Zamrugałam kilka razy i pogrzebałam w uszach,
by się upewnić, że słuch jeszcze mi nie padł. Artemis aka leniwa miko kogoś
zabiła. Halo, halo, prima aprilis już było.
– Tego się nie spodziewałam. Artemis, tłumacz się!
– Kiedy to wcale nie było tak! – krzyknęła. – Jej bleyder
był już opętany przez mroczną moc, a ja przez przypadek za mocno w nią
uderzyłam i stało się. Nic nie mogłam poradzić!
Błyskawicznie zrozumiałam, o co jej chodziło. Ta Urania nie wyglądała na
mrocznego beya, ale bleyder mógł być zainfekowany przez kogoś z zewnątrz tak
było przykładowo u Tsubasy. W takim przypadku więź, która istnieje pomiędzy
beyem a bleyderem, jest śmiertelnie niebezpieczna, gdyż każda najmniejsze
obrażenie zadane jednemu odbijało się też na drugim. W zwykłych
relacjach zdarza się tak tylko w przypadku potężnych ataków.
Urania
spuściła głowę, przez co grzywka zasłoniła jej oczy i zacisnęła dłoń na
różdżce. Pojawiły się wokół niej złote drobinki, które z każdą chwilą rosły, aż
w końcu stały się sporymi kulami.
– Mam dość twoich kłamstw, twojego unikania winy.
Wiedziałaś, co robisz! Zabiłaś go! Zabiłaś Michaela!
Na moment
pociemniało mi przed oczami, bo przypomniałam sobie twarz brata, ale szybko
odgoniłam to od siebie. Michael w życiu nie miał beya w ręku, zresztą zabiła go
bestia i banda głupich skurwysynów.
– Po raz ostatni ci tłumaczę, że nie miałam zamiaru!
To był wypadek! – Artemis podniosła topór.
– Dość tych bredni! – Urania wzniosła różdżkę. Rubin
rozbłysł i wystrzeliła z niego czerwona wiązka.
Podniosłam
głowę i ujrzałam, że zamiast czystego błękitnego nieba pojawiła się fioletowa –
pomarańczowa przestrzeń kosmiczna, po której sunęły ogniste pióropusze
spadających gwiazd. Rozpętało to istny chaos, bo wszyscy ludzie zaczęli uciekać,
byle tylko nie znaleźć się pod ostrzałem.
– Płacz Niebios – wymamrotał chłopak, chowając ręce
do kieszeni, mając kompletnie w dupie otoczenie.
– Artemis! Topór Księżyca!
Miko wyskoczyła,
biorąc pełen zamach i wykonała cięcie. Fala uderzeniowa przecięła kolejne osiem
meteorytów. Kolejną partię Artemis załatwiła za pomocą czarnej kuli energii,
którą wytworzyła już na początku walki.
– Huh, widzę, że nie tracisz formy – mruknęła Urania
i uderzyła różdżką w chodnik. – Pochłonięcie!
Poczułam
szarpnięcie wiatru, które wydostało się z ciemnej dziury i próbowało wciągnąć
zarówno mnie jak i Artemis. Ja po prostu zaparłam się mocniej nogami, a miko ze
stoickim spokojem skierowała ostrze ku otchłani. Topór zaczął lśnić intensywnym
fioletowym kolorem. Przymrużyłam oczy, ale blask, kiedy Artemis była tuż tuż od
dziury, był tak intensywny, że musiałam je zamknąć, by przypadkiem nie oślepnąć.
Nie byłam zbytnią fanką okulistów, a poza tym leczenie też swoje kosztuje.
Tym razem
wiatr uderzył z niewyobrażalną siłą w przeciwną stronę. Nie miałam specjalnie
wyjścia i zasłoniłam się skrzydłem, by przypadkiem nie odlecieć w jakieś auto.
