Uderzałam
paznokciami o blat stołu, wybijając rytm piosenki, którą aktualnie słuchałam.
You will never, control me
Fuck that, I don’t need that
You will never break me down
I can’t believe in you any longer (any longer)
I am stronger
I can’t believe in you any longer (any longer)
I am stronger, stronger than you!
Wyśpiewałam mój ulubiony wers na cały głos.
– To ty
w końcu zakładasz salon fryzjerski czy zespół? – spytała Haru, odwracając się
od ekspresu. Miała włosy uczesane w koronę, z której byłam cholernie dumna.
– I
jedno i drugie, co się będę ograniczać!
– Mapy,
Jenn, mapy! – pogoniła mnie Artemis.
Rzuciłam
jej mordercze spojrzenie i jękiem niezadowolenia, sięgnęłam po jeden rulon.
Serio, kiedy patrzę na te plany, to mam ochotę przywiązać sobie kamień do szyi
i rzucić się do morza. Niektórym by to było bardzo na rękę. Na przykład taki
Tategami, to zacząłby wywijać radosne piruety.
BUM!
JEB!
TRACH!
– Antychryyyści! – piętro niżej rozległ się nieśmiertelny wrzask jednej staruchy,
która miała chyba dwieście lat i zamiłowanie do gonienia nas z miotłą i wodą
święconą. Na poważnie, zastanawiałam się jak to możliwe, że wygląda jak okaz
muzealny, a ma tempo wyścigówki.
W każdym
razie darła się tak dalej, a wybuchy doszły, oczywiście, z mieszkania Harumi i
Izumiego. Większość sąsiadów przestało to ruszać, ale ta wiedźma
toczyła z nami wojnę od pięciu lat i nie miała zamiaru przestać.
A może
jej zawiązać kamień u szyi i utopić? W beczce ze cementu, dla pewności, że nie
wróci.
– I co
znów zniszczyłeś, braciszku?! – wydarła się się Harumi, wisząc na barierce
balkonu i zadzierając głowę do góry.
– Tylko
podpaliłem kaktusy i wybiłem szybę! – odwrzasnął Izu, pokazując fragmenty szkła
na chodniku.
– A
czym?
– Tym co
wygląda jak skrzyżowanie bazooki z tym takim śmiesznym pistolecikiem.
– MP5?
– A bo
ja ci wiem.
– Spróbuj go ruszyć, a cię uduszę rajstopami! To mój ukochany pistolet!
– Aaaa,
to ten co go używasz jako przytulanki? – zachichotał Izumi.
– Konfident! – krzyknęła Harumi, pokazała mu język i wróciła do kuchni..
Właśnie
po raz kolejny z męczeńską miną rozwijałam mapę, gdy rozległo się pukanie do
drzwi. Radośnie je otworzyłam, ale mina mi zrzedła, gdy ujrzałam staruchę w
towarzystwie goryla.
– Czego?
–spytałam mało przyjaźnie.
– Grzeczniej, młoda damo! – oburzyła się jędza. – Twoja kultura jest naprawdę na
niskim poziomie.
– Fascynujące, no żebym zaraz nie zasnęła. – mruknęłam.
– Czy po
raz kolejny ty i twoi koledzy powodujecue zamieszanie?- zapytała ostrym tonem. –
To już przesada! Z rokiem na rok zachowujecie się coraz gorzej!
To
wezwij egzorcystę jak ci się coś nie podoba!
– Każdy
może robić co chce we własnym mieszkaniu. – rzuciłam utartą formułkę i już
zamykałam drzwi, ale jędza zablokowała je swoim brązowym butem.
– Owszem, pod warunkiem, że nie będzie to przeszkadzało innym lokatorom! – ona się
uczyła regulaminu na pamięć czy co?!
– My
jakoś nic nie mówimy, gdy puszczasz swoje religijne radio na cały regulator,
stara wiedźmo! – syknęłam.
– J-jak
śmiesz! – Starucha z szoku aż się zapowietrzyła. – Jesteś naprawdę niewychowaną
sierotą! A ja jestem głucha i mogę słuchać głośno radia!
– I za
chwilę nie będzie miała nogi! – warknęłam już bardzo rozzłoszczona i kopnęłam
drzwi.
Krzyknęła
krótko, ale niestety zdążyła zabrać nogę.
– Wezwę
policję! – zagroziła.
– I tak
nie przyjadą! – odparłam.
