wtorek, 27 września 2016

Rozdział 37: Niektórych nigdy nie powinno się prowokować...

   Stare drzwi zgrzytnęły nieprzyjemnie, gdy zetknęły się ze zniszczonymi deskami, którymi wyłożony był mały przedsionek domu. Kyoya strzepał piach z kaptura oraz ramion. Odwiesił brązowy płaszcz na wieszak i szybko ogarnął stan pokoju. Był nawet do wytrzymania, zwłaszcza, że mieli tu mieszkać kilka dni, a potem jechać do Kairu.
   Odpiął i rzucił kuczer na kanapę, po czym udał się do łazienki, by zmyć z siebie pył, kurz, piach i wszystko inne, co mógł spotkać na pustyni.
   Co robiła reszta drużyny? Demure ciągle jeszcze trenował, a Benkei? Strzelał, że poleciał na miasto po żarcie, które ubóstwiał ponad życie. Mówił mu, żeby nie  nadwerężał się z tą ręką, ale Hanawa jak zawsze się uparł i zrobił po swojemu.
 A tak to bardziej zawadza niż pomaga. – wymamrotał Kyoya, przejeżdżając dłonią po karku.
   A żeby było jeszcze lepiej to, Nil zaginął, Ashida okradła WBBA i sama zniknęła. Kto będzie musiał teraz o tym wszystkich opowiadać afrykańskiemu sponsorowi drużyny? On! Jeszcze zniknięcie Nila będzie mógł jakoś wyjaśnić, ale co powie o Jennifer? Że jest szurniętym demonem, który wplątał się w jakiś powalony konflikt z magami?! Taa, od razu może sobie szukać domu bez klamek, bo po takiej relacji nic lepszego by go nie czekało.
   Całkiem przyzwoita wiązanka przekleństw poleciała pod adres dziewczyny. Zakręcił wodę, wytarł się i wyszedł z łazienki. Powitał go widok Demura, który duszkiem wypijał już drugą butelkę wody.
 Cześć, Kyoya. – powiedział, gdy skończył.
   Tategami skinął tylko głową i powlókł się w kierunku lodówki.
 Ciągle żadnych wiadomości od Nila lub Jenny? – Demure zadawał to pytanie codziennie od trzech dni.
– Ty wypiłeś wszystkie energetyki? – Kyoya zignorował jego pytanie i zerknął na niego.
 Nie. – zdziwił się chłopak. – Ja ich nawet nie lubię. A wracając do pytania...
–  Czyli to Benkei....Słuchaj, nie mam żadnych wiadomości. Ashida znów zlała drużynę, a Nil prawdopodobnie został porwany, tyle wiem. – Tategami trzasnął drzwiczkami od lodówki. Demure natychmiast ucichł, widząc, że lider ma zły humor (czytaj: kurwicę - dop. Jenny)
 A-ale, że od razu porwany? – po chwili ciszy afro postanowił wrócić do tematu.
 Zostawili wiadomość „To my” nie? A gdy powiedziałeś to Jennifer, to ona następnego dnia zaginęła, uprzednio  robiąc napad na WBBA. – Tategami przerwał wywód i wziął łyka zimnej herbaty. – Poza tym Nil zniknął razem z beyem, ale bez kuczera. Trochę dziwnie, prawda?
 Masz rację. – przyznał Demure. – Myślisz, że to sprawka...
 Kogoś ze świata Ashidy? Tak. – Tategami znów wszedł mu w słowo. – Ta dziewczyna to same kłopoty. – warknął.
 Ale bez niej było by nudno. – Uśmiechnął się ciemnoskóry (Autorce brak epitetów na Demura, help! xD)
 Nie zgadzam się. – westchnął Kyoya. – Wszelkie komplikacje to jej wina.
   Demure już otwierał usta, gdy do domku wpadł Benkei z wielgachną torbą zakupów i wielkim bananem na twarzy.
–  Kyoya- san, zrobiłem wielkie zapasy! Łap, Demure, to dla ciebie! – w stronę rezerwowego poleciała ogromna butelka napoju. Niestety chłopak nie zdążył jej złapać i poleciał z nią na podłogę.
– Żyjesz? – zaniepokoił się Benkei, gdy Demure dalej leżał na deskach i mruczał „widzę kolorowe gwiazdyyyy.”
   Tategami uniósł brew , podniósł rezerwowego i usadowił go z powrotem na kanapie.
 Teraz musimy pomyśleć, jak wytłumaczymy akcję Ashidy i zniknięcie Nila sponsorowi. – zwrócił się do drużyny. – Czuję, że nie będzie łatwo, ale trzeba coś wymyślić. Inaczej będziemy wyeliminowani z mistrzostw, gdy zostaną wznowione. – Zacisnął dłoń w pięść.
   Nagle nieco zabrudzona szyba wybuchła. Poleciały na nich odłamki i okruchy szkła. Benkei ryknął potężnie i pobiegł zasłonić swego kochanego lidera, ale dostał plaskacza i wylądował na stoliku. Kyoya szybkim, wypracowanym ruchem w ciągu jednej sekundy załadował i wystrzelił beya.
 Leone, odwrócone tornado! – wrzasnął, mając gdzieś, że rozniesie pół domu.
   Bey wykonał jego polecenie i potężna trąba powietrzna porwała resztki szyby, zakupy Benkeia i wiele innych rzeczy. Jednak ciągle nie było widać napastników.
 Wyłaźcie – warknął Kyoya, obnażając kły.
 Wiesz co, Tategami Kyoya? Sponsor to będzie twój najmniejszy problem. – usłyszał męski głos po drugiej stronie pokoju. Tam też skierował tornado. – Dzień doberek! – Nagle przed jego twarzą wyrósł chłopak z niebieskimi włosami, seledynowymi oczami i jadowitym uśmiechem. – Miłych snów! – Zamachnął się, ale Tategami złapał go za nadgarstek i sprzedał piękny cios w szczękę. Z twarzy przeciwnika zniknął wyszczerz, a zastąpił go gniew.
 Nigdy nie słyszałeś, że nie atakuje się lwów? – mruknął Tategami, siłując się z nim i szukając najlepszego miejsca do uderzenia. – Leone!
   Spodziewał się, że trąba powietrzna pochłonie chłopaka, ale nic się nie stało. Zaskoczony zerknął ponad ramieniem przeciwnika na beya.