Cholera, od kiedy Artemis ma taki atak? Nigdy wcześniej go nie pokazywała! Po
kilku minutach nawałnica ustała i mogłam ujrzeć efekty ataku. No ogólnie na
chodniku nie pozostało ani drobinka brudu czy piasku, z takim małym szczegółem,
że chodnika też praktycznie nie było. Poszukałam wzrokiem bleydera Uranii,
zastanawiając się, czy on to przeżył, lecz jak się okazało, bey osłonił go
własną różdżką, przyjmując na siebie wszystkie obrażenia.
Artemis
otarła pot z czoła i odskoczyła, lądując koło mnie. Miała kilka płytkich ran na
łydkach i rozdarte rękawy kimona, ale tak to wyglądała na zdrową.
– Co to było? Hmmm? – syknęłam, stukając nogą. –
Stara babcia się rozkręciła?
– Nie jestem stara!
– Ostatnio mówiłaś co innego.
– To się nie liczyło, miałam wtedy kryzys!
– Tak, wieku średniego.
– Jeeenny!
Zaśmiałam
się, co chyba mocno wkurwiło Uranię, że tak ją ignorujemy, bo zaatakowała różdżkę
otoczoną złotą aurą. Artemis wykonała obrót na pięcie, blokując cios. Końcówka
różdżki zatrzymała się koło mojej skroni. Hmm, całkiem ładny rubin, ciekawe ile
jest wart?
Urania
wyprowadziła kopniaka i niestety trafiła Artemis w brzuch. Miko odjechała kilka
metrów w tył, tworząc wkoło tuman kurzu. Fioletowowłosa zagięła środkowy palec
oraz kciuka, przez co na miko natarły znów meteoryty, po czym skierowała wzrok
na mnie, unosząc różdżkę i obracając nią nad głową. Była ode mnie sporo wyższa,
więc musiałam zadzierać głowę, by na nią patrzeć.
– Co prawda nic do ciebie nie mam, ale muszę pokazać
tej aroganckiej gówniarze, jak to jest stracić bleydera – powiedziała, mrużąc
oczy.
– Nawet nie próbuj! – warknęła Artemis, rozcinając
dwa meteoryty. Chciała wyprowadzić kolejny cios, lecz oberwała dwiema gwiazdami w
brzuch i koziołkowała po ziemi, póki nie uderzyła o ścianę budynku.
– Lepiej byś tego nie robiła – przestrzegłam ją.
– Wybacz, już podjęłam decyzję.
Przestała
kręcić różdżką i zamachnęła się nią na mnie. Uniosłam brew i podniosłam dłoń,
nad którą pojawił czarny krąg.
– Manus obumbratio.
Z kręgu
wystrzeliło pięć par cienistych rąk zakończonych szponami. Trzy złapały różdżkę,
a dwie zacisnęły się na nogach kobiety.
– Tsk! – syknęła, ale po chwili złość ustąpiła
miejscu zaskoczeniu. – Jak ty...?
– Ostrzegałam – westchnęłam. – Było słuchać. Artemis!
Urania nie
mogła wyrwać się z uścisku rąk, choć desperacko się szarpała. Podobnie
unieruchomiona była jej różdżka. Dzięki temu miko spokojnie mogła z pełną siłą
zmieść ją toporem. Bey uderzył w ścianę wieżowca, tworząc sporą dziurę.
– Urania! – krzyknął jej bleyder i pobiegł do niej.
– No, no, musisz poćwiczyć, Art, skoro potrzebowałaś
mojej pomocy – powiedziałam, gdy ją przywołałam.
– Sama się wtrąciłaś – prychnęła. – Co z Uranią?
Nieznany
bleyder wyjął ją z dziury, przyłożył do klatki piersiowej i skierował na nas
wściekłe spojrzenie. Tak, niech jeszcze zacznie się do nas rzucać, że z nią walczyłyśmy!
Sama zaczęła, a ja użyłam zwykłej samoobrony, phy!
– Ej, kim ty jesteś? – spytałam, idąc w jego
kierunku.
– Nie twój interes – przemówił chłodnym tonem,
ostrożnie wkładając Uranię do pudełeczka.
Zacisnęłam
dłoń na jego koszulce, przyciągając go bliżej siebie.
