostała chwila oczekiwania. Kto się dostał? Demure, James, a
może ktoś inny?
– Już jestem! – Demure pojawił się przy nas, uśmiechając się
przepraszająco.
– Czyli wygrałeś. – uśmiechnęłam się do chłopaka.
Żal mi trochę Jamesa, ale dobrze, że jednak skład się
nie zmienił.
– Chodźcie. – machnął ręką Kyoya. – Przed nami długa
droga.
Zachowuje się dziwnie. Normalnie powiedziałby tylko
,,Idziemy’’ i ruszył przed siebie, a tu proszę taka zmiana. Założyłam płaszcz
jak reszta i ruszyliśmy na piaski pustyni. Miałam niepokojące uczucie, że
wszystko zaczyna się walić. Najpierw ten tajemniczy chłopak, następnie poznanie
mojego sekretu, potem kopia mojej matki, a teraz druga ja. Jeśli tak dalej
pójdzie to...
– Nie bujaj w obłokach, tylko patrz pod nogi. –
powiedział Demure, gdy byłam o krok od nadepnięcia na skorpiona.
– Ach! Przepraszam, zamyśliłam się. – ruszyliśmy
dalej.
Tategami szedł spory kawałek od nas. Nil chyba
rozważał podejście do niego, bo miotał się w dwie strony. To do nas to do Kyoyi.
– Ciesze się, że jesteś. – mruknęłam do afro.
– Dzięki. – podrapał się po szyi i cicho zaśmiał.
– Ej myślicie, że Kyoya wie, gdzie idzie? – podszedł
do nas Nil. – Wołam do niego, a on nie odpowiada.
– Czego się spodziewałeś? – wzruszyłam ramionami. –
To w końcu przewspaniały Tategami mistrz rozwalania walk drużynowych. –
powiedziałam złośliwie.
Eee czekaj, czekaj. Brakuje mi jednej sylwetki...
– Zapomnieliśmy o Benkei’u! – jęknęłam, łapiąc się za
głowę.
Chłopaki zrobili przerażone miny i na wszelki
wypadek policzyli. Brakowało jednej osoby.
– Przybiegnie jutro z samego rana z płaczem. – uznał
Nil.
–A potem się na nas wydrze. Tylko Kyoyi da spokój.
– dodałam.
– O ile się zorientował, że to koniec eliminacji. – powiedział Demure.
– O ile się zorientował, że to koniec eliminacji. – powiedział Demure.
– Czyli mamy spokój. – uśmiechnął się Nairu.
****
James stał na szczycie wysokiego urwiska. Wiatr szarpał jego bezrękawnik, a błękitne oczy chłopaka ciskały pioruny.
– To jeszcze nie koniec. – spostrzegł cztery postacie w
płaszczach na pustyni. – Obiecuje wam to. – zacisnął pięści.
Przysięgał, że będą mieli cholerną niespodziankę...
Przysięgał, że będą mieli cholerną niespodziankę...
~~~~~~~~~~~
Jenny: Kouen(postać z Magi) wszyscy uważają,że wariuje. Ty też tak sądzisz? :(
Kouen: Kim jesteś? O.O
Jenny: Czyli nie ^^ *przerzuca Kouen'a przez ramię* Odtąd jest mój!
Kouen: Mam coś do powiedzenia w tej sprawie?
Jenny: Nie ^^
Izumi: Porywanie bishów surowo zabronione!
Jenny: Zasady są po to żeby je łamać.
Pierwsza. Zaklepuje miejsce.
OdpowiedzUsuńRyuga: Nagle wszyscy w koło dostają alter ego. Kelly może ty też sobie jakieś zaśatwisz?
UsuńKelly: Po co komu alter ego kiedy jest się mną? Wiesz co Jenny nr2? Wkurwiasz mnie. Pierdolisz gupoty jak Drago.
Ryuga: Według mnie jest całkiem urocza.
Kelly:...*mina ale zabiję wszystko co żyję*
Mary: Właśnie wydałeś na nią wyrok śmierci.
Ryuga: Bywa.
Kelly: Mniejsza. Nie hejcić mi brata! On jest siłą waszej dużyny. Takim lepkim maziowatym czymś co trzyma was razem...okeeeeeeey to było dziwne. Ooooo Kyoya potrafi mówić no naprawdę jestem w szoku.
Jenny: Serio gada takie głupoty?
UsuńHarumi: Widzę Ryuga bardzo przejmuje się ludźmi wokół siebie *złośliwy uśmiech*
Izumi: Kelly ty masz brata? O.O
Jenny: Widzisz tendencja jest do tego. Chociaż moja mogłaby zniknąć.
Kelly: Kelly Hawana Benkei Hawana zbieżność nazwisk nic ci niepowiedziała?
UsuńRyuga:...Z naciskiem na ludźmi.
Harumi: *patrzy się z niedowierzaniem na brata* Benkei jest w Wild Fang. Mniejsza sam go tu zaprowadziłeś i nie ogarnąłeś?!
UsuńIzumi: Nie ^^
Jenny: *kłóci się sama ze sobą*
Kyoya: Nie dość że demon to jeszcze z rozdwojoną jaźnią.
Jenny: Ah,zamknij się!
Jenny2: Ojej czyżby jakiś człowiek mnie nie lubił? Jak mi przykro :)
Jenny: Mogłabyś się przymknąć?
Kelly: Oj Yoyo nie dramatyzuj.
UsuńKyoya: To nie ty masz ją na głowie.
UsuńJenny: Zapoluj sobie na jakąś zebre a nie mnie obgadujesz.
Ja: *umiera ze śmiechu* Kyoya - tsundere - pokojówka!
Patrick: Tylko nie pokazuj następnego obrazka Ryudze bo cię oskalpuje
Ja:ładny dziś dzień...
OdpowiedzUsuńJack:Faktycznie bardzo na temat.
Ja:Ja tylko stwierdzam fakt obiektywistyczny. A po za tym rozdział fajny. Jenny się przebudziła...zaraz dlaczego ja tak dużo mówię ostatnio to zawsze był fach Lilki.
Lilak:*siedzi pod kocem i wyjada krem czekoladowy łyżeczką* Rozumiem że mam się wypowiedzieć taa? Spoko. Demure, brawo wiedziałem że ci się uda. Gratulacje. Jeny moja droga*wpakowuje łyżkę do buzi i chwilę się zastanawia* Te nasze zmory powinny się kiedyś umówić na kawę/rozwalanke. Na pewno się dogadają. Po za tym niezła reakcja pajacu...co no to by było na tyle skoro już tooo...Jack weź zrób mi herbatkę.
Jack:Kpisz czy żartujesz? -_-
Lilak:A jak myślisz?
Ja:Aj tam z wami komentować to naprawdę. Jenny, widzę masz jakiegoś nowego ulubieńca ja też Sebastian się zwie^^
Jack:*mruczy coś pod nosem*
Ja:Rozdział bardzo fajny krótki chyba trochę albo ja po prostu mam niedosyt czytania.
Jack:Siedzi do 3 w nocy i ona ma niedosyt czytania*wzdycha*
Ja:No co poradzę szkoła, książka, blog ta dam. Rozdział fajny czekam na next.
Ps:Zaciekawił mnie ten James.
UsuńJenny: *wyciąga jogurt z lodówki* Chętnie wykopałam bym tą zmorę -.- A to jest Kouen,przyszły cesarz Kou *przytula się do chłopaka*
UsuńKyoya: Wow,dzięki
Ja: Sebiastian z Kuroshitsuji? *.* Dość krótki wyszedł ale co poradzę?
Demure: Od początku wiedziałem,że się dostanę.
Nil: Beneki'a dalej nie ma :D *błogi uśmiech*
Jenny: Nie ciesz się na zapas. On jutro przyleci.
Nil: O co to,to nie! Demure stawaj zieribę a ty Jenny leć po skorpiony!
Lilak:*unosi jedną brew i prześwietla wzrokiem Kyoye a potem wpakowuje łyżkę kremu do buzi* Aha..
