No myślał, że go szlag trafi na miejscu.
Ledwo się ogarnął, przestał żyć między światem realnym a ciemnością, przychodzi pospać sobie u Mari, wyżreć zapasy z jej lodówki, żeby się gruba nie
zrobiła i co widzi? Spalone gruzy! Halo, gdzie on ma się niby tu położyć?!
Prychnął zirytowany, obrócił się na pięcie i
zanurzył rękę w przepastnej kieszeni kurtki. Po długich macankach opakowań
miętowych cukierków oraz piętnastu par kluczy w końcu go wyciągnął. Bez chwili
wahania wybrał numer Mari i włączył głośnomówiący.
Odaka odebrała dopiero po czterech sygnałach.
– Czego?
– Och,
co za miłe powitanie, naprawdę nie musiałaś – zadrwił, zatrzymując się przed
przejściem dla pieszych. Czerwony ludzik świecił ostrzegawczo. – Czemu łaskawie
mi nie powiedziałaś, że chata ci poszła z dymem? I gdzie jesteś? Umieram z
głodu.
Usłyszał chlupot wody, po czym Mari
westchnęła.
– No
będę szczera, twoja wspaniała osoba wyleciała mi z głowy, gdy ujrzałam, że moje
rzeczy pożerają płomienie. A co do mojego miejsca pobytu to siedzę w wannie w
domu państwa Amano.
Osamu nie ruszył, mimo iż wyświetlił się
zielony ludzik. Jakaś dziewczyna trąciła go ramieniem.
– Gdzie?
– U
Madoki Amano. Pracuję u niej od kilku miesięcy.
Wywrócił oczami i truchtem przebiegł przez
pasy, bo ludzik zaczął już migać. Jeśli dobrze kojarzył, to Amano mieszkała nad
tym swoim sklepem, dlatego niewiele myśląc, pokierował się ku najbliżej stacji
metra. Na szczęście nie dawno doładował swoją kartę Suica, więc po przyłożeniu
jej do czytnika bez problemu przeszedł przez bramkę.
– Długo
tam zostaniesz?
– Co
najmniej tydzień.
Zmarszczył brwi, ale bynajmniej nie z powodu
skomplikowanej mapy połączeń metra. W tym akurat orientował się doskonale,
wszak urodził i wychował się w Japonii.
– Nie za
krótko?
– Może
to będzie dłużej – mruknęła. Woda znów zachlupotała.
Stanął przed żółtą linią, grzebiąc jedną
ręką za słuchawkami. W metrze co prawda było cicho, ale wiedział, że zaraz
zaczną się krzywe spojrzenia, bo przecież nie wolno nikomu choćby delikatnie
zakłócać ciszy. Uroki japońskiego wychowania, kurna mać.
– Nie
mów, że tu jedziesz – odezwała się. – To mieszkanie obcych ludzi i nie
zapowie...
– Nie
udawaj, że przejmujesz się zasadami – przerwał jej. – Nudzi mi się, a zresztą
co by ze mnie był za przyjaciel, gdybym nie pocieszył cię po stracie domu. No i
przy okazji umyję ci plecki.
– Kretyn
– parsknęła. – Jak ci się uda wejść, to może nawet poczęstuję cię herbatą, na
więcej nie licz.
–
Ciastka też ci się spaliły? – roześmiał się.
Dziewczyna w odpowiedz syknęła i rozłączyła
się. Akurat wtedy jego pociąg zajechał na stację. Osamu usadowił się w wygodnym
czerwonym fotelu naprzeciwko podstarzałego faceta, wszedł w playlistę i wybrał
przypadkowe odtwarzanie. Potem przymknął oczy i odchylił głowę. Mimo iż
pociągiem minimalnie kołysało, to czuł, jak robi mu się niedobrze. Przez te
udoskonalenia chyba błędnik mu wariował, no jak miło.
Dopiero gdy żołądek się uspokoił, otworzył
oczy. Zrobił to w samą porę, bo akurat została mu jedna stacja do przejechania.
Podciągnął się nieco na siedzeniu, czując wyraźnie czyjś palący wzrok na sobie.
Pochylając głowę w przód, zerknął pomiędzy włosami na kobietę w garsonce,
która wpatrywała się w niego z wyraźnym zainteresowaniem. Miała długie czarne
włosy oraz oliwkową karnację. No jasne tylko cudzoziemka mogła się na kogoś tak
ostentacyjnie wpatrywać w japońskim pociągu.
Przełknął ślinę i potarł dłonie. Miał
nadzieję, że wpatrywała się z powodu jego niewątpliwej urody, a nie przez nazwisko.
Nasłuchał się już za wiele.
I widział też za wiele.
Kobieta oderwała wzrok dopiero na kilka
sekund przed przystankiem. Osamu odetchnął głęboko, wychodząc na beton.
Przeszedł bramki, wszedł po schodach i przekroczył pasy, stając tym samym przed
wejściem od B – pit. Przez szklane drzwi widział podekscytowane dzieciaki
toczące bitwy wokół małych arenek, a za ich plecami półki wypełnione
opakowaniami z częściami beyi. Nie widząc żadnych schodów lub drzwi, by móc
wejść prosto do mieszkania Amano, postanowił najpierw z pełną kulturką podbić
do pani mechanik i spytać o pozwolenie.
Wszedł
za rozmachem, omal nie zabijając łokciem jakiegoś małego knypa. Jednak nie
uszedł nawet do połowy, gdy ktoś pociągnął go za granatową bluzę. Obrócił
głowę. Był to dzieciak o bujnej brązowej czuprynie mający może z osiem lat.
