czwartek, 13 października 2016

Rozdział 39: Kolorowe kropeczki...Wszędzie kropeczki...Nienawidzę kolorowych kropeczek!

„Teorii jest wiele, ale prawda tylko jedna.”

 Prawda jest taka, że możesz wyczuć tych magów. – powiedział Victor, gdy siedzieliśmy w jego ogromnym gabinecie.
 Wyczuć? – Uniosłam brew. – To w ogóle możliwe?
 Nie do końca. – westchnął. – Dowiedziałem się o tym w chwili, kiedy ty zaczęłaś realizować swój plan. Tak naprawdę nie rusza nas, co zrobiłaś w WBBA.
 Co?! – wybuchłam. – Czyli odciągnęliście mnie od akcji kompletnie bez powodu?! Ty kretynie! Baranie! Pusta pało! Wiesz, jakie miałam szansę skończyć to całe przedstawienie i odzyskać Nila i Hagane?! – Trzasnęłam pięścią w biurku, aż książki i papiery nieco podskoczyły.
   Victor niewzruszony przeczekał mój wybuch.
– Nie dostałabyś się do ich bazy. – warknął. – I uspokój mi się natychmiast!
   Odetchnęłam głęboko i zamilkłam.
 Ta dwójka jest niezwykle lojalna wobec swojego szefa. Szybciej daliby się zabić, niż go zdradzić. A poza tym zaczęłaś szaleć. – wypomniał mi. – Wkroczyliśmy w idealnym momencie. Mamy dwoje zakładników i nieco informacji.
   Rzuciłam mu mordercze spojrzenie i znacząco chrząknęłam.
 A WBBA?
– To banda kretynów. Porzuciłem próbę współpracy z nimi. – odparł Victor.
 To po co była ta maskarada?
 Myślałem, że ta sprawa z opętanymi jest jakoś związana z beyami, a w tej organizacji jest mnóstwo informacji o nich. Jednak pomyliłem się. – Utkwił wzrok w migoczącej wodzie, która delikatnie się kołysała w szklance. – To tylko mydlenie oczu. Ty jesteś powodem.
 Jestem tak popularna, że wysyła się po mnie magów  i opętuje ludzi? Może zacznę autografy rozdawać? – Wyszczerzyłam się.
 Kiedy ty zaczniesz traktować cokolwiek poważnie? – wymamrotał do siebie, ale go usłyszałam.
 Nigdy!
 Jennifer, to nie są żarty. Hideki wiedział, kim jesteś. Skąd, skoro ty sama nic o sobie nie wiesz? Istnieje osoba, która wie, kim jesteś. Zna cię. I prawdopodobnie chce cię zniszczyć.
   Umiesz żyć ze świadomością, że nie wiesz czemu się narodziłaś? Jak się naprawdę nazywasz? Kim są twoi rodzice?
   Zacisnęłam pięści i zęby. Czyli istnieje ktoś, kto mnie znał od początku.
   Może nawet znał moich rodziców...
   Heh, nie bądź głupia...
   Rodzice? Rodzina? Nigdy nie miała czegoś takiego.
– Wracając do tematu: ty i moja żona macie specyficzne umiejętności wyczuwania. Kimiko wyczuwa wiek i płeć, a ty moc. – głos Victora wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam na niego wpółprzytomnie i pokiwałam głową, ale moje myśli były daleko od głównego tematu.
   Chce znać prawdę, chcę, naprawdę chcę!
   Tylko gdzie ona jest?!
– Moment, chwila, królu złoty. Czemu ja nic o tym nie wiem? – spytałam, poprawiając się na fotelu, z którego ciągle zjeżdżałam, co mnie nieźle irytowało, ale co zrobić? Taka skóra.
– Bo masz sklerozę. – Pokazałam mu język. – Mówię poważnie. Pamiętasz, jak kilka lat temu wyczułaś smoki pod ziemią? Tylko ty je czułaś.
– Ej, masz rację! – przyznałam zaskoczona. – Dobra, czyli moja super umiejętność pomoże. Tylko jak?!
 Dam ci mapy z potencjalnymi miejscami bazy magów, a ty spróbujesz wyczuć, czy to one.
 No już to widzę. – mruknęłam ironicznie.
 Druga sprawa to zniknięcie Chrisa i Masamune.
 Co? – wykrztusiłam.
   Pokiwał ponuro głową.
 To co słyszałaś. Dlatego Tategami Kyoya, Demure i Hanawa Benkei tu są. – Wskazał kciukiem na drzwi. – Pozostaną u ciebie na kilka godzin, a my sprawdzimy czy magowie nie kręcą się w okolicy.
 Coraz lepiej, coraz lepiej. – burknęłam.
– Damy radę, Jenny. Zniszczymy naszych wszystkich wrogów. – Na niebie rozbłysła błyskawica, która oświetliła Victora i jego groźne czerwone oczy. Nie żartował. Nie tym razem.
 A ja nie dam się zabić. – Spojrzałam na burzowe i rozszalałe niebo. – Będę żyła na przekór wszystkim. – Uśmiechnęłam się drapieżnie.
   Z dołu, z lochów dobiegł krótki krzyk, który został po chwili brutalnie przerwany. Och, czyżby Hideki?
****

