Dopadłam
Victora na korytarzu.
– Czyś ty
zwariował?! – wysyczałam. – Zdradziłeś Hagane, kim jesteśmy?!
– Ciszej! – Przyłożył palec do ust. – Ryo Hagane nic nie wie. Myśli, że jestem
prezesem firmy detektywistycznej, a ty jakby nie patrzeć masz w papierach, że
jesteś moją córką.
– Formalnie. – przypomniałam mu. – Prezes firmy detektywistycznej? To idiotyczna
przykrywka, coś nie wierzę, że to kupili.
– Hagane
jest zbyt zrozpaczony, by myśleć logicznie. Zresztą mam to. – Machnął mi wizytówką i fałszywym
dowodem przed oczami. – To mu starczyło.
– A jak
spojrzy w internecie na adres firmy?
– Patrick już zrobił stronkę.
– Dobra,
nie mam więcej pytań. – westchnęłam, tym samym poddając się. – Już się bałam,
że nas wydałeś i będę musiała się tłumaczyć. A wtedy wiesz, ile rzeczy mogłoby
wyjść na jaw.
– Wątpiłaś we mnie? W Victora Tsukiwę?! – zawołał z oburzeniem.
– Tak w
ciebie i nie zachowuj się jak dziecko. – zgasiłam go szybko.
– Wracaj
do Dunamisa i dowiedz się czegoś – zażądał, ubierając czarny płaszcz.
– Muszę?
– zajęczałam. – Sama też dam sobie radę. W bibliotece u nas jest na pewno wiele
książek o tym.
– Nie
marudź tylko idź działać! – Popchnął mnie w stronę drzwi i szybko się oddalił.
– Nie
znoszę cię czasami, wiesz?! – wrzasnęłam.
– Ja
ciebie też! – odwrzasnął.
Zabiję
go kiedyś, przysięgam!
Kopniakiem
otworzyłam drzwi, które ku mojej radości ugodziły Dunamisa w twarz. Chłopak
rzucił mi mordercze spojrzenie, ale nie odezwał się. Wziął laptopa, usadowił
swoje cztery litery na skórzanej kanapie i ciągle udając, że mnie tu nie ma,
zaczął grzebać w internecie.
Księżniczka
fochnięta się znalazła!
Nie
miałam zielonego pojęcie, gdzie zacząć szukać, więc podsunęłam sobie jakiś
stołek, wlazłam na niego i zaczęłam przeglądać książki.
– Kuczery, zasady turniejów, poradnik do beyi, ćwiczenia, plany budynku... – Zerknęłam do tyłu, czy fochnięta księżniczka nie patrzy i szybko wsunęłam plany
budynku do torby. – Słownik, coś nieczytelnego. – mruczałam dalej.
Nagle
stołek odjechał do tyłu, przez co wylądowałam na podłodze. Dunamis jakby
nigdy nic stał obok i szukał czegoś na następnej półce. Zaczęłam rozważać plan
wyrzucenia go przez okno, ale porzuciłam to. Ta chodząca encyklopedia może się
jeszcze przydać. Pozbierałam się i „przypadkiem” nadepnęłam mu na stopę, gdy
przechodziłam. Bez słowa stanęłam przed kolejnymi książkami i czytałam tytuły.
Czułam, jak morduje mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się kpiąco.
– Coś
nie tak? – spytałam.
– Dużo
rzeczy. – odparł oschle.
– Super,
ale możesz przestać się na mnie gapić?
Szarpnął
mnie za ramiona i przycisnął do biblioteczki. Zadarłam głowę i z satysfakcją
patrzyłam na złość malującą się na jego twarzy.
– Nic
się nie zmieniłaś przez te lata. – powiedział. – Ciągle lekceważysz sytuację i
zachowujesz jak księżniczka.
– Dogadałbyś się z Kyoyą, wiesz? – odparłam. – Obydwoje niemal tak samo mnie nie
znosicie. Tylko Tategami stwierdził, że jestem ,,rozpieszczonym bachorem”, ale
to szczegół. Poza tym: coś ty się taki brutalny zrobił? Aguma dawał ci treningi
jak traktować kobietę?
– Widać
Kyoya widział, że z tobą jest coś nie tak.
– Obrażasz mnie! – jęknęłam dramatycznym tonem.
– Kim ty
jesteś, Jennifer? Bo na pewno wtedy nie stałaś po naszej stronie. Teraz też
wątpię, że po niej stoisz. Jakie masz cele?
Zaśmiałam się mu prosto w twarz i kopnęłam biblioteczkę. Kilka książek spadło mu na łeb,
dzięki czemu mnie puścił. Zaczęłam go powoli okrążać.
– Dunamis, Dunamis, Dunamis. – zacmokałam z niezadowoleniem. – Nie wiesz, że
słowa mogą ranić?
Zmierzył
mnie spojrzeniem pełnym politowania.
– Czy ja
wam w czymś przeszkodziłam? Nie. – skłamałam gładko. – Pomogłam szukać
legendarnych, chociaż nie musiałam. Starałam się wam pomóc. A ty twierdzisz, że
nie stałam po waszej stronie. – Pokręciłam głową. – Nieładnie, tak się nie
robi, Dunamis. Zresztą.... – Wspięłam się na palce i spojrzałam mu prosto w oczy. – Gdybym chciała, to już dawno temu bym was
zniszczyła. – wyszeptałam złowrogo.
Ta
groźba nie wypadła jakoś efektownie, bo dzieliło nas prawie 30 centymetrów wzrostu, a ja stojąc w za dużej, szarej bluzie w pączki, krótkich spodenkach i
czerwonych trampkach za kostkę też nie wypadłam jakoś groźnie.