UsuńJa:Nie to z książki z Darów Anioła kupela mnie zaraziła i teraz trzecią część czytam*chwyta książkę i gibie się z nią na boki* Sebastian *.*
Jack:Zaraz ci się znudzi bo za szybko go polubiłaś.
Lilak:*kiwa głową* Dokładnie...
Ja:Jak możecie U_U
Lilak:Ty tam Nil się nie ciesz i nic nie planuj. Benkei przyleci to będziecie mieli śmiesznie nie?...no może oprócz tych krzyków ale znosisz Jeny znosisz mnie i tego narwanego pajaca...będzie dobrze...albo wiesz co ciesz się przynajmniej masz z czego.
Ja:Nie martw się przecież rozdziały nie muszą być takie długie że nie wiem co. Nie? No :)
Ja: *ryczy* Asiaaaa! :( U_U
UsuńJenny: Przecież za chwilę ożyję,spokojnie.
Ja: Ale to jest smuutne...
Jenny: *przewraca oczami*
Ja: Nikt mnie nie rozumie! *foch*
Nil: Śmiesznie? Będzie darł ryja -.-
Jenny: Demure szykuj się na kolejną porcję duszenia :D Pamiętacie jego rozmowę z drużyną arabską? Myślałam,że umrę za śmiechu :D
Nil: Co za upokorzenie...
Jenny: Nie przesadzaj. Beka była ^^
Ps:A co to za ciekawa zakładka się pojawiła? Ciekawa taki opisz bey'uw.
UsuńLilak:A moją Virgo tao aż pod wpływem natchnienia rysować musiała*kręci głową*
Jack:Nie musiała natchnienia złapała i przeważnie wtedy wychodzę bo włącz jej się tryb artysta.
Ja:Ty się ciesz że świat nie ujrzał jak sobie ciebie na początku wyobrażałam.
Jack:I nigdy nie ujrzy? Prawda?
Ja: Zobaczymy :)
Jack:Kruku*ostrzegawczy ton*
Jenny: Jestem bardzo ciekawa *.*
UsuńJa: Bo powiem jaka miałaś być pierwotnie.
Jenny: Sama sie wtedy upokorzysz -.-
Ja: Cicho siedź dziecię szatana
Jenny: Nie! Kouen pomóż mi!
Kouen: *próbuje uciec przez okno*
Ja:Jaka Asia co się stało?
UsuńLilak:Nie przeżywał Nil. Ja wiem że będziesz się darł a ty się będziesz krzywił i załamywał jego zachowaniem haha
Lenox: Lili :)
Lilak:Tak to ja. A ja tej beki zapewne będę miała powtórkę z rozrywki. O a temu co tam darł się o wiośle co tym wiosłem przywalę w łeb i się przekręci. Dobry pomysł? Nie? Tak? I tak zrobię co będę chciała.
Ja: Ja znam ten bul kiedy w towarzystwie okazuje się ze jestem tą jedyną normalną i powierzone mi jest zadanie patrzenia jak na innych jak na idiotów.
Jack:Ty normalne teraz to strzeliłaś pociskiem no serio haha
*słychać jakiś krzyk ochrznu z drugiego pokoju*
Ja:O_O
Jack:O_O
Ja:Wiejemy!
Jack:Lepiej bym tego nie ujął.
lilak:No to dwójka z głowy kto następny? Lenox?
Lenox: Ja cie nigdy nie zostawię.
Lilak:Sky?
Lenox:Nie ma jej chodzi swoimi ścieżkami.
Lilak:No to V?
Lenox:W samotni.
Lilak:*patrzy za okno* Nudy idę na spacer.
Lenox:Idę z tobą.
Lilak:Nie gniewaj się ale chcę sama.
Lenox: :(....No dobrze. No to zostałem tu ja ale znając życie reszta towarzystwa niedługo wróci :3
Jenn: Zgubiłam się z tym wiosłem. Kto prowadzi?
UsuńIzumi: Uważaj stary jak Yuka przyjdzie bo ona uwielbia koty.Sama ma z 3.
Ja: No Asia z jednego anime zmarła i to było wzruszające :(
Jenny: Ale już ożyła i koniec dyskusji.
Harumi: Ja się tak czuje,Kruk niemal każdego dnia.
Alice: No dzięki -.-
Harumi: Ależ proszę ^^
Lenox:Ja z miłą chęcią poznam wszystkich każdy sprzymierzeniec z innego wymiaru jest dobry :3
Usuń*Kruk i Jack wchodzą*
Ja:myślałam że będzie gorzej.
Jack:Co nie...
Ja:Szkoda Asi ale skoro już żyję to będzie dobrze co nie. Ale to znosisz Harumi i tak trzeba. A się próbuje odprężyć na przerwie a tu nie wiadomo z kont pojawia się Karolina niczym Reji gibie się i mnie denerwuje i ma taki długi jęzor nie na widzę jak mi go pokazuje. To taki wąż jadowity kusiciel że normalnie...ah...Mam czasem wrażenie że to jakaś jego realna siostra. Nawet włosy się zgadzają...zgrozo.
Jack:Ja za nią osobiście nie przepadam.
Ja:A za kim ty przepadasz. Nie wspominając co reszta hołoty odwala...Patrycja jest jeszcze w miarę normalna z Martą ale reszta tych mich wariatek niech się leczy :)
Jack:A ty razem z nimi.
Ja:No cóż nie zaprzeczę ze to zły pomysł.
Jack:PO za tym nigdy nie ujrzycie tego rysunku...
Yuka: Neko *.* *rzuca się na Lenox'a*
UsuńHarumi: A mam inny wybór? To mój brat i przyjaciele *wzdycha*
Jenny: Ty się tak nie żal bo ty też do końca normalna nie jesteś.
Harumi: Jak to?
Jenny: Wpadasz w szał gdy ktoś zniszczy twoje bronie.
Harumi: Moje maleństwa.
Jenny: Mówiłam.
Ja:Nikt nie jest do końca normalny O_O takie jest życie.
UsuńJack:Bo cudeniek się nie niszczy a już na pewno nie beye. Właśnie gdzie ta czarna poszła miałem ją opiep...
Sky:Jack*ostrzegawczy ton* Na nikogo nie będziesz krzyczał.
Jack:Akurat ty mi możesz Sky.
Lenox: Bardzo mi miło Yuka-san*kiwa głową*
Yuka: *ściska kota* Gada ^^
UsuńJenny: Reagujesz jak ja na wiewióreczke.A ty Jack siedź cicho.
Lenox: Dusisz Yuka-san!
UsuńJack:Nie będziesz mi mówiła co mam robić.
Jenny: Oh naprawdę? A mi się wydaję że jednak będę.
UsuńYuka: *puszcza kota* Ups..Przepraszam U.U
Izumi: *obrzuca przechodniów szynką*
Harumi: Te energetyki źle na niego wpływają.
Jack:NA tym zakichanym świecie niema takiej osoby która by miała takie prawo.
UsuńJa:Jest i siedzi koło ciebie.
Jack:...
Lenox: Spokojnie Yuka-san. Nic się nie stało tylko spokojnie z emocjami.
Ja:Ja mam wrażenie że Izumi polubi się z Wilhelmem jeśli w ogóle do niego dojdziemy a to się jeszcze zejdzie.
Jenny: Badum!
UsuńYuka: ^^ *głaszcze kota za uche
Izumi: Też jest optymistą? *zacxyna rzucać cukierkami*
Jack:Daruj sobie...
UsuńJa:Nic nie poradzisz że mi podlegasz pogódź się z tym.
Jack:Nie zamierzam..
Lenox:*mruczy*
Ja:No zamierzam z niego zrobić takiego optymistę i zaciesz który ekscytuje się różnymi rzeczami.
jack:Ale to go wprowadź jak ja na studia się wybiorę to w domu mnie już nie będzie.
Ja:A kto wie czy ty dożyjesz końca sezony.
Jenny: Czyli będzie bliźniak Izumiego.
