Przełknęłam ostatni kawałek steku, popiłam
go sokiem i poklepałam się radośnie po brzuchu.
– Nie
minął nawet rok, a już coś się tam pieprzy? Dobry rozpęd, może za kilka
miesięcy już nic z ich świata nie zostanie – stwierdziłam, kiedy Izu zakończył
relację.
Rudzielec rozłożył ręce, zrobił swoją słynną
minę „kto wie”, po czym złapał ciastko i wpakował do ust. Żuł przez moment,
ściągając brwi w zamyśleniu.
– Tyle
że to dziwne, Jenn – stwierdził, rozsiewając wokół okruchy. – Kto mógłby
atakować Legendarnych po niemal czterech latach?
– Nie
mój cyrk, nie moje małpy – odparłam, przeciągając się. – Skończyłam z
angażowaniem się w sprawy ludzi – Skrzyżowałam ręce i oparłam głowę o ramię.
Izu wydął policzki i już otwierał usta, więc
pokazałam mu wyprostowany palec. Wtedy zmrużył oczy, w których zaczęły błyskać
czerwone iskierki. Oho, nadchodzi ciężka artyleria.
– Wiesz,
co jest za tydzień? – spytał tonem, który w jego mniemaniu miał być groźny, ale
mi kojarzył się z wkurzoną woźną po raz setny drącą się na ucznia, bo wbiegł na
świeżo umytą podłogę w brudnych butach.
–
Piątek.
Uderzył czołem w stół, a ja poklepałam go po
głowie i zerknęłam na kalendarz w kształcie czarnej łzy, który pokazywał liczbę
27.
– Kurde,
kończysz 19 lat, staruchu.
–
Właśnie! – Izu poderwał gwałtownie głowę. – Dlatego jako urodzinowego prezentu
żądam, byś dowiedziała się, co to za zamieszanie! Yuka jest okrutna i wyjechała
na dwa tygodnie do Stanów – uprzedził mój kolejny argument.
Westchnęłam i spojrzałam na niego z
politowaniem.
– Serio,
chcesz taki „prezent”? – Zrobiłam palcami cudzysłów, unosząc brew.
– Yes,
sir! Przy okazji spotkasz się ze swoim źródłem informacji, no cóż to nie
wspaniałe?
Wywróciłam oczami. Izu oczywiście, jak łatwo
można zauważyć, miał w nosie, co się dzieje u ludzi, ale koniecznie chciał, bym
spotkała się z nim. W końcu jego duma
shipera nie mogła ucierpieć.
– Niech
ci będzie – westchnęłam,wyciągając telefon. – Ale nie licz na żaden inny
prezent.
Izu oczy się zaświeciły i rzucił się na mnie
z okrzykiem, przewalając na zimne kafle. Przytulił swój policzek do mojego i
mocno oplótł ramionami. Walnęłam go w plecy, by poluźnił uścisk i spojrzałam na
wyświetlacz, na którym widniało imię „Nil”
– Przestań.
Ręka zawisła nieruchomo w powietrzu, światło zgasło, a oliwkowy krąg
znikł, nim zdołał dobrać się do wspomnień Nila. Zamrugałam kilka razy, zdumiona
reakcją organizmu, ale jakaś błagalna nuta w jego głosie kazała mi go chociaż
wysłuchać.
Przeklęta cząstka ludzkiej natury.
Nie
zdążyłam nawet otworzyć ust, gdy złapał mnie za nadgarstek i mocno ścisnął.
– Nie mówię, że masz wszystkich przywrócić
pamięć, ale zostaw moją.
– Niby dlaczego miałabym ci ją zostawić? –
mruknęłam.. – I tak znikam z tego świata, Nil. Nie pojawię się tu więcej, nie
będę z wami w drużynie. To koniec. K-o-n-i-e-c – wysylabizowałam, wzdychając.
– Mimo wszystko nie chcę o tobie zapomnieć –
odparł butnie. – Nieważne czy wrócisz, czy nie. Każde wspomnienie jest cenne.
Zagryzłam wargę i podniosłam dłoń, przed którą znów pojawił się krąg.
Nil zmrużył oczy.
– Możesz mnie zabić, jeśli komukolwiek o
tobie wspomnę. Możesz wyciąć mi język, pozbawić rąk... – urwał, kiedy zaczęłam
się trząść od tłumionego śmiechu.
