Alter... wydostała się?!
– Żyjesz. – wstałam i podeszłam chwiejnie do
brunetki.
– Taaak . – uśmiechnęła się, a jej oczy rozbłysły. –
Ne, siostrzyczko, wiesz, co to znaczy? – wykrzyknęła. – Wreszcie się zemszczę!
Zabiję! Zabiję! Zabiję! – jej słowa odbijały się od ścian biblioteki.
Okręciła się w miejscu, a na jej ciele pojawiła się
czarna bokserka i czerwone spodnie z dziurami.
Skoro jest moim alter ego, to czemu wygląda inaczej?
Biała jak śnieg z czarnymi włosami i czerwonymi oczami wygląda szybciej na
królewnę Śnieżkę.
– Mam ciało – patrzyła się na swoją rękę. –
Mogę...wszystko – obłąkańczy uśmiech zagościł na jej twarzy.
– Szkoda, że nigdzie nie idziesz. – łańcuchy owinęły
się wokół jej ciała.
Victor celował w nią ręką. Miał skupioną minę i wielką
włócznię w pogotowiu.
– Chyba czegoś nie rozumiesz, Victorze. – Alter
wytworzyła fioletową aurę. – Mimo że zabrałam tylko pół mroku i tak jestem
silniejsza. – chwyciła jeden z łańcuchów,
który rozpadł się w jej dłoni. – Znów się spotkamy, Jennifer. Wykorzystaj swój
mrok, jest bardzo potężny. – Zmrużyła oczy. – Potężniejszy od czegokolwiek. – po
tych słowach roześmiała się i rozpłynęła w powietrzu.
Poczułam wzbierające wymioty. Zakryłam twarz ręką.
Jednak przez place przeciekła krew.
– Co ci jest? – zaniepokoiła się Harumi.
– Skutek uboczny rozdzielenia. – mruknęłam,
wycierając dłoń o spodenki, które i tak były brudne.
– Czemu jej nie zatrzymałaś?! – Victor był wściekły.
– Teraz muszę szukać tej psychopatki!
– Trochę trudno kogoś zatrzymywać, gdy się przed
chwilą rozdarło na pół. – warknęłam. Kolejna porcja krwi na podłodze. –
Cholera, dajcie jakąś miskę. – Harumi pstryknęła palcami, a w mojej dłoni
zagościła srebrna miednica.
– Czemu ona wygląda inaczej? – zastanawiał się na
głos Izumi. – Nie powinna być Jenny tylko z innymi oczami? – zwrócił się do
Kimiko, która właśnie weszła.
– Widać zaklęcie dało jej osobne ciało, uformowane z
jej energii. – stwierdziła takim tonem, jakby to było oczywiste (w sumie było).
Otarłam twarz. Ciągle czułam się lekko zamroczona. W
końcu nie codziennie coś zostaje ci wyrwane z głębi ciała.
****
Alter
Ciało. Tyle tego pragnęłam. Moje własne skrzydła,
włosy, oczy. Tak, udało się!
Nie mam czasu do stracenia. Victor zacznie mnie
ścigać. Czas wyrównać rachunki. Pozbędę się tej rasy. Długo tego pragnęłam.
Wreszcie to się dokona!
Będę uciekać, płakać i krzyczeć z bezradności. Nikt
im nie pomoże. Pokaże im, że są słabi. Bezradni. Niepotrzebni. Bezsilni. Gorsi.
Zwykłe śmiecie zabierające miejsce.
Nienawidzę. Nienawidzę. Nienawidzę. Nienawidzę.
ZNISZCZĘ.
****
No serio?! Rozdzieliłam się z Alter, ale ciągle
czuję niektóre jej emocje, szczególnie te naprawdę silne. Na przykład teraz
jest żądna zemsty. Ehh, a ja myślałam, że będę miała z nią spokój.
– Tak, Kaito. Niska, czarne włosy, czerwone oczy i
biała jak śnieg. – Victor dyktował rysopis Alter. – Imię? To alter ego
Jennifer, więc skąd mam to wiedzieć?! Nie, nie nazywaj jej! Napisz Alter jak
już! NIE OBCHODZI MNIE, ŻE TO MAŁO AMBITNE IMIĘ, PISZ! – wydarł się do
słuchawki.
– Nie wrzeszcz tak. – jęknęłam. – Tak w ogóle to o
co pytałeś Tategamiego?
– Jeszcze o nic. – mruknął. – Nie zdążyłam, bo ktoś – wymowne spojrzenie w moją stronę i rodzeństwa. – ruszył jakąś starożytną
księgę!
– To po coś tak niebezpiecznego trzymacie w
bibliotece?! – zdenerwowała się Harumi.
– Była zapieczętowana. – zdziwił się Victor. – Nie
łamaliście żadnej bariery?
Zgodnie pokręciliśmy głowami. Tsukiwa popadł w
zadumę. Przypomniałam sobie hologram Artemis. Co ona tam robiła?!
– Artemis! – krzyknęłam w myślach.
– Taaak? – ziewnęła.
Pięknie. Przespała cały dzień!
– Co twój hologram robił w książce sprzed 1000 lat?
– spytałam.
– Zgaduję, że się wyświetlał, moja drogaaaaa...Co?!
– złapała się za głowę. – O czym ty gadasz?! Ja mam czterysta lat! Nawet istnieją
dokumenty, że umarłam dokładnie w 1600 którymś.