Coś tam
dalej się darła, ale miałam to już w nosie i po prostu wcisnęłam słuchawki do
uszu.
– Mam
nadzieję, że tlenu jej zabraknie i zejdzie. – mruknęłam do Haru.
– Takie
jak ona to tak łatwo się nie dadzą. – odparła, robiąc origami z różnych kartek.
Na stole stała już żyrafa, słonik i zebra.
– Niestety. – westchnęłam i oparłam się wygodniej o poduszkę.
Ostatnio
wszędzie zapanował spokój. Zero opętań, ataków Alter czy tajemniczych zniknięć.
Za
spokojnie...To tylko cisza przed burzą. Wiem to.
– Jenn,
ktoś znów puka. – akurat, gdy gitarzysta miał solówkę, odezwała się Harumi.
– Nie ma
mnie, umarłam, rzuciłam się z mostu, poszłam na randkę. Nie mam teraz ochoty na
żadne towarzyskie spotkania lub darcie się tej wiedźmy.
– Tylko
ogarnę kto to.
Zdjęłam
jedną słuchawkę, nasłuchując.
– Czy
jest u ciebie James?! – usłyszałam krzyk pustaka, Sierry.
– Nie, a
tak swoją drogą to skąd wiesz, gdzie... – pytanie zamarło mi w gardle, gdy
rzuciła się na mnie z dziką furią w oczach.
– Nie
znosisz mnie, wiem. Ale błagam, jeśli wiesz, gdzie jest James, to mi powiedz! –
jęknęła bezsilnie. – Obiecał, że za chwilę wróci! Poszedł tylko do sklepu! A nie ma go już od czterech godzin!
– Serio
nie wiem. – Odsunęłam ją od siebie. Zwiesiła głowę i głośno pociągnęła nosem. –
Nie pomyślałaś, że poszedł po coś jeszcze?
– Zadzwoniłby! – krzyknęła. – Jak on mógł mnie tak zostawić! – krzyknęła i
potykając się o próg, wybiegła z mieszkania, ocierając łzy.
– Magowie? – mruknęła Harumi, opierając się o ścianę.
– Kto
wie. Ten pustak potrafiłby nawet spanikować, gdyby jej ulubiony tusz do rzęs
został wyprzedany. – powiedziałam.
Usłyszałyśmy
jeszcze trzask drzwi wejściowych, po czym zapanowała cisza.
– Mapy
czekają! – upomniała mnie Artemis.
– Za
co?! – jęknęłam i powędrowałam do kuchni.
Im
szybciej to odwalę, tym lepiej dla mojego zdrowia nerwowego...
****
– James!
James! – krzyczała przeraźliwe Sierra, przebiegając różne znane i nieznane jej
uliczki. Nigdzie nie było ani śladu chłopaka.
W końcu
na skraju desperacji wyciągnęła telefon i wcisnęła numer Jamesa. Co z tego, że
on zostawił komórkę w domu! Może tam jest i na nią czeka, zaniepokojony, że jej
nie ma?
Ta myśl
nieco podniosła ją na duchu.
Czekała
aż odbierze, drżąc z zimna w cienkiej jedwabnej bluzce, krótkiej spódniczce i
balerinkach z białej skórki.
– Numer
nie odpowiada. Proszę spróbować później. – zawiadomił ją głos automatycznej
sekretarki.
Wtedy w
dziewczynie coś pękło. Rzuciła telefonem o chodnik i zaczęła wściekle tupać
nogą. Przechodnie niezbyt na nią zwracali uwagę.
– Ty
kłamco! Mówiłeś, że mnie nie zostawisz! – krzyknęła, miętosząc beya w palcach. –
Powiedz, Ice Warrior, czemu ten kretyn mnie opuścił?! P-przecież obiecał! – Z
jej policzka spłynęło kilka łez.
Prawda
była taka, że bała się samotności. Nie znosiła ludzi. Oni jej nie rozumieli i
patrzyli złym okiem. Ale James był inny! Zawsze jej bronił i uśmiechał się do
niej.
– Pamiętam, że gdy się poznaliśmy, to nazwałam go „plebsem”. – wyszeptała Sierra,
gładząc srebrną powierzchnię beya. – Ale on mi wybaczył i był ze mną, mimo że
tego nie chciałam... – głos jej się załamał.
A teraz
jest sama...Nikt jej nie pomoże...Bo wszyscy to takie same dupki...