Chłopak
nawet nie mrugnął, ale zbliżył twarz do mojej.
– Nie
myśl, że zawsze będziesz dyktować warunki, Jennifer. – wymruczał.
Uśmiechnęłam
się promiennie.
– Czy ja
stawiam jakieś warunki, Dunamis? Nie. Chcę tylko, żebyś przestał mi uprzykrzać
życie. – Oddaliłam się od niego. – Bo następnym razem może skończyć się na
czymś więcej niż na guzie. – Pokazałam na jego czoło i opuściłam pokój.
Uznałam,
że spróbuje znaleźć Hikaru. To nie było za łatwe, bo w tym budynku dało się
zgubić w dwie sekundy. Zaglądałam do różnych pomieszczeń, ale byłej bleyderki
ani śladu! Zeszłam na sam dół i powędrowałam w stronę piwnic.
Pierwsze, na co się natknęłam, to ogromny sejf. Jak widać WBBA ma naprawdę niezwykły talent
do chowania rzecz cennych. No chyba, że to zmyła. Wtedy cofam. Zastanawiałam
się, jak to sforsować, gdy z sąsiedniego pomieszczenia wyszła Hikaru.
– Jenn,
co ty tu robisz? – spytała zaskoczona.
– Szukam
różnych rzecz. – wyjaśniłam pokrótce. – Co tam jest? – Wskazałam na sejf.
– Nic
ważnego. – powiedziała, uciekając wzrokiem na bok.
Ktoś tu
nie umie kłamać.
– Powiedz, proooszę. – Zrobiłam minę szczeniaczka. – Może mi pomoże w szukaniu
Gingi.
– Niech
ci będzie. – skapitulowała.
Wyciągnęła
plastikową kartę i przyłożyła ją do małego wgłębienia. Wysunęła się mini
klawiaturka, do której wpisała kod, po czym przyłożyła kciuk do czytnika linii papilarnych.
Co oni
tam trzymają, skoro jest tam tyle zabezpieczeń (które łatwo obejść, ale to
szczegół)?
Drzwi od
sejfu skrzypnęły. Hikaru odsunęła je, odsłaniając wnętrze czyli długi korytarz,
na którego końcu były drzwi chronione przed dwóch gostków z karabinami.
– W
jakim celu tu jesteście, Hikaru? – spytał jeden z nich, gdy podeszłyśmy, a
drugi mierzył mnie uważnym wzrokiem.
– Jennifer
szuka jakiś poszlak, które by pomogły jej szukać Gingi. – wyjaśniła dziewczyna,
zerkając na mnie co chwilę.
Ja w tym
czasie pojedynkowałam się z drugim facetem na najbardziej zabójcze spojrzenie.
Mam na czole wypisane, że jestem niegodna zaufanie czy co? Bo czułam, że on
chętnie przerobiłby mnie na ser szwajcarski za pomocą swojego karabinu.
– Albo
po prostu wpadasz w paranoję. – mruknęła Artemis.
Prychnęłam
na jej docinek. Hikaru pociągnęła mnie za rękę do środka tego super tajnego i
chronionego pomieszczenia. W środku było mnóstwo tych kryształów, które kiedyś pieczętowały L – Drago. Sięgnęłam po jeden i bez trudu zgniotłam w dłoni. Czemu
to jest tak chronione?
– Hikaru
skąd wy macie tego tak wiele? – spytałam, podziwiając fioletowe góry kryształów.
– Przewieźliśmy większość z Komy. – odparła.
– Po co?
– Żeby
zapieczętować Nemezis. – powiedziała cicho.
Miałam
nadzieję, że do końca życia nie usłyszę tej pieprzonej nazwy. Podeszłam do
największej góry. Na samym jej szczycie spoczywały szczątki beya.
– Skąd
go macie? I po co on wam? – zadałam kolejne pytanie, oglądając, jak resztki
mroku wirują wokół Nemezis i próbują zniszczyć kryształ.
– Naszym
technikom udało się go wyciągnąć. To był długa i żmudna robota. A Nemezis jest
nam potrzebny do... – zamilkła. – Po prostu tu będzie bezpieczniejszy i nie
wpadnie w złe ręce po raz kolejny.
Oj
Hikaru, nigdy nie umiałaś dobrze kłamać. Nie odezwałam się i zajęłam resztą
pomieszczenia. Wszędzie, aż po sam sufit był ten cholerny kryształ.
– Uważaj! – krzyknęła nagle Hikaru.
Kątem
oka zauważyłam purpurowy cień. Odchyliłam głowę. Dłoń z długimi szponami
przeleciała tuż koło mojej szyi, muskając ją ostro zakończonymi paznokciami.
Starłam kropelki krwi i z uśmiechem obróciłam się w stronę Nemezis. Morda Rago
wpatrywała się we mnie zza fioletowego więzienia.
– No
wiesz co? Miałam nadzieję, że już nigdy więcej nie będę musiała patrzeć na twój
pysk. – mruknęłam, pochylając się nad nim. – Czego chcesz?
Zaśmiał
się ponuro, po czym zastąpił go Pluto.
– Z kim
ty rozmawiasz, Jennifer? – spytała przestraszona Hikaru.
Dźwięk
odbezpieczania karabinów rozległ się w całym pomieszczeniu. Zignorowałam to i
czekałam na odpowiedź. Jednak Nemezis nie było skore do współpracy i twarz
Pluto zniknęła. Zirytowana syknęłam i odeszłam kawałek od górki kryształów.
Strzał.
