Pisk
fanek niósł się przez całe miasto. Zirytowana weszłam do B – pit. Tutaj też był
niezły tłum, ale lepsze to niż zastępy pustaków z kilogramem makijażu na
twarzy. Przecisnęłam się między bleyderami i cudem dotarłam do kasy. Jednak nie
było tam Madoki. W sumie mogłam się tego spodziewać. Zerknęłam na klapę, za
którą były schody prowadzące do pokoju napraw. Karteczka z napisem ,,zamknięte”
mówiła sama za siebie. Już chciałam wychodzić, gdy zostałam otoczona przez
tłumek dzieciaków.
– Mogę
autograf? – wypaliły jednocześnie.
Najchętniej
zrobiłabym jak Tategami i po prostu bez słowa wyszła, ale co mi szkodzi?
– Jasne.
– westchnęłam. – Tylko szybko, dobra?
– Tak! –
Dzieciaki skinęły głowami i ustawiły się w ogonek. Jedna dziewczynka wręczyła
mi zwykły długopis i poleciała na koniec kolejki. Niezła organizacja.
Mrucząc
standardowe ,,jak masz na imię?”, podpisałam około 20 kartek, zdjęć i nawet
rąk! Ogonek się skończył. Potrzepałam ręką dla rozluźnienia, oddałam
dziewczynce długopis i mogłam spokojnie wyjść, odprowadzana, o dziwo, życzliwymi
spojrzeniami.
– Jenny!
– Ledwo mój but dotknął chodnika, a już zostałam duszona przez Madokę.
– C-cześć. – wykrztusiłam. Pani mechanik niby taka niepozorna, ale mocny uścisk
ma.
– Dobrze
cię widzieć. – znad czubka głowy Madoki zobaczyłam Tsubasę, Gingę i rude włosy
Yuu.
– Ohayo - rzuciłam i uwolniłam z objęć szatynki.
– Co
robiłaś w B – pit, Jenn? – spytał Yuu, szczerząc się od ucha do ucha.
Szczerze?
Uwielbiam tego malca najbardziej ze wszystkich bleyderów z Dark Nebuli. Rudy
zawsze jest taki radosny, uroczy i co najważniejsze umie wkurzyć Kyoyę. Ciekawe
czy jest w jakiś sposób spokrewniony z Izumim?
– Tak
się przeszłam. – Wzruszyłam ramionami, także się uśmiechając.
– GIINGAA! – Masamune biegł w naszą stronę, wymachując jak szalony hamburgerem. –
Mają zniżkęęę!
– Nie
gadaj! – ucieszył się Hagane. – Już idęęęę! – I została po nim chmura pyłu.
– Jakbym
widziała Benkeia. – mruknęłam.
– Wieczne żarłoki. – dorzuciła Madoka, po czym razem ze swoją różową walizką
wbiła do środka. Za nią powędrował Tsubasa. Yuu pomachał mi na pożegnania.
Odmachałam mu i ruszyłam w dół ulicy.
– Jenny!
– krzyknął Tendo. Odwróciłam głowę. – Nie mamy zamiaru przegrać!
Pokazałam
mu uniesiony kciuk. Ciekawe, jaka będzie ich reakcja, gdy już Wild Fang oficjalnie ogłosi, że nie jestem z nimi?
Poczułam uścisk w sercu. Będzie mi trochę przykro. Przyzwyczaiłam się do bycia
w drużynie, ale co zrobić? Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Mój
telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomość od nieznanego numeru o
treści ,,Opętania są dalej, więc to nie ty. Możesz wracać.”. Zrozumiałam przekaz. Czyj to numer? Kaito?
Zapisałam taką nazwę, schowałam komórkę i nieco żywszym krokiem poszłam w
kierunku sali, gdzie zawsze się spotykaliśmy.
Drzwi
zapoznały się bliżej z mym butem. Pusto! Rozejrzałam się dokładniej. Byli tu.
Wskazywały na to choćby okruchy na jednym ze stolików i ślady butów na zakurzonej
podłodze. Będą tu dziś czy już po spotkaniu? Na odpowiedź nie musiałam długo
czekać. W oddali zamajaczyła mi sylwetka Demura.
– Demur!
– Podbiegłam do chłopaka. – Hej!
– Ooo
cześć Jenny. – powiedział nieco zaskoczony. – Co tu robisz?
– Wracam
do gry. – odparłam, opierając ręce na biodrach.
– Wracasz? Dobrze słyszeć. – Uśmiechnął się, ale po chwili przeraził. – Ale Kyoya....
– Nie
przejmuj się nim. – mruknęłam. – Jego zdanie mam w nosie, a nawet głębiej.
Trochę
rozluźnił się na te słowa, lecz ciągle był niespokojny. Jeśli celem narwańca
było zastraszenie reszty drużyny pod moją nieobecność, to z Demurem wyszło mu
niemal perfekcyjnie. Uśmiechnęłam się kpiąco. Irytujący, drący mordę wodorost.
Niech nie liczy, że tak łatwo dam się wykopać.
– Chodźmy. – powiedziałam do Demura.
– Gdzie?
- Jak to
gdzie? – Uderzyłam pięścią w wewnętrzną stronę dłoni. – Przywitać się z
Tategamim!
– Jenny,
ja naprawdę nie uważam tego za dobry pomysł. Wiesz, gdy odeszłaś, Kyoya był
wściekły i ciągle mówił, że się z tobą policzy. My mu próbowaliśmy powiedzieć,
że to nie twoja wina, taką dostałaś misję i tak dalej, ale nie chciał nas
słuchać! – słuchałam relacji Demura z rosnącym zdumieniem. Głównie dlatego, że
nigdy chłopak nie mówił tak długo. – A teraz jak go zdenerwujesz i nawet nie
zaprzeczaj, że tego nie zrobisz! Ja cię dobrze znam. – Pogroził mi palcem.
Uniosłam brwi i parsknęłam śmiechem na ten gest. – Wracając, jak go
wkurzysz, to będziemy musieli was rozdzielać, Kyoya może się nie zgodzić na twój
powrót i będzie afera!
– Proszę, proszę. – Zatrzymałam się wpół kroku i stanęłam twarzą w twarz z Demurem
Znaczy się twarzą w klatkę, bo jestem od niego sporo niższa, gdy afro się nie
garbi. – Nasz łagodny Demurek wreszcie się otworzył na świat! – Trzepnęłam go w
ramię. – Brawo, kolego! Tylko jeszcze przestań być takim milczkiem przy
narwańcu, a będę wniebowzięta! – obdarzyłam go promiennym uśmiechem i
ruszyliśmy dalej.
– Dzięki. – szepnął.
– Nie ma
za co.
Nagle przed
nami pojawił się Mistyczny Krąg. Przymknęłam oczy, bo światło było zbyt mocne i
ruszyłam dalej. Nil mamrotał coś pod nosem, przez co nie zwrócił na mnie oraz
Demura uwagi.
– Jak
wzmocnić Horusa? – usłyszałam.
Przystanęłam.
Ciężko trenują. Spojrzałam na Horuseusa. Mistyczny Krąg był silniejszy, czułam
to. W tym roku w końcu mamy okazję zdobyć mistrzostwo. A narwaniec znają życie,
znów wszystko rozwali. Chyba, że...
– Wróciłam, Nil! – wydarłam się Egipcjaninowi prosto do ucha.
Najpierw
spojrzał na mnie nieprzytomnie i zamrugał kilka razy. Potem w jego oczach
pojawiło się zrozumienie.
– Jennifer. – mruknął i odwrócił głowę.
Taa, po tym
spotkaniu na cmentarzu był trochę zdezorientowany. Trudno! Powinni się już
przyzwyczaić, że nie jestem taka, jak im się wydawałam przez ten cały czas.
Kurde, to nie jest żadna telenowela al’a ,,Moda na sukces” czy ,,Klan” tylko
życie! A w życiu zdarzają się kłamstwa, ucieczki i ludzie noszący przez całe
życie maski. Zdarzają się nawet częściej niż byśmy tego chcieli.
Potrząsnęłam
głową, widząc, że za chwilę zacznę się zmieniać w filozofa. Artemis gdzieś w
głębi mojego umysłu westchnęła z politowaniem. Zignorowałam ją.
– Tak,
to ja we własnej osobie. – Olałam jego minę i znów zwróciłam się w stronę
Horuseusa. – Wzmocniłeś swój atak.
– Tak,
chociaż łatwo nie było. – powiedział już normalnym tonem. Odetchnęłam z ulgą. –
Wracasz do drużyny, nie?
– Yhym. –
przytaknęłam.
Dobra,
obskoczyłam tą dwójkę. Teraz zostało mi najgorsze....medna społeczna, wodorost,
narwaniec, ameba czyli w dwóch słowach Kyoya
Tategami. Na myśl, że znów muszę słuchać jego darcie mordy i warczenia
na temat jaka to jestem zła, robiło mi się gorąco i czułam potrzebę uderzenie
czegoś lub kogoś (najlepiej ameby).
