sobota, 3 marca 2018

A2 Rozdział 3: Nocne wydarzenia


   Osamu, kierując się mapką narysowaną przez Mari, kluczył się między ulicami Tokio, próbując odnaleźć mieszkanie dziewczyny. Było już grubo po północy, ale miasto tętniło dużo większym życiem niż popołudniu. W końcu noc stanowiła idealną porę na Neetów, by wyjść ze swoich nor i pobiec do najbliższego spożywczaka po jakieś paskudne zupki w proszku. Osamu nigdy nie umiał zrozumieć, co ludzie w tym widzą. Może i przygotowanie zajmuje zaledwie pięć minut, ale to przecież nie ma smaku. Mało tego! Wszystkie składniki są tak naszpikowane chemią, że aż dziw bierze, że po kilku takich zupkach nikt nie świeci na zielono. Oczywiście oprócz zakał społeczeństwa widział mnóstwo innych osób takich jak pracownicy korporacji, rozchichotane młode dziewczyny czy grupki przyjaciół. Tokio – miasto, które nigdy nie śpi.
   Cudem dotarł pod właściwy, kilkupiętrowy budynek i wpakował się do klatki schodowej. Na szczęście Mari nie mieszkała wysoko, bo jego nogi już omdlewały od dzisiejszych wędrówek. Zapukał i po chwili został wpuszczony.
   Mieszkanko składało się z trzech pomieszczeń, czyli łazienki, kuchni i pokoju, gdzie znajdowały się dwa miękkie fotele, długa półka wypełniona książkami, magazynami i figurkami, telewizor, niski stolik oraz futon zrulowany w kącie. Zdjął buty, zarzucił płaszcz na wieszak i bez ceregieli usiadł. Mari zerknęła na niego spod grzywki.
– Dyszysz jak jakiś staruch po przebiegnięciu stu metrów. Gonił cię ktoś? – spytała, wiążąc włosy w warkocz i zarzucając je na plecy.
– Kochana, doskonale wiesz, że nie jestem sprinterem, a musiałem dziś się nabiegać. Dlatego bez złośliwości mi tu, tylko leć po wodę, zanim umrę.
   Westchnęła, wywracając oczami i podniosła się. Przyniosła z kuchni szklankę soku żurawinowego, który wydobyła z czeluści lodówki. Stanowczo musi jutro zrobić porządne zakupy, bo półki święcą pustkami.
– W ogóle to słyszałeś? – Usiadła na drugim fotelu i przyciszyła telewizor, który właśnie nadawał „Hiyokkori-han”.
– Słyszałem.
– Serio? Przecież ledwo wróciłeś – Przekrzywiła głowę.
– Ha! I co z tego? Ja miałbym nie wiedzieć? Ja? Osamu Sugita? Nie doceniasz mojego nazwiska, laleczko. Ja wiem wszystko.
– Taak? W takim razie jak myślisz, czyja to sprawka?
– Tego, że mało ludzi kupowało ten smak. Wiesz, dla garstki osób produkcja się nie opłacała – Wzruszył ramionami.
– Słucham? – Mari uniosła brwi.
– Oj Odaka, Odaka – Osamu zacmokał z naganą. – W naszych czasach mało ludzi lubi smak ananasa połączony z jagodami, dlatego wycofali jogurt.
   Dziewczyna uderzyła czołem w stolik, licząc w myślach barany. Tylko spokój mógł ją uratować, zresztą powinna już przywyknąć, że ten debil nigdy nie wiedział, co się dzieje, ale za nic by się nie przyznał. W końcu podniosła głowę, sztyletując go wzrokiem. Jeszcze siedział taki zdziwiony, drapiąc się w policzek!
– Mówiłam o Kioto, debilu – warknęła.
– Tam też go wycofali?!
– Nie mówimy o twoim pieprzonym jogurcie! – wydarła się, łapiąc gazetę i ciskając nią w chłopaka. Zawsze miała średnie pokłady cierpliwości, a Osamu potrafił w rekordowym czasie je wyczerpać.
   Chciała go znów zbluzgać, kiedy ten złapał ją za nadgarstek. Ucichła, widząc błysk w wiśniowych oczach chłopaka. Nie podobał jej się. Przypominał ten, który miał jeden psychol z jednego z jej ulubionych seriali. Uścisk na nadgarstku był silny, ale nie na tyle, by sprawić ból.
– Uspokój się – odezwał się wreszcie Osamu. Ton miał chłodny, jednak czaiło się w nim coś, co sprawiało, że Mari nawet nie próbowała dyskutować. Skinęła szybko głową i z ulgą stwierdziła, że chłopak wrócił do swojej zblazowanej miny.
– Chodziło mi o Kioto – mruknęła. – Kilka głównych ulic zostało zaatakowanych przez beye w godzinach szczytu.
– Ojej, nikomu nic się nie stało?
– Poza kilkoma guzami i siniakami to nic. WBBA próbuje wybadać, kto za tym stoi – odparła, bawiąc się zawieszką naszyjnika. Cyfrowy zegar pokazywał już 22.40 i czuła, że oczy jej się kleją.
– Ciekawe, ciekawe, kto mógł zrobić coś takiego? – Osamu wstał z fotela, wkładając jedną rękę do kieszeni spodni. – No nic, laleczko, będę się zbierał.
   Mari śledziła wzrokiem, jak siada na podwyższeniu oddzielającym genkan od reszty mieszkania. Znali się już szmat czasu i można powiedzieć, że był jedyną osobą w Tokio, z którą miała całkiem ciepłe relacje. Jednak teraz zrozumiała, że tak naprawdę jeszcze bardzo mało wiedziała o chłopaku. Owszem słyszała, że jest człowiekiem zagadką, ale nie dawała temu wiary. Przynajmniej od teraz.
– Mari – Osamu opierając się na kolanie, nachylił się nad nią.
– Czego?
   Ujął jej podbródek w swojej długie palce i uśmiechnął się lekko. Dziewczyna mimowolnie poczuła, że serce zaczyna jej szybciej bić. Co on wyprawiał?
– Chciałem ci to powiedzieć już na początku, ale się powstrzymałem.
– O co chodzi?
   Przybliżył usta do jej ucha. Mari mocniej zacisnęła palce na tatami.
– Ramiączko od stanika ci spadło.
  ...ha? Mari zamrugała kilka razy, ale dopiero słysząc radosny śmiech Osamu, skojarzyła fakty. Zacisnęła pięść i wzięła zamach.
– Ty cholerny debilu! – wrzasnęła.
   Chłopak zgrabnie uniknął ciosu, robiąc obrót i rzucił się w stronę drzwi, zanim Mari zdołała sięgnąć po wazon lub kuchenny nóż. Kiedy wypadł na klatkę schodową, pomachał jej telefonem,
– Zadzwonię jutro, laleczko! – zachichotał i zbiegł ze schodów.
   Odaka próbowała się opanować. To tylko zwykły kretyn, wdech i wydech. Zabije go jutro, wdech i wydech. Zadowolona wróciła do pokoju i znów trafił ją szlag. Na stoliku leżał satynowy wypchany woreczek.
– OSAMU!