Kula
wbiła się tuż koło mojej głowy. Powoli odwróciłam się w stronę tych idiotów.
Ale oni nie celowali we mnie, tylko w szponiastą dłoń tuż za moimi plecami.
Wystrzelili kolejną salwę. Tym razem ręka rozpadła się w proch.
– Zabierz mnie stąd. – poprosiła cicho Artemis. – Źle się tu czuję.
– Już
idziemy, tylko niech ci mili panowie odłożą broń. – odparłam.
Tak, z
dupy zaczęli trzymać mnie na muszce i protesty Hikaru nic ich nie obchodziły.
– Co wam
się nie podoba? – warknęłam.
– Chciałaś ukraść Nemezis. – i weź tu się domyśl czy to stwierdzenie czy pytanie.
Stwierdziłam,
że walę pozory normalności i usiadłam po turecku na ziemi, podpierając
podbródek ręką.
– Poczekajcie, za chwilę moja kumpela tu wbije i wam ten karabinki nie pomogą. –
zagroziłam, na co oni wycelowali w stronę korytarza.
Strzeliłam
się drugą dłonią w czoło i westchnęłam głośno. Hagane ma wybitny talent do
zatrudniania osób z paranoją.
– Jenn,
proszę. – wyjęczała Artemis.
Zaniepokoiłam
się i wstałam.
– Wypuście mnie. – zażądałam.
– Bo co?
– prychnął opryskliwie jeden z nich, mierząc w moje czoło.
Podeszłam
do niego i znów i zadarłam głowę. Dlaczego ja muszę być niższa od połowy
facetów w WBBA?! To niesprawiedliwe! Jeszcze dostanę jakiegoś urazu karku i
będzie cyrk!
– Bo jak
mi coś zrobisz, to synek twojego szefa nie zostanie odnaleziony, a Hagane ci
raczej tego nie odpuści, prawda? – wycedziłam, uśmiechając się jadowicie.
Wymamrotał
coś niezrozumiałego i puścił mnie na korytarz. Pokazałam mu środkowy palec na
pożegnanie i powędrowałam na poszukiwania kuchni.
– Nie
powinnaś ich tak prowokować. – upomniała mnie Hikaru surowym tonem, gdy
włączyłam ekspres.
Przewróciłam
oczami na tą uwagę i siadłam przy małym stoliku. Dziewczyna zamilkła. W
pomieszczeniu było tylko słychać działający ekspres i stukot paznokci o blat.
– Już
wszystko w porządku? – spytałam Artemis w myślach.
– Tak. –
odparła.
– Co ci
się tak w ogóle stało?
– Po
prostu czułam się strasznie nieswojo i kręciło mi się w głowie. – Wzruszyłam ramionami.
– Pewnie przez to, że te kryształy pochłaniają mrok.
Pokiwałam
głową, sięgnęłam po dwa kubki z kawą i jeden popchnęłam w stronę Hikaru. Posłała
mi miły uśmiech i obie zajęłyśmy się napojem.
– Jenny
z kim ty rozmawiałaś? –Hikaru przerwała ciszę.
– Rozmawiałam to za duże słowo. Widziałam mordy Pluto i Rago. – powiedziałam,
bawiąc się kosmykiem włosów.
Hikaru
wytrzeszczyła oczy i wyraźnie pobladła.
– Ale
oni nie powinni być....
-
martwi? – dokończyłam. Skinęła głową. – Powinni, ale jakimś pierdolonym cudem
żyją wewnątrz Nemezis. Zupełnie tak jakby ten bey trzymał ich dusze i nie
pozwalał im odejść. – zastanowiłam się. To możliwe?
Zerknęłam
na Artemis. Dusze. Hmmm, czułam wyraźnie, że jakaś ważna myśl mi ucieka i nie
mogłam jej złapać. Skupiłam się maksymalnie. Dusze, 400 lat, księga, mrok. Już
jestem blisko....
– Jak ci
idzie praca z Dunamisem? – kolejne pytanie Hikaru przedarło się przez szybę
mojego skupienia i rozbiło koncentrację na kawałeczki. Ważna myśl uciekła,
pewnie chichocząc z radości.
Zacisnęłam
dłoń na kubku, rozważając czy nie rzucić nim w dziewczynę. Powoli wypuściłam
powietrze nosem. Spokojnie, Jenny, tylko spokojnie. Nie chcesz wysłuchiwać
kolejnych kazań na temat samokontroli.
– A jak
myślisz? – mruknęłam ponuro.
– Tragicznie. – powiedziała.
– Dokładnie. – przytaknęłam. – On i narwaniec mogli by konkurować z Agumą, który
najbardziej mnie nienawidzi.
Po tych
słowach magicznie w drzwiach pojawiła się chodząca encyklopedia. Ciekawe czy
podsłuchiwał. Po co ja się pytam? Przecież to wiadome.
– Zapomniałabym! – krzyknęła Hikaru i gwałtownie zerwała się na równe nogi. –
Przecież mr. Hagane dał mi to. – Wygrzebała z torebki dwa plastikowe identyfikatory i podała nam. – Dzięki temu będziecie mogli wchodzić do wielu
miejsc niedostępnych dla zwykłych osób. Wystarczy to pokazać ochronie. –
wytłumaczyła szybko. – A teraz przepraszam muszę lecieć. – Mrugnęła do mnie,
życząc mi tym powodzenia i wybiegła.
Włożyłam
identyfikator do kieszeni, nawet go nie oglądając.
– Stęskniłeś się za mną? – zakpiłam.
Dunamis
spojrzał na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
– Walcz
ze mną. – powiedział spokojnie.