– Coś
się stało? – Starsza pani podeszła do niej z zatroskaną miną. – Wyglądasz na
zmarzniętą. – Wyciągnęła rękę, by sprawdzić temperaturę Sierry.
– Nie
dotykaj mnie, suko! – Blondynka odtrąciła jej rękę, przez co reklamówka z
zakupami zachybotała i niektóre produkty wysypały się na chodnik.
– Przepraszam. – bąknęła zmieszana kobieta zaskoczona reakcją Sierry, po czym
schyliła się, by zebrać zakupy.
Dziewczyna
zacisnęła pięści. Jak ona nienawidziła tych zakłamanych ludzi, tych ich
fałszywych uśmiechów, współczucia...
– Nikt z
was nie ma prawa mnie tykać! – wrzasnęła blondynka i popędziła przed siebie.
Zatrzymała
się dopiero, gdy poczuła kolkę. Oparła się o ścianę jakiegoś baru. Zimno
przybierało na sile, a słońce powoli chowało się za chmurami. Zbliżał się
wieczór.
– Muszę
wrócić do domu. – stwierdziła Sierra, pocierając ramiona.
– Przepraszam, panienko, ale czy to ty szukasz Jamesa? – usłyszała i odwróciła
się.
Ujrzała
wyższego i starszego od niej chłopaka w ciemnej kurtce. Miał niebieskie,
rozczochrane włosy i seledynowe oczy.
– Wiesz,
gdzie jest? – szepnęła. Skinął głową. – Jak się cieszę. – odetchnęła z ulgą.
– Chodźmy. – Wyciągnął do niej rękę i uśmiechnął się, ukazując białe zęby.
Wtedy w głowie Sierry zapaliła się czerwona lampka. Ten gościu był niebezpieczny.
– Nie
dotykaj mnie!
Chłopak
zaśmiał się krótko.
– Naprawdę jesteś wnerwiającym pustakiem. – stwierdził, po czym zacisnął rękę na
jej ramieniu.
– Puszczaj, świnio! – rozkazała spanikowana Sierra.
– Rodzice
nie uczyli, że nigdy nie rozmawia się z obcymi? – spytał Hideki, łapiąc ją za
podbródek. – Nic się nie bój, zobaczysz swojego kochanego Jamesa. –
Uśmiechnął się pogardliwie, widząc panikę w jej oczach i rozpaczliwe próby
uwolnienia się.
Nim
zdążyła otworzyć usta, poczuła, jak prąd rozchodzi się po jej ciele, a podłoże
ucieka spod stóp.
– James...
****
– Łapcie! – Hideki rzucił nieprzytomną dziewczynę do dwóch naukowców. Ci ją
złapali i położyli na łóżku krytym białym prześcieradłem. – Okropnie naiwna i
irytująca. Polecam zatyczki. – dodał jeszcze, po czym poszedł czerwonym
korytarzem do części eksperymentalnej budynku.
Ujrzał
Yuki, która przez grubą szybę oglądała najnowszych opętanych.
W
niewielkim okrągłym pomieszczeniu było ich dwóch. Zataczali się i błądzili
oszalałym wzrokiem po śnieżnobiałych ścianach. Oprócz tego w środku były jeszcze
balkoniki, gdzie stali naukowcy i analizowali opętanych. Nagle jeden z nich
wrzasnął, a z jego pleców wynurzyła się ciemna energia, która uformowała
się w kształt szponów.
Naukowcy
wymienili zaciekawione spojrzenia i zaczęli wpisywać najnowsze odkrycia do
komputera.
– Niezbyt przyjemny widok. – powiedziała Yuki, gdy Hideki do niej podszedł.
– Przecież nie musisz go oglądać. – zauważył.
Nie
usłyszał jej odpowiedzi, bo opętani nagle zaczęli wyć, a mroczna moc
wymykać spod kontroli. Cały pokój pochłonęła czarna mgła. Gdy opadła, dwaj
bleyderzy leżeli i oddychali ciężko.
– Co się
teraz stanie? – szepnęła Yuki, widząc kilku naukowców, którzy w towarzystwie
magów zeszli z balkoników.
– Zobaczysz.
W
najbardziej nabrzmiałe żyły opętanych zostały wbite spore strzykawki. Tłok (nie
jestem pewna, jakby co to poprawcie xd) wypełnił się płynną mroczną mocą.
– Przecież to nie ma sensu. Po co znów pobierać tą energię?
