Victor wziął głęboki wdech.
– CO TO MA ZNACZYĆ, ŻE JEJ NIE MA?! – wydarł się do
słuchawki.
– No wiesz szefie, przydałoby się już obudzić. –
odparł wesoło Kaito. – Po prostu nigdzie jej nie ma.
– Ja cię kiedyś trzasnę, Kaito. – zagroził Tsukiwa.
– Sprawdzaliście wszędzie?
– W sumie może jej też nie być w sensie duchowym,
czyli że fizycznie jest, ale buja w obłokach. – kontynuował Rolini, ignorując
dalsze słowa Victora.
Władca demonów westchnął zirytowany i zaczął
rozważać zmianę personelu na taki z co najmniej 100 punktami IQ.
– Jest tam ktoś z tobą? – spytał.
– Haru- chan, szef chce z tobą gadać! – krzyknął
Kaito.
– Tak? – w słuchawce rozległ się głos dziewczyny.
– Naprawdę szukaliście wszędzie?
– Yhym. Nie ma jej w mieszkaniu, moim mieszkaniu,
arenie, barze sushi, basenie, WBBA i w żadnym innym miejscu.
– Co za kretynka. – warknął Victor. – Co wzięła?
– Mam je grzebać w rzeczach? – oburzyła się Harumi.
Victor wymownie zamilkł. Terada wymamrotała kilka
przekleństw. W słuchawce było słychać szmery, trzaski i różne inne dźwięki.
– Nie ma jej telefonu, naszyjnika, katany i worko –
torby. – zakomunikowała. – W łazience grzebać nie będę. – warknęła.
Victor zastanowił się przez chwilę.
– Wytłumacz mi jedną rzecz. – powiedział miłym
tonem. – Byliście z nią cały wczorajszy wieczór, a twój brat nawet u niej
spał...Więc jak to możliwe, że tak po prostu sobie wyszła, cholera wie dokąd?! –
wrzasnął.
– Ejeje, szefie, na kobiety się nie krzyczy. –
upomniał go Kaito.
– Dobrze, przepraszam. Więc?
– Ja byłam w pracowni, Izumi spał do dwunastej, Patrick
dalej siedzi w swoim elektronicznym świecie, Alice jest u swojego taty, a Yuka
maluje, więc może się palić i walić, ale ona i tak tego nie zauważy. – westchnęła Haru. – Zresztą
co się tak denerwujesz? Przecież Jenn często znikała.
– Ryo Hagane wypytuje, czemu jej nie ma, bo wpadł na
jakiś trop czy coś takiego. – odparł Victor, przechadzając się po gabinecie. –
Każ Patrickowi sprawdzić, gdzie ostatnio był aktywny telefon Jennifer. –
polecił i rozłączył się.
Nagle zadzwoniła jego służbowy telefon. Zerknął na wyświetlacz.
„Ryo Hagane dzwoni.”
Niechętnie odebrał, biorąc przy okazji łyk kawy.
– Mógłby pan do mnie przyjechać? – spytał dyrektor
WBBA.
– Teraz?
– Jak najszybciej. – rzucił Hagane i rozłączył się.
Victor usiadł na czarnym fotelu i spokojnie dopił
kawę. Wiedział, że nie musi się śpieszyć, bo teleportacja zajmie mu kilka
sekund. Spokojnie przebrał się w normalne ubrania, zarzucił czarny
płaszcz i teleportował się w okolice budynku WBBA. Zauważył, że stało przed nim kilku uzbrojonych mężczyzn,
ale wystarczyło im pokazanie wizytówki oraz karty, że by go wpuścili. Wszedł
do głównego holu, gdzie czekał już Ryo.
– Co się stało, dyrektorze? – spytał Tsukiwa.
Ryo nie odpowiedział, tylko z kamienną miną
poprowadził go do windy. Zjechali na dół i wysiedli przed ogromnym sejfem.
Hagane wyciągnął z kieszeni marynarki kartę z tworzywa sztucznego i przyłożył ją do małego wgłębienia. Wysunęła się mini
klawiaturka, do której wpisał kod, po czym przyłożył kciuk do
czytnika linii papilarnych. Drzwi od sejfu nieco się odsunęły.
Victor pociągnął je, dzięki czemu zobaczył długi korytarz, a raczej to co z
niego pozostało.
A co zostało? Nieco ścian, podłoga i
ślady po kulach oraz dziury w posadzce. Tsukiwa spojrzał pytająco na dyrektora.
Ten wziął głęboki wdech.
– Żeby tu się dostać potrzebna jest ta
karta. – Machnął nią. – Mam ją tylko ja, Hikaru, jeden z moich agentów, Dunamis
i pańska córka. Jak pan myśli, kto się
tu włamał i załatwił moją ochronę? – spytał z wyraźną wściekłością
Victor czuł, że robi mu się gorąco.
Szybko ominął Ryo i zajrzał do środka. W pomieszczeniu spoczywała
niewielka kupka fioletowych kryształów, na której szczycie był zapieczętowany Nemezis.