UsuńIzumi: *wydyma policzki* Jestem jedyny i niepowtarzalny!
Harumi: Z tym ostatnim się zgodzę.
Ja:No są takie plany na niego u mnie w głowie ale czy coś z tego wyjdzie na razie muszę się skupić tym co dzieje się teraz.
UsuńLilak:Yhy ta...na fasolkach*wzdycha*
Ja:Oj cicho.
Ja: Muszę wymyślić ciąg dalszy historii Jamesa^^ Nawet nie wiem czy będzie dobry czy zły.
UsuńNo nie wiem to już sama musisz się zastanowić. Ja w to ingerować nie mogę. Ale na pewno coś wymyślisz.
UsuńLilak:Ty chyba ukończyłaś kurs pocieszania u Lenoxa.
Ja:No nic nie poradzę nie potrafię do końca pocieszyć.
James: *mruczy coś w kącie,że wszyscy popamiętają*
UsuńJenny: Psychol.
Kyoya: To może twoja rodzina?
Jenny: Chyba twoja.
Ja:Czyli co James jednak zły?
UsuńLilak:Oj tam na pewno jest miły i od tego pajaca już gorszego nie ma. Myślę że będzie bardzo miły...
Ja: *tyka James'a kijem* Zdechłeś.
UsuńJenny:Troskliwa mamusia rodem z psychiatryka.
Ja: To ty masz dwie osobowości i jesteś sadystką więc shut up.
Jenny: Podobno cechy dziedziczy się po rodzicach więc...
Ja: Jennifer -.-
Jenny: Już się zamykam...Żartowałam!
Ja:no to prawda dzieci dziedziczą niektóre cechy po rodzicach. Wystarczy spojrzeć na Jacka.
UsuńJack:No coment...
Ja:Z resztą każda moja postać coś ma ode mnie. Ale starem się też upodobnić niektórych do niektórych osób z mojego otoczenia np taka Lilka. Trzy w jednym.
Ja: Jenny i Izumi są ze snu ale mają niektóre moje cechy. Reszta to czysta fantazja.
UsuńCóż u mnie to jest tak że Lilkę wymyśliłam przy kalendarzu a Jack na początku miał być takim cichym, poukładanym, inteligentnym chłopcem.Kompletnym przeciwieństwem Lilki. Ale z czasem sytuacja potoczyła się inaczej i niby jest poukładany...przeważnie. Ale to trochę taki zimny drań któremu na nikim nie zależy oprócz Sky. Zrobi chyba wszystko żeby osiągnąć swój cel. I trochę jest d mnie podobny chyba w tedy kiedy mam na wszystkich wyłożone Tadam!
UsuńJack:To mnie podsumowałaś.
Ja:Lilka na początku miała być osobą o dosyć mocnym charakterze ale kiedy jej matka zmarłą miała się załamać. Wyszło trochę inaczej i mi się pokręciła. Ale ma niektóre teksty i zamiłowanie do trampek od mojej przyjaciółki Patrycji. Tak te teksty od Patrycji czasem mnie wykańczają.
Lilka:Ale fajnie tak na prawdę nie wiedzieć jaka jestem do końca.
Ja: Ja wiem jaka jesteś ^^ Sky to trochę taka Kaśka która gada "Zawsze warto walczyć co nie?" i jest tak niby głupiutka ale ma pazura. Lenox ma być miły i martwić się o Lilkę ale słabo pocieszać taki demotywator trochę. No a V jest taka jaka miała być. Różnie to jest z tymi postaciami. Czasem mają cechy moje, czasem ludzi z mojego otoczenia a czasem po prostu tak jak ty fantazjuję i wymyślam tak jak Vanesse, Jenne, Konstancje czy Meg. Kurcze przydało by sie dodać niektórych do zakładki postaci.
Jack:Ta np mnie...
Ja:nom...
Jenny: Rozumiem *kiwa głową*
UsuńJa: U mnie większość zachowań postaci np.Szał Izumiego na ,,rudy'' wynika z ich przeszłości. Uznałam,że tak będzie najlepiej.
Jenny: Więc może wam się wydwać że mnie znacie ^^
Kyoya: Słabe.
Jenny: Słabe to są twoje bitwy.
Ja: *przegląda internety* Własnie widzę Kyoyę w stroju pokojówki...Dziwne uczucie.
Jenny: Moje oczy płoną..
Ja:O_o w czym?
UsuńLilak:Hahahahahahah wy to wiecie jak mi humor poprawić jej mina niezapomniana.
Ja:*mruga na przebudzenie i kręci głową* wracając do tematu ja miałam podobnie z V cicha z powodów dobrze nam znanych.
V:....
Lilak:Ty Kruk weź coś poszukaj to się pośmiejemy hahahah
Ja:-_-
Ja: Ryuga w stroju pokojówki i tsundere-Kyoya,pasuje?
UsuńJenny: Co ty przeglądasz O.O
Ja: A różne ciekawe rzeczy ^^
Ja:Faktycznie ciekawe XD Lilka chyba by się śmiała ale...
UsuńLilak:*płacze pod kocem*
Ja:No właśnie.*rozkręca muzykę na fuli i drze mordę* "Niebo tu niema nieba...jest prześwit między wieżowcami. A serce to nie serce to tylko kawał mięsa. A życie jakie życie po przerwana linia..."
Jack:Z kim ja żyje? Masz racje dobij ją smutną piosenką.
Ja:Ja nic nie dobijam no chyba, że swoim talentem wokalnym.
Jack:Wreszcie to przyznałaś pierwszy raz nie musiałem tego mówić.
Ja:"A serce to nie serce..."
Jack:...-_-.......Jak kruk nastraja się na tego kurwiszona co siedzi w kompasie*ilustruje Kruka ręką od stup do głów*
Jenny: Co się stało,Lili?
UsuńHarumi: To wiedźma nie kurwiszon -.-
Izumi: *pod prysznicem* Co się tam drzecie?!
Lilak:Bo to zło *///_///*
UsuńJa:Phahahahah nie.
Lilka: Najpierw zrobiła ze mnie fasolkę potem chcieli mnie otruć i i ta pijawa pół rozdziału przemruczy i ten pajac będzie pajacował i się w ogóle nie zobaczymy po tym rozdziale *///_///*
Jack:Masz jak ja jedną połowę beya?
Lilka:Myhm
Jack:Masz jak ja życie do niczego?
LIlka:Myhm
Jack: NO to nie jęcz. W ogóle czy ty nie masz gorączki?
Lilka:Mhym *///_///*
Jack:Acha no to dobrze. A jakim cudem Harumi zmusiła tego zaciesza do kąpieli? I czy to wiedźma czy kurwiszon to jeden pies.
Lilka:To pijawka *///_///*
Harumi: Nic nie mówiłam. Sam poszedł.
UsuńIzumi: *pogwizduje wesoło*
Jenny: Raffaelo więcej niż tysiąc słów~
Harumi: A to nie było merci?
Jenny: *wzrusza ramionami* Cholera wie.
Yuka: To przejęcie losem Lili...
Lilka:*podchodzi do okna i skacze* Jeronimo!
UsuńJack:Młody robi postępy...
Ja:*buja się w rytm piosenki* Lilka chodź puszcze ci monster w końcu trzeba ci to wmówić a to nie jest takie proste.
Lilka:*wchodzi drzwiami i znów podchodzi do okna* Kto nie skacze ten z policji ho hp hp.
jack:Czy ona nigdy nie zginie wiesz chciałbym już tego beya.
Ja:Kto to wie. Co tam u was jak tam Angeli idzie ci pisanie z Jamsem?
Ja: *sadza James' a przed sobą* Więc pogadamy o twojej przeszłości.
UsuńJenny: *skacze z okna* Na razie idzie im tak.
Izumi: *patrzy podejrzliwie na chłopaka* Mój szósty zmysł mi podpowiada, że jest zły.
