piątek, 3 sierpnia 2018

A2 Rozdział 10: Furia kosmosu


   Zamrugałam kilka razy i pogrzebałam w uszach, by się upewnić, że słuch jeszcze mi nie padł. Artemis aka leniwa miko kogoś zabiła. Halo, halo, prima aprilis już było.
– Tego się nie spodziewałam. Artemis, tłumacz się!
– Kiedy to wcale nie było tak! – krzyknęła. – Jej bleyder był już opętany przez mroczną moc, a ja przez przypadek za mocno w nią uderzyłam i stało się. Nic nie mogłam poradzić!
   Błyskawicznie zrozumiałam, o co jej chodziło. Ta Urania nie wyglądała na mrocznego beya, ale bleyder mógł być zainfekowany przez kogoś z zewnątrz tak było przykładowo u Tsubasy. W takim przypadku więź, która istnieje pomiędzy beyem a bleyderem, jest śmiertelnie niebezpieczna, gdyż każda najmniejsze obrażenie zadane jednemu odbijało się też na drugim. W zwykłych relacjach zdarza się tak tylko w przypadku potężnych ataków.
   Urania spuściła głowę, przez co grzywka zasłoniła jej oczy i zacisnęła dłoń na różdżce. Pojawiły się wokół niej złote drobinki, które z każdą chwilą rosły, aż w końcu stały się sporymi kulami.
– Mam dość twoich kłamstw, twojego unikania winy. Wiedziałaś, co robisz! Zabiłaś go! Zabiłaś Michaela!
   Na moment pociemniało mi przed oczami, bo przypomniałam sobie twarz brata, ale szybko odgoniłam to od siebie. Michael w życiu nie miał beya w ręku, zresztą zabiła go bestia i banda głupich skurwysynów.
– Po raz ostatni ci tłumaczę, że nie miałam zamiaru! To był wypadek! – Artemis podniosła topór.
– Dość tych bredni! – Urania wzniosła różdżkę. Rubin rozbłysł i wystrzeliła z niego czerwona wiązka.
   Podniosłam głowę i ujrzałam, że zamiast czystego błękitnego nieba pojawiła się fioletowa – pomarańczowa przestrzeń kosmiczna, po której sunęły ogniste pióropusze spadających gwiazd. Rozpętało to istny chaos, bo wszyscy ludzie zaczęli uciekać, byle tylko nie znaleźć się pod ostrzałem.
– Płacz Niebios – wymamrotał chłopak, chowając ręce do kieszeni, mając kompletnie w dupie otoczenie.
– Artemis! Topór Księżyca!
   Miko wyskoczyła, biorąc pełen zamach i wykonała cięcie. Fala uderzeniowa przecięła kolejne osiem meteorytów. Kolejną partię Artemis załatwiła za pomocą czarnej kuli energii, którą wytworzyła już na początku walki.
– Huh, widzę, że nie tracisz formy – mruknęła Urania i uderzyła różdżką w chodnik. – Pochłonięcie!
   Poczułam szarpnięcie wiatru, które wydostało się z ciemnej dziury i próbowało wciągnąć zarówno mnie jak i Artemis. Ja po prostu zaparłam się mocniej nogami, a miko ze stoickim spokojem skierowała ostrze ku otchłani. Topór zaczął lśnić intensywnym fioletowym kolorem. Przymrużyłam oczy, ale blask, kiedy Artemis była tuż tuż od dziury, był tak intensywny, że musiałam je zamknąć, by przypadkiem nie oślepnąć. Nie byłam zbytnią fanką okulistów, a poza tym leczenie też swoje kosztuje.
   Tym razem wiatr uderzył z niewyobrażalną siłą w przeciwną stronę. Nie miałam specjalnie wyjścia i zasłoniłam się skrzydłem, by przypadkiem nie odlecieć w jakieś auto. Cholera, od kiedy Artemis ma taki atak? Nigdy wcześniej go nie pokazywała! Po kilku minutach nawałnica ustała i mogłam ujrzeć efekty ataku. No ogólnie na chodniku nie pozostało ani drobinka brudu czy piasku, z takim małym szczegółem, że chodnika też praktycznie nie było. Poszukałam wzrokiem bleydera Uranii, zastanawiając się, czy on to przeżył, lecz jak się okazało, bey osłonił go własną różdżką, przyjmując na siebie wszystkie obrażenia.
   Artemis otarła pot z czoła i odskoczyła, lądując koło mnie. Miała kilka płytkich ran na łydkach i rozdarte rękawy kimona, ale tak to wyglądała na zdrową.
– Co to było? Hmmm? – syknęłam, stukając nogą. – Stara babcia się rozkręciła?
– Nie jestem stara!
– Ostatnio mówiłaś co innego.
– To się nie liczyło, miałam wtedy kryzys!
– Tak, wieku średniego.
– Jeeenny!