– W dupie mam twoje humorki. Gadaj.
Milczał jak
zaklęty, więc nim potrząsnęłam, przy okazji wzmacniając uścisk. Dzieciak
działał mi na nerwy.
– Mówić nie umiesz? A może maska ci przeszkadza, co?
– mruknęłam i już chciałam ją ściągnąć, gdy w oczach chłopaka pojawiło się
życie.
– Nie dotykaj tego! – wrzasnął, odrzucając moją
dłoń.
– Oooh? – uśmiechnęłam się. – Czyżbyś miał jakieś
kompleksy? – Wzmocniłam uścisk, przypierając go do ściany. – To powiesz czy
mam zobaczyć, czego się tak wstydzisz? – spytałam, bawiąc się gumką od maski.
Mordował
mnie wzrokiem, ale nie próbował żadnych głupot typu kopniaki czy ciosy
pięściami. Jego twarz znów stała się beznamiętna, a z oczu uciekły wszelkie
emocje.
– Nazywam się Shiro i tak jak mówiłem, nic do ciebie
nie mam – powiedział. – A sama już wiesz, o co chodzi Urani.
– Lepiej byś przekazał swojemu beyowi, że nic nie
zrobi Artemis.
– Zobaczymy.
Puściłam
go, widząc, że nic ciekawego mi nie powie. Poza tym koło Skytree zaczęli
gromadzić się gapie, pewnie zaraz dowalą się jeszcze psy i WBBA, więc lepiej
spieprzać. Rozejrzałam się za różową grzywą i spostrzegłam, że zbliża się do
pasów po przeciwnej stronie jezdni, wpatrując się ze zdumieniem w rozwaloną scenerię.
Popędziłam w jej stronę, roztrącając po drodze ludzi. Złapałam się pod ramię,
ciągnąc w stronę, z której przyszła.
– Jenny?! Co się stało? – spytała Yuka.
– Zaraz ci opowiem, tylko oddalmy się stąd –
odparłam.
Ujrzałam,
że na przystanku właśnie zatrzymał się autobus. Bez zbędnych ceregieli
wepchnęłam do środka artyskę, po czym sama wskoczyłam. Drzwi zamknęły się z
cichym trzaskiem, oddzielając mnie tym samym od kolejnych kłopotów.
****
– Ufufu, Mari – chan, słyszałaś? – zawołał Osamu,
odwracając głowę w stronę kuchni, gdzie dziewczyna smarowała bułki dżemem
wiśniowym.
– Co takiego?
– Koło Skytree starli się jacyś bleyderzy i zrobili
niezły burdel.
– Hee? Kto to?
– Nie wiadomo. Jakaś dziewczyna i chłopak z maską na
buzi.
Mari
skinęła głową, po czym usiadła na fotelu, kładąc na stoliku talerz z bułkami
oraz dwa kubki. Po wczorajszym wieczorze, kiedy to zwiedzili większość salonów
gier oraz barów, nie miała już serca kazać Osamu wracać do domu. Przenocowała
go więc u siebie. Rano szybko tego pożałowała, gdy podczas spokojnej
relaksującej kąpieli, wbił jej do łazienki, ale już nic nie mogła poradzić.
– Swoją drogą, sądziłem, że masz miseczkę B, a nie
C. Patrz, jak te ubrania wiele ukrywają.
Cudem nie
wypluła kawy z powrotem do kubka, słysząc te słowa. Spojrzała na niego
złowrogo, na co chłopak się zaśmiał i wziął gryza bułki.
– Udław się – warknęła.
– Hehe, lepiej dla ciebie, bym tego nie zrobił. Nie
chcesz mieć chyba policji na karku, hmm?
Zmrużyła
oczy.
– Spalę twoje zwłoki i wysypię do rzeki.
Osamu
zaczął się niekontrolowanie śmiać, przez co stoczył się z fotela na tatami,
którym wyłożony był pokój. Mari wywróciła oczami i wróciła do spożywania śniadania. Przecież
obiecała sobie oszczędzać nerwy, a Sugita był prawdziwym mistrzem świata w
błyskawicznym rozszarpywaniu ich.