– Wcześniej kryształy wypełniały całe pomieszczenie.
– powiedział Ryo, lustrując pomieszczenie wzrokiem. – A dziś rano zniknęły
niemal wszystkie.
Victor miał ochotę rzucić jadowitą uwagę
na temat ochrony, ale powstrzymał się taktownie. Jakby nie patrzeć to Jennifer
namieszała, a nie WBBA.
– Skąd wiecie, że to moja córka? –
spytał spokojnie.
– Dwóch strażników mówiło, że to ona na
ich napadła.
– Zgaduje, że nawet się przy tym nie
namęczyła. – wymamrotał Victor. Hagane rzucił mu mordercze spojrzenie. – W każdym
razie jeśli to ona, to po co jej kryształy?
– Nie mam pojęcia. – Hagane rozłożył
bezradnie ręce. – A może pan wie, hm? – spytał.
– Chciałbym wiedzieć. – warknął Victor,
powoli tracąc panowanie. – Nie wiem, co ona znów wymyśliła, ale nie mam z tym
nic wspólnego. – Szybko wyszedł z pomieszczenia, nie zważając na dyrektora i
wyciągnął telefon. – Patrick, sprawdziłeś?
– Okolice Japonii. Kaito był tam. Pusto.
– odparł krótko.
Tsukiwa rozłączył się i uderzył pięścią
w ścianę, robiąc w dużą dziurę.
– Co ty wyrabiasz, Jennifer? – spytał sam
siebie.
****
Jedną z włoskich uliczek wędrowała postać
z kapturem narzuconym na głowę i w długim płaszczu Mimo że słońce niemiłosiernie grzało, to ona
go nie zdejmowała. Ludzie nie zwracali na nią za bardzo uwagi. W końcu każdy
może chodzić w czym chce, prawda?
Przystanęła przy jednej z nielicznych
budek telefonicznych i weszła do niej.
– Ale upał. – mruknęła Jenny, zsuwając
kaptur z głowy i rozpinając płaszcz
Zrzuciła workowatą torbę z ramienia i
ulokowała ją koło swoich nóg. W środku pobłyskiwały kryształy. Przykucnęła i
sprawdziła, czy przypadkiem któryś się nie zniszczył. Były w porządku, więc
wstała, wrzuciła monetę do automatu, wykręciła numer i sięgnęła po słuchawkę.
– Słucham? – usłyszała zdenerwowany głos
Kaito. Uśmiechnęła się lekko. Victor musiał dać mu nieźle popalić.
– Cześć, Kaito. Jak bardzo nasz drogi
władca jest zły? – spytała swobodnie.
Po drugiej stronie na chwilę zapadła cisza.
– Jennifer?! Gdzie ty jesteś? Czy ty
wiesz jaki chaos zrobiłaś?! Victor i ten dyrektor WBBA są wściekli! – wrzasnął Kaito
z nutką ulgi w głosie.
– Nie przesadzaj tak bardzo z tym
chaosem. To tylko małe zamieszanie. – powiedziała, odgarniając włosy z twarzy. –
Ryo zły? Nie powiem, że mi przykro. Jego wina, to on dał mi kartę.
– Jak to jest małe zamieszanie, to ja
jestem biskupem. – prychnął chłopak. – Podobno WBBA szuka cię za kradzież.
– Naprawdę? – zaśmiała się krótko. –
Czekam jeszcze na list gończy.
– Co ty wymyśliłaś?
– Zobaczysz. Muszę już kończyć, bo wiem,
że mnie namierzacie. Przekaż Victorowi, że przesadza. A Hagane powiedz, że
zobaczy swojego synalka za niedługo. To papa, Kaito. – rozłączyła się, nie
czekając na odpowiedź.
Przeciągnęła się, po czym zarzuciła
torbę z powrotem na ramię i wyszła z budki. Spokojnym krokiem poszła za
najbliższy budynek i zniknęła.
Kaito pojawił się kilka sekund po tym,
jak centrala namierzyła budkę. Jednak spóźnił się o całą minutę. Zastał tylko
zwisający telefon.
Po Jennifer nie było ani śladu.
****
– Jak Jenn wróci, to przysięgam, że ją
wypatroszę. – wycedziła Harumi, strzelając do celu z pistoletu.
Izumi zerknął na siostrę i wrócił do
czytania gazety.
– Nie zabrała mnie do Włoch! Czuję się
olany! – jęknął.
Harumi strzeliła się płaską ręką w
czoło, patrząc z politowaniem na brata. Rzuciła pistolet na kanapę i opadła na
fotel.
– Victor kazał mi się włóczyć po
najgorszych spelunach, a sam zwiedził cała Piekło wzdłuż i wszerz. I nic!
– Bo Jenn to taki kameleon. Jak zechce,
to nikt jej nie znajdzie.
– Podobno WBBA wysłało agentów, by ją
złapali. – powiedziała Haru, wpatrując się w sufit.
– Wyrosną im brody, zanim to zrobią.
