niedziela, 16 września 2018

A2 Rozdział 12: Któregoś dnia cię zabiję.


   Myślałam, że po oddaniu paczki, cudownym uniknięciu podpalenia włosów przez Izu z zapalniczką oraz obejrzeniu z Haru mdłego romansidła okraszonego naszymi komentarzami i winem, przyjdę do domku i wreszcie zaznam relaksu.
   Chciałoby się, kurde. Żeby mieć spokojne życie to trzeba się nie nazywać Jennifer Ashida. Ledwo wyciągnęłam klucz z zamka i zamknęłam drzwi kopniakiem, już wyczułam, że coś jest nie tak. Nie było to poczucie, że przebywa tu ktoś z żądzą mordu – co, mówiąc szczerze, zdarzało mi się najczęściej. Takie uroki bycia zajebistą, hyhy. – lub ktoś wyjątkowo silny. Czułam po prostu lekkie zawirowania obcej mi energii w powietrzu. Słabej, lecz niepokojącej.
    Ułożyłam dłoń na tsuce katany i stąpając po panelach, które nie skrzypiały, podążyłam do miejsca, gdzie najsilniej było ją czuć czyli do łazienki. Szybkim ruchem szarpnęłam za klamkę, jednocześnie drugą dłonią zapalając światło. Drzwi uderzyły o szafkę z ręcznikami, W środku było pusto. Wszelkie płyny stały na swoim miejscu, w kabinie oraz umywalce nie było widać śladów wody. Jednak energia dalej drgała gdzieś tu i wydawała się coraz bardziej znajoma. Pchana nieprzyjemnym przeczuciem i kilkoma doświadczeniami z przeszłości spojrzałam na lustro.
   I to był cholerny błąd.
   Brązowe, pokręcone włosy. Blada cera bez żadnej skazy. Jedno oko lśniące jak wypolerowany rubin, drugie przypominające szafir. I ten delikatny uśmiech wyrażający coś pomiędzy politowaniem a kpiną.
– Nie powinnaś pić drinków z Hadesem, Eris? – warknęła. – I chyba ci szkło kontaktowe tu zostało. – Pokazałam na prawe oko.
   Kobieta zachichotała, po czym spojrzała na mnie, mrużąc powieki. Zauważyłam, że w zamiast klatki piersiowej posiada okrągłą szczeliną, przez którą było widać odbicie pralki.
– Nie jesteś bogiem, Jennifer. Możesz uśmiercić jedynie ciało, a tak się złożyło, że moje zgniło wieki temu – odparła. – Zabiłaś tylko Mitsuki, mnie nie mogłaś.
– Hooo? – Uniosłam brew. – Wydaje mi się, że jednak nieco uszkodziłam ci duszę – Uśmiechnęłam się z triumfem. – Pewnie zamiast brzucha też masz czarną dziurę.
   Skrzywiła się na mój komentarz i odchrząknęła.
– Cóż, przyznaję, że przez ciebie powrót do astralnej formy zabrał mi nieco czasu...
– Ponad rok – wtrąciłam.
– ...lecz to tyle. Ciągle istnieje, cieszysz się, prawda?
– Zaraz się wręcz upiję z tej radości. Czemu mi wbiłaś do lustra w łazience? Masz zamiar mnie podglądać czy chcesz pogrozić? Bo ostatnim razem to nie wyglądałaś, jakbyś zbytnio mnie kochała.
– Chciałam tylko zobaczyć, co porabiasz – powiedziała, nawijając kosmyk na palec. Spojrzałam na nią z politowaniem. – No wiesz, w końcu zabiłaś własnego dziadka – Uśmiechnęła się w podobnie chory sposób co Mitsuki, pokazując wszystkie zęby. – Twoje życie jest wyjątkowo bogate w szkarłat, nie sądzisz?
– Izu ma pastelowe kolory, więc ja wzięłam ciemniejsze dla równowagi – mruknęłam. – Swoją drogą to czemu nie wyglądasz, jak Mitsu tylko połączenie jej i samej siebie z przeszłości?
– Został mi kawałeczek jej duszy, resztę pożarła Izanami. Zawsze po oderwania się od obcej duszy wracam do oryginalnej formy.
– Jaka szkoda, że wtedy nie giniesz – westchnęłam.
    Przechyliła głowę. W jej złotych kolczykach błysnęło światło lampy.
– Nie da się zabić dwóch dusz na raz, Jennifer.
– Tsa, żyć bez serca podobno też, ale tobie to fantastycznie wychodzi – zauważyłam, wywracają oczami.
   I nagle coś mnie tknęło. To zimno, które odczuwałam od kilku dni oraz ten niedawny silny przepływ energii mogły mieć jakiś związek z tą żywą ale i martwą idiotką. Co prawda Eris w obecnym stanie nie powinna móc wytworzyć tyle mocy. Ba, nie powinna jej ogólnie tyle posiadać. Choć z drugiej strony była rdzeniem beya, więc rządziła się innymi prawami.
    Przygryzłam wargę. Ktoś poluje na Legendarnych Bleyderów. Ona ich nienawidzi, bo przeszkodzili jej bratu w odbudowaniu ich imperium. Ha! I kto znów ma teorię oraz podejrzanego bez robienia kompletnie niczego? Inna sprawa, że za kij nie wiem, jak Eris mając dwie dziury i bez ciała mogła to zrobić. Ale dobra dziadyga ochujała magów i anioła, że jest silny dzięki beyowi. Nie ma rzeczy niemożliwych w tym świecie.
