niedziela, 23 października 2016

Rozdział 40: Jesteście tylko pionkami

   Uderzałam paznokciami o blat stołu, wybijając rytm piosenki, którą aktualnie słuchałam.

You will never, control me
Fuck that, I don’t need that
You will never break me down
I can’t believe in you any longer (any longer)
I am stronger
I can’t believe in you any longer (any longer)
I am stronger, stronger than you!

   Wyśpiewałam mój ulubiony wers na cały głos.
 To ty w końcu zakładasz salon fryzjerski czy zespół? – spytała Haru, odwracając się od ekspresu. Miała włosy uczesane w koronę, z której byłam cholernie dumna.
 I jedno i drugie, co się będę ograniczać!
 Mapy, Jenn, mapy! – pogoniła mnie Artemis.
   Rzuciłam jej mordercze spojrzenie i jękiem niezadowolenia, sięgnęłam po jeden rulon. Serio, kiedy patrzę na te plany, to mam ochotę przywiązać sobie kamień do szyi i rzucić się do morza. Niektórym by to było bardzo na rękę. Na przykład taki Tategami, to zacząłby wywijać radosne piruety.
   BUM!
   JEB!
   TRACH!
– Antychryyyści! – piętro niżej rozległ się nieśmiertelny wrzask jednej staruchy, która miała chyba dwieście lat i zamiłowanie do gonienia nas z miotłą i wodą święconą. Na poważnie, zastanawiałam się jak to możliwe, że wygląda jak okaz muzealny, a ma tempo wyścigówki.
   W każdym razie darła się tak dalej, a wybuchy doszły, oczywiście, z mieszkania Harumi i Izumiego. Większość sąsiadów przestało to ruszać, ale ta wiedźma toczyła z nami wojnę od pięciu lat i nie miała zamiaru przestać.
   A może jej zawiązać kamień u szyi i utopić? W beczce ze cementu, dla pewności, że nie wróci.
 I co znów zniszczyłeś, braciszku?! – wydarła się się Harumi, wisząc na barierce balkonu i zadzierając głowę do góry.
 Tylko podpaliłem kaktusy i wybiłem szybę! – odwrzasnął Izu, pokazując fragmenty szkła na chodniku.
 A czym?
 Tym co wygląda jak skrzyżowanie bazooki z tym takim śmiesznym pistolecikiem.
 MP5?
 A bo ja ci wiem.
 Spróbuj go ruszyć, a cię uduszę rajstopami! To mój ukochany pistolet!
 Aaaa, to ten co go używasz jako przytulanki? – zachichotał Izumi.
 Konfident! – krzyknęła Harumi, pokazała mu język i wróciła do kuchni..
   Właśnie po raz kolejny z męczeńską miną rozwijałam mapę, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Radośnie je otworzyłam, ale mina mi zrzedła, gdy ujrzałam staruchę w towarzystwie goryla.
 Czego? –spytałam mało przyjaźnie.
 Grzeczniej, młoda damo! – oburzyła się jędza. – Twoja kultura jest naprawdę na niskim poziomie.
 Fascynujące, no żebym zaraz nie zasnęła. – mruknęłam.
 Czy po raz kolejny ty i twoi koledzy powodujecue zamieszanie?- zapytała ostrym tonem. – To już przesada! Z rokiem na rok zachowujecie się coraz gorzej!
