środa, 17 stycznia 2018

A2 Rozdział 1: O nowej pracy, sprzedawcy i dramie miko

   Serdecznie nie polecam zabijania Chimery. Nie dość że cholernie żywioło wywijała swoim wężowym ogonem, mimo faktu że nie miała już żadnej z kończyn, to jeszcze ryczała tak głośno, że pewnie nawet Victor ją słyszał.
   A myślałam nad wzięciem słuchawek, czemu się nie posłuchałam swojego genialnego umysłu?!
– Przypomnijcie mi łaskawie, czemu nie mogę jej wepchnąć katany w mordę? – spytałam, zerkając przez ramię na dwóch współpracowników – Blaisa oraz Damona. Ten pierwszy był wkurwiająco wysokim umięśnionym brunetem z włosami postawionymi do góry; kilka kosmyków opadało mu na twarz. Miał też brązowe oczy o niemal kociej tęczówce. Damon natomiast miał blond, rozczochraną czuprynę, niebieskie ślepia i był wyższy od Blaisa. Również był umięśniony i miał cienką bliznę na prawym policzku.
   I tutaj zatrzymajmy się na chwilę, bo muszę wam na szybko wyjaśnić, co tu się odwala. Więc zaczynając od początku, po opuszczeniu ludzkiego świata zamieszkałam sobie w Piekle. Mówiąc szczerze, nie czułam wielkiej zmiany, bo meble miałam te same, a mieszkanko miało nawet taki sam rozkład! I Izu oraz reszta ekipy również zjawiała się w najróżniejszych porach. Jedyną różnicą był brak widoku na tokijskie ulice oraz wiedźmy spod czwórki.
   Zaczęłam też pracować. Tak, dorosłam i sama na siebie zarabiam, możecie już klaskać. Ogólnie moja robota polega na pozbywaniu się starożytnych bestii. Niektóre należą do dość niebezpiecznych, więc je likwidujemy, a inne są zabijane ze względu na lecznicze właściwości np. pazurów, rogów lub, jak w przypadku Chimery, dlatego że są rzadkie i można nieźle opylić ich futro, skórę czy tam sierść.
– Ponieważ, Jenn-chan, możemy dostać niezłą sumkę za świeże serce naszej Chimerci, zatem  trzeba je wyjąć, gdy jeszcze żyje – wytłumaczył mi Blaise, szczerząc zęby i ocierając skórzaną rękawicą zieloną krew z twarzy.
   Wywróciłam oczami, zeszłam z bestii i schowałam katanę do sayi. Chłopak przykucnął przy Chimerze, wyjął zza paska długi sztylet i płynnym ruchem rozciął jej pierś. Stwór zaryczał i już chciał go walnąć ogonem, gdy w powietrzu coś błysnęło i ogonek odpadł.
– Stary, weź bądź ostrożny – jęknął z politowaniem Damon, obracając w palcach mały toporek. – Nie chce mi się babrać płaszcza w twojej krwi, ledwo go kupiłem.
– Och, dziękuje za troskę, drogi przyjacielu. Następnym razem będę pamiętał, że nie mogę dać się zranić, gdy masz nowe ciuchy – Blaise wystawił język, po czym naciągnął rękawice po sam łokieć i zanurzył ją we wnętrzu Chmiery, macając za sercem.
   Ogólnie praca „łowcy bestii” wydawała się nieco bezsensowna na pierwszy rzut oka. Koniec końców demony są na szczycie łańcucha pokarmowego i pozbywanie się takich stworów nie powinno nikomu sprawić problemu.
   Chciałoby się. Niektóre bestie miały magiczne bariery, inne były w luj potężne, a niektóre wyglądały identycznie jak niegroźne gatunki, z tą różnicą, że ich jad zabijał w dwie minuty. Dlatego łowcy posiadali wszelkie możliwe odtrutki, byli uczeni, jak odróżniać bestie itp.
   Nawiasem mówiąc, Artemis śmiała się ze mnie przez dwa dni, gdy usłyszała, że idę do pracy. Przestała, kiedy przestrzeliłam nią łeb mantykory. Ogarnęła, że jak się pakować w jakieś idiotyzmy to zawsze we dwie.
– Maaam! – oznajmił Blaise, wyjmując pulsujący organ. Szybko wepchnął go do specjalnie ochładzanej skrzynki i ściągnął rękawice.
– Świetnie, Jenn możesz odciąć głowę? – spytał Damon, z czułością ścierając ze swojej kosy resztki zielonej posoki.
– Kolejną? – zerknęłam na pięć poprzedniczek leżących w idealnym rządku u stóp blondyna.
– Jedna dla mojego dobrego kumpla, pięknie proszę – uśmiechnął się.
– Mówisz, masz – wyciągnęłam katanę, podetknęłam pod szyję i wykonałam cięcie. Łeb potoczył się po skalistym zboczu.
– Idealnie! – klasnął w dłonie. –  Masz prawdziwy talent do równego odcinania głów!
   Taki standardowy komplemencik w tej pracy.
– To chyba wszystko, nie? – Blaise wstał z kucek i rozejrzał się wkoło. Cały teren był upstrzony zieloną cieczą. – Zielonoooo miii!
   Damon westchnął z politowaniem, wsadził papierosa do ust i zapalił go.
– Jenn, zbierajmy się, zanim ktoś nas powiąże z tym debilem – mruknął, wydmuchując dym. – Reputacja firmy pójdzie się wtedy jebać.
– Nie doceniacie mojego talentu wokalnego, wiele tracicie – zakpił Blaise, biorąc się pod boki – I spierdalaj, kiedy zostałem zatrudniony obroty wzrosły o 80 procent!
– Nie liczyłabym twoich napalonych fanek jako klientów. One same w sobie są bestiami – stwierdziłam.
– Ohooo, co moje piękne oczy widzą? Jenny – chan jesteś zazdrosna? Spokojnie, wystarczy mnie i dla ciebie.
– To dobrze, zastanawiam się, za ile będę mogła sprzedać twoje organy.
– O ty – Wydął usta w dzióbek. – Jak tak, to spoko! Od dziś nie będę ci dawał ciepełka w nocy! Męcz się sama!
– O Lucyferze, Blaise możesz nie molestować naszej nowej pracownicy? – westchnął Damon. – Ja rozumiem, że jesteś niewyżyty, ale...
– Będzie mnie pouczał gościu, który jest zakochany w zardzewiałej kosie? Mowy nie ma, tak nisko nie upadłem.
– Coś ty powiedział? – Damon zmrużył oczy i zgniótł papierosa w palcach.
– Że kochasz zardzewiałą kosę!
– Odszczekaj to.
– Phy, lecę.
   Nie minęła sekunda kiedy równocześnie się na siebie rzucili z bojowymi okrzykami. Plasnęłam się dłonią w czoło i pokręciłam głową.
   Niby zmieniłam miejsce zamieszkania, skończyłam osiemnaście lat, ale i tak...
– Moja kosa nie jest zardzewiała! – wydarł się Damon.
...spotykam same spierdoliny umysłowe.

