Po oddaniu papierów z analizami do
laboratorium, poleciałam do pałacu, ale nie zastałam tam ani Victora, ani
Kimiko. Głównych generałów również nie było.
– Gdzie
oni są, Kaito? – spytałam najbardziej ogarniętego demona w Piekle.
– Polecieli do trzynastego kręgu przedyskutować jakąś ważną sprawę polityczną – odparł,
nie odrywając wzroku od dokumentu.
Tak, tak, wiem, że w „Boskiej Komedii” Danego jest opisane 9 kręgów Piekła i jest to prawda, bo nasz świat dzieli się na dwie części, ludzką i demoniczną.
Tak, tak, wiem, że w „Boskiej Komedii” Danego jest opisane 9 kręgów Piekła i jest to prawda, bo nasz świat dzieli się na dwie części, ludzką i demoniczną.
Najwyższy
znany szerzej jako Szatan czy Antychryst, stworzył wieki temu wymiary dla
potępionych ludzkich dusz, ale brzydził się przebywać w tym samym miejscu co
one, dlatego powstał nasz świat, który jest podzielony na cztery kawałki: kręgi
od dziesiątego do trzynastego i stolicę, Monstir.
Co do trzynastego kręgu jest on wyjątkowy, bo mieszka w niej najbliższa świta Szatana np. Balam i
Samael oraz sam Najwyższy, który stamtąd kontroluje wszystko, co się dzieje w
Piekle.
Dobra,
koniec tego wyjaśniania specyfiki demonicznego świata, bo czuję się jak
nauczycielka historii...
– Magowie? – spytałam i zajrzałam mu przez ramię, jednak gówno rozczytałam. Nigdy
wcześniej nie spotkałam się z takim rodzajem pisma.
– Oczywiście, że nie. To już jest rozwiązane – Widząc mój zdziwiony wzrok, uniósł brew i odłożył papiery na biurko. – Nie słyszałaś? Mamy potwierdzenie od naszych. W
kotlinie odnaleziono duży kompleks budynków. Nawet nie musieli wchodzić do
środka. Aura mrocznej mocy jest tam tak gęsta, że można by ją kroić nożem.
Moje
serce szybciej zabiło. Tam jest Nil, Chris i reszta.
Tam są
moje wspomnienia...
– Ach,
właśnie! – Kaito klepnął się otwartą dłonią w czoło. – Miałem ci przekazać,
żebyś jutro pojawiła się na naradzie z generałem Takeru.
– Co? –
Wygięłam usta w podkówkę. – To nie działamy na spontana?
– To nie
ludzie. Musimy spokojnie przeanalizować sytuację i dopiero potem wyślemy
oddział, żeby się pozbyli magów.
Wywróciłam
oczami i skinęłam głową. Miałam w sumie gdzieś, czy będzie to dziś czy jutro.
Chciałam tylko wyciągnąć stamtąd tych czterech kretynów i mieć spokój. A przy
okazji odzyskam wspomnienia i, kto wie, może zemszczę się na tej suce, która manipuluje dźwiękiem? Byłoby to mi bardzo na rękę.
Usłyszałam
początek piosenki „One for money” i wyciągnęłam telefon. Yuka.
– Jak
chcesz mnie wysłać na zakupy, to od razu mówię, że skończysz w koszu na śmieci –
ostrzegłam ją na wstępie.
– Spokojnie, lodówkę mam pełną – zaśmiała się. – Problem jest inny. Pamiętasz, jak
mi mówiłaś o żywym okazie Barbie?
– Ciężko zapomnieć.
– Ciężko zapomnieć.
– To
właśnie taka lalka zjawiła się pod twoim wieżowcem i wygląda gorzej, niż jakbyś
zabrała jej sprzed nosa najnowszą torebkę od Gucciego.
Artystka
wysłała mi zdjęcie, które chyba robiła kalkulatorem, bo z trudem rozpoznałam na
nim Sierrę. Miała nabrzmiałe żyły na rękach i wokół twarzy, a jej mina
przywodziła mi na myśl wkurwioną wiewiórkę.
– Wchodzi do budynku – zameldowała Yuka.
Momentalnie
się teleportowałam do Tokio. Nie będzie mi żaden opętany pustak niszczył domu!