   To wezwij egzorcystę jak ci się coś nie podoba!
 Każdy może robić co chce we własnym mieszkaniu. – rzuciłam utartą formułkę i już zamykałam drzwi, ale jędza zablokowała je swoim brązowym butem.
 Owszem, pod warunkiem, że nie będzie to przeszkadzało innym lokatorom! – ona się uczyła regulaminu na pamięć czy co?!
– My jakoś nic nie mówimy, gdy puszczasz swoje religijne radio na cały regulator, stara wiedźmo! – syknęłam.
 J-jak śmiesz! – Starucha z szoku aż się zapowietrzyła. – Jesteś naprawdę niewychowaną sierotą! A ja jestem głucha i mogę słuchać głośno radia!
– I za chwilę nie będzie miała nogi! – warknęłam już bardzo rozzłoszczona i kopnęłam drzwi.
   Krzyknęła krótko, ale niestety zdążyła zabrać nogę.
 Wezwę policję! – zagroziła.
 I tak nie przyjadą! – odparłam.
   Coś tam dalej się darła, ale miałam to już w nosie i po prostu wcisnęłam słuchawki do uszu.
 Mam nadzieję, że tlenu jej zabraknie i zejdzie. – mruknęłam do Haru.
 Takie jak ona to tak łatwo się nie dadzą. – odparła, robiąc origami z różnych kartek. Na stole stała już żyrafa, słonik i zebra.
 Niestety. – westchnęłam i oparłam się wygodniej o poduszkę.
   Ostatnio wszędzie zapanował spokój. Zero opętań, ataków Alter czy tajemniczych zniknięć.
Za spokojnie...To tylko cisza przed burzą. Wiem to.
– Jenn, ktoś znów puka. – akurat, gdy gitarzysta miał solówkę, odezwała się Harumi.
 Nie ma mnie, umarłam, rzuciłam się z mostu, poszłam na randkę. Nie mam teraz ochoty na żadne towarzyskie spotkania lub darcie się tej wiedźmy.
 Tylko ogarnę kto to.
   Zdjęłam jedną słuchawkę, nasłuchując.
– Czy jest u ciebie James?! – usłyszałam krzyk pustaka, Sierry.
 Nie, a tak swoją drogą to skąd wiesz, gdzie...  pytanie zamarło mi w gardle, gdy rzuciła się na mnie z dziką furią w oczach.
– Nie znosisz mnie, wiem. Ale błagam, jeśli wiesz, gdzie jest James, to mi powiedz! – jęknęła bezsilnie.  Obiecał, że za chwilę wróci! Poszedł tylko do sklepu! A nie ma go już od czterech godzin!
– Serio nie wiem. – Odsunęłam ją od siebie. Zwiesiła głowę i głośno pociągnęła nosem. – Nie pomyślałaś, że poszedł po coś jeszcze?
– Zadzwoniłby! – krzyknęła. – Jak on mógł mnie tak zostawić! – krzyknęła i potykając się o próg, wybiegła z mieszkania, ocierając łzy.
 Magowie? – mruknęła Harumi, opierając się o ścianę.
 Kto wie. Ten pustak potrafiłby nawet spanikować, gdyby jej ulubiony tusz do rzęs został wyprzedany. – powiedziałam.
   Usłyszałyśmy jeszcze trzask drzwi wejściowych, po czym zapanowała cisza.
 Mapy czekają! – upomniała mnie Artemis.
 Za co?! – jęknęłam i powędrowałam do kuchni.
   Im szybciej to odwalę, tym lepiej dla mojego zdrowia nerwowego...

