piątek, 28 października 2016

Rozdział 41: Tym sposobem diabelski kot pokonał agenta WBBA...

   Yuki sięgnęła po filiżankę wyśmienitej, czarnej herbaty, gdy poczuła ostry ból w ręce.
 Coś się stało, Yuki – chan? – spytała Rin, patrząc na nią znad książki.
 Nic. – wysiliła się na mały uśmiech i szybko sięgnęła po herbatę.
   Nie chciała martwić Rin, której powiedziała, że demony nic jej zrobiły, ale to było kłamstwo. Miała długą ranę biegnącą od łopatki w dół pleców.
   Demony naprawdę są okrutne...Kto wie, co by się wydarzyło, gdyby Fumio – san po nich nie przyszedł.
   Chociaż....
– Matulu, Akio, rodzice cię nie uczyli, że do kobiet z szacunkiem? – warknął chłopak nazywany Kaito i odepchnął strażnika, który wiązanką magii zranił Yuki.
 Ale to wróg. – bąknął Akio.
 I ciul mnie to! Mamy ich przesłuchać, a nie torturować. – syknął Kaito, po czym  zatamował krwawienie na ramieniu dziewczyny. – Sorki za tego bałwana. – rzucił półgębkiem.
   Tak, ten chłopak był całkiem miły. Ale wiedziała, że dla Hidekiego nie byli tacy uprzejmi.
 Bo każda rasa ma swoje cechy, a do demonów należy okrucieństwo. – wymamrotała odruchowo formułkę, która mówiła Rin.
– Plan Pana był naprawdę genialny, prawda? – spytała kobieta, nie słysząc jej słów.
 Och, dziękuje, moja droga Rin. – Zza krzewów wyszedł mężczyzna w czarnym płaszczu. Miał białe, lekko pokręcone włosy i zielone oczy. Siatka zmarszczek wokół oczu i ust świadczyła, że lata młodości ma już dawno za sobą.
 Hiroshi – sama! – Yuki i Rin zerwały się na równe nogi. – Witaj z powrotem!
   Mężczyzna zakaszlał kilka razy i machnął ręką, mówiąc, by usiadły.
 Czas na kolejny ruch. – rzekł, siadł na ogrodowym krześle i zaklaskał kilka razy.
   Natychmiast pojawiła się przed nim szachownica z kompletem szachów. Yuki przyjrzała im się bliżej i ze zdumieniem stwierdziła, że czarny komplet to wyrzeźbione demony ze skrzydłami i rubinami w formie oczu, a białe to magowie, którzy mieli magiczne kręgi pod stopami, a szmaragdy błyszczały w ich oczodołach.
 Niezwykle kunsztowna robota, prawda? – stwierdził Hiroshi, biorąc do ręki maga w zbroi. – Nieważne ile razy na nie patrzę, tak samo zapiera mi dech w piersiach. – uśmiechnął się ciepło do Yuki.
   Dziewczyna już chciała odwzajemnić uśmiech, gdy spojrzała na jego oczy i zamarła. Wzrok miał chłodny i bezlitosny.
 Wracając do mojego planu, to jak już mówiłem setki razy, iluzja jest największą magią. – Odłożył figurę i złapał za czarnego króla. – Niestety nieco się przeliczyłem i demony już zapewne odkryły, że Fumio u nich jest i was uwolnił.
 A w nasze miejsca wstawił marionetki Rin – san? – wyrwało się Yuki, zanim zdołała się ugryźć w język.
   Na szczęście nie wybiła z rytmu Hiroshiego, który tylko kiwnął głową i kontynuował.
 Zapomniałem, że szanowna małżonka Victora Tsukiwy wyczuwa wszelkie zmiany magii i musiała wyczuć Fumio. W takim razie – Uderzył podobizną władcy demonów w pionek przedstawiający Fumio i zwalił go z szachownicy. – muszę go poświęcić.
   Rin nawet nie drgnęła, ale Yuki poczuła jak zasycha jej w gardle, a żołądek wykonuje obrót o 360 stopni.
   Fumio, który im pomógł z narażeniem życia, ma umrzeć? Dlaczego? Czemu?!
   Zacisnęła dłonie na białej sukni i starała się opanować emocje, ale nie umiała. To było tak rażąco okrutne i niesprawiedliwe, że miała ochotę krzyczeć.
 Och, to już 16? Muszę się zbierać. Do widzenia moje drogie i miłej herbatki. – Hiroshi skłonił się lekko i odszedł, a za nim podążył służący z szachownicą.
   Rin poczekała, aż zniknie za gęstwiną drzew i zerknęła na dziewczynę. Yuki siedziała z zaciśniętymi pięściami i przygryzioną wargą. Kobieta złapała ją za dłoń i lekko ścisnęła.
 Czasami trzeba kogoś poświęcić by iść dalej. – szepnęła spokojnym tonem. – Ale nie martw się. Nie pozwolę, by coś ci się stało.
   Yuki kiwnęła tylko głową, ciągle wpatrując się w czubki botków. Przecież Hiroshi obiecał, że wspólnie dojdą do ich celu. Razem! A tymczasem skazał Fumiego na pewną śmierć w pałacu wroga.
   Może i demony bywają bezlitosne. Ale to już na pewno nie jest ich cecha charakterystyczna...

