sobota, 18 maja 2019

A2 Rozdział 29: Szepty rozpaczy


  W napięciu wpatrywałam się w srebrną ramę i porozbijane kawałki lustra. Rozpaczliwie zagłębiałam się we własnym umyśle, próbując znaleźć najmniejszą nitkę, która mogłaby mnie połączyć z Artemis. Bezskutecznie cała nasza więź zanikła i pozostał jedynie gęsty mrok.
   Zacisnęłam pięści. Szczerze, to nie myślałam, że Eris okaże się tak tępą dzidą, by porywać się na moją miko. Ale skoro tak, to proszę bardzo, znajdę drogę, by dostać się do przestrzeni, gdzie przebywała. A potem będą ją zabijała tyle razy, aż wreszcie nie zdechnie na dobre. Nawet robale mają swoje limity.
– Jenny – usłyszałam głos Blaisa i jego dłoń na ramieniu.
  Zerknęłam na niego pytająco. Demon wyszczerzył zęby, widząc, że zaczęłam kontaktować i wskazał głową w bok. Spojrzałam tam i ujrzałam Patricka, który stukał niecierpliwie nogą o podłogę z rękami skrzyżowanymi na torsie oraz Alice opartą o framugę. Minę miała ponurą, co odebrałam jako zły sygnał.
– Nie słyszałam, jak weszliście – mruknęłam, podnosząc się z klęczek.
– Zauważyliśmy, że wolisz walić modły do lustra – zadrwił Patrick  i uchylił się przed moim trzepnięciem. Uśmiechnął się, po czym spoważniał. – Coś się stało?
– Eris jakimś sposobem zerwała moją więź z Artemis i gdzieś ją zabrała – wyjaśniłam, zaciskając ręce na przedramionach.
– Szlag! – syknęła Alice. – Spóźniliśmy się.  – Spojrzała na mnie. – Razem z Patem doszliśmy do wniosku, że w to wszystko może być zamieszany Hypno.
   Zmarszczyłam brwi i machnięciem ręki pokazałam, byśmy przenieśli się do salonu, bo nie miałam najmniejszej ochoty stać w tej przeklętej ławce. Alice i Pat przywitali się z Yuką, po czym padli na kanapę. Zagłębiłam się w fotel.
– Skąd niby miał tu się wziąć Hypno? – spytałam. – Zresztą rozpłynął się w powietrzu po śmier... – urwałam, a w środku zrobiło mi się zimno. Blaise spojrzał na mnie zaniepokojony.
   Dopiero teraz do mnie dotarło, że beye tak nie reagowały na stratę właściciela. Nie znikały, jedynie ich moc została ponownie zapieczętowana. Jak mogłam wtedy tego nie zauważyć? Alice westchnęła, widząc moją minę.
– No właśnie. Hypno wcale nie zniknął.
   Patrick opowiedział mi, do czego doszli wraz z Shirai, obserwując pracę policjantów. Elementy zaczynały do siebie pasować. Artemis mówiła, że coś, co chciało się wedrzeć do jej przestrzeni, było znajome, lecz nie była to Eris. Jakimś cudem ten zwichnięty psychicznie żywy trup dorwał beya martwego dziada. W sumie ona nim manipulowała, ale gówno mnie to interesowało. Najważniejsze było, by jakoś wydostać miko.
– Eris do tego wszystkiego pasuje – wycedziłam, co chwilą zaciskając i rozluźniając palce. – Była beyem, więc posiada jakieś moce. Pierdoliła, jak to umie wpędzać innych w szaleństwo, nienawidzi Legendarnych. Pewnie obserwowała sobie wszystko z lustra, a Hypno odwalał resztę roboty swoimi iluzjami.
