,,Szczęście
jest złudnym pojęciem”
– Ryuga! – ryknęłam, gdy stanęłam na ziemi, zwijając
skrzydła.
Ryk Drago wypłoszył okoliczne ptaki. Widziałam
ognisty strumień pędzący w moją stronę. Smok rozwarł pysk, ale nie zaatakował.
Każdy bey tak reagował na mój widok. Dlatego, że jestem demonem i wydzielam, jak
to określiła Kimiko, ,,złowrogą aurę”
– No wyłaź! Nie będę czekała całego dnia! –
krzyknęłam.
Błysk żółtych oczu, szelest peleryny. Z krzaków
wyszedł Ryuga.
– IDIOTA! – trzepnęłam go mocno w ramię. – Ładnie to
tak ginąć!?
– Ktoś ty? – zmrużył oczy. – A to ty Jennifer – stwierdził bez specjalnego zainteresowania.
– Brawo. – wyszczerzyłam zęby. – Tłumacz się!
– Z czego znowu? – mruknął leniwie.
– Hmm, no wiesz, dosłownie rozpłynąłeś się w powietrzu
2 lata temu, a teraz widzę cię żywego w Afryce. To dość zastanawiające!
– Sam tego nie rozumiem. – wzruszył ramionami. –
Ocknąłem się na totalnym zadupiu. – podrapał się po głowie. – Z jakieś dwa tygodnie temu czy coś koło tego. L- Drago był przy mnie. To tyle.
Ciekawe. Nawet jeśli to Ryuga, to jak przeżył? Nie
słyszałam o takim przypadku.
– Co ty tu robisz? – spytał, rozpalając ognisko.
– Mistrzostwa. – odparłam.
– Jest jakiś kolejny opętany?
– Jeszcze nie, ale wiesz to dopiero początek. Pewnie
za niedługo będziesz biegł pomóc następnemu. – uśmiechnęłam się złośliwie, bo
wiedziałem, że zrobił to tylko dlatego, że został poproszony.
– Nie dam się więcej wrobić w takie gówno. –
powiedział, zabierając się do jedzenia ryby.
– Ryuga! – przez gęstwinę przebił się bey, Lion.
– Nawet nie dadzą zjeść w pokoju. – mruknął Smoczy
Cesarz i wystrzelił Drago.
Beye odepchnęły się i czekały na dalsze polecenia.
– Więc jednak żyjesz. – powiedział Tategami, wychodząc z zarośli i stając w
blasku płomieni.
– Jak do tego doszedłeś? – mruknęłam. Obdarzył mnie
wściekłym spojrzeniem i nic nie powiedział.
*****
Cisza. Hideki zamknął oczy. Miał dość bezruchu.
Chciał być wolny. Obiecali mu pomóc. Obiecali! Heh, ale czy ktokolwiek jest
teraz wart zaufania? Syknął, czując pieczenie na prawy nadgarstku. Wiła się na
nim cieniutka czerwona lina. Gdyby nie ona te ściany nie byłyby dla niego przeszkodą.
– Jedzenie. – burknął strażnik, kładąc na stoliku
talerz.
Hideki przyjrzał mu się. Czerwona zbroja, włócznia z
ogromnym ostrzem w kształcie diamentu i imponujące czarne skrzydła. Chwila. Coś
mu się nie pasowało. Jenny miała inne. Upierzone, a te były proste, pozbawione
piór! Był zaskoczony tym odkryciem.
– Co się gapisz? – warknął demon.
Chłopak uśmiechnął się bezmyślnie i zaczął obracać
widelec w dłoniach. Strażnik obrzucił go podejrzliwym spojrzeniem, wyszedł i
zatrzasnął ciężkie czarne drzwi.
– Jesteś dobrze pilnowany? – spytał cichy głos.
– Tak, moja droga. Całkiem nieźle.
– Nie ciesz się z tego! – jęknęła. – Włamanie się do
demonów to nie przelewki!
– Hai, hai. – odparł znudzony. – Podobno jesteś
mistrzynią planowania, Yuki.
– To ja. – powiedział
nieźle zirytowany głos, a Hideki omal nie spadł na podłogę.
- P-pani... – wyjąkał. – Nie wiedziałem.
– Zauważyłam. – był pewny, że jest wściekła. –
Jesteś beznadziejny – westchnęła. – Czekaj – poleciła i umilkła.
Hideki zaklął donośnie. Wkurzył ją. Teraz wolał
pozostać poza zasięgiem jej gniewu.
*****
Kyoyi żyłka pulsowała od dobrych pięciu minut. Celował
kuczerem w Ryugę, który miał go w dupie i spokojnie zaczynał drugą rybę. Reszta
drużyny plus James i irytujący blond pustak stali w pewnym oddaleniu.
– Poradzisz sobie Kyoya- kun! – krzyknęła Sierra. To
chyba miało być słodkie w zamyśle, a wyszło jak pisk uciekającej myszy.
– Fajną masz fankę – skomentował Kishatu.
Tategami tylko warknął.
– Walcz nie gadaj!
– Poczekaj dzieciaku. Wykończę cię w sekundę.
– Tak myślisz? – prychnął narwaniec. – Zobaczymy.
Poczułam mrowienie w plecach. Ktoś mnie obserwuje?
Zerknęłam do tyłu. Zza drzewem stała niska osoba w czerwonej bluzie. Uchyliła
kaptur, ukazując światu złote loki oraz błękitne i zielone oko. Alice. Nil i spółka byli zajęci
obserwowaniem dyskusji (a raczej wrzaskami Tategamiego i zlewaniem tego przez Ryugę), więc niezauważenie podeszłam do niej.
– Co jest? – szepnęłam.
– Victor nas pilnie potrzebuje. – odparła.
Odeszłyśmy kawałek i teleportowałyśmy się.
*****
Victor
– To czego chcesz? – drzwi huknęły o ścianę, a do
pokoju weszła Jennifer. Za nią sunęła Alice.
– Kulturalna jak zawsze. – mruknąłem.
– Wiem, Kimiko już mi o tym mówiła. – usiadła między
Harumi a Patrickiem.
