niedziela, 25 marca 2018

A2 Rozdział 4: Pustka


   Słysząc chrapanie tuż przy uchu, zaczęłam rozważać dwie opcje.
   Złapać go za ramię i rozkwasić o podłogę?
   Czy wbić łokieć w policzek i przewalić na drugi skraj łóżka?
   Zawsze istniała też ewentualność, że to zignoruję i zasnę, ale wtedy cholernik zacznie się rządzić, a już wystarczył mi Izu uznający mój dom za swój. Nie będę drugiego tworzyła, zwłaszcza, że na niego nie działają ciosy patelnią ani groźne spojrzenia. Nieee, dla wielkiego Blaisa jest to urocze zachowanie. Biedny, chyba za bobasa wypadł z wózka na beton.
   Kiedy po raz zachrapał donośnie, zapewne budząc wszystkich w zasięgu stu metrów, bezceremonialnie zaczęłam wiercić mu dziurę łokciem w policzku. Warknął gardłowo i uchylił leniwie prawą powiekę, patrząc na mnie z wyrzutem.
– Chrapiesz – mruknęłam, nie przerywając wiercenia. – Turlaj się na drugą stronę
– Ja nie chrapię, tylko głośno oddycham – oburzył się.
– Oczywiście, obrazy ledwo trzymają się ściany przez wiatr – zakpiłam, otulając się mocniej kołdrą. – Poza tym masz kanapę w salonie, zjeżdżaj tam.
– Robię ci śniadania, daję ciepełko, weź mnie nie wywalaj jak psa, okrutnico – zmarszczył brwi, wydymając policzki.  – Stało się coś? Od wczoraj snujesz się z miną, jakby ktoś ci złamał katanę, a Damon stwierdził, że krzywo ucięłaś głowę temu Wywernowi wczoraj wieczorem.
– Nic mi nie jest – westchnęłam.
– Oho, królowej kłamców nie wyszło kłamstwo.
   Wywróciłam oczami i obróciłam głowę w jego kierunku. Blaise wysunął dłoń i zaczął muskać moje włosy, przyglądając mi się z dziwną troską. Zachowywał się kompletnie inaczej niż zazwyczaj. Ciekawe, to przez to, że była dopiero jakaś ósma rano? Taki jego tryb rannego ptaszka, czyli troskliwy demon? Hmm, czuję, że dałoby się o czymś takim napisać magisterkę.
   A wracając do jego zachowania to był jak matka, która próbuje wybadać, czemu jej dziecko zamiast radośnie paplać o szkole, w milczeniu wpatruje się w ścianę. Matka, huh...Odtrąciłam sprzed oczu obrazek Amane.
– Po prostu rozmyślam, czy powinnam poszukać grobu mojej mamy – Wzruszyłam ramionami. – Izu, Haru oraz Alice twierdzą, że to świetny pomysł, ale sama nie wiem.
– Czemu? Nie lepiej pożegnać się z matką, tym samym rozstając się spokojnie z przeszłością?
   Przełknęłam ślinę. Niby Blaise miał rację, sprawa z Hiroshim oraz moimi rodzicami została zakończona, kiedy łeb dziada oddzielił się od szyi. Jednak ciągle pozostało to nieznośne uczucie, że wciąż istnieje jakaś luka, szpara, przez którą wystaje łańcuch łączący mnie z tamtym obłąkanym światem.
– Nie jestem pewna, czy to cokolwiek zmieni. Amane była moją mamą i wiem, że w przeszłości bardzo ją kochałam, lecz teraz – Ścisnęłam mocniej prześcieradło. – nic nie czuję. Nie pragnę, by znów ją zobaczyć. Nie jest mi smutno. Niczego nie czuję. Zwykła pustka. Tak jakbym odzyskała tylko wspomnienia, a nie uczucia – Przymknęłam oczy. –  Słodki Lucyferze, brzmię jak te laski z seriali, czy to czas na wizytę u psychiatry?
– Dla ciebie już za późno.
– Dzięki, kurwa.
– Dla ciebie wszystko, skarbie – Wyszczerzył zęby i złapał moją dłoń. – Ale tak na poważnie, to po prostu odwiedź ten grób. Dla własnego spokoju – Ścisnął ją lekko. – Nikt nie powiedział, że nie masz tych uczuć, może są gdzieś głęboko zakopane?
– A ty coś taki filozof zrobił? – zakpiłam.
– Jak to, nie słyszałeś, że jestem mężczyzną o tysiącu talentów oraz umiejętności?
   Uniosłam brew i popukałam się w czoło. Blaise westchnął ciężko, grając „głęboko zranionego” i puścił moją dłoń. Obróciliśmy się do siebie plecami, opatulając kołdrą po czubek nosa.
   Z płytkiego snu wyrwało mnie nagłe zimno w okolicach brzucha i ciszy szept przy uchu:
– Jennifer...
– Blaise, czemu masz takie zimne dłonie, ogrzew... – zaczęłam mówić, zerkając przez ramię, ale urwałam, kiedy zobaczyłam, że chłopak śpi w najlepsze.
   Podniosłam się do siadu, odgarniając włosy z twarzy. Nie czułam niczyjej obecności, w całym mieszkaniu panowała kompletna cisza.
   Zimno zaczęło powoli zanikać.