****

– Victor – sama! Melduję, że zatrzymany nie odpowiada na pytania. – zakomunikował jeden ze strażników.
   Tsukiwa odłożył papiery na blat biurka i prychnął z nutką rozbawienia.
– W takim razie nie będziemy się patyczkować. Kimiko, mogłabyś? – zwrócił się do żony, która siedziała w fotelu i spokojnie pisała.
   Kobieta wstała i powolnym krokiem opuściła gabinet.
 Tylko nie przesadź, dobrze? Jeszcze przyda nam się żywy. – powiedział na pożegnanie.
 Postaram się. – szepnęła Kimiko. W jej oczach zapłonęły ogniki ekscytacji. – Od dawna tego nie robiłam. – Zakryła rękawem kimona okrutny uśmiech.
   Kilkanaście minut później  z kazamatów dobiegł wrzask przepełniony trwogą i chęcią ucieczki.
 Proszę, przestań! Ukróć to!
   A potem kolejny wrzask. Kolejny, kolejny i kolejny.
   Victor przejechał ręką po twarzy i sięgnął po telefon.
 Analiza gotowa? – spytał bez żadnych wstępów.
 Będzie jutro popołudniu.
 Czekam. – rozłączył się i oparł policzek o rękę.
   Wrzask urwał się gwałtownie i zapadła głucha cisza. Tsukiwa poczekał jeszcze chwilę, ale nie usłyszał już niczego.
 Padł. – powiedziała Kimiko, pojawiając się w pokoju. – I milczał jak zaklęty.
– Idiota. – stwierdził Victor. – Nieważne czy będzie milczał czy też mówił. My i tak znajdziemy magów. A swoim uporem tylko przysparza sobie bólu.
 I mówił, że na pewno po niego przyjdą. – dodała kobieta.
   Victor prychnął z pogardą.
 On jest już zbitym pionkiem. Nikt po niego nie przyjdzie.