****

   Wysokie geta wybijały cichy rytm na kamiennych płytkach chodnika, którym przechadzała się Kimiko. Mimo że była bezchmurna noc, to kobieta szła wraz z czerwoną wagasą zdobioną wzorem czarnych gwiazd, czym ściągała na siebie kilka ciekawskich spojrzeń.
   Jednak Kimiko nie zwracała uwagi na ludzi. Specjalnie teleportowała się do Kioto, by móc się przespacerować przez wszystkie zapierające dech w piersiach zabytki japońskiej kultury i nikt nie umiał tego zepsuć. Szczególnie pod Złotym Pawilonem miała wrażenie, że wszelkie jej problemy odpływają w siną dal. Oj to była dobra decyzja, by dziś złapać za ukochany parasol, prezent od Victora, i ruszyć na wycieczkę.
   Zakochała się w tym kraju i jego zabytkach już kilkanaście dobrych lat temu i często korzystała z okazji, że Jenny oraz rodzeństwo tu mieszka, by móc się powłóczyć. Jednak Tokio szybko jej zbrzydło. Było zbyt nowoczesne, zaludnione i głośne. Większość dawnych budynków pozakrywano jakimiś odstraszającymi, kolorowymi wieżowcami albo zniszczono. Co innego w Kioto! Tutaj zostało najwięcej zabytków i kultury dawnej Japonii, przez co podbiło serce władczyni demonów. Akurat kiedy przechodziła koło zamku Nijō, poczuła dziwny ucisk w brzuchu. Zerknęła dyskretnie do tyłu, lecz nie dostrzegła nikogo, kto mógł ją śledzić. Zmarszczyła brwi. Jej zmysły ją zawodziły? Niemożliwe.
   Przymknęła na moment oczy, trąc nasadę nosa, gdy w jej umyśle pojawił się obraz jakiejś niewyraźnej sylwetki. Zamarła w miejscu, wiedząc co to oznacza. Wizja.
   Postać miała rozczochrane włosy sięgające jej aż do kostek. W czarnej i dziwacznie wykręconej dłoni trzymała nóż, który wbijała w pień drzewa. Raz, dwa, trzy...osiem, liczyła Kimiko pod nosem. Postać przestała dopiero dwunastym razie i roześmiała się chrapliwie, rozkładając ręce i odrzucając głowę do tyłu. Gwałtownie przed oczami Kimiko stanął urywek, jak czyjaś ręka wpada bezwładnie w kałużę krwi, a nóż upstrzony szkarłatnymi strumykami wznosi się ku białemu sufitowi, po którym tańczyły plamki światła.
– Proszę pani? Źle się pani czuje?
   Kimiko rozwarła powieki i spotkała się z zaniepokojonym spojrzeniem jakiejś młodej Japonki. Uśmiechnęła się łagodnie i pokręciła głową.
– Nic mi nie jest, zamyśliłam się tylko, dziękuje za troskę, moja droga – Skłoniła się, po czym wyminęła dziewczynę.
   Szła teraz nieco szybciej, czujnie wodząc oczami dookoła. Wreszcie odszukała jakąś pustą uliczkę, z której szybko się teleportowała.