   Leone był w całości pokryty lodem, tak samo Benkei i Demure, którzy byli dodatkowo nieprzytomni. Kyoya przeklął na głos i popchnął nieco chłopaka, a gdy ten odchylił się, uderzył go w nos.
 Nie ma tak łatwo, Tategami. – wycharczał tamten, złapał jego pięść, pociągnął i przerzucił przez siebie. W rezultacie król bestii poleciał na kanapę, ale szybko się zerwał i przygotowany stanął naprzeciw chłopaka.
   Lecz jego przeciwnik nie wyglądał już na zainteresowanego walką. Starł krew z wargi, otrzepał ubranie i przykucnął przy Benkeiu, by sprawdzić puls. W Tategamim zagotowało się ze złości. Ten gostek cholernie przypominał Ashidę! Ale skoro jest taki beztroski, to niech się boleśnie zdziwi.
Poczuł zimno w nogach. Zerknął na dół i odkrył, że jego nogi są przykute lodem do desek!
 To jakieś głupie żarty? – warknął.
 Chciałbyś co? – zawołał chłopak i poprawił fryzurę. – Dzięki, Yuki – chan!
– Mieliśmy to załatwić szybko, a ty się wleczesz, Hideki. – powiedziała z lekką przyganą dziewczyna, która wyszła z cienie. Również miała niebieskie włosy oraz oczy. Jej skóra była śnieżnobiała i Kyoya zdziwił się, że nie była widoczna w mroku.
   Hideki wzruszył ramionami i sięgnął po jego Leone. Bez trudu zniszczył lodową pokrywę i wyciągnął beya, po czym włożył go do kieszeni.
 Nie dotykaj go swoimi brudnymi łapami. – warknął Tategami.
   Chłopak w odpowiedzi pokazał mu język i ziewnął ostentacyjnie.
 Yuki – chan, zamroź go, proszę. – zwrócił się do koleżanki.
Ta uniosła ręce. Kyoyę zaczął „porastać” lód. Szarpał się ze wszystkich sił, ale czuł, że jego organizm słabnie przez zimno.
 Poczekałabym do końca, ale mam tu kilka spraw do załatwienie. – W pokoju rozległ się rozbawiony głos i chrzęst szkła.
   Yuki zastygła w bezruchu, a jej oczy rozszerzyły się. Natomiast Hideki wyglądał jakby właśnie dostał milion dolarów. Kyoya kątem rucha dostrzegł postać wynurzająca się z mroku. Wystarczył mu błysk zielonych tęczówek, by wiedzieć kto to.
 Witajcie z powrotem, magowie. – powiedziała Jennnifer, opierając rękę o katanę i uśmiechając się drapieżnie. – Tęskniliście?
 Jenny – san! – Rozpromienił się Hideki. – Wreszcie się spotykamy!
   Yuki nadepnęła mu na stopę.
 S-skąd wiedziałaś, że tu będziemy? – zwróciła się do szatynki.
 To nie było takie trudne, wiesz? – Jennifer zaczęła nawijać kosmyk włosów na palec. – Gdy zniknął Nil, pomyślałam, że chcecie mnie sprowokować do tego, bym was jak najszybciej znalazła poprzez porywanie moich przyjaciół. – Yuki mimowolnie drgnęła. – O, czyli trafiłam. Jak miło. – Jenny uśmiechnęła się jadowicie.  Jednak zauważyliście, że mnie mało obeszło porwanie rudzielca. A wtedy pomyśleliście: przecież jej drużyna jest dla niej ważna! I porwaliście pierwszego lepszego członka. Dlatego postanowiłam udawać, że uciekłam, a tak naprawdę cały czas byłam w Wild Fang. Wiedziałam, że jeśli nie wykonam ruchu, to porwiecie następnego. Mądrze, nie?
 Jesteś niezwykła, Jenny – san! Zgadłaś! – wykrzyknął Hideki.
   Jenny teatralnie ukłoniła się i postąpiła krok do przodu.
 Ale popełniliście jeden błąd. – powiedziała poważnym tonem. Jej krótkie kimono zaczęło powiewać, a długie rękawy furkotały. – Wkurzyliście mnie. I to mocno. – Położyła dłoń na rękojeści katany.
   Yuki wyczuła, co się święci i wystrzeliła w jej strony lodowe pociski, by zyskać czas na ucieczkę. Jednak gdy cofnęła się o krok, poczuła ostrze wbijające jej się w plecy. Odwróciła głowę i ujrzała Jennifer.
 Jak? – szepnęła.
   Demonica przekrzywiła głowę i wyszczerzyła groźnie zęby.
 Boisz się, śniegowa dziewczynko?
   Hideki szybko się opamiętał. Mimo radości, że wreszcie spotkał swoją idolkę, miał misję do wykonania, a nie chciał narażać się na gniew Rin. Z całej siły uderzył Jenny w głowę, tym samym wbijając ją w podłogę.
 To wszystko co umiesz? – Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego rozczarowana. – Nuuudy!
   Poczuł, jak jej but wkręca mu się w brzuch, a potem uderzył w ścianę.
 Jestem wam w sumie wdzięczna   Jenny związała włosy w wysokiego kucyka. – Dzięki wam, wreszcie mogę uwolnić moce! – Wokół niej zapłonęła czerwono – czarna aura
 Czyli to nie była pełnia twoich możliwości? – wyjąkała Yuki, chowając się za lodowym murem.
   Dziewczyna obdarzyła ją pogardliwym spojrzeniem.
 Nie. – Przeciągnęła się w prawo i lewo. – To było...hmmm...30 procent? – Wzruszyła ramionami.
Yuki zacisnęła szczękę. Nie może być taka bojaźliwa, Rin – sama na nią liczy! Musi to zrobić, musi! Otworzyła usta, ale Jennifer minęła ją bez słowa.
 Pobudka, narwańcu! – krzyknęła, uderzając pięścią w lodową skorupę. Kyoya wypadł z niej i natychmiast złapał za kuczer. – Nawet nie podziękujesz? – spytała, nadymając policzki.
 Chyba sobie kpisz? – prychnął Tategami.
   Hideki poczuł, że mają szansę. Pociągnął Yuki za rękaw sukni i cichutko wymknęli się na zewnątrz. Czuł, że Jennifer ich obserwuje, ale z jakiegoś powodu nie atakuje. Czemu?

