,,Wciąż tłumiony w sobie krzyk
Ból co zadrą we mnie tkwił
Strach przed tym, co piękne jest
Dziś zapomnieć już chcę.”
Blue Cafe.
Cisza
jak na jakimś pogrzebie. Oczywiście pierwsza myśl od kiedy odzyskałam
przytomność, musi być optymistyczna. Sięgnęłam ręką w kierunku, gdzie powinien
leżeć mój telefon. Jednak trafiłam w pustkę. Dopiero teraz sobie przypomniałam,
że zemdlałam w WBBA i prawdopodobnie jestem właśnie tu. Już miałam otworzyć
oczy, gdy z ciemności wydobył się głos.
– Świat
pogrążony w mroku jest cudowny, nieprawdaż bracie? – spytała jakaś kobieta
rozmarzonym tonem. – Chciałabym w nim żyć na zawsze.
Wszystko zawirowało. Wpadłam do tunelu. Kolory, fragmenty rozmów, ludzie,
miasta. Mijałam to wszystko, lecąc coraz bardziej wgłąb czeluści. Uderzyłam o
twardą kamienistą powierzchnię.
– Coś
cholernie realistyczny ten sen. – warknęłam,
zastanawiając się, ile chwilowych siniaków mi przybyło.
Kiedy
wreszcie się pozbierałam, ogarnęłam, że po raz kolejny mam na sobie białą
sukienkę do kolan, ale tym razem miała czerwony rąbek. Na moich włosach spoczął
wianek z niebieskich kwiatów. WTF?!
Jakaś
tajemnicza siła zmusiła mnie do stania prosto z rękami splecionymi w połowie
ud. Nie mogłam się ruszyć, więc tkwiłam jak ten kołek i zastanawiałam się, co
tu się wyrabia.
Przede
mną pojawiły się dwie ludzkie sylwetki. Z ciemności zaczął formować się balkon
z widokiem na uśpione miasto. Jedynym źródłem światła były dwie pochodnie
trzymane przez dziewczyny w takich samych strojach jak ja.
– Chciałabym całe życie podziwiać ten nocny krajobraz i tańczyć w świetle
księżyca. – rzekła kobieta.
Wąską kibić opinał fioletowy peplos przetykany gdzieniegdzie srebrną nicią. W
jej uszach lśniły czarne kryształy, a bransolety pobrzękiwały z każdym ruchem
rąk. Kasztanowe loki miała związane w koka. Kilka kosmyków opadało na czoło tuż przed
ciemnymi brwiami i niebieskimi oczami. Była naprawdę zjawiskowa.
– Naprawdę tego pragniesz? – spytał męski głos za moimi plecami.
Z cienia
wyszedł gościu wyglądający identycznie jak Rago, tylko był ciut wyższy i miał
łagodny wyraz twarzy. Miał nawet taki sam strój jak ten pojeb.
– Naprawdę. – Kobieta tanecznym krokiem podeszła do końca balkonu. – Spójrz na te
gwiazdy. Mrok pochłonął cały brud tego świata i schował go głęboko w swym
ciele. A zamiast tego podarował nam to piękne widowisko. Noc to najcudowniejsza
rzecz dana ludzkości. –Wyrzuciła ręce przed siebie, jakby chciała objąć całe
niebo. – Chcę widzieć ją już zawsze. – Jej uśmiech przyblakł i zastąpił go
grymas złości. – Ale niektórzy twierdzą, że mrok to zło. Jak oni śmią w ogóle
tak myśleć?!
– Czyli
te masowe zatrucia wśród rolników to ty? – zapytał z rozbawieniem mężczyzna,
obejmując ją ramieniem. – Jesteś naprawdę mściwa, moja droga siostro.
– W
końcu jestem czarownicą, pamiętasz? – powiedziała z satysfakcją i znów
spojrzała na miasto. – Nie znoszę tego miejsca za dnia, bracie. Słońce pali
boleśnie moją skórę, a plebs twierdzi, że promienie słoneczne to najlepsza rzecz. – mówiła z
obrzydzeniem. – Czy nigdzie na tym świecie nie ma miasta nocy?
– Narodziliśmy się w niewłaściwym świecie. – stwierdził jej brat.
Zapadła
chwila milczenia. Kobieta z nabożną czcią wpatrywała się w księżyc. Kim ona
jest? Czego pragnie?
– A co
jeśli stworzymy nasz własny świat, gdzie będzie panował tylko mrok? – spytał mężczyzna.
Odwróciła
się do niego. W jej oczach czaił się dziki błysk.
– Jak? –
szepnęła. – Jesteśmy w stanie tego dokonać?
– Owszem, siostro. W końcu jesteśmy dziećmi nocy, prawda? – Odsunął nieco włosy.
Na szyi miał symbol. Taki sam jak ja mam na łopatce. – W końcu pojawi się znak, jak to zrobić.
Poczułam
tam palący ból. O co w tym wszystkim chodzi?
– No
tak! – krzyknęła kobieta, wirując wokół brata. – Noc na pewno nam pomoże!
Mężczyzna
złapał ją za ramię i przyciągnął bliżej siebie.
– Jesteś
gotowa zaryzykować wszystko, Eris? Nawet koniec w piekle? – spytał cicho, głaszcząc
jej policzek kciukiem.
Chory
uśmiech wystąpił na jej twarzy.
– Jeśli
już zawsze będę mogła oglądać tak cudowny widok, to mogę iść do samego Hadesa. –
odparła. – Och, jestem taka szczęśliwa, bracie. – Oparła głowę o jego ramię. –
Nemesis?
– Tak? –
spytał.
– Jesteś
mądry jak nasz ojciec. – zachichotała.
Nemezis?
Ten gościu. On.
Niemożliwe....
Człowiek
stał się beyem, który próbował potem zniszczyć świat? To był jego genialny
plan?
Cały
wymiar zaczął pękać pod moimi stopami. Kobieta obróciła głowę w moją stronę.
Przez sekundę przewiercała mnie wzrokiem, po czym jej twarz pękła na pół.
– Wiedziałam, że przyjdziesz.
Otworzyłam
oczy i zerwałam się na równe nogi. Ból w łopatce nie dawał mi spokoju, ale nie
było to moim największym zmartwieniem. Popędziłam do łazienki i podwinęłam
bluzę. Symbol pulsował. Dosłownie. Po sekundzie przestał. Odetchnęłam z ulgą i
zaczęłam sobie to wszystko układać w główce.
Nemezis
był człowiekiem. Pragnął stworzyć własne imperium mroku. To akurat pamiętałam,
ale Dunamis nigdy nie wspominał, że miał siostrę. Ha! Czyli on jednak nie wie
wszystkiego!
– Hej
hoooop! Encyklopediooo! – zawołałam, wychodząc z łazienki.
Zatrzymałam
się wpół kroku i uważnie rozejrzałam. To było moje mieszkanie! Jezu, wzrok mi
się popsuł, skoro go od razu nie rozpoznałam?! Ale chwila moment. Jeżeli jestem
u siebie, to kto mnie tu przeniósł? Dunamis? Niee, w to nie uwierzę. On by mnie
bardzo chętnie zostawił na łazienkowych kafelkach. No to strzelamy dalej.
