Wkoło mnie
była ciemność. Leżałam na plecach. Ciągle czułam paląca nienawiść. Ten gościu
miał na imię Hideki? Doskonałość, he? Imię z dupy wzięte.
W mroku
rozbłysł czerwony krąg i na posadzce stanęła kobieta z kruczoczarnymi włosami w
białym kimono. Kimiko.
– Dobry wieczór, Jenny – powiedziała, siadając na
kanapie.
Zawsze ta sama wyprostowana pozycja, delikatny
niemal niewidoczny uśmiech i ręce splecione na udach. Dodatkowo w tym mroku
wyglądała jak zjawa. Jej włosy stapiały się z otoczeniem. Tylko biała szata na
czarnym tle.
– Dobry, dobry. Coś się stało? – zwróciłam do niej głowę.
– Chodzi o twoje – szukała dobrego słowa. – dzikie
instynkty. – dokończyła.
Wykład o moralności w wykonaniu Kimiko? Zajebiście.
Tego tylko brakowało.
– Naprawdę rozumiem, że nie przepadasz za ludźmi,
ale próby morderstwa w biały dzień mogłabyś sobie podarować! – wytknęła mi z
wyrzutem. – Wiesz, jak trudno utrzymać ludzi w niewiedzy, że istniejemy?! –
zaczęła się unosić.
– Bo po co się ujawnić, prawda? – spytałam, przewracając oczami.
– Nie ma powodu. Ludzie nie wiedzą o nas i
przynajmniej się nie wtrącają do naszych spraw. Dzięki temu bla bla bla. – tak
mniej więcej słuchałam jej wykładu.
– Możesz sobie darować? – ziewnęłam. – Nie zmienisz
mnie.
– Nie próbuję! – zaprotestowała. – Tylko martwię się
o ciebie. – zagryzła wargę.
Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Mam 17 lat, a nie
11 i nie jestem już nieporadną dziewczynką, która rzuca się na każdego z nożem!
Rzucam się tylko na niektórych!
– Kimiko, czy ty próbujesz się bawić w matkę? –
uśmiechnęłam się złośliwie, choć w tym mroku i tak tego nie widziała.
– Potrzebujesz kobiecej ręki! Nie mówię, że coś, ale
za grosz w tobie taktu i czasami przypominasz chłopaka!
– Dzięki. O takim komplemencie marzy każda
dziewczyna.
– Mówię to, co myślę.
W pokoju Benkei głośno trzasnęło. Hawana siłuje się z
kimś czy łóżko skapitulowało? Kimiko odwróciła głowę.
– Dwójka ludzi. Mężczyzna i kobieta. – oświadczyła.
Nazwałabym to takim jej radarem. Na podstawie węchu
i drgań powietrza potrafiła określić płeć, a czasami nawet wiek bez żadnych
przeszkód.
– W jakim wieku?
– Mężczyzna około 16 lub 15 a kobieta – wzięła
głęboki wdech. – 15.
– Ok. – przeskoczyłam zgrabnie na balkon od pokoju Benkei’a i Demura.
Okno było wybite. Na podłodze leżało milion
szklanych kawałeczków. Niewyraźne sylwetki nachylały się nad śpiącym Demurem.
– Wypad. – stanęłam za ich plecami i zatrzymałam
pięść, która miała mi zamiar złamać nos.
– Odwal się. – warknął gardłowy wyraźny męski głos.
Umocniłam uchwyt na jego nadgarstku i bez przeszkód
rzuciłam go w jego towarzyszkę. Obydwoje uderzyli o ścianę.
– C-co jest? – pokój wypełnił blask lampki nocnej.
Zaspany Demure w zdumieniu patrzył to na mnie to na powalonych włamywaczy.
– Już dzień?! – ryknął Beneki. – Co tu się wyprawia?! – wzrok identyczny jak u Demura.
– Macie jakiś gości. – pochyliłam się nad ową
dwójką. – James?! – zobaczyłam znajomą twarz.
– Yo, Jenny. – wygrzebał się spod swojej
towarzyszki.
– Po co tu przylazłeś? – przycisnęłam go do ziemi.
– Odzyskać swoje miejsce. – syknął.
– He? – uniosłam brew. – O co ci chodzi?
James nie odpowiedział, tylko wykrzywił twarz w grymasie złości.
– Zapłacisz za to! – warknął w stronę Demura.
– O co chodzi? – spytał zdezorientowany Beneki.
– Czyli się nie pochwalił? – stwierdził James. –
Dobrze więc wam wytłumaczę. To puścisz mnie Jenny?
– Nie. – uśmiechnęłam się.
– A jak ładnie poproszę?
– Nie.
– Wkurzająca jesteś. – przycisnęłam go mocniej. –
Auu! Dobra, sorry!
– Marnujesz czas. – usiadłam wygodnie.
Jego towarzyszka ocknęła się, ale nawet nie
próbowała się ruszyć. Siedziała pod ścianą i patrzyła na nas szafirowymi oczami
pełnymi strachu. Skoro jest takim tchórzem, to po cholerę tu szła?
– No czekamy na tłumaczenie. – mruknęłam, nie
spuszczając wzroku z dziewczyny.
– Podczas naszej walki w czasie eliminacji
wygrywałem z tym dupkiem. Był za słaby. – uśmiechnął się zadowolony. – Miałem
już go wykończyć, gdy ściana budynku za moimi plecami załamała się. Musiałem
wysłać beya, by mnie ochronił, nie? A co wtedy ten gnojek zrobił?! Wykorzystał
to, że mój bey, Armor, był zajęty ratowaniem naszej dwójki i go bezczelnie
zaatakował. – wycedził, szarpiąc się. – Zapłacisz mi za to! – wrzasnął w stronę
Demura.
– To prawda? – razem z Benkeiem zwróciliśmy się do
Afrykańczyka.
– J-ja... – jąkał się chłopak.
– Prawo dżungli, dzieciaku – powiedział Tategami, wchodząc do pokoju.
– Jest różnica między prawem dżungli a zwykłym
oszustwem! – ryknął James.
– To może się przekonamy? – Tategami wygiął usta w
szyderczym uśmiechu. – Pokaż, że zasługujesz na to miejsce, gówniarzu.
– Kyoya nie przesadzasz?! – Nil próbował go
przywołać do porządku.
– Mi pasuje! – puściłam bruneta, który wyciągnął
kuczer i wycelował w Demura. – Stawaj do walki, dupku!
– Nie obrażaj Demura. – powiedziałam groźnie.
– Phi! – prychnęła dziewczyna. – James jest od
was wszystkich lepszy, idioci! – zaśmiała się.
– Proszę, proszę nasza boidupa się odezwała. –
pochyliłam się nad nią. – To wyjaśnij mi, czemu nie jest liderem, skoro to taki
wspaniały gracz?
– Eliminacje były ustawione! – krzyknęła.
A ja jestem z Marsa.
– Przymknij się Sierra! – warknął James.
– Ale... – zaczęła dziewczyna, ale jej przerwałam.
– Lepiej się słuchaj swojego idola, laluniu.
– Za kogo ty się uważasz, kretynko? – naskoczyła na
mnie i omiotła wzrokiem. – Ojej, widzę, że jesteś kolejną chłopczycą. – nawet nie umiała zrobić złośliwego
uśmiechu.
– Jak nie masz nic ciekawego do powiedzenia, to
zjeżdżaj.
Zamknęła się, więc spojrzałam na chłopaków.
– Czy to konieczne? – spytał zmęczonym głosem
Demure.
– Tak. – odparł Tategami.
Ja bym pewnie dała Artemis wolną rękę i kłóciła się
z nim, ale Demure chyba miał po kokardę tego wszystkiego i po prostu wystrzelił
beya.
– Moja torba! – Beneki objął swój bagaż, jakby to był
cenny skarb.
– Lepiej powalczcie na ulicy. Tu jest za mało
miejsca. – zauważył Nil.
Tamci tylko skinęli głowami i niemal jednocześnie
zeskoczyli z balkonu. Tategami spokojnym krokiem ruszył za nimi. Nagle lalunia
uniosła głowę i błyskawicznie objęła narwańca za szyję.
– Kyaa! Ty jesteś Tategami Kyoya! – pisnęła. W
blasku księżyca zauważyłam, że ma blond włosy. Kopia Barbie, jak w mordę strzelił.
– Puszczaj. – mruknął Tategami, próbując się od niej
uwolnić.
– Jesteś niesamowity! Widziałam wszystkie twoje
walki! Mówię ci, Ryuga jest beznadziejny, tylko miał farta. Ty to co innego.
Wojowniczy lew! – trajkotała, kalecząc moje uszy. – Podpiszesz mi się na
koszulce? – dotknęła jego krzyży pod oczami. – Jesteś taki przystojny! Boże,
nie mogę uwierzyć, że cię spotkałam! – zaczęła dusić jego ramię.
– Bhuahahahahaha! – dostałam ataku śmiechu na widok miny Kyoyi.
– Z czego rżysz? – warknął.
