Na początku chciałam podziękować Hani- san za użyczenie mi postaci Alexa na potrzeby one-shota ^^ Dziękuje serdecznie. Szczerze mówiąc miał to być ten Alex, który nie lubi Mary, ale nie jestem pewna jak to wyszło. Dobra, dość mojego gadulstwa i zapraszam do czytania :D. Mam nadzieję, że się spodoba.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
,,So, scream if
you want to
Shout if you
need
Just let it go
(Take it out on me)
Fight if you
need to
Smash if it
helps you
Get control
(Take it out on me)”
– Zamknij się! – jęknęłam, rzucając telefonem o
ścianę.
Jak jeden raz mogę w spokoju sobie pospać, to ten
cholerny sprzęt musiał się przestawić i mnie obudzić. Schowałam
głowę pod kołdrę w nadziei, że jeszcze zasnę, gdy wkroczył mój brat.
– Czemuuu ustawiłaś budzik na 6 ranooo? – ziewnął.
– Przestawił się. – wymamrotałam. – Wypad. Daj mi
spać.
– Bez tych nerwów, ok? Tylko się pytam. – wyszedł.
Wreszcie....
Obudziłam się dwie godziny później w dużo lepszym humorze.
Izumi już staczał batalię ze sprzętami kuchennymi i puścił na cały regulator
radio.
– Co tam pichcisz? – otworzyłam gazetę, gdy opadłam
na krzesło.
Same skandale, katastrofy i awantury z cyklu: ,,Pan
X nie może spać, bo trzyma kredens”. Nuda!
– Jajecznicę. – wyrwał mi gazetę i postawił talerz.
– Mamy dziś taki piękny dzień. – miałam dziwną
ochotę uśmiechać się do całego świata.
– Noo! Cały dzień pod kocykiem, bo leje. – wyszczerzył się
mój brat i umazał ketchupem.
– Pada?! – niemal wyrwałam zasłony.
Deszczowo, ponuro i wietrznie...Dobra energia
uleciała ze mnie jak z przekłutego balonu.
– Wyglądasz jak niedorozwój, zmyj to. – warknęłam do
Izumiego całego w ketchupie.
– Powinnaś sprawdzić, czy nie masz alergii na deszcz. –
zakrył się gazetą. – Ostatnio tylko zacznie padać, a ty już zła jak osa.
– Ja też nie przepadam za deszczem. – głowa Jenny
pojawiła się za szybą.
Otworzyłam jej okno. Wskoczyła, klepnęła Izumiego
mocno w plecy i usiadła na blacie.
– Nic nie poradzę, że jestem nabuzowana. – burknęłam, wrzucając talerz do zlewu. – Mało zleceń. – naczynie rąbnęło o ścianę i rozbiło
się w drobny mak. Ups.
– Kasy to mamy jak lodu. – zauważył mój brat.
– Bo było dużo zleceń! – warknęłam.
– Dobra przerwijmy tą fascynującą dyskusję o
pieniądzach. – Jenny wyrwała tą przeklętą gazetę i spaliła ją w ręce. – I zróbmy
coś miłego na początek dnia.
– Najpierw to się przebierz. – dopiero teraz zauważyłam, że woda ścieka jej z włosów, a ubranie ma przemoczone. – Taplałaś się
w kałuży czy co?
– Ratowałam moje pranie! Nie moja wina, że te głupie
spinacze nie potrafią trzymać. – wycisnęła wodę z włosów do zlewu.
– Albo ty nie potrafisz ich przypinać. – mój brat
uśmiechnął się zawadiacko.
– Izu mam ci zacząć przypominać, czego ty nie umiesz?
– Ja umiem wszystko!
– Chyba rozwalić.
– Nie!
– Tak!
– A co niby rozwaliłem, hy?
– Ściany, suszarkę, wannę, lodówkę, sklep, ruchome
schody. – zaczęła wyliczać.
– Nie było tematu! – przerwał jej.
– Czyli się przyznajesz? – nachyliła się ku jemu.
– W życiu!
– No to wyliczamy dalej!
– Ty zniszczyłaś pół miasta!
– To było taktyczne rozwiązanie.
– Sama jesteś taktyczne rozwiązanie!
– To nie było obraźliwe.
– Jak to?!
Zostawiłam tą dwójkę i poszłam wziąć gorący
prysznic. Nie przewidziałam jednak, że dostanę wrzątkiem! Wyskoczyłam z
wrzaskiem z łazienki i wpadłam na szatynkę.
– Haru, ja też cię bardzo lubię – wymamrotała. – Ale możesz
mnie puścić?! I czemu latasz w samym ręczniku? – wyczołgała się spode mnie i
spojrzała jak na idiotkę.
– Ciii! – przyłożyłam palec do ust. – Bo jeszcze
ktoś usłyszy!
– Myszy w schowku? – wywróciła oczami.
– Może i tak. Zaraz! Ja nie mam schowka i żadnych
myszy! Czy mam to traktować jak obrazę?
– Rąbnęłaś się w głowę?
– Nie zgrywaj mądrej. – dźgnęłam ją w żebra. – Ty się
wiecznie tak zachowujesz.
– Jestem z was dumna, że to wytrzymujecie, ale
prysznic zalewa korytarz. – wskazała palcem za mnie.
To stanowczo nie jest mój szczęśliwy dzień.
– Izumi zrób coś dobrego i wytrzyj podłogę! –
wrzasnęłam i nie czekając na jego odpowiedź, zatrzasnęłam się w łazience.
Ciepła woda otuliła moje ciało. Lubię ciepło.
Kojarzy mi się z bezpieczeństwem. Mama zawsze powtarzała, że ciepło to życie a
zimno to nicość. Przebrałam się w robocze ubrania, wyszłam i przejechałam na
tyłku pół pokoju. Przynajmniej jako tako to wytarł. Nagle huknęło przy drzwiach
wejściowych. Mój dzielny, idiotyczny brat popędził dać osobnikowi po mordzie.
Wszyscy nasi znajomi wiedzą, że do nas nie wchodzi się przez drzwi, więc to musi
być ktoś obcy!
– Na mózg ci padło, ośle?! – ryknął nikt inny jak
Patrick.
Wytoczył się z sieni, ciągle szarpiąc się z Izumim.
Jenny celnym kopniakiem wysłała ich na przeciwległe ściany, a ja się kompletnie
załamałam widokiem tej sceny. Ciekawe czemu... Przecież to się u nas dzieje
codziennie. No przesadziłam. Co drugi dzień.
– Pat... – zaczęła Jenny, gdy się ogarnęli z moim
bratem. – co ci do łba strzeliło, żeby wchodzić do twierdzy Teradów przez drzwi
wejściowe?
– Zastanówmy się. – posłał jej pełne politowania
spojrzenie. – Bo do tego służą?
– Nie w tym mieszkaniu. Tu się korzysta z okien. –
strzeliła w niego gumeczką.
– Od kiedy?!
– Amnezji dostałeś? – pokręciłam głową. – Mniej więcej
od kiedy się tu wprowadziliśmy. No inteligencie ile razy wchodziłeś tu przez
drzwi?
– Trzy może cztery. – strzepnął gumeczkę z włosów.
– No właśnie. – wzruszyłam ramionami. – W
przedpokoju jest mnóstwo miejsca na pudła z dostaw, zużyte bronie i inne
rupiecie.
– To nie wyjaśnia, czemu rzuciłeś się na mnie jak
dzikus! – Patrick znów zaczął się bić z Izumim, a Jenny nie wyglądała na chętną
do rozdzielania ich.
– Zachowujecie się jak dzieci. – Alice, która chyba
z księżyca spadła, najspokojniej w świecie trzasnęła ich po głowach. – Haru nie
w pracowni? – zerknęła na mnie zdziwiona.
– Nie mam zleceń. – przewiesiłam się przez oparcie
kanapy.
– I świruje. – dodał mój ukochany braciszek.
Jak na zawołanie na stoliku wylądował nastoletni
blondyn o zielonych oczach. Przeklął głośno, odbił się od blatu i razem z
Jenny potoczył pod ścianę. Kanapa z trzaskiem wywróciła się, a ja poturlałam
się po dywanie, w który przy okazji się zawinęłam. Jakiś cudny napój Izumiego
oblał ścianę. Kilka obrazów pospadało na podłogę. Boski dzień -_-
– Złaź! – Jenny nowo przybyłego chwyciła za bluzkę i
rzuciła na drugi koniec pokoju.
