Stare
drzwi zgrzytnęły nieprzyjemnie, gdy zetknęły się ze zniszczonymi deskami,
którymi wyłożony był mały przedsionek domu. Kyoya strzepał piach z kaptura oraz
ramion. Odwiesił brązowy płaszcz na wieszak i szybko ogarnął stan pokoju. Był
nawet do wytrzymania, zwłaszcza, że mieli tu mieszkać kilka dni, a potem jechać
do Kairu.
Odpiął i
rzucił kuczer na kanapę, po czym udał się do łazienki, by zmyć z siebie pył,
kurz, piach i wszystko inne, co mógł spotkać na pustyni.
Co robiła reszta drużyny? Demure ciągle jeszcze
trenował, a Benkei? Strzelał, że poleciał na miasto po żarcie, które ubóstwiał
ponad życie. Mówił mu, żeby nie nadwerężał się z tą ręką, ale Hanawa jak zawsze się
uparł i zrobił po swojemu.
– A tak
to bardziej zawadza niż pomaga. – wymamrotał Kyoya, przejeżdżając dłonią po
karku.
A żeby
było jeszcze lepiej to, Nil zaginął, Ashida okradła WBBA i sama zniknęła. Kto
będzie musiał teraz o tym wszystkich opowiadać afrykańskiemu sponsorowi
drużyny? On! Jeszcze zniknięcie Nila będzie mógł jakoś wyjaśnić, ale co powie o
Jennifer? Że jest szurniętym demonem, który wplątał się w jakiś powalony
konflikt z magami?! Taa, od razu może sobie szukać domu bez klamek, bo po
takiej relacji nic lepszego by go nie czekało.
Całkiem
przyzwoita wiązanka przekleństw poleciała pod adres dziewczyny. Zakręcił wodę,
wytarł się i wyszedł z łazienki. Powitał go widok Demura, który duszkiem
wypijał już drugą butelkę wody.
– Cześć,
Kyoya. – powiedział, gdy skończył.
Tategami
skinął tylko głową i powlókł się w kierunku lodówki.
– Ciągle
żadnych wiadomości od Nila lub Jenny? – Demure zadawał to pytanie codziennie od
trzech dni.
– Ty
wypiłeś wszystkie energetyki? – Kyoya zignorował jego pytanie i zerknął na
niego.
– Nie. –
zdziwił się chłopak. – Ja ich nawet nie lubię. A wracając do pytania...
– Czyli
to Benkei....Słuchaj, nie mam żadnych wiadomości. Ashida znów zlała drużynę, a
Nil prawdopodobnie został porwany, tyle wiem. – Tategami trzasnął drzwiczkami
od lodówki. Demure natychmiast ucichł, widząc, że lider ma zły humor (czytaj:
kurwicę - dop. Jenny)
– A-ale,
że od razu porwany? – po chwili ciszy afro postanowił wrócić do tematu.
– Zostawili wiadomość „To my” nie? A gdy powiedziałeś to Jennifer, to ona
następnego dnia zaginęła, uprzednio robiąc napad na WBBA. – Tategami przerwał
wywód i wziął łyka zimnej herbaty. – Poza tym Nil zniknął razem z beyem, ale
bez kuczera. Trochę dziwnie, prawda?
– Masz
rację. – przyznał Demure. – Myślisz, że to sprawka...
– Kogoś
ze świata Ashidy? Tak. – Tategami znów wszedł mu w słowo. – Ta dziewczyna to
same kłopoty. – warknął.
– Ale
bez niej było by nudno. – Uśmiechnął się ciemnoskóry (Autorce brak epitetów na
Demura, help! xD)
– Nie
zgadzam się. – westchnął Kyoya. – Wszelkie komplikacje to jej wina.
Demure
już otwierał usta, gdy do domku wpadł Benkei z wielgachną torbą zakupów i
wielkim bananem na twarzy.
– Kyoya-
san, zrobiłem wielkie zapasy! Łap, Demure, to dla ciebie! – w stronę
rezerwowego poleciała ogromna butelka napoju. Niestety chłopak nie zdążył jej złapać i poleciał z nią na podłogę.
– Żyjesz? – zaniepokoił się Benkei, gdy Demure dalej leżał na deskach i mruczał „widzę
kolorowe gwiazdyyyy.”
Tategami uniósł brew , podniósł rezerwowego i usadowił go z powrotem na
kanapie.
– Teraz
musimy pomyśleć, jak wytłumaczymy akcję Ashidy i zniknięcie Nila sponsorowi. –
zwrócił się do drużyny. – Czuję, że nie będzie łatwo, ale trzeba coś wymyślić.
Inaczej będziemy wyeliminowani z mistrzostw, gdy zostaną wznowione. – Zacisnął dłoń
w pięść.
Nagle
nieco zabrudzona szyba wybuchła. Poleciały na nich odłamki i okruchy szkła.
Benkei ryknął potężnie i pobiegł zasłonić swego kochanego lidera, ale dostał
plaskacza i wylądował na stoliku. Kyoya szybkim, wypracowanym ruchem w ciągu
jednej sekundy załadował i wystrzelił beya.
– Leone,
odwrócone tornado! – wrzasnął, mając gdzieś, że rozniesie pół domu.
Bey
wykonał jego polecenie i potężna trąba powietrzna porwała resztki szyby, zakupy
Benkeia i wiele innych rzeczy. Jednak ciągle nie było widać napastników.
– Wyłaźcie – warknął Kyoya, obnażając
kły.