Kyoya? Hahaha nie. Nil? No ciekawe jak. Madoka? Taa, z szpitala specjalnie
przyleciała. No to drogą racjonalnego myślenia wychodzi mi, że to Hikaru.
Dobra, w to uwierzę.
– Gadasz
sama do siebie? – spytała Artemis sennym głosem.
– Nie
gadam, tylko myślę. – prychnęłam.
Usłyszałam
hałas w moim pokoju. O niee! Nie pozwolę grzebać w moich rzeczach! Raźnym
krokiem poszłam tam i otworzyłam drzwi. Zgadnijcie kto był za nimi. Dunamis!
– Jennifer, ty... – powiedział, patrząc na mnie pusto. – Ty... – wycedził i
uniósł naszyjnik, który kiedyś sam miał na szyi. – Skąd ty to masz?!
Szlag.
Zupełnie
zapomniałam, że mam drugi taki naszyjnik i trzymam go w pokoju, by się nie
zgubił. A teraz, o ironio, Dunamis musiał go znaleźć!
– Padnij! – w pokoju rozległ się wrzask.
Nie wiem, czy to było do mnie, ale i tak padłam na ziemię.
JEB!
– Chyba
go nie zabiłem, nie? – mruknął Izumi, trącając nogą nieprzytomnego Dunamisa.
– Izu! –
Rzuciłam mu się na szyję. – Dzięki ci!
– Wiem,
jestem wspaniały. – Wyszczerzył się. – Coś tak czułem, że on tu wejdzie.
– Widziałeś go?
– Ta, on
i ta dziewczyna z niebieskimi włosami tu z tobą przyjechali. Podobno zemdlałaś.
– mruknął i spojrzał na mnie. – To prawda?
– Tak i
przy okazji. – Po raz kolejny podwinęłam bluzę. – Mam to.
Przyjrzał
się symbolowi.
– Fajny
tatuaż. Z monte go masz?
– Chciałbyś, ty takiego nie dostaniesz. – roześmiałam się.
Dunamis drgnął.
Izumi już zamierzał kolejny raz trzasnąć chłopaka garnkiem, ale go
powstrzymałam. Poczekaliśmy chwilę, ale bleyder dalej był nieprzytomny.
– Co z
nim zrobimy? – spytał Izumi, siadając na łóżku. – Jak się ocknie, to nie wróże
miłego zakończenia. – Wziął naszyjnik i schował go pod materac.
– Usuniemy pamięć i wykopiemy stąd, a potem się pomyśli. – uznałam i
przyklęknęłam przy Dunamisie. Wyciągnęłam rękę, gdy jego bey wytworzył falę
uderzeniową i wysłał mnie do tyłu.
– Szlag! – warknęłam. – Artemis, możesz go zająć?
– Już,
już. – wymamrotała.
Wyciągnęłam
ją z pudełeczka. Nie potrzebowała kuczera. Wyciągnęła swój ogromny topór i
zamachnęła się na Jupitera Ten jednak uparcie tworzył barierę i nie miał
zamiaru nas przepuścić.
– Wygląda na to, że nic nie możemy zrobić. – stwierdziła Artemis. – Jenn, czy coś
się stało?
Złapała
mnie na tym, że uparcie się w nią wpatrywałam.
– Widziałaś mój symbol i wizję?
– Co? –
Zamrugała kilka razy.
– Dobra,
to potem obgadamy. – powiedziałam, masując skronie. Za dużo tego wszystkiego
naraz. – Musimy się go stąd pozbyć. – mruknęłam i trąciłam Dunamisa stopą.
Złapał moją kostkę, po czym zaczął się powoli podnosić.
– To żyje! Izu, dobij go! – wrzasnęłam przeraźliwie.
– Ta
jest!
BAM!
Garnek
po raz kolejny wylądował na głowie encyklopedii i pozbawił go przytomności.
Ręka bezwładnie opadła na dywan.
– Może
zagrzebiemy go w trawniku? – zaproponował Izumi.
– Utopmy
z kamieniem przy szyi.
– Porzućmy na Syberii!
– Wrzućmy do kanionu.
– Zamknijmy w beczce.
– Przepraszam, że przerywam waszą milutką dyskusję. – Za naszymi plecami rozległ
się dobrze znamy nam głos, przez który dreszcze przebiegły mi po plecach.
Powoli
odwróciliśmy głowy.
Wkurwiony
Victor sztyletował nas wzrokiem, a jego mina pokazywała, że zastanawia się jak
boleśnie nas zamordować.
– Jennifer, możesz mi to wytłumaczyć? – wycedził.
****
Wpatrywałam
się w sufit od dobrych 10 minut. Tymczasem Tsukiwa przechadzał się po salonie.
Izumi udawał, że go tu nie ma. Victor był w takim stanie, że woleliśmy milczeć,
by nie boleśnie nie oberwać. W końcu władca zatrzymał się przed oknem i zaczął
patrzeć na panoramę Tokio.
– Ta
misja miała być dyskretnie wykonana. – odezwał się. – Tymczasem wasza dwójka
znokautowała Dunamisa, a Jenny dodatkowo rozwaliła WBBA.
– Tylko
jedno piętro! – oburzyłam się i ugryzłam w język.
– Niech
ci będzie, co nie zmienia faktu, że coś zniszczyłaś.
– Aj
tam. – Wzruszyłam ramionami,
– Trochę
powagi! – Victor uderzył pięścią w stolik. Szklanki zadźwięczały, uderzając o
siebie.
– A co
mieliśmy zrobić? Odkrył naszyjnik. – zaczęłam nas bronić. – To nie nasza wina.
– Ale
nokaut garnkiem? Podwójny?! – jęknął Tsukiwa.
– Przynajmniej skuteczny. – bąknął Izumi.
– W
każdym razie musimy omówić kilka spraw. – powiedział Victor i usiadł ciężko na
fotelu. Złość coś za szybko mu przeszła. Podejrzane. – Po pierwsze: Sylwdor.
Byli tam, to pewne. Ale później dosłownie zapadli się po ziemię. Jeden z
naszych informatorów powiedział, że stało się to po dołączeniu do nich Yuki.
Dziewczyna pojawiła się w mieście, a dwa dni później cała grupa zniknęła.
– Chwila, moment. – przerwałam mu. – Czyli oni żyli jak normalni obywatele?
– Owszem. – Victor wyciągnął z kieszeni płaszcza pomięte zdjęcie. – Widzisz?
Wzięłam
fotografię do rąk. Cała grupa stała zgromadzona wokół napisu „Sylwdor”. Machali
do obiektywu i uśmiechali się. Brakowało mi tam kogoś.
– Nie ma
tej laski, która ogłuszała dźwiękiem. – zauważyłam, podając zdjęcie Izumiemu.
– Ta co
miała osłonkę na twarzy?
Skinęłam
głową.
– Cóż
brakuje też Hidekiego. – Zacisnęłam zęby. – Ale przynajmniej mamy dowód, że tam
byli.
– Tylko
gdzie są teraz?
Victor
rozłożył bezradnie ręce.
– Tego
nie wie nikt.