****

   Alice spędzała akurat weekend u swojego taty, który mieszkał w Osace. Lubiła tu przebywać. W przeciwieństwie do wiecznie głośnego domu mamy, tutaj panował spokój i cisza, czyli to co lubiła najbardziej.
   Jej rodzice nie mieszkali razem. Duży wpływ na to miało, że pochodzili z dwóch różnych ras ( związek demon – człowiek nie jest za mile widziany), ale również ich ostatnie pogorszenie relacji. Nie dogadywali się najlepiej, więc można powiedzieć, że byli w separacji. Alice niespecjalnie to przeszkadzało. Starczył jej fakt, że rodzice są szczęśliwi, nieważne, czy razem, czy osobno.
– Co czytasz? – spytał tato, mierzwiąc jej włosy i podając kubek z gorącą czekoladą.
– Panią nocy – odparła. Odłożyła książkę, bo bała się ją zabrudzić i skrzyżowała nogi, opierając się o poduszkę.
   Tato uśmiechnął się, zajmując swoje zwyczajowe miejsce przy narożniku. Alice przez moment mu się przyglądała. Byli kompletnie inny, jeśli chodziło o wygląd zewnętrzny. On był wysoki, o szerokich ramionach, miał ciemne włosy i piegi na nosie. Jedyne co mieli wspólne to lewe oko, które posiadało identyczną błękitną barwę. Tylko że w przeciwieństwie do niej tato nie cierpiał na heterochromię i nie miał problemów z rówieśnikami (demonicznymi i ludzkimi). Cóż, czasami bycie mieszańcem bolało.
– Coś się stało, skarbie? Posmutniałaś.
– Nic takiego – Wzruszyła ramionami. – Po prostu przypomniały mi się stare czasy.
   Tato wyraźnie się zmieszał. Wiedział, o jakie czasy chodziło. O czasy wyzwisk i kpin. Alice zrugała się w myślach. Nie powinna tego przywoływać, to nie była wina taty, choć się o to obwiniał. Dzieci bywają okrutne, w każdym świecie.
– To chyba czas na wiadomości – dodała jakby nigdy nic, zerkając na zegarek. Ojciec z wdzięcznością przyjął zmianę tematu i sięgnął po pilota.
   Alice piła czekoladę, ze średnim zainteresowaniem słuchając o rozmowach dyplomatycznych, nowych wynalazkach czy wypadkach. Dopiero kiedy prezenterka ubrana w jasny żakiet zaczęła mówić cichszym i poważniejszym tonem, skupiła się na jej słowach. Chodziło o rocznicę serii opętań, gdyż pociągnęła ona za sobą kilka ofiar, a dalej nie wiedziano, kto za tym stał i dlaczego to zrobił. No, przynajmniej ludzie nie wiedzieli, bo Jenn usunęła czwórce uratowanych chłopców pamięć o wydarzeniach w ośrodku Hiroshiego.
   Kiedy na ekranie wyświetliło się czarno – białe zdjęcie Sierry, Alice poczuła delikatny ból w sercu. W przeciwieństwie do reszty demonicznych przyjaciół nie była obojętna na los ludzi i potrafiła im współczuć. A szczególnie tym, którzy zginęli jako marionetki w szalonej sztuce obłąkanego starca.
– Dalej się zastanawiam, jaki śmieć był do tego zdolny – odezwał się tato. – Istny demon. Ach, wybacz, nie miałem tego na myśli! – uniósł dłoń w przepraszającym geście.
– Spoko – mruknęła. – To nie był demon. My się w coś takiego nie bawimy.
– Ludzie też nie. Tylko bestie są do tego zdolne – tato westchnął. – Wiesz, co mnie czasami przeraża, córeczko?
– Co takiego?
– To, że mam wrażenie, iż bestie rodzą się teraz częściej niż ludzie.



Ta, wróciłam do mojej kondycji. Rozdział na miesiąc! XD No ale musicie wybaczyć miałam próbne i duży nawał sprawdzianów, bo przecież luty i marzec to miesiące na dobijanie ludzi. Na szczęście w poniedziałek, wtorek i środę mam rekolekcje ^^ Co do rozdziału, to brak Jenn, bo uznałam, że trzeba pokazać co tam z Alice i Kimiko oraz pokazać nieco więcej naszych nowych bohaterów ;3 Wiecie w 2 akcie będzie dość...chaotycznie, więc Jenn przez jakiś czas może grać drugie skrzypce (na krótko ale zawsze XD)
No nic, mam nadzieję, że się rozdział spodobał.
Odmeldowuje się!