– Wiesz
co, Tategami Kyoya? Sponsor to będzie twój najmniejszy problem. – usłyszał męski
głos po drugiej stronie pokoju. Tam też skierował tornado. – Dzień doberek! –
Nagle przed jego twarzą wyrósł chłopak z niebieskimi włosami, seledynowymi
oczami i jadowitym uśmiechem. – Miłych snów! – Zamachnął się, ale Tategami
złapał go za nadgarstek i sprzedał piękny cios w szczękę. Z twarzy przeciwnika
zniknął wyszczerz, a zastąpił go gniew.
– Nigdy
nie słyszałeś, że nie atakuje się lwów? – mruknął Tategami, siłując się z nim i
szukając najlepszego miejsca do uderzenia. – Leone!
Spodziewał
się, że trąba powietrzna pochłonie chłopaka, ale nic się nie stało. Zaskoczony zerknął
ponad ramieniem przeciwnika na beya.
Leone
był w całości pokryty lodem, tak samo Benkei i Demure, którzy byli dodatkowo
nieprzytomni. Kyoya przeklął na głos i popchnął nieco chłopaka, a gdy ten
odchylił się, uderzył go w nos.
– Nie ma
tak łatwo, Tategami. – wycharczał tamten, złapał jego pięść, pociągnął i
przerzucił przez siebie. W rezultacie król bestii poleciał na kanapę, ale
szybko się zerwał i przygotowany stanął naprzeciw chłopaka.
Lecz
jego przeciwnik nie wyglądał już na zainteresowanego walką. Starł krew z wargi,
otrzepał ubranie i przykucnął przy Benkeiu, by sprawdzić puls. W Tategamim
zagotowało się ze złości. Ten gostek cholernie przypominał Ashidę! Ale skoro
jest taki beztroski, to niech się boleśnie zdziwi.
Poczuł
zimno w nogach. Zerknął na dół i odkrył, że jego nogi są przykute lodem do
desek!
– To
jakieś głupie żarty? – warknął.
– Chciałbyś co? – zawołał chłopak i poprawił fryzurę. –
Dzięki, Yuki – chan!
– Mieliśmy to załatwić szybko, a ty się wleczesz, Hideki. – powiedziała z lekką
przyganą dziewczyna, która wyszła z cienie. Również miała niebieskie włosy oraz
oczy. Jej skóra była śnieżnobiała i Kyoya zdziwił się, że nie była widoczna w
mroku.
Hideki
wzruszył ramionami i sięgnął po jego
Leone. Bez trudu zniszczył lodową pokrywę i wyciągnął beya, po czym włożył go
do kieszeni.
– Nie
dotykaj go swoimi brudnymi łapami. – warknął Tategami.
Chłopak
w odpowiedzi pokazał mu język i ziewnął ostentacyjnie.
– Yuki –
chan, zamroź go, proszę. – zwrócił się do koleżanki.
Ta
uniosła ręce. Kyoyę zaczął „porastać” lód. Szarpał się ze wszystkich sił, ale
czuł, że jego organizm słabnie przez zimno.
– Poczekałabym do końca, ale mam tu kilka spraw do załatwienie. – W pokoju
rozległ się rozbawiony głos i chrzęst szkła.
Yuki
zastygła w bezruchu, a jej oczy rozszerzyły się. Natomiast Hideki wyglądał jakby
właśnie dostał milion dolarów. Kyoya kątem rucha dostrzegł postać wynurzająca
się z mroku. Wystarczył mu błysk zielonych tęczówek, by wiedzieć kto to.
– Witajcie z powrotem, magowie. – powiedziała Jennnifer, opierając rękę o katanę
i uśmiechając się drapieżnie. – Tęskniliście?
– Jenny – san!
– Rozpromienił się Hideki. – Wreszcie się spotykamy!
Yuki
nadepnęła mu na stopę.
– S-skąd
wiedziałaś, że tu będziemy? – zwróciła się do szatynki.
– To nie
było takie trudne, wiesz? – Jennifer zaczęła nawijać kosmyk włosów na palec. –
Gdy zniknął Nil, pomyślałam, że chcecie mnie sprowokować do tego, bym was
jak najszybciej znalazła poprzez porywanie moich przyjaciół. – Yuki mimowolnie
drgnęła. – O, czyli trafiłam. Jak miło. – Jenny uśmiechnęła się jadowicie. – Jednak zauważyliście, że mnie mało obeszło porwanie rudzielca. A wtedy
pomyśleliście: przecież jej drużyna jest dla niej ważna! I porwaliście pierwszego
lepszego członka. Dlatego postanowiłam udawać, że uciekłam, a tak naprawdę cały
czas byłam w Wild Fang. Wiedziałam, że jeśli nie wykonam ruchu, to porwiecie
następnego. Mądrze, nie?
– Jesteś
niezwykła, Jenny – san! Zgadłaś! – wykrzyknął Hideki.
Jenny
teatralnie ukłoniła się i postąpiła krok do przodu.
–Ale
popełniliście jeden błąd. – powiedziała poważnym tonem. Jej krótkie kimono
zaczęło powiewać, a długie rękawy furkotały. – Wkurzyliście mnie. I to mocno. –
Położyła dłoń na rękojeści katany.
Yuki
wyczuła, co się święci i wystrzeliła w jej strony lodowe pociski, by zyskać
czas na ucieczkę. Jednak gdy cofnęła się o krok, poczuła ostrze wbijające jej
się w plecy. Odwróciła głowę i ujrzała Jennifer.
– Jak? –
szepnęła.
Demonica
przekrzywiła głowę i wyszczerzyła groźnie zęby.