Rozejrzałem się. Rodzeństwo Terada, Alice, Patrick i
panna wychowana. Wszyscy.
– Problemem jest Hideki. – w oczach Jenny zapłonął
gniew. – Nie możemy z niego nic wyciągnąć. – oparłem się i założyłem ręce na tors. – Uznaliśmy, że tylko ty Jennifer. – Otworzyła buzię. – Tak ty i nawet nie próbuj
protestować. – powiedziałem groźnie, na co zacisnęła usta w cienką linię.– Możesz z niego coś wyciągnąć.
Patrick parsknął śmiechem.
– Przecież ona go zabije.
– Nie przesadzaj. – odezwał się Izumi. – Może tylko
trwale uszkodzi.
– No rzeczywiście duuużo lepiej.
– A żebyś wiedział.
– Właśnie po to was tu wezwałem. – przerwałem ich
dyskusję. – Przypilnujecie Jenny w czwórkę.
– A jak coś z niego wyciągnę, to mogę się go pozbyć?
– spytała szatynka, plotąc Harumi warkocza.
– Nie.
– Jesteś okropny! – jęknęła naburmuszona.
– Czemu go nienawidzisz?
– Nie pozwolę się pokonać jakiemuś ludzkiemu
idiocie. – warknęła.
Nagle powiało chłodem.
– Kłopoty! – wpadł zdyszany strażnik.
Korytarz pokrył się lodem. Sople zwisały z sufitu.
– Kto to robi? – spytała Jenny, kopnięciem niszcząc
lodową pokrywę.
– Jakaś dziewczyna. Nie znamy jej. – odparł. – Jest
ich dużo. Wezwaliśmy posiłki. – zwrócił się do mnie.
– Ich cel?
– Prawdopodobnie Hideki.
Skinąłem głową. Przybyli jego towarzysz. Bardzo
dobrze.
*****
Niebieskowłosa dziewczyna o tego samego koloru
oczach dotknęła delikatnie drzwi. Pokryły się lodem. Strażnik, który ich
pilnował, leżał obecnie w kałuży krwi.
– Nieźle. Odsuń się. – powiedział towarzyszący jej
blondyn. Kiedy wykonała polecenie, rozbił drzwi swoim mieczem.
– Przybyliśmy! – wrzasnął i wyciągnął Hidekiego z
jego więzienia.
Padły strzały. Dziewczyna wytworzyła lodową barierę, jednak ta nie wytrzymała.
– Znalazłam was. – w ich stronę szła bordowowłosa
demonica. W rękach trzymała czarno – czerwone pistolety. Uśmiechała się pod nosem. – Nie ujdzie wam to
płazem. – wycelowała i zaczęła strzelać.
– Cholera. – zaklął blondyn, widząc, że bariera jego
partnerki nie działa. Puścił oszołomionego Hidekiego i zamachnął się mieczem na
Harumi.
Terada zgrabnie uniknęła ciosu i strzeliła do niego
z drugiego pistoletu. Chłopak ochronił się stalową powierzchnią miecza.Widać
było, że jest wyszkolona. Strzelanie do dwóch przeciwników i równoczesne uniki nie sprawiało jej problemów.
Robiła wszystko spokojnie i z klasą.
Jakby robiła to codziennie. Jego towarzyszka co chwilę musiała tworzyć bariery
lub strzelać soplami.
– Uwaga Haru! – szatynka rozbiła lodowy blok, który
chciał przebić bordowowłosą. – Biorę dziewczynę. – wyszczerzyła się i
uderzeniem katany rozbiła szklaną taflę lodu na podłodze.
– Jennifer Ashida. – powiedziała cicho
niebieskowłosa.
– We własnej osobie. – powiedziała Jenny unosząc się
nad ziemią. – A ty to? – wycelowała w nią ostrze.
– Yuki. – odparła cicho.
Hideki patrzył na szatynkę jak urzeczony. Pełna
demoniczna postać i kpiący uśmiech, który tak uwielbiał. Niespodziewanie poczuł
silne uderzenie w brzuch i odleciał do tyłu.
– Hideki! – krzyknęła Yuki, obrywając fioletową kulą
Ashidy. Plunęła krwią i wytworzyła potężną zamieć.
Jenny wleciała w szalejący śnieg, który zapłonął czerwonym
światłem i rozpadł się.
– Za słabo. – szepnęła dziewczyna.
Starły się ich bronie. Srebrna katana i błękitna
włócznia.
*****
Patrick
– Trochę ich dużo. – powiedziałem, powalając falą
magii kolejnych kilkudziesięciu napastników.
– To zwykłe pionki! – zawołała Alice, wyjmując
sztylet z jakiegoś gostka. – Tych potężnych jest tylko kilku! – machnęła ręka w
stronę sali tronowej.
Victor tłukł się z gościem w czarnej zbroi. Tsukiwa
był wściekły. Miotał czerwonymi kulami, kręgami i falami. Jego przeciwnik też nie
odpuszczał. W całej sali mieniło się na czerwono – złoto.
– To nie są ludzie. – Izumi trącił jednego z
powalonych butem. – Wyglądają na...– urwał, gdy napastnik zmienił się w
zielonego stwora. Martwego stwora.
Patrzyliśmy na niego przez chwilę w milczeniu. Kątem
oka zobaczyłem złoty promień i odepchnąłem Alice. W miejscu gdzie była jej
głowa, widniała teraz wypalona dziura.
– Cóż za brutalność. – powiedział chłopak mniej więcej
w moim wieku. Trzymał napięty łuk i mierzył w nas złotą strzałą. – Pierwotna
siła demonów jest taka krwiożercza.
Super, tylko poety do kompletu brakowało. Uskoczył
przed ciosem Izumiego, po czym poleciał na ścianę razem z Alice, która ściskała
go za gardło.
– Utrzymaj go chwilę! – krzyknął Izumi i wytworzył
mały fioletowy krąg. Taki sam pojawił się za plecami łucznika. – Puszczaj! –
blondynka odleciała do tyłu, a Terada dmuchnął w krąg.