– Ej, ale  w takim razie, czemu nagle zdecydowała się zabrać Artemis? – wtrącił Blaise. – Skoro chce sobie urządzić w świecie ludzi królestwo ciemności, to czemu jak jest tak blisko celu, zdecydowała się wkurwić demona? Z którym wie, że nie ma wielkich szans?
– Eris jest pieprznięta – mruknęłam i podrapałam się po nosie. – Ale masz rację, nie to nie miałoby sensu.
– Chyba że Artemis ma coś, czego Eris potrzebuje – odezwała się cicho Yuka.
   Zapadła na moment cisza. Potrząsnęłam mocno głową. Miko może i miała teraz wybitny kryzys wieku średniego, lecz tak łatwo się nie da. Utrzyma się, póki jej nie znajdę.
– Wiadomo coś o miejscu pobytu tych jej popleczników? – zwróciłam się do Pata.
– Na razie brak informacji, mimo iż szuka ich Kaito – westchnął. – Słyszałem też nieco o jakiś dziwacznych glutach biegających po Tokio. O co chodzi?
   Skróciłam mu moją przygodę z ratowaniem Nila. Niedługo potem nasze dwa gołąbki postanowiły się zbierać i  jeszcze zahaczyć o Victora, by powiedzieć mu o swoich wnioskach oraz dorzucić wydarzenia ode mnie. Tsa, niby powinnam się pofatygować osobiście, ale wolałam myśleć nad opcjami ratunku dla Artemis, niż zdawać raporty naszemu kochanemu władcy.
   Obydwoje się teleportowali. Mina Alice dalej była ponura, kiedy znikała wśród błękitnego światła. Dalej martwiła się o los Yuki, choć czarodziejka pewnie stała się już pustą marionetką Eris. Jeśli ta psychiczna kurwa chce to samo zrobić miko...
   Niespodziewanie poczułam, jak Blaise zaczyna delikatnie głaskać moje spięte ramiona, po czym lekko je ugniatać. Przymknęłam oczy, na moment dając się rozluźnić.
– Nie marszcz się tak. Damy radę – oświadczył, dodając nieco więcej siły. – Eris nie jest na tyle głupia, by wypowiedzieć ci wojnę.
– Nawet jeśli, to to trochę uciążliwe, że nie mogę mieć trochę spokoju w życiu – stwierdziłam i uchyliłam powiekę, obserwując jak Yuka wymyka się na korytarz z tym swoim uśmieszkiem. Znów coś nagada do Izu i o drugiej w nocy rudzielec mnie nawiedzi, pytając o szczegóły dzisiejszych wydarzeń. Zapowiadam wam to kurwa.
   Syknęłam, gdy Blaise nacisnął mocno kciukami mięśnie karku.
– Aleś się spięła w tak krótkim czasie – skomentował, masując dalej.
   Uśmiechnęłam się lekko i kto wie, czy nie spędzilibyśmy przyjemnie jakiejś godzinki. Ale nie wszak ta spierdolina umysłowa musiała być spierdoliną umysłową, taka już była siła natury. Odsunął włosy z mojego ucha i połaskotał szyję ciepłym oddechem.
– Myślę, że najlepszy byłby masaż całego ciała. Z zagłębieniem w każdą część – szepnął.
  Brew mi drgnęła, po czym wywróciłam oczami i całej siły trzasnęłam go głową w szczękę. Stęknął, padając plecami na kanapę. Spojrzałam na niego przez ramię, a widząc krótki błysk w oku, zrozumiałam, że zrobił specjalnie. Cóż, skoro lubi tak.
– Chyba jednak prześpisz się na tej kanapie – stwierdziłam słodkim głosem. – Przez najbliższe dwa tygodnie.