– To już
nie jest zwykła Mroczna Moc – Hideki zarzucił ręce na kark. – Teraz jest
ulepszona o ludzką duszę i krew. Nie ma jeszcze oficjalnej nazwy, więc nazywamy ją Mroczną Energią.
– Rozumiem...
****
Nil
westchnął podirytowany, kiedy Ginga po raz piąty zaczął się nerwowo przechadzać
po pokoju. Chris siedział cicho zatopiony we własnych myślach, a Masamune kopał
w ścianę i krzyczał coś, ale żaden z porywaczy nie był chętny odpowiedzieć.
– Gdybym
tylko miał Pegasisa. – mruknął smętnie rudy.
– Ale
nie masz i przestań jęczeć! – warknął nagle Nil. Miał już po kokardę słuchania
lamentów Hagane i krzyków Masamune. – Musimy się stąd jakoś wydostać, a wy
zachowujecie się jak babcie w kościele!
– Ale co
mamy zrobić? To nie są ludzie! – jęknął Masamune. – Oddawajcie mojego beya! –
wydarł się do drzwi.
Nairu
przejechał ręką po twarzy. On i Chris muszą jakoś ogarnąć dwóch członków Gan
Gan Galaxy. Inaczej czarno widział próbę jakiejkolwiek ucieczki.
– No to
co? – syknął. – Masz zamiar tak się drzeć, aż nas sprzątną?! I trudno, że to
nie ludzie! – uprzedził chłopaka. – Albo coś zrobimy, albo skończymy w piachu!
– Nil
dobrze mówi. – odezwał się Chris, odrywając zamyślony wzrok od sufitu. – Nie mamy
czasu na użalanie się. Ci goście – Głową wskazał na głośnik. – planują coś
niebezpiecznego.
– Proszę, proszę wreszcie nieco ożyliście, panowie. – z głośnika popłynął lekko
zachrypnięty głos. – Już się bałem, że się poddaliście!
– Odda... – zaczął Masamune, ale Nil szturchnął go łokciem, by się zamknął.
– Możesz
w końcu nam zdradzić czego tak naprawdę chcesz? – spytał Egipcjanin.
– Już
wam mówiłem. Jesteście tylko pionkami w tej grze. – odparł mężczyzna. – Chociaż
kto wie, później możecie stać się fundamentem!
– Fundamentem czego? – zapytał Chris.
– Mojego
największego dzieła!
– Brzmi
zupełnie jak Jack. – mruknął Ginga.
– Wiecie
co, panowie? Żal mi was. Zostaliście wplątani w grę, przez to że zaufaliście
złej osobie.
- Znowu
masz zamiar zrobić monolog jakie to demony i sama Jenny są złe? – ziewnął Nil. –
Znudziło mi się to po około 3 razie.
– Naprawdę myślisz, mój drogi, że ona nie ma ludzkiej krwi na rękach? – Mężczyzna
roześmiał się, po czym zakaszlał. – Nic nie jest takie, jakie się wydaje.
Wszystko jest iluzją, kłamstwem. A ludzie dają się na to nabrać. Wiesz czemu?
Bo podświadomie pragnę miłości, zrozumienia, akceptacji. I dają się wciągnąć w
najgorsze pułapki.
Nil
milczał kamiennie, więc mężczyzna też zamilkł.
– Powodzenia w ucieczce, panowie. – rzucił na pożegnanie. – Wątpię, że jej
dożyjecie.
Po tych
słowach zapadła chwilowa cisza, którą przerwał Chris.
– O co w
tym wszystkim chodzi?
Każdemu
to pytanie chodziło po głowie. Niestety nie znali odpowiedzi.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Sobota była moim piątkiem 13 -.- Dlatego leżę pod ciepłym kocykiem i nie prowokuje losu xD To już 40 rozdziałów i połowa historii *.* Szybko zleciało xD W tym poście było dużo Sierry i reszty a mało Jenn xD Ale to dosłownie jest "cisza przed burzą" hyhyhyhy
Izumi: Bunkier?
Reszta: Bunkier.
Ja: -.-
Do zobaczenia ^^
Ja: *krąży z jednego kąta pokoju do drugiego*
OdpowiedzUsuńHiromi: Yun, jeśli będziesz przejmować się tak każdym sprawdzianem, to w końcu się załamiesz.
Ja: Ja się wcale nie przejmuję. A załamałam się już dawno.
Aaron: Ta rozbrajająca szczerość.