Wytworzyło się tornado, które porwało chłopaka i
wyrzuciło go w kąt Sali.
– Niezła sztuczka. – gwizdnąłem. – Idziemy dalej.
– Gdzie idziecie? – chłopak ledwo trzymał się na
nogach, z ramienia leciała mu krew, ale już trzymał strzałę. – Nie pozwalam.
– Jest mój. – mruknąłem do kompanów. – Załatwcie
resztę szkodników.
Zniknęli, nim zdążyłem mrugnąć.
*****
Lodowy sopel przebił mi rękę niemal na wylot, więc
musiałam na razie porzucić walkę kataną. Moja przeciwniczka wyglądała na
zmęczoną ale i zdeterminowaną.
– Jesteście magami, nie? – spytałam, robiąc unik
przed kolejnymi soplami.
Skinęła tylko głową. Odbiłam się od ściany i
uderzyłam w nią fioletową kulą energii. Wyrwał jej się cichy jęk i poturlała się
pod ścianę.
– Yuki! – wrzasnął jej kolega, chroniąc się przed
strzałami Harumi. Niezbyt mu szło. Starsza Terada urodziła się z bronią w ręku.
Normalnie leżałby martwy, ale Victor kazał nam pojąć ich żywcem.
Poczułam przeszywające zimno. Niebieskowłosa
przykładała ręce do podłogi i mruczała jakieś słowa. Moja noga przymarzła do
ściany. Rozbiłam lodową taflę i natychmiast tego pożałowałam. Była cienka, więc
większość siły mego uderzenie dostało się nodze.
– Gdzie jest ten debil, gdy jest potrzebny?! –
wrzasnął wściekły blondyn z mieczem.
– Poddajcie się. – oświadczyła spokojnie Harumi. –
Nie macie szans.
– Kpisz sobie? – szepnęła cicho dziewczyna. – Nie
możemy sobie pozwolić na całkowitą porażkę.
– To zginiecie. – mruknęłam. Pod stopami Yuki
pojawił się granatowy krąg. Spróbowała wstać. Pstryknęłam palcami. Siła wybuchu
wybiła okoliczne szyby.
– Ty! – zaryczał chłopak, zamachując się mieczem.
Strzał.
– To koniec. – Haru podeszła do blondyna, który
wpatrywał się w swój zniszczony miecz.
– Jak to zrobiłaś? – głos mu zadrżał.
Klasnęłam w dłonie i obwiązały go łańcuchy.
Niebieskowłosa leżała nieprzytomna na posadzce. Harumi podeszła do niej, ciągle
trzymając pistolet w pogotowiu. Ziewnęłam. Huknęło. Poraziło nas zielone
światło. Wkroczyła kobieta w czerwonym kimonie i złotej osłonce na twarzy.
– Zawiedliście. – powiedziała chłodno. – Bądźcie
wdzięczni, że was ratuje. – machnęła ręką. Przeraźliwy odgłos prawie rozsadził
mi bębenki. Zacisnęłam zęby i próbował ją zaatakować. Nic z tego. Demony są dużo
wrażliwsze na takie dźwięki. Obraz falował mi przed oczami. Widziałam, jak chyba
podnosi lodową dziewczynę i szarpie za rękę blondyna. Odbiłam się od ściany, ale
fala dźwiękowa wbiła mnie na posadzkę.
*****
Patrick
C-co to jest?! Warknąłem, zakrywając uszy. Piskliwy
odgłos boleśnie ranił uszy. Łucznik spoważniał i podpierając się o ścianę, zaczął biec. Nie mogłem wykonać ruchu. Zakręciło mi się w głowie.
Cisza. Zerknąłem do sali tronowej. Victor jakoś
poradził sobie z tym odgłosem, ale gościu w czarnej zbroi dosłownie rozpłynął
się w powietrzu.
*****
– Zniknęli. – wydyszała Haru, opierając się o
świecznik.
– Wiedziała, że takie dźwięki nas ogłuszają. –
stwierdziłam, patrząc na miejsce, gdzie przed chwilą stała owa kobieta. – To nie
był człowiek.
– Mag lodu i dźwięku. – Harumi podniosła zniszczone
pistolety. – A ten koleś z mieczem?
– Miał spiczaste uszy. Jakaś słabo znana rasa. –
prawa dłoń mi parowała. Rana zaczęła się zmniejszać.
– Haru! – Izumi uściskał mocną swoją siostrę.
– Dusisz! – klepnęła go w plecy. – Nic ci nie jest? –
zmierzyła Izumiego troskliwym spojrzeniem.
– Wszystko w porządeczku! Nie trafiliśmy na magów
tylko zaczarowane stwory. – starł krew z bluzki. – Niezłe pobojowisko.
Korytarz był całkowicie zniszczony. Fragmenty szkła,
lodu i ścian walały się na podłodze. Wielka dziura na samym środku. W
pozostałościach ścian tkwiły kule.
– I to wszystko dla jakiegoś niebieskiego wariata.
Czuję się zazdrosny. – Izumi wydął policzki.
– To nie czas na takie rzeczy! – skarciła go Haru i
pociągnęła za ucho. – Chodźmy sprawdzić co z resztą. – ciągnąc za sobą brata, ruszyła w kierunku sali tronowej.
– Żądam adwokata! – krzyknął Izumi. – To jawna
przemoc, moi drodzy!
Zaśmiałam się cicho. Kocham to rodzeństwo jak
własne.
– Szkoda, że nasz brat zginął. Wtedy też moglibyście
się tak droczyć. – usłyszałam Alter.
Westchnęłam ciężko. A ta znowu swoje. Już miałam
nadzieję, że trafił ją szlag.
*****
Kobieta w czerwonym kimonie odepchnęła od siebie
blondyna i delikatnie położyła Yuki na niebieskim posłaniu. Chłopak zatoczył
się i upadł na podłogę. Nie miał siły wstać.
– Hideki, Makoto zawiedliście mnie. – dwaj chłopcy
na dźwięk jej chłodnego tonu wstrzymali oddech. To u niej oznaczało wściekłość.