Szczególnie, że mój bankomat zdechł i nie będę płaciła za remont (nieważne, że
i tak bym tego nie zrobiła)!
Pojawiłam
się na półpiętrze między szóstym a siódmym piętrem. Barbie szła zgarbiona i powłóczyła nogami, ale kiedy mnie
dostrzegła, wyprostowała się, a jej oczy stały się zamglone.
– Ty... – wychrypiała.
Nie
zdążyłam mrugnąć, kiedy Ice Warrior wystrzelił w moją stronę lodowe sople.
Jednak celował jak ślepy, bo trafił w szklane drzwi po mojej prawej stronie.
Odłamki szyby prysnęły na schody, a rumor zmusił sąsiadów do wyjrzenia z
mieszkań. Nie zobaczyli za dużo, gdyż Sierra razem ze swoim beyem zaszarżowała na
mnie niczym byk, wrzeszcząc coś, że mnie zabije (nie ona pierwsza i nie ostatnia)
Uśmiechnęłam
się i cofnęłam się o kilka kroków w kierunku ogromnego otwartego okna, przez co stanęłam na
krawędzi gzymsu. Wiatr zaczął gwizdać mi w uszy i szarpać ubranie. Rozłożyłam
ręce na boki i poleciałam do tyłu, z satysfakcją patrząc, jak pustak zamiera w
miejscu.
– Nie
masz skrzydeł, Barbie! – krzyknęłam.
– JENNIFER!
Hah,
wrzeszczy zupełnie jak Yoyo, kiedy coś mu się nie podobało – obwiniał o to
zawsze mnie. Ta dwójka naprawdę do siebie pasuje, mają tyle wspólnych cech! Są
wkurwiającymi, pozbawionymi mózgu egoistami, którzy uwielbiają sobie zdzierać
gardło.
Sierra
wyskoczyła. Wyciągnęła ręce i zagięła palce na kształt haków. Hmm,
czyżby zamierzała mnie udusić? Powodzenia życzę!
Kiedy usłyszałam wrzaski ludzi i ujrzałam, że zaraz pustka skończy jako mokra plama, wyszeptałam zaklęcie.
Kiedy usłyszałam wrzaski ludzi i ujrzałam, że zaraz pustka skończy jako mokra plama, wyszeptałam zaklęcie.
– Tempus zona! – Stworzyłam dwa magiczne kręgi koło moich dłoni.
Spokojnie
stanęłam w powietrzu, natomiast Sierra malowniczo rozbiła się o nie.
– Coś ty zrobiła?! – warknęła, pocierając czoło i kolana.
– Nic wielkiego. – Założyłam ręce pod biustem. – Po prostu zatrzymałam czas i
zrobiłam dla nas wspaniałe pole bitwy.
– Troszczysz się o ludzi? – prychnęła. – Czy może... – Popatrzyła w lewą stronę,
gdzie stał wieżowiec z mieszkaniem Yuki i uniosła kącik ust.
– Robię, co chcę i nic ci do tego – Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się. – Poza tym powinnaś być mi wdzięczna. Wyglądasz tak tragicznie, że straciłabyś swoją reputację „słodkiej idiotki” i stałabyś się „ohydną świruską”.
– Robię, co chcę i nic ci do tego – Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się. – Poza tym powinnaś być mi wdzięczna. Wyglądasz tak tragicznie, że straciłabyś swoją reputację „słodkiej idiotki” i stałabyś się „ohydną świruską”.
– Jak śmiesz...
– Może nie mam racji?
Zacisnęła
szczęki. Z okolic łopatek wyłoniła się spora kulka mrocznej mocy, która pękła
na maciupkie szpilki, a te poszybowały w moją stronę.
– To na nic – skwitowałam.
Igiełki
odbiły się od metalowej powierzchni topora Artemis, po czym miko oparła go z
powrotem o ramię. Sierra syknęła i splunęła na bok czarną cieczą.
– Nee, co ty na to by stoczyć podwójną bitwę? – spytałam, nawijając kosmyk włosów
na palec.
Ice
Warrior odbił się od ściany jednego z budynków i zaatakował mnie od tyłu
szablą. Artemis sparowała cios i wyprowadziła własny. Tymczasem Barbie
wyskoczyła do przodu, zrobiła salto i zaserwowała kopniaka. Złapałam podeszwę buta, okręciłam się miejscu i rzuciłam dziewczynę na drugi koniec pola, które stworzyłam.