– Tategami tylko jej nie zjedz, bo cię do pierdla
wsadzą. – uśmiechnęłam się. – Nie chcę przerywać tej fascynującej pogawędki o
twojej obsesji i zaburzeniu, Barbie, ale chłopaki nam uciekają. – wskazałam na
dwa małe punkciki poruszające się w oddali.
– Zazdrosna? – powiedziała wielce zadowolona
Sierra.
– O to, że umiesz wytrzymać swój własny pisk? Tak. –
wyminęłam Barbie i ruszyłam za chłopakami.
– Jak mnie nazwałaś?! – wrzasnęła.
– Zapisz się do laryngologa! – pokazałam jej język i
pobiegłam dalej. – I do psychiatry!
*****
Dźwięk ścierających się beyi niósł się echem przez
wąskie uliczki. Dwaj bleyderzy mierzyli się spojrzeniami. W jednym był gniew i
pogarda, a w drugim niepokój i skupienie. Księżyc nieco oświetlał ich twarze.
– Rozwalę waszą drużynę – wycedził James. – I zajmę
wasze miejsce! – Armor odrzucił Scorpio od siebie.
– Nie uda ci się. – powiedział spokojnie Demur.
– Tak myślisz? – prychnął brunet. – Najpierw
najsłabsze ogniwo czyli ty. – wskazał palcem na przeciwnika. – Potem ten
grubas. – pokazał kolejny palec. – Sierra omota Tategamiego i Nila. Ashida...ona może zostać. – uśmiechnął się triumfalnie.
– Naiwny z ciebie człowiek. – rzekł Afrykańczyk. –
Wild Fang nie przegra tak łatwo.
Tamten tylko się chłodno zaśmiał. Armor uderzył w
Scorpiona.
Zielone oczy niczym lampki świeciły w ciemności.
Jenny siedziała na parapecie i obserwowała walkę pod swoimi stopami. Obok niej
pojawiła się kobieta w dziwacznej kombinacji al’a kimono.
– Scorpion się nie stara, bo bleyder tego nie chce –
powiedziała jakby w przestrzeń.
– Wygra? – spytała krótko dziewczyna.
– Nie wiem. Armor jest napędzany przez gniew a
stąd... – posmutniała nagle miko. – Nie tak daleko do opętania.
– Kolejny opętany? Pełnia szczęścia, kuźwa –
mruknęła Jenny opierając głowę o szybę.
– Mam niejasne wrażenie, że opętanych przybędzie.
Mimo braku Nemezis i Drago – powiedziała Artemis.
Szatynka poruszyła się niespokojnie, słysząc nazwy
mrocznych beyi.
*****
Victor
Kaito bawił się w psychologa już drugą godzinę. Po
ostatnim ataku paniki Hideki przestał się odzywać. Nie reagował nawet na imię
Jennifer. Tylko wbijał wzrok w podłogę. Kim jest jego szef, skoro tak go
przeraża? Próbowaliśmy wszystkiego. Jego umysł był zamknięty. Żadne wspomnienie
czy myśl nie dała się wyciągnąć. Zaparł się w sobie. Jedno udało się ustalić.
Miał wtłoczony jakiś płyn do krwiobiegu. Jego krew zmieniała kolor na zielony
po skrzepnięciu. Badacze dopiero zajęli się pracami nad tajemniczym
specyfikiem. Trochę to zajmie, zanim dowiemy się, co to jest. Tylko po co mu to
podano? By coś zablokować? To nasuwająca się teoria. Ale jeśli tak, to co
chciano zablokować?
– To nie ma sensu. – Kaito opadł na krzesło. –
Milczy jak zaklęty.
– Myślisz, że robi to specjalnie? – spytałem, patrząc, jak wyprowadzają chłopaka z sali.
– Po części tak. Wywołuje to też strach. Przerażenie
nawet – Rolini wziął łyk kawy. – Jest dobrze poinformowany i przećwiczony.
Ktoś go ostrzegł, że jeśli nie nauczy się zamykać umysłu i wpadnie w nasze ręce
to pozamiatane.
-–Mamy jakiegoś wroga. – stwierdziłem. – Demon?
– Każdy może być. Demon, anioł, mieszaniec czy inna
rasa. – wzruszył ramionami Kaito. – Bez wspomnień tego gościa nigdzie nie
ruszymy.
– Myślisz, że sprowadzenie Jenny coś nam da? –
zasugerowałem.
– Głupi pomysł. Jennifer nie ma cierpliwości i
nienawidzi go.
Brak możliwości ruchu wkurzał mnie. Mamy wyjątkowo inteligentnego
wroga, który dużo o nas wie.
– Jeśli w najbliższym czasie się nie odezwie wezwać
Jenny, Harumi resztę tej bandy. – rozkazałem.
– Tak jest!
*****
Narrator
Hideki wpatrywał się tępo w sufit. Jego cela nie
była za duża. Mieściło się w niej łóżko, biurko, mała szafka i czarny fotel.
Oprócz tego była jeszcze niewielka łazienka. Rzecz jasna wszędzie były
podsłuchy i kamery. Chłopak miał to gdzieś. Zrąbał misję. Nie miał gdzie
wracać. Dla niego taki los był lepszy od śmierci. Dlatego się zaparł.
– Co ty robisz? – w jego umyśle rozległ się chłodny,
wyniosły głos.
Nie odpowiedział. Dalej patrzył w górę.
– Sam się wpakowałeś w to bagno. Powinniśmy cię tam
tak zostawić, ale za dużo wiesz. – głos kontynuował. – Pomoc nadejdzie. Nie wiem
dokładnie kiedy. Pewnie wtedy, gdy uznam, że wystarczająco wycierpiałeś. – pusty
śmiech. – Nie zdradź nas. ZROZUMIAŁEŚ?! – głos nagle się wydarł.
Hideki skinął głową. Lekko się ożywił. Miał
zapewnioną pomoc. Wkrótce znowu ją zobaczy.
*****
Irytująca Barbie siedziała na sąsiednim parapecie i
wpatrywała się w Kyoyę jak Harumi w najnowsze modele pistoletów. Brakowało jej
tylko zdjęcia Tategamiego w serduszku. Miała gdzieś to, że James walczy na dole
z Demurem.
– Spadnij – mruknęłam, widząc, że wisi na krawędzi.
– Odwal się – odparowała.
– Nie powinnaś się skupić na walce swojego kumpla?
– Nie powinnaś się skupić na walce swojego kumpla?
– Po co? – wzruszyła ramionami. – James wygra!
– Ta, jasne. Słyszałam, że podobno chcecie rozwalić
Wild Fang, a ty się zachowujesz jak zwykła wkurwiająca fanka – posłałam jej
jadowity uśmiech.
– Masz rację! – krzyknęła i klepnęła się w czoło. – Przecież was
nienawidzę!
Ona za chwilę zleci stąd z moją małą pomocą. Takiej
idiotki jak ona dawno nie widziałam.
– Masz inteligencję na poziomie parapetu. –
zerknęłam na dół. – Nie jesteś żadną przeszkodą.
– Ale jestem ładna! I seksowna, urocza,
uwodzicielska!
– Jesteś pustakiem w skrócie – zostawiłam drącą się
Barbie na górze i zeskoczyłam na skrzynie.
Beye ścierały się cały czas ze sobą. Demure, mimo wcześniejszej niechęci do walki, teraz przystąpił do analizy ruchów przeciwnika. Miał przewagę, bo Armor i James byli napędzani przez gniew.
– Scorpio! – krzyknął, gdy w ich beye uderzył ognisty
strumień. Drago?
– Co jest? – zdezorientowany James podniósł Armora.
Walka się nie rozstrzygnęła. Ognisty strumień
poszybował dalej. Wykonywał podobne ruchy jak Drago.
– Artemis czy to on? – spytała miko w myślach.
– Chyba tak. Jest bardzo osłabiony, więc 100%
pewności nie mam.
To mi wystarczyło. Sierra wrzasnęła przeraźliwie nad
naszymi głowami. Niechętnie zerknęłam na tą idiotkę, która szybowała na
spotkanie z ziemią.
– Sierra! – ryknął Watson i złapał blondynę.
– P-potwór! – wykrztusiła dziewczyna, wskazując
drżącym palcem na oddalający się jęzor ognia.
– Ryuga. – szepnął Kyoya dzikim głosem.
Puściłam się biegiem, a gdy nikt nie był w stanie
mnie dojrzeć, wystrzeliłam do góry. Przeleciałam nad miastem, śledząc ogień.
Widziałam w środku wirującego beya. Czyli Ryuga jednak żyje?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Z tego rozdziału jestem bardziej zadowolona :D nie wiem jak wy ^^
Jenny: Blond pustak -.- cudnie.
Sierra: *tuli się do Kyoyi*
Jenny: Z brakiem gustu.
Izumi: Dlaczego mnie tu nie ma?! *tuli Franka*
Ja: Masz swoje momenty później, Bez tych nerwów.
Harumi: Przynajmniej mam dużo czasu na pracę. I czemu jestem użyta jako porównanie?!
Jenny: A tak nie jest?