Dziewczyna zaczęła dmuchać w kosmyk
włosów, który niesfornie opadał jej na czoło. Izumi porzucił czytanie gazety,
przeturlał się do stolika i sięgnął po telefon.
– Wild Fang również nie wie, gdzie jest. –
poinformował siostrę.
– Też mi zaskoczenie. – Wzruszyła ramionami.
– Zaraz...Skąd to wiesz?
– Spisałem sobie numer Kyoyi i do niego
napisałem. – odparł. – Nie uważasz, że Jenn i on pasują do siebie?
Harumi wybuchnęła śmiechem i popukała
się w czoło. Izumi wydął policzki.
– No wiesz, Haru! Oni mają takie podobne
charaktery!
– Gwarantuje ci, Izumi, że szybciej by
się zabili.
– Trochę wiary...
****
Zerknęła na notatkę zapisaną w
telefonie, by upewnić się, że trafiła we właściwe miejsce. Nie zrzuciła kaptura,
tylko włożyła wytrych do zamka i manipulowała nim przez chwilę. Cicho kliknęło.
Popchnęła drzwi i weszła do środka, po czym cichutko zamknęła drzwi. W pokoju panował
półmrok, więc bez trudu znalazła schody. Wspięła się po nich na samą górę czyli
na strych. Tam już spokojnie zrzuciła kaptur, zdjęła płaszcz, położyła torbę na zmurszałych deskach i siadła na sporym parapecie. Wyjęła katanę i przejechała palcem po ostrzu.
– Już niedługo. – szepnęła i oparła
głowę o zabrudzoną szybę.
Musi tylko trochę poczekać. Jeśli dobrze
wydedukowała, to jutro rano nastąpi koniec albo początek końca.
Strych pachniał stęchlizną i naftaliną. Pyłki kurzu tańczyły w słonecznych
promieniach, które wpadały tu przez brudne szyby.
Ciekawe od jak dawna ją obserwowali. Czego od niej chcieli?
Ale to było nieważne. Wkurzyli ją, a teraz zobaczą jej prawdziwą twarz.
Twarz, którą często ukrywała przed wszystkim.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja: Hejka ^^ Rozdział miał być później, ale na rowerach dostałam kopa weny i napisałam teraz ^^ Jak myślicie gdzie jest Jenny i dlaczego zabrała kryształy oraz jaki ma plan?
Jenny: Najlepszy.
Izumi: Tak bardzo skromnie.
Jenny: Mówię poważnie.
Ja: Po pierwszym tygodniu mam dość, a wy drodzy czytelnicy? xD
Ja: Pierwsza ^^
OdpowiedzUsuńJoy: Masz się z czego cieszyć. Jenny coś ty wymyśliła? I po co ci to fioletowo dziadostwo?
David: Może będzie mordowała tych magów czy kto tam ją wkurzył.
Joe&Sue: Co znaczy PRAWDZIWA TWARZ?!
Joy: Za wesoło dla tych magów nie będzie ^^
Ja: Od kiedy interesuje cię przemoc?
Joy: Od kiedy postanowiłaś zmienić całą historię na blogu. No po co?!
Ja: Ciiiiii... Może się okazać że będziesz miała tam lepsze życie.
Joy: *ignoruje autorkę* Hagane sam jej kartę dałeś!
Sue: To mądre nie było, ale okey...
Ja: Bywam nie normalna. Trzecia w nocy, a ja koma piszę. Co do szkoły.......mam ochotę przywalić jednemu kretynowi z mojej klasy, ale to nic....Do tego problemy z angielskim, niemieckim i fizyką. Bosz jak ja se przez rok poradzę?!
Joy: I tak masz dość łatwy materiał. Nas wsadziłaś na lekcję do najbardziej wymagającej szkoły w mieście i to w dodatkowo do trzeciej klasy liceum.
Ja: Brawo ja?
David: Nie.
Joe: Zdecydowanie nie. -.-
Jenny: Zobaczycie.
UsuńJa: No właśnie! Ja próbuje wejść na twojego bloga, Little, a tam mi pokazuje brak dostępu! Co to ma być? xd
Ryo: Skąd miałem wiedzieć, że to złodziejka?
Jenny: To teraz wiesz ^^
Ryo: Moim agenci cię znajdą.
Jenny: *schodzi ze znokautowanego gościa* To wasz?
Ryo: Albo wyśle się wojsko.
Jenny: Za mną? Dzięki za troskę :,)
Ja: Znam ten ból na fizyce. Ja zawsze siedzę i udaję, że coś rozumiem. A w środku jest tak" Yyy....10 minut do dzwonka!
Jenny: A Angel poszła spać o 1.
Ja: Bo wf miałam....*lewo żywa* Nie znoszę ich.
Kyoya: I tak pod koniec odpadłaś.
Ja: A idź >.>
Ja: Ach ta wena...
UsuńWena: Nie wiem o co ci chodzi....
Joe: Wszyscy z obsady bloga wiedzą że zaradzasz autorkę z szkołą. Ty serca nie masz Wena. Płać jej chociaż alimenty w postaci pomysłów i przebłysków.