– Masz
coś jeszcze ciekawego? – spytałam, zakładając nogę na nogę.
– Tak.
Mówiliście, że Rin podobno pochodzi z granic Piekła. To prawda. Rodzina magów
osiedliła się przy wschodniej granicy. Przez kilka lat żyli w spokoju, ale
później wybuchł konflikt między nimi a kilkoma demonami. – urwał i zagryzł
wargę. – Zginęli.
– Coś
tak czułam. Czyli Rin musi być córką tych magów, nie?
– Najprawdopodobniej.
– Wszystko pięknie ślicznie, ale – uśmiechnęłam się sztucznie słodko. – ciągle gówno
wiemy.
– Nic ci
na to nie poradzę. – warknął. – To nie jest takie łatwe jak ci wydaje.
Przewróciłam
oczami, na to jego ciągłe upominanie mnie.
– Ostatnią rzeczą jest – Wstał i podszedł do mnie. – twoje nowe znamię na
łopatce.
Lekko
otworzyłam usta i wpatrywałam się w niego z szokiem.
– Czytałeś w moich myślach. – stwierdziłam, gdy się otrząsnęłam.
– Może
tak może nie. – odparł. Uniosłam brew. – Tak, zgadłaś, szczęśliwa?
– Co
jest z nim nie tak? – wtrącił się Izu. – Wygląda jak zwykły tatuaż.
Victor
spojrzał na nas z niedowierzaniem.
– Wy
naprawdę nie wiecie, co to jest?
Zgodnie
pokręciliśmy głowami, oczekując odpowiedzi. Victor jednym haustem wypił całą
zawartość szklanki. Cudnie, szykuje się długa przemowa. Przygotowałam się do niej
odpowiednio, czyli oparłam nogi o stolik i dałam sobie poduszkę pod głowę.
– To
symbol dzieci Nocy.
Poczułam, jakby ktoś wbijał mi tysiące igieł w plecy.
– Pochodzi od pewnego rodzeństwa, które pragnęło ponad wszystko sprowadzić na
świat nieprzenikniony mrok. Zostali przeklęci przez wszystkich bogów, a ich
dusze wysłano na wieczne potępienie, zaklinając je w beyach.
„Świat pogrążony w mroku jest cudowny, nieprawdaż, bracie?”
„Świat pogrążony w mroku jest cudowny, nieprawdaż, bracie?”
Patrzyłam
tępo w Victora. Nie słyszałam tego co mówi. Wokół mnie panowała cisza.
Odwróciłam głowę. Spojrzałam panoramę Tokio.
– Dzieci
nocy według legend są przeklęte. – do moich uszu dobiegł fragment wypowiedzi
Victora.
W szybie pojawiła się Mitsuki. Uśmiechnęła się
i zlizała krew z noża, po czym zachichotała. Jej piskliwy śmiech wiercił mi się
boleśnie w czaszce.
– Victor, czy ty wiedziałeś, że jednym z tych dzieci było Nemezis? – wyszeptałam drżącym
głosem.
– Tak. –
skinął głową.
– I o tym, że miał
siostrę. – dodałam.
– Co? –
spytał i potrząsnął mną. – O czym ty mówisz?
– Nemezis miał siostrę. – powtórzyłam.
– To
niemożliwe! Nie ma tego w żadnej księdze!
Prychnęłam
zniecierpliwiona.
– W
książkach nie ma wszystkiego! – warknęłam i wstałam. – Co więcej Nemezis
wyglądał identycznie jak Rago i razem ze swoją siostrunią chciał stworzyć
mroczne imperium!
– Skąd
ty to wiesz?
– Widziałam na własne oczy. – odparłam. Nagle mój wzrok padł na Artemis. Wzięłam
ją do ręki. – Artemis, możesz na chwilę wyjść?
Miko
pojawiła się tuż koło Victora. Ziewnęła i przetarła oczy.
– Co się
stało? – Zaczęła czesać włosy
– Czy Nemezis
to twój brat? – walnęłam prosto z mostu.
Zamarła
w miejscu. Szczotka wypadła jej z rąk i potoczyła się pod stolik.
– O czym
ty mówisz? – wymamrotała. – Nemezis istnieje od tysiąca lat, a ja ledwo od
czterystu. Nie ma takiej możliwości, bym była jego siostrą.
– Właśnie, Jenny! Może ci się to tylko przyśniło. – odezwał się Victor.
Zbyłam
go machnięciem ręki. Czułam, że to dobry trop. Artemis nie wyglądała jak ta
kobieta. Ale mimo to, nie mogłam się pozbyć wrażenia, że to ona.
– W
takim razie pokaż mi swoje wspomnienia. – powiedziałam i nim zdążyła zaprotestować dotknęłam jej czoła, przenosząc się w otchłań wspomnień.
Znów ta sama
scena rozmowy na balkonie. Wiedziałam. Czyli Artemis to naprawdę siostra
Nemezis.
Zmarszczyłam
brwi. Dalej mi coś nie pasowało. Czemu w takim razie wygląda inaczej i bez wahania
chciała mi pomóc zniszczyć Nemezis?
Jednak
po scenie na balkonie nastąpiła nowa.
Stanęłam
jak ten słup soli. To był moment, gdy rozdzieliłam się z Alter. Teraz mogłam
zobaczyć, jak to wyglądało.
Z mojego
ciała wypłynął ciemny obłoczek, który zaczął się formować w damską sylwetkę.
Nogi, ręce, głowa, talia. Na posadzce stanęła kobieta. Ale nie była to Alter.
Tylko siostra Nemezis. Uśmiechnęła się, oglądając swoje nowe ciało. Izumi i Harumi byli
zbyt zajęci mną, która zemdlała, by zauważyć jak kobieta zmienia wygląd. Jej
brązowe włosy stały się czarne, niebieskie oczy czerwone. Tylko skóra pozostała
śnieżnobiała. Po tym scena się urwała.
Uciekłam
z myśli Artemis najszybciej jak to tylko możliwe. W głowie miałam miliony
myśli. Osunęłam się na kolana i złapałam za głowę.
– Co się
stało, Jenn? – Izu podniósł mnie i usadowił na kanapie.
Spojrzałam
na Artemis. Zszokowana wpatrywała się w podłogę i miętosiła kimono.
– Ja...ja..ja... – powtarzała w kółko. – Jestem siostrą Rago?! – wrzasnęła.
Pokręciłam
głową.
– Nie,
Artemis. To nie tak.
– Naprawdę? – spytała słabym głosem.
– Tak. –
Zacisnęłam dłonie na spodenkach. – Siostra Rago, ona żyła w tobie, ale potem
przeniosła się do mnie.
– Nic z
tego nie rozumiem. – jęknął Izumi. – Mózg mi się przeciążył!
– Nie
tobie jedynemu. – mruknął Victor.- To co mówisz, Jenny, jest bez sensu.
Wzięłam
głęboki wdech.
– Artemis nie jest i nigdy nie była siostrą Rago. – powiedziałam.
– To jak
nazywa się ta siostra? – bo to jest akurat najistotniejsze Izu!
Wytężyłam
mózg, próbując sobie przypomnieć, jak Nemezis ją nazwał.