– Ty tak
serio? – parsknęłam śmiechem z niedowierzaniem. – Coraz bardziej przypominasz
Kyoyę.
– To nie
była prośba, Jennifer. – mówił dalej. – Muszę coś sprawdzić i potwierdzić moją
teorię.
– Jaką
teorię? – Skrzyżowałam ręce na piersi.
– Dowiesz się, jak ze mną zawalczysz.
– Kuszące, ale – Przejechałam palcem po blacie, kierując się w stronę wyjścia. –
nie lubię walczyć ze słabeuszami.
Jego
ręka zagrodziła mi dalszą drogę. Nie musiałam unosić głowy, by wiedzieć, że
jest zirytowany.
– Mam
cię zmusić?
– Ooo. –
zainteresowałam się. – A niby jak?
Sekundę
później Jupiter celował we mnie swoim piorunem. Uśmiechnęłam się z politowaniem
na ten widok.
– Oj,
Dunamis, myślałam, że bardziej się postarasz. – powiedziałam niezadowolona.
– Człowiek nie ma szans w starciu z beyem, gdy nie ma broni. – oświadczył oschle,
ignorując zaczepkę.
Jaka
szkoda, że ja człowiekiem nie jestem, pomyślałam.
Jupiter
cisnął swoim piorunkiem w moją stronę. Artemis przecięła go toporem. Zaskoczona spojrzałam na nią. Miko mierzyła Dunamisa i jego beya
nienawistnym spojrzeniem.
– Nie
tykajcie mojej partnerki, bo wam nogi z dupy powyrywam. – warknęła groźnie,
opierając topór o ramię.
Sama nie
wiem czy bardziej zdziwiło mnie to, że niespodziewanie wyskoczyła zamiast spać
i dać mi wolną rękę czy jej słowa. Miko nigdy nikomu nie groziła i na pewno nie
warczała! Nie wyspała się? Ale nie powiem, miło mi się zrobiło, słysząc te
słowa.
– Chyba
im tak tego nie popuścimy, nie? – zwróciła się do mnie już swoim normalnym
tonem i szerokim uśmiechem.
– Wiadomo. – zgodziłam się. – Kobiet się nie atakuje.
– Jupiter! – krzyknął Dunamis.
Artemis
nic sobie nie zrobiła z nadlatujących piorunów. Ziewnęła przeciągle i
odskoczyła kawałek.
Drzwi
wyleciały przez atak Dunamisa i bitwa przeniosła się na korytarz. Miko starła
się z Jupiterem. Wolałam w to nie wnikać. Artemis wyglądała, jakby doskonale się
bawiła.
– Wielki
Piorun! – wrzasnął nagle Dunamis.
Jupiter
poleciał do góry. Uniósł dłoń ku sufitowi. Pojawiła się w niej olbrzymia,
iskrząca się, niebieska błyskawica. Cisnął nią z całej siły w nas.
– Pieczęć bogini – powiedziałam cicho.
– Niezły
wybór. – przyznała miko, uśmiechając się mrocznie.
Ciemna
aura zaczęła falować wokół naszej dwójki. Artemis uniosła obie ręce na wysokość
barków i zaczęła mamrotać słowa w nieznanym języku. Pod jej stopami pojawiła
się czarna pieczęć, która obracała się w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
Głęboka
czerń i iskrzący błękit starły się w połowie korytarza. Posadzka zaczęła nieco
pękać. Bo po co walczyć na arenie! Bitwa na szóstym piętrze też brzmi nieźle. Miałam
wielką nadzieję, że podłoga zapadnie się pod Dunamisem i chłopak coś sobie
zrobi. Przymknęłam oczy, bo piorun wydzielał naprawdę mocne światło. Kiedy je
otworzyłam, było już po wszystkim. Artemis dumnie wirowała, a Jupiter...trzymał
się!
– Jesteś
mocniejszy niż myślałam. – mruknęłam i już chciałam wyprowadzić kolejny atak,
gdy Dunamis przywołał beya. – Co ty wyrabiasz? – krzyknęłam, łapiąc Artemis. –
Tchórz! – dodałam.
– Mam
potwierdzenie mojej teorii. – Spojrzał na mnie z niechęcią. – Jesteś taka jak
Rago.
– Nie
porównuj mnie do tego śmiecia. – wycedziłam, zaciskając pięści.
Wzruszył
lekceważąco ramionami.
– Jesteś
kolejną mroczną bleyderką.
Uniosłam
brwi. Myślałam, że dawno temu to ogarnął, a tu proszę! Widać to nie
było u mnie tak widoczne jak u Rago.
– I co
mi teraz powiesz? – spytał oschle.
– Tylko
jedną rzecz. – Przyłożyłam palec do policzka i przekrzywiłam głowę. – Jestem bleyderką
ciemności, a nie mroku, dotarło?
– Zwał
jak zwał. – westchnął.
– Po co
ci ta informacja? – spytałam.
– Od
dawna to podejrzewałem. A kiedy zobaczyłem jedną z twoich walk, byłem niemal
pewny.
Zmarszczyłam
brwi. Jaką walkę on widział?
Nie było
mi dane się nad tym zastanawiać, bo poczułam, jak coś ostrego wbija mi się w
łopatkę i rzeźbi na niej jakiś wzór. Odwróciłam głowę, ale nikogo za mną nie
było. Co to za głupia sztuczka? Nagle ból ustał. Nie zwracając uwagi na
Dunamisa, popędziłam do łazienki, gdzie zrzuciłam bluzę i stanęłam plecami do
lustra. Zamrugałam z niedowierzaniem.