Wyszczerzył żeby, pokazując brak jedynki oraz czwórki.
– Chcesz
ze mną pograć? – spytał, jednocześnie patrząc z zaciekawieniem na jego kuczer oraz pudełko, w którym spoczywał Dospin.
–
Wybacz, mały, jestem teraz bardzo zajęty podrywaniem pewnej uroczej dziewczyny –
odparł, puszczając mu oczko. Poczochrał włosy malca i poszedł dalej.
–
Dziwne, ja słyszałam, że chcesz mi umyć plecki – powiedziała Mari, która
wyłoniła się zza półek i oparła się o jedną z nich ręką, unosząc brew.
Lekko wilgotne włosy spływały jej kaskadą na
plecy, zakrywając wycięcie niebieskiej sukienki, a na szyi lśnił srebrny
półksiężyc.
–
Wywalili cię, jak usłyszeli, że mam przyjść?
– Nie,
uznałam, że potrzebuje się rozluźnić – odparła, uśmiechając się lekko.
Złapała go za nadgarstek i pociągnęła do
wyjścia.
– Ara,
czy to randka? – Osamu przyłożył dłoń do policzka, przechylił nieco głowę i
ułożył usta na kształt litery „o”. – Doprawdy Mari nie wiem, czy jestem gotowy
na tak poważny krok, jestem na to za młody!
Dziewczyna wywróciła oczami i spojrzała na
niego z irytacją. Zaśmiał się i sam złapał jej dłoń, ciągnąc ją teraz do
siebie. Położył dłoń na jej talii. Mari chcąc nie chcąc zarumieniła się lekko.
–
Uwodzisz mnie? – mruknęła z nutką kpiny.
Uśmiechnął się krzywo, po czym przybliżył do
niej. Zetknęli się nosami.
–
Doskonale wiesz, że nawet jeślibym chciał, to nie mogę tego czuć – zauważył,
patrząc jej prosto w oczy.
Po chwili puścił ją i odsunął się, wkładając
ręce do kieszeni spodni.
– Chodźmy
na jakąś pizzę, a potem do kina, laleczko – powiedział, obracając się na pięcie.
– A i niezły wybór, bardotka dobrze na tobie leży! Choć myślę, że czarna byłaby
bardziej seksowna!
Nie musiał długo czekać, by koło skroni
świsnął mu kamyk, a powietrze przeszyły najgorsze bluzgi pod jego adresem.
****
Rozsypane kawałki szkła, które zostały skąpane
we krwi, błyszczały w świetle zachodzącego słońca niczym drogocenne rubiny. Emiko
poczuła, jak trzęsą się jej nogi i gdyby nie złapała się kurtki Gingi, zapewne
by upadła. Nie minęło więcej niż dwie minuty, od kiedy wbiegli do tylnego
wejścia na drugim piętrze, gdzie ściągnął ich trzask oraz głuche łupnięcie, a
ona już miała dość.
Przywykła do widoku ciał przez przeglądanie
akt spraw taty. Przynajmniej tak myślała, bo na widok trupa wśród odłamków
szyby, który wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w szklaną kopułę, poczuła, że
żółć podchodzi jej do gardła. Przyłożyła dłoń do ust, oddychając przez nos.
Nie,
nie może tak. Zaraz wszyscy się tu zbiegną, a ona jest jako pierwsza na miejscu
przestępstwa. Puściła kurtkę Hagane i na miękkich nogach podeszła do ciała.
Przykucnęła, uważając by przypadkiem nie dotknąć odłamków szkła lub śladów krwi.
Mężczyzna, lat około dwadzieścia pięć,
Azjata, brak znaków szczególnych. Zginął prawdopodobnie od strzału w głowę,
czego dowodem był ciemny otwór na środku czoła. Stłumiła wymioty i powiodła
wzrok na korpus. Jego lewą rękę, która była wygięta pod ostrym kątem, pokrywały
różne znaczki wyryte ostrym narzędziem. Natomiast na prawej pysznił się napis „Królestwo
wcale nie odeszło”. Zmarszczyła brwi. Jakie królestwo?
Lecz na tym jej przegląd się skończył. Usłyszała
krzyki oraz tupot ciężkich butów. Ochrona. Podniosła się i szybko rzuciła ku drzwiom
prowadzącym do przejście na niższe piętro.
–
Zadzwonię później – szepnęła do Gingi, po czym opuściła pomieszczenie.
Rudzielec nawet nie miał czasu na
odpowiedź. Do środka wlecieli ochroniarze, za nimi kilku agentów oraz
pracowników. Większość w pierwszym odruchu cofnęła się lub zgięła konwulsyjnie.
Jednak kilku zachowało zimną krew i kazało mu się odsunąć, po czym posłano po
jego ojca.
Usiadł na jednym z foteli obitych ciemną
skórą, które stały przy ścianie. Mimo że widok go brzydził, nie umiał oderwać
wzroku od zwłok. W głowie mu szumiało.
Kto? Dlaczego? Po co?
Królestwo wcale nie odeszło...
– Oh my God! – wykrzyknęła Raisa, która pojawiła się na szczycie zakręconych schodów w
towarzystwie detektywa Kiyoshiego oraz dyrektora WBBA.