Przez dobre pięć minut próbowałam się uspokoić, bo jego zaparcie było
tak wielkie, że aż głupie.
– Dlaczego tak ci na tym zależy? – wydusiłam,
kiedy się uspokoiłam.
– Przecież już mówiłem. Nie chcę o tobie
zapomnieć.
Pokręciłam z politowaniem głową, ale opuściłam rękę i wystawiłam mały
palec.
–
Niech ci będzie. Nie usunę twoich
wspomnień, ale jeśli komukolwiek piśniesz o mnie choć słówko – Przechyliłam głowę,
a smuga czerwonej energii zaczęła sunąć po podłodze i oplatać nogi łóżka. –
zabiję cię bez chwili wahania.
Bez słowa oplót swój mały palec wokół mojego.
Huh, w sumie można powiedzieć, że zawarł
umowę z diabłem. Kliknęłam w ikonkę wiadomości i wystukałam Nilowi krótkiego
sms’a, że wkrótce do niego wbiję, po czym rzuciłam komórkę na stół. Dziecko tęczy
wreszcie się ode mnie odkleiło i całe w skowronkach pobiegł do salonu.
Podniosłam się do siadu, trąc obolały kark. Że też ja coś dla niego robię,
chyba przebywanie z Blaisem i Damonem na dłuższą metę mi szkodzi.
****
Tsubasa po uprzedniej konsultacji z
lekarzem, wszedł do szpitalnego pokoju, gdzie leżał Yuki. Stan astronoma był
stabilny i chłopak, oprócz zwichniętego nadgarstka i szramy na policzku zaklejonej
bandażem, nie miał żadnych obrażeń.
– Jak
się czujesz? – zagadnął Otori, siadając na jasnym krześle.
–
Całkiem dobrze, ale czasami jeszcze kręci mi się w głowie – westchnął Mizusawa
i odłożył książkę, którą aktualnie czytał. – Dowiedzieliście się czegoś?
–
Niestety nie – Tsubasa pokręcił głową i założył ręce na piersi. – Dlatego tu
przyszedłem. Możesz mi opowiedzieć dokładnie, co się wtedy wydarzyło?
– To
było bardzo dziwne – przyznał Yuki. – Gdzieś tak około północy usłyszałem
hałasy i czyjś krzyk na zewnątrz. Wybiegłem więc z obserwatorium, a wtedy
zaatakował mnie ten bey. Walczyłem z nim przez chwilę, ale on nagle użył
specjalnego ataku i straciłem przytomność.
– Jakiś
opis przeciwnika i beya?
Yuki ściągnął brwi i zamyślił się na chwilę.
Wspomnienia przemykały mu przed oczami, lecz z trudem się na nich skupiał, bo w
uszach ciągle rozbrzmiewał ten drwiący śmiech.
– Napadł
mnie bez wątpienia mężczyzna, jednak nie mam pojęcia, jak wyglądał, ponieważ
cały czas ukrywał się w cieniu. Natomiast jego bey...hmm... – Przymknął oczy,
próbując przywołać odpowiedni obraz. Przecież przeleciał mu też przed oczyma!
Uderzył w niego! – był chyba niebieski ze złotym energy ringiem.
– Nazwa?
– Nie
padła ani razu – Yuki westchnął. – Jak myślisz, Tsubasa – san, kto to mógł być?
Otori potarł kciukiem brodę, bębniąc palcami
w kolano. Kto mógłby zaatakować Yukiego? Nieszkodliwego, japońskiego astronoma
żyjącego na totalnym odludziu? Sprawa inaczej wyglądałaby w przypadku Chrisa
lub Agumy, oni w końcu mieli iluś tam wrogów, ale Mizusawa? Choć może chodziło
o Anubisa albo...
–
Wyznawca Nemesis – stwierdził. – To jedyna logiczna odpowiedź.
Yuki spojrzał na niego z przestrachem.
– Minęły
już trzy lata – wymamrotał. – Naprawdę myślisz, że ktoś mógłby...
– To na
razie zwykłe przypuszczenia – przerwał mu Tsubasa. – Mógł to też być zwykły
gówniarz, szukający zaczepki, ale po co zabierałby Anubisa?
– By go
sprzedać?
Otori skrzywił się. Taka teoria wydawała mu
się zbyt wydumana. Chociaż ta z wyznawcą Nemesis, chcącym wziąć odwet, była
niewiele lepsza.