– Boisz
się, śniegowa dziewczynko?
Hideki
szybko się opamiętał. Mimo radości, że wreszcie spotkał swoją idolkę, miał
misję do wykonania, a nie chciał narażać się na gniew Rin. Z całej siły uderzył
Jenny w głowę, tym samym wbijając ją w podłogę.
– To
wszystko co umiesz? – Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego
rozczarowana. – Nuuudy!
Poczuł, jak jej but wkręca mu się w brzuch, a potem uderzył w ścianę.
– Jestem
wam w sumie wdzięczna – Jenny związała
włosy w wysokiego kucyka. – Dzięki wam, wreszcie mogę uwolnić moce! – Wokół niej
zapłonęła czerwono – czarna aura
– Czyli
to nie była pełnia twoich możliwości? – wyjąkała Yuki, chowając się za lodowym
murem.
Dziewczyna
obdarzyła ją pogardliwym spojrzeniem.
– Nie. –
Przeciągnęła się w prawo i lewo. – To było...hmmm...30 procent? – Wzruszyła ramionami.
Yuki
zacisnęła szczękę. Nie może być taka bojaźliwa, Rin – sama na nią liczy! Musi
to zrobić, musi! Otworzyła usta, ale Jennifer minęła ją bez słowa.
– Pobudka, narwańcu! – krzyknęła, uderzając pięścią w lodową skorupę.
Kyoya wypadł z niej i natychmiast złapał za kuczer. – Nawet nie podziękujesz? –
spytała, nadymając policzki.
– Chyba
sobie kpisz? – prychnął Tategami.
Hideki
poczuł, że mają szansę. Pociągnął Yuki za rękaw sukni i cichutko wymknęli się
na zewnątrz. Czuł, że Jennifer ich obserwuje, ale z jakiegoś powodu nie
atakuje. Czemu?
****
– Pobudka, chłopaki. – Dziewczyna poklepała Demura po policzku. Powieki chłopaka
drgnęły, ale nie ocknął się. Westchnęła. – To chwile zajmie. – mruknęła.
– Mogę
łaskawie wiedzieć, co ty odwalasz? – spytał groźnie Tategami, mordując ją
wzrokiem.
W
odpowiedzi pokazała mu język i zajęła się Benkeiem, ale skutek był taki sam.
Siadła po turecku na podłodze i zamknęła oczy.
– Ratuję
Nila. – odparła wreszcie.
– Robiąc
napad na WBBA i znikając z Japonii? – zaśmiał się Kyoya.
– Eee,
narwańcu, ja przynajmniej coś robię, a nie chleje bez umiaru energetyki i
warczę na wybawicielkę! – oburzyła się i wycelowała w niego oskarżycielsko palcem.
– Czyli
to ty wypiłaś te sześć energetyków!
– Byłam
spragniona!
– Oddawaj kasę!
– No
chyba ci ten lód mózg zamroził!
– Ashida!
– Super,
że nauczyłeś się mojego nazwiska, cieszę się. – odparła z sarkazmem. – Mogłam pozwolić
Yuki cię zamrozić w całości. Przynajmniej nie darłbyś pyska.
– Sama
mnie uwolniłaś. – zauważył Kyoya.
– Bo
miałeś twarz niezamrożoną i byś się wtedy na mnie darł, jaka to ja jestem
niedobra. – Zerknęła na zegarek wiszący nad schodami. – Uu, zasiedziałam się.
Czas dorwać tych tchórzy. – Wstała.
– Nie
uciekli?
– Nie.
– Skąd
wiesz?
– Po
prostu wiem, Tategami. – Przewróciła oczami. – Zajmij się nimi, ok? – Wskazała
kciukiem na Demura i Benkeia, po czym spokojnie otworzyła okno i wyskoczyła. Po
chwili Tategami zobaczył jak oddala się na swoich czarnych skrzydłach.
– Co ja
jestem? Pielęgniarka? – mruknął ze złością.
****
– Co
robimy? – spytała Yuki, patrząc uważnie, czy nigdzie nie ma szatynki. – Rin –
sama, wyjechała i nie mamy jak wrócić.
– Ale
Jennifer tego nie wie i pewnie myśli, że umiemy się teleportować. – pocieszył ją
Hideki, chociaż nie był tego taki pewien.
Dziewczyna
zachowała się....dziwnie. Jak nie ona. Trochę jak drapieżnik, który lubi męczyć
swoją ofiarę, zanim ją pożre. Poczuł dreszcz na tą myśl. To porównanie wydawało
mu się wyjątkowo trafne.
– Znalazłam was! – Na ich głowy spadło kilka czarnych piór. Spojrzeli ku górze.
Jenny unosiła się tuż nad kamienną ścianą, za która się schowali. – Jaka szkoda,
że nie możecie się teleportować, prawda?
Yuki nie miała zamiaru czekać. Ogromna śnieżyca pochłonęła cała trójkę. Niebieskooka pociągnęła Hidekiego za ramię.
Yuki nie miała zamiaru czekać. Ogromna śnieżyca pochłonęła cała trójkę. Niebieskooka pociągnęła Hidekiego za ramię.
– Musimy
wiać. – rzuciła cicho.
Chłopak
skinął głową.
– Uważaj! – krzyknął nagle i odbił fioletowy pocisk energii. Syknął cicho z bólu.
– To nie
było za rozsądne. – Jenny stanęła koło nich i zwinęła skrzydła. Wiatr szarpał
jej ubranie, a śnieg wlatywał do oczu. – Załatwmy to szybko, co wy na to?
– Czego
chcesz? – spytał Hideki.
