Kurwa.
To proste, krótkie słowo perfekcyjnie
opisywało moją obecną sytuację. Dlaczego? Zapewne pamiętacie, że byłam na
takiej jednej naradzie i tam padły takie oto kluczowe wyrazy „dyskretna akcja”.
No właśnie. DYSKRETNA. Czyli taka, gdzie wszystko dzieje się praktycznie
niezauważalnie. Haha, mogę się zabrać po powrocie za pisanie definicji do
słownika, nieźle mi to idzie. O ile Victor szybciej nie upierdoli mi łba, hehe.
Ale wracając do dyskrecji...czy ja to serio
muszę wam tłumaczyć? Każdy z was powinien zauważyć, że ma skromna osóbka nigdy
nie przeprowadza operacji po cichu. Tak też stało się tym razem. Po
śnieżnobiałych ścianach spływała krew wymieszana z jakąś czarną mazią, która
śmierdziała jak siarka, zniszczone beye chrzęściły pod moimi obcasami, a
ogromna dziura – zrobiona na przestrzał przez trzy korytarze – przypominała
usta otwarte do krzyku. Jeśli to było dyskretne, to klękajcie narody, właśnie
macie nową mistrzynię.
Otrząsnęłam katanę z posoki i oderwałam z
koszulki jednego z trupów kawałek materiału, by móc zetrzeć z ostrza maź.
Skrzywiłam się, gdy odór dotarł do moich nozdrzy i szybko pozbyłam się
prowizorycznej szmatki, rzucając nią przez dziurę do kolejnego korytarza.
– Dziwne, mimo że zrobiłyśmy taką masakrę, nie wysłali nikogo nowego – Artemis zmarszczyła
brwi i oparła topór o ramię. Jej przeciwnicy byli albo poszatkowani albo
skończyli wciśnięci w ściany.
– Najwyraźniej mięso armatnie im się skończyło – Włożyłam katanę do sayi*,
jednocześnie przyglądając się spode łba kamerze, która była na mnie niezwykle
skupiona. – Albo chcą, żebyśmy szły dalej – Uśmiechnęłam się szeroko,
– Ehh?!
Ale czemu? – Miko przechyliła głowę ze skonfundowaną miną.–
– W końcu to gra – Rozłożyłam ręce i prychnęłam z rozbawieniem. – To wszystko wydarzyło się tylko po to, by mnie tu sprowadzić, Artemis. – Zrobiłam obrót na piętach i podskakując ruszyłam dalej.
– W końcu to gra – Rozłożyłam ręce i prychnęłam z rozbawieniem. – To wszystko wydarzyło się tylko po to, by mnie tu sprowadzić, Artemis. – Zrobiłam obrót na piętach i podskakując ruszyłam dalej.
– Czekaj! Nie miałyśmy uwolnić Kyoyi i reszty?
– Przecież właśnie to robimy – Zerknęłam na nią przez ramię. – Nasz przeciwnik na
pewno trzyma wszystkie „skarby” przy sobie – Machnęłam ręką, zachęcając ją, by
ruszyła dupę.
Oczywiście zmyśliłam to na poczekaniu, bo
skojarzyło mi się to z bossami z gier, w
które często napieprzał Patrick. Często trzymali oni przy sobie najcenniejszą
rzecz swojego przeciwnika, by go zmusić do przyjścia. Z jednej strony czysta
głupota, lecz z drugiej...kto zmusi świra, by postępował logicznie? Moim
prawdziwym powodem był staruch w płaszczu. Niby widziałam go pierwszy raz w
życiu, ale było w nim coś znajomego. Nie wiem, jak to wyjaśnić, jednak widząc
go, poczułam zapach spalenizny. Huh, a może to najwyższa pora kopsnąć się do
jakiegoś psychiatry? Niektórzy słyszą głosy, ja czuję zapachy, prawie to samo.
Żartuję sobie oczywiście, dla mnie już za późno.
Wędrowałyśmy bez napotykania jakichkolwiek
przeszkód. Jednak po trzaskach, hukach, okrzykach, rykach i odurzającej woni krwi wiedziałam, że zapanował tu chaos w swej najczystszej postaci.
– Ani
kroku dalej.
Ocho, zaczęło się. A mogło być tak miło.
Chociaż...Usta same mi się uśmiechnęły na widok czarodziejki dźwięku, która
dziś nie wyglądała tak wytwornie w kimonie sięgającym do kolan i włosach
związanych w nieporządny warkocz. Nie miała też zasłonki na twarzy, więc mogła
mnie bez przeszkód świdrować spojrzeniem rozwścieczonej kury.
– Bo co?
– Zrobiłam jeszcze kilka i oparłam łokieć o pochwę katany, wytykając język.
– Taka
gówniara nie ma prawa spotkać się z Panem – oświadczyła tonem będącym w stanie
zamrażać maliny w Lidlu.
– Tak,
tak, bo oczywiście ujrzenie tego Pana to cel mojej egzystencji – Przyłożyłam dłonie
do serca i westchnęłam teatralnie, udając, że mdleję. Długo nie wytrzymałam i
parsknęłam śmiechem.
Wiedźma zacisnęła usta w cienką linię i
uniosła rękę. Ojoj, czyżby miała zamiar za pomocą dźwięku zamienić mi mózg w
papkę? Szczerze to wolałam tego uniknąć, dlatego zacisnęłam dłoń na tsuki i
napięłam mięśnie.
– Nie
rozumiesz, jaką Pan jest cudowną osobą! – wybuchnęła z wyrzutem, rzucając mi
oskarżycielskie spojrzenie. – Troszczy się o nas, opiekuje i obdarza miłością
każdego dnia! A ty ośmielasz się z niego kpić! – zaszlochała.
Zdębiałam. Dosłownie, kurwa, zdębiałam. Że
co, że jak? Dalej pytlowała, jaki to ten Pan nie jest wspaniały i do anioła
podobny, a ja robiłam coraz większe oczy i miałam wrażenie, że świat oszalał.