****

   Tsubasa zastanawiał się, czy może dostać odszkodowanie od WBBA za niszczenie mu zdrowia. Nigdy wcześniej nie wypalił tylu papierosów ani nie wypił tylu kaw oraz energetyków. Bez wątpienia zostawi to na nim ślad, rak płuc lub inne cholerstwo murowane jak nic.
  A co było w tym najzabawniejsze? Że ta sprawa nie była taka beznadziejna, jak w przypadku opętań. Tutaj miał motyw, ofiary, które były jednocześnie świadkami, mógł nawet spróbować poszukać sprawców, jednak było jedno, wielkie ale.
   Jeśli by spróbował, zarówno Mizusawa jak i Tithi mogliby przypłacić za to życiem. Otori warknął, rozgniatając kolejnego papierosa w popielniczce. Dociskał go przez chwilę, wyobrażając sobie przez chwilę, że to osoba od listu.
   Wszystko zaczęło się dwa dni, gdy niespodziewanie Yuki zaczął się dusić w szpitalnym łóżko oraz krwawić z nosa. Lekarze nie mieli pojęcia, co wywołało taką reakcję organizmu, zwłaszcza, że leki ani środki nie działały. Atak ustał nagle. Dopiero następnego dnia Tsubasa dowiedział się, jaka była przyczyna. Kiedy przywieziono do nich poobijanego, nieprzytomnego Tithiego, oczywiście pozbawionego beya, ale za to z listem. I to nie byle jakim! Sprawca wyśmiewał się w nim ze swoich ofiar, nazywał ich bezużytecznymi śmieciami i zapowiadał, że i tak nikt go nie zatrzyma. Dopiero na samym dole znajdowała się informacja, która była niemal wypalona w jego umyśle.
   Mam nadzieję, że WBBA zdaje sobie sprawę, czym jest więź między bleyderem a jego beyem. Jeśli nie, to z radością wam wyjaśnię. Im połączenie jest silniejsze, tym więcej zmysłów między sobą dzielą. Oczywiście Legendarni i kilka wyjątkowych osób należą do tych z najmocniejszą więzią. Wczorajszy pokaz z Yukim powinien wam to udowodnić. Dlatego też zwracam się do prośbą. Jestem zabieganą osobą i potrzebuję trochę czasu. Więc nie ruszajcie śledztwa przez trzy dni, dobrze? No chyba, że jeszcze dziś Mizusawa Yuki oraz Tithi mają wypluć własne płuca.”
   Uderzył pięścią w stolik. Nie mógł nawet wysłać listu do analizy w celu wykrycia jakiś odcisków palców oraz zbadania charakteru pisma. Próbował, lecz zaraz dostał telefon, że Tithi nagle zaczął gorączkować. Nie musiał się zastanawiać, czyja to sprawka. Tylko jak on to robił? Jasne, mógł wiedzieć, co zrobi Tsubasa i po prostu od czasu do czasu postanowił go postraszyć, ale czy na pewno? A jeśli ma gdzieś wtyczkę w WBBA?
   Albo sprawca jest w WBBA.
   Zagryzł wargę. To była całkiem dobra i logiczna teoria. Jakiś świr, który pragnął odrodzenia Nemezis, postanowił się zemścić na Legendarnych, więc zaczął ich atakować. Jednak zdawał sobie sprawę, że WBBA nie pozostanie obojętne, dlatego umieścił u nich jakąś wtyczkę, by go informowała o ich działaniach. Kogo powinien najpierw sprawdzić? Niedawno przyjętych pracowników? Których? Sekretarzy, agentów, sprzątaczy, techników, tłumaczy? W japońskiej, głównej siedzibie było około dwóch tysiąca pracowników, a często przewijały się tu też osoby z zagranicy lub współpracujących organizacji. Jasne, szpiegów mogło być więcej, jednak i tak było to szukanie igły w stogu siana. Zakładając, że teoria była słuszna, rzecz jasna.
   Przetarł zaczerwienione oczy i podniósł się z fotela. I tak nie mógł nic zrobić, dlatego powinien się chociaż porządnie wyspać, by móc jeszcze raz trzeźwo ogarnąć sytuację rano w towarzystwie Hagane.