Na
prawej łopatce miałam czarny tatuaż lub znamię. Wyglądało trochę jak
tarcza zegarowa wykonana w gotyckim stylu. Nagle pociemniało mi przed oczami, a
w głowie rozległ się czyjś krzyk.
Potem
była już tylko pustka.
( Tak to wygląda, ale nie wiedziałam do końca jak to opisać xD)
~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Ten rozdział pierwotnie miał być krótszy, ale nie chciało mi się przekładać tej krótkiej walki Jenn i Dunamisa. Ogólnie taki dość przegadany, ale dla potrzeb fabuły wszystko....Akcja się zacznie za niedługo ^^ Chyba xD
Jenny: Ty to umiesz pocieszać.
Ja: Wiem, mam do tego wrodzony talent xD
Izumi: *ucieka przed miskerem* To mnie gooooooooni.
Harumi: *biegnie za nim cała w mące* IZUMI!
Jenny: On ucieka przed Haru czy mikserem?
Ja: Też się zastanawiam *przegląda pliki* Hyhyhy
Ekipa: O nie O.O
Kyoya: *jedyny nieogarnięty* Co jest?
Ryuga: Angel dorwała się do swoich zdjęć cudownych.
Kyoya: No i?
Ryuga: Jezu, ty serio jesteś tępy.
Kyoya: Chcesz się bić?!
Ja: *mając gdzieś protesty ekipy* Poznajdowałam kilka fot i uznałam, że je wam zaprezentuje. Czyli cykl: Angel w głębiach internetu (bo to nie jest z ruskich stron...Chyba) wraca ^^
Jenny: Po nas.
Ja: Let's do this!
Ja: Zgadzam się całkowicie ^^
Ryuga: *pełen zadowolenia uśmiech*
Kyoya: Taaa, jasne.
Ja: Nie kłóć się z nami T,T
Jenny: Ryuga, bądź tak dobry i odstrzel narwańca, gdy już przejmiesz władzę ^^
Ryuga: Da się zrobić.
Jenny: Jej ^^
Ja: Nieźle balowaliście w tej Nebuli.Ryuga: Da się zrobić.
Jenny: Jej ^^
Doji: Ciągle życie w stresie nie jest korzystne dla zdrowia.
Ryuga&Jenny&Kyoya: Co ta szuja tu robi? -.-
Ja: Wskrzesiłam go, bo jest całkiem szarmancki.
Jenny: Wcześniej go nie znosiłaś.
Ja: Aj tam, kobieta zmienną jest ^^
Doji: I ja to szanuję.
Jenny: Już tak nie czaruj, bo skończysz na betonie przed domem >.>
Ja: Przyjacielska pomoc najważniejsza xD
Jenny: Nil~~~~
Nil: Mowy nie ma.
Jenny: *smutna minka*
Nil: No niech ci będzie.
Jenny: ^^
Ekipa: *podejrzliwy wzrok*
Nil: No co?
Ja: Nic, nic.
Jenny: Nil ja bym te włosy potem porządnie umyła. Cholera wie co on z tym beyem robił.
Kyoya: Kopiesz sobie grób.
Jenny: Nie od dziś.
Jenny: *umiera za śmiechu gdzieś z tyłu*
Ja: Upokorzyłam Smoczego Cesarza...*patrzy przez okno na nadlatującego smoka* Szlak.
Kyoya: *cedzi przez zęby* Nie tylko nim musisz się martwić.
Ja: Jeenny!
Jenny: *próbuje się pozbierać, ale coś jej nie idzie*
Ja: ;-;
Izumi: *atak śmiechu*
*z tyłu Angel wieje przed smokiem i tornadami wymachując ryżowym waflem*
Jenny: *idzie jej na pomoc*
Harumi: Bez komentarza....
Masamune: No ciekawe jakie wy byście mieli miny, gdybyście oberwali tak w twarz -.-
Ja: *fangirlskie oczka*
Jenny: Będę miała koszmary.
Sierra: *zaciesz*
Jenny: Idealne, Piękne. Tak właśnie wygląda Tategami.
Kyoya: Zabić cię to mało.
Jenny: No popatrz, popatrz.
Jenny: to dokładnie moja reakcja kiedy próbuje odczytać co nabazgrał Izu.
Izumi: Aż tak źle nie pisze.
Patrick: *patrzy na kartkę z napisami* Co to za runy?
Izumi: *foch*
Harumi: *rzuca mu ciastko*
Ja: Jenn wiesz, że to ty?
Jenny: ooo
Ja: Jenn jako dziecko ^^
Kyoya: *teraz to on się śmieje*
Jenny: *nokautuje go poduszką*
Ja: Nie wiem jak wy, ale ja wolałabym taką wersję Gingi i Pegasisa ^^
Jenny: Standard w Hadesie.
Kyoya: Damianowi by się jeszcze kaganiec przydał.
Jenny: Tobie też.
Jack: Niekorzystnie wyszedłem T.T
Ryuga: I kolejny >.>
Kyoya: *zabójczy wzrok*
Ja: No co?
Jenny: Kakeru taki dowcipniś ^^
Kakeru: Jemu te spodnie potem spadły.
Jenny: Hahahaha *kolejny atak śmiechu*
Kyoya: *zaczyna się bić z bratem*
Jenny: Ja naprawdę nie chcę wiedzieć czemu ty nosisz różowe bokserki. O ile to są bokserki.
Kyoya: Czy ty coś sugerujesz? -.-
Jenny: Skądże *zdusza chichot*
Jenny: Żeś sobie dobrał Watsona, Nil. Z nim to zagadka czemu papier spadł z biurka staje się wyzwaniem *unika Liona, tornada i krzesła* Uuu, ktoś się wkurzył.