– Tylko
dostać się do waszej bazy i ją zniszczyć. To wszystko.
Zaśmiał się krótko.
– I
myślisz, że cię tam zabierzemy? Nie bądź głupia, Jenny – san.
Szatynka
uśmiechnęła się tajemniczo.
Jej
dłonie owinęły się wokół jego ramion. Oparła podbródek na jednym z nich.
– Ja tam
myślę, że wasz szef jeszcze zechce was zobaczyć. – uznała, jeżdżąc palcem po
jego policzku.
Kopnęła
go z całej siły w plecy, a potem zrobiła szybko obrót i jej but zapoznał się
bliżej z jego wątrobą. Złapał ją za nogę i cisnął o ziemię. Yuki dołączyła się
do walki i wystrzeliła ostre sople.
– Ten
sam styl, hm? – stwierdziła Jenny, wyrywając jeden z sopli z dłoni, po czym
starła rękawek krew z wargi. – Ale chyba się polepszyliście. – dodała, patrząc
na ranę na nodze.
Zablokowała
cios Hidekiego, po czym przydusiła go go ziemi.
– I co
teraz, panie mocny? – zaszydziła, wbijając mu delikatnie obcas w gardło. – A ty
nawet nie próbuj. – rzuciła w stronę Yuki, która powoli podnosiła się z ziemi,
podpierając się lodową włócznią.
– Więc
to jest pełnia twoich możliwości? – wycharczał Hideki.
– Nie
powiedziałabym tak. – Przyłożyła palec do policzka i zrobiła dzióbek. – To takie
45 procent. – Wyszczerzyła się. – A teraz...Mam cię zabić, czy ładnie pokażesz
mi, gdzie jest wasz siedziba? – spytała, splatając ręce na piersi i dociskając obcas.
– Nie
pozwolę ci.- warknęła Yuki. – Nie jesteś niezniszczalna! – krzyknęła. – Zniszczę
cię dla Rin-san! – Stanęła prosto. Pozostałości śnieżycy skupiły się wokół niej.
Nagle
wszystko zaczął pokrywać lód. Jenny wzbiła się w górę i patrzyła na
powiększające się połacie zlodowaciałego terenu.
– To nic
nie da. – mruknęła.
– Tak
myślisz? – zachichotała Yuki.
Rana na ręce Jennifer również zaczęła pokrywać się lodem.
– Co
jest? – Ashida zmarszczyła brwi.
– Jeśli
dotknął cię mój sopel, to też staniesz się lodową rzeźbą. – odparła Yuki. – To jedna
z moich specjalnych technik.
– Brzmi to trochę jak tekst z jakiegoś
shouena. – stwierdziła Jenny. – Ale mi się to podoba.
Spod
lodowej kopuły wybiły się cieniste ręce zakończone ostrymi szponami.
– W
końcu walczysz na poważnie, Jenny – san? – spytał Hideki, próbując wyrwać się z
uścisków szponów.
Ta w
odpowiedzi zmieniła kolor tęczówek na krwisty.
Księżyc
rozświetlił swym białym blaskiem scenę walki.
NIEEE! Mój cholerny telefon przez przypadek usunął rozdział, gdy chciałam kliknąć "podgląd", by sprawdzić coś ;-; I usunął się kom Elz ;-; No nie ;-;
Jenny: Teraz będziesz tak biadolić?
Ja: Tak xD
Jenny: Przynajmniej znalazłaś lepszy art
No nic, gomen czytelnicy xD Matko, dobrze, że piszę w Wordzie, a potem dopiero tu przerzucam ;-;
Ja: *pomalowala paznokcie u lewej dloni i zabiera sie za prawa*
OdpowiedzUsuńKelly: *wrzeszczac na cale gardlo goni po calym domu ciemnoszarego kota*
Ja: Przeczytane ^^ *wystawia koniuszek języka i zaczyna malowac *
Kelly: Tak bardzo ten kom *czai sie na siersciucha*
Ja: Ciii. Ważne ze Angel wie ze czytamy xD To czekamy na next ^^
*brzek tluczonego szkla i wiazka przeklenstw*
Ja: Zalatwie ci poradnik "jak zlapac kota"
Ja: *robi za informatyka*
UsuńJenny: Angel, ten kot wygląda jak Wena
Ja: Wena jest chomikiem *drapie delikatnie gryzonia po brzusiu*
Ja: ze mnie taki informatyk że aż zaden xD Dziś znowu cos zepsółam
UsuńKelly: *olewa kota*
Ja: Ej no łap go!
Kelly: *rzuca w Autorkę poduszką* Sama se łap!
Koteł: *jak gdyby nigdy nic siedzi na szafie*
Kelly: Nie kuś losu sierściuchu...
Ja: *przegrała wszystkie pliki*
UsuńJenny: Koty to zło
Kyoya: twoi znajomi
Jenny: Przepadnij
Ja: *stoi przed półką* Nie ma co czytać... Znowu.
OdpowiedzUsuńHiromi: *rozczesuje włosy* To się poucz.
Ja: To, że się nudze nie znaczy od razu, że kompletnie oszalałam.
Mizuki: *wkurwiona mruczy pod nosem coś o czarnych futrzakach (jak wiadomo niektóre epitety nie nadają się do druku)*
Kaosu: Behemot?
Ja: *wzdycha* Behemot.
Kaosu: No koma ogarniętego na horyzoncie nie widać, więc... Kurka nie wiem. ^^'
Ja: Nauka? Romi, dobry żart xD
UsuńJenny: Też byś zaczęła się uczyć
Ja: No już się rozpędzam
Izumi: Pędzisz jak rajdek wyścigówka!