****

 James! James! – krzyczała przeraźliwe Sierra, przebiegając różne znane i nieznane jej uliczki.             Nigdzie nie było ani śladu chłopaka.
   W końcu na skraju desperacji wyciągnęła telefon i wcisnęła numer Jamesa. Co z tego, że on zostawił komórkę w domu! Może tam jest i na nią czeka, zaniepokojony, że jej nie ma?
Ta myśl nieco podniosła ją na duchu.
   Czekała aż odbierze, drżąc z zimna w cienkiej jedwabnej bluzce, krótkiej spódniczce i balerinkach z białej skórki.
 Numer nie odpowiada. Proszę spróbować później. – zawiadomił ją głos automatycznej sekretarki.
Wtedy w dziewczynie coś pękło. Rzuciła telefonem o chodnik i zaczęła wściekle tupać nogą. Przechodnie niezbyt na nią zwracali uwagę.
 Ty kłamco! Mówiłeś, że mnie nie zostawisz! – krzyknęła, miętosząc beya w palcach. – Powiedz, Ice Warrior, czemu ten kretyn mnie opuścił?! P-przecież obiecał! – Z jej policzka spłynęło kilka łez.
Prawda była taka, że bała się samotności. Nie znosiła ludzi. Oni jej nie rozumieli i patrzyli złym okiem. Ale James był inny! Zawsze jej bronił i uśmiechał się do niej.
 Pamiętam, że gdy się poznaliśmy, to nazwałam go „plebsem”. – wyszeptała Sierra, gładząc srebrną powierzchnię beya. – Ale on mi wybaczył i był ze mną, mimo że tego nie chciałam...  głos jej się załamał.
   A teraz jest sama...Nikt jej nie pomoże...Bo wszyscy to takie same dupki...
 Coś się stało? – Starsza pani podeszła do niej z zatroskaną miną. – Wyglądasz na zmarzniętą. – Wyciągnęła rękę, by sprawdzić temperaturę Sierry.
 Nie dotykaj mnie, suko! – Blondynka odtrąciła jej rękę, przez co reklamówka z zakupami zachybotała i niektóre produkty wysypały się na chodnik.
 Przepraszam. – bąknęła zmieszana kobieta zaskoczona reakcją Sierry, po czym schyliła się, by zebrać zakupy.
   Dziewczyna zacisnęła pięści. Jak ona nienawidziła tych zakłamanych ludzi, tych ich fałszywych uśmiechów, współczucia...
– Nikt z was nie ma prawa mnie tykać! – wrzasnęła blondynka i popędziła przed siebie.
   Zatrzymała się dopiero, gdy poczuła kolkę. Oparła się o ścianę jakiegoś baru. Zimno przybierało na sile, a słońce powoli chowało się za chmurami. Zbliżał się wieczór.
 Muszę wrócić do domu. – stwierdziła Sierra, pocierając ramiona.
 Przepraszam, panienko, ale czy to ty szukasz Jamesa? – usłyszała i odwróciła się.
   Ujrzała wyższego i starszego od niej chłopaka w ciemnej kurtce. Miał niebieskie, rozczochrane włosy i seledynowe oczy.
 Wiesz, gdzie jest? – szepnęła. Skinął głową. – Jak się cieszę. – odetchnęła z ulgą.
 Chodźmy. – Wyciągnął do niej rękę i uśmiechnął się, ukazując białe zęby.
   Wtedy w głowie Sierry zapaliła się czerwona lampka. Ten gościu był niebezpieczny.
 Nie dotykaj mnie!
   Chłopak zaśmiał się krótko.
 Naprawdę jesteś wnerwiającym pustakiem. – stwierdził, po czym zacisnął rękę na jej ramieniu.
 Puszczaj, świnio! – rozkazała spanikowana Sierra.
– Rodzice nie uczyli, że nigdy nie rozmawia się z obcymi? – spytał Hideki, łapiąc ją za podbródek. – Nic się nie bój, zobaczysz swojego kochanego Jamesa. – Uśmiechnął się pogardliwie, widząc panikę w jej oczach i rozpaczliwe próby uwolnienia się.
   Nim zdążyła otworzyć usta, poczuła, jak prąd rozchodzi się po jej ciele, a podłoże ucieka spod stóp.
 James...

****

 Łapcie! – Hideki rzucił nieprzytomną dziewczynę do dwóch naukowców. Ci ją złapali i położyli na łóżku krytym białym prześcieradłem. – Okropnie naiwna i irytująca. Polecam zatyczki. – dodał jeszcze, po czym poszedł czerwonym korytarzem do części eksperymentalnej budynku.
   Ujrzał Yuki, która przez grubą szybę oglądała najnowszych opętanych.
   W niewielkim okrągłym pomieszczeniu było ich dwóch. Zataczali się i błądzili oszalałym wzrokiem po śnieżnobiałych ścianach. Oprócz tego w środku były jeszcze balkoniki, gdzie stali naukowcy i analizowali opętanych. Nagle jeden z nich wrzasnął, a z jego pleców wynurzyła się ciemna energia, która uformowała się w kształt szponów.
   Naukowcy wymienili zaciekawione spojrzenia i zaczęli wpisywać najnowsze odkrycia do komputera.
 Niezbyt przyjemny widok. – powiedziała Yuki, gdy Hideki do niej podszedł.
 Przecież nie musisz go oglądać. – zauważył.
   Nie usłyszał jej odpowiedzi, bo opętani nagle zaczęli wyć, a mroczna moc wymykać spod kontroli. Cały pokój pochłonęła czarna mgła. Gdy opadła, dwaj bleyderzy leżeli i oddychali ciężko.
 Co się teraz stanie? – szepnęła Yuki, widząc kilku naukowców, którzy w towarzystwie magów zeszli z balkoników.
 Zobaczysz.
   W najbardziej nabrzmiałe żyły opętanych zostały wbite spore strzykawki. Tłok (nie jestem pewna, jakby co to poprawcie xd) wypełnił się płynną mroczną mocą.
– Przecież to nie ma sensu. Po co znów pobierać tą energię?
 To już nie jest zwykła Mroczna Moc – Hideki zarzucił ręce na kark. – Teraz jest ulepszona o ludzką duszę i krew. Nie ma jeszcze oficjalnej nazwy, więc nazywamy ją Mroczną Energią. 
 Rozumiem...