   Zaśmiałam się, co chyba mocno wkurwiło Uranię, że tak ją ignorujemy, bo zaatakowała różdżkę otoczoną złotą aurą. Artemis wykonała obrót na pięcie, blokując cios. Końcówka różdżki zatrzymała się koło mojej skroni. Hmm, całkiem ładny rubin, ciekawe ile jest wart?
   Urania wyprowadziła kopniaka i niestety trafiła Artemis w brzuch. Miko odjechała kilka metrów w tył, tworząc wkoło tuman kurzu. Fioletowowłosa zagięła środkowy palec oraz kciuka, przez co na miko natarły znów meteoryty, po czym skierowała wzrok na mnie, unosząc różdżkę i obracając nią nad głową. Była ode mnie sporo wyższa, więc musiałam zadzierać głowę, by na nią patrzeć.
– Co prawda nic do ciebie nie mam, ale muszę pokazać tej aroganckiej gówniarze, jak to jest stracić bleydera – powiedziała, mrużąc oczy.
– Nawet nie próbuj! – warknęła Artemis, rozcinając dwa meteoryty. Chciała wyprowadzić kolejny cios, lecz oberwała dwiema gwiazdami w brzuch i koziołkowała po ziemi, póki nie uderzyła o ścianę budynku.
– Lepiej byś tego nie robiła – przestrzegłam ją.
– Wybacz, już podjęłam decyzję.
   Przestała kręcić różdżką i zamachnęła się nią na mnie. Uniosłam brew i podniosłam dłoń, nad którą pojawił czarny krąg.
– Manus obumbratio.
   Z kręgu wystrzeliło pięć par cienistych rąk zakończonych szponami. Trzy złapały różdżkę, a dwie zacisnęły się na nogach kobiety.
– Tsk! – syknęła, ale po chwili złość ustąpiła miejscu zaskoczeniu. – Jak ty...?
– Ostrzegałam – westchnęłam. – Było słuchać. Artemis!
   Urania nie mogła wyrwać się z uścisku rąk, choć desperacko się szarpała. Podobnie unieruchomiona była jej różdżka. Dzięki temu miko spokojnie mogła z pełną siłą zmieść ją toporem. Bey uderzył w ścianę wieżowca, tworząc sporą dziurę.
– Urania! – krzyknął jej bleyder i pobiegł do niej.
– No, no, musisz poćwiczyć, Art, skoro potrzebowałaś mojej pomocy – powiedziałam, gdy ją przywołałam.
– Sama się wtrąciłaś – prychnęła. – Co z Uranią?
   Nieznany bleyder wyjął ją z dziury, przyłożył do klatki piersiowej i skierował na nas wściekłe spojrzenie. Tak, niech jeszcze zacznie się do nas rzucać, że z nią walczyłyśmy! Sama zaczęła, a ja użyłam zwykłej samoobrony, phy!
– Ej, kim ty jesteś? – spytałam, idąc w jego kierunku.
– Nie twój interes – przemówił chłodnym tonem, ostrożnie wkładając Uranię do pudełeczka.
   Zacisnęłam dłoń na jego koszulce, przyciągając go bliżej siebie.
– W dupie mam twoje humorki. Gadaj.
   Milczał jak zaklęty, więc nim potrząsnęłam, przy okazji wzmacniając uścisk. Dzieciak działał mi na nerwy.
– Mówić nie umiesz? A może maska ci przeszkadza, co? – mruknęłam i już chciałam ją ściągnąć, gdy w oczach chłopaka pojawiło się życie.
– Nie dotykaj tego! – wrzasnął, odrzucając moją dłoń.
– Oooh? – uśmiechnęłam się. – Czyżbyś miał jakieś kompleksy? – Wzmocniłam uścisk, przypierając go do ściany. – To powiesz czy mam zobaczyć, czego się tak wstydzisz? – spytałam, bawiąc się gumką od maski.
    Mordował mnie wzrokiem, ale nie próbował żadnych głupot typu kopniaki czy ciosy pięściami. Jego twarz znów stała się beznamiętna, a z oczu uciekły wszelkie emocje.
– Nazywam się Shiro i tak jak mówiłem, nic do ciebie nie mam – powiedział. – A sama już wiesz, o co chodzi Urani.
– Lepiej byś przekazał swojemu beyowi, że nic nie zrobi Artemis.
– Zobaczymy.
   Puściłam go, widząc, że nic ciekawego mi nie powie. Poza tym koło Skytree zaczęli gromadzić się gapie, pewnie zaraz dowalą się jeszcze psy i WBBA, więc lepiej spieprzać. Rozejrzałam się za różową grzywą i spostrzegłam, że zbliża się do pasów po przeciwnej stronie jezdni, wpatrując się ze zdumieniem w rozwaloną scenerię. Popędziłam w jej stronę, roztrącając po drodze ludzi. Złapałam się pod ramię, ciągnąc w stronę, z której przyszła.
– Jenny?! Co się stało? – spytała Yuka.
– Zaraz ci opowiem, tylko oddalmy się stąd – odparłam.
   Ujrzałam, że na przystanku właśnie zatrzymał się autobus. Bez zbędnych ceregieli wepchnęłam do środka artyskę, po czym sama wskoczyłam. Drzwi zamknęły się z cichym trzaskiem, oddzielając mnie tym samym od kolejnych kłopotów.