****

   Włożyłam sobie ostatni kawałek sushi do buzi i rozkoszowałam się jego smakiem. Potem odłożyłam pałeczki i z westchnieniem pełnym radości poklepałam się po brzuchu.
   Chieko podeszła do mnie i sprzątnęła ze stołu. Była jedną z kelnerek w barze i moją niezłą koleżanką. Zazwyczaj gdy przychodziłam, brała przerwę i siedziałyśmy we dwie przy stoliku pod oknem.
– Zaraz wrócę. – rzuciła przez ramię, niosąc chwiejący się stos naczyń. Nogą otworzyła sobie kuchenne drzwi i wparowała do środka.
   Tymczasem dopiłam sok i oparłam głowę o zimną szybę. Ciągłe, nieznośne uczucie, że coś ma się wydarzyć, ale nie wiadomo co, dręczyło mnie przez cały dzień i powoli doprowadzało do szału.
 Wyglądasz gorzej od żula. – rąbnęła prosto z mostu, klapnęła na krzesło, po czym rozpuściła włosy.
   Zerknęłam na swoje odbicie. Może nie prezentowałam się jak jakaś modelka, ale bywało gorzej. Chociaż...miałam we włosach ołówki, a moja bluzka była cała z farby.
  To przynajmniej wyjaśnia czemu tak wielu ludzi gapiło się na mnie jak na kretynkę.
 Nie ma to jak dobry komplement. – mruknęłam, wyjmując ołówki.
 Rany, moje nogi! – Chieko  jęknęła i przeciągnęła się, aż jej kości strzyknęły.
 Reumatyzm w tak młodym wieku? – zadrwiłam.
 Ja przynajmniej...  urwała i nachyliła się konspiracyjnie. – Widzisz te dwa ciacha siedzące dwa stoliki dalej?
   Zerknęłam do tyłu i ujrzałam chłopaka o jasnych włosach i zielonych oczach, a obok niego siedział blondyn o brązowych tęczówkach. Również się na nas patrzyli.
 Nic specjalnego. – szepnęłam do Chieko i obróciłam głowę.
 Oślepłaś!? Mają takie przystojne twarze, wspaniałe rysy i wyglądają na umięśnionych! Może to jacyś agenci? – rozmarzyła się.
   Na wzmiankę o agentach drgnęłam. W sumie, ja ich gdzieś widziałam. Już wiem! W WBBA prawie zepchnęłam jednego z nich ze schodów. Chyba właśnie tego blondyna.
   Wtopa.
   Wygrzebałam telefon i wystukałam sms do Yuki:
„Oczywiście masz ochotę wpuścić do baru sushi swojego diabelskiego kota? ^^”
   Odłożyłam komórkę, ale widząc, że Chieko ciągle buja w marzeniach o księciu na białym koniu, „przypadkiem” zrzuciłam ołówki na podłogę i schyliłam się by je podnieść. Dwójka agentów WBBA ciągle kątem oka mnie obserwowała. Wstydzą się czy co? Niektórzy ich koledzy po fachu (Tak, Tsubasa mówię o tobie!) raczej robili takie z buta wjeżdżam i pozamiatane. Widać nowi i niedoświadczeni.
   O, czyli nie znają sztuczki na kota szatana!
   Ding!
   Zerknęłam na wyświetlacz:
Yuka =^.^=: Sakura nie jest diabelskim kotem!
   Taa, wcale. Tylko lubi drapać wszystkich po twarzy i syczeć jak wąż -.-
Yuka =^.^=: Ale sztuczka może być. Czekaj, za chwilę będę.
   Uśmiechnęłam się pod nosem i schowałam telefon do kieszeni. To się nieśmiali zdziwią!
 A ty miałaś kiedyś chłopaka? – spytała nagle Chieko.
 Nope.
 Serio? Ja myślałam, że miałaś co najmniej czterech lub pięciu!
 Jakoś mnie to nie interesuje.
 Miłość tylko do spania, słodyczy i przyjaciół?
 Dokładnie.
 Coś jesteś nie w humorze, Jenn. – jęknęła dziewczyna i zerknęła na zegarek. – Przerwa mi się kończy! Szlag! – Zerwała się, ubrała czarny fartuch z logiem baru i związała czarne włosy z niebieskimi końcówkami w koka.
   Wtedy dostrzegłam Yuka po drugiej stronie ulicy. Trzymała w objęciach tą swoją puchatą białą kotkę Sakurę. Podeszła do drzwi baru, odłożyła zwierzę i cicho szepnęła jej do ucha, co ma zrobić. Sakura zrobiła znudzoną minę, ale bez protestów weszła do środka.
   Na początku, oczywiście, niewinnie. Połasiła się do nóg agentów i miauknęła rozbrajająco.
 Dobry kotek. – Blondyn nachylił się by ją pogłaskać. – Zgubiłaś właściciela?
   Wtedy z uroczej puszystej kuleczki na łapkach zrobił się potwór.
 Zabierzcie tego kotaa! – wydarł się chłopak, gdy Sakura wbiła mu pazury w rękę i zaczęła dosłownie syczeć.
   Spokojnie wstałam i wykorzystując zamieszanie wyszłam. Zauważyłam oskarżycielski wzrok właściciela baru, Takumiego.
– Gomen, Takumi – san. Kiedyś ci się odpłacę – obiecałam.
   Kiedy wyszłam z baru, kotka właśnie zeskakiwała z twarzy blondyna. Następnie spokojnie oblizała łapy i wyszła, dumnie machając ogonem.
   Tym sposobem diabelski kot pokonał agenta WBBA...
– Co to za jedni? – spytała Yuka, gdy znalazłyśmy się daleko od miejsca akcji.
 WBBA. – odparłam. – Jakim cudem ona cię tak lubi, a reszty świata nienawidzi? – zdziwiłam się, widząc, jak Sakura spokojnie mruczy w ramionach mojej przyjaciółki.
– To tylko kwestia zaufania. – Yuka wzruszyła ramionami. – Wiesz, została porzucona jako kocię i stała się dzika. Teraz już jest inna. – Pogłaskała Sakurę.
 Uwaga! – Odepchnęłam Yukę i wystrzeliłam beya.
   Artemis odparła atak przeciwnika o wyglądzie średniowiecznego rycerza.
 Jak na kogoś tak poszukiwanego powinnaś być bardziej ostrożna. – powiedział chłopak o białych włosach, wyłaniając się z chmury pyłu.
 Powiedział ten, którego powalił zwykły kot. – odparłam z jadowitym uśmiechem. – Artemis, księżycowy topór!
– Miecz odwagi!
   Beye starły się i wytworzyły mocną falę uderzeniową. Miko obróciła się na pięcie i zaatakowała jeszcze raz, wybijając przeciwnika pod stopy agenta.
 Słabiutko!
   Ten jednak tylko uśmiechnął się. W powietrzu zaroiło się od beyi, a wszędzie rozległy się okrzyki „ Let it rip!”
   Więc taki mają plan.
 Krzyk nocy!
   Artemis zapłonęła czarnym ogniem, który skomulował się w jej rękach, po czym wystrzeliła pociski we wrogie beye.
   Wytworzyła się kolejna chmura pyłu, która zakryła całą ulicę i okoliczne budynki. Czułam, że bleyderzy WBBA są tuż przede mną.
– Chyba czas się ich pozbyć, nie? – stwierdziła Artemis, zarzucając topór na ramię.
 Kolczaste uderzenie!
– Taniec wiatru!
   Wokół Artemis zaczęła się pojawiać fioletowo – czarna aura, która z każdą chwilą rosła. Uniosła topór i uderzyła w chodnik. Pojawiły się purpurowe podmuchy energii, które zmiotły nacierające beye.
 Chyba nie umieją rozmawiać telepatycznie. – powiedziała z pogardą miko w moich myślach. – Żenada.
 Co ja ci poradzę? – odparłam i wykręciłam rękę jednemu bleyderowi, który przedarł się przez pył i kurz. Z dłoni wypadł mu paralizator. Zgniotłam go glanem, a chłopaka wysłałam na najbliższą ścianę.
   Artemis odparła następny atak i oparła się o topór ze znudzoną miną, chociaż jej oczy czujnie obserwowały teren wokół nas. W końcu chmura opadła. Chodnik był popękany w wielu miejscach, a w ścianach gościło sporo beyi.
   Jednak wokół agenta ciągle była grupka bleyderów.
 Co ja widzę? – Uśmiechnęłam się, widząc, że jego bey jest otoczony pierścieniem innych. – Tak bardzo boisz się walczyć? – Zaśmiałam się.
– Po prostu sprawdzałem, czy jesteś godnym przeciwnikiem.
 Oczywiście. – Uniosłam brwi. – Jesteś zwykłym tchórzem, ot co. – Zaczęłam go prowokować. – A myślałam, że w WBBA są mocni bleyderzy. Zawiodłam się i to bardzo.
 Cięcie Durandala! – ryknął wściekły.
   Kretyn...
 Miażdżący kieł królewskiego lwa! – Wtedy między Artemis a rycerzem wylądował Lion, który wytworzył trąbę powietrzną.
 Sakura! – Yuka złapała kotkę, która prawie została porwana przez tornado.
   Ujrzałam błysk beyi w powietrzu. Leon przestał, a nas zasypał deszcz pokonanych przeciwników. Złapałam Artemis i pociągnęłam Yukę za rękę. Wyszłyśmy z tej przeklętej uliczki i stanęłyśmy w pobliżu bey parku.
 Co to za święto, że mi pomagasz? – Odwróciłam się przodem do chłopaka i zmrużyłam oczy. – Kyoya?