Harumi: No w sumie jest...
Jenny: No więc właśnie :D
Izumi: Powinno być jeszcze radosny jak ja :D
Ja: Nie rozpędzajcie się tak.
Jenny: James mnie wkurza.
Nil: Mnie też.
James: Vice versa.
Patrick: Tylko się nie pozabijajcie.
Ja: Obserwuję was.
Jenny: I tak za chwilę zaczniesz coś oglądać i zlejesz wszystko :D
Ja: Potrzebuję zastępcy....Jutro rozpocznę poszukiwania!
Jenny: Mój cosplayowy strój!
Izumi: To co mamy w końcu ubrać na to wesele?
Yuka: Dla ciebie i Pata najlepiej garniaki a dla dziewczyn sukienki *.*
Jenny: O nieeee.
Yuka: Zakupy! *.*
Jenny: No więc właśnie :D
Izumi: Powinno być jeszcze radosny jak ja :D
Ja: Nie rozpędzajcie się tak.
Jenny: James mnie wkurza.
Nil: Mnie też.
James: Vice versa.
Patrick: Tylko się nie pozabijajcie.
Ja: Obserwuję was.
Jenny: I tak za chwilę zaczniesz coś oglądać i zlejesz wszystko :D
Ja: Potrzebuję zastępcy....Jutro rozpocznę poszukiwania!
Jenny: Mój cosplayowy strój!
Izumi: To co mamy w końcu ubrać na to wesele?
Yuka: Dla ciebie i Pata najlepiej garniaki a dla dziewczyn sukienki *.*
Jenny: O nieeee.
Yuka: Zakupy! *.*
Pierwsza. Klepu klep
OdpowiedzUsuńJa: *przeciera oczy* Ohayo Hania-san.
UsuńIzumi: Przecież wstałas o 8 O.o
Ja: Śmieszny jesteś. Ledwo się obudziłam.
Harumi: I już do telefonu.
Ja: Spadaj....*człapie się ogarnąć*
Kelly: Najpierw chciałam wjebać Jenny za to, że śmirje się z wagi mojego brata który w przeciwieństwie do was chuderlaki umie nie tylko robić żeźbę ale też i masę, potem chciałam zrócić tego pustaka za to że powiedziała, że Ryuga wygrał tylko dzięki szczęściu, potem jakaś bardzo mała i słaba część mnie współczuła Hidekiemu, a potem Drago mnie kusił żebym zabiła pustaka, a potem FUCK EVERYTCHING biegnę w stronę słupa ognia wjebać Drago albo ochraniać Ryugę, że mnie tak wystarszył.
UsuńSierra: Matko następna chłopczyca *piłuje paznokcie*
UsuńJenny: Morda laluniu.
Sierra: Bronię cie!
Jenny: Wiesz, że nawet znajomi się biją czy jesteś tak tępa i nawet tego nie wiesz? *patrzy na dziewczynę, która jest zajęta paznokciami* To było głupie pytanie.
Artemis: *zadumana pije herbatę*
Jenny: Jak tam wizję?
Artemis: Ciiii.
Hideki: *siedzi jak mumia*
Ja: Pełnia życia u nas.
Jenny: Czego chcesz? Ja się udzielam! *trenuje ze swoją kataną w sali treningowej*
Kelly:*uśmiecha się miło* Oooo miłośniczka pedicure widzę. Dogadała byś się z Yuką. :)
UsuńJa: Słońce -.- nie lubię cie!
UsuńJenny: Raz uwielbiasz słońce a raz na nie wyklinasz. Zdecyduj się!
Ja: Nie -.-
Jenny: Lody! *biegnie okupować lodówkę*
Sierra: Zjeżdżaj.
Yuka: Powieś się, Kelly.
Kelly: Tylko z tobą Yuka. :*
UsuńYuka: Z Sierra się wieszaj. Pasujecie do siebie pod względem wkurzania ludzi -.-
UsuńSierra: Nie obgadujcie mnie! T.T
Jenny: *z dzikim błyskiem w oczach zamachuje się katanę na Sierrę*
Kelly: Pustak nawet nie próbuje walczyć jak odejść z tego świata to tylko z wrogiem.
UsuńJa: Nie mam ochoty was rozdzielać!
UsuńSierra: *pisk, który rozwala szyby i ucieka przed Jenny* Wariatka.
Jenny: Przynajmniej na chwilę spokój.
Yuka: Ja pragnę umrzeć w dobrym towarzystwie więc sorry.
Kelly: Pragnież umrzeć? A to ciekawe. Wiesz co jesteś na dobrej drodze.
UsuńYuka: Jesteś głupia czy tylko udajesz? A sorry to było pytanie retoryczne. Wiadomo, że jesteś tępa.
UsuńKelly: Powiedziała dziewczyna która dała się zaciągnąć Doji'emu niewiadomo gdzie i niewiadomo po co i niewiadomo co robiliście.
UsuńYuka: Ja przynajmniej nie naparzam się z kim popadnie i nie oszukuje wszystkich wkoło
UsuńKelly: Bo nie umiesz i mogła byś sobie nie daj Boże złamać paznokieć.
UsuńYuka: Nie jestem Sierrą. Serio myślisz, że Jenny zaprzyjaźniła by się z kimś podobnym do niej? *pokazuje na wściekła Jenny, która klnie na Sierrę*
UsuńKelly: Wiesz. Niemam pojęcia czemu się z tobą przyjaźni. 😐
UsuńYuka: Bo znasz mnie tylko od złej strony. Dlatego nie wiesz.
UsuńJenny: *szczęśliwa jak dziecko w urodziny* O czym gadacie?
Harumi: Czemu łazienka wygląda jak po przejściu tornada?
Jenny: Hyhyhyhy ^^
Kelly: To daj mi poznać lepszą.
UsuńYuka: *mruży oczy*
UsuńJenny: O.O nigdy nie zrozumiem kobiet.
Kimiko: Sama nią jesteś! Chyba....
Jenny: No dzięki.
Kelly: Nas się nie rozumie, nas się kocha...i rozpieszcza.
UsuńKyoya: I wtedy powstają takie rozpuszczonen bestie jak ty.
Kelly: Yhm. ^^
Jenny: *słucha Halestorm* Masz problem Yoyo?
UsuńKyoya: Tak. Kran mi w kuchni cieknie. Jak nie wiesz co z sobą zrobić to go napraw.
UsuńJenny: A co nie umiesz?
UsuńKyoya: Pytałaś jaki mam problem. Odpowiedziałem, a ty szukasz dziury w całym. Jak z dzieckiem.
UsuńJenny: *pokazuje mu język* Dorosły się odezwał.
UsuńZnalazłam czas i komentuję. Kimiko matkuje Jenny, Demur zostaje wyzwany na pojedynek za swe "Nikczemne przewinienia", a dzieciak nie może się z tym pogodzić i przyprowadza jakąś lalunie co najlepsze Ryuga podobno żyje. Hy? Co będzie dalej? Będę czekała na next.
OdpowiedzUsuńLilak:Co tu się odbyło. James masz w tym momencie prosić Demura o przebaczenie za te wyzwiska albo porozmawiamy w mniej dyplomatyczny sposób. A ty laluniu masz przeprosić Jenny bo również dowiesz się co się dzieje kiedy nie robi się tego o co JESZCZE ŁASKAWIE PROSZĘ *ta powaga*
Jack:Wy się tam bawcie z tym Demurem i resztą tej drużyny kotków w "jesteśmy przyjaciółmi"...
Lilka:*mruczy pod nosem* To nie są moi przyjaciele no chyba że Jeny.
Jack;....a mnie bardziej interesuje końcowa scena.
Ja:Żebyś wiedział, że mnie też. No nic czekam na next. Fizyko nadchodzę!
Jemmy: Lila *prawie dusi dziewczynę*
UsuńHarumi: Katana!
Jenny: Co? A *rzuca miecz na podłogę*
Ja: Powodzenia w bitwie, Kruk ;D
James: Mówie prawdę. To podły dupek!
Beneki: *wzrok mordercy*
Jenny: Ryuga się ucieszy na mój widok. O ile to on.
Izumi: A może to podpalony bey?
Patrick: Widziałeś kiedyś coś takiego?
Izumi: Kiedyś Alice podpalała swoje stare lalki i rzucała nimi w budynki :D
Alice: To było dawno!
Patrick: Proszę, proszę nasza cicha towarzyszka to takie zło? *dostaje w nos* Bijemy się?!
Alice *w bojowej pozycji* Dajesz.
Lilka:To znowu my kto się cieszy?!....*cykanie świerszczy w tle*
UsuńJa:Mam chwilę więc jestem. Poprawiłam dwie jedynki z fizyki. Jedną na dwa-słabo. Drugą na pięć-super:)
Jack:Ciekawe jak dzisiejszy spr ci poszło.
Ja:Ty to wiesz jak mnie zdenerwować.
Jack:Tak znam sie na tym.
Lilka:A wracając do tematów mniej przyjemnych*zbija pięści i podchodź do Jamsa* nie radze ci mnie prowokować. Działam jak paralizator. Masz odszczekać to co powiedziałeś i to już.