****

– Ufufu, Mari – chan, słyszałaś? – zawołał Osamu, odwracając głowę w stronę kuchni, gdzie dziewczyna smarowała bułki dżemem wiśniowym.
– Co takiego?
– Koło Skytree starli się jacyś bleyderzy i zrobili niezły burdel.
– Hee? Kto to?
– Nie wiadomo. Jakaś dziewczyna i chłopak z maską na buzi.
   Mari skinęła głową, po czym usiadła na fotelu, kładąc na stoliku talerz z bułkami oraz dwa kubki. Po wczorajszym wieczorze, kiedy to zwiedzili większość salonów gier oraz barów, nie miała już serca kazać Osamu wracać do domu. Przenocowała go więc u siebie. Rano szybko tego pożałowała, gdy podczas spokojnej relaksującej kąpieli, wbił jej do łazienki, ale już nic nie mogła poradzić.
– Swoją drogą, sądziłem, że masz miseczkę B, a nie C. Patrz, jak te ubrania wiele ukrywają.
   Cudem nie wypluła kawy z powrotem do kubka, słysząc te słowa. Spojrzała na niego złowrogo, na co chłopak się zaśmiał i wziął gryza bułki.
– Udław się – warknęła.
– Hehe, lepiej dla ciebie, bym tego nie zrobił. Nie chcesz mieć chyba policji na karku, hmm?
   Zmrużyła oczy.
– Spalę twoje zwłoki i wysypię do rzeki.
   Osamu zaczął się niekontrolowanie śmiać, przez co stoczył się z fotela na tatami, którym wyłożony był pokój. Mari wywróciła oczami  i wróciła do spożywania śniadania. Przecież obiecała sobie oszczędzać nerwy, a Sugita był prawdziwym mistrzem świata w błyskawicznym rozszarpywaniu ich.
   W końcu Osamu się opanował i przewrócił na brzucha na plecy, mając idealny widok na lampę w kształcie kuli. Uśmiechnął się.
– Za niedługo wszystko się zacznie.
– Naprawdę? – Mari w jednym momencie wyprostowała się.
– Yhyyym. Tak mi powiedziano. Lada moment i rozpoczynamy.
– Coś strasznie szybko.
– Najwyraźniej im się do czegoś śpieszy – westchnął Osamu, krzyżując ręce.
   Mari umilkła, przesuwając palcami po chłodnej zawieszce od naszyjnika. Już za chwilę, huh...