– Nie rzucaj moim dostawcom! – wrzasnęłam.
– To go naucz, że się na mnie nie skacze z
zaskoczenia. Bo gorzej go potraktuję! – pstryknęła palcami i przywróciła pokój
do normalnego stanu.
– Chris, żyjesz?
– Bywało gorzej. – podniósł się.
Jego czapeczka z daszkiem wisiała mu na lewym uchu, ale poza tym nie odniósł jakiś szkód.
– Chodź. – powędrowaliśmy do mojej pracowni.
Włożyłam biały kitel, okulary ochronne przesunęłam na czoło i sięgnęłam po
grube rękawice.
– To jakie zlecenie?
– Pan...yyy... – przebiegł wzrokiem po liście. – Samaki prosił
o poręczny pistolet z kalibrem 9 mm
– Klasyka, co? – mruknęłam. – Coś jeszcze?
– Na dziś to koniec. – włożył listę do kieszeni. –
Masz wszystko na składzie czy czegoś potrzebujesz?
– Parabellum jest. – przeglądnęłam szuflady. – Mam
wszystko.
– To ja lecę. – skłonił się lekko i zniknął.
Zatarłam ręce i zabrałam się do roboty.
– Nie spaliłaś niczego? – po jakimś czasie zajrzała
do mnie Jenny.
Byłam zbyt skupiona na nabojach, by ją zauważyć.
Wcisnęłam guzik i wysunęła się tarcza. Strzeliłam kilka razy. Działa bez zarzutu.
Zadowolona ściągnęłam kitel i rzuciłam go w kąt.
– Mówiłaś coś? – włożyłam wyrób do szafki i
zerknęłam na szatynkę.
– Taa. – oparła się o framugę. – My wychodzimy.
Idziesz z nami?
– Nie, chcę odpocząć.
– Spoko, to my idziemy! – pociągnęła Alice, wyszła
przez balkon i już jej nie było.
Po chwili zostałam sama. Wyciągnęłam jakiś sok z
lodówki, oparłam się o kanapę i tak siedziałam, pijąc. Włączyłam telewizor, ale
szybko go wyłączyłam. Sięgnęłam po książkę. Deszcz uderzał coraz mocniej o
szyby. A ja czytałam, czytałam i czytałam. Wiatr złowieszczo huczał, gałęzie
uderzały o ściany wieżowca.
Nagle rozległ się grzmot, a niebo rozcięła błyskawica. Trochę wstyd przyznać, ale boję się być sama podczas burzy. Czemu jeszcze nie wrócili? Próbowałam się porozumieć telepatycznie z bratem, ale nic z tego. Wyprawa do piekła też nie wyglądała zachęcająco. Tam również jest burza. Włożyłam słuchawki i puściłam najgłośniej jak się dało muzykę, by zagłuszyć grzmoty. Zamknęłam oczy i pogrążyłam się we własnym świecie. Jednak pod pozorny spokój zaczął wkradać się strach. Co się stało z Izumim i resztą? Dlaczego mój brat nie odpowiada telepatycznie? Jeśli coś im się stało?! Wiem, wiem panikuję. Boję się burzy, bo pewnej burzowej nocy umarła moja mama i zostałam sama z Izumim. To głupio brzmi, ale gdy na dworze błyska i grzmi chce widzieć, że moi bliscy są cali i zdrowi. Wmówiłam sobie, że burza może znów mi kogoś zabrać...Zachowuję się jak wariatka, nie? Cisnęłam słuchawki w cholerę. Ponowiłam próby skontaktowania się z nimi. Gówno. Brak zasięgu, a dziecko tęczy ma mnie w czterech literach. Kopnęłam szafkę, tym samym zwalając ją na podłogę. Dobra Haru idź spać, obejrzyj komedię, postrzelaj sobie, bo zachowujesz się jak popaprana. I jeszcze gadam sama do siebie...Niech ta burza zniknie! W końcu otuliłam się kocem jak naleśnik i padłam na kanapę próbując usnąć.
Nagle rozległ się grzmot, a niebo rozcięła błyskawica. Trochę wstyd przyznać, ale boję się być sama podczas burzy. Czemu jeszcze nie wrócili? Próbowałam się porozumieć telepatycznie z bratem, ale nic z tego. Wyprawa do piekła też nie wyglądała zachęcająco. Tam również jest burza. Włożyłam słuchawki i puściłam najgłośniej jak się dało muzykę, by zagłuszyć grzmoty. Zamknęłam oczy i pogrążyłam się we własnym świecie. Jednak pod pozorny spokój zaczął wkradać się strach. Co się stało z Izumim i resztą? Dlaczego mój brat nie odpowiada telepatycznie? Jeśli coś im się stało?! Wiem, wiem panikuję. Boję się burzy, bo pewnej burzowej nocy umarła moja mama i zostałam sama z Izumim. To głupio brzmi, ale gdy na dworze błyska i grzmi chce widzieć, że moi bliscy są cali i zdrowi. Wmówiłam sobie, że burza może znów mi kogoś zabrać...Zachowuję się jak wariatka, nie? Cisnęłam słuchawki w cholerę. Ponowiłam próby skontaktowania się z nimi. Gówno. Brak zasięgu, a dziecko tęczy ma mnie w czterech literach. Kopnęłam szafkę, tym samym zwalając ją na podłogę. Dobra Haru idź spać, obejrzyj komedię, postrzelaj sobie, bo zachowujesz się jak popaprana. I jeszcze gadam sama do siebie...Niech ta burza zniknie! W końcu otuliłam się kocem jak naleśnik i padłam na kanapę próbując usnąć.
Puk, puk, puk!
Otworzyłam niechętnie oczy. Żywioł ciągle szalał.
Wrócili? Zerwałam się i podbiegłam do balkonu. Za oknem stał...Alex w płaszczu
przeciwdeszczowym. Na mój widok lekko się uśmiechnął.
– Cześć, Haru. – powiedział, gdy go wpuściłam. –
Czemu nie przyszłaś?
– Gdzie? – prawie wypuściłam jego płaszcz.
– Umówiliśmy się w naszej kawiarni, zapomniałaś? –
przyjrzał mi się. – Dobrze się czujesz?
– Na pewno lepiej niż wcześniej. – przyznałam, zagryzając
wargę.
– Jesteś chora? – pokręciłam głową. – To co się
dzieje?
– Ja... – głos uwiązł mi w gardle. – Nie lubię być sama podczas burzy. – spuściłam wzrok, oczekując wybuchów śmiechu.
– Dlatego nie przyszłaś. – stwierdził i dał mi
delikatnego prztyczka w nos. – Już się nie smuć.
– Jak ja ci dam prztyczka, to skończysz na ścianie. –
fuknęłam, trzepiąc go w ramię.
– Spokojnie. – uniósł ręce do góry. – Jestem w
zamiarach pokojowych. – uśmiechnął się na swój charakterystyczny sposób.
Przewróciłam oczami. Burza przestała mi przeszkadzać. Czułam się dobrze w towarzystwie Alexa. Bezpiecznie.
Przewróciłam oczami. Burza przestała mi przeszkadzać. Czułam się dobrze w towarzystwie Alexa. Bezpiecznie.
– Czemu twój brat, który ma ochotę mnie zabić, zostawił cię skoro wie, że się boisz burz? – spytał, podczas gdy ja szukałam
jakiegoś ciekawego filmu.
– Nie wie. – mruknęłam. – Nikomu tego nie mówiłam.
– Dlaczego?
– Jakoś nigdy nie było okazji. Zresztą zawsze Jenny
bierze mnie niemal siłą, więc potrzeby też nie było. – rzuciłam mu pilot.
– A może ona wie? – zasugerował.
– Całkiem możliwe. – przyznałam. – Tylko mi tego nie
mówi.
– Czyli mam rozumieć, że jestem wyjątkowy? – puścił mi
oczko. – Mi powiedziałaś.
– Wiem, co zrobiłam, Alex. – rzuciłam mu płytę. –
Łap!
– Co to? – próbował przeczytać okropne pismo
Izumiego.
– Komedia sensacyjna. – usiadłam koło niego. – No techniku
wkładaj płytę, zanim popcorn nam wystygnie!