– Wróciłaś, by się zemścić, Eris?
   Spojrzała na mnie zdumiona, opierając policzek o dłoń. Jednak po sekundzie uśmiechnęła się ze zrozumieniem i oblizała usta. No przeurocza, to na pewno nie Mitsu?
– Ach, chodzi ci o te ataki na Legendarnych? Niestety przez ciebie jestem w złym stanie i nie mogę czegoś takiego zrobić.
– Tyle że twoje słowa są nic nie warte. Nie mam powodu, by ci wierzyć.
– No tak, bo na pewno namalowałam sobie te dziury w ciele – parsknęła, po czym rozłożyła ręce i wzruszyła ramionami. – Wierz lub nie, nie ja za tym stoję. Mówiłam ci już kiedyś, że jestem tylko obserwatorem. Jednak – Nachyliła się w moją stronę, a włosy spłynęły jej na połowę twarzy, przez co widziałam jedynie szkarłatne oko. – nigdy nie powiedziałam, że nikogo do tego nie namówiłam.
– Wspólnik?
– Nie nazwałabym tego tak – zacmokała, wyrzucając ręce do góry. – Wiesz, Jennifer, przez te wszystkie lata uwielbiałam spychać ludzi w szaleństwo, a potem patrzeć jak w nim toną. – Zrobiła piruet. Bransoletki na jej nadgarstkach zagrzechotały. – Ignacio, Liliana, Geiji, Celiana, Hiroshi i wielu innych  – Zerknęła na mnie z uśmieszkiem. – Każdy z nich było głupcem, które dało się omamić. Wystarczyła jedna osoba, by sprawić takim jak ty gehennę w życiu. Ciekawa rozrywka, nie uważasz?
– Coś mi się wydaje, że za kadencji Hiroshiego to byłaś uwięziona w Artemis – wytknęłam jej.
– Miał w sobie tą samą krew co ja, to mi wystarcza. Myślisz, że dlaczego mnie widzisz, choć nie mam ciała i nie jestem fragmentem wspomnień lub wizji? Bo jesteśmy rodziną.
– Powinnam dostać od opieki społecznej zasiłek za życie w tak patologicznej familii – stwierdziłam. – W sumie dobry plan wreszcie kupię sobie wannę.
– Beztroska jak zawsze, huh? – burknęła Eris, chyba zirytowana faktem, że ją olałam.
– Taki mój urok, wielu na niego leci, tylko szkoda, że w większości idioci – Hejka Blaise. – Czyli mam rozumieć, że jakieś czterysta lat sobie kogoś oczarowałaś i on jakimś magicznym sposobem teraz próbuje pomścić Nemezis? No to cudownie, Ryo z pewnością osiwieje, a Tsubasa się dobije psychicznie.
– Kto wie~. Sama mówiłaś, że moja słowa nie są nic warte. Sama musisz to rozwiązać.
– Zadzieram kiecę i lecę. Pracuję, żywy trupie.
– Ara ara, możesz tak nie udawać, że masz w dupie, co się wydarzy w ludzkim świecie. Mimo wszystko jest tam kilka osób, dla których pomogłabyś ludzkości, nawet jeśli większość z nich na co dzień bez trudu byś zabiła. – Zmrużyła oczy, w których błysnęły czerwone iskierki. – Masz w sobie cząstkę człowieka i to jest twoja słabość.
– Dzięki, że potwierdziłaś, iż jesteś słaba.
– Jeszcze jakieś ciepłe słowa na pożegnanie, Jennifer? Nie wiadomo, kiedy znów się zobaczymy.
– Któregoś dnia cię zabiję.
   Roześmiała się, przykładając dłoń do ust.
– Jakaś ty urocza! Do zobaczenia, Jennifer.
   Machnęła dłonią i rozpłynęła się. Odetchnęłam i wyszłam z łazienki. Na fascynującą rozmowę z jakby nie patrzeć lustrem straciłam ponad kwadrans! Jeszcze coś się dziś wydarzy, do kurwy nędzy?! Na przykład Damon wbije z kosą, bo się dowiedział, że zgubiłam skrzynkę? Nie? No to super, bo inaczej ktoś zaraz skończy z poderżniętym gardłem, wisząc do góry nogami i krwawiąc jak świnia.
   Zrzuciłam z siebie ubrania, wyciągnęłam z szafy piżamę w tęczę z wielgachnym wizerunkiem jednorożca na środku i wróciłam do przeklętej łazienki. Wzięłam gorący prysznic, wymasowałam skórę głowy, potem wysmarowałam ciało jakimiś olejkami i włożyłam ciuchy, które były prezentem od rodzeństwa. Czułam się normalnie jak młody bóg. Przed wyjściem stanęłam przed zaparowanym lustrem. Hm, Eris pewnie za bardzo nie ma co robić i często wracać do tego lustra. Dlaczego więc nie zostawić jej wiadomości?
   Nakreśliłam palcem takie oto słowa:
    „Pieprz się, zasmarkana suko”.
   I dopiero wtedy w pełni zrelaksowana mogłam iść spać.