Ja: Dokładnie xD
Jenny: *na takiej piłce wielkiej gumowej co używają kobiety w ciąży, odpycha się rękami i tak turla się po pokoju*
Alice: *lata z ćmą z palnikiem*
Patrick: U nas nikogo ogarniętego nie widać >.> nagle włosy mu się podpalają* ALICE!
Jenny: Pat pół tonu ciszej, bo ten kubek zapozna się z twoimi zębami a potem dentystą
Ja: Kij z nauką, mam jutro wycieczkę. :D
UsuńKim: *przeszukuje pokój* Gdzie są moje lotki?
Kaosu: Noo ostatnio to widzialen...
Kim: Gdzie?!
Kaosu: Jak je Wolfie zabrała do garażu razem z tarczą.
Hiromi: Pat Żywa Pochodnia. ;)
Mizuki: *wypatrzyla Behemota i ciska w niego butem*
Behemot: *uskakuje i prycha*
Kaosu: Oni się nigdy nie polubią.
Ja: Wycieczkę? Też chcę *.*\
UsuńPatrick: *z mokrą głową i grzywką na oczach, ściga alice z pogrzebaczem*
Jenny: Bo koty to zło nananana *zwala się z piłki i turla po dywanie pod Kim* Hejka ^^
Ja: Jeszcze tylko 3 dni...3 dni...
Izumi: Gotowanie!
Jenny: w sumie blisko do straży pożarnej
Ja: Szkoda tylko, że w środy kończę najwcześniej, a akurat eyjazd musiał być jutro. -,-
UsuńHiromi: *wyjmuje igły z włosów* Spisek.
Ja: Dokładnie.
Kim: Heyo Jen! ^^ Co tam?
Kaosu: Ciekawe czy ją dogoni...
Kim: A chcesz się o to założyć? *błysk w oku*
Kaosu: *rozkłada bezradnie ręce* Nie mam co postawić. ^^'
Aaron: Kolację jakąś przydałoby się uskutecznić...
Hiromi: Czyżbyśmy mieli już pierwszego ochotnika?
Aaron: Żeby wszysko spalić, owszem.
Ja: Mam jutro gotowanie...niby nie będziemy używać kuchenki, bo to sałatka, ale gaśnica tam chyba jest...
UsuńJenny: A tak średnio ci powiem...Angel marudzi, Izumi knuje jakieś spiski, a ja ciach nie mam :(
Ja: *szuka pogotowia psychiatrycznego dla kumpeli*
Jenny: Jak spalić to weźcie Angel, bez ognia nawet jej się uda
Ja: Gotowałam w szkole rok temu... Chociaż nie. Przygotowywałam mini kanapki i coś tam jeszcze na słodko, tylko mi nazwa uciekła.
UsuńHiromi: Ale twoi kumple dali radę zrobić ciasto i gofry.
Ja: To dopiero było piękne gotowanie. :D
Kim: Hmmm *z zamyśloną miną grzebie po kieszeniach* A czekoladę mleczną też reflektujesz? ^^
Aaron: Prawdę mówiąc miałem na myśli Yakaru.
Kaosu: Kiedyś dosypie ci środków na przeczyszczenie do żarcia. -,-
Ja: *coś tam pisze i myśli jak jutro szkoła będzie płonąć*
UsuńYuka: *paca Kaosu po głowie* Nie przejmuj się, Angel cię przbija
Ja: >.>
Jenny: *wspina się na Kim* Mój bambus i czekolada, nie oddam ^^
Patrick&Alice: *w tle wybuchy, przekleństwa i śmiechy*
Ja: *automatycznie uruchamia wyobraźnie i widzi taki budynek cały w ogniu* No może nie będzie tak źle. Co najwyżej podpalisz salę ... i kawałek korytarza.
UsuńHiromi: Nie umiesz pocieszać.
Ja: -.-
Kaosu: I tak mu dosypie tych środków na przeczyszczenie.
Hiromi: I od razu środek nasenny. ;)
Aaron: Dwóch na jednego. Nie fair.
Hiromi: Życie Aaronnio, życie.
Kim: Jak bambus to na pewno czerwony. ^^ *przechadza się po pokoju z Jenny na plecach*
Ja: Rihan *.* i Rikuo *.*
UsuńJenny: Yuna masz dobrą wyobraźnie, bo tak to będzie wyglądać *je zadowolona czekoladę i robi Kim koszyczek z włosów*
Yuka: Ale po co środek nasenny? Wtedy prześpi całą...aaaaa
PHarumi: Dobry orient
Ja: Te miłości z anime. Każdy ma przynajmniej dwie. ^^
UsuńKim: Pięć. Co najmniej pięć, choć to zależy od ilości przeczytanych mang i obejrzanych anime. :)
Kaosu & Hiromi: *very evil smirk*
Aaron: Okej, nie jem niczego, co wyjdzie spod waszej ręki.
Yuka: A chcesz czekoladki? ^^ Uratowały się z pogromu Jenny
UsuńJenny: Wypraszam sobie, Yuka! Ja mam 6 miłości i sobie ich tu sprowadzę, tylko gdzieś Angel pójdzie A i Yuka, nie podrywaj on jest Kelly
Yuka: A ty..Nila, Kyoyi czy kogo?
Jenny: Ja należę do siebie
Ja: Słyszę to wyraźnie -.-
Jenny:Cieszę się bardzo, nie ogłuchłaś *ogarnia efekt* Wyszedł ^^
Aaron: Nie, dzięki. Mam swoje skittelsy.
