piątek, 14 kwietnia 2017

Rozdział 52: Potwór pozostanie potworem

   Po oddaniu papierów z analizami do laboratorium, poleciałam do pałacu, ale nie zastałam tam ani Victora, ani Kimiko. Głównych generałów również nie było.
– Gdzie oni są, Kaito? – spytałam najbardziej ogarniętego demona w Piekle.
 Polecieli do trzynastego kręgu przedyskutować jakąś ważną sprawę polityczną – odparł, nie odrywając wzroku od dokumentu.
   Tak, tak, wiem, że w „Boskiej Komedii”  Danego jest opisane 9 kręgów Piekła i jest to prawda, bo nasz świat dzieli się na dwie części, ludzką i demoniczną.
   Najwyższy znany szerzej jako Szatan czy Antychryst, stworzył wieki temu wymiary dla potępionych ludzkich dusz, ale brzydził się przebywać w tym samym miejscu co one, dlatego powstał nasz świat, który jest podzielony na cztery kawałki: kręgi od dziesiątego do trzynastego i stolicę, Monstir.
   Co do trzynastego kręgu jest on wyjątkowy, bo mieszka w niej najbliższa świta Szatana np. Balam i Samael  oraz sam Najwyższy, który stamtąd kontroluje wszystko, co się dzieje w Piekle.
   Dobra, koniec tego wyjaśniania specyfiki demonicznego świata, bo czuję się jak nauczycielka historii...
 Magowie? – spytałam i zajrzałam mu przez ramię, jednak gówno rozczytałam. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim rodzajem pisma.
– Oczywiście, że nie. To już jest rozwiązane –  Widząc mój zdziwiony wzrok, uniósł brew i odłożył papiery na biurko. – Nie słyszałaś? Mamy potwierdzenie od naszych. W kotlinie odnaleziono duży kompleks budynków. Nawet nie musieli wchodzić do środka. Aura mrocznej mocy jest tam tak gęsta, że można by ją kroić nożem.
   Moje serce szybciej zabiło. Tam jest Nil, Chris i reszta.
   Tam są moje wspomnienia...
– Ach, właśnie! – Kaito klepnął się otwartą dłonią w czoło. – Miałem ci przekazać, żebyś jutro pojawiła się na naradzie z generałem Takeru.
 Co? – Wygięłam usta w podkówkę. – To nie działamy na spontana?
 To nie ludzie. Musimy spokojnie przeanalizować sytuację i dopiero potem wyślemy oddział, żeby się pozbyli magów.
   Wywróciłam oczami i skinęłam głową. Miałam w sumie gdzieś, czy będzie to dziś czy jutro. Chciałam tylko wyciągnąć stamtąd tych czterech kretynów i mieć spokój. A przy okazji odzyskam wspomnienia i, kto wie, może zemszczę się na tej suce, która manipuluje dźwiękiem? Byłoby to mi bardzo na rękę.
   Usłyszałam początek piosenki „One for money” i wyciągnęłam telefon. Yuka.
– Jak chcesz mnie wysłać na zakupy, to od razu mówię, że skończysz w koszu na śmieci – ostrzegłam ją na wstępie.
 Spokojnie, lodówkę mam pełną – zaśmiała się. – Problem jest inny. Pamiętasz, jak mi mówiłaś o żywym okazie Barbie?
 Ciężko zapomnieć.
– To właśnie taka lalka zjawiła się pod twoim wieżowcem i wygląda gorzej, niż jakbyś zabrała jej sprzed nosa najnowszą torebkę od Gucciego.
   Artystka wysłała mi zdjęcie, które chyba robiła kalkulatorem, bo z trudem rozpoznałam na nim Sierrę. Miała nabrzmiałe żyły na rękach i wokół twarzy, a jej mina przywodziła mi na myśl wkurwioną wiewiórkę.
 Wchodzi do budynku – zameldowała Yuka.
   Momentalnie się teleportowałam do Tokio. Nie będzie mi żaden opętany pustak niszczył domu! Szczególnie, że mój bankomat zdechł i nie będę płaciła za remont (nieważne, że i tak bym tego nie zrobiła)!
   Pojawiłam się na półpiętrze między szóstym a siódmym piętrem. Barbie szła zgarbiona i powłóczyła nogami, ale kiedy mnie dostrzegła, wyprostowała się, a jej oczy stały się zamglone.
 Ty... – wychrypiała.
   Nie zdążyłam mrugnąć, kiedy Ice Warrior wystrzelił w moją stronę lodowe sople. Jednak celował jak ślepy, bo trafił w szklane drzwi po mojej prawej stronie. Odłamki szyby prysnęły na schody, a rumor zmusił sąsiadów do wyjrzenia z mieszkań. Nie zobaczyli za dużo, gdyż Sierra razem ze swoim beyem zaszarżowała na mnie niczym byk, wrzeszcząc coś, że mnie zabije (nie ona pierwsza i nie ostatnia)