Harumi: Podpowiada ci to samo jak jemy kurczaka -.-
Likla:Nie on będzie dobry już go lubię i się z nim ożenię *///_///*
UsuńJa:Phahahah
jack:Nie tego to jeszcze nie było. Chodź wracaj pod ten koc*prowadzi Lilkę do łóżka*
Lilak:*wyszarpuje się* Nie. Dotykaj. Mnie. co po łacinie mam ci to powiedzieć?
Jack:Dajesz...
Lilak:Pajac.
jack:I ten moment kiedy to czarne coś jest chore is zaleje.
Ja:Ja będę się zastanawiać razem z tobą Angel wysyłam ci dobrą pokłady energii.
Jenny: Energia! Gdzie? *.*
UsuńJa: Dziękuję ^^ więc James co z twoimi rodzicami? *słucha odpowiedzi chłopaka i coś notuje*
Harumi: Mam zamówić salę weselną?
Lilka:*sflaczała stoi i kiwa głową* Tak i tort bezowy *///_///*
UsuńJack:*przeciera skroń* dobra starczy tego bo już mnie wkurzacie*bierze Lilkę i zanosi do łóżka*
Lilak:Ale tatusiu ja chcę z mąż *///_///*
jack:Tak tak...
Ja: A to nie było przypadkiem "tato ale ja nie chcę za mąż?"
Lilka:W takim razie tatusiu aj nie chcę za mąż *///_///*
Jack:Jak sobie życzysz...
Lilak:A kupisz mi Żelki?
Jack:Oczywiście...
Izumi: co jej się stało?
UsuńJenny: Wiedźma ją opętała.
Harumi: *notuje coś* Jak sobie życzysz.
Jack:gorączka się stała.
UsuńLilak:A potem żyli długo i szczęśliwie*z palcem na policzku*
Ja:Jej organizm zwalcza obce ciała....hahahah
Jack:Teraz to ja już nie wiem kto tu jest chory.
Ja: Na pewno jestem zdrowa oczywiście fizycznie.
Jack:No psychika to już dawno padła. Widzę ze Harumi bawi się w organizatorkę?*Lilka chce coś powiedzieć ale Jack wkłada jej termometr do buzi*
Lenox:*wchodzi do pokoju* Co się stało?
Lilka:*wypluwa termometr i Jack dostaje prosto w głowę*Tatusiu lew przyszedł boje się*tuli się do Jacka*
Jack:...Zawał.
Jenny: *turla się pi podłodze* Lila uwielbiam cie!
UsuńHarumi: A kolor sukni? Zawsze chciałam pracować jako organizatorka ^^
Izumi: A zamiast tego wytwarza bronie.
Jenny: W tych czasach tylko wariaci są czegoś warci, Jack
Lilak:Tatusiu ten lew zaraz ugryzie tą dziewczynkę*pokazuje na Lenox który siedzi niedaleko turlającej się Jeny*
UsuńJack:Tak tak...
Lilak:Tatusiu a kupisz mi sukienkę to będę taka jak mamusia? Taką białą z welonem i w ogóle *///_///*
Jack:Nie wiem czy moje kieszonkowe na to będzie stać ale tak.
Lilka:Kocham cię tatusiu *///_///*
Jack:*wzdycha i patrzy an Jeny* Coś o tym wiem może nie do końca ale wiem.
Jenny: *ciągle się śmieje*
UsuńHarumi: To ja idę na zakupy. *wychodsi*
Izumi: *z mokrymi włosami* Co tu się odwala?
Ja:Małe opóźnienie ale upolowałam wolną łazienkę ^^
UsuńLilka:A czemu ta pani ma żółwia na głowie.
Ja:Jak ja ci zaraz zrobię żółwia...
Lilak:Tatusiu co powiedziałeś mamusi, że sobie poszła bez ciebje na zakupy?
Jack:Co? O_o
Lilka:Tatusiu a wujkowi Izumiemu włosy fosforyzują na niebiesko. A kupisz mi kucyka?
Jack:Nie za dużo tych prezentów?
Lilka:Nie jak mnie kochasz tatusiu to kup mi kucyka.
Jack:Tak...
Lilka:Pomożemy cioci Jeny bo się udusi?
Jack:Wątpię...
Izumi: *przerażona mina* Mam niebieskie włosy?!!!
UsuńJenny: *próbuje złapać oddech* Spadaj, Jack. Haru mamą! *znowu się śmieje*
Izumi: Też chcę kucyka!
Lilka:Nie martw się wujku tatuś nam kupi.
UsuńJack:To ile już mam tych kucyków?
Lilak:*pokazuje rękę*
Jack:Nie wiem czy wyrobię na pięć*unosi kącik ust do góry*
Lilka:To kup mi jednorga proooooooosze *///_///*
Jack:*chwilowe załamanie*
Lenox:To aj już lepiej pójdę po te leki*wychodzi*
Izumi: Ja ci Lila-chan kupie ^^
UsuńJenny: *umiera ze śmiechu*
Lilak: Dobrze^^
UsuńJack:Widzisz nie zbankrutuję jak Ziggurat...
Lilka:A ciocia Jen umiera *///_///*.....ŁEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEHHHHHHHEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEŁEEEEEEEEEEEEEEEEŁEEEEEEEEEE!
Jack:Nie krzycz.
Lilka:*///_///,*
Lenox: Mam*przynosi w zębach małe pudełeczko i rzuca na łóżko*
Lili:O ja tatusiu ja przeczytam *wyrywa Jackowi pudełko z ręki* Hipo Sripo proszek przeciwgorączkowy zawiera bla bla bla ładnie? *///_///*
Jack:Wspaniale a teraz to oddaj*zabiera pudełko i na rękę Lilki wylatuje mały biały proszek*
Lilka:Tatusiu coś nakupkało mi na rękę.
Jack:*face palm* To proszek.
Lilka:A to się je?
Jack:Dokładnie tak*wciska proszek do buzi* A teraz to łyknij.
Lilka:*z wypchanymi policzkami kręci przecząco głową* Y y
Izumi: Jak łykniesz to kupię ci kucyka ^^
UsuńJenny: *w miarę się uspokaja* Jack jak tam w nowej roli? Kto jest twoją szczęśliwą wybranką? *kolejny atak śmiechu*
Lilka:*łyka proszek* Już *///.///*
UsuńJack: Zaraz ty nią będziesz jak się nie uciszyć -_- Dzieci tylko konsumują, wydalają i ciągną kasę od rodziców ja nie będę miał dzieci...*podaje Lilce szklankę z wodą*
Lilak:*pije wodę i rozlewa trochę na spodnie Jackowi* Tatusiu zsiusiałeś się
Jack:Grrrrrryyyy -_-
Lilka:Pseplasam*wtula się w klatkę Jacka* *///_///* Nie chciałam.
Jack:Ani słowa więcej bo moja cierpliwość się kończy.
.
.
.
Lilak:A pójdziemy jutro do wesołego miasteczka?
Jack:U_U....
Lilak:Prooooose *///_///*
Jack:U_U....
Lilak:*z powrotem kładzie głowę na klatce i się nie odzywa*
Jack:..........pójdziemy...
Lilka:haha*dusi chłopaka*
Jack:Nie tak mocno...
Lilak: :(
Jenny: *patrzy się na powyższą scenkę* Ojj nie groź mi bo z Lilą ci nie idzie *ociera łzy śmiechu*
UsuńIzumi: Jesteś beznadziejnym ojcem!
Jenny: Lepszym od ciebie.
Izumi: Chwila..Czy ty go bronisz?
Jenny: Yyyyy...
Izumi: phahahaha!
Lilka:*śpi*
UsuńJack:Udam ze tego nie słyszałem.
Ja:Wiecie co znalazłam piosenkę przy której Jack się robił...The Fray-Love Don't Die. Wspomnienia wracają a dzieci tak szybko rosną dopiero miał trzynaście a teraz ma....trzynaście XD
Jack:Co to za piosenka ma niby być.