33 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. *stara się nie udusić kaszlem* jedziemy z komentarzem ekipa
      Miju: i po co ci był sztandar teraz się dusisz
      Cicho!
      "– Ha! I co z tego? Ja miałbym nie wiedzieć? Ja? Osamu Sugita? Nie doceniasz mojego nazwiska, laleczko. Ja wiem wszystko.
      – Taak? W takim razie jak myślisz, czyja to sprawka?
      – Tego, że mało ludzi kupowało ten smak. Wiesz, dla garstki osób produkcja się nie opłacała – Wzruszył ramionami.
      – Słucham? – Mari uniosła brwi.
      – Oj Odaka, Odaka – Osamu zacmokał z naganą. – W naszych czasach mało ludzi lubi smak ananasa połączony z jagodami, dlatego wycofali jogurt."
      Akana:*śmieje się* już go lubię
      "Jednak Tokio szybko jej zbrzydło. Było zbyt nowoczesne, zaludnione i głośne. Większość dawnych budynków pozakrywano jakimiś odstraszającymi, kolorowymi wieżowcami albo zniszczono. "
      Miju: Zgadzam się to miasto jest okropne.
      Eszter: Spokojnie jak ogarne bomby to tam spuszczę je
      " Poza kilkoma guzami i siniakami to nic. WBBA próbuje wybadać, kto za tym stoi"
      Miju: I po co to robią ? I tak się nie dowiedzą kto za tym stoi
      Beta: To WBBA . Będą to robić a to że się nie dowiedzą to dla nich norma.
      "– Wiesz, co mnie czasami przeraża, córeczko?
      – Co takiego?
      – To, że mam wrażenie, iż bestie rodzą się teraz częściej niż ludzie."
      Akana: hmmmm....szczerze to sporo w tym racji jest.
      Ja: czekam na kolejny rozdział

      Usuń
    2. Osamu: *dalej śmieje się jak wariat z Mari*
      Mari: *fajczy się, wygrażając chłopakowi pięściami* Zemszczę się, bądź tego pewien!
      Izu: O, jak miło, Angel stworzyła tsundere
      Jenn: *unosi brew* Raczej laskę z problemami emocjonalnymi
      Mari: I kto to mówi
      Jenn: ja nie mam żadnych problemów, kochana, to wy uważanie inaczej
      Tyle się naczytałam o Japonii, że trudno było mi tego nie napisać. Ale nie bombardujcie Tokio, tam też jest kilka pięknych rzeczy! Jak Pałac Akasaka!
      Jenn: Ty, Yuka! Znalazłam ci nowy dom! Tam już nikt się nie potknie o twoje sztalugi!
      Yuka: No nie wiem...*marszczy brwi* stać mnie? XD
      Jenn: Pff, kilka banków, poczekamy z 3 lata i witamy w progach!
      Tsubasa: *na kilku kawach, prawie nieprzytomny* No kurwa bardzo was przepraszam, że nie jesteśmy od spraw paranormalnych
      Jenn: Dobra, tobie już starczy *wpycha go do futonu i lekkim kopniakiem ładuje do pokoju*
      Ehehe, coś mnie ostatnio naszło na takie filozoficzne podsumowania rozdziałów XD


      Usuń
    3. Beta: Wy nawet nie jesteście od spraw nieparanormalnych Tsubasa
      Eszter: A czy ten pałac to Pałac Cesarski? Bo nie ukrywam, że ten to na pierwszej liście
      Miju: To na pewno moja krewna?
      Akana: Kiedyś Miju stwierdziła, że nie długo cały Kair będzie w moich grafikach bo już jedna dzielnica była nimi moocno wypchana. Hmmmm....może zacznę na sztalugach malować....no nie wiem
      Miju: I sztalugi będą wszędzie....nie zrozumiem artystycznych dusz.
      Ja: Czyli mnie też ^^
      Miju: Ciebie się nie da zrozumieć bez części artystycznej.
      Akana: A i jeśli chcecie ten pałac to radzę wam napaść na skarbiec Sirrianskiej floty. Na bank będziecie mieć kasę...a nie sorka to nie ta waluta.
      Beta: Oj Akana...
      Akana: Weźcie kredyt na rodzinę Klire
      Beta: Ej!

      Usuń
    4. Tsubasa: *drze się* No właśnie wiem! Tylko że kurwa przez Ashidę nikt o tym nie wie w opku!
      Jenn: Nie powiem, że jest m przykro
      Tsubasa: Zgiń
      Jenn: Nigdy ;3
      Zresztą u siebie sobie rozwalajcie, tylko szkoda zabytków *wzrusza ramionami i pada na twarz* Jebane edytory, zemszczę się!
      Yuka: Bo my nie jesteśmy do rozumienia
      Salvador Dali...taaa...
      Jenn: Skarbiec tych cośków? Nieee, upierdliwi są, jakieś moce mają, a ludzi można łatwo i szybko obrobić. Chyba nie myślicie, że mam ochotę się użerać, jak mam łatwiejszą ścieżkę?