Wena: ...
Ja: Zostałam zdradzona T.T *płacze w poduszkę*
Joe: Little Victorio! Ile ty masz lat?! Płaczesz w poduszkę w kształcie......Minionka. *robi minę kretyna* Bosz mówię jak twoja niańka.
Ja: Raczej matka idioto -.-
Mei: Hejka ludziska ^^
Joe: Nie znam cię....
Mei: A poznasz ^^
Joe: Autorka !!!!!!
Ja: *chowa się pod stół* Ratunku.
Mei: Przeciez będę z tobą w jednej klasie.
Joe: Prędzej zrozumiem co ja robię fizyce niż się do ciebie przyznam.
Ja: Załamałam się.
Joe: Nie dziękuj.
Mei: @.@ Jesteś demotywatorem Joe?
Joe: No comment....
Ja: Wena to u mnie kot xD
UsuńJenny: A że Angel uważa koty za podmioty szatana to...
Ja: Ale wenę mam xD Tylko nie tu xD
Jenny: Spoko, ja poczekam.
Kyoya: Angel śpi z pluszowym szczurem
Jenny: Którym w ciebie rzuca.
Kyoya: Było tak pięknie bez ciebie.
Jenny: I vice versa.
Ja: Nie wierzę, że na początku mieliście być blisko ze sobą.
Jenny: Spoko, po 2 dniach bez snu różne głupoty się wymyśla.
Ja: -.- *idzie pod prysznic*
Jenny: *pojawia się nad Joem i robi mu puci puci* Skąd masz te pomarańczowe paski na twarzy?
Joe: Skąd mam wiedzieć? Może autorka znajdzie w Wujku Google. Skoro czemu David zasłania drugie oko znalazła to jej się uda z moim kłopotem.
UsuńJa: Już to widzę jak wpisuję frazę...
Joe: Jak ostatnio wpisałaś frazę to znlazłaś trzy różne hipotezy odnośnie Davida. Z czego trzecia była kompletnie nie realna.
Ja: Nie ma nic napisane o waszych rodzicach więc przyjmuję że nie żyją.
Joy: Little. Jakbyś uważała że każdy kto w opisie gdzieś tam w internetach nie ma nic wspomniane o rodziach to to nie była by Inazuma Eleven tylko Sieroniciniec Eleven.
Mei: O co biega?
Joe: Znów ty?
Mei: No ja ^^ Autorka..........
Ja: Co?
Joy: Pewnie spyta czy nie zamknęłabyś jej z Joe w jednej szafie.
David: By mogli wybrać się do Narnii i żyć długo i szczęśliwie.
Joe: Czemu jesteście wredni? *ucieka przed Jenny* Zostawisz mnie Jennifer?
Mei: Nie zamierzałam pytać o szafę, tylko o pokój...
Joe: O.O Nie znam jej
David&Joy: Już chcesz mieć z nim dzieci?!
Mei: ....
Ja: *klepie w kawiaturę* Jak znajdę to napiszę...
Ja: Jakie są te hipotezy?
UsuńJenny: W wieku 12 lat, Ginga, Madoka i reszta ferajny pojechała sobie od tak do Komy a potem latała po Japonii w samopas. Japończycy to nie są najlepsi rodzice, powiedzmy sobie szczerze xD *unosi brew, patrząc jak Joe ucieka, chociaż ona siedzi na parapecie* Słoneczko przygrzało?
Izumi: Ile wy wgl macie lat? xD
Ja: W pierwszej że to z tym okiem to choroba, druga że ktoś wstrzyknął mu wybielacz(?), a trzecia że patrzył jak są zabijani jego rodzice, a potem jego prawe oko tworzyło obrazy o śmierci itd.
UsuńJoy: My? Cóż wiek nie określony 😇
Joe: Ja mam osiemnaście, a przynajmniej tule mi przypisała autorka.
David: Mei! Ile masz lat!
Mei: Siedemnaście.
Joy: A już marzy o dzieciach.
Joe: Joy i David mają po kolejno osiemnaście i siedemnaście.
David: Może autorka zrobi mi urodziny jeszcze w tym roku. To będę miał to osiemnaście.
Mei: Jenny kto ti Nil?
Joy: Sierra!!! Twoja kolejna kumpela się znalazła!
Joe: To osoba z którą chciałbym mieszkać, Mei...
Joy: Czemu mieszkać?
Joe: Bo zachowuje się wyjątkowo cicho, a co do niektórych mię można o tym mówić. *patrzy z ukosa na dwie małe dziewczynki*
Ja: W pierwotnej wersji miałeś być jedynakiem.
Joe: A te małe.....muszą być tak głośno.
Ja: Ludzie zlitujcie się! Jedna dziewczyna ma trzy miesiące, a druga trzy lata.
Joe: Dlatego są głośne.
David: Przesadzasz.
Joy: Vicky zrób mu trzymiesięczne bliźnięta.
David: Albo choć jenda niech ma pięć lat czy coś.
Joe: *patrzy na stos książek na biurku* To wszystko twoje Little.