Oczywiście Kasapi wiedziała, że to
niewłaściwie, ale nic nie pomogła poradzić na motyle w brzuchu z
podekscytowania. Teraz z pewnością dostanie dofinansowanie, napisze reportaż i
zdobędzie upragniony awans. Zerkając, czy żaden z mężczyzn nie patrzy,
wyciągnęła telefon i cyknęła kilka fotek zwłokom, a potem zeszła na hol. W kopule zauważyła dziurę, więc tędy wleciał tu ten mężczyzna.
Zasłoniła twarz dłońmi, by imitować
przerażenie i ukryć uśmiech. Widziała już w wyobraźni nagłówki artykułu. „
Okrutne morderstwo dzień po przybyciu Legendarnych. Czy to jakiś rodzaj
ostrzeżenia?” albo „Czy to
znak, jak skończą Legendarni?”
Podeszła bliżej, ignorując wszystkich wokół.
Metaliczny zapach krwi ciągle nikle unosił się w powietrzu. Oparła dłonie o
kolana i przyjrzała się nieboszczykowi. A właściwie uważnie zlustrowała
wzrokiem napis na prawej ręce, a potem spojrzała na biodro i z świstem wciągnęła
powietrze przez zęby.
Głęboko wyryte osiem strzałek, które
wychodziły z okrągłego punktu. Symbol chaos.
Chaos, królestwo. Wyprostowała się i sięgnęła po
długopis.
Och, jak cudownie.
****
Strumień wody cicho szumiał w łazience.
Powoli uspokajała się, co chwila oblewając twarz, zupełnie jakby chciała zmyć z
umysłu wspomnienia sprzed chwili. Zacisnęła palce na krawędzi niebieskiej
umywalki, zagryzając wargę. Wiedziała, że nie może tego zrobić. Jej ojciec
napisał w swoich podejrzeniach, że może za tym stać jakiś wyznawca Nemesis.
Znała historię króla Hadesa i pamiętała, że istniała wyspa, którą może
przywołać mroczny bey. Jeśli to było to królestwo, to wszystko pasowało.
– Co ty
tu robisz?
Poderwała głowę i pisnęła, widząc w odbiciu
lustra, że za nią stoi Shiro. Poczuła, jak robi jej się zimno. Dlaczego on tu
jest?
– Nie
powinieneś być w Fuczu?
– A ty
nie powinnaś być w domu? – odparował.
Odchrząknęła i odwróciła się do niego
przodem. Jak zawsze miał ten beznamiętny wzrok oraz maskę na twarzy.
–
Chciałam tylko porozmawiać z Legendarnymi. Nie spodziewałam się, że coś takiego
się stanie – skleciła w naprędce kłamstwo.
Shiro przyglądał się jej uważnie i badawczo.
Miała wrażenie, że próbuje przejrzeć zarówno duszę jak i myśli. Po długiej
chwili w końcu odwrócił wzrok.
– Lepiej
nie plącz się pod nogami – powiedział i wyszedł.
To miało znaczyć, że nic nie powie ojcu?
****
Haru przymknęła oczy, czując jak szczotka
jeździ po jej włosach. Przy okazji Alice cicho nuciła ostatni radiowy hit swoim
melodyjnym, słodkim głosem. Starsza Terada uśmiechnęła się mimowolnie, mimo iż
nie miała dziś najlepszego humoru.
– To co
cię tak martwi, Al? – spytała, otwierając oczy i przyglądając się w lustrze,
jak dziewczyna robi z jej włosów koronę.
– Yuki.
Od pewnego czasu nie odpowiada na listy, choć zazwyczaj robiła to w kilka dni,
a minął już ponad tydzień.
– Sama
mówiłaś, że ma zamiar rozkręcać kolejny interes, prawda? Więc pewnie jest tym
zajęta.
– Nie
byłabym taka pewna – Alice odłożyła szczotkę. – Nawet jak tworzyła pierwszy
lokal, to odpisywała – westchnęła. – Martwię się o nią. Przez te wydarzenia
sprzed roku...Gotowe.
Harumi obróciła się profilem, by móc ujrzeć,
jak szkarłatne kosmyki splecione w grubego warkocza otaczają jej głowę niczym
wianek. Dotknęła ich delikatnie ręką i jej uśmiech przygasł.
– Co
jest? – spytała Alice, ściągając włosy z szczotki i wrzucając do kosza.
Terada oparła się plecami o ścianę. W duchu
cieszyła się, że Izu wybył gdzieś w Patrickiem, bo wiedziała, że słysząc takie
słowa, zaraz zacząłby swoją tyradę.
– Alex
ostatnio dziwnie się zachowuje – wyznała, otulając się ramionami. – Niby uśmiecha
się jak zawsze, jest miły, szarmancki, ale widać, że coś jest nie tak. Ten
uśmiech nie jest szczery.
–
Podejrzewasz coś? – Alice podniosła na nią swoje kolorowe oczy.
– Wiele
rzeczy, ale nie chcę by jakakolwiek stała się prawdą.
– Może
ma kłopoty w pracy.
– Tsaa...
– No nie
będę ci mówiła tego kłamliwego „to nic takiego” – prychnęła Shirai, po czym
uśmiechnęła się lekko. – Ale jak chcesz, mogę powiedzieć równie świetne „wszystko będzie
dobrze”.
Harumi uniosła brew, prychając śmiechem. Nie
dostała żadnej dobrej porady, ale i tak poczuła się ciutkę lepiej. Co nie
zmieniało faktu, że postanowiło w najbliższym czasie porozmawiać ze swoim
chłopakiem.
Ona i Shirai częściej porozumiewały się
gestami lub spojrzeniami. Nie wiedziała czy wynikało to z charakteru blondynki
czy tego, że one najczęściej matkowały reszcie ich paczki i rozumiały się w
wielu kwestiach.