****

 Pobudka, chłopaki. – Dziewczyna poklepała Demura po policzku. Powieki chłopaka drgnęły, ale nie ocknął się. Westchnęła. – To chwile zajmie. – mruknęła.
 Mogę łaskawie wiedzieć, co ty odwalasz? – spytał groźnie Tategami, mordując ją wzrokiem.
   W odpowiedzi pokazała mu język i zajęła się Benkeiem, ale skutek był taki sam. Siadła po turecku na podłodze i zamknęła oczy.
 Ratuję Nila. – odparła wreszcie.
 Robiąc napad na WBBA i znikając z Japonii? – zaśmiał się Kyoya.
– Eee, narwańcu, ja przynajmniej coś robię, a nie chleje bez umiaru energetyki i warczę na wybawicielkę! – oburzyła się i wycelowała w niego oskarżycielsko palcem.
– Czyli to ty wypiłaś te sześć energetyków!
 Byłam spragniona!
 Oddawaj kasę!
 No chyba ci ten lód mózg zamroził!
 Ashida!
 Super, że nauczyłeś się mojego nazwiska, cieszę się. – odparła z sarkazmem. – Mogłam pozwolić Yuki cię zamrozić w całości. Przynajmniej nie darłbyś pyska.
 Sama mnie uwolniłaś. – zauważył Kyoya.
 Bo miałeś twarz niezamrożoną i byś się wtedy na mnie darł, jaka to ja jestem niedobra. – Zerknęła na zegarek wiszący nad schodami. – Uu, zasiedziałam się. Czas dorwać tych tchórzy. – Wstała.
– Nie uciekli?
 Nie.
 Skąd wiesz?
 Po prostu wiem, Tategami. – Przewróciła oczami. – Zajmij się nimi, ok? – Wskazała kciukiem na Demura i Benkeia, po czym spokojnie otworzyła okno i wyskoczyła. Po chwili Tategami zobaczył jak oddala się na swoich czarnych skrzydłach.
 Co ja jestem? Pielęgniarka? – mruknął ze złością.