– Gdzie
jest Kyoya? – spytała, jak się okazało po sekundzie, niepotrzebnie. W
okolicach hangarów pojawiło się potężne, zielone tornado.
– No to
ruszam. – Machnęłam do chłopaków na pożegnanie i niechętnie powędrowałam na
spotkanie z liderem Wild Fang.
W
połowie drogi przypomniałam sobie o Benkeiu, ale on pewnie będzie z Kyoyą,
wychwalając pod niebiosa jego niesamowite ataki. Życie byłoby takie proste,
gdyby narwaniec nie był liderem drużyny. Ale z drugiej strony był legendarnym.
Jego moc mogła się przydać. I tak sobie rozmyślając, jaki to los jest dziwny, że
wybrał taką mendę na legendarnego, weszłam na teren dzikiego kotka,
przepraszam, lwa.
Jak
przewidywałam Benkei wiwatował i wykrzykiwał co chwilę nieśmiertelne ,,Kyoya –
san!” Przewróciłam oczami i weszłam w sam środek przedstawienia. Przy okazji
uniknęłam beczki, którą ,,przypadkowo” nasłał na mnie narwaniec. Tategami
popatrzył na mnie wrogo, a ja uśmiechnęłam się kpiąco. Zapadło milczenie.
– Czego
chcesz? – spytał Tategami, łapiąc beya.
– Tylko
ci powiedzieć, że wracam do drużyny. – odparłam, zaplatając ręce na piersiach.
– A kto
ci pozwolił? – warknął. Zaczyna się...
– Nie
potrzebuje niczego pozwolenia. Sam powiedziałeś niedawno...jak to było? Twoja
siła jest potrzebna w drużynie? Jakoś tak. – Pokiwałam głową. – Małe, biedne
lwiątko.
– Miałem
szczerą nadzieję, że cię więcej nie zobaczę. - mruknął.
– Ja
również. – westchnęłam. – Co to za zmiana? Myślałam, że będziesz się darł.
– Do
twojego móżdżku nic nie dociera, więc nie będę sobie języka strzępił.
– Ja
przynajmniej mam mózg, amebo. – Usiadłam na jednej z beczek. – Co powiedzieliście
w WBBA, kiedy zniknęłam?
– Nil i
Demur uparli się przy wersji, że miałaś sprawy rodzinne. – powiedział znudzonym
tonem, przyjmując pozycję ,,patrzcie, jaki jestem łaskawy, bo na to pozwoliłem”.
Aż mnie korciło, by potraktować go kataną. – I WBBA to łyknęło.
– Spoko.
– Zeskoczyłam z beczki. – Tyle chciałam wiedzieć. Nara
– Będziesz jutro walczyła?
– To chyba
wiadome. Jest szansa na mistrzostwo.
– I znów
przegrasz z Tsubasą? – spytał z drwiną.
Posłałam
mu uśmiech pełen jadowitej słodyczy.
– Cóż ty
pewnie znów rozpieprzysz walką drużynową. – stwierdziłam.
– Tym
razem załatwię Gingę za pierwszym razem. – wycedził, zaciskając pięści. – Nie wtrącaj
się do tego, dotarło?!
Odeszłam
bez słowa. On naprawdę myśli, że się go posłucham?
****
Dziewczyna
biała jak śnieg leciała na swych czarnych skrzydłach nad Kioto. Wiatr szarpał
jej czarne włosy i czerwony kaptur. W
końcu przystanęła na jednym z dachów wieżowców.
– To
odpowiednie miejsce. – stwierdziła i przeciągnęła się.
Do paska
czarnych rurek miała przypiętą najzwyklejszą siekierę. Chyba już wiecie, kto to jest? Mitsuki zachichotała piskliwie. Och, jak ona lubiła to uczucie, że za
chwilę znów będzie mogła słyszeć przerażone wrzaski i czuć woń krwi. Zeskoczyła
z dwudziestopiętrowego drapacza i wylądowała w ciemnym zaułku. Zrzuciła kaptur z
głowy, ukazując przesiąknięte obsesją, płonące czerwone oczy. Wmieszała się w
tłum, rozglądając się za kimś, kogo by mogła pomęczyć. Widziała policjantów i
miała ich w nosie. Ludzie odsuwali się widząc siekierę, ale niektórzy brali ją
za cosplayerkę. Głupcy.
– Czy ta
broń jest prawdziwa? – Drogę zagrodziło jej trzech policjantów. – Jeśli tak, to
proszę ją oddać i idziemy na komisariat.
Mitsuki
zrobiła zasmuconą minkę.
– Skoro
pan tak mówi. – Uniosła rękę z siekierą w dłoni. Jeden z policjantów
chyba dostrzegł, co się święci, ale nie zdążył uciec. O nie. Ona na to nie
pozwoli.. – To ją sobie weź!
Jego
mina, gdy ostrze zagościło w jego szyi była przecudna. Taka przerażona! Zaśmiała
się, zrobiła obrót i trafiła następnego. Wrzaski tłumu brzmiały jak chór głosów
piekielnych. Zaczęła się śmiać. Padły strzały. Podskoczyła i zabiła tych, którzy
ośmielili się jej przeszkodzić. Zabawa trwałaby dłużej, ale dostrzegła magiczne
kręgi. Musi się zbierać. Wyciągnęła siekierę z jakiegoś trupa i teleportowała
się jak najdalej stąd.
Wylądowała
w jakimś ciemnym zaułku w kompletnie nieznanym jej japońskim mieście. Zaułek
był pusty, więc cisnęła siekierę w mrok i wyszła ulicę. Ciągle miała krew na
twarzy i bluzce, ale nie przejmowała się tym. Potrzebowała nowej broni. Chciała
by jej zabawa trwała jak najdłużej, a do tego potrzebowała nowych narzędzi.
– Mitsuki – san. – usłyszała. Uniosła głowę. Przed nią stała osobnik w czarnym
kapturze narzuconym na głowę.
Mogła tylko stwierdzić, że jest mężczyzną. Nic
więcej nie wyczuwała.
– Czego?
– warknęła. – Śpieszę się. – Odepchnęła go i ruszyła dalej.
– Nie
interesuje cię, skąd znam twoje imię? – zawołał za nią.
Prychnęła
niecierpliwie. Irytująca przeszkoda.
– Zniszczenie. – szepnęła.
Wybuchu
i zaskoczony okrzyk upewniły ją, że zniknął.
– Mitsuki – san, jesteś okropna.
Spojrzała
tylko na niego chłodno. To nie człowiek. Że też akurat w trakcie jej zabawy
trafiła na dziwacznego osobnika. Machnęła dłonią, w której pojawił się rzeźnicki
nóż.
– Bez
nerwów. – Uniósł ręce w geście poddania się.
Alter
miała dość. Krwista aura pochłonęła ich dwójkę.
– Nie
lubię przeszkód. – powiedziała i zachichotała. – Mam nadzieję, że mi szybko nie
zdechniesz!
– Chciałem ci tylko zaproponować wstęp do naszej grupy.
– Grupy?
– Tak! –
zakapturzony chciał wykorzystać moment, gdy Mitsuki nie próbowała go zabić. –
Wiemy, że nienawidzisz ludzi i chcesz ich zabić. W naszej organizacji mogłabyś
to robić, ale...– przerwał mu jej piskliwy śmiech.
– Grupa?
Organizacja? – powiedziała szyderczo. – Nie interesuje mnie coś takiego. – jej głos
stał się mroczny. Czaiło się w nim szaleństwo. Tak samo w oczach i całej
postawie Mitsuki. – To moja zabawa. Moja własna! Będę się bawiła z tymi
ludzkimi śmieciami, aż nie zniszczę ostatniego! – Uśmiechnęła się szeroko i
potrząsnęła głową. – Kocham to! – Na jej policzkach pojawiły się rumieńce, a nogi
zaczęły dygotać. – Kocham słuchać wrzasków tych robaków i widzieć, jak ulatuje z
nich życie. – Odchyliła głowę do tyłu i zaczęła się śmiać oraz drżeć jak przy
napadzie dreszczy. Nagle zesztywniała i spojrzała z wściekłością na mężczyznę. –
A wy chcecie mi to odebrać...Niewybaczalne! – syknęła. – Giń!
Zakapturzony
znikł. Pozostał po nim tylko skrawek płaszcza. Mitsuki wzięła go do ręki i
zacisnęła dłoń. Ma rywali?
Ohayo ^^
Ryuga: Ej wskrześmy Rago i zróbmy test na ojcostwo.
Mitsuki: Phy, żaden marny człowiek nie mógł być moim ojcem.
Harumi: Alter ego wgl mają rodziców?
Izumi: Chyba tak.
Jenny: Ale Alter powstała gdy miała 15 lat.
Izumi: No to nie.
Ja: Super dyskusja.
Jenny: Bo nasza ^^
Ja: Gasai Yuno *.*
Jenny: I wiadomo skąd masz inspirację.
Ja: Akurat nie z niej xD mam z prawdziwego rodzeństwa ^^
Ekipa: *podejrzliwy wzrok na Haru i Izu*
H&I: To nie my!