Może
i jest opętana przez mroczną moc, ale to niczego nie zmienia. Z trudem się
podniosła i zaczęła ciężko oddychać. Nie jest dla mnie żadnym przeciwnikiem,
zważywszy, że nawet nie umie walczyć wręcz i robi to jedynie pchana przez mrok.
Obróciłam
głowę w stronę bitwy Artemis. Prawdziwym problemem może być Ice Warrior. Ludzie pod wpływem mrocznej mocy co prawda pozbywają się wielu ograniczeń, ale tylko na pewien okres czasu. Z
beyami jest inaczej.
– Dzięki za wiarę we mnie! – zawołała oburzona Artemis, kiedy odcięła Warrior’owi
jedno ramię. – Nie mam zamiaru przegrać z kimś takim! – Wzniosła topór do góry.
– Nie! – Piskliwy krzyk Sierry zadźwięczał mi w uszach. – Nie krzywdź go!
Zacisnęłam
dłoń w pięść i obróciłam się z postanowieniem, że uciszę ją na długi okres
czasu, kiedy koło mojego ucha świsnęła wiązka mrocznej mocy. Uderzyła ona w
topór miko i popchnęła ją do tyłu. Ice
Warrior wykorzystał okazję i przygwoździł Artemis nogą do ziemi.
– To koniec, Jennifer – wymamrotała Barbie z obłędem w oczach. Przyłożyła dłonie do
twarzy i rozsunęła palce. – Najpierw zabiję twojego beya, a potem ciebie. Wtedy
oddadzą mi Jamesa!
– Naprawdę w to wierzysz? – westchnęłam i spojrzałam na nią przeciągle. – Myślę,
że twój chłopak jest już martwy.
– Nie...
– Albo jest na granicy śmierci – Wyszczerzyłam zęby.
– Nie uśmiechaj się tak, gdy mówisz o
Jamesie, pieprzona szmato! – wydarła się, a z jej ciała dosłownie wyrwała się
czarna mgła, która w sekundę wypełniła całe pole.
Nie
widziałam własnych butów, ale nie przeszkadzało mi to. Jeśli nie można użyć
wzroku, zawsze zostaje słuch, węch i dotyk, prawda? Zamknęłam oczy i zadarłam głowę. Oddalone dźwięk tarcia metali o siebie i dźwięczenie zbroi to
walka Artemis, która z pewnością jest teraz tak wściekła, że biedny Warrior
skończy jako kadłub.
Gdzieś
przy lewej ścianie rozległo się tupnięcie. Powtórzyło się po prawej, a potem
za mną. Otworzyłam oczy, To było zbyt przewidywalne...
Uderzyłam
pięścią w głowę Sierry, a gdy upadła, przyszpiliłam ją butem.
– Artemis!
– Się robi!
Ice
Warrior huknął koło ramienia pustaka.
Wyciągnęłam rękę przed siebie. Pojawił się zielono – srebrny krąg.
– Reditus – mruknęłam.
Wróciłam
czasowi bieg, więc musiałam rozłożyć skrzydła. Złapałam najpierw Artemis, a
dopiero potem ucho pustaka. Wykorzystując resztki mgły, zniosłam ją na dół i
schowałam skrzydła. Natychmiast wpadłam w tłumek gapiów, podekscytowanych samą
czarną mgłą, dzięki czemu niepostrzeżenie wyśliznęłam się prosto w....ramiona
Tsubasy.
– Co ty tu robisz? – Wytrzeszczyłam oczy.
– Mógłbym zadać ci to samo pytanie. – odparł.
Za
jego plecami dostrzegłam Ryo i Kyoyę, czyli najgorsze combo pod słońcem.
Starszy Hagane mordował mnie wzrokiem, a Tategami skrzywił się na mój widok,
jakby ktoś mu wlał litr soku z cytryny do gardła. Uśmiechnęłam się sztucznie
słodko i splotłam ręce za plecami.
– Mieszkam tu – powiedziałam.
– I całkowicie przypadkowo jesteś tu, gdy zdarzył się dziwny wypadek? – zakpił Yoyo.
– I całkowicie przypadkowo jesteś tu, gdy zdarzył się dziwny wypadek? – zakpił Yoyo.