Jenn wnosiła najwięcej zamieszania, Izu
wigoru, Patrick ironi, Yuka radości, Alice spokoju, a ona? Huh, może rozsądku?
– Kawy? – zaproponowała, odrywając się zarówno od ściany jak i dziwnych melancholii.
– Nie
musisz nawet pytać.
Widzę, że się wkręciłaś w MarixOsamu. Jakieś ciemne siły, zakazane miłości xd
OdpowiedzUsuńJack: Nie no szok. Hangane ma dziewczynę XD*parę min później rozmowa Shiro i Emiko*No i łatwo przyszło łatwo poszło co nie Hagane?
,,Niby uśmiecha się jak zawsze, jest miły, szarmancki, ale widać, że coś jest nie tak."
Jack: Pewnie smutno mu bo niedługo prochy go wykończą jak sam mówił :)*ten to się dopiero zna na pocieszaniu*
Lilka: *nadal nie rozumie dlaczego wszyscy czepiają się rudego, a do Harumi w sumie jest jej obojętna więc nie będzie dawała otuchy nikomu bo jej się image popsuje* Gdzie jest moja Jenny?-.-
Ja: Mam taki przeczuć, że ta Emiko tak wciska nos w tę sprawę, że w którymś momencie zostanie zamordowana, ale i tak najbardziej zagięła mnie ta dziennikarka. Ja ją sobie wyobrażam jako tą Ritę Skeeter z HP XD
Robi się coraz bardziej mrocznie i krwawo, ale mi to pasuje bo lubię jak się dużo dzieję. Chyba czegoś jeszcze nie napisałam xd
To czekam na next.
XOXOXO
Pfhahahaha, zakazane miłości jasne XD
OdpowiedzUsuńOsamu: *robi duże oczy* Te, bo kontrakt zerwę
To wtedy umrzesz :)
Osamu:...
Patrick: Ja pierdolę
^^
Haru&Alice: *tylko popatrzyły się na Jacka chłodno, po czym wróciły do rozmowy*
#wyjebane, musisz się bardziej postarać, Jack XD
Jenn: *akurat wróciła z Hawai, bo jej tu za zimno było. Wyrzuca ręce do góry, szczerząc zęby* Tutaj, Lili! ^^
Osamu: "moja" jak zaborczo
Blaise: bo się zrobię zazdrosny, drogie panie
No wybacz, wcisnę z wami scenkę w następnym.
Jenn: A póki co to leć zarabiać
Blaise: *dał jej buziaka w czółko* Dzięki wielkie za troskę ^^
Jenn: *uśmiecha się lekko* Ruchy, bo Kimiko zabije
Blaise: *wzdrygnął się i pobiegł przebrać*
"Ja: Mam taki przeczuć, że ta Emiko tak wciska nos w tę sprawę, że w którymś momencie zostanie zamordowana, ale i tak najbardziej zagięła mnie ta dziennikarka. Ja ją sobie wyobrażam jako tą Ritę Skeeter z HP XD"
No troszkę z niej ma, choć to niecelowe. Obydwie panie mają tu swoją rolę, a kto zginie to nie powiem, bo sama pewna jeszcze nie jestem. Ale zginie, spokojnie
Jenn: Uff, normalnie wszystkim kamień spadł z serca
Nie jesteś śmieszna. Bo o to chodzi w tym akcie, humor pomieszany z krwią i intrygą roku, kurde XDD
Jak słońce XD
UsuńJack:Ja i staranie się. Akurat. Po prostu wyraziłem woje zdanie tyle mi wystarczy.
,,Osamu: "moja" jak zaborczo."
Lilka: Wiadomo B/
Jack&Lilka: XD
Blaise: bo się zrobię zazdrosny, drogie panie."
Lilka: Spadajcie chłopaki dziś jest babki wieczór.
,,Blaise: *dał jej buziaka w czółko* Dzięki wielkie za troskę ^^
Jenn: *uśmiecha się lekko* Ruchy, bo Kimiko zabije."
Lilka:*uważa, że to było urocze i tak naprawdę się uśmiechnęła, zasłaniając się za kurtyną włosów żeby przypadkiem nikt nie widział*
,,Blaise: *wzdrygnął się i pobiegł przebrać*"
Lilka: Na razie Bazyl! I pamiętaj żeby rano przynieść dobre gofery na śniadanie to może dam wam chwilę prywatności!
,,Ale zginie, spokojnie."
Uf co za ulga Angel ^^" XD
,,Nie jesteś śmieszna. Bo o to chodzi w tym akcie, humor pomieszany z krwią i intrygą roku, kurde XDD"
Ja: Oby tak dalej*kciuk w górę*
Jack: Jebnę ci za tego kciuka.
Ja: :P
Haru: Przecież wiemy Jack, że ty jesteś już najwspanialszy tylko przez samo oddychanie *wywraca oczami, unosząc kubek do ust*
UsuńJenn: My się kochamy *owinęła ręce wokół ramion Lili i przytuliła policzek do czubka jej głowy*
Akurat słucham Symphony i tak mi się słodko skojarzyło z kilkoma postaciami, tym wami XD
Jenn: Lecz się.
No nie bądź już taka okrutna T>T
Jenn: Babski wieczór? Chcesz tu czy lecimy na jakieś inne kraje? Może już nie Hawaje, ale jestem otwarta na propozycje. No i nie Niemcy, ten język mnie brzydzi. Schmeterling, kurwa mać.