Tylko dla Yuki była w miarę łagodna, bo dziewczyna była jak ona magiem.
– Gdzie są Fumio i Ken? – próbował zmienić temat
Makoto.
– W sali operacyjnej. Wy też tam za chwilę
pójdziecie. – obrzuciła ich uważnym spojrzeniem, a na jej twarz wpłynął
zadowolony wyraz. – A raczej ty pójdziesz. – wskazała na głęboką ranę w nodze
blondyna. – Masz tam kulę, prawda?
– Owszem, Rin – sama. – Makoto zacisnął zęby, by nie
krzyknąć, gdy wstał.
– Czy to nie było ryzykowne wysyłać tak mało ludzi? –
spytał Hideki i natychmiast ugryzł się w język. Rin nienawidziła, gdy podważało
się jej zdanie.
– Nie wiedziałam, że wszyscy są silni. – wyjątkowo kobieta
nie wściekła się. – Następnym razem wyślemy więcej doświadczonych a mniej
marionetek. Wszystkie zginęły? – usiadła na białym wygodnym fotelu i podparła
policzek ręką.
-–Tak.
– Przeklęte demony. – mruknęła Rin. – Teraz muszę
szukać nowych. – skinięciem przywołała do siebie służącego z herbatą. – Makoto, idź
do chirurga, niech ci wyjmie kulę i zszyje ranę. A ty Hideki. – na jej szlachetnych rysach
odmalowała się złość. – Wytłumaczysz się i poniesiesz karę.
– Oczywiście. – skłonił się Hideki.
*****
– Celem bez wątpienie był Hideki Handa. – powiedział
po raz setny Victor. – Grupa magów i dwóch ras zaatakowała pałac. Wątpię, że
mieli w rozkazach zabijać bez potrzeby.
– Zlekceważyli nas. Widziałam ich panikę, kiedy ta
Yuki padła. – Jenny uważnie obserwowała obraz z kamer.
– Widocznie myśleli, że o tej porze pałac będzie
słabo strzeżony. – Harumi pochylała się nad planem zamku.
– Victor! – do pokoju wpadła zaaferowana Kimiko i
rzuciła się na szyję mężowi. – Całe szczęście, że nic wam nie jest. –
odetchnęła głęboko.
Yuka, która przybyła wraz z Kimiko, tuliła Alice i
rozmawiała z Izumim.
– Pozostaje jedna kwestia. – starsza Terada odłożyła
plan. – Tych stworów zamienionych w ludzi. Jakiś przeżył?
– Nie. – Victor pokręcił głową. – Zamienili się w
proch. Wysłałem szczątki do analizy.
– Ja ciągle czegoś nie rozumiem. – Izumi wyjął
lizaka z buzi. – Po co tyle ryzykowali dla jednego człowieka?
– A jaka jest pewność, że to człowiek? – spytała Yuka.
– Równie dobrze to mógł być mag z zapieczętowanymi mocami.
– To by było logiczne. – Jenny potrząsnęła świeżo
zagojoną ręką. – Dlatego wiedział, jak zamknąć swój umysł przed naszymi mocami.
– Będziemy ich szukać? – spytała Alice, bawiąc się
sztyletem.
– Oczywiście. Są niebezpieczni. – rzekł Victor i
wraz z żoną opuścił pokój. – Jenny wróć do swojej drużyny! – krzyknął.
– Biegnę. – mruknęła ponuro Ashida.
– Będę się niepokoić. Przynajmniej powinni. –
zauważył Izumi.
– Tategami nie będzie zachwycony, że wróciłam.
– Jak zawsze. – Yuka uśmiechnęła się słabo. Była
blada i lekko roztrzęsiona.
– Nie martw się. – wyszczerzyła się Jenny. – Nie z
takimi walczyliśmy. – machnęła na pożegnanie i zniknęła.
*****
Kiedy powróciłam na to zadupie, musiało być około piątej nad ranem. Ryuga spał w najlepsze.
– POBUDKA! – wrzasnęłam, stając nad nim.
– Czego chcesz?! – wydarł się nieźle wnerwiony.
– Dzień dobry!
– Tylko dlatego mnie obudziłaś?! – chyba rozważał
opcję uduszenia mnie.
– Nie marszcz się tak, bo wyglądasz jak żółw (obrazek
Hani – san zostanie w mej pamięci po wieki xD dop. Autorki). Jak bardzo pobiłeś
narwańca?
– Wysłałem go w las, a co?
– Nie mogłeś go pozbawić przytomności? – jęknęłam. –
Teraz będzie się darł, gdzie to ja znowu zniknęłam na – zerknęłam na zegarek. –
pół nocy!
– Naprawdę się nim przejmujesz? – Smoczy Cesarz szykował
się do ponownego zaśnięcia.
– Gdy jest się śpiącym, ostatnim o czym się marzy, to
wrzaski gościa z problemami psychicznymi. – mruknęłam.
– Może i masz rację. – zamknął oczy.
Uznałam, że nie będe go już męczyć i ruszyłam w
ciemny las. Nie śpieszyło mi się do hotelu. Dotarłam na mała polankę i walnęłam
się na trawę. Ciul z tym, że była mokra.
– Nie ma jak odpoczywać w lesie równikowym. –
Artemis uśmiechnęła się lekko.
– Co cię nie zabije, to cię wzmocni. – uchyliłam leniwie
powiekę.
– Pamiętasz, jak mówiłam, że przybędzie więcej
opętanych? – spytała, patrząc mi prosto w oczy.
– Tak. – usiadłam. – Co w związku z tym?
– Ci magowie i inni są początkiem. – oświadczyła.
– Artemis jest piąta nad ranem naprawdę nie chcę mi się
myśleć! – wybuchnęłam, bo mój kochany mózg był ciągle w w fazie drzemki.
– Ehhh. – westchnęła. – Ci, którzy byli w zamku, zapoczątkują przybywanie nowych opętanych. – powiedziała poważnie, patrząc w
przestrzeń ponad moją głową. Miałam nadzieję, że za chwilę wybuchnie śmiechem i
powie, że to żart
Niestety nie żartowała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: To chyba mój najdłuższy rozdział na tym blogu O.O
Kyoya: I tak jest średniej długości.