****

 Co robimy? – spytała Yuki, patrząc uważnie, czy nigdzie nie ma szatynki. – Rin – sama, wyjechała i nie mamy jak wrócić.
 Ale Jennifer tego nie wie i pewnie myśli, że umiemy się teleportować. – pocieszył ją Hideki, chociaż nie był tego taki pewien.
   Dziewczyna zachowała się....dziwnie. Jak nie ona. Trochę jak drapieżnik, który lubi męczyć swoją ofiarę, zanim ją pożre. Poczuł dreszcz na tą myśl. To porównanie wydawało mu się wyjątkowo trafne.
 Znalazłam was! – Na ich głowy spadło kilka czarnych piór. Spojrzeli ku górze. Jenny unosiła się tuż nad kamienną ścianą, za która się schowali. – Jaka szkoda, że nie możecie się teleportować, prawda?
   Yuki nie miała zamiaru czekać. Ogromna śnieżyca pochłonęła cała trójkę. Niebieskooka pociągnęła Hidekiego za ramię.
 Musimy wiać. – rzuciła cicho.
   Chłopak skinął głową.
 Uważaj! – krzyknął nagle i odbił fioletowy pocisk energii. Syknął cicho z bólu.
 To nie było za rozsądne. – Jenny stanęła koło nich i zwinęła skrzydła. Wiatr szarpał jej ubranie, a śnieg wlatywał do oczu. – Załatwmy to szybko, co wy na to?
 Czego chcesz? – spytał Hideki.
 Tylko dostać się do waszej bazy i ją zniszczyć. To wszystko.
   Zaśmiał się krótko.
 I myślisz, że cię tam zabierzemy? Nie bądź głupia, Jenny – san.
   Szatynka uśmiechnęła się tajemniczo.
   Jej dłonie owinęły się wokół jego ramion. Oparła podbródek na jednym z nich.
 Ja tam myślę, że wasz szef jeszcze zechce was zobaczyć. – uznała, jeżdżąc palcem po jego policzku.
   Kopnęła go z całej siły w plecy, a potem zrobiła szybko obrót i jej but zapoznał się bliżej z jego wątrobą. Złapał ją za nogę i cisnął o ziemię. Yuki dołączyła się do walki i wystrzeliła ostre sople.
 Ten sam styl, hm? – stwierdziła Jenny, wyrywając jeden z sopli z dłoni, po czym starła rękawek krew z wargi. – Ale chyba się polepszyliście. – dodała, patrząc na ranę na nodze.
   Zablokowała cios Hidekiego, po czym przydusiła go go ziemi.
 I co teraz, panie mocny? – zaszydziła, wbijając mu delikatnie obcas w gardło. – A ty nawet nie próbuj. – rzuciła w stronę Yuki, która powoli podnosiła się z ziemi, podpierając się lodową włócznią.
 Więc to jest pełnia twoich możliwości? – wycharczał Hideki.
 Nie powiedziałabym tak. – Przyłożyła palec do policzka i zrobiła dzióbek. – To takie 45 procent. – Wyszczerzyła się. – A teraz...Mam cię zabić, czy ładnie pokażesz mi, gdzie jest wasz siedziba? – spytała, splatając ręce na piersi i dociskając obcas.
 Nie pozwolę ci.- warknęła Yuki.  Nie jesteś niezniszczalna! – krzyknęła. – Zniszczę cię dla Rin-san! – Stanęła prosto. Pozostałości śnieżycy skupiły się wokół niej.
   Nagle wszystko zaczął pokrywać lód. Jenny wzbiła się w górę i patrzyła na powiększające się połacie zlodowaciałego terenu.
 To nic nie da. – mruknęła.
 Tak myślisz? – zachichotała Yuki.
   Rana na ręce Jennifer również zaczęła pokrywać się lodem.
 Co jest? – Ashida zmarszczyła brwi.
 Jeśli dotknął cię mój sopel, to też staniesz się lodową rzeźbą. – odparła Yuki. – To jedna z moich specjalnych technik.
  Brzmi to trochę jak tekst z jakiegoś shouena. – stwierdziła Jenny. – Ale mi się to podoba.
   Spod lodowej kopuły wybiły się cieniste ręce zakończone ostrymi szponami.
 W końcu walczysz na poważnie, Jenny – san? – spytał Hideki, próbując wyrwać się z uścisków szponów.
   Ta w odpowiedzi zmieniła kolor tęczówek na krwisty.
   Księżyc rozświetlił swym białym blaskiem scenę walki.


NIEEE! Mój cholerny telefon przez przypadek usunął rozdział, gdy chciałam kliknąć "podgląd", by sprawdzić coś ;-; I usunął się kom Elz ;-; No nie ;-;
Jenny: Teraz będziesz tak biadolić?
Ja: Tak xD
Jenny: Przynajmniej znalazłaś lepszy art
No nic, gomen czytelnicy xD Matko, dobrze, że piszę w Wordzie, a potem dopiero tu przerzucam ;-;


46 komentarzy:

  1. Ja: *pomalowala paznokcie u lewej dloni i zabiera sie za prawa*
    Kelly: *wrzeszczac na cale gardlo goni po calym domu ciemnoszarego kota*
    Ja: Przeczytane ^^ *wystawia koniuszek języka i zaczyna malowac *
    Kelly: Tak bardzo ten kom *czai sie na siersciucha*
    Ja: Ciii. Ważne ze Angel wie ze czytamy xD To czekamy na next ^^
    *brzek tluczonego szkla i wiazka przeklenstw*
    Ja: Zalatwie ci poradnik "jak zlapac kota"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: *robi za informatyka*
      Jenny: Angel, ten kot wygląda jak Wena
      Ja: Wena jest chomikiem *drapie delikatnie gryzonia po brzusiu*

      Usuń
    2. Ja: ze mnie taki informatyk że aż zaden xD Dziś znowu cos zepsółam
      Kelly: *olewa kota*
      Ja: Ej no łap go!
      Kelly: *rzuca w Autorkę poduszką* Sama se łap!
      Koteł: *jak gdyby nigdy nic siedzi na szafie*
      Kelly: Nie kuś losu sierściuchu...

      Usuń
    3. Ja: *przegrała wszystkie pliki*
      Jenny: Koty to zło
      Kyoya: twoi znajomi
      Jenny: Przepadnij

      Usuń
  2. Ja: *stoi przed półką* Nie ma co czytać... Znowu.
    Hiromi: *rozczesuje włosy* To się poucz.
    Ja: To, że się nudze nie znaczy od razu, że kompletnie oszalałam.
    Mizuki: *wkurwiona mruczy pod nosem coś o czarnych futrzakach (jak wiadomo niektóre epitety nie nadają się do druku)*
    Kaosu: Behemot?
    Ja: *wzdycha* Behemot.
    Kaosu: No koma ogarniętego na horyzoncie nie widać, więc... Kurka nie wiem. ^^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Nauka? Romi, dobry żart xD
      Jenny: Też byś zaczęła się uczyć
      Ja: No już się rozpędzam
      Izumi: Pędzisz jak rajdek wyścigówka!
      Ja: Dokładnie xD
      Jenny: *na takiej piłce wielkiej gumowej co używają kobiety w ciąży, odpycha się rękami i tak turla się po pokoju*
      Alice: *lata z ćmą z palnikiem*
      Patrick: U nas nikogo ogarniętego nie widać >.> nagle włosy mu się podpalają* ALICE!
      Jenny: Pat pół tonu ciszej, bo ten kubek zapozna się z twoimi zębami a potem dentystą

      Usuń
    2. Ja: Kij z nauką, mam jutro wycieczkę. :D
      Kim: *przeszukuje pokój* Gdzie są moje lotki?
      Kaosu: Noo ostatnio to widzialen...
      Kim: Gdzie?!
      Kaosu: Jak je Wolfie zabrała do garażu razem z tarczą.
      Hiromi: Pat Żywa Pochodnia. ;)
      Mizuki: *wypatrzyla Behemota i ciska w niego butem*
      Behemot: *uskakuje i prycha*
      Kaosu: Oni się nigdy nie polubią.