      Usuń
    5. Zrobić ci ten nagłówek
      Akana: Sirrianie to nie magowie a rasa z zaawansowaną technolgią.....i zamiłowaniem do destrukcji, wojny i mordowania Władców Czasu. Skarbiec jakoś da się obrobic
      Hanako: I mówi to Sirrianka
      Akana: I mówi to ich kukiełka
      Beta: już się tak nie drzyj! I wszyscy się dziwią że chaos jest ba świecie WBBA wina
      Miju: Beta może tyle?
      Beta: Ale ja mówię prawdę .WBBA przypomina ni to nagranie gdzie 7 policjantow w Anglii nie mogło złapać kolesia z bronią bo jedyne czego mogli użyć to gaz pieprzowy.
      Akana: Dobrze to ujelas Yuka

      Usuń
    6. Nie, dziękuje, ale nie trzeba. Podrasuje go sobie później, bo póki co umieram
      Jenn: *wzdycha i kręci głową, cmokając* Akana, Akana, ja ci tu ładnie tłumaczyć, że nie mam zamiaru się z nimi użerać. Wolę szybkie i łatwe rozwiązania, a poza tym wątpię, żeby mieli jeny jako walutę.
      Tsubasa: TSA, szkoda, że głó...*Autorka uderza go wielką mapą świata*
      Jenn: *roześmiała się na wzmiankę o Anglikach*
      Haru: *pomiędzy jej dłońmi pojawia się tęcza z białym napisem "ludzie"

      Usuń
    7. Spoko ale jak co to mogę zrobić
      Akana: Może jenów nie mają.za to spoore rezerwy złota.
      Beta: No e końcu się zamknął dzięki Angel
      Akana: sama go nakrecalas na gadanie
      Beta: cicho! Taka prawda o abglikach.

      Usuń
    8. Na razie nie trzeba XD
      Jenn: Ale ja chcę jeny, słuchaj, jak się do ciebie mówi
      Pat: Sama nie stosujesz tej zasady
      Jenn: Bo ja mogę
      Pat: No tak
      Jenn: Bo Anglicy to herbatka, narzekanie i ryba z frytkami. Lepsze to od Francuzów, ale niewiele
      Izu: Francuzi wyjątkowo lubią rzucać się z dachu
      Jenn: A ty dalej się z tego cieszysz?
      Izu: Yup ^^

      Usuń
  2. Przeczytałam wcześniej, a nie napisałam od razu koma i teraz nw co napisać XD
    ,,– Co czytasz? – spytał tato, mierzwiąc jej włosy i podając kubek z gorącą czekoladą.
    – Panią nocy – odparła. Odłożyła książkę, bo bała się ją zabrudzić i skrzyżowała nogi, opierając się o poduszkę."
    Jack: Następna U-U"
    Ja: Ty wiesz, że nas kochasz. Tam jest ta irytująca Cristina. Jak jeszcze w pierwszym tomie ją nawet lubiłam i myślałam, że to będzie taka spoko konkretna babka, ale nie. We Władcy Cieni ona jest tam tylko po to żeby mnie denerwować!
    Jack:A konkretniej?
    Ja: A konkretniej to jestem w teamie Julesa, Marka, Tiberiusa i właściwie wszystkich Blackhtornów.
    Lilka:Poprawka. Jesteś w teamie wszystkich o prócz Cristiny, Valentina i Simona.
    Ja: Bo mnie do siebie zniechęcił przez tę Akademię.
    Jack: Ale konkretniej o rozdziale!
    Ja: A tak. Przepraszam. Po mimo, że niema Izu ciągle skutecznie poprawiasz mi humor i to już od pierwszego rozdziału. Dialog Osamu&Mari. Mam nadzieję, że będzie tego więcej? XD
    Damian: Mówiłem, że to kretyn.
    Meg:Mugłbyś być dla niego milszy.
    Jack: Wyjątkowo nie będę się kłócił skoro jest z tobą spokrewniony Hart.
    Lilka:*ciągnie Jakca za ucho*
    Jack: Ej!
    Scena z Alice i jej tatą też fajna trochę jak ja i mój tylko jeszcze herbatki powinien jej donieść i już wog byłby kochany.
    Lilka: Czekolada lepsza.
    Ja: Też dobra, ale to nie to co herbata.
    Lilka:Czekolada.
    Ja: Herbata.
    Lilka: Czekolada-_-
    Ja: Herbata-_-
    Jack: Skoro już się kłócimy to się dołączę. Kawa.
    Ja: A nie bo herbata!
    Lilka:Czekolada!
    Sky: Mleczko.
    Ja, Jack i Lilka:...
    Sky:Hyhy :3
    Przechodząc dalej. Bardzo ładny opis Kioto z punku widzenia Kimiko. A tak z ciekawości skończyłaś czytać ten Japoński wachlarz czy jakoś tak? Bo u mnie w bibliotece chyba tego nie ma :/
    Czekam na next.
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alice: *nie zwraca uwagi na słowa Jacka* Ja tam wolę czekoladę
      Skończyłam kilka dobrych miesięcy temu, a teraz szukam jakiś kolejnych ciekawych książek o Japonii XD
      Alice: Kończ opko
      Uno momento
      Mari: Nie będzie, nie będę z nim gadać >.<
      Osamu: Nie masz wyboru, laleczko *zlewa Jacka, jak wszystkich innych, którzy go tyle interesują co zeszłoroczny śnieg*
      Kimiko: W Kioto naprawdę dałoby się mieszkać. Victor co o tym myślisz?
      Victor: Zobaczymy, co będzie za sto lat
      Jenn: No, widząc rozmach Japończyków to Kioto może przebić brzydotą Tokio
      Kimiko: *zaciska ręce na parasolce* Nie ma mowy, szybciej zrównam ich z ziemią
      Kaito: *zerka dyskretnie na wachlarz złożony z metalowych płytek i uśmiecha się*
      Jenn: Tyle wspomnień z tym wachlarzem
      Haru: Tyle dziur w ścian
      Izu: Tyle szaleńczych biegów, by nie oberwać ;')
      Pat: Serio mieliście ciężkie dzieciństwo O.o
      Jenn: Przynajmniej było wesoło XD