 
****

   Tsubasa ze zdumieniem przyglądał się nieznajomej dziewczynie stojącej po drugiej stronie kasy. Była ubrana w granatową koszulkę z czerwonym napisem „B-pit”, do której miała przyczepioną tabliczkę z imieniem „Mari”
– W czym mogę służyć? – spytała, ale jej spokojny głos dotarł do Otoriego jak zza grubej ściany. – Proszę pana? –  Nachyliła się lekko w jego stronę.
   Dopiero kiedy blada twarz z oczami o barwie szafiru pojawiła się koło jego ramienia, ocknął się.
– Szczerze mówiąc, chciałem porozmawiać z Madoką – przyznał. – Wiesz może, gdzie jest?
– Niestety Madoka – san ma dziś jakieś spotkanie i wróci dopiero pod wieczór – odparła Mari. – Może mam jej coś przekazać?
– Nie trzeba, to osobista sprawa – Tsubasa machnął ręką i przypomniał sobie, że dziewczyna go nie zna. – Wybacz, zapomniałem się przedstawić. Tsubasa Otori, pracuję w WBBA – wyciągnął dłoń.
– Mari Odaka, od niedawna jestem tu sprzedawcą – uścisnęła ją, lekko się uśmiechając.
– Rzeczywiście, Madoka coś wspominała o szukaniu nowego pracownika – zauważył Tsubasa. – I jak ci się tu podoba? Jesteś z Tokio?
– Nie, urodziłam się i wychowałam w Kioto – odparła. – Muszę przyznać, że tutaj jest strasznie dużo bleyderów. Od rana miałam spory ruch, dopiero teraz się uspokoiło.
– To było do przewidzenia, w końcu za kilka miesięcy rozpoczynają się kolejne mistrzostwa. Musisz się przyzwyczajać.
–  Czyli to nie było jednorazowe? – jęknęła i westchnęła. – Moje ręce umrą, czuję to.
   Ich miłą pogawędkę przerwał dźwięk dzwoneczka i wtargnięcia do sklepu osobnika w płaszczu o rozwichrzonych czarnych włosach. Tanecznym krokiem przeszedł między półkami, prawie zwalając kilka kuczerów na ziemię i stanął przed kasą, rozwierając ramiona, jakby chciał ich objąć (trochę drugi Izu xD – Autorka)
– Nie widzieliśmy się trzy dni, a ty już masz faceta? Podziwiam Mari, masz rozpęd – oświadczył.
– Nie, to nie tak. Tsubasa – san to przyjaciel Madoki – san i... – Mari zaczęła machać rękami i kręcić gwałtownie głową, przez co prawie chlasnęła Otoriego i chłopaka zielonymi włosami związanymi w kucyka.
– ...i twoim chłopakiem, już to ustaliłem, skarbie – dokończył, uśmiechając się wrednie.
   Mari zamknęła usta i spuściła głowę, pokrywając się rumieńcem. Chłopak prychnął i siadł na skraju kasy.
– Cześć i czołem, panie Otori, jestem Osamu Sugita – Ziggurat – pomachał mu, robiąc balon z gumy.
– Ziggurat? – Tsubasa ściągnął brwi. – Czyli...
   Osamu pokazał mu ręką, by poczekał i wciągnął balon z powrotem do buzi.
– Zanim zakujesz mnie w kajdanki, to cię poinformuję, że nie kręci mnie władza nad światem, a wuja widziałem gdzieś z cztery razy, w tym raz jak go łapaliście.
– Zresztą byłbyś za głupi na przejęcie władzy – stwierdziła Mari, kiedy już się uspokoiła.
– Jak zawsze kochana.
   Tsubasa zerknął na zegarek. Dochodziła trzecia po południu, a o czwartej miał spotkanie z Ryo Hagane. Plus musiał jeszcze pogadać z kilkoma agentami i sprawdzić postępy w śledztwie. Jeśli zaraz się nie ruszy, to nie zdąży.
– Wybaczcie, ale muszę już lecieć. Do widzenia i powodzenia w pracy, Mari! – krzyknął, szybkim krokiem zmierzając ku drzwiom.
– Do widzenia, Tsubasa – san. Powiem Madoce – san, jak wróci, by się z panem skontaktowała.
   Skinął głowę na znak podzięki i wypadł na dwór. Dziewczyna wydawała się bardzo miła i godna zaufania, ale doskonale wiedział, że nie może jej powiedzieć o ataku na Mizusawę. W końcu nawet najłagodniejsza z pozoru owca może być w środku jadowitym wężem.
   Tymczasem we wnętrzu sklepu Osamu unikał ataków Mari, która ciskała w niego wnętrzem swojej torebki.
– Luzuj się, mordeczko – powiedział, łapiąc szminkę. – Nic się takiego nie stało.
– Ale mówiłeś takie bzdury! Jesteś straszny! – pisnęła, zaciskając pięść.
– Przesadzasz. Swoją drogą to naprawdę masz farta, skoro po zaledwie tygodniu spotykasz taką sławę jak Tsubasa Otori.
– To było do przewidzenia, jest przyjacielem Madoki. A co ty tu robisz, hm?
– Wyciągam cię na lunch.
   Mari uniosła brew, opierając dłoń o biodro.
– Nie licz, że zapłacę za twój posiłek.
– Kurde, rozgryzłaś mnie.