I na tym kończymy ^^
*z tyłu Angel wieje przed smokiem i tornadami wymachując ryżowym waflem*
Jenny: *idzie jej na pomoc*
Harumi: Bez komentarza....
Masamune: No ciekawe jakie wy byście mieli miny, gdybyście oberwali tak w twarz -.-
Ja: *fangirlskie oczka*
Jenny: Będę miała koszmary.
Sierra: *zaciesz*
Jenny: Idealne, Piękne. Tak właśnie wygląda Tategami.
Kyoya: Zabić cię to mało.
Jenny: No popatrz, popatrz.
Jenny: to dokładnie moja reakcja kiedy próbuje odczytać co nabazgrał Izu.
Izumi: Aż tak źle nie pisze.
Patrick: *patrzy na kartkę z napisami* Co to za runy?
Izumi: *foch*
Harumi: *rzuca mu ciastko*
Ja: Jenn wiesz, że to ty?
Jenny: ooo
Ja: Jenn jako dziecko ^^
Kyoya: *teraz to on się śmieje*
Jenny: *nokautuje go poduszką*
Ja: Nie wiem jak wy, ale ja wolałabym taką wersję Gingi i Pegasisa ^^
Jenny: Standard w Hadesie.
Kyoya: Damianowi by się jeszcze kaganiec przydał.
Jenny: Tobie też.
Jack: Niekorzystnie wyszedłem T.T
Ryuga: I kolejny >.>
Kyoya: *zabójczy wzrok*
Ja: No co?
Jenny: Kakeru taki dowcipniś ^^
Kakeru: Jemu te spodnie potem spadły.
Jenny: Hahahaha *kolejny atak śmiechu*
Kyoya: *zaczyna się bić z bratem*
Jenny: Ja naprawdę nie chcę wiedzieć czemu ty nosisz różowe bokserki. O ile to są bokserki.
Kyoya: Czy ty coś sugerujesz? -.-
Jenny: Skądże *zdusza chichot*
Jenny: Żeś sobie dobrał Watsona, Nil. Z nim to zagadka czemu papier spadł z biurka staje się wyzwaniem *unika Liona, tornada i krzesła* Uuu, ktoś się wkurzył.
I na tym kończymy ^^
Ja: *wspina się na parapet w poszukiwaniu dobrego zasięgu*
OdpowiedzUsuńKelly: Mogę się złożyć że jak ma byc krótki kom będzie długi
Ja: *stoi na prarapecie na jednej nodze*
Kelly: Nie zlec bo nici z Gubałówki.
Ja: Angel gdzie ty widziałaś te maskotki z Ninjago? XD bo na Krupówkach ich nie widzialam xD
Kelly: Bo pedzilas po gofra
Ja: Szczegol xD
Kelly: w piątek poleziemy na Gubałówke. I zabierz okukary.
Ja: * mruży oczy starając się przeczytać końcówkę rozdziału*
Kelly: A okulary leza2na stoliku....
Ja: *dochodzi do obrazów * O matko hahaha XDDD. *zlatuje z parapetu i zwija sie ze śmiechu*
Kelly: no tak znowu do mnie podsumowanie. No ale co ja mam tu powiedziec skoro kazdy rozdzial jest zarabisty? XD
Ja: Aa wifi return!!! *lata po mieszkaniu*
*wychodzi na to ze siedzi na balkonie i podziwia Giewont*
Kelly: Z niej chyba nic więcej się nie wyciągnie. I tak po podróży dobrze funkcjonuje, jak na 5 godzin snu.
Ja: *ziewa*
Kelly: Kom mial byc krótki wiec czekamy na next i na kolrjna serię Angel na dziwnych stronkach xD
Ja: Ty nawet dłuższy wyszedl xD *idzie szukac dalej wifi*
UsuńJa: W okolicach wjazdu na Gubałówkę xD Mnóstwo ich było ^^
UsuńJenny: Nigdy więcej >.>
Ryo: *patrzy się na szkody w WBBA* Matko...
Jenny: Sam jesteś sobie winny.
Ryo: -.-
Ja: 5 godzin snu? Pff, co to dla niej xD
Jenny: No po treningach z tobą.
Ja: Szukaj, szukaj, bo ich dużo było x
Jenny: Giewont, Angel. twój ulubiony.
Ja: Jedna laska szła tam w szpilkach xD
Jenny: Pewnie Sierra.
Sierra: *maluje usta* Góry są okropne. Tyle brudu, ziemi *wzdryga się*
Jenny: Idź do morza i szukaj Kyoyi. Może się utopisz -.-
Ja: *hakuje haslo do wifi*
UsuńKelly: *wywala z pokoju małego blonwłosego potworka po czym barykaduje drzwi* Co to jest?!?
Ja: Moja siostra. Czasami sie zastanawiam czy ona jakos z Rago nie jest spokrewniona. Mam! Dobra byle nie wylaczyli. W okolicach wjazdu, dobra bede szukac xD
*cos stuka w drzwi*
Kelly&Ja: *wskakuja do szafy*
Ja: Myslisz ze tu jest wifi?
Kelly: Mozliwe ze jest. Ał nie wbijaj mi lokacia w zebra!
Ja: Sory! Ciasno tu. A my jutro idziemy na podbuj Kalatówek, drugi raz xD Oo hrlikopter leci!
Kelly: Pewnie po jakiegos idiote co w klapkach/szpilkach wlazl na Giewont.