****

   Izumi z uwagą wpatrywał się w zamknięte drzwi, w międzyczasie wsuwając sobie donuty do ust. Trwał tak już od półgodziny i nawet Helios, który zazwyczaj niezbyt interesował się swoim partnerem, ukazał się w pełnej postaci. Jednak nawet to nie zmusiło Teradę do oderwania wzrok od drzwi. Helios zmarszczył brwi. Stało się coś szczególnego? Ehh, niestety rzadko kiedy przebywał w tym świecie, więc słabo orientował się, co tu się dzieje. Tsaa, ich relacje nie należały do najlepszych.
– Czekasz na coś? – spytał, by przerwać ciszę.
– Na Haru – odparł.
   Helios znów zamilkł, usilnie się zastanawiając, czy tak było zawsze. Hmm...chyba nie Izumi nigdy tak nie robił, nawet jak był młodszy. A może Harumi spóźniała się i brat na nią niecierpliwie wyczekiwał? To też brzmiało naciąganie...
– Z jakiejś szczególnej okazji?
– Wyszła gdzieś z piegusem.
   Bey przechylił głowę. Jaki znowu piegus?
– Kto to?
   Na twarz Izumiego padł cień, a w oczach błysnęły iskry. Helios przełknął ślinę, bo to był dość niecodzienny widok.
– Podobno jej chłopak.
– Podobno?
– Bo ja mu nie ufam! – Izumi wydął policzki i wepchnął kolejnego donuta do ust. – Podejrzany jest, ma dziwnych znajomych...Niby Haru jest silna i w ogóle, ale nawet ty powinieneś wiedzieć, że po zerwaniu ma ciężkie dni.
   Oj taak, Helios dalej miał w pamięci ślady po tych kulach na ścianach, miseczki zabrudzone lodami w zmywarce, czy pijane śpiewy, kiedy wracała nad ranem z Jenny uwieszoną na jej ramieniu. Potrząsnął głową. Mało przyjemne wspomnienia.
   Usiadł koło swojego bleydera.
– Od dawna się spotykają?
– Ponad półtora roku...? Albo więcej...nie...moment... – mruczał Izu, nie odrywając wzroku od drzwi i licząc na palcach. – Nie, dobrze! Chyba...
– To chyba przez ten czas Harumi poznałaby się na nim, nie uważasz?
– No ale zakochani głupieją...
   Helios naprawdę nie miał serca mu powiedzieć, że akurat w tym przypadku on jest dużo większym kretynem od swojej siostry.
   Nie powiedział już nic więcej, bo w zamku zagrzechotał klucz i po chwili w drzwiach stanęła Haru. Izu z buzią umazaną lukrem i wypchanymi policzkami poderwał się do góry i rzucił na nią.
– Haaaru! Wróciłaś! – wykrzyczał, po czym zawisł jej na szyi, owijając wokół niej nogi.
– Hai, hai, poszłam na randkę a nie na spotkanie z bestią – westchnęła starsza Terada, targając bratu włosy.
– No ja nie wiem...
   Harumi klepnęła się ręką w czoło.
– Ty się nigdy nie zmienisz.


Sama nie wiem co mnie wzięło, wena mam dziś dość dużo XD Powoli chcę by akcja nabierała tempa, ale jak na ironię, muszę jeszcze trochę poczekać, by akt nie skończył się w 40 rozdziałów (pewnie i tak do tego dojdzie...^^'') No nic!
Odmeldowuje się!