****

    Nóż był gładki w dotyku. Akio mógł to bez trudu stwierdzić, kiedy próbował go wyrwać z przedramienia, lecz jego palce ślizgały się po powierzchni. Dyszał ciężko i odpierał się nogami od ziemi, próbując oddalić się od człowieka w kapturze. Nie wiedział czemu, ale jego gardło było tak ściśnięte, że nie był w stanie wydobyć z siebie głosu. Ponadto wszędzie było kurewsko ciemno, nie widział nawet, gdzie się kończy a gdzie zaczyna ulica. Kurwa, od kiedy to w Tokio oszczędza się na świetle?
    Wściekłość była zagłuszana przez panikę. Chciał się drzeć na kolesia, który go zaatakował, ale samo wspomnienie jego oczu go dławiło. Kto to był i czego chciał?
   Nagle usłyszał kroki. Powolne, niemal leniwe, jakby od niechcenia. Zaczął coraz szybciej się odpychać, nawet spróbował wstać, lecz kopniak w środek torsu powalił go na plecy i pozbawił oddechu na ułamek sekundy. Poczuł, jak cała krew odpływa mu z twarzy, kiedy człowiek nachylił się nad nim. To bez wątpienia był facet, mimo iż widział jedynie jego wiśniowe tęczówki, które dziwnie lśniły w mroku.
   Usłyszał, że w oddali ktoś biegnie i myślał, że się popłacze ze szczęścia. Pojawiła się trzecia osoba i po niewyraźniej sylwetce Akio mógł jedynie stwierdzić, że to dziewczyna.
– Ra...tunku – zdołał wydusić.
– Jeszcze go nie dobiłeś? – Słowa kobiety go zmroziły. Nie.. – Są już wszyscy, pośpiesz się.
– Spokojnie – odezwał się po raz pierwszy mężczyzna. Głos miał spokojny i beznamiętny.
   Złapał za rękojeść noża i naparł nim mocniej na ranę, ciągnąc w dół. Akio chciał wrzasnąć, lecz duża dłoń zasłoniła mu usta. Na jego drugą rękę nastąpił but z obcasem, który mocno wpił się w skórę. Zakręciło mu się w głowie od bólu.
   Mężczyzna sunął nożem w różne strony, przez co Akio miał wrażenie, że ten coś pisze na jego skórze lub maluje. Próbował z ruchów wyczytać, co to, gdy poczuł zimną lufę przy czole. Dreszcz przebiegł mu po plecach.
– Sorki za to, nic do ciebie nie mamy – zaszczebiotała kobieta. – Nie miej tego nam za złe, co?
– Ty suk...!
   Krew ochlapała ścianę budynku, a mosiężna łuska z cichym brzdękiem odbiła się od chodnika i zniknęła w mroku nocy.



Wreszcie zaczęłam się rozkręcać ^^ Widzisz mamuś, kiedyś mówiłaś, że Eris jeszcze nie zniknie ze sceny i miałaś rację. Wiem, że się wszyscy cieszycie z jej powrotu, a Jenn najbardziej
Jenn: *brew jej drga, a dłonią wodzi po katanie*
Tsa...
Odmeldowuje się i idę jeść rosół!