Ja: Tu też trzeba zrobić serię: Angel na ruskich stronkach.
Kyoya: Nawet się nie waż. Już mi Ashida starczy -.-
Wild Fang: Znów się zacznie.
Ja: Życie xD
Odmeldowujemy się ^^
Ja: *zbiera wenę na kom*
OdpowiedzUsuńEkpia Vanessy: *umierają ze śmiechu po przeczytaniu pierwszej głupawki któa napisała Autorka*
Ja: W sumie za rozdział do Kelly powinnam się wziąść...
Kelly: *zwija się ze śmiechu*
Ja: Hmm dam rade cos nabazgrać... Widzę że przynajmniej tobie udało sie rozdział napisać xD Ale u mnie twoja motywacja coś zdziałała i też coś nabazgrałam xP I stworzyłam tego bloga omg! xD Dobra lece do siebie coś napisać.
Kelly: Psyyychiatra potrzebny od zaraaaaaz! Phaha xD *zlatuje z łóżka*
Ja: No to ten... Czekamy na next! U Jen u Jess i u Meg ;D
Wolololo ale zarabisty fajny nowy nagłowek! :DDDDDD
UsuńJa: Robiony w nocy, ale dziękuję xD
UsuńJenny: Bo ty nie masz lepszych zajęć o 1 w nocy.
Ja: No nie mam xD
Izumi: Trojaczki i każda znana przez Nesse.
Ja: Mistrzyni motywacji *aura dumy*
Jenny: *strzela w komary fioletowymi promieniami*
Ja: *zabija trzeciego robala* Jennyyyyyyy! Chodź tu do nas z tymi promieniami!
UsuńKelly: *wpada na łóżko* Co za idiota wyłączył światło!?
Ja: Ale i tak zarabiscie wyszlo.... *czai sie na komara*
Ja: U nas były tylko dwa ^^
UsuńIzumi: Boś geniuszu okno otworzyła.
Ja: Bo mnie te ptaki wkurzają -.-o pajączek.
Harumi: Może Anitka co?
Ja: To było dawno i nieprawda.
Jenny: Już idę *spada z kanapy&
Ja: Gdzie jest Muszka???????
UsuńKelly: *doczłapuje sie do światła* Ze kto?!
Ja: No moja owadożerka! *zabija muszkę*
Kelly: Lepszego imienia nie było?
Ja: *wybiega do kuchni*
Kelly: Jak jakiś pająk bd to Vanessa na zawał zejdzie.
Ja: *z kuchni* Kellyyyyy!!!!!! Pająąąąąąąąąąąąąąąąk!!!!!!!!!!! *wraca do pokoju z prędkościa światła razem z Muszką i stawia ja na biurku* No, jedz te muszki.
Ja: *łamie sobie głowę nad rozdziałem* Ja go w życiu nie skończę.
UsuńJenny: Jak napisała 200 słów tak zostawiła na 2 dni.
Ja: Życie.
Jenny: Owadożerka? o.o
Czytałam ten rozdział i się śmiałam i nie wiem z czego XD
OdpowiedzUsuńJack:Zacznijmy od tego że ty wybuchasz śmiechem w tedy kiedy nikt się nie spodziewa.
Ja:Co ja na to poradzę.
Lilka:Święte słowa: Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Zmora:Czy ty robaku masz zamiar chodzić od domu do domu i po prostu tak ich wybijać?
Lilka:Morda kapciu. Ja się cieszę bo Demur się otworzył. Teraz to pewnie mi nawtyka.
Jack: Nie zdziwił bym się a wracając...Jenny rozdaje autografy. No proszę a w czerwony dywan zainwestowałaś?
Lilka:Niema to jak Jack.
Jack:No chyba.
Lilka:*wywraca oczami*No to szykują się walka z Gangiem Albanii.
Jack:Przegrają.
Ja:Dobra dobra zobaczymy co tam się urodzi.
Lilka:Nic dobrego. Mam swoje przeczucia.
Jack;Tak też mi coś tu nie pasuje. I ten SMS od Kaito...jeśli w ogóle był od niego.
Lilka:Dobra koniec tych rozważań. Nil wzmocnił atak, Demur się trochę otworzył, Buc jak to Buc drze się w koło "Ginga!". A Masamune to jakiś mój krewny.
Jack:Nawet nie zaprzeczę. Z pewnością jesteś spokrewniona z tym pajacem.
Lilka: Lepszy on niż ty.
Jack;Ale mnie to zabolało. Żebym się nie wykrwawił przypadkiem.
Ja:Dobra kończymy. Czekam na next.
Jack:A twój?
Ja:Moje rozdziały to jak niespodzianki. Nigdy nie wiadomo kiedy się pojawią. To czekam na next.
Mitsuki: Mam zamiar ich wybić. A zabawa może być różna, prawda?
UsuńJenny: *przewraca oczami* Nie Jack, wolę kolor czarny.
Ja: Kto jest w ciąży?
Izumi: Co? xD
Ja: No bo Kruk coś mówiła, że się urodzi ;-;
Jenny: Ty rusz swe 4 litery, bo za chwilę musisz wyjść.
Ja: Ja zdążęęę.
Jenny: *stuka butelką o stół*
Kyoya: ?
Jenny: *rzuca mu butelkę która okazuje się colą*
Kyoya: *cały w słodkim napoju* ASHIDA!
Jenny: Jakim cudem ty jeszcze głosu nie straciłeś? -.-
Ja: Wiecie...Mitsuki to chyba inna wersja mnie xD
Jenny: My to wiemy od dawna. Też dziś latałaś z nożem.
Ja: Bo mi szynkę ukradli ;-;
Jenny: A to jak dostałas szału i mówiłaś, że wyt *unika Sprita*
Ja: Pysk -.-
Jenny: Słyszałeś Kyoya?
Kyoya: U_U
Jenny: Tak! Stracił głos *.*
Kyoya: Nie licz na to idiotko.
Jenny: Kurwa.
Izumi: Kultura przede wszystkim.
Jenny: No ba. Widzę, że wy macie jakieś teorie O.o
Zmora: Rób co chcesz.
UsuńJack:Moja droga my zawsze mamy teorie. A co do ciąży to na tym pokładzie jest tylko jedna przy nadziej i jest to Czarna.
Lilka:No jasne.
"Jenny: *przewraca oczami* Nie Jack, wolę kolor czarny. "
Lilka:Ja też! Po za tym ja często myślę że Zmora opętuje Kruka i dlatego ona tak się na nas wyżywa.
Ja:Przecież ja się na was nie wyżywam.
Lilka:Oczywiście tylko piszesz dziwne rzeczy.
Jack:Bo ona jest dziwne.
Ja:Niedzwniejsza niż ty.
Jack:Z pewnością bijesz mnie na głowę.
Ja:Nie zaczynaj.
Lilka: Walka! Walka! Walka!
Ja & Jack: NIe-_-
Lilka:To nie.*zezuje na Kyoye* Wiecie co tyle od niego odpoczęłam a on znów się pojawia.
Ja: *pije Sprita z rana* Dziś to był odpał.
UsuńJenny: Nic nie mów. Twój śmiech dalej mi rozbrzmiewa w głowie. Piątką, Lila! *wyszczerz na pół twarzy*
Harumi: Jaka szczęśliwa.
Izumi: Bo ma osobę w luj do niej podobną.
Alice: Sabrinę?
Izumi: Ty odłóż ten płyn do naczyń, bo głupiejesz.
Patrick: To już dawno. *unika talerza* Też cię lubię.
Ja: Lila, przecież ty teraz do nich wracasz...oj będzie rzeź.
Nil: Wild Fang znów stanie się...głośne.
Jenny: Jaki ładny eufemizm od: wkurwiające. Masz talent, Nil
Lilka:*wybucha śmiechem i przybija piątkę z Jenn* Oj dzieci już widzę jak tam wracam. Poza tym to będzie szybka akcja. Wchodzę, zabieram kota i wychodzę. I tyle mnie widzieli. czyli będą mieli ciszę jeśli przebywanie w towarzystwie pana warczę na wszystko można nazwać spokojem.
UsuńJack:Tak niema to jak się zaczadzić płynem do mycia naczyń...albo do mycia szyb. Nie Kruk?
Ja:Nie przypominaj-_-
Izumi: Ja już widzę tą walkę z Gan Gan Galaxy.
UsuńJenny: Ja mam plan.
Kyoya: Masz się nie wtrącać.
Jenny: Bo ty dużo możesz, narwańcu. Wiesz Lila na takich jak on to tylko rozwiązanie: z buta wjeżdżam, wpierdol sprzedam i wychodzę . Pół życia tak robię.
Nil: I ja się dziwię, że cię ścigali w niektórych miastach.
Jenny: było trzymać rączki przy sobie.
Kyoya: Widać, że ślepi.
Jenny: Jak twoje fanki. Ej, ale zauważyłeś jakie są one do ciebie podobne? Ty głupi, one też. One drą ryja, ty też. Jedna wielka rodzina! Zabić to mało.