– Ale twój obraz pojawił się w księdze zaklęć. Na
stronie z napisem ,,Mrok.” – poinformowałam ją. – Jak to możliwe?
– Nie wiem, naprawdę. – wyglądała na bardzo
przejętą. – Dlaczego? – wbiła palce we włosy. – Wcale mi się to nie podoba!
– Mi również. Ta księga rozdzieliła mnie z Alter.
– Zauważyłam. W końcu cisza, a nie gadanie o zabiciu
jakiejś trójki śmieci.
– Jakiej trójki? – zapytałam na głos. Pozostali
spojrzeli na mnie jak na idiotkę. – Artemis!
– Nie wiem. – wzruszyła ramionami. – Ciągle to
powtarzała i śmiała się.
Zemsta. Alter żyje tylko dla niej. Już wiem kogo
szuka.
– Victor nie musisz się martwić, że Alter będzie
zabijała przypadkowe osoby. – oświadczyłam. – Ona szuka tej trójki, która
przeżyła dwa lata temu.
– Kogo dokładnie? – Victor sięgnął po mikrofon.
– Nie pamiętam, jak się nazywali. Będzie ich szukała, aż do skutku Jestem tego pewna.
Mierzyliśmy się wzrokiem. Cały czas miała
niewzruszoną minę. W końcu Tsukiwa skapitulował i odszedł.
Wie, że go okłamałam. Imiona mam wryte w pamięć.
Będę je pamiętać do końca życia. Czemu mu ich nie powiedziałam? Bo w gruncie
rzeczy bez tych ludzi będzie lepiej. Ja i Alter niezbyt różnimy się od siebie.
Obydwie ich nienawidzimy. Tylko, że ja nie mam czasu ich ścigać. Szczerze?
Jeśli umrą, to się ucieszę. Zasłużyli na taki los.
– Jenny. – szepnęła Artemis.
Michael mnie ostrzegał.
,,Nienawiść
zniszczy tylko ciebie.”
Tylko że było już za późno. Od chwili gdy powstała Alter, nienawiść wsiąkła we moje żyły.
I prawdopodobnie zostanie tam na wieki.
****
Alter
Szkarłat barwiący chodnik jest taki piękny. Na usta
wkradł mi się uśmiech, który większość z was określiłaby jako „obłąkańczy”.
– Nie stój tak, dziewczyno! – wrzasnął jeden z
policjantów. – Pomóż nam!
Czy on sobie ze mnie kpi? Mam im pomagać?!
Jego twarz zastygła w szoku, gdy przebiłam mu brzuch
kataną, była urocza.
– Mówiłeeeś coś? – zapiszczałam, przygniatając mu
twarz do jezdni. – Słuuucham? – pochyliłam się nad nim.
Wrzask tłumu boleśnie ranił mi uszy.
– ZAMKNĄĆ SIĘ! – wymierzyłam w nich kataną. – Bezwartościowe śmiecie!
Za niedługo nie ujrzycie światła dziennego. Tylko
poczekajcie.
****
Zaczynam się powoli do tego przyzwyczajać. Grupa
magów, psychopata, sadystka zwana Alter, zawody i szurnięty Tategami. Ktoś
jeszcze chętny by się wtrącić?!
– Gdzie są te głupie bagietki?! – warczałam sama do
siebie, pchając wózek.
Tak, łażę po supermarkecie. Czemu? Cóż...
Pół godziny wcześniej
Wystawiłam twarz do słońca i rozkoszowałam się
chwilą całkowitego spokoju. Nagle mój telefon ryknął piosenką ,,Time of dying”.
– Czeeego? – jęknęłam, odbierając.
- Oj, jakie miłe powitanie – powiedziała Yuka
wesołym tonem. – Słuchaj, ja mam tu taki mały kryzys.
– Spódniczka ci się poplamiła? – mruknęłam ironicznie,
wiedząc, że moja bff lubi tak samo spódnice jak ja. Czyli wcale.
– Niee. Jestem na wystawie w galerii sztuki i tak
trochę zgłodniałam.–
– No i? – uniosłam brew. – Taka bieda, że na sklep cię nie stać?
– No i? – uniosłam brew. – Taka bieda, że na sklep cię nie stać?
– Do najbliższego sklepu jest siedem kilometrów. –
jęknęła.
– Kamerdyner?
– Kpisz sobie ze mnie?
– Zabierz komuś.
– Szkoda, że nikt nie ma!
Taa, niby Yuka jest z bardzo bogatej rodziny, ale
obecnie zamieszkała sama niedaleko naszego wieżowca (dokładniej to po drugiej
ulicy) uczy się na uniwersytecie malarskim, a zarabia na życie swoimi obrazami.
Uwielbia latać po różnych wystawach itp. Ogólnie lubi wszystko związane ze
sztuką. A, że jest nieogarnięta (gorzej ode mnie!), to nigdy nie dba o to czy
będzie głodna, zmęczona i tak dalej.
– Mam rozumieć, że zmuszasz mnie do pójścia do
sklepu po jakieś żarcie dla ciebie i przyniesie go?
– Tak! Zrobisz to? Prooszę!
- Mało masz przyjaciół? – prychnęłam.
– No wiesz, Izumi
zapomni, Haru ma robotę, Patrick bawi się elektronicznymi ustrojstwami,
Alice ma zajęcia, więc zostałaś ty! Czekaj, czy nie powinnaś być w Europie?! –
zorientowała się.