10 komentarzy:

  1. Akana: *ściąga z głowy Blaise'a czapkę z napisem reżyser* Pomaż sobie. To mój tytuł.
    Miju: Urania mi o czymś przypomina, lecz nie mogę przypomnieć o czym.
    Beta: Może sobie przypomnisz.
    Akana: *pisze scenariusz* wątpię
    "– Nawet nie próbuj! – warknęła Artemis, rozcinając dwa metoryty. Chciała wyprowadzić kolejny cios, lecz oberwała dwiema gwiazdami w brzuch i koziołkowała po ziemi, póki nie uderzyła o ścianę budynku."
    Beta: Matko te gwiazdy to jakieś niebezpieczne.
    "– Kiedy to wcale nie było tak! – krzyknęła. – Jej bleyder był już opętany przez mroczną moc, a ja przez przypadek za mocno w nią uderzyłam i stało się. Nic nie mogłam poradzić!"
    Pachet: I tego ta "Pani macham se różdżką" do dziś pojąć nie umie??
    Viria: Niektórym ciężko do głowy coś wbić.
    "– Mam dość twoich kłamstw, twojego unikania winy. Wiedziałaś, co robisz! Zabiłaś go! Zabiłaś Michaela!"
    Miju: Hmmmmm Pachet?
    Pachet: Tak?
    Miju: Jest jakiś terapeuta dla beyi?
    Pachet: Raczej nie...
    " Oj taak, Helios dalej miał w pamięci ślady po tych kulach na ścianach, miseczki zabrudzone lodami w zmywarce, czy pijane śpiewy, kiedy wracała nad ranem z Jenny uwieszoną na jej ramieniu. Potrząsnął głową. Mało przyjemne wspomnienia."
    Miju: No cóż ludzie po zerwaniu zachowują się różnie
    Beta: Ty coś o tym wiesz
    "– No ja nie wiem...
    Harumi klepnęła się ręką w czoło.
    – Ty się nigdy nie zmienisz."
    Akana: *tuli Izu* I ma się nie zmieniać. Ktoś na tym blogu musi być optymistą
    Miju: *wzrok typu wtf*
    Fajnie, że wena sprzyja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blaise: *zabiera czapke* Hola, hola, to mój pomysł, złodzieju.
      Artemis: *krzywi* a żebyś wiedziała i jeszcze takie w luj gorące. Ajajaja
      Jenn: Starzejemy się, cooo?
      Artemis: Bo cię walnę...
      Jenn: No groźbą na kilometr zawiało
      Artemis: *wzdycha ciężko*
      Urania: *wywraca oczami* No tak bo nie istnieje coś takiego jak kłamstwo. To nowoczesny wynalazek -_-
      Ja się nie wypowiadam, kto mówi prawdę XD
      Jenn: No spoko, dawno nie polowano na nas, co Artemis? Z pół roku? W końcu tradycję trzeba kontynuować
      Przynajmniej się nie nudzisz
      Jenn: No dzięki
      Demony też XD
      Patrick: Cieszmy się, że te bazooki idą na sprzedaż
      Haru: -_-
      Patrick: Hamuj te zmarszczki
      Izu: *też tuli Akane* Wiadomo, że jestem niezbędny ^^

      Usuń
    2. Akana:*zabiera czapke* ale marnie bierzesz sie za realizacje a ja juz kamery zasilacze reflektory sale i statystow załatwiłam.
      Hamaki: bawimnie wasza kłótnia
      Galaxy Dragon: Cos wiem na temat niebiezpiecxnych gwiazd
      Viria: A Urania dalej przy swoim. Skąd mozesz wiedziec jakie internetowe miala Artemis. W glowie jej siedzisz?
      Miju: Masz rację Jenn. Tradycja musi być pielęgnowana
      Akana:*broni sie przed odebraniem jej czapki* masz rację Izu