   Uśmiechnęłam się i cofnęłam się o kilka kroków w kierunku ogromnego otwartego okna, przez co stanęłam na krawędzi gzymsu. Wiatr zaczął gwizdać mi w uszy i szarpać ubranie. Rozłożyłam ręce na boki i poleciałam do tyłu, z satysfakcją patrząc, jak pustak zamiera w miejscu.
 Nie masz skrzydeł, Barbie! – krzyknęłam.
 JENNIFER!
   Hah, wrzeszczy zupełnie jak Yoyo, kiedy coś mu się nie podobało – obwiniał o to zawsze mnie. Ta dwójka naprawdę do siebie pasuje, mają tyle wspólnych cech! Są wkurwiającymi, pozbawionymi mózgu egoistami, którzy uwielbiają sobie zdzierać gardło.
   Sierra wyskoczyła. Wyciągnęła ręce i zagięła palce na kształt haków. Hmm, czyżby zamierzała mnie udusić?  Powodzenia życzę!
   Kiedy usłyszałam wrzaski ludzi i ujrzałam, że zaraz pustka skończy jako mokra plama, wyszeptałam zaklęcie.
 Tempus zona! – Stworzyłam dwa magiczne kręgi koło moich dłoni.
   Spokojnie stanęłam w powietrzu, natomiast Sierra malowniczo rozbiła się o nie.
 Coś ty zrobiła?! – warknęła, pocierając czoło i kolana.
 Nic wielkiego. – Założyłam ręce pod biustem. – Po prostu zatrzymałam czas i zrobiłam dla nas wspaniałe pole bitwy.
 Troszczysz się o ludzi? – prychnęła. – Czy może...  Popatrzyła w lewą stronę, gdzie stał wieżowiec z mieszkaniem Yuki i uniosła kącik ust.
 Robię, co chcę i nic ci do tego – Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się. – Poza tym powinnaś być mi wdzięczna. Wyglądasz tak tragicznie, że straciłabyś swoją reputację „słodkiej idiotki” i stałabyś się „ohydną świruską”.
 Jak śmiesz...
 Może nie mam racji?
   Zacisnęła szczęki. Z okolic łopatek wyłoniła się spora kulka mrocznej mocy, która pękła na maciupkie szpilki, a te poszybowały w moją stronę.
 To na nic – skwitowałam.
   Igiełki odbiły się od metalowej powierzchni topora Artemis, po czym miko oparła go z powrotem o ramię. Sierra syknęła i splunęła na bok czarną cieczą.
 Nee, co ty na to by stoczyć podwójną bitwę? – spytałam, nawijając kosmyk włosów na palec.
   Ice Warrior odbił się od ściany jednego z budynków i zaatakował mnie od tyłu szablą. Artemis sparowała cios i wyprowadziła własny. Tymczasem Barbie wyskoczyła do przodu, zrobiła salto i zaserwowała kopniaka. Złapałam podeszwę buta, okręciłam się miejscu i rzuciłam dziewczynę na drugi koniec pola, które stworzyłam.
   Może i jest opętana przez mroczną moc, ale to niczego nie zmienia. Z trudem się podniosła i zaczęła ciężko oddychać. Nie jest dla mnie żadnym przeciwnikiem, zważywszy, że nawet nie umie walczyć wręcz i robi to jedynie pchana przez mrok.
   Obróciłam głowę w stronę bitwy Artemis. Prawdziwym problemem może być Ice Warrior. Ludzie pod wpływem mrocznej mocy co prawda pozbywają się wielu ograniczeń, ale tylko na pewien okres czasu. Z beyami jest inaczej.
 Dzięki za wiarę we mnie! – zawołała oburzona Artemis, kiedy odcięła Warrior’owi jedno ramię. – Nie mam zamiaru przegrać z kimś takim! – Wzniosła topór do góry.
 Nie! – Piskliwy krzyk Sierry zadźwięczał mi w uszach. – Nie krzywdź go!
   Zacisnęłam dłoń w pięść i obróciłam się z postanowieniem, że uciszę ją na długi okres czasu, kiedy koło mojego ucha świsnęła wiązka mrocznej mocy. Uderzyła ona w topór miko i popchnęła ją do tyłu.  Ice Warrior wykorzystał okazję i przygwoździł Artemis nogą do ziemi.
 To koniec, Jennifer – wymamrotała Barbie z obłędem w oczach. Przyłożyła dłonie do twarzy i rozsunęła palce. – Najpierw zabiję twojego beya, a potem ciebie. Wtedy oddadzą mi Jamesa!
 Naprawdę w to wierzysz? – westchnęłam i spojrzałam na nią przeciągle. – Myślę, że twój chłopak jest już martwy.
 Nie...
 Albo jest na granicy śmierci – Wyszczerzyłam zęby.
 Nie uśmiechaj się tak, gdy mówisz o Jamesie, pieprzona szmato! – wydarła się, a z jej ciała dosłownie wyrwała się czarna mgła, która w sekundę wypełniła całe pole.
   Nie widziałam własnych butów, ale nie przeszkadzało mi to. Jeśli nie można użyć wzroku, zawsze zostaje słuch, węch i dotyk, prawda? Zamknęłam oczy i zadarłam głowę. Oddalone dźwięk tarcia metali o siebie i dźwięczenie zbroi to walka Artemis, która z pewnością jest teraz tak wściekła, że biedny Warrior skończy jako kadłub.