****

   Nil westchnął podirytowany, kiedy Ginga po raz piąty zaczął się nerwowo przechadzać po pokoju. Chris siedział cicho zatopiony we własnych myślach, a Masamune kopał w ścianę i krzyczał coś, ale żaden z porywaczy nie był chętny odpowiedzieć.
 Gdybym tylko miał Pegasisa. – mruknął smętnie rudy.
 Ale nie masz i przestań jęczeć! – warknął nagle Nil. Miał już po kokardę słuchania lamentów Hagane i krzyków Masamune. – Musimy się stąd jakoś wydostać, a wy zachowujecie się jak babcie w kościele!
 Ale co mamy zrobić? To nie są ludzie! – jęknął Masamune. – Oddawajcie mojego beya! – wydarł się do drzwi.
   Nairu przejechał ręką po twarzy. On i Chris muszą jakoś ogarnąć dwóch członków Gan Gan Galaxy. Inaczej czarno widział próbę jakiejkolwiek ucieczki.
– No to co? – syknął. – Masz zamiar tak się drzeć, aż nas sprzątną?! I trudno, że to nie ludzie! – uprzedził chłopaka. – Albo coś zrobimy, albo skończymy w piachu!
– Nil dobrze mówi. – odezwał się Chris, odrywając zamyślony wzrok od sufitu. – Nie mamy czasu na użalanie się. Ci goście – Głową wskazał na głośnik. – planują coś niebezpiecznego.
 Proszę, proszę wreszcie nieco ożyliście, panowie. – z głośnika popłynął lekko zachrypnięty głos. – Już się bałem, że się poddaliście!
 Odda...  zaczął Masamune, ale Nil szturchnął go łokciem, by się zamknął.
 Możesz w końcu nam zdradzić czego tak naprawdę chcesz? – spytał Egipcjanin.
 Już wam mówiłem. Jesteście tylko pionkami w tej grze. – odparł mężczyzna. – Chociaż kto wie, później możecie stać się fundamentem!
–  Fundamentem czego? – zapytał Chris.
 Mojego największego dzieła!
 Brzmi zupełnie jak Jack. – mruknął Ginga.
 Wiecie co, panowie? Żal mi was. Zostaliście wplątani w grę, przez to że zaufaliście złej osobie.
- Znowu masz zamiar zrobić monolog jakie to demony i sama Jenny są złe? – ziewnął Nil. – Znudziło mi się to po około 3 razie.
 Naprawdę myślisz, mój drogi, że ona nie ma ludzkiej krwi na rękach? – Mężczyzna roześmiał się, po czym zakaszlał. – Nic nie jest takie, jakie się wydaje. Wszystko jest iluzją, kłamstwem. A ludzie dają się na to nabrać. Wiesz czemu? Bo podświadomie pragnę miłości, zrozumienia, akceptacji. I dają się wciągnąć w najgorsze pułapki.
   Nil milczał kamiennie, więc mężczyzna też zamilkł.
 Powodzenia w ucieczce, panowie. – rzucił na pożegnanie. – Wątpię, że jej dożyjecie.
   Po tych słowach zapadła chwilowa cisza, którą przerwał Chris.
 O co w tym wszystkim chodzi?
   Każdemu to pytanie chodziło po głowie. Niestety nie znali odpowiedzi.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Sobota była moim piątkiem 13 -.- Dlatego leżę pod ciepłym kocykiem i nie prowokuje losu xD To już 40 rozdziałów i połowa historii *.* Szybko zleciało xD W tym poście było dużo Sierry i reszty a mało Jenn xD Ale to dosłownie jest "cisza przed burzą" hyhyhyhy
Izumi: Bunkier?
Reszta: Bunkier.
Ja: -.-
Do zobaczenia ^^






22 komentarze:

  1. Ja: *krąży z jednego kąta pokoju do drugiego*
    Hiromi: Yun, jeśli będziesz przejmować się tak każdym sprawdzianem, to w końcu się załamiesz.
    Ja: Ja się wcale nie przejmuję. A załamałam się już dawno.
    Aaron: Ta rozbrajająca szczerość.
    Ja: Cicho siedź. -.-
    Shizuka: Na co, tym kolesiom rozchwiana emocjonalnie Sierra, w dodatku po przejściach?
    Kaosu: Może lepiej nie pytać.
    Aaron: Pewne jest, że coś w najbliższych rozdziałach im łupnie.
    Kaosu: Znaczy się schron przygotować?
    Aaron: Jeśli nie masz nic innego do roboty, to pewnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Dokładnie...połowa i tak się w życiu nie przyda xD
      Jenny: Głównie taka fizyka, z której jesteś wybitnie tępa, co?
      Ja: Aj siedź cicho, chemia lepsza
      Jenny: Ich się Shizu pytaj, w końcu to oni są mistrzami zbrodni
      Ktoś: Mamy swoje pionki
      Jenny: *ledwo powstrzymuje się od rozbicia mu głowy*
      Harumi: Schron to się robi gdy Izu ma zapałki
      Izumi: To nie spalam patelnie jak Keith -.-
      Yuka: Tylko kuwety i moją biedna Sakure
      Izumi: Ty raczej sb faceta szukaj, a nie -.-