Ja: Cicho siedź. -.-
Shizuka: Na co, tym kolesiom rozchwiana emocjonalnie Sierra, w dodatku po przejściach?
Kaosu: Może lepiej nie pytać.
Aaron: Pewne jest, że coś w najbliższych rozdziałach im łupnie.
Kaosu: Znaczy się schron przygotować?
Aaron: Jeśli nie masz nic innego do roboty, to pewnie.
Ja: Dokładnie...połowa i tak się w życiu nie przyda xD
UsuńJenny: Głównie taka fizyka, z której jesteś wybitnie tępa, co?
Ja: Aj siedź cicho, chemia lepsza
Jenny: Ich się Shizu pytaj, w końcu to oni są mistrzami zbrodni
Ktoś: Mamy swoje pionki
Jenny: *ledwo powstrzymuje się od rozbicia mu głowy*
Harumi: Schron to się robi gdy Izu ma zapałki
Izumi: To nie spalam patelnie jak Keith -.-
Yuka: Tylko kuwety i moją biedna Sakure
Izumi: Ty raczej sb faceta szukaj, a nie -.-
Ja: Połowę to się zapomni już po kilku miesiącach. x) To ... aż trochę przykre.
UsuńHiromi: Wciąż nie mam pojęcia do czego mogą się przydać logarytmy.
Aaron: Żeby sobie coś obliczyć, jak jest nudno.
Shizuka: U nas schron jest od czasu, kiedy Kaosu spalił wszystkie korki, a w dodatku połowę miasta prądu pozbawił.
Kaosu: Ale to ty podpaliłaś kilka budynków goniąc za youkai. A tak właściwie po części uciekając.
Shizuka: Jakbyście wcześniej dotarli, to nic by się takiego nie stało. -.-
Aaron: Wspaniałe wspomnienia.
Hiromi: Taa... Ludzie myśleli, że apokalipsa nadeszła.
Aaron: Albo zmasowany atak hakerów i innych takich.
Jenny: Dlatego my nasze operacje wykonujemy w Piekle. Bo na Ziemi to zaraz się przypierdolą, że ranni, że szkody, że odszkodowania. Szkoda gadać
UsuńJa: *dalej ucieka przed Acem* Spokój!
Izumi: Uuu kabelek
Harumi: Nie rusz....
JEB!
Patrick: No i instalacje wodna wyjebało. Brawo, rudy
Izumi: Do usług
*słysząc wrzaski staruchy*
Jenny: Pat, śpię u ciebie >.>
Izu&Haru: My też
Patrick: Jak zwykle. Powinien za to kasę brać.
Jenny: Dobra, nie jojcz tylko idziemy, bo za chwilę będzie bal
Po pierwsze Stronger faina nuta. A tak btw to przeczytałam!
OdpowiedzUsuńLilka: Jak ja bym do sąsiadki mówiła to co mam na myśli to już bym siedziała w poprawczaku abo w psychiatryku. A Haru sprawa jest. Strzel we mnie z tej przytulanki :D
Jack: Mówiłem, że nawiedzona-_-
Ja: Rozdział ciekawy bo napisany trochę z innej strony nisz zazwyczaj.
Lilka:*nie będzie się wypowiadać na temat:,,Bo kiedy opuszcza cię przyjaciele" tylko przejdzie do sedna* Słuchaj Sierra mogę zobaczyć tego twojego beya?
Jack:Jak grzecznie.
Lilka: Jeszcze jestem spokojna. Poza tym ja nie wiem Hideki co ty tam robisz szczerze powiedziawszy i mało mnie to już obchodzi, ale chodź raz zrobiłeś coś ogarniętego.
Jack:*klasyczna poza myśliciela* Hy. Mroczna Energią version 2 tak? Hy.
Lilka: Też masz wrażenie, że jakby to było całe po Angielsku to by lepiej brzmiało? O.O
Jack:...Nie nad tym myślę.
Ja: Mamy coś do załatwienia więc się zwijamy. Czy ktoś chce coś jeszcze powiedzieć?
Lilka: Nil nie umieraj tam bo się zezłoszczę, ty James też bo blondi zacznie piszczeć jak wariatka a tego moje uszy nie zniosą, Chrisa nie znam to możesz zdychać i Masamune masz żyć bo jesteś trochę psychiczny jak ja, a takich ludzi trzeba.
Jack: Nie powiedziałbym, że potrzebujemy takiego Masogówna więcej.