Jego gdybanie przerwał jeden z agentów,
który dosłownie wleciał do sali, prawie wywalając drzwi z zawiasów. Oparł się o
framugę, ciężko oddychając.
– Panie
Otori, kłopoty! – wydyszał.
****
Rozsiadłam się wygodnie na granatowej sofie,
która miała złote zdobienia w kształcie faraonów przy nogach i znajdowała się
tuż koło wiatraka. Nile w tym czasie kładł na niskim stoliczku kubek, w którym
była herbata z hibiskusa. Sam usadowił się na fotelu w nieco jaśniejszym
kolorze.
– To
czego się dowiedziałeś? – spytałam, przekładając nogi przez oparcie.
–
Ogólnie niewiele wiadomo – mruknął, opierając policzek o dłoń. – Yuki został
zaatakowany przez nieznanego faceta, zabrano mu Anubisa i tyle. Tsubasa snuje
teorię, że to jakaś zemsta na Legendarnych.
Parsknęłam śmiechem i wypiłam kilka łyków
herbatki.
– Ludzie
naprawdę nie umieją nie utrudniać sobie życia, co?
Nil wzruszył ramionami i wyjrzał przez białe
zasłony na kairskie ulice tonące w słońcu i skwarze. Przez chwilę panowała
cisza, aż jego telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pojawił się napis „Tsubasa”.
Nairu szybko odebrał.
– Tak?
Co? Nie mówisz poważnie – Zrobił duże oczy i przez chwilę słuchał uważnie. –
Ok, rozumiem. Dzięki za informację – rozłączył się.
– Co się
stało?
– W Japonii
nastąpił zmasowany atak beyi na jedną z głównych ulic Kioto – oznajmił. –
Dodatkowo Tithi został napadnięty tak samo jak Yuki.
Zagwizdałam głośno. Wiecie, jakie to miłe
uczucie wiedzieć, że tym razem jakiś psychol czepia się innych a nie ciebie?
Hm, ciekawe może to jakiś krewny Dojiego?
– No to
miłej zabawy wam życzę – podniosłam się i ruszyłam do małej kuchni, gdzie
wrzuciłam kubek do zlewu. – Nie zdziw się, jakby któregoś dnia pojawił się Izu,
bo jego to pewnie zainteresuje – dodałam.
– Już
idziesz? – spytał, patrząc na mnie z lekkim zdziwieniem.
–
Soreczka, ale umówiłam się jeszcze z Blaisem – mruknęłam, a mój wzrok padł na
leżący na półce kuczer. – Już nie grasz?
– Jestem
zajęty pracą, w końcu mieszkanie kosztuje – odparł. – Poza tym eliminacje do
mistrzostw mają się zacząć za jakiś miesiąc, ale patrząc na to, co się
dzieje, pewnie się opóźnią.
O ile znowu połowy tego świata nie trafi
szlag przez mroczną moc.
****
Osamu jęknął z niedowierzaniem, widząc, że Mari
pokazała nożyce. Przegrał! Osunął się po wiklinowym krześle, mamrocząc pod
nosem przekleństwa.
Mari uniosła brew i zmierzyła go pełnym
politowania spojrzeniem, po czym oparła ręce o biodra.
– Amoo,
nie rób już takiej miny.
– Ale to
nie fair! Czemu po raz kolejny ja?! – wydarł się, machając rękami. – Ty nic nie
robisz, tylko stoisz za kasą i szczerzysz się do każdego!
Dziewczynie drgnęła brew, więc Osamu umilkł.
Doskonale zdawał sobie sprawę, jaką agresję skrywała w sobie tak drobna osóbka,
a nie miał najmniejszej ochoty wyruszać z dodatkowym limem pod okiem.
– Jakbyś
nie zauważył, moja praca jest bardzo, bardzo ważna – wycedziła przez zęby. –
Dzięki niej...
– Wiem,
wiem – machnął ręką i podrapał się po głowie. – Jeez, jakie to upierdliwe,
mogłem się nie zgadzać.
–
Narzekasz jak stara baba na ból krzyża – sarknęła Mari i odwróciła się na
pięcie. – Wracam do domu! A ty lecisz tam, gdzie kazano!