Ja:*ma retrospekcje z dzieciństwa i wraca do rzeczywistości * Demur to normalnie tam ma szkołę przetrwania w tej drużynie. Kyoya-wymaga, Benkeii-dusi, Nil-.....on ...no...nic mu nie robi a Jeny jest poprostu miła.
Jack:To jest życie.
Lilka:Dlaczego podejrzewacie ze to Ryuga odrazu może to ja przyszłam w odwiedziny XD....*opanowuję się i wraca do Jamsa* Szczekaj gnojku.
Ja:James a ty byś nie skorzystał z takiej okazji?
Lilka:Nawet tak nie mów gdyby to Demur byl na jego miejscu i ten mu nie pomógł to zginął by śmiercią męczeńską.
Jenny: Widzicie niektórzy myślą, że jestem miła ^^
UsuńKyoya: Mają błędne pojęcie rzeczywistości.
Jenny: Spieprzaj.
Alice&Patrick: *biją się gdzieś w tle*
James: *uśmiecha się pogardliwie* Phy mówię prawdę.
Ja: Brawo Kruk ^^ ja dostałam 5 z gegry i chemii *.*
Jenny: One się pomyliły przy liczeniu.
Ja: -.-
Lilka:I kto to mówi ty w swojej chorej wyobraźni jesteś lwem -_- A teraz przepraszam ale idę komuś dokopać*idzie do Jamsa i zaczyna dusić* Mówiłam masz to odszczekać!
UsuńJa:To wspaniale! ^^ a ja jeszcze z geo 4 dosunęłam hyhyhy^^
Jack:I ten zaciesz.
Ja:Oj nie dasz się nawet przez moment pocieszyć. Z resztą muszę robić prezentacje na angielski.
Jack:To na co czekasz na zbawienie.
Ja:No właśnie nie wiem.
Ja: Lila nie duś mi Jamesa >.<
UsuńJenny: Jack zamulasz. Daj się Krukowi pocieszyć.
Lilak:Ma przeprosić Demura albo pobawię się w paralizator i nie będzie mógł mieć dzieci!
UsuńJa:*właśnie sobie coś uświadamia* Co tam mówiłeś Kyoya o tym błędnej ocenie rzeczywistości? -_-
Lilak:Tak! Tak! TAK! Wreszcie się doczekałam!
Ja:.....Idę od was robić prezentacie bo mnie coś denerwujecie ostatnio tak samo ty Lilka jak i Kyoya.
Jack:I pozostałem czysty jak łza :)
Lilak:*nadal dusi Jamesa*
Kyoya: Yyyyy.
UsuńJa: Kocur tępy.
Kyoya: Ej!
Ja: Hyhyhyhy :D wiem jestem urocza :P*klaszcze i James pojawia się koło mnie* No.
Jenny: Jeśli będziesz miał dzieci z Sierra to ja tam do was przyjdę i wybebesze. Dotarło?
Lilka:Nie no tak być nie będzie Angel ja się tu mszczę on obraził mi p...znajomego!
UsuńJa:I dobre niech ta Srella idzie bo teżmnie denerwuje.
Jack:To mój moment. Widzisz Kruk jakie jest to życie ale zobacz jeszcze ja tu jestem i pomogę zrobić ci prezentację.
Ja:A wypchaj się dżemem,
Jack:To jednak nie był ten moment -_-
Jenny: Za mały jesteś :P *kopniakiem wysyła Sierre na śmietnik*
UsuńSierra: O fuuu!
Ja: *przenosi Jamesa i Sierre do jakiegoś odległego zakątka umysłu* Za długo nie pożyją.
Lilka:Gdzie to się podziało?! Jeszce się odegram! Zapowiadam to.
UsuńJa: Musze ich chronić aż nie zdechna. Bo jakimś cudem nikt ich nie lubi xD
UsuńJenny: Zagadka dlaczego -.-
No u Angel jeszcze nie pozostawiłam bezsensownego koma :D
OdpowiedzUsuńZe żyje (jeszcze) i przeczytam na matmie. A kom w.... W w w w czerwcu? Nie no zartuje xd Może wczesniej. Jeszcze w tym tygodniu.
Megi: Zemsta Kimiko?! Tytuł zapowiada interesujacy rozdział. A teraz po weselu i poprawinach idziemy w kime
Ja: Też za niedługo jedziemy na wesele :D
UsuńKimiko: Hyhyhyh
Jenny: Twoje komplementy -.-
Kimiko: Są boskie *.*
Jenny: Taaa.
Ja: Dobrze, że nie czytałam tego na matmie bo bym się wydarła. AAAAAA!!!!! Niech Ryuga powraca do żywych!!!!!!!!!!!!!!!! Tak by to wyglądało.
UsuńLetty: Dla mnie on nigdy nie umarł.
Ja: Na koniec sezonu Shogun Steel była chmura w kształcie smoka.
Megi: Przypadek? Nie sądze.
Ja: To o czymś znaczy.
Kelly: I tak to jest być popularnym. Kyoya ma porąbaną fanke. Hehe
Megi: Jenny mogłaś ją zwalić z tego parapetu. A James mogl jej nie złapać
Letty: Od początku wiedziałam, że jest z nim coś mocno nie tak.
Ja: Ja chce żeby to był Ryuga. Ja chce żeby to był Ryuga. Ja chce żeby to był Ryuga! Teraz bd umierać czekając na następny. Doczekałaś się koma dzisiaj 😁 A ja jestem taka rozgarnięta że dopiero teraz ogarnęłam sie że masz bloga o bakugańcu. Znaczy kiedyś zajrzałam ale potem mi z głowy wyleciało. Eh chciałabym poczytać. Ej może jutro na matmie?
Kelly: Masz jeszcze one shot u Elz i nowy rozdział u Magdy i Olgi.
Ja: Łeee. A chciałabym poczytać bakugan w wykonaniu Angel. Może teraz ? Dobra trzeba znalezc czas. A to bd trudne...
Oki doki ni to my czekamy na next. Ja i Letty umieramy z niecierpliwości...
Letty: Czemu ja też?
Ja: Bo może to twój brat?
Letty: Pfy
Ja: Pozdrawiamy i lecimy może coś uda nam się przeczytać. Ja ce Lajuge.
Letty: Teraz będzie nam to w kółko powtarzać.
Megi: No ale przyznaj się że ty też chciałabyś żeby na blogu Angel Ryuga żył.
Ja: Ej dziewczyny idziemy czytać!
Jenny: Spoko następnym razem nawet nie zdąży się odezwać.
UsuńSierra: *zakneblowana*
Ja: Ryuga jesteś uwielbiany.
Ryuga: Dziwi cię to? Jenny puść.
Jenny: *uwieszona mu na szyi* Nie.
Ja: O matko blog o Jessie XD tylko ostrzegam to nie jest typ Jenny, która da po mordzie i sobie pójdzie. Ona jest yyy bardziej od planowania.
Jenny: Jasne. Vanessa jak tam wesele? :D My też jedziemy ^^
Ja: Tylko nam tam nie zejdź przed następnym ^^ musze go zacząć pisać a tu jeszcze zadanie z polaka i rysunek do dokończenia. Buuu ;-;
Kelly: Czemu wy go tak uwielbiacie?
UsuńJa: Bo jest zajebisty ^^
Megi: A czy ktoś też go nie uwielbiał hmm Kelly?
Kelly: Eee nie było pytania!
Ja: Wesele? Super! Tańczyłam do białego rana. siadłam aby złapać oddech... Tia przesiedziałam piosenke albo dwie a potem "chodź potańczyć". Ani razu nie odmowiłam. A belgijka najlepsza jak zawsze :D Życze aby twoje wesele tez było udane.
Megi: Właśnie przeczytaliśmy pierwszy wpis i da sie to zauwaźyc. Jassie to takie według nas przeciwieństwo Jenny. Ale to dobrze że jest taka odmiana.
Ja: *atak głupawki*
Letty: Czemu reklama na nia tak podziałała?
Kelly i Megi: *wzruszenie ramionami*
Ja: *zwija sie ze smiechu* "Gruszka chili gruszka chili woooo! Moje piwo, moje!" XDDD O rany umieram xDDDD Postaram sie nie zejść. Wdech wydech *kilka minut pozniej* Kolejny baku-blog. Też myslałam i w sumie nadal myśle nad swoim blogiem o Bakugan. Nawet chciałabym go załoźyc ale troche sie obawiam że wtedy Ninjago pójdzie w zapomnienie.... Dobra trzeba isc spać bo jutro na 8 i trzeba sie nauczyć na jutrzejsza klasowke z historii. Powodzenia z polakiem. I dobrej nocki *3*
Jenny: Jak Angel pójdzie w tany to będzie ubaw roku :D
UsuńJa: Nic nie mów. Nom Jessie i Jenny są kompletnie inne. Chociaż Jessie też bywa wredna. Dobra bez spoilerów XD Dziękuje i cieszę się, że cię wszyscy porywali do tańca. Belgijka *.* hit dyskoteki w mojej szkole :D
Jenny: Dobranoc Vanessa. Nocka się u nas zacznie za 2 godziny ale mniejsza.