   Gdzieś przy lewej ścianie rozległo się tupnięcie. Powtórzyło się po prawej, a potem za mną.              Otworzyłam oczy, To było zbyt przewidywalne...
   Uderzyłam pięścią w głowę Sierry, a gdy upadła, przyszpiliłam ją butem.
 Artemis!
 Się robi!
   Ice Warrior huknął  koło ramienia pustaka. Wyciągnęłam rękę przed siebie. Pojawił się zielono – srebrny krąg.
 Reditus – mruknęłam.
   Wróciłam czasowi bieg, więc musiałam rozłożyć skrzydła. Złapałam najpierw Artemis, a dopiero potem ucho pustaka. Wykorzystując resztki mgły, zniosłam ją na dół i schowałam skrzydła. Natychmiast wpadłam w tłumek gapiów, podekscytowanych samą czarną mgłą, dzięki czemu niepostrzeżenie wyśliznęłam się prosto w....ramiona Tsubasy.
 Co ty tu robisz? – Wytrzeszczyłam oczy.
 Mógłbym zadać ci to samo pytanie. – odparł.
   Za jego plecami dostrzegłam Ryo i Kyoyę, czyli najgorsze combo pod słońcem. Starszy Hagane mordował mnie wzrokiem, a Tategami skrzywił się na mój widok, jakby ktoś mu wlał litr soku z cytryny do gardła. Uśmiechnęłam się sztucznie słodko i splotłam ręce za plecami.
 Mieszkam tu – powiedziałam.
 I całkowicie przypadkowo jesteś tu, gdy zdarzył się dziwny wypadek? – zakpił Yoyo.
   Podeszłam bliżej niego i z całej siły nadepnęłam mu na stopę.
 Tak – wycedziłam przez zęby. – A ty się lepiej przymknij, no chyba, że chcesz skończyć jak ona – Wskazałam głową na nieprzytomną Sierrę.
 Ty jej to zrobiłaś? – szepnął.
   Odsunęłam się i zakołysałam na czubkach butów.
 Ja tylko wyrzucałam śmieci – oświadczyłam zgodnie z prawdą. – Jeśli tkniecie moje mieszkanie, to skończycie powieszeni na suchej gałęzi nad przepaścią pełną wygłodniałych tygrysów – dodałam ciszej w kierunku Tategamiego.
 Co nie zmienia faktu, że mamy do ciebie kilka pytań. – wciął się Ryo.
   Zacmokałam kilka razy i położyłam mu rękę na ramieniu.
 Przestań chodzić taki spięty, Ryo. Jeśli dobrze pójdzie, to twój synek wróci do ciebie w jednym kawałku.
   Hagane gwałtownie zbladł i zacisnął dłoń na moim przegubie.
 Gdzie jest Ginga? – zapytał, wpijając mi paznokcie w skórę.
 Kto wie. – Przyłożyłam palec do policzka i przybrałam zadumany wyraz twarzy. – Może właśnie umiera od nadmiaru mrocznej mocy? Albo traci zmysły jak inni opętani? Albo jest przygotowywany do bycia króliczkiem doświadczalnym? Opcji jest mnóstwo! – Zaśmiałam się, kiedy paznokcie Ryo prawie wbiły się w moje żyły.
 Oddaj go. – warknął.
 Bo? – zaczęłam się z nim drażnić. – Co mi dasz, jeśli ci go oddam?
   Kyoya rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie, ale zignorowałam je. Hagane nie jest w stanie cokolwiek zrobić, a patrzenie jak desperacko chce odzyskać syna, bawiło mnie niezmiernie.
 Wszystko. – wypalił.
 Och, doprawdy? – Uniosłam brew do góry. – Jesteś w stanie dać mi absolutnie wszystko? Zastanów się... – Sięgnęłam po kieszeni.
   Na dźwięk odbezpieczanej broni, schyliłam głowę i uśmiechnęłam się pod nosem. To chyba koniec zabawy. Wyrwałam się Ryo i oparłam ręce o biodra.
 Nikt nie może dać wszystkiego – powiedziałam chłodno. – Nie ożywisz umarłych i nie odzyskasz utraconych rzeczy. – Odrzuciłam włosy do tyłu. – Ginga wróci, ale pamiętaj – Wyciągnęłam Artemis w kieszeni i rzuciłam na chodnik – karma to czasami straszna suka.
   Miko uderzyła toporem w beton, przez co zbił się tuman kurzu i pyłu. Teleportowałam się, zanim ktokolwiek zdążył otworzyć usta.
   Pojawiłam się przed drzwiami do mieszkania Yuki. Powoli zmierzchało i długie cienie padały na klatkę schodową. Stałam w jednym z nich.
  „Zawsze będziesz potworem, Jennifer.”
   Czy to ma teraz jakiekolwiek znaczenie?, pomyślałam, patrząc na karetki pogotowia i samochody policyjne gromadzące się pod moim wieżowcem.
   Czym tam właściwie jest „potwór”?
   Uderzyłam się kilka razy dłońmi w policzki. Znowu włączył mi się tryb filozofa!