Zignorowała dość nieprzyjemne pożegananie
Osamu i skierowała się ku najbliższym pasom. Poczekała na zielone światło i
przeszła wraz z grupą roześmianych gimnazjalistek oraz matką z wózkiem na drugą stronę. Po drodze wstąpiła do supermarketu, by zakupić małe co nieco na kolację.
Kiedy mijała B-pit, przypomniała sobie, że
zostawiła tam bomberkę, więc weszła do wnętrza sklepu.
– Mari –
chan, jak dobrze, że jesteś! – zawołała Madoka na jej widok.
–
Zapomniałam kurtki...coś się stało? – Zauważyła, że Amano ma nietęgą miną, a w
dłoni ściska telefon.
– W
twoim rodzinnym mieście nastąpił atak beyi.
– Eh?
****
Anubis, który płonął niebieskim ogniem, był
jedynym elementem odcinającym się od głębokiej ciemności. Wnet mrok został
jednak przełamany, kiedy drzwi od pomieszczenia się rozsunęły i wnętrze zalało światło. Tylko na sosnowe panele padał długi cień.
Postać podeszła do beya i wzięła go do ręki.
Przez chwilę tylko oglądała face bolta, po czym mocno zacisnęła na nim palce.
Krzyk Yukiego w szpitalnej sali był niemal dla niej słyszalny.
Rozdział taki średni, głownie dialogi, no ale początki zawsze są trudne xD Mogą być błedy, bo ja się śpieszę do niemieckiego.
Odmeldowuje się!
,,Nie mam weny." Aha. Jasne. Właśnie widzę jak jej nie masz xD
OdpowiedzUsuńTrzeba szukać prezentu dla Izu.
Lilka:Upiekę tort!^^
Jack: Tylko żeby czekoladowy nie był.
Lilka: Ty nie masz tu nic do gadania.
,,– Mimo wszystko nie chcę o tobie zapomnieć – odparł butnie. – Nieważne czy wrócisz, czy nie. Każde wspomnienie jest cenne."
Lilka: Dokładnie*układa serce z palców*Lepiej pamiętać niż nie pamiętać.
Jack: Ckliwie-_-
Znów wychodzi na to, że myślimy podobnie bo rozmówkę o wspomnieniach przeprowadziłam ostatnio w shocie.
,,– Dlaczego tak ci na tym zależy? – wydusiłam, kiedy się uspokoiłam."
Lilka: Bo się w tobie zadurzył.
Ja: Czyli jednak JennXNil jeszcze może wypalić.
Lilka: Bazyl idzie w odstawkę?
Jack: Należało spisać cyrograf. Jakie te demony są nie kompetentne.
Zmora: Znam takie które są, ale najwidoczniej muszą być wyjątki.
Lilka: To straszne! Biedactwo ma wymyślonych przyjaciół. Siedzą z tobą wiernie w kompasie tak? :c xD
Zmora: Nie bądź śmieszna Liliś słonko.
Jack: O Yuki mi ssała wraca do zdrowia*tak go to bawi, że aż mu żyła w kształcie litery Y na czole wyskoczyła*
Lilka: Mizusawa kretynie. I zostaw dzieciaka w spokoju.
Jack: Przykro mi to wina jego godności nie moja XD
Lilka: Skończ. Poza tym jak już spotykacie się u Nila to powinieneś zadbać o jakiś nastrój...
Jack: Któremu Jenny oczywiście by mu uległa.
Lilka:...Świeczki na przykład. Wszyscy lubią świeczki no i można je dostać w wielu egzotycznych zapach i kolorach. Poza tym Yuka jak możesz być w stanach i nie wpaść na ciacho? Przy okazji porwałybyśmy Jacka z pracowni i poszli na jakiś wernisaż.
Jack: Nie wiem jak ty Czarna, ale ja nie lubię się dzielić swoimi rzeczami.
Lilka: Co proszę?
Jack:*wzdycha* Nic.
Czekam na next i ślę wenę, której de facto sama nie mam, ale co tam.
XOXOXO
Bo ty nie widziałaś jak to pisałam, to było takie 3 zdania, 5 minut słuchania muzyki i dumania nad egzystencją xD My już mamy *klepie się w pierś i pokazuje na dwa stosy paczek*
UsuńJenn: *widzi, co Lili ułożyła z palców i uderzała dłonią w czoło* Za co...