Kyoya: *żyłka mu drga*
Jenny: Oj.
Ja: Zaczadzić można się wszystkim xD
Lilka:Ty tam Bucu na nią nie warcz bo jak dziewczyna ma plan to trzeba go wysłuchać a nie warczeć.
UsuńJa:Już się nie mogę doczekać tej walki. Poza tym ja już to widzę Lilka się czegoś dowiaduje a potem próbuję zabić Kyoye.
Lilka:Jesteś chora. Masz to wszystko usunąć i to już.
"Jenny: Jak twoje fanki. Ej, ale zauważyłeś jakie są one do ciebie podobne? Ty głupi, one też. One drą ryja, ty też. Jedna wielka rodzina! Zabić to mało."
Ja:*kaszle*Nie no dzięki. Potraktuję to jako komplement-_-
Jack:Ale nie zaprzeczysz że mordę to ty potrafisz wydrzeć.
Ja:Jak mam powód*patrzy znacząco na Jacka*
Lilka:*wielkimi oczami patrzy na Kyoye* Coś ci się rusza na czole O.O
"Ja: Zaczadzić można się wszystkim xD"
Ja:Potwierdzam XD
Jenny: To pozostałości po mózgu, Lila *zwraca się do Kyoyi* Kruk mi chodziło o fanki z anime a nie o ciebie ;-;
UsuńIzumi: Jaka morda.
Jenny: No po prostu Tategami.
Kyoya: A-S-H-I-D-A.
Jenny: Brawp, umiesz przeliterować moje nazwisko.
Izumi: Nil, Demur, ale przynajmniej macie darmową komedię xD
Nil: Gdybyś o 4 rano usłyszał jak się na siebie drą to też byś przestał się śmiać.
Jenny: Kazał mi trenować, a *kopie Kyoę w nogę* on jako jedyny go potrzebuje.
Ja: Akurat w kwestiach treningów nie można mu nic zarzucić. On trenuje więcej niż...tak chińska drużyna, zapomniałam nazwy xD
Patrick: Typowe.
Ja: Pysk.
Ja:Dobra dobra ja i tak tego do siebie nie biorę XD
UsuńJack:To poco zaczynasz?
Ja:Jakoś tak XD
Jack:Przeliterowane nazwisko kojarzy mi się z Alkaidą.
Lilka:Dobrze że tam w domu ciszy nocnej nie zakłócał.
Ja:Etam. Skleroza nie boli.Pewnie ci się przypomni jak nie będzie ci to potrzebne.
ja: Wheng yu zong czy jakoś tak xD
UsuńJenny: *strzela facepalma*
Ja: Cholerna mucha -.- ja mam z nią niby spać w pokoju. Nie ma mowy *idzie po dezodorant*
Izumi: Będziesz wojowała z muchą o 12 w nocy?
Ja: Tak, bo to moja ziemia.
Jenny: Jakiej ciszy? xd
Patrick: Czy ktoś jeszcze coś ogarnia z pierwszym razem.
*cisza*
Patrick: *wzdycha* Tak myślałem
Ja:Aaaaa to wiem o co chodzi XD
UsuńJack;Cud.
Ja:Muchy to zło. Oprócz mojej przyjaciółki która ma tak na nazwisko i jest siostrą Szymona na którym wzorowany jest Jack. Ogólnie idea rodzeństwa wzięła się od nich XD Na początku miała być sama Lilka ale stwierdziłam że to by nie było to samo.
Jack:blog beze mnie to już by nie był ten sam blog.
Ja: Oczywiście.
Lilka: Ciszy nocnej. W domu. Takim w Rock Sity. W którym przebywałam. I Buc też. Jak teraz o tym pomyślę to to jest dziwne.
Jack:*patrzy na Patricka*Co ty Czarna w nim widziałaś?
Lilka:...
Jack:Nie uzyskam odpowiedzi?
Lilka:...
Jack;Jaka szkoda. Przynajmniej wiemy jak cię zatkać.
Jenny: My sobie z siostrami zadajemy pytanie co w gościu i wyglądzie Hydrona widzą laski.
UsuńJessica: Ja dalej nie wiem.
Megumi: Ja też.
Jenny: Zagadka roku.
ja: *brew jej drga* Jebane stworzenie. Zabije ja u wyrwe nóżki *macha książka*
Jenny: Rozrywkowa noc się zapowiada.
Ja: :-; kuzwa jak ona ogarnęła że może wejść przez dziurkę od klucza? !
Jenny: Mądrzejsza od narwanca
Lilka:Chomikowa mordka tyle powiem.
UsuńJack:Najwidoczniej coś widzą. Ale ten cały Hydron to frajer jest.
Następna co chce się znęcać na stworzeniem. Sky jak była mała to łapała myszy a potem je torturowała. Złapała, wypuszczała i znów goniła i maltretowała.
Sky: Byłam młoda i głupia :3
Jack:A teraz jesteś stara, zdziczała i zarozumiała.
Jack:Mam to po właścicielu.
Jack:Taa. Moja szkoła.
Ja:Kazałam takiej Karolinie, mendzie, wężowi łysemu jadowitemu mojej kochanej wariatce(z naciskiem na kochanej) wchodzić przez dziurkę od klucza jak do mnie przychodzi bo inaczej jej nie wpuszczę.
Jack:Ach Kruk ty jajacarzu. Żebyśmy trupem nie padli ze śmiechu.
Ja:Mam specyficzne poczucie humoru. Co poradzę?
Lilka:To już wiadomo po kim to wszyscy to mamy a przede wszystkim Zmora.
Ja: Chomiki *.*
UsuńJenny: Gryzonie i tyle.
Ja: Odczep się Jack, mogę robić co chcę.
Jenny: Czyli mordować muchy.
Ja: a żebyś wiedziała U_U
Izumi: Będzie foch.
Ja: Fochy to strzela Jess xD
Jessie: Raz strzeliłam.
Spectra: Taaa.
Jessie: -.-
Ja: Moment...wypad z koma!
J&S: *wychodzą*
Jenny: U nas czarny humor lubią wszyscy oprócz...yyyy xD
Lilka:Chomiki są słodkie.
UsuńJack:A czy ja ci Angel zabraniam?
Ja:Ta niema to jak czarny humor.
Jack: Taa. Czarna jedzie po całości czasem.
Lilka:Ja tylko tak jadę.
Ja:*czyta książkę i wyzywa taką jedną*
Jack:Zaraz się zacznie.
Ja: *śmieje się jak opętana*
UsuńJenny: Ruskie stronki źle na nią działają.
Izumi: Nom...ale było warto.
Jenny: Nie ;-; jak zacznie szukać z beyblade to jadę na wakacje!
Ja:Ruski to zło i opętuje.
UsuńLilak:Kruk ostatnio czegoś szukała to się pośmiałam nawet.
Jack:Niech ktoś ją kopnie.
Ja:Sam się kopnij.
Lilka:Ja mogę to zrobić.
Ja:I wszyscy przeciwko mnie.
Lilka:Życie.
Jenny: Angel już opętał.
UsuńJa: Skąd ja to znam *zarąbała sok z lodówki*
Izumi: Złodziej.
Ja: Odezwał się
Jack:Niech się dziewczyna napije.
UsuńJa: Próbuję wymyślić nazwę stacji radiowej.
Lilka:Radio Kretyni!~
Ja:No chyba nie-_-
Jack:Ty widzisz która godzina.
Ja:Nie muszę patrzeć moje oczy same mówią że chcą spać.
Lilka:Idę pod pociąg.
Ja:Jeszce nie dzisiaj. Wracaj.
Lilka:Dobra.
Ja" Radio czarnej xD
UsuńJenny: A my radośnie o 1 w nocy siedzimy w internetach xD
Ja: *już śpi*
Jenny: Serio? Eh kończymy na dziś.
Jack:Jestem za.
UsuńLilka: Ja nie.
Ja:Oj tam jebnie się pierwsze leprze z brzegu i jakoś to będzie.
Lilka:Radio Atom.
Jack:Albo Głos Ameryki.
Ja:Jest takie. Ale co tam. XD Albo Kraina Grzybów co Angel?*odchrząkuje*Dzisiejszy wywiad przeprowadzimy z upiorną wiewiórką XD
Jack:Szajba.
Lilka:Szajba t o dopiero będzie.
Ja: Nieeee, nigdy więcej! *wyposaża się w patelnię* Trauma jebana.
UsuńJenny: Angel, odłóż to.
Ja: Nie -.- ta wiewiórka na mnie poluje!
jenny: A to czarne coś z tego?
Ja: AAAAA!
Izumi: Moment...Kruk oglądałaś to? xD
Ja: Jezus maria ja to raz sama obejrzałam i stwierdziłam, że nie pójdę spać.
Jenny: I słowa dotrzymałaś
Ja: ;-;
Ja:Hahah! Tak obejrzałam "Jak skutecznie jabłko"ale nie całe bo nie mogłam na to patrzeć XD Lilka musimy znaleźć grzybowe światło!
UsuńLilka:Lecę. Na razie beya szukam i mi nie wychodzi.Na mój gust ta wiewiórka to jakiś pedofil.