Puścił film. Oparłam się o jego ramię, a on okrył nas
kocem.
– Wiesz co? – odezwał się po dłuższej ciszy. – Mi tam
taka randka pasuje.
– Mnie również. – przytuliłam się do niego.
Mogłabym tak pozostać na bardzo, bardzo długo.
Obrzucaliśmy się popcornem, żartowaliśmy i dodawaliśmy własne teksty do
wypowiedzi bohaterów. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Film się
skończył, a burza ustała.
– Będę musiał się zbierać. – zerknął na zegarek.
– Zostań. – poprosiłam, wyciągając z włosów popcorn.
– Nie mogę. – westchnął ciężko. – Obowiązki wzywają.
– Szkoda. – zrobiłam smutną minkę.
– Tylko nie płacz. – pocałował mnie w czoło.
– Ykrm! – usłyszałam wymowne chrząkniecie mojego
brata, a potem dźwięk uderzenia.
– Jesteś beznadziejny! Przerwać w takim momencie! –
Jenny z wyrzutem spojrzała na znokautowanego Izumiego. – Nie przeszkadzajcie
sobie. – wywlokła go za nogę z pokoju.
– Zostawiam cię w dobrych rękach. – Alex przytulił mnie,
wyszedł na balkon i zręcznie zszedł na dół. – Dobranoc, Haru!
Wenus Brakus Komentatus
OdpowiedzUsuńKelly: Nie ma to jak wymyślać własne dziwne słowa...
Ja; Nie cierpię mojego telefonu!!! I jest mi zimno. Zimno, zimno, zimno, zimno!
Letty: Co jej jest?
Kelly: Chyba po wczorajszym wypadku do którego omal doszło coś jej odwala. Chyba tak odreagowywuje stres
Letty: Aha
Kelly: O mózgojeb leci w tv . Spać mi się chce. Ale opłacało się obejrzeć Kapitana Amerykę 2
Letty: Dla Bucky'ego ?
Kelly: Tak *.* on w złej wersji jest taki extra
Letty: Tu się zgodzę . Ale chyba mieliśmy skomentować one shot
Ja: Racja. Ej pierwsi jesteśmy? Fajnie ale pewnie zanim opublikuję to kto jeż bd przed nami. A więc dzień z życia Harumi bardżo mi się spodobał ^^ Można było trochę się o niej więcej dowiedziec. Chwilowy brak zleceń? Skąd ja to znam... nie żeby ja W sensie mój Tata jest zawodowym kierowcą tira no i... A mniejsza. Fajny one shot i to tyle bo mój telefon niestety się zacina i wyłącza kasujac cały kom.
Czekamy na rozdział :)))
O czyli jednak pierwsza :D
UsuńJenny: Majóweczka *.*
UsuńJa: I wyjątkowo jest ciepło :D Spoko mój telefon jest jeszcze gorszy...
Harumi: *z kubkiem kawy grzeje się na parapecie*
Izumi: *z pięknym guzem* To bolało!
Jenny: Bo miało! Za przerywanie!
Ja: Za długi kom nam nie wyszedł ehhh wena wysiadła -.-
Mam ten sam problem. Męda wena napisała rozdział i sobie polazła. Grrr wredota. Hmm majowka i zakuwanie... *liczy* ponad 80 rzek polski. C-u-d-o-w-n-i-e. Plus poprawa z wosu (wredna baba) i klasowka z polaka z wypowiedzeń
UsuńJa: Mówiłam, że geo to zło!
UsuńJenny: Jakoś ostatnio na nią tak nie narzekasz.
Ja: Za niedługo znów zacznę -.-
Jenny: Cudnie.
A ja bede miała rozszerzoną geo w technikum O.O
UsuńWidzę Vanessa ze twój tata pracuje w tej samej branży co mój. A jaki profil w technikum się wybierasz?
UsuńJack:Jak powie technik żywienia i usług gastronomicznych to obie będziecie truły Polskę.
Oo serio? Fajnie wiedzieć ^^ Czyli obaj nasi tatuśkowie jeżdża sobie dużymi samochodami jak to nazywa moja sis.
UsuńRozczaruje cię Jack. Technik hotelarstwa. Nie licz na zniżki. Chyba że przyjdziesz z Krukiem i Lilką. Lenoxa też sie jakoś przemyci.
Lenox:Dziękujemy barzdo.
UsuńSky: Fhy...U-U
Ja:Ta mechanika i samochodziki jego bajka ale teraz musiał zrobić sobie pżerwe z powodóe zdrowotnych.
Lilak:Łechchchchcchh! JA CHCĘ DO TATY!
Jack:Nie liczę na zniżki....ale hotel też by się przydał...
Lilka:A my wejdziemy a ty nie :P
Ja:Liczę że mnie do ekonomika wpuszczą.
Jack:Takiego szoguna jak ty? Nigdy.
Ja:Też myślałam na hotelarstwem...ale jakoś nie wiem nie wpisałam.
Ja: Jakie rozważania.
UsuńAlice: Też byś mogła zacząć.
Ja: Mam jeszcze czas ^^
Alice: Eh...
Jenny: My też będziemy mogli *oczy szczeniaka*
Ja:Nw co pisać mam rozwalony mózg.
OdpowiedzUsuńLilka:*odwija się z koca* Była ludzka parówka i niema parówki!^^
Jack:Czułem się jakbym wiedział dzień z własnego życia a przynajmniej na początku...
Lika:A Jack jest pewnie zazdrosny.
Jack:Taa...strasznie...
Ja:To widzę coś nowego było taki One Shot ale fajny.
Lilka:Tu niema czego się wstydzić każdy się czegoś boi a burze są straszne. Sam wiatr czy deszcz to jeszcze pikuś najgorzej nie lubię błyskawic. Przypominają mi o tym dziadostwie z kompasu. A jak deszczyk to tylko ciepły!^^ Po za tym po tej scenie z Alex'em(i tak go nie trawię jest podejrzany) się wzruszyłam bo mi się Denyś przypomniał*warga drga i po chwili fontanna łez wypływa z oczu* A do jasnej świetlistej obiecałam ze nie będę płakać!
Jack:*patrzy na Lilkę jak na idiotkę*
Ja:Najlepsze było wejście Izumiego.
Lilka: Izumi druhu jestem z tobą bo dzieci tęczy muszą trzymać się razem.
Dzieci które spadły z księżyca i udają że są gwiazdami(Jack & Kruk):Ty nie jesteś dzieckiem tęczy ani nawet słońca ty jesteś...nw...
Ja:W każdym razie nic więcej nie dam rady napisać. Pozdrawiam i czekam na rozdział.
Jack:Napisz swój...
Ja:Nie dobijaj mnie ci powiedziałam...
Lilka:I zaraz zrobi: BUM!
Ja:Żebyś ty zaraz "BUM!" nie zrobiła.
Ja: Cieszę się, że się spodobało ^^ chwilowo nie mam pomysłu jak napisać rozdział U.U *wraca do głupawki*
UsuńJenny: I to by było tyle z wypowiedzi Angel. Lila nie łam się! Masz kakao *wciska jej kubek*
Izumi: Załóżmy ligę dzieci tęczy ^^
Ja: Jack nie dobijaj Kruka *grozi mu łyżeczką* Taka blokada pisarska jest okropna. Phahahahaahahaha!
Jenny: Ledwo wróciłaś ;-; Powinnaś się ostatecznie wygłupić z Majką!
Ja: Wygłupiłam ^^ ale widzisz tą stronę *wskazuje na laptopa i dostaje ataku śmiechu*
Jenny: WIADRO!
Lilka:Nie no będzie dobrze ale tęsknie za nim. Nie wiem czy powinnam pić kakao ono ma trochę elektrolitów a ja...a chrzanie *przyjmuję kakao* Lilka wiesz Izumi ja podobno nie jestem dzieckiem tęczy ale czemu nie będziemy eksterminować wszystko co będziemy uważali.
UsuńJack:Ale się boję*patrzy na Angel*
Ja:To zacznij. Ja wiem co chcę napisać i większe pół rozdziału mam napisane ale reszta nie idzie nie wiem jak to ubrać w słowa.
Jack:"Wiadro"?
Lilak:Yymm...Patrick jesteś tam?
Izumi: Jej! *ogląda serial o ninja*
UsuńJa: No mój drogi Autorki to tutaj bogowie :DWidzisz, Kruk a ja nie mam zielonego pojęcia co napisać.