Ja: Ooo baku-blog Vanessy *.* Będę czekać ^^ *idzie się męczyć z rysunkiem*
Ness: Haha no to poczekasz xDD
UsuńJa: *wielka zaduma* Może w wakacje? Kto mnie wie? A teraz Jessi szykuj się nadchodzę doczytywać! Bo w szkole dzwonek mi przerwał.
Jessica: *siedzi na smoku Victora* Na 100% mnie nie zje?
UsuńJenny: *głaszcze smoka* Tak. Jest wyjątkowo łagodny.
Victor: Nawet się nie pytam skąd go wzięłaś.
Jenny: Krous ^^ *rzuca smokowi ciastka wielkości jej głowy*
Victor:....
Ja: W każdym razie będzie. A to najważniejsze ^^
Ja: No Ja nie mogę coraz bardziej chce go założyć! :D
UsuńNess: Z tego co udało mi się wygrzebać z jej notatek to ma już 9 rozdziałów.
Ja: A przepisany jeden i połowa drugiego xD
Ness: Jessie nie tylko ty masz dziwne życie. Zobaczymy co powiesz jak się dowiesz o mnie kilku rzeczy...
Ja: Uwielbiam tego rehabilitanta! Od przynajmniej przykłada sie do swojej roboty. Muszę sie wziąść za przepisywanie bazgrołów o Bakugan. Trzymajcie kciuki że mi pyknie.
Ja: Właśnie mam sprawę Vanessa. Udało mi się nadrobić twojego bloga i dodałam komentarz o tym jakże wspaniałym wyczynie XD tylko, że nagle zaginął ;-;
UsuńJenny:Pisało, że musi być zatwierdzony. Kojarzymy, że są jakieś takie ustawienia ale wolimy się zapytać czy wiesz, że od nas się nie uwolnisz :D
Jessie: *pije herbatę* Wolę nie wiedzieć do którego epizodu moich wspaniałych przeżyć dotarłyście ;-;
Ja: Hahahahaha!
Jessie: Piszesz kolejny rozdział, nie?
Ja: Yhym. Później nie będę miała kiedy.
Jenssie: O nie ;-;
Jenny: Trzymamy, trzymamy! ^^
Ja: Musze zatwierdzić! Tak mi sie przynajmniej zdaje. Kilka kom'ów Hani też tak miało. Ale zarąbiście, że czytasz moje bazgrołki :D Ale sie ciesze! Że aż mam trochę weny. Dobra olewamy geo jutro sie douczymy i idziem ztwirdzic kom.
UsuńNess: Do trzeciego rozdziału (dopiero)
Jessie: *zastanawia czy nie utopić się w herbacie*
UsuńJa: Spoko jeszcze może jakiś one-shoty zrobię ^^
Jessie: Nie waż się!
Ja: No w sumie trochę mało czasu....
Jenny: *drapie Krousa pod brodą* Dobry smok ^^
Ness: Nie no aż tak to nie masz. Chociaz trudno nam stwierdzić bo trzech rozdziałach... Ale uwież mi też mam przerąbane (łagodnie rzecz ujmujac) życie. Przez takiego jednego.
UsuńJa: Twoje komentarze powróciły na moim blogu. Wraz z moją odpowiedzia na nie ^^
Jessie: A dobra rąbać. Kopciuszek chodź tu na chwilę! *wychodzi*
UsuńJenny: Widać, że spokrewnione :,)
Kyoya: Przerażasz mnie.
Jenny: Ciesze się ^^
Kyoya: Ty masz chyba 3 osobowości.
Jenny: Idź poskacz do tornad bo mnie denerwujesz.
Kyoya: A utop się.
Jenny: *podpala czyjś samochód* A kto ci zrąbał życie Ness?
Ness: Moge powiedzieć? *spogląda na Vanesss*
UsuńJa: *już w szkole siedzi w szatni na parapecie i dokuwa geografie* Tak.
Ness: Moje życie spartolił nie kto inny jak Barodius.
Ja: Kto dzisiaj poszedł do odpowiedzi z histy? Ja XD
UsuńJenny: Az tak żle nie było jak na naukę na lekcji,
Ja: 45 minut czytania i 4+ wpadło :,)
Jenny: Mniejsza, że go nie znam ^^ *trąca Spectrę butem* Kto to?
Spectra: A skąd mam kuźwa wiedzieć?
Jenny: Podobno jesteś mądry ale skoro tak *łapie go za płaszcz i wyrzuca przez okno*
Ness: To się ciesz, że nie znasz.
UsuńJa: A kto dzisiaj miał tylko jedną normalną lekcje a z ostatniego zastepstwa sie zerwał? Ja xDD
Kelly: Powracajac.
Ja: Eh. Sinus, cosinus, tangens i cotangens. A kiedy jaki to za Chiny nie wiem.
Ness: Wasza nauczycielka jest porabana że zaczęła ten temat jak już jest koniec roku i dziś były proponowane.
Ja: U nas proponowane będę za 2 tygodnie O.o mi jutro 3 lekcje odwołali więc będę tylko na 4 czy tam 5 lekcjach ^^ Od 9 do 13.30 ^^
UsuńJenny: Taki typ, któremu ma się ochotę wepchnąć nóż w gardło?
Ness: Dokładnie. Niestety Vanessa nie pozwala mi tego zrobić.
UsuńKelly: No ale...!
Ness & Ja: Cicho!
Kelly: Nie dacie zaspojlerować albo chociaż podpowiedzieć.
Ja: A ja jutro od 8 do 15.30 siedze w szkole. Chyba ze ulubiony pan od info...
Ness: Ktory przestał dawać krowki
Ja: Komu nie daje temu nie daje ^^ chyba że nas zwolni z ostatniej. No bo po co derekcja ma nas zwolnic lepiej posiedziec dluzej w tym psychiatryku! (moja nowo-stara szkola serio wyglada jak psychiatryk. Jak pierwszy raz weszliśmy to takie BUCH biale ściany, sufit. Aż prawie zleciałam ze schodów)
Ja: Nasz pan od info jest super *.* dzisiejsza lekcja ^^
UsuńJenny: Referat pisz!
Ja: Kartka musi się wyprostować!
Izumi: Dobra wymówka. Użyj jej na kartkówce!
Ja: Ej...niee nie pod koniec roku.
Ja: Nasz też ^^
UsuńNesz: A ciekawe kto sie z nim wykłoca...
Ja: Ale to są takie pokojowo-zabawne sprzeczki.
Kelly: Na przykład o to że nie chcialas się zalogowac w szkole na stronie tych szkol
Ja: I nie zalogowałam :P A Krówki zazwyczaj daje mi potajemnie ^^ Ale ciii. Referat? Zgrozo! Jak dobrze że już nam takie rzeczy odposcili.
Ja: Mój ksiądz taki cudowny -.-.....
UsuńJenny: Nie jęcz tylko pisz.
Ja: *spradza jak tam kartka*
Jenny: *ciężko wzdycha* To nam długo zajmie.
Ja: Nasz ksiądz podobno też jest bardzo fajny. Powodzenia z tym referatem. A kartka niech szybciej sie prostuje xD
UsuńKelly: Ruuuszać czaaaaas!
Jenny: Gdzie lecicie? Na rehabilitacje.
UsuńJa: *bardzo powoli wyjmuje prostą (w miarę) kartkę*
Ness: Powróciłyśmy :D
UsuńJa: Victoria! Dowiedziałam sie wreszcie czemu służa DPS-y. Z tego co zrozumiałam to na owalny kręgosłup. Ja mam pełno kartek z jednej strony zabazgrany albo pogięte. Trzeba je zużyć więc pisze na nich jakieś totalne bazgroły bez sensu.
Kelly: A potem ich szukasz przez poł dnia bo orzypominasz sobie, ze na jedenj z nich było coś ważnego.
Ja: Cała ja. Muszę to jakos posegregować... Wow masz już 8000 wyświetleń O.O Brawo ty :D
Ja: Brawo ja XD myślałam na początku, że oby dwa blogi zdechną śmiercią naturalną a tu proszę :D
UsuńIzumi: Brak optymizmu!
Ja: *wzrusza ramionami*
Jenny: *pstryka fotki Gusowi, który ma na sobie strój pokojówki*
Ja: "spodziewaj się najgorszego a nie spotka cię rozczarowanie" Jakoś tak brzmiała maksyma Halta. A teraz przepraszam ale Wena się odezwała, że może coś popiszemy. (Ma dobry wieczor. Trzeba to wykorzystać)
UsuńJa: Leć, leć! Ja może też coś dobazgram.
UsuńKim: Kolejny fangril Yo-yo przybył.
OdpowiedzUsuńShizuka: *zakłada słuchawki i pogłaśnia na full dźwięk*
Kim: A ja nie miałam okazji, żeby jakiś zakład postawić. *nadyma policzki*
Aaron: Wiesz, co Romi...