Lilka: Proszę państwa pierwszy dorosły.
Jack: Z pewnością bardziej niż ty.
To czekamy na nexta!
Harumi: *żując gumę, wyciąga MP5 i celuje w Lilę* Na 100%?
UsuńJa: Teraz tak będę leciała z perspektywami ^^
Jenny: Alter też? *zatrzymuje nóż, który miał jej się wbić w oko* Pierdolę, przestań się zachowywać jakbyś miała rodzić!
Sierra: *siedzi skulona w kącie i tylko pcha nogą beya*
Jenny: A jej co?
Ja: Bo ja ci wiem. Zachowuje się jak...Spectra bez wina
Spectra: Odwal się dobra?
Ja: Wypad stąd, bo cię w kawałkach wyniosą >.>
Nil: *zastanawia się czy nie udusić poduszką Gingi*
Jenny: A ten koleś myślał, że najgorsze będzie porwanie, a tu proszę niespodzianka. Ruda menda go przebiła
Ktoś: A może to przewidziałem?
Jenny: A może wreszcie się powiesisz razem z tą jędzą?
Mitsuki: No chyba, że blondi zginie pierwsza *ma tej swój chory uśmieszek*
Jenny: Jak raz mówisz do rzeczy
Chris: Nie no spoko.
ja: Dark force ver 2...Hmmm *zaczyna te swoje rozważania*
Lilak:Jak chcesz.*unosi tylko brew coś prychając i podnosi beya, a kiedy już się przyjrzy i stwierdzi, że to nie tan co go szuka odkłada obok Sierry* Weź się dziecko ogarnij.
UsuńVirgo: Ktoś tu nie ładnie traktuje swojego beya.
Lilka: Spokojnie ty będziesz miała gorzej.
Virgo:Dobrze wiem, że żartujesz....chyba.
"Nil: *zastanawia się czy nie udusić poduszką Gingi*"
Lilka:Wiem o czym myślisz Nil, ale ogarnij się gdzie twoje opanowanie?
Jack:Z tymi trzema w jednym pokoju ty chcesz być opanowana?
Lilka:....Dobra nie było tematu.
"Ktoś: A może to przewidziałem?"
Lilka: Nie wiem kiom jest ktoś, ale mnie zainteresował.
Jack: Serio? Ja mam swoje tezy.
Lilka:Brawo ty.
"Chris: Nie no spoko."
Lilka: Ja mówię, że możesz zdychać, a ty mi na to, że spoko?...Nie no gość jest bardziej popierdolony niż wygląda.
Jack: Najwidoczniej nie wszyscy biorą cię na poważnie.
Lilka: Kiedy ja jestem całkowicie poważną osobą.
Jack:Taa. Bardzo.
Jenny: Oczywiście
UsuńHarumi: *ciągle z pistoletem opiera rękę o oparcie fotela*
Izumi: Tylko w podłogę nie strzel, bo dywan nowy
Jenny: Tam nie ma dywanu...
Izumi: Okradli mnie!
Harumi: Tu NIGDY nie było dywanu
Sierra: *dalej tak siedzi i patrzy na wszystkich pustym wzrokiem*
Alice: James, twój pustak się wyłączył
Jenny: Chomik nie daje rady xD
Ktoś: Wątpię czy byś mnie polubiła
Jenny: No zagadka czemu
Lilka:Dawaj, dawaj. O niewidzialny dywan się nie martw.
Usuń"Sierra: *dalej tak siedzi i patrzy na wszystkich pustym wzrokiem*
Alice: James, twój pustak się wyłączył
Jenny: Chomik nie daje rady xD"
Ja & Ziggurat: Hahahahah! Chomiki! Hhahahah!
Jack: Idioci-_-
Ja: Ej!
Jack:*odkasłuje i z czarującym uśmiechem przyklęka obok Sierry*Czy mugłbym w czymś pomóc?
"Ktoś: Wątpię czy byś mnie polubiła"
Lilak:A powinnam?
Jack:Dogadujesz się z wrogiem swojej BFF?
Lilka: Ja się nie dogaduję ja rozmawiam.
Jack: Oooo no proszę Jenny ktoś cię zdradza.
Lilka: Akurat ona ci uwierzy w te kłamstwa.
Jack:*czarujący uśmiech* Czyt te oczy mogą kłamać? :)
Lilka: Oj tak.