****

   Pierwszą rzeczą, która powitała mnie w domu, był zapach smażonego mięsa. W brzuchu od razu mi zaburczało.
– Hejka, coś długo ci zeszło – Głowa Alice wyjrzała na korytarz.
– Patrzyłam, jak Blaise i Damon się biją – odparłam i chciałam ją przytulić, ale zgrabnie wywinęła się. – Co to ma być? Odrzucasz moją miłość?
– Jesteś cała w krwi, umyj się najpierw.
– Jaka cała, tylko ręce – oburzyłam się, ale na widok smażonego mięsa, olałam kłócenie się o swoją rację i poszłam do łazienki.
   Wrzuciłam czarną bokserkę, dżinsowe spodenki i zakolanówki do kosza na brudy, złapałam malinowy płyn i weszłam pod prysznic, z którego lała się gorąca woda. Zamruczałam z zadowolenia, czując, jak mięśnie mi się rozluźniają. Za część kolejnej wypłaty kupuję wannę, nie ma, że nie.
   Kiedy wcierałam płyn w ramiona, na półeczce pojawiła się Artemis mająca minę jak rozjechany kot.
– Co ci? Topór się stępił? – mruknęłam.
– Starzeję się – stwierdziła smętnie.
   Z wrażenia aż upuściłam płyn i wytrzeszczyłam oczy.
– Słucham? Ty, która wiecznie upiera się, że w jako bey ma 19 lat, starzeje się?
– Tak, nie dobijaj mnie nawet! – zawyła rozpaczliwie, załamując ręce.
   Bey z kryzysem wieku średniego, tego jeszcze nie grali.
– Dramatyzujesz, niektóre mają mają kilka tysięcy lat – zauważyłam, podnosząc płyn.
– Ale ja ostatnio nie byłam w stanie wstać z łóżka, rozumiesz to?! Czułam taką straszną niemoc!
– A to coś nowego? – uniosłam brew, jednocześnie łapiąc słuchawkę i kierując strumień wody na klatkę piersiową.
   Artemis zamarła na moment, po czym nadęła policzki, zmierzyła mnie wściekłym spojrzeniem i prychnęła głośno.
– To wszystko przez to, że tak mało walczymy!
– Jasne, jasne. Nie walczyłaś tylko od dwóch dni, Artemis – westchnęłam, płucząc plecy. – Poza tym jak kiedyś miałyśmy dłuższe przerwy, to jakoś nic ci nie było.
– Bo byłam wtedy młodsza!
– No tak, wtedy miałaś 402 lata, teraz masz 405, spora różnica – przewróciłam oczami.
– A żebyś wiedziała! – krzyknęła, strzeliła ślicznego focha i zniknęła.
   Zakręciłam wodę, wyszłam z kabiny i owinęłam w puchaty fioletowy ręcznik. Jeszcze takich dram Artemis nie robiła, ale idzie się przyzwyczaić, pewnie do jutra jej przejdzie.
– No gdzie to moje piękne mięsko? – zanuciłam, wpadając do kuchni ubrana jedynie w koszulkę Three Days Grace rozmiaru XL. Wtedy ujrzałam wyszczerzonego Izu siedzącego na kuchennym blacie.
– Jenn, mam takie ploty, że nie uwierzysz! – oznajmił radośnie.

Oto i pierwszy rozdział! xD Ogólnie już wam mówię, że kocham Blaisa, więc się nie zdziwcie jak go dużo będzie xD
Jenn: *sarkazm* O radości
Blaise: Ja wiem, że się tam w głębi cieszysz ;3
Jenn: Niezmiernie, wręcz mam ochotę się udławić tą radością
Blaise: *czuje ironię, ale tak się szczerzy*
No i poznaliście troszkę Mari oraz Osamu, który chodzić nie umie
Osamu: Jak wejść to tylko z klasą
No jasne xD No nic...
Odmeldowuje się!
Ps. I dziękuje serdecznie Nessie za nagłówek! ^^


   

36 komentarzy:

  1. "– Jenn, mam takie ploty, że nie uwierzysz! – oznajmił radośnie."
    Beta: Dlaczego Izu skojarzył mi się z tymi staryni babami sąsiadami które przeważnie plotkują o wszystkim?
    Akana: Bo ja wiem? Izu by się z nimi dogadał albo je przyprawił o zawał
    Miju: Gratuluje pracy Jenn.
    Hanako: A tobie dalej nie odpowiedzieli z oddziału?
    Miju: nie. Jednak wyślę jeszcze raz dokumenty ale z nazwiskiem Khoury
    Beta:*słyszy nazwisko Ziggurat* ooo Miju czy to nie krewbiak twego wuja
    Miju: coraz większa ta rodzina
    "– Zanim zakujesz mnie w kajdanki, to cię poinformuję, że nie kręci mnie władza nad światem, a wuja widziałem gdzieś z cztery razy, w tym raz jak go łapaliście."
    Akana: To dlatego do ojca nigdy publicznie się nie przyznałaś
    Miju: Dokładnie.
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jenn: Bo Izu trochę taki jest xD Ale Kaito go przebija xD
      Kaito: No przepraszam panią bardzo, że muszę znać wszystko, bo Victor chce
      Jenn: To już nie szefuńcio? xD
      Kaito: Strasznie się tego czepia, więc no, szanuję nerwy
      Jenn: A dziękuje, dziękuje, ale to raczej im powinniście gratulować *pokazuje na swój team* że chciałam z nimi pracować
      Osamu: *omiata Miju wzrokiem* Za kij cię nie kojarzę
      *zastanawia się czy poprawiać czy pisać*
      Jess: GI
      Nie będę się torturować, o nie.
      Osamu: Ja po prostu wujaszka nie trawię, lata z jakimś szczurem na ramieniu i nawet kasy nie da na urodziny, chuj jeden
      Jenn: Wreszcie ktoś normalny!

      Usuń
    2. Miju: Gdy by nie siostra matki to bysmy się raczej znali.
      Beta:czekaj to Ziggurat to brat twojej matki czy ojca
      Miju: ojca
      Beta: czyli Doji i Ziggurat to bracia
      Miju: yhym
      Akana: no to dajesz plotki Kaito

      Usuń
    3. Osamu: Kto? *unosi brew, bo on zna jedynie rodzinę od strony swojej matki*
      Diabelskie bliźniaki mogłyby z nich być xD
      Jenn: Obydwoje siebie warci, tfu
      Blaise: *obraca głowę Chimery* Czyżby jacyś bad goście?
      Jenn: Oj taaak, niesamowicie *kpi, rzecz jasna*
      Kaito: *wsysa mackę ośmiorniczki jak makaron* A o czym?
      *wpatruje się w sufit i zastanawia czym zajebać sąsiada*

      Usuń
    4. Skąd ja to znam. Też mnie sąsiad wnerwiał
      Miju: A dobra nie ważne to takie poplątane, że się pogubisz
      Akana: A dawaj tam co chcesz byle by ciekawe.
      Ja: *patrzy na nowy szablon* hmmmm
      Miju: Ten profil grafika i druk to Cię zmienia. Teraz bardziej widzisz błędy.
      Ja: Nie do końca. Chwila...muszę sobie zrobić nowy nagłówek. Miju czemu u ciebie szablony tak trudno wykonać!
      Miju: Bo według twojej logiki jestem skomplikowana

      Usuń
    5. Przestał! Allelluja *wróciła z 6- godzinnej imprezy i pada na ryj*
      Osamu: *znudziła go Miju, więc wrócił do irytowania Mari, która już weszła na wyższe tony*
      Demoniczna ekipa: *polazła świętować i luj wie kiedy wrócą*
      Kaito: Ciekawe co? *uśmiecha się przebiegle pod nosem* Cóż, zastanawiam się czy ty w ogóle kojarzysz demony, anioły, magów i inne stwory, bo mam co do tego wątpliwości
      Spectra to jest skomplikowany a nie ;-; *odciąga Shośka od kwiatów* Wypieprzaj żreć żywopłot, śmierdzielu >.<

      Usuń
    6. Akana: Jak bym miała nie kojarzyć demonów skoro moja rasa jest uznawana za demony.
      Miju:bladzi, rogi skrzydła, czarba rogówka, kły ostr i różne kolory włosów. Dziwisz się . Chwila ty nie masz skrzydeł
      Akana: nie dobijaj
      Ja:*wnerwiona* ej przecież SW miało być w telewizji.
      H
      Miju: nie łam się

      Usuń
    7. Kaito: *nie widzi kompletnie związku, ale już go to wali* Niech ci będzie. Więc ostatnio krąży plota, że Wakana Deguchi była w Sylwdorze wraz z Brianem Chavez oraz Myxirem. Rzecz jasna wiesz, czemu to takie istotne i kim oni są, prawda? :)
      *szuka inspiracji i pomocy do dialogu* Zachciało mi się Spectrę vs Ren...
      Jenn: Król kłamców kontra nieudolna biała larwa xDD Przecież to będzie zakończone w 2 minuty xD