W końcu
Osamu się opanował i przewrócił na brzucha na plecy, mając idealny widok na
lampę w kształcie kuli. Uśmiechnął się.
– Za niedługo wszystko się zacznie.
– Naprawdę? – Mari w jednym momencie wyprostowała
się.
– Yhyyym. Tak mi powiedziano. Lada moment i rozpoczynamy.
– Coś strasznie szybko.
– Najwyraźniej im się do czegoś śpieszy –
westchnął Osamu, krzyżując ręce.
Mari umilkła,
przesuwając palcami po chłodnej zawieszce od naszyjnika. Już za chwilę, huh...
****
Izumi z
uwagą wpatrywał się w zamknięte drzwi, w międzyczasie wsuwając sobie donuty do
ust. Trwał tak już od półgodziny i nawet Helios, który zazwyczaj niezbyt interesował
się swoim partnerem, ukazał się w pełnej postaci. Jednak nawet to nie zmusiło
Teradę do oderwania wzrok od drzwi. Helios zmarszczył brwi. Stało się coś
szczególnego? Ehh, niestety rzadko kiedy przebywał w tym świecie, więc słabo
orientował się, co tu się dzieje. Tsaa, ich relacje nie należały do
najlepszych.
– Czekasz na coś? – spytał, by przerwać ciszę.
– Na Haru – odparł.
Helios znów
zamilkł, usilnie się zastanawiając, czy tak było zawsze. Hmm...chyba nie Izumi
nigdy tak nie robił, nawet jak był młodszy. A może Harumi spóźniała się i brat
na nią niecierpliwie wyczekiwał? To też brzmiało naciąganie...
– Z jakiejś szczególnej okazji?
– Wyszła gdzieś z piegusem.
Bey
przechylił głowę. Jaki znowu piegus?
– Kto to?
Na twarz
Izumiego padł cień, a w oczach błysnęły iskry. Helios przełknął ślinę, bo to
był dość niecodzienny widok.
– Podobno jej chłopak.
– Podobno?
– Bo ja mu nie ufam! – Izumi wydął policzki i
wepchnął kolejnego donuta do ust. – Podejrzany jest, ma dziwnych
znajomych...Niby Haru jest silna i w ogóle, ale nawet ty powinieneś wiedzieć,
że po zerwaniu ma ciężkie dni.
Oj taak,
Helios dalej miał w pamięci ślady po tych kulach na ścianach, miseczki
zabrudzone lodami w zmywarce, czy pijane śpiewy, kiedy wracała nad ranem z
Jenny uwieszoną na jej ramieniu. Potrząsnął głową. Mało przyjemne wspomnienia.
Usiadł koło
swojego bleydera.
– Od dawna się spotykają?
– Ponad półtora roku...? Albo
więcej...nie...moment... – mruczał Izu, nie odrywając wzroku od drzwi i licząc
na palcach. – Nie, dobrze! Chyba...
– To chyba przez ten czas Harumi poznałaby się na
nim, nie uważasz?
– No ale zakochani głupieją...
Helios
naprawdę nie miał serca mu powiedzieć, że akurat w tym przypadku on jest dużo
większym kretynem od swojej siostry.
Nie
powiedział już nic więcej, bo w zamku zagrzechotał klucz i po chwili w drzwiach
stanęła Haru. Izu z buzią umazaną lukrem i wypchanymi policzkami poderwał się
do góry i rzucił na nią.
– Haaaru! Wróciłaś! – wykrzyczał, po czym zawisł jej
na szyi, owijając wokół niej nogi.
– Hai, hai, poszłam na randkę a nie na spotkanie z
bestią – westchnęła starsza Terada, targając bratu włosy.
– No ja nie wiem...
Harumi
klepnęła się ręką w czoło.
– Ty się nigdy nie zmienisz.