– Eris. –
mruknęłam. – Bogini niezgodny, co za ironia.
– Po
kolei Jennifer, bo za chwilę tu zwariuje. – rzekł Victor. No rzeczywiście
tragedia! – Czyli ta Eris, siostra Nemezis, po swojej śmierci wniknęła w
Artemis, a potem w ciebie, tak?
– Dokładnie. – potwierdziłam. – Ale to nie koniec rewelacji. Pamiętasz, jak się
rozdzieliłam z Alter? – Skinął głową. – Eris wniknęła w nią.
Po tej
wręcz wspaniałej wiadomości, cofnął się o dwa kroki i opadł na podłogę. Izumi
nie do końca ogarnął, co się stało, bo rozglądał się dookoła oczami wielkimi jak
spodki. Wyglądało, że tylko ja i Artemis zrozumiałyśmy, co się stało. Chciałam
cierpliwie poczekać, aż się uspokoją, ale wtedy do pokoju wpadł ktoś, kto
zdecydowanie nie powinien tego wszystkiego słyszeć.
– O co w
tym wszystkim chodzi i kim ty tak naprawdę jesteś, Jennifer? – spytał Dunamis,
po czym wycelował we mnie kuczer. – Gadaj.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Mam nadzieję, że się nie pogubiliście w tym wszystkim, a jak tak to spokojnie to wszystko się ładnie wyjaśni.
Izumi: Co oznacza:
Ja: że pojawi się Mitsuki!
Ryuga: Za co?
Izumi: Lubisz ją widzę.
Ryuga: Wręcz szaleję z radości -.-
Ja; Myślałam, że będziesz ją miał w czterech literach O.o
Ryuga; Gdyby ktoś trajkotał ci o zniszczeniu 24 na dobę, też byś tak reagowała.
Ja: Może. Matko, ale ja tu chaos zrobiłam xD
Jenny: I kto to ogarnie? Ja?
Harumi: O ile Dunamis nie odstrzeli ci głowy.
Jenny: On tego pragnie, ale tak łatwo nie ma :P
Cóż, odmeldowujemy się ^^
Ja: *wytęża mozgownice* Zgubilam sie! *czyta kokejny raz* Zwycięstwo! Chyba ogarnęłam! XD Chaosik! Czyli to co Vanessa uwielbia najbardziej.
OdpowiedzUsuńKelly: Dziecko destrukcji.
Ja: Spadam kończyć rozdzial! *zostaje po niej obloczek kurzu*
Kelly: *odlicza godziny*
Ja: Brawo xD
UsuńJenny: *mózg roztentegowany* Artemis fajne życie mamy.
Artemis: Wspaniałe.
Ja: I teraz to wyjaśnić *idzie szukać Mitsuki* A ty tam kończ!
Ja: Witam! Troszeczkę się pogubiłam, ale już wszystko ogarniam.^^
OdpowiedzUsuńMio: Szkoda, że tak szybko nie ogarnęła rzeczy do szkoły. -.-
Ja: A skąd ja mam wiedzieć ile zeszytów będzie mi potrzeba do fizyki i chemii?!
Evie: Mogłaś się zapytać, a nie zgadywać. -.-
Ja: Oj tam, oj tam. (machu, machu ręką) Ważne, że w końcu zrobiłam rozpiskę.^^
Hiakru: Tyle z tego dobrego. (wzdycha)
Ja: Pomijając fragment jak piszę, że rozdział jest mega itp. hehe, to jak ci idzie przygotowywanie się do 1 września, czyli szkoły? (myślę co mnie tam spotka)
Mio: Prawdziwa szkoła zaczyna się 3. -.-
Ja: Dla mnie pierwszy dzień jest katorgą.
Ja: Muszę odkupić książkę. A tak to wszystko mam xD *szuka plecaka* No prawie. Do której klasy idziesz? ^^
UsuńJenny: Angel rąbnęła sobie po jednym zeszycie do każdego przedmiotu.
Ja: Najgrubsze xD staarczy.
Jenny: A dwa tygodnie później: Kaaltaaa!
Izumi: Spoko Yuzu, Angel sama się pogubiła pisząc to.
Ja: Jestem zdolna do wszystkiego *wachluje się książką, która wypada z rąk i rąbie ją w nos* Szlak.
Jenny: Mitsuuuki, wyłaź!!!
Ja: Moja klasa jest tajemnicą.^^ Jedyne co mogę zdradzić to to, że idę do gimby.^^
UsuńHikaru: Zero dyskrecji. (wzdycha)
Ja: No co, nie powiedziałam do której klasy, więc o co ci chodzi?
Mio: Jakbyś była choć trochę ogarnięta, to byś wiedziała. -.-
Ja: Nie ogarniam was. (powietrze wypuszczam) A tak właściwie Angel, to gdzie ty idziesz?
Mio: Jakby ktoś nie ogarnął, to dokładnie przeczyta drugie zdanie. Nic nie sugeruję, jakby co, po prostu, mam nadzieję, że jak Yuzu jeszcze raz przeczyta tego koma, to ogarnie.
Ja: Robisz ze mnie idiotkę. -.-
Mio: Wiem.^^
Ja; 2 gim xD a ty Yuzu pierwsza, domyśliłam się po pierwszym komie.
UsuńSpectra: Logika ci wraca O.O
Ja: *rzuca w niego żelazkiem, ale trafia w Hydrona* Ups.
Jenny: Mitsuuuu.
Izumi: *patrzy na nekrologi* Dużo tego cholera.
Mitsuki: *lata z nożem, maczęta i diabli wiedzą czym jeszcze*
Ja: Nie mam pojęcia skąd to wiesz.^^
UsuńMio: Ciekawe, czy wykonują wyrok śmierci na mało rozgarniętych.
Ja: Nie chcę wiedzieć po co ci to.
Mio: Doskonale wiesz po co.
Ja: Błagam, niech ona pozbędzie się tych myśli!
Evie: Widać, że mała różnica latek was dzieli.
Ja: No. XD
Mio: Chyba bym se rękę ucięła, gdyby okazało się, że się znacie.
Ja: Mało prawdopodobne.
Hikaru: Szansa na to wynosi 0,10%.
Ja: Mało!
Mio: Czego się spodziewałaś?
Ja: Co najmniej 0,58%.
Hikaru: Wiesz co ciekawe Angel? Yuzu będzie chodzić z gościem co dwa razy nie zdał.
Ja: Oj tam, wytrzyma się.^^ A tak przy okazji Angel, masz świadomość, że jak zrobisz coś Spectrze, to Keithcie też ucierpi?
Ja: W komach są rozdzieleni ^^ *pokazuje na dwie osobne postacie*
UsuńKeith: *czyta książkę*
Spectra: *złorzeczy Autorce*
Ja: ^^
Jenny: Kto wie może się znają.
Jessie: To by się dobrały/
Ja: Jestem jasnowidzem. Shadow nie zdał 3 razy.
Shadow: Czm muszę chodzić do szkoły?!
Ja: Bo tak ^^
Ja: Tak właściwie, to ile Shadow ma lat? O.o
UsuńMio: Wejdź na Wike. -.-
Ja: Ale mi się nie chceee.