Telepatia, nie ma co, mamuś XDD
"Ja: Czyli jednak JennXNil jeszcze może wypalić."
Jenn: Tak, tak
Izu: Ja tego dopilnuję ^^
Blaise: *unosi brew*
Haru: Ktoś tu zazdrości
Blaise: Jasne, już planuję, jak się gościa pozbyć
Izu&Haru: Czuliśmy to ;3
Blaise&Jenn: *patrzą na nich z niedowierzaniem*
Jenn: No jasne Lili, świeczki, płatki i może jeszcze jednorożec?
Jess: Cerber lepszy
Jenn: Ścian by nie było
Izu: Świeże powietrze jest ważne
Jenn: *jej cierpliwość diabli wzięli, więc założyła słuchawki i puściła hard rocka tak głośno, że wszyscy słyszą tekst*
Tylko nie ogłuchnij, bo będzie.
Yuka: *niestety nie słucha, bo stoi jak zaczarowana i słucha młodego malarza*
Jak wróci z krainy fantazji, to jej przekażę XD
Ale udało ci się napisać i to się liczy.
UsuńLilka: No co ci się nie podoba Jenny? Na marudź i idź barć się za Nila. Swoją drogą dlaczego on jeszcze nic nie zrobił w tym kierunku?
Jack: Bo to twój znajomy. Pewnie podpatrzył taktykę nic nie robienia od cb.
Lilka:Ha, ha. Mam swoje powody tłumaczyłam ci, a teraz odczep się.
,,Jenn: No jasne Lili, świeczki, płatki i może jeszcze jednorożec?"
Lilka: Nie jednororzec to nie. Wiesz one jedzą tęcze i kupkają motylkami, a nikt nie chce mieć moli w szafie.
,,Jess: Cerber lepszy."
Jack: Co ten Phantom w tobie widzi?
,,Izu: Świeże powietrze jest ważne"
Lilka: Myślisz, że mogą się tam podusić z tego wszystkiego?
,,Jenn: *jej cierpliwość diabli wzięli, więc założyła słuchawki i puściła hard rocka tak głośno, że wszyscy słyszą tekst*"
Jack: Nie kocha cię.
Lilka: Jenn już nie będę. Hlip, hlip :c
Jack: Nie daj się nabrać na te sarnie oczy Ashida.
Jess: A całkiem sporo ^^
UsuńJenn: *ignoruje wszystkich i pomaga ubrać się Olivii*
Patrick: Możecie ją częściej irytować, robi się pożyteczna
*leży pod kołdrą i kocem* Oho, już czuje nawrót bólów łba
Jenn: *wyciąga jedną słuchawką* No już, zadzieram kiecę i lecę. Od kiedy motyle to mole?
Zaraz to się skończy jak te rozważania o rybie xD
Jenn: Ja się pytam poważnie
Izu: Też mają skrzydełka i czółka. Tylko że mole wpierdzielają swetry niczym chomik Stefan (imię mogło być inne XD)
Izu: Nw, Lili. Nie mam pojęcia, jak tam Nil sobie z tym radzi
Jack:Właśnie widzę...
UsuńLilka: Nie udzielaj się jak nikt cię nie pyta o zdanie Gray.
,,*leży pod kołdrą i kocem* Oho, już czuje nawrót bólów łba."
Pij herbatkę mi pomaga.
Lilka: Jack co wiesz na temat Chomika Stefana. Gadaj-.-*dźga go palcem*
Jack:*strzela ją po łapie*Nie wiem nic o żadnym chomiku-_-
Lilka: A to bardzo dziwne w końcu jesteś jednym z nich.
Jack:...Odwal się.
Lilka: Oj wiesz, że mnie kochasz*przytula się do niego*
Jack: Weź mnie zostaw!
Lilka: O zawstydził się :)
Jack: Jak diabli-_-
,,Izu: Nw, Lili. Nie mam pojęcia, jak tam Nil sobie z tym radzi."
Lilka: Ale z czym bo teraz to ja straciłam rachubę. Nadal mówimy o wentylacji pokoju czyyyyyyy przeszliśmy do czegoś innego?
Jack: Nie wiem jaki wy macie problem z wypowiadaniem słowa sex. S. E. X. S-e-x. Poco się krępować jak małe dziewczynki?