– Walki są jutro. – z westchnieniem wstałam. – Pójdę skoro
tak ładnie prosisz. Co chcesz?
– Dziękuje. Sok pomarańczowy, cappuccino wiesz to z
lodówki, bagietkę, czekoladę z orzechami, rogala z wanilią i słonecznik. Oddam
ci jak przyjdziesz. Pa! – rozłączyła się.
Obecnie
Obecnie
Mam wszystko. Oprócz tej głupiej bagiety!
– Taś, taś! – szepnęłam. Inni klienci dziwnie na
mnie popatrzyli. Zignorowałam ich. – Jak bagietki nie ma w dziale chleba, to ja
kurna nie wiem, gdzie może być!
Przecież jest szyld ,,Świeże pieczywo! Prosto z
pieca!” i jest narysowana na nim bagietka. Więc czemu jej nie ma?! To jakieś
głupie żarty? Jak ja się zdenerwuję, to tu będzie dziura nie sklep!
Skręciłam gwałtownie wózkiem i uderzyłam w regał,
który był chyba ze szkła, bo poleciał do tyłu i rozpadł się na kawałki. Upsss.
– Co tu się dzieje? – w moją stronę podążało dwóch
ochroniarzy.
Spadać! Nie będę szukać innego sklepu! Odepchnęłam
się od podłogi i w pięknym stylu zwiałam przed gorylami. Nagle zerkam w bok, a
tam...bagietka! Ucieszona złapałam ją i podążyłam w stronę kas.
Wiecie co lubię w Japonii? Jej piękną tradycję,
święta i architekturę. A czego nie lubię?
KOLEJEK NA PÓŁ SKLEPU.
Ja się szybciej zestarzeję niż zapłacę za te
cholerstwa. Może tak teleportować się bez płacenia? Ale wtedy Yuka nie odda mi
kasy...W sumie jej nie stracę. Czekaj, czekaj tu jest osamotniona kasa samoobsługowa!
– Proszę skasować produkt. – powtórzył mechaniczny,
damski głos, gdy próbowałam skasować słonecznik. – Produkt nierozpoznany.
Proszę powtórzyć czynność.
Spróbowałam ponownie.
– Proszę powtórzyć skanowanie.
*3 skanowanie później*
Pokłady mojej cierpliwości ostatecznie się
wyczerpały. Kasa została rozwalona jednym ciosem pięści. Rzuciłam trochę kasy
do jednej z oniemiałych kasjerek i zwiałam, zanim ochroniarze zdążyli mnie
złapać (i tak by im się nie udało)
Wylądowałam w białej sali obwieszonej różnymi
bohomazami. Gdzieniegdzie stały dziwaczne rzeźby.
– Jenny! – Yuka uczesana w zwariowany kok i ubrana w
kremową sukienkę rzuciła mi się na szyję. – O, kupiłaś! – wzięła ode mnie
reklamówkę – A gdzie rachunek?
– Uznajmy, że zapomniałam. – nie chciałam wspominać o mojej wyprawie do sklepu. – Oddasz mi później. – mruknęłam, widząc, że
wyciąga portfel.
– Ok. – uśmiechnęła się promiennie. – Jak ci idzie?
– Na turnieju? Łatwizna. Tylko, że Konzern się
wkręcił. – też się wyszczerzyłam do przyjaciółki.
– Uuu i jak jego podryw?
– Jeszcze nie zaczął.
Yuka cicho zachichotała. Kilka osób zerknęło w naszą
stronę.
– Widzisz tą w sukience? To ta Wanabe, prawda? –
rozległy się szepty. – A ta szatynka to kto? Nie przypominam sobie bym ją
znał/a. Wygląda na jakąś zwykłą pospolitą myszkę. Uuu, Wanabe może zadawać się z kimś tak nieznaczącym?
– Jestem Jennifer. – powiedziałam głośno. – Jakiś problem?
Szepty natychmiast ustały. Zmierzyłam towarzystwo
wrogim spojrzeniem i zwróciłam się do Yuki.
– Serio lubisz takich sztywniaków? – wskazałam na
nich głową.
– Sama kiedyś taka byłam. – szepnęła. – Zresztą to
wyjątkowa wystawa, więc jakoś przeżyję.
– Jak coś to trzaśnij ich tą rzeźbą. – wskazałam na
bliżej niezidenfikowany kształt z ostrymi zakończeniami.
– Po co używać arcydzieł? Zwykłe krzesło też
starczy. – stwierdziła. – Będzie bardziej na ich poziomie. – zachichotała złośliwie.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 16.05. Czas się
zbierać.
– Jak coś to dzwoń. Chętnie porzucam tymi dupkami. –
uściskałam mocno różowowłosą i uśmiechając się szyderczo do reszty towarzystwa,
wyszłam z sali, po czym się teleportowałam.
Jenny: Nie lubię super marketów....i kolejek.
Yuka: *cała w farbie* Dziś to dobitnie pokazałaś.
Jenny: Ty się biedne dziecko nie odzywaj.
Yuka: Booo?
Ja: Ekhem czas na was *patrzy znacząco na Ryugę i Yukę*
Yuka: *biegnie zmyć farbę*
Ryuga: *przeklina pod nosem*
Yuka&Ryuga
Yuka: Ohayo w drugim odcinku naszego show ^^
Ryuga: Taaa.