Mio: Nie mój problem.
Ja: Eh, no cóż. Shadow, jak ja muszę chodzić do szkoły, to ty tak samo.^^
Mio: Ta szczerość.
Ja: 17? xD
UsuńShadow: -.-
Jessie: Angel, ta pościel leży na ziemi od 20 minut.
Ja: Aj tam xD
Jenny: Sierra chodź tu, przydasz się!
Ja: Ta Barbie umie sprzątać?!
UsuńMio: Najwidoczniej, tak.
Ja: Postęp w technice.
Evie: Że co?
Ja: Nie ważne.
Hikaru: Shadow, korzystaj z tego wieku ile możesz, bo później nie wróżę ci pięknej przyszłości.
Ja: No w końcu zginiesz.
Mio: Szkoda.
Hikaru: Dobijacie. -.-
Shadow: Taaa.
UsuńJenny: Nie, ona będzie przynętą na Mitsuki. Wiedzie będzie piszczeć i Alter przyjdzie.
Ja: Może zabije Sierrę? xD
Jenny: Zajebisty pomysł.
Kyoya: Polubiłaś zabijać.
Jenny: Przy odrobinie szczęścia może i ciebie dziabnie.
Kyoya: Nie licz na to.
Ja: Jak zabijesz Ryugę, nie znajdziesz na świecie miejsca w którym cię nie znajdę.
UsuńMio: Brutalnie.
Evie: A co z Kyoyą?
Ja: Z nim? (zakmina) Płakać nie będę.
Mio: I ta szczerość.^^
Ja: Zabić Smoczego Cesarza? W życiu xD
UsuńJenny: Ja będę w siódmym niebie.
Izumi: *wdycha świeże powietrze* Chłodne!
Ja; Koomary, Izu jesteś rudym złem!
Ja: Z roku na rok, komary są co raz to większe.
UsuńMio: Trudno się nie zgodzić.
Evie: I do tego liczniejsze.^^
Ja: Cieszy się z powodu krwiopijców. -.-
Evie: Zwierzę, to zwierzę, nie ważne, czy duże albo małe.^^
Ja: Psychiatra...
Ja: Zło w najczystszej postaci *ogarnia bąble*
UsuńJenny: Evie bez obrazy, ale widać, że jesteś siostrą Gingi.
ja: Który chyba umrze.
Ryuga: Nie waż się.
Kyoya: Dokładnie.
Ja: Bo wy dużo możecie
Ja: Ty... (wskazuję palcem na ciebie, Angel)
UsuńMio: A tobie co?
Ja: Miałam zamiar uśmiercić Ginkę... A ty mi zabrałaś pomysł. (płaku, płaku)
Evie: Chcesz zabić mi brata?!
Kyoya: Nawet się nie waż! Muszę go najpierw pokonać!
Tsuki: Kyoya, nie oszukujmy się, nigdy do tego nie dojdzie.
Hikaru: Chwila Ryuga nie chce jego śmierci? O.o Czemu?
Mio: Dziwne.
Ja: (ogarnęłam się) A no tak! Widzę, że bawiłaś się wyglądem bloga.^^ Świetnie wygląda!^^
Mio: (kciuk do góry) W reszcie prawidłowy komplement.
Ja: Jej.^^
Ja: Jeszcze nie wiem czy go uśmiercę xD
UsuńRyuga: Potrzebuję rywala.
Ja: Masz Jenn.
Ryuga: *unosi brew*
Jeny: Ej!
Ja: Dzięki za komplement ^^ Wreszcie ogarnęłam i zrobiłam tą kolorystykę co chciałam ^^
Jenny: Pasuje do treści bloga.
Ja: Nom :D
Ja: Mam dobrą wiadomość, zaczęliśmy oglądać Higurashi!
UsuńHikaru: Nie dokończyłaś. -.-
Ja: Daj mi spokój! W ten czwartek szkoła! Chcę poleniuchować!
Evie: Ty ciągle się lenisz. -.-
Mio: (przygląda się nowemu wyglądowi strony) Co to za facio?
Ja: Coś nie kojarzę.
Hikaru: Duch. O.o
Ja: Dowaliłaś.
Ja: Podoba się? Wiem, że grafika jakoś nie powala, ale jestem do niej przyzwyczajona. A i na początku historia może się wydawać średnio ciekawa.
UsuńJenny: Jutro Angel będzie łaziła po Saharze.
Ja: Princeska mnie wyciągnęła xD
Izumi: Ten facio to Michael. Starszy brat Jenn.
Jenny: *lekko smutnieje, ale szybko wraca do normalnego stanu*
Harumi: I obecnie to jest duch.
Ja: Anime, mega! Wczoraj doszłam do zabójstwa Ka... nie pamiętam!
UsuńMio: Na mnie nie patrz.
Evie: Nie oglądałam tego przecie.
Ja: Kurde.
Tsuki: To Michael?!
Mio: Przecie słyszałaś. -.-
Ja: Wracając do anime, to szczerze jak zobaczyłam tą grafikę, to się zniechęciła, ale i tak obejrzałam, a do tego dokończę to na 100%!^^
Mio: Skoro ty nam coś poleciłaś, to teraz nasza kolej. Dość ciekawe jest Shiki. Też morderstwa i itp.
Ja: Racja, to było mega ciekawe.^^ Szkoda, że nie ma kontynuacji. T-T
Ja: Oglądałam ^^ obejrzałam niemal wszystkie produkcje z gatunku gore/horror. Ja najbardziej lubię Mion i Renę ^^
UsuńJenny: Tak to Michael.
Izumi: Mniej więcej, ale nie było lepszej grafiki xD
Ja: Shiki też było genialne. Ale zrobili za dużą dramę ze śmierci tych Shiki. Oglądałaś ovy z tego? :d
Ja: Oczywiście, że oglądałam.^^
UsuńMio: Ja też.^^
Ja: Szkoda, że wyszły tylko dwa odcinki... (mina zbitego psa)
Mio: Nic nie poradzisz.
Evie: Co wy oglądacie. -.-
Ja: Brutalne rzeczy.^^
Mio: Angel, powiedz czy było ci przykro ze śmierci któregokolwiek z shiki?
Ja: Ten pielęgniarki *^* ona była fajna ^^
UsuńJenny: Wiesz Evie Angel pisze historie o demonach, zabójstwach, szaleństwie itp. Ona musi skądś czerpać inspirację.
Ja: ^^
Jessie: A potem powstają takie Mitsuki.
Izumi: Ale ja jestem dzieckiem szczęścia *.*
Ja: Bo jesteś ze snu xD
Mniej więcej ogarniam. Więcej niż mniej. Jak usłyszałam Eris to w pierwszym momencie pomyślałam jak ona może być siostrą Nemezis jak Eris to bliźniacza siostra Aresa ale po sekundzie ogarnęłam że Nemezis była od Ereba i to inni ojcowie i tak dalej nie. Musiały mi sie informacje przetworzyć.
OdpowiedzUsuńJack:Ty mitologiczny świrze.
Ja:Cicho bądź teraz ja mówię.
Jack:Ona ma świra na tym punkcie.
Ja:Nie mam. Dal ciebie jak się interesuję to od razu świr.