Jack: Ludzie. To było jakiś rudy makaron jak to Angel ujęła więc co się dziwić że zryło jej mózg.
Ja: Rudy makaron lub muminek na koksie wersja psycho
UsuńJenny: To podobno jest o wojnie atomowej
Ja: Co ma do wojny jabłko, wiewiórka i czarne coś ?!
Jenny: A bo ja ci wiem. Mam większe problemy
Jack:Dobra wyjaśnione że to jakieś komunistyczne coś.
UsuńJa:Victor jak tam twój pies?
Jack:Ale pytanie.
Ja:No co nie wiedziałam jakie zadać Xd
LIlka: Porozmawiajmy o pogodzie*siedzi po turecku na trawie i wyrywa ją rzucając za siebie*
Ja:Duszno jest.
Jack:Koniec rozmowy.
Ja: *wróciła od kumpeli* Nigdy więcej robienia pizz z chili xD
UsuńJenny: Ty i Marysia takie kucharki.
Ja: A idź xD
Victor: Cerber? Bardzo dobrze się trzyma ^^
Cerber: *bawi się piłką wielkości skały*
Ja:Matko. Robienie pizzy, aż mi sie Weronika przypomniała :,)*smarka nos w chusteczkę*
UsuńLilka:Ja jako jedyna od nas potrafię jako tako gotowa więc...
Ja:No nie przesadzajmy nie jestem taka tragiczna.
Lilka:Yyyymmmyym.*cmoka*No jak uważasz.
Ja:Aj tam. Też chcę takiego psa.
Jack:Pudel Siniaka nam wystarczy.
Ja:Ale zobacz jaki fajny *.*
Lilka:Na czym to się hodowało? Na drożdżach?*z klasyczną pozą myśliciela patrzy na Cerbera*
Jenny: *zapina Cerberowi obrożę* On tu jest od zawsze *głaszcze psa* Victor ile on ma lat?
UsuńVictor: Z 3000 lat na pewno.
Jenny: Zachowuje się jak szczeniak.
Victor: Bywa.
ja: Kruk, co ty? Chora? '='
Jenny: Pudel Siniak: O.O
Kyoya: *drze się z klatki schodowej* Ja cię kiedyś zabije, Ashida!!!
Jenny: Super, ustaw się w kolejce! >.>
Ja: Nic dziś nie zrobiłam.
Jenny: Nie marudź....
Ja: T.T
Ja:Nie to tak ze wzruszenia.
UsuńJack:Pudel Damiana.
Lilka:Co on sie znowu drze? Po schodach wejść nie potrafi czy jak.
"Ja:Nic dziś nie zrobiłam."
Ja:Znam bul.
Jack:Poczekajmy do trzeciej w nocy w tedy sie uruchomisz.
Ja:Może...
Jenny: Kruk jak Angel. 3 w nocy. Wszyscy śpią, a Angel wstaje i zaczyna pisać kolejny rozdział swojej książki.
UsuńJa: Bo noc to mój żywioł.
Harumi: Lepiej ogarnij swoje kolano.
Ja: Jutrooo xd *po 4 godzinach na rowerze ma tylko siłę żreć arbuzy*
Jenny: A bo tak trochę go poturbowałam >.>
Kyoya: "trochę"
Ja:Dokladnie. 12-3 muj mózg zaczyna włączać szybsze obroty tylko oczy sie buntują. A ja arbuzów nie lubię.
UsuńLilka:Jakiś ty nagle delikatny się zrobił. Powinieneś być juz przyzwyczajony.
Kyoya: Też byś była wkurwiona gdyby cię ogłuszono, wsadzono do bagażnika, dano jakieś prochy, prześwietlono a potem wleczono za nogę do domu.
UsuńJenny: A Izumi zniszczył wyniki -.-
Izumi: *udaje, że jest ścianą*
Jenny: Spoko Izu zrobimy następne xD
Kyoya: Wal się.
Ja: Dlatego w nocy noszę okulary xD
Jenny: A powinnaś cały dzień.
Ja: Aj tam.
Ja: *próbuje skupić się na komie, ale młodszy brat oglądający obok film o najtrudniejszych bossach w grach skutecznie to uniemożliwia* Nie no pitolę, wy coś powiedźcie.
OdpowiedzUsuńShizuka: Bo najprościej zrzucić robotę na kogoś innego.
Ja: Oczywiście.
Hiromi: Skoro Jen wróciła do Wild Fang...
Kim: *rzuca monetę Mizu*
Hiromi: Bo zakład najważniejszy. No wracając do tematu, teraz pewnie kłótnie w teamie znowu będą co 5 minut.
Kaosu: Współczuje chłopakom, minus ameba. :D
Ja: *widzi jednego bossa* Ten to byłby świetny na mem z cyklu idzie ci wpier... no wiadomo. ^^'
Ja: Eh, to szczęście, że jestem najmłodsza w rodzinie x
UsuńJenny: Bo inaczej do tego glona nic nie dotrze. W sumie nigdy nie dociera, ale nie można mieć wszystkiego, nie? *próbuje dziergać i kuje się w palec* Ups..*wysysa krew*
Kyoya: Jebany wampir.
Jenny: Romi masz ochotę na następną wyprawę do szpitala? A ty Mizu zrobisz dla nas wpierdol ochronie, ładnie proszę?
Izumi: Sama nie możesz?
Jenny: Po ostatniej akcji Victor zagroził, że mi odbierze katanę! Moją ukochaną katanę z którą się nie rozstaje!
Ja: Tragedia.
Jenny: Żebyś wiedziała!
Izumi: W sumie ty czasami spałaś z tą kataną.
Harumi: Przytulanka.
Jenny: ^^
Ja: Jakby nie to, że przyszło to dziecko niespodzianka to byłabym najmłodsza. No przynajmniej z nim jeszcze da się normalnie pogadać (wysłuchać monologu) i trochę podręczyć. ^^
UsuńKaosu: Bo najmłodsi z reguły mają najbardziej przekichane.
Ja: Akurat on w większości tą zasadę mija.
Hiromi: Pytasz czy udostępnię Andrewa na kolejny szalony pościg, żeby amebie prześwietlić mózg czy coś? Jak tylko wróci ze spaceru to go o to zapytam, a z mojej strony nie mam zastrzeżeń. ;)
Kim: *drze się z okna* No Mizzzuśśś nie daj się prosić.
Mizuki: *z francuzem (w sensie taki klucz) w ręku* Nie mam ochoty znów lądować w pace za naruszanie porządku czy inne gówno!
Kim: Przecież się szybciorkiem stamtąd zmyjecie.
Mizuki: *siada na masce jakiegoś samochodu i ściska nasadę nosa* Dobra, dobra, bo widzę, że nie dasz mi spokoju jak tam nie wkopię paru dziadom.
Kim: Yey! Później wyskoczymy na taiyaki. ^^
Mizuki: Trzymam za słowo.
Kaosu: To się nazywa przekupstwo.
Hiromi: Raczej coś za coś.
Ja: *ma wkurwa* Co nie zrobię jest źle. Ja z nią kuźwa nie mogę!
UsuńJenny: Spokojnie Angel ,nie denerwuj się.
Ja: -.-
Izumi: Idę po kakao.
Jenny: Dziękuje ^^ Spoko, Mizu nikt cię do paki nie wsadzi. Nie kiedy ja tam będę. Haru też pójdzie z nami a yakuzę się szanuję ^^. haruu!
Harumi: Co? *wygląda znad laptopa*
Jenny: Idziemy po nagrodę naukową ^^
Harumi: Ok.
Jenny: TATEGAMI< JESTEŚ SŁABY!
Kyoya: Coś ty powiedziała *dostaje kijem baseballowym w łeb i pada na dywan*
Jenny: Bez Andrewa się obejdzie ^^ Shizuuuu!
Ja: Skąd ja to znam...
UsuńKaosu: U nas jest często: chciał dobrze wyszło jak zwykle.
Mizuki: Możemy tam dojechać samochodem. *klepie maskę auta*
Kim: A autokar?
Mizuki: Za duży na takie jazdy.
Kaosu: A ty masz prawo jazdy wilku?
Mizuki: Nie, za rok się załatwi. A co pomidorze?
Kaosu: Tak pytam.
Shizuka: *wyjmuje słuchawki z uszu* O co chodzi?
Hiromi: Prześwietlenie glona się szykuje.
Shizuka: Kolejne? ... Okej, a mamy kogoś kto się zna na tym wszystkim?
Hiromi: *macha lekceważąco dłonią*
Shizuka: *wzrusza ramionami* W sumie, jakoś to będzie.
Kaosu: Tylko nie rozwalcie mu tego czerepu, bo nici z nagrody.
Jenny: *ciągnie Kyoyę za nogę do Mizu* W bagażniku się zmieści?
UsuńJa: Piątka, Yuna...8już sie nieco uspokoiła*
Harumi: *odkłada laptopa* Czyli zrobimy wjazd samochodem?