Yuka: Entuzjazm z ciebie wypływa.
Ryuga: Kup sobie jacht, bo zaleje całą Polskę.
Yuka: Czyli robimy to szybko?
Ryuga: A masz lepszy pomysł?
Yuka: Nie ^^
Ryuga: Nie ciesz się tak. Tego rudego mi przypominasz *unika włóczni*
Izumi: Ja ci dam rudego! *trzymany przez Patricka i Jenny* Puszczać!
Ja: Na czas trwania show jest nietykalny. Opuść ten teren Izumi.
Ryuga: Troszczysz się o mnie widzę.
Ja: O ciebie i Kyoyę zawsze ^^
Kyoya&Ryuga: Jaaasne. Wierzymy ci.
Ja: Łamiecie moje serduszko ;-;
Ryuga: Tylko nie zacznij się bawić pająkami.
Yuka: Ryuga, miało być szybko!
Ryuga: *wywala Kyoyę za okno, Autorka leci go ratować* Już.
Yuka: Tylko co tu podsumować?
Ryuga: Ja powiem tyle: Alter musi być córką Rago. Też ciagle gada o zniszczeniu i jest powaloną sadystką.
Yuka: Okeej. W gruncie rzeczy to bardziej taki spokojny rozdział. Wiecie Angel planuje jak rozmieścić kilka wydarzeń i póki nie wymyśli musi przedłużać. To nie zajmije długo, ale wiecie ^^
Ryuga: Koniec *szykuje kuczer*
Ja: RYUGA, CZAS NA POWAŻNĄ ROZMOWĘ!
Kyoya: Walcz ze mną, śmieciu!
Yuka: *taktycznie się wycofuje*
&Koniec&
Ja: *warcząc pod nosem zdrapuje hybryde z paznokcia* Dupnie to zrobiła. A taki fajny kolor...
OdpowiedzUsuńMegi: Kenta! ♡
Letty: Czemu na tym arcie musieli wcisnąć Doji'ego?
Ja: ........ zapomniałam co miałam napisać xD
Kelly: Swój rozdział.
Ja: To też. Wena gdzieś polazła?! Łeeeee nie wiem co napisać... rozdział bardzo fajny. Alter faktycznie musi być spokrewniona z Rago albo Dojim... nie no nie wiem! Czekam na next!
Zuza: Rozdział bardzo fajny. A akcja w sklepie mnie rozwliła :D
UsuńJa: Przekazane ^^
Ja: Hello dziewczyny ^^
UsuńJenny: Vanessa pożyczyć ci siatkę do łapania weny?
Alter: Obrażacie mnie. Mam być rodziną jakiś śmieci?!
Jenny: Dobra, dobra spokój -.-
Alter: *znika*
Jenny: Biblioteka na nas czeka!
Ja: Nieeee
Ja: *rozkmina od 15 minut*
UsuńKelly: Nie no serio?! Eh niech ktoś jej doradzi czy ma skonczyć rozdział na gatce czy pisać dalej o tym jak Pythorek chce zjednoczyc plemiona a my bd go powstrzymywac.
Lloyd: I moja wyprawa do pralni.
Ja: Jak teraz rozdziele na dwa... To nastepny bedzie strasznie krotki... Ale moze wtedy zybciej sie pojawi...
Kelly&Lloyd: *facepalm*
Ja: Zrób jak chcesz.
UsuńJenny: Rada Angel xD
Harumi: Pewnie i tak Vanessa coś wymyśliła.
Ja: Ach, to nasze tempo.
Ja: Wymyśliłam xD A Kelly nadal nie wróciła...
UsuńMegi: Może się obraziła? Tylko na co...
Ja: Sama jej nie ogarniam.
Megi: Aha no to fajnie.
Ja: Znasz Hollywood Undead? *.* Bo polecam gorąco <3
UsuńJenny: Autorki rzadko kiedy ogarniają swoje postacie.
Ja: Nie znam...
UsuńKelly: Ale poznasz.
Ja: O wróciłaś.
Kelly: Tia było trzeba odpowiedzieć na pytanie.
Zane: Nie przypominaj.
Ja: Jeszcze dwie godziny i 40 minut ^^
Zane: Czuje że za bd to samo
Kelly: Co to będzie w osiemnastym.
Jenny: Co będzie z 2 h i 40 min?
UsuńJa: Umieeeram *leży pijąć mleko czekoladowe*
Jenny: To umieraj ciszej.
Ja: -.- Zabił cie ktoś kiedyś?
Jenny: Wielu próbowało ^^
Izumi: *wachluje się gazetą* Za goraąąco.
Jenny: *pływa w basenie Taredów* Jak to jest, że nikt nie zauważył basenu w waszym mieszkaniu?
Harumi: *opala się z Yuką* Trochę sztuczek i dobrych kontaktów ^^
Ja: Napisze "zagadka" pod dzisiejszym rozdzialem co dzis za dzien ^^
UsuńMegi: A u nas zimno!
Kelly: Przepisuj rozdzial plisss
Ja: Za zimno palce mi zamarzly
Ja: Twoje urodziny?
UsuńJenny: To przenieście się do nas *pije sok z lodem* U nas 27 stopni...
Harumi: *patrzy na termometr* 25.