   Ziewnęłam potężnie i przetarłam oczy, po czym uniosłam nieco głowę. Ujrzałam stolik zawalony różnymi planami i mapami usianymi kolorowymi kropkami i momentalnie całą chęć życia trafił szlag.
   Przekręciłam się na drugi bok i ziewnęłam.
 Chcesz może herbaty? – spytał nieśmiało Demure przez uchylone drzwi.
 Nie, dziękuje.
 A ja mogę sobie zrobić?
 Jasne, nie krępuj się. – wymamrotałam, posyłając mu nikły uśmiech.
 Coś się stało? Strasznie blada jesteś. – zauważył.
   Brew mi nieco drgnęła.
 Nic, chce tylko pomyśleć o tym wszystkim. – westchnęłam. – Przypilnuj ameby, by niczego idiotycznego nie wymyśliła, ok?
 Czego ty znowu chcesz? – ryknął Kyoya z innego pokoju.
 Niczego i przestań się drzeć! – odwrzasnęłam.
 Ty też krzyczysz!
 Ja mogę! To mój dom!
 I co to ma do rzeczy!?
 To, że mogę za chwilę biegać nago i nic ci do tego!
   Demure spalił buraka, a Kyoya chyba się czymś zakrztusił, bo zaczął kaszleć.
 I co teraz powiesz? – krzyknęłam zadowolona.
 Nic! Twoja zrąbana psychika to nie moja sprawa! Tylko, że ja swojej nie chce niszczyć!
 Nie martw się! Nie ma już czego!
– Ty mała...
   Zachichotałam złośliwie i wystawiłam głowę przez drzwi, patrząc na niego z kpiącym uśmiechem.
 Zrób mi tą przyjemność i nie wkurzaj mnie przez godzinę, co? – powiedzieliśmy jednocześnie.
 Niech ci będzie! – i znów ten synchron!
   Zatrzasnęłam drzwi i zasiadłam przy tych cudownych planach. Położyłam głowę na stoliku i zaczęłam wodzić oczami po kropkach. Jak ja mam niby wyczuć te moce i w dodatku robić za niańkę? Czy Victorowi do reszty odbiło?!
   Kolorowe kropeczki...Wszędzie kropeczki...Nienawidzę kolorowych kropeczek!
 No dawaj, kretyńska umiejętność wyczuwania! Powiedz mi, gdzie siedzą ci idiotyczni magowie, a dam ci kubek kakao! – jęknęłam i walnęłam głową w stół, co poskutkowało małym siniakiem.
 Gadasz sama do siebie? – Koło mnie jakby nigdy nic wylądował Patrick z laptopem pod pachą.
 Bo wejść przez drzwi to już nie łaska? – spytałam z przekąsem, rolując mapy.
 Widzę, że super ci idzie. – zlał moje pytanie i uśmiechnął się drwiąco.
 No z tym tempem, to może za rok będę coś wiedzieć. – Rzuciłam rulony w kąt między szafą a komodą, po czym oparłam się plecami o łóżko. – Po co przyszedłeś?
 A tak o.
– Patrick, proszę cię.
 Matko, ale ty jesteś niemiła...Mniejsza, chciałem ci coś pokazać. – Zaczął szybko stukać w klawiaturę. – Czy to jest ta Eris? – Odwrócił laptop w moja stronę.
   Ujrzałam rysunek, który przedstawiał szatynkę z błękitnymi oczami odzianą w fioletowy peplos.
 Ona. – odparłam, sięgając po Artemis. – Skąd to masz?
Po necie krąży legenda, że w czyny Hadesa była zamieszana również jakaś kobieta i tak nadano jej na imię. Kto by pomyślał, że to prawda.
 Czyli to ona siedziała we mnie. – powiedziała Artemis, wpatrując się w monitor. Oczy zwęziły jej się. – Nienawidzę jej. – Zacisnęła dłonie na rękojeści topora.
 Ale teraz pasożytuje na Alter i tylko podsyca jej chęć mordu. – mruknęłam, wpatrując się w sufit.
   To zabawne ile jedna rzecz może wywołać. Zaczęło się od powiedzenia prawdy kilku osobom, a obecnie po świecie lata sobie panna psychopatka, magowie robią erę opętanych i porywają ludzi, ja dowiedziałam się wielu rzeczy o niektórych sprawach i dodatkowo to wszystko musi się łączyć ze mną.
   No to się nazywa efekt motyla z cholernym rozmachem!
   Chyba, że to czyjś plan...Tylko kto zadawałby sobie tyle trudu?!
   Nagle obraz przed oczami rozmył mi się. Zamrugałam kilka razy i przetarłam powieki.
 Krople krwi mieszają się z łzami i spływają na podłogę. – zanucił czyjś przyjemny głos.
   Poczułam, jakby wpadała w otchłań.

