wtorek, 26 lipca 2016

Rozdział 27: Złośliwość losu nie zna granic


   Yuka liczyła na spokojną nockę. O ile ciągłe zrywanie się i sprawdzanie czy w mieszkaniu Jenny pali się światło można tak nazwać. Nie było ich już pięć dni. Niepokoiła się.
 Miauuu. – Biała kotka – Sakura przymilała się do nóg swojej pani.
 Tak, wiem, że nic im nie będzie. – powiedziała zmęczonym głosem Yuka i podrapała kotkę za uchem. – Ale ucieszyłabym się gdyby wrócili. –  Podniosła ją i podeszła do okna.
   Na mistrzostwach było coraz gorzej. Wild Fang wyszło z grupy B i szykowało się do pojedynku z Gan Gan Galaxy. Tak, japońska drużyna o niezmienionym składzie znów wygrała swoją grupę. Były jeszcze dwie drużyny w półfinale, ale Yuka nie pamiętała, jak się nazywały ani skąd pochodziły. Jednak przez ciągłe opętania kierownictwo rozważało przerwanie mistrzostw. Wiele osób było już w szpitalach i nikt nie umiał znaleźć wytłumaczenia skąd się to wszystko bierze.
   Ale to nie to zaprzątało głowę młodej artystki. W mediach oprócz opętanych głośnym tematem była Alter czyli Mitsuki. Ciągłe fale morderstw z całego kraju. Policja nie miała znaleźć wspólnego czynnika dla ich wszystkich. Przypadkowe ofiary, miejsca, sposoby zabójstwa. Zupełnie jakby Mitsuki była w jakimś sklepie i brała na cel różnorodne produkty. Roześmiała się ponuro ze swojego porównania. Szum w mediach zrobił swoje i mocno wzmocniono ochronę. Nawet teraz widziała kilku mundurowych przechadzających się ulicą.  Demony też działały, ale Mitsuki po każdej zbrodni rozpływała się w powietrzu. Uciekała do innych wymiarów? Całkiem możliwe.
 Nya. – miauknęła Sakura, co znaczyło mniej więcej ,,zrobiła się niezła drama.”
 Tak... – Yuka odstawiła kotkę i odeszła do okna. Weszła do małej kuchni i pstryknęła guziczkiem od ekspresu. Zamknęła oczy, siadając na krześle.
   Rodzice nieustannie nalegali, by wróciła do domu.
 Samej w mieszkaniu? Zwariowałaś? Teraz krąży ten niebezpieczny morderca, a ty masz być sama? O nie! Wracaj w tej chwili. – ostatnio właśnie tak jej mama mówiła przez telefon.
   Yuka odparła, że sobie poradzi i rozłączyła się. A teraz miała wyrzuty sumienia. Nie umiała walczyć. Nie chciała być ciężarem dla przyjaciół. Ale jednocześnie nie umiała tak po prostu ich opuścić. Nie ma mowy! Wyciągnęła z torby paralizator. Na niewiele się zda, ale zawsze coś.
   Drzwi wejściowe uderzyły o ścianę. Nawet nie drgnęła. Doskonale wiedziała, że tylko jedna banda ma taki styl wchodzenia. Otworzyła oczy i ujrzała przyjaciół stojących tuż przed nią z szerokimi uśmiechami.
 No cześć. – powiedziała i ziewnęła.
 Jesteśmy, Yuka! – Izu wyskoczył i porwał ją w objęcia. – Tęskniłaś? – wyszczerzył się.
 T-tak. – wykrztusiła i pacnęła go w głowę. – Nie mogę oddychać!
   Największy optymista jaki kiedykolwiek istniał, posłusznie ją puścił.
 Ktoś tu się nie wyspał. – zauważyła Jenny.
   Yuka zmierzyła ich uważnym spojrzeniem. Byli ubrani normalnie, a nie jakby szli na Syberię. Kiedy oni wrócili?
 Opowiadajcie! – zarządziła i zabrała gorący kubek z kawą. – Ale chodźcie do salonu, tu jest trochę mało miejsca.
   Izumi został jako kreator kakao, reszta rozsiadła się wygodnie na małej kanapce, podłodze i parapecie. Właścicielka mieszkania usiadła w fotelu i wbiła wyczekujący wzrok w przyjaciół.
 No to...  Jenny zacięła się. – Kto ma ochotę przejąć tą cudną funkcję opowiadacza?
 Nie ma takiego słowa, geniuszu. – wytknął jej Patrick spod kanapy.
 W moim słowniku jest.
– Jest, dziewczynko – Alice pomachała telefonem. 
– Ha! Frajer! – Jenny wytknęła język.