 Powiem wam, że koszmarnie się wypalam do beyblade i piszę tylko i wyłącznie dlatego, że za punkt honoru obrałam sobie doprowadzenie tej historii do końca. Co będzie z tym dalej, to nie wiem, MOŻE "drugi" akt będzie mi się lepiej pisało, o ile to nastąpi >.>
No nic, to by było na tyle
Odmeldowuje się!





33 komentarze:

  1. "Hah, wrzeszczy zupełnie jak Yoyo, kiedy coś mu się nie podobało – obwiniał o to zawsze mnie. Ta dwójka naprawdę do siebie pasuje, mają tyle wspólnych cech! Są wkurwiającymi, pozbawionymi mózgu egoistami, którzy uwielbiają sobie zdzierać gardło."
    Miju: Bardzo trafne to jest
    Ja: I to jak dobra ekipa tempo tempo testy potem muszę zrobić
    Miju: W narzekaniu to ty jesteś mistrzyni. Ryo ty to masz wyczucie. O Tsubasa i Glut się pojawili
    Omega: Macie niezłe wyczucie czasu no nie powiem
    Avery: Matko niech Huntress napisze 20 rozdział i po tym wielkie BOOM!
    Kom krótki bo niestety robienie testów wkracza do akcji na razie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jenn: Ja zawsze mam trafne spostrzeżenia ^^
      Tak, tak, ogólnie jesteś wspaniała
      Jenn: Ty to powiedziałaś *maluje paznokci*
      Ryo: *polazł gdzieś z Tsubasą*
      Jenn: Dajcie mu mocnej melisy! Może się ogarnie!
      Kyoya: *mało zadowolony z życia* Musiałaś?
      Jenn: Tak :3
      Matko, już są testy ;-; Jak ten czas leci O.o
      Jenn: Zapierdala jak ślimak na kofeinie