UsuńKim: Mi się nie chce liczyć ilu mam. Oni po prostu są. *ogląda nowy fryz w lustrze* Zacnie ci wyszedł ten koszyczek Jen. ^^
Hiromi: Może zaczniesz częściej się tak czesać.
Kim: Za dużo roboty. A z resztą szczytem moich zdolności jest wykonanie warkocza.
Kaosu: Ha! Widzisz Aronnio? Wszyscy już wiedzą. :D
Aaron: Ile razy mam wam jeszcze tłumaczyć, że ja i Kelly NIE jesteśmy PARĄ!
Hiromi: *macha dłonią* Oczywiście wszyscy ci wierzymy Kagamine.
Jenny: Wiem *dorwała się do włosków Romi, dalej siedząc na Kim* Teraz wam nie odpuszczę, hyhyhy
UsuńKyoya; Zostań fryzjerka, będzie świetny spokój
Jenny: Ooo nie, na pewno nie teraz. Ar to ty taki fan cukierków dojonych z żyrafy
Kyoya: To była reklama....
Hiromi: *siedzi spokojnie* Uważaj tylko na igły do akupunktury. Kilka mogło mi zostać we włosach.
UsuńKim: Jen póki co może dorabiać sobie jako fryzjerka. ^^
Aaron: Przez hipisa w dredach, ale to szczegół.
Kaosu: A ta żyrafa wżerała jeszcze tęczę.
Aaron: Istnieją dziwniejsze reklamy.
Jenny: Dobry pomysł, miałabym na rachunki ^^ Spoko, uważam Romi. Chcesz różyczke, koszyczek, artystycznego koka czy co?
UsuńIzumi: Angel, reklama chusteczek nawilżających u Poszukiwacza
Ja: O nie xD *dumna z siebie* Nikogo nie zabiłam! I dostałam 5 jakimś cudem xD
Patrick: Nie chwal się
Ją: Bo skończysz w dziupli z wiewiórkami
Hiromi: Obojętne. Co uważasz, że mi pasuje. :)
UsuńJa: Angel też oglądasz Poszukiwacza?
Aaron: Nie ekscytuj się tak.
Ja: Aaronnie i ruskie słoneczka głosu nie mają.
Kim: Czyli nic się nie spaliło?
Kaosu: No widzisz Angel jednak coś gotować umiesz. ^^
Aaron: Coś. Jak ty dango.
Kaosu: *poszukuje leków na allegro*
Ja: Ruskie słoneczka xDD Uwielbiam tą nazwę xD tak, oglądam ^^ i kocham *.*
UsuńJenny: Różyczka! *wyjmuje dodatkowy grzebyk* Kim ,nie jest ci ze mną ciężko?
Ja: Taa, kurczaka, makron i sałatkę. Chociaż cięłam złą stroną noża xDD
Izumi: "Beta, szykuj się na Master Chefa!"
Ja: Chyba Hell's Kitchen xD Piekło to im zrobię raz dwa!
Kaosu: A zgadnij kto je wymyślił... Kelly. :D
UsuńHiromi: Faktycznie to chyba ona była.
Ja: Uwielbiam ten specyficzny humor Poszukiwacza. Z kilkoma wyjątkami, ale reszta - świetna. ^^
Kim: *poprawia chwyt* Nie za bardzo. Nosiłam cięższe paczki z narzędziami Mizu. ^^
Hiromi: Dla bezpieczeństwa radziłbym jednak, żebyś już Jen puściła, bo kręgosłup swoje ograniczenia też ma.
Aaron: A więc płomienie i tak będą. ;)
Ja: Niektóre odcinki też ryją mózg...chociaż u mnie już nie xD
UsuńHarumi: Jak Angel weźmie się za ciasta, to ja nie wiem...
Ja: Przynajmniej straż jest blisko...i szpital xD
Jenny: *schodzi z Kim ciągle robiąc fryzurę* Już cię męczyć nie będę ^^ Izuu!
Izumi: *ogląda jak robi się watę cukrową i szuka telefonu, by zamówić maszynę*
Jenny: A jutro z jego pokoju, będzie wystawała wata, mówię wam
Ja: Ale granicę internetu przekracza się dosyć często. ;)
UsuńKim: Ja wiem, co będzie.
Kaosu: Hm?
Kim: Będzie KA-BOOOM! XD
Hiromi: Nie miło Kim, nie miło.
Aaron: To zależy ile cukru mu udostępnicie. Chociaż pewnie sam się o nie zatroszczy.
Ja: Aż za często xD I zgadzam się z Kim
UsuńJenny: Skończyłam *tanecznym krokiem, szuka czegoś na półkach, ale nagle potyka się z pięknym przekleństwem zwala wszystko na podłogę*
Harumi: *podnosi gumki, stary podręcznik do muzyki i porcelanową żyrafę* Eee, Jenny?
Jenny: Nic nie mów...
Patrick: Miałaś to wyrzucić rok 3 lata temu
Jenny: Wyrzuciłam...na półki xD
Harumi: Udostępniamy? Raz przyniósł petardy, podpalił nimi pół ulicy, A Angel nawet tego nie zauważyła
Hiromi: *ogląda efekt w lustrze* Dzięki Jen. Jesteś wielka. :)
UsuńKim: Niby czemu miałaby wyrzucić żyrafkę? Ładna przecież jest.
Hiromi: I nic tylko kurz łapie.
Kaosu: Aż się przypomniały czasy kiedy Yuna bawiła się figurkami z porcelany Pani Matki i większość stłukla.