Jenny: I tak jest gorąco ^^
Ja: Bingo. Ale ciii ^^ Chyba tak zrobie. Bo u nas niby slonce swieci ale tylko 15 stopni. Brr. Ale trzeba wytrzymac bo jeszcze tylko kilka linijek; sprawdzenie i opublikowanie i mozna wskakiwac pod koc.
UsuńKelly: Nope. Trzecia inpreza pod rzad.
Ja: Serio?! Eeeer. Zejde. Bd tam spac na hamaku o!
Ja: To wszystkiego najlepszego ^^
UsuńJenny: Miasto Angel takie piękne ^^
Ja: A dziękuje, dziękuje ^^
UsuńKelly: *sprawdza wszelakie bledy w rozdziale*
Kelly: Gotowe! Nowy rozdzial :)
UsuńJenny: Wiemy, wiemy ^^
UsuńAaron: Na fanarta nawet Hiromi się wcięła.
OdpowiedzUsuńHiromi: Co ja? Gdzie ty mnie tam widzisz?
Aaron: W sensie ta druga Hiromi, no Hilary znaczy się w wersji angielskiej.
Kaosu: *patrzy to na Hiromi to na Hilary* Strasznie podobne do siebie jesteście. No i do Kuso też…
Hiromi: Ani słowa więcej! Jeden bliźniak mi zdecydowanie wystarczy!
*słychać brzdęk tłuczonej szklanki*
Hiromi: Ja nie mogę, BEHEMOT! *do Aarona* Idź po siostrę, niech tego kota uspokoi.
Ja: Kasa samoobsługowa i już się nasza wizyta w sklepie przypomina.
Shizuka: Nie moja wina, że ta maszyna to jakiś szmelc był.
Ja: No właśnie, był. Bo aktualnie jest spalony.
Shizuka: Jeden problem mniej.
Jenny: Kasy są głupie -.-
UsuńKyoya: Jesteś po prostu kretynką.
Jenny: Odezwała się powalona ameba. Spadaj na tych swoich nibynóżkach czy co tam masz!
Kyoya: Biolog pierwsza klasa.
Jenny: Nie znasz się na smokach i nie przeżyłbyś dnia w innym wymiarze. Morda.
Ja" Hilary była spoko. Czasami. Głównie jak biła Tysona czy Daichiego.
Kaosu: Ognisty temperament + kasowanie 12 razy tego samego nie przynosi niczego dobrego. O nawet się zrymowało. ^^
UsuńShizuka: *przewraca oczami*
Aaron: I kolejna rzecz wspólna Romi. Tłuczenie wszystkich po głowach. *dostaje w łeb "Rewolucją Rosyjską"*
Hiromi: Dostają tylko ci, co mnie wkurzą. -.-
*wpada Behemot strącając przy okazji wazon*
Hiromi: Arisu, no zrób coś z tym kocurem!
Jenny: Hokuto ma dziwne oczy w tym arcie.
UsuńKyoya: To gadający pies.
Jenny: Mało widziałeś.
Kyoya: Odezwała się.
Jenny: *strzyka palcami*
Kyoya: *wrogi wzrok*
Yuka: Ten kotek jest uroczy ^^ mogę go wziąć na ręce?
Kaosu: Ano faktycznie... Jak jakiś youkai. O^o
UsuńShizuka: I znowu mamy Glonomózga vs Jenny.
Kim: Chyba nie warto obstawiać. ^^
Shizuka: Taa. A właśnie przekaż Mizuki, że Ballad już naprawiona.
Kim: Hai. ^^
Aaron: Sorki Yuka, ale Behemot daje się nosić tylko Arisu. Jednak można go pogłaskać bez poranienia dłoni.
Yuka: No trudno *głaszcze delikatnie kota*
UsuńJenny: *wredy uśmiech* Tateegami *Behemot ląduje na Kyoyi*
Kyoya: C-...Złaź ze mnie futrzaku *próbuje zrzucić kota z twarzy*
Jenny: *uroczy uśmiech niewinnego dziecka*
Behemot: *uczepił się i z furią drapie Tategamiego po całej twarzy*
UsuńShizuka: Wplątał się we włosy glonomózga.
Aaron: *wyciąga telefon i nagrywa*
Kaosu: *śmiejąc się* To było wredne! Ale świetne! XD
Hiromi: Jak zrobisz coś kotu to wolę nie wiedzieć, co zaserwuje ci Arisu.
Izumi: Angel g ochroni.
UsuńJa: *biegnie* Kyoyya *wywala się na bluzie* Szlak. *zdejmuje kota i kładzie go na podłodze* Bandaże! *bierze vestaliańskie leki i smaruje twarz Kyoyi* Uff lepiej ^^ JENNY!
Jenny: Obecna!
Ja: Nie mam siły się na ciebie gniewać.
Jenny: Bo jestem zbyt urocza? ^^
Ja: Nie...Bo do ciebie i tak nic nie dotrze.
Jenny: W sumie racja. Dzięki, Kaosu ^^
Hiromi: Wierz mi, dla Arisu nie istnieje coś takiego jak immunitet.
UsuńArisu: *obojętnie* Co nie znaczy, że rzucam się z nożem na byle kogo.
Behemot: *wchodzi na ramię Arisu*
Aaron: *udostępnia filmik w sieci* Milion wyświetleń spokojnie wbije.
Kaosu: *wyciera łzy śmiechu* Drobiazg. ^^
Kim: *wychyla się przez okno* Miiiiizuuuuu-chaaaaan!