Sama nie wiem co mnie wzięło, wena mam dziś dość dużo XD Powoli chcę by akcja nabierała tempa, ale jak na ironię, muszę jeszcze trochę poczekać, by akt nie skończył się w 40 rozdziałów (pewnie i tak do tego dojdzie...^^'') No nic!
Odmeldowuje się!
Akana: *ściąga z głowy Blaise'a czapkę z napisem reżyser* Pomaż sobie. To mój tytuł.
OdpowiedzUsuńMiju: Urania mi o czymś przypomina, lecz nie mogę przypomnieć o czym.
Beta: Może sobie przypomnisz.
Akana: *pisze scenariusz* wątpię
"– Nawet nie próbuj! – warknęła Artemis, rozcinając dwa metoryty. Chciała wyprowadzić kolejny cios, lecz oberwała dwiema gwiazdami w brzuch i koziołkowała po ziemi, póki nie uderzyła o ścianę budynku."
Beta: Matko te gwiazdy to jakieś niebezpieczne.
"– Kiedy to wcale nie było tak! – krzyknęła. – Jej bleyder był już opętany przez mroczną moc, a ja przez przypadek za mocno w nią uderzyłam i stało się. Nic nie mogłam poradzić!"
Pachet: I tego ta "Pani macham se różdżką" do dziś pojąć nie umie??
Viria: Niektórym ciężko do głowy coś wbić.
"– Mam dość twoich kłamstw, twojego unikania winy. Wiedziałaś, co robisz! Zabiłaś go! Zabiłaś Michaela!"
Miju: Hmmmmm Pachet?
Pachet: Tak?
Miju: Jest jakiś terapeuta dla beyi?
Pachet: Raczej nie...
" Oj taak, Helios dalej miał w pamięci ślady po tych kulach na ścianach, miseczki zabrudzone lodami w zmywarce, czy pijane śpiewy, kiedy wracała nad ranem z Jenny uwieszoną na jej ramieniu. Potrząsnął głową. Mało przyjemne wspomnienia."
Miju: No cóż ludzie po zerwaniu zachowują się różnie
Beta: Ty coś o tym wiesz
"– No ja nie wiem...
Harumi klepnęła się ręką w czoło.
– Ty się nigdy nie zmienisz."
Akana: *tuli Izu* I ma się nie zmieniać. Ktoś na tym blogu musi być optymistą
Miju: *wzrok typu wtf*
Fajnie, że wena sprzyja
Blaise: *zabiera czapke* Hola, hola, to mój pomysł, złodzieju.
UsuńArtemis: *krzywi* a żebyś wiedziała i jeszcze takie w luj gorące. Ajajaja
Jenn: Starzejemy się, cooo?
Artemis: Bo cię walnę...
Jenn: No groźbą na kilometr zawiało
Artemis: *wzdycha ciężko*
Urania: *wywraca oczami* No tak bo nie istnieje coś takiego jak kłamstwo. To nowoczesny wynalazek -_-
Ja się nie wypowiadam, kto mówi prawdę XD
Jenn: No spoko, dawno nie polowano na nas, co Artemis? Z pół roku? W końcu tradycję trzeba kontynuować
Przynajmniej się nie nudzisz
Jenn: No dzięki
Demony też XD
Patrick: Cieszmy się, że te bazooki idą na sprzedaż
Haru: -_-
Patrick: Hamuj te zmarszczki
Izu: *też tuli Akane* Wiadomo, że jestem niezbędny ^^
Akana:*zabiera czapke* ale marnie bierzesz sie za realizacje a ja juz kamery zasilacze reflektory sale i statystow załatwiłam.
UsuńHamaki: bawimnie wasza kłótnia
Galaxy Dragon: Cos wiem na temat niebiezpiecxnych gwiazd
Viria: A Urania dalej przy swoim. Skąd mozesz wiedziec jakie internetowe miala Artemis. W glowie jej siedzisz?