 Phahahah! Tego to się chyba nikt nie spodziewał xD
Izui: Znów się będą na siebie drzeć?
Jenny: Sakura~
Kyoya: *odciąga ją od kotki* Nie próbuj
Jenny: Bo?
Kyoya: Bo ten kot i tak ci nie pomoże
Jenny: w sumie...
Ja: Strzeliłam sobie kolejny nagłówek i jestem z niego bardzo zadowolona ^^ Chciałam dziś ogarnąć Gimpa, ale cóż....
*dziś pod wieczór*
Ja: No to czas ogarnąć Gimpa!
*5 minut później, gdy wreszcie wycięła Kyoyę*
Ja: Hmm....i co dalej? xD
*5 minut później*
*Kyoya jest gdzie indziej, a tło gdzie indziej*
Ja: *brew jej drga*
*10 minut później*
Ja: Rąbać to! *wraca do Canvy*
*10 minut później*
*jest nagłówek*
Ja: Jak? xD
*koniec*
Tsaa, magikiem komputera i grafiki to ja raczej nie będę...
Ale w końcu mam długi weekend i się wyśpię ^^
A potem byle do świąt...ferii...wakacji....
Jenny: Dobra, nie dołuj się
Ja: Ok...
To na tyle! Odmeldowuje się
Ps. Macie jeden z moich ulubionych artów xD