      Usuń
    3. Ja: Wycieczkę? Też chcę *.*\
      Patrick: *z mokrą głową i grzywką na oczach, ściga alice z pogrzebaczem*
      Jenny: Bo koty to zło nananana *zwala się z piłki i turla po dywanie pod Kim* Hejka ^^
      Ja: Jeszcze tylko 3 dni...3 dni...
      Izumi: Gotowanie!
      Jenny: w sumie blisko do straży pożarnej

      Usuń
    4. Ja: Szkoda tylko, że w środy kończę najwcześniej, a akurat eyjazd musiał być jutro. -,-
      Hiromi: *wyjmuje igły z włosów* Spisek.
      Ja: Dokładnie.
      Kim: Heyo Jen! ^^ Co tam?
      Kaosu: Ciekawe czy ją dogoni...
      Kim: A chcesz się o to założyć? *błysk w oku*
      Kaosu: *rozkłada bezradnie ręce* Nie mam co postawić. ^^'
      Aaron: Kolację jakąś przydałoby się uskutecznić...
      Hiromi: Czyżbyśmy mieli już pierwszego ochotnika?
      Aaron: Żeby wszysko spalić, owszem.

      Usuń
    5. Ja: Mam jutro gotowanie...niby nie będziemy używać kuchenki, bo to sałatka, ale gaśnica tam chyba jest...
      Jenny: A tak średnio ci powiem...Angel marudzi, Izumi knuje jakieś spiski, a ja ciach nie mam :(
      Ja: *szuka pogotowia psychiatrycznego dla kumpeli*
      Jenny: Jak spalić to weźcie Angel, bez ognia nawet jej się uda

      Usuń
    6. Ja: Gotowałam w szkole rok temu... Chociaż nie. Przygotowywałam mini kanapki i coś tam jeszcze na słodko, tylko mi nazwa uciekła.
      Hiromi: Ale twoi kumple dali radę zrobić ciasto i gofry.
      Ja: To dopiero było piękne gotowanie. :D
      Kim: Hmmm *z zamyśloną miną grzebie po kieszeniach* A czekoladę mleczną też reflektujesz? ^^
      Aaron: Prawdę mówiąc miałem na myśli Yakaru.
      Kaosu: Kiedyś dosypie ci środków na przeczyszczenie do żarcia. -,-

      Usuń
    7. Ja: *coś tam pisze i myśli jak jutro szkoła będzie płonąć*
      Yuka: *paca Kaosu po głowie* Nie przejmuj się, Angel cię przbija
      Ja: >.>
      Jenny: *wspina się na Kim* Mój bambus i czekolada, nie oddam ^^
      Patrick&Alice: *w tle wybuchy, przekleństwa i śmiechy*

      Usuń
    8. Ja: *automatycznie uruchamia wyobraźnie i widzi taki budynek cały w ogniu* No może nie będzie tak źle. Co najwyżej podpalisz salę ... i kawałek korytarza.
      Hiromi: Nie umiesz pocieszać.
      Ja: -.-
      Kaosu: I tak mu dosypie tych środków na przeczyszczenie.
      Hiromi: I od razu środek nasenny. ;)
      Aaron: Dwóch na jednego. Nie fair.
      Hiromi: Życie Aaronnio, życie.
      Kim: Jak bambus to na pewno czerwony. ^^ *przechadza się po pokoju z Jenny na plecach*

      Usuń
    9. Ja: Rihan *.* i Rikuo *.*
      Jenny: Yuna masz dobrą wyobraźnie, bo tak to będzie wyglądać *je zadowolona czekoladę i robi Kim koszyczek z włosów*
      Yuka: Ale po co środek nasenny? Wtedy prześpi całą...aaaaa
      PHarumi: Dobry orient

      Usuń
    10. Ja: Te miłości z anime. Każdy ma przynajmniej dwie. ^^
      Kim: Pięć. Co najmniej pięć, choć to zależy od ilości przeczytanych mang i obejrzanych anime. :)
      Kaosu & Hiromi: *very evil smirk*
      Aaron: Okej, nie jem niczego, co wyjdzie spod waszej ręki.

      Usuń
    11. Yuka: A chcesz czekoladki? ^^ Uratowały się z pogromu Jenny
      Jenny: Wypraszam sobie, Yuka! Ja mam 6 miłości i sobie ich tu sprowadzę, tylko gdzieś Angel pójdzie A i Yuka, nie podrywaj on jest Kelly
      Yuka: A ty..Nila, Kyoyi czy kogo?
      Jenny: Ja należę do siebie
      Ja: Słyszę to wyraźnie -.-
      Jenny:Cieszę się bardzo, nie ogłuchłaś *ogarnia efekt* Wyszedł ^^

      Usuń
    12. Aaron: Nie, dzięki. Mam swoje skittelsy.
      Kim: Mi się nie chce liczyć ilu mam. Oni po prostu są. *ogląda nowy fryz w lustrze* Zacnie ci wyszedł ten koszyczek Jen. ^^
      Hiromi: Może zaczniesz częściej się tak czesać.
      Kim: Za dużo roboty. A z resztą szczytem moich zdolności jest wykonanie warkocza.
      Kaosu: Ha! Widzisz Aronnio? Wszyscy już wiedzą. :D
      Aaron: Ile razy mam wam jeszcze tłumaczyć, że ja i Kelly NIE jesteśmy PARĄ!
      Hiromi: *macha dłonią* Oczywiście wszyscy ci wierzymy Kagamine.