Jakim trzeba być głupim, żeby opowiadać wrogowi historię życia?! Ja pierdolę,
to już Yoyo ze swoją gąbką zamiast mózgu okazuje więcej instynktu!
– ...przygarnął
mnie! Znalazł na tym pobojowisku i przygarnął, choć byłam mniej warta niż
śmieć! – Zaczęła płakać.
O słodki Lucyferze.
– Uczył
mnie, jak wykorzystać swój potencjał! Czytał mi książki!
Czemu nagle zostałam jej osobistym
psychiatrą?
– ...ale
ty jesteś jedynie nierozumnym demonem! Nie rozumiesz miłości!
O cholerka, ale mi pojechała po autorytecie.
Widzicie tą fontannę łez i złamaną psychikę? Nie? To dobrze, bo ja też. Wykorzystując
fakt, że popadła w histerię, klasnęłam w dłonie. Pod moimi stopami pojawiły się
dwa czarne kręgi, kręcące się w przeciwne strony. Byłam ciutkę zawiedziona, że
zwariowała, ruch był specjalnie na nią, ale cóż mówi się trudno i idzie dalej.
– Perpetuum
silentium**!
Wreszcie moje uszy ogarnęła cudowna cisza, a
czarodziejka złapała się za gardło, przerażona, że nie wydobywa się z niego
głos. Uśmiechnęłam się z satysfakcją, widząc panikę w piwnych oczach.
Biedulka, tak się tym przejęła, że nawet nie spostrzegła, że wokół jej ciała jest rozproszona ciemna
mgiełka, która wchłaniała moc. Teraz tylko ją wykończyć, nim opadnie. Ostrze
rozbłysło przed zatopieniem się w jasnej skórze czarodziejki. Otworzyła usta, z
których wydobył się niemy wrzask i wykonała salto do tyłu, lądując miękko na
ugiętych kolanach. Rękaw zielonego kimona nasiąkał krwią, która skapywała na panele, tworząc coś na kształt dróżki. Dziewczyna wykrzywiła twarz w
grymasie bólu i cofnęła się jeszcze trochę.
Nie cackałam się i wykonałam kolejne kilka
cięć, dzięki którym jej szata nie była już ładnego szmaragdowego koloru, a
barwy brudnego szkarłatu. Chciała się cofnąć, ale jej poranione nogi odmówiły posłuszeństwa i z moją małą pomocą w postaci kopniaka, wylądowała na plecach.
– Huh,
czułam, że będziesz słaba, ale nie, że aż tak – stwierdziłam, wyginając usta w
podkówkę, kiedy wyrwałam z jej łydki katanę. Wygięła się w agonii, zagryzając
wargę. – Dobra, dobra, tylko ci tak przypomnę, że ten wasz Fumio został
pozostawiony przez tego przewspaniałego Pana na śmierć, a ty chyba miałaś zabić Yuki,
nie?
Zamarła na moment, a potem przeniosła na
mnie śmiertelnie poważny wzrok. No żebym zaraz trupem nie padła. Znaczy się
trup zaraz będzie, ale nie ze mnie, hyhy. Matko, coraz gorzej ze mną. Ale wracając do dziewczyny, to ze
sposobu w jaki układała usta, zrozumiałam, że mówi „niczego nie rozumiesz”
– Całkiem możliwe – Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się krzywo. Przejechałam
ostrzem po jej policzku i podetknęłam je pod tętnicę szyjną.
Próbowała patrzeć na mnie obojętnie, jakby
to wszystko działo się gdzieś koło niej, ale przez to że nerwowo zaciskała
pięści, a w tęczówkach migał strach, było wiadome, że cholernie się boi.
– Coś
strasznie słodko pachnie – wymamrotała nagle Artemis, nieświadomie ratując mnie.
Czym prędzej odskoczyłam od czarodziejki,
unikając dzięki temu kilku złotych strzał. Prychnęłam zirytowana, patrząc na
łucznika, który stał kilka metrów dalej i naciągał kolejną strzałę na cięciwę.
Jego sylwetka jaśniała, a w złotych oczach gościła pogarda. Oparłam dłoń o
biodro, przechylając głowę w bok.
– Ach,
czyli stąd ten odór – Zmierzyłam go jadowitym spojrzeniem. – Co aniołek robi w
takim miejscu?
Chyba nie muszę wam tłumaczyć, że demony i
anioły nie darzą się ciepłymi uczuciami? Głównie jest to wynik różnic w naszych
charakterach i sposobie życia, ale jeszcze wieki temu Lucyfer – sama i ten ich
jakiś tam Archanioł mieli konflikt no i wiadomo uraza po dziś
dzień, bla, bla. Jak chcecie więcej info, to polecam skoczyć do Alice, ona się
tym interesuje.
– Nie
muszę odpowiadać komuś tak prymitywnemu jak ty – warknął w odpowiedzi.
I kolejny, który rani moją delikatną
psychikę. A potem się będą dziwili, jak im wyślę rachunek za prywatne leczenie u
psychologa. A żeby sobie nie myśleli, wybiorę jednego z najdroższych!
– Już,
już, spokojnie – rozległ się rozbawiony głos.
Czarodziejka błyskawicznie spróbowała się
pozbierać, co wyglądało jak wyjątkowo niezgrabna parodia hip hopu, natomiast
kupa pierzu opuściła łuk i usunęła się w cień, uprzednio kłaniając się
staruchowi w płaszczu, bo to on się odezwał. Mężczyzna klasnął kilka razy i
niewiadomo skąd pojawił się służący we fraku, który ujął czarodziejkę pod pachy
i dźwignął do góry.
– P-panie – wyszeptała słabo, patrząc na niego z takim uwielbieniem, że sushi mi
się cofnęło.
– Już
dobrze Rin, nie musisz się więcej kłopotać, skończyłaś swoją misję – Staruch obdarzył
ją uśmiechem, chociaż jego oczy dalej przypominały grudki lodu.