Jenny: *daje Jackowi prztyczka* Akurat tym z ślicznymi oczkami się nigdy nie ufa ^^
UsuńHarumi: *strzela kilka razy i ciągle czytając książkę*
Sierra: *unosi nieco głowę, po czym znów ją spuszcza i się wyłącza*
Jenny: Zasilanie padło, próbuj kiedy indziej Jack
Ktoś: Cóż posiadasz destrukcyjną moc i kompas, który bardzo mi się przyda
Jenny: Liczę, że ta gruźlica cię wykończy. A jak nie, to jej pomogę
Ktoś: Prymitywna i niewychowana jak zawsze
Jenny: Poczekaj aż zacznie mnie to ruszać
Lilka:*krzyżuje przed sobą ręce zamykając oczy i krzywiąc. Obrywa wszystkimi trzema pociskami. Kurz opada i widać tylko żarzący się na złoto kompas*Żyję?
UsuńJack: Niestety.
Lilka:To nieźle.
"Jenny: *daje Jackowi prztyczka* Akurat tym z ślicznymi oczkami się nigdy nie ufa ^^"
Jack: Ranisz. Przecież ja jestem wychowany na gentelmana nigdy nie okłamałbym kobiety.
Lilka:Hahahhaha! Jasne! Hahahha! Ale kit! Hahha!
Jack: Widocznie tu już nie pomogę bo jej serce należy do kogo innego.
Lilka: Ależ poetycko milordzie
*patrzą na siebie i wybuchają śmiechem*
"Ktoś: Cóż posiadasz destrukcyjną moc i kompas, który bardzo mi się przyda"
Lilka: No bez żartów. Ludzie mnie chcę bo mam kompas, a nie ze względu na moją osobę. No bezczelność! Nie dostaniesz kompas.
Zmora: O co chodzi?
Lilka: O ten tramwaj co nie chodzi. Co cię tak zamuliło?
Zmora: Nie ważne.
Ktoś: Ludzie nie są zbyt użyteczni
UsuńJa: Mam cię zabić? -.-
Ktoś: Nie mówię rzecz jasna o tobie moja droga
Ja: No jasne, jasne
Jenny: Moje serce należy do kakao ^^ *wybucha śmiechem i zerka na Zmore* Patrzcie jaka osobistość zawitała >.>
Lilka: Daj se siana specjalnie chcesz, żeby cię nie lubić U^U Wiem bo sama tak robię.
UsuńJa:Angel nie zabijaj postaci ja jedną uśmierciłam i mam wyrzuty.....a znów się szykuje śmierć.
Jack:Ty spoilerze.
Ja: U-U
Lilka: Kruk to zło.
"Jenny: Moje serce należy do kakao ^^ *wybucha śmiechem i zerka na Zmore* Patrzcie jaka osobistość zawitała >.>"
Lilka: A moje do Sebastiana :,( i do słodyczy.
Jack: Japr U.U
Zmora: Najlepsza.
Lilka: No chyba nie.
Jenny: Moje jeszcze do kilku innych rzeczy, ale mniejsza
UsuńJa: Nieładnie nazywać chłopaka rzeczą
Jenny: Ty się chyba uczyć miałaś -.-
Harumi: Angel i wyrzuty...niearealne, ona już trochę uśmierciła
Ja: Tyle, że nie u was..jeszcze ^^
Jenny: I się cieszy
Ktoś: Przekonasz się szybko, moja droga, że mam swoje powody by takim być
Jenny: *puka się palcem w czoło*
Izumi: *przechodzi obojętnie koło Zmory i wyskakuje przez balkon*
Lilka: Nie nazwałam chłopaka rzeczą.
UsuńJa: A ja nie lubię bo mi się smutno robi :(
Lilka: Srutututu kłamca! Jak mogłaś uśmiercić Ilosa! NO JAK!?
Jack: Znów się uruchamia-_-
Ja:No.
"Ktoś: Przekonasz się szybko, moja droga, że mam swoje powody by takim być"
Lilka: Każdy ma jakieś powody by coś robić inaczej by tego nie robił. To logiczne, ale pytanie jest z jakiego powodu to robisz i poco?
Jack: Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
Lilka: Już tam byłam...po za tym ty nie jesteś lepszy gówniarzu :)
Jack: Wiedźma.
Zmora:*patrzy na Izumiego* Jakby tak się obił na kostce...wyglądało by top ślicznie.