Miju: Masz rację Jenn. Tradycja musi być pielęgnowana
Akana:*broni sie przed odebraniem jej czapki* masz rację Izu
*zasnęła na 20 minut, a czuje się jakby ktoś dał jej obuchem w łeb*
UsuńBlaise: *machnął ręką i załatwił sobie czapkę z napisem "Bóg wszystkich reżyserów: oraz kurtkę z takim samym napisem* Phy, co z tego? Bez pomysłu byś nie miała po co ich zwoływać *unosi rękę, pojawia się zielony krąg, a po chwili w sali lądują green screeny, statywy, torby dla dźwiękowców i resztę sprzętu* Przypominam ci, że samymi kamerami się nie nagrywa
Urania: To samo tyczy się ciebie. Skąd ty możesz wiedzieć jakie były jej intencje?
Jenn: Na me nieszczęsice
Izu: Przecież wieeem
Akana: *gdy widzi czapkę i kurtkę wybucha śmiechem* niezły żart. Powinieneś sobie załatwić czapkę z napisem "Król w rozpierdalaniu rzeczy z Japonii".
UsuńVira: Może nie wiem jakie intencje miała, lecz w przeciwieństwie do ciebie analizuję całą sytuację pod każdym aspektem. KAŻDYM
Hanako: Viria przystopuj z łaski swojej nie marzy mi się oberwanie kometą
Viria: Do czego mam moce?
Miju: Ja was momentami nie pojmuję.
*idzie po pierogi* Akana co ci tak zależy na reżyserii?
Akana: Tak jakoś. Wiesz, że ja to uparta jestem.
Blaise: *uniósł brew* Rozwaliłem dotychczas jedną, więc ten żart ci nie wyszedł.
UsuńUrania: *wybuchła chłodnym śmiechem* Pod jakimi aspektami jeszcze ją analizujesz? No pochwal się
Jenn: *wpieprza lody, pływając na plecach po basenie* Jak już będziesz robiła rozpierdol to z łaski swojej z dala od domu, bo zrobi się niemiło
Alana:*siedzi na fotelu z napisem "szefowa wszystkich Bogów i pisze scenariusz do filmu* na jednej się zaczyna. Dobra lepiej powiedz czy załatwiłeś jakiegoś aktora bo jak jednemu powiedziałam co i jak to spierniczył. Jak tak dalej pójdzie to będę zmuszona prosić Iro lub Izumiego. *wyobraża sobie Izumiego w tej roli* o nie nie nie nie. Lepiej nie. Iro chodź tu mam dla ciebie role!! !
UsuńIro: Ze zdrajcami rasy nie zadaje się
Alana: I kto to mówi. Wiem że jesteś ślepy ale żeby aż tak
Viria: Pod wieloma, lecz nie chce mi się tego wyjaśniać komuś kto upiera się tylko przy jednym
Hanako: Spokojnie nie tylko ty nie masz ochoty na rozrube domu. *nagle została wepchana przed Hirookiego do basenu* Ty idioto! ! Masz 5 sekund!! !!
Urania: *uniosła brwi* Jak dla mnie mówisz tak tylko dlatego, że nie masz innej odpowiedzi. Ale rozumiem, tchórze zawsze się szybko wycofują, taka już ich natura *wzrusza ramionami*
UsuńJenn: Jest gorąco, kolega chciał cię tylko ochłodzić, oszczędzaj płuca.
Blaise: *patrzy na napis* No tak bo bogowie to rzeczywiście wiele mogą. Izu się nie nada, musi być ktoś podobny do Damona* zamyśla się* Ile masz kasy do zaoferowania?
Viria: *wkurzona* k*wa za chwile ktoś....
UsuńHanako: Viria nie rób rozwałki. To nie kolega. To mój głupi starszy brat.
Akana: Mam w rezerwie 5 ton złota, 10 tysięcy monów i 5000 dolarów. To cała moja kasa. Chwila podobny do Damona......... Może lepiej go sklonować. Wątpie że Damon w tym zagra. *szuka w necie osób, które mogłyby reklamować na stronach film*
47 yr old Web Developer II Aarika Govan, hailing from Campbell River enjoys watching movies like Donovan's Echo and Astronomy. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a Ferrari 410 Sport. przegladaj strone
OdpowiedzUsuń