      Usuń
    13. Jenny: Wiem *dorwała się do włosków Romi, dalej siedząc na Kim* Teraz wam nie odpuszczę, hyhyhy
      Kyoya; Zostań fryzjerka, będzie świetny spokój
      Jenny: Ooo nie, na pewno nie teraz. Ar to ty taki fan cukierków dojonych z żyrafy
      Kyoya: To była reklama....

      Usuń
    14. Hiromi: *siedzi spokojnie* Uważaj tylko na igły do akupunktury. Kilka mogło mi zostać we włosach.
      Kim: Jen póki co może dorabiać sobie jako fryzjerka. ^^
      Aaron: Przez hipisa w dredach, ale to szczegół.
      Kaosu: A ta żyrafa wżerała jeszcze tęczę.
      Aaron: Istnieją dziwniejsze reklamy.

      Usuń
    15. Jenny: Dobry pomysł, miałabym na rachunki ^^ Spoko, uważam Romi. Chcesz różyczke, koszyczek, artystycznego koka czy co?
      Izumi: Angel, reklama chusteczek nawilżających u Poszukiwacza
      Ja: O nie xD *dumna z siebie* Nikogo nie zabiłam! I dostałam 5 jakimś cudem xD
      Patrick: Nie chwal się
      Ją: Bo skończysz w dziupli z wiewiórkami

      Usuń
    16. Hiromi: Obojętne. Co uważasz, że mi pasuje. :)
      Ja: Angel też oglądasz Poszukiwacza?
      Aaron: Nie ekscytuj się tak.
      Ja: Aaronnie i ruskie słoneczka głosu nie mają.
      Kim: Czyli nic się nie spaliło?
      Kaosu: No widzisz Angel jednak coś gotować umiesz. ^^
      Aaron: Coś. Jak ty dango.
      Kaosu: *poszukuje leków na allegro*

      Usuń
    17. Ja: Ruskie słoneczka xDD Uwielbiam tą nazwę xD tak, oglądam ^^ i kocham *.*
      Jenny: Różyczka! *wyjmuje dodatkowy grzebyk* Kim ,nie jest ci ze mną ciężko?
      Ja: Taa, kurczaka, makron i sałatkę. Chociaż cięłam złą stroną noża xDD
      Izumi: "Beta, szykuj się na Master Chefa!"
      Ja: Chyba Hell's Kitchen xD Piekło to im zrobię raz dwa!

      Usuń
    18. Kaosu: A zgadnij kto je wymyślił... Kelly. :D
      Hiromi: Faktycznie to chyba ona była.
      Ja: Uwielbiam ten specyficzny humor Poszukiwacza. Z kilkoma wyjątkami, ale reszta - świetna. ^^
      Kim: *poprawia chwyt* Nie za bardzo. Nosiłam cięższe paczki z narzędziami Mizu. ^^
      Hiromi: Dla bezpieczeństwa radziłbym jednak, żebyś już Jen puściła, bo kręgosłup swoje ograniczenia też ma.
      Aaron: A więc płomienie i tak będą. ;)

      Usuń
    19. Ja: Niektóre odcinki też ryją mózg...chociaż u mnie już nie xD
      Harumi: Jak Angel weźmie się za ciasta, to ja nie wiem...
      Ja: Przynajmniej straż jest blisko...i szpital xD
      Jenny: *schodzi z Kim ciągle robiąc fryzurę* Już cię męczyć nie będę ^^ Izuu!
      Izumi: *ogląda jak robi się watę cukrową i szuka telefonu, by zamówić maszynę*
      Jenny: A jutro z jego pokoju, będzie wystawała wata, mówię wam

      Usuń
    20. Ja: Ale granicę internetu przekracza się dosyć często. ;)
      Kim: Ja wiem, co będzie.
      Kaosu: Hm?
      Kim: Będzie KA-BOOOM! XD
      Hiromi: Nie miło Kim, nie miło.
      Aaron: To zależy ile cukru mu udostępnicie. Chociaż pewnie sam się o nie zatroszczy.

      Usuń
    21. Ja: Aż za często xD I zgadzam się z Kim
      Jenny: Skończyłam *tanecznym krokiem, szuka czegoś na półkach, ale nagle potyka się z pięknym przekleństwem zwala wszystko na podłogę*
      Harumi: *podnosi gumki, stary podręcznik do muzyki i porcelanową żyrafę* Eee, Jenny?
      Jenny: Nic nie mów...
      Patrick: Miałaś to wyrzucić rok 3 lata temu
      Jenny: Wyrzuciłam...na półki xD
      Harumi: Udostępniamy? Raz przyniósł petardy, podpalił nimi pół ulicy, A Angel nawet tego nie zauważyła

      Usuń
    22. Hiromi: *ogląda efekt w lustrze* Dzięki Jen. Jesteś wielka. :)
      Kim: Niby czemu miałaby wyrzucić żyrafkę? Ładna przecież jest.
      Hiromi: I nic tylko kurz łapie.
      Kaosu: Aż się przypomniały czasy kiedy Yuna bawiła się figurkami z porcelany Pani Matki i większość stłukla.
      Ja: Miałam wtedy jakieś 5-6 lat.
      Kim: I już psuja. ;)
      Aaron: Pół ulicy... Osiedlowy monitoring pewnie zareagował błyskawicznie, co?