Lilka: Nie jestem małą dziewczynką U^U
Jack: Mała dziewczynka :P
Lilka:*uderza go piankowa maczugą*
Jack:*śmiech Kacpra z Rodzinki. pl*
Patrick: Już milknę, tylko najpierw znajdę kłódkę, by zamknąć buzię
UsuńTy i herbatka to połączenie dość diabelskie *kuje niemiecki*
Jenn: E,e nie bij siostry, Simon
Izu: Mi o seks chodzi. Bo ludzie to chyba są bardziej emocjonalni, nie?
Jenn: *usłyszała śmiech i wypadła z sypialni* Kogo tym razem opętało?
Lilka: Powodzenia :)
UsuńHerbatka to nic po Skittlesach jest gorzej.
Jack:*odkręca się za siebie jakby sprawdzała czy Jenn mówi do niego po czym wskazuje na siebie palcem* Do mnie to było? Jakiej siostry?
Lilka: Aaa to też nie wiem jak tam u niego z tymi sprawami. Nie wiem jak to wygląda ze strony demonów, ale ja odkąd mam kompas wszystko odczuwam dwa razy bardziej.
Jack: Prawie nie widać.
Lilka: Kłamca.
Jack: Wiadomo, że dziewczyny się bardziej przywiązują.
Lilka: Nikogo nie opętało, a gdyby tak było wiedziałabym pierwsza. To tylko Jack udaje słodkiego idiotę.
Ja chyba sobie coś ziem *wróciła od lekarza ze zwolnieniem i psikaczem do buzi*
UsuńJenn: Do ciebie, Jackuś do ciebie. No jak to jakiej? A Lili to kto?
Izu: Dowiemy się jak Jenn nam opowie
Jenn: Jasne oczywiście *mruczy znad kunaia,którego ostrzy* No zaprzeczałabym tej teorii, albo ta Heather to jakiś cholerny wyjątek
"To tylko Jack udaje słodkiego idiotę."
Jenn: Idiota był zawsze, ale na pewno nie słodkim
Smacznego.
UsuńJack: Ona moją siostrą? Nie możliwe. Czarna chcesz mi coś powiedzieć.
Lilka:*pobladła jeszcze bardziej niż za zwyczaj* Booo jaaa. Bo...
Jack: A czyli nic. Okej.
Lilka:*chowa się za zasłoną z włosów*
Jack: Co ma do tego bakugańcowa wariatka?
Lilka: Po prostu go nie go nie lubisz i dlatego nie widzisz wszystkich jego zalet.
*leci z miniaturką, próbując znaleźć odpowiednią muzykę*
UsuńJenn: *jeździ po podłodze na łyżwach, bo razem z Izu zamrozili podłogę* Tak, Lili, to z pewnością jest powód *robi piruet, skacze, słychać głos tłuczenia i okrzyk Yuki "mojaaa rzeźba!"
Yuka; *cała w łzach na tyłku przejeżdża przez korytarz, tuląc do siebie resztki ceramiki*
Jenn: No to też mi do siebie na pasujecie, bo ja z zasady jak polubię jedno z rodzeństwa, to drugie też lubię, ale tu coś nie wychodzi ;x
Bo Heather się nie przywiązuje do nikogo
Ekipa rozdział!
OdpowiedzUsuńAkana: Gdzie!
Ja: Angel
Beta: Izu nie łam się sama mam dziewiętnaście
" Hm, ciekawe może to jakiś krewny Dojiego?"
Miju: Nie, nie nie nie nie za dużo tych krewnych
Beta: Spokojnie
Akana: Zaatakowali legendarnych. Szczerze to dobrze, że Yuki stracił bey'a. Nie powinien nim walczyć.
Hanako: I mówi to osoba, która straciła bey'a
Akana: I mówi to osoba, która zdradziła Khoury i sprzymierzyła się z szumowinami
Hanako: Czyli z twoją rasą Fiath
Miju: Po komie się bić nie tutaj!
Beta: WBBA i kolejna sprawa z którą nie dadzą rady.
Ja: Czekam na kolejny rozdział.
Izu: Ale mnie załamuje Jenn i jej wyjebanie na wszystko, nawet amanta!
UsuńJenn: *jako, że nie ma ochoty na remont nowego mieszkania, to siedzi ze słuchawkami i ostrzy kunaia*
Izu: Ty mi telepatycznie grozisz, Jenn --
Tsubasa: Zajebiście. Bo wcale nie mamy po kokardę problemów
*przypomniała sobie, że nie napisała co z Masamune* Fuck.