31 komentarzy:

  1. O to ja! Przeczytałam już w piątek ale koma pisze teraz. Po pierwsze to słabo ogarniam kto to Akio, Fumio i tak dalej. A tak poza tym to jutro jest wolne! Mam wrażenie, że ten kom będzie pogmatwany.*gapię się na arta* Mongolski żółwik! XD
    Jack: Ogarnij się-_-
    Ja: Eh.
    Zmora: Podobają mi się te szachy, aczkolwiek szklane i przejrzyste są bliżej mojemu sercu.
    Lilka:Ty nie masz serca.
    Zmora: Jak zwykle czarująca-_-
    Lilka: No co ty już mnie tak nie komplementuj bo się zarumienię. Phy-_- Co się dziej z tym WBBA?
    Jack: Yuka słońce chyba ukradłaś mi kota.
    Lilka:*siedzi z myślicielską miną* Hym. Durendal...
    Ja: To się nazywa chamskie zakończenie wiesz? Żartowałam oczywiście. Nic sensownego chyba nie napiszę wiec czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja: Nie musisz ich znać. To tacy...statyści! Po prostu imiona, bo głupio pisać cały czas "strażnik" itp xD *w turbanie na głowie walczy z gimpem* głupie to...
      Patrick: Po prostu nie umiesz używać
      Ja: Bo cię przejadę walcem -.-
      Hiroshi: Prawda że niezwykłe? Pół roku zajęło wykonanie, taka to była profesjonalna robota. Co do szklanych to są dla mnie zbyt pospolite.
      Jenny: Nie ma to jak pieprzyć o szachach
      Hiroshi: To moje hobby
      Jenny: Nie zauważyłam, wiesz?
      Izuma: U WBBA to co zawsze. Chaos xD
      Ryo: Słucham?
      Jenny: Ale na poważnie ogarnęlibyście się
      Yuka: *szkicuje* Nie wydaje mi się
      Sakura: *pije herbatę z mlekiem*
      Ja: Wiem, że zakończenie zasługujące na lincz xD Ale wiesz, że będzie Kyoya <3

      Usuń
    2. Acha. Ja się jeszcze z Gimem nie bawiłam, a na pizapie i mnie jednym słowem wkurza.
      Zmora: Twój gust. Oczywiście ze szachy są interesujące to wasze człowiecze życie na planszy.
      Lilka:*nawet nie chce się odzywać*
      Jack:*nachyla się nad Yuką*To coś ciekawego.
      Lilka: Nie ładnie zaglądać komuś do szkicownika. To coś jak pamiętnik tylko zamiast piać zostawiasz obrazki. Pamiętniki są prywatne i się nie zagląda.
      Jack: Tak? A gdzie twój bo z wielką chęcią obejrzę.
      Lilka: Z pewnością go nie dostaniesz.
      Ja: Nie tylko takie. ,,Kyoya?" Zupełnie jakby to nie on tam stał tylko jakiś kosmita XD
      Lilka: Na jedno wychodzi.