Jack: No nie ale ty tak.
Ja:A tam.
Meg: Eris to po łacinie Discordia. Mamy o tym projekt, a doktor...
Ja:Skończ to ja tu mówię w tym momencie.
Lilka:*ogląda film z Jackiem*Izu dobra akcja!
Ja:Yh U-U Tak jak mówiłam. Mniej więcej ogarniam.
"Jeśli już zawsze będę mogła oglądać tak cudowny widok, to mogę iść do samego Hadesa."
Hades: Wież mi-kimkolwiek jesteś-nie chciałabyś.
Ja:Dobra jeszcze nie twoja kolej. Wyjdź.
Zmora:Już tak nie podpowiadaj bo jeszcze ogarną kim ja jestem.
Hades:Ty..
Zmora:No ja, ja. Spokojnie niedługi cię zabiję i resztę twoich braci i sióstr też.
Ja:Żadnego zabijania. Nikogo nie wolno. Kapiszi?
Zmora: Nie. Nie przemówiłaś do mnie.
Ja:-_-
Lilka:Kuźwa. Bogowie. Zemsta. Wszytko się nam sypie na głowę. Izu zrobisz Mi i Jenn kakao?
Jack:Oglądasz czy nie bo jak nie to idź po popcorn.
Lilka:Sam se idź.
Ja:Jak zwykle nie rozgarnięty ten kom. To ja czekam na next.
Ja: Kruk! Już się martwiłam, że zniknęłaś. Też uwielbiasz mitologię? *.*
UsuńJenny: *w tym momencie ogarnęła jak bardzo ma przerąbane*
Ja: I jeszcze Dunamis.
jenny: Płotka.
Ja: Ktoś.
Jenny: Chcę wiedzieć kto to jest.
Izumi: Moje akcję są najlepsze! *wyciąga kubki* Już kakao wyciągam.
Jenny: *robi polowanie na Mitsuki*
Ja: *patrzy na Zmorę* hmm, coś mi świta.
Patricl: Weź już idź ze swoją mitologią.
Ja: *dalej rozkminia i gapi się na brata jak na idiotę*
Jenny: *przewiesza się przez oparcie kanapy* Co oglądacie?
Izumi: Nie miałaś łapać Alter?
Jenny: Juutro.
Ja: Jutro będzie buuurza *.*
Harumi: One i tak cię wyciągną.
Ja: Wiem xD
Eris: Bycie przeklętą czy u Hadesa dla mnie to to samo.
Ja: Jakby co to ja wzięłam tylko imiona bogów *tyka Nemezis i Eris* dlatego Nemezis to facet.
Jenny: Bo jak ktoś ma zamieszać to tylko Angel.
Ja: Poczekaj do rozdziału 60.
Jenny: O ile wcześniej coś się ze mną nie stanie.
Ja:Jest moc i jest mitologia*skupiona mina*
UsuńJack: Yh.
Ja:Nie no nie zniknęłam jakoś takiego a zamuła ostatnio złapałam że jej i te sprawy do załatwienia...i szkoła. matko ja i liceum. No nie wierzę.
Zmora:Jestem ciekawa.
Lilka & Jack:Testosteron!
Lilka:Miałes iść po popcorn.
Jack:Sama miałaś po niego iść.
Lilka:A Jack siedzi i nabija się z gości że są skończonymi idiotami i że po części zna ich mul.
Jack:Nic takiego nie mówiłem.
Lilka: Ja wiem że tak myślisz. Spokojnie jestem przy tobie pamiętam~ Czuwam~
Jack: O_o
Lilka: XD
Ja:Ogarnęłam to z tą zamianą.
Lilka:Taa. Jak dożyjemy to będzie cud.
Ja:Nie przeżywaj. Staram się. Wszystko am poukładane od samego początku.
Lilka:Popatrzyłam tak na to wszystko i powiem ci że niektórych ludzi mogłabyś sobie darować i pewne wątki.
Ja:Przykro mi ale nie mogłabym.
Ja: Ja mam jeszcze czas xD
UsuńJenny; Już widzę wieczne dziecko w liceum.
Ja: Będzie cyrk ^^
Jenny: *pstryka palcami i pojawia się kubeł popcornu, po czym siada koło Lili*
Izumi: *daje im kakao* Prosz ^^
Ja: Jaką zamianą? O.o
Harumi: Ogar level Angel.
Ja: *dumna*
''Angel: Ja dopiero teraz to rozkręcam"
Jenny: w tym momencie stwierdziłam, że wychodzę
Ja: To się ciesz. Matko idę do liceum.
UsuńJack: Łał właśnie coś do ciebje doszło.
Ja:Co nie. Ale spokojnie u ciebie to się nie zmieni.
Jack: No ja myślę.
Lilka:Popcorn!^^*zatyka jackowi buzie popcornem żeby nie gadał*Chomik :D dzięki za kakao Izu. Co tam Jenn? Będziesz szukała Alter? Na pewno znajdziesz. Hahahah!*wybucha śmiechem bo gość woła żeby owca poszła do budy*Co za zrąbany film.
Jack:Mynbmym.
Lilka:nie mówimy z pełną buzią bo sie udławisz.
Ja:Nie no o Nemezis mi chodziło. A ja to mam poukładane do pewnego momentu a potem koniec.
Lilka:*patrzy w telewizor*Jack jest potencjalnym gwałcicielem! Hahah!
Jack:*niezadowolona mina i busia wypchana popcornem*
Ja: Cieszę sie, uwierze xD ^^
UsuńJenny: Alter się znalazła...Ogólnie to teraz będzie ładny chaos, ale spokojnie ja to ogarnę.
Ja: *zastanawia się kogo zabić*
Jenny: Rozkręca się. W mordowaniu ekipy chyba.
Izumi: Można i tak. Ważne, że my przeżyjemy ^^
Ja: Mam tylko jeden wątek ułożony, reszta pojawia się znikąd.
Jenny: Jack teraz serio przypominasz chomiczka ^^ *robi mu puci puci* Kawaii *.*
Lilka;Znam to. Wszystko się wali ale Lilka to ogarnia. Taa....O! O! Jack! Anioły i Demony!
UsuńJack:Już to oglądaliśmy.
Lilka:To co. Obejrzymy jeszcze raz.
Jack:Poza tym...Ręce Jenn.
Lilka:Matko morderstwa.
Zmora:Wspaniały temat.
Lilka:No chyba nie. Ostatnio z Krukiem namieście widziałam gościa podobnego do Ilosa...Kruk sobie go tak wyobrażała.
Ja:No. Normalnie jakby ktoś go ożywił.
Lilka:Kruk mnie jednym wątkiem od początku życia dobija. Jak sobie pomyślę że Ja i Bucu jesteśmy...
Ja: Cii. Nie spojleruj.
Lilka: i tak się zaraz dowiedzą...jak napiszesz rozdział oczywiście.
Ja: Rodzeństwem? Rodziną? Parą?
UsuńIzumi: Jenn ma być z Yoyo, bo się pogniewam T.T
Jenny: Myślałam, że jesteś moim bff.
Izumi: Jestem!
Jenny: To czemu życzysz mi być z tym czymś.