No tak, teraz pewnie skończy jako karma dla
jego psów czy tam smoków. Bo pewnie taki „pan” ma jakieś groźne zwierzaki,
jakże by inaczej.
Rin skinęła głową i zamknęła oczy, chyba
mdlejąc. Służący wykonał szybki ukłon i zniknął w mroku prawego korytarza,
ciągnąc ją za sobą. Odprowadziłam ich wzrokiem i przeniosłam go na starucha.
Był ode mnie o jakieś 10 centymetrów wyższy, nosił ubiór przywodzący trochę na
myśl Sherlocka Holmesa, a jego wąsy były podkręcone. Uniosłam brwi. Myślałam,
że dowódca takiej grupy popaprańców będzie bardziej efektowny, ewentualnie
psychiczny. Chociaż kto wie, może chowa za pazuchą jakąś piłę albo inne cudo?
– Nawet
nie wiesz, jak długo na ciebie czekałem, Jennifer.
– Było
się nie bawić w chowanego – odparłam jadowitym tonem.
– Och,
po co te złośliwości? Nie lepiej będzie omówić tego przy herbacie? – spytał
ciągle z tym miłym uśmieszkiem przylepionym do gęby. – Ale zanim do tego
przejdziemy... – Zawiesił głos. – Amane Itami.
Nic się nie wydarzyło, więc rozejrzałam się
dookoła, dla pewności, że nagle nie zmieni się otoczenie lub grupa opętanych
nie wyskoczy zza rogu. Już miałam go spytać o stan psychiczny, kiedy coś
ścisnęło mnie w sercu, a głęboka wyrwa w pamięci została zalana przez obrazy.
Płatki wiśni.
Czarne
pióro.
Uśmiech matki.
Pluszowy miś
Oczy
ojca.
Przewracające
się strony książki
Błękitne
niebo.
Huśtawka.
Cień.
Błysk ostrza.
Cień.
Błysk ostrza.
Krew na papierowej ścianie.
Księżyc.
Księżyc.
Płomienie.
Patrzyłam zafascynowana na te obrazy, a cała
układanka stawała się coraz sensowniejsza. Wreszcie fala wspomnień się skończyła, a dziura w pamięci załatana. Przymknęłam na moment oczy,
biorąc głęboki wdech. Gdy je otworzyłam, obok mnie nie stał już staruch, tylko bestia. Uśmiechnęłam się, chowając katanę.
– Jaką
herbatę proponujesz, dziadku?
Jutro błędy, podsumowanie itp, a teraz dobranoc!
EDIT: Także ten no...wróciłam! I do szybciej, bo tylko po 2 tygodniach! xD Ogólnie Jenn odzyskała swoją pamięć, więc pozostało mi ładnie wyjaśnić co i jak xD Trzymajcie kciuki by nie zajęło mi to kolejnych 3 miesięcy ^^'' Zostały mi 4 rozdziały, więc muszę spiąć!
Odmeldowuje się!
Ja: ale numer
OdpowiedzUsuńOmega: no nieźle
Jin: co tam robi anioł?
Avio: *sprawdza coś w swooch systemach i w ogóle nie wie co tu się dzieje od samego początku* Jin anioły nie istnieją to jest praktycznie niemożliwe
Jin: typowa Vestalianka
Ja: ja lece bo fizyka x2 histra i matma zgadały się przeciwko mnie
Jenn: *słucha wypowiedzi Avio i wykrzywia usta w uśmiechu* Czy ludzie czy Vestalianie, powiedzą to samo
UsuńNo wiem, że numer :P
Jenn: W końcu komu innemu można by niszczyć życie xD
No tak wymierzyło, co poradzę ^^'' Omg, dwie fizyki? Ja po jednej czuję się jak po 24 h w pralce, a dwie pod rząd...śmierć xD No to tam...przeżyj, jak ja niemiecki! xD
Raczej fizyka do 2 bo i kartkówka i referat i wredna baba i nienawidzę wychowawczyni. Kurcze i jeszcze ta wiedźma od historii !!!!!!
UsuńMiju: matko nerwicy dostaniesz
Ja: możliwe przynajmneij historia się skończy w czerwcu
Miju: A z fizyki może rozszerzenie 😂😂😂
Ja: 😭
Avio: *dalej sprawdza system* Beta kto to powiedział?
Beta: Jenny
Avio: jaka?
Avio: aha
Akurat ja mam w środę luźno. Tylko minutowa kartkówka z edb i anglika xD Ale z anglika to powtórka, więc jakoś to pójdzie xD A co do fizyki to popieram, koszmar. Ja nawet nie rozumiem, CZEGO nie rozumiem. A tutaj cytat: "To nie tak, że wy tego nie rozumiecie, wy tego nie umiecie" o znajdź 3 różnice, kurna.
UsuńJenn: *macha ręką na pomstującą Autorkę* Nigdy nie ogarnę informatyków xD Bronią wszystko robi się szybciej
Pat: I jakże dyskretnie
Jenn: A jak ;3
Beta: informatycy jednoczmy się *ustawia sobie co i jak w nowym laptopie* w końcu bo ostatni to nie przeżył
UsuńAvio: wole nie wiedzieć co się działo.
Jin:*wysłała jej na pocztę zdj Keith'a*
Avio:*szlag ją trafia*
Beta: Avio uswiadamiasz mnie w jednym. Da się bardziej nienawidzić niż nasza Miju.
Ja: To u mnie wychowawczyni każe nam pisać notatkę na 3 kqrtki i ci gowno z tego wyjaśni. Matko możliwe że rozszerzenie z fizyki będę mieć
Jenn: *patrzy na gębę Spectry* O matko, kolejna się w nim zakochała? O.o
UsuńA tak właściwie, to ja nie łapię tej idei nienawiści. Bo to jest uczucie, nie? To jaki jest kurwa sens obdarzać wroga uczuciem? xD
A ty i Yoyo to co?
Jenn: Wkurwianie i obojętność. Zginie - pięknie, nie zginie - może następnym razem
Izu: I to jest dobra logika ;3 Moja szkoła *klepie Jenny po głowie z dumną miną*
Naszej fizyczki zaczniesz słuchać i nie zrozumiesz słowa xD
"A ty i Yoyo to co?"