      Usuń
    2. "Jenn: Zapierdala jak ślimak na kofeinie"
      Omega: Dobre
      Miju: :*z całej siły Ryo oberwał przez nią w łeb przez co nieprzytomny* mają na chwilę spokój
      Ja: Nie chce testów :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :(
      Miju: Nie łapiemy mi tu doła tylko od 21:30 lecimy z rozdziałem świątecznym
      Ja: Jak na tradycję już przystanie Kyoya oberwie drzwiami w nos od wejścia Miju XD
      Miju; Ej to za nie długo będzie tradycja

      Usuń
    3. Jenn: *podkłada but pod nieprzytomnego Ryo, ale Tsubasa uderza ją lekko w głowę* Kobiet się nie bije!
      Tsubasa: *wzdycha* W wyjątkowych sytuacjach można. *odciąga dziewczynę*
      Jenn: Mam ci oddać? >.>
      Tsubasa: Ledwo wyszedłem ze szpitala
      Jenn: Pielęgniarka się ucieszy na twój widok
      Harumi: Angel też chciała napisać shota aczkolwiek nie świątecznego, ale...
      *wplata dłonie we włosy* Zacięłam się po raz 3!!! T.T
      Harumi: ma kryzys ^^''

      Usuń
    4. Kryzys to czasem norma
      "Tsubasa: Ledwo wyszedłem ze szpitala
      Jenn: Pielęgniarka się ucieszy na twój widok"
      Miju: Tylko by się na niego nie rzuciła
      Jenny: To mu na pewno grozi
      Ja:*kończę przerabianie zdj* i znowu szukanie tatuaży

      Usuń
    5. Harumi: Angel zawsze ma kryzys
      Morda! ;-; *idzie się zachwycać nowym bishem*
      Jenn: Mało masz osób w domu?!
      No ale Kouen jest cudny ;-; i Koumei i Sinbad *.*
      Jenn:...
      Tylko nie zrób Miju tatuaży na twarzy, plis O.O

      Usuń
    6. Miju: Ale ta osoba ze zdj to nie ja
      Omega: To kto...nie mów, że....
      Miju: Taaaaaaak
      Omega: O nieeee
      Ja: Może to wprowadzę

      Usuń
    7. A no tak to Raven
      Jenn: Nie. To inne zdjęcie
      A to nie wiem *uderza głową w biurko* Ja chcę to napisać!
      Jenn: Życzyć powodzenia
      Wena: *maluje paznokcie* Dołączam się do życzeń
      -.-

      Usuń
    8. No nie wiem czy do końca ona....albo nie to będzie Raven Atsuba
      Miju: Siostra do mnie nie podoba a podobno jesteśmy bliźniaczki
      Omega: Jedna się dość zmieniła.
      Ja: Dawać więcej tego czy nie....oto jest pytanie
      Raven: Więcej
      Miju: Mniej

      Usuń
    9. Mitsuki: Ja też nie jestem podobna do siostry
      Jenn: Bo nią nie jesteś.
      Mitsu: Jestem
      Jenn: *wywiesza oczy do góry*
      Izumi: Przynajmniej Eris się już nie wtrąca
      Jenn: Kumpla sobie znalazła >.>

      Usuń
    10. Miju: To dobrze czy źle?
      Ja:*faceplam* Kyoya kiedyś miał rację mówiąc że ty wolno nie które rzeczy pojmujesz?
      Miju: Kiedy on to mówił?
      Ja: A nwm kiedy ale coś tam było gdzieś tam nie wiadomo kiedy
      Omega: Ja do ojca nie podobna i dobrze
      Annabelle: Ja do Omegi podobna nie jestem a to moja przyrodnia siostra
      Omega:*wyjmuje katany po czym przykłada Annabelle do gardła* nie jesteśmy rodziną

      Usuń
    11. Jenn: *unosi brew* Możesz się w końcu zdecydować czy ją zabijesz czy nie? Bo póki co jest Yoyo i może zmyć krew czy co wy tam w żyłach macie
      Kyoya: *bez odwracania się, pokazuje jej środkowy palec*
      *dalej sobie łamie głowę nad shotem*