Ja: Niestety!!!! 😭
Sierra: Cio?
UsuńJa: *przypomina sobie coś i odpala worda*
Jenny: Nil to mój dobry kumpel z drużyny ^^ *ostrzy sztylety i sprawdza magazynem w pistolecie*
Patrick: wiem co to za ból takie młodsze rodzeństwo *patrzy na Olivię i Maxa*
Olivia: *w spokoju je nutellę i ogląda bajkę*
Harumi: Przecież są spokojne.
Patrick: No twojemu braciszkowi by już odwaliło.
Harumi: Właśnie.
Ja: *patrzy na porozrzucane książki* Juutro xD
Ja: Jak to możliwe że nie umiem nawet opisać po angielsku zdjęcia?!
UsuńJoe: Dziewczyno ty w niemcu nawet dobrej wymowy nie masz!
Joy: Sierra, Mei chyba zostanie twoją przyjaciółką. Jak można nie wiedzieć kim jest Nil?
Mei: No weź!
Joe: Bachor się zdenerwował. Uciekamy bo pogryzie.
Sue: Nie wierzę że autorka na serio wsadzi ją do opowiadania.
Ja: *pisze rozdział na bloga* Oj wsadzę. Mały spojler.
Mei będzie pierwszą osobą którą Joy będzie próbowała udusić ^^
Joy: *opiera się o ścianę*
Joe: Niech ją udusi.
David: Czemu jesteś taki przeciw niej?
Joe: Bo znam plany autorki wobec Mei i mnie.
Joy: *przegląda nowe "zabawki"* Spokojnie to tylko projekt, a wiesz że żaden pomysł i naszej autorki nie trwa dłużej niż trzech dni XD
Ja: Takie życie *zakłada zerówki *
Joe: Ani trochę nie wyglądasz na mądrzejszą w tych zerówkach.
Ja: No witam.^^
OdpowiedzUsuńKyoya: Nie słuchajcie jej. Nie spała całą noc i dostała głupawki. -.-
Ja: A jakże by inaczej.^^
Mio: Z powodu niewiadomych odpowiedzi Yuzu, Ja, Tsuki i... (czyta z kartki) Tsubasa! Rusz no się tu! Mamy pisać!
Tsubasa: (wchodzi do studia zaspany w... slipkach) Coooo? (ziewa)
Tsuki: (przykleja mi taśmę do ust i przywiązuje do krzesła) Mamy napisać koma.
Kyoya: A mnie to nie liczyli.
Mio: Bo komplementować nie umiesz.
Kyoya: Tak jak ty.
Mio: Do tego mam Tsuki i Tsubasę.^^
Tsubasa: Zaczynajmy.
Tsuki: Na początek. Rozdział supcio.
Mio: Po drugie. Po co jej te kryształki?
Tsubasa: A po trzecie. Mogę iść już spać?
Mio: (facepalm) Kończymy. Aaa. Jeszcze jedno. Jenny mam nadzieję, ze pod maską trzymasz kogoś wyjątkowego.
Kyoya: Czili w twoim przypadku psychopate?
Mio: Dokładnie.
Ja: *mruczy coś pod nosem z zeszytem na twarzy*
OdpowiedzUsuńJenny: To chyba było powitanie, ale głowy nie dam xD
Izumi: To jest właśnie Angel po wfie na stadionie.
Ja: WYYYJDŹŹŹŹ.
Jenny: Kryształy są dość potrzebne *obraca jeden w dłoni*
Izumi: Jenn, czy ja widziałem tą twarz?
Jenny: Yhym.
Mitsuki: Wreszcie wrócisz do prawdziwej siebie.
Jenny: Poprawka: będę sobą tylko wściekłą.
Mitsuki: Zwał jak zwał.
Ja: -.-
Ja: Po co ci zeszyt Angel? O.O
UsuńMio: Do nauki?
Gingka: Przecież Yuzu nie zna tego pojęcia.^^
Ja: Walniesz w kalendarz, obiecuję. -.-
Tsuki: Mordujesz jedną z głównych postaci metal sagi.
Ja: Jak chcesz ukatrupię Tsubasę.
Tsuki: Ani mi się waż.
Ja: (psychopatyczny śmiech) Przydały by mi się te kryształki...
Ryo: Moje
UsuńJenny: *kopniakiem wysyła obcego gościa na ścianę*
Ja: Zeszyt był mi głównie do osłony przed lampą xD
Kyoya: I do "nauki"
Jenny: Ale takiej w wykonaniu Angel czyli nienauki.
Ja: Jest takie słowo nienauka?
UsuńTsubasa: Raczej nie.
Ja: Byłam pewna, że jest...
Tsubasa: Skąd ta pewność?
Ja: Bo Angel tak napisała! (wskazuję palcem na Dark Angel)
Ja: *uczy się (a raczej udaje) na kartkówkę* Wymyślam nowe słowa!
UsuńJenny: potem rozdział.
Ja: Dopiero jak to ogarnę.