Patrick: Jestem a co?
Sky: Ninja są fajni...
UsuńJack:Tylko się nie zakochaj...A wracając może i bogami ale mam wolną wole.
Ja:Bogowie ci się pomylili Jack. Tu my ustalamy zasady gry.
Jack:Myhy...
Ja:Nie przemówię do ciebie U-U
Lilka:Nie nic tylko tak...pomyślałam że zapytam bo cię tam trochę stłukli na wejściu....W porządku?
Jack:*cieszy mordę pod nosem i dostaje kuksańca od Lilki*
Lilka:Coś masz do powiedzenia?
Jack:Nie...wcale...
Jenny: Jack się bawi w shippowanie?
UsuńPatrick: Jestem do tego przyzwyczajony.
Alice: Biedna dziewczynka :)
Patrick: Jak tam chłopczyku?
Alice: Wspaniale ^^
Jack: Będę się bawił w co będę chciał.
UsuńLilka:*śmieje się z Patricka i Alice*
Jenny: Tylko się nie obraź przedszkolaku.
UsuńPatrick: *wzdycha ciężko i wraca do laptopa*
Alice: *zasłania się książką*
Jenny:.....Umarł ktoś?
Harumi: Nie a co?
Jenny: Bo się jak babcie w kościele zachowujecie -.-
Jack:Serio...
UsuńLilka: Zrobiłam coś nie tak?...Nie ważne...
Jenny: *owinięta kocem tak ,że nie widać jej twarzy* Spokojnie Lila.
UsuńLilka: Nie ja się nie denerwuje. Po prostu czas mojego terroru nastał i jestem tu żeby wszystkim łby pourywać*sarkazm*
UsuńJack:Przesadzasz...dostałaś kosza i przesadzasz.
Lilka:Nie zmyślaj!
Jack: :)
Lilka: -_-
Jenny: *osowiała*
UsuńIzumi: *tuli Jem* Kto ci dał kosza?
Lilka:Jenny dlaczego smutasz nie smutaj.
UsuńJack:Od tego jak mu tam*pstryka palcami* nie pamiętam gościa...
Izumi: Dużo mi to powiedziało.
UsuńJenny: *wzdycha ciężko i chowa się pod koc*
Harumi: To dość przykry temat Lila.
patrick: *próbuje zabrać rodzeństwo do domu* Chodźcie tu smarki małe!
Jack:O ten tam co biega za gówniarzami.
UsuńLilak:*wywraca oczami patrząc na Jack* Skończ.
Jack: Mówiłem?
Lilak:Nie wymyślaj*wraca do Jenny i Izumiego*Rozumiem...Jeśli byś chciała porozmawiać to wiesz gdzie mnie szukać.A może zrobię ci herbatkę? Robię naprawdę pyszną herbatkę a jak nie to namówimy Izumiego na kakao^^ albo coś jeszcze się wymyśli. To co powiesz o co chodzi może ci jakoś pomogę.
Jenny: *milczy*
UsuńIzumi: *wzdycha ciężko* Sorry za nią. Pamiętasz jak Alter wściekała się, że ludzie zabili jej brata? No właśnie o to chodzi. Jutro miną 3 lata od śmierci brata Jenny.
Jenny: *chowa się pod koc*
Izumi: Oj no nie wstydź się i nie rycz :) *macha jej przed kodem kakao* Patrz co maaam.
Harumi: Czasami tracę w ciebie wiarę.
Izumi: No co?! Może się roześmieje.
Jenny: Wybuchnę takim śmiechem, że ci bębenki wybuchną.
Izumi: Jestem magiem*
Jenny: Sorry Lila ale *zaciska palce na kubku* Nienawidzę o tym mówić.
Lilak:*ta poważna mina*
UsuńJack:Kiedy robisz się taka powtarza przypominasz...*nie kończy bo dostaje w głowę*
Lilak:Morda kapciu U_U.
Jack:Zaraz a jej barat to nie ten co tam wtedy co ten co jak miałaś gorączkę to chrzaniłaś ze się z nim ożenisz?
Lilka:Skończ U_U...i przez ciebie mi się pewien sen przypomniał. Rozumiem jeśli nie chcesz o tym rozmawiać to nie będziemy. To jak Izumi? Rozbawiamy naszą pannę?*zakłada czerwony nos klauna*^^ tao jak masz gilgotki dziewczynko.
Sky:Jack! Klaun!*chowa się za Jackiem*
Lilka:Hahahah no uśmiech proszę*robi zeza na czerwonego nosa w stronę Jenny*
Jenny: *pije spokojnie kakao*
UsuńIzumi: Gilgotki....*dostaje kubkiem*
Jenny: *ściska Lilke za czerwony nos* Fajny nos.
Olivia: Neko! On gada!
Lilka:Wiem^^ no dobra bez gilgotek. Jakby cię tu rozbawić? A może ci zaśpiewam? A może wybierzemy się do mojej babci do Kanzas ona ma fajną huśtawkę tam można się wyciszyć i nikt ci nie przeszkodzi.
UsuńLenox: Dawno się z Fryderykiem nie widziałem tylko nikt nie powinien nas widzieć jakby coś.
Sky:Ty czarny tam stoi dziecko idź się pobaw. Mnie nie będzie dusiła na sto procent U-U
Lenox:Yyymm cześć mała O-O
Olivia: *drapie Lenoxa za uchem* Ohayo.
UsuńJenny: Nie trzeba. Nie chce się stąd ruszać.
Lilka:*z ciąga nos i rzuca przez ramie siad obok Jenny* Nie będę wciskać ci cukierkowatych gadek typu: Będzie dobrze*tuli Jenny*
UsuńLenox:O tak-tak-tak-tak-tak :3
Sky:O Boże -_- przez to że mówisz straciłeś pazury.
Olivia: *Patrick bierze ją na barana*
UsuńPatrick: Zrób sierściuchowi papa bo idziemy.
Olivia: Papa panie Neko, do widzenia Lila-san *zasypia*
Patrick: *bierze jeszcze brata na plecy i znika*
Jenny: *słaby uśmiech* Dzięki.
Lilka:*nie zwraca na nic uwagi* Nie martw się Jenny jak będzie trzeba to będę siedziała tu z tobą całą noc i nikt mnie z tond nie ruszy.
UsuńLenox:Pa pa :3
Sky:Hy myślałam, że cię udusi.
Lenox:To bardzo fajna młoda dama.
Jenny: *opiera się o Lilkę*
UsuńIzumi: *dziwny wzrok na Jacka* Ty masz 13 lat, młody?!
Ja: *załamana gdzieś z tyłu*
Harumi: O.O
Lilak:*opiera głowę o głowę Jenny*
UsuńJack:*patrzy na towarzystwo jak na idiotów* A wy myśleliście że ile...?
Sky: Ja zawsze mówiłam: Jack ty dorośniesz ale nie urośniesz. A tu proszę jak wyrósł.
Jack: Mówisz od jakiegoś miesiąca i nie słyszałem żebyś to mówiła.
Sky:To może pomyślałam już sama nie wiem.
Jack:-_-
Sky: Wiesz ze cie kocham ;3
Jack:Do bólu...
Izumi: Tak z 15.
UsuńJa: Inteligencją nie grzeszycie.
Izumi: Po Autorce :*
Ja: Wal się.
Harumi: Eee skoro masz 13 too nie znam się na dzieciach. Izumi twoja działka.
Izumi: On kesr jest zbyt poważny jak na dzieciaka.
Jenny: *siedzi w ciszy z Lilą i patrzy na towarzystwo nieodgadnionym wzrokiem*
Lilka:Nie zwracaj na nich uwagi*zaczyna głaskać Jenny po głowie* Jak byłam mała to mama mi tak robiła zanim poszłam spać*na chwile zerka na Jacka ale potrząsa głową na przebudzenie i wraca do głaskania*
UsuńJack: O wieku 11 lat to już nastolatki. To radzę się uczuć bo ci się moż e w przyszłości przydać...żart-_-
Sky: To nie było śmiechowe ale co tam ja ciebie lovciam.
Jack:Tak wiem już mówiłaś.
Sky:Jack a jak ty będziesz miał kiedyś dzieci to będę się mogła z nimi bawić? *.*
Jack:Ja nie będę miał dzieci, dziewczyny też nie. To by był tyko kolejny gwóźdź do trumny.