Jenny: Ale tylko w ochronę, bo pacjenci raczej nas nie zaatakują. PAT!
Patrick: co?
Jenny: Znasz się na rentgenie.
Patrick: Yhym.
Jenny: To jedziesz z nami ^^
Harumi: Wóz pomieści tyle osób? O.o
Jenny: Mogę jechać na dachu jakby co ^^
Izumi: Już to widzę.
*scenka*
wesoła ekipa jedzie w kierunku szpitala, a Jenn siedzi na dachu i olewa zdziwione spojrzenia kierowców.
Jenny: Jak jedziesz baranie. Kretyn! Z drogi!! *prawie spada* Menda
Kyoya: *budzi się* Ashid...*dostaje w łeb butem*
Jenny: Tego nie było...
*koniec*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJa: High-five Angel! :D *przybija Angel mentalną piątkę przed ekranem kompa*
UsuńKaosu: *dostaje ataku śmiechu na widok scenki* To by było cudne widowisko. ^^
Mizuki: Wpakujemy go w pozycji embrionalnej to się zmieści. *zaczyna liczyć na palcach* Ja, Kazami, Jenn, Harumi, Patrick, glon w bagażniku, ale ten się nie liczy... Taa, powinniśmy się pomieścić, a jak kogoś pominęłam to się po prostu ścieśnimy.
Kim: Jak sardynki w puszce.^^
Mizuki: Ano. *zeskakuje z maski* Bagażnik otwarty gluta można pakować.
Jenny: *wrzuca Tategamiego i próbuje zamknąć bagażnik* Jezu, zrzuciłby parę kilo -.-
UsuńKyoya: *mruczy przekleństwa przez sen*
Jenny: Ktoś tu powinien umyć język...Moment! A Romi?
Izumi: Tylko, że takie widowisko będzie.
Jenny: No co? Fajnie się jeździ na dachu ^^
Ja: *pisze a raczej próbuje pisać rozdział* też przybija piątkę przez ekran*
Shizuka: Może się bagażnik domknie jak się skoczy na klapę.
UsuńMizuki: Aaa, jeszcze ona... ROVA!
Hiromi: Nie drzyj się, przecież idę.
Mizuki: Masz co tam chciałaś wziąć?
Hiromi: Mhm. I kamerkę w telefonie.
Mizuki: A na co ci?
Hiromi: Tak na wszelki wypadek.
Ja: Mnie kiedyś tata wiózł z młodym w bagażniku jak wracaliśmy z przedszkola... ^^ A może to w podstawówce było...
Kaosu: A propos rozdziału...
Ja: Tak męczę się nad kolejnym, ale tym razem starszy brat wziął mi laptopa z zapiskami. -.-
Ja: Znam to uczucie...Mi matka zabiera, akurat wtedy gdy najlepiej mi się piszę....
UsuńJenny: Angel raz jechała na podłodze, bo miała 6 lat, nie miała siedzonka, a policja stała na chodniku.
Ja: To było piękne xD
Jenny: *domyka* Uff...
Ja: Też się męczę...kuwa motywacja siedź na tyłku!
Ja: No cóż, tak bywa. Ot złośliwość losu.
UsuńKaosu: Yuna też się kiedyś kryła przed policją, bo ich za dużo w samochodzie jechało i policja na poboczu nie zauważyła.^^
Ja: Jedynie spałam na podłodze w pociągu jak wracałam z kolonii i nie było kuszetek w przedziale. Ale się przynajmniej wyspałam. x)
MIzuki: Dobra ludzie, siadać na miejsca i jedziemy do tego szpitala.
Hiromi: A ty wiesz, gdzie on jest?
Mizuki: Nie, więc lepiej, żeby ktoś mi drogę pokazywał.
*na sofie siedzi mała dziewczynka i po chwili znika*
Kaosu: Łoo, Yuna to chyba twoja wena była. o.o
Ja: Zawsze śpię na podłodze w autokarze ^^ albo zwalam kogoś z fotela i śpię na dwóch xD
UsuńJenny: *siada na dachu* Będę pilnowała tej mendy.
Harumi: *siada kołó Mizu*Ja się zajmę nawigacją *wzdycha* trasę znam na pamięć.
Ja: *przytrzymuje motywację nogą*
Ja: Praktycznie nigdy nie zasypiam w czasie jazdy... Co jest ze mną nie tak?!
UsuńMizuki: Tylko się tam trzymaj na górze!
Hiromi: Mizuu, a gdzie są pasy?
Mizuki: *patrzy na Romi przez lusterko z uśmieszkiem* Nie ma. Bo na co one komu?
Hiromi: ... *zaczyna odmawiać cicho modlitwę po włosku*
Mizuki: No to jedziemy. *rusza z piskiem opon*
Kaosu: Kim ile ona statystycznie powoduje wypadków swoją jazdą?
Kim: A to zależy.^^
Ja: Wiesz ja zasypiam o 4 rano, gdy praktycznie już nikt nie jest w stanie normalnie rozmawiać xD
UsuńJenny: A potem się dziwi, że czuje się jak na haju *siedzi po turecku i patrzy z uśmiechem na zbaraniałych kierowców*
Harumi: *krzywi się nieznacznie i opiera wygodniej o oparcie* Na razie prosto, potem ci powiem gdzie skręcić.
Ja: A myślałam, że to ja jestem sową... Czy tam nocnym markiem.
UsuńKaosu: Może taką początkującą to jesteś. xD
Shizuka: *znowu zakłada słuchawki patrząc przez szybę na miasto*
Hiromi: *coś niewyraźnie mruczy* ... Amen. *koniec modlitwy*
Mizuki: *przekraczając dozwoloną prędkość niemal dwukrotnie ignoruje wszystkie czerwone światła i zgrabnie wymija innych kierowców, niektórych określając obraźliwymi epitetami nie nadającymi się do opublikowania*
Jenny: Alice tak jeździ xD *odwrzaskuje jeszcze gorszymi epitetami*
UsuńHarumi: Skręęęt w prawo!
Ja: Lata praktyk *patrzy z politowaniem na brata*
Patrick: Przypomnijcie mi czemu się zgodziłem?
Harumi: *przegląda książkę o nabojach* Nie narzekaj i tak nie zginiemy.
Hiromi: Więc wychodzi na to, że ta dwójka powinna wystartować w wyścigach samochodowych. ;)
UsuńMizuki: *poślizgiem wpada w zakręt i jedzie dalej*
Hiromi: Bo nie miałeś pojęcia jak Mizu prowadzi samochód? Już pomijając sam fakt, że nie ma prawka...
Shizuka: Jechała kradzionym autokarem przez pół Japonii, w porównaniu coś jak dziś takiego to nic.
Mizuki: *wzrusza ramionami* Ja tak zawsze jeżdżę.
Jenny: *patrzy na samochód policji i pokazuje im język* Psy! Haru pokaż się.
UsuńHaru: *wychyla głowę z okna*
Policjanci *odjeżdżają*
Jenny: Zawsze działa :,)
Haru: *wraca do książki*
Jenny: Chciałabym zobaczyć wyścig Mizu vs Alice
*w domu*
Alice: *kicha* Chyba ktoś mnie obgaduje
Hiromi: *już jako tako przyzwyczajona do brawurowej jazdy Mizu wychyla lekko głowę z okna ciesząc się pędem powietrza*
UsuńShizuka: Jen, narwaniec nadal nieprzytomny czy trzeba go uciszać? Bo jak otworzy bagażnik i wypadnie to nie będzie co prześwietlać.
Hiromi: Jakby co to wzięłam ze sobą strzałki usypiające.
Mizuki: Mnie tam obojętne czy będę miała okazję się z nią ścigać. Teraz siedzę w wyścigach ulicznych.
Hiromi: Dlatego tyle nitra przywieźli.
Mizuki: *wymija śmieciarkę* Ano.
Jenny: Leży jak ta kłoda! *kładzie się na plecach*
UsuńHarumi: Strzałki Kaosu?
Patrick: Te co dostaliśmy na Yukę?
Ja: Darek xDD
Harumi: *wzrok na jezdnię* Teraz lewo, prawo i na rondzie 3 zjazd.
Shizuka: Dobrze słyszeć. *przymyka oczy*
UsuńHiromi: Mhm, te same... No może nie do końca te same, ale od jednego producenta.^^
Mizuki: *praktycznie wszystkie zakręty zalicza poślizgiem a la Need for speed, a wszystkimi z tyłu zarzuca na boki*
Shizuka: *masuje głowę* Jak tak dalej pójdzie to do szpitala pojedziemy nie tylko na prześwietlenie glona.
Mizuki: *z dzikim uśmiechem, od którego bolą usta* Akurat ty ze swoją szybszą regeneracją nie masz co narzekać.
Ja: *dostała kopa na rozdział*
UsuńJenny: *rozkoszuje się wiatrem*
Izumi: *siedzi na dachu* Jak to wygląda...
Alice: Cudnie *stoi z założonymi rękami w fartuchu*
Harumi: *zerka do tyłu* Dać wam poduszki?