      Usuń
    12. Nie mordować nikogo na razie
      Miju: Tak w naszych żyłach jest krew nie ogień Jenny
      Ja: On to będzie miał krew na dłoniach
      Omega: Nie wspominać
      Miju: Tak będzie najlepiej

      Usuń
    13. Jenn: A skąd mam wiedzieć? Luj wie co mają kosmici w żyłach
      Ale to nie Kyoyi wina *^* *przyciąga go do siebie*Prawda, Kouen? ^^
      Kouen: *tak zajęty czytaniem zwoju, że nawet nie podnosi wzroku* Tak, tak, cokolwiek powiesz
      Jenn: To już 4 mól książkowy, który sprowadziłaś, Angel
      Ale jest cudny
      Jenn: Ta bródka w szczególności xD
      Kouen: *stara się zabić ją wzrokiem*
      Jenn: ^^

      Usuń
    14. Omega: Mam krew w żyłach Jenny spokojnie
      Miju: JEGO WINA!
      Ja: Ale przecież...
      Miju: Nie ma żadnych ale! *zamyka się w pokoju*
      Ja: Strasznie to przeżywa. Ciekawe dlaczego.

      Usuń
    15. Jenn: *rozkłada ręcę* ja ci nie powiem, niby jest obyta ze śmiercią, a jednak się jej boi
      Kyoyi: Ludzie boją się śmierci
      Jenn: I mói to ten, który rzuca się na tornada xD

      Usuń
    16. Jenny: to u ludzi norma
      Miju: bywa
      *gra w lola* mi się luczniczki nir zabiera!

      Usuń
    17. Jenn: *maluje jajka korektorem*
      Izumi: *ćwiczy żonglerkę*
      Autorka: *na poszukiwaniach żurku*

      Usuń
    18. Miju: Huntress zacznij Shot
      Ja: Ok...nie chce mi się....a ktoś musi pobić wjazd motorem w wykonaniu Kelly
      Miju: To nie możliwe
      Ja:*pokazuje scenariusz*
      Miju: Zmieniam zdanie

      Usuń
    19. *Autorka rzuca się w wir grafiki, co skończy się chaosem na miarę tego przed powstaniem świata*
      Harumi: *z mokrymi włosami na czole, wyciąga shotguna na wodę i strzela serią w swojego brata, Yukę i Patricka*
      Jenn: Mijuuu~ *kiedy dziewczyna się odwraca, wylewa na nią wiadro wody, po czym wznosi się do góry, uśmiechając diabolicznie*

      Usuń
    20. Miju: po was! *ma dwa wielkie karabiny napełnione strzela we wszystkich i trafia* hahahahaha
      Omega:*rzuca w każdego balonami z wodą*
      Miju:*strzela w Yuki, Patrica i Izumiego po czym trafia w Jenny*

      Usuń
    21. Jenn: Hmm *zbiera całą wodę wokół siebie i stwarza wir wodny, który porywa wszystkim, po czym posyła go do basenu Teradów* Hyhyhy :3 *wyciska wodę z włosów*

      Usuń
    22. Miju:*wychodzi z basenu próbuje strzelić w Jenny ale ona uniknęła i w Kyoye trafiła* sorki
      Omega:*wybchodzi z basenu*

      Usuń
    23. Harumi: *pływa na plecach, jednocześnie topiąc Izumiego łokciem*
      Kyoya: *odgarnia mokre włosy z twarzy, na której widnieje zarys uśmiechu* Spoko
      Autorka: *dostaje krwotoku z nosa na widok mokrego Kyoyi bez koszulki i idzie szukać chusteczek*

      Usuń
    24. Miju:krwotok z nosa bo zobaczyła Kyoye bez koszuli? Serio?
      Ja: a ty byś nie dostała?
      Miju: nie *strzeliła w autorke wodą*
      Ja:*zasłania się ręką*

      Usuń
    25. Jenn: To jest Angel
      *Autorka wróciła do zachwytów nad Sinbadem*
      Jenn: ^^''

      Usuń
    26. Miju: Kyoyą nie da się zachwyciac nie ma czym
      Ja: tiaaaaa jasne
      Miju: *ktoś na nią wylał kubeł wody* czyje to dzieło

      Usuń
    27. No Kouen jest lepszy :3
      Jenn: *ona ma swoje upodobania, ale poniekąd zgadza się z Autorką*
      Jess: *zwisa do góry nogami z lampy, a z ręki zwisa jej puste wiadro* It's me!