      Usuń
    2. Ja: Połowę to się zapomni już po kilku miesiącach. x) To ... aż trochę przykre.
      Hiromi: Wciąż nie mam pojęcia do czego mogą się przydać logarytmy.
      Aaron: Żeby sobie coś obliczyć, jak jest nudno.
      Shizuka: U nas schron jest od czasu, kiedy Kaosu spalił wszystkie korki, a w dodatku połowę miasta prądu pozbawił.
      Kaosu: Ale to ty podpaliłaś kilka budynków goniąc za youkai. A tak właściwie po części uciekając.
      Shizuka: Jakbyście wcześniej dotarli, to nic by się takiego nie stało. -.-
      Aaron: Wspaniałe wspomnienia.
      Hiromi: Taa... Ludzie myśleli, że apokalipsa nadeszła.
      Aaron: Albo zmasowany atak hakerów i innych takich.

      Usuń
    3. Jenny: Dlatego my nasze operacje wykonujemy w Piekle. Bo na Ziemi to zaraz się przypierdolą, że ranni, że szkody, że odszkodowania. Szkoda gadać
      Ja: *dalej ucieka przed Acem* Spokój!
      Izumi: Uuu kabelek
      Harumi: Nie rusz....
      JEB!
      Patrick: No i instalacje wodna wyjebało. Brawo, rudy
      Izumi: Do usług
      *słysząc wrzaski staruchy*
      Jenny: Pat, śpię u ciebie >.>
      Izu&Haru: My też
      Patrick: Jak zwykle. Powinien za to kasę brać.
      Jenny: Dobra, nie jojcz tylko idziemy, bo za chwilę będzie bal

      Usuń
  2. Po pierwsze Stronger faina nuta. A tak btw to przeczytałam!
    Lilka: Jak ja bym do sąsiadki mówiła to co mam na myśli to już bym siedziała w poprawczaku abo w psychiatryku. A Haru sprawa jest. Strzel we mnie z tej przytulanki :D
    Jack: Mówiłem, że nawiedzona-_-
    Ja: Rozdział ciekawy bo napisany trochę z innej strony nisz zazwyczaj.
    Lilka:*nie będzie się wypowiadać na temat:,,Bo kiedy opuszcza cię przyjaciele" tylko przejdzie do sedna* Słuchaj Sierra mogę zobaczyć tego twojego beya?
    Jack:Jak grzecznie.
    Lilka: Jeszcze jestem spokojna. Poza tym ja nie wiem Hideki co ty tam robisz szczerze powiedziawszy i mało mnie to już obchodzi, ale chodź raz zrobiłeś coś ogarniętego.
    Jack:*klasyczna poza myśliciela* Hy. Mroczna Energią version 2 tak? Hy.
    Lilka: Też masz wrażenie, że jakby to było całe po Angielsku to by lepiej brzmiało? O.O
    Jack:...Nie nad tym myślę.
    Ja: Mamy coś do załatwienia więc się zwijamy. Czy ktoś chce coś jeszcze powiedzieć?
    Lilka: Nil nie umieraj tam bo się zezłoszczę, ty James też bo blondi zacznie piszczeć jak wariatka a tego moje uszy nie zniosą, Chrisa nie znam to możesz zdychać i Masamune masz żyć bo jesteś trochę psychiczny jak ja, a takich ludzi trzeba.
    Jack: Nie powiedziałbym, że potrzebujemy takiego Masogówna więcej.
    Lilka: Proszę państwa pierwszy dorosły.
    Jack: Z pewnością bardziej niż ty.
    To czekamy na nexta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harumi: *żując gumę, wyciąga MP5 i celuje w Lilę* Na 100%?
      Ja: Teraz tak będę leciała z perspektywami ^^
      Jenny: Alter też? *zatrzymuje nóż, który miał jej się wbić w oko* Pierdolę, przestań się zachowywać jakbyś miała rodzić!
      Sierra: *siedzi skulona w kącie i tylko pcha nogą beya*
      Jenny: A jej co?
      Ja: Bo ja ci wiem. Zachowuje się jak...Spectra bez wina
      Spectra: Odwal się dobra?
      Ja: Wypad stąd, bo cię w kawałkach wyniosą >.>
      Nil: *zastanawia się czy nie udusić poduszką Gingi*
      Jenny: A ten koleś myślał, że najgorsze będzie porwanie, a tu proszę niespodzianka. Ruda menda go przebiła
      Ktoś: A może to przewidziałem?
      Jenny: A może wreszcie się powiesisz razem z tą jędzą?
      Mitsuki: No chyba, że blondi zginie pierwsza *ma tej swój chory uśmieszek*
      Jenny: Jak raz mówisz do rzeczy
      Chris: Nie no spoko.
      ja: Dark force ver 2...Hmmm *zaczyna te swoje rozważania*