****


   Byli słabi. Długo walczył z tą myślą, za wszelką cenę próbował ją odgonić. Wiedział bowiem, że od tego zaczynało się popadanie w coraz większą apatię, aż nagle kończyło się z zakrwawioną twarzą z zimną lufą przy skroni i dłonią śmierci na ramieniu. A on nie miał zamiaru nigdy zginąć tak żałosną śmiercią! Ba! Nienawidził biadolenia, roztrząsania spraw czy bezsensowego płaczu. Łzy nigdy nikomu nie pomogły.
   Jednak teraz...teraz było jakoś inaczej. Czuł, że gdzieś w jego środku coś zaczyna powoli pękać. Może to była jego siła woli? A może nadzieja? Zacisnął pięści na materiale spodni. To nie było w jego stylu. On, Król Bestii, zaczął czuć słabość?!
   Ale wtedy na tym parkingu... Ginga przez to skończył ze złamaną kostką, natomiast on... Nie do końca zrozumiał, co zrobił mu facet o czerwonych tęczówkach, jednak kiedy tamte istoty zaczęły go w siebie wciągać, poczuł lęk. Usłyszał z tyłu głowy głosik mówiący, że to nie było coś, co mógł pokonać. Im głębiej wpadał, tym więcej widział. Chwilę, kiedy opuszczał rodzinny dom, kiedy ostra krawędź butelki przecięła skórę na jego policzku, cieknącą krew. Albo ich walkę z Nemesis. Wszędzie tylko okrzyki bólu, mrok i...
   Te lata wyrzeczeń, morderczych treningów spełzły na niczym. Trafił na mur nie do przebicia.
   Dość! Wciągnął powietrze nosem, próbując się przywrócić do rzeczywistości. Podniósł wzrok na pomarańczowo – różowe niebo, które gdzieniegdzie przecinały złote strumyki zachodzącego słońca. Powoli kończył się kolejny dzień podczas którego nie poznali miejsca pobytu Madoki ani jej porywaczy, morderca tamtych ludzi mógł dalej swobodnie chodzić po ulicach,
   Drzwi od jego pokoju skrzypnęły i w progu stanął Nil. Również był w podłym nastroju, tylko w jego przypadku utrzymywał się on od ponad tygodnia. Kyoya nigdy nie był zbytnio spostrzegawczy, ale ciężko było nie zauważyć zmian w zachowaniu Nairu. Jego milczenie stało się ponure, wyraz twarzy pochmurny, a oczy puste. Tategami nie znosił nachalności i doskonale wiedział, że Nil też nie lubił wtykania nosa w swoje sprawy, lecz miał wrażenie, że miało to związek z dziewczyną, z która chłopak się wcześniej spotykał.
– Nie zamierzasz iść na kolację? – spytał Nil, przysiadając na krześle koło szafy.
– Nie lubię jeść, gdy jest atmosfera jak na stypie – prychnął w odpowiedzi.
   Jeszcze na początku całego tego cyrku w jadalni było żywo, głównie za sprawą Benkeia i Masamune, lecz po fali zabójstw i porwaniu Madoki nawet oni zamilkli. Reszta z kolei stała się zdenerwowana i osowiała. Nie żeby on sam był jakąś rozrywkową osobą, lecz jedzenie w takim klimacie sprawiało, że kawałki posiłków utykały mu w gardle.
– Nie dziw się im. Kto wie, kiedy oni tu przyjdą po resztę beyi – mruknął Nil bez większych emocji w głosie.
– O ile przyjdzie.
   Jak dotąd jedynie Tithi oraz Yuki byli ich pozbawieni. Może wcale o nie nie chodziło? A może chciano ich jak najdłużej utrzymać w niepewności?
– Mam wrażenie, że to co na nas poluje, jest nieludzkie – odezwał się znów, chcąc zniszczyć ciężką ciszę.
– I masz rację.
   Tategami drgnął i spojrzał na Nila, marszcząc czoło.
– Skąd to wiesz?
   Nairu podniósł na niego oczy. Ich wyraz zdołał przekonać Króla Bestii, że jednak nie chce poznać źródła tej informacji.
  Gwałtowne pukanie wyrwało ich z małego pojedynku na wzrok. Jednak nim Kyoya zdążył odpowiedzieć, klamka opadła w dół. Najpierw ujrzał jasne włosy poskręcanę w loki oraz fioletową opaskę. Dopiero potem gdy dziewczyna spojrzała na niego, mrużąc powieki, poznał ją. To ona jakiś czas temu wpadła tu z Gingą i dała mu w twarz.
   Emiko zamknęła za sobą drzwi, oparła się o nie i założyła ręce na piersi. Dalej była w szkolnym mundurku, a z jej ramienia dyndała brązową szkolna torba. Uśmiechnęła się krzywo.
– Czego chcesz? – spytał znudzony.
– Och, nieco złagodniałeś – stwierdziła i obdarzyła go przeciągłym spojrzeniem. – Ale czy tak powinno się witać osobę, którą nie tak dawno się zwyzywało, że sprowadzi tylko kłopoty, a samemu się to zrobiło?
   Nawet nie pytał, skąd się o wszystkim dowiedziała. Już na pierwszym spotkaniu zorientował się, że była wścibska jak mało kto.
– W każdym razie pomyślałam, że może tym razem będziecie nieco bardziej chętni do współpracy –powiedziała i zerknęła na Nila. – WBBA was o niczym nie będzie informowało ze strachu, że znów z czymś wyskoczycie. Tylko będziecie tu tak siedzieć aż albo ich złapią, albo oni was tu dorwą.
– A co niby ty możesz zrobić? –  Tategami uniósł brew.
   Nil również spojrzał z lekkim zaciekawieniem na Emiko. Ta uśmiechnęła się i zaczęła mówić.