      Usuń
    3. Ja: Ja jestem mistrzem Canvy i tyle xD
      Hiroshi: A kto powiedział moje droga, że jestem człowiekiem? *pije herbatę*
      Jenny: Ty nie jesteś spokrewniony z Zenusiem i tym jego mendowatym synkiem?
      Hydron: Ja to słyszę
      Jenny; Super. To znaczy, że nie musisz iść do laryngologa.
      Ja: Bardziej chodziło o dokończenie pytania, ale mniejsza xxD
      Yuka: *odwraca notatnik w stronę Jacka* Eris.

      Usuń
    4. Zmora:Kiedy mówiłam o ludziach nie miałam na myśli ciebie tylko ogół.
      Jack: Ja nadal nie ogarniam jakim cudem Kruk dała mi twarz tego matoła.
      Ja:Nie przesadzaj co. Zawsze mogło być gorzej.
      "Ja: Bardziej chodziło o dokończenie pytania, ale mniejsza xxD"
      Ja: Ogarnęłam potem ale wiesz moja wyobraźnia działa.
      Jack: To ta bogini niezgody tak?
      Megan:*pojawia się nie wiadomo z kont i również przygląda notatki*

      Usuń
    5. Hiroshi: Rozumiem. Wybacz moją gwałtowność *pije już piątą filiżankę*
      Jenny: Może między wami jakieś podobieństwo, chomiczku *szczerzy się wrednie* Kyo -chan! XDD
      Kyoya: *rzuca w nią poduszką* A zatkaj się
      Ja: Wiem, wiem xD *zerka na Jenn z bardzo złym uśmiechem*
      Jenny: *spokojnie obiera mandarynkę^
      Yuka: Owszem. Muszę jej jeszcze dorysować złote jabłko. *pochyla się i trąca koniuszkami palców złotą kredkę*

      Usuń
    6. Zmora: Nie za dużo tej herbaty? Kruk też pije jej dużo.
      Ja: Nie tam. Wcale nie tak dużo.
      Lilka: Co to za czułe słówka czy ja o czymś nie wiem?
      Jack: Bardzo ładnie ci to wychodzi wiesz? :)
      Lilka: Eh -_-

      Usuń
    7. Yuka: Dzięki ^^
      Jenny: Jak już z ciebie taki alwaro, to byś jej podał tą kredkę
      Hiroshi: To moja dzienna dawka *oddaje filiżankę służącemu i patrzy na szachownicę w skupieniu*
      Jenny: kyoyę to wnerwie xD
      Kyoya: .....
      Jenny: Tategamiś! xD
      Kyoya: Nie masz przypadkiem czegoś do zabicia?

      Usuń
    8. Jack:To by było nie grzeczne Jenny, a ja jestem grzecznym chłopcem.
      Lilka: Chyba jak śpisz, albo wgapiasz się w monitor.
      "Hiroshi: To moja dzienna dawka *oddaje filiżankę służącemu i patrzy na szachownicę w skupieniu*"
      Lilka: Psycho. Jak Bucowi Zmora dała wykład o szachach to mało zawału ni dostałam.
      Zmora: Taka prawda.
      "Jenny: kyoyę to wnerwie xD
      Kyoya: .....
      Jenny: Tategamiś! xD
      Kyoya: Nie masz przypadkiem czegoś do zabicia?"
      Lilka: Jest gorzej niż myślałam to już związek zaawansowany.