Ja:*wzrusza ramionami* Nie marudź i ciesz się że wszedłeś w miarę normalnie...i ta piosenka mi do ciebie pasuje i koniec U_U
Jack:*usnął albo tylko udaje*
Ja:Ach...dobranoc dzieciaki. Kruki idzie poczytać i pobawić się suszarką.
Ja: A Angel napisać rozdział na drugi blog. Wreszcie!
UsuńJenny: *rysuje Jackowi wąsy i wychodzi*
Ja:O idę czytać jak włosy wysuszę :)
Usuńsky:*patrzy na Jacka i Lili* Wzruszy łam się wreszcie znalazł sobie dziewczynę :3
Lenox: Nawet niem mowy żeby ten chłopak...
Sky: Bo co?!
Ja:Skończcie i tak wiemy wszyscy że to rodzeństwo.
Sky,Lenox: Coooooo?! O_O
Ja:*facepalm* Gucio...Do napisania.
Jenny: *prawie spada z kanapy* Cooo?
UsuńIzumi: *próbuje wstać* What?!
Ja:To nikt się nie domyślił jeszcze?
UsuńSky:Wreszcie Jack siuę ucieszy tyle czasu szukamy swojej rodziny.
Lenox: Jesteście podejrzani -_-
Ja:A ja znalazłam drugą piosenkę przy której Jack się robił Imagine Dragon-I'm So Sory.
Sky:Ty naprawdę nie masz wyczucia.
Lenox: Potwierdzam...
Ja:Oj dobra idę już te włosy suszyć. Co ja gadam i tak nie puidę pewnie XD
Ja:To nikt się nie domyślił jeszcze?
UsuńSky:Wreszcie Jack siuę ucieszy tyle czasu szukamy swojej rodziny.
Lenox: Jesteście podejrzani -_-
Ja:A ja znalazłam drugą piosenkę przy której Jack się robił Imagine Dragon-I'm So Sory.
Sky:Ty naprawdę nie masz wyczucia.
Lenox: Potwierdzam...
Ja:Oj dobra idę już te włosy suszyć. Co ja gadam i tak nie puidę pewnie XD
Jenny: WTF...
UsuńJa: Proponuje przenieść sobie suszarkę do pokoju.
Izumi: Ty tam pisz!
Ja: Już dobra,dobra
Ja:Tak wysuszyłam!
UsuńLenox:Ciiiiii
*pomruk obok*
Ja:Co się tak dziwicie? XD
Lenox: Będę miał cię na oku...
Sky: Ja ciebie też....
Jenny: Te kto grożą sobie czy Krukowi?
UsuńIzumi: Z kotami nigdy nic nie wiadomo.
Yuka: Ale są urocze *ściska Sky i Lenox'a*
Ja:Mi jak ktoś grozi to posyłam spojrzenie zabójcy i człowiek się potem czuje dosyć nie komfortowo.
UsuńSky:O niema mowy*zwinnie wyślizguje się Yuce*
Lenox:*dusi się* Yuka-san...
Yuka: *puszcza kota* Przepraszam :(
UsuńJa: *pisze* Jak dobrze pójdzie to za 15 minut będzie rozdział :D
Lenox: Spokojnie nic się nie stało :3
UsuńJa:Będę błelelele będziemy czekać.
Sky:Tak...*liże łapę*
Yuka: ale po prostu uwielbiam neko ^^
UsuńJenny: *udaję,że gra na miotle*
Lenox: :3 Jeśli chcesz Yuka to mogę cię czasem odwiedzić Lili raczej nie będzie mieała nic przeciwko.
UsuńJa:Dajesz czadu Jenaaaaaa!
Sky:Ciiiiii...
Ja: Udało się *pada bez życia*
UsuńJenny: *porzuca miotłe* Wreszcie! Już zaczęłam się zachowywać jak Izumi.
Izumi: Ej! -,-
Ja: Ohayo! :)
OdpowiedzUsuńKim: Mizu-chan wygrałam zakład! ^^ Demure jednak się dostał do drużyny.
Mizuki: *mruczy coś pod nosem i daje Kim 600 yenów* Następnym razem żeruj na Damianie.
Kim: Ale Damian obstawiał tak samo jak ja. ^^
Mizuki: *prycha* No tak. Ta poczwara wampira też ma żyłkę do hazardu.
Ja: *trochę do siebie* Ludzie nie powinni wynaleźć broni palnej.
Shin: *podnosi brew* Bo jest to niehonorowa broń, tak?
Ja: To też, ale *błysk w oczach* gdyby jej nie było to miecze byłyby coraz bardziej epickie! ^^
Ja: Ohayo ^^
OdpowiedzUsuńJenny: Ludzie powinni w ogólne nie istnieć...Zaraz co? *rozgląda się zdezorientowana* Alter ego zamknij się!
Kyoya: Istne wariatkowo.
Jenny: Z tobą to cyrk na kółkach.
Shin: Dobrze, że Stojanov się rozdzielili. Nie mają przynajmniej problemów z rozdwojoną jaźnią.
OdpowiedzUsuńJa: *kiwa głową* Ale paru ludzi mogło by zostać, na przykład Kaosu lub rodzeństwo Rova. ^^ Tak zwani: normalni inaczej.
Mizuki: *strzela palcami i mówi do siebie* Te gnidy z sierocińca powinny zdechnąć.
Jennynr2: Wszyscy powinni zdechnąć.
UsuńJa: Idź sooobieee
Jenny: Czego się drzesz? *patrzy na przeglądarkę* Kto chętny pooglądać Kyoyę w stroju pokojówki i różne inne dziwne rzeczy?
Ja: Haru zrób coś z tym alter ego...
Harumi: Gdybym jeszcze wiedziała co...
Ja: Czytam opowiadanie z upitym Iorwethem...
UsuńShin: Ty i tak za dużo już widziałaś w internetach, żeby cię cokolwiek zdziwiło.
Ja: Taaa... dodaj, że zryłam sobie psychikę na japońskim.
Mizuki: Dajcie jej czymś w łeb. Może pomoże.
Jenny: Fotel może być?
UsuńHarumi: *przegląda sronkę z burakiem na twarzy* Angel co to ma być?
Ja: Ale o co cho? Aaaa Ginga w damskim mundurku ^^
Harumi: Oczekuje wyjaśnień.
Jenny: Internet.
Ja: *ukrywa twarz w dłoniach* Nieee, przypomniała mi się ta seria doujinshi z Hagane...
UsuńMizuki: Wszystko byle dało pożądany efekt.
*Shizu idzie korytarzem nucąc pod nosem*
Shin: Coś ma dzisiaj dobry humor. Może to kwestia pogody.
Ja: *wykręca palce* Czy przypadkiem nie chodzi o to od Won chan 180?
UsuńKyoya: Tylko ty byłaś na tyle głupia by to oglądać.
Ja: Ciii.
Jenny: *podnosi fotel* Yuna -san! *robi zamach*
Ja: *pociera kark* Anooo owszem... *dostrzega fotel* Co kur... ?! *uchyla się* Weźcie mnie zostawcie! Chce zostać taka jaka jestem!
UsuńShin: Czyli normalna inaczej?
Ja: Dokładnie!
Ja: *burak na twarzy*
UsuńHarumi: *wzdychaz politowaniem*
Jenny: *wyrzuca fotel do tyłu* I dobrze ^^ *sięga po czekoladowe mleko*
Izumi: *umiera ze śmiechu na podłodze* Ryuga-pokojówka!!
Kaosu: *wszedł chwilę wcześniej, a teraz śmieje się zasłaniając oczy ręką* Cholerka ja to widzę! Pomocy, to wypala mi oczy! XD
UsuńShin: *kręci głową z uśmiechem*
Shizuka: *słychać z drugiego pokoju*
Kimi yo osoreru na
Kokoro omomuku mama
Kaze o kiri susumu
Sono tabiji o akatsuki ga terasu
Tsudoe takeki kaina senri no hitomi
Sora o kakeyuku ashi
Kuon no tate
Inishie no chikai ima hatashite
Yoru yo aketeyuke
Jenny: Tłumacz!