 To może ja opowiem – powiedziała szybko Harumi, widząc, że szykuje się afera.
   Podczas opowieści najstarszej Izumi rozdał wszystkim kakao, potknął się o kota i wylał brązowy płyn na ścianę.
 To się wytrze. – rzucił i poleciał po ścierkę.
   Yuka niezbyt zwróciła na to uwagę, bo nowe fakty pochłonęły jej uwagę.
 Ale ładnie go Jenn nastraszyła. – rzekła nie bez satysfakcji, gdy Haru skończyła mówić i zajęła się napojem.
– Ma się ten talent.
– Twoja skromność bije po oczach.
 Wiadomo. – Jenny uśmiechnęła się szeroko. – A co z Alter i Wild Fang? – zwróciła się do Yuki.
 Cóż...  Artystka odstawiła kubek na stolik. – Alter bawi się w mordercę i zabija kogo popadnie.
 Zatraciła się. – stwierdziła Alice. – Dodatkowo wie doskonale, jak funkcjonuje wojsko i inni, bo była kiedyś Jenny.
   Yuka bezradnie rozłożyła ręce.
 A opętani i mistrzostwa? – Ashida nie zwróciła uwagi na rozważania Alice.
 Planują przerwać mistrzostwa, bo jest coraz więcej opętań. Jakimś cudem drużyny, które są w półfinałach, nie miały ani jednego styku z mroczną mocą.
   Jenny zmarszczyła brwi podobnie jak Haru.
 Nie podoba mi się to. – powiedziały jednocześnie.
– Mi też nie. – westchnęła Yuka. – Ale co zrobimy? A i Wild Fang wyszli z grupy, mają walczyć z Gan Gan Galaxy, które ma taki sam skład. – poinformowała towarzystwo.
   Jennifer mruknęła coś pod nosem.
 Jak przerwą te mistrzostwa przed tą walką, to narwaniec ich oskalpuje. – stwierdziła. – Jednak dobrze, że nic im nie jest. – W jej oczach pojawił się łagodny wyraz.
 Będziemy się zbierać. – Alice podniosła się. – Zbieraj się dziewczynko. – rzuciła do Patricka. – Musisz odwiedzić rodziców i rodzeństwo, nie?
 Kiedy mi się nie chcę! – jęknął szatyn.
 Nie jęcz i rusz cztery litery z parapetu! – oburzyła się Shirai. – Yuka jest pewnie zmęczona i ostatnie o czym marzy, to oglądanie twojej gęby! – Szarpnęła go za rękaw.
 Chyba twojej!
 Morda w kubeł!
 Ehhh – westchnęła Harumi i odciągnęła ich od siebie. – Pobijecie się jutro, ok? Teraz wracać!
 Muszę jeszcze sprawdzić co u taty. – powiedziała Alice. – Bo nie padł ofiarą Mitsuki, prawda? – spytała ze strachem.
   Yuka stanowczo pokręciła głową, na co blondynka odetchnęła z ulgą, machnęła ręką na pożegnanie i zniknęła.
   Po chwili niemal wszyscy rozeszli się. Została tylko Yuka i Jenny.
 Co teraz zamierzasz? – zapytała Wanabe, myjąc kubki.
   Jennifer oderwała wzrok od krajobrazu nocnego Tokio i przeniosła go na przyjaciółkę.
 W związku z czym?
 Wild Fang.
 Nie mam pojęcia. – Jenny splotła ręce na piersiach i odchyliła krzesło. – Powinnam przy nich być, by móc zapobiec opętaniu, ale sama nie wiem. Jest tyle spraw. Magowie i ich poszukiwania. Dodatkowo pamiętasz tą sprawę z książką, która rozdzieliła mnie i Alter?
   Yuka skinęła głową.
 Rozpadła się w proch.
 Co? – kubek rozbił się o podłogę. – Ups..
   Jenny machnęciem palcem przywróciła go do poprzedniego stanu i wróciła do historii.
 Tak po prostu, nie wiadomo dlaczego. – powiedziała.
 Dziwne. – mruknęła Yuka.
 Nie zapytasz co z Alter?
 Przecież doskonale wiem. – Wanabe obdarzyła przyjaciółkę wzrokiem wyrażającym ,,zbyt długo cię znam, by tego nie wiedzieć.” – Jeśli tknie kogoś, na kim ci zależy, to ją zniszczysz. Inaczej dasz jej spokój.
 Dokładnie.
   Przez chwilę milczały i wpatrywały się jeżdżące samochody. Jenny zerknęła na kalendarz.
– Walka półfinałowa odbywa się w Japonii czy Afryce?