****


   Shiro wrócił do swojego mieszkania zmęczony po całym dniu, choć i tak nie posunęli się o krok do przodu w całej tej sprawie. Teraz jednak mało go to interesowało, pragnął się tylko wykąpać i położyć. Powłóczając nogami, wszedł do malutkiej łazienki, gdzie mieścił się tylko sedes, umywalka i kabina prysznicowa. Zrzucił ubrania na ziemię, po czym sięgnął za ucho, gdzie była gumka od jego maski.
   Był wdzięczy detektywowi Kiyoshiemu, że bez problemu pozwalał mu ją nosić w pracy. Dla niego nie liczyło się, jak Shiro wyglądał, tylko jak wykonywał swoją pracę. A na pewno ludzie byliby mniej chętni z nim rozmawiać, gdyby ujrzeli, co pod nią skrywał.
   Westchnął, odłożył czarny materiał na umywalkę i podniósł głowę. W prostokątnym lustrze odbił się gruby szew biegnący poziomo przez brodę, pięć blizn oraz trzy ślady po przypalaniu papierosem. Pamiątki lat jego edukacji.
   Stanął na brodziku od prysznica i puścił wodę. Myślami zaczął wracać do tamtych lat, kiedy przekraczając szkolną bramę nie wiedział czy czekają go pinezki w butach, podarty strój na wf czy może kolejna seria ćwiczenia kopnięć na jego brzuchu. Oczywiście nikt niczego nie widział, wszystko było w porządku. Znęcanie się w jednym z najlepszych z gimnazjów? Gdzieżby znowu! I jeszcze te słowa „Musisz dać radę. To synowie urzędników! Nic im nie możemy zrobić!”. Wtedy twarze rodziców zaczęły mu przekreślać czarne „x”. Podobnie jak twarz brata, choć Urani mówił inaczej.
   Uchylił powieki i przejechał dłonią po swoich jasnych włosach. Teraz mógłby ich bez trudu zabić. Przez dwa lata bycia asystentem detektywa odwiedził tyle różnych miejsc przestępstw i poznał wszelkie błędy, które prowadziły do złapania sprawców. Tak, mógłby popełnić zbrodnię doskonałą i nic by mu się nie stało.
   Lecz od dawna nie miał już takiej potrzeby. Odkąd spotkał Uranię, jego życie powoli zaczęło wychodzić na prostą. Poznał detektywa, tym samym zyskując pracę oraz święty spokój. Był jej wdzięczny, że przy nim trwała, obdarzając tym swoim delikatnym uśmiechem i wzrokiem pozbawionym obrzydzenia czy współczucia. Wiedział, że bała się o niego, dlatego zdusił swoje zbrodnicze żądzę, póki same nie zniknęły. Nie chciał, by Urania się smuciła.
   Wyszedł spod prysznica, wdział luźne dresowe i wyszedł na korytarz.
– Ach, Shiro! – Urania pojawiła się przed nim niczym jasna gwiazda. – Jak się czujesz? Nie jesteś przemęczony?
– Nic mi nie jest – westchnął. – Ale jest śpiący. Dobranoc, Uranio.
   Tak, teraz widział, że była zmartwiona. Jednak nie potrwa to długo, bo wkrótce wszystko się skończy.