      Usuń
  2. Odwidziało mi się i chyba wolę Damona XD Właściwie ten team już mnie rozwala więc o czy my mówimy? Uwielbiam wszystkich!
    Lilka:*zobaczyła krew*
    Jack: Będziesz rzygać?
    Lilka:*potakuje*
    Jack:*wyciąga z kieszeni torebkę i podaje ją jej*
    Zmora:*zaszczyca nas swoją duchową obecnością* Wy na pozór lepiej rozwinięte osobniki nie macie pojęcia o początkach swojej historii o czyjejkolwiek historii. Te stworzenia tak samo jak ja widziały prądy waszego nędznego świata. Przeżyły nawet kryzys przed rozpoczęciem nowej ery, a wy śmiecie je zabijać dla zysku, którego sensu nie widzę. Kara was za to nie ominie. Klątwa, którą was obdarzam jest wieczna i żadna siła we wszechświecie jej nie zniesie. Wy marne, plugawe, robaczywe... *2000 years later...*
    A wracając do rzeczy.
    Zmora: Jeszcze nie skończyłam.
    Skończyłaś. Izumi jest tylko jeden!
    Lilka: Fajna koszulka Jenn.
    Jack: Zabić to zanim złoży jaja-_-*to o Osamu*
    Lilka: Meg?! Damian?! Chodźcie się przywitać z kuzynem!
    Meg: Hej :)
    Damian:*ma to gdzieś i tylko stoi z rękoma w kieszeniach bluzy, słuchawkach na uszach i minie emosia nawet nie łapiąc kontaktu wzrokowego*
    Zaintrygowałaś mnie końcówką więc czekam na rozdział drugi!
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
  3. *Wszyscy zgodnie ignorują przemową Zmory, bo zwisa im ona i powiewa*
    Jenn: *kiedy Zmora się zamknęła* Spoko, jak masz jakieś rączki czy tam palce, to się dopisz do księgi "Skarg i zażaleń" będziemy mieli się z czego śmiać za kilka lat.
    Osamu: *wybucha śmiechem i pokazuje Jackowi język, po czym w ułamku sekundy uśmiecha się jak człowiek do Meg* Witam ;)
    Jenn: *tuli Lili* Dzięki, Jack, też ją uwielbiam ;3 *lustruje wzrokiem Damiana* Zlot emo budynek dalej
    Ja zawsze muszę czymś intrygować, wszak to ja xD No wiem, że Izu jest tylko jeden, ale tak mi się skojarzyli
    Izu: Ja jestem niezastąpiony
    Jenn: *przyciąga go do siebie* To jest jasne jak słońce
    ???: Ile miłości, chyba będę rzygać
    Jenn: Nie krępuj się, Jack ma jeszcze woreczki
    ???: -_-
    ???2: Nie przejmuj się nią, ona lekceważy wszystko
    Jenn: Ufufu, pojazd pierwsza klasa xD Swoją drogą Angel weź ich jakoś nazwij, bo ja się w końcu pomylę, kto jest kim xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jack:Tylko go sobie nie przygryź :)
      Lilka: To ja ci komplementuje koszulkę, a nie Jack.
      Jack: No tak to jeszcze nie zwariowałem.
      Mi Izu przypomina trochę Finnyego z Kurosza XD

      Usuń
    2. Osamu: *znudził się Jackiem i woli dręczyć Mari*
      Jenn: Oł, gomen, Lili ^^'' *w nowej sukience opiera się brodą o jej ramię, próbując nie wylać kieliszka z winem*
      *z tyłu bębni muzyka, Damon robi z barmana, natomiast Izu jeździ na Shośku z kapeluszem kowbojskim nasuniętym na czoło*
      Typowo xD Jak dla mnie to Izu powinien figurować w słowniku jako synonim do "szczęśliwe dziecko" XD

      Usuń
    3. Lilka:*strąca z siebie Jenn kładąc jej czubek palca na czoło* Znajdź sobie inną podpórkę, co? A gdzie stary barman?
      Jack: Chyba nie do mózg społeczny.
      Cicho Izu jest świetny XD
      Jack: O, tak właśnie widzę jak sobie radośnie piłuje tego rena.
      Ren:*strzela go w tył głowy*
      Lilka: Ej, tylko ja mogę tak robić!
      Ren: I tak na jedno wychodzi.
      Lilka: W sumie.
      Jill: Ren nudzi mi się. Zatańcz ze mną.

      Usuń
    4. Jenn: Nawet w urodziny jesteś dla mnie okrutna T^T *wtuliła się w miśka rozmiaru kanapy i tak siedzi, przy okazji wkurwiając Yoyo*
      Izu: *on i tak nic nie słyszy, bo w swoim umyśle przemierza bezkresny Dziki Zachód*
      Yuka: *szuka sobie zajęcia, bo przed nią barek zamknęli* Anooo *przygląda się Jill i Renowi* Kim państwo są? ^^''
      Jenn: *nawet nie odwracając głową* Ren to chyba męska wersja Lili, a Jill Jacka *zasłania się miśkiem przed doniczką i odbiją ją idealnie w czoło Kyoyi, która pod wpływem ciosu przywala łbem w stolik* Cioooota xDD

      Usuń
    5. Jack: Ohoho co za cios. Po czymś takim wymieniła cię i to na kogo? Na niedorozwiniętą amebę w ludzkim ciele?
      Lilka:Masz racje nie zostało mi nic jak się upić. Dobra gdzie ten szampan? Trzeba uczcić tę chwilę przynajmniej kieliszkiem.
      Ren: Pogratulować spostrzegawczości.

      Usuń
    6. Ekipa: Yyy...*rozgląda się po butelkach, szklankach i kieliszkach*
      Jenn: Paaat, leć do piwnicy *przetacza się wraz miśkiem jak najdalej od znokautowanego Yoyo*
      Pat: No jasne, może mam jeszcze plecki księżniczce wymasować?
      Jenn: W sumie mógłbyś, spięta coś ostatnio jestem
      Pat: Nie do wiary
      Haru: *klepie brata w ramię* Zjedziesz na dół góry po napoje?
      Izu: Ayee! *kieruje się wraz z Shośkiem na schody*
      Jenn: Temu co? xD
      Haru: Kto wie...
      Yuka: Może nie powinnam mieszać tylu rodzajów?
      Alice: A było ich?
      Yuka: Nie pamiętam ^^''
      Jenn: *robi wielkie oczy i leci za rudzielcem* Izuuu!