UsuńMiju: niby co?
Hanako: Widzę że ciekawie się tu robi *poleruje kosę* Miju nie mów że się zbowu w zabijanie wkręcisz. Camerona zabiłaś już
Miju: jeśli nie trzeba zabijać to trgo nie robię spokojna głowa
Jin: Avio nienawidzi Spectry
Beta: i to jak
Miju: wkurzają ją. Asha mam pytanie. Co tqkiego się stało że masz wene na bakugany a na bryblade nie
Ja: gadaj z weną
Miju: lepiej nie
Ja: a ja mam wrażenie że moja fizyczka to obcokrajowiec
Ale ja mówiłam do Jenn, Miju.
UsuńJenn: O, patrz, Artemis! Kolejna co w kółku poleruje xD
Artemis: Wcale nie w kółku, a po tych twoich głupich pomysłach
Jenn: Co dwa ostrza to nie jedno
Artemis: Piękne porzekadło, masz talent
Jenn: No wiem ^^
A ja uwielbiam Spectrę, moja miłość, mój bish numer 1 *o* A właśnie! *klaszcze* Kessie!
Jess: Daj mi spokój.
Nigdy, ten związek trzeba rozwijać, póki czas
Jess: *wywraca oczami*
Hanako: chyba już w głowę oberwała ba treningu
UsuńMiju: może tak....może nie. Niepamiętam.
Hanako: nic dziwnego tak jest przeważnie To jak ćwiczymy dalej?
Miju: okej *bierze niechętnie kosę*
Ja lubi Keith'a
Beta: Ona nie wie że Keith i spectra to te same osoby ukrywamy to przed nią
Avio:*siedzi z słuchawkami na uszach i nic nie słyszy*
Jenn: Eee... A czemu? XD
Usuń*odgania komary klapkiem* Ugh, no już po lecie, czemu to daje żyje ;;
Haru: *przechyla głowę* Nigdy nie ogarnę co Japończycy mają z tą bronią białą
Miju: 50% japońskiej krwi we mnie też tego nie ogarnia *blokuje kose Hanako*
UsuńHanako: wiesz nie wiem czy przypadkiem nie więcej niż 50 w koncu przodkowie z japonii są
Beta: to Khoury wywodzą się z Japonii? To dlatego się szkolicie w walce kosą i sztyletami. To też wyjaśnia tradycje zabijania
Avio: Miju zabijesz Keith'a
Miju: nie
Avio: bo
Miju: bo jak to zrobię to autorka zrobi piekło na ziemi
Jenn: Miju, tradycjną japońską bronią jest katana a nie kurwa kosa XD
UsuńNie Keitha nie zabijajcie *niby ma sie uczyć na edb, ale woli słuchać muzyki*
Aki: On ma jakiś pieprzony immunitet xD
Miju: chodziło mi o zamiłowanie do broni białej Jenn.wiem że katana jak w końcu Omega dwiema wymachuje gdzie popadnie. *blokuje kolejny cios*
UsuńHanako: A kosa i sztylety to tradycyjna broń naszej rodziny i tyle.
Avio: i to jest złe. Keith niech umrze.
Jenn: Zaraz...to Omega jest Japonką? O.o
Usuń*ładowarka od lapka jej się psuje* No fajnie, fajnie...
Jenn: Poległa po 5 latach, czas kupić nową
....
Haru: Wasza rodzina jest od Żniwiarza? *z kosą kojarzy się jej tylko bóg śmierci*
Jin: nie. Omega jest Rutianką a Rutianie wywodzą się od niewolników z Ziemi dokładnie z Japonii, Chin i Rosji. A slynna krewna Omegii Shaquidi była japonką co potrafiła walczyć katanami. Cala rodzina Omegii i 5 innych rodzin walczą jako jedyni z Rutian 2 katanami. To tyle
Usuń"Haru: Wasza rodzina jest od Żniwiarza? *z kosą kojarzy się jej tylko bóg śmierci*"
Hanako: Trudno stwierdzić. Nie pochodzimy od żadnego boga chociaż przez to że Khoury nie boją się zabijać i nie mają wyrzutów uznawali nas za osoby od żniwiarza, demonów, a nawet od wampirów. Trzeba by było sprawdzić historię rodziny. Długo by to trwało.
*owinięta w koc z miną męczennika grzebie w torbie*
UsuńJenn: Od wampirów xD Ahahaha xD Gdyby jeszcze któraś z tych rad zabijała swoich w ramach "tradycji", to by przynajmniej coś tam pasowało XD
Haru: Taka słynna że nikt jej nie kojarzy x)
Chryste, wy za wredne jesteście
Jenn: Jakie wredne? Szczere ^^
Hanako: w Japonii o nas nieco zapomniano. Nic dziwnego Khoury tam stopy nie postawili od kąd ją opuścili. W Rosji, Egipcie, Węgrzech najbardziej bo tam jesteśmy. Szczerze wpływ pewnie ma na to jak do tąd największy kryzys w rodzinie.
UsuńMiju: To norma?
Hanako: Małe sprzeczki tak ale nie na tak wielką skalę jak ta.
Hanako: Szczerze może poszperam w przeszłości rodziny dzisiaj....
Miju: może lepiej nie jeszcze wyjdą na jaw dziwne rzeczy
Hanako: to się pośmiejemy
Haru: Chodziło mi tą krewną Omegii, ale ok, historia rodzinna zawsze spoko xD
UsuńJenn: Pewnie będą anegdotki o tym, jak to się zabiło psa, bo łudząco przypominał cel xD
Hanako: Wiele było w naszej historii, ale nie coś takiego. Jak można cel pomylić z psem. *czyta księgi* kolejne nasze przezwisko znalezione. Haru miałaś rację nieco z tym bogiem śmierci
UsuńMiju: Jak tak dalej będzie to wolę nie wiedzieć na jakie przezwiska przejdą.