Kaosu: Będzie trzeba poprosić Kalea, żeby zhakował kamery uliczne i skleił filmik z tej brawurowej jazdy. ^^
UsuńAndrew: *wrócił ze spaceru* Czyli jadą tam całą grupą, żeby znowu pana wieczny okres prześwietlić?
Kaosu: Nom.
Andrew: A ja jak ten idiota biegłem wtedy przez całe miasto! Zamiast złapać taksówkę.
Kaosu: Ale było co później oglądać w internetach. ^^
Mizuki: Daleko jeszcze do tego szpitala?
Hiromi: *macha dłonią* Nie trzeba... A w ogóle Mizuki ma poduszki w samochodzie?
Harumi: Pojęcie nie mam. Zawsze mogę przywołać.
UsuńPatrick: *siedzi spokojnie i wygląda jakby spał*
Harumi: Weźcie go dźgnijcie, bo idiota chyba zasnął -.-
Jenny: *wstaje* Jeszcze skręć Mizu w lewo i kawałek prosto! Potem wjedziemy na parking..znaczy się główne wejście
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMizuki: Poduszek brak, jedynie koc jest w bagażniku, który zajmuje kilkudziesięciu kilogramowy glon.
UsuńHiromi: Już mówiłam, że nie trzeba. *wyjmuje jeden nożyk do rzucania zza koszuli i stuka rękojeścią w głowę Patricka* Pobudka, zaraz dojeżdżamy.
Mizuki: *skręca* Jak już wprosimy się do holu zbierzcie się w miarę szybko. Obiecałam jeszcze świergotce, że kupię jej 7 część takiej jednej mangi ... *jak do siebie* i książkę o średniowiecznych torturach... *głośniej* A jak już skończycie to was odebrać?
Jenny: Nie trzeba. Wrócimy o własnych siłach czyli się teleportujemy albo polecimy ^^
UsuńPatrick: *otwiera oczy* ok.
Harumi: Już widać zarysy
Mizuki: Okey. *budynek rośnie w oczach* Szybkie pytanie: wbijamy samochodem na recepcję czy parkujemy jak szacowni obywatele?
UsuńHiromi: *chowa nożyk za koszulę* Naprawdę potrafisz normalnie zaparkować?
Mizuki: Dla mnie normalnie to zatrzymanie z poślizgiem, ale tak... Mniej więcej.
Hiromi: To mniej czy więcej?
Mizuki: A weź już mnie nie męcz.
Ja: Wróciłam! :D
UsuńJenny: Coś ty zrobiła z youtubem?
Ja: Nic, bo nie miałam kiedy xD
Jenny: No tak kucharka i leniwiec w jednym
Ja: Lepiej umierać z gorąca we dwie!
Jenny: Wracając do pytania...dawaj najazd na recepcję, szybki wpierdol i leć po mangi ^^
Patrick: Zawsze możemy wyskakiwać z biegu.
Ja: Kurka, przydałoby się w wachlarz zainwestować.
UsuńAaron: I nie zepsuć po tygodniu.
Ja: -.- Idź w rzepak.
Hiromi: I będą drzwi do wymiany.
Mizuki: *przyśpiesza* Co się przejmujesz? Nie z twoich zaskórniaków pójdzie.
Hiromi: *wyjmuje jedną igłę z włosów* Mizu, zróbmy wejście smoka. Wpraszamy się autem, mały poślizg i wyskakujemy, co wy na to? ^^
Mizuki: Noo, nareszcie sugerujesz coś ciekawego.
*rozpędzone auto z hanzą wjeżdża pod recepcję szpitalną*
Jenny: *ogarnia, że oberwie w łeb i pada plackiem na dach* Dawać! *kopie jednego ochroniarza w twarz i ląduje na posadzce z wielkim wyszczerzem*
UsuńJa: Wiaatraku gdzie jesteś....
Harumi: *wyskakuje w biegu*
Patrick: *czeka spokojnie*
Hiromi: *wyskakuje i jednym płynnym ruchem wbija igłę w szyję ochroniarza, który pada nieprzytomny/sparaliżowany na podłogę*
UsuńShizuka: *wyskakuje i ... no cóż ... kung fu fighting x)*
Mizuki: *zatrzymuje auto całkowicie* Jak skończycie to weźcie tego glona z bagażnika!
Jenny: *skacze po głowach ochroniarzy i wyjmuje Kyoyę z bagażnika* Dzięki Mizu! Możesz jechać!
UsuńHarumi: *stoi, bo boją się do niej podejść* Serio?
Patrick: *szuka gdzie jest rentgen* 3 piętro!
Jenny: *bierze wózek, pakuje na niego Kyoyę& Idziemy? ^^
Harumi: Jaka szczęśliwa xD
Patrick: Dziecko chaosu tak ma
Mizuki: *uderza jednego takiego natręta w szczenę* Oki, dobrej zabawy, a jakby co to dzwonić! *rusza z piskiem opon i niszczy jeszcze trochę wejścia*
UsuńHiromi: *kolejna igła w kolejnej szyi* Jak to jest, że ciebie Harumi każdy bierze za yakuzę, a mnie z włoską mafią to już nikt nie skojarzy?
Shizuka: Bo nie wyglądasz na kogoś z mafii?
Hiromi: Dobra łapię. *do Jenny* Idziemy! ^^
Shizuka: Może wynajdziemy jakąś windę? Tłuc się z wózkiem na schody to raczej marny pomysł.
Hiromi: ... Jakby na to nie patrzeć to Kyoya ma mocny sen.
Shizuka: Raczej to zasługa Jen i kija baseballowego.
Harumi: Chyba po tym jak wyszłam z pistoletem z restauracji, a potem wsiadłam do limuzyny Yuki i tak jakoś wyszło...
UsuńJenny: Ale to jest przydatne :D *wbija do windy* Jedziem ekipa!
Kyoya: *zaczyna się budzić, więc znów dostaje*
Patrick: Tylko go nie uszkodź.
Jenny: Spokojnie, dbam o to.
*hanza pakuje się do windy w ślad za Jenny*
UsuńHiromi: To jest tylko dowód na to, że niektóre rzeczy rozchodzą się po mieście lotem błyskawicy. ;) *poprawia igły... a nie, tylko włosy x)*
Shizuka: Dobrze, że w szpitalach mają większe windy.
Hiromi: *patrzy na zostawione przez hanzę pobojowisko* Nie zazdroszczę ekipie sprzątającej.
Patrick: U nas to standard.
UsuńJenny: A od kiedy my korzystamy ze szpitali? *pilnuje Kyoyę*
Ja: Deszcz *.*
Harumi: Ta, tylko wolałabym, żeby niektórzy nie przychodzili do mnie po wsparcie >.>
Jenny: Raz otworzyłaś jak miałaś maseczkę na twarzy. To było piękne.
Patrick: Cały korytarz do wymiany?
Jenny: Schody też. A i babsko spod 4 wezwało antyterrorystów xD
Shizuka: Na ogół nie korzystam z wind...
UsuńHiromi: A co, klaustrofobia?
Shizuka: *kiwa lekko głową* Chociaż Shin uważa, że to tylko taka moja fobia.
Ja: W końcu jakiś powiew przyjemnego wiaterku. ^^
Hiromi: Sporo się u was dzieje. :) U nas to najczęściej prąd wysiada przez Raiju. -.-
Shizuka: Często w całym bloku.
*drzwi od windy się otwierają, w tle słychać syreny policyjne*
UsuńJenny: Jak fajnie!
Patrick: *prowadzi grupę* My tu chyba kiedyś byliśmy z Alice, nie?
Harumi: Nom *strzela z okna do wozów policji*
Jenny: Snajper.
Harumi: W opony celuję, spoko ^^
Jenny: Wiecie, gdy jest się bandą demonóm z jedym człowiekiem to trochę ciężko jest mieć normalne życie...szczególnie w ludzkim świecie
Hiromi: A z jakiej okazji? Też trzeba było kogoś prześwietlić? Chcesz strzałki usypiające Haru?
UsuńShizuka: *klepie Jen zdawkowo po ramieniu* Jak to powiedział Shin: "ludzie boją się tego czego nie rozumieją."
*w domu*
Shin: *kicha*
Shun: Na zdrowie.
*w szpitalu*
Shizuka: *potrząsa głową* Ale co ja tak smęcę. Przecież jesteśmy o krok od zdobycia nagrody w dziedzinie medycyny i nauki... Czy coś w tym guście.
Patrick: Nom, raz po bitwie z kilkoma aniołami, Alice miała złamaną nogę i polecieliśmy tu to prześwietlić, bo jako półdeomonica Alice ma gorszą regenerację.
UsuńJenny: *kiwa głową* Takie życie...*wchodzą na rentgen na szczęście pusty*
Harumi: *przeładowuje pistolet* Nie, dzięki
Patrick: Ona umie tylko posługiwać się bronią palną. Każdego rodzaju.
Harumi: ^^
Jenny: Patrick, do dzieła
Hiromi: O, czyli Alice jest hanyou? Nie wiedziałam.