      Usuń
  4. Rozdział 58

    Kelly: Niema to jak spotkanie z teściami w samym środku akcji ratunkowej prawda.
    Alex: Zamknij jadaczkę
    Kelly: Masz ochotę rozszarpać teścia?
    Alex:...
    Kelly: Pójdę kopać dół.
    Alex: Nie. Stój tu i mnie pilnuj.
    Kelly: K.
    Ja: I jedziemy dalej!

    Rozdział 59

    Piszesz świetne walki więc się nie odzywaj. Gratuluje skończenia aktu. :)
    Kelly: Ciekawostka Akt z łacińskiego  actus oznacza przedstawienie nagiego ciała ludzkiego w sztuce, zazwyczaj wykonane w oparciu o studium z żywego modela. Chce poznać modela na którego podstawie było to pisane. :)
    Alex: ....*spojrzał na Kelly*
    Kelly: No co!?
    Alex; Nic. A tak przy okazji gratuluje.
    Kelly: Czego?
    Alex: Nie podrywałaś dziadka Jenny.
    Kelly: ... Idź jeść gruz.

    Prolog

    Hello darkness, my old friend
    I've come to talk with you again
    Because a vision softly creeping
    Left its seeds while I was sleeping
    And the vision that was planted in my brain
    Still remains
    Within the sound of silence
    Kelly: Konnichiwa Mari Odaka. *powiedziała to z masakrycznie japońskim akcentem* Przyjechałaś dorobić sobie u Madoki na nowy rower czy to poważniejsza sprawa? A i jestem Hawana Kelly tak czułam, że o czymś zapomniałam.

    Rozdział 1

    Kelly: Ale jak to Jenny dorosła? Kto będzie teraz zemną zjerzdzał wuskami w dół miasta? :c
    Alex: Tylko się nie popłacz.
    Kelly: Ja nigdy nie płacze.
    "za świeże serce naszej Chimerci, zatem  trzeba je wyjąć, gdy jeszcze żyje "
    Kelly: *podnosi ręke do góry* A ja mam pytanie. Jak się pozbawia żywą chimere serca?
    Alex: Pewnie coś w stylu zaczynamy od nacięcia w wzdłuż linii mostka. *mówi z zamkniętymi oczami bo Alex nie zniesie widoku męczonego zwierzęcia czymkolwiek by ono nie było*
    Kelly: Nie ciebie pytam.
    *chimera została pozbawiona pikawy*
    Alex: Mówiłem.
    Kelly Shut up.
    Nadrobiłam teraz będę się pilnować.
    Alex: Spróbowała byś nie.
    No już bierz ją o ile cie jeszcze chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jenn: Teściu i tak już martwy, więc co to za różnica? xD *rzuca się na Kelly i zawiesza się jej na szyi* Ty głupia jesteś? Ja na wózki nie pójdę? Jaaa?
      PAt: Tu nie ma co liczyć na dojrzałość
      Jenn: I bardzo dobrze ktoś musi być tu światełkiem zajebistości w tym teamie
      Dziękuje, dziękuje, też jestem z siebie dumna xD *kłania się, po czym wraca do męczenia czegoś na walentynki*
      Jenn: *przechyla głowę i patrzy dziwnie na Alexa* Nie wiem, co ci się znów w główce uroiło, ale dziadyga nie była ani przystojna ani jakaś specjalnie do wytrzymania.
      Blaise: Tak jak kolega mówił. Można je jeszcze wyrwać, ale wtedy jest większe ryzyko, że wyjmiesz coś innego
      Damon: Na przykład płuco
      Blaise: No pulsowało, nie moja wina
      Pytanie, gdzie jest Haru *odsuwa Izu, który zrobił minę wkurwionej wiewióry, rozgląda się po pokoju i nagle dostrzega bordowy kucyk na dywanie* O, dobra jest, nie trzeba szukać *wraca do Worda*

      Usuń
    2. Kelly: *ściska Jenn i gibię się ba boki* Wiedziałam, że mnie nie opuścisz. ^.^
      Alex; Różnica psychologiczna.
      "PAt: Tu nie ma co liczyć na dojrzałość"
      Kelly: Here's to never growing up!
      "Jenn: *przechyla głowę i patrzy dziwnie na Alexa* Nie wiem, co ci się znów w główce uroiło, ale dziadyga nie była ani przystojna ani jakaś specjalnie do wytrzymania."
      Alex: Naprawdę nie wiem nagłe zaćmienie umysłu.
      Kelly: Jak cie siekne to cie naprawdę zaćmi.
      "Blaise: Tak jak kolega mówił. Można je jeszcze wyrwać, ale wtedy jest większe ryzyko, że wyjmiesz coś innego"
      Kelly:* patrzy na swoje dłonie i porównuje je z dłońmi Blaise* Raczej nie da rady.
      "Damon: Na przykład płuco
      Blaise: No pulsowało, nie moja wina"
      Kelly: * uśmiecha się lekko* Czyli jesteście łowcami, tak? Od dawna razem polujecie?
      Alex: *siada obok Haru* Witaj wiosenko. Zły dzień?