      Usuń
    2. Jack:*nie ogrania co znowu zrobił i powiedział, że kolejna dziewczyna dla której przecież jest w miarę naprawdę miły znów strzela mu fochy*
      ,,Kimiko: *zaciska ręce na parasolce* Nie ma mowy, szybciej zrównam ich z ziemią."
      Zmora:Phy. I tak urządzę to wszystko na swój sposób.
      Lilka: Chciałabyś.

      Usuń
    3. Alice: *wiecie, że ona nie strzeliła focha, nie? XDD, po prostu nie interesuje ją wdawanie się w konflikt, czy ta książka jest dobra czy nie*
      Jenn: No ja ty jesteś dla niej miły chomiczku, to ja tańczę zumbę z papieżem
      Izu: Swoją drogą dawno nie byliśmy~
      Jenn; Sam sobie bioderkami wywijaj
      Izu: No Jenn, podlaku jeden ;3
      Kimiko: *omiata Zmorę wzrokiem jak zakurzoną paprotkę i wraca do rozmowy z mężem o emeryturze*
      Takeru: Wo,wo mamo ,zwolnij
      Jenn: Pewnie Kioto w wykonaniu bezkształtnej to będą ruiny, zgliszcza, wykończeni ludzie, a na środku pieprznie sobie takie piękny złoty pajacyk, gdzie będzie torturowała różne osoby i obżerała się, co tam zarazy żrą

      Usuń
    4. Ale on mnie ucisza to ja się rozgadałam. Pisz tak od razu bo mi się syn załamie i w deprechę wpadnie XD
      Jack:To chyba jedna z tych rzeczy których nie potrafię :)
      ,,wraca do rozmowy z mężem o emeryturze*"
      Zmora: Aż żal patrzeć.
      Lilka: Patrzyłabyś gdybyś miała oczy XD
      Zmora: Mało wiesz mój mały przyziemny robaku.
      Lilka: Nie jestem twoim małym przyziemnym robakiem!
      Zmora: Nie ma poco zaprzeczać Liliś słonko.
      Lilka: Daj mi spokój.

      Usuń
    5. Kimiko: Istnieje takie powiedzenie, że pies, który dużo szczeka, nie gryzie
      Jenn: XD
      Właśnie mamuś, chcesz to moje opko na konkurs? XDD
      Jenn: To jest dramat.
      Głównie końcówka, bo już pisana o 24, po uprzednim napisaniu o Janie Pawle 2 XDD
      Jenn: Ja i tak jestem z ciebie dumna, że na tą religię umiałaś
      15 minut nauki XDD Coś nade mną czuwa
      Pat: Chyba widmo pisaniny
      Pff, 2 rozdziały co to dla mnie XD
      Jenn: O to jednak coś zrobię przed upływem miesiąca?

      Usuń
    6. Zmora: To rewelacyjnie. Widać, że się do niego stosujesz.
      Lilka: Właśnie obraziłaś wszystkie psy na świecie.
      Pewnie :) Ja poszłam zaliczać kartkówkę z łaciny. Przeczytałam kilka razy przed lekcją i napisałam wszystko, ale cholera wie czy dobrze...
      ,,Jenn: O to jednak coś zrobię przed upływem miesiąca?"
      Lilka: Chciałabym móc powiedzieć to samo.

      Usuń
    7. Jenn: Zmorka ale to ty pierdolisz w chuj przemów, a gówno robisz
      Kimiko: Drzazgę w czyimś oku widzisz, ale w swoim belki już nie, huh?
      Jenn: Ona nawet tego nie ma xD
      Lili, co ty masz do Kimiko? XD Na maila ci wysłać ci przez hg? XD Ostrzegam opko ma otwarte zakończenie, bo się go nie dało skończyć w kilkudziesięciu stronach.
      Jenn: Ja tak mówię, ale pewna nie jestem XD