Hiromi: Hm?
Aaron: Chyba jesteś najbardziej kobieca z całej żeńskiej kadry w naszej bandzie.
Hiromi: Wezmę to za komplement.
Raksha: *czesze Rufo*
Jenny: Jaki komplement Aaron.
UsuńKimiko: O tobie tego powiedzieć nie można.
Jenny: *spogląda złowrogo na Sierrę* życie. Matko pustak możesz się zamknąć?!
Sierra: Nie -.-
Jenny: To wypad.
Sierra: *wychodzi wielce obrażona*
Ja: Jak tam wycieczka?
Aaron: No wiesz, kobieca może i ona jest, ale wciąż nie można zapominać o jej zamiłowaniu do kradzieży.
UsuńHiromi: *bawi się wytrychami* Idź się utop w rzepaku Masky. Dobrze wiem, że żadne z was nie wyobraża sobie innej mnie. :) A i sam pomyśl, jak można być bardzo kobiecą z trójką braci?
Kim: Poszła sobie, alleluja! ^^
Ja: Całkiem w porządku. Tylko zirytowały mnie pranki kilku osób z klasy w ostatnią noc. -.-
Jenny: Zdefiniuj ,,kobieca"
UsuńKimiko: Co cię tak wzięło?
Jenny: Kimiko ludzie mają inne pojęcie kobiecości. Chyba.
Izumi: Nie cieszcie się tak. Wróci. W następnym rozdziale. Zamiast mnie :(
Ja: Bez pranków nie ma wycieczki ^^
Hiromi: Czy w ogóle takie pojęcie jak "kobiecość" jest jakkolwiek określone?
UsuńAaron: Może wuj google wie...
Shizuka: *zdejmuje słuchawki* Mam jej dość po pierwszym rozdziale, w którym się pojawiła, a tu się okazuje, że ona jeszcze zostanie.
Ja: Jak teraz o tym myślę, to pewnie byłoby to zabawne, gdyby nie fakt, że byłam wtedy cholernie zmęczona.
Jenny: U nas jest ^^
UsuńIzumi: No widzisz U.U ja byłbym lepszy.
Jenny: Wiadomo *tuli chłopaka*
Ja: Zmęczenie to zło!
Aaron: Internet mi w telefonie kapituluje.
UsuńShizuka: Racja.
Kaosu: Shizuka ma jeszcze osobisty wstręt do fangrili.
Jenny: Ja mam do blond pustaków. Myślicie, że ktoś zauważy jak ją pchnę nożem?
UsuńKimiko: Urocze z ciebie dziecko.
Jenny: Skończ z matkowaniem.
Kimiko: Nie mam już komu :( Takeru jest dorosły, tobie się nie da a reszta szkoda gadać...
Shizuka: Fangril, Barbie czy pustak - wszystko równie wkurzające.
UsuńKim: Nawet jeśli nie to łatwo cię z tym skojarzą. *uśmiech szczęśliwej wariatki* Potrzeba czegoś innego. A i zależy co chcesz jej zrobić. Bo materiałowy worek i woda też jest dobrym rozwiązaniem. ^^
Liz: *skacze na skakance*
Jenny: Chcę żeby się zamknęła.
UsuńIzumi: Nie łatwiej zakneblowac?
Jenny: Nie.
Kim: Izu-kun zero w tobie wyobraźni. *uśmiech* Zakneblowanie jej jest zbyt banalnym rozwiązaniem. Jen masz wliczone w to tortury?
UsuńAaron: Chyba warto się powoli wycofać...
Izumi: *strzela focha*
UsuńJenny: Nie. *wyciąga nóż* Pustaku chodź tu!
Kyoya: Przynajmniej ode mnie się odwaliła.
Kim: Oj Izu-kun sorki, moje teksty ludzie często ignorują. Nie sądziłam że aż tak cię to uderzy...
UsuńMizuki: *z garażu* Co się przejmujesz!? Zaraz mu przejdzie.
Shizuka: Do czasu aż pozbędzie się pustaka.
Izumi: *obrażony wsuwa czekoladę*
UsuńJa: Padam na twarz ;-;
Jenny: *wchodzi z z wyszczerbionym nożem* Zabić to mało. *rzuca nóż za siebie* Drago ją pożre i po problemie.
Izumi: Co zrobiła?
Jenny: Potknęła się w tej samej sekundzie gdy chciałam jej wbić nóż w łeb. W efekcie nóż trafił w tej mega twardy stół Haru a Sierra zwiała.
Izumi: Eee może się połóż? Bo taka straszna mordercza aura od ciebie bije.
Jennu: *idzie spać*
Ja: *zakrywa się kołdrą* Dobranoc ^^
Ja: Ta, my też idziemy lu-lu.
UsuńKaosu: Dobrej nocy bez niechcianych prankow.^^
Ja: *czyta kryminał*
UsuńJenny: *patrzy się na kaktusa* 8 lat w małej doniczce a długi jak ręką.
Izumi: I kwitnie!
Jenny: Angel czym ty go karmisz.
Ja: To ja mam jakiś kaktus?!
Jenny: *facepalm* od 8 lat
Kim: *czyta fanfiki Wiedźmina*
UsuńKaosu: Yuna jak tam twoja hodowla kaktusów na parapecie?
Aaron: Wszystkie uschły?
Ja: Tylko dwa ostatnio, a z resztą podlewałam w weekend!
Jenny: *karmi smoka*
UsuńIzumi: Podlewanie? Kaktusów? Angel robisz coś takiego?
Ja: Oczywiście, że nie.
Jenny: Ogrodniczka z ciebie jak ze mnie królowa.
Ja: Sie wie
Kim: *patrzy na smoka* Jaki ładny. *.* Jak się nazywa?
UsuńKaosu: No widzicie jak to jest na świecie. Jedno podlewa sporadycznie i tak usycha, drugie nie podlewa wcale ale rośnie.
Ja: Co zrobisz jak nic nie zrobisz?
Aaron: Najwyżej nie będziesz podlewać wcale.
Smok: *rozwija skrzydła i zieje do góry fioletowym ogniem*
UsuńJenny: Krous. Ładnie, nie? Smok Victora ale co tam.
Kyoya: Mam rozumieć , że to wasze domowe zwierzaki?
Jenny: Debil. Większość wyginęła a te co ocalały zamieszkały z nami.
Kyoya: Powiedziałaś smok Victora. Czyli jakby właściciel!
Jenny: Bo ufa Victorowi bezgranicznie i pomaga mu w bitwach *klepie Krousa po nosie* Wiesz Tategami my tylko ludzi nie znosimy.
Kyoya: Nie zauważyłem.
Jenny: *uśmiecha się złowrogo*
Kim: Jest świetny! *.*
UsuńShin: *uśmiecha się* Wychodzi na to, żę Shizu nie jest jedyna z fioletowym ogniem.
Aaron: U nas zwierzaki są jeszcze stosunkowo normalne... Taa, chyba tylko Lir. A i on jest całkiem kumaty.
Jenny: Prawda? ^^ Każdy smok ma inny kolor. Zależy od charakteru. A oczka ma podobne do Rakshy ^^
UsuńIzumi: U nas nie ma ^^
Kyoya: Wasz świat ogólnie jest dziwny.
Harumi: Zależy od punktu widzenia.
Raksha: *wpatruje się w smoka*
UsuńKim: A są u was jakieś złote smoki?
Aaron: *otwiera okno i gwiżdże*
Shizuka: Powiedział ten, co przytula huragany.
Kyoya: Ja przynajmniej nie potrafię jednym ruchem wysadzić całego miasta.
UsuńJenny: Hmmm jest jeden z nielicznych młodych, Moutil. A co?
Harumi: Powinnaś zostać hodowcą smoków.
Jenny: o nie! Broń cię boże. Nudne!
Harumi: W sumie ty + praca papierkowa = run. Just run.
Jenny: Dokładnie ^^
Shizuka: Stadiony już rozwalasz, a to już krótka droga.
UsuńKim: A nic po prostu skojarzyła mi się jedna postać z Wiedźmina.
Aaron: A mianowicie?
Kim: Villentretenmerth. ^^
Lir: *wlatuje przez okno i ląduje na ramieniu Aarona*
Jenny: A to co? *wskazuje na Lira*
UsuńIzumi: Chodźmy do Cerbera.
Harumi: On nas nie lubi. Stary, zgrzybiały pies -.-
Aaron: To sokół. Może trochę przerośnięty. ^^
UsuńLir: *dziabie go lekko w ucho*
Kim: Taki trzygłowy pies, nie?
Kaosu: Ten moment, kiedy żadna głowa cę nie lubi... A w podziemiach macie jakieś hydry lub coś?
Jenny: Istnieją tam fioletowe konie, które mają takie dwa zakrzywione rogi i używają magii. Mało jest w piekle zwierząt.
UsuńKaosu: Akurat koni to mamy w bród. Jeśli jedziemy do Włoch. ^^ Oczywiście nie takich jakie istnieją w piekle. ^^
UsuńLir: *czyści pióra*
Jenny: *gryzie patyczek od loda*
UsuńIzumi: *zrzuca swój telefon z 10 piętra* eee karetka?