UsuńShizuka: No dobra, to gdzie i jak mamy posadzić Tategamiego, żeby prześwietlenie tym razem się udało?
Hiromi: Nigdy jakoś nie przekonałam się do pistoletu... Może dlatego, że wuj od dziecka uczy mnie i rodzeństwo szermierki... No i rzucania nożami.
Patrick: *wstrzykuje Kyoyi środek uspokajający i jeszcze jeden* Teraz go układamy na tym łóżko, włączamy maszynę i wiu! Może lepiej wyjdźcie, bo jak Jenny zacznie szaleć to...
UsuńJenny: Zostawmy to Patrickowi, bo *zerka na korytarz* Psy jadą.
Harumi: *tym razem wychodzi z karabinem*
Jenny: Robić rozpierdol w szpitalu. To takie dla nas typowe.
Harumi: Ale nic nie robimy pacjentom. Tylko psy się wtrącają
Ps. Jenny: Tak Alice jest Hanyou a raczej półdemonicą *co z tego, że to to samo* jej ojciec jest człowiekiem a matka demonem ^^
UsuńHiromi: Póki personel się nie wtrąca też jest bezpieczny. Pod warunkiem, że nie wejdzie na linię strzału.
UsuńDaki: Kero!
Hiromi: A ty cały czas siedziałeś w tej kieszeni żabolu?!
Daki: Kero! ^^
Hiromi: I nie było łaska wcześniej kumknąć?
Shizuka: Proponuje przerwać te pasjonującą dyskusję, aż do wyjścia ze szpitala. A teraz zajmijmy się glinami, ładnie proszę.
Harumi: *rozwaliła już wszystkie opony teraz celuje w pistolety policjantów*
UsuńJenny: Mam pomysł! *wbiega do jednej sali*
Patrick: *drze się z rentgena* Jeśli jeszcze raz weźmiesz środki uspokajające i będziesz je wstrzykiwała policjantom z zaskoczenia to ci wbije w nocy pod prysznic!
Harumi: *wybucha śmiechem* Ładnie się zjechałeś!
Patrick: A idź *czeka na zdjęcie*
Jenny: Ty to jednak głupi jesteś, ale propozycja kusząca *kuca i grzebie w szufladach* Żartowałam, ty jesteś Alice.
PAtrick: Nie jestem gejem!
*dom*
Alice: *kicha* Kolejny raz.
Izumi: *ogląda telewizję* Ładny chaos zrobili.
Alice: Dla nagrody wszystko.
Hiromi: Masz najprawdziwsze oko strzelca wyborowego Haru. ^^
UsuńDaki: Keo, kero, kero, kero!
Hiromi: ... Pierwszy raz nic nie zrozumiałam z twojego wywodu.
Daki: Kero!
Hiromi: Za to powinnam i ciebie sparaliżować. -.-
Shizuka: A masz pojęcie jak?
Hiromi: Dowiem się jak spróbuję.
Daki: *widzi karabin i chowa się głęboko w kieszeni*
Hiromi: Chyba ma traumę.
Shizuka: ... Pożycz nożyk. Potrzebuję czegoś ostrego.
*dom*
Kaosu: I kolejny wypadek.
Kim: *kreśli 18 linię na papierze*
Kaosu: Myślisz, że policja nas odwiedzi?
Kim: Nie. Raczej dadzą sobie spokój, bo wiedzą jaka jest Mizuś. ^^
Harumi: Dzięki ^^
UsuńPatrick: *bierze zdjęcia* Idziemy! Haruś, dawaj ostrzał.
Harumi: *wyjmuje drugi pistolet i nawet się nie odwracając, celuje w drzwi od rentgena* Słucham? -.-
Patrick: Dobra, dobra spokój. Zbyt się wczułaś.
Harumi: *przewraca oczami i wkłada pistolet z powrotem do kieszeni*
Jenny: *wyciąga z automatu pocky* Tu mają najlepsze *.*
Patrick: Litości, dziewczyno.
Jenny: No już, już ^^ Wracamy?
Patrick: *wyciąga Kyoyę na korytarz* Przydałoby się.
*dom*
Izumi: O patrzcie komandosów wezwali.
Alice: Znów będziemy usuwać pamięć?
Izumi: *macha spokojnie ręką* Bez paaaniki. Odpuszczą nas, bo nawet twarzy nie widać ^^
Hiromi: Mają tu pocky? Minutka. *szuka drobniaków*
UsuńShizuka: Radzę, weź kilka paczek, bo inaczej w jeden dzień wszystko zeżrą.
Hiromi: Dobra, dobra, *po chwili wraca z paczkami w kieszeniach* Możemy się zbierać. ^^
Shizuka: Zgaduję, że winda odpada, bo mamy niechciane towarzystwo na parterze. *zerk na Yo - yo* Wciąż nieprzytomny? Ileś w niego tych uspokajających prochów wpakował?
*dom*
Shin: Jeszcze tylko wysłanników z Interpolu brakuje.
Kaosu: Luuzik, dobrze jest.
Shin: Brzmisz jakbyś się naćpał.
Kaosu: E tam, świeczek nie wdychałem. ^^
Jenny: *patrzy na otwarty automat i na Romi* Raczej nie będą ci potrzebne. Dla Ari nie?
UsuńPatrick: Wystarczająco dużo.
Jenny: Zabierasz mi zabawę!
Patrick: Cicho siedź!
Jenny: *z ponurą miną je pocky*
Harumi: *zarzuca karabin na ramię* Możemy się teleportować *unika kuli* To nawet wskazane.
*dom*
Alice: *gotuje w spokoju*
Izumi: *gra na laptopie*
Yuka: *z buta wjeżdżam* Jeszcze nie wrócili?
Izumi:: Pewnie po nagrodę poszli^^
Hiromi: *patrzy na otwarty automat* Shizu, masz może torbę?
UsuńShizuka: *wyjmuje zwiniętą materiałową siatkę* Masz.
Hiromi: *do Jen, biorąc jeszcze 5 paczek* Tak, dla Ari i trochę dla reszty.^^
Shizuka: No to ruszajmy. Nie ma co tu tak stać. A właśnie, jak zdjęcie?
Patrick: *patrzy uważnie po światło* Słabo widać, bo świeci. W domu sprawdzę, ale na razie niczego nie widzę.
UsuńJenny: *pstryka palcami tym samym przenosząc wszystkich*
Alice: No wreszcie *zdejmuje fartuch* Macie zdjęcie?
Jenny: Taa *wywala Kyoye na schody*
Yuka: *spogląda przez ramię Alice na zdjęcie* Coś tam jest?
Alice: *wręcza zdjęcie Shizu* Coś tam jest, ale możecie zgarnąć nagrodę za człowieka z wyjątkowo małym mózgiem.
Izumi: *wpada z rozpędu i wylewa kakao na zdjęcie*
Wszyscy: *wkurw* TERADA!
Izumi: *spieprza jak najdalej*
Hiromi: Cazzo... TERADA SZYKUJ SIĘ NA SPOTKANIE ZE STWÓRCĄ, BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!!! *spokojniej* Haru, mogę go bardzo uszkodzić? Proooszęę.
UsuńShizuka: *mamrocze odliczając od dziesięciu i ściskając w dłoni kule od qi gonga*
Kaosu: Wkurzona Romi, to zabójcza Romi.
Kim: A Shizu wszystko spala...
Harumi: *wali brata karabinem* Coś mówiłaś?
UsuńIzumi: Patrick, ratuj ;-;
Patrick: Jak jest się debile to się tak ma -.- *rzuca w niego 1000 - stronicową książką*
Jenny: *aura demona* I-Z-U-M-I....ZABIJĘ CIĘ!
Kyoya: Najpierw ja zabiję ciebie, Ashida!
Jenny: *powoli odwraca głowę* Zamknij mordę, bo jak Michaela kocham skończysz w najprawdziwszym piekle do końca swojego zasranego życia.
Kyoya:......
Jenny: Dobry wybór *rzuca się w pościg za Izumim, który teleportuje się do piekła*
Alice: *kręci głową* Znów będziesz miała remont, Jenn
Hiromi: Merda... My do piekła nie mamy jak się dostać. No nic, spranie Izumiego musimy zostawić reszcie.
UsuńShizuka: *względnie się uspokaja, a płomienie znikają* Wybaczcie, to... się zdarza jak przestaje nad sobą panować...
Kaosu: Raz poszło pół kuchni przez jej humorek. *obrywa kulą do qi gonga* No wiesz co... To boli!
Shizuka: A myślałeś, że będzie łaskotać?
Harumi: *ściska mocno karabin* Zamorduje tego pędraka jak wróci do domu.
UsuńPatrick: Ta wasz miłość.
Harumi: Nic nie mów!
Patrick: *zakłada ręce za głowę* Hai, hai.
Harumi: *patrzy na broń, która ma odcisk po głowie rudego i wrzuca ją do śmietnika*
Jenny: *wraca, przechodzi jak burza przez pokój i wpada do kuchni* Gdzie jest sake?
Alice: Wszystko poszło.
Jenny: *zaczyna kolejną paczkę pocky*