Ja: -_-
Jenny: Ej zauważyliście, że niemal na wszystkich blogach są prologi?
Izumi: A Angel od razu wjechała z 1 rozdziałem.
Ja: Mam gdzieś prolog ale jaki jest sens go dodawać po 18 rozdziałach?
Jenny: Masz prolog?! Od kiedy?
Ja: Mniej więcej od roku.
Jenny: Dobra nic nie mówię.
Ja: Mogę dodać prolog na 2 część ^^
Harumi: Pierwsza dopiero się rozkręca a ty już o drugiej gadasz!
Ja: Nawet nie wiem czy powstanie.
Jenny: Ciężko wiedzieć gdy pisze się pierwszą.
Ja: No cicho no >.< mam ambitne plany na serię one - shotów!
Patrick: Ciekawe kiedy je zrealizujesz :D
Izumi: Zgaduję, że coś tam dodasz w wakacje.
Ja: O ile będę w domu.
Jenny: W wakacje rzadko kiedy śpisz więc wykorzystasz nocki.
Ja: Ta,ta jasne.
Alice: *przymierza czerwoną sukienkę*
Yuka: *z taśmą mierniczą* Idealnie *.*
Sierra: Czemu tak mało się udzielałam?
James: Ciesz się, że w ogóle coś powiedziałaś.
Jenny: Zawsze mogę was zabić.
Sierra: Jestem na to za młoda i za ładna!
Jenny: *rzuca w nią cegłą*
Yuka: I to niby ja byłam rozpieszczoną księżniczką.
Izumi: To było na samym początku naszej znajomości. Wtedy to Jenny darła się, że albo się zamkniesz albo ci odstrzeli łeb.
Jenny: Oj tam, oj tam.
Yuka: I tak jesteś wielka ^^ gramy w ogień i woda?
Jenny: Zawsze nie umiem tego przejść U.U
Kyoya: Serio? *zaczyna się śmiać*
Jenny: Ty przyciągasz pustaki i masz nerwicę więc morda w kubeł.
Kyoya: Jak można nie umieć tego przejść?!
Jenny: No to spróbuj!
Kyoya: Dobra!
*2 godziny później*
Kyoya:............*po raz 12 kuje się na tym samym poziomie*
Jenny: I co? ~
Kyoya: Jest zhakowana,
Jenny: A ja lubię Sierrę.
Sierra: Naprawdę? *.*
Jenny: Ja pieprzę....
Dzieki mam co jutro czytac na matmie ^^ A teraz zabieram sie za rozdział swój. A kom jutro
OdpowiedzUsuńJa: Heh, to dobrze, że będziesz miała zajęcie. Ja jutro jadę na wesele ^^ *ściąga muzykę na telefon* Mam nadzieję, że będzie tam wifi...
UsuńJenny: A jak nie będzie?
Ja: To jakoś przetrwam na muzyce i pisaniu ^^
To miłej zabawy życzymy ^.^
UsuńZiew. Nie nawidze chodzić na pierwsza lekcje
Kelly: Masz teraz walną wiec możesz sie kimnąc
Ja: Niestety fizyka wzywa
Ja: *powstrzymuje smiech* CO za idiota! Zapomniał, że w szkole istnieje coś takiego jak kamery a ja mam swój instynkt haha!
UsuńKelly: Łoj.
Ja: No na serio złodziej z niego żaden... haha... kocham reklamy w tvn. W środku akcji, rozpierducha a tu tudu reklama!
Ness: Odwala jej mam racje?
Kelly: W 101% Zapisac: nie pozwalać pisac Vanessie koma o jedenastej w nocy
Ja: O zaczęło się!
Kelly: Skomentujesz to czy nie?!
Ja: Weź spaaaaać mi się chce. Ale napisałam rozdział ^^
Kelly: Przynajmniej tyle dobrego.
Ja: To co teraz pisałam to pewnie wyszło najgorzej bo na szybko to pisałam a po 3 godzinach przepisywania notatek z historii mi odwala. Jak dla mnie długość akurat na całą lekcje matmy.
Kelly: Nie no ja ją zamorduje. Kolejna kartkówke wam dowaliła?!
Ja: Zgadza sie
Kelly: Co za [cenzura]
Ja: Ale jeszcze miesiąc... Rozdział su-u-u-per. TAK! RYUGA ŻYJE!!!
Ness: Zasłania uszy* Nie krzycz tak bo ogłuchne!
Ja: No co poradzę że się ciesze!?!?!
Kelly: *ze słuchawkami w uszach wypróbowywuje nową zdolność swojej broni*
Ness: To był zdecydowanie zły pomysł dawać ci komentowac o tej porze.
Ja: hihi .. ja jestem normalna. To jemu cos odwaliło. Chciał przytulac mój piórnik... powiedzmy sobie to nie było normalne. Oj dobra bo zasne na siedząco Jenny i jej kumpele (nie mówie o Wild Fang i Kyoyi) mają nowych wrogów. Dla was to chyba żadna nowość? Ere opętanych uważam za rozpoczętą!Nowych powalonych gości przybyło cudownie -.- Tyłek mnie już boli od siedzenia na tym krześle.
Ness; To kończ
Ja: Good idea. Super hiper mega git a teraz ide spać 8przysypia* WŁAŚNIE!
Ness; moje uszy krwawią
http://ninjago-true-friends-forever.blogspot.com/2016/05/rozdzia-29.html
Ja: Nowy rozdział ^^ A teraz dobranoc! A nie jeszcze nie. Wysłałąm ci zaproszenie na hangouts. To takie cuś jak wchodzisz w google
Ness: może wie a twoje tłumaczenie będzie bez sensu
Ja: Racja. Ej chyba długi wyszedł kom no nie?