Jack: Czyli wedłóg ciebie...*pstryka palcami*
Sky: Izumi U_U
Jack:"Izumi" powinienem siedzieć w piaskownicy? Wiesz z nas dwóch to ty się tam bardziej nadajesz...
Sky: Jesteś niemiły Izumi jest po prostu radosny.
Jack:Ta dziecko tęczy wiem...
Jenny: *nic nie mówi al lekko się uśmiecha*
UsuńIzumi: No nie przesadzajmy ja w twoim wieku rozwalałem budynki ale mniejsza.KJuż teraz ogarniam czemu pan idiota wysłał jeszcze artystę. Chociaż jak tak myślę to nie za cholre nie rozumiem.
Harumi: A ja myślałam, że tylko my mieliśmy pierdutnięte dzieciństwo.
Alice: Masz 13 lat. Zobaczymy co będziesz gadał za 5 lat.
Jack:Zastanawiam się czy w ogóle prowadzić konwersacje z tym dzieckiem tęczy czy dać se spokój z nim...
UsuńSky:A dlaczego mnie wtedy nie wziąłeś?*-*
Jack:Bo biegałaś za tym szczurem....tak jetem demonem hasam po łące i ganiam zające...A artysta był tam ze mną po pierwsze żeby mi przypadkiem nie przyszło do głowy zarąbanie beya i zwianie z nim-i doktorek miał racje żeby nie umowa to beye zatrzymał bym dla siebie.A po drugie testował Befalla...Tak testował że aż rozwalił...Poza tym wy jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiecie...Od kiedy to pani wstydzę się całego świata się odzywa?
Lenox: Daj jej spokój chłopcze -_-
Jack: A czy ja się czepiam...ja na razie jeszcze normalnie rozmawiam*uśmieszek bajeranta*
Lilka:*widząc uśmiech Jenny również się uśmiecha*
Alice: *taka mina, że Harumi się cofa* Normalnie bym się nie odezwała *strzyka palcami* Ale mnie gówniarzu wkurzyłeś -.-
UsuńHarumi: yyyy tracimy kontrolę. Gdzie jest Pat gdy jest potrzeby?!
Izumi: A po co on?
Harumi: Bo by się na nim wyładowała.
Yuka: *pije herbatę* Zapomniałam o czymś wspomnieć. Owszem Alice mało się odzywa i jest strasznie nieśmiała ale przez wpływ Jenny gdy słyszy niemiłe odzywki staje trochę *zerka na dziewczynę* straszna.
Izumi; *przytrzymuje Alice* Nie wolno!
Harumi: Ciesz się, że nie jesteś od nas. Jakbyś był to by została z ciebie marmolada.
Jenny: *unosi brwi*
Jack:Nie przepadam za marmoladą...za słodka. Ale poco komu słodycze kiedy ma się w koło takie ładne panie*uśmieszek*
UsuńLilka:Myślisz, że coś mu zrobią?*cicho pyta Jenny*
Sky: Spróbujcie tknąć Jacka. Jestem wredna, dzika i znam karate z Ameryki phhhy*przecina pazurami powietrze*
Jack:Obrona pierwsza klasa...no naprawdę...
Izumi: Taa świetnie, że znasz ale z tym to na ludzi. Nam tym co najwyżej możesz paznokcie porysowac.
UsuńAlice: Jaka szkoda, że te panie mają gust i nie zainteresuje się kimś takim jak ty...*trafia Izumiego z łokcia w szczękę* Ups....
Harumi: *sadza Alice na fotelu a brata oblewa wodą*
Jenny: Nie wiem. Jak coś to Angel i Kruk będę musiały interweniować.
Lilka:*wzdycha* Bajerant się znalazł.
UsuńSky: Żebyś się nie zdziwił.
Jack:Ja już serio nie ogarniam dziewczyn...jesteś miły drze się. Jesteś nie miły drze się. Nie poświęcasz jej uwagi drze się...i tak w koło macieju...
Lenox: Spokojnie Alice*wskakuje dziewczynie na kolana* Niema sensu się denerwować.
Ja:Ja to będę interweniować ale z pod kołdry. Kiedy idziemy spać.
Lilak:Ja dziś nocuje u Jenny. Nie zostawię jej.
Ja:Jeśli Angel się zgadza to i namiot sobie tam rozłóż.
Jack:A rób obie co chcesz..
Ja:No dobra no to w takim razie idę do Falafina.
Jack:Zostaw tego miśka wreszcie.
Ja:Wal się.
Jenny: Możemy spać w moim pokoju jak chcesz :)
UsuńJa: Udzielam wam mojego błogosławieństwa! Idźcie w pokoju! *tuli szczura ale nie zamierza spać*
Harumi: Przyzwyczaj się.
Izumi: *rozciera szczękę* Jakbym widział Angel i Pata.
Alice: *odkłada kota na bok i idzie do swojej sypialni*
Harumi: *rozkłada sobie kołdrę na kanapie*
Izumi: A ja?!
Harumi: Masz podłogę.
Izumi: -.-
Lilka:mi to obojętnie. Potrafię usnąć wszędzie.
Usuń"Ja: Udzielam wam mojego błogosławieństwa! Idźcie w pokoju!"
Ja:Aż mi się bierzmowanie przypomniało XD A Falafinek jest mój i dostanie go tylko Juli bo ona też kocha króliki.
Jack:Taa...ta mała gówniara nieźle urządziła dziecię Hadesu...I co Izuzu
Sky:*wzdycha* Izumi.
Jack:"Izumi" upadłeś nisko...i skończyłeś na podłodze i to własna siostra cię na to skazała.
Ja:Jak nie skończysz to wylecisz spać na dwór.
Jack:Ja mogę nie spać cała noc i rano będę jak młody Bóg.
Sky: Nie denerwuj mnie! Zero kawy!
Jack:Yhy...lecę...a ty co tam piszesz?
Ja:Opisuje księcia z bajki Lilki.
Lilak:To było dawno i nieprawda.
Ja:W tekście twierdzisz ze rok temu-.-
Lilka:Nie gada z tobą*zburwersowana głaszcze Jenny po głowie*
Izumi: Aha, fajnie wiedzieć.
UsuńJenny: Mam duże łóżko. Pomieścimy się. (Bez głupich skojarzeń)
Ja: *zwija się na łóżku*
Harumi: Jack dzieci w twoim wieku powinny już spać.
Alice: *wystawia głowę* Wypad.
Jack:Dziecko tęczy chyba przygasło...
UsuńLilak:Spokojnie nie wyczuwam podtekstów.
Jack:Co mnie bawi najbardziej to to że nie ogarnęliście ile mam lat...po za tym Harumi...słońce...ja wiem że masz już swoje lata ale nie jesteś moją matką więc mi nie będziecie razem z koleżanką obok rozkazywać.
Sky: Właśnie tylko ja tak mogę-.-
Jack:Oczywiście*sarkazm*
Harumi: Na słońce to ja cię za chwilę wyślę.
UsuńJenny: *idzie z Lila do swojego pokoju*
Izumi: Miłego spania na korytarzu, Jack ^^
Alice: Ja nie rozkazuje. Tylko stanowczo wyrażam swoje zdanie.
Ja: Już, już drogie dzieci *gładzi Alice po głowie* Wj słyszę ćwierkanie ptaków O.o już jest dzień?!!
Harumi: Angel sen dobrze ci zrobi.
Lilka:*idzie za Jenny* Dobranoc. Wrócę juuuuu to znaczy dziś o którejś tam.
UsuńJack:Myhy...*patrzy z politowaniem*
Ja:No przyda się sen. Jack. Nikt cie nie lubi i wszystkich denerwujesz.
Jack:Yyy tragedia...
Ja:Do pokoju spać może angaż w teatrze dostaniesz. Do swojego oczywiście.
Jack:A już myślałem...*wychodzi a za nim Sky* Dobranoc państwu...
Ja:Dobranoc, dobranoc...
Jenny: *znika*
UsuńHarumi: *z pudłem lodów*Niebooo *.*
Izumi: Nie wpuszczają nas :(
Patrick: Wygodna podłoga?
Izumi: Nie było tak źle ^^
Lilka:GDZIE JENNY BO WYDŁUBIE KOMUŚ OKO!?
UsuńJack:Tylko wróciła a już się drze...