8 komentarzy:

  1. Eris w końcu ma ciało czy jest tylko duchopodbnym czymś?
    ,,Niespodziewanie poczułam, jak Blaise zaczyna delikatnie głaskać moje spięte ramiona, po czym lekko je ugniatać."
    Widzę Blackwood masażysta wleciał X,D
    Lilka: Po praktykach jest to teraz może szpanować.
    Jack: Pewnie uczył się pod twoim bystrym okiem co?
    Lilka: Ufaj, ale kontroluj, tak?
    ,,– Chyba jednak prześpisz się na tej kanapie – stwierdziłam słodkim głosem. – Przez najbliższe dwa tygodnie."
    Jak ona go katuje. Psychicznie i fizycznie. Wiesz, o co chodzi. Dobra muszę przestać pisać ,,wiesz, o co chodzi".
    ,,Nil również spojrzał z lekkim zaciekawieniem na Emiko. Ta uśmiechnęła się i zaczęła mówić."
    Oooo^^ Najpierw sprawiali "kłopoty" w pojedynkę, a teraz całą paczką. Emiś i wszyscy zagrożeni przez gluty.
    ,,Jednak nie potrwa to długo, bo wkrótce wszystko się skończy."
    No nie mów mi, że Shiro jest w ekipie Eris i stąd porwanie Artemis?
    Virgo:...Lilka zjedz ich.
    Lilka: Oo już ci przeszedł foch? Poza tym nie jestem twoim psem-.-
    Mam jakieś chore wrażenie, że zbliżamy się do końca i mi się to nie podoba.
    Chcę trzeci sezon.
    Chcę Pat x Alice.
    Jack: Oboje tego chcemy.
    Chcę też Alice x Jack XD
    Lilka: A ja życzę sobie, by Jenny była szczęśliwa i te gluty już nie uprzykrzały jej życia, bo w innym przypadku wyczaruję sobie to takie niebieskie, przejdę przez nie i widzimy się w twoim pokoju Angel. Nie podejmuj pochopnych działań, bo twoja świnka skarbonka została moim zakładnikiem, a na pewno nie nie chcemy, by przydarzyło jej się coś niemiłego.
    Jack: Czyste zło XD
    Skomentowałam i wytoczyłam swoje postulaty więc czekam na next.
    XOXOXO

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fufufu, kto wie?~~~ Nie no w końcu to się wyjaśni XD
      Jenn: Duchem w lustrze, żeby ją szlag wziął
      Eris: :))))
      Jenn: *patrzy na nią błyszczący czerwonym okiem*
      Eris: *przestaje się uśmiechać, bo za kulisami Jenn może jej zrobić wszystko*
      Jenn: Uważaj podczas snu :)
      Tak XDD Jak ma talent, to niech używa ^^
      Blaise: *dramatyczny głos* WIDZISZ?! Wszyscy to już zauważyli, okrutnica z ciebie
      Jenn: *nieporuszona* Ani trochę.
      Blaise: :((
      Jenn: *wywraca oczami*
      Kto wie, jakie cele ma Shiro *rozkłada ręce i wzrusza ramionami* Dobre masz wrażenie, bo tak jest XD A o Pat x Alice się nie bójcie, nie mam w planach tego niszczyć (choć kto wie, co będzie za taki miesiąc...)
      Jenn: Liliii, ty miłości moje *przytulas z rozpędu* Jako jedyna chce mojego szczęścia.
      Lila, skarbie, świnka jest dalej w moim pokoju, what;s wrong with you? XDDD

      Usuń
    2. Babcia Kruk nad wszystkimi...nad większością jojczy. Nie martw się Blaise ty nasza dramo queen ty.
      Jack: Pizdotrzęs.
      Lilka: Nie znasz dnia ani godziny-.-
      Zmora:* ten refleks* Ktoś coś mówił o nadziei?
      Lilka: Tak, a teraz wracaj spać.

      Usuń
    3. Blaise: Drama king jak już
      Haru: Wychodzi na jedno tak czy siak
      Jenn: *słysząc głos Zmory: Refleks szachisty
      MAM DOOOOOOOOOOŚĆ
      Jenn: Oraz depresję
      Izu: Zaburzenie snu
      Damon: Koszmarne cienie pod oczami
      Tak, to jest motywacja >.>

      Usuń
  2. Miju: Czy Eris kiedy kol wiek przepadnie i przestanie wszystkim truć życie?
    Hanako: Może?