****

   W milczeniu patrzyła, jak ciemność tańczy na jasnych kafelkach. Miała zgrabne, kuszące ruchy, które nasuwały na myśl żmiję próbującą zwabić do siebie ofiarę, by następnie wbić jej kły w kark. Oj tak ciemność może i była wybawicielem, ale czaiła się w niej jakaś specyficzna trucizna. Przejechała opuszką palca po nożu.
– Coś się trapi?
   Spojrzała w górę. Przez długi czas przebywania w mroku miała lekkie problemy ze wzrokiem. No dobra. Duże problemy, bo nie umiała ustalić, jakiej płci jest ciemność. Głos też nic jej nie mówił. Nie był niski, wysoki, basowy, sopranowy, melodyjny czy też chrapliwy. Był po prostu głosem bezpłciowym, nie umiała tego lepiej wyjaśnić.
– Dlaczego się tak cieszysz? – spytała cicho. – Nic takiego się nie stało – Zerknęła na rozwalone opakowanie leżące pod stolikiem.
   Śmiech. Drgnęła, kiedy zimny kciuk dotknął kącika jej ust.
– Korona skąpa we krwi zyskuje na wartości. Czy to nie wystarczający powód do radości?

****

– I coo? Idziesz czy mam cię kopnąć w dupę?
– Szybciej ja cię wykopię, ruda cholero – warknęłam, polerując któryś z kolei gryfi kieł. Na szczęście zostało mi tylko jedno pudło do załadowania, bo powoli palce odmawiały mu posłuszeństwa. No ale czego się nie zrobi dla pieniędzy?
   Izu roześmiał się, opierając brodę o moją głowę. Siedzieliśmy w salonie rodzeństwa Terada, gdzie ja kończyłam zlecenie, Izumi mnie dopingował (dręczył), a Haru ze skupioną miną oraz okularami – zerówkami na nosie czytała gazetę. No wręcz uroczy wieczór spędzony wśród najbliższych mi osób, jeśli pominiecie to, że pięć minut temu Izu prawie oberwał wazonem – jego resztki dalej spoczywały na dywanie. Obrazek mogło też trochę psuć składowisko karabinów, pistoletów lub ich części, które od dwóch godzin czekały na ich odbiorcę. No ale to kwestia gustu, kto trochę znał rodzeństwo Teradów, tego nawet nie dziwiła wybuchająca herbata czy też proch zamiast cukru.
– Idę jutro, bo pada i przynajmniej na nikogo się nie natknę – Oparłam się o kolana Izu, wręczajac mu szmatkę oraz kilka kłów. Bez protestu zaczął je polerować. Jak go można nie kochać?
– Gdzie właściwie jest ten grób? – spytała Haru, odkładając gazetę.
– Niedaleko światyni w małym lasku.
– Uroczo. Ciemny lasek, burza, jeszcze planujesz jakieś atrakcje? Może gościa z piłą łańcuchową i podziurawioną psychiką?
– Aleś zapluła jadem, aż do mnie doleciało – udałam, że ocieram ślinę z policzka.
   Haru wytknęła język, przymykając jedno oko. Ostatnimi czasami – głównie przez nawał pracy i jakieś tam problemy z jej chłopakiem – miała zmienne nastroje i kpiła częściej niż ja, a to już jest wyczyn. Ale wszyscy już żeśmy przywykli, że gdy jeden z ekipy ma gorszy czas, to trzeba się zachowywać się tak samo. Ewentualnie dać garnkiem po gębie, ale to już przy ekstremalnych przypadkach.
– A tak swoją drogą – zaczęła milszym głosem, zsuwając się po fotelu. Izu zerknął na nią w obawie, że tym razem od niej czymś oberwie. – Jenn myślisz, że mogłabym coś zakupić od twojego szefa?
– Od Damona? Zawsze, jeszcze cię w rękę pocałuje, że się na niego zdecydowałaś.