****

 Naprawdę?! Serio? Kolejna zrąbana wizja? – warknęłam wściekła, odgarniając kłaki z twarzy.
 Żadna wizja, siostrzyczko. – odparła Mitsuki, kucając koło mnie. Z noża, który trzymała, skapywała krew, tworząc małą kałużę koło jej butów.
 Co ty tu robisz? Nie jesteś już we mnie!
 Ale byłam! Nasza więź jest za silna by ją przerwać. – Zlizała posokę. – Jesteśmy złączone na wieczność.
 Hahaha, dobry żart, psychopatko.
 Przyganiał kocioł garnkowi.
 Mogę łaskawie wiedzieć, czego ode mnie chcesz?
-– Chcesz odzyskać pamięć, prawda? – Utkwiła we mnie spojrzenie swoich oszalałych oczu. – Ale...Boisz się, nieprawdaż? – Przysunęła twarz bliżej mojej.
 Przestrzeń osobista. – Odepchnęłam ją za czoło.
 Boisz się, że prawda będzie zbyt okrutna? Że twoi rodzice cię nienawidzili? Że byłaś potworem od urodzenia?
   Odchyliłam głowę, a ona zamilkła i z podekscytowaną miną czekała, co powiem.
– Wiesz co, Mitsuki? Jestes naprawdę ogromną idiotką, która ma jedynie talent do tortur. Aż mi wstyd, że byłaś moim alter ego  – powiedziałam, wzdychając ciężko.
 Zamknij się! – warknęła i zamachnęła się na mnie. Złapałam jej dłoń i wykręciłam nadgarstek. – Naprawdę zaczynam cię nienawidzić! Nie umiesz już walczyć! Jesteś tak żałosna, że spoufalasz się z tymi śmieciami! – Włosy opadły jej na oczy i widziałam tylko czerwony kolor przebijający się przez czarną zasłonę.
– A co ci da zabijanie ich? – spytałam spokojnie, a ona w odpowiedzi zamachnęła się nożem, który wybiłam jej butem, a następnie przydusiłam ją kolanem do czarnego podłoża. – To ty jesteś żałosna i słaba, Mitsuki. – szepnęłam.
   Przestała się siłować i opadła na plecy. Czarne włosy całkowicie zasłoniły jedno jej oko. Nagle rozszerzyła usta w chorym uśmiechu, odsłaniając kły, a jej tęczówka przybrała kolor rubinu.
 Wpadłam na coś. – wydusiła, ciągle się uśmiechając. – Może odbiorę ci coś cennego, co? – Zaczęła się śmiać. – Może wtedy zaczniesz walczyć! Znowu staniesz się monstrem! Och, nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania!
 Wtedy będziesz już trupem! – Złapałam ją za szyję.
 Kto wie...Nie interesuje mnie życie....Ani świat...Wszystko jest takie bezsensowne i dąży do samozagłady...Chce tylko wybić tych, którzy zabrali Michaela. – Uniosła rękę do góry i teatralnie westchnęła, po czym znowu uśmiechnęła. – Czyli wszystkich bezwartościowych ludzi!
 Masz zamiar mi teraz pieprzyć o swoim światopoglądzie? – spytałam zniecierpliwiona.
 Nie. – Wróciła do swojej oszalałej miny. – Będę czekać, siostrzyczko. Na nasz wspólny koniec.
   Rozpłynęła się jak senna mara, a ja ogarnęłam, że przyduszam poduszkę do ziemi.
   Westchnęłam i wstałam z podłogi. Słyszałam Patricka, który mruczał coś o moim bałaganiarstwie i grzebał w szafkach.
   Wyjrzałam na korytarz. Wild Fang już nie było. Oparłam się o ścianę i spojrzałam przez okno na tętniącą życiem ulicę.
   „Kropelki krwi mieszają się z łzami i spływają na podłogę.”
   Słyszałam kiedyś ten wers z piosenki.
   Tylko kiedy to było?