"Lilka:*uważa, że to było urocze i tak naprawdę się uśmiechnęła, zasłaniając się za kurtyną włosów żeby przypadkiem nikt nie widział* "
Jenn: *ma dobry wzrok, więc to zauważyła i sama się uśmiechnęła*
Blaise: *przechodzi przez pokój poprawiając muchę w kolorze wina* Papa, Lil! Jak nie będę miał kaca lub kryzysu egzystencji to może wam zrobię. I nie bądź taka hojna! *błysnął zębami w prześmiewczym uśmieszku i wyszedł*
Wiedziałam, że ci ulży. Spokojnie, jak znów nie popadnę w kryzy to wszystko ładnie pójdzie ku teatrze szaleństwa
Patrick: Serio się lecz.
Jenn: Nom.
;-;
,,Haru: Przecież wiemy Jack, że ty jesteś już najwspanialszy tylko przez samo oddychanie *wywraca oczami, unosząc kubek do ust*"
UsuńJack: Dobrze ujęte :)
,,Jenn: My się kochamy *owinęła ręce wokół ramion Lili i przytuliła policzek do czubka jej głowy*"
Lilka: W sumie to nawet jesteś w moim "typie". Brunetka, zielone oczy... X,D
Jack: Ściągnij sobie ją z innego wymiaru.
Lilka: Już biegnę*nawet się nie ruszyła*
,,Jenn: Babski wieczór? Chcesz tu czy lecimy na jakieś inne kraje? Może już nie Hawaje, ale jestem otwarta na propozycje. No i nie Niemcy, ten język mnie brzydzi. Schmeterling, kurwa mać."
Jack: Aloha kurwa.
Ja: Ty tak nie potrafisz.
Lilka: Hymm. Co powiesz na Nowy Orlean? Chociaż nie magi mam już po wyżej uszu. Torze Europa. Nigdy tam nie byłam.
Jack: Gdybym ja bym miał kompas...
Lilka: Ale go nie masz-_- Wiem! Do Włoch. Co ty na to? Gdzieś blisko wybrzeży. Ładne zabytkowe domki, makarony i ciepłe słońce^^
,,Blaise: *przechodzi przez pokój poprawiając muchę w kolorze wina* Papa, Lil! Jak nie będę miał kaca lub kryzysu egzystencji to może wam zrobię. I nie bądź taka hojna! *błysnął zębami w prześmiewczym uśmieszku i wyszedł*
Lilka: Znaj łaskę pana!
,,Patrick: Serio się lecz.
Jenn: Nom.
;-; "
Im nie dogodzisz-_-
Lilka: Mój bey.
Jack: I mój obiecany prezent.
Harumi: Najlepiej.
Usuń*Autorka dalej brechta po akcji z Izu podobnie jak Jenn, która cała czerwona*
Jenn: *z automatu poprawia Lili* Szatynka. Brunetki to te z czarnymi włosami czyli taka ty. Mamuniu, wyobraźcie sobie Wild Fang w innym wymiarze. Jeden chłopak, cztery laski z czego dwie są nie do wytrzymania. Nie można by ich było uderzyć.
Kyoya: *milczy*
Jenn: Przecież ja wiem, że nieraz chciałeś mi gonga dać, narwańcu. Szybciej byś sobie rączkę złamał, tak na przyszłość ci mówię
Kyoya: *już mu brew drga*
"Jack: Aloha kurwa."
Jenn: Nie umiesz, idź się powstydź do kąta. Italiano? Oke *wdziała zwiewną zieloną sukienkę na ramiączkach i czarny kapelusz z kokardą* Lecimy na półwysep Gargano, Angel tam była i jest uroczo wiele małych miasteczek *strzeliła palcami, pod ich nogami pojawił się błękitny krąg, błysnęło i pojawily się na plaży w pobliżu restauracji, skąd dobiega dźwięk gitary i włoska piosenka* Tadam! ^^
Alice: rzeczywiście, dziś dzień chlopaka
Patrick: Sorry, nic ci nie przygotowałem
Alice: Będziesz głodował
Patrick: Spoko, Olivia uczy się gotować.
Alice:...Zatrujesz się.
Patrick: Wiem xD
,,Jenn: *z automatu poprawia Lili* Szatynka. Brunetki to te z czarnymi włosami czyli taka ty."
UsuńLilka:*złapała się za włosy* To by wiele wyjaśniało.
Zawsze mi się to myli ^^"
*Jenny je przenosi*
Lilka:Zapomniałam wziąć kapelusz...No nic. Chodź pozwiedzamy*ciągnie ją za przegub*
Jenn: *idzie za Lili, poprawiając swój* Zawsze możemy ci kupić tu w okolicy jest kilka sklepików ^^ *idzie za nią, nucąc Symphony pod nosem* A właśnie co by to miało wyjaśnić? Podobasz się sama sobie?
Usuń*ta się załamuje i planuje wyjazd Czech, jednocześnie obmyślając coś o Jenn i Michaelu* Spoko, też tak miałam przez długi czas.
Lilka: Zakupy i kapelusze? Zawsze. Rozumiem, że to twoja nowa ulubiona piosenka. Aż tak ci się spodobała?
Usuń,,A właśnie co by to miało wyjaśnić? Podobasz się sama sobie?"