– Bo wiesz, zaczęłam myśleć nad produkcją specjalnych kul z rogów i kłów tych bestii. Wiele demonów używa już naszych metalicznych surowców, ale mało kto próbował ze zwierzęcymi! – rozmarzyła się. – Jeśli trafię na jakiś dobry materiał, będę mogła zbić fortunę!
– Jest kilka bestii, które by się nadawały, ale to musisz obgadać z Damonem – stwierdziłam. – Jeszcze mu szepnij, że to ja cię wysłałam, a też cię pocałuję.
– Obejdzie się bez takich czułości – uśmiechnęła się.
– Ranisz moje biedne serduszko.
  Haru nie zdążyła się odgryźć, kiedy rozległ się łomot i pełen wściekłości wrzask Artemis:
– Słucham?! A co taki spróchniały dziad jak ty może wiedzieć? Sam wychowałeś się w erze, kiedy kobiety latały z nagim biustem, hipokryto!
   Darła się oczywiście na Heliosa – beya Izu. Nigdy nie mieli dobrych stosunków, lecz ostatnimi czasami topór i miecz latały coraz częściej między nimi.
– Co jest? – spytałam, gdy Artemis przytuliła się do mnie. A niektórzy snuli teorię, że mogłaby być moją matką...
– Helios twierdzi, że nie nie mogę sobie pozwolić na żadne masaże, bo jestem na nie za stara! A ja przecież jestem młoda, prawda?!
   Tsa, tak właśnie wyglądały obecne dramaty Artemis. Raz twierdziła, że jest stara, raz, że młoda. Czyżby beye również przechodziły mnie menopauzę?
– Nom, w porównaniu z wiekiem innych beyi to jesteś nastolatką.
– Ha! Widzisz?! – Miko wycelowała palcem w Heliosa, który patrzył na nią znudzony.
– To że zachowujesz się jak dzieciak, wcale cię nie odmładza.
– Hee? – Artemis uniosła topór, a wokół niej zapłonęła mroczna aura. – Coś ty powiedział, mumio?
– Kobiet się nie obraża – dorzuciła Haru, patrząc spode łba na Heliosa.
   Bey zerknął z nadzieją na Izu, jednak dziecko szczęścia pokazało mu, by się poddał, bo na pewno nie podoła zmasowanemu atakowi karabinów oraz topora pomieszanego z ciemnością.




 Wybaczcie te przerwy, ale mam za miesiąc gimnazjalny i muszę się do niego porządnie przygotować, czyli robić testy itp. Błędy poprawię jutro, podsumowanie też jutro, a tymczasem dobranoc!







8 komentarzy:

  1. " Tsubasa zastanawiał się, czy może dostać odszkodowanie od WBBA za niszczenie mu zdrowia. Nigdy wcześniej nie wypalił tylu papierosów ani nie wypił tylu kaw oraz energetyków. Bez wątpienia zostawi to na nim ślad, rak płuc lub inne cholerstwo murowane jak nic."

    Miju: Wątpię, że ci za to dadzą. No może za zrujnowanie psychiki, ale to by musiał orzec
    " Wszystko zaczęło się dwa dni, gdy niespodziewanie Yuki zaczął się dusić w szpitalnym łóżko oraz krwawić z nosa."
    Beta: Potrzebowaliście list by to stwierdzić?
    "– Helios twierdzi, że nie nie mogę sobie pozwolić na żadne masaże, bo jestem na nie za stara! A ja przecież jestem młoda, prawda?!"
    Miju: Mam nadzieję, że Pachet nie ma takich humorków.
    Kai: A jak na razie się zachowuje
    Miju: Jak zwykle spokojna. Nic podejrzanego.
    Kai: Wątpię, że dostanie humorków.
    "– Nom, w porównaniu z wiekiem innych beyi to jesteś nastolatką."
    Miju i Pachet: Potwierdzam.