Haru: Przecież nie wiesz xd
Ale wena wie
Patrick: No tak, to logicznie brzmi
Spadówa do ciemni, jeszcze ci nie wybaczyłam
Patrick: Oh,nie, co ja teraz pocznę?
Z wami to się tylko pociąć...
Beta: To ty jeszcze do tego nie przywykłeś Izu?!
UsuńMiju: Tsubasa ale ty wiesz chyba że WBBA i tak da plamę? Powiedzmy szczerze kiedy oni zrovili coś dobrze bez pomocy Gingi i reszty?
Ja: Chyba nigdy *patrzy na listę pojęć do testów z zawodowych* kurcze test z całego roku. Chyba ją pogrzało.
Miju: spokojnie za miesiąc lub dwa dni otwarte. Wtedy bedziecie pewnie bluzki na fo robić i planować oprowadzanie
Ja: O ile głupi pomysł nie strzeli tej babie so głowy
" *przypomniała sobie, że nie napisała co z Masamune* Fuck.
Haru: Przecież nie wiesz xd
Ale wena wie"
Akana: wena wyjaśnia wszystko
Izu: Nie, ja z tym będę walczył T^T
UsuńJenn: *nie odrywa oczu od książki* Powodzenia życzę
Tsubasa:...
*leży chora i kuje niemiecki* Cudnie, lepiej być nie mogło. Pamiętaj Asha byle do świąt!💪
Na razie muszę ferię wykorzystać na pisanie rozdziałów. Na bank nie wyjdzie
UsuńMiju: Izu mogę pomóc.
Beta: Władczyni Czasu i Demon? Tego jeszcze nie grali.
Akana: Co jest Tsubasa? Prawda ciężka do przełknięcia.
Ja:*głowie się nad one shotem*
Miju: Serio? To taki łatwy temat.
Ja: Cicho
Ja też mam dramę z moim shotem na ten blog. Bo tak trochę mam mało czasu, a w obecnym stanie coś napisać to cud xD
UsuńPatrick: Kontra Demon, tak to nowy hit kinowy
Jenn: *unosi tylko brew*
Izu: *wydyma policzki*
Ja zrezygnowałam z Shota bo wydawał się głupi. Chyba rozdział napiszę.
UsuńBeta: Ta już to widzę znowu w lola zagrasz! Dobrze, że mecze dopiero od piątku.
Miju: No to będzie hitem kinowym. Hehe o ile to dostanie się do kin.
Akana: Szanse Izu i Miju oceniam tak 5/10
Kai: Myślałem że wyżej
Ja walczę z shipem Shun x Alice, bo oni tacy wygadani
UsuńJenn: Oczekuję fantastycznych dialogów
Oj nie bądź wredna
Jenn: Słucham? XD
....
Haru: Ja im daję mocne 2/10
Tiaaa oni to szczególnie wygadani.
UsuńAkana: Hmmm może jednak Haru ma rację z tą oceną. W Końcu nie wiadomo nam wszystkiego o demonach.
Miju: Ale Izu wie
Eru: A wszystkiego o Wladcach Czasu nie wiecie.
Akana: Na bank wygrałaby jenn, ale widowisko by było
No właśnie wiem xDD
UsuńHaru: I tak wam jeszcze uświadomię, że uczuć nie zmienicie nawet manipulując czasem
Patrick: I Angel ma tu ostatnie słowo...No tak, więc powodzenia, to wam nie wyjdzie
Miju: nawet można. Na przestrzeni lat kształtuje się nasz charakter, podejście do życia i ulega zmianie. Wystarczy pozmieniać nieco wydarzenia i charakter ulega zmianie.
UsuńAgaro:twoje zdolności nie są jeszcze stabilne
Miju: to lepiej nie. Izu zostajesz sam na placu boju. Ja wywołam więcej zła niż pożytku Sorki
To będzie ciekawy one shot. Jak skończysz to daj link pliss
Haru: Lepiej się w to nie bawcie. Zresztą demony używają blokady wspomnień *rozkłada ręce*
UsuńIzu: *bierze się pod boki* Ja sobie poradzę! ^^
Jak wreszcie to skończę, to jasne ^^ To bardziej zbiór kilku miniaturek niż one shot. Na hg ci wysłać?