      Usuń
    9. Jenny: Oczywiście, Jack, oczywiście
      Hiroshi: Piękno szachów pojmą nieliczni
      Jenny: *przewraca oczami*
      Ja: *dalej zafascynowana filmem*
      Jenny: Taki, Lila, zaawansowana...nienawiść xD

      Usuń
    10. Jack: Tak to bardzo oczywista oczywistość.
      Lilka: Ta-_-
      Ja: Co tam ciekawego oglądasz Angel.
      Lilka: Witaj w klubie XD

      Usuń
    11. Jenny: A tak btw to legalizujemy nasz związek? ^^ *macha śmietaną w sprayu*
      Harumi: *paca Jacka po głowie* Żebyś kiedyś się nie zdziwił.
      Ja: Dziewczyna z pociągu *ma nawał powiadomień* No jasneee

      Usuń
    12. Lilka: Zwariowałaś?! Chodź tutaj z tą śmietaną*macha biszkoptami* Jadłaś kiedyś Monte z piankami? Wiesz, że dobre? O.O
      Jack:*poprawia fryzurę* Co ty mi tu robisz co?

      Usuń
    13. Jenny: Czekaj moment *wyciąga monte i wrzuca pianki, po czym próbuje* Rzeczywiście dobre ^^ *rzuca jej śmietanę, ale trafia w Chrisa* Sorki xD
      Chris: *odrzuca śmietanę* Ty coś masz z tym sprayem. Raz mnie trafiasz w oko
      Alice: *wychodzi z zielono rudymi włosami* Mogę wiedzieć KTO PODMIENIŁ MI ODŻYWKĘ?!
      Harumi: Pacam, nie widać?

      Usuń
    14. Lilak: Mówiłam? Dobre są*kradnie jedną piankę i pakuje do buzi* :3 Nie becz dzieciaku tylko chwytaj za pianki.
      Jack: Alice spokojnie :) Rudy to nie jest najbrzydszy kolor.
      Lilka: Ma dzieciak rację, ale to zielone iek :P Rolok wósołw ćórw!*głos rozchodzi się echem i włosy Alice wracają do wcześniejszego koloru*Widzisz? :)
      Jack: To przestań.

      Usuń
    15. Harumi: Nie ^^masz zabawne włosy, takie uklepane xD
      Chris: *rozwala się na kanapie* Ty wiesz, że jestem od ciebie starszy?
      Jenny: *zaczyna znów śpiewać na cały głos* Stronger than you! You are guilty, you are dead*!
      Alice: O dzięki ^^ *wyciąga sztylet z kieszeni i z miłym uśmiechem znika*
      JEB!
      Demure: *wygląda jak dziewczyna* Eee..jaaa...będę uciekł!
      Izumi: Aaa, czyli jednak zaklęcie na płeć a nie na płetwy
      Jenny: xD
      Harumi: O matulu *zabiera mu książkę*
      Izumi: *przyczepia się do jej nogi* Mamusiuuu :3

      Usuń
    16. Jack: Ona nie są uklepane Harumi złotko-_-
      Lilak:E-tam. W waszych czasach miałbym chyba 19 lat więc w czym problem? Jenn widzę, że jesteś szczęśliwa^^ Nie ma sprawy Alice.*widząc Demura* Mhyhy^^ Oj Izumi, Izumi.
      Jack: Czy ty nie potrafisz czytać?
      Ja: Wiesz co Angel dzięki tobie wpadłam na pewien pomysł.
      Jack: Bójcie się.

      Usuń
    17. Izumi: Po elficku? -.- *podtyka mu runy pod nos* No przeczytaj, mądralo
      Harumi: Teraz już są, hyhy
      Jenny: No jakoś taka radosna się zrobiłam *pisze na serwetce kawałek tekstu piosenki, po czym przerzuca nogi na ramię Chrisa*
      Chris: *tak przyzwyczajony, że to zlewa*
      Alice: *wraca lekko osmalona na nosie i przerzuca sztylet z dłoni do dłoni*
      Ja: *zerka na Demurkę (xd)* Chyab już wiem jaki xD

      Usuń
    18. Jack: To twoje gryzmoły sam sobie czytaj-_- Harumi nudzi cię się?
      Lilka: To dobrze. Alice powiedź co robiłaś że wyglądasz jakbyś komin czyściła.
      Ja: Akurat nie o Demurkę XD chodzi, ale od razu mówię, że to żaden plagiat. Po prostu coś mi się przypomniało jak wczoraj pisałyśmy. W ogóle to jutro piątek!