Jenny: Trafiłeś kogoś?
Izumi: Może....nie rusza się O.O
Jenny: *dostaje ataku śmiechu*
Kaosu: To była nokia? Bo jak tak to mogiła.
UsuńAaron: Przyznaj się Izumi, kogo trafiłeś?
Lir: *wylatuje na zewnątrz*
Izumi: *wytęża wzrok* Mężczyzna z czarnymi włosami.O ruszył ręką.
UsuńAlice: *zerka przez szybę* To mój ojciec.
Izumi: *wylatuje przez okno i znika w chmurach*
Kaosu: O, czyżby przyszedł cię odwiedzić Alice?
UsuńAaron: *uderza się dłonią w czoło* Zapomniałem, że Satoru kazał mi iść na zakupy. *wybiega z domu* Widzimy się później!
Alice: Chyba tak. *wyskakuje przez okno*
UsuńJenny: Izumi umie się zaprezentować :D
Kaosu: Powalające pierwsze wrażenie w wykonaniu Izumiego. :D
UsuńLiz: *wbiega do pokoju jak burza z czerwonym szalikiem w dłoni i zaczyna skakać po sofie* Łłłiiii! ^^
Hiromi: *wpada za nią* Oddawaj mój szal!
Harumi: Wracają wspomnienia.
UsuńJa: Zimno :(
Patrick: *przy kaloryferze* To się kocem okryj a nie jęczysz.
Ja: -.-
Liz: *dostrzega Arisu* Arisu-sama! ^^ *skacze i wiesza się na dziewczynie*
UsuńArisu: *robi kilka kroków w tył dla utrzymania równowagi*
Hiromi: *zatrzymuje się zziajana* Dzięki Ari, dwie godziny ją tak goniłam.
Kaosu: A co jej się stało?
Hiromi: Najadła się cukru, znowu.
Jenny: Dzieci są po prostu żywe.
UsuńJa: Mam pomysł na one shota *.*
Jenny: O nie. A co z tym wielkim crossoverem?
Ja: Planuję go dodać w odpowiednim czasie.
Liz: *momentalnie zasypia w rękach Arisu*
UsuńHiromi: Szczególnie, gdy przedawkują cukier. *zabiera swój szalik*
Kaosu: Kto tym razem w roli głównej?
Kim: Przewidziany jakiś paring? ^^
Ja: Patrick i Alice ^^ jako, że najmniej tu występują. Ogólnie mam w planach zrobić taki zbiór one shotów ,,dzień z życia" :D
UsuńJenny: Paring?
Ja: Hyhyhy *uśmiecha się szatańsko* Z tyloma postaciami na blogach na pewno coś się wymyśli ^^
Kaosu: To będą ciekawe one shoty. ^^
UsuńKim: Czyli wychodzi na to, że nie tylko Yuna uwielbia romanse. ^^
Ja: H-hej! Naprawdę musiałaś o tym wspominać? *buraczek*
Ja: Nie jestem fanką ale czasami przecież można jakiś napisać, nie? :D
UsuńJenny: Dzień z życia Izumiego XD
Kim: No można, można. Bo przecież kto zabroni? ^^
UsuńAaron: *kiwa głową* To by było ciekawe. :D
Ja: Biorę się za rozdział a jednocześnie mi coś nie idzie, eh. Shadow skocz po taczki.
UsuńIzumi: *robi procę z gumek do włosów*
Ja: Bo ta wena to czasami taka menda jest, ot co. -.-
UsuńAaron: Shadow robi za tragarza? *wzrusza ramionami* Jego sprawa.
Jessie: Ale Shadow jest już oki ^^ Przynajmniej w komach ^^
UsuńShadow: Mało ich coś.
Ja: Wena! Cip,cip,cip!
Aaron: *rozkłada się na fotelu* Przynajmniej tyle. I nie narzekaj Prove, bo mogłeś mieć o wiele mniej udziału w komentarzach.
UsuńJa: Może jakiś wabik będzie na wenę dobry...
Ja: *wyciąga album i przywiązuje go do wędki* Weno! Patrz co mam! Moje upokarzające zdjęcia.
UsuńShadow: Mówiłem o taczkach -.- Kessie!
Jessie: Amooo!
Ja: *zlatuje z krzesła* Co...? Krzesło mi się zniszczyło... *wybucha lekko histerycznym śmiechem*
UsuńAaron: No patrz Kim twoja nazwa podbija bloga... Bo to ty to wymyśliłaś nie?
Kim: Tak samo jak Shizu "przytulającego huragany". ^^
Ja: Dobra coś tej weny przybyło *pisu pisu*
UsuńJa: *masuje kostkę* To my nie będziemy przeszkadzać. ^^
UsuńJa: I kurna spierniczyła! Jutro na zastępstwach będę pisała.
UsuńJenny: *ciągle w Piekle*
Jessie: *opiera się o fotel i patrzy na uciekająca wene* Jakże mi przykro.
Ja: Czasem tak bywa.
UsuńAaron: U ciebie dosyć często. I jeszcze len się zadomowił.
Ja: -.- A zjeżdżaj w rzepak.
Ja: Podobno gdy jest się leniem wpada się na dobre pomysły by sobie pomóc więc ^^
UsuńJessie; *śpi zwinięta w kłębek*
Jenny: Aż nie mam serca jej budzić
Kyoya: Kolejne Alter?
Jenny: To moja siostra, debilu.
Kyoya: Dla przyjaciół też za miła nie ma jesteś.
Jenny: *kopniakiem wysyła go na drugi koniec miasta* Sarkazm i ironia nie są ci znane, młocie?!
Ja: To ja chyba jestem wyjątkiem. -.- Ale dzięki za dobre słowo. ^^
UsuńKaosu: *przykrywa kocem Jes* Wszyscy wyglądają tak spokojnie jak śpią.^^
Shizuka: To Tategami, nie oczekuj cudów. *kończy naprawiać beye*
Ja: *pisze referat o dominikanach*
UsuńJenny: *trenuje moce medytując* Masz racje *ściana za jej plecami unosi się i zamienia w topór*
Jessie: *ziewa* Już po lekcjach?
Ja: Taaa.
Ja: Kurka, prezentacja na geo... Przydałoby się poszukać informacji...
UsuńKaosu: *patrzy na topór* Wyższy poziom od duszenia skarpetką. ^^'
Shizuka: *przeciąga się* Skończyłam.
Kaosu: Całą noc naprawiałaś beye?
Shizuka: Mhm.
Ja: Kartka mi się prostuje...
UsuńJenny: *otwiera jedno oko* Coś mówiłeś Kaosu?
Jessie: *śmieje się z Gusa i Harumi* Wow ty to masz silną wolę Shizu. Ja bym już dawno padła.
Kaosu: A tak wspominałem sobie jak raz Romi odgrażała się, że mnie skarpetą udusi. ^^
UsuńShizuka: Jestem raczej, jak to ujęła Mizuki, "cholerną perfekcjonistką jeśli chodzi o dyski". A z resztą pół-demony nie muszą spać co noc.
Jenny: groźnie brzmi *ironia*
UsuńJessie: A czyli jesteś podobna do onee - san ^^
Jenny: *topór zmienia się w podwójne miecze a te z kolei przekształcają sięw fioletowo - czarną energie*
Kaosu: Jednak coś czuję, że dostatecznie wkurzona Romi byłaby do tego zdolna.
UsuńShizuka: Mniej więcej. Bardziej mniej, myślę. Ona jest pełnokrwistym demonem, a ja ... nie za bardzo.
Izumi: Zginął uduszony skarpetą. Nagroda Darwina murowana ^^
UsuńJenny: Mała różnica.
Jessie: Tak w ogóle to co robisz?
Jenny: Trenuję.
Kaosu: I własny przypadek emitowany w "1000 sposobów na śmierć".
UsuńKim: Zostałbyś sławny pośmiertnie. ^^ I zapamiętany.
Shizuka: Bez urazy Jen, ale ze wszystkich pełnokrwistych demonów jakie wcześniej spotkałam tylko ty tak twierdzisz.
Jenny: Bo są aroganccy :) demoniczna natura ^^ różnica jest w poziomie mocy i regeneracji ale zdarza się, że demony czystej krwi są słabsze od mieszańców.
UsuńIzumi: Wysoko mierzysz.
Shizuka: Faktycznie podrzędne demony to taki kolec w dupie. Ale mieszańce muszą ciężej trenować, żeby dorównać mocniejszym. Tak przynajmniej mówi nam dziadek.
UsuńKaosu: Meh, jeszcze trochę che pożyć, więc tak szybko mnie w TV nie zobaczycie. ^^
Jenny: *dusi (tuli) Kaosu* Ani mi się waż bawić w jakieś samobójcze skoki! Zależy jak wasz ojciec czy tam matka był/była potężny/na.