      Usuń
    2. Lilak:Jak chcesz.*unosi tylko brew coś prychając i podnosi beya, a kiedy już się przyjrzy i stwierdzi, że to nie tan co go szuka odkłada obok Sierry* Weź się dziecko ogarnij.
      Virgo: Ktoś tu nie ładnie traktuje swojego beya.
      Lilka: Spokojnie ty będziesz miała gorzej.
      Virgo:Dobrze wiem, że żartujesz....chyba.
      "Nil: *zastanawia się czy nie udusić poduszką Gingi*"
      Lilka:Wiem o czym myślisz Nil, ale ogarnij się gdzie twoje opanowanie?
      Jack:Z tymi trzema w jednym pokoju ty chcesz być opanowana?
      Lilka:....Dobra nie było tematu.
      "Ktoś: A może to przewidziałem?"
      Lilka: Nie wiem kiom jest ktoś, ale mnie zainteresował.
      Jack: Serio? Ja mam swoje tezy.
      Lilka:Brawo ty.
      "Chris: Nie no spoko."
      Lilka: Ja mówię, że możesz zdychać, a ty mi na to, że spoko?...Nie no gość jest bardziej popierdolony niż wygląda.
      Jack: Najwidoczniej nie wszyscy biorą cię na poważnie.
      Lilka: Kiedy ja jestem całkowicie poważną osobą.
      Jack:Taa. Bardzo.

      Usuń
    3. Jenny: Oczywiście
      Harumi: *ciągle z pistoletem opiera rękę o oparcie fotela*
      Izumi: Tylko w podłogę nie strzel, bo dywan nowy
      Jenny: Tam nie ma dywanu...
      Izumi: Okradli mnie!
      Harumi: Tu NIGDY nie było dywanu
      Sierra: *dalej tak siedzi i patrzy na wszystkich pustym wzrokiem*
      Alice: James, twój pustak się wyłączył
      Jenny: Chomik nie daje rady xD
      Ktoś: Wątpię czy byś mnie polubiła
      Jenny: No zagadka czemu

      Usuń
    4. Lilka:Dawaj, dawaj. O niewidzialny dywan się nie martw.
      "Sierra: *dalej tak siedzi i patrzy na wszystkich pustym wzrokiem*
      Alice: James, twój pustak się wyłączył
      Jenny: Chomik nie daje rady xD"
      Ja & Ziggurat: Hahahahah! Chomiki! Hhahahah!
      Jack: Idioci-_-
      Ja: Ej!
      Jack:*odkasłuje i z czarującym uśmiechem przyklęka obok Sierry*Czy mugłbym w czymś pomóc?
      "Ktoś: Wątpię czy byś mnie polubiła"
      Lilak:A powinnam?
      Jack:Dogadujesz się z wrogiem swojej BFF?
      Lilka: Ja się nie dogaduję ja rozmawiam.
      Jack: Oooo no proszę Jenny ktoś cię zdradza.
      Lilka: Akurat ona ci uwierzy w te kłamstwa.
      Jack:*czarujący uśmiech* Czyt te oczy mogą kłamać? :)
      Lilka: Oj tak.