 Japonii. – Yuka też spojrzała na kalendarz i zrozumiała, o co chodzi Jennifer. – Może nie będą się tam kręcić.
 Mam taką nadzieję. – westchnęła szatynka. – Nie lubię o tym mówić.
 Powiedziałabyś im? – zdziwiła się Yuka.
 Gdyby poprosili to tak. – przyznała Jenny. – To dziwne, ale im nawet ufam. Nie tak rzecz jasna jak wam, ale zawsze.
   Yuka rozpromieniła się i uśmiechnęła chytrze.
 Nawet Tategamiemu? – pisnęła, chichocząc. – O tym trzeba napisać w gazetach! Jennifer Ashida przyznaje, że lubi Kyoyę!
 Komuś tu farba olejna uderzyła do głowy. – Jenny pokazała dziewczynie język. – Akurat on jest wyjątkiem.
 A już miałam nadzieję  jęknęła z udawaną rozpaczą Yuka.
 No popatrz, popatrz. – szatynka wstała. – Muszę się zbierać i przygotować.
 Papa  Artystka mocno ją uściskała.

*****

   Złośliwość losu czasami potrafi naprawdę dobić. Nil i Kyoya szli akurat jedną z tokijskich ulic, gdy spostrzegli dziewczynę w białej sukni z wiązanką róż. W pierwszej chwili jej nie poznali, ale gdy odwróciła głowę, zobaczyli zielone oczy.
 Jennifer. – mruknął Kyoya.
   Dziewczyna otworzyła bramę i weszła na....cmentarz.
   Nil i Kyoya wymienili porozumiewawcze spojrzenie i poszli za nią. Dlaczego? Prawdopodobnie zaciekawiło ich kogo może tutaj ,,odwiedzać” Jenny.
   Przeszli przez rzędy różnych grobów. Zaczęło padać. Tategami warknął pod nosem i przyśpieszył kroku. W końcu stanęli za jej plecami. Usiadła na ziemi, zapaliła kadzidło, włożyła róże do szarego wazonu wbudowanego w grób i przemówiła.
 Czego chcecie?
   Drgnęli, na co obdarzyła ich zimnym spojrzeniem. Nie chciała ich widzieć. Stanowczo.
   Nil zerknął ponad jej ramieniem na napis na grobie.
 ,,Michael Ashida.”
   Pod napisem na takiej jakby kolumience stało zdjęcie przedstawiające młodego uśmiechniętego mężczyznę o czarnych włosach i brązowych oczach.
 Kto to? – spytał Tategami.
   Jenny spojrzała na niego z politowaniem.
 A jak myślisz, idioto?




 ~~~~~~~~~
Nie podsumuje, bo za chwilę planuje wstawić kolejny xD następny będzie nieco smutniejszy, ale cóż. Potrzeby fabuły. Tylko poprawię błędy. Heh, też dziś wlecę z dwoma rozdziałami. To pa! :D

3 komentarze:

  1. Jack:Co z tego że zaraz będzie kolejny rozdział my i pod tym skomentujemy.
    Ja: Ba. Będzie Wild Fang VS Gan Gan Galaxy. Jej!^^
    Jack:Wild Fang przegrają*kiwa głową*
    Ja: Trzeba być dobrej myśli.
    Lilka:Jak zwykle pieprzycie o głupotach. Alter poszła na zakupy i robi jakąś zupę z trupów a wy tu o zabawie. Ja nie wiem. Po za tym miałaś przystojnego brata Jenn.
    Jack:Akurat twój typ nie. Taki nieżywy. Ten to by nie zwiewał gdzie pieprz rośnie.
    Lilka:*strzela Jacka w tył głowy* Więcej szacunku. O zmarłym mówisz. Poza tym nie ładnie tak kogoś śledzić.
    Ja:Co z tego że sama też to robisz nie?
    Lilka:No właśnie.
    Ja:Dobry punkt widzenia na sprawę z perspektywy Yuki. Wiemy ja się czuje zwykły człowiek w tym wszystkim.
    Jack: Co chcesz miała paralizator. Przecież taką Suzuki to w trzy sekundy by powaliła.
    Ja:Oj tam czymś trzeba się bronić. Czekamy na kolejny rozdział XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Ten laptop to złoooo. *czeka aż zwolni się łazienka*
      Jenny: Chyba będę musiała wrócić do drużyny...
      Kyoya: Obejdzie się.
      Jenny: Jasne. Dzięki Lili *słaby uśmiech*
      Ja: Dlatego dałam ten rozdział. W końcu Yuka też jest bohaterką tego opowiadania ^^
      Jenny: Paralizator to ona ma od dawna xD
      Yuka: No przydaje się, nie?

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń