„Teorii jest wiele,
ale prawda tylko jedna.”
– Prawda
jest taka, że możesz wyczuć tych magów. – powiedział Victor, gdy siedzieliśmy w
jego ogromnym gabinecie.
– Wyczuć? – Uniosłam brew. – To w ogóle możliwe?
– Nie do
końca. – westchnął. – Dowiedziałem się o tym w chwili, kiedy ty zaczęłaś
realizować swój plan. Tak naprawdę nie rusza nas, co zrobiłaś w WBBA.
– Co?! –
wybuchłam. – Czyli odciągnęliście mnie od akcji kompletnie bez powodu?! Ty
kretynie! Baranie! Pusta pało! Wiesz, jakie miałam szansę skończyć to całe
przedstawienie i odzyskać Nila i Hagane?! – Trzasnęłam pięścią w biurku, aż
książki i papiery nieco podskoczyły.
Victor
niewzruszony przeczekał mój wybuch.
– Nie
dostałabyś się do ich bazy. – warknął. – I uspokój mi się natychmiast!
Odetchnęłam
głęboko i zamilkłam.
– Ta dwójka
jest niezwykle lojalna wobec swojego szefa. Szybciej daliby się zabić, niż go
zdradzić. A poza tym zaczęłaś szaleć. – wypomniał mi. – Wkroczyliśmy w idealnym
momencie. Mamy dwoje zakładników i nieco informacji.
Rzuciłam
mu mordercze spojrzenie i znacząco chrząknęłam.
– A
WBBA?
– To
banda kretynów. Porzuciłem próbę współpracy z nimi. – odparł Victor.
– To po
co była ta maskarada?
– Myślałem, że ta sprawa z opętanymi jest jakoś związana z beyami, a w tej
organizacji jest mnóstwo informacji o nich. Jednak pomyliłem się. – Utkwił wzrok
w migoczącej wodzie, która delikatnie się kołysała w szklance. – To tylko
mydlenie oczu. Ty jesteś powodem.
– Jestem
tak popularna, że wysyła się po mnie magów
i opętuje ludzi? Może zacznę autografy rozdawać? – Wyszczerzyłam się.
– Kiedy
ty zaczniesz traktować cokolwiek poważnie? – wymamrotał do siebie, ale go
usłyszałam.
– Nigdy!
– Jennifer, to nie są żarty. Hideki wiedział, kim jesteś. Skąd, skoro ty sama nic
o sobie nie wiesz? Istnieje osoba, która wie, kim jesteś. Zna cię. I
prawdopodobnie chce cię zniszczyć.
Umiesz żyć ze
świadomością, że nie wiesz czemu się narodziłaś? Jak się naprawdę nazywasz? Kim
są twoi rodzice?
Zacisnęłam pięści i zęby. Czyli istnieje ktoś, kto mnie znał od
początku.
Może nawet znał moich rodziców...
Heh, nie bądź głupia...
Rodzice? Rodzina? Nigdy nie miała czegoś takiego.
– Wracając
do tematu: ty i moja żona macie specyficzne umiejętności wyczuwania. Kimiko
wyczuwa wiek i płeć, a ty moc. – głos Victora wyrwał mnie z zamyślenia.
Spojrzałam na niego wpółprzytomnie i pokiwałam głową, ale moje myśli były
daleko od głównego tematu.
Chce
znać prawdę, chcę, naprawdę chcę!
Tylko
gdzie ona jest?!
– Moment, chwila, królu złoty. Czemu ja nic o tym nie wiem? – spytałam,
poprawiając się na fotelu, z którego ciągle zjeżdżałam, co mnie nieźle
irytowało, ale co zrobić? Taka skóra.
– Bo
masz sklerozę. – Pokazałam mu język. – Mówię poważnie. Pamiętasz, jak kilka lat
temu wyczułaś smoki pod ziemią? Tylko ty je czułaś.
– Ej,
masz rację! – przyznałam zaskoczona. – Dobra, czyli moja super umiejętność pomoże. Tylko jak?!
– Dam ci
mapy z potencjalnymi miejscami bazy magów, a ty spróbujesz wyczuć, czy to one.
– No już
to widzę. – mruknęłam ironicznie.
– Druga
sprawa to zniknięcie Chrisa i Masamune.
– Co? –
wykrztusiłam.
Pokiwał
ponuro głową.
– To co
słyszałaś. Dlatego Tategami Kyoya, Demure i Hanawa Benkei tu są. – Wskazał kciukiem
na drzwi. – Pozostaną u ciebie na kilka godzin, a my sprawdzimy czy magowie nie
kręcą się w okolicy.
– Coraz
lepiej, coraz lepiej. – burknęłam.
– Damy
radę, Jenny. Zniszczymy naszych wszystkich wrogów. – Na niebie rozbłysła
błyskawica, która oświetliła Victora i jego groźne czerwone oczy. Nie żartował.
Nie tym razem.
– A ja
nie dam się zabić. – Spojrzałam na burzowe i rozszalałe niebo. – Będę żyła na
przekór wszystkim. – Uśmiechnęłam się drapieżnie.
Z dołu,
z lochów dobiegł krótki krzyk, który został po chwili brutalnie przerwany. Och,
czyżby Hideki?
****
Ziewnęłam
potężnie i przetarłam oczy, po czym uniosłam nieco głowę. Ujrzałam stolik
zawalony różnymi planami i mapami usianymi kolorowymi kropkami i momentalnie
całą chęć życia trafił szlag.
Przekręciłam
się na drugi bok i ziewnęłam.
– Chcesz
może herbaty? – spytał nieśmiało Demure przez uchylone drzwi.
– Nie,
dziękuje.
– A ja
mogę sobie zrobić?
– Jasne,
nie krępuj się. – wymamrotałam, posyłając mu nikły uśmiech.
– Coś
się stało? Strasznie blada jesteś. – zauważył.
Brew mi
nieco drgnęła.
– Nic,
chce tylko pomyśleć o tym wszystkim. – westchnęłam. – Przypilnuj ameby, by
niczego idiotycznego nie wymyśliła, ok?
– Czego
ty znowu chcesz? – ryknął Kyoya z innego pokoju.
– Niczego i przestań się drzeć! – odwrzasnęłam.
– Ty też
krzyczysz!
– Ja
mogę! To mój dom!
– I co
to ma do rzeczy!?
– To, że mogę za chwilę biegać nago i nic ci do tego!
Demure
spalił buraka, a Kyoya chyba się czymś zakrztusił, bo zaczął kaszleć.
– I co
teraz powiesz? – krzyknęłam zadowolona.
– Nic!
Twoja zrąbana psychika to nie moja sprawa! Tylko, że ja swojej nie chce
niszczyć!
– Nie
martw się! Nie ma już czego!
– Ty
mała...
Zachichotałam
złośliwie i wystawiłam głowę przez drzwi, patrząc na niego z kpiącym uśmiechem.
– Zrób
mi tą przyjemność i nie wkurzaj mnie przez godzinę, co? – powiedzieliśmy jednocześnie.
– Niech
ci będzie! – i znów ten synchron!
Zatrzasnęłam
drzwi i zasiadłam przy tych cudownych planach. Położyłam głowę na stoliku i
zaczęłam wodzić oczami po kropkach. Jak ja mam niby wyczuć te moce i w dodatku
robić za niańkę? Czy Victorowi do reszty odbiło?!
Kolorowe
kropeczki...Wszędzie kropeczki...Nienawidzę kolorowych kropeczek!
– No
dawaj, kretyńska umiejętność wyczuwania! Powiedz mi, gdzie siedzą ci idiotyczni magowie, a dam ci
kubek kakao! – jęknęłam i walnęłam głową w stół, co poskutkowało małym siniakiem.
– Gadasz
sama do siebie? – Koło mnie jakby nigdy nic wylądował Patrick z laptopem pod
pachą.
– Bo
wejść przez drzwi to już nie łaska? – spytałam z przekąsem, rolując mapy.
– Widzę,
że super ci idzie. – zlał moje pytanie i uśmiechnął się drwiąco.
– No z
tym tempem, to może za rok będę coś wiedzieć. – Rzuciłam rulony w kąt między
szafą a komodą, po czym oparłam się plecami o łóżko. – Po co przyszedłeś?
– A tak
o.
– Patrick, proszę cię.
– Matko,
ale ty jesteś niemiła...Mniejsza, chciałem ci coś pokazać. – Zaczął szybko
stukać w klawiaturę. – Czy to jest ta Eris? – Odwrócił laptop w moja stronę.
Ujrzałam
rysunek, który przedstawiał szatynkę z błękitnymi oczami odzianą w fioletowy peplos.
– Ona. –
odparłam, sięgając po Artemis. – Skąd to masz?
– Po necie krąży legenda, że w czyny Hadesa była zamieszana również jakaś kobieta i tak nadano jej na imię. Kto by pomyślał, że to prawda.
– Czyli
to ona siedziała we mnie. – powiedziała Artemis, wpatrując się w monitor. Oczy
zwęziły jej się. – Nienawidzę jej. – Zacisnęła dłonie na rękojeści topora.
– Ale
teraz pasożytuje na Alter i tylko podsyca jej chęć mordu. – mruknęłam,
wpatrując się w sufit.
To
zabawne ile jedna rzecz może wywołać. Zaczęło się od powiedzenia prawdy kilku
osobom, a obecnie po świecie lata sobie panna psychopatka, magowie robią erę
opętanych i porywają ludzi, ja dowiedziałam się wielu rzeczy o niektórych
sprawach i dodatkowo to wszystko musi się łączyć ze mną.
No to
się nazywa efekt motyla z cholernym rozmachem!
Chyba,
że to czyjś plan...Tylko kto zadawałby sobie tyle trudu?!
Nagle
obraz przed oczami rozmył mi się. Zamrugałam kilka razy i przetarłam powieki.
– Krople krwi mieszają się z łzami i spływają na podłogę. –
zanucił czyjś przyjemny głos.
Poczułam, jakby wpadała w otchłań.
****
– Naprawdę?! Serio? Kolejna zrąbana wizja? – warknęłam wściekła,
odgarniając kłaki z twarzy.
– Żadna wizja, siostrzyczko. – odparła Mitsuki, kucając koło mnie.
Z noża, który trzymała, skapywała krew, tworząc małą kałużę koło jej butów.
– Co ty tu robisz? Nie jesteś już we mnie!
– Ale byłam! Nasza więź jest za silna by ją przerwać. – Zlizała posokę.
– Jesteśmy złączone na wieczność.
– Hahaha, dobry żart, psychopatko.
– Przyganiał kocioł garnkowi.
– Mogę łaskawie wiedzieć, czego ode mnie chcesz?
-– Chcesz odzyskać pamięć, prawda? – Utkwiła we mnie spojrzenie
swoich oszalałych oczu. – Ale...Boisz się, nieprawdaż? – Przysunęła twarz bliżej
mojej.
– Przestrzeń osobista. – Odepchnęłam ją za czoło.
– Boisz się, że prawda będzie zbyt okrutna? Że twoi rodzice cię
nienawidzili? Że byłaś potworem od urodzenia?
Odchyliłam głowę, a ona zamilkła i z podekscytowaną miną czekała, co powiem.
– Wiesz co, Mitsuki? Jestes naprawdę ogromną idiotką, która ma jedynie talent do tortur. Aż mi wstyd, że byłaś moim alter ego –
powiedziałam, wzdychając ciężko.
– Zamknij się! – warknęła i zamachnęła się na mnie. Złapałam jej
dłoń i wykręciłam nadgarstek. – Naprawdę zaczynam cię nienawidzić! Nie umiesz
już walczyć! Jesteś tak żałosna, że spoufalasz się z tymi śmieciami! – Włosy opadły
jej na oczy i widziałam tylko czerwony kolor przebijający się przez czarną
zasłonę.
– A co ci da zabijanie ich? – spytałam spokojnie, a ona w
odpowiedzi zamachnęła się nożem, który wybiłam jej butem, a następnie
przydusiłam ją kolanem do czarnego podłoża. – To ty jesteś żałosna i słaba,
Mitsuki. – szepnęłam.
Przestała się siłować i opadła na plecy. Czarne włosy całkowicie
zasłoniły jedno jej oko. Nagle rozszerzyła usta w chorym uśmiechu, odsłaniając
kły, a jej tęczówka przybrała kolor rubinu.
– Wpadłam na coś. – wydusiła, ciągle się uśmiechając. – Może odbiorę ci coś cennego, co? – Zaczęła się śmiać. – Może wtedy zaczniesz walczyć! Znowu staniesz się monstrem! Och, nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania!
– Wtedy będziesz już trupem! – Złapałam ją za szyję.
– Kto wie...Nie interesuje mnie życie....Ani świat...Wszystko jest
takie bezsensowne i dąży do samozagłady...Chce tylko wybić tych, którzy zabrali
Michaela. – Uniosła rękę do góry i teatralnie westchnęła, po czym znowu uśmiechnęła. – Czyli wszystkich bezwartościowych ludzi!
– Masz zamiar mi teraz pieprzyć o swoim światopoglądzie? –
spytałam zniecierpliwiona.
– Nie. – Wróciła do swojej oszalałej miny. – Będę czekać,
siostrzyczko. Na nasz wspólny koniec.
Rozpłynęła się jak senna mara, a ja ogarnęłam, że przyduszam
poduszkę do ziemi.
Westchnęłam i wstałam z podłogi. Słyszałam Patricka, który mruczał
coś o moim bałaganiarstwie i grzebał w szafkach.
Wyjrzałam na korytarz. Wild Fang już nie było. Oparłam się o
ścianę i spojrzałam przez okno na tętniącą życiem ulicę.
„Kropelki krwi mieszają się z łzami i spływają na podłogę.”
Słyszałam kiedyś ten wers z piosenki.
Tylko kiedy to było?
****
Splunęła krwią na chodnik i pomasowała szyję.
Cholera, nie doceniła jej...
Ona ciągle ma w sobie mrok...
– To tutaj? – zerknęła na kobietę w osłonce na twarzy, stojąca
obok niej.
– Byłaś jej alter ego i tego nie wiesz? – odparła tamta zdziwiona.
– Nie interesowało mnie to, jasne?!
– Nie denerwuj się tak. – rzuciła kobieta lekceważącym tonem. –
Tak, to tu. Idź i rób, co chcesz, ale weź to. – Wcisnęła jej zwitek papieru.
Mitsuki wzruszyła ramionami i oparła ręce na biodrach.
– Ale ty chyba nie myślisz, że będę dziś działała? Najpierw muszę
wymyślić ciekawę zabawę. – zachichotała.
– Rób, co chcesz. – powiedziała chłodno kobieta. – Masz mieć tylko
przy sobie ten liścik.
Mitsuki popukała się w czoło, rozłożyła skrzydła i zniknęła nad
dachami wieżowców.
Rin uśmiechnęła się pogardliwie.
Jaka naiwna dziewczyna.
Plan jej Pana na pewno się powiedzie.
*przysypia* Hello! ^^ Puściłam sobie jedną z najbardziej motywujących piosenek jakie znam i oto rozdział! xD
Szkoła nieźle daje w kość nie? Ale przynajmniej piątek jest wolny ^^
Jenny: Pędzisz z tymi rozdziałami.
Ja: No..to już 39...Nie sądziłam, że dotrwam dotąd O.O Teraz tak rozkminiam, że ta historia ma tak mało wspólnego z beyblade, że szok xD
Jenny: I ameba wreszcie spadła z miejsca bisha.
Ja: Nieprawda! Tylko Keith był pierwszy! xD
Jenny: Jasne, jasne
Ja: Te rozdziały są teraz takie nudne...
Jenny: Nie marudź, tylko puszczaj film!
Ja: No już, już
Odmeldowujemy się! ^^
Ja: *oburzenie* Rozdziały wcale nie są nudne! Przeciwnie, bardzo dobrze się je czyta. ^^
OdpowiedzUsuńHiromi: Jak ty lubisz poprawiać ludziom samoocenę.
Ja: Łatwiej, niż zrobić to samej sobie.
Aaron: Głodne kawałki zostawiamy na czas obiadu.
Hiromi: *patrzy na Aarona* To idiotycznie zabrzmiało, wiesz o tym?
Aaron: *wzrusza niedbale ramionami*
Ja: *głucho jęczy, gdy widzi kolejną górkę książek* Oj daje w kość, daje.
Shizuka: Lepiej bierz się do roboty.
Ja: Późźźniejjj...
Ooo dziękuje ^^
UsuńJenny: Angel, coś ma ostatnio wahania nastroju
Ja: *ma buzię zaklejoną masłem orzechowym* kkendsoer *.*
Izumi: *ma profesjonalny słownik na osoby z zaklejoną buzią* "To masło jest pyyszne *.*, a ty się Jenn odwal"
Alice: Ile my mamy tych słowników?
Jenny: Muchowy, ten, smoczy i jeszcze z 15
Alice: O.O
Jenny: Ej, Aaron, wszyscy, przegięłam? *obraca w ich kierunku Nila, którego twarzy nie widać spod gęstych fal włosów*
Nil: Zabić cię to mało -.-
Jenny: No, no bez tych nerwów ^^
Hiromi: Kto produkuje takie słowniki? Przydałoby nam się kilka.
UsuńDaki: Kero!
Hiromi: Ja owszem, ale cała reszta cię nie rozumie żabolu.
Shizuka: To jeszcze wiewiórkowy zakup dla Teshiki.
Hiromi: A wiesz, że to dobry pomysł. Na urodziny będzie miała.
Aaron: *patrzy na Nila usiłując zachować pozory powagi, ale po chwili wybucha donośnym, nieco wariackim, śmiechem* Jest świetne. xD
Kaosu: *wisząc na naprawionej lampie pstryka Nilowi zdjęcie* I do albumu. ^^ Jenn, chcesz kopię? Będzie jako dekoracja jak kiedyś otworzysz salon fryzjerski. :D
Jenny: *unika włóczni Horusa* Bardzo chętnie xD Teraz czas na...Demure!
UsuńDemura: **cichaczem się wymyka*
Jenny: Benkeeei!
Benkei: Cooo?
Nil: *po omacku próbuje wyjść z pokoju, ale potyka się o kota i znika za kanapą, po czym słychać chlupot*
Jenny: Ehehehe...tam była klapa, prowadząca do basenu...
Nil: JENNY!
Jenny: Nie zeznaję bez prawnika! xD
Nil: Ty go nie masz!
Jenny: *łapie Aarona* A właśnie, że mam!
Alice: *wyciąga spod stosu poduszek słownik żabiego i im rzuca* My to chyba od Jess mamy
Hiromi: Z Aaronnią jako prawnikiem oboje wylądujecie w ciupie.
UsuńAaron: Nie ma jak wsparcie od rodziny. *szybka kalkulacja występków* Nic mi nie udowodnią!
Kaosu: *z gracją cyrkowca zeskakuje z lampy* Ile kopii wam potrzeba?
Shizuka: Macie basen w domu? Tak się da?
Aaron: Jacyś ludzie zrobili sobie basen w kuchni, więc wiesz.
Kim: Jaki śliczny kotek. *.*
Hiromi: *łapie słownik* Nie sądziłam, że to takie opasłe tomisko jest. A tak w ogóle to skąd Jess miałaby słownik żabiego na zbyciu?
Jenny: Ja w ciupie? Pff, bo mnie niby kraty zatrzymają xD *robi Benkeiowi wałki na włosach*
UsuńAlice: Wiecie mieszka z dość dziwnymi osobami.
Jenny: Raczej walniętymi...*zerka na Mitsuki* W końcu Angel takie uwielbia -.- *do Kaosu* 6 *do Shizu* A kiedyś się zrobiło dodatkową podłogę ^^
Yuka: *łapie Sakurę, która przestraszona wskoczyła na nią* Prawda? ^^
Kaosu: *otwiera okno i wyskakuje* Nie zniszczcie niczego ... beze mnie . ^^ Wracam za chwilę.
UsuńHiromi: Co zrobisz jak nic nie zrobisz. Autorki już takie są.
Aaron: Benkei ma wystarczająco długie kudły, żeby mu wałki zakładać?
Shizuka: Lepszym pytaniem byłoby: Jakim cudem się zgodził?
Aaron: Może czymś go przekupiła.
Shizuka: Żarciem?
Aaron: Prawdopodobnie.
Kim: Można ją pogłaskać?
Ja: *wróciła po 4 godzinnej włóczędze z kolegami i chucha w dłonie* Matulu, jak zimno
UsuńJenny: *krzyczy za Kaosu*Poczekam na ciebie z moim nowym testem!
Harumi: *siedzi szczęśliwa i pije herbatę*
Izumi: Zabić go to mało...mała cholerna pijawka...niech zdechnie
Ja: O.O
Reszta: O.O
Jenny: Izu się wkurzył...
Yuka: Jasne ^^ Sakura jest bardzo łagodna*
Sakura: *macha puszystym ogonem ze zwycięską miną*
Jenny: Propozycja włoskiej kuchni i 20 burgerów wygrała ^^
Benkei: *ma dziwaczny czub z włosów, który nieco się kręci na górze*
Hiromi: Kolejny test? Ale chyba nie powtórka testu na obecność mózgu Tategamiego?
UsuńShizuka: Taa, to już by było nieco nużące.
Shin: A wasz optymista na co się znowu wkurzył, jeśli można zapytać?
Kim: *głaszcze Sakurę* Jakie miękkie futerko. *.* *nieograniczony dziecięcy zachwyt*
Shizuka: ...Ten chłop ma chyba cztery żołądki... Albo więcej.
Aaron: *patrzy na fryzurę Benkeia* Czy tylko mi to przypomina rożek?
Hiromi: Mi tam bardziej lody włoskie.
Jessie: Stożek Gusa XD
UsuńJenny: Nieee, będę próbowała zjechać na hulajnodze z dachu i ktoś musi to nagrać ^^ Albo pojechać ze mną xd
Harumi: Na Alexa, bo myślał, że jestem w ciąży
Izumi: Synek Dojiego, żeby go szlag trafił
Jenny: *wpycha mu czekoladę i zaczyna drapać po karku*
Izumi: *uspokaja się*
Jenny: ^^
Aaron: A ja się zastanawiałem, dlaczego ta fryzura wygląda tak znajomo. x)
UsuńKaosu: *z impetem uderza głową o szybę*
Hiromi: *po chwili wpuszcza go do środka*
Kaosu: Który mądry zamknął okno? -.-
Hiromi: Zimno było.
Shizuka: A, coś nam się obiło o uszy. (czyt. Yun się nudzi i czyta komy innych)
Hiromi: A miał jakieś konkretne powody, żeby tak sądzić?
Harumi: Podobno miałam zmienne humory
UsuńJenny&Patrick: "podobno"
Harumi: Heee? -.-
Jenny: Kaosu, idziemy na hulajnogę!
Śp. Gus: -.-
Jessie: No co?
Gus: Nic >.>
Kaosu: Okey! ^^
UsuńHiromi: Wciąż mnie zaskakuje, że pomidorek pakuje się we wszystko bez zadania jakichkolwiek pytań.
Kaosu: Bo są zbędne.
Aaron: Czyżby imć Kopciuszek miał focha?
Hiromi: Może okresu dostał i ma humorki.
Shin: Jak wy po nim jeździcie to się aż przykro potrafi zrobić.
Hiromi: Na kimś trzeba. ;)
Jenny: *wyciąga 2 hulajnogi ze schowka i idą na dach* Dobra, jedziemy po rynnie, a jak zlecisz, to ja za leczenie nie płacę ^^
UsuńGus: *poleciał gdzieś ze Spectrą*
Jessie: Nie, jest tylko załamany, że nie pomagać "mistrzowi Spectrze" Matko, ale on mnie denerwuje *opiera się na Aaronie, nawet nie patrząc kto to* Nee-san, mogę nocować u ciebie? ^^
Jenny: Tak i nie podrywaj Aar, bo Kel się zdenerwuje
Izumi: Na ciebie