      Usuń
    5. Jenny: *daje Jackowi prztyczka* Akurat tym z ślicznymi oczkami się nigdy nie ufa ^^
      Harumi: *strzela kilka razy i ciągle czytając książkę*
      Sierra: *unosi nieco głowę, po czym znów ją spuszcza i się wyłącza*
      Jenny: Zasilanie padło, próbuj kiedy indziej Jack
      Ktoś: Cóż posiadasz destrukcyjną moc i kompas, który bardzo mi się przyda
      Jenny: Liczę, że ta gruźlica cię wykończy. A jak nie, to jej pomogę
      Ktoś: Prymitywna i niewychowana jak zawsze
      Jenny: Poczekaj aż zacznie mnie to ruszać

      Usuń
    6. Lilka:*krzyżuje przed sobą ręce zamykając oczy i krzywiąc. Obrywa wszystkimi trzema pociskami. Kurz opada i widać tylko żarzący się na złoto kompas*Żyję?
      Jack: Niestety.
      Lilka:To nieźle.
      "Jenny: *daje Jackowi prztyczka* Akurat tym z ślicznymi oczkami się nigdy nie ufa ^^"
      Jack: Ranisz. Przecież ja jestem wychowany na gentelmana nigdy nie okłamałbym kobiety.
      Lilka:Hahahhaha! Jasne! Hahahha! Ale kit! Hahha!
      Jack: Widocznie tu już nie pomogę bo jej serce należy do kogo innego.
      Lilka: Ależ poetycko milordzie
      *patrzą na siebie i wybuchają śmiechem*
      "Ktoś: Cóż posiadasz destrukcyjną moc i kompas, który bardzo mi się przyda"
      Lilka: No bez żartów. Ludzie mnie chcę bo mam kompas, a nie ze względu na moją osobę. No bezczelność! Nie dostaniesz kompas.
      Zmora: O co chodzi?
      Lilka: O ten tramwaj co nie chodzi. Co cię tak zamuliło?
      Zmora: Nie ważne.

      Usuń
    7. Ktoś: Ludzie nie są zbyt użyteczni
      Ja: Mam cię zabić? -.-
      Ktoś: Nie mówię rzecz jasna o tobie moja droga
      Ja: No jasne, jasne
      Jenny: Moje serce należy do kakao ^^ *wybucha śmiechem i zerka na Zmore* Patrzcie jaka osobistość zawitała >.>

      Usuń
    8. Lilka: Daj se siana specjalnie chcesz, żeby cię nie lubić U^U Wiem bo sama tak robię.
      Ja:Angel nie zabijaj postaci ja jedną uśmierciłam i mam wyrzuty.....a znów się szykuje śmierć.
      Jack:Ty spoilerze.
      Ja: U-U
      Lilka: Kruk to zło.
      "Jenny: Moje serce należy do kakao ^^ *wybucha śmiechem i zerka na Zmore* Patrzcie jaka osobistość zawitała >.>"
      Lilka: A moje do Sebastiana :,( i do słodyczy.
      Jack: Japr U.U
      Zmora: Najlepsza.
      Lilka: No chyba nie.

      Usuń
    9. Jenny: Moje jeszcze do kilku innych rzeczy, ale mniejsza
      Ja: Nieładnie nazywać chłopaka rzeczą
      Jenny: Ty się chyba uczyć miałaś -.-
      Harumi: Angel i wyrzuty...niearealne, ona już trochę uśmierciła
      Ja: Tyle, że nie u was..jeszcze ^^
      Jenny: I się cieszy
      Ktoś: Przekonasz się szybko, moja droga, że mam swoje powody by takim być
      Jenny: *puka się palcem w czoło*
      Izumi: *przechodzi obojętnie koło Zmory i wyskakuje przez balkon*

      Usuń
    10. Lilka: Nie nazwałam chłopaka rzeczą.
      Ja: A ja nie lubię bo mi się smutno robi :(
      Lilka: Srutututu kłamca! Jak mogłaś uśmiercić Ilosa! NO JAK!?
      Jack: Znów się uruchamia-_-
      Ja:No.
      "Ktoś: Przekonasz się szybko, moja droga, że mam swoje powody by takim być"
      Lilka: Każdy ma jakieś powody by coś robić inaczej by tego nie robił. To logiczne, ale pytanie jest z jakiego powodu to robisz i poco?
      Jack: Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
      Lilka: Już tam byłam...po za tym ty nie jesteś lepszy gówniarzu :)
      Jack: Wiedźma.
      Zmora:*patrzy na Izumiego* Jakby tak się obił na kostce...wyglądało by top ślicznie.
      Jack:*po przeczytaniu tego koma z czegoś się cieszy ale kto wie z czego*