Kelly: Wliczając twoją głupote to pewnie tak
Ja: Kłiiitam. To teraz oficjalnie gud najt ^^
Ja: Spokojnie Kelly, Ness. Ja mam takie odpaly co drugi dzień. A i widziałam tylko musiałam walnąć aktualizację. Matko nowy rozdział a bloger mi tego nie pokazał! Hańba!
UsuńJenny: Jedz tego rogala.
Ja: Czy to była groźba?
Jenny: Wiesz Vanessa tych kilku wrogów to tylko cząstka w oceanie nienawiści. Jprd gadam jak jakiś poeta na haju.
Alice: *mierzy sukienkę*
Yuka: Izu wracaj tuuu! *goni go że spodniami od garnituru*
Ja:Jestem szczęśliwa, zła i podekscytowana. Można? Można.
OdpowiedzUsuńLilka:Przyszedł Ryuga i dokopał Zielonemu i jak tu się nie cieszyć? :D
Ja:A ja wychodzę o!
Jack: Tak strzel focha nie wiadomo o co. Napad pierwsza klasa a ucieczka jeszcze lepsza. Hideki był i Hidekiego nie ma...pfyf... Przynajmniej wiemy jak was ogłuszać...a to się nawet nieźle składa...hy...
V:*patrzy na ekipę* Nie najgorzej wam poszło.
Lilka:Piękna przemowa wzruszyłam się. Szkoda ze tak krótko. No ja też jestem pod wrażeniem. Ciekawe co to za magowie nie wiedziałam że coś takiego w ogóle istnieje. Jak jeszcze wyjdą mi tu wampiry i wilkołaki albo leśne wróżki to wykituje.
Lenox: Wszystko to istnieje na prawdę U-U
Jack:Taa a ja jestem miś Jogi...
Lilka:No w sumie i czego ja się dziwie*rzuca się na fotel i zaczyna obracać w palcach kompas*
Jack:Mnie ciekawi ta ekipa i pani w czerwonym kimonie...hy...
Ja:Hy...
Jack:Hy...
Ja:Hy...
Jack:Będziesz mnie przedrzeźniać?
Ja:Nie...
Jack:No to przestań.
Ja:*Rzuca torbą o ziemię* Rozdział mi się podobał i czekam na kolejny bo ja swój nie wiem kiedy dodam a co długości rozdziału to faktycznie dłuższy od innych ale to nic złego. A i w miarę miłej zabawy na tym weselu.
Jenny: Wątpię, że dałbyś radę wytworzyć taki dźwięk, Jack.
UsuńVictor: Mało jeszcze widzieliście.
Ja: *je pizzę* Jeszcze godzina ^^
Jenny: Z tą genialną trasą to dwie.
Ja: -.-
Jenny: No co?
Ja: Oby tam było WiFi błagam ;-;
Jenny: I nie będzie :D
Ja: Aaaa! Dobra krótki kom ale musze już jechać.
Jack: Może kiedyś zobaczymy.
UsuńLilka:*do Victora*Ale jeszcze zobaczymy znając życie.
Vicior: Pewnie tak.
UsuńJa: Kiedy wpadłam na pomysł jak dalej rozwinąć historię? Pod prysznicem xD
Jenny: Napisałaś rozdział w niecałe 2 godziny? O.o
Ja: Potrafię się zmotywować!
Lilka:Niestety Kruk nie ma takiego kopa.
UsuńJa:Co poradzę U-U
Jenny: Angel ma albo depresję albo kopa.
UsuńPatrick: Czasami stany pośrednie.
Ja: Wszystko słyszę.
Jenny: *wygrywa drzwi od szafy* Ups.
Ja: Postaw pod ścianą.
Ja:Aj tak to jest.
UsuńLilka:Wiecie co mi się przypomniało jak w Święta Bożego Narodzenia zamknęłam Buca w szafie i spryskałam muchozolem^^
Ja:Tak ja też to pamiętam. Niestety. Może dziś coś napiszę.
Jack:Wątpię.
Jenny: *uważne spojrzenie* Hmm Tategami zwiał. Impreza!
UsuńJa: Pisz, pisz.
Ja: *jeździ na rolkach*
OdpowiedzUsuńAaron: Coś niemrawo ci to idzie.
Ja: A cicho bądź, ostatni raz jeździłam kilkanaście lat temu!
Aaron: Okej, okej.
Shizuka: Z rudą Stojanov doszłyśmy do wniosku, że póki, co żadna autorka bloga nie potrafi wytrzymać bez Ryugi w opowiadaniu.
Aaron: No cóż, takie życie.
Arisu: Albo jego brak.
Ja: A propos lodu i śniegu to mi się Dziki Gon przypomniał.
Aaron: *cytuje* Król Gonu śmieje się, kłapią przegniłe zęby nad zardzewiałym kołnierzem zbroi. Sino goreją oczodoły trupiej maski.
Kim: A w temacie wierszokletów i dzisiejszego poety, nie wiecie, że w każdym szanującym się teamie jest bard ? Nawet w hanzie Geralta taki był. ^^
Shizuka: *patrzy na naszą trójkę* Za dużo Wiedźmina, zdecydowanie za dużo…
Shin: Koleś ze szpiczastymi uszami… Elf, jeśli takie u was bytują, ale japońskie demony w ludzkiej postaci też mogą przejawiać takie cechy wyglądu oraz niektóre hanyou jak my. A z resztą to tylko moje domysły.
Ja: Dojechałam!
UsuńJenny: Ej no wiecie co?! U nas w teamie nie ma poety!
Izumi: Ja jestem!
Jenny: Ta jasne ty poetą? Phahahaha!
Harumi: Elfy? Nawet możliwe.
Ja: No Ryuga to Ryuga ^^ on musi być :D
Kim: Ale mi chodziło tego kolesia z bandy, co po Hidekiego przylazła. ^^
UsuńJa: Jeszcze jedna rundka na rolkach i może pójdę na festiwal nauki na rynek.
Kaosu: *układa mangi na półce* Too, wzbogaciliśmy się o kolejny tom "Strażnika domu Momochich" i "Bestii z ławki obok". Yuna, masz za małą półkę! >.<
Aaron: *gra w Wiedźmina 2* Do kogo się dołączamy? Wiewiórki czy Niebieskie Pasy?