      Usuń
    23. Jenny: Starucha spod 4? Złapała krzyż do ręki, swoją ulubioną laskę i popędziła na dół, drąc się wniebogłosy xD Proszę, Romi. Arisu, daj się uczesaać *.*
      Ja: Dalej mam kilka fugurek z szkła, w tym białą myszkę i rybę ^^
      Harumi: No ale po co jej podręcznik do muzyki?
      Jenny: Spale to, już mam miejsce upatrzone. Taki jeden balkon ^^

      Usuń
    24. Aaron: Reakcja jak zawsze.
      Hiromi: Słyszałaś Risu?
      Arisu: *siedzi na parapecie z nosem w książce* Hm?
      Hiromi: *do siebie* A ta jak zwykle nie słucha. *głośniej* Dasz się wyczesac Jenny?
      Arisu: ...
      Hiromi: O daj spokój. Pozwalasz Liz to i Jen mogłaby. Pozatym twoje rude pukle są świetne do czesania. Zresztą *ciągnie Ari za rękę* nie masz zbytniego wyboru. ^^
      Kim: Solidarność kobieca. :)
      Arisu: Skoro tak stawiacie sprawę.
      Kim: Może chciała się nauczyć na czymś grać, ale to już znaczenia za bardzo nie ma.

      Usuń
    25. Jenny: *zadowolona zaczyna czesać włosy* Jakie miękkie *.*
      Harumi: Grać...Jenny umiesz?
      Jenny; Na nerwach, jestem w tym wirtuozem ^^
      Harumi: W to nie wątpię
      Ja: *uratowała kolację*
      Spectra: Łeb idź myć
      Ja: Bez pośpiechuu

      Usuń
    26. Arisu: Bo umyte. *znów zaczyna czytać*
      Aaron: Szczególnie, gdy Tategami jest ofiarą, znaczy się słuchaczem. x)
      Hiromi: *luka na Spectre* Nie pomyliłeś sobie drzwi?
      Kaosu: *zaczepił się nogami o lampę i tak zwisa* Może portal mu nawalił.
      Kim: Albo Angel pozwoliła mu przyjść.
      Kaosu: Jak raz się cieszę, że jesteśmy uniwersalni.

      Usuń
    27. Jenny: *kombinuje jaką fryzurę zrobić*
      ja: *pokłóciła się ze Spectra i strzeliła focha*
      Spectra: No Angel...
      Ja: ......
      Patrick: No i rozwód *dostaje kapciem*
      Harumi: *ogląda swoją kolekcję broni i szuka, którą udoskonalić*
      Ja: *idzie się wreszcie myć* Nie ucieknijcie xD

      Usuń
    28. Kim: My się nigdzie nie wybieramy. ^^
      Ja: *pochylona nad książką* Szlag...
      Hiromi: Kok by nieźle wyglądał. I jakieś srebrne spinki.
      Kaosu: Kilka minut dopiero minęło, a tu już kłótnia? No wiesz co... Wstydz się Spectra.
      Aaron: Nawet jeśli byłby rozwód, to Angel zajęłaby cały majątek blondyna z piórami.
      Kim: Gusa też?
      Aaron: *parska śmiechem* Prawdopodobne tak. xD

      Usuń
    29. Ja: Rekwiruję statek >.>
      Spectra: Hahaha nie.
      Jessie: Niee. ja nie chce z nim mieszkać!
      Shadow: ale to twój ukochany!
      Jessie: Nieprawda! >.<
      Jenny: Kok? A może wianek?
      Ja: Mam córkę, która ma talent fryzjerki, a sama mam z warkoczem problem xD
      Jenny: I wepniemy...to! *wyciąga srebrną spinkę z zielonym kamykiem* Zieleń dobrze współgra z pomarańczowym ^^
      Ja: Jak majątek to i bym jakimiś kruczkami się do Zenusia dorwała ^^
      Jenny: *szczęśliwa jak małe dziecko*

      Usuń
    30. Kim: *paca palcem o podbródek* Technicznie rzecz biorąc Jess niby razem "mieszkacie" u Autorki no i bloga też między sobą dzielić musicie. Ale w praktyce pewnie wygląda to nieco inaczej. ^^'
      Ja: No wiesz Angel, u mnie warkocz to szczyt umiejętności. A hanza (w większości) gotuje lepiej niż ja. To normalka.
      Hiromi: Noo Ari, idź się obejrzyj.
      Arisu: *patrzy w bok na lustro* Ładnie. Dzięki Jenny.
      Kaosu: *huśta się w przód i tył na lampie* Jeszcze tylko Rakshy nie uczesałaś.
      Kim: I Shizu.
      Kaosu: Ona się nie da namówić.
      Aaron: Nie zdziwiłbym się gdybyś zajęła jego zamek Angel. ;)

      Usuń
    31. Ja: Władca Angel I....Hmmm
      Spectra: Nawet nie próbuj...
      Jessie: No tak, ale przynajmniej on mieszka na tym swoim statku, a tak to będzie mieszkał...w domu xD
      Jenny: Shizuuu! *grzebie w szkatułce* Proszę bardzo ^^
      Ja; Warkocz jest dla mnie mało wykonalny xD mam za gęste włosy i zawsze gdzieś się pomylę xD


      Usuń
    32. Aaron: Autorce zabronisz? Przecież i tak zrobi, co zechce. Pomijam fakt, że wszystkie mają nierówno pod sufitem.
      Ja: Sam jesteś nierówny.
      Aaron: Taka prawda, Yun i sama o tym wiesz.
      Kim: A może ppd mostem obok tej starszej wróżki. X) Dotrzyma jej towarzystwa.
      Shizuka: *podchodzi do drzwi* Co jest?
      Hiromi: Shizu droga włosy ci się palą.
      Kaosu: I bluzka i palce i ... większość.
      Shizuka: *wzrusza ramionami* Wiem, ale po co mnie wołaliście?
      Ja: Mi kok za nic nie wychodzi. Może dlatego, że nigdy nie próbowałam zrobić. X)