4 komentarze:

  1. Dałam słowo harcerza(chodź do harcerstwa nigdy nie należałam no chyba, że ekologiczny pojemnik się liczy XD) więc komentuję.
    Faktycznie się rozkręcasz i tak jak mówiłam znów strzeliłaś rozdział prawie w jedną noc. Co do 11 to nie ogarniam tego złego czegoś co chce dopaść wszystkich Legendarnych. Wydawało mi się, że w poprzednich rozdziałach to coś już kogoś tam sobie złapało żeby go kontrolować, a teraz w jedenastce chyba znów kogoś łapie. To jest ta sama osoba czy kolejna kukiełka?
    Ogólnie to mi się podoba bo wszystko nabiera tępa.
    Jack: Ucz się.
    ,,Widzisz mamuś, kiedyś mówiłaś, że Eris jeszcze nie zniknie ze sceny i miałaś rację."
    *opływam dumą*
    Jack: Weź się ogarnij. Specjalnie zrobiła ci tę przyjemność.
    uroczy ja zwykle-_-
    Lilka: Ogólnie Eris jak dla mnie bredzi jak Zmora.
    A pro po bo nie mogłaś się doczekać XD
    ,,Wiesz, Jennifer, przez te wszystkie lata uwielbiałam spychać ludzi w szaleństwo, a potem patrzeć jak w nim toną.(...) Ignacio, Liliana..."
    Lilka&Zmora: XDDD
    Nw co mnie tak bawi, ale jak doszłam do tego imienia to tak zaczęłam się śmiać, że nie mogłam przestać.
    Jack: Może to miała być jakaś forma miłości?
    Lilka: Na pewno. Od razu zróbcie mi posążek z kukurydzy, odpalcie świeczki i zacznijcie odprawiać modły XD
    Najpewniej okaże się o co chodzi z tą końcową scenką, ale dała na koniec takiego smaczku więc chcę już kolejny rozdział :D
    Jack: Jakoś zbyt niewinnie wyglądała ta cała Mari jak na osobą która przeżyła pożar.
    Lilka: A jak miała wyglądać? Śmiać się?
    Czekam na next, a na mnie czeka półtorej kolumny słówek i suszarka.
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, iż nie. Co ma do tego pojemnik? XD
      Kto to jest? Huh, z racji tego, że to nie jest istotne, to powiem, że ta sama, tylko do postradała zmysły ^^''
      Jenn: Jak uroczo, tylko samobójstwa nam brakuje
      Jeszcze
      Izu: Yuhu!
      XDDD
      Nie, nie specjalnie. Akurat ją planowałam, jakbym miała pisać 2 część ^^''
      Eris: Bywa.
      Jenn: Wygadana.
      Eris: Wiadomo
      Widać, że rodzi...*z okrzykiem uchyla się przed czarną kulą energii* Już milczę! A i zabić was za to, że Liliana. Ja myślałam, że jakiś błąd logiczny, nerwy mam, a tu takie gówno. Wstydźcie się T^T
      Okaże już w kolejnym, o to się nie martw. Bardziej się bój, kiedy go napiszę :P
      Mari: *wzrusza ramionami*
      Jen: Zacznijmy od tego, że ona nie zachowuje się wgl niewinnie, ok? XD
      Baw się dobrze!

      Usuń
    2. Doesen't metter XD
      Okej.
      ,,Jenn: Jak uroczo, tylko samobójstwa nam brakuje."
      Zmora: W takim razie zrób nam tę przyjemność i zabij się.
      Urocza jak zwykle.
      ,,Nie, nie specjalnie. Akurat ją planowałam, jakbym miała pisać 2 część ^^''
      Kk Jack tylko jak zwykle musi wtrącić swoje trzy grosze.
      ,,Ja myślałam, że jakiś błąd logiczny, nerwy mam, a tu takie gówno. Wstydźcie się T^T"
      To nie moja wina, że śmieję się w najmniej odpowiednim momencie.
      Lilka: Hej, nie jetem żadnym gównem!
      ,,Okaże już w kolejnym, o to się nie martw. Bardziej się bój, kiedy go napiszę :P"
      Jak zwykle w jedne wieczór xd
      A bawiłam się świetnie. Już wiem z czego dostanę pierwszego gola w tym roku szkolnym ^^"
      Jack: #maturzystka -_-

      Usuń
    3. *zasnęła na chwilę i teraz czuje się jak na haju* Ja pierdolę, chociaż się wcześniej pouczyłam, bo teraz
      Jenn: Zjedz lody
      Ooooo *strzela palcami* To jest plan!

      "Zmora: W takim razie zrób nam tę przyjemność i zabij się."

      Jenn: *ziewa* No od razu, tylko wezmę rozbieg *przewraca się na drugi bok, włączając kolejny odcinek serialu i ignorując Zmorę*
      I to by było na tyle, a i powtarzasz się Zmorcia XDD *śmieszy ją ten tekst, bo kojarzy się z takimi kiczowatymi bad girl z amerykańskimi serialami*
      Ale w który jeden wieczór, hmmm?

      Usuń