Ja: *pewnie* Wiewiórki.
Aaron: Na pewno?
Ja: Pewnie. Przecież tam jest Iorweth. ^^
Aaron: I po co ja głupi pytałem...
Ja: A i jeszcze jedno, miłej zabawy na weselu! :D
UsuńJa: Dziękuję ^^
UsuńJenny: Wiem, że ci chodziło o tego debila. Ale powiedziałaś szanujący się team.
Izumi: Ktoś tu ma zły humor.
Jenny: Po tej jeździe mam wszystkiego dość.
Ja: No co ty nie powiesz.
Kim: A tam, mogę uznać, że się przejęzyczyłam. ^^
UsuńKaosu: Przypomina się nasz wyjazd do Bułgarii samochodem.
Aaron: Przynajmniej auto było przystosowane do długich wycieczek.
Ja: Co nie zmienia faktu, że spanie w nim było nieprzyjemne. A wszystko przez mojego młodszego brata. -.-
Ja: Jak dobrze, że nie mam młodszego rodzeństwa.
UsuńJenny: A ja w ogóle nie mam *patrzy na Ekipę* teoretycznie ^^
Izumi: *robi miny do aparatu*
Yuka: *zakłada sukienkę na Haru* Tu przyciąć. Tu zwężyć. A tak to perfekcyjnie ^^
Harumi: To mogę zdjąć ten gorset?
Yuka: Po co ci?
Harumi: A kobiety przypadkiem nie noszą ich?
Jenny: Nosiły. W XIX wieku.
Harumi; PATRICK!
Ja: Faktycznie czasami potrafi dopiec, nie tylko młodsze rodzeństwo.
UsuńKaosu: Przecież nie potrzeba więzów krwi, żeby czuć się rodziną. ^^
Aaron: Mówisz z własnego doświadczenia?
Kaosu: Nom.
Hiromi: Cóż gorsety w XIX wieku to był niezbędny element garderoby kobiecej. Ale teraz też się je czasami nosi. Przynajmniej tak słyszałam.
Harumi: *biegnie za Patrickiem z pistoletami* Chodź tu!
UsuńIzumi: Hańba ci! Nie wtajemniczyłeś mnie! *rzuca w Pata czarnymi kulami*
Patrick: Cholerne rodzeństwo!
Jenny: Yukaa!
Yuka: * wyrwana z drzemki* Hm?
Jenny: Twój ojciec dzwoni.
Yuka: Powiedz, że śpię. To mu wystarczy.
Aaron: *patrzy na Harumi, Izumiego i Patricka* Zabiją go?
UsuńKaosu: Prędzej mocno zranią. Ale wypadki się zdarzają.
Hiromi: *pada plackiem na łóżko* Nigdy. Więcej. Biegania. Z. Rakshą. Po. 20.00.
Raksha: *wchodzi lekkim krokiem i bierze mangę z półki* Konban-wa minna.
Jenny: Raksha nawet 22 nie ma
UsuńPatrick: *z guzem wielkości doniczki*
Victor: I wy jesteście drużyną..
Jenny: No wszędzie zdakrzjaja się konflikty.
Victor: U was są codziennie!
Harumi: *czyści pistolet* Czy to ważne? I tak jesteśmy przyjaciółmi.
Izumi: Którzy po ppestu często się okładają ^^
Victor: Ehhh co ja z wami mam.
Raksha: ... Będzie za osiem minut ... *przysłania się mangą*
UsuńKaosu: Nawet u najlepszych przyjaciół są konflikty. Najważniejsze jest, aby szybko się pogodzić. ^^
Mizuki: *uderza w drzwi łazienki cała w smarze* Grr, pośpiesz się!
Aaron: *z łazienki* Nie zniszcz drzwi wilku.
Ja: Kocham wprost pisać z telefonu.
UsuńJenny: A jutro wesele *.* zamawiam cały tort!
Patrick: Fit dziewczyna.
Jenny: Jak zawsze.
Ja: Mhm. A autokorekta w nich jest powalająca.
UsuńHiromi: Z waszym trybem życia pewnie i tak zaraz spali cały tłuszcz z tortu.
Aaron: *wyłazi z łazienki* Z czystej ciekawości, jak szybki metabolizm mają demony? Oczywiście nie musicie odpowiadać jak nie chcecie.
Mizuki: *zamyka się w łazience*
Ja: Nie zasyf mi tam za bardzo!
Jenny: Hmmm bardzo szybki :D serio nigdy nie widziałam grubego demona.
UsuńHarumi: Aaron nie mów tak kobiecie bo moze cię pogryźć :D
Aaron: Dzięki za wyjaśnienie i pomocną radę. Bardzo się przyda.
UsuńMizuki: Tobie i twojemu niewyparzonemu jezorowi na pewno.
Harumi: Mówiłam ^^
UsuńJenny: Kobiety są skomplikowane.
Komiko: Odezwała się. Raz radosna a raz poważna a innym razem psychopatyczna.
Jenny: Taki urok.
Hiromi: *uśmiech* Oj tam, bycie ciągle takią samą przez cały czas w końcu każdemu się nudzi. :)
UsuńAaron: Mówi wprawna złodziejka.
Hiromi: Za to mnie właśnie uwielbiacie Masky. Właśnie za mój przewrotny charakter.;)
Jenny: Heh Aaron ty też jesteś przewrotny :)
UsuńIzumi: *trenuje jazdę na łyżwach*
Aaron: Lubię irytowac i trochę nabijac się z innych. ;)
UsuńHiromi: Coś ci jednak zostało z twojego dawnego ja.
Aaron: *uśmiecha się i zamyka oczy* Pewnie masz rację.
Jenny: Ją to robie przez cale życie. No dobra 11 lat.
UsuńJa: *głowi się czy dodać prolog i jak to zrobić*
Aaron: Kawał czasu, nie zaprzeczę. ;)
UsuńHiromi: Wredota jest powszechnym zjawiskiem.