****

   Splunęła krwią na chodnik i pomasowała szyję.
   Cholera, nie doceniła jej...
   Ona ciągle ma w sobie mrok...
 To tutaj? – zerknęła na kobietę w osłonce na twarzy, stojąca obok niej.
 Byłaś jej alter ego i tego nie wiesz? – odparła tamta zdziwiona.
 Nie interesowało mnie to, jasne?!
 Nie denerwuj się tak. – rzuciła kobieta lekceważącym tonem. – Tak, to tu. Idź i rób, co chcesz, ale weź to. – Wcisnęła jej zwitek papieru.
   Mitsuki wzruszyła ramionami i oparła ręce na biodrach.
 Ale ty chyba nie myślisz, że będę dziś działała? Najpierw muszę wymyślić ciekawę zabawę. – zachichotała.
 Rób, co chcesz. – powiedziała chłodno kobieta. – Masz mieć tylko przy sobie ten liścik.
   Mitsuki popukała się w czoło, rozłożyła skrzydła i zniknęła nad dachami wieżowców.
   Rin uśmiechnęła się pogardliwie.
   Jaka naiwna dziewczyna.
   Plan jej Pana na pewno się powiedzie.



 *przysypia* Hello! ^^ Puściłam sobie jedną z najbardziej motywujących piosenek jakie znam i oto rozdział! xD
Szkoła nieźle daje w kość nie? Ale przynajmniej piątek jest wolny ^^
Jenny: Pędzisz z tymi rozdziałami.
Ja: No..to już 39...Nie sądziłam, że dotrwam dotąd O.O Teraz tak rozkminiam, że ta historia ma tak mało wspólnego z beyblade, że szok xD
Jenny: I ameba wreszcie spadła z miejsca bisha.
Ja: Nieprawda! Tylko Keith był pierwszy! xD
Jenny: Jasne, jasne
Ja: Te rozdziały są teraz takie nudne...
Jenny: Nie marudź, tylko puszczaj film!
Ja: No już, już
Odmeldowujemy się! ^^


14 komentarzy:

  1. Ja: *oburzenie* Rozdziały wcale nie są nudne! Przeciwnie, bardzo dobrze się je czyta. ^^
    Hiromi: Jak ty lubisz poprawiać ludziom samoocenę.
    Ja: Łatwiej, niż zrobić to samej sobie.
    Aaron: Głodne kawałki zostawiamy na czas obiadu.
    Hiromi: *patrzy na Aarona* To idiotycznie zabrzmiało, wiesz o tym?
    Aaron: *wzrusza niedbale ramionami*
    Ja: *głucho jęczy, gdy widzi kolejną górkę książek* Oj daje w kość, daje.
    Shizuka: Lepiej bierz się do roboty.
    Ja: Późźźniejjj...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo dziękuje ^^
      Jenny: Angel, coś ma ostatnio wahania nastroju
      Ja: *ma buzię zaklejoną masłem orzechowym* kkendsoer *.*
      Izumi: *ma profesjonalny słownik na osoby z zaklejoną buzią* "To masło jest pyyszne *.*, a ty się Jenn odwal"
      Alice: Ile my mamy tych słowników?
      Jenny: Muchowy, ten, smoczy i jeszcze z 15
      Alice: O.O
      Jenny: Ej, Aaron, wszyscy, przegięłam? *obraca w ich kierunku Nila, którego twarzy nie widać spod gęstych fal włosów*
      Nil: Zabić cię to mało -.-
      Jenny: No, no bez tych nerwów ^^

      Usuń
    2. Hiromi: Kto produkuje takie słowniki? Przydałoby nam się kilka.
      Daki: Kero!
      Hiromi: Ja owszem, ale cała reszta cię nie rozumie żabolu.
      Shizuka: To jeszcze wiewiórkowy zakup dla Teshiki.
      Hiromi: A wiesz, że to dobry pomysł. Na urodziny będzie miała.
      Aaron: *patrzy na Nila usiłując zachować pozory powagi, ale po chwili wybucha donośnym, nieco wariackim, śmiechem* Jest świetne. xD
      Kaosu: *wisząc na naprawionej lampie pstryka Nilowi zdjęcie* I do albumu. ^^ Jenn, chcesz kopię? Będzie jako dekoracja jak kiedyś otworzysz salon fryzjerski. :D

      Usuń
    3. Jenny: *unika włóczni Horusa* Bardzo chętnie xD Teraz czas na...Demure!
      Demura: **cichaczem się wymyka*
      Jenny: Benkeeei!
      Benkei: Cooo?
      Nil: *po omacku próbuje wyjść z pokoju, ale potyka się o kota i znika za kanapą, po czym słychać chlupot*
      Jenny: Ehehehe...tam była klapa, prowadząca do basenu...
      Nil: JENNY!
      Jenny: Nie zeznaję bez prawnika! xD
      Nil: Ty go nie masz!
      Jenny: *łapie Aarona* A właśnie, że mam!
      Alice: *wyciąga spod stosu poduszek słownik żabiego i im rzuca* My to chyba od Jess mamy

      Usuń
    4. Hiromi: Z Aaronnią jako prawnikiem oboje wylądujecie w ciupie.
      Aaron: Nie ma jak wsparcie od rodziny. *szybka kalkulacja występków* Nic mi nie udowodnią!
      Kaosu: *z gracją cyrkowca zeskakuje z lampy* Ile kopii wam potrzeba?
      Shizuka: Macie basen w domu? Tak się da?
      Aaron: Jacyś ludzie zrobili sobie basen w kuchni, więc wiesz.
      Kim: Jaki śliczny kotek. *.*
      Hiromi: *łapie słownik* Nie sądziłam, że to takie opasłe tomisko jest. A tak w ogóle to skąd Jess miałaby słownik żabiego na zbyciu?

      Usuń
    5. Jenny: Ja w ciupie? Pff, bo mnie niby kraty zatrzymają xD *robi Benkeiowi wałki na włosach*
      Alice: Wiecie mieszka z dość dziwnymi osobami.
      Jenny: Raczej walniętymi...*zerka na Mitsuki* W końcu Angel takie uwielbia -.- *do Kaosu* 6 *do Shizu* A kiedyś się zrobiło dodatkową podłogę ^^
      Yuka: *łapie Sakurę, która przestraszona wskoczyła na nią* Prawda? ^^

      Usuń
    6. Kaosu: *otwiera okno i wyskakuje* Nie zniszczcie niczego ... beze mnie . ^^ Wracam za chwilę.
      Hiromi: Co zrobisz jak nic nie zrobisz. Autorki już takie są.
      Aaron: Benkei ma wystarczająco długie kudły, żeby mu wałki zakładać?
      Shizuka: Lepszym pytaniem byłoby: Jakim cudem się zgodził?
      Aaron: Może czymś go przekupiła.
      Shizuka: Żarciem?
      Aaron: Prawdopodobnie.
      Kim: Można ją pogłaskać?