Omega:*dorwała wielką czekoladę*
Beta: Zamień się! Tyle jej jesz, a jesteś chuda!
Omega: Nie zamienię się.
Jenn: *wywraca oczami* Ogarnij sarkazm, kochana
UsuńHaru: Aha, biedny Żniwiarz
Jenn: I tak jest na emeryturce XD
*wpatruje się ponuro w zeszyt od matmy*
Beta: Bo go Khoury zastąpili XD
UsuńMiju: Hanako jest zawsze poważna. Zawsze gada na poważnie.
Beta: Ma 15 lat a zachowuje się jak by była po 20
Hanako: Nie pierwsza to mówisz.
Avio: I za pewne nie ostatnia.
Jenn: Czyli kij w dupie głęboko siedzi :)
UsuńIzu: Bez przesady, taki Blaise ma 23 lata i jest jak małe dziecko
Haru: I kto to mówi
Izu: Bo się obrażę śmiertelnie
Haru: Tak, tak
Miju: Z charakterem to bywa różnie.
UsuńBeta: Bardzo. Izu ile cię już tu nie było?!
Miju: A Harumi mam pytanie. Jak idzie praca nad tym karabinem snajperskim?
Harumi: Skończyłam go *pstryka palcami, a koło jej nóg pojawia się pokrowiec z bronią* Soreczka, że tak późno, ale było ostatnimi czasami trochę zamieszania z kryzysem Angel itp ;3
UsuńIzu: Oj, długo, długo, ale ja zawsze powracam w wielkim stylu ^^
Miju: Dzięki wielkie. Nic się nie stało. Sama ostatnio miałam spore zamieszanie.
UsuńCameron:*pojawia się jako duch wkurzony* i zabijanie mnie!
Ja: A ty znikaj wyrzuciłam cię już dawno ze scenariusza *wyrzuca go*
Jenn: *patrzy na Camerona ze swojej bazy, zbudowanej z poduszek oraz kocy* No wreszcie jakaś miła wiadomość
UsuńZastrzelcie mnie ;;
Haru: Spoko, nikt z twojej klasy tego gówna nie rozumie
No wiem xD
"Jenn: *patrzy na Camerona ze swojej bazy, zbudowanej z poduszek oraz kocy*"
UsuńMiju: Niecodzienny widok
Akana: Zgodzę się z tobą
Hanako: Akana zamknij się. Przecież ty nie istniejesz.
Miju: Stul pysk Hanako.
"Zastrzelcie mnie ;;
Haru: Spoko, nikt z twojej klasy tego gówna nie rozumie"
Avio: Kto co czego nie rozumie?
Fizyki, a konkretniej drgań xD Dobra, nauczyłam się wzorów i ciul z resztą xD
UsuńJenn: Ha? Wyście nigdy nie robiły baz? Przecież to zabawa dzieciństwa *przybija żółwika z Izumim, który siedzi w bazie obok* Jprd laska, ile ty masz tych kijków w dupie?
Miju: nie. Ja się w dzieciństwie z braćmi tłukłam, z nimi, Akaną, Betą wkurzalismy takiego gościa co znaliśmy go wartownik, wdawałam się
Usuńw bójki, w bey bitwy chwila co tam jeszcze było
Beta: gdzie Hanako?
Miju: na treningu. Muszę wymyślić plan jak by zmienić jej charakter. Dobra o czym zapomniałam
Beta: O tym że jak kuzyn miał osiemnaste to ty postanowiłaś że oddasz mi 3 i 4 cz Pottera. Poszlaś do mojego a tam akurat była osiemnastka a ja się do domu kuzyna przeniosłam. Weszłaś do domu w tedy gdy spisywała ich policja
Miju: A no tak i ucieczki przed policją o tym zapomniałam
Jenn: Pytałam się o to czy budowałaś bazę, a nie o życiorys. Ojejku, już poszła? Huh, w sumie jakoś od razu tak luźniej
UsuńIzu: Bo powiększyłaś bazę
Jenn:...xD
Miju: bazy jak widzisz nie. Chociaż.....w "rzucaj szym popadnie" to tak
UsuńAkana: weź inni rzucali lampami książkami a ty i Beta zapoczątkowałyście ere rzucania wazonami, lampami, kablami, a nawet deskami. Dlaczego my jeszcze żyjemy
Beta: bo ja wiem. W tej grze prawie mój laptop ucierpiał
Akana: informatycy są dziwni
Jenn: Izu, bilard mi się przypomniał xD
UsuńIzu: A mi polowanie na strzymiki xD
Jenn: Oo, to też było dobre xD
A co w tym dziwnego, że się torszczy o laptop? Ja bym chyba zawału dostała, gdyby coś się stało mojemu laptopikowi
Beta: To Miju Asha jej technologia i laptopy nie obchodzą.
UsuńAvio: Asha jak tam wena na bakugany?
Ja: Wielka i nie wyczerpana
Omega: Ale super ^^ To ja swoje dzieciństwo wspominam z dawnych treningów
*wykończona, w turbanie na głowie, z ulgą wsuwa się pod kołdrę* Jak ja nienawidzę tych cholernych czwartków ;; Js też chcę moją wenę, muszę wstawić 1 rozdział nowej serii
UsuńJenn: Uuu, będzie laska podobna do mnie ;3 Chociaż ja nie mam takich worów ani mentalności lalki.
Izu: To gdzie ona jest podobna?
Jenn: Ma gdzieś innych xD
Izu: Masz mnie gdzieś?! *T*
Jenn: Popierdoliło? Chodziło mi o obcych albo typów, których nie lubię, są mi obojętni
Izu: Aaa, bo już mi pikawa przyśpieszyła
Jenn: xD
Beta: to lepiej niech ci Izu nie przyspiesza
UsuńMiju: wena mogła by wrócić do bloga o beyblade
Ja: i chęci pisania także
Miju: z tym drygiem jest noeco gorzej a i tak jest niezły korek Asha. Przeklete gimnazjum
Ja: spokojnie Miju technikum będzie gorsze
Omega:* ma sparing z Aronem Prove* to jest już wiadome
Jess: Chryste, to tych Provów jest więcej?