Aaron: Na to wychodzi.
Ja: Hm, możesz na niego dodać osobną zakładkę albo dać jako kolejny wpis i jakoś wyjaśnić co i jak. :)
Ja: Ja tu próbuje oszukac system i jakoś tam to zrobić, że wyląduje przed 1 rozdziałem.
UsuńJenny: Wszyscy prawie dodają prologi. Angel radośnie wjeżdża z 1 rozdziałem.
Ja: Sorki, nie znam się na tym. ^^'
UsuńAaron: U nas Yuna się zastanawia czy najpierwszą jej wypocinę dać jako prolog, czy jako 1 rozdział... Zaczynam gadać jak Glen...
Hiromi: Nie, Glen ciągle gada jak poeta renesansu. Daleko ci do czegoś takiego.
Patrick: Ten złoty poeta by się z nim dogadał.
UsuńJenny: Jak wrócimy to pokombinujesz przy laptopie.
Ja: No dobrze...
Aaron: *leży na sofie* Może, ale szczerze mam to gdzieś.
UsuńHiromi: Z nim przynajmniej dało się pogadać o sztuce.
Aaron: Bo ty uwielbiasz takie tematy.
Hiromi: *wzrusza ramionami* Jakbyś większość swojego dotychczasowego życia we Włoszech spędził też byś tak miał.
Aaron: Mnie akurat architektura ani nic z tych rzeczy nie interesuje.
Kelly:*wmaszerowuje do pokoju z w cholere długim kije w ręce i szerkim uśmiechem na ustach* Walka przybyła.*dźgaa Ryuge końcrm kija*
OdpowiedzUsuńRyuga: Co. Ty. Robisz?
Kelly: Sprawdzam czy jesteś prawdziwy.
"Niebieskowłosa dziewczyna o tego samego koluru oczach dotknęła delikatnie drzwi. Pokryły się lodem. Strażnik, który ich pilnował leżał teraz w kałuży krwi."
Kelly: Ej podróba. Znierzywiłam cie dwa razy mogę i trzeci. Tak btw kontakty ci wypadły.
Alex: Harumi wszystko wporządku!*sprawdza czy jest ranna poczym ją mocno przytula* Dzięki Bogu. Obiecuję ci, że ich znajdę i zabiję. Za sam atak na ciebie.
Jenny: *dźga Kyoye łyżką*
UsuńKyoya: Nidzi ci się? To idź kogoś zabij.
Jenny: Nie ma kogo *naburmuszona*
Yuki: * spokojnym głosem* Kim jesteś?
Harumi: *w objęciach Alexa* Żyje Alex. Bez nerwów. Jest w dobrej formie * uśmiecha się*
Patrick: *próbuje wstać* Potwierdzam.
Izumi: *siedzi na Patricku* Yuka i murarz?
Yuka: Prwie się rozpłakał jak mu podałam adres.
Ja: Nie dziwię się człowiekowi.
Izumi ^^
Kelly: Zimny deszxz i górski wiatr i desz podszysty chłodem zrodziły moroźnych piekieł moc i to serce skóte lodem, a ty jesteś trupem...Chwila nie mówisz moim głosem...Glimer?
UsuńAlex: Spróbowałabyś nie żyć.*bierze dziewczynę na ręce* Zabieram cię stąd musisz sobie odpocząć. Zabieram cie do Paryża na kilka dni. I nawet nie próbuj się nie zgodzić.
Patrick: Kolejny poeta?
UsuńYuki: Nazywam się Yuki nie Glimer.
Harumi: *wertuje swój kalendarz* Mogę co najwyżej na 5 dni ^^ potem czekajaj zamówienia.
Kelly:...Mam gdzieś jak masz na imię zapamiętaj, że królowa śniegu jest tylko jedna, albo ta dwumetrowa bambusowa pała przemuwi znowu.
UsuńAlex: Odwołam je albo dostarcze razem z kulką w łbie w gratise.
Yuki: Bez beya nawet nie umiesz wytwarzać lodu *bierze pałkę w rękę i zamienia ją w śnieg*
UsuńHarumi: Eee dobrze się czujesz? Bo taki zły się wydajesz ;-;
Kelly: Bez magi nie przryła byś dnia. Ja nie smhestem magiem aniołem ani demonem dlatego walcze lepiej niż cały ten blog razem wzięty.(tak wiem, że ja i moje ego przesadzamy...inna sprawa, że to prawda)
UsuńAlex: Czuję się okropnie bo jakieś przygłąby z niewiadomo jakiego wygwizdowa zatakowały miłość mojego życia.
Yuki: Nie znasz mnie a wydajesz opinię?
UsuńMakoto: Z egoistkami nie warto gadać. Zawsze będę uważały się z najlepsze.
Jenny: A takie potem najczęściej giną.
Harumi: ale chcesz mi zamordować klientów ;-;
Kelly: Jesteście dziwni, nowi i nie ogarniam waszych imion. Już wiem jak czuje się Ryuga. Nie jestem egoistką tylko narcyzem. To dwie różne osoby.
UsuńAlex: Chcą mi cie zabrać. ;-;
Makoto: Kij. I tak jesteś zadufana w sobie jak ta blond lalunia.
UsuńHarumi: *pstryka go w nos* Skończmy ten temat i lecmy już do tego Paryża. Dobrze? :)
Kelly: I to bardzo, a w moim przypadku wiara w moje możliwości to połowa sukcesu reszta to moje umiejętności.
UsuńAlex: Co tylko rozkażesz my lady.
Harumi&Alex: *w Paryżu w jakiejś kafejce*
UsuńMakoto: Ona zawsze jest taka wnerwiająca?
Jenny: Nie ^^ po prostu trzeba się przyzwyczaić ^^
Kelly: Dla ciebie tak kim kolwiek jesteś.
UsuńMakoto: *wzrusza ramionami*
UsuńJa: *liczy ekipę* Jprd ile opisów trzeba dorobić.
Yuki: Sama chciałaś.
Ja: Ehhh.
Jenny: Elegancko *przygląda się bluzce* Ananasy!