Ja: Miałam wtedy jakieś 5-6 lat.
Kim: I już psuja. ;)
Aaron: Pół ulicy... Osiedlowy monitoring pewnie zareagował błyskawicznie, co?
Jenny: Starucha spod 4? Złapała krzyż do ręki, swoją ulubioną laskę i popędziła na dół, drąc się wniebogłosy xD Proszę, Romi. Arisu, daj się uczesaać *.*
UsuńJa: Dalej mam kilka fugurek z szkła, w tym białą myszkę i rybę ^^
Harumi: No ale po co jej podręcznik do muzyki?
Jenny: Spale to, już mam miejsce upatrzone. Taki jeden balkon ^^
Aaron: Reakcja jak zawsze.
UsuńHiromi: Słyszałaś Risu?
Arisu: *siedzi na parapecie z nosem w książce* Hm?
Hiromi: *do siebie* A ta jak zwykle nie słucha. *głośniej* Dasz się wyczesac Jenny?
Arisu: ...
Hiromi: O daj spokój. Pozwalasz Liz to i Jen mogłaby. Pozatym twoje rude pukle są świetne do czesania. Zresztą *ciągnie Ari za rękę* nie masz zbytniego wyboru. ^^
Kim: Solidarność kobieca. :)
Arisu: Skoro tak stawiacie sprawę.
Kim: Może chciała się nauczyć na czymś grać, ale to już znaczenia za bardzo nie ma.
Jenny: *zadowolona zaczyna czesać włosy* Jakie miękkie *.*
UsuńHarumi: Grać...Jenny umiesz?
Jenny; Na nerwach, jestem w tym wirtuozem ^^
Harumi: W to nie wątpię
Ja: *uratowała kolację*
Spectra: Łeb idź myć
Ja: Bez pośpiechuu
Arisu: Bo umyte. *znów zaczyna czytać*
UsuńAaron: Szczególnie, gdy Tategami jest ofiarą, znaczy się słuchaczem. x)
Hiromi: *luka na Spectre* Nie pomyliłeś sobie drzwi?
Kaosu: *zaczepił się nogami o lampę i tak zwisa* Może portal mu nawalił.
Kim: Albo Angel pozwoliła mu przyjść.
Kaosu: Jak raz się cieszę, że jesteśmy uniwersalni.
Jenny: *kombinuje jaką fryzurę zrobić*
Usuńja: *pokłóciła się ze Spectra i strzeliła focha*
Spectra: No Angel...
Ja: ......
Patrick: No i rozwód *dostaje kapciem*
Harumi: *ogląda swoją kolekcję broni i szuka, którą udoskonalić*
Ja: *idzie się wreszcie myć* Nie ucieknijcie xD
Kim: My się nigdzie nie wybieramy. ^^
UsuńJa: *pochylona nad książką* Szlag...
Hiromi: Kok by nieźle wyglądał. I jakieś srebrne spinki.
Kaosu: Kilka minut dopiero minęło, a tu już kłótnia? No wiesz co... Wstydz się Spectra.
Aaron: Nawet jeśli byłby rozwód, to Angel zajęłaby cały majątek blondyna z piórami.
Kim: Gusa też?
Aaron: *parska śmiechem* Prawdopodobne tak. xD
Ja: Rekwiruję statek >.>
UsuńSpectra: Hahaha nie.
Jessie: Niee. ja nie chce z nim mieszkać!
Shadow: ale to twój ukochany!
Jessie: Nieprawda! >.<
Jenny: Kok? A może wianek?
Ja: Mam córkę, która ma talent fryzjerki, a sama mam z warkoczem problem xD
Jenny: I wepniemy...to! *wyciąga srebrną spinkę z zielonym kamykiem* Zieleń dobrze współgra z pomarańczowym ^^
Ja: Jak majątek to i bym jakimiś kruczkami się do Zenusia dorwała ^^
Jenny: *szczęśliwa jak małe dziecko*
Kim: *paca palcem o podbródek* Technicznie rzecz biorąc Jess niby razem "mieszkacie" u Autorki no i bloga też między sobą dzielić musicie. Ale w praktyce pewnie wygląda to nieco inaczej. ^^'
UsuńJa: No wiesz Angel, u mnie warkocz to szczyt umiejętności. A hanza (w większości) gotuje lepiej niż ja. To normalka.
Hiromi: Noo Ari, idź się obejrzyj.
Arisu: *patrzy w bok na lustro* Ładnie. Dzięki Jenny.
Kaosu: *huśta się w przód i tył na lampie* Jeszcze tylko Rakshy nie uczesałaś.
Kim: I Shizu.
Kaosu: Ona się nie da namówić.
Aaron: Nie zdziwiłbym się gdybyś zajęła jego zamek Angel. ;)
Ja: Władca Angel I....Hmmm
UsuńSpectra: Nawet nie próbuj...
Jessie: No tak, ale przynajmniej on mieszka na tym swoim statku, a tak to będzie mieszkał...w domu xD
Jenny: Shizuuu! *grzebie w szkatułce* Proszę bardzo ^^
Ja; Warkocz jest dla mnie mało wykonalny xD mam za gęste włosy i zawsze gdzieś się pomylę xD
Aaron: Autorce zabronisz? Przecież i tak zrobi, co zechce. Pomijam fakt, że wszystkie mają nierówno pod sufitem.
UsuńJa: Sam jesteś nierówny.
Aaron: Taka prawda, Yun i sama o tym wiesz.
Kim: A może ppd mostem obok tej starszej wróżki. X) Dotrzyma jej towarzystwa.