UsuńSpokojnie, to nie nasz
Jess: Ufff
Miju, gimnazjum już nie ma xD Formalnie to ja jestem w "podstawówce" xDD Albo już liceum...O jezu xD
Miju: wiem co i jak z tymi gimnazjami. Jednak i tak są przeklęte. Asha ma przez nie opóźnienie
UsuńJin: Jak widzisz Jess. Ten tutaj to wujek Shadow'a i mistrz katany Vestalii. Szkolił Omege w walce.
Ja: nie chce do szkoły. Zwłaszcza tej baby bez srodkowego nie chce widzieć
A to czemu przez gimnazjum? O.o
UsuńJess: Katany? Keeith, nic mi nie mówiłeś, że w Vestalii jest coś z Japonii! Ooo, tym bardziej chce ją zwiedzić ;3
Ja miałam dziś 4 lekcje, teraz się najadłam, więc jestem szczęśliwa ;3
Bo gimnazjum nie pozwalało bloga beyblade pisać w 2 semestrze i dlatego tak Miju gada
UsuńAron: Katany na Vestalii to rzadkość
Avio: Wielka prawda. Przeważnie wolą technologię. Np ja. Chociaż....a nie ja szable wolę
Jess: *już ich nie słucha, bo wisi na szyi Keitha o czymś z nim gada*
UsuńJa mam pisać..zieew, chyba sobie kakałko zrobię...
Miju: Asha się znowu zamienia w galaretkę
UsuńJa: Ej!
Avio: *Patrzy na Jess i Keith'a z obrzydzeniem.* Jak można go lubić ja się pytam?
Miju: Mnie nie pytaj. Nie znam odpowiedzi
Ja:*okrywam się kocem* i po co ja wyszłam w ogóle z domu
Jess: Jak widzisz można
UsuńWolę takiego Keith, niż tych co wszystko umieją, zawsze są tacy naj, naj i wgl rzygać się chcę
Jenn: *unosi głowę* Kusooo! To o tobie!
Dan: Odjeb się!
Jenn: Kiedy mówię prawdę? Nope
*owinięta w kołdrę* Hyhy ;3
Ja Keitha lubię tylko Avio go nie nawidzi, a Kuso mnie wnerwia
UsuńMiju: W skali od 1 do 10 jak bardzo
Ja: To wykracza skale
Beta: Kuso niech trupem padnie!
Avio: I ja ciągle tego nie pojmuje
Jess: No to masz problem ;3
UsuńJa ogólnie wolę psycholi i czarne charakterki, aczkolwiek jest sporo fajnych z tych "lepszych" ;3
Na przykład taki Shun
UsuńAvio: raczej on będzie miał jak dokonam na nim egzekucji
Miju, Omega, Ja: O.O
Miju: To nic dobrego nie oznacza
Ja: katar nie nawidze cię
Oł, masz katarek? Współczuję. Cóż Shun...no i tak Spectra jest mym numerem jeden xD
UsuńJess; *wzrusza ramionami ze obojętną miną* Nie jest nasz, więc rób sobie co chcesz
Chociaż Ace jest nawet znośny. Bardziej niż Dan. Matko ten katar zabija
UsuńMiju: połowa twojej klasy ma jakies przeziębienie czy co tam dziwisz się że na cb padło?
Ja: nie *biorę koc*
No, jego da się przeżyć xD Ja oszczędzam czas na chorobę na jakiś inny okres xD
UsuńJenn&Jess: *robią popcorn, bo leje i nikt nie ma zamiaru się ruszyć na dwór*
Hmm..pooglądałabym jakiś serial..
Yey! Rozdział! A miało cię miesiąc nie być XD
OdpowiedzUsuńLilka: Radzę odświeżyć swoje informację o upadku Szatana i jego celach bo chyba jako demon miałaś jakąś demonologie czy coś w tym guście prawda Jenn?
Ja: Ja też chcę herbatę *.*
Jack: A to podobno ja jestem uzależniony.
Ja: Nie dogaduj mi. Herbata to wspaniały napój.
Jack: A ta cała czarodziejka od dźwięków to trochę tak odleciała.
Ja: Podłamała się.
Lilka: A ja nie rozumiem dlaczego ona jeszcze żyje. Jenn nie pękaj mi tam tylko wstawaj i skop im tyłki. Oczywiście najpierw postaraj się subtelnie wybadaj o co temu dziadydze chodzi.
Jack: Cóż ja wejścia w innym stylu się nie spodziewałem.
Ja: A jak dla mnie to brat Jenn żyje tylko jeszcze nie jestem pewna po której stronie się opowie.
Lilka: Juz chyba o tym mówiłaś.
Ja: Serio? A XD Mam taki świetny humor dziś, że nie mogę się skupić i nic nie ogarniam. Ciekawe co tam sobie Jenn przypomniała no i kto ją zrucił z tego urwiska.
Lilka: Pewnie Pan herbata.
Ja: Wiem, że mówię to po raz setny, ale herbata jest świetna.
Jack: To się nie powtarzaj. TO upierdliwe.
Ja: Tak samo jak ty.
Czekamy na next!
XOXOXO
Jenn: Ile ja mam razy powtarzać, że ludzka biblia czy jak wy to tam zwiecie, to stek bzdur?
UsuńCzytaj: Autorka nie opiera się zbytnio na biblii xD
Jenn: A co do demonologii...yy to chyba jakaś ziemska nauka, nie?, to ja miałam zwykłą historię, gdzie nas Kimiko (o zgrozo) uczyła xD
Izu: Pamiętne czasy
Haru: Te wrzaski
Jenn: Ten wachlarz
Haru: Ten śmiech
Jeen&Haru&Izu: Ehhh
Jenn: *mruga zaskoczona* Ha? A gdzie to ja pękłam Lili? Matko, może ci soę coś z wzrokiem psuje? Pewnie Zmorka namieszała, hy?