Jenny: To trochę potrwa
Ja: Umiem już 3/4 jeszcze tylko polski i załatwione
Przeczytałam ale nie mam weny na koma więc...Victor, wkurzony. Haru, wkurzona. Hagane, wkurzony. Wszyscy źli, a Jenn wyparowała uprzednie demolując WBBA i kradnąc...przepraszam to znaczy pożyczając kamyki. Przeczytałam ten rozdział i pierwsze słowa jakie napotkałam w głowie na jego podsumowanie to: ,,Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego" :)
OdpowiedzUsuńLilka:Uwielbiam to *.*
Ja:Taa. Te moje konstruktywne wypowiedzi ostatnio biją rekordy konstruktywności...o matko U_U
Lilka: Jenn co ty wyprawiasz do diabła? I gdzie jest Nil? Kto mi powie?
Jack: Co się tak nim przejęłaś?
Lilka:Nie interesuj się.
Ja:czekamy n next.
Ja: Wenokrady grasują i czają się jak te czaple >.>
UsuńVictor*pije juz 20 kawę i patrzy na zniszczony telefon*
Jenny: Bo trzeba odejść z klasą ^^
Harumi: I doprowadzić wszystkich do szału.
Izumi: Ej, no Jenn pewnie na coś mądrego wpadła.
Kyoya: To się nie łączy.
Jenny: Znów jesteś zrzucony przez Rikuo, phaha, frajer :P
Kyoya: Idź się bij ze swoimi magami, albo zacznij trenować.
Jenny: Czy do ciebie nie dociera, że trenuje?
Kyoya; Nie.
Jenny: Za chwilę odbędziesz darmowy lot na drugi koniec Tokio -.-
Ja: Powiem ci, Lila! w swoim czasie xD
Ja:Ooo. Jakiś nowy gatunek z rodziny wężowatych pewnie.
UsuńLilka;jak zaczniesz wariować to cię znajdę i doprowadzę do porządku.
Jack:Ty siebie najpierw doprowadź.
Lilka: Zaraz ciebie doprowadzę. Poza tym Jenn nie dziw się do niego nic nie dociera.
Ja:Chyba natchnęło mnie na Zmorę.
Lilka:Genialnie.
"Ja: Powiem ci, Lila! w swoim czasie xD"
Lilka: Jakie te blogerki podłe są nie sadzicie.
Ja: jeszcze nikt mi nie powiedział, że jestem podła.
Lilka:To jestem pierwsza. Jej!
Ja: Podła? *smutna mina* Byłam wredna, porąbana i gorsza od psychopaty, ale nigdy nie podła xd
UsuńJenny: Brzmisz jak foka.
Ja: Bliźniak umie sprzedać komplement, oj tak.
Jenny: Nie mam zamiaru wariować.
Mitsuki: Oczywiście. Znów będziesz taka jak dawniej *rozmarzona, kręci nożem w dłoni*
Jenny: *ma wielką ochotę wbić jej ten nóż w gardło*
Ja: Mnie natchnęło na psychozę *słucha Monster - Paramore*
Patrick: Jaki adekwatny tytuł
Lilka: No to już jesteś Angel.
UsuńJa: Grzeczniej, grzeczniej.
Lilka: Przecież jetem grzeczna. Mitsuki zamilcz.
Jack: Kruka na rapsy naszło.
Ja: Noo.
Mitsuki: Nie będziesz mi, śmieciu rozkazywała. W końcu ja byłam Jenny, a Jenn była mną. To coś znaczy.
UsuńJenny: To znaczy tyle, że za chwilę przywitasz się z Hadesem -.-
Ja: *pisze rozdział po dwóch miesiącach zawieszenia*
Jenny: No wreszcie.
Ja: Potem będzie o twoim sadyźmie.
Jenny: -.-
Lilka: Posłuchaj mnie dziecko ty i Jenny to teraz zupełnie inne osoby więc wypad z baru.
UsuńJa: O mamusiu ty piszesz, a ja się grzebię.
Lilka: To co ty masz w planach od początku tego bloga to jest chore i nienormalne.
Ja: Możliwe ale co z tego XD
Lilka: Krew, rozwód, magia, więzi i co jeszcze?
Ja: I dzieci.
Lilka: Ta i dzieci.
Jack: Wy spojlery.
Ja: Jeszcze nic nie powiedziałyśmy.
Jack:Nie wcale-_-
Ja: Mam za długi język XD
Jack:Ty to najpierw napisz.
Lilka:Nie!!! I NIE! I JESZCE RAZ NIE!
Ja:Tak :3
Lilka:Nienawidzę cię-_-
Ja: *uczy się angielskiego* Każda Autorka może mieć jakiś chory plan.
UsuńRyuga: Ty już swój realizujesz
Ja: Hyhyhy. Nowe książki tak ładnie pachną *.* Ej w następnym Lila spotka Wild Fang
Jenny: *lepi bałwana z cukru pudru* Albo zrobi szybki najazd i zniknie.
Ja: Też robię spoilery a raczej moje dzieci
Ktoś: Nie jestem spoilerem
Ja ani trochę -.-
Ja:Otóż to. Phahaha!