Shizuka: *podchodzi do drzwi* Co jest?
Hiromi: Shizu droga włosy ci się palą.
Kaosu: I bluzka i palce i ... większość.
Shizuka: *wzrusza ramionami* Wiem, ale po co mnie wołaliście?
Ja: Mi kok za nic nie wychodzi. Może dlatego, że nigdy nie próbowałam zrobić. X)
Jenny: Daj sobie zrobić fryz po dobroci!
UsuńSpectra: Tak, zabronię
Ja: No już to widzę *studiuje plan*
Jessie: Ta wróżka to na jego widok dostanie ciśnienia i trupem padnie
Spectra: *ma zatyczki i nic nie słyszy*
Shizuka: *ogarnia wzrokiem żeńską część towarzystwa* Chciałabym odmówić, ale ta trójka plus Jenny raczej mi nie odpuści...
UsuńKim: Czyli się zgadzasz?
Shizuka: Yep...
Kim: Yey! ^^
Aaron: Ciekawe czy to jeszcze te zatyczki od Romi.
Kim: A z drugiej strony ta wieszczka ma pewnie jakieś mini mieszkanko, do którego on raczej się nie zmieści ze swoim ego. ^^
Ja: Kaosu tylko spróbuj mi lampę urwać to własnoręcznie zabiore ci oszczędności na naprawę.
Kaosu: Spokojna twoja umyta Yun, nic się nie stanie.
Jenny: *sadza Shizu na fotelu i leci po sprzęt* Chcesz jakąś fryzurę?
UsuńIzumi: Jenn, dawaj założymy salon
Jenny: Zaczynam się nad tym zastanawiać...
Ja: *coś jej przyszło do głowy* To by było niezłe..
Jessie: Właśnie dlatego Spectra ma gigantyczny statek, by gdzieś zmieścić ego
Shizuka: Kok już zajęty... Nie wiem...
UsuńHiromi: A gdybyś spróbowała coś zdziałać plącząc kilkanaście warkoczykow i jakoś je spiąć... Wiem! Zrób warkocz dobierany.
Kaosu: Oo, jak będzie salon, to już kilku klientów będziecie mieć. ^^
Aaron: I tak mało ludzi na nim. Jedynie Gusowi obecność ego nie przeszkadza.
Jenny: Ok^^ *na kolanie ma puszkę fanty, która pije przez słomkę* Angel, wyglądasz jak śmierć
UsuńJa: CZWARTEK
Jenny: A no tak fizyka
Ja: Dalej nie rozumiem jak to się robi ;-; i wgl fiza to zło!
Jessica: Bo kundel przyzwyczajony
Ja: Zaabij mnie ktoś *patrzy na Romeo i Julie zasłania się poduszką* Nieee! ;-;
Ja: Mam super refleks XD
OdpowiedzUsuńJoy: Rzeczywiście. Tak cię ta rutyna zżarła że nawet do koleżanki po fachu nie wpadniesz.
Ja: Szkoła, zadania domowe, nauka, basen, chór, karate, blog, wysypianie się i wczesne wstawianie. Za dużo tego.... A tak swoją drogą ja też piszę na Wordzie. Już raz usunęłam rozdział z blogera XD Dobrze że była kopia.
Joe: Mózg ci eksploduje od nadmiaru wszystkiego. Rozdział niezły....Jenn co to za pomysły?
Joy: Jenny szacun. Ja bym nie potrafiła zrobić takiej zadymy jak ty....
Ja: W następnym rozdziale będzie więcej walki?
Joe: A ta tylko czeka na rozlew krwi.
Ja: Oglądałam dużo filmów akcji, więc wiesz.
Joy: A animowanych jeszcze więcej XD
Joe: Ha ha ha......
Ja: Karate!
UsuńJenny: Pozostań przy siatkówce.
Ja: -.- ale już nie trenuje *^*
Jenny: Sks
Ja: Już się rozpędzam -.-
Jenny: Moje pomysły są najlepsze na świecie ^^
Ja: Zobaczycie co będzie w nexcie xD
Mitsuki: Krew?
Jenny: Wyjdź
Mitsuki: Nie.
Jenny: bo cię wyniosą w pudełko od zapałek
Mitsuki: Straaszne. Przez ludzi tracisz pazura
Jenny: *strzela kilka razy w okolice jej głowy*
Ja: Tylko mi pokoju nie rozwalcie >.>
Ja: A kiedy ten next?
UsuńJoy: Ty się lepiej zajmij pisaniem o tym jak to postanowiłaś doprowadzić do eksplozji świata.
Joe: Bójmy się >.>
Joy: Niekoniecznie. Zostaniemy najlepszymi psiaprzyjaciółmi.
Joe: Ta.....
Ja: Ależ entuzjazm Joe -.-
Joe: Napisz nexta to będzie większy.
Ja: Bosz! Kolejny Się znalazł!
Joe: A żebyś wiedziała że jestem kolejny powód co cci podświadomie wywiera presję.
Ja: ???
Joe: Nie komentuję z wami.
Mei: Ja za to chętnie.
Joy&Joe: Wynocha!!!
Mei: Zmuście mnie.
Ja: Dojdzie do morderstwa.
Ja: Będzie kiedy napiszę xD
UsuńJenny: Koniec świata? Standard, u nas co tydzień.
Izumi: Lub codziennie
Kyoya: Jakoś mnie to nie dziwi
Jenny: A było tak pięknie bez ciebie U.U
Kyoya: zrobiłaś aferę, a teraz ją odkręcaj
Jenny: Zmuś mnie