Podeszłam
bliżej niego i z całej siły nadepnęłam mu na stopę.
– Tak – wycedziłam przez zęby. – A ty się lepiej przymknij, no chyba, że chcesz
skończyć jak ona – Wskazałam głową na nieprzytomną Sierrę.
– Ty jej to zrobiłaś? – szepnął.
Odsunęłam
się i zakołysałam na czubkach butów.
– Ja tylko wyrzucałam śmieci – oświadczyłam zgodnie z prawdą. – Jeśli tkniecie
moje mieszkanie, to skończycie powieszeni na suchej gałęzi nad przepaścią pełną
wygłodniałych tygrysów – dodałam ciszej w kierunku Tategamiego.
– Co nie zmienia faktu, że mamy do ciebie kilka pytań. – wciął się Ryo.
Zacmokałam
kilka razy i położyłam mu rękę na ramieniu.
– Przestań chodzić taki spięty, Ryo. Jeśli dobrze pójdzie, to twój synek wróci do
ciebie w jednym kawałku.
Hagane
gwałtownie zbladł i zacisnął dłoń na moim przegubie.
– Gdzie jest Ginga? – zapytał, wpijając mi paznokcie w skórę.
–Kto wie. – Przyłożyłam palec do policzka i przybrałam zadumany wyraz twarzy. –
Może właśnie umiera od nadmiaru mrocznej mocy? Albo traci zmysły jak inni
opętani? Albo jest przygotowywany do bycia króliczkiem doświadczalnym? Opcji
jest mnóstwo! – Zaśmiałam się, kiedy paznokcie Ryo prawie wbiły się w moje
żyły.
– Oddaj go. – warknął.
– Bo? – zaczęłam się z nim drażnić. – Co mi dasz, jeśli ci go oddam?
Kyoya
rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie, ale zignorowałam je. Hagane nie jest w
stanie cokolwiek zrobić, a patrzenie jak desperacko chce odzyskać syna,
bawiło mnie niezmiernie.
– Wszystko. – wypalił.
–Och, doprawdy? – Uniosłam brew do góry. – Jesteś w stanie dać mi absolutnie
wszystko? Zastanów się... – Sięgnęłam po kieszeni.
Na
dźwięk odbezpieczanej broni, schyliłam głowę i uśmiechnęłam się pod nosem. To
chyba koniec zabawy. Wyrwałam się Ryo i oparłam ręce o biodra.
– Nikt nie może dać wszystkiego – powiedziałam chłodno. – Nie ożywisz umarłych i
nie odzyskasz utraconych rzeczy. – Odrzuciłam włosy do tyłu. – Ginga wróci, ale
pamiętaj – Wyciągnęłam Artemis w kieszeni i rzuciłam na chodnik – karma to
czasami straszna suka.
Miko
uderzyła toporem w beton, przez co zbił się tuman kurzu i pyłu. Teleportowałam
się, zanim ktokolwiek zdążył otworzyć usta.
Pojawiłam
się przed drzwiami do mieszkania Yuki. Powoli zmierzchało i długie cienie
padały na klatkę schodową. Stałam w jednym z nich.
„Zawsze będziesz potworem, Jennifer.”
Czy to ma teraz
jakiekolwiek znaczenie?, pomyślałam,
patrząc na karetki pogotowia i samochody policyjne gromadzące się pod moim
wieżowcem.
Czym
tam właściwie jest „potwór”?
Uderzyłam
się kilka razy dłońmi w policzki. Znowu włączył mi się tryb filozofa!
Powiem wam, że koszmarnie się wypalam do beyblade i piszę tylko i wyłącznie dlatego, że za punkt honoru obrałam sobie doprowadzenie tej historii do końca. Co będzie z tym dalej, to nie wiem, MOŻE "drugi" akt będzie mi się lepiej pisało, o ile to nastąpi >.>
No nic, to by było na tyle
Odmeldowuje się!
"Hah, wrzeszczy zupełnie jak Yoyo, kiedy coś mu się nie podobało – obwiniał o to zawsze mnie. Ta dwójka naprawdę do siebie pasuje, mają tyle wspólnych cech! Są wkurwiającymi, pozbawionymi mózgu egoistami, którzy uwielbiają sobie zdzierać gardło."