    "Eris jest pieprznięta – mruknęłam i podrapałam się po nosie. – Ale masz rację, nie to nie miałoby sensu.
    – Chyba że Artemis ma coś, czego Eris potrzebuje – odezwała się cicho Yuka."

    Viria: Pewnie przez to ten kryzys wieku średniego.....chociaż jak patrzę na nią to nie powiedziałabym średniego

    "Słyszałem też nieco o jakiś dziwacznych glutach biegających po Tokio. O co chodzi?"
    Ja: Gdy nazywanie Kyoye glutem utknie ci za bardzo w głowie....

    "Dalej martwiła się o los Yuki, choć czarodziejka pewnie stała się już pustą marionetką Eris. Jeśli ta psychiczna kurwa chce to samo zrobić miko..."
    Ja: Zauważyłam w ogóle jedno.....ja już czasami nie ogarniam jak jest z Tymi lub Yuką i je mylę czasami i mi się wszystko co do nich szamota 😂😂
    Beta: Brawo
    Hiroaki: Bardziej bym się martwił czy Eris zrobi sobie marionetke z Artemis czy nie
    Pachet: Artemis marionetką? Jak tak to ja jestem kurczakiem!


    "To nie było w jego stylu. On, Król Bestii, zaczął czuć słabość?!"
    Miju: Kiedyś to musiało nastąpić

    "Znęcanie się w jednym z najlepszych z gimnazjów? Gdzieżby znowu! I jeszcze te słowa „Musisz dać radę. To synowie urzędników! Nic im nie możemy zrobić!”. Wtedy twarze rodziców zaczęły mu przekreślać czarne „x”. Podobnie jak twarz brata, choć Urani mówił inaczej."

    Hirooki: Japonia.....wspaniałe uroki tłumienia wszystkiego i takich oto zachowań hierarchii do bani i innych do bani faktów....
    Miju: Skończyłeś już??
    Hirooki: Tak

    "– Och, nieco złagodniałeś – stwierdziła i obdarzyła go przeciągłym spojrzeniem. – Ale czy tak powinno się witać osobę, którą nie tak dawno się zwyzywało, że sprowadzi tylko kłopoty, a samemu się to zrobiło?"

    Ja: Pierwszy raz Emiko mnie nie wkurzyła samym pojawieniem się
    Miju: Cud!

    "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jenn: Oby kurwa
      Eris: Mhyhyhy
      Artemis: No i wszystko jasne, oddawaj staruchu moje zdrowie witalne
      Eris: ...ty nie masz zdrowia witalnego O.o
      Yuki - czarodziejka, której Eris namieszała w głowie
      Yuka - artystka i bff demonów, obecnie siedzi i Jenn
      O wszystko można obwiniać polską odmianę, bo jest identyczna XD
      Jenn: Chill, Miju, jakoś długo o Japonii nie gadał XD
      To się cieszę XD

      Usuń
    2. Miju: Bo kurde jak po tym nie przepadnie to ja już chyba we wszystko zwątpie
      Viria: Ma kryzys i nie wie co plecie....chyba
      Ja: Już wiem dzisiaj ogarnęłam 😂😂
      Miju: Niby tak Jenn ale....to nie ty jesteś głowa rodu Khoury i nie musiałaś wysłuchiwać jaki to ten kraj jest xiulowy raz dziennie minimum....za którymś razem ma się już ochotę rozwalić mu o łeb wszystko co masz pod ręką

      Usuń
    3. *najchętniej to by poszła spać i obudziła się jutro popołudniu, ale ma przed sobą jeszcze słówka* AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
      Eris: Srututut
      Jenn: ponad 1000 lat na karku...
      Eris: Czas to pojęcie względne
      Jenn: Podobnie jak twój mózg
      Izu: Ja to bym taśmę proponował *pstryka palcami i w jego ręce pojawia się zielona taśma z czarnymi nadrukami szwów* Ultramocna z wyciągiem z czegoś tam! *wręcza Miju*

      Usuń