Mizuki: *brzdęk upadających narzędzi* CO!?
Kim: Ballad naprawiona!
Mizuki: Zaraz przyjdę!
Izumi: A Angel potrafi być serio straszna.
UsuńJenny: *dumna*
Kyoya: *złorzeczy pod nosem* Cholerna sadystka.
Jenny: Spoko jak poznasz się z Alter to zmienisz zdanie ^^
Alter: Nie mam czasu na ludzkiego śmiecia.
Hiromi: Arisu też. Jak jej się chce oczywiście.
UsuńArisu: *drapie kota za uchem*
Kaosu: A właściwie, dlaczego kota nazwaliście Behemot? W sumie adekwatne imię i w ogóle.
Aaron: Tak się wabił zwierzak w Mistrzu i Małgorzacie.
Kaosu: Nie czytałem. Ciekawe to?
Aaron: Zależy czy lubisz tego typu książki.
Jenny: *słucha Hollywood Undead*
UsuńJa: * *nadyma policzki*
Izumi: Strzeli focha.
Ja: *foch*
Izumi: Mówiłem.
Kaosu: To foch za Tategamiego czy komentarz Romi?
UsuńHiromi: Czy to ważne?
Kaosu: Może, a może nie. ^^
Aaron: *zbiera książki z podłogi*
Jenny: Tategamiego.
UsuńJa: *zszokowana*
Jenny: Zrozum Autorkę = niewykonalne.
Izumi: Tak dużo blogów tak mało weny >.< a tu trzeba się brać za nowy rozdział, one shota i cholera wie co jeszcze!
Jenny: Ale to problemy Angel.
Harumi: W obecnym stanie to dużo nie zrobi.
Aaron: Zrozumieć Autorkę jest porównywalne do uderzania gołą pięścią o ścianę.
UsuńKim: Chyba, że jesteś z anime i masz w cholerę siły. ^^
Kaosu: Jakoś to będzie. ^^ A wiadomo już co to za one shot?
Jenny: Prawdopodobnie o narwańcu, ale zostały jeszcze 3 dni na głosowanie, więc nie wiemy ^^
UsuńIzumi: Albo jesteś demonem ^^
Kaosu: Dopiero 8 osób głosowało, a w tym Yuna. ^^
UsuńJa: Ta, ale nie powiem na co. ;)
Kim: Nom, fakt. *bierze torbę* Jadę z Mizu na zakupy, chcecie coś?
Kaosu: Czekoladę.
Hiromi: Ramen.
Jenny: Lek na głupotę Tategamiego.
UsuńIzumi: Coś takiego nie istnieje.
Jenny: No to Kinder Country ^^
Kim: Okej. ^^
UsuńAaron: Dla pana wieczny okres lepsze by były podpaski. ;)
Hiromi: Nigdy nie przegapisz okazji, żeby się z kogoś ponabijać, nie?
Aaron: Nie. :)
Jenny: Bo my z Aaronem bo tym względem jesteśmy bratnie dusze *.*
UsuńIzumi: Dużo masz tych bratnich dusz.
Jenny: Wiem :,)
Harumi: To Andrew ostatnio je kupił, prawda? *wskazuje na pudło podpasek*
Aaron: Heh, bo wredota jest rzeczą powszechną. ;)
UsuńHiromi: Aż za bardzo.
Kaosu: Powiedziała złodziejka. ^^
Hiromi: *macha ręką* Taa i kłamczucha. No nieważne. *do Harumi* Tak on, dobrze pamiętasz.
Kaosu: Filmik z ich pościgu nabił w tydzień dwa miliony wyświetleń. :D
Jenny: Dokładnie ^^
UsuńIzumi: Kyoya jest jeszcze bardziej popularny.
Jenny: Niech go jego fanki zaduszą.
Kaosu: *wygląda przez okno* Skoro mowa o fankach... Shizu, twoje rodzeństwo znów chowa się na drzewie.
UsuńShizuka: Fangrile podjęły trop?
Kaosu: Właśnie go zgubiły.
Shizuka: Pamiętasz jeszcze Herkulesa Disneya Kaosu?
Kaosu: Nom, a co?
Jenny: Widzieliśmy, że zastanawiacie czy ktoś może rozśmieszyć Arisu ^^ Izumi niech spróbuje :D
UsuńIzumi: Zawsze i wszędzie ^^ Jestem gotowy B/
Jenny: *wygląda przez balkon* EEEE, Barbie wypad z mojego rejonu!
Aaron: Czyli nie tylko Yuna czyta cudze komy.
UsuńHiromi: Powodzenia Izumi.
Shizuka: Nie słyszą tępe dziunie. Kaosu, czy mógłbyś...?
Kaosu: *wyskakuje przez okno, podchodzi do grupy i przeraźliwie gwiżdże*
Le tłum: *wgap w Kaosu*
Kaosu: *z uśmiechem* Tam uciekli, łapcie ich! *wskazuje randomowy kierunek ręką*
Le tłum: *biegnie wznosząc tumany kurzu*
Shin: Dzięki za pomoc.
Kaosu: *opiera się o drzewo* Nie ma za co. ^^
Izumi: Ari - chan gdzie jesteś? ^^
UsuńHarumi: Nam przynajmniej nie grozi śmierć.
Jenny: *patrzy na tłum* Ciekawe czy jest tam Sierra bo bym poprosiła Haru, żeby ją zastrzeliła.