UsuńKyoya: Serio? Pochodzisz z Japonii i nie wiesz o co chodzi? -.-
Jenny: Nie mędrkuj mi tu tylko tłumacz.
Izumi: *wyrywa zasłonę i rzuca Kaosu* Zrób sobie opaskę
Shin: Tłumaczenie słowo w słowo jest głupim pomysłem, ale mniej więcej jest tak:
UsuńOdrzuć oszałamiający strach
I pędź tam, gdzie serce twoje gna. Pokonaj wściekłe wichry,
A podróż twą, oświetli brzask.
Zbierzcie się
Groźne ramię, Wszechwidzące oczy,
Stopy pędzące po nieboskłonie, tarczo wieczności.
Wypełnią starą przysięgę,
A ciemna noc świtem stanie się.
Kaosu: *wiąże na oczach kawałek zasłony* Dzięki Izumi. ^^ Oby pomogło... *zgrabnie włazi na piętro łóżka*
Izumi: *próbuje wstać ale uderza się o krawędź biurka i pada na ziemię* Kur...
UsuńHarumi: Brawo...*klaszcze*
Jenny: ładna piosenka ^^ Tategami idź sobie.
Shin: Dokładnie Akatsuki autorstwa Shikaty Akiko. Yuna miała fazę na jej twórczość.
UsuńJa: No co? Ładnie śpiewa.
Kaosu: *nadal z opaską na oczach podchodzi do Izumiego* Pomóc? :)
Izumi: Gdzie ty masz oczy?
UsuńHarumi: Na czole wiesz -.-
Jenny: *pożera monte* Ja też chcę trochę! Zamknij się i wracaj do swojej ciemni. Jestem tobą! Chyba w snach!
Kyoya: *facepalm*
Kaosu: Ja? Za opaską, ale... *macha lekceważąco ręką* Tyle chodzę po ciemnicy, że nawet mi to różnicy nie robi. ^^
UsuńMizuki: Gacek.
Kaosu: A twój brat to poczwara wampira.
Mizuki: To mój tekst rudy.
Kaosu: *odwraca powoli głowę* Co proszę?
Jenny: Mizu lepiej wiej.
UsuńIzumi: To mnie podniesiesz czy idziesz mordować?
Kaosu: *podnosi Izumiego* Niech sobie wilczek mówi co chce. Ale niech mnie nie denerwuje.
UsuńMizuki: Doceń jak raz moją szczerość złamasie.
Kaosu: *wysuwa szpony (broń)* Załatwmy to na zewnątrz, dobrze?
Ja: Tylko się nie nawzajem nie pozabijajcie.
Jenny: *wyciąga kamerę i popcorn* Standardowe rozwiązanie sprawy :D
UsuńMizuki: *na zewnątrz* Radzę ci zdjąć tą szmatę z oczu.
UsuńKaosu: *wzrusza ramionami* Z nią czy bez niej i tak cię pokonam.
*standardowa walka między 3/4 hanyou i na wpół ślepym shinobi*
Ja: Kolejny filmik zrobi furorę na YT.:)
Jenny: *strzea popcornem w Izumiego* Izumi! Twój kolega się bije
UsuńIzumi: *przybiega ze składanym krzesełkiem i Colą*
Harumi:...
Shin: *kręci z pobłażaniem głową* Jak dzieci...
UsuńJa: Tutaj nikt nie przekroczył jeszcze 18, więc tak - jesteśmy jeszcze dziećmi. Z resztą w Japonii pełnoletność zaczyna się od 20 roku życia.
Kim: Nee-chan, w nogi celuj! ^^
Harumi: No przepraszam ja mam 19 -.-
UsuńJenny: Nie wiem komu kibicować.
Izumi: Po głowie Kaosu!
Ja: Mówiłam o mojej bandzie...
UsuńKim: Ktoś obstawia? ^^
Shin: Ja też nie mam pojęcia.
Mizuki: Grrr... Stój w miejscu palancie, tak żebym mogła cię w końcu trzepnąć po tym rudym łbie!
Kaosu: A warcz sobie dalej wilczku!
Izumi: Hmm niope nie mam kasy.
UsuńHarumi: Odpadam.
Jenny: Nope.
Kim: *nadyma policzki*
UsuńJa: I tak trochę dorobiłaś na zakładach, a teraz siedź i oglądaj.
Aaron: *wchodzi do pokoju* Widzę, że Mizuki znowu swoje odstawia.
Jenny: Aaron-kun! Ohayo ^^
UsuńHarumi: Aż tak go lubisz.
Jenny: Jest spoko ^^
Aaron: Cześć Jenn. :)
UsuńShin: A co z twoją siostrą Masky?
Aaron: Chyba trenuje gdzieś z Hydrą, ale nie chce mi się zawracać jej głowy. Szczególnie, że Mizu pewnie znów zaczęło by odbijać przez zachowanie Ari.
Shin: Mój brat ciebie też nie darzy szczególną sympatią.
Aaron: *wzrusza ramionami* Dziwisz mu się?
Jenny: Shun? A propo Angel -.-
UsuńJa: Wiem,wiem nowy rozdział -.-
Jenny: Moja siostra!
Ja: Nie marudź.
Aaron: Yuna, imiona dla tej dwójki Kazamich świetnie dobrałaś. ;) No wiesz: Shun, Shin, Shizuka...
UsuńJa: No w końcu to trojaczki.
Shin: Zastanawia mnie jak cała banda z drugiego bloga Angel + Młodzi Wojownicy zaeragowałli by na informacje, że Shun to hanyou.
Aaron: Tak samo jak na to, że ja żyję. No może trochę inaczej.
Jenny: Sprowadzić ich?
UsuńIzumi: Będzie rozpierdziel ale jestem za ^^
Aaron: *nonszalancko wzrusza ramionami* Rób jak chcesz, ale *lekki uśmieszek* potrzebujemy jeszcze do kompletu Arisu oraz tej dwójki Kazamich.
UsuńRaksha: *wpada przez otwarte okno*
Ja: Eto, daijobu ka?
Raksha: Hai, hai. *otrzepuje się* Źle wymierzyłam odległość, to wszystko.
*wchodzi Kaosu nadal z opaską na oczach i Mizuki, oboje poranieni*
Mizuki: A co tu się odstawia?
Kaosu: Nie ma mowy, że cokolwiek zrobicie bez nas. ^^
Jenny: Skoro brak protestów *otwiera drzwi*
UsuńJessie: *wypada na podłogę* Ooo cześć!
Shadow: Gdzie ta mała ruda.
Izumi: No ale wampira mogłaś sobie podarować.
Aaron: Cześć Jess. *złośliwy uśmieszek* Co pseudo wampie, tęskniłeś za nami?
UsuńArisu: *pojawia się w pokoju*
Hiromi: *wchodzi* Co to za hałas... *widzi Prova* Yuna, jeszcze nie wyszliśmy z akcji rozgrywanej w opactwie, a ty im już spotkanie zaserwowałaś? Nie za wcześnie?
Shadow: Cholernie. Widzę same stare twarze. A ty rudy to..? *wskazuje na Izumiego*
UsuńIzumi: *wyciąga tasak* Co powiedziałeś?
Jessie: No Spectra,tutaj to możesz mi naskoczyć.
Mizuki: *przechyla głowę* Ja cię deklu pierwszy raz na oczy widzę, chyba, że moja pamięć nie mogła znieść wspomnienia twojej mordy i o tobie zapomniałam.
UsuńHiromi: *wzrusza ramionami* Niestety moje rodzeństwo wróciło do Włoch, więc nie masz okazji ich poznać ... Prove.
Spectra: *rozgląda się* To gdzie tym razem?
UsuńJessie: *z uśmiechem* U mojej siostry ^^
Spectra: Pałac.Już.
Jessie: Nie.Wal.Się.
Shadow: Nie będę płakać. Wiewióreczko stęskniłaś się?