      Usuń
    8. Zmora:*wybuchła śmiechem i to takim dudniącym*
      Lilka:*głowa ją rozbolała i poszła rzucić się na kanapę*
      Zmora: Znam kilka demonów, ale dotychczas żadne z nich nie były tak opóźnione w rozwoju jak wy.*i na tym temat się kończy bo poco ma wyjaśniać swoje plany? Tylko idiota by to zrobił XD*
      ,,Lili, co ty masz do Kimiko? XD"
      Lilka: Ja do niej jeszcze nic tylko do Zmory. Kimiko porównując ją do psów obraziła je wszystkie. Wszystkie zwierzaki nawet te najbardziej jadowite i paskudne nie są tak podłe jak Zmora.
      Zmora: Schlebiasz mi Liliś słonko.
      Lilka:*przekręca się na przuch chowając twarz w poduszce.
      Zmora:Dobrze wiesz, że to nie sprawi, że zniknę.

      bialyykruk@gmail.com

      Usuń
    9. Demony:...Aha *czujcie tą fascynację i zainteresowanie Zmorą*
      Jenn: To gramy w kubki? ^^
      Blaise&Izu: Myyy!
      Haru: *podnosi rękę zasłonięta magazynem z nowymi kreacjami*
      Alice&Pat: W sumie czemu nie...
      Victor: Dołączam się
      Jenn: *uśmiechnęła się tylko miło i wyszła do pokoju, a w progu zatarła ręce*
      Oho, kolejny plan biznesowy, kto jeszcze nie sprzedał nerki?

      Usuń
    10. Lilka: O Bazyl. Czytałam sobie ostatnio z Krukiem to opko Angel. To co udało ci się i teraz jesteście razem?*przygląda się Jenny i Blaisemu*

      Usuń
    11. Blaise: Owszem, jesteśmy razem *czochra włosy Jenn, która opiera się o jego tors* Czemu Bazyl? Ja nawet nie jestem zielony i nie przypominam liścia.
      *powtarza o powstaniu styczniowym* Jeez, jakie książki Ziemiańskiego są..dziwne XD
      Jenn: Więcej tam bluzgów, niż ty używasz przez całe życie
      Poprawka, niż kibole używają przez całe życie XD

      Usuń
    12. Lilka:*zadowolona ale i podirytowana*Kolejny sklerotyk. Jak dobrze pamiętam to nazwałam cię tak w kniu w którym robiłam waszej dwójce omlety.

      Usuń
    13. Blaise: O co ty się wkurzasz? *kroi rybę* Jakie omlety? Cooo? XD
      Jenn: Lilii~~ *znów ją tuli*

      Usuń
    14. Lilka:...Jesteście pijani?
      Jack: XD
      Lilka: Poważnie bo albo macie słabą pamięć albo macie kaca i nic nie pamiętacie. Ja dobrze pamiętam kogo wpuszczam do kuchni.
      ,,Jenn: Lilii~~ *znów ją tuli*"
      Lilka:*trochę zdziwiona, ale cieplutko przytula Jenn* Bazyl ona potrzebuje więcej miłości. Czemu nie działasz?

      Usuń
    15. Blaise: Wiesz, jakoś nie przywiązuje wagi do jakiś omletów, nawet jeśli były zajebiste XD
      Jenn: Nikt nie ma kaca, w niedzielę Angel nie pozwoliła pić, bo miała historię na głowie
      Taa na całe 15 minut, i tylko Jana z Andrzejem pomyliłam
      Jenn: Jeden pies, obydwoje Zamojscy
      Blaise: Ja działam wiecznie, ale siostrzyczki nie zastąpię
      Jenn: *tęskno jej za Jess, która jej lubi za przytulankę*

      Usuń
    16. Lilka:Kiedyś oberwiesz za tę sklerozę i wcale nie mam na myśli, że ja ci przyłożę*dobrze, że powiedział coś o tych omletach bo inaczej dalej byłoby gorzej XD*
      ,,Taa na całe 15 minut, i tylko Jana z Andrzejem pomyliłam
      Jenn: Jeden pies, obydwoje Zamojscy."
      Ja: Nie jest źle zawsze mogłaś być jak Marta której coś się pokreciło jak mówiła i stwjedziła, że Soplica jest ojcem Horeszki XD
      ,,Blaise: Ja działam wiecznie,"
      Lilka: To demony mogą tyle wytrzymać? O.O
      Jack: XD
      ,,ale siostrzyczki nie zastąpię
      Jenn: *tęskno jej za Jess, która jej lubi za przytulankę*"
      Lilka:Poczułam się jak rękawiczka, ale okej. Widzę, że ci gorzej więc chodź zrobię ci kanapkę z Nuttelą i kakałko.
      Jack:*ciśnie ze mnie bo odwalam coś na obrotowym fotelu ucząc się z WOSu i słuchając jednocześnie BTS*Kruk ogar XD
      Ja:E-e XD
      Jack: Bo gonga dostaniesz.
      Ja: Dobra już się ogarniam XD
      Jack: Właśnie widzę XD

      Usuń
    17. Blaise: *nie przejął się tym kompletnie*
      Jenn: Czemu rękawiczka? Przecież twoje włosy nie przypominają pięciu palców O.o A kanapeczka zawsze ;3
      O pan Tadeusz, co go nie rozumiem i rozumieć nie zamierzam, epopeja, nie epopeja, pff.
      Blaise: Jeśli wystarczająco się uprą...
      Jenn: *trzepie go fartuchem w głowę*
      Blaise: Halo, halo, a moja misterna fryzura?
      Jenn: Miałeś taką samą jak wstałeś.
      *coś jeszcze czyta o stożku, bo to jej wróg śmiertelny, gdyż trójkąt przypomina*