Ja: Poprawka, chcial wlezc. Jest w tej szafie pstryczek od swiatla?
Kelly: *facepalm*
Ja: Ty hakerze xD
UsuńRyuga: Mitsuki jest z Rago spokrewniona.
Mitsuki: Mam ci odciąć język?
Jenny: Czego chce twoja siostra, Ness?
Ja: *ogląda różne rzeczy z nudów*
Ja: *wskakuje na zyrandol* To chce mnie wykaczyc!
UsuńKelly: *trzyma potworka na dlugosc katany* Moze ona i Mitsuki to siostry? Albo chociaz kuzynki? Wezcie to stad!
Ja: *wiszac na zyrandolu konczy pisac glupawke*
Kelly: Ej! *opuszcza katane ale zaraz z powrotem wskazuje nia na Potworka* Stoj gdzie stoisz.
Mała Zmora: *przkrzywia na bok glowe i mocniej sciska pluszaka*
Kelly: Czy ona wysyla jakies sygnaly...? A powracajac: na glupawke piszesz a do mnie nie!?!?!
Ja: Tam wystarczy opisac i lekko zmodyfikowac wydarzenia z mojego zywota i jakos leci.
Kelly: *morderczy wzrok na Vanesse, co chwila powraca do Małej Zmory*
Ja: Co gorsze wsciekla Kelly czy Mała Zmora...
Ja: Lepiej się zamknij w tej szafie xD
UsuńJenny&Izumi: *turlaja się z dachu*
Mitsuki: Nigdy nie będę spokrewniona z człowiekiem -.-
Ja&Mio%Evie&Hikaru: (atak śmiechu)
OdpowiedzUsuńKyoya: (pulsująca żyłka) Czemu jestem dziewczyną?!
Ja: (trochę ogarnięta wskazuję palcem zielonego) Przyznał się!
Kyoya: Nie oto mi chodziło!
Ja: Ale tak to zabrzmiało. ^^
Kyoya: (zrezygnowany wychodzi z pokoju)
Mio: (ogarnęła się, ale z oka wypływa jej ostatnia łezka XD) W końcu wyszedł.
Tsuki: Dlaczego Ryuga podbił świat? (szklane oczy)
Ja: A co się przjmujesz?
Hikaru: (bierze Tsuki za rękę i wyprowadza z pokoju) No już, spokojnie. Chodź zrobię ci kawe.
Evie: Już gdzieś widziałam ten zegar... (główkuje)
Ja: Tez mi się tak wydje... (idę w ślady rudej)
Mio: Jest z Pandora Hearts. -.-
Ja: O.o No tak! Już pamiętam!
Evie: A ja nie. T-T
Ja: Tsubasa! Szykuj kompa, trzeba przypomnieć Evie anime...
Jenny: W sumie podejrzewałam cię o to Tategami.
UsuńKyoya: Ja baba a ty chłop, może od razu?
Jenny: Ja nie przypominam chłopaka ^^
Kyoya: No tak jesteś wredna, przebiegła i ciągle kłamiesz.
Harumi: Czy ty obrażasz kobiety?
Damska cześć bloga: *czeka na odpowiedź*
Kyoya: Chodziło mi, że żaden facet nie zachowuje się jak Ashida.
Jenny: Jasneeee.
Ja: Pandora Hearts jest zarąbiste *.* Wzięłam stamtąd wygląd Reiko ^^
Ja: (znad kompa) Tategami, znów się przyznał. hehe.
UsuńMio: (morderczy wzrok) Oglądaj.
Ja: Dobra. A tak przy okazji, też uwielbiam to anime. ^^
Tsubasa: Cicho! Oglądamy.
Ja: Jakie nerwusy. -.-
Evie: (świecąca żarówka nad głową) Już pamiętam! faktycznie ten zegar był w tym anime.
Mio: Co ty mnie powiesz. -.- A to podobno ja mam fatalną pamięć. -.-
Ja: (wzruszam ramionami) Takie życie, nic nie poradzisz.
Mio: (stopuje odcinek) Jeżeli mam być szczera, to zdjęcie Kyoyi jako syrenki było najlepsze. ^^
Ja: Racja. ^^
Jenny: *oczy jej płoną* Angeeel!
UsuńJa: Co? *patrzy na monitor* Uuu *krew z nosa*
Tsubasa: Jprd.
Ja: Bo ciebie też zniszczę.
Tsubasa: Już mi nos rozwaliłaś.
Ja: Naprawiłam!
Tsubasa: Dobrze już dobrz *klepie Autorkę po głowie*
Jenny: *popycha Dunamisa na szafkę*
Dunamis: *próbuje zepchnąć ją ze schodów*
Jenny: *wyrzuca jego kuczer na ulicę*
Ja: *patrzy się na to i wzdycha* Czarno to widzę.
Harumi: Od początku wiedziałam, że to się tak skończy.
Jenny: *podziwia swoje znamie* Przynajmniej jest ładne *nie zwraca uwagi, że stoi w samym staniku i spodenkach*
Ja: Skąd krew? O.o
UsuńMio: Pytaj Angel.
Ja: Spoko. Angel czemu krew ci leci z nosa?
Tsuki: Zero w was kultury. (kiwa głową, znów nie wim dlaczego) Może chusteczkę?
Jenny: Bo Angel jest fangirlską fanką Kyoyi a tu jest taki art z nim...*patrzy zdumiona na chłopaków, którzy mają rumieńce* a wam co?
UsuńNil: Ubierz się, ok?
Jenny: *kręci głową i ubiera głowę*
Ja: Nee Yuzu, shippujesz jakiś paring na moich blogach? ^^
Kyoya: Ta dyskrecja.