Ja:*wchodzi do pokoju cała w trawie* Wpadłam pod kosiarkę.
Lilak:*widzi Kruka i upada na podłogę* Weź to z siebie wywal!
Ja:Hahahhahahha...dobra.
Jack:Jaka posłuszna.
Ja:*wywala Jacka za drzwi* Ja też chce lody i idę na nie kto idzie ze mną?...nikt?...no i dobra. Hy hy hy*mina szatana*
Ja: Grunt, że przeżyłaś :D
UsuńIzumi: *.* *biegnie po kosiarkę*
Harumi:....*facepalm* Jak on będzie miał dzieci to kolorowo nie będzie.
Alice: *patrzy na zegarek* Poszła na cmentarz. Wróci za tak 10 minut :)
Ja:Tak. Perzyłam i padam na twarz.
UsuńJack:To idź spać.
Ja: Pójdę.
Lilka:Minęło więcej niż 10 min a to dlatego ze Kruk ma zachcianki i jakaś laska ją na spacer wyciągnęła akurat w typie Jacka pewnie co?
Jack:A bo ja wiem...nawet...trochę...walnięta...
Ja:A czego ty się spodziewałeś po mojej przyjaciółce którą znienormalniam przez całe jej życie.
Jack:*wzrusza ramionami i wraca do tematu Izumiego* Jakim cudem on ma 18 lat a ja 13? Tu coś jest nie halo. To powinno być na odwrót...
Ja:Nie jęcz.
Lilka:A chciałam cię Jenny zabrać wcześniej na dwór tak pogoda była idealna. Ale nie wyszło.
Izumi: *z kosiarka* No widzisz młody ^^ masz pecha.
UsuńJenny: *z butelką sake* Noc też jest ładna ^^ możemy iść na nocną przechadzkę i postraszyć ludzi.
Jack:To nie pech. To Kruk.
UsuńLilka:Ja bardzo chętnie ale wiesz wielkie oko patrzy.
Ja: Jenny odstaw tą butelkę. To nie jest sposób na odreagowanie.
Lilka:*prowadzi swoją wypowiedź*A na dworze zimno jest...
Ja:To psuje zdrowie...
Lilka:I księżyca nie wiedzę...
Ja:I powinnaś to odłożyć.
Lilka:Ale chyba się skuszę na spacer tylko kurteczkę założę.
Ja: -_-
Jack:Nikt cię nie słucha.
Ja:Cicho siedź.
Jenny: *odstawia pustą butelkę* To moja i brata tradycja. *wstaje* A tradycje się podtrzymuje, ne? ^^ To idziemy Lila?
UsuńJa: *męczy się nad fabułami i postaciami pobocznymi*
Izumi: Księżyc zawsze może się pojawić ^^
Ja:Tradycja ważna rzecz ale zdrowie również.
UsuńJack:Ona ma obsesje na punkcie takich rzeczy.
Ja:-_-
Jack:...
Ja:No.
Lilka:No tak księżyc jest fajny ale słoneczko też lubię*zakłada swoje nieziszczalne trampki i kurtkę* Gotowa jak do własnego ślubu^^
Lenox: Nigdzie nie idziesz. Ciemno jest, zimno a ty jeszcze się dobrze nie wyleczyłaś.
Lilak:Nie przesadzaj.
Lenox: Nie. Kruk powiedź coś.
Ja:A róbcie co chcecie ja idę spać. Tylko tam nic nikomu nie zróbcie dzieci szatana.
Lenox: Nie zgadzam się.
lilka: Idziemy.
Ja:O matko bosko czestochowsko.
Jack:Lecz się.
Ja:A teraz serio. Dasz radę ja napisałam to i ty napiszesz to co masz napisać.
Ja: Napisałaś rozdział? *leci na bloga Kruka*
UsuńJenny: *bierze Lile pod ramię* No to do później a i Lenox nie panikuj :)
Yuka: *drapie kota za uchem*
Ja:Tak napisałam ale nie opublikowałam jeszcze bo muszę to przekalkulować czy napisałam wszystko to co miałam.
UsuńLilka:*wychodzi z Jenny*^^
Lenox:*przychyla głowę do drapania* Tylko tam uważajcie na asiebje-mru.
Jack:Będzie oj będzie panika...
Yuka: *głaszcze kota* Spoko ja coś to Jenny dam komuś po twarzy i będzie.
UsuńHarumi: No pięknie i teraz Angel będzie siedziała do 2 w nocy i czekała na rozdział.
Ja:Tak napisałam ale nie opublikowałam jeszcze bo muszę to przekalkulować czy napisałam wszystko to co miałam.
UsuńLilka:*wychodzi z Jenny*^^
Lenox:*przychyla głowę do drapania* Tylko tam uważajcie na asiebje-mru.
Jack:Będzie oj będzie panika...
Lenox: Żeby tylko one nie musiały się obie uruchamiać.
UsuńJa:Angel idź spać ja też idę a rozdział postaram się jutro w ciągu dnia wstawić.
Jack:Postara się proszę państwa...
Ja:jakim cudem ty zawsze tu jesteś.
Jack:No co taka mała niespodzianka nie podoba się?
Ja:-_-
Yuka: A to ten co jak wy go nazwaliście..bezczelny bachor?
UsuńIzumi: Tak ^^
Patrick: Dziecko tęczy a jaki ty byłeś w jego wieku?
Izumi: Ja się nie zmieniam.
Patrick: Niestety.
Izumi: Powieś się ^^
Jack:ja rozumiem że ciebie moze denerwowac że urosłeś ale nie doerosłeś ale weś się przycisz.
UsuńJa:*kręci przecząco głową na Jacka*
Jack: Połóż się spać bo jutro rano trzeba wstać...
Ja:Jak ty się potrafisz zatroszczyć o swoją "starą matkę" *sarkazm*
Sky:Ja myślę że on tak robi bo mu laptopa nie chcesz oddać i teraz niema na czym pracować.
Ja:W takim razie nieźle mu idzie...Dobranoc.
Izumi: Wolę być radosnym niż smutnym ^^
UsuńJenny: Ktoś tu uzależniony.
Ja: *leży z książką na oczach*
Kelly: Znimi nigdy nic nie wiadomo. Może skradłaś serce obojga... Nie no żartuje jeden go niema, a drugi oddał swoje Mary tak myślę...że jej. W ogóle to w opór słodkie, że starasz się naśladować brata nawet w doborze drugiej połówki.
OdpowiedzUsuńAlex: Wmawiaj sobie.
Kelly: Ale to prawda no spójrz tylko na te dwie.
Alex: W dalszym ciągu nie masz racji.
Kelly: Jaaaaaaaasne. Poza tym "obowiązki wzywają" poprostu powiedź jak człowiek, że Alex też ma swoje życie.
Alex: Mogła byś o tym nie wspominać wystarczy mi własnych wyżutów sumienia.
Kelly: "O tym" to on stał się już rzeczą?
Mary: Kelly zostaw go.
Kelly: Ja przecież nic nie robię. Poza tym serio Haru? Zimno to nicość? Dzięki.
Ines: Oj nie dramatyzuj. Ciepło to też nie zawsze jest życie.
Harumi: Powtarzam tylko słowa mojej mamy. *strzela do celu w specjalnej sali*
UsuńJa: *zwija się na podłodze*
Jenny: *mamrocze coś o głupocie*
Izumi: Przeżyłem *opada na fotel*
Jenny: Nie wyciągnąłeś włóczni ani niczego innego. Jestem z ciebie dumna :,) Ej Patrick masz śliwę pod okiem.
Patrick: Wiem. Jakiś dzikus *wzrok na dziecko tęczy* uznał, że napadnie gościa.
Izumi: To nasza twierdza! >.<
Patrick: Jeszcze sobie hasło do niej wymyślcie.
Kelly: Ktoś cię tutaj nie broni piegusku. Mary nie pozwoliła by mi się z ciebie nabijać.
UsuńAlex:Jak będę potrzebował psa obronnego to pójdę jakiegoś zaadaptować... Nie nazywaj Mary psem...Własny brat przeciw mnie. Boże widzisz i nie grzmirz.