Lilka: To, że Kruk jak zwykle to myli i jestem brunetką. Bo ja wiem? Chyba nie jest tak źle. Mogłabym mieć odrobinę większy biust. Ach, no i ten nos...ale poza tym jest dobrze no i mam zgrabną pupcie :D
Jenn: Heee? Ja tam lubię twój nos, dodaje ci uroku. Wiesz, jakoś ten fragment "And when you’re gone, I feel incomplete. I just wanna be part of your symphony. Will you hold me tight and not let go?" wpadł mi w ucho, poza tym reszta tekstu też jest spoko *z fragmentem kojarzy jej się Michael, ale nie lubi tego głośno mówić* Duży biust nie jest niczym fajnym, niby talerzyk położysz z ciastem, ale słabo cię biega, albo śpi na brzuchu *zatrzymują się przed małym sklepem z wywieszonymi najróżniejszymi kapeluszami* Tutaj?
UsuńIzu&Yuka; *idą pod rękę, śpiewając jakąś włoską piosenką i tańcząc*
Kimiko: *idzie za nimi, osłaniając się czarną parasolką*
Jenn: Czy wyście się na jakąś pielgrzymkę wybrali? -_-
,,Jenn: Heee? Ja tam lubię twój nos, dodaje ci uroku."
UsuńLilka: Cholernik mówi to samo.
,, *z fragmentem kojarzy jej się Michael, ale nie lubi tego głośno mówić*"
Lilka: :)
,,Duży biust nie jest niczym fajnym, niby talerzyk położysz z ciastem, ale słabo cię biega, albo śpi na brzuchu."
Lilka:Oczywiście, że tak dlatego jestem taka szybka, ale...nie chrzanić. Nie będę poświęcała swojego atutu pozwalającego mi przeżyć dla biustu.
,,*zatrzymują się przed małym sklepem z wywieszonymi najróżniejszymi kapeluszami* Tutaj?"
Lilka: Bez różnicy*wchodzi do środka*Buongiorno!^^*wkłada sobie na głowę żółty kapelusz* I jak?
,,Izu&Yuka; *idą pod rękę, śpiewając jakąś włoską piosenką i tańcząc*
Kimiko: *idzie za nimi, osłaniając się czarną parasolką*"
XDD
Lilka: Kimiko jest chyba za was wstyd. Tańczcie dalej :)
Jenn: Który cholernik? Dużo ich mamy *widzi uśmiech Lili, ale go nie komentuje* I to jest dobry tok myślenia, najlepsza jest miseczka C75.
UsuńDla Japonek to i tak dużo.
Jenn: Jestem nią tylko w...1/4?
W teorii, bo w praktyce
Jenn: 100% demon, ja wiem, ja wiem *weszła do sklepu, tylko się ślicznie uśmiechając, bo wie, że ludzie to lubią, po czym przygląda się Lili, sciągając brwi* Dziwnie się kontrastuje z twoimi włosami, przypomina mi taśmy policyjne ^^''
Kimiko: *nie jest jej wstyd, tylko chroni się przed słońcem*
Yuka: *zatrzymała się przed małą kamieniczką, oczy jej się zaświeciły* Ooo, jakie cudowne! Izuu, skarbie, skołujesz mi kartkę papieru i ołówek?
Izu; *salutuje i znika w błękitnej mgle*
Lilka: ten którego imienia nie wolno wypowiadać w twojej obecności bo go nie lubisz. Spoko Jenny. Ja też jestem mieszaniec.
Usuń,,Dziwnie się kontrastuje z twoimi włosami, przypomina mi taśmy policyjne ^^''
Lilka: Dziwne masz skojarzenia. W żółtym podobno wyglądam jak słonecznik...Mi się podoba, a co ty byś zaproponowała "ekspertko"?
Jenn: A ta spierdolina, zapomniałam o nim. Ja jestem wyjątkowo pojebanym mieszańcem i cud, że jeszcze nie świecę na fioletowo >.> Skojarzenia mam jakie mam, trochę się taki rzeczy w życiu naoglądałam, I nie ironizuj, sama się pytałaś o zdanie *wydyma lekko policzki i pochyla się do przodu* hmm... *bierze do rąk jeden jasnobłękitny z ozdobną tasiemką wokół o szerokim rondzie i drugi w kolorze szmaragdu, po czym patrzy na Lili z uwagą* Hmmm...niebieski by cię rozjaśnił, a zielony dobrze współgra
UsuńLilka: Uprzeć mnie jeśli będziesz miała zacząć chcę się temu dobrze przyjrzeć.
Usuń,,Skojarzenia mam jakie mam, trochę się taki rzeczy w życiu naoglądałam"
Lilka: Wiem*uśmiechła się słabo*
,,Hmmm...niebieski by cię rozjaśnił, a zielony dobrze współgra."
Lilka: Hyhy tak zielony zdecydowanie ze mną współgra.
Zmora: To kolor nadziej.
Lilka: Mi chyba bardziej podoba się ten żółty.
389 słów! Yey! Proszę o fanfary!
*pierdutnęła fajerwerkiem w jakiegoś gościa*....Whatever, ciesze się!
UsuńJenn: No ten gościu już mniej XD
Ja mam aż 305 słów! Jej! I wena już poszła, więc no XD
Jenn: *chętnie bym pierdolnęła w Zmorę, ale że ona siedzi w Lili to sobie daruje* To bierz, mamy jeszcze tyyyle do zwiedzenia i zjadłabym pizzunię lub jakiegoś Włocha wyrwała, często wino stawiają
"W metrze co prawda było cicho, ale wiedział, że zaraz zaczną się krzywe spojrzenia, bo przecież nie wolno nikomu choćby delikatnie zakłócać ciszy. Uroki japońskiego wychowania, kurna mać."