O bracie Jenn milczę jak zaklęta xD No mój humor taki świetny nie jest (niemiecki pozdrawia z otchłani Hadesu...)
Izu: Rin chyba troszkę przejechała z herbatką ^^''
Jenn: Ale autobiografię ładną strzeliła, gratki jej za to xD
Pat: Ale nie no fajny dziadek Jenn.
Jenn: No zajebisty. Widać, że rodzina *pokazuje OK dłonią* Nie no jeszcze pewnie babcia doleci i wtedy to zacznie się rodzinne bajlando xD
Hiroshi: *pstryka trzy razy palcami i do Kruka podbiega służący z tacą, na której stoi filiżanka herbaty oraz łyżeczka i cukierniczka*
Lilka: Nie powiedziałam, że opieram się na biblii chociaż to też brałam pod uwagę. A mój wzrok jest świetny. To, że się wkurzyłaś nie znaczy, że masz na mnie furkotać.
Usuń,,O bracie Jenn milczę jak zaklęta xD"
Ja i tak wiem swoje ;)
Jack: Krukowi nie przetłumaczysz.
Na ang napisałam prawie wszystko za to kartkówka z matmy nie pykła. Szło mi świetnie tylko na końcu popełniłam błąd przy odejmowaniu i wynik nie wyszedł taki jak powinien. Eh U-U
Lilka: To ten gość od herbaty to twój dziadek? Myślałam, że tylko go tak nazwałaś. No nieźle.
Jack: Pewnie jakieś wonty rodzinne z cyklu ,,nie lubiłem twojej matki".
*kiedy dostałam herbatkę...* Dzięki ci Panie Herbatniku^^
*radośnie je czekoladowego loda* Tak, tak, mamy jeszcze cały 2 akt na teorie xD U mnie angielski raz pykł, raz nie, a 2 - minutowa kartkówka z edb zawsze spoko xD
UsuńJenn: Ja nie furkoczę, ja mówię xD O i Angeeel :3
*udaje, że jej tu nie ma, opatulając się kocem*
Jenn: 50 ;3 Mówiłam, że ktoś tak pomyśli
Phi, spłukana jestem T^T
Jenn: Jeszcze nie wiem Jack, póki co myślę, czy dać mu się wygadać czy uciąć łeb...Chociaż ta kupa piór tam jest
Anioł: --
Jenn: *uśmiecha się drapieżnie, a oczy jej rozbłyskają czerwoną barwą* Też się cieszę na twój widok
Służący: *kłania się i znika jak rasowy ninja*
2 min? XD Świetnie, świetnie. Może się tej pani/panu zegarek popsuł, albo coś.
UsuńLilka:Furkoczesz. Świetnie Jenn dzięki mnie zarobiłaś, a teraz stawiasz mi gorącą czekoladę :)
Jack:W rejonie jest tylko jeden anioł błyszczący tak jasno, że nie zwraca się uwagi na jego mroczny cień tak więc na początek zabij tego zbuntowanego gołąbka pokoju.
Lilka:Spadaj*do aniołka*Mogę sobie ciebie obejrzeć?
Jack:*zastanawia się czy Lilka kiedyś w życiu się ogarnie*
Anioł: Nie *krzyżuje ręce na piersiach*
UsuńJenn: Uroczy jak zawsze xD
Nie, to u niego norma xD 4 pytania - jedno/ dwu wyrazowa odpowiedź.
Jenn: Izuuu!
Izu: *wygląda zza koca* Cioo?
Jenn: Zrobiłbyś czekoladę na gorąco? Proooszę ;3
Izu: Hmm...no dobrze, ale *mamrocze Jenn do ucha* okiii? ^^
Jenn: Hai, hai, niech ci będzie
Izu: Yhyhyhy ^^ *tanecznym krokiem przemieszcza się w stronę kuchni, udrapując koc w coś na kształt szaty mnicha*
Lilka:Poważnie?-.- Nawet Drago sobie oglądałam, a nie mogę aniołka? To chyba żart.*bez pytania rozkłada sobie skrzydło kolegi aniołka i ogląda pióra bo czemu nie?* Uuu *.*
Usuń"Izu: Hmm...no dobrze, ale *mamrocze Jenn do ucha* okiii? ^^"
Lilka: Co tam tak szepczecie? Ne Izu czemu się nawet nie przywitałeś?*siada sobie obok niego i zabiera trochę koca*
"Jenn: Hai, hai, niech ci będzie
Izu: Yhyhyhy ^^ *tanecznym krokiem przemieszcza się w stronę kuchni, udrapując koc w coś na kształt szaty mnicha*"
Lilka:Ale zostaw mi koc!*ciągnie za rąbek "szaty mnicha"*
Jack:Żyję z idiotami którzy nie rozumieją co oznacza ,,nie" w języku polskim. Kruk Czarna znów przeżywa te swoją chandrę z zrób coś z tym.
Ja:*rajcuje się manga*
Jack: Już na nikim nie można polegać-_-
Anioł" *patrzy na Lilkę z kamienną miną, błyskawicznie rozsuwa drugie skrzydło i odfuwa*
UsuńJenn: Jakoś mało kontaktowy, co? xD
Izu: Oj Lili, nie ciągnij mi ręękawaa, ugh >.< *wyrywa koc i układa go w rękaw, trzymając tacę z kubkami na głowie* A wita się ten kto przychodzi, Liliś ;3
Tylko nie traf w ścianę, bo będzie to zmywał *szczęśliwa, bo przeżyła czwartek*
Jenn: *łapie kubek* Ale umyj ręce Lili, bo pachniesz podobnie jak to pierze *marszczy nos*
Lilka:*kiedy wzbił się w powietrze mało się nie przewróciła, ale szczęśliwa bo wyrwała mu jedno piórko*Hyhy :) Podobno jeśli krew anioła padnie na magiczną ziemię to wyrośnie na niej drzewo pełne diamentów, ale takie piórko też jest fajne.