Kelly: Wiesz zwaszej dwójki to najbardziej lubię oddzelejące was trzy kropki.*uśmiecha się pokazując zęby i lekko mróżąc oczy*
Jenny: Ale pocisk Kelly *sarkazm*
UsuńIzumi: Ktoś tu ma zły dzień ^^
Jenny: Ty za chwilę będziesz miał -.-
Ja: *pada pyskiem na łóżko* Maaammm wszystkiego dośśććć. I ani krzty pomysłu na komentarz... U.U
OdpowiedzUsuńKaosu: Oj tam, Yuna-chan ^^. Słoneczko świeci, ptaki śpiewają.
Ja: A ja jestem zakatarzona. -.-
Kaosu: *owija mnie kocem a la naleśnik* Nie narzekaj, bo nie ma na co. ^^ Raz dwa ci przejdzie.
Ja: *uwalnia usta z pod koca* A gdzie posiało Stojanov?
Hiromi: *siedząc na szafie popija herbatę* Kopnęli się do domu w Rosji.
Ja: Zgaduje, że w samych bluzach.
Hiromi: *wzrusza ramionami* Skoro w środku polskiej zimy pojechali tak samo ubrani do Wrocławia...
Kaosu: I jeszcze lody zamówili.
Hiromi: Nic im nie będzie.
Alice: Czyli Yuna choruje a Angel ma głupawkę...Angel ogarnij się mamy tu komy -.-
UsuńJa: Po co? ja tu podejmuję życiowe decyzje!
Alice: Rozważanie o tym co zjesz na kolację nie są ważne!
Ja: Wybór między lodem czekoladowym a karmelowym są ważne!
Alice: *załamana* Już nic nie mówię.
Izumi: Yuuna masz kakao a ci przejdzie *stawia na stoliku parujący kubek*
Jenny: Przecież polska zima to taka wiosna. W krótkim rękawku można chodzić :D
Hiromi: Dobrze, że nie widziałaś Yuny, gdy ma fazę na jakąś piosenkę. Szaleństwo level środkowa z rodzeństwa. "Chcę ale nie mogę szaleć po całym domu."
UsuńKaosu: Ja osobiście polecam czekoladowe. ^^ Albo wszystkie grycany. :D
Ja: Dzięki Izumi.^^ *próbuje uwolnić ręce z koca* Kaosu, skoroś mnie owinął to teraz mnie odwiń.
Hiromi: Teraz tak, ale wtedy we Wrocławiu jeszcze śnieg był, wiało jak cholera i zimno, że pingwiny nam zazdrościły, a ci mieli na sobie dwie zwykłe bluzy.
Jenny: I żyją :D
UsuńJa: Czekoladowy *odchodzi z lodem*
Alice:........
Jenny: To po kimś musimy mieć to wyjebanie na wszystko, nie?
Alice: Niby tak.
Jenny: Dlatego cieszę się, że jestem jedynaczką ^^
Hiromi: Jednogłośnie uznaliśmy, że oni są dziećmi Syberii.
UsuńKaosu: *odwija mnie jednym ruchem* Raczej lodu i śniegu. :D
Ja: *ma kręćka* Niby rodzeństwo to skarb.
Hiromi: Ale tłuc się musi.
Jenny: Jeśli rodzeństwo ciągle się tłuczę i sobie docina to mam 6 rodzeństwa ^^
UsuńPatrick: Mnie nie wliczaj!
Jenny: Spadaj -.-
Ja: No cóż Jen, w większości masz rację.
UsuńHiromi: Zapomniałaś jeszcze dodać, że niesamowicie irytuje.
Arisu&Aaron: *pojawiają się w pokoju*
Hiromi: Ja rozumiem, że wiosna przyszła, ale chodzenie w samym podkoszulku to lekka przesada Masky.
Aaron: Każdemu się zdarza zapomnieć czegoś z domu.
Jenny: Przecież jest ciepło Romi ^^ &słucha Red Fraction*
UsuńJa: Pat a twoje rodzeństwo?
Patrick: Żyje.
Jenny: Mógłbyś się bardziej nimi interesować!
Patrick: Byłem wczoraj u nich!
Jenny: Wow, mam bić brawo?
Patrick: Wystarczy jak się ode mnie odczepisz.
Jenny: Mowy nie ma ^^
Hiromi: Tutaj tak, ale nie w Rosji.
UsuńAaron: Bez przesady Romi i tak większość czasu byłem w domu.
Ja: *wydmuchuje nos* Hiromi, a jak tam się ma twoje rodzeństwo?
Hiromi: Bez większych zmian.
Kaosu: Dużo nam to mówi.
Hiromi: Jak tak bardzo wam zależy to możecie sami do nich zadzwonić.
Ja: Epidemia kataru!
UsuńJenny: *zła aura*
Harumi: Ile mają lat Andrew i Seth?
Ja: Uwielbiam polską wiosnę. Nigdy nie wiem czy jest ciepło czy zimno. -.-
UsuńKaosu: Ee, a Jenny co się stało?...
Hiromi: Jeśli patrzymy na wiek po wszystkich sezonach beyblade to ja z Andrewem mamy po 17 lat, ale kończymy tej jesieni. Seth ma aktualnie 19 na koncie. A Kale - najmłodszy z naszej czwórki ma 14 lat.
Patrick: *z siostrą, Olivią na plecach* Pomóżcie mi!
UsuńJenny: Nic.
Harumi: Czemu mi się wydawało, że Seth i Andrew są od ciebie młodsi? O.O
Izumi: Bo masz dziwne pomysły :D
Harumi: Ninja się skończyły?
Izumi: Niestety.
Harumi: To idź sąsiadów powkurzaj.
Izumi: Dobry pomysł! Jen idziesz?
Jenny: Nie.
Izumi: *bierze Maxa, brata Patricka na barana i wychodzi*
Hiromi: Że Andrew młodszy to jeszcze zrozumiem, bo zachowuje się poniżej swojego wieku, ale Seth? No przynajmniej go trochę odmłodziłaś. ;)
UsuńKaosu: Wiem, że nie powinienem drążyć, ale na pewno wszystko ok Jen?
Aaron: A właśnie, mocarny 4 moher wrócił?
Liz: *wpada do pokoju z grzebieniem w ręce* Arisu-sama mogę cie uczesać? *psie oczęta* Prooooszęęęę. :3
Arisu: *siada przed fotelem*
Liz: *radosna siada na fotelu i zaczyna czesać Ari*
Jenny: Zajebiście.
UsuńIzumi: *wspina się z Maxem po balkonie* Taa przedwczoraj.
Harumi: Mniejsza z tym.
Alice: Liz zostanie fryzjerką ^^
Olivia: *w dużej bluzie brata bawi się w pokoju Izumiego* Wujek ma fajne rzeczy *.*
Izumi: Bo wujek jest super!
Patrick: Nie okłamuj dziecka!
Kaosu: Skoro tak... *przypomina sobie coś* O kurka, zakupy miałem zrobić! *wybiega z pokoju*
UsuńLiz: *zaplątuje entego warkoczyka Arisu* Iie, Alice-san. Lubię czesać tylko te osoby, które mają ładne włosy. ^^ A Satoru-sama zawsze mi mówi, że mam jeszcze dużo czasu na życiowe wybory.
Raksha&Keiko: *myją na zewnątrz Rufo w drewnianej bali*
Harumi: *krzyczy za Kaosu* Dzisiaj jest 1 maja!
UsuńAlice: *wzrusza ramionami* Jak kto woli.
Olivia: *strzela radośnie z broni Haru*
Jenny: Nie możesz Olivia. Jeszcze sobie coś zrobisz *bierze małą na kolana*
Patrick: *odprężony* Jak się ładnie nimi zajmujecie :)
Jenny: *sadza Olivię na brata i bez słowa wychodzi*
Olivia: Ali zagrajmy w chińczyka!
Kaosu: *zatrzymuje się i strzela facepalma*
UsuńAaron: *z okna* Skleroza nie boli Yakaru! :D
Kaosu: A weź się przymknij chociaż raz w swoim życiu!
Liz: Arisu-sama mogę twojego motylka?
Arisu: Nie.
Liz: Ale on jest taki ładny.
Aaron: I ostry.
Arisu: Nie.
Raksha: Rufo nie kręć się tak, jeszcze nie skończyłyśmy.
Rufo: Nie musicie mnie kąpać, nie jestem szczeniakiem.
Harumi: Kaosu tylko bez nerwów!
UsuńOlivia: Jen- san strzeliła focha?