      Usuń
    3. Jenn: Hyhyhy ;3 To co hop w stroje i do wózków? Ładnie oblodzone jest, będzie dobre tempo ^^ *zerka na Alexa* No ja myślę, rozdwojony
      Blaise: Owszem, już jakieś...6 lat?
      Damon: *wypuszcza dym papierosowy* Ja 8
      Blaise: Staruch :P
      Damon: To ciebie ostatnio w krzyżu łamie
      Blaise: Bo Jenn-chan jest podła i mnie z łóżka wykopała
      Jenn: Chrapiesz, słodziutki
      Haru: *odrywa wzrok magazynu, podnosi się lekko, cmoka go i kładzie na jego kolanach* Głowa mnie nawala >.>

      Usuń
    4. Jenn: Hyhyhy ;3 To co hop w stroje i do wózków? Ładnie oblodzone jest, będzie dobre tempo ^^
      Kelly: Yup tylko tak trochę wystrzelałam się z kostiumów w których jeszcze nie jeździłam. Słowem nie mam w co się ubrać.
      "Haru: *odrywa wzrok magazynu, podnosi się lekko, cmoka go i kładzie na jego kolanach* Głowa mnie nawala >.>"
      Alex: * głaszcze Haru delikatnie po włosach* Chyba mam tu coś przeciw bulowego. Łykniesz i pójdziesz spać.

      Usuń
    5. Jenn: Phy, a ty myślisz, że na co wydałam większość moich jenów? *odsuwa dwa skrzydła czterodrzwiowej szafy i po kolei wyciąga z nich rzędy wieszaków z różnymi strojami* Tu masz cosplaye z gier *wyciąga kolejny* tu postacie z anime *następny* uniwersum Marvela itp. itp.
      Nee, Hania - san co w tym roku planujesz na walentynki? ^^
      Haru: Niee *wzdycha i podnosi się, trąc kark* To chyba pozostałości po dwudniowej imprezie Akane *klepie się w policki* Chodźmy się przejść ^^

      Usuń
    6. Kelly:* oczy jej się zaświeciły z zachwytu* Uwielbiam to, że niektóre sprawy bez względu na wymiar i gatunek u kobiet się nie zmienią. :) Pożyczam kostim Jinx, ok?
      Ja: Planuje dokończyć takie jedno opowiadanie. Tyle, że nie wiem czy mi się uda.
      Alex: Zimowy spacer czemu nie. Trzeba kożystać puki jest śnieg.

      Usuń
    7. Jenn: *przebiera się w strój Lary Croft* No problem :3 *wiąże w wysokiego kucyka*
      Uda się, trzymam kciuki ^^
      Yuka: Eh? To wy macie śnieg? *^*
      Jenn: W Tokio też jest
      Yuka: Ale nie u Angel
      Jeszcze wczoraj był XD
      Yuka: Ugh >.<
      Haru: Poza tym zimne powietrze pomaga *wciska ba głowę wełnianą czapkę z czarnym pomponem*

      Usuń
    8. Jenn: *przebiera się w strój Lary Croft* No problem :3 *wiąże w wysokiego kucyka*
      Alex: Nie jestem pewny czy wsze stroje są stosowne do pogody.
      Kelly:*kończy wiązać drugi warkocz* A ja jestem pewna że nie są. :) *do łowców* Panowie wybaczą idę zrobić coś niewyobrażalnie głupiego z moją psiapsi. :)
      "Haru: Poza tym zimne powietrze pomaga *wciska ba głowę wełnianą czapkę z czarnym pomponem*"
      Kelly: A mój pompon spoczywa w pokoju na parkingu. Niech mu śnieg lekkim będzie. :(
      Alex; *zakłada szalik * Na kaca na pewno. :)

      Usuń
    9. Jenn: Meh, nie lubię zimna *zarzuca jeszcze czarny płaszcz sięgający z wysokim kołnierzem* Ale naleśniki i dobra nawalanka to wynagrodzą, nee, Kelly? ^^
      Damon: Spoko, bawcie się dobrze.
      Blaise: *unosi rękę i szczerzy się na pożegnanie* Tylko Jenn pojaw się jeszcze w robocie
      Jenn: *wzdycha* No wiem, wiem, forsa sama już nie wpadnie *do siebie* trzeba będzie znaleźć demoniczny bankomat *na wzmiankę o pomponie* Pamiętamy o jego bohaterstwie.
      Harumi: *czeka na Alexa na zewnątrz, wiążąc wysokie szare kozaki* Ne, ne a jak tam z Kropką? A tak właściwie to strasznie długo się nie pojawiałeś -.-

      Usuń
    10. Kelly: Będziemy kopać tyłki i rzuć gumę! I jeździć w wózkach i jeść naleśniki.
      "Blaise: *unosi rękę i szczerzy się na pożegnanie* Tylko Jenn pojaw się jeszcze w robocie"
      Kelly; Nie no kiedyś wam ją oddam.
      "Jenn: *wzdycha* No wiem, wiem, forsa sama już nie wpadnie *do siebie* trzeba będzie znaleźć demoniczny bankomat *"
      Kelly: Demoniczny bankomat hy hy, ciekawe jaki masz numer konta 666?
      "Pamiętamy o jego bohaterstwie.:
      Kelly: RIP [*] :c
      "Harumi: *czeka na Alexa na zewnątrz, wiążąc wysokie szare kozaki* Ne, ne a jak tam z Kropką? A tak właściwie to strasznie długo się nie pojawiałeś -.-"
      Alex: Haru~ *nachylił się, przyciągnął Harumi do siebie i chwytając za podbródek pocałował, poczym pogłębił pocałunek, dokładnie badając wnętrze jej ust, zetknął się z nią torsem, obejmując w talii, drugą dłonią otulił jej policzek* Przecież wiesz, że gdybym tylko mógł nie odstępował bym ciebie na krok. *uśmiechnął się smutno*