Jenny&Jessie: Powiedz, że nie, powiedz, że nie.
Ja: Tak. ^^
UsuńKyoya: Ale dumna. -.-
Mio: Lepsza niż ty.
Kyoya: Jakiś problem?!
Mio: A żebyś wiedział!
Ja: Aha... (idę do drugiego pokoju) No więc, tutaj chyba... (w tle kłótnia) Zamknąć się!
Evie: (odrywa się od telewizji) Można ciszej?
Ja: Jasne. Co ja tam... A no tak! Tutaj popieram... nie więc, w to... Dobra przyznaje, tutaj na razie nie mam ulubionej pary, ale na innych mam. ^^
Mio: (weszła do pokoju, nie wiem kiedy) Jak nie masz, to co się odzywasz?
Ja: Bo lubię. ^^ Ale jak by nad tym pomyśleć, to mam dużą nadzieję, że ktoś będzie z Ryugą. ^^ A najlepiej Jenny.
Tsuki: (znów nie mam pojęcia skąd się tu wzięła) Czemu popierasz związek kogoś z Ryugą? (trzęsie się, do przewidzenia)
Ja: Tak jakoś. ^^ Zrobię ci na złość Jenny i powiem na koniec, że jeśli nie udało by ci się z Ryugą, to będziesz piękna parą z Kyoyą. ^^
ja: Innych w sensie jakich? *pisze one shota za który Jess ma ochotę ją zabić* Ryuga i Jenny..Hmm. Shadow wymyślaj nazwę, może w drugiej części coś wypali!
UsuńShadow: Ale mówiłaś, że Jenn będzie z...*milknie*
Ja:Jeszcze mogę zmienić zdanie ^^
Jenny: Ryuga coś zrobił Tsuki jak Hikaru?
Izumi: *wybucha śmiechem* Jenn i Kyoya to byłyby związek idealny.
Jenny: Jasne.
Harumi: Zabiliby się w dwie sekundy.
Ja: Faktycznie nie pomyślałam o konsekwencjach tego związku. Ups.
OdpowiedzUsuńMio: Według mnie lepiej by było, gdyby Jenny zamiast z Kyoyą, była z Nilem. ^^
Ja: A gdzie się podział pomysł z Ryugą?! T-T
Evie: Pewnie znikł. ^^
Ja: Ależ śmieszna jesteś. -.- A tak przy okazji to zgadłaś Angel. Tsuki ma taki sam problem co Hikaru, jei chodzi o Ryugę.
Tsubasa: Ależ szczera. -.-
Ja: Taka jestem. ^^
Evie: To co z tą wiatrówką?
Ja: To opowieść o beyblade, a nie o bakugan. -.-
Evie: Pogubiła się. O.o
Ja: Nieważne. A innych chodziło mi o bakugan. ^^ To cho***nie oczywiste, że Jesse będzie ze Keithem, ale i tak ich uwielbiam. ^^
Hikaru: Ta, kończymy to anime i spać, w końcu wiesz co jutro jest Yuzu.
Ja: No ta!
Jenny: Dzięki, Mio ^^ Jedyna normalna ^^
UsuńHarumi: Czemu my tak wgl gadamy o związkach?
Jenny: Mnie nie pytaj.
Izumi: I tak wszystko w rękach Angel.
Ja: *uśmiech samego zła* To będziesz zadowolona z tego one shota, Yuzu ^^
Ryuga: Ile jeszcze lasek będzie się mnie bać.
Ja: Sierra cię wyzywa, więc wiesz.
Ryuga: Weź mi nie przypominaj tego pustaka.
Jenny: Zastrzelmy ją.
Ryuga: Popieram
Ja: (ogarnęłam błąd i załamka)
UsuńMio: A tobie co? Nie cieszysz się z one shota?
Ja: Eh, bo właśnie zauważyłam, że zamiast w odpowiedzi napisałam w nowym komie.
Evie: Załamka z takiego powodu? Nie w twoim stylu.
Ja: Wiem. Daj 10 sekund, a się ogarnę.
Mio: Tylko 10? To trochę mało jak na depreche. No wiesz, ja...
Ja: Już jestem zdrowa! ^^
Tsuki: Szybka.
Evie: No.
Ja: W one shots pojawi się Ryuga, no nie?
Mio: Pewnie tak.
Ja: (wybiegam z domu i skaczę)
Mio: Ta, cieszy się.
Ja: Ryuuuga!
UsuńRyuga: Cokolwiek chcesz to odpowiedź brzmi nie!
Ja: Mam to gdzieś!
Jenny: *czyści karabin*
Ryuga: To idziemy?
Jenny: Tylko trzeba ja znaleźć.
Ryuga: Galeria handlowa.
Jenny: Wątpię, że panowie policjanci będę zadowoleni z mojej broni, ale ciul z nimi
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCóż to za znamię otrzymała Jenny?
Dunamis.......oj Dunamis jakis ty nie ufny....
Czekam na next i zapraszam do mnie, narazie jest tylko prolog
http://im-not-doll.blogspot.com/
Witamy na blogu ^^ i dziękuje za komplement ^^
UsuńJenny: Też się zastanawiam.
Dunamis: -.-
Izumi: Jeeeenn!
Jenny: Idę! *biegnie z szafą*
Ja: Odwiedzę za niedługo ^^
23 year-old Speech Pathologist Stacee Hucks, hailing from Keswick enjoys watching movies like Major League and Table tennis. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a Duesenberg Model SJ Convertible Coupe. przejscie na strone internetowa
OdpowiedzUsuń