UsuńJack: I co się cieszysz jak szatan?-_-
Ja: A nie wiem już tak chyba mam. Dziewczyna która znałam mnie 2 dni stwierdziła że jestem satanistką. Kiedy powiedziałam o tym kumpeli która zna mnie 3 lata stwierdziła że to pewnie z wyglądu. Nie wiem o co chodzi?
Lilka: No jak myślicie kogo zobaczę na oczy pierwszego jeśli tam trafię do Rock Sity? No dalej nie krępujcie się...już wiecie?
A o ktosiu wiemy tyle że jest Ktosiem.
Jack:Ja mam swoje podejrzenia.
Ja: *ma już dość* Ja jestem dla wszystkich albo psycho, albo wariatka, albo wredota :3
UsuńJenny: Dziedziczne
Ja: Nom.
Jenny: zobaczysz drącego japę co ostatnio stwierdził, że wgl nie trenuję czyli narwańca.
Ja: Ktoś to ktoś.
Izumi: Albo go znacie
Ja: albo nie
Harumi: Super -.-
Ja: Ej nie gadajcie, że wkurw też jest dziedziczny xD
Harumi: Nie...ale po 30 zamówieniach nawet ja mam dość -.-
Ja: Miło mi ja podobnie. Jestem podobno Dziecko Diabła, Kijanka...
UsuńLilka:Nie XD To było Kyoyanka XD
Ja:Ja nadal słyszę Kijanka-_-
Lilak:Trudno :D Brawo Jenn zgadłaś.
Jack: Poczekamy to poznamy. Problemy w pracy, Haru?
Lilka: Ty lizusie-_-
Harumi: Na odwrót. Zamówień w cholerę, ale już mam dość *pada twarzą w poduszkę mamrocząc o najlepszych kulach i lufach*
UsuńJenny: Niech cię Alex wymasuje.
Izumi: On tu wejdzie po moim trupem.
Jenny: to było do przewidzenia.
Ja: Kyoyanka? xD
Jack: Jesteś bystrą dziewczyna poradzisz sobie.
UsuńLilka: Izu jestem z tobą. Ten drugi Alex mi nie podchodzi. A ty Jack się ogarnij.
Jack:A niby co ja robię? Nic nie robię.
Lilka:Myhy.
Ja:Kumpela wymyśliła XD Normalonie zastzregam to XD
Lilka: No bo Kwiatkowski na ,,Kawiatonator" Bars and Melody mają swoje ,,Bambino" no to niejaki Kyoya Tetagami ma ,,Kyoyanki"XD
Ja: Początkowa wersją były ,,Kijki" więc lepsze Kijanki.
Lilka:Nie! To są Kyoyanki XD
*dwie fanki piszczą za oknem*
Lilka:*wygląda przez okno*Mordy w kubły do diabła!!!
Izumi: Podejrzany jest.
UsuńHarumi: Jak każdy mój chłopak.
Izumi: Nie masz do nich szczęścia.
Izumi: A ty do dziewczyn.
Max: Mój brat jest w friendzone z trzema *dostaje robotem w nos*
Patrick: Zamknij się, dzieciaku.
Olivia: *skacze na skakance*
Patrick: Już wolę Olivię od ciebie. Jest cicha i umie się sobą zająć.
Alice: W przeciwieństwie do waszej dwójki.
Jenny: I zostałeś zgaszony.
Mitsuki: "Niektórzy wcale nie przestali być bestiami. Oni po prostu lepiej się maskują"
Jenny: Za tą szybkość odpowiedzi powinnaś dostać order explorera.
Sierra: Kyoya- kun?
Jenny: A miałam nadzieję, że zdechła U.U
Lilka: Spokojnie Izumi tak to już jest, że takich jak*tu patrzy na Jacka i Haru* oni trzeba wychowywać, ale może kiedyś się ogarną.
Usuń"Max: Mój brat jest w friendzone z trzema *dostaje robotem w nos*"
Jack:I pewnie pozostanie przez długi czas.
Lilka:*mruczy pod nosem* Jak sobie okulary kupi to znajdzie.
"Mitsuki: "Niektórzy wcale nie przestali być bestiami. Oni po prostu lepiej się maskują""
Lilka: Nie praw kazania o maskach osobie która nosi ją prawie całe życie*kończy tą wypowiedź i podchodzi bardzo, bardzo blisko i szybko do Sierry z gromiącym spojrzeniem*Bu!*kiedy tylko dziewczyna się odchyla wpada w portal nie wiadomo gdzie*
Mitsuki: *ze znudzona miną, ziewa* Ludzie naprawdę są tak głupi czy tylko udają?
UsuńHarumi: -.-
Patrick: Bo to wcale nie tak, że Haru przez kilka lat wychowywała tego rudzielca.
Izumi: *uderza go poduszką*
Patrick: Ostro, uważaj by mi karku nie skręcić.
Izumi: Pff *tuli się do Jenny*
Jenny: *klepie go po głowie* I tak cię kocham, Izu.