Harumi: *poleruje karabin*
Kaosu: Behemot szukaj pani!
UsuńBehemot: *ma Kaosu w głębokim poważaniu*
Shizuka: Widzisz gdzieś blond pustaka Raksha?
Raksha: Nie. Za dużo kurzu w powietrzu... Przepraszam.
Shizuka: *klepie ją po ramieniu* Kaosu, gdzie mamy karabin snajperski?
Kaosu: Na strychu, w czarno-zielonym pokrowcu.
To wcale nie tak, że kom się nie opublikował.
UsuńJenny: No kotku szukaj Arisu albo samą ją znajdę a ciebie powiesze za ogon.
Yuka: Masz złe podejście.
Jenny:Nie przepadam za kotami. Szczególnie takimi -.-
Harumi: Po co snajperski? Zwykły starczy
Kaosu: Jen nie lubi czarnych kotów? No Behemot, albo szukasz albo urwany ogon. Rufo przekaż mu wiadomość, proszę.
UsuńRufo: *coś między warknieciem, a gluchym pomrukiem*
Behemot: *gdzieś lezie*
Rufo: Wiecie, że ona równie dobrze mogła się teleportowac.
Shizuka: Mam ochotę wystrzelac te pustaki pięknym head shotem. Po to mi snajperka.
Harumi: Mi nie potrzeba *celuje idealnie w środek głowy jakiejś laski* Nie będę taka okrutna *strzela tuż koło nogi dziewczyny*
UsuńJenny: Uciekła przed Izumim.
Izumi: Czuję się urażony.
Jeny: Ogólnie bardzo lubię zwierzęta, ale on jest taki wredny
Shizuka: Marzy mi się penta kill, ale chyba poprzestane na strzelankach w internetach.
UsuńHiromi: Aaron dasz radę się z nią skontaktować?
Aaron: Nie odpowiada. Słyszy, ale nic nie odpowiada na pytania.
Hiromi: W końcu to Behemot, a z resztą najbardziej ciągnie go właśnie do Risu.
Jenny: Przecież Ari nie jest wredna ;-;
UsuńIzumi: O kure jak Haru.
Harumi: Co mnie kurna interesuje czy Franek zblakł w praniu?!
Hiromi: Nie o to mi chodziło. Po prostu kocur najbardziej się do niej przywiązał. Może dlatego, że to ona go znalazła.
UsuńAaron: Uroki telepatii.
Izumi: *pije kakao ze swojego ulubionego kubka*
UsuńJenny: Kocurze, gdzie jesteś?!
Behemot: *miauczy na dachu*
UsuńRufo: Mówi, że tu była i gdzieś zniknęła.
Kaosu: I nie wzięła ze go sobą?
Rufo: On też się zdziwił, ale uznał, że Arisu potrzebuje samotności.
Jenny: No to Izu poczekamy.
UsuńIzumi: Ok ^^
Kaosu: Ech, równie dobrze będziemy tak całą noc czekać. Arisu potrafi z tych samotnych wycieczek cholernie późno wrócić.
UsuńHiromi: *wychyla się z okna* Chcecie herbatę? A może coś innego?
Przeczytałam i doszło do mnie, że nie skomentowałam.
OdpowiedzUsuńLilka:Znów Śnieżka jak nie zła królowa to Śnieżka.*patrzy na Kruka i Angel* Co wy macie w tych głowach?
Ja:Ruski O-O
Jack:Po świecie lata żądne krwi huk wie co a te biegnie do sklepu po bagietki.
Lilka:Cicho w sklepie była ja już to raz przeżyłam z Krukiem.
Jack:Kiedy.
Lilka:Nie było cię jeszcze.
Ja:Był ale był nieświadomy.
Lenox:*patrzy przeszywająco na Kyoye* Ten chłopak ostatnimi czasy za dużo wie.
Zmora:Skoro ten robaczek jest taki silny to ja się pytam. Poco zabijać trzech ludzi skoro można przejąć władze w całym rejonie.
Lilka:Idź kusicielu nit mi nie będzie robił sziszkebabu z ziemi.
Zmora:Czekam aż moje dzieci cię dorwą.
Lilka:Nikt mnie nie zabije do puki nie znajdę beya. :P
Zmora:Hahahahahahah!
Lilka:Wracajmy do meritum...
Jack:Ta Wenabe nie jest taka zła...
Lilka:Ja tu prubuję coś powiedzieć!
Jack:No to mów czy ktoś ci zabrania mamy wolność słowa.
Lilka:Więc...
Jack:Łada pogoda dzisiaj nie?
Lilka:*wszech ogarniająca nerwica*
Ja:Także kom bez ładu i składu ale czekam na kolejny rozdział.
Lenox:On zdecydowanie za dużo wie.
Ja:Tak to już wiemy. Tak jak mówiłam czekamy na kolejny rozdział.
Jenny: Spoko Lenox usuwanie pamięci to dla nas bułka z masłem ^^ *patrzy na Jacka* Nie obchodzi mnie co Alter próbuje zrobić w ludzkim świecie ^^
UsuńAlter: *uśmiecha się obłąkańczo*
Ja: W głowie mam obecnie chaos (jak zawsze), a i Alter przypomina Śnieżkę >.<
Jenny: *wachluje się gazetą* Gorąąąco. Gdzie basen i lód?! A właśnie Lila idziesz z nami na basen do Teradów? ^^
Harumi: *męczy się z wężem ogrodowym* Czekaj, bo coś mi nie idzie.