Patrick: Nie siostra. Ona po prostu okazuje smutek na swój własny sposób. Wkurzający sposób.
Izumi: *wraca z Maxem* Ciśniemy w chinczyka?
Max: Tak! *wyciąga planszę*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńKaosu: *liczy od 10 do 1 i bierze głęboki wdech i wydech* Idę na mały spacer.
UsuńHiromi: Nie zabij nikogo!
Kaosu: Niczego nie obiecuję! ^^ *zaczyna biec w randomowym kierunku*
Raksha: *wchodzi do domu cała mokra*
Hiromi: Co się stało?
Raksha: Wpadłam do bali. *zamyka się w łazience zostawiając wilgotne ślady na korytarzu*
Izumi&Max&Olivia: *grają*
UsuńHarumi: 'i jak Rufo wykąpany?
Alice: Spokojnie i cicho. Nie podoba mi się to...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHiromi: Izumi myślałeś kiedyś o zostaniu profesjonalnym opiekunem? Nawet dobrze ci idzie zajmowanie się dziećmi.
UsuńRaksha: *z łazienki* Myślę, że tak. Wyskoczył z bali, przez co wpadłam ja. Tyle było z mycia go.
Aaron: Teraz to ty musisz się umyć jeszcze z jego futra.
Raksha: Nie przypominaj.
Hiromi: *nadal na szafie* Cisza przed burzą, co? Pewnie masz rację.
Harumi: Bo jest na ich poziomie umysłowym :)
UsuńIzumi: Opiekun? Hyhyhy *.*
Patrick: Dzieci by go uśpiły i wysłały w diabły pół domu. To głupi pomysł.
Alice: Po trochu tak. O wiele za cicho.
Aaron: Od zawsze powala mnie jakim wsparciem jest rodzeństwo.
UsuńHiromi: Daruj sobie ironię.
Raksha: *wychodzi z łazienki z turbanem na głowie, szarych spodniach i przydługim bezrękawniku* Niektóre dzieci potrafią być nieobliczalne w swoich działaniach...
Kim: *przegląda internety* Burzy nie zapowiadają... A może to jakiś człowiek narobi rumoru.
Alice: *potrząsa głową* Nie rozumiecie o co mi chodzi.
UsuńHarumi: Rodzinne wsparcie 4ever.
Olivia: *zbija pionka brata i Izumiego* ^^
Max: I tak wygrywam :D
Izumi: To było podłe :(
Kim: No to, nie pozostaje nam nic innego jak zaufać twojemu 6 zmysłowi Alice-chan. ^^'
UsuńHiromi: Spokojnie Izumi to tylko gra.
Arisu: Mam ci przypomnieć, co robiłaś jak grałaś z chłopakami w Monopoly?
Hiromi: Ale to co innego. -.-
Arisu: *podnosi jedną brew* Doprawdy?
Alice: *uważnie nasłuchuje i wybiega*
UsuńPatrick: Zrozum kobietę.
Izumi: Ja i tak wygram! *zbija trzy pionki na raz*
Raksha: *biegnie za Alice*
UsuńAaron: Patrick nie wymagaj rzeczy niemożliwej do zrobienia.
Hiromi: Jedyna funkcja Monopoly to skłócanie czałej rodziny. -.-
Arisu: *obojętnie* Jeśli ktoś, gdy przegrywa niszczy całą planszę. To rzeczywiście masz rację.
Alice: *wywala drzwi z zawiasów* Jenny!
Usuń*cisza*
Alice: *schyla się pod łóżko*
Izumi: Uwazaj Aaron bo *nad jego głową przelatuje krzesło* No właśnie.
Harumi: *groźny wzrok* Słuchaaam?
Raksha: *opiera drzwi o ścianę*
UsuńAaron: *unika krzesła* Znów spieprzyłem?
Arisu: *wkłada do ust pocky i obojętnie obserwuje całą masę latających wszędzie mebli*
Hiromi: *wzdycha* Here we go again.
Jenny: *ze spuchniętymi oczami przechodzi koło dziewczyn*
UsuńIzumi: *zasłania Olivię* Tylko nie grę!
Patrick: Sprowokowałeś demona, który śpi z bronią. Brawo *chroni Maxa*
Harumi: -_-
Raksha: *ignorując zamieszanie* Etoo, Jenny co się stało?
UsuńAaron: *wzdycha* Skoro już chcesz mnie sprać Harumi to wyjdźmy na zewnątrz. Ja dostanę w mordę, a gra będzie nienaruszona jak i reszta domu.
Hiromi: Od kiedy tu się taki pokorny zrobiłeś?
Aaron: Nigdy Romi. Ja po prostu jestem debilem do kwadratu.
Harumi: Przynajmniej się przyznałeś.
UsuńIzumi: Atak miłości! *skacze na siostrę* Wiej Aaron!
Harumi: Złaź ośle!
Izumi: Nie ^^
Olivia: Zbiorowy przytulas! *rzuca się na rodzeństwo*
Max: Ciociu Jen co jest?
Jenny: Nic. *wyskakuje przez balkon i leci przed siebie*
Harumi: *wyrywa się z uścisku* Wróci dopiero pojutrze. Płakała?
Alice: *kiwa głową*
Harumi: *leci z Jen*
Izumi: Dobra sytuacja opanowana ^^
Raksha: Czyżby dzisiejszy dzień miał dla Jenny jakieś szczególne znaczenie? ... *próbuje naprawić drzwi*
UsuńAaron: *przejeżdża ręką po włosach* Ja i moja niewyparzona gęba... Czekaj Teshika, pomogę ci z tym.
Liz: *wybiega na dwór, bawić się z Keiko*
Arisu: *bawi się motylkiem*
Hiromi: Nie martwiło cię, że jak Aaron oberwie to ty też dostaniesz?
Arisu: Przyzwyczaiłam się. I tak działa to w obie strony.
Izumi: Michael, jej brat zginął w maju. Jutro minie 3 rok. A Jen nie umie się z tym pogodzić *uśmiecha się słabo*
UsuńAlice: Taa *pstryka palcami a drzwi wracają na miejsce*
Raksha: ... *zezuje w lewo* Niepotrzebnie pytałam...
UsuńKim: *klepie ją pocieszająco w ramię*
Aaron: *idzie do siebie*
Hiromi: Chyba na dzisiaj nie ma już ochoty nic mówić.
Arisu: *dalej bawi się motylkiem*
Raksha: *wchodzi na balkon i siada na barierce*
Izumi: No i się depresyjnie zrobiło!!!
UsuńPatrick: No smarki wracamy do domu.
Olivia: Ty jesteś dużym smarkiem!
Izumi: Widać kto się nimi zajmuje :,)
Raksha: *zeskakuje z barierki i ląduje na trampolinie*
UsuńLiz&Keiko: *wchodzą również na trampolinę*
Liz: To było świetne! ^^ Raksha-san nauczysz nas jak to robić?
Raksha: *lekki uśmiech* Może kiedyś.
Liz: Yey, słyszałaś to Kei-chan? Pewnie, że słyszałaś! ^^ A teraz poskaczmy, dobrze?
Kaosu: *podbiega pod furkę* Wróciłem! ^^
Harumi: Witaj z powrotem.
UsuńOlivia: *staje przy trampolinie* Mogę też?
Patrick: Wracać tu bachory!
Alice: *strzela go w tył głowy* Morda -.-
(Sorki, że dopiero dzisiaj... Brak internetu robi swoje. -.-)
UsuńRaksha: No pewnie, że możesz. :)
Liz: Yey, nowa koleżanka. ^^
Keiko: O-ohayo.
Olivia: Jej! *macha Liz i Keiko* Cześć! ^^
UsuńJenny: *pakuje kunaie do pudełka* Ej Haru mogę wysłać jakiś twój wyrób?
Ja: Nie.
Jenny: Dobra, dobra Angel spokojnie.
Hiromi: Wysyłasz paczkę Jessie, nie?
UsuńJa: *czyta rozdział na drugim blogu*
Hiromi: Jak Yuna przeczyta to się tam na komentarze też przeniesiemy.
Jenny: A komu innemu?
UsuńHarumi: Tylko nie zjedz tych pań z poczty.
Jenny: Jak mi się nie narażą to nie odniosą szkód.
Ja: *znalazła 204569 ulubioną piosenkę*
Izumi: *dopisuje coś do zeszytu*