      Usuń
    28. Miju: ktp to kouen?
      Jenny: a bo ja wiem
      Miju:*znowi wylano na nią wodę* no ej
      Ja: podobno i mbardziej panna oblana tym większa szansa na zamążpójście

      Usuń
    29. Kouen to pierwszy książę Kou, postać z Magi i mój mąż :3
      Jenn: Ogólnie Angel znów marzy o takim facecie w realu
      Ale ich nie ma ;-;
      Jenn: I ten też jest szurnięty >.>

      Usuń
    30. Miju: A ja sądziłam, że mania na Kyoye to już sztyk szurnięstwa
      Ja: Dobra....ty go serio nienawidzisz!
      Miju: Dotarło to do niej!!!! Matko przed tymi egzaminami same cuda się dzieją

      Usuń
  2. Hello! Is it me you're looking for. Tak to nie duchy to naprawdę Kruk. Ty zaczęłaś rozdział od Dantego ja zaczęłam od Miltona...
    Jack: Szkoda, że nie skończyłaś.
    Ja: Ale spory kawałek już jest tak? Nom.
    Jack: Ten kawałek jest już od tygodnia kobieto.
    Ja: Oj nie jęcz. Jenny ja rozumiem demon, porywczy charakter te sprawy ale musiałaś się tak nad nią znęcać?
    Lilka: Jej. Samael. Słyszałam o gościu. Verlak opowiadał. Takich gości już niema. Eh.*zawija się w koc i próbuje się udusić*
    Ja: A co do Kyoya x Sierra to nie. Naprawdę nie.
    Jack: Co ty tak ze wszystkimi na nie jesteś?
    Ja: Wcale że nie jestem cały czas na nie. Na przykład Hikaru mogę zaproponować.
    Lilka:*wychyla głowę z pod koca, unosi brew do góry, wywraca oczami i wraca pod koc*
    Ja: Iiiiii tak i to by było na tyle.
    Jack:...Madoka XD
    Ja: Nie.
    Jack: Mówiłem, że ty całe życie jesteś na nie.
    Ja: To nie jest prawdą.
    Jack: I znów powiedziałaś ,,nie".
    Ja: Czy możemy wreszcie przejść do komentowania?.....Właściwie to chyba już skończyłam. Przepraszam nie wiem co miałabym napisać. Więc czekamy na next bo ma się pojawić. Chciałabym przeczytać tę historię do końca i dowiedzieć się co się przydarzyło Jenny.
    Jack: Ten jej brat nadal żyje. Mówię wam.
    Lilka: Ciekawe jaki on teraz jest co nie?
    Jack: Ty się tym nie interesuj!
    Lilka: Oczywiście chomiczuniu XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jenn: *trąca butem Sierrę i marszczy brwi* Przecież mogłam jej pozwolić spaść z tego 6 piętra i wtedy wyglądałaby dużo gorzej, nieprawdaż?
      Izumi: Zresztą Jenn - chan już puszczają nerwy, bo nie ma Nila ^^ *paca dziewczynę po głowie*
      Jenn: *zerka na niego zirytowana* Dobrze się czujesz?
      Izumi: Już nie bądź taka skryta, każdy ma serce :)
      Jenn: Wiem. Ja mam z kamienia ^^
      Wiem, że Kyoya x Sierra = nope. Nigdy bym tak chłopaka nie skrzwydziła xD
      Jenn: Ty ogólnie ostatnio coś się miłością zajmujesz
      Ten shot miał wyjść T.T
      Jenn: Wena to suka *przybija z nią żółwika*
      Nienawidzę cie
      Jenn: Vice versa ;* *łapie koc Lilki i zdziera z niej* Mogę wiedzieć co odwalasz?
      Next pewnnie będzie....kiedyś. Poważnie, potrzebuje porządnego kopniaka i wiercenia dziury w brzuchu, bo inaczej się zmotywuję dopiero w wakacje >.<
      Harumi: W wakacje to miał być już 2 akt
      Patrick: w snach
      Dziena -.-

      Usuń