Izumi: Bo mocne charaktery muszą być razem ^^
Jenny: Taa, wmawiaj sobie. *dalej robi puci puci* Nie, bo mi się to podoba.
Ja: Ale ja lubię tematykę horrorów i morderstw *.*
Jenny: Pogadaj ze Zmorą. To wasz temat.
Lilka:Dzięki Bogu jakby zadnym z tych rzeczy. A ty to Izu wypluj.
UsuńJack: Ale mi nie koniecznie*zabiera os siebie ręce Jenn*
Ja:Ja lubię jak jest akcja, akcja i wątek miłosny. To się tak fajnie przelata.
Lilka:I dlatego Jack ma Megan.
Jack:*szturcha kciukiem nos* No chyba.
Ja:Niech zginie.
Lilka: Megan to też twoje dziecko.
Ja:Nic nie poradzę że jej nie lubię. To już Vanessa jest od niej lepsza i to sto razy.
Lilka: Vanessa to mój nemezis w budzie.
Ja:No i co.
Zmora:A ja mam zawsze dylemat czy od razu obrócić cała planetę w proch czy powoli, pomalutku, aż do końca sie z wami bawić.
Lilka:ta to ma dylemat.
Izumi: *urażone dziecko tęczy*
UsuńJenny: *nadyma policzki i dźga do w brzuch* Jesteś niefajny *łapie Lili i układa sobie brodę na jej głowie* Lili jest fajniejsza i ma cudne włoski *.*
Kyoya: Co jej? *niechętny wzrok*
Ja: Cieszy się ^^ Wątku miłosnego właśnie u mnie brakuje xD
Jenny: Mnie to nie martwi.
Ja: Wiesz Zmora ta druga opcja wydaje mi się lepsza *.*
Jenny: Wyjdź z trybu psycho >.>
Ja: Nie ^^
Lilka:Oj Izu^^
UsuńJack:*myśli nad tym że coś musi być z nim ostatnio nie tak bo dziewczyny go olewają* Ten świat coś się jebie.
Lilka:Ha! Widzisz Jack. I dzięki ale one są po prostu czarne. Nic specjalnego w sumie...A ty Bucu nie psuj atmosfery.
Ja:A ja stwierdziłam że u Jacka zrobię i może coś wyjdzie.
Jack:Może?
Ja:No bo chyba nie jestem mistrzem w pisaniu romantycznych scen.
Zmora:No tak ale tracić na nich czas? Wzięłabym tylko to co cenę i po kłopocie.
Lilka:Nie masz co marzyć że stamtąd wyjdziesz.
Zmora:Jeszcze zobaczymy.
Ja: Ale oglądanie cierpienia niektórych może być rozkoszne *dostaje w łeb* O czym to ja? Nil wygrywa?! *wytrzeszcz*
UsuńJenny: *tuli Lilę, kiwając się na boki*
Ja: Chciałam walnąć do Jenn, ale z jej charakterem i stylem bycia...Może kiedy indziej.
Jenn: Skaczę z radości >.>
Ja: *próbuje ogarnąć co ogląda*
Jenny: Ne, Tategami może Angel zamieni cię w dziewczynę.
Ja: Nie, on idzie szukać Gingi.
Kyoya: Super.
Ja: Chociaż, może go zabiję.
Ryuga: to znajdź mi nowego przeciwnika.
Ja: Ustawcie się w kolejce z tymi prośbami *zakłada czarne okulary i siada za biurkiem. Na kawałku papieru pisze "doradca"*
Harumi: Potem zamiast do łazienki wejdzie na klatkę schodową.
Ja: raz tak zrobiłam xD Ja też nie mam do tego talentu, Kruk. Tylko u Jess coś mi pykło.
Zmora:Jak najbardziej.
UsuńLilka:*kiwa się na boki z wytrzeszczem i zdumioną miną*Jenn coś jest nie tak? Chcesz mleko czekoladowe?^^
Jack:A ta tylko o jednym.
Lilka:Tak!^^
"Jenny: Ne, Tategami może Angel zamieni cię w dziewczynę."
Lilka:To nie jest zły pomysł bo w tedy by nas z nim nie próbowały swatać.
Jack: czyli jednak wolisz chłopców?
Lilka: A co ty myślałeś?
Jack:Nie no nic.
Lilka:Y?-_-
Ja:Jak byłam mała to lunatykowałam i wyszłam na ulicę w piżamie i tak szłam i szłam a moja mama za mną patrzyła gdzie pójdę XD I doszłam do pasów gdzie robili drogę jakieś 100m od domu XD To było pierwszy i ostatni raz a potem już nigdy w życiu nie lunatykowałam XD
Lilka: A wiecie że Jack ostatnio lunatykował. Przyszedł do mnie stanął nad fotelem i mówi takim melancholijnym głosem:...Kapcie...Kapcie.
Jack:Nie pamiętam tego.
Lilka:Ale ja pamiętam. Kazałam ci iść do pokoju a potem poszedłeś z powrotem spać.
Jack:No jasne...
Lilka:Serio mówię. W ogóle to Kruk też ma jakieś jedno coś i mnie nim zastrasza.
Ja:Ale gdzie to jest?
Lilka:Taak! Zgubiła!
Jenny: Chętnie ^^
UsuńJa: Yoyo nie będzie dziewczyną *^*
Jenny: No wiesz co -.-
Ja: Moja koleżanka miała raz halucynacje i o 1 w nocy krzyczlaa, że widzi krzyż xD
Harumi: Przypomniało mi się jak po Obecności 2 zobaczylyście zakonnice i zwiałyście xD
Jenny: Ale Kruk ma jakiś wątek Lili czy rzecz?
Lilka:*wciska Jenn kartonik z mlekiem czekoladowym* Ty jeszcze chcesz ze mną pić mleko czekoladowe*tuli*
Usuń"Ja: Yoyo nie będzie dziewczyną *^*"
Lilka:No fakt dziewczynką to on nie będzie. Za stary i za brzydki.
Kyoya: Mis Ciechocinka się odezwała.
Lilka:Phy.
Jack: Widzsz ruk nie tylko ty jesteś porąbana.
Ja:Widzę O.O
Lilka:Ona ma jakiegoś One Shota coś w tym stylu tylko nie wie gdzie to jest.
Ja: Spokojnie znajdę.
Lilka:Menda-_-
Ja:Słyszałam.
Jenny: *spokojnie pije przez rurkę i też tuli8
UsuńKyoya: Dzieci destrukcji się dobrały.
Jenny: Sorry dla ciebie nie ma pary. No chyba, że Sierra.
Kyoya: Podpale cię w nocy.
Ja: Och Kruk nikt nie jest normalny.
Harumi; A już na pewno nie ty.
Ja: No życie.
Jenny: Zgaduje, że one shota o tobie i tej mendzie, hm? Jak zobaczyłam shota Angel na walentynki to rozważałam rzut pod pociąg.
Izumi: Potem sobie przypomniała, że Kyoya by się ucieszył i zrezygnowała.
Kyoya: Jak miło, myślisz o mnie.
Jenny: Tak, rozważam sposoby zabójstwa. Mam już z 400
Ja:Musza być i tacy.