      Usuń
    19. Ja: Aaa...ok xD
      Harumi: *strzela sobie w liście zza oknem* Może nieco
      Alice: Byłam wyjaśnić pewną osobę *wychodzi w swojej za dużej bluzie i ręczniku na włosach*
      Jenny: *patrząc na morderczą aurę Autorki*Auuu
      Ja: Nic nie mów -.-
      Jenny: To może ja pójdę odczarować Demurkę xD

      Usuń
    20. Jack: Mógłbym na to coś poradzić?
      Lilka: Acha. Zabiłaś?
      Ja: Coś się stało Angel?
      Lilka: Może faktycznie coś z tym zrób bo twarz spłonie burakiem.

      Usuń
    21. Harumi: *patrzy podejrzliwie na Macę i jednocześnie pilnuje jeża, by nic mu się nie stało* Wątpię
      Alice: No prawie
      Ja: Nic..tylko moja fizyczka chyba nie rozumie, że mam też inne przedmioty w szkole -_-
      Jenny: *wprowadza Demura* Tada! zajęło mi to tylko 3 godziny użerania się zanim łaskawie mi powiedział, gdzie się schował.
      Demure: Sorki U.U
      Ni: Mnie nie i już wszystko staje na głowie
      Jenny: Zawsze stało. I robiło fikołki

      Usuń
    22. Jack: Trudno.
      Lilka:Ooooo. Harumi masz jeż? *.*
      Ja: Rozumiem w stu procentach.
      Lilka:*po rozmowie Jenny, Nila i Demura jedyne co mówi to...*Nom.

      Usuń
    23. Harumi: No ^^ Znalazłam go rano, na chodniku całkiem samego i go przygarnęłam
      Ja: No...*bez życia osuwa się na biurko* Dobra, wena wyczerpana w 100%
      Rikuo&Jenny: Krkhm -.-
      Ja: Powinnam się umyć...
      Rikuo: Angel...
      Jenny: Mam cię wyjaśnić
      Ja: Ja zawszę mogę was, chcecie? -;-

      Usuń
  2. Kyoya mnie zaskoczył.
    Miju: Mnie też.
    Jenny i Jennifer: I mnie
    Super ciekawy rozdział. Fajny jest ten kot. Skoro agenta WBBA umie zniszczyć. A i takie info wracam do bloga z Miju i dałam post gdzie dałam zdj jak teraz będzie wyglądać a dziś rozdział i cb tam serdecznie zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jenny: Mnie też -.-
      Yuka: Sakura jest cudna^^
      Jenny: No może trochę >.>
      Yuka; Ha! Wreszcie się przyznałaś!
      Ja: Właśnie widzę. Zarąbisty nagłówek? *.* Robisz w Gimpie? xD
      Jenny: Tategamiś!
      Kyoya: *macha na nią reką* Zmień płytę

      Usuń
    2. Tak w Gimpie. Nasza Miju pokazała jak tak naprawdę wygląda. Do Kyoy pasuje mam takie wrażenie.
      Miju: Asharaaaaa cicho siedź
      Ja: Nie!
      Jenny: Cicho Miju
      Miju: Cicho Jenny
      Ja: nie bić mi się rozdział chce napisać!!!!

      Usuń
    3. No kurde!
      Jenny: Ty nigdy nie ogarniesz xD
      Może dziś!
      Jenny: Nie licz na to. Miju spoko nie ciebie jedną parują
      Izumi: Jenya to idealna nazwa
      Jenny: nazwij tak psa -.-
      Pisz, pisz ^^

      Usuń
    4. http://mijustory.blogspot.com/2016/10/miju-staam-przed-wielkim-lustrem-w-moim.html?m=1

      Skończone:)

      Usuń
    5. Jej ^^ Zaraz lecę czytać ^^

      Usuń
    6. http://mijustory.blogspot.com/2016/11/one-shot-urlop-wild-fang.html?m=1

      Uśmiejesz się może

      Usuń