      Usuń
    18. Lilka:*jak jeszcze go wcześniej nawet lubiła tak jej przeszło*
      ,,Jenn: Czemu rękawiczka? Przecież twoje włosy nie przypominają pięciu palców O.o A kanapeczka zawsze ;3"
      Lilka: Nie włosy. To donośnie tego jak zmieniasz sobie przytulanki.*podstawia jej talerzyk z grzankami posmarowanymi Nutellą pod nos*
      ,,O pan Tadeusz, co go nie rozumiem i rozumieć nie zamierzam, epopeja, nie epopeja, pff."
      Ja spr zaliczyłam, a całego nawet nie przeczytałam i dobrze mi z tym XD Znajoma mojej mamy zna fragmenty na pamięć. Zaczęła mi cytować opis jeziora czy czegoś tam to myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Może jeszcze do tego nie dorosłam, ale naprawdę nw czym się tam zachwycać oprócz historii i przemiany Jacka Soplicy w Ks. Robaka. Puki co w tym roku szkolnym podobała mi się Lalka oraz Zbrodnia i kara, i może jeszcze Dziady. Obecnie mam takiego ślicznego grubaska na szafce, a i imię jego Władysław Stanisław Reymont ,,Chłopi". Oczywiście tom 1 omawiamy już przed świętami bo Halina ma refleks szachisty i przypomniało jej się, że nie podała nam terminu kolejnej lektury-_-

      Usuń
    19. *Autorka dalej kocha swoje dziecko i nie ma pojęcia, co Lili nie pasuje XD*
      Jenn: *gryzie grzankę* Lili, czy ty jesteś zazdrosna o taką bzdurę, jak to, że tulę dużo innych osób? XD (Autorka: No Lili, wybacz, ale Jenn potrzebuję uczucia, więcej niż jej da 7 osób xD)
      Eris: Ludzie :)
      Jenn: O, za twoją gębą to stanowczo nie tęskniłam
      Fuck, takie piękne arty na sytuację Jess i Tytan, a znajduję je dopiero teraz
      Tytan: No wiesz zawsze możesz
      Jenn: *podpala mu nogę* Morda i to już.
      HAAALINKA XD U nas dziś był fajny niemiecki, oj fajny xDD

      Usuń
    20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    21. Bywa Angel. To Lilka i tyle :)
      Lilka: Wszystko co robię ma swój powód i cel.
      Jack: Nie spodobało ci się, że czło...demon jest nietaktowny.
      Lilka: Ty i Kruk też potraficie być nietaktowni, a żyję z wami dzień w dzień.
      Ja: Ale ja nie specjalnie :/
      Lilka: Ja wiem, ale Jack już robi to specjalnie.
      Jack: Jestem Bogiem uświadom to sobie, sobie XD
      ,,Jenn: *gryzie grzankę* Lili, czy ty jesteś zazdrosna o taką bzdurę, jak to, że tulę dużo innych osób? XD"
      Lilka: Nie.*ona też potrzebuje dużo tulenia, ale próbuje zgrywać twardzielkę XD*
      Jack: Standardowa odpowiedź Czarnej. Nie i koniec.
      Lilka: A co tu więcej mówić?
      Jack: Masz rację jeszcze Kruk stwierdzi, że mamy syndrom sierocy.
      Ja: Bo macie i potrzebujecie dużo tulenia*przygarniam ich od siebie i tulam mocno*
      Jack: Tlenu!
      Lilka:*ma to gdzieś bo już się przyzwyczaiła i tylko opiera sobie głowę o ramię*
      Co tam już się stało? Znów się okresem od odpowiedzi wymigałaś? XD

      Usuń
    22. Jenn: Uła, powiało chłodem
      Yuka; A bo okno otworzyłam
      Jenn:..XDD
      Blaise: *nie przejmuje się tym, kto go lubi, a kto nie xd*
      Tylko prawie wszyscy polecieli do odpowiedzi, a ja się zlałam z ławką i modliłam, by nie zauważyła mojej brązowej szopy na głowie XD
      Jenn: Bo ja to jestem okazem taktu i wychowania
      Kimiko próbowała...
      Izu: Poddała się po dwóch miesiącach i uznała, że Jenn po prostu trzeba nauczyć jakiś czynności życiowych
      Pat: Oddychania cię uczyli?
      Jenn: No, spania też, dasz wiarę?
      Pat: Och, nie wierzę, przecież masz złoty medal w zawodach na ilość snu w ciągu doby
      Jenn: XD
      Pat: XD

      Usuń
  3. 58 yrs old Physical Therapy Assistant Winonah Aldred, hailing from Saint-Sauveur-des-Monts enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Motor sports. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a 600SEC. znajdz tutaj

    OdpowiedzUsuń