OdpowiedzUsuńMiju: Asha na tobie by chyba lincz w Japonii zrobili ty jesteś strasznie głośnia
Ja: Dzieki
"postanowił najpierw z pełną kulturką podbić do pani mechanik i spytać o pozwolenie."
Akana: Dziwnie to brzmi zwłaszcza że to Osamu. W sumie może lepiej że tak zrobił bo by Madoka darła by się tak jak Hanako gdy się wkurzyła na psycholke
Ja: Ta dziennikarka ma coś Rity. Na bank.
Hanako: Tej z Harrego Pottera. Myślałam ze łeb jej urwe. *Siedzi zawinięta w koc* czemu zrobiło się zimno?!
Akana: Zdecydowanie Sirrianski gen się odezwał
Beta: Hmmmm ciekawa ta relacja Mari i Osamu....*kilka minut pozniej* wiem szipuje ich.
Hanako: Już im składam kondolencje
"
– Wywalili cię, jak usłyszeli, że mam przyjść?"
Hiroaki: Nie zdziwiłby mnie to
Hiroaki: a mnie tak
Hanako: Cb większość rzeczy dziwi
"
No myślał, że go szlag trafi na miejscu. Ledwo się ogarnął, przestał żyć między światem realnym a ciemnością, przychodzi pospać sobie u Mari, wyżreć zapasy z jej lodówki, żeby się gruba nie zrobiła i co widzi? Spalone gruzy! Halo, gdzie on ma się niby tu położyć?!"
Ja: Uwielbiam ten fragment jest taki szczery czekam na kolejny rozdzial
Mnie też przez mój donośny głos XD Choć z drugiej strony się nie dziwię, jakby wracała po 10 godzinach harówki, to chciałabym tylko ciszy ^^''
UsuńOsamu: Eeee, to że nie uznaje wielu zasad, nie znaczy, że mnie matka nie wychowała, you know
Jenn: Ach ten słynny krzyk Madoki. Nawet Nemesis przed nim drżał XD
Ale komu? Ricie czy Raisie?
Raisa: Róbcie sobie co chcecie, ale mnie w to nie wciągajcie *nachylona nad laptopem, szybko pisze na klawiaturze, uśmiechając się pod nosem* Mój słodki awansik~
Jenn: *unosi brew* wydaje mi sie, że ty chętnie porozmawiałabyś z mordercą
Raisa: Oczywiście! Wiesz, jak wtedy artykuł zyskałby na atrkacyjności?
Jenn: Gazela biznesu, kurde.
"wiem szipuje ich."
Haha, wiedziałam, że ktoś zaraz to powie!
Osamu: Choć me serce ubolewa i krwawi, to się nie zdarzy
Mari: Dokładnie *kiwa głową*
Jenn: Robisz się czerwona, jak on cię dotyka, zielona.
Mari: *zrobiła się znów czerwona i patrzy ze złością na Jenny*
Jenn: Nieźle, tsundere jeszcze nie mieliśmy. Przynajmniej żeńskiej wersji *looka na Yoyo*
Yoyo: Wal się.
Też lubię ten fragment, bo w krótkich słowach ukazuje jaki jest Osamu. Byle zjeść i pospać, nic go więcej nie obchodzi XD
Hanako: Ricie. Nowa mnie jeszcze nie wkurzyła.
Usuń"Raisa: Róbcie sobie co chcecie, ale mnie w to nie wciągajcie *nachylona nad laptopem, szybko pisze na klawiaturze, uśmiechając się pod nosem* Mój słodki awansik~
Jenn: *unosi brew* wydaje mi sie, że ty chętnie porozmawiałabyś z mordercą
Raisa: Oczywiście! Wiesz, jak wtedy artykuł zyskałby na atrkacyjności?
Jenn: Gazela biznesu, kurde."
Miju: Takie są najgorsze
"Osamu: Choć me serce ubolewa i krwawi, to się nie zdarzy
Mari: Dokładnie *kiwa głową*"
Beta: Zdarzy sie
"Jenn: Nieźle, tsundere jeszcze nie mieliśmy. Przynajmniej żeńskiej wersji *looka na Yoyo*
Yoyo: Wal się."
Hanako: Kiedys musiał nadejść ten dzień. Przynajmniej na cb nie warczy jak pies. Jest jakiś plus
Ja: *ma pomysł na fanart*
Hanako: Mari Osamu kryjcie sie....albo zabierzcie jej tablet graficzny
Ja: Spokojnie na razie Muszę Xayah skończyć
Osamu: Pomarzyć zawsze sobie możecie *wzrusza ramionami*
UsuńMari: *wżera chipsy, oglądając serial*
My spirit animal
Jenn: To jeszcze jest kluczowe. Czuję, że godnie mnie zastąpi w roli wkurwiacza Ryo.
Ryo; O radości
Jenn: Ciesz się, nie umie latać
Ryo: -.-
Jenn: Nie warczy na mnie, bo została normalnie wychowana i nie skakała do tornad.
Kyoya: Ile będziesz to wałkowała?
Jenn: Aż umrzesz. Czyli jeszcze z 3 lata przy dobrych wiatrach.
Nie zdarzy.
Patrick: To które umiera?