      Usuń
    11. Ja: Nie mówię i tobie Lilka *zły uśmiech*
      Jenny: *ciągle się śmieje z Izumiego* Jack, nie wiedziałam, że w starszych gustujesz xD
      Izumi: Mnie się łatwo nie da coś zrobić
      Jenny: To tylko Haru
      Ktoś: Dowiecie się....całej prawdy
      Jenny: To jest rak mózgu
      Kyoya: Twój

      Usuń
    12. Lilka: Acha. Do Jenny? O kim on jest?
      "Jenny: *ciągle się śmieje z Izumiego* Jack, nie wiedziałam, że w starszych gustujesz xD"
      Lilka: Przecież to już od dawna wiadomo.
      Jack: Kobiety są jak wino.
      Lilka: Ale to wino nie jest dla dzieci.
      "Ktoś: Dowiecie się....całej prawdy"
      Lilka: Świetnie poczekam i się dowiem.
      Jack: Tak poczekamy i wysnujemy resztę podejrzeń.
      Lilka: Kruk twój szatan się budzi.
      Ja: Jack idź spać.
      Jack: A ty się miałaś uczyć na ang.
      Ja: Przerwę sobie zrobiłam.
      Lilka: Czarno widzę tą kartkówkę.
      Jack: Bo ty jesteś czarna.
      Lilka: A ty biały.
      Ja:Wy oboje jesteście biali.

      Usuń
    13. Jenny: Nie słuchajcie Angel. Ona świruje
      Ja: *ma wielkie oczy* Jutro fiza...fiza..fiza...
      Patrick: Wdech i wydech, wdech i wydech
      Jenny: Oj, Jack ty nasz alwaro. Niestety Alex cię uprzedził
      Izumi: Już wolałbym tego gówniarza, niż synka Dojiego
      Alice: Ale jakby co to Harumi sobie da radę
      Izumi: To wiem. Ale mojej siostrze nie łamię się serca
      Jenny: *psika sobie śmietaną w sprayu do buzi*
      Yuka: Zdrowe odżywianie przede wszystkim
      Jenny: Dokładnie xD

      Usuń
    14. Ja: Jeszcze tylko piątek i długi weekend wolnego. Tak!
      Jack: Jestem boski jak posąg Dawida nie ma co się martwić o niedobór płci przeciwnej. Izuzu nie pękaj ona jeszcze przejrzy na oczy i go wystawi do wiatru.
      Lilka: On ma na imię Izunmi-_-
      Jack:Jak zwał tak zwał.
      Lilka: Jenny kocham cię! Serio. Kocham cię! I wyjdź za mnie tylko choć tu z tą śmietaną ma biszkopty!
      Jack: Tylko słodycze im w głowie. Ale w końcu dziewczyny są jak słodycze co nie?
      Lilak: To w końcu wino czy słodycze? He?
      Jack: I to i to.

      Usuń
    15. Jenny: *wyszczerza zęby i siada koło Lili* Masz, kochanie xD *daje jej spray*
      Ja: *blada i ledwo kontaktuje* Tak...wreszcie się wyśpię xD
      Izumi: Ja to wiem, ale nie chce mi się czekać -.-
      Patrick: Angel i jej "nauka"
      *scenka*
      Angel: Zobaczymy co tam było z niemca *otwiera książkę*
      *10 minut później*
      Angel: *śpi połowa ciała na kanapie a drugą na podłodze*
      *koniec*
      Patrick: I ty masz iść na konkurs ;-;
      Ja: Hyhyhy ^^

      Usuń
    16. Lilak:*wyciska śmietana na biszkopta*Ależ dziękuję misiaczku XD
      Ja: Ja też się wyśpię :D Matko konkurs z Niemca? Ja mogła bym się uczyć w tym roku Niemieckiego ale wybrałam dalej Rosyjski bo stwierdziłam ze na tym terenie już jestem trochę ogarnięta.
      Jack: Kruk podobnie uczy się Rosyjskiego.

      Usuń
    17. Ja: rok temu już byłam na jednym xD Przedstawienie po niemiecku xDD
      Patrick: I ten pięknie namalowany ryj świni
      Ja: Wracają wspomnienia xD I te domy
      Jenny: I to jest idealne małżeństwo xD *macha ciacha w śmietanie*
      Harumi: A potem marudzisz, że będziesz gruba
      Jenny: To nie ja a Yuka, bo się ta medna mała rusza *dostaje pędzlem w nos i ma na nim różową kropkę*
      Yuka:a latanie po schodach na 6 piętro po schodach to co?
      Jenny: Ale weź nie przesadzaj, bo jeszcze się uszkodzisz xD

      Usuń