UsuńKaosu: *pomiędzy krótkimi oddechami* Nie mam n-nic ta-kiego w pla-nach, ale po-d warun-kiem ż-że mni-e wpie-rw nie-e udu-sisz. ^^'
UsuńShizuka: *bawi się wisiorkiem* Ja... Nie znałam silniejszego niż nasz ojciec... Co nie znaczy, że nie było potężniejszych od niego...
Jenny: Czuję, że to drażliwy temat *puszcza Kaosu* Sorka ^^
UsuńIzumi: Po kim ty masz taką siłę?
Jenny: Uważaj bo wiem. *wzrusza ramionami* Czy to ważne? I tak nie żyją.
Ja: *uważny wzrok znad referatu*
Kaosu: Nic się nie stało. No chyba, że trzymałabyś mnie tak dłużej. ^^'
UsuńShizuka: Nie lubię tego roztrząsać. To niczego i tak nie zmieni.
Ja: *szuka czegoś na słodko* Same ptysie... Ktoś chce?
Jenny: Ja podziękuje *patrzy na Haru i Gusa*
UsuńGus: Mówię ci, że jestem mężczyzną ruda!
Harumi: Po pierwsze: Nie jestem ruda! Moje włosy są czerwone.
Gus: Oczywiście.
Harumi: NIE przerywaj mi ! A po drugie: jaki mężczyzna ma takie zielone oczyska i długie niebieskie włosy?!
Jenny: Wiesz ten obojniak z Eurowizji.
Harumi: Nic nie mów! To coś przynajmniej miało brodę! A ten/ta i mięśni brak głos też nic mi nie mówi.
Gus: Ej!
Kaosu: Nic tylko wziąć popcorn i można ich godzinami oglądać. :D
UsuńJa: Facet wyglądający jak kobieta, ale nie chce rozstać się z brodą... Ot takie podsumowanie osoby pani/pana Wurst.
Aaron: Słyszeliście kiedyś o lolitta bro?
Shizuka: Serio Grav albo zrobisz coś z tymi włosami, albo już do końca świata będą po tobie jechać.
Jenny: *żuje gumę* To te laski co się do lalek upodabniają?
UsuńHarumi: Kurna i ty i ten ,,maszkaron" jak go Jess nazywa macie takie długieee włosy.
Jenny: Większość chłopaków.
Harumi: Ale oni wyglądają normalnie i męsko a to coś *załamana prezentuje Gusa*
Ja: Jakoś nie umiem wyobrazić sobie Gusa w krótkich włosach...
Jenny: *mimo wrzasków Grava wiążę mu wysokiego kucyka i przypina kokardę* Jeszcze tylko sukienka, ogolenie nóg i możesz biec wyrywać Spectrę *zaczyna się śmiać na widok miny Gusa*
Aaron: Mniej więcej o to chyba chodzi. A teraz pomyśl, że lolitta bro to jest to samo tylko w wykonaniu chłopaków.
UsuńKim: Niektórym chłopakom do twarzy z długimi włosami. ^^ Ale Spectra musi mieć zapas żelu do włosów. :D
Ja: Osobiście widzę to mniej niż więcej. Ale wciąż myślę, że to byłoby ciekawe.
Aaron: *robi zdjęcie Gusowi* Będzie świetna pamiątka. :D Ktoś chce kopie?
Raksha: *stoi zdezorientowana w drzwiach*
Jenny: *próbuje wcisnąć na Gusa sukienkę* Ohayo Raksha :D
UsuńJa: *rzuca piórem w ścianę* Skończyłam! :D
Izumi: Jess ma?
Jessie: Jak bym jeszcze umiała rozpoznać te ich miliony tubek w łazience :D
Spectra: JESSICA!
Jessie: Hyhyhy ^^
Gus: Zostaw mnie, kobieto!
Jenny: *macha golarką* Nie wierć się tak bo cię uśpię! >.<
Raksha: Ohayo minna...
UsuńJa: Miło słyszeć. ^^
Hiromi: *opiera brodę na dłoni* Niezły cyrk nam się tu odbywa.
Kim: Gus by się nawet nadawał na lolittę bro. ^^
Kaosu: Jess, bo mu głowę zaraz utniesz tą golarką.
Jenny: *wypycha Gusa z łazienki* Zostanę stylistą ^^
UsuńGus: *w białej sukience do kolen, czarnych rajstopach i kucyku z zażenowaną minę próbuje udusić Jenny*
Jessie: *zwija się na podłodze ze śmiechu* Z-zdjęcie! S-s-sz-szybko!
Izumi: (płacze ze śmiechu*
Spectra: *zgina się w pół ze śmiechu*
Gus: Nie patrzcie!
Jenny: Zabrakło tylko ,,baka" a mógłbyś zostać tsundere
Hiromi: *próbuje ukryć śmiech* No masz talent do tej roboty! :D
UsuńAaron: *dusząc się ze śmiechu robi Gusowi zdjęcie* Ile wykonać kopi?
Raksha: *gryzie wargę i stara się nie śmiać*
Jenny: Wiem. Gus nie próbuj tego zdjąć użyłam do tego magii.
UsuńGus: Zamorduję cię!
Kyoya: Jej się nie da.
Jessie: Z 20? *próbuje się pozbierać*
Harumi: *wkłada Gusowi kocie uszka*
Shizuka: Z demonami nie ma tak łatwo. Z Jen w szczególności.
UsuńAaron: *wyciera łzy z oczu* Zrobię 25 i jeszcze gdzieś sobie zapiszę. A może przesłać je wam elektronicznie?
Hiromi: Do twarzy ci z uszami Grav.
Raksha: ... *brak słów na cokolwiek co się dzieje*
Gus: MORDY!
UsuńIzumi: *zlatuje z krzesła*
Jenny: Słaby efekt jak masz strój al'a pokojówka :)
Gus: Mistrzu!
Spectra: *próbuje przestać się śmiać* C-co?
Gus: Może byś tak pomógł?!
Shadow: *pstryka mu foty* Idealne do szantażu.
Jenny: Prześlij obu ekipom. Będzie co wspominać
Aaron: *przesyła wszystkim, co ma ich numery telefonów* Jakby co to sami je prześlijcie reszczie.
UsuńKaosu: *naprawia moje krzesło* I nikt wcześniej nie mógł się za to wziąć?
*dzwoni telefon*
Hiromi: *odbiera* Słucham? A, czekaj. *przełącza na głośnomówiący*
Andrew: *po drugiej stronie telefonu* Pff, hahaHAHAHAha! Nie wiem jakim cudem zrobiliście to zdjęcie, ale dzięki za poprawienie mi humoru! :D
Jenny: Jestem kreatywna i wredna! To wszystko!
UsuńShadow: Gus sprzątniesz mi pokój.
Gus: Puknij się.
Shadow: *macha telefonem*
Gus: *przeklinając łapie za odkurzacz*
Jessie: Kopciuszek wersja współczesna :D z tym zdjęciami każdy będzie jego ,,mistrzem"
Spectra: Spadaj kto mi będzie gotował?!
Jessie: Sam spróbuj.
Kaosu: Prawie jak Hiromi.
UsuńAndrew: Co nie? ^^ Tylko, że sorella jest jeszcze przebiegła.
Aaron: Czyli dobrze nam się z Kopciuszkiem kojarzył. :D
Kaosu: Spectrze radzę załatwić osobną kuchnię.
Raksha: *wychodzi niezauważona z pokoju*
Jessie: Bardzo dobrze.
UsuńSpectra: A idź ;-;
Ja: Jesteś dziwnie miły *widzi maskę na stole* Keeeeith!
Jenny: Kyoya ktoś cię już nie chcę.
Kyoya: Wróci. Zawsze wracają.
Jenny: Pociesz się Sierrą.
Kyoya: Na głowę upadłaś?
Jenny: A żeby to jeden raz.
Kaosu: Coś musi być na rzeczy, skoro jeszcze żadna bójka nie wybuchła.
UsuńShizuka: Yuna jak była jeszcze mała to spadła ze schodów i niczego poważnego sobie nie zrobiła.
Ja: Smocze szczęście. ^^
Aaron: Pomijając fakt, że chyba od tego zrypała sobie umysł.
Ja: -.- A idź...
Aaron: W rzepak, wiem.
Ja: *dusi Keitha*
UsuńKeith: Angel! Powietrze!
Jenny: No i inwencja twórcza mi poszła w cholerę.
Andrew: Puść go Angel. Koleś jest jeszcze na blogu potrzebny. A ja muszę kończyć. Pozdrawiam i do zobaczenia! *rozłącza się*
UsuńKaosu: To uczucie, gdy nie masz nic konstruktywnego do powiedzenia.
Jenny:.......nie dobijaj...........
UsuńJa: *zerka na zegar* Czas myć głowę *wstaje* Pierwszy raz zrobiłam zadanie na czas O.O
21 yr old Software Engineer III Bernadene Ducarne, hailing from Saint-Paul enjoys watching movies like Catch .44 and Mycology. Took a trip to Heritage of Mercury. Almadén and Idrija and drives a Alfa Romeo Tipo 256 Cabriolet Sportivo. przeczytac pelne informacje o
OdpowiedzUsuń