Izumi: *zamach tasakiem za plecami Prova*
Kaosu: *obok Izumiego z psychodelicznym uśmiechem ma wysunięte szpony* *cicho do Izumiego* Załatwmy tego albinosa jak najszybciej, co ty na to?
UsuńArisu: Za tobą Prove? Nie.
Aaron: Za nim nawet pchły nie tęsknią.
Shizuka: Odsuń się Spectra, przejście blokujesz.
Jenny: Kaosu-kun do twarzy ci z tym uśmiechem ^^ *rumieńce* Mogłabyś się zamknąć? To również moje ciało! Mam to gdzieś niszczysz mi reputację!
UsuńShadow: Szkoda :( Ja za tobą też.
Spectra: *mruczy coś pod nosem*
Jessie: Shizu! *rzuca się na dziewczynę*
Shizuka: *odzyskując równowagę* Ohayo Jess.
UsuńAaron: Te Yakaru...
Kaosu: Hmm?
Aaron: Wciąż masz opaskę na oczach.
Kaosu: I co w związku z tym? Nie widzę różnicy.^^
Aaron: Trochę trudno, żebyś cokolwiek widział.
*dzwoni telefon Arisu*
Arisu: *odbiera* Ivanov? O co chodzi? Zniszczyliście stadion czy coś?
Keiko: *przemyka cicho do Rakshy*
Raksha: A, znowu ci się włosy zwichrowały. *bierze grzebień i zaczyna czesać młodszą siostrę*
Jenny: *macha do Keiko*
UsuńIzumi: Zmień kolor oczu bo znów masz czerwone.
Jenny: Strzelam ,że Tala poszedł na zapasy z niedźwiedziem.
Harumi: W zasadzie czemu Hiwatari i jego kumple nas nie odwiedzają?
Alice: *mdleje widząc ilość ludzi*
Kaiko: *onieśmielona* Ko-konn-nichi-wa-a mi-na-sa-sama.
UsuńArisu: Nie zgadłaś. Bryan poszedł. Chyba nie muszę wam tłumaczyć jak bardzo są socjalni, prawda?
Shin: Idę po sole trzeźwiące. Spectra znów blokujesz przejście.
Aaron: Swoją drogą, jakim cudem Gus puścił cię samego pierzasty maszkaronie?
Jenny: No cześć młoda. *odwraca się do Arisu* Szkoda :( ale ja ich przyprowadze! *wychodzi w grubym płaszczu*
UsuńHarumi: *wstaje* to ja idę szykować strzałki uspokajające.
Jessie: Ty! *łapie się za głowę* Psa zgubiłam!
Spectra: Jak widzisz wypuścił.
Jessie: Czytaj: Dał mu w łeb.
Aaron: Arisu, przygotuj się na niedźwiedzi uścisk Kuznetsova. ;) *odwraca się do Spectry* Uważaj, bo jak niebiesko-włosy dojdzie do siebie to całą Vestalię i Vestroję na głowe postawi.
UsuńArisu: *szuka jakiejś ciekawej książki*
Shin: *wrócił z solą* To będzie ciekawe spotkanie.
Jessie: Po co ci sól? O.o
UsuńSpectra: Wątpie,że zwieje ze schowka na miotły.
Jessie: To się nazywa dobre traktowanie -.-
Jenny: *z buta wjeżdżam* Wróciłam! *ciagnie za sobą czwórkę szamocących się chłopaków*
Kai: Kim jesteś?
Jenny: Ta wiedza nie będzie ci potrzebna ^^
Shin: Sole trzeźwiące. Dla Alice, chyba, że już jej lepiej.
UsuńArisu: Siema Hiwatari.
Bryan: (który jako pierwszy zauważył Rudą) Arisu, kopę lat! *chwyta ją w niedźwiedzim uścisku*
Aaron: Mówiłem. :)
Arisu: *między krótkimi oddechami* Pu-puść mn-mni-e Kuz-ne-netso-v, do cho-lerry!
Alice: *dalej leży jak kłoda na podłodze*
UsuńJessie: No niezbyt. Sole się przydadzą.
Kai: Siema: *wskazuje na przeszczęśliwą Jenny* Kim jest ta mała i czemu nas porwała?
Jenny: Ej! Tylko nie mała -.-
Spencer: Ty może ją już puścisz, co?
UsuńBryan: *stawia Arisu na ziemi* Z dawną kumpelą nie można się przywitać?
Arisu: *zgięta wpół próbuje złapać oddech* Nie można, jeśli wiąże się to z pokruszeniem żeber. *do Kaia* Miała taki kaprys to was wzięła i tyle.
Shin: *próbuje ocucić Alice*
Jenny: *macha do Kai'i, Tali i reszty ekipy* Jestem Jennifer Ashida,miło poznać ^^ *do Arisu* Musiałam ich pozbawić przytomności bo mi opór stawiali -.-
UsuńPatrick: Wiadro z wodą dałoby lepszy efekt.
Hiromi: W twoim zamierzeniu Patrick tyle jest finezji ile w Mizuki dziewczęcego uroku. Ale chyba tylko to nam pozostało.
UsuńArisu: *wzrusza ramionami*
Tala: Gdyby do ciebie wparowała osoba z zamiarem zabrania cię, cholera wie gdzie, to też byś się stawiała.-_-
Patrick: No wiem.
UsuńJenny: Ale strzelanie we mnie beyem mogłeś sobie darować. Chyba nie chcesz go stracić? *jadowity uśmiech* Ej,własnie obniżyć temperaturę? Bo wt syberyjczycy jesteście więc ten..tego...no!
Harumi: *mierzy Talę wzrokiem* Kolejny rudy -.- jeśli masz problemy psychiczne to wypad!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBryan: Odruch nabyty jeszcze w opactwie. Arisu też tak ma. Raz mało mi Hydrą głowy nie rozpłatała.
UsuńArisu: Należało ci się.
Hiromi: Hej, nie wszyscy tutaj obecni są dziećmi syberyjskich lasów!
Tala: *przejeżdża zirytowany ręką po włosach*
Aaron: *złośliwy uśmieszek* Jenn, zostaw Wolborg. Tala by nie przetrwał straty swojej ukochanej...
Tala: *czerwony jak włosy* Morda Stojanov!
Aaron: Nie martw się Ivanov, wiem, że Wolborg ma szczególne miejsce w twoim ser...
Tala: Powiedziałem morda!
Aaron: Ale ty drażliwy się zrobiłeś.
Jenny: Grzecznie, kolego -.-
UsuńKyoya: Porwałaś go i jeszcze żądasz by był miły?
Jenny: Brawo za spostrzegawczość. Aaa czyli to ukochaną Tali? No no ;)
Tala: *mruczy coś po rosyjsku pod nosem*
UsuńArisu: A co z Ianem?
Bryan: Pinokio został w Rosji.
Jenny: *idzie po słownik rosyjski* Za chwilę się dowiem co tam mruczysz!
UsuńIzumi: *wali Tale w plecy* Masz przerąbane.
Harumi: Czyli masz problemy....*idzie szukać łopaty*
Arisu: Przekleństwa.
UsuńTala: Spasiba Arisu.
Arisu: I tak masz przerąbane.
Kaosu: Na jakim cmentarzu rezerwować miejsce?
Hiromi: Widzę, że z biegu zakładamy najgorsze.
Izumi: Dwie na jednego. Nieładnie!
UsuńJenny: *drze się z innego pokpjuu* Wyjątkowo nie mam zluch zamiarów! Chcę tylko pogadać z tym rudym i Hiwatarim!
Harumi: Ale ja mam troszkę inne plany *wyciąga łopate*
Yuka: Jaki kolor nagrobka?
Bryan: Słyszeliście Jenny. :)
UsuńKai: *idzie ciągnąć Talę za sobą* Miejmy to z głowy.
Aaron: Daj im czarny, bo w śniegu innego się nie dojrzy.