OdpowiedzUsuńMiju: Bardzo trafne to jest
Ja: I to jak dobra ekipa tempo tempo testy potem muszę zrobić
Miju: W narzekaniu to ty jesteś mistrzyni. Ryo ty to masz wyczucie. O Tsubasa i Glut się pojawili
Omega: Macie niezłe wyczucie czasu no nie powiem
Avery: Matko niech Huntress napisze 20 rozdział i po tym wielkie BOOM!
Kom krótki bo niestety robienie testów wkracza do akcji na razie
Jenn: Ja zawsze mam trafne spostrzeżenia ^^
UsuńTak, tak, ogólnie jesteś wspaniała
Jenn: Ty to powiedziałaś *maluje paznokci*
Ryo: *polazł gdzieś z Tsubasą*
Jenn: Dajcie mu mocnej melisy! Może się ogarnie!
Kyoya: *mało zadowolony z życia* Musiałaś?
Jenn: Tak :3
Matko, już są testy ;-; Jak ten czas leci O.o
Jenn: Zapierdala jak ślimak na kofeinie
"Jenn: Zapierdala jak ślimak na kofeinie"
UsuńOmega: Dobre
Miju: :*z całej siły Ryo oberwał przez nią w łeb przez co nieprzytomny* mają na chwilę spokój
Ja: Nie chce testów :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :(
Miju: Nie łapiemy mi tu doła tylko od 21:30 lecimy z rozdziałem świątecznym
Ja: Jak na tradycję już przystanie Kyoya oberwie drzwiami w nos od wejścia Miju XD
Miju; Ej to za nie długo będzie tradycja
Jenn: *podkłada but pod nieprzytomnego Ryo, ale Tsubasa uderza ją lekko w głowę* Kobiet się nie bije!
UsuńTsubasa: *wzdycha* W wyjątkowych sytuacjach można. *odciąga dziewczynę*
Jenn: Mam ci oddać? >.>
Tsubasa: Ledwo wyszedłem ze szpitala
Jenn: Pielęgniarka się ucieszy na twój widok
Harumi: Angel też chciała napisać shota aczkolwiek nie świątecznego, ale...
*wplata dłonie we włosy* Zacięłam się po raz 3!!! T.T
Harumi: ma kryzys ^^''
Kryzys to czasem norma
Usuń"Tsubasa: Ledwo wyszedłem ze szpitala
Jenn: Pielęgniarka się ucieszy na twój widok"
Miju: Tylko by się na niego nie rzuciła
Jenny: To mu na pewno grozi
Ja:*kończę przerabianie zdj* i znowu szukanie tatuaży
Harumi: Angel zawsze ma kryzys
UsuńMorda! ;-; *idzie się zachwycać nowym bishem*
Jenn: Mało masz osób w domu?!
No ale Kouen jest cudny ;-; i Koumei i Sinbad *.*
Jenn:...
Tylko nie zrób Miju tatuaży na twarzy, plis O.O
Miju: Ale ta osoba ze zdj to nie ja
UsuńOmega: To kto...nie mów, że....
Miju: Taaaaaaak
Omega: O nieeee
Ja: Może to wprowadzę
A no tak to Raven
UsuńJenn: Nie. To inne zdjęcie
A to nie wiem *uderza głową w biurko* Ja chcę to napisać!
Jenn: Życzyć powodzenia
Wena: *maluje paznokcie* Dołączam się do życzeń
-.-
No nie wiem czy do końca ona....albo nie to będzie Raven Atsuba
UsuńMiju: Siostra do mnie nie podoba a podobno jesteśmy bliźniaczki
Omega: Jedna się dość zmieniła.
Ja: Dawać więcej tego czy nie....oto jest pytanie
Raven: Więcej
Miju: Mniej
Mitsuki: Ja też nie jestem podobna do siostry
UsuńJenn: Bo nią nie jesteś.
Mitsu: Jestem
Jenn: *wywiesza oczy do góry*
Izumi: Przynajmniej Eris się już nie wtrąca
Jenn: Kumpla sobie znalazła >.>
Miju: To dobrze czy źle?
UsuńJa:*faceplam* Kyoya kiedyś miał rację mówiąc że ty wolno nie które rzeczy pojmujesz?
Miju: Kiedy on to mówił?