Usuń"Jenn: Jakoś mało kontaktowy, co? xD"
Lilka:E tam przyzwyczaiłam się już do takich. Poza tym anioły czy demony oboje na swój sposób jesteście zarozumiali. Chociaż z tego co mówiłaś to wszystkie aniołki to tacy hipisi a la ,,love and pis"! To ciekawe, że ten jest...taki jaki jest.
"Izu: Oj Lili, nie ciągnij mi ręękawaa, ugh >.< *wyrywa koc i układa go w rękaw, trzymając tacę z kubkami na głowie* A wita się ten kto przychodzi, Liliś ;3"
Lilka:*mop* Ale ja ciebie nawet nie zauważyłam*tula go*
Ja: A ja mam wrażenie, że dziś jest piątek. Niestety smutna prawda jest inna.
Lilka:O, no okej. Jedni mówią, że śmierdzę ciastkami drudzy, że pierzem. Eh weź tu bądź mądrym*chowa sobie piórko i idzie umyć ręce*
Jenn: *uśmiecha się z kpiną* Z takiego gówna nawet paprotka by nie wyrosła.
UsuńAleś poetycko pojechała
Jenn: Rozwijam talenty.
Artemis: Od razu haiku napisz
Jenn: Spokojnie, bez takiego rozpędu
"Poza tym anioły czy demony oboje na swój sposób jesteście zarozumiali."
Jenn: Nie da się zaprzeczyć ;3 Ja nic takiego nie mówiłam, jeszcze czego, to Haru albo ktoś inny xD Ale fakt faktem, są od nas mniej porywcze, ale i oszczędne w emocjach.
Izu: No już dobrze, dobrze, uszka do góry, kakałka w dłoń *podsuwa Lilce gorącą czekoladę pod nos*
Lilka: Marnować życie na pisanie haiku? Nie twierdzę, że by ci się nie udało, ale tylko spójrz na jakiegoś pisarza z bożej łaski. Wszyscy są porąbani.
UsuńJa:*z czołem wbitym w biurko*
Lilka: Kruk dowód nr.1 . Mogę się mylić, ale tak właśnie mówiłaś. One milutkie wy nie. A ten jest interesujący*nagle mina psa myśliwskiego* Wyczułam kakałko*odbiera kubek* Dzięki Izuś.
Jack: Lecz się.
Lilka: Uważaj bo umrzesz na zgorzel.
Jack: Ta na Hiszpankę od razu.
Zmora: Koniec pierwszej wojny światowej...były to całkiem dobre czasy. A szczególnie ta choroba.
Lilka: Dla kogo dobra dla tego dobra.
Ja: Teraz też wszyscy padają. Dziś było na tylko piętnaścioro w klasie. I szczerze mówiąc takie zajęcia podobają mi się o wiele bardziej.
4 lekcje, w tym 2 wf, ja tak mogę funkcjonować xD
UsuńJenn: jakie marnowanie? Machnąć w 5 minut kilka, potem wydać i zarabiać *przypomina sobie, że nie ma swojego chodzącego bankomatu i zasępia się* Hmm, czas szukać roboty
Patrick: Wszyscy w domu zdrowi?
Jenn: Odwal się, mieszkania w Piekle są drogie xD *nie rozumie, co Lilka widzi ciekawego aniele, więc wzrusza ramionami i wraca do malowania paznokci*
Izu: Proszę, proszę ;3
Cztery lekcje? Ja mam w środy 7 w tym dwa wf XD Tylko w piątki kończę po sześciu, a tak to po siedmiu. Ale nie było tak źle zgłosiłam się z rosyjskiego... XD Poza tym wybieliłam Hydronwi włosy XD
UsuńJack: To wygląda strasznie-_-
Ja: Ty sam jesteś straszny. Ładnie wyszło-.-
Lilka:*zadowolona z życia popija sobie kakałko i coś nuci* Co powiecie na ciacho, he? Wpadnę do domu i przyniosę*zniknęła za portalem i po chwili wraca z sernikiem na tacy* Izu skołuj talerzyki i łyżeczki :)
*też pije kakao, ślęcząc nad białą kartką w Wordzie* Normalnie mam 6, ale urwałam się do lekarza ^^
UsuńJenn: Oo, Jack tak przedwcześnie wysiwiał? Czyżby przez nadmiar stresu? ;3
Izu: *robi mostek nad oparciem fotela i wyciąga dwa talerzyki oraz łużeczki* Haaai ^^
Szczęściara. Ja miałam dziś 2h z Halinką U.U Rozumiem, że ciebie też przeziębienie złapało?
UsuńJack: Ja zestresowany? Jenny proszę cię przecież ja jestem w świetnej formie i żaden stres mnie nie wykończy :)
Lilka: Zgorzel~
Jack: Frajerka~ A ty Kruk leki, herbata i pisz, a nie przerabiasz jakieś nie wiadomo co.
Ja: Hydrona XD
Lilka:*nakłada sernik na talerzyk i podaje go Izu*Ne Jenn też chcesz?
Jenn: Jak jest bez rodzynek i z polewą czekoladową, to tak ;3
UsuńNiee, to był dentysta, bo mi się łańcuszek z zębów odpadł
Jenn: I tak latałaś z kawałkiem metalu w ustach
Tsaa, dobrze, że to małe jest xD *zastanawia się, czy zrobić sobie jakąś herbatę albo coś takiego*
Izu: Mleko i ciasteczka
Aki&Jess: I Word
No wim, no wim, już się ruszam ''
"Jack: Ja zestresowany? Jenny proszę cię przecież ja jestem w świetnej formie i żaden stres mnie nie wykończy :)"
UsuńJenn: *podziwia fioletowe paznokcie z błękitnym rysunkiem palm* Szkoda
30 yr old Nuclear Power Engineer Modestia Ramelet, hailing from Langley enjoys watching movies like Funny Bones and Lacemaking. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Bugatti Veyron 16.4 Grand Sport. Idz do tej stronie
OdpowiedzUsuń