Jack:*po przeczytaniu tego koma z czegoś się cieszy ale kto wie z czego*
Ja: Nie mówię i tobie Lilka *zły uśmiech*
UsuńJenny: *ciągle się śmieje z Izumiego* Jack, nie wiedziałam, że w starszych gustujesz xD
Izumi: Mnie się łatwo nie da coś zrobić
Jenny: To tylko Haru
Ktoś: Dowiecie się....całej prawdy
Jenny: To jest rak mózgu
Kyoya: Twój
Lilka: Acha. Do Jenny? O kim on jest?
Usuń"Jenny: *ciągle się śmieje z Izumiego* Jack, nie wiedziałam, że w starszych gustujesz xD"
Lilka: Przecież to już od dawna wiadomo.
Jack: Kobiety są jak wino.
Lilka: Ale to wino nie jest dla dzieci.
"Ktoś: Dowiecie się....całej prawdy"
Lilka: Świetnie poczekam i się dowiem.
Jack: Tak poczekamy i wysnujemy resztę podejrzeń.
Lilka: Kruk twój szatan się budzi.
Ja: Jack idź spać.
Jack: A ty się miałaś uczyć na ang.
Ja: Przerwę sobie zrobiłam.
Lilka: Czarno widzę tą kartkówkę.
Jack: Bo ty jesteś czarna.
Lilka: A ty biały.
Ja:Wy oboje jesteście biali.
Jenny: Nie słuchajcie Angel. Ona świruje
UsuńJa: *ma wielkie oczy* Jutro fiza...fiza..fiza...
Patrick: Wdech i wydech, wdech i wydech
Jenny: Oj, Jack ty nasz alwaro. Niestety Alex cię uprzedził
Izumi: Już wolałbym tego gówniarza, niż synka Dojiego
Alice: Ale jakby co to Harumi sobie da radę
Izumi: To wiem. Ale mojej siostrze nie łamię się serca
Jenny: *psika sobie śmietaną w sprayu do buzi*
Yuka: Zdrowe odżywianie przede wszystkim
Jenny: Dokładnie xD
Ja: Jeszcze tylko piątek i długi weekend wolnego. Tak!
UsuńJack: Jestem boski jak posąg Dawida nie ma co się martwić o niedobór płci przeciwnej. Izuzu nie pękaj ona jeszcze przejrzy na oczy i go wystawi do wiatru.
Lilka: On ma na imię Izunmi-_-
Jack:Jak zwał tak zwał.
Lilka: Jenny kocham cię! Serio. Kocham cię! I wyjdź za mnie tylko choć tu z tą śmietaną ma biszkopty!
Jack: Tylko słodycze im w głowie. Ale w końcu dziewczyny są jak słodycze co nie?
Lilak: To w końcu wino czy słodycze? He?
Jack: I to i to.
Jenny: *wyszczerza zęby i siada koło Lili* Masz, kochanie xD *daje jej spray*
UsuńJa: *blada i ledwo kontaktuje* Tak...wreszcie się wyśpię xD
Izumi: Ja to wiem, ale nie chce mi się czekać -.-
Patrick: Angel i jej "nauka"
*scenka*
Angel: Zobaczymy co tam było z niemca *otwiera książkę*
*10 minut później*
Angel: *śpi połowa ciała na kanapie a drugą na podłodze*
*koniec*
Patrick: I ty masz iść na konkurs ;-;
Ja: Hyhyhy ^^
Lilak:*wyciska śmietana na biszkopta*Ależ dziękuję misiaczku XD
UsuńJa: Ja też się wyśpię :D Matko konkurs z Niemca? Ja mogła bym się uczyć w tym roku Niemieckiego ale wybrałam dalej Rosyjski bo stwierdziłam ze na tym terenie już jestem trochę ogarnięta.
Jack: Kruk podobnie uczy się Rosyjskiego.
Ja: rok temu już byłam na jednym xD Przedstawienie po niemiecku xDD
UsuńPatrick: I ten pięknie namalowany ryj świni
Ja: Wracają wspomnienia xD I te domy
Jenny: I to jest idealne małżeństwo xD *macha ciacha w śmietanie*
Harumi: A potem marudzisz, że będziesz gruba
Jenny: To nie ja a Yuka, bo się ta medna mała rusza *dostaje pędzlem w nos i ma na nim różową kropkę*
Yuka:a latanie po schodach na 6 piętro po schodach to co?
Jenny: Ale weź nie przesadzaj, bo jeszcze się uszkodzisz xD