UsuńJack: Tak. Ale leczenie wam nie pomoże. Sprawdzałem.
Lilka: No coś kiedyś zaczęła ale czy skończyła.
Ja:Ja to chyba napisałam po tym jak Jack stwierdził taką jedna rzecz.
Jack:Tą-tą?
Ja:No.
Lilka:Ale jaką?
Ja:Nie ważne bo go zabijesz.
Lilka:A-cha. Ja tam rzut pod pociąg rozważam codziennie. W dodatku śmierć dla niego mam zaplanowaną tylko w jeden sposób. To będzie dość osobiste morderstwo. Taa...
Jenny: A ja się lubię bawić.
UsuńKyoya: Ciągle tu jestem.
Jenny: I to mnie martwi.
Ja: *ogarnia nowy plan, mrużąc oczy* Super jakość.
Izumi: E tam, tylko wariaci są czegoś warci *.*
Jenny: Dokładnie *kończy mleko*
jA; Kruk czyli Yoyo czeka dead end? *^* *idzie szukać czarnej sukienki*
Lilka:*mina nie przejawiająca uczuć i wzrok wpatrzony w jeden punkt*Ty się baw a ja go wykończyć tak jak on chciał wykończyć mnie.
Usuń"Ja; Kruk czyli Yoyo czeka dead end? *^* *idzie szukać czarnej sukienki*"
Ja:Nie O-O
Lilka:Nie spojleruj. Ty go będziesz maltretować, stawiać na granicy życia i śmierci, a ten i tak przeżyje. Ale ja go i tak zabiję mam już swój sposób.
Jenny: Lili czy coś się stało? *tuli* No oprócz faktu, że masz u narwańca przerąbane, ale nie ty jedyna ^^
UsuńJa: Ulżyło mi *czarna rozpacz* Jutro jest 32 sierpnia. Kto powie inaczej ten straci łeb i zostanie zamarynowany w słoiku.
Harumi: Uroczo.
Jenny: Czyli Yoyo będzie miała jak Ja, Jess, Reiko, Haru i połowa ekip?
Lilka:Nie*siorbie mleko*
UsuńJa:Hyhy. No jasne, a za tydzień wigilia XD Jutro 1 Września czas do szkoły U^U...Chodź tu i zamarynuj mnie.
Lilka: On będzie miał tak jak mają wszyscy okay.
Jenny: Lilaaa :,(
UsuńKyoya: Włączył jej się babsko tryb.
JA: TY..
Patrick: Będzie wkurw czy nie będzie?
Ja: Nie zamarynuje, bo nie daje mi się kluczy do piwnicy, a tam są słoiki. A poza tym chcę wiedzieć co się stanie z Lil i Yoyo ^^ *wraca do czarnej rozpaczy* A moze jednak zamarynuje?
Izumi: Zdecydowana jak zawsze
Lilka:Nie smutaj przeze mnie :) A ty się nie odzywaj Bucu jak nie chcesz zostać sam babą.
UsuńJa:Tak to ja. Zamarynuj mnie to nie będę musiała tam jutro jechać.
Jack: Kobiety. Wiecznie nie zdecydowane a już takie blogerki to w ogóle.
Ja:Chyba idziemy pcia bo jutro o siódmej muszę wstać. Odzwyczaiłam się wstawać tak wcześnie.
Ja: Akurat u mnie rozpoczęcie jest popołudniu, chociaż wolałabym rano, ale cóż.
UsuńIzumi: Marudzisz.
Ja: Poczekaj na pierwszy tydzień.
Izumi: ;-;
Ja; Czej Kruk, bo nie mam w czym xD
Jenny: Nie smutam *nuci, leżąc na plecach i machając nogami. Jeden kapeć w kształcie smoka spada i uderza Yoyo w ucho* Jak przykro.
Ja:A ja mam o dziewiątej ale zanim dojadę...Jak te wakacje szybko minęły.
UsuńJack: W beczce.
Lilka: W słoiku. Na części.
Ja:Nienawidzicie mnie wiem.
Lilka:Fajny kapeć.
Ja: *szuka rajstop i patrzy na upiorne słońce* ..........
UsuńJenny: Dzięki *pije sok i czesze włosy Haru* No Angel śpiesz się.
Ja: *spojrzenie mordercy*
Izumi: Beczka!
Ja: Co? xD
Izumi: Nic *.*
Patrick: Znów się cieszy
Ja: Nawet to rozgarnęłam po pierwszym razie... Sukces. ^^
OdpowiedzUsuńKaosu: *czyta jeszcze raz* Chwali ci się.
Aaron: Niezłe odniesienie do mitologii. Zważając na fakt, że Yuna ma na nią fazę, to dla niej jeszcze lepiej.
Ja: Bardziej interesuje mnie sama Hekate, niż całokształt.
Hiromi: W sumie i Nemezis, i Eris były dziećmi Nyks - bogini nocy. Adekwatne do ich zachowania.
Kaosu: Izu dobra robota z ogłuszeniem Dunamisa. Nie od dziś wiadomo, że garnki najlepszą bronią. :D
Hiromi: Mówisz tak, ponieważ kilka razy znokautowałeś patelnią Aaronnię?
Aaron: *krzywi się na wspomnienie bólu i guzów* Zaplątanych mu się zachciało, a jakże.
Kaosu: To była obrona konieczna!
Aaron: Wmawiaj sobie dalej.
Jenny: Brawo xD Bo Angel się zgubiła.
UsuńJA: Mówię, że blogi mylnęłam
Jenny: Taaa, jasne.
Ja: Mitologia jest świetna *.* Musiała się pojawić na blogu.
Izumi: ^^
Jenny: Czaszka może zmienić kształt?
Izumi: A co?
Jenny: Bo księżniczka ma takie wgniecenia.
Izumi: To nie ja.
Ja: Przeczytałam ^^
OdpowiedzUsuńJoy: Lepiej późno niż wcale co nie?
Ja: Nie mam dużo czasu, więc tylko powiem że rozdział tak samo dobry jak zawsze.
U mnie nowy rozdział ^^ Zapraszam do czytania :)
Dziękuje ^^
UsuńJenny: Dunamiś opuść kuczer, bo coś ci się stanie.
Dunamis: *warczy przekleństwa*
Ja; Dobijacie mnie >.>
Joe: Nawet ja nie przeklinam Dunamis, nie ładnie.
UsuńDavid: Klniesz cały czas cioto!
Joe: Kiedy tak było?
David: A na treningu jak Alan ci przepierdzielił z łokcia w twarz, to darłeś się na niego że coś.
Joe: Bo ciołek nawet stać nie umie.
Alan: Ja to słyszę!
Ja: A przecież na zdjęciu żeście się tulili że szok. Tak w ogóle zapraszam do zaglądnięcia na bloga, mały dodatek specjalny.
Joy: Dunamiś jakiś ty ulocy *mówi jak do dziecka*. Zapraszam na ośmieszające fotki Joe'ego, Sue i reszty.
Joe: A ja myślałem że jesteś miła i będziesz dobrą przyjaciółką.
Joy: *tuli Joe'ego* Oj prżecież jestem dobrą przyjaciółką.