Ja: *w okularach* Ale wasz związek nigdy by nie zaistniał, bo przekroczyliście granice "rodzeństwa" i to już jest fizycznie niemożliwe.
Jenny:.....Zdejmij te oksy.
Ja: Nie >.>
Lilka: To że nie rozumiesz co się do ciebie mówi nie oznacza, że moje słowa są bez sensu. To teraz pora na niego. Wychowała czy nie Izu pilnuj jej bo Alex ją zje albo coś.
UsuńJa: Hyhy okularki :D
Jack: Nie ogarniam twojego zacieszu.
Lilka: Nikt nic nie ogarnia.
Mitsuki: Mówisz o sobie, a ja o kompletnej innej osobie. To raczej ty nic nie rozumiesz.
UsuńJenny: Weź się zastrzel.
Mitsuki: Nie.
Eris: Nie dam zniszczyć mojego naczynia. Będę patrzyła jak ten świat chyli się ku upadkowi.
Jenny: Ty byś się jednak dogadała ze Zmorą.
Eris: Nie sądzę.
Lilka: Jprd. Mówimy o Jenn. Po za tym ja potwierdziłam twoje stwierdzenie na swoim przykładzie. Mówiłaś, że jesteś taka niesamowicie potężna, a chodzisz i tylko zabijasz ludzi.
UsuńZmora:Bo zabawa to podstawa.
Lilka: Badaj się. Zmora się z nikim nie dogada bo ona pracuje solo. Ale fakt faktem są podobne. No chyba, że Eris zacznie chrzanić to co Mitsuki.
Zmora:Hahahah! Ja i ona? Przecież ja ją zabiję skoro to bogini Eris.
Ja: To nie bogini...ja sama nie wiem co to xD ni to człowiek, ni to duch.
UsuńEris: Jestem dzieckiem Nocy. Niczym innym.
Jenny: Tsa, podobno ja też -.-
Izumi: To co są te dzieci nocy?
Eris: Coś więcej niż człowiek i ci żałośni magowie. Mamy tylko jeden cel z moim bratem: zniszczyć światło.
Jenny: twój braciszek jest zamknięty w krysztale, a ty w ciele psychopatki. Powodzenia życzę.
Eris: Sami ludzie dokończą dzieła.
Jenny: Jak się zaraz nie zawrzesz, to tego nie doczekasz
Ja: *mózg przegrzany*
Patrick: Krew ci leci.
Ja: 8bawi się w wampira*
Lilka:Jeszcze lepiej. Dzieci Nocy, Bractwo i gość z PKSu-_- Zniszczycie światło? Czyli co...Słońce czy żarówkę w kiblu?...Jezu krew!
UsuńJa:Co się stało.
Sky: Ooo. Jack bjegnij napijesz się.
Jack:Ha. Ha-_-
Eris: *unosi brew* Światło i od razu Słońce. Jakie to ludzkie.
UsuńJenny: *opiera katanę o kolana* Angel, mogę ją zabić?
Ja; Jest potrzebna *przylepia sobie plaster*
Jenny: Bractwo?
Lilka: No bo mówisz, że chcesz żeby na ziemi zapanowała ciemność no to trzeba zniszczyć słonicę.
UsuńZmora:To dobre źródło energii.
Lilka: Chcesz energii to włóż drut do kontaktu...a przepraszam nie masz ciała.
Zmora:Już niedługo.
Lilka: Jasne. Bractwo to takie chore osoby które na mnie będą polować jak zmartwychwstaną oczywiście.
Zmora:Oni żyją-_-
Lilka:No to na co czekają? Jestem gotowa niech przyjdą mnie zabić.
Zmora:...
Lilka: No to ładnie. Zmorę zatkałam, Mitsuki zatkałam kto następny?
Eris: Oczywiście trzeba pozbyć się Słońca, ale i kilku innych rzeczy.
UsuńJenny: *zapisuje Eris do listy świrniętych, które zgrywają mądre* Bractwo. Pewnie ty Zmora wymyślałaś nazwę, bo taka ambitna, że hoho.
Ja; *przegląda arty* To będzie Meg i ta i ta...
Lilka: Księżyca? Gwiazd? Na pewno żarówki w kiblu co nie?
UsuńZmora: Wkrótce ich spotkacie.
Lilka:Czekam.
Ja: Ja też tu kiedyś szukałam i znalazłam dla Abigail i Ethana. Dobra ludzie odstawiamy ten laptop i siadamy do Ruskiego.
Lilak: Świetnie po prostu.
Ja: Powodzenia xD *zlewa wszystko*
UsuńJenny: No czekam >.>
Ja; Kto to? ^^
Izumi&Olivia: *zadowoleni robią kolejną żelkową wieżę*
Jenny: *leci po zapasy żelków*
Kiedy rozdział?
OdpowiedzUsuńBosz to pytanie męczy mnie od 11 września XD
Jest pisany, byłby wcześniej, ale robiłam nagłówek, a wcześniej szkoła itp xD
UsuńPowinien być dziś o 24 xD