      Usuń
    33. Jenny: Daj sobie zrobić fryz po dobroci!
      Spectra: Tak, zabronię
      Ja: No już to widzę *studiuje plan*
      Jessie: Ta wróżka to na jego widok dostanie ciśnienia i trupem padnie
      Spectra: *ma zatyczki i nic nie słyszy*

      Usuń
    34. Shizuka: *ogarnia wzrokiem żeńską część towarzystwa* Chciałabym odmówić, ale ta trójka plus Jenny raczej mi nie odpuści...
      Kim: Czyli się zgadzasz?
      Shizuka: Yep...
      Kim: Yey! ^^
      Aaron: Ciekawe czy to jeszcze te zatyczki od Romi.
      Kim: A z drugiej strony ta wieszczka ma pewnie jakieś mini mieszkanko, do którego on raczej się nie zmieści ze swoim ego. ^^
      Ja: Kaosu tylko spróbuj mi lampę urwać to własnoręcznie zabiore ci oszczędności na naprawę.
      Kaosu: Spokojna twoja umyta Yun, nic się nie stanie.

      Usuń
    35. Jenny: *sadza Shizu na fotelu i leci po sprzęt* Chcesz jakąś fryzurę?
      Izumi: Jenn, dawaj założymy salon
      Jenny: Zaczynam się nad tym zastanawiać...
      Ja: *coś jej przyszło do głowy* To by było niezłe..
      Jessie: Właśnie dlatego Spectra ma gigantyczny statek, by gdzieś zmieścić ego

      Usuń
    36. Shizuka: Kok już zajęty... Nie wiem...
      Hiromi: A gdybyś spróbowała coś zdziałać plącząc kilkanaście warkoczykow i jakoś je spiąć... Wiem! Zrób warkocz dobierany.
      Kaosu: Oo, jak będzie salon, to już kilku klientów będziecie mieć. ^^
      Aaron: I tak mało ludzi na nim. Jedynie Gusowi obecność ego nie przeszkadza.

      Usuń
    37. Jenny: Ok^^ *na kolanie ma puszkę fanty, która pije przez słomkę* Angel, wyglądasz jak śmierć
      Ja: CZWARTEK
      Jenny: A no tak fizyka
      Ja: Dalej nie rozumiem jak to się robi ;-; i wgl fiza to zło!
      Jessica: Bo kundel przyzwyczajony
      Ja: Zaabij mnie ktoś *patrzy na Romeo i Julie zasłania się poduszką* Nieee! ;-;

      Usuń
  3. Ja: Mam super refleks XD
    Joy: Rzeczywiście. Tak cię ta rutyna zżarła że nawet do koleżanki po fachu nie wpadniesz.
    Ja: Szkoła, zadania domowe, nauka, basen, chór, karate, blog, wysypianie się i wczesne wstawianie. Za dużo tego.... A tak swoją drogą ja też piszę na Wordzie. Już raz usunęłam rozdział z blogera XD Dobrze że była kopia.
    Joe: Mózg ci eksploduje od nadmiaru wszystkiego. Rozdział niezły....Jenn co to za pomysły?
    Joy: Jenny szacun. Ja bym nie potrafiła zrobić takiej zadymy jak ty....
    Ja: W następnym rozdziale będzie więcej walki?
    Joe: A ta tylko czeka na rozlew krwi.
    Ja: Oglądałam dużo filmów akcji, więc wiesz.
    Joy: A animowanych jeszcze więcej XD
    Joe: Ha ha ha......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Karate!
      Jenny: Pozostań przy siatkówce.
      Ja: -.- ale już nie trenuje *^*
      Jenny: Sks
      Ja: Już się rozpędzam -.-
      Jenny: Moje pomysły są najlepsze na świecie ^^
      Ja: Zobaczycie co będzie w nexcie xD
      Mitsuki: Krew?
      Jenny: Wyjdź
      Mitsuki: Nie.
      Jenny: bo cię wyniosą w pudełko od zapałek
      Mitsuki: Straaszne. Przez ludzi tracisz pazura
      Jenny: *strzela kilka razy w okolice jej głowy*
      Ja: Tylko mi pokoju nie rozwalcie >.>

      Usuń
    2. Ja: A kiedy ten next?
      Joy: Ty się lepiej zajmij pisaniem o tym jak to postanowiłaś doprowadzić do eksplozji świata.
      Joe: Bójmy się >.>
      Joy: Niekoniecznie. Zostaniemy najlepszymi psiaprzyjaciółmi.
      Joe: Ta.....
      Ja: Ależ entuzjazm Joe -.-
      Joe: Napisz nexta to będzie większy.
      Ja: Bosz! Kolejny Się znalazł!
      Joe: A żebyś wiedziała że jestem kolejny powód co cci podświadomie wywiera presję.
      Ja: ???
      Joe: Nie komentuję z wami.
      Mei: Ja za to chętnie.
      Joy&Joe: Wynocha!!!
      Mei: Zmuście mnie.
      Ja: Dojdzie do morderstwa.

      Usuń
    3. Ja: Będzie kiedy napiszę xD
      Jenny: Koniec świata? Standard, u nas co tydzień.
      Izumi: Lub codziennie
      Kyoya: Jakoś mnie to nie dziwi
      Jenny: A było tak pięknie bez ciebie U.U
      Kyoya: zrobiłaś aferę, a teraz ją odkręcaj
      Jenny: Zmuś mnie

      Usuń