Ja: A nwm kiedy ale coś tam było gdzieś tam nie wiadomo kiedy
Omega: Ja do ojca nie podobna i dobrze
Annabelle: Ja do Omegi podobna nie jestem a to moja przyrodnia siostra
Omega:*wyjmuje katany po czym przykłada Annabelle do gardła* nie jesteśmy rodziną
Jenn: *unosi brew* Możesz się w końcu zdecydować czy ją zabijesz czy nie? Bo póki co jest Yoyo i może zmyć krew czy co wy tam w żyłach macie
UsuńKyoya: *bez odwracania się, pokazuje jej środkowy palec*
*dalej sobie łamie głowę nad shotem*
Nie mordować nikogo na razie
UsuńMiju: Tak w naszych żyłach jest krew nie ogień Jenny
Ja: On to będzie miał krew na dłoniach
Omega: Nie wspominać
Miju: Tak będzie najlepiej
Jenn: A skąd mam wiedzieć? Luj wie co mają kosmici w żyłach
UsuńAle to nie Kyoyi wina *^* *przyciąga go do siebie*Prawda, Kouen? ^^
Kouen: *tak zajęty czytaniem zwoju, że nawet nie podnosi wzroku* Tak, tak, cokolwiek powiesz
Jenn: To już 4 mól książkowy, który sprowadziłaś, Angel
Ale jest cudny
Jenn: Ta bródka w szczególności xD
Kouen: *stara się zabić ją wzrokiem*
Jenn: ^^
Omega: Mam krew w żyłach Jenny spokojnie
UsuńMiju: JEGO WINA!
Ja: Ale przecież...
Miju: Nie ma żadnych ale! *zamyka się w pokoju*
Ja: Strasznie to przeżywa. Ciekawe dlaczego.
Jenn: *rozkłada ręcę* ja ci nie powiem, niby jest obyta ze śmiercią, a jednak się jej boi
UsuńKyoyi: Ludzie boją się śmierci
Jenn: I mói to ten, który rzuca się na tornada xD
Jenny: to u ludzi norma
UsuńMiju: bywa
*gra w lola* mi się luczniczki nir zabiera!
Jenn: *maluje jajka korektorem*
UsuńIzumi: *ćwiczy żonglerkę*
Autorka: *na poszukiwaniach żurku*
Miju: Huntress zacznij Shot
UsuńJa: Ok...nie chce mi się....a ktoś musi pobić wjazd motorem w wykonaniu Kelly
Miju: To nie możliwe
Ja:*pokazuje scenariusz*
Miju: Zmieniam zdanie
*Autorka rzuca się w wir grafiki, co skończy się chaosem na miarę tego przed powstaniem świata*
UsuńHarumi: *z mokrymi włosami na czole, wyciąga shotguna na wodę i strzela serią w swojego brata, Yukę i Patricka*
Jenn: Mijuuu~ *kiedy dziewczyna się odwraca, wylewa na nią wiadro wody, po czym wznosi się do góry, uśmiechając diabolicznie*
Miju: po was! *ma dwa wielkie karabiny napełnione strzela we wszystkich i trafia* hahahahaha
UsuńOmega:*rzuca w każdego balonami z wodą*
Miju:*strzela w Yuki, Patrica i Izumiego po czym trafia w Jenny*
Jenn: Hmm *zbiera całą wodę wokół siebie i stwarza wir wodny, który porywa wszystkim, po czym posyła go do basenu Teradów* Hyhyhy :3 *wyciska wodę z włosów*
UsuńMiju:*wychodzi z basenu próbuje strzelić w Jenny ale ona uniknęła i w Kyoye trafiła* sorki
UsuńOmega:*wybchodzi z basenu*
Harumi: *pływa na plecach, jednocześnie topiąc Izumiego łokciem*
UsuńKyoya: *odgarnia mokre włosy z twarzy, na której widnieje zarys uśmiechu* Spoko
Autorka: *dostaje krwotoku z nosa na widok mokrego Kyoyi bez koszulki i idzie szukać chusteczek*
Miju:krwotok z nosa bo zobaczyła Kyoye bez koszuli? Serio?
UsuńJa: a ty byś nie dostała?