      Usuń
    11. Jenn: Znowu trzeba będzie liczyć zawartość mojej krwi w cukrze xD
      Blaise: Dlatego mówię
      Jenn: Niestety Victor takim ma *szczerzy mordę i podchodzi do rzędu wózków, wyrywając dwa* Dobra, wskakuj, mordy same się nie obiją
      Haru: *widzi, ze Alex zrobił smutnego psa, więc podskakuje, owijając ręce wokół jego szyi o potarła swój nos o jego* Wiem. Ale na razie jesteś cały mój, prawda? ^^ *złapała go pod ramię i pociągnęła w kierunku ośnieżonego parku*

      Usuń
    12. Kelly: Ciekawe kiedy zmierzą ci zawartość mózgu w czaszce. ;)
      " Dobra, wskakuj, mordy same się nie obiją"
      Kelly:*wskakuje z rozpędu do wózka przez co ten odjeżdża kawałek.* Łiiiii. *zaczeła śpierwać* Do you ever wanna catch me?
      Right now I'm feeling ignored!
      So can you try a little harder?
      I'm really getting bored!*rozpędza się i zjeżdża z górki*
      Alex: Cały twój* stukną palcem o czubek jej nosa* teraz i zawsze. Je t'aime, mon coeur. * roześmiał się gdy Harumi zaczęła go ciągnąć, ale z chęcią z nią poszedł.*

      Usuń
    13. Jenn: Kto wieee~ *przejeżdża koło Kelly odpychając się bambusowym kijem od znaków i budynków* No one's gonna stop us
      Soon the world will be ours! *w drugiej ręce trzyma głośnik ustawiony na fulla*
      Haru: Ale dalej mi nie powiedziałeś co z Kropką *robi piruety na oblodzonej barierce na moście*

      Usuń
    14. Kelly: *zaciąga się powietrzem* Aaah! Nie ma nic lepszego niż zapach powietrza w zimową noc.
      "Haru: Ale dalej mi nie powiedziałeś co z Kropką *robi piruety na oblodzonej barierce na moście*"
      Alex: Kropka została w domu. Miała dosyć po porannym spacerze. Ostrożnie tu jest bardzo ślisko chyba nie chcesz stąd spaść.

      Usuń
    15. Jenn: *nokautuje bambusem jakiegoś faceta z teczka i łapie jego porfetl* Hmmm *sprawdza zawartość* Oki, mam na naleśniki ^^
      Izu: *korzystając z tego że nie ma Haru prowadzi Shośka do kuchni*
      Yuka: *widzi zwierzę* On jeszcze żyje? O.o
      Izu: Oczywiście to członek rodziny
      Patrick: W sumie jeden i drugi to łoś
      Haru: Od czegoś mam skrzydła, nic mi nie będzie *robi ostatni obrót, udaje że spada i w ostatnim momencie zaczepia nogą o barierkę, po czym zeskakuje na ziemię* Widzisz? ^^

      Usuń
    16. "Jenn: *nokautuje bambusem jakiegoś faceta z teczka i łapie jego porfetl* Hmmm *sprawdza zawartość* Oki, mam na naleśniki ^^"
      Kelly: Nunu Jenny nie kradnie się. No chyba, że to było takie bogadyym zabrać i dać biednym.
      "Haru: Od czegoś mam skrzydła, nic mi nie będzie"
      Alex: No tak *uśmiechnął się lekko* mój upadły anioł ma skrzydła.
      "*robi ostatni obrót, udaje że spada i w ostatnim momencie zaczepia nogą o barierkę, po czym zeskakuje na ziemię* Widzisz? ^^
      Alex: *miał wrażenie, że serce mu stanęło złapał Harumi i przycisną ją do siebie* Nigdy więcej tak nie rób. *wymamrotał*

      Usuń
    17. Jenn: Oczywiście, ja w końcu jestem biedna ^^ *macha skrzydłami pod kątem, by wózek zrobił kilka piruetów*
      Coś długo jedziecie na te naleśniki
      Haru: Już, już *przytula się do niego* Ale nie nazywaj mnie aniołem. Nigdy.
      *robi za tłumacza* Nazwanie demona aniołem = obelga podobna, jak "suka"
      Izu: *brew mu niekotrolowanie lata*
      Blaise: O shit, to zapieprza szybciej niż Rajdek Wyścigówka!

      Usuń
    18. Kelly: Szczęście to nie stacja, ale sposób podrużowania. Przeczytałam to na kubu z czekoladą.
      Upadły anioł to szatan...nie wiem jak Harumi powinna ustosunkować się do tego. Alex poprostu próbował być sprytny...?
      Alex: No dobrze. Choćmy napić się czegoś ciepłego.*odstawia Haru, ale dalej trzyma ją za dłoń*

      Usuń
    19. *Autorce wypaliło oczy i teraz leży pod stołem, jęcząc*
      Alice: A mówiłam, nie czytaj
      Nie przewidywałam takiego stężenia głupoty ;;
      Jenn: Takie prawdziwe, takie głębokie
      U mnie demony i anioły nigdy nie miały ze sobą nic wspólnego (nie opieram się na biblii inaczej mówiąc), więc u mnie anioł dla demona to obelga i na odwrót xD *lubi sobie komplikować życie*
      Harumi: Haaai ^^ *opiera się o jego ramię* Ale wiesz, że nie musisz się tak bardzo o mnie martwić, prawda?

      Usuń