      Usuń
    7. Ja: *wróciła po 4 godzinnej włóczędze z kolegami i chucha w dłonie* Matulu, jak zimno
      Jenny: *krzyczy za Kaosu*Poczekam na ciebie z moim nowym testem!
      Harumi: *siedzi szczęśliwa i pije herbatę*
      Izumi: Zabić go to mało...mała cholerna pijawka...niech zdechnie
      Ja: O.O
      Reszta: O.O
      Jenny: Izu się wkurzył...
      Yuka: Jasne ^^ Sakura jest bardzo łagodna*
      Sakura: *macha puszystym ogonem ze zwycięską miną*
      Jenny: Propozycja włoskiej kuchni i 20 burgerów wygrała ^^
      Benkei: *ma dziwaczny czub z włosów, który nieco się kręci na górze*

      Usuń
    8. Hiromi: Kolejny test? Ale chyba nie powtórka testu na obecność mózgu Tategamiego?
      Shizuka: Taa, to już by było nieco nużące.
      Shin: A wasz optymista na co się znowu wkurzył, jeśli można zapytać?
      Kim: *głaszcze Sakurę* Jakie miękkie futerko. *.* *nieograniczony dziecięcy zachwyt*
      Shizuka: ...Ten chłop ma chyba cztery żołądki... Albo więcej.
      Aaron: *patrzy na fryzurę Benkeia* Czy tylko mi to przypomina rożek?
      Hiromi: Mi tam bardziej lody włoskie.

      Usuń
    9. Jessie: Stożek Gusa XD
      Jenny: Nieee, będę próbowała zjechać na hulajnodze z dachu i ktoś musi to nagrać ^^ Albo pojechać ze mną xd
      Harumi: Na Alexa, bo myślał, że jestem w ciąży
      Izumi: Synek Dojiego, żeby go szlag trafił
      Jenny: *wpycha mu czekoladę i zaczyna drapać po karku*
      Izumi: *uspokaja się*
      Jenny: ^^

      Usuń
    10. Aaron: A ja się zastanawiałem, dlaczego ta fryzura wygląda tak znajomo. x)
      Kaosu: *z impetem uderza głową o szybę*
      Hiromi: *po chwili wpuszcza go do środka*
      Kaosu: Który mądry zamknął okno? -.-
      Hiromi: Zimno było.
      Shizuka: A, coś nam się obiło o uszy. (czyt. Yun się nudzi i czyta komy innych)
      Hiromi: A miał jakieś konkretne powody, żeby tak sądzić?

      Usuń
    11. Harumi: Podobno miałam zmienne humory
      Jenny&Patrick: "podobno"
      Harumi: Heee? -.-
      Jenny: Kaosu, idziemy na hulajnogę!
      Śp. Gus: -.-
      Jessie: No co?
      Gus: Nic >.>

      Usuń
    12. Kaosu: Okey! ^^
      Hiromi: Wciąż mnie zaskakuje, że pomidorek pakuje się we wszystko bez zadania jakichkolwiek pytań.
      Kaosu: Bo są zbędne.
      Aaron: Czyżby imć Kopciuszek miał focha?
      Hiromi: Może okresu dostał i ma humorki.
      Shin: Jak wy po nim jeździcie to się aż przykro potrafi zrobić.
      Hiromi: Na kimś trzeba. ;)

      Usuń
    13. Jenny: *wyciąga 2 hulajnogi ze schowka i idą na dach* Dobra, jedziemy po rynnie, a jak zlecisz, to ja za leczenie nie płacę ^^
      Gus: *poleciał gdzieś ze Spectrą*
      Jessie: Nie, jest tylko załamany, że nie pomagać "mistrzowi Spectrze" Matko, ale on mnie denerwuje *opiera się na Aaronie, nawet nie patrząc kto to* Nee-san, mogę nocować u ciebie? ^^
      Jenny: Tak i nie podrywaj Aar, bo Kel się zdenerwuje
      Izumi: Na ciebie

      Usuń