....E tam fanarty zawsze mile widziane *ubolewa nad brakiem talentu, bo nawet Jenn sobie nie może nabazgrać*
Beta: Oni na bank będą razem
UsuńMiju: Beta się nakręciła
Hanako: I dobrze ktoś musi wkurzać Ryo "Rusek" Naganę
Piotr: Ekhem mam ci przypomnieć że część rodziny masz w Rosji
Hanako: Taaa a inna część w Polsce i na Węgrzech a ja z Egiptu i na dodatek krewni z poza planety.....ja pierdole ale mam teraz mentlik
Miju: Fakt że nie skala do tornad jest już plusem
"
Kyoya: Ile będziesz to wałkowała?"
Ja: Puki to nie będzie równe jak naleśnik
Ja ostatnio się z rysowaniem opuszczam a muszę ćwiczyć tradycyjne by opanować lepiej tablet grafixzny.
*grzeje się pod kocykiem, oglądając serial, bo już się nauczyła na his* Nic nie powiem, nic nie zdradzę~
UsuńJenn: Piotruś, skarbie, a co ma do przezwiska rodzina? XD Bo z wyjatkiem Tategamiego nikt nie jest tak pozbawiony wyobraźni.
Kyoya: Oprócz ciebie
Jenn: Ja jestem nierozsądna a nie bez wyobraźni
Kyoya: Chciałabyś.
"Jenn: Ja jestem nierozsądna a nie bez wyobraźni"
UsuńHanako: Zdecydowanie. Chociaż sama czasami taka bywam to rozumiem
"Jenn: Piotruś, skarbie, a co ma do przezwiska rodzina? "
Hanako: Nie zalecam zadawać mu pytań jest tępy i od takich lub cięższych pytań siada mu mozg *zeskakuje z fotela bo prawie dostała kosą która wbiła się w sciane* Pojebało cie!!!
Hiroaki: Wy to się nie polubicie
Piotr: Sorka ale ja zdrajców nie toleruje zwłaszcza tej całej Hanako
Ja:*Happy bo fanart wychodzi* jej mam fanart a raczej 40%.
Miju: Co nie zmienia faktu że na Mari i Osamu długo poczekamy
Jenn: A ja całe życie i mi to odpowiada. Ale kosą to sobie rzucaj na dworze, mało to my mieliśmy ostatnio akcji z motorem Yoyo i bombą Haru.
UsuńIzu: Ja jej jeszcze użyje, zobaczycie.
Haru: *mruży groźnie oczy*
Jenn: Dobra, rozejm, po ostatniej imprezie prawie się zapowietrzyłam ze śmiechu.
Osamu&Mari:...
Może do tego czasu któreś z nich już zabije
Pat: Mówiłem!
Piotr: Nie puki to coś żyje *wyjmuje kosę i kieruje ja w Hanako*
UsuńHanako: Spokojnie niedługo pójdziesz na tamten swiat
Beta:*włączył jej się tryb swatka* Autorka my musimy zrobić szybko ten fanart z tą daojka albo Mari na grobie Osamu lub na odwrót....a może oni na ślubnym kobiercu
Miju: Wiać puki was nie dorwała
Hanako: Za późno już się na nich zawzięła
Jenn: *wzdycha i łapiąc końcami palców kosę, wyrywa ją Piotrowi i wyrzuca przez okno* Powiedziałam coś.
UsuńOsamu: Dziena, że juz nas uśmiercacie, też was lubię
*znalazła perfekcyjny art na jeden rozdział i jest zadowolona*
Mari: *przyjęła taktykę olania i poleruje beya przed oddaniem ich klientom*
Piotr: MOJA KOSA!!!! *wyskakuje za nią przez okno*
UsuńHanako: Przez chwilę go nie będzie jest plus
Beta:*po chwili namysłu* Nie! Wy musicie żyć!Asha zmiana planów jednak mają być żywi na tym fanarcie
Ja: Weź się zdecyduj!!!!
Jenn: *machnięciem ręki zrobiła barierę, by Piotr tu nie wlazł* Kuźwa, ledwo mi ściany malowali!
UsuńIzu: Kto płacił?
Jenn: Jako, że za jeny, to jakiś facio z metra.
Kimiko: *wzrok*
Jenn: No nie moja wina, że Noriko gnije w grobie!
Osamu: Angel to powiedz
*Autorka pisze shota*
Hanako: Dzięki Jenny. Nie lubię tego krewnego.
UsuńMiju: To uczucie gdy przez chwilę zastanawiasz się kto to Noriko i potem ogarniasz kto to
Beta: To u cb norma. Chwila Angel piszę shota? Będzie się działo
Miju: *patrzy na autorkę* najpierw miałaś połowę włosów rozjasniana, potem był róż, potem inny roz, potem kolor Ala Arielka, potem ciemny który nie był zidentykifowany, potem bawilas się w cospleyerke Hanako i machnelaś włosy w podobnym odcieniu co ona, potem byłaś Tategami a teraz znowu Arielka. Kiedy ci wypadną wlosy??
Ja: Niewiem
Jenn: No problem, też się z nimi chyba nie polubię. Izu, jak już kosisz to jego tez możesz
UsuńIzu: *szuka dobrego guzika* najpierw to ja to odpalę.
Pisze, ale teraz przerzuciłam się na pisanie o przeszłości, bo dobrego osta słucham i mi podpasował. Ja nigdy włosów nie farbowałam, mama mi nie pozwalała XD
Hanako: Taaaaak umrze znienawidzony krewny
UsuńMiju: Nie bo Akame go potrzebuje
Hanako:fck
Nie polecam niebieskiego jak ma się ciemne włosy. Miałam kolor włosów Kyoy i Hanako jednocześnie.
Hanako: Momentami przypominała emo