Izumi: *nieświadomy stoi na wężu*
Harumi: Złaź, idioto!
Yuka: *jak zawsze cała w farbie i z rozczochranymi włosami* Uznam to za komplement, Jack :D *pada plackiem na leżak*
Ja: Dzień lenia, a ja kroku zrobić nie mogę ;-; buuuu!
Jack:No przecież...
UsuńLilka:A ze mnie Kruk chyba chce zrobić złą królową bo każe mi sie przeglądać.*chichocze pod nosem z Izumiego stojącego na wężu* Nie dziękuje za propozycje to nie jest dobry pomysł żebym tam wchodziła.
Jack:*uśmiecha sie czarująco* prosze bardzo...ona jest nawet urocza w swej głupocie.
Ja:Ja powinnam sie uczyć z Geo.
Jack:Wczoraj mówiłaś to samo.
Ja:*wpatrzona w sufit* wiem
Yuka: Jak ci rzucę sztalugą w łeb to dalej będę urocza?
UsuńJenny: Moja szkoła *dumna jak nigdy*
Izumi: *zostaje brutalnie zrzucony z węża przez siostrę*
Ja: Właśnie, Kruk jak rozdział? ^^
Jenny: A ty się uczyć nie powinnaś?
Ja: Nie mam już z czego :D
Jenny: Dlaczego nie, Lila?
Jack:Co tak ostro?
UsuńJa:Jedna scena został do napisania ale jakoś to idzie opornie. A co do nauki to myślałam że: Jesteśmy wolni możemy iść a tu babka z Geo wylatuje.
Lilka:Bo nie.
Jenny: Prosta odpowiedź.
UsuńYuka: Tylko pytam.
Ja: Takie suprise xD ja mam na razie spokój. Chyba.
Jack:Nie nie chciałbym dostać sztalugą. Zadowalająca odpowiedź?
UsuńJa:A niech ona idzie z tą niespodzianką -_-
Yuka: Rozumiem *idzie zaparzyć herbatę* Ma ktoś ochotę?
UsuńJa: Kruk wytrwasz to! Wierzymy tu wszyscy w ciebie.
Jack:Jak nie masz zamiaru mnie otruć to może skorzystam z propozycji.
UsuńJa:Mam nadzieję.
Jack:Ja już to widzę jak ona jutro przed lekcjami siedzi z książką i coś mruczy pod nosem.
Ja: Ty myślisz, że ja inaczej robię? Nauka rano to moja taktyka ^^i nawet mi wychodzi.
UsuńYuka: *stawia przed Jackiem parujący kubek* Proszę.
Kelly: Jenny porzyczysz tę książkę. Chętnie sobie ją poczytam. Wiecie co sok pomarańczowy kojarzy mi się jednoznacznie z Doji'm to damo tyczy się bagietek. Wanabe wyprowadziła się od rodziców. Gratulacje. Ej Alex!
OdpowiedzUsuńAlex: O co chodzi?
Kelly: *wyjmóję z wiaderka ośluzgłą ropuchę* Pocałuj może zmieni się w siężniczkę, a jak nie to ją zjesz takie żsbie udka.
Alex: Wolał bym nie...Po pierwsze to ropucha, po drugie ją dusisz, a po trzecie ja już mam księżniczkę po co mi druga?
Kelly: Ta będzie dla Alex'a.
Alex: Santa Maria serio myślisz, że do szczęścia mi trzrciej potrzeba?
Kelly: Krzyżuje ci jakieś plany?
Alex: Jak najbardziej tak daj nam spokój.
Kelly: Biedna żabcia...
Alex: Ropucha.
Kelly: Mniejsza. Alex cię nie kocha.*wkłada ropuchę do wiaderka* Choć dprawdzimy panicz Koncern ci pomoże a jak nie to pójdziemy do Yoyo. Bo on uważa że jest królem i chyba jeszcze nie wie co się z tym wiąże.*mówi jak dziecko do przytulanki*
Alex: Jenny teraz jesteś wolna i nic i nikt cię nie ogranicza więc proszę przestań. W życiu nie chodzi o to by być takimi jak inni lecz lepszymi a zabijąc niewinnych zniżasz się do poziomu ludzi którzy cię skrzywdzili...Jak się miewa moja wiosenka? Tęskniłaś bo ja bardzo.
Jenny: Jak ją znajdę *wskazuje na bałagan wokół siebie* Tort robiłam ^^
UsuńJa: 10...10...
Izumi: Truskawki ci zaszkodziły?
Ja: *oczy w słup*
Izumi: Mówiłem, że ta baba co nam je sprzedała to jakaś wiedźma >.<
Kyoya: Ashida jest tu jedyną wiedźmą.
Jenny: Mam nadzieję,że ta żaba Kelly będzie trująca -.-
Kyoya: Jaka żaba?
Jenny: Idź do Kelly.
Kyoya: Jebło?
Jenny: Ciebie za chwilę.
Alter: 1. Nie jestem Jenny.
2. No i?
Harumi: *opala się na balkonie ze słuchawkami w uszach*
Jenny: *przygląda się żabie* Skąd ją wytrzasnęłaś, Kelly?
Yuka: Od dawna z nimi nie mieszkam *ma podjarę jakąś nową rzeźbą*