      Usuń
    3. *zasnęła na 20 minut, a czuje się jakby ktoś dał jej obuchem w łeb*
      Blaise: *machnął ręką i załatwił sobie czapkę z napisem "Bóg wszystkich reżyserów: oraz kurtkę z takim samym napisem* Phy, co z tego? Bez pomysłu byś nie miała po co ich zwoływać *unosi rękę, pojawia się zielony krąg, a po chwili w sali lądują green screeny, statywy, torby dla dźwiękowców i resztę sprzętu* Przypominam ci, że samymi kamerami się nie nagrywa
      Urania: To samo tyczy się ciebie. Skąd ty możesz wiedzieć jakie były jej intencje?
      Jenn: Na me nieszczęsice
      Izu: Przecież wieeem

      Usuń
    4. Akana: *gdy widzi czapkę i kurtkę wybucha śmiechem* niezły żart. Powinieneś sobie załatwić czapkę z napisem "Król w rozpierdalaniu rzeczy z Japonii".
      Vira: Może nie wiem jakie intencje miała, lecz w przeciwieństwie do ciebie analizuję całą sytuację pod każdym aspektem. KAŻDYM
      Hanako: Viria przystopuj z łaski swojej nie marzy mi się oberwanie kometą
      Viria: Do czego mam moce?
      Miju: Ja was momentami nie pojmuję.
      *idzie po pierogi* Akana co ci tak zależy na reżyserii?
      Akana: Tak jakoś. Wiesz, że ja to uparta jestem.

      Usuń
    5. Blaise: *uniósł brew* Rozwaliłem dotychczas jedną, więc ten żart ci nie wyszedł.
      Urania: *wybuchła chłodnym śmiechem* Pod jakimi aspektami jeszcze ją analizujesz? No pochwal się
      Jenn: *wpieprza lody, pływając na plecach po basenie* Jak już będziesz robiła rozpierdol to z łaski swojej z dala od domu, bo zrobi się niemiło

      Usuń
    6. Alana:*siedzi na fotelu z napisem "szefowa wszystkich Bogów i pisze scenariusz do filmu* na jednej się zaczyna. Dobra lepiej powiedz czy załatwiłeś jakiegoś aktora bo jak jednemu powiedziałam co i jak to spierniczył. Jak tak dalej pójdzie to będę zmuszona prosić Iro lub Izumiego. *wyobraża sobie Izumiego w tej roli* o nie nie nie nie. Lepiej nie. Iro chodź tu mam dla ciebie role!! !
      Iro: Ze zdrajcami rasy nie zadaje się
      Alana: I kto to mówi. Wiem że jesteś ślepy ale żeby aż tak
      Viria: Pod wieloma, lecz nie chce mi się tego wyjaśniać komuś kto upiera się tylko przy jednym
      Hanako: Spokojnie nie tylko ty nie masz ochoty na rozrube domu. *nagle została wepchana przed Hirookiego do basenu* Ty idioto! ! Masz 5 sekund!! !!

      Usuń
    7. Urania: *uniosła brwi* Jak dla mnie mówisz tak tylko dlatego, że nie masz innej odpowiedzi. Ale rozumiem, tchórze zawsze się szybko wycofują, taka już ich natura *wzrusza ramionami*
      Jenn: Jest gorąco, kolega chciał cię tylko ochłodzić, oszczędzaj płuca.
      Blaise: *patrzy na napis* No tak bo bogowie to rzeczywiście wiele mogą. Izu się nie nada, musi być ktoś podobny do Damona* zamyśla się* Ile masz kasy do zaoferowania?

      Usuń
    8. Viria: *wkurzona* k*wa za chwile ktoś....
      Hanako: Viria nie rób rozwałki. To nie kolega. To mój głupi starszy brat.
      Akana: Mam w rezerwie 5 ton złota, 10 tysięcy monów i 5000 dolarów. To cała moja kasa. Chwila podobny do Damona......... Może lepiej go sklonować. Wątpie że Damon w tym zagra. *szuka w necie osób, które mogłyby reklamować na stronach film*

      Usuń
  2. 47 yr old Web Developer II Aarika Govan, hailing from Campbell River enjoys watching movies like Donovan's Echo and Astronomy. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a Ferrari 410 Sport. przegladaj strone

    OdpowiedzUsuń