Miju: nie *strzeliła w autorke wodą*
Ja:*zasłania się ręką*
Jenn: To jest Angel
Usuń*Autorka wróciła do zachwytów nad Sinbadem*
Jenn: ^^''
Miju: Kyoyą nie da się zachwyciac nie ma czym
UsuńJa: tiaaaaa jasne
Miju: *ktoś na nią wylał kubeł wody* czyje to dzieło
No Kouen jest lepszy :3
UsuńJenn: *ona ma swoje upodobania, ale poniekąd zgadza się z Autorką*
Jess: *zwisa do góry nogami z lampy, a z ręki zwisa jej puste wiadro* It's me!
Miju: ktp to kouen?
UsuńJenny: a bo ja wiem
Miju:*znowi wylano na nią wodę* no ej
Ja: podobno i mbardziej panna oblana tym większa szansa na zamążpójście
Kouen to pierwszy książę Kou, postać z Magi i mój mąż :3
UsuńJenn: Ogólnie Angel znów marzy o takim facecie w realu
Ale ich nie ma ;-;
Jenn: I ten też jest szurnięty >.>
Miju: A ja sądziłam, że mania na Kyoye to już sztyk szurnięstwa
UsuńJa: Dobra....ty go serio nienawidzisz!
Miju: Dotarło to do niej!!!! Matko przed tymi egzaminami same cuda się dzieją
Hello! Is it me you're looking for. Tak to nie duchy to naprawdę Kruk. Ty zaczęłaś rozdział od Dantego ja zaczęłam od Miltona...
OdpowiedzUsuńJack: Szkoda, że nie skończyłaś.
Ja: Ale spory kawałek już jest tak? Nom.
Jack: Ten kawałek jest już od tygodnia kobieto.
Ja: Oj nie jęcz. Jenny ja rozumiem demon, porywczy charakter te sprawy ale musiałaś się tak nad nią znęcać?
Lilka: Jej. Samael. Słyszałam o gościu. Verlak opowiadał. Takich gości już niema. Eh.*zawija się w koc i próbuje się udusić*
Ja: A co do Kyoya x Sierra to nie. Naprawdę nie.
Jack: Co ty tak ze wszystkimi na nie jesteś?
Ja: Wcale że nie jestem cały czas na nie. Na przykład Hikaru mogę zaproponować.
Lilka:*wychyla głowę z pod koca, unosi brew do góry, wywraca oczami i wraca pod koc*
Ja: Iiiiii tak i to by było na tyle.
Jack:...Madoka XD
Ja: Nie.
Jack: Mówiłem, że ty całe życie jesteś na nie.
Ja: To nie jest prawdą.
Jack: I znów powiedziałaś ,,nie".
Ja: Czy możemy wreszcie przejść do komentowania?.....Właściwie to chyba już skończyłam. Przepraszam nie wiem co miałabym napisać. Więc czekamy na next bo ma się pojawić. Chciałabym przeczytać tę historię do końca i dowiedzieć się co się przydarzyło Jenny.
Jack: Ten jej brat nadal żyje. Mówię wam.
Lilka: Ciekawe jaki on teraz jest co nie?
Jack: Ty się tym nie interesuj!
Lilka: Oczywiście chomiczuniu XD
Jenn: *trąca butem Sierrę i marszczy brwi* Przecież mogłam jej pozwolić spaść z tego 6 piętra i wtedy wyglądałaby dużo gorzej, nieprawdaż?
UsuńIzumi: Zresztą Jenn - chan już puszczają nerwy, bo nie ma Nila ^^ *paca dziewczynę po głowie*
Jenn: *zerka na niego zirytowana* Dobrze się czujesz?
Izumi: Już nie bądź taka skryta, każdy ma serce :)
Jenn: Wiem. Ja mam z kamienia ^^
Wiem, że Kyoya x Sierra = nope. Nigdy bym tak chłopaka nie skrzwydziła xD
Jenn: Ty ogólnie ostatnio coś się miłością zajmujesz
Ten shot miał wyjść T.T
Jenn: Wena to suka *przybija z nią żółwika*
Nienawidzę cie
Jenn: Vice versa ;* *łapie koc Lilki i zdziera z niej* Mogę wiedzieć co odwalasz?
Next pewnnie będzie....kiedyś. Poważnie, potrzebuje porządnego kopniaka i wiercenia dziury w brzuchu, bo inaczej się zmotywuję dopiero w wakacje >.<
Harumi: W wakacje to miał być już 2 akt
Patrick: w snach
Dziena -.-