    "– Bo wiesz, zaczęłam myśleć nad produkcją specjalnych kul z rogów i kłów tych bestii. Wiele demonów używa już naszych metalicznych surowców, ale mało kto próbował ze zwierzęcymi! – rozmarzyła się. – Jeśli trafię na jakiś dobry materiał, będę mogła zbić fortunę!"
    Hiroki: Jak ci się uda to zgłaszam się jako pierwszy do zakupu!

    Gimnazjalny doskonale znam ten ból. Nie daj się nabrać nie dadzą wam potem spokoju. Oni zawsze kłamią. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tsubasa: .....Jenn, masz coś?
      Jenn: Kontakty? zawsze ;3 Ale Kaito musi wizytówki mi wyrobić, Izu, rzuć telefon
      Kyoya: To wyjaśnia jakim cudem byłaś na imprezie dyplomatycznej
      Jenn: To ja ci wysyłam snapy? O.o Ja mam cię na snapie? TY MASZ SNAPA>!
      Kyoya: Nie drzyj mordy, co jest takie dziwne?
      Jenn: Gdzie ty w dżungli masz zasięg?
      Kyoya:..-_-
      Artemis: Wolę mieć humorki, niż być sztywną
      Helios: Teoretycznie jesteś martwa
      Artemis: Zamknij mordę...
      Tsubasa: Co? O co ci chodzi Beta? Z listu wychodziło, skąd się wzięły te objawy.
      Nie ufam, spokojnie XD Nauczycielom się nigdy nie ufa, oj naczekasz się, przynajmniej do 20 kwietnia xD

      Usuń
    2. Tak mam snapa i mamy 153 dni. Kiedyś podawałaś bo kilka osób zapytałam o snapa na hg
      Beta: A o to mi vhodzi Tsubasa że bez listu tego nie potrafiliście stwierdzić . kiepskie WBBA w Japonii jest

      Usuń
    3. Jenn: Ale ja mówiłam do Yoyo, tego zielonego narwańca
      Kyoya: Który nie mieszka w dżungli
      Jenn: *wywraca oczami* No to w dziczy, lepiej?
      Kyoya: Nie.
      Jenn: Trudno.
      Tsubasa: No tak bo powinnyśmy przewidywać, że wszyscy zabierają innym beye by ich torturować, to takie logiczne
      Jenn: Ale za to jakie ludzkie
      Mitsuki: Ludzie zawsze lubią sobie szkodzić
      Tsubasa: Spadaj Jenn, a ty podobno martwa jesteś
      Mitsuki: PF
      Ona tego nie uznaje XD

      Usuń
    4. TeTen głupi fon to opublikował jak mógłm

      Beta: Przydalaby się naprawa

      Usuń
  2. Tak to ja dobrze widzisz udało się. Jenny tak ładniutko otwiera się przy Blaisem ^.^
    Lilka: A zrób coś nie tak to ci na stukamy.
    ,,i jakieś tam problemy z jej chłopakiem – miała zmienne nastroje i kpiła częściej niż ja, a to już jest wyczyn."
    Jack: No coś takiego. Ciekawe dlaczego?
    Lilka: Nie wierzę ciągle zabijacie te stworzonka i jeszcze macie zamiar z nich robić broń.
    A mi brakowało timu Izu&Jenny. W sumie kłótnia beyów też poprawiła mi humor XD
    Zmora:*"ostentacyjnie" przygląda się bestią*
    Lilka:Ty się tak nie patrz tymi bezcielesnym wzrokiem. Ty masz podobnie z Drago. Jesteś stara. Nie bo ty. Ale ty jesteś starsza. Nie bo ty jesteś. Bal, bla, bla.
    Zmora: Nie przypominam sobie żadnego bla, bla, bla.
    Lilka: Biedactwo. Już ją skleroza dopadła. A co do znerwicowania Tsubasy już się wypowiadałam na hg to wiecie.
    Czekam na kolejny rozdział!
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blaise: *przywykł, że znajomi Jenn mu tak grożą i dalej coś majstruje przy nożach*
      Jenn: Przełknij już to, że Haru cię nie chciała, Jack XD
      Męska duma nie pozwala
      Jenn: A czemu nie? O.o Wy zabijacie zwierzaki dla jedzenia, ja dla pieniędzy i broni
      Haru: Trzeba się jakoś utrzymywać ^^
      O co znów chodzi Zmorze? Bo zaczyna mnie wkurzać tym swoim zachowaniem czepliwej sąsiadki, chyba straciła swoją pozycję ciekawego antagonisty ;/

      Usuń