Jenny: *wchodzi ze słownikiem i pajęczyna we włosach* Jesteś całkiem spoko Bryan ^^ a i brawo za podejście Kai :D
UsuńHarumi: *łopata spada jej na głowę a dziewczyna mdleje*
Izumi: *ataku śmiechu*
*cisza*
UsuńHiromi: To po to ci była ta łopata.
Aaron: Myślałem, że to na Talę.
Tala: Ty już lepiej siedź cicho.
Jenny: Bo to nylo na Tale, ale....coś nie wyszło.
UsuńIzumi: *turla się po podłodze*
Aaron: Wiedziałem. :) Yakaru zdejmij tę opaskę z oczu, bo zaczyna mnie jakoś niemiłosiernie denerwować!
UsuńKaosu: Nie musisz na mnie patrzeć.
Jenny: Hiwatari pamiętasz swoich rodziców?
UsuńKyoya: Delikatność poziom słoń.
Jenny: Zdechnij z łaski swojej idioto.
Kyoya: Wole cie dalej denerwować.
Jenny: *rzuca w niego książką*
Kai: ...
UsuńTala: To chyba znaczy nie.
Bryan: Albo tak, nie wiem.
Aaron: To tak czy nie?
Tala: A skąd mamy cholera wiedzieć?!
Harumi: *patrzy się na latające książki* Radzę się przyzwyczajać do jej niecodziennego charakteru.
UsuńJenny: Ja mam popaprany charakter?! Najpierw chciałaś zamordować Tale a teraz z nim gadasz.
Harumi: Kobieca natura.
Jenny: Ty jesteś tak kobieca jak ja! -.-
Kyoya: No nie przesadzajmy.
Jenny: A pytał cię ktoś o zdanie? Nie? To zamknij się!
Yuka: Komuś tu odbiło.
Jenny: Angel!
Ja: Wcale nie! *robi wiele oczy na widok Kai'a i reszty* Blogi pomyliłam?
Ja: *nieprzejęta je lody* Nie. Trafiłaś na multi-crossover.
UsuńAaron: Yakaru! Zdejmij tę cholerną opaskę!
Kaosu: Nie-e!
Hiromi: ... Cazzo, Kuro znów gdzieś zniknął...
Ja: Lody *.* chyba też sobie po nie pójdę ^^ mam bliziutko.
UsuńJenny: A kto to jest Kuro? Nie należę do mistrzów zapamiętywania.
Kyoya: Nikt nie zauważył.
Alice: *zakrywa się gazetą i próbuje niezdarnie przejść przez tłum*
Hiromi: Mój kot. Bardzo leniwy kot, ale pierwszy do samowolnych ucieczek.
UsuńAaron: Czego się dziwisz? To w końcu kot.
Raksha: *niezauważona kieruje się do drzwi*
Alice: *wywraca się bo Patrick podstawił jej nogę* Umrzesz bardzo boleśnie -.-
UsuńPatrick:*niewzruszony* Taaa
Jenny: *groźna mina a w dłoni garnek i wałek* Patrick! *wkłada chłopakowi garnek na łeb a potem uderza w to wałkiem*
Harumi: *zwraca się do tłumu* Kto zna dobrego laryngologa? I psychiatre?
Raksha: *pomaga Alice wstać i idzie znowu do drzwi*
UsuńHiromi: Kogoś się znajdzie... O ile nie zrobi się z niego beznadziejny przypadek.
Jenny: On już jest beznadziejny.
UsuńPatrick:*krzyczy* No dzięki!
Alice: *rusza za dziewczyną*
Ja: *szczęśliwa je lody*
Hiromi: To wsparcie ze strony grupy, powalające.
UsuńRaksha: *wyszła na zewnątrz*
Jenny: Widzisz tu zawsze jest...nietypowo.
UsuńIzumi: Wytłumacz mi jakim cudem my jesteśmy przyjaciółmi?
Jenny: Bo mnie kochacie a ja kocham was ^^
Patrick: Żebym się tu zaraz nie popłakał ze wzruszenia.
Jenny: *do Hiromi* Widzisz z jaką bandą osłów żyję?
Hiromi: *wyraz twarzy a la nie tylko ty*
UsuńAaron: Tylko nie rób z siebie najnormalniejszej z naszego grona lisico. ;)
Hiromi: Powiedział Masky. -.-
Kaosu: Prawda jest taka, że nie potrafimy bez siebie długo wytrzymać. ^^
Mizuki: *ubabrana smarem* Uważaj, bo jeszcze rzygnę tęczą.
Jenny: Pat!!! Twoja brania dusza! *wskazuje na Mizuki*
UsuńIzumi: Kaosu nas to nikt nie zrozumie. .
Mizuki: *patrzy na Patricka to na Jenn* Ty sobie chyba cholerka żartujesz?
UsuńKaosu: No niestety...
Jenny: A czy wyglądam jakby żartowała?
UsuńPatrick: Pat?!!!
Jenny: Szybki zapłon.
Patrick: -_-
Mizuki: Tsk, Wracam do naprawiania rzęcha.
UsuńHiromi: *niedowierzanie* Ten autokar nazywasz rzęchem?
Mizuki: Yep, jakiś problem?
Jenny: *znaczący uśmiech*
UsuńPatrick: *przeklina*
Jenny: Nasi goście zdechli czy są nieśmiali?
Kyoya: Zgaduje, że się ciebie boją.
Jenny: Goście, którzy biją się z misiami? Wątpię...
Bryan: Gadaliśmy z Arisu. ^^
UsuńAaron: Głównie to ty rozmawiałeś. A właśnie, wspominał ktoś z nas wcześniej o tym jacy oni towarzyscy, prawda?
Jenny: A owszem ^^
UsuńIzumi: Towarzyscy jak kije od szczotki.
Yuka:*masuje stronie* Hiwatari - trójkąty, Tala rudy a Bryan...za cholerę nie ogarnę który to.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńArisu: Bryan - lawendowe włosy, Spencer - ten najwyższy.
UsuńAaron: Lepiej bym tego nie ujął.
Jenny: A który z nich nosi czapkę?
UsuńYuka: Nie motaj mi tu!
Arisu: Spencer.
UsuńAaron: Albo Ian - ten konus z długim nosem.
Yuka: Ogarnęłam ^^
UsuńJenny: *bije brawo*
Kelly: Letty paczaj nie tylko tobie zamrodnowano brata
OdpowiedzUsuńLetty: Zaraz ja cię zamorduje. Ile razy mam powtarzać, że chce o tym zapomnieć?!
Kelly: Skleroza nie boli
Letty:... Jenny chyba wiem co czujesz. Tyle że ja nie mam alter ego... * spogląda na Vanesse*
Ja: Nie spokojnie nic ci nie wymyśle
Letty: To dobrze
Ja: Rozdział fajny tylko ta Jenny nr. 2 jest mocno podejżana. Kolejna co chce wszyatkich zabić
Letty: W sumie co się dziwisz. Jakby na tobie ktoś ekspetymenty od dziecka robił to pewnie też byłabyś mocno wkurzona.
Ja: Zapewne. To tyle nie mam weny na komenatrz ani na rozdział. Nawet go nie zaczęłam pfff masakra. Mialam Wene ale zadzownila do brata Lenia i ten przylazl i nie chce wyjsc -.-
Czekamy na next. Niech wszystko co potrzebne do nexta do ciebie wpadnie i nie wyjdzie poki rozdzialu nie skonczysz. Byle Leń nie przylazl
Ja: Leń to moja druga twarz.Niestety..pfff
UsuńJenny: Bratnia duszo! *tuli Letty* Ja swojej drugiej strony nie znoszę bo jest sadystką :(
Kyoya: Ty też jesteś.
Jenny: Ale w mniejszym stopniu!
Kyoya: Wielka i różnica.
Jenny: Wypad do budy.
Jenny2: Nie wszystkich. *psychiczna minuta* Tylko ludzi.
Artemis: *patrzy się na nią groźnie* Przepadnij,zdechnij i obróć się w proch.
Jenny2